Notes.na.6.tygodni#72

Page 54

To się samo eksponuje, bo to, co robisz czy mówisz w obrębie sztuki, przecież oscyluje wokół konsumpcjonizmu, polityki neoliberalnej, która się kończy. Architektura, i ta gospodarcza, i społeczna, za chwilę prawdopodobnie runie...

No ja wiem. Mam tego świadomość. Trzeba, żeby artyści wzięli w tym udział. Jesteśmy w przededniu rewolucji obalającej system – głównie finansowy. Ale po rewolucji wcale nie musi przyjść socjalizm. To może być dużo trudniejsza wersja kapitalizmu, to może być Korwin Mikke, to może być libertarianizm, który w końcu się ujawni... Oczywiście pojawi się ruch oddolny, ale jednak sterowany przez klasę średnią, która będzie chciała mniejszych podatków, mniej państwa, mniej polityki, ale jeszcze więcej wolności. Którą frustruje to, że nie jest wystarczająco wynagradzana za swoją pracę. W tym nowym świecie może nie być miejsca dla sztuki, artystów, instytucji, szkół publicznych... Dla tego wszystkiego, co jest publiczne i wspólne...

Je

Co miałeś na myśli, mówiąc, że artyści mają w „tym” wziąć udział? Jak?

Wczoraj zastanawiałem się, co jest istotne. Przyszły mi do głowy trzy rzeczy: polityka, ekologia i ogólnie – losy ludzkie czy jakość życia ludzi albo po prostu społeczeństwo. I teraz zastanawiam się, czy jest w tym miejsce żeli ktoś jest dla sztuki? Wiem, że są artyści zaangażowani społecznie. Ale czy ich sztuka ma wpływ na z wykształcenia rzeczywistość polityczną? Czy oni rzeczywiście malarzem, to mogą mieć wpływ na przemiany i wziąć w nich niech maluje udział? Mam wątpliwości i jestem sceptyczny, i podpisuje się jeśli chodzi o niezwykle rzadkie zdarzenia (napod rewolucją. wiązuję tu oczywiście do pewnej wystawy – w Ale jjeśli Al śli o mnie i CSW Zamek Ujazdowski, 2009 – przyp. red.). chodzi, to mam Uważam, że to jest bajka. Podobnie jak projekty artystyczno-społeczne np. Yael Bartany wątpliwości, czy Artura Żmijewskiego. Powiem szczerze, czy mogę być że jestem w potrzasku. Bo nie za bardzo wiepożyteczny jako rzę w taką sztukę, że ona zmieni rzeczywistość. artysta Lubię robić sztukę, ale uważam, że jest ona nieistotna. Istotna jest polityka. Trudno robić sztukę i prowadzić poważną działalność polityczną, ponieważ sztuka operuje językiem, który nie mieści się w języku demokratycznym. Z jednej strony chciałbym robić rzeczy sensowne – sensowne jest zajmowanie się polityką, próba zmiany społeczeństwa, wpływanie na nie i na ustalenia prawne, działalność ekologiczna. Uważam, że to są rzeczy istotniejsze... Sztuka nie jest narzędziem do tego, żeby to realizować. Odczuwam wielką przyjemność z robienia rzeczy w glinie, ale nie uważam tego za działalność pożyteczną. A założenie partii politycznej uważam za działalność sensowną, potrzebną, choć nie sprawiałoby mi to przyjemności. Mam dylemat moralny związany z produkowaniem sztuki. Artyści wpływają na rzeczywistość, ale w skali mikro. A tu chodzi o skalę makro. 104

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

Obecny ruch obywatelskiej okupacji Wall Street został wsparty przez licznych artystów...

To bardzo dobrze. Ten ruch trzeba monitorować. To może być rewolucja klasy średniej, która doprowadzi do ultrakapitalizmu. Trzeba obserwować, co z tego wyniknie... Artyści powinni brać w tym udział, ale przecież żeby to robić, trzeba wyjść z pracowni i poza hermetyczny język sztuki. Nie zajmować się produkcją wystaw, biennale... Mój dylemat polega na tym, że nie jestem z wykształcenia artystą. Mam więc pewne kompetencje, które pozwoliłyby mi teraz na to, żeby się zając ekonomią – skończyłem ten kierunek i mam łatwość przyswajania tej wiedzy. Jeżeli ktoś jest z wykształcenia malarzem, to niech maluje i podpisuje się pod rewolucją. Ale jeśli o mnie chodzi, to mam wątpliwości, czy mogę być pożyteczny jako artysta.

M

ój kolega, z którym siedziałem biurko w biurko, jest teraz głównym doradcą Donalda Tuska. Ja się Tuska zajmowałem zegarkami Casio, czyli czymś masowym, a on Seiko, czyli czymś elitarnym. Teraz już nie wiem, czy on jest bardziej elitarny, czy masowy

Ale może działanie na mikroskalę jest teraz również bardzo potrzebne. Ktoś może potrafić porwać całe masy, ale ktoś inny z kolei może potrafić w istotny sposób zmienić świadomość punktowo...?

No tak, punktowo. Ale mamy demokrację i potrzebujemy iluś milionów głosów. Punktowo to można zmieniać w systemie totalitarnym. Wystarczy zmienić wodza. Może poprzez sztukę można zmienić jego nastawienie? (śmiech). Cyrankiewicz upierał się, że w Polsce jest demokracja. Zarzucano mu, że przecież premier się nie zmienia. Powiedział: Jak to? Ja się nie zmieniam? Cyrankiewicz się zmieniał i to była jego wizja demokracji. Myślisz, że możesz zrobić skok w politykę, jak dobijesz do 40-tki?

Mój kolega, z którym siedziałem biurko w biurko, jest teraz głównym doradcą Donalda Tuska. Ja się zajmowałem zegarkami Casio, czyli czymś masowym, a on Seiko, czyli czymś elitarnym. Teraz już nie wiem, czy on jest bardziej elitarny, czy masowy. Jest szefem biura informacji rządu. Ale działanie na polu oczywistym nie jest dla mnie tak przyjemne. Za to wywracanie języka z kursu jest przyjemne. To jest dzika przyjemność, a nawet namiętność, kiedy pokazujesz coś w krzywym zwierciadle. A pokazać coś w lustrze już nie jest tak przyjemne. Po prostu budujesz duże lustro i już. Ale sztuka nie jest lustrem...

notes 71 / 11–12.2011 / czytelnia

105


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.