676net

Page 1

Pojawił się pomysł, aby na jakiś czas wyłączyć z wędkowania jeziora Lipno i Radacz Mały.

Czy wędkarze zamkną jeziora?

Czytaj na stronie 9

kuchnie o smaku szczęścia OOO&KL9JO9Q&KR;R=;AF=C&HD

KUP KAWAĹ MIASTA

Zagubiona autostrada

Sieć autostrad miała połączyć najwaşniejsze miasta III Rzeszy. Jedną z nich miała być biegnąca przez Pomorze „berlinka�. Przez Szczecinek dzisiaj przebiegałaby autostrada łącząca Berlin z dalekim Królewcem.

strona 14

W Szczecinku armia przeprowadzi przetargi na sprzedaş 10 działek o łącznej powierzchni ponad 30 ha. Ten, kto chciałby kupić, co najmniej pół byłego „wojskowego� Szczecinka, musi połoşyć na stół blisko 6,3 mln zł. Ale pod warunkiem, şe nie będzie miał konkurentów...

DŠUG MUSI BYĆ SPŠACONY SKUTECZNE ODZYSKIWANIE NALEŝNOŚCI obsługa firm, obsługa osób fizycznych

BBW INKASO Szczecinek www.bbwinkaso.pl

602 513 066 / 602 665 039 REKLAMA

KASACJA POJAZDĂ“W Zezwolenienie Wojewody Zachodniopomorskiego nr 4

@ > - : ? < ; > @ 3 > -@ 5 ? < ĹŁ - / 5 9 E F - < ; 6 - F 0 E

$OBINO 7AÄ&#x;CZ TEL KOM


Na wstępie

Statystycznie rzecz ujmując Gdybyśmy uznali, że miarą zamożności jest ilość banków przypadających per capita, najprawdopodobniej bylibyśmy w czołówce, jeśli nie krajowej, to najpewniej wojewódzkiej. A gdy dodamy do tego różnego rodzaju lichwiarskie kasy pożyczkowe, to szanse na wysoką pozycję wzrosłyby jeszcze bardziej. Przy jednej ulicy jest ich więcej, niż ćwierć wieku temu w całym mieście. Co prawda zdarzają się i takie, które zasługują raczej na miano okienek z jednoosobową nudzącą się z braku klientów obsługą, ale skoro są, muszą na siebie zarobić, więc klientów mieć też muszą. Zastanawiające jest to, że w dobie internetu (przelewy, rachunki, płatności itp.), kart płatniczych, tego rodzaju placówek wciąż przybywa. Dziwne. A może jest to jednak wykładnik zamożności. Urzędowo wyliczona stopa bezrobocia w powiecie wynosi coś ok. 25 proc. No ale już w takim przykładowo Poznaniu (a to tylko 180 km stąd), niczym jak na obiecywanej kilka lat temu„zielonej wyspie” mają tylko 4 proc. Dodam, że średnią krajową wyliczono w okolicach 13. Tyle statystyka. Tak, tak wiem, że są trzy prawdy: święta prawda, też prawda i gówno prawda. Najwyraźniej statystyka należy do tej trzeciej. Przy tak dużym wskaźniku dobrze się mają, a nawet z roku na rok zwiększają zatrudnienie, jedynie państwowe instytucje, urzędy, a także niektóre samorządowe spółki. Kto dostanie się tam w młodym wieku, a niechby był nawet i w średnim, to przy sumiennym, codziennym podpisywaniu listy obecności, ma szansę przetrwać niczym żaba w błocie, nawet do wieku emerytalnego. Powtórzę do wieku, a nie do emerytury. Jak wszytko na to wskazuje, za lat naście nie będzie już z czego wypłacać. Chyba, że w życie wejdzie ustawa o eutanazji ludzi starych – wszakże jesteśmy w UE, a pacta sunt servanda – to wtedy finansowy niedobór również odejdzie w niebyt. Ponoć w świecie i w przyrodzie wszystko się zmienia. W innych światach jest z tym różnie. czterdzieści lat temu średnie wynagrodzenie wynosiło ponoć 2,8 tys. zł teraz 3,7 tys. Za to za chleb płaciliśmy tyle samo. Rzecz jasna wtedy chleb produkowano wyłącznie ze zboża, soli, wody i drożdży, czasem z dodatkiem kminku. Wtedy też także nieporównanie było więcej mięsa w mięsie. Ale to tak na marginesie. Wróćmy do finansów. Najpewniej właśnie one sprawiły, że w sposób nagły w okresie urlopowo-letnim zebrała się rada nadzorcza i odwołała dyrektora szpitala. Dziwne to. Fakt, są upały. Ale żeby na finiszu największej od lat szpitalnej inwestycji, jaką jest budowa nowego skrzydła, ponoć w bardzo dobrej kondycji ekonomicznej i kilku innych mniej lub bardziej ukrytych walorach, wymieniać chwalonego od dobrych kilku lat managera? To dość nietypowe. Tym bardziej, że starosta w tej kwestii zdanie miał zupełnie inne niż – jak wszystko na to wskazuje – większość (a kto wie, może i cały skład) rady nadzorczej. Najwyraźniej skład rady nie ma odzwierciedlenia w udziałach spółki. Jak na razie powiat ma 76 proc. udziałów, reszta należy wyłącznie do miejskiego samorządu. Pamiętam takie czasy, kiedy w ratuszu - jak diabeł od święconej wody - odżegnywano się nawet od zwolnienia szpitala z zaległych podatków. Ale zgodnie z ewolucyjną teorią, następuje zmienność, ujmując inaczej, przeobrażenie od form prostszych do bardziej skomplikowanych. Te ostatnie (formy) jeszcze przed nami. Wypada poczekać. Teoretycznie przewagę w głosach powinien mieć powiat. Teoretycznie. Okazało się, że od wielu tygodni istniał na linii burmistrz – dyrektor konflikt. Mało tego. Kontrowersje były także pomiędzy dyrektorem a radą. Jak widać w upalne lato, zimna wojna przerodziła się w nagłe ostre starcie. Tym razem,nie widząc możliwości dalszej współpracy zapadła decyzja – odwołujemy. Z historii wynika, że największe konflikty zazwyczaj swój początek miały w okresie letnim. Ponieważ wszystko to dzieje się (póki co) w spółce samorządowej stąd rzetelna informacja należy się każdemu – niczym psu zupa. Po raz pierwszy w historii szczecineckiego szpitala zarządzać nim będzie osoba nie będąca lekarzem. Statystyczne rzecz ujmując, będzie to jego trzynasty (od 1945 r.) dyrektor. Mimo sezonu ogórkowego, w którym podobno nic, oprócz hałaśliwych imprez (wyrazy współczucia dla mieszkańców placu Wolności), dziać się nie powinno, jest jak na odwyrtkę. I to nie tylko z powodu trzynastki. Jerzy Gasiul

Maciej Gaca:

Adam Bielicki został odwołany z funkcji dyrektora szpitala.

