6 minute read

Wyjść naprzeciw

MICHAŁ HADASIK Dyrektor artystyczny wrocławskiej Sceny pod Regałem

w rozmowie z IZĄ JÓŹWIK

Advertisement

Myślę, że trzeba spojrzeć na tę sytuację z dystansem i spokojem, wyjść jej naprzeciw. Nie przebranżawiać się od razu całkowicie, nie porzucać swojej artystycznej tożsamości, tylko robić to, co wychodzi najlepiej: tworzyć.

Scena pod Regałem w Literatce jest dziś pusta. Scena jest pusta już kilka dobrych miesięcy. Ostatni koncert na tej scenie odbył się 15 października, pomiędzy czasem całkowitego zamknięcia wydarzeń kulturalnych dla publiczności.

Jaka jest teraz sytuacja Waszego kolektywu, no i ile osób wchodzi w jego skład? Sytuacja zespołu nie jest różowa, ponieważ Scena pod Regałem, i to trzeba na początku podkreślić, nie jest grupą o mocy prawnej, nie jest stowarzyszeniem ani fundacją, jest grupą niezależną i nieformalną. Ta sytuacja jest dla nas o tyle niekorzystna w czasie pandemii, że mamy ograniczone możliwości w staraniu się o dotacje czy fundusze, które proponuje system. Kiedy zaczy46

naliśmy 3 lata temu, były to trzy-cztery osoby, głównie z grona moich przyjaciół. Natomiast w tym momencie grupa liczy około 50 członków, którzy współpracują z naszym projektem. Są to artyści z Polski, ale również z zagranicy.

Jak i gdzie powstał pomysł na Scenę pod Regałem? Pomysł powstał nie tutaj we Wrocławiu, a w Krakowie. 9 lat temu rozpocząłem studia medyczne we Wrocławiu i wówczas jeździłem do moich przyjaciół, z opolskich czasów licealnych, którzy zdecydowali się studiować w Krakowie. Poznaliśmy wówczas wiele małych knajpeczek, ale przede wszystkim słynną Piwnicę pod Baranami. Urzekł mnie klimat i historia tego miejsca, w którym od początku artyści zajmowali się piosenką kabaretową, literacką, poetycką. Po przyjeździe do Wrocławia szybko zorientowałem się, że u nas takich miejsc, które kładą nacisk na ten nurt sztuki, jest bardzo mało, a praktycznie ich nie ma. Mamy lokale muzyczne i kluby zajmujące się popem, muzyką elektroniczną, bluesem, jazzem. Natomiast piosenka literacka odeszła w zapomnienie. Oczywiście, mamy PPA, natomiast takiego miejsca, które nosiłoby znamiona bohemy artystycznej, nie ma. To właśnie tutaj, w Literatce, zacząłem grać swoje pierwsze piano bary, później jam session, zakochałem się w tym miejscu i postanowiłem tutaj spróbować zrealizować tę ideę, która przyszła mi na myśl w krakowskiej, legendarnej piwnicy. Poza tym chciałem kontynuować historię tego miejsca, Literatka jest ostoją kabaretu: tu działał Kabaret Elita, śp. prof. Bogusław Bednarek prowadził

Michał Hadasik

tutaj różne wydarzenia. Chciałem kontynuować to, co zrobili tutaj ci wspaniali artyści. I tak w 2017 roku udało się zagrać pierwszy koncert.

I kiedy Pan poczuł, że „ok, udało się, to jest to, o czym myślałem, kiedy chodziłem po krakowskim rynku”? Czy był taki moment? Na początku były to spotkania w gronie przyjaciół, pierwsze festiwale piosenki literackiej odbywały się w rodzinnej atmosferze, wspaniałej, ale jednak złożonej z przyjaciół i rodzin artystów. Wkrótce jednak zaproponowano nam współpracę z miastem. Później zaczęto zapraszać nas na inne sceny, do innych miast, do domów kultury. I wtedy dotarło do mnie, że to, co udało nam się zrobić, ewoluuje i staje się powoli godnym zauważenia projektem artystycznym, który, mam nadzieję, będzie się dalej rozwijać. Przede wszystkim chodziło o piosenkę literacką i kabaretową, ale z czasem pojawiły się nowe przestrzenie do działania. Postanowiliśmy więc zaangażować się nie tylko w muzyczne projekty twórcze, ale także teatralne, literackie i te związane ze sztukami wizualnymi. Współpracujemy z Teatrem Konstelacje, ale otwieramy się także na współpracę z innymi teatrami. Mieliśmy wiele spotkań autorskich z poetami, pisarzami, podróżnikami, a także wernisaże wystaw graficznych i malarskich. We Wrocławiu da się odczuć europejską energię, energię tolerancji i współpracy, jest wielu wspaniałych młodych artystów, to kopalnia talentów. Moim zamierzeniem jest stworzenie przyjaznych warunków i przestrzeni otwartej dla wszystkich młodych artystów, którzy mogą mieć problem z dostaniem się do tzw. mainstreamu, aby dzięki niej ułatwić im dotarcie do szerszej publiczności. Nie zapominajmy, że wszyscy najwięksi twórcy też kiedyś byli na początku swojej drogi. Dlatego tych początkujących także warto wspierać zarówno finansowo, jak i promocyjnie, bo to oni potem trafiają do wielkich instytucji i biorą udział w tworzeniu tych najważniejszych projektów.

