Notes.na.6.tygodni#72

Page 59

także nie wybrzmiewają tu tak mocno, jak by mogły. Chciałem też ustrukturyzować treść w taki sposób, żeby poświęcić więcej uwagi autorom – to mi się nie do końca udało. Zbudować narrację wokół nazwisk?

Tak, w taki klasyczny sposób. Ale okazało się, że przede wszystkim tych autorów jest za dużo. W indeksie jest ich trzystu. Z tych trzystu pięćdziesięciu zasługuje na to, żeby ich poważnie potraktować w formie podrozdziału, rozdzialiku – niewykonalne. A poza tym zrozumiałem, że sfera społeczna – czyli osiowanie różnych tematów wokół takich kwestii jak mity narodowe, obronność, propaganda państwowa, kwestie dotyczące rozwoju Polski przed i po wojnie – to momenty, które tak naprawdę magnesują to wszystko. W związku z tym postanowiłem zrobić trzy części. Jedna pokazuje, jak wraz z narodzinami nowego państwa rodzi się polski język komunikacji wizualnej. A rodzi się w wielkich bólach, ponieważ w zasadzie nikt go nie potrzebuje; nie ma przemysłu, nie ma reklamy, nie ma kasy. Jest głód, bieda, i jeszcze do tego wojny dookoła. Tylko państwo zamawia znaczki, banknoty, obwieszczenia – rzeczy niezbędne. Co interesujące – w tym momencie, w latach 20., pojawiają się ideologie, głównie lewica, komunizm, które oczywiście czerpią ze wzorów sowieckich. I jest też oczywiście awangarda, która wówczas odgrywa mało znaczącą rolę, bo prawie nikt o niej nie wie. Druga część tej książki dotyczy w zasadzie końca lat 20., kiedy zaczyna kwitnąć życie społeczne. Ponieważ zaczyna być wizualizowane, postaciowane – poprzez rozmaite druki, fachowe czasopisma, reklamy – ta środkowa część jest i o życiu społecznym, i o rozwoju Polski po wszystkich zapaściach pierwszej połowy lat 20. Po czym łup, następuje kryzys, ale ten kraj trwa, już jest jakoś osadzony. Potem zaczyna przyspieszać, z różnych powodów. Rozwija się przemysł, nowoczesne fabryki, koncerny, itd. Wiedza o tym, co się działo z kulturą polską po roku 1939, w tym oczywiście z projektowaniem, jest niewystarczająca. W twojej książce jest sporo na ten temat i są to informacje przeciekawe.

To, co się dzieje w czasie okupacji oraz tuż po wojnie, jest w pewnym sensie kontynuacją lat 30. Lata 40. nie tworzą jakiejś nowej jakości, co jest szczególnie paradoksalne w obliczu nowego ustroju. Tak naprawdę wszyscy dalej lecą swoim wyuczonym przed wojną trybem, sznytem. Lewicowi artyści robią swoje – mega już w tamtej chwili – lewicowe propagandowe plakaty i okładki, mają dwa razy więcej zleceń niż, powiedzmy, w 1938 roku, więc się pewnie cieszą, dostają pieniądze. Zamawiający to też nie są ludzie, którzy nagle wylądowali na spadochronach, choć przyszli z Moskwy. Często są to ich przedwojenni kumple, towarzysze, znajomi – w zasadzie jedno środowisko. A po drugiej stronie – jeśli tak można to ustawić, bo to pewne uproszczenie – jest bodaj 250 prywatnych wydawców, którzy reprodukują swoje rzeczy i oni też mają swoich grafików, swoje środowiska. Oni kontynuują tę, nazwijmy to, belle époque, tak jak potrafią. Jednocześnie mając gdzieś – i tego będzie dotyczyła moja nowa książka – ukryty, niewypowiedziany, a może i czasem nieuświadomiony plan, że ten dizajn, który pojawia się w ich książkach, ma być właśnie nawiązaniem do ancien régime’u. To nie jest komunistyczny druk, tylko, proszę państwa, 114

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

115


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.