Notes.na.6.tygodni #75

Page 80

Być może czujesz się niedoceniony przez krytyków, ale na pewno nie możesz czuć się niedoceniony przez instytucje. Dwukrotny udział w Samsung Art Masters, Nagroda Główna Henkel Art Award Polska to olbrzymi sukces, ale czy ten sukces przekłada się na rozwój kariery artystycznej?

Myślę, że sukces instytucjonalny towarzyszy rozwojowi, tak samo kariera. Sukcesy bywają nieuchronne, bo żyjemy w czasach bardzo dobrych dla sztuki. Pomagają młodym twórcom w zakorzenianiu się w świecie, jeśli wcześniej taką funkcję pełniła uczelnia. A nagrody finansowe pomagają w kontynuowaniu twórczości, bo po studiach następuje ciężki czas, żeby oddać się temu w pełni, a nie na pół gwizdka. I są w tym pomocne, ale moje ego nie widzi tego jako „olbrzymich sukcesów”.

W obliczu mocnego komunikatu niemal od razu przestaję myśleć. Zaczynam podejrzewać taki komunikat o jakieś swoje racje i interesy. Wolę w kulturze poezję wizualną, która stwarza mi więcej przestrzeni, a nie ją zabiera. Wynika to także z etyki, nie chcę włazić komuś z buciorami. Np. moje najnowsze wideo pod tytułem Rozkwit przedstawia kartonowe modele miasta najeżdżające na gumowe, podłużne formy, które zaczynają wnikać w „miasto” i je oplatać. Nie wiadomo, co jest czym, co przez co jest atakowane, czy może jest to miłosny splot. Wideo jest dosyć mroczne i kontrastuje z tytułem. Jest to pewnego rodzaju żart na postrzeganie rzeczywistości w czarnych barwach. Czyli jednak żartujesz? Humor nie jest zupełnie wyrugowany z twoich prac?

Nie uważam, żeby moje wypowiedzi były tylko i wyłącznie moje

Drążąc ten temat, od czego zależy rozwój kariery, myślisz, że można mieć na to jakieś know-how? Mówisz, że nastały dobre czasy, ale galerie w Polsce wcale nie chcą przyjmować pod swoje skrzydła młodych, nawet docenionych artystów, tobie się udało.

Mój know-how jest taki, że wymyśliłem sobie, że mam Duże i Małe Ego. Małe Ego czerpie radość ze wszystkiego albo obraża się na wszystko — jest bardzo leniwe i głupie. Niewiele mu potrzeba. Natomiast Duże Ego czerpie radość z niezadowolenia Małego, a jak Małe jest zadowolone, to mówi „puknij się w łeb”. Wynik tej konwersacji jest taki, że nigdy do końca nie zadowala mnie to, co robię, ale jednocześnie zadowala na tyle, że jestem w stanie dalej coś robić i chcę, żeby było lepsze. Prostsze wytłumaczenie powyższego jest takie, że trzeba dużo pracować i jednocześnie być samokrytycznym. Jeśli chodzi o galerie w Polsce, to tych dobrych jest za mało, żeby pomieścić wszystkich chętnych, a tym niedobrym często zdarza się pomijać dobrą sztukę, w tym taką, którą jest trudniej sprzedać. Jest to na pewno kwestia ambicji danej galerii. Ale za najważniejsze z punktu widzenia artysty uważam wrażliwość na sztukę wśród galerzystów. I ona najrzadziej występuje. Dobry galerzysta promuje sztukę, którą uważa za wartościową bez względu na medium i pracuje z artystą. Mnie się poszczęściło w przypadku Stereo i pracy z Michałem Lasotą i Zuzanną Hadryś. Gdy zaprosili mnie do współpracy, zaczynali jako galeria, a ja byłem jeszcze na studiach. Niewiele przeczytałem o twoich pracach, kilka z nich widziałem. Wiem, że są mroczne, być może jeszcze bardziej zawikłane niż prace niektórych twoich starszych kolegów (np. z Galerii Stereo). Skąd ta introwertyczna niechęć do czystej, prostej komunikacji?

