Notes.na.6.tygodni #81

Page 103

wystarczająca. Z drugiej strony, czy takie wsparcie nie jest dla wielu inicjatyw społecznych ważne? Sądzę, że równie fałszywe jest hurraoptymistyczne przekonanie, że rozwój technologii i rozpowszechnienie internetu automatycznie przekłada się na upowszechnienie wolności obywatelskich, jak i skrajnie pesymistyczna perspektywa widząca w tych technologiach niemal wyłącznie narzędzie społecznej kontroli. Inną kwestią jest rozwój technologiczny. W latach 90. mówiło się o cyberprzestrzeni jako o alternatywnym świecie, przede wszystkim dlatego, że dostęp do internetu był stacjonarny. Dzisiaj znakomita część użytkowników to ludzie, którzy dysponują mobilnym dostępem do sieci, choćby przez telefony komórkowe. Co ciekawe, ten sposób funkcjonowania jest niebywale popularny w krajach uznanych za technologicznie zacofane. Szczególnie w Afryce ludzie mają niesamowicie kreatywne podejście do technologii i sposobów jej wykorzystania, a usługi te są często tańsze i łatwe w obsłudze. Ciekawym przykładem takiej kreatywności użytkowników jest kultura wymiany zasobów muzycznych przechowywanych na kartach SIM — to taka wersja wymiany plików w sieciach P2P, tyle że realizowana znacznie bardziej nieuchwytnie i za pomocą zupełnie odmiennej technologii — w książce piszę o antologii takich nagrań wydanej na kasetach — Music from Saharan Cell Phones vol. 1 i 2. Innym interesującym przykładem jest działalność Ushahidi, serwisu mapowania partycypacyjnego w czasie realnym, gdzie użytkownicy mogą oznaczać na mapie miejsca kryzysu za pomocą najprostszej technologii łączności komórkowej, także za pomocą zwykłych SMS-ów. Ten serwis powstał w Kenii w 2008 roku, w czasie nieuczciwej kampanii wyborczej i tuż po niej, kiedy sfałszowano wyniki wyborów — później usługa Crowdmap była wykorzystywana w najróżniejszych sytuacjach kryzysowych, ostatnio np. w Nowym Jorku po huraganie Sandy, kiedy ludzie oznaczali na mapie miejsca, gdzie jest dostęp do sieci Wi-Fi albo gdzie można naładować telefon. Myślę, że w naszych badaniach nad związkami technologii z kulturą wciąż jesteśmy za bardzo skoncentrowani wyłącznie na krajach wysokorozwiniętych technologii — co dzisiaj zresztą nie oznacza już: zachodnich. Rozwiązania naprawdę kreatywne często pojawiają się tam, gdzie dostęp do technologii ma miejsce w sytuacji poważnych barier społecznych. A jaki jest twój stosunek do podpisywania szeregu petycji w sieci — to taki „kliktywizm”, pójście krok dalej niż „lubię to”?

Krytycy kliktywizmu czy też slacktywizmu, albo — jak ja to nazywam — „aktywizmu pidżamowego”, mówią, że takie działanie nic nie kosztuje i nie wiąże się z żadnym ryzykiem. Ja myślę, że do tego zjawiska warto podejść w sposób trochę bardziej zniuansowany. Z jednej strony, gdy wchodzimy się na portal Move on, który gromadzi ludzi tworzących różnego rodzaju petycje, to widzimy, że każdego dnia pojawia się tam mnóstwo nowych zgłoszeń. A to skłania do wniosku, że petycje tracą na znaczeniu. Z drugiej jednak strony dla wielu grup spoza No81 / czytelnia

100—101


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.