Notes.na.6.tygodni #81

Page 86

Wojciech Przybylski, „Res Publica Nowa” Konkursy mają sens, jeśli kryteria oceny są jasne i obiektywne. Ministerstwo zaliczyło wpadkę, określając kryteria wyboru w sposób wykluczający praktycznie każdą działalność publicystyczną poza krytyką artystyczną i literacką. Błędem było także użycie nieprecyzyjnych pojęć do opisu prostej rzeczy. Pomyłka polega na utożsamieniu czasopism kulturalnych tylko i wyłącznie z publicystyką o malarstwie albo o poezji, a o znaczeniu wydarzeń teatralnych dla sposobu rozumienia polityki albo roli pamięci w debacie publicznej już nie. Ministerstwo wyklucza tematykę społeczno-polityczną z zakresu kultury, a zajmuje się strategią rozwoju kapitału społecznego daleko wykraczającego nawet poza obszar kwestii społeczno-politycznych. Dlaczego? Wpisując takie ograniczenia, wiąże się ministrowi ręce, bo wobec tego z jakiego powodu miałby się on zajmować określeniem zasad działania mediów publicznych albo polityki kulturalnej na szczeblu europejskim — rozumianej przecież szerzej niż w tym konkursie. Minister chce ograniczyć wsparcie ze środków w jego dyspozycji tytułom, które służą wyłącznie cementowaniu poparcia wokół wrogich inicjatyw partyjnych. To zrozumiałe. Powinien jednak określić z góry, które tytuły uznaje za wykluczone, a które mimo różnic ideowych mogą ubiegać się o grant, wzbogacając życie intelektualne. Bez intelektualnego wymiaru kultury nie będzie bowiem mowy o poezji, prozie, a nawet teatrze, które by wybrzmieć w pełni, wymagają szerszego kontekstu. Roman Pawłowski, krytyk kultury Wyłączenie z dotacji ministerialnych czasopism społeczno-politycznych, religijnych i historycznych jest niezrozumiałe i absurdalne. Przez kilkanaście lat Ministerstwu nie przeszkadzało, że obok tytułów poświęconych ściśle problematyce kulturalnej wspiera także te o szerszym profilu, publikujące artykuły o polityce, społeczeństwie czy religii. Nowe przepisy to uderzenie nie tylko w kulturę, ale w jakość debaty publicznej, której płaszczyzną były dotąd czasopisma. Teraz wiele z nich może utracić dofinansowanie i w efekcie zniknąć, co spowoduje zubożenie i tak już słabego rynku opinii w Polsce. Ministerstwo, oddzielając problematykę ściśle kulturalną od społecznej i politycznej, postępuje anachronicznie. Kultury nie da się dzisiaj oddzielić od polityki, bo jest częścią społecznej aktywności. Jej rola w społeczeństwie demokratycznym polega m.in. na budzeniu świadomości obywatelskiej i budowaniu kapitału społecznego. Co najdziwniejsze, taki właśnie komunikat płynie z ust przedstawicieli Ministerstwa, którzy powtarzają do znudzenia hasło „kultura się liczy”. Wyrazem takiego myślenia jest np. program wspierania gminnych bibliotek, które mają stać się centrami życia obywatelskiego i bazą organizacji pozarządowych. Z jednej więc strony Ministerstwo chce budować za pomocą kultury nowe kompetencje społeczeństwa, z drugiej — de facto utrudnia opisanie zjawisk, które wspiera. Trudno o większą niekonsekwencję. Ciekawe, na jakiej podstawie eksperci Ministerstwa będą oceniać, które czasopismo jest ściśle kulturalne, a które ma domieszkę społeczno-polityczną, uniemożliwiającą przyznanie dotacji. Czy gdyby Jerzy Giedroyc złożył dzisiaj do Ministerstwa wniosek o dofinansowanie paryskiej „Kultury”, dostałby dotację? Najprawdopodobniej


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.