Notes.na.6.tygodni 78

Page 72

Oglądając twoje prace z ostatnich kilku lat, zastanawiałam się nad tym, co sprawia, że czujemy się zakorzenieni w rzeczywistości, dzięki czemu uznajemy ją za oswojoną i „naszą”. Z jednej strony istotną rolę odgrywają tu wszelkie jednostkowe i zbiorowe narracje fundujące naszą tożsamość, cały skomplikowany proces konstruowania pamięci, ale też zupełnie podstawowa, społecznie przyswajana umiejętność odróżniania fikcji od rzeczywistości. Twoje prace, odsłaniając w różnych kontekstach działanie tej skomplikowanej maszynerii, pokazują, że wbrew temu, co chcielibyśmy myśleć, rzeczywistość opiera się na iluzji, micie oraz mechanizmie wypierania wszystkiego, co niewygodne. Czemu z uporem maniaka grasz na swoim i widzów poczuciu rzeczywistości i co z takich działań wynika?

Szczerze mówiąc, zaskoczyło mnie to pytanie, mój ostatni projekt Black Square opierał się co prawda na stworzeniu fikcyjnej grupy blackmetalowej, ale cała wykorzystana w tym celu stylistyka odwoływała się do estetyki lansowanej przez zespoły, które istniały w latach 90. Założenie było więc takie, aby stworzyć coś, co poprzez naśladowanie i udawanie ma pretensje do bycia autentyczną historią. No właśnie o to mi chodzi: dopracowane w każdym szczególe udawanie tworzy tak silną iluzję, że różnica pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co fikcyjne, zaciera się, a nawet więcej: po prostu przestaje być istotna. Ten mechanizm w największym stopniu dotyczy pracy pamięci, tego, że wspomnienia i związane z nimi emocje to nie są zamknięte pudełka z tyłu naszej głowy, przechowujące „prawdę” wydarzeń, do których sięgamy, gdy mamy taką potrzebę. Czy nie o tym właśnie opowiada dokumentalny fake Szpak, twojego autorstwa?

W tym filmie usiłowałem skonfrontować się z legendą i różnymi mitologizującymi narracjami wyrosłymi wokół zielonogórskiej bohemy artystycznej lat 60. i 70., do której należeli m.in. Marian Szpakowski, Klemens Felchnerowski i Rojowski. Impulsem do zrealizowania Szpaka było spotkanie, podczas którego Leszek Kania, dyrektor muzeum ziemi lubuskiej, pokazywał mi i moim kolegom różne archiwalne zdjęcia z tamtych czasów. Opowiadał, że nasze środowisko bardzo nawiązuje do tradycji wcześniejszych, że oni też działali wspólnie, razem wyjeżdżali na plenery, a poza tym też się przyjaźnili. Pamiętam, że trzymałem zdjęcie Szpakowskiego, a naprzeciwko mnie siedział Jarek Jeschke, uderzyło mnie ich niesamowite podobieństwo przerażenia, ale też fascynacji i właściwie od razu wiedziałem, w którą stronę podążać. pojawia się nie dlatego, że W Szpaku chciałem stworzyć taką kawchodzimy w poetykę snu, meralną, senną sytuację, spojrzeć na tę bo mając tego świadomość, ekipę w sposób zakulisowy. Zastanawiałem się, jak by to wyglądało, gdyby czulibyśmy się bezpieczni oni tę codzienność życia towarzyskiego rejestrowali kamerą. Powstała taka luźna impresja oparta na wczuciu się w sytuację. Istotne było dla mnie, że w tym filmie zagrali moi przyjaciele, którzy tak jak ja chodzą tymi samymi ulicami Zielonej Góry i jeżdżą w te same miejsca na plenery, co grono, do którego należał Szpakowski. Prawie od razu wymyśliłem, że część zdjęć będzie rejestrować odpoczynek nad rzeką. Gdy pokazywałem Szpaka Leszkowi Kani, on przypomniał sobie, że rzeczywiście

Efekt

Rafał Wilk: Stimulate Me, wideo HD, 3 min 35 sek, 2010

oni jeździli dokładnie w to samo miejsce nad Odrę, do Cigacic , nieopodal Zielonej Góry, gdzie tworzyli coś na kształt kolonii artystycznej. I koniec końców wyszła z tego jakaś niezamierzona rekonstrukcja zdarzeń [śmiech]. W całym procesie powstawania filmu bardzo istotne były możliwości technologiczne, bo dzięki nim mogłem imitować efekty, jakie powstają przy nagraniu na taśmie celuloidowej, technologia to taki portal do przeszłości. No właśnie, ta praca doskonale pokazuje, jak działa pamięć, jak przeszłość jest funkcją teraźniejszości. Interesuje mnie, jakie znaczenie miał dla ciebie fakt, że pracujesz na pewnej legendzie, jaką na przestrzeni już kilkudziesięciu lat obrośli ci ludzie? Myślisz, że opowieści o wielkich poprzednikach trzeba oswajać czy raczej demitologizować?

To zależy, w tym przypadku raczej nie chodziło o rozbijanie czegokolwiek, wręcz odwrotnie. Szpak jest przecież zapisem mojego wyobrażenia o atmosferze tamtych czasów, emocjach, jakie przeżywali ci ludzie, to jest oswajanie legendy poprzez imitowanie ich codzienności. Problem rozbijania mitów pojawił się za to w mojej innej pracy Jak nikt nie widzi, to możemy, która była powtórzeniem eksperymentu, jaki na sobie postanowili przeprowadzić studenci Tadeusza Kantora. Dymny, Szczepański i Wawak swoje działanie zatytułowali My nie śpimy i zamknęli się w galerii z zamiarem niespania przez 50 godzin. To wydarzenie, które miało miejsce podczas jednego z sympozjów „Złotego grona” w 1969 roku, odbiło się szerokim echem, powstało i nadal powstaje wokół niego niezliczona liczba opowieści i anegdot. Jedna z nich mówi, że Krzysztof Niemczyk, który był szarą eminencją całej tej akcji, podpowiadał uczestnikom performensu: „Jak nikt nie widzi, to możecie spać”. I ja postanowiłem to zdanie wykorzystać, bo ono genialnie demitologizuje całą powagę sytuacji. Szczerze mówiąc, nie wierzę, że oni rzeczywiście nie spali przez ten czas. Myślę, że wówczas to nie było najistotniejsze, taka akcja No78 / czytelnia

140—141


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.