Spór o zarządzanie Trwają przeobrażenia w szczecineckim szpitalu. Od 2009 roku placówka działa jako spółka prawa handlowego. Właścicielami spółki są zarówno miasto, jak i powiat. Do tej pory funkcję dyrektora pełnił natomiast Adam Bielicki. Niedługo wszystko się zmieni. Według informacji, które otrzymał „Temat”, szpital jeszcze w tym roku zmieni swojego dyrektora. Co więcej, powodem tej zmiany bynajmniej nie jest rezygnacja z tego stanowiska Adama Bielickiego. Informację o tym, że pojawiły się plany dotyczące zmiany obecnego dyrektora potwierdza sam zainteresowany, czyli Adam Bielicki. – W tej sprawie ma się zebrać Rada Nadzorcza – powiedział „Tematowi” w poniedziałek (22.07) dyrektor spółki Szpital w Szczecinku, Adam Bielicki. – Podczas tego zebrania nastąpi próba odwołania mojej osoby. Nie ze względu na moją rezygnację, tylko przez fakt chęci odwołania mnie przez burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa. Bez akceptacji pana starosty. - Wszystko ze względu na sytuację, która została wokół mnie wytworzona – dodaje nasz rozmówca. - Starosta jest co prawda właścicielem większościowym spółki, ale nie ma przewagi w zarządzie. Dlatego scenariusz odwołania mnie ze stanowiska jest możliwy. Nie ukrywam, w tej chwili jestem trochę przeziębiony, ale w spotkaniu Rady Nadzorczej będę uczestniczyć. Informację o zebraniu Rady Nadzorczej szpitala potwierdził w rozmowie z „Tematem” także starosta Krzysztof Lis. Jak się nieoficjalnie dowiedzieli-

śmy, przyczyną mającą bezpośredni związek z zamiarem odwołania obecnego dyrektora szpitala jest pojawienie się nowego udziałowca w spółce. Miałby nim być Podimed. W poniedziałek wieczorem, zapadła już decyzja Rady Nadzorczej Szpitala w Szczecinku. Adam Bielicki od wtorku (23 lipca) przestaje pełnić funkcję dyrektora szpitala. W rozmowie z „Tematem” potwierdził to sam zainteresowany. - Zgodnie z decyzją rady, z dniem 23 lipca przestaję pełnić funkcję dyrektora Szpitala w Szczecinku. Przyczyny są bardzo złożone. Od dłuższego już czasu w opinii pana burmistrza przestałem być wiarygodnym menagerem szpitala. Od dawna już wyrażane były negatywne opinie na mój temat, itd. Była też próba zniesławienia mnie. Dotyczyła przyjęcia korzyści majątkowej. Oczywiście później się okazało, że nie znaleziono żadnych podstaw. Generalnie już od dłuższego czasu były próby zniwelowania mojej osoby. No i się udało. Nasz rozmówca jest przekonany, że bardzo dobrze zarządzał szpitalem i nie ma sobie nic do zarzucenia. Jednocześnie dziękuje wszystkim za współpracę. - Uważam, że szpital wcale na tym nie zyska. Wręcz przeciwnie – uważam, że szpital na tej decyzji straci – dodał Adam Bielicki. Starosta Krzysztof Lis, który reprezentuje właściciela spółki z większym pakietem udziałów (76 proc.), był przeciwny odwołaniu dyrektora. Jak jednak podkreślił w rozmowie z „Tematem”, decyzja o odwołaniu Adama Bielickiego nie była decyzją żadnego z udziałowców,

czyli miasta i powiatu, ale - Radny Nadzorczej spółki Szpital w Szczecinku, która od 2009 roku nie zmieniła swojego składu. - W skład rady wchodzą: Radosław Niemiec, Maria Kapsa oraz Renata Dylkiewicz - powiedział „Tematowi” Krzysztof Lis. - Już od jakiegoś czasu bardzo wyraźnie zarysował się konflikt pomiędzy radą, burmistrzem a dyrektorem szpitala. Ostatecznie, nie widząc możliwości dalszej współpracy z dyrektorem, rada zadecydowała o jego odwołaniu. Ja byłem tej decyzji przeciwny. Decyzje personalne nie mogą jednak decydować o relacjach między członkami rady i udziałowcami. Zmiany, które zaszły w szpitalu, nastąpiły w momencie, kiedy dobiega końca potężna inwestycja. Zdaniem naszego rozmówcy, proces inwestycyjny nie jest zagrożony, co więcej - będzie przebiegał dalej bez żadnych zakłóceń. Jeśli chodzi zaś o informację dotyczącą tego, że do właścicieli spółki Szpital w Szczecinku ma dołączyć trzeci, prywatny udziałowiec, Krzysztof Lis stanowczo zaprzecza. Jak podkreślił, jest przeciwny sprzedawaniu przez powiat udziału podmiotowi prywatnemu. Według starosty, taką samą opinię wyraził także burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. Krzysztof Lis zapewnił, że nie chciałby, aby w czasie trwania tej kadencji przejął udziały czy szpital. Moim zdaniem szpital powinien pozostać w rękach samorządowych. Warto nadmienić, że funkcję dyrektora szpitala od dnia 23 lipca pełni Elżbieta Szukiel, dotychczasowy pracownik Wydziału Nadzoru Urzędu Miasta w Szczecinku. (sz)

Wartość całej inwestycji może się zamknąć w granicach około 19 mln zł.

Szpital na nowo W szczecineckim szpitalu powoli dobiega końca potężna inwestycja. Przypomnijmy, polega ona na budowie nowoczesnego skrzydła, w którym w przyszłości będą znajdowały się m.in. dwa oddziały szpitalne: urazowo-ortopedyczny wraz z salą operacyjną oraz internistyczny, a także umiejscowione na dachu budynku - lądowisko dla helikopterów Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zadanie to wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi. Sam proces inwestycyjny to około 14 mln zł. Do tego trzeba doliczyć koszt wyposażenia nowych oddziałów i ich zaplecza, a także wykonanie sali operacyjnej i jej należyte wyposażenie. To wydatek rzędu około 4,9 mln zł. Razem, po zsumowaniu wszystkich kosztów całego przedsięwzięcia, wartość inwestycji może się zamknąć w granicach około 19 mln zł.

Rozbudowę szczecineckiego szpitala dofinansowuje zarówno powiat (3 mln zł) oraz miasto (2 mln zł). Około 6,6 mln zł pochodzi ze środków finansowych spółki „Szpital w Szczecinku”. Pozostałą kwotę, niezbędną do tego, by dokończyć inwestycję i odpowiednio wyposażyć nowy budynek, powiat szczecinecki chciał pozyskać z rezerwy budżetu państwa. Wiadomo jednak, że pozyskanie całej tej kwoty będzie niezmiernie trudne, jeśli w ogóle możliwe. W wyniku zmiany zasad w przyznawaniu dofinansowania powiat szczecinecki może się ubiegać tylko o dotację do przedsięwzięcia, na które jeszcze nie został rozpisany przetarg. W przypadku rozbudowy szpitala można się więc ubiegać tylko o wyposażenie nowego oddziału urazowo-ortopedycznego i internistycznego, wyposażenie nowej sali operacyjnej oraz o wy-

posażenie całego zaplecza nowych oddziałów. Wartość tych kosztów to około 4,9 mln zł. 50 procent dofinansowania to około 2,4 mln zł. - To jest szansa na pozyskanie środków finansowych na zadania, które i tak musimy wykonać - tłumaczył podczas przedwakacyjnej sesji Rady Powiatu starosta Krzysztof Lis. - Jeśli nie uda nam się pozyskać tych środków finansowych, koszty będziemy musieli pokryć ze środków własnych i spółki. Nawet jeżeli otrzymamy dotację w tym roku, odpowiednie środki uruchomimy dopiero w roku następnym. Zakończenie inwestycji w szczecineckim szpitalu planowo powinno nastąpić w grudniu tego roku. Jak wyjawił starosta, wykonawca jest jednak gotowy zakończyć realizację zadania na przełomie października i listopada. (sz)


