Nie wiem, czy Marsz Oburzonych na Brukselę coś zmieni, bo politycy pod wpływem takich nagłych wybuchów zmieniają retorykę, a potem, kiedy się uspokoi, wracają do swojej codziennej praktyki. Te ruchy powinny się zorganizować i mieć swoje sztaby mózgowe, swoich intelektualistów. Powinni stworzyć struktury, które będą ciągle działały i monitorowały działania polityków. Na koniec – powinny mieć swoich własnych polityków.
Tomasz Piątek
Poseł Gowin mówi nam, co widzi ze swego okna
Gdy spojrzę w prawo, to widzę embriony Gdy spojrzę w lewo, widzę dziwożony I każdy embrion przez te dziwożony Jest nieustannie okrutnie gnębiony Pastwią się nad nim one z miną chytrą Chcą go przepuścić przez straszne in vitro Pośrodku – śmietnik. Widzę jakichś gości Co wyrzucają na śmietnik wartości I w swej perfidii rozdzielają ślicznie Wartości w śmieciach, ach, ekologicznie Wartości szklane razem z butelkami A te foliowe wraz z reklamówkami Od razu widać, że to są lewacy Nie katolicy, no i nie Polacy I gdy pochylam się nad mym podwórkiem Łzy oburzenia ciekną ze mnie ciurkiem
Oni jednak domagają się realnej partycypacji w demokracji. Nie chcą „robić wielkiej polityki”, oni nie domagają się wprowadzenia do parlamentu swoich ludzi. Chcą raczej decydować o budżecie regionu.
Nie wiem, na ile takie eksperymenty są podatne na manipulacje i na ile obywatele realnie biorą udział w tym ustalaniu budżetu, a na ile jest to sposób na to, żeby pod pozorem obywatelskiej aktywności hulali tam lobbyści. Oni zawsze będą najbardziej aktywni i czujni. To wszystko brzmi sympatycznie, ale podchodzę do tego z taką ostrożną sympatią. Co więc?
Myślę, że przede wszystkim organizacja. Jak została zbudowana socjaldemokracja skandynawska? Ludzie się zorganizowali i socjaldemokrację wystrajkowali. Wyemanowali również partię polityczną. W Polsce mamy dobry wzorzec działania, czyli pierwszą Solidarność. Gdyby udało się zorganizować kilka milionów osób, które byłyby w stanie wystrajkować znaczące zmiany, to byłaby taka rewolucja, jakiej potrzeba. Bez strzelania, niepotrzebnej przemocy. Przemoc rewolucji mogłaby się ograniczyć do zajmowania zakładów pracy, instytucji rządowych. Nie chodzi o likwidację własności prywatnej, kapitalizmu. Raczej o socjaldemokratyczną zmianę polityczną, która nie obyłaby się bez dużej mobilizacji, strajków okupacyjnych, protestów. Potrzebujemy rewolucji przyjaznej.
Tomasz Piątek (1974) – pisarz, publicysta, felietonista „Krytyki Politycznej”. Protestant. Ukończył lingwistykę na Università degli Studi di Milano. Pracował jako dziennikarz w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji, współtworzył Kino Polska, był też copyrighterem i ekspertem-psycholingwistą. Publikował felietony w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor m.in. opartej na własnych doświadczeniach głośnej powieści Heroina. Jego Pałac Ostrogskich był w finale Nagrody literackiej Nike (2009). W 2010 za Węża w kaplicy otrzymał nominację do Paszportów Polityki. W 2011 r. nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazały się jego Antypapież, a następnie Podręcznik do klasy pierwszej.
Tekst powstał do cyklu Konrada Pustoły Widoki władzy, 2011, www.viewsofpower.com
108
notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia
notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia
109