8 minute read

Szlachetna Paczka: wolontariat dla zaawansowanych

MARTA MURASZKOWSKA

Szlachetna Paczka już od 20 lat łączy Polaków w pomaganiu potrzebującym i angażuje co roku niebywałą liczbę wolontariuszy – w 2020 roku było ich 11 tysięcy. Praca w Paczce, choć bez wynagrodzenia, jest czasochłonna i niezwykle ambitna. Co motywuje ludzi, aby podjąć się tego zadania?

Advertisement

Struktura „zatrudnienia” w projekcie jest efektem kilkunastu lat doświadczeń. Podstawową rolą w Paczce jest SuperW – wolontariusz, który odwiedza rodziny zgłoszone do akcji. Nad nim czuwa lider rejonu – osoba odpowiedzialna za rekrutację SuperW, opiekę merytoryczną i nadzór nad terminowością wykonywania zadań. Koordynator regionu służy wsparciem grupie liderów. Nad działaniem projektu w całym województwie czuwa menedżer operacyjny, który jako jedyny otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę. 38

Teorie motywacji wewnętrznej i zewnętrznej wskazują na kilka czynników inspirujących ludzi do podejmowania aktywności zawodowej. Są to: wynagrodzenie, powód, atmosfera, autonomia, rozwój i mistrzostwo. Wolontariat jest formą świadczenia pracy bez elementu finansowego. Pytamy liderów i koordynatorów Szlachetnej Paczki o to, co sprawia, że poświęcają swój czas, odpowiadający nierzadko pracy na etacie, na działalność społeczną. Jak można odnieść to do Motywacji 3.0?

POMÓC TYM, KTÓRZY MAJĄ MNIEJ SZCZĘŚCIA: POWÓD

Motywacyjny „powód” to idea, wartość, cel, w który człowiek wierzy i chce się angażować w jego realizację. Opisał go Daniel Pink, autor książek o pozafinansowych sposobach zwiększania wydajności pracowników. Wolontariusze przychodzą do Szlachetnej Paczki, aby pomagać potrzebującym. Jest to naturalny, intuicyjny gest, realizowany głównie przez SuperW.

Wieloletnią wolontariuszką Paczki jest Joanna Czarnecka z rejonu Krzyki Zachód. Tak opowiada o założeniach projektu:

– Szukamy rodzin, które chcą zmienić coś w swoim życiu i wyjść z trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się – to ważne – nie ze swojej winy. Jeśli taka rodzina przejawia bohaterską postawę i widzimy, że walczy o poprawę swojej sytuacji, to jest to dla nas znak, że warto im pomóc. Szukamy zarówno wśród rodzin z dziećmi, jak i seniorów czy osób niepełnoprawnych. Zdarzają się osoby po opuszczeniu zakładów karnych czy ludzie bezdomni, stający na nogi. Pomagamy naprawdę różnym osobom, jeśli tylko widzimy w nich potencjał i chęci do poprawy swojej sytuacji. Jeśli widzę panią, która ma trójkę dzieci i żeby nie stracić pracy, bierze tę gromadkę ze sobą codziennie do busa i rozwozi paczki jako kurier, to dla mnie jest to właśnie to, czego szukam. Jej siła walki o poprawę swojego bytu jest czymś niesamowitym – tłumaczy.

Aleksandra Poszwa jest w projekcie od 4 lat. Na początku prowadziła szkolenia dla nowych wolontariuszy, obecnie pełni rolę lidera rejonu Wrocław Legnicka.

Są obok nas ludzie, którzy nie wiedzą, czy mają kupić sobie leki, czy jedzenie. Lubię prowadzić szkolenia, bo przychodzą na nie osoby zupełnie nowe w projekcie. Często są pełni ideałów. Potem przychodzi rzeczywistość i okazuje się, że z biedą nie da się całkiem wygrać, bo bieda zawsze będzie. To nie znaczy, że nie powinniśmy z nią walczyć, wręcz przeciwnie, to nasz obowiązek, aby próbować. Często jest tak, że jesteśmy pierwszymi osobami, które przychodzą do rodzin, do drugiego człowieka, a nie do ich problemów – to już jest mądra pomoc. Może być niezwykle krzepiąca dla rodziny, jak i wolontariusza – wyjaśnia.