ogłoszenie

Trwają letnie praktyki w szczecineckich spółkach Kronospan Po raz kolejny studenci mają okazję odbyć płatne praktyki zawodowe w Kronospan. W tym roku firma przyjęła ponad 60 praktykantów. Wzorem lat ubiegłych spółki Kronospan w Szczecinku przyjęły na czas wakacji studentów i absolwentów, którzy zdecydowali się nabyć doświadczenia zawodowego. Praktyki realizowane są w 26 różnych obszarach, odmiennych pod względem specyfiki i charakteru wykonywanych prac. Z uwagi na rodzaj prowadzonej przez Kronospan działalności, firma najchętniej zatrudnia studentów z wykształceniem technicznym. Jednak przyjmowane są również osoby z innych specjalności, jak filologia, administracja czy finanse. Odbycie praktyk daje im przewagę konkurencyjną podczas późniejszego ubiegania się o pracę. – Jest to zazwyczaj pierwszy kontakt młodego człowieka z rzeczywistością zawodową – mówi Joanna Szremska, Dyrektor Personalny. – Dbamy o to, aby praktykanci dobrze czuli się w nowym środowisku, lecz mamy też określone zasady. Ważne jest zaangażowanie, sumienność i kreatywność. Opiekunowie praktykantów zobligowani są zorganizo-

wać im czas pracy, ale dają również możliwość realizacji samodzielnych pomysłów. Służą oni wsparciem, wiedzą i doświadczeniem – dodaje. Firma Kronospan co roku przyjmuje młode osoby na praktyki, gdyż docenia ich pomoc, wkład i zaangażowanie. – Zadania, które wykonuję pozwalają mi poznać funkcjonowanie firmy od środka. – mówi Monika Maksymiuk, absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy na kierunku Administracja. Podczas praktyk studenci nie tylko wykorzystują posiadaną już wiedzę, ale także zdobywają nowe umiejętności. Możliwości rozwoju upatruje m.in. Tomasz Lehmann, student Informatyki i ekonometrii Uniwersytetu Szczecińskiego, obecnie odbywający praktyki w dziale IT. Natomiast Łukasz Ćwirko, studiujący na Politechnice Poznańskiej przyznaje, że Kronospan to jedyna firma w regionie, w której może odbyć praktyki zgodne z kierunkiem studiów. - Poznaję technologię oraz metody produkcji. To przydatne ze względu na wykonywaną w przyszłości pracę – dodaje. Program praktyk jest też częścią procesu rekrutacyjnego. Firma potrafi docenić starania najlepszych, którzy mają większe szanse za-

trudnienia w późniejszym procesie rekrutacyjnym. Opinia z praktyk wpływa na ostateczną decyzję o przyjęciu do pracy. Potwierdza to Sylwia Stocka, kierownik laboratorium – W naszym dziale zatrudniamy pracownice, które wcześniej odbywały u nas praktykę studencką i staż. Młodzi ludzie widzą w firmie możliwość zatrudnienia czy rozwoju zawodowego. Agnieszka Kudelska z Działu Rozliczeń i Kontrolingu odbywała praktyki w szczecineckich zakładach jeszcze podczas trwania studiów na Uniwersytecie Szczecińskim. – Na stażu poznałam specyfikę pracy w międzynarodowej firmie jaką jest Kronospan. Zdobyte doświadczenie pokazało, jak bardzo różni się teoria od realnej pracy. Ale rzetelne i sumienne wykonywanie zadań oraz możliwość ciągłego rozwoju przynoszą satysfakcję – przyznaje. To już kolejna edycja programu praktyk realizowanego przez Kronospan. Każdego roku studenci otrzymują niepowtarzalną okazję zdobycia doświadczenia. Atrakcyjne warunki, nowe wyzwania i możliwości realizowania własnych pomysłów sprawiają, że młodzi ludzie chętnie wracają do firmy.

OBEJRZYJ YJ

PROJEKT W


foto:Straż Miejska

Kable pochodzące z kradzieży. Straż Miejska Szczecinek

Policyjny raport tygodniowy W minionym tygodniu na drogach powiatu szczecineckiego doszło do 17 kolizji drogowych. Policjanci zatrzymali 14 kierujących znajdujących się w stanie nietrzeźwości w tym 9 rowerzystów. - Do poważnego zdarzenia doszło pomiędzy drogą krajową S 11 a Leśniczówką Dalęcino. 32-letni mężczyzna, mieszkaniec gminy Grzmiąca, kierującego pojazdem marki nissan primera z nieustalonej przyczyny zjechał na pobocze i uderzył czołowo w przydrożne drzewo. Po zdarzeniu mężczyzna, bez powiadomienia służb ratowniczych, zorganizował holowanie uszkodzonego pojazdu do swojego miejsca zamieszkania, jak również posprzątał miejsce zdarzenia z elementów uszkodzonego pojazdu. W chwili zdarzenia w samochodzie była jego konkubina i trójka małoletnich dzieci. Najmłodszy uczestnik wypadku miał zaledwie 10 miesięcy. Dzieci wraz z matką zostały przetransportowane do szpitala w Koszalinie. Jak ustalili mundurowi mężczyzna prowadził samochód będąc w stanie nietrzeźwości - mówi st. sierż. Anna Matys, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Szczecinku. Nieustaleni sprawcy dokonali kradzieży sprzętu rolniczego w postaci m.in. 20 sztuk bron rolniczych, masztu z widłami do widłaka oraz ramion od dźwig HDS. Właściciel wycenił stratę na 10 tys. zł. Policjanci w toku podjętych czynności ustalili, że przedmioty te zostały sprzedane w jednym ze skupów złomu na terenie Białogardu. Utracony sprzęt został zabezpieczony i przekazany właścicielowi. Policja prowadzi w tej sprawie dalsze czynności mające na celu zatrzymanie sprawcy. Nieustaleni sprawcy, poprzez wyłamanie drzwi wejściowych do budynku, dostali się do jego wnętrza skąd ukradli dwa parowniki chłodnicze, agregat oraz przewody elektryczne. Suma strat wyniosła pond 3 tys. zł. Wakacje trwają w najlepsze. Szczecinecka policja wspólnie z pracownikami Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Szczecinku, w ramach realizacji wspólnego przedsięwzięcia pn. „Bezpieczne Wakacje 2013”, skontrolowali miejsca wypoczynku dzieci i młodzieży wypoczywających na terenie powiatu szczecineckiego. - Dwudniowe działania pozwoliły na zlustrowanie trzech obozów zgłoszonych do Kuratorium Oświaty, w których uczestniczy ponad 260 osób. Jeden z obozów umiejscowiony został nad Jeziorem Spore natomiast dwa pozostałe nad Jeziorem Dołgie – mówi A. Matys. - Sprawdziliśmy między innymi stan sanitarno-epidemiologiczny, stan zabezpieczeń przeciwpożarowych, wymaganą dokumentację, jak również czy nie występują rażące zaniedbania ze strony opiekunów. Niestety, jak to w życiu bywa, policjanci i epidemiolodzy natrafili na uchybienia. Okazało się bowiem, że uczestnicy jednego z obozów uszkodzili rosnące opodal drzewa, z których... wykonali bramę wjazdową do obozowiska. - Za to wykroczenie zostali ukarani mandatem karnym. Zastrzeżenia wzbudziły również śmieci wokół obozowiska, ale akurat to uchybienie zostało szybko we właściwy sposób usunięte – dodaje A. Matys. - Skontrolowaliśmy także 6 dzikich kąpielisk i niestrzeżonych plaż. Takie działania zarówno ze strony szczecineckiego sanepidu jak i policji prowadzone będą przez cały okres wakacyjny. (sw)

