Notes.na.6.tygodni#72

Page 84

magda staroszczyk: I to, że się dzieje tu i teraz. Publiczność to czuje. Dużą wartością jest energia wydarzenia i motyw współpracy osób w grupie. Rozumiem, że nie macie żadnych prób?

michał sufin: Dwa razy w tygodniu spotykamy się na warsztatach. Swoją

drogą jesteśmy w grupie najlepszych przyjaciół. Nasze spotkania różnią się od zwykłych prób w tradycyjnie rozumianym teatrze tym, że uczymy się swoich odruchów, wyczuwania siebie, budowania pewnych konstrukcji i ram. Jednocześnie chcemy zachować świeżość i nowość. Trenujemy współpracowanie ze sobą poprzez praktyczne ćwiczenia, jak uważanie na to, co mówi druga osoba, rozwijanie kreatywności, zdejmowanie z siebie różnych blokad, krzyczenie różnych słów, ćwiczenia z ciałem. magda staroszczyk: Uruchamiamy narzędzia, które przydają się w teatrze i pracujemy nad ćwiczeniami potrzebnymi bezpośrednio do improwizacji. Czy to, co robicie, można w ogóle nazwać spektaklem?

michał sufin: To jest spektakl – ma początek, koniec, swoje podpunkty, lu-

dzie siedzą i patrzą. Czasami zdarza nam się robić akcję w otwartej przestrzeni miejskiej, na przykład ostatnio przez tydzień animowaliśmy przestrzeń Dworca Centralnego, prowokowaliśmy też interakcje z ludźmi na ulicy przy Spontanicznym Toaście Urodzinowym. Zastanawiam się, na ile wasze działania są performensami?

michał sufin: To jest dzielenie włosa na czworo. Ponieważ nasze działania są performensem, który jest jednocześnie spektaklem. Performens jest szerszą kategorią. Nie wszystkie nasze performense są spektaklami. Performerzy uczą się zwalczać teatralność swoich działań. Czy to też jest dla was problem?

michał sufin: Nie. Z drugiej strony w działaniach performance jest wiele z teatralizacji. Kiedy ostatnio robiliśmy akcję pomiędzy ludźmi na ulicy, którzy nie spodziewali się naszych zaskakujących działań, od razu została zbudowana ściana. Ci ludzie byli nami zafascynowani, ale pomiędzy nami pojawiła się kurtyna. Nawet jak jej nie ma, to ludzie sami ją tworzą. Podczas gdy my nie mamy takich problemów. W ogóle nie zastanawiamy się nad takimi sprawami. Improwizując, nie myślimy, że jesteśmy na spektaklu. magda staroszczyk: Nasza działalność nie ma podstaw ideologicznych. michał sufin: To nie jest problem z naszego języka. Nasze projekty zbliżają się do takich kategorii jak spotkanie: jest między nami większy kontakt, jesteśmy momentami trochę bardziej prywatni niż wielu aktorów, których widziałem na scenie. Okazuje się, że jest w tym mało efektu obcości.

Klancyk!, plakat do spektaklu, projekt: Patryk Mogielnicki

go ruchu, ale ciąg dalszy już zupełnie jest od nich niezależny. Pójdziemy taką drogą, którą sami obierzemy. Moglibyśmy wyjść i zacząć improwizować bez

kontaktu z publicznością. Etos improwizatora opiera się na niewiedzy związanej z treścią spektaklu, ponieważ chcemy siebie zaskoczyć, skonfrontować się ze znaczeniami słów i subiektywnymi skojarzeniami. Staramy się jak najprawdziwiej na to odpowiedzieć. Marnotrawstwo pomysłów jest pozytywnym elementem naszej pracy. Mogę wyjść sam na scenę, ale wolałbym dostać od kogoś innego inspirację. To jest element zbudowania adrenaliny i techniczny aspekt naszego grania. Traktujemy wyjście na scenę jako święto zrobienia

164

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

Jaka jest wasza rola, jeżeli to publiczność sama określa kierunek spektaklu? Czy ta publiczność nie mogłaby sama sobie wystawić spektaklu?

michał sufin: Publiczność jest tutaj bardzo ważna i ma możliwość pierwsze-

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

165


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.