KAŻDY JEST WAŻNY: ATMOSFERA

Grupy znajomych z miejsca pracy mogą stanowić ważny element naszego życia towarzyskiego. Nawiązywanie i podtrzymywanie bliskich relacji z innymi ludźmi stanowi ważną potrzebę każdego człowieka. Mówił o tym już Maslow w swoim podstawowym dziele „Motywacja i osobowość”. Poczucie przynależności i miłość są tam przedstawiane jako jedne z trzech głównych potrzeb każdego człowieka. Jak realizuje się je w wolontariacie? Justyna Lisoska jest w Szlachetnej Paczce od 2016 roku. Obecnie pełni rolę koordynatora regionalnego. Ma pod swoją opieką pięć wrocławskich rejonów. Tak opowiada o swojej pracy:

– Podstawą w naszym wolontariacie jest nawiązanie relacji, która pełni kluczową rolę w budowaniu zespołu. To one spajają i powodują, że człowiek chce być w Paczce. Przyjaźń, sympatia, bliskość z innymi członkami zespołu są kluczowe w chwilach kryzysu. Mogą nawet powstrzymać wolontariusza przed opuszczeniem projektu.

Wartość bliskich relacji zauważa też Aleksandra Poszwa:

– Jako lider poznaję wolontariuszy. Mam z nimi świetny kontakt, bardzo mi ufają, czasami zwierzają się z prywatnych problemów. Dużo mi to daje, pomagamy sobie wzajemnie nawet w życiu zawodowym czy na studiach.

Warto posłuchać Dominika Alexandrowicza, menedżera operacyjnego Szlachetnej Paczki, pracownika stowarzyszenia Wiosna. Jest on z wykształcenia menedżerem, pracuje w zawodzie od 10 lat, ale po raz pierwszy ma za zadanie zarządzać grupą złożoną tylko z wolontariuszy.

– Ludzie w wolontariacie pozostają wyraziści. Nie mają oporów, które mieliby, pobierając wynagrodzenie. Konsekwencją może być to, że czasami w niekontrolowany sposób wyrażają frustrację i złość. W pracy bardziej się tonują. Ale kiedy spotkasz kogoś, kto jest podobny do Ciebie, możesz z nim stworzyć więzi, których nie doświadczysz w firmie. Kontakty z zespołem są pełniejsze i bardziej prawdziwe niż takie, jakie nawiązuje się przy okazji obowiązków zawodowych. Jest to dość niespotykane. Warto też wspomnieć, że większość wolontariuszy ma stałą, codzienną pracę. Udział w projekcie stanowi sposób na zagospodarowanie czasu wolnego i staje się na-

turalnym miejscem do szukania kontaktów z innymi – wyjaśnia.

KAŻDY DAJE SWOJE 100%: AUTONOMIA

Według metaanaliz Daniela Pinka, ważnym „paliwem” motywacji wewnętrznej jest swoboda wyboru zadań, sposobu i czasu ich realizacji, a także zespołu, w którym się pracuje. Jak realizuje się to w wolontariacie? Opowiada Adrianna Kocięcka, liderka rejonu Wrocław Stare Miasto. – Podstawową zasadą Paczki jest to, że każdy ma dawać swoje 100%. Swoje – czyli zgodne z naszą sytuacją zawodową, rodzinną, możliwościami czasowymi. Wiadomo, że są cele i pewne oczekiwania wobec liderów, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy wolontariuszami. Paczka ma piękną ideę i daje duże możliwości realizacji własnych pomysłów, inicjatyw. W swoim rejonie miałam zespół, który zajmował się szukaniem partnerów. Miałam dzięki temu dużo jedzenia na Weekend Cudów i mogłam dać prezenty moim ludziom. Monika Gzowska jest liderką rejonu Krzyki Zachód. W projekcie uczestniczy drugi rok.

– Często ludzie pytają, czy można nam przekazać odzież, bo mają w domu coś, czego już nie potrzebują. Nie robimy takich rzeczy, Paczka to konkretna rodzina i konkretny darczyńca. Ale w tym roku postanowiliśmy zagospodarować te ubrania w inny sposób. Odpowiadając na takie potrzeby, zorganizowaliśmy w naszym magazynie dodatkową zbiórkę. Podarowane tekstylia, chemia i jedzenie trafią do potrzebujących, którymi opiekują się wolontariusze z grupy „Widzialna ręka”. W niedzielę Weekendu Cudów wysłaliśmy tam busa wypełnionego darami. Możliwość realizacji własnych pomysłów jest dla mnie bardzo ważna. Dominik Alexandrowicz tak mówi o trudnościach w swojej pracy: – Ludzie w moim zespole swoje zadania wykonują zazwyczaj po swojej zwykłej, codziennej aktywności zawodowej. Nieokreślony czas pracy jest sporą barierą – czasami ciężko jest się dopasować, kontaktuję się z nimi wieczorami. Czasami w tle słychać dzieci, odgłosy codziennego życia. Wymaga to dużo wyrozumiałości i empatii. Nie można oczekiwać tych samych rzeczy, których wymaga się od pracownika, nawet terminowości wykonania zadań.