W sobotę (20 lipca) w Warszawie odbyły się obchody Święta Policji. Uczestniczył w nich Premier Donald Tusk. Podczas uroczystości nagrodę z rąk szefa polskiego rządu odebrał funkcjonariusz Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku st. sierż. Damian Ciećwierz, laureat ogólnopolskiego konkursu dotyczącego przeciwdziałania przemocy w rodzinie. - Nasz kolega, na co dzień pełni obowiązki dzielnicowego – mówi st. sierż. Anna Matys, rzecznik prasowy szefa szczecineckiej policji. - Jako policjant tzw. pierwszego kontaktu w zakres codziennych obowiązków ma wpisane założenia wynikające z „niebieskiej karty”, przez co stara się pomagać ludziom dotkniętym przemocą. St. sierż. Damian Ciećwierz pełni służbę w policji od 19 listopada 2007 r. Po kursie podstawowym swoje doświadczenie zdobywał w Ogniwie Patrolowo – Interwencyjnym. W marcu 2012 roku powierzono mu obowiązki dzielnicowego.

foto:KWP Szczecin

W ubiegłym tygodniu szczecineccy strażnicy miejscy podjęli 143 interwencje w stosunku do 212 osób. – 27 osób za popełnione wykroczenia zostało ukaranych mandatami. Z kolei w stosunku do 8 osób sporządzimy wnioski o ukaranie do Sądu Rejonowego w Szczecinku. Jedną osobę doprowadziliśmy do szpitala, dwie do miejsca zamieszkania, a jedną przekazaliśmy policji – mówi Komendant SM Grzegorz Grondys. W poniedziałek (15.07) około godz. 20.30, dozorując ulicę Kościuszki, patrol zauważył dwóch chłopców pijących piwo. Obaj zostali przekazani rodzicom. W czwartek (18.07) przed godz. 16 podczas patrolowania ul. Kwiatowej strażnicy zatrzymali młodego mężczyznę ciągnącego wózek, na którym przewoził duże ilości przewodów telefonicznych. Jak się okazało, kable pochodziły z kradzieży. Złodziej został przekazany policji. W sobotę (20.07) około godz. 20, patrolując park miejski strażnicy interweniwali wobec grupy czterech nieletnich, zachowujących się głośno i wulgarnie. Wśród nich była dziewczynka w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Dziewczyna została przekazana opiekunom. - W weekend nasze patrole zabezpieczały również imprezy, m.in. zawody szermierzy na placu Wolności i turniej leśników – dodaje G. Grondys. (sw)

Nasz policjant wyróżniony przez premiera

St. sierż. Damian Ciećwierz odbiera nagrodę z rąk Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. Konkursowi organizowanemu przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” IPZ patronuje Komendant Główny Policji oraz rządowy program ograniczania przestępczości i aspołecznych zachowań „Razem Bezpieczniej”.

Konkurs odbywa się co roku i ma na celu m.in. promocję postaw i umiejętności policjantów wdrażających systemowe działania na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie w środowiskach lokalnych, osobiście zaangażowanych w pomoc osobom krzywdzonym. (sw)

Pół Szczecinka do kupienia Agencja Mienia Wojskowego dysponuje w Szczecinku atrakcyjnymi terenami po dawnym poligonie. Popoligonowe hektary wojsko dzieli na mniejsze działki i sprzedaje. Niebawem armia przeprowadzi przetargi na sprzedaż 10 działek o łącznej powierzchni ponad 30 ha. Ten, kto chciałby kupić, co najmniej pół byłego „wojskowego” Szczecinka, musi położyć na stół blisko 6,3 mln zł. Ale pod warunkiem, że nie będzie miał konkurentów. Wojsko zamierza sprzedać trzy działki (łącznie) wchodzące w kompleks Małpiego Gaju w sąsiedztwie osiedla przy ul. Kołobrzeskiej. W studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego miasta możemy przeczytać, że teren ten jest przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną z usługami towarzyszącymi i zielenią towarzyszącą. Koszt byłego terenu alarmowego dywizjonu rakietowego wyceniono na 4,4 mln zł. Do kupienia jest też rozległa działka pomiędzy blokami osiedla, na którym znajduje się obecnie boisko sportowe. Działka jest niezbudowana ponieważ przebiegają pod nią dwie nitki gazociągu. Koszt działki o pow. 0,8 ha to 480 tys. zł. Wojsko namawia też do kupienia

foto:AMW

Tydzień straży miejskiej

Wojsko sprzedaje poligon atrakcyjnie położonej działki w sąsiedztwie ronda na skrzyżowaniu ulicy Kołobrzeskiej i Karlińskiej przy wjeździe na „małą” obwodnicę miasta. Jak nam powiedział Jarosław Nadzieja z Oddziału Terenowego AMW w Szczecinie, o kupno (łącznie 3 działki) zabiegają duże firmy handlowe. Tym bardziej, że za 1,5 ha wojsko chce zaledwie 800 tys. zł. Po raz kolejny pod młotek pójdzie Lasek Zachodni. To teren o powierzchni blisko 20 hektarów. Wojsko wydzieliło tam do sprzedaży 3

działki za łączną kwotę prawie 600 tys. zł. Podobnie, jak w przypadku w/w oferty, kupnem terenu są zainteresowane sieci handlowe. W zeszłym tygodniu w Szczecinie odbył się przetarg na sprzedaż trzech małych działek na Sójczym Wzgórzu. – Było zainteresowanie jedną z nich, ale przyszły jej właściciel zapewne będzie chciał jeszcze poczekać na ewentualną obniżkę ceny – mówi Dorota Sypniewska z sekcji marketingu i PR OT AMW w Szczecinie. (sw)

Msza święta, policyjna gala i otwarcie komendy

Święto Policji w Szczecinku W piątek (26 lipca) w Szczecinku odbędą się wojewódzkie uroczystości z okazji Święta Policji. Impreza będzie wielogodzinna i zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Do Szczecinka z tej okazji zjedzie wielu znamienitych gości z Komendantem Wojewódzkim Policji inspektorem Jarosławem Sawickim na czele. - Rozpoczniemy o godzinie 10 mszą świętą w intencji policjantów i ich rodzin, w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – mówi mł. asp. Mirosława Rudzińska z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. – Po mszy, około godz. 11.30 nastąpi przemarsz pododdziałów po-

licji do Kina „Wolność”. Tam 15 minut później rozpocznie się Gala Policyjna. Wyróżniający się w służbie funkcjonariusze zostaną uhonorowani i udekorowani odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Będą też awanse na wyższe stopnie służbowe, wystąpienia zaproszonych gości i program artystyczny. Po gali w kinie „Wolność” rozpocznie się najważniejsza część szczecineckich obchodów Święta Policji. – Czyli otwarcie nowowybudowanej Komendy Powiatowej Policji przy ul. Polnej – dodaje M. Rudzińska. - W programie uroczystości, obok oficjalnych ceremonii są również imprezy towarzyszące:

wystawa twórczości młodzieży zachodniopomorskiej pn. „Profilaktyka oczami młodzieży” oraz „Miasteczko Policyjne” z całym wachlarzem atrakcji, ukierunkowanych na edukację i zabawę w obszarze bezpieczeństwa. W miasteczku będzie możliwość zobaczenia pojazdów policyjnych, motocykli, skorzystać z symulatora dachowania oraz symulatora pasów bezpieczeństwa, skorzystać z alko-gogli, oraz zapoznać się z działalnością profilaktyczną i prewencyjną zachodniopomorskiej Policji. Również na najmłodszych czekają gry, zabawy i konkursy z drobnymi upominkami. (sw)


ogłoszenie

Jeżeli jesteś mieszkańcem powiatu Szczecineckiego lub działasz w stowarzyszeniu, klubie sportowym lub fundacji na tym terenie

