Notes.na.6.tygodni #74

Page 68

rozmaite rzeczy, dobrze się bawią i naprawdę czerpią z tego przyjemność. Do tego płacimy czesne za wszystkich naszych studentów i wypłacamy im 2 tysiące dolarów miesięcznego stypendium. Dajemy im tytuł magistra bez konieczności pisania tradycyjnych prac. Myślę, że jeśli w ten sposób damy przykład przygotowywania studentów, którzy stają się niezwykle wartościowi dla społeczeństwa, to być może więcej uniwersytetów zechce przyjąć model medialabowy z możliwością nadawania tytułów naukowych. (...) AT: Reprezentujesz bogatą i dużą instytucję – czy coś ją wiąże z małymi labami, działającymi czasem bez żadnego budżetu?

Jedyne podobieństwo polega na tym, że w obydwu przypadkach mamy swobodę działania. Uwielbiam hackerspace’y i uwielbiam medialaby – jedne i drugie mają wolność. Coś, co byłoby formą pośrednią, mogłoby stać się „pułapką”. Jeśli przyjmujesz pieniądze, a nie dysponujesz takimi możliwościami jak Media Lab MIT, zazwyczaj kończy się to kompromisem i przyjęciem ukierunkowanej ścieżki badań. I nagle zamienia się w pracę wyrobniczą – chyba że twoje zainteresowania są bardzo zbliżone do zainteresowań sponsorów. Hackerspace’y są wolne, ponieważ nie mają sponsorów, a Media Lab MIT jest wolny, ponieważ ma wystarczająco dużo sponsorów i dotacji, aby móc przeciwstawić się nadmiernej ingerencji swoich darczyńców. AT: A co ze startupami? Tym też się zajmujesz. Pytam, ponieważ znam ludzi w Polsce, którzy w różny sposób inkubują w Polsce startupy internetowe. Robiąc to, odwołują się do kultury sieciowej i ducha działania dość zbliżonego do idei przyświecających medialabom. Ale koniec końców mówią, że chodzi im o pieniądze: „Liczymy zyski i używamy takich modeli działania, ponieważ wiemy, że sprawdzają się dla młodych ludzi”. Mówią niejako: „Musimy do nich tweetować i organizować dla nich hakatony1, ponieważ ich praca może być warta miliony. Czy kultura startupowa ma związek z medialabami, czy też jest to czysto biznesowe zjawisko?

Wydaje mi się, że spora część sceny startupowej jest głupia i płytka. Nie przepadam za wielkimi imprezami startupowymi, bo wygląda to tak, że spotykasz tam sporo chciwych ludzi, którzy nic nie wytwarzają. Najlepsze startupy gromadzą ludzi, którzy robią pewne rzeczy, budują coś i którym nie jest potrzebne całe to startupowe współzawodnictwo. Procent ludzi biorących udział w startupach, którzy mi odpowiadają, jest naprawdę niewielki. Podobnie z inwestorami venture capital oraz przedsiębiorcami – to mniej niż 1% wszystkich osób. Więc pomimo tego, że angażuję się w startupy, nie lubię większości ludzi zajmujących się tym obszarem. Mimo to uważam, że mechanizm inwestowania w rynek technologiczny jest istotny również dla tego rodzaju innowacji, które uważam za ważne. Pewne cechy tego środowiska, takie jak zdolność podejmowania ryzyka czy zręczność działania, są dobre. Ale po prostu nie utożsamiam się z ludźmi, którzy są tak mocno zorientowani na pieniądze. Problem polega na tym, że kiedy się je ma, to przyciąga się ludzi, którzy chcą zarabiać. Zazwyczaj więc wolę startupy powstające w miejscach, gdzie nie ma pieniędzy – jak na przykład Bliski Wschód. Albo, paradoksalnie, w samej Dolinie Krzemowej, gdzie znajdziesz ludzi, którzy tworzą pewne produkty, bo to uwielbiają. W takich okolicznościach lubię się angażować. Ale sytuacja, w której robi się tłoczno i wszyscy mają na uszach słuchawki na bluetooth, jest koszmarna.

Produkcja masowa przysłużyła się wytworzeniu pewnych podstawowych rzeczy w społeczeństwie, ale znacznie zmniejszyła innowacyjność i kreatywność w kulturze

AT: Użyłeś gdzieś wyrażenia build culture, kultura budowania. Bardzo mi się ono podoba. Czy uważasz, że jest to coś w rodzaju nowej etyki? Coś, czego powinniśmy uczyć nasze dzieci?

Tak, tak sądzę. Przyszłość jest na tyle złożona i zmienna, że teraz planowanie zabiera więcej energii niż samo działanie, tworzenie, budowanie. To trochę jak w reklamie Nike: „Just do it”, po prostu zrób to! A bardzo często: zamknij się, i po prostu zrób to. Chodzi mi o to, że omawianie, planowanie, przewidywanie problemów czy ocena ryzyka kosztują więcej niż „robienie”. Natomiast ryzyko związane z robieniem jest zazwyczaj niewielkie. Koszty produkcji i dystrybucji są naprawdę niskie, możesz zatrudnić programistę i projektanta i w ciągu jednego weekendu postawić stronę internetową. Więc dlaczego nie, dlaczego nie zacząć od budowania? Build culture bierze się z tego, że teraz tworzenie hardware’u czy software’u jest bardzo łatwe. Także umieszczanie narzędzi i produktów w Sieci, żeby ludzie mogli je przetestować. Nie ma więc powodu, dla którego nie można by najpierw czegoś wyprodukować. AT: A co zrobić, jeśli mam pomysł, ale nie wiem, jak to coś wytworzyć? Pytanie, czy wszyscy powinni mieć kompetencje informatyczne?

Tak. Albo przynajmniej mieć w pobliżu kogoś, kto wie, jak to zrobić. Poza tym, to naprawdę nie jest takie trudne. To powinno się stać częścią podstawowych umiejętności, jak czytanie i pisanie. AT: Moje wykształcenie zasadniczo dawało dwie ścieżki rozwoju: albo teoria, albo praca badawcza...

Przykro mi. AT: Teraz wkładam dużo wysiłku, żeby wydostać się z tego ograniczenia. Mam również poczucie, że budowanie coraz częściej równolegle dotyczy pracy manualnej, rzemiosła lub rękodzieła.

Są takie zajęcia w Media Labie – jedne z najpopularniejszych – na temat tego, jak zbudować właściwie niemal wszystko. Po zakończeniu cyklu tych zajęć masz poczucie, że jesteś w stanie zbudować samochód czy dowolną inną rzecz – co daje niesamowitą wolność. Tego typu edukacja potrzebna jest dzieciom – zajęcia, na których nauczą się, jak napisać program komputerowy, ale też jak zrobić krzesło. AJ: Zapraszamy ludzi do tworzenia, do eksperymentowania, ale czy naszym celem jest stworzenie dużych grup lub nawet całego społeczeństwa twórców? Czy to coś zmieni? Każdy będzie chciał coś wytwarzać, coś zmieniać, produkować...

ang. hackathon – sprint informatyczny, wydarzenie, w trakcie którego w szybkim tempie powstają rozwiązania informatyczne. Komercyjne hackatony często służą przyciągnięciu inwestorów do projektów we wczesnej fazie rozwoju.

1

No74 / czytelnia

132—133


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.