NOTES.NA.6.TYGODNI#71

Page 83

Mam jednocześnie nadzieję, że widzowie będą potrafili odnaleźć wiele humoru w pracach moich bohaterów, bo przecież pomysł, żeby grać zwykłym smyczkiem na drucie kolczastym, jest bardzo zabawny, podobnie jak ten, żeby z karaluchów zrobić muzyków. Chciałem wywołać śmiech, ale śmiech rozumiany tyko jako mechanizm, dzięki któremu uda się inaczej spojrzeć na to, co jest jego powodem. Byłoby znakomicie, gdyby widzowie przez śmiech dochodzili do zainteresowania tym, z czego się śmieją, a na końcu – do zachwytu nad tym. Jeden ze słynnych specjalistów od badań nad działaniem ludzkiego mózgu, Gary Lynch, po obejrzeniu filmu powiedział, że twórczość moich bohaterów zwraca uwagę na głębokie, przedrozumowe kwestie, których zwykle się nie zauważa. Że nie są oni dziwakami, ale artystami zajmującymi się czymś, czym większość z nas nie potrafi się zająć. Która z części filmu była najbardziej wymagająca i kłopotliwa w realizacji? Ta realizowana na Alasce? Ta powstała w Australii? Czy może jeszcze jakaś inna?

Skupiłem się na twórcach, którzy wykorzystują muzykę jako narzędzie do badań nad innymi sferami: ekologią, zachowaniami społecznymi

Rzeczywiście, zdjęcia na Alasce i w Australii były największym wyzwaniem. Pierwszy raz na Alaskę wybrałem się w styczniu, więc pracowałem na zabójczym mrozie, otoczony lodową mgłą, która unosiła się w powietrzu. W praktyce wyglądało to tak, że musiałem owinąć kamerę kocami i swetrami. Na dodatek między warstwy materiału wkładałem rozgrzewające pakiety, których zwykle używają alpiniści. A mimo wszystko było tak zimno, że kamera albo mikrofon przestawały działać w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Na dodatek całkiem zamarzł mi statyw, więc nie miałem szansy zmienić wysokości, na której ustawiona była kamera. Ta pogoda sprawiła, że już samo dotarcie do domu Johna Luthera Adamsa było trudne. Muzyk mieszka w górach na przedmieściu miasta Fairbanks. Najpierw chciałem dotrzeć tam samochodem, wynajętym na lotnisku. Szybko okazało się jednak, że przedstawiciele wszystkich czterech firm, które miały tam biura, siedzą w nich tylko po to, żeby mi powiedzieć, że nie mogą pożyczyć mi żadnego samochodu. Wszystkie były zepsute, bo zamarzły im silniki, albo były uszkodzone z powodu wypadków na oblodzonych drogach. Wziąłem więc taksówkę, ale po drodze na miejsce, prowadzącej stromo pod górę, auto straciło przyczepność i zaczęło zsuwać się w dół. Taksówkarz krzyknął, żebym łapał swój sprzęt filmowy i wyskakiwał. Tak właśnie zrobiłem. Stałem tam i patrzyłem przerażony, jak samochód coraz szybciej mknie w dół. Na szczęście wbił się w zaspę, która go zatrzymała. Ale taksówkarz stwierdził, że kolejne próby dotarcia do celu będą zbyt niebezpieczne dla nas obu, nie miałem więc wyjścia: resztę drogi musiałem pokonać na piechotę, z całym sprzętem na plecach. To było iście magiczne przywitanie z Alaską. Z drugiej strony Australia to natomiast miejsce, gdzie dosłownie wszystko jest piekielnie daleko, na dodatek co chwila coś chce cię zabić. Współpracująca z Jonem Rosem podczas jego koncertów na płotach Hollis Taylor ujęła 162

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

Steve Elkins: The Reach of Resonance, John Luther Adams i zorza polarna nad Alaską, kadr z filmu, 2009, dzięki uprzejmości autora

to kiedyś doskonale, mówiąc: „Przyroda w Ameryce jest świetnym dowodem na istnienie Boga, w Australii jest raczej świadectwem jego nieobecności”. Większość tamtejszych sekwencji powstawała w najdalszych zakątkach centralnej Australii, gdzie żyją co najmniej cztery gatunki najbardziej jadowitych węży świata. Na dodatek przeżyliśmy jeden z najbardziej rozległych i gwałtownych pożarów buszu w ostatnich latach, który pochłonął wiele istnień i mnóstwo domów. Jon i Hollis mieli przygodę z powodzią, atakowały ich krokodyle i gigantyczne gryzące muchy, które zawsze próbują dostać się do oczu. Z dzisiejszej perspektywy mogę jednak śmiało powiedzieć, że podróżowanie przez ten rok po całym świecie i doświadczanie atrakcji, które oferują najróżniejsze jego zakątki, było wspaniałym przeżyciem. Część filmu, która powstawała na Alasce, jest zdecydowanie bardziej wyciszona, spokojna i kontemplacyjna w porównaniu z całą resztą filmu. Początkowo zdaje się nie pasować do pozostałych części, ale koniec końców okazuje się, że znakomicie je uzupełnia. Czy taki miałeś zamysł od samego początku?

Strasznie się cieszę, że tak to odebrałeś. Dokładnie o to chodziło: chciałem, żeby publiczność zaczynała oglądać ten film z poczuciem, że dotyczy on wielu

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

163


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.