Zeszyty Komiksowe (#11, 2011)

Page 105

wywiad

Zacznę od komiksów, które są znane w Polsce od mniej więcej trzydziestu lat, od komiksów do scenariuszy Tibora Cs. Horvátha – ukazujących się od pierwszego numeru Relaksu, później w osobnych albumach – będących adaptacjami literatury przygodowej: Biały kieł, Old Shatterhand i Winnetou, Kapitan Blood. Czy to nie jest tak, że polska świadomość komiksu środkowo-europejskiego pozostaje wciąż na tym poziomie? michał słomka Myślę, że nie, że mimo wszyst-

ko – nie tylko nasze, Centrali – kilkuletnie działania zaowocowały tym, że nikt już nie kojarzy komiksów z tego rejonu wyłącznie z Horváthem. Ale żeby to jakoś uporządkować, tamte publikacje – to, co się ukazywało zarówno na łamach prasy, jak i w albumach – i to jest bolączka polskiej komiksografii – nie zostały jeszcze tak naprawdę opracowane, zbadane. Ale nie było właściwie czego badać.

Ilustracja Agnieszka Piksa

M.S. A właśnie ciekawe byłoby to na przykład,

ówczesnego myślenia o komiksie. Że komiks to medium przygodowe, literatura popularna, sprawdzająca się jako towar. Przed 1989 rokiem komiks w tej naszej części, czyli powiedzmy wyszechradzkiej, Europy Środkowej w bardzo wąskim stopniu funkcjonował jako przedmiot eksportu. Znamy Karela Gotta, znamy Szpital na peryferiach, znamy rosyjskie filmy, pokazywane w telewizji, trochę mniej ze Słowacji, znamy wieczorynki z tego okresu, z innymi krajami mamy może już problem. Mimo wszystko to funkcjonowało. Ale komiks nie był przedmiotem takiej wymiany. Wiadomo, komiks nigdy nie znajdował się w głównym kręgu odbiorczych zainteresowań. Ani wówczas, ani teraz. Skąd zatem wziął się pomysł na Centralę? Dlaczego młody, obiecujący historyk rzuca dotychczasowe zainteresowania… i rzuca się w wir bardzo hermetycznego zajęcia?

M.S. Nie wiem, czy nie mniej hermetycznego w jaki sposób redakcja Relaxu zamawiała niż studia nad rozpamiętywaniem przeszłości te komiksy. Czym się kierowano przy ich doborze. Ciekawe jest to, że ukazał się tam Za- w kontaktach polsko-czeskich. A pomysł na Centralę wziął się mach Saudka, który z odkrycia tego, co w Czechach wydano Michał słomka się dzieje w komiksie, dopiero dwadzieścia Ur. 1978 w Tomaszowie Mazowieckim. Historyk kultury, koordynator projektu CENTRALA Cenna początku w Czepięć lat później na tral Europe Comics Art (centrala.org.pl), promuchach i na Słowacji, łamach AARGH! jącego sztukę komiksu Europy środkowej. Razem ze spotkania wielu W tym okresie z Anią Suską koordynator Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych Tranzyt (kinoludzi, którzy okazali w komiksie o wiele tranzyt.pl) Koordynator Międzynarodowego Festiwasię bardzo pomocni, ciekawsze rzeczy niż lu Kultury Komisowej LIGATURA (ligatura.eu). a którzy są właściwie w Polsce działy się współautorami tego na Bałkanach, ale nic stamtąd w Polsce się nie ukazywało. To, że projektu. Okazało się, że u nas jest to totalnie nieznany obszar. A tak naprawdę, dla człotrafił się taki, neutralny – jeśli chodzi o przewieka interesującego się historią, jej konstrukaz – Horváth, potwierdzałoby tylko sposób

na spotkania, które organizowaliśmy we współpracy z Meskalem. Miało wtedy miejsce dużo inicjatyw. To był okres, gdy w różnych miastach powstawały lokale, w których obok piwa coraz większą rolę odgrywała kultura alternatywna, coś, czego brakowało na imprezach kulturalnych. Czyli, słowem, wpisaliście się w nurt undergroundowy, wypełniliście lukę w kulturze oficjalnej. M.S. Raczej staraliśmy się pokazać, że komiksy

owaniem, przedstawianiem, propagowaniem, sprzedawaniem – dosłownie – za pomocą filmu, literatury i oczywiście komiksu, naturalne było zachłyśnięcie się tym wszystkim, odkrycie, że te komiksografie zawierają wiele obrazów społecznych. Komiksy rumuńskie, węgierskie, serbskie to sporo obrazów z przeszłości, kierowanych do specyficznego odbiorcy, które powstają w bardzo konkretnych warunkach społecznych, momentach historycznych, i w których widać, jak te społeczeństwa się zmieniały, jak je przedstawiano, jak chciano, żeby wyglądały, co w nich ukrywano, jak bardzo nierealne są oficjalne obrazy tych społeczeństw. To wszystko było fascynujące. I nikt tego nie badał, nikt się tym nie zajmował. Szok. Okazało się, że ta idea u nas się sprawdza. Ludzie przychodzili na wystawy,

mogą być ciekawym źródłem wiedzy o naszych sąsiadach. Od początku przywiązywaliśmy wagę do tego, by z naszymi działaniami trafiać do szerszego, niż miłośnicy komiksu, grona odbiorców. Jednak wtedy, na początku, ciężko było zorganizować wystawę komiksową w galerii, dużo łatwiej było pójść do klubu prowadzonego przez właściciela z żyłką animatora kultury, entuzjastę, powiedzieć, że są potrzebne pieniądze na przejazd gości z Czech czy Chorwacji, zaprosić ludzi, zrobić wystawę. To było możliwe. Do dziś wiele się zmieniło, ale rzeczywistość zawsze wyprzedzała programy kulturalne. I wciąż jest to potrzebne. Komiksografia środkowoeuropejska ma bogatą historię i wiadomo, że tego nie da się załatwić kilkoma wystawami, jednym czy drugim projektem. I przekonać ludzi, że warto dostrzec, iż jest coś więcej niż komiks amerykański, japoński czy francuski. M.S. Właśnie, to druga istotna sprawa. Ideą

tego projektu, od samego początku, nie było pokazywanie komiksu jako takiego, ale właśnie komiksu jako elementu kultury


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.