REKLAMA

Punkt lokalny ul. Wiejska 4, 78-400 Szczecinek, tel. 94 307 04 49 e-mail: szczecinek.owes@gmail.com


Zenek ma głos

Rzecz o lecie i skarpecie Maciej Gaca

Złośliwce (a jest ich przecie sporo) to gadajom, że Polaka (płci męskiej) latem, najłatwiej poznać... no nie uwierzycie... ale ponoć po tym, w co jego stopy są obute. Że niby se idziesz, patrzysz, a tu gościu na nogach ma sandały i już wiesz, że spotkałeś rodaka. No wkurza mnie takie ględzenie. Wszak sandał towarzyszy ludzkości od zawsze i, co by gęby po próżnicy nie strzępić, a i szyku wakacyjno-krajoznawczego zadać, bom światowy człek, co z niejednego hipermarketa chleb próbował... Proszę bardzo, w czasach dawnych, w takim starożytnym Egipcie rządził faraon, a na nogach miał właśnie sandały. Takoż i w dawnej Grecji i Rzymie starożytnym, ten model obuwia był powszechny w użyciu. (W wojsku ichnim na ten przykład). Kraje to ciepłe, lud mądry, jako i my Polacy od Lachów historycz-

nych wywodzeni. To i nie dziwota, że latem, gdy gorąc panuje chcemy swym stopom ulżyć i w kąt idzie obuwie kryte, a my wskakujemy w sandały. Dokonując takiego wyboru musimy pamiętać, co w tym temacie mają do powiedzenia, tak zwane arbitry elegancji. Ci bowiem twierdzom, że jak sandał, to nie skarpeta, ino gołe odnóże. A osobnik postępujący wbrew tym zaleceniom musi wiedzieć, że nie dość, że łamie kanony mody ustalone to, mówiąc delikatnie, jest obciachowy i wiochą na wiorstę albo i dwa kilometry go czuć. Dlatego ci, co to się w panujących trendach wyznają, stanowczo twierdzom, że stopa w sandale naga być musi i, co ważniejsze, ona tej nagości się wstydzić absolutnie nie powinna. Jednakoż, warto tu nadmienić, że są i wśród nas dyletanty, które to pozwalają sobie złośliwie, te znane powszechnie prawdy obalać (z powodu wygodnictwa pewnikiem zresztom). Na ten przykład marudzą, że niby stopy majom delikatne i wrażliwe na obtarcia, co uprawnia ich do noszenia skarpetek w odpowiednim kolorze do sandała. Albo

Ależ o nas dbają! Marzena Góra

Mamy środek lata, więc po przydługiej zimie i obecnej dawce promieni słonecznych teoretycznie powinno nam się chcieć. Na przykład chcieć przebywać na świeżym powietrzu, spacerować, rowerować i tak dalej – i przy okazji zaoszczędzić pieniądze na paliwie czy biletach. Ale w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi

po prostu do tego autobusu jednak wsiąść. Tym gorzej, kiedy jest upał. A już najgorzej, kiedy jest to jeden z naszych miejskich autobusów. Idea oczywiście była słuszna – wiadomo, jak zawsze. Miało być ekologicznie, nowocześnie i w ogóle „ŁAŁ”, a jest... jeszcze lepiej! Bo to przecież w trosce o pasażerów przy okazji, kiedy już szczęśliwie natrafimy na mini autobus, mieszkańcy mogą sobie do woli z „miejskiej” sauny korzystać – a wiadomo, że to zdrowe i przy okazji podobno na figurę wpływa korzystnie, co (biorąc pod uwagę plany budowy u nas pewnej zna-

wpierajom, że w sandale stopa się poci i wydziela mało sympatycznom woń, a skarpeta to znakomity izolator i dzięki temu otoczenie nosa zatykać nie musi. I do tego dorzucajom jeszcze, że są stopy z odciskami, nagniotkami i różnistymi grzybicznymi, że tak powiem usterkami – to jest mało estetyczny widok dla oglądającego. Ja na modzie się nie wyznaję. Myślę jednak, że obrońcy skarpetków to swoje racje mają niestety zresztom. Choć patrząc na odwyrtkę, to ciężko mi sobie wyobrazić faraona czy też legionistę rzymskiego w kombinacji sandał - skarpetka. Czyli jak prawidłowo powinno być? Zagadnąłem w tym temacie pana Józka, co to wie, jaki garnitur na jaką okoliczność założyć wypada. Na elegancji i trendach się zna i na bon-tonie też. I tym sposobem to sie rypło, i to kompletnie, czyli wyjaśniło znaczy się. Bo faktycznie, do sandałów skarpetka nie pasi, a raczej nie pasiła w XX wieku. Ale chwilunia, chwilunia – mamy wszak XXI stulecie i w tym temacie doszło do zmian iście rewolucyjnych. Wyobraźta wszak sobie, że w samym

Londynie (gdzie na modzie się znajom) uważają, iż skarpety do sandałów są w porzo i to jak najbardziej, albo jeszcze bardziej. A jakby tego było mało to takie domy mody jak – Dior, Prada i Burberry też temu przyklasnęły. Nie dziwota, że różne celebryty w skarpetko−sandałach tam paradują – zapodam przykład − gwiazda piłki kopanej David Beckham i obciachowy nie jest. Okey, powiecie – zagranica! Ej, u nas poparcie tegoż jest również! Kochani i my spokojnie skarpetki założyć przed wzuciem sandała możemy. Zezwala nam na to nie

byle kto, bo sam Tomasz Jacyków – ikona mody rodzimej. Z tym jednak zastrzeżeniem, że skarpetki powinny być różnistych kolorów, krzykliwych jak najbardziej. Przywołany wyżej ów Pan Józek, twierdzi, że tego trenda modowego nie da się już powstrzymać i dlatego skończyć trza z tym marudzeniem, że w skarpecie do sandała chodzić nie uchodzi, bo jednakowoż to new style (czyt. niu stajl – z angielska). I jeszcze jedno! Polacy nie gęsi i swój własny trend majom – my skarpetek nie nosimy do sandałów, ino na odwyrtkie – sandały do skarpetek.

nej sieci fast food) pomysłem nie jest znowu takim najgorszym. No i powiedzmy sobie szczerze – ile miast może się pochwalić objazdową sauną? A jakby jeszcze dobrze to wszystko wypromować, to nam w kategorii `atrakcja turystyczna` spora konkurencja dla wyciągu do nart wodnych się zrobi. Z kolei fani mocniejszych wrażeń z pewnością też niecierpliwie wypatrują zimy, kiedy to w żółto-czerwonych wehikułach będzie można hasać niczym w komorze krioterapeutycznej, za skorzystanie z której normalnie grube pieniądze się płaci. A patrząc na nie za duże wnętrze mini autobusów i dwie pary pokaźnych drzwi, które co parę minut będą się otwierać, najpewniej z dobrodziejstw terapii zimnem już za kilka miesięcy będziemy mogli cieszyć się w pełni. Tylko tak się zastanawiam, czy kierowcy z nadmiaru

