Notes.na.6.tygodni #81

Page 150

W wakacje, w warszawskiej galerii Piktogram można było oglądać twoją wystawę Murzynalia. Pierwszym skojarzeniem, jakie przyszło mi do głowy, były juwenalia. Święto czarnoskórych?

Nie wiem. Tytuły są najgorszą sprawą. To, co pokazałam, chyba od zawsze nazywało się murzynaliami. Są one dla mnie nazwą jakiegoś zbioru, pewnej całości, która nie wywołuje we mnie wesołych uczuć. Nie są to juwenalia, raczej może murzynalium. Skąd wzięło się zainteresowanie Czarnymi?

Zbieractwem zaraził mnie Piotr Rypson. Najbardziej wstrząsającą rzeczą, która wpadła mi w ręce, była niemiecka reklama kremu do golenia z lat 20. Na jego opakowaniu był przepięknie narysowany afrykański chłopiec, trzymający nad swoją głową lustro, przed którym stał biały mężczyzna i golił się, przeglądając w tym lustrze. Taki wizerunek funkcjonował w krajach kolonialnych. Dzisiaj jest już pewnie niemożliwy. W 2006 roku w Fundacji Galerii Foksal pokazałam wystawę Hańba o międzywojennej propagandzie zestawionej z wpisami na portalach internetowych. Już tam pojawiły się wątki zbieracze. W trakcie poszukiwań, przez czysty przypadek, trafiłam na kilkanaście obiektów związanych z kolonializmem. I właściwie od tego się zaczęło. Postanowiłam drążyć, pochłonęło mnie to. Chodź, coś ci pokażę. (Jesteśmy na murku obok klubu Warszawska na placu Zbawiciela.). Po przeciwnej stronie ulicy wisi reklama margaryny Palma z piękną, czarnoskórą postacią. Ma duże, czerwone usta, twarz charakterystyczną dla blackface. Cały czas powtarzają się te odniesienia. Te wizerunki ciągle istnieją. Zaczęłam je łączyć ze wspomnieniami z PRL-u, z figurą czarnoskórego, która wtedy funkcjonowała w celach propagandowych. Wszyscy przecież znamy Murzynka Bambo, ponieważ w każdej szanującej się publikacji dla dzieci pojawiał się wiersz o Afryce. Było to przedłużenie tradycji przedwojennej. Mam książeczkę dla dzieci, która już wtedy budowała wyobrażenie tożsamości dzielnych braci z Afryki. W końcu były to książki dla białych polskich dzieci, a nie dla Afrykańczyków. Myślisz, że wiązało się to z odwiecznym marzeniem Polaków o koloniach?

Był to na pewno jeden z elementów. Kraje, które miały kolonie, w ogóle się tym nie zajmowały, ponieważ nie musiały budować mitologii. Ale wiesz, wielu misjonarzy w Afryce pochodziło z Polski, więc w jakiś sposób ten sen się ziścił.

Kościół ze swoim programem misyjnym też brał udział w multiplikowaniu tych wizerunków. Poza tym Polacy mieli swoje kolonie na Wschodzie. Również w niemałym stopniu spełniło się to w Ameryce Południowej, gdzie Polacy zostawali posiadaczami wielkich posiadłości ziemskich, w których przedłużali polskie tradycje folwarków feudalnych. Rodzime tradycje, z całym systemem społecznym, przenosili na inne tereny. Ale czy jest sens pokazywania takich książeczek w 2012 roku?

Odpowiedź na to pytanie zna wyłącznie poseł Marek Suski (poseł Prawa i Sprawiedliwości, który powiedział o pośle Johnie Godsonie „No, i wasz murzynek głosuje razem z wami” oraz „On nie jest rasistą, on po prostu jest monarchistą” o Arturze Górskim, innym pośle PiS, gdy ten stwierdził, że Obama to „koniec cywilizacji białego człowieka” — przyp. red.). Czarnoskórzy są figurą egzotyczną w Polsce. Polacy jako społeczeństwo nadal są homogeniczni. To się oczywiście powoli zmienia, ale mimo tego że mam niecałe 40 lat, pamiętam, jak jeszcze niedawno Afrykańczyk na ulicy wzbudzał emocje wśród ludzi. Afrykańczyk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.