Między innymi z braku chęci komunikowania prostych i czystych zagadnień. A także z chęci poszerzania języka w ogóle. Nie uważam powielania mocnych, jednokierunkowych komunikatów za dostatecznie wartościowe, bo jestem nimi przesycony na co dzień. Nie współgrają mi z tym, co dzieje się w mojej głowie, która przepełniona jest pulsującą masą drobnicy. Jakoś nie wydaje mi się, żeby inni ludzie zawsze myśleli w przejrzysty sposób. Jeśli ktoś chce zajrzeć w moją przestrzeń i poszukać tam czegoś dla siebie, to musi wykonać pewien wysiłek. I nie pochyla się wtedy nade mną, tylko nad sobą, bo zostawiam mu dużo miejsca.

Zdecydowanie nie jest i myślę, że dopełnia większość moich prac, ale przebija się tylko czasami. Nigdy nie jest pierwszoplanowy, ale dziwi mnie, że pytasz o jego obecność. Humoru używam autoironicznie, ale także poprzez zestawianie odległych od siebie elementów rzeczywistości, co czasami przynosi humorystyczny efekt. A skojarzenia, nie wiem czy słuszne, z mrokiem, wypływają z wnętrza, czy to jakaś smutna refleksja, a świat jest naprawdę taki zagmatwany jak twoje filmy wideo.

Skojarzenia z mrokiem są spowodowane głównie mrokiem niewiedzy o moich pracach. Używam „lekkich niepokojów” jako narzędzi formalnych. Przykładowo, rodzice nie nauczyli mnie w dzieciństwie bać się ciemności, więc mam z nią nieco lżejsze konotacje. Jako przestrzeń nieznana wzbudza moją ciekawość. Myślę, że świat jest dużo bardziej zagmatwany niż moje filmy. Wobec chaosu świata moje prace są proste i klarowne. Czasami starają się przekazać taki klimat zwykłego doświadczania. Spójna wizja świata jest mrzonką, „nie ma czegoś takiego jak kozak”. I bardzo mnie to cieszy. Gdybyś znał trochę więcej moich prac, wyczułbyś też, że nabijam się trochę z samego siebie. Mam do siebie ciągłe pretensje o ogólne zamulenie, nuży mnie mój automatyzm biologiczny, mam pretensje do pogody, że spadło ciśnienie. Ze światem zawsze były jakieś problemy, nigdy nie był prawdziwie przyjaznym miejscem. Rozumiem, znam ten ból, ale czy nie jest tak, że musimy się na coś wkurwiać? Jak nie na politykę, to chociaż na pogodę, na autobus, że właśnie odjechał?

Pewnie musimy. 1000 lat temu ludzie mieli inne zmartwienia, nieskończenie bardziej związane z pozostaniem przy życiu. Dzięki rozwojowi kultury, nauki i technologii możemy pozwalać sobie na wysublimowaną irytację. Trzeba z tego korzystać, ale nie zapominać o kruchości konstrukcji. Świat bez obecnej wiedzy byłby koszmarnym miejscem dla ludzi, ale to wciąż za mało. Trzeba chcieć więcej, bo wciąż pojawiają się nowe problemy do rozwiązania. Zmiany są tak szybkie, że brakuje czasu na upragnioną nudę. A tak poważnie, to denerwuję się bardzo rzadko. W takich momentach zaczynam używać słowa „trzeba”. Choć twoje bio jest całkiem pokaźne, solowych wystaw jest w nim niedużo. Stronisz od tego? Czy może teraz coś przygotowujesz?

Nie było ich tak znowu mało, bo pięć. Porównaj sobie z biogramami bardziej rozpoznanych ode mnie artystów, biorąc pod uwagę, że dyplom obroniłem w 2010. Po prostu cztery z nich miałem jeszcze na studiach. Nie stronię od wystaw, ale nie mam też niedosytu. No75 / czytelnia

156—157


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.