KAŻDY JEST ODPOWIEDZIALNY: ROZWÓJ I MISTRZOSTWO

Marta Jedziniak z zawodu jest radcą

prawnym. W Paczce działa trzeci roku, objęła w połowie listopada funkcję lidera rejonu Księże Brochów. W trzy tygodnie, razem ze swoim zespołem, dotarła z mądrą pomocą do ponad dwudziestu rodzin. O wolontariacie w Paczce mówi tak:

– W pracy zawodowej inaczej podchodzi się do własnych sukcesów, dostaje za nie pieniądze i to jest główna wartość. Tutaj się nie zarabia, więc mogę otworzyć się na inne korzyści. Wzmocniłam w sobie umiejętność bycia dumnym z siebie. Jestem liderem pierwszy raz i miałam mało cza-

su na zorganizowanie działań zespołu. Zwiększyłam liczbę codziennych obowiązków bez straty dla codziennego życia. Nauczyłam się też namawiać ludzi do pracy, ale tak, aby nie czuli się zmuszani. Dwa lata byłam SuperW – odwiedzałam rodziny w wolnym czasie. Teraz, jako liderka, rzeczy do zrobienia na raz mam mnóstwo. Zupełnie inaczej odczuwam listopad i grudzień, gdy wiem, że robię naprawdę duże rzeczy.

O nowych umiejętnościach opowiada Joanna Czarnecka. Jej specjalizacją jest praca z instytucjami wskazującymi rodziny do projektu.

– Pierwsze lata były trudne. Często było tak, że szłam do przedszkola, a potem obchodziłam je dookoła trzy razy i zrezygnowana wracałam do domu. Nie byłam nawet w stanie wejść, a co dopiero opowiedzieć o projekcie i poprosić o kontakty do rodzin. Musiałam się motywować i zmuszać – wejdź, przecież oni nie gryzą! Każdy kolejny zdobyty adres dodawał mi adrenaliny i odwagi, by pukać w kolejne miejsca. Już się nie boję. Jako że jestem w rejonie tyle lat, znamy się z dyrektorami, kierownikami, pielęgniarkami, policjantami czy kuratorami. Nie ma już oficjalnych i sztywnych kontaktów, a prywatne telefony: – Pani Asiu, mam jeszcze kilka rodzin! Wyrobienie dobrych relacji z przedstawicielami wszelkich instytucji w rejonie kosztowało dużo pracy, ale dało wymierne efekty.

Jedną z koordynatorek regionalnych jest Aleksandra Kolarzowska. To jej trzeci rok w Paczce. Pracuje jako asystentka zarządu w jednej ze spółek miejskich, wychowuje też dwójkę dzieci.

– Swoją przygodę, jak chyba każdy, zaczynałam od bycia SuperW. Na każdym stanowisku nauczyłam się nowych rzeczy. Przede wszystkim jako wolontariusz pokonujesz swój lęk przed ludźmi, rozmową z nieznajomym człowiekiem na trudne tematy. To doskonały trening empatii. Możesz zobaczyć, jak żyją inni, uczysz się, żeby nie oceniać kogoś ze swojej perspektywy, ponieważ każdy ma odmienne priorytety i sytuację życiową. Będąc liderem, stajesz się najpierw rekruterem, później uczysz się umiejętności managerskich i organizacyjnych. Trzeba się wznieść na wyżyny kreatywności, aby motywować wolontariuszy do działania, mając na uwadze, że oni dołączają do wolontariatu z własnej woli, poświęcając wolny czas. Jako koordynator regionalny, człowiek uczy się rozwiązywać „trudne sprawy” i załatwiać rzeczy niemożliwe.

PRACA PŁATNA W SATYSFAKCJI

Ludzie motywują się bardzo różnymi rzeczami. Jeśli praca nie jest wynagradzana, tym cenniejsze stają się miękkie, pozafinansowe czynniki. Podsumowuje Dominik Alexandrowicz:

– Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałem u swoich ludzi takiego głodu, a nawet oczekiwania tego, żeby im dawać okazję do rozwoju, atmosferę czy więcej odpowiedzialności. Rekompensują sobie w ten sposób brak wynagrodzenia. Ma to swoje cienie i blaski. Z jednej strony, są głodni tych czynników, ale szybciej zniechęcają się, kiedy tego nie dostają. Czasami są wręcz roszczeniowi, niecierpliwi. Sprawa jest jasna – albo dostaję to, czego pragnę, albo mnie w tym wolontariacie nie będzie. Taką decyzję można podjąć z dnia na dzień. Daje to wielką satysfakcję, ale jest też ogromnie trudne, żeby grać tymi motywacjami. A od tych ludzi zależy nasze powodzenie.

This article is from: