Notes.na.6.tygodni#73

Page 66

na metrze kwadratowym tyle metrów mieszkania, ile się da. Na tyle dużo, żeby ktokolwiek jeszcze chciał mieszkać w takim ścisku. Kiedy budowano powojenne Mościce czy inne dzielnice w naszym kraju, nie było problemu ceny działki i rentowności dewelopera. Ale czy nie jest tak, że centralne planowanie „zdusiło” modernizm i funkcjonalizm?

Dzisiaj nie planuje się centralnie i zobacz, jaka architektura jest kiepska. Architekci, zwłaszcza ci starsi, stracili punkt odniesienia w erze postmodernizmu lat 90. Z drugiej strony, coraz wyraźniej widać tendencję neomodernistyczną, która, tak się składa, jest najbardziej na rękę deweloperom. Kończąc ten wątek historyczny – co się stało z Mościcami po zmianach ustrojowych?

No właśnie nic. Nie mamy tam żadnego większego budynku, który powstał po 1989 roku. Drzewa są jeszcze wyższe, zieleń jeszcze bardziej zielona, z zakładów już tak bardzo nie śmierdzi i nikt się nie boi, że wylecą w powietrze, gdyż obecnie jest to wzorowo prowadzona firma. Ta suma przedwojennych i powojennych decyzji dotyczących Mościc sprawia, że miasto wydaje się idealnym miejscem do mieszkania, zwłaszcza odkąd sąsiedztwo fabryki nie jest już tak uciążliwe.

— NIE CHCIAŁEM, ABY WYSTAWA BYŁA KOLONIALNĄ INWAZJĄ. NIE DO KOŃCA WIEM, CZY TO SIĘ UDAŁO —

Tarnów. 1000 lat nowoczesności był projektem zanurzonym w historię Mościc. Skonfrontowanie tego dziedzictwa z artystami i zewnętrznym kuratorem musiało być ciekawym doświadczeniem dla tamtejszych mieszkańców. Interesuje mnie, czy ten projekt nie był inwazją, niezrozumianą akcją dla mieszkańców. Jak oni do tego podeszli?

Nie chciałem, aby wystawa była kolonialną inwazją. Nie do końca wiem, czy to się udało. Myślę, że trochę się udało, a trochę nie. Z jednej strony żadna praca nie została zniszczona, a część prac, np. rzeźby Marcina Zarzeki, przyjęta z entuzjazmem. Z drugiej jednak strony podejrzewam, że nie da się zrobić takiej wystawy, która by jednocześnie zadowoliła mieszkańców oraz merytorycznie usatysfakcjonowała kuratora czy środowisko sztuki. Ale staraliśmy się. Zresztą trudno mi to ocenić, to pytanie do dyrekcji BWA w Tarnowie, która żyje w tym mieście. Duża część prac pozostanie w Tarnowie na stałe, mam nadzieję, że gładko wpiszą się w pejzaż miasta. Jaki był twój cel? Co ta wystawa miała dać mieszkańcom? Krytycy są zadowoleni, mieszkańcy mniej – w czym tkwi problem? Tylko w tym, że czegoś takiego nie da się zrobić? A sławny Dotleniacz Joanny Rajkowskiej, którego powrotu domagają się mieszkańcy placu Grzybowskiego w Warszawie?

To nie jest tak, że mieszkańcy są niezadowoleni. Są raczej obojętni, choć oczywiście część osób to interesuje, na wernisażu był tłum jak na koncercie Feela. 128

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

Widok wystawy Życie codzienne w Mościcach w latach 1927–1939 (wystawa historyczna projektu Tarnów. 1000 lat nowoczesności), fot. Mateusz Sadowski, dzięki uprzejmości BWA Tarnów

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

129


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.