tego szczęścia czasem się nie pochorują, a przecież „leczniczymi” pojazdami ktoś kierować musi. Jednak niestety chyba nie każdemu będzie dane o swoje zdrowie w mobilnych komorach zadbać, a przynajmniej nie często będzie można sobie na taki luksus pozwolić, bo ceny biletów niejednego potencjalnego pasażera od jakiegoś czasu skutecznie odstraszają. I tak się czasami zastanawiam, czy ktoś, kto te ceny wymyślił, nie ma czasem za dużo kolan, skoro sobie tak beztrosko w nie strzela? Jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić tej pokrętnej logiki, w myśl której, żeby przyciągać klientów, podnosi się co chwilę ceny. Może w innych sytuacjach się to i sprawdza, ale przejazd autobusem, z tego co mi wiadomo, nie jest „towarem” tak luksusowym i niezwykłym, żeby przyciągać tłumy tylko dlatego, że

skoro drogie, to pewnie dobre. Ja bym się jednak skłaniała ku teorii, że jak ludzie nie mieli ochoty 2,80 zł za bilet taki zapłacić, to te 3 zł też ich raczej szczególnie nie zachęca. A jakby tak z 1/3 ceny sobie darować, to i by się więcej chętnych do takich wycieczek miejskich i podmiejskich znalazło, i w kasie mniejsze echo by hulało. No ale ja się tam nie znam. Z resztą teraz trzeba być na czasie i za ogólnopolskimi trendami nadążać – jak wszyscy ceny na wszystko podnoszą, to zwyczajnie głupio tak jakieś obniżki robić. A że nie wypada zostawać w tyle za wszystkimi, to niestety mamy do wyboru albo tyle płacić i jechać, albo – ku czemu większość mieszkańców teraz ochoczo się skłania – sporo zaoszczędzić i w ramach protestu trochę sobie pospacerować.

Wraz z otwarciem szpitalnej kuchni zmieni się także jakość serwowanych posiłków.

Zupa przyjedzie z Koszalina Przez najbliższych osiem miesięcy za wyżywienie 80 pacjentów będzie odpowiadało konsorcjum TESS POLSKA Sp. z o.o. Koszalin i Grupa Żywieniowa Bałtyk Sp. z o.o. z Kołobrzegu. Posiłki dla pacjentów będą przygotowywane przez firmę zewnętrzną do czasu zakończenia remontu budynku głównego szpitala, kiedy do użytku zostanie oddana szpitalna kuchnia. W środę, 17 lipca, szczecinecki szpital zakończył postępowanie przetragowe w tej sprawie. Zgodnie z umową każdy z pacjentów otrzyma trzy posiłki – o godz. 8.00 śniadanie, o godz. 13.00 obiad, a o godz. 17.30 kolację (osoby przebywające na Oddziale Pediatrycznym i Oddziale Położniczym mogą liczyć na dodatkowe II śniadanie oraz podwieczorek), natomiast kaloryczność dzienna posiłków będzie wynosić 2000 kcal dla osoby dorosłej i 1200 kcal dla dzieci. - Uważam, że - nie patrząc już nawet na czysty aspekt ekonomiczny - szpital powinien prowadzić

własną kuchnię, sięgając po możliwości dodatkowego zarobkowania i w ten sposób niwelować różnicę w potencjalnych kosztach pomiędzy tym, co świadczy firma zewnętrzna, a tym, jakie koszty wygeneruje własna kuchnia – mówi Adam Bielicki, prezes szczecineckiego szpitala. - Wtedy my mamy wpływ na to, jak te posiłki wyglądają, w jaki sposób są układane diety, nie trzeba także przeprowadzać ciągłych kontroli. Obecnie kontrole nad firmą zewnętrzną, świadczącą takie usługi, odbywają się notorycznie. Jakość posiłków sprawdza zarówno pielęgniarka epidemiologiczna, pielęgniarka naczelna, jak i oddziałowe poszczególnych oddziałów.Te kontrole są bardzo uciążliwe, ale są też potrzebne, ponieważ czasami zdarzają się również różnego rodzaju wpadki, np. podawany jogurt jest na granicy ważności do spożycia. Tego trzeba naprawdę bardzo pilnować. Wartość dziennego zamówienia (brutto) za wyżywienie wszystkich pacjentów wyniesie 1 150,84

zł. Z kolei łączny, 8-miesieczny kontrakt opiewa na kwotę 279 654,12 zł. - Wiadomo, że duże firmy mają także duże zamówienia i czasami różnymi środkami starają się zmniejszyć swoje koszty, co często odbija się zarówno na jakości tych posiłków, jak i na składzie posiłku, który nie zawsze nas satysfakcjonuje - mówi Adam Bielicki. - Oczywiście są firmy zewnętrzne, które dają większe bezpieczeństwo w sensie jakościowym, ale z kolei wiąże się to również ze znacznie wyższymi kosztami, które szpital musiałby ponieść. Dlatego według mnie najlepszym rozwiązaniem jest własna kuchnia. W projekcie głównym rozbudowy szpitala taką kuchnię przewidziałem i ta kuchnia w momencie oddania do użytkowania budynku głównego będzie utworzona. Jak powiedział nasz rozmówca, wraz z otwarciem szpitalnej kuchni zapewne zmieni się także jakość serwowanych posiłków, ponieważ pracownicy szpitala będą mieli większy wpływ na jakość jedzenia,

a tym samym taka usługa będzie realizowana w najkorzystniejszy dla pacjentów sposób. Rozważana jest również opcja posiłków dodatkowych, dzięki którym pacjent będzie miał możliwość zakupienia dodat-

kowego posiłku, a także możliwość zakupienia posiłku przez rodzinę pacjenta. Jednak do czasu zakończenia remontu budynku, wyżywieniem pacjentów zajmie się konsorcjum dwóch firm zewnętrzne.(mg)

Skarbówka do remontu Za kilka tygodni rozpocznie się remont szczecineckiego Urzędu Skarbowego – Izba Skarbowa w Szczecinie właśnie ogłosiła informację o zamówieniu na wykonanie zadania które obejmuje remont budynku administracyjnego i garażowego. Planowane prace obejmą remont oraz docieplenie ściany szczytowej z wykonaniem elewacji budynku administracyjnego, a także remont budynku garażowego z odnowieniem elewacji oraz wykonanie utwardzenia terenu wokół budynku. Przewidziano docieplenie ścian w technologii polegają-

cej na przyklejeniu płyt styropianowych i wykonaniu cienkowarstwowej wyprawy tynkarskiej. Zmieni się również dotychczasowa kolorystyka elewacji. Przypomnijmy. Budynek, w którym obecnie mieści się Urząd Skarbowy, wybudowany został w latach trzydziestych XX w. W latach 70. została powiększony o parterową przybudówkę w kórej mieściła się sala obrad. Do 1989 roku w budynku znajdowała się siedziba Komitetu Rejonowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zakończenie remontu przewidziano do 20 września br. (mg)


Trzy pytania do...

burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa Rząd ma obecnie problem z budżetem, który się nie dopina. Proszę powiedzieć, czy budżet Szczecinka jest bezpieczny? - Mimo że minęła dopiero połowa roku i nie wiadomo, czy wykonamy plan związany ze sprzedażą mienia, nie sądzę, aby budżet Szczecinka był zagrożony. Sprzedaż mienia zawsze jest dużą zagadką. Planujemy sprzedaż 12 hektarów Specjalnej Strefy Ekonomicznej Kronospanowi pod budowę hali fabryki mebli. Jeśli uda nami się

doprowadzić do tej transakcji, która najprawdopodobniej nastąpi na przełomie grudnia i stycznia, zasili ona tegoroczny albo przyszłoroczny budżet. Poza tym, proszę pamiętać, że realizujemy w tym roku dwie duże inwestycje, których nie mieliśmy w planie. Tak już nieraz się składa, że czasem pojawia się okazja, której nie możemy wypuścić z rąk. Na przykład przyznano nam pieniądze w konkursach, które zostały nieoczekiwanie ogłoszone. Dzięki temu będziemy realizować zada-

