Notes.na.6.tygodni#70

Page 74

związkowego. I kiedyś przyszła ze swoim tatą na mój wykład. Był to czysty przypadek, bo ona była na rezydencji w Niemczech, ja byłam na rezydencji w Niemczech, jej tata przyjechał ją odwiedzić. On jest prawnikiem, białym prawnikiem, który pracował na rzecz czarnych związków zawodowych w czasach apartheidu. Ta praca jeszcze powstaje, nie widziałam nic poza stopklatkami i zdjęciami z albumu domowego, ale wiem, że ojciec opowiada w niej swojej córce o okresie, kiedy nie miał dla niej czasu. Ciekawe jest to, że rozmowa między nimi zaczęła się pod wpływem mojego wykładu o wystawie BHP w Niemczech. Nową produkcję, bardzo piękną, prezentuje też Jadwiga Sawicka. To różaniec zrobiony ze świecących paciorków. Do tego między innymi spektakularny robot Transformers Mariusza Warasa, który jest dla nas także miejscem spotkać, debat i performansów.

kiem akademickim. Tu jest strasznie dużo uczelni. Sam uniwersytet zatrudnia 30 tysięcy ludzi, jest największym pracodawcą na Pomorzu. A to tylko jedna z uczelni. A jak odnosisz się do dyskusji, która teraz się toczy – słychać utyskiwania na temat bardzo nikłego uczestniczenia w kulturze rozumianego jako konsumowanie – czyli mało się kupuje książek, płyt, mało się wydaje. Chodzi o taki konsumencki sposób na kulturę. Na podstawie tych danych wydawane są opinie na temat

Rozumiem, że rozmach produkcyjny sprawił, że znowu potwornie się napracowaliście. Oprócz waszego działania w Wyspie jest też ta cała okolica, w której funkcjonujecie, czyli dawna Stocznia Gdańska imienia Lenina, całe te transformujące przestrzenie.

Albo właśnie nietransformujące (śmiech). Robot Mariusza nie bez powodu drzemie w tej hali... No tak, z daleka nie wiadomo za bardzo, co się dzieje. Czy nie wydaje ci się, że ciągle jednak ten dystans między instytucją kultury a odbiorcami kultury jest poważnym problemem, podobnie jak nawiązanie kontaktu, nawiązanie relacji, które zdają się być absolutnie niezbędne do uzasadnienia argumentu o społecznej wartości kultury. Jak dużo pracy trzeba byłoby jeszcze ciągle u nas włożyć w to, żeby na końcu właśnie spotkał nas ten wypoczynek obywatelskiego uczestniczenia w kulturze? Czy to jest w ogóle u was w Gdańsku kwestią, czy to jest zauważalne – zaangażowanie obywateli w kwestie związane z kulturą?

Wiesz co, no tutaj się jednak sporo dzieje, jeżeli o to chodzi. I jest cała masa wydarzeń – jedne są takie, powiedziałabym, masowe i one z założenia takie są, ale też angażują zupełnie innego widza. Na przykład Natalia Cyrzan robi Streetwaves. To projekt, który się odbywa na podwórkach, w garażach czy u kogoś w domu i co kilka dni przenosi się z miejsca na miejsce, na przykład na dworzec, gdzie mają miejsce różnego rodzaju działania sztuk wizualnych, teatralne czy muzyczne. To projekt, który wychodzi do widza z zaskoczenia. Oczywiście będą się wlekli ludzie, którzy zawsze się wloką na te imprezy. Ale będzie też dużo przypadkowej publiczności. I jest parę takich projektów w Gdańsku, które to robią. Akuku robią Parkowania. Zwiększa się radykalnie liczba projektów, które skupiają się na problemach, zagadnieniach do bieżącego rozwiązania, takich jak Kurort Kultury czy nasz Solidarność Camp, który zaraz rusza w Europę. Formy, które są transdyscyplinarne i łączą wykłady z barcampem, koncertami, prezentacjami, performensami, zapalają temporalne punkty aktywności, umożliwiają zmianę, przegrupowanie, akcje z partyzanta. Poza tym w tej chwili jest dużo samoorganizacji, także dzięki portalom społecznościowym. Ludzie bardzo efektywnie przemieszczają się w mieście w różne miejsca, uczestniczą w różnego rodzaju wydarzeniach. I moim zdaniem to jest coraz bardziej widoczne. Pamiętajmy, że Trójmiasto jest dużym ośrod56

notes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

Jadwiga Sawicka: Módl się, instalacja, 2011, na fotografii wizualizacja z archiwum artystki

uczestniczenia w kulturze.

To jest granda. Bo ja np. nie mogę oficjalnie udowodnić swojego uczestniczenia w kulturze, pomimo że na nasz wernisaż potrafi przyjść około 1000 osób, ponieważ nie sprzedajemy biletów i nie mamy bramki, która przelicza. Teraz to sami stoimy i liczymy. Pamiętajmy, że uczestniczenie w kulturze odbywa się także poprzez inne formy, jak na przykład „Notes.na.6.tygodni”. Cała masa ludzi te notesy ma, bo jest nieodpłatny. Więc nie policzysz, ile ich sprzedałaś. Ale możemy założyć, że każdy „Notes” jest czytany przez kilka osób. Co więc z taką sytuacją, kiedy ludzie tworząc kulturę, zakładają, że w ogóle nie będzie ona wchodziła w obszar konsumpcji? I że nie można tego przeliczyć.

No nie można. Ta krótkowzroczność… Nie wiem, skąd się bierze takie mynotes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

57


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.