W czasach pandemii branża artystyczna coraz częściej skarży się na brak możliwości utrzymania się. Ostatnio jeden z ministrów zachęcał do – pesymistycznej dla wielu ludzi, którzy po prostu lubią to, co robią i są z tym utożsamieni – wizji przebranżawiania się. Kim powinien być teraz artysta dla odbiorcy i samego siebie? Bardzo ciekawe i niejednoznaczne pytanie, bo można powiedzieć, że odpowiedź na nie zależy od zmieniających się warunków, które nas otaczają: tych społecznych, ekonomicznych, gospodarczych. Akurat w tej dobie marazmu i smutku, związanego z niepewnymi losami przyszłości i brakiem poczucia bezpieczeństwa, wydaje się, że artysta jest tym, który niesie kaganek nadziei, a sztuka pewnego rodzaju bezpiecznikiem dla tego, co się teraz dzieje. Bardzo bym chciał i wierzę w to, że sztuka niesie uśmiech, nadzieję. To, o czym tak często teraz zapominamy, czyli piękno, które przecież nie tylko w sztuce się znajduje, ale także w naturze, w nas, w drugim człowieku. W czasie pandemii, jak podczas każdego kryzysu, zapominamy o tym. Więc być może ta potrzeba tworzenia troszeczkę nam o nim przypomni, przybliży do siebie, połączy na nowo. To kultura przecież jest tym, co nas łączy. Rolą artysty jest w kryzysie to, żeby go poznać, nie załamywać się, ale zaakceptować zmiany, spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy i być może zająć się innymi, nowymi projektami, na które nor-

malnie nie mielibyśmy np. czasu. Myślę, że trzeba spojrzeć na tę sytuację z dystansem i spokojem, wyjść jej naprzeciw. Nie przebranżawiać się od razu całkowicie, nie porzucać swojej artystycznej tożsamości, tylko robić to, co wychodzi najlepiej: tworzyć.

Występy sceniczne, koncerty, teatr to te dziedziny sztuki, które poprzez swoją bezpośredniość bazują na budowaniu relacji artysty z widzem. Czy występy i transmisje online mogą zastąpić te na żywo? Koncerty online są dla mnie jedynie protezą, czymś, co istnieje z konieczności. Pamiętam ostatni wspomniany przeze mnie już koncert, który odbył się w październiku z cyklu „Gwiazdy pod Regałem”. Udało się zaprosić na naszą scenę Janusza Cedro, gwiazdę lat 80. i 90., który wystąpił wówczas wspólnie z Tomaszem Wendtą, saksofonistą i laureatem Fryderyka w 2017 roku. Wykonali wtedy największe polskie przeboje lat 60. i 70. w jazzowej aranżacji Tomka Wendty. Czerwone Gitary, Maryla Rodowicz, Dwa plus Jeden, Piotr Szczepanik, absolutnie wyjątkowy projekt. Technika, którą stosuje pan Janusz Cedro, a która wywodzi się z muzyki gospel, polega na tworzeniu z publiczności swoistego rodzaju chóru. Wtedy były to osoby młode: 20- i 30-latkowie, którzy nie znają przecież czasów tych piosenek z bezpośredniego doświadczenia, a znali każdą piosenkę, każdy refren i zwrotkę. To śpiewanie łączące pokolenia podczas tego koncertu nie byłoby wyjątkowym, wspólnym przeżyciem, gdyby odbył się on tylko w formie online (można go zresztą obejrzeć na naszym fanpage'u). W związku z tym, że prawdopodobnie przynajmniej do końca roku nie będziemy mogli dawać występów z udziałem publiczności, w planie mamy dwa koncerty online w grudniu. Jeden z nich będzie świąteczny, podczas którego wrócimy do piosenki literackiej Agnieszki Osieckiej czy Jeremiego Przybory. Oba koncerty będą streamowane na naszych fanpage'ach i You Tubie. Staramy się również o patronaty: Miasta, Prezydenta, różnych instytucji, między innymi Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu, dzięki którym będziemy mogli dotrzeć do jeszcze większej liczby słuchaczy. Mamy też na portalu crowfoundingowym zrzutka.pl akcję Scena pod Regałem/Solidarni ze sztuką, gdzie można wesprzeć nasze działania, a wszystkie pieniądze w niej przekazane będą przeznaczone na organizację kolejnych koncertów i działań grupy. Moim marzeniem jest festiwal piosenki literackiej, Złota Literatka czy seanse filmów niemych z muzyką na żywo. Sporo przed nami i to napędza do pracy.

Czego mogę życzyć Scenie pod Regałem? Zdrowia, motywacji i siły, żeby się nie zrażać. Przetrwać, stać na posterunku.

This article is from: