Notes.na.6.tygodni #74

Page 52

Mimo lewicowych tradycji w Berlinie coraz bardziej uważa się, że sztuką nie można zrobić nic „naprawdę”, że jej politycznej pasywności nie można przełamać i że prawdziwy jest w sztuce tylko rynek sztuki

Przygotowując Biennale, którego oficjalne otwarcie nastąpi pod koniec kwietnia, od dłuższego czasu podejmujecie działania realizujące przyjęte przez was założenia programowe. Jednym z nich był dokument P/ACT FOR ART. Przypomina on bardzo Pakt dla Kultury polskich Obywateli Kultury. Dlaczego i z czyjej inicjatywy powstał?

Zaczęliśmy pracę nad Biennale, kiedy w Polsce od pewnego czasu istniał ruch Obywateli Kultury. A ponieważ ważne wydaje nam się odnoszenie się do własnego kontekstu, dlatego wiele projektów na Biennale jest polsko-niemieckich i odwołuje się do tych relacji, do wątków „współzawodnictwa” w wykorzystaniu polityki historycznej czy do takich inicjatyw jak Obywatele Kultury. P/ACT FOR ART był zainspirowany optymizmem Obywateli Kultury i próbą spojrzenia na bardzo pluralistyczną i zróżnicowaną scenę Berlina z nadzieją, że artyści mogą być nie tylko częścią klasy kreatywnej, ale i zaangażowaną inteligencją. W Warszawie wciąż można mówić o jednej scenie artystycznej, w Berlinie jest ich kilkanaście. P/ACT FOR ART był wsparciem protestu artystów przeciw cynicznemu wykorzystywaniu ich dla cudzych celów politycznych. Jednak różnice interesów prywatnych, publicznych, offowych sprawiają, że wspólnotowe działanie jest bardzo trudne. W Berlinie są artyści pochodzący z różnych stron świata, którzy nie biorą udziału w lokalnej debacie. Porzucają swój kontekst, ponieważ chcą robić karierę na rynku sztuki. Kiedy przygotowywałam się do wyjazdu do Kolumbii, by spotkać się m.in. z burmistrzem Bogoty, Antanasem Mockusem, zdałam sobie sprawę, że połowa kolumbijskich artystów mieszka w Berlinie. Właściwie cały research do Biennale moglibyśmy zrobić, nie ruszając się z miejsca. Różnica polega na tym, że ci, którzy zostali w krajach pochodzenia i nie wyemigrowali do Niemiec, robią o wiele ciekawsze rzeczy, bo żywo związane z ich rzeczywistością, którą doskonale rozumieją. W takim razie co teraz was zajmuje?

To, jak sztuka może działać naprawdę, jak może mieć realny, performatywny efekt i przełożenie na rzeczywistość społeczną. Nie zajmujemy się sprowadzaniem gotowych obiektów i wyborem „najlepszych portfolio”. Biennale nie będzie tylko klasyczną „ekspozycją prac”. Nie ma też deadline’u, po którym kończy się research. Mieliśmy niesamowite szczęście, pracując nad Biennale w czasach rewolucji i wolnościowego wrzenia, o których codziennie czytamy w prasie. Podróżowaliśmy do różnych krajów, gdzie artyści są aktywni

w procesach społecznych, ruchach obywatelskich, projektach zmiany społecznej. Rozmawialiśmy z grupą Artist in Occupy Amsterdam, osobami inicjującymi akcje Occupy Museums w Nowym Jorku czy filmowcami z Tahrir Cinema, o ich politycznej działalności. Podróżowaliśmy tam, gdzie demokracja jest zagrożona – na Węgry czy do Rosji – żeby zobaczyć, jak wobec tych zmian sytuują się artyści – ci reżimowi, i ci opozycyjni. Szukaliśmy sztuki w działaniach pedagogicznych, polityce czy sztuce niższej rangi, także w nie-sztuce. W takim momencie trzeba robić Biennale, gdzie sztuka będzie nieposłuszeństwem obywatelskim, aktywizmem, pracą idei w tkance społecznej. Nie zajmujemy się administrowaniem obiektami sztuki. Mimo ram czasowych wyznaczonych oficjalnym otwarciem i zamknięciem uważamy Biennale za już otwarte. Przygotowując się do naszej rozmowy, czytałam równolegle teksty wybitnego teoretyka sztuki, Jerzego Ludwińskiego, który w latach 60. sam formował eksperymentalne instytucje sztuki, a jego nowatorskie teksty do dziś są źródłem inspiracji. Próbował stwarzać sytuacje, w których sztuka mogłaby prezentować się na innym polu, mieć większą swobodę niż wcześniej. Pisał na przykład o tym, że obraz sztuki współczesnej pojawia się tak naprawdę tylko wtedy, gdy śledzi się zjawiska nietypowe. Czy zależy wam na obrazie sztuki współczesnej, czy może bardziej na artystach, których zapraszacie do współpracy, do bycia częścią Biennale? Interesowała was ich typowość, nietypowość?

Grupa Voina, która jest współkuratorem Biennale, nigdy nie odwiedziła biur Kunst-Werke, nie udziela nam porad i nie wybiera się na wernisaż. Voina po prostu kontynuuje swoją działalność polityczno-wywrotową w Petersburgu, używając widzialności Biennale. Zapytaj ich, gdzie kończy się sztuka, to odpowiedzą, że nigdzie. Grupa uważa podpalenie samochodu policyjnego służącego do przewozu więźniów za działanie artystyczne. Pewnie za Ludwińskim mogliby powiedzieć, że jeśli coś jest niepodważalnie sztuką, to jest martwe. Voina – a my za nią – staramy się uprawiać sztukę na wszystkich polach i bez ograniczeń. Projekty, które powstały specjalnie dla Biennale, pochodzą też np. z teatru, nauk społecznych, aktywizmu sieciowego, polityki historii i innych. Ludwiński jest zaskakująco aktualny, jeśli nie umieszcza się go zbyt mocno w jego czasach, kiedy zależność sztuki, władzy i polityki wyglądała inaczej niż dziś. Pisał na przykład o tym, że galeria ma być czułym sejsmografem, miejscem żywych zdarzeń. To też chyba z grubsza stosuje się do techniki pracy, którą przyjęliście. Co ten wasz sejsmograf ma pokazać, co ma komunikować? I przede wszystkim komu – artystom czy może tym, którzy są poza światem sztuki?

Naszym obszarem działania nie jest tylko galeria. Galeria jest bazą, ale działamy w przestrzeni medialnej, społecznej, kulturowej, w polityce historycznej i miejskiej. Galeria w rozumieniu pola, w którym sztuka się dzieje, materializuje, w którym jest artysta.

Jest tam przede wszystkim publiczność. Zależy nam, żeby odbiorcami były różne publiczności. Na przykład takie, które nie zdają sobie sprawy, że są „odbiorcami” działań artystycznych. Pracujemy z białoruską artystką, Mariną Napruszkiną, która rysuje gazety-komiksy, kolportowane później w drugim obiegu na Białorusi. W jednej z nich przedstawia scenariusze możliwych zachowań w razie upadku reżimu Łukaszenki. Zamiast akceptacji inwazji neoliberalnego systemu ekonomicznego, proponuje tworzenie kooperatyw, spółdzielni, współwłasności, dbanie od razu o zagwarantowanie praw kobiet itd.

No74 / czytelnia

100—101


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.