Ranking Zamożności Samorządów 2012

nie, polegające na budowie pomostów, czy raczej należałoby powiedzieć, odtworzeniu kąpieliska przy plaży na ul. Mickiewicza. Podobnie jest z modernizacją rynku. Zgodnie z umową, odkupiliśmy targ od firmy Winkiel, ale inwestycja ta nie była w planach na ten rok. Skoro jednak dostaliśmy pieniądze, trudno by było, żebyśmy powiedzieli: „Nie, dziękujemy. Nie mieliśmy tego przedsięwzięcia w planach”. Gdyby stan budżetu był zły, nie moglibyśmy wygospodarować poważnych sum, aby móc zrealizować wspomniane dwie inwestycje. Deficytu nie zwiększamy, dlatego myślę, że nasz budżet nie jest zagrożony. Która ważna dla mieszkańców Szczecinka inwestycja, powinna być, Pana zdaniem, jeszcze podczas tej kadencji zrealizowana? - Każdy mieszkaniec Szczecinka ma swój ranking ważności zadań, które powinny być zrealizowane

w pierwszej kolejności. Mieszkańcy Osiedla. Koszalińska nadal czekają na remont ulic, które są w opłakanym stanie. Myślę, że część tej inwestycji w przyszłym roku uda nam się zrealizować. Z drugiej strony mieszkańcy Raciborek są rozżaleni, dlatego że dróg nie robi się na ich osiedlu. I to samo jest z os. Marcelin. Udało nam się zrobić ul. Baczyńskiego, ale mieszkańcy chcieliby aby zrobić wszystkie. W zależności, gdzie kto mieszka, ważność inwestycji miejskich się zmienia. Natomiast są również duże inwestycje, które powinny być realizowane, a nie są, i ten stan nie do końca od nas zależy. To chociażby budowa szczecineckiej obwodnicy, która na pewno w tej kadencji się nie rozpocznie. Ważne jest, aby ta inwestycja rozpoczęła się i zakończyła w przyszłej kadencji, jednak to też nie będzie wcale takie pro-

Oświetlą nam dwie ulice Niebawem ulica Kołobrzeska i Trzesiecka otrzymają brakujące punkty świetlne. Miasto rozstrzygnęło już przetarg na roboty. Za kwotę nieco ponad 96 tys. zł lampy zbuduje szczecinecka firma „Elektromark Marek Kuberski”. W ramach inwestycji na dwóch

odcinkach ulicy Kołobrzeskiej i Trzesieckiej zostaną ustawione nowe uliczne latarnie. Wzdłuż ul. Kołobrzeskiej na odcinku od skrzyżowania z ulicą Polną przy osiedlu Zachód do ronda przy małej obwodnicy stanie ich 8 każda o wysokości 9 metrów. Ulicę oświetlą lam-

ste. Dla mnie najważniejszą rzeczą, którą chciałbym w tej kadencji zrealizować, jest fabryka mebli. W tym wypadku nie mogę wykluczyć, że to się uda i że zakończę kadencję, mówiąc o pewnym sukcesie, jakim jest stworzenie nowych miejsc pracy. Dla mnie jest to absolutny priorytet. Cała swoją energię koncentruję obecnie na tym, aby spowodować, żeby w Szczecinku pojawiły się nowe miejsca pracy. Najważniejsze jest zmniejszenie bezrobocia, które w powiecie szczecineckim jest olbrzymie i sięga 28 proc. To wielka tragedia i trzeba wszystko robić, aby to bezrobocie zmniejszyć. Czy rozważa Pan kandydowanie na stanowisko burmistrza podczas przyszłorocznych wyborów samorządowych? - Rozważam zmianę swojej decyzji, którą wcześniej ogłaszałem. Jednoznacznie odpowiem na to pytanie we wrześniu. (sz) py sodowe o mocy 150 W. Z kolei wzdłuż ulicy Trzesieckiej (od ronda przy małej obwodnicy w kierunku dzielnicy Trzesieka) posadowionych zostanie 7 słupów o wys. 9 m i 3 słupy o wys. 10 m. Podobnie jak w przypadku ul. Kołobrzeskiej, ul. Trzesiecka zostanie oświetlona lampami o mocy 150 W. Inwestycja powinna zostać sfinalizowana do 30 sierpnia br. (sw)

REKLAMA

REKLAMA

dowej” – czytamy w rozdziale Metoda Rankingu. Kto przed Szczecinkiem na Pomorzu Zachodnim? Bogatsi od nas mieszkają w Policach (7 miejsce w zestawieniu – 3064,59), Drawsku Pomorskim (15 – 2823,13), Kołobrzegu (19 – 2800,73), Gryfinie (20 – 2797,99), a także w: Goleniowie, Myśliborzu, Choszcznie, Pyrzycach, Łobzie, Kamieniu Pomorskim i w Stargardzie Szczecińskim. Biedniejsi w Polsce mieszkają tylko w Kazimierzy Wielkiej, mieście w woj. świętokrzyskim, które zajęło ostatnie miejsce w rankingu. Duży sukces odniósł za to powiat szczecinecki, którego sklasyfikowano na 10 miejscu w Polsce ze wskaźnikiem 873,90. „Wspólnota” ujęła w zestawieniu 314 powiatów. W zestawieniu „gminy wiejskie” sklasyfikowano Gminę Szczecinek. Nas „wiejski” samorząd ze wskaźnikiem 2193,35 zajął 1236 miejsce na łącznie sklasyfikowanych 1571 gmin. Za nami w województwie tylko gminy: Świerzno i Świdwin. (sw)

REKLAMA

Pismo Samorządowe „Wspólnota” opublikowało wyniki jednego z najbardziej prestiżowych rankingów w Polsce: Zamożności Samorządów. W zestawieniu za 2012 rok, w dziale „miasta powiatowe” Szczecinek ze wskaźnikiem per capita 2171,24 został sklasyfikowany na 153 pozycji. W dziale tym ujęto łącznie 268 miast powiatowych. Twórcy zestawienia zastrzegli, że nie ujęli wpływów do budżetów miast pochodzących z dotacji celowych. „Zwłaszcza w okresie tak intensywnego korzystania z funduszy unijnych dotacje takie mają chwilowy, ale bardzo silny wpływ na wielkość dochodów. Wpływ wielkiej dotacji inwestycyjnej potrafi wywindować samorząd w rankingu. Jest to awans chwilowy (incydentalny) i niemający związku z trwałym wzrostem zamożności. Wydaje się więc, że uwzględnienie tylko dochodów własnych i otrzymywanych subwencji lepiej oddaje hasło naszego rankingu „zamożność”. Skorygowane w ten sposób dochody podzieliliśmy przez liczbę ludności każdej jednostki samorzą-

REKLAMA

Bogaci to my nie jesteśmy


Powstanie Centrum Edukacji Ekologicznej uzyskałem akceptację wszystkich naszych 30 nadleśnictw oraz Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych. Głos zabrał też burmistrz Jerzy Hardie – Douglas. – To niepierwszy przykład, że miasto współpracuje ze starostwem czy leśnikami. Na terenie Szczecinka leżą trzy duże jeziora. Dlatego osobiście optowałem za pomysłem powołania do życia Ogólnopolskiego Centrum Rewitalizacji Jezior. To również mój autorski pomysł. Wziął się stąd, że na Trzesiecku od kilku ładnych lat prowadzony jest projekt ratowania akwenu. Mamy w tym zakresie coraz lepsze wyniki i coraz czyściejszą wodę w naszym jeziorze. Są nim żywotnie zainteresowane najwięk-

„Perełka nad jeziorem Trzesiecko” Wczoraj (środa 24.07) starosta szczecinecki Krzysztof Lis i dyrektor Dyrekcji Regionalnej Lasów Państwowych w Szczecinku Sławomir Cichoń, podpisali list intencyjny w sprawie dofinansowania przez leśników budowy Centrum Edukacji Ekologicznej. Niezwykle efektownie prezentujący się (na razie na wizualizacji) obiekt powstanie na terenie Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, na przystani przy ul. Mickiewicza 2. - Wartość kosztorysowa inwestycji to 6 668 842 zł – powiedział starosta Krzysztof Lis. – Sama budowa Centrum pochłonie 5 120 518 zł plus wyposażenie obiektu nieco ponad 1,5 mln zł. Zamierzamy jed-

nak zmieścić się w kwocie około 5 mln zł. Liczymy, że taka cenę uzyskamy w procedurze przetargowej. Wcześniej składaliśmy wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o dofinansowanie tej inwestycji. Niestety, mimo, że znaleźliśmy się na liście rankingowej, dofinansowania nie otrzymamy. Zaszła, więc konieczność szukania środków gdzie indziej. Złożyliśmy wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Szczecinie na kwotę 3,2 mln zł. I te pieniądze mamy obiecane. W WFOŚ planujemy też zaciągnąć pożyczkę 800 tys. zł. Brakowało nam, więc milion złotych. Dlatego rozpoczęliśmy negocjacje z Regionalną Dyrekcja Lasów

Państwowych w Szczecinku. Dzisiejsze spotkanie jest spełnieniem naszych starań, zaraz z panem dyrektorem podpiszemy stosowne porozumienie. Dyrektor S. Cichoń powiedział m.in.: - Obiekt przyszłego Centrum Edukacji Ekologicznej znajduje się w naszym najbliższym sąsiedztwie (chodzi o budynek RDLP – dop. red.). Dlatego jesteśmy ta inwestycją mocno zainteresowani. Za ten „leśny” milion złotych uzyskamy prawo do korzystania z bazy centrum, m.in. z sal edukacyjnych. Lasy Państwowe prowadzą szeroko zakrojoną edukacje przyrodniczą i ekologiczną. Z tą inicjatywą jest nam, więc jak najbardziej po drodze. Oczywiście do takich działań

W poszukiwaniu groźnej szczepionki Euvax B to szczepionka przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, która jest podawana wszystkim noworodkom w pierwszych dniach życia. W piątek, 18 lipca Główny Inspektor Farmaceutyczny wydał decyzję o wycofaniu serii wspomnianej szczepionki, jednocześnie nadając swojej decyzji rygor natychmiastowej wykonalności. Przyczyną wycofania z obrotu felernej serii szczepionki były wyniki badań przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, według których seria ta nie spełnia wymagań jakościowych ze względu na niehomogenność. Jak czytamy w uzasadnieniu „niniejszej decyzji nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności z uwagi na fakt, iż dalsza obecność przedmiotowego produktu leczniczego w obrocie może stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego”. Szczepionkę przeciw żółtaczce Euvax B podaje się również w szcze-

Maciej Gaca:

cineckim szpitalu, a informacja o wycofaniu wadliwej serii z użycia wywołała zaniepokojenie wśród mieszkańców Szczecinka, których dzieci w ostatnim czasie przyjęły taką szczepionkę. - Taką szczepionkę odstała również moja córeczka - w pierwszych 3 dobach życia i później w tydzień później. Kolejne szczepienie tą szczepionką wyznaczone jest na październik. Pierwsza szczepionka podawana jest w szpitalu po narodzinach, dwie kolejne u lekarza rodzinnego. Jak się okazało, szczepionka ta jest groźna, co potwierdził Główny Inspektor Farmaceutyczny! Oznacza to, że podawanie tej szczepionki jest nielegalne i zabronione – pisze zaniepokojony Czytelnik. - Niech każdy rodzic zerknie do książeczki zdrowia dziecka i sprawdzi, czy właśnie ta szczepionka została podana. Rodzice powinni uważać, aby więcej nie podawano trucizny ich dziecku! Czy powinniśmy mieć powody do obaw oraz czy wadliwą serię szcze-

pionki Euvax B podawano noworodkom również w szczecineckim szpitalu? O odpowiedź na te pytania poprosiliśmy Barbarę Szysz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Szczecinku. - Na naszym terenie na chwilę obecną wykryliśmy pięć fiolek zakwestionowanej serii szczepionki Euvax B 0,5 ml dla dzieci. Została ona już wstrzymana i będzie przekazana do Szczecina – mówi nasza rozmówczyni. - Szczepionki z tej serii mogły być podane. Należy pamiętać, że każda fiolka, zanim zostanie podana, musi być sprawdzona wzrokowo, czy nie jest mętna, czy prawidłowo się rozpuszcza. W przypadku natrafienia na wadliwą fiolkę pielęgniarka zauważyłaby, że konsystencja płynu nie jest taka, jaka być powinna. U nas żadnego takiego zgłoszenia nie było, niemniej jednak w momencie, kiedy otrzymujemy decyzję o wycofaniu całej serii, mamy obowiązek sprawdzenia i jej wycofania. (mg)

sze polskie uczelnie. Jak sfinalizujemy ten pomysł, to nad Trzesieckiem będziemy mieli prawdziwą perełkę, nie tylko przyrodniczą, ale też architektoniczną. Jak powiedział K. Lis, procedura przetargowa na budowę Centrum powinna się rozpocząć już w sierpniu tego roku. Budowa potrwa w latach 2013 i 2014. Finalizację inwestycji przewidziano na wrzesień 2014 roku. Starosta dodał też, że przyszłe Centrum Edukacji Ekologicznej nie ograniczy miejsca żeglarzom i wędkarzom. Będą miejsca do parkowania żaglówek i łodzi wędkarskich, będzie też miejsce do ich przechowywania. Oczywiście za stosowną opłatą. (sw)

Gdzie w tym miesiącu najtaniej? Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy większość dużych sklepów i marketów zdecydowała się na obniżkę cen swoich produktów. W ostatnim czasie zmniejszyła się również dysproporcja cenowa pomiędzy najtańszą oraz najdroższą ofertą poszczególnych dyskontów. Jak wynika z ostatnich badań, przeprowadzonych przez portal dlahandlu.pl, dotyczących cen żywności w poszczególnych sklepach, aktualnie najtańszą ofertę dla swoich klientów (podobnie jak w ostatnich kilku miesiącach) przygotowała sieć sklepów Kaufland. Podczas sporządzania raportu wzięto pod uwagę ceny popularnych ilości i gramatur 50 podstawowych najtańszych produktów. Natomiast w przypadku braku produktu w ofercie danego sklepu wzięto pod uwagę, zbliżone cenowo, zamienniki. Na liście wśród podstawowych produktów znalazły się m.in. pieczywo, kawa, czekolada, masło i margaryna, 10 jaj, mleko, ser, jogurt, śmietana, cukier, makaron, mąka, kiełbasa, banany, pomarańcze czy filety śledziowe. Warto odnotować, że w na początku lipca, różnica w kwocie, którą musimy zapłacić za te same produkty w poszczególnych punktach sięga ponad 48 zł – dla porównania w kwietniu różnica ta wynosiła ok. 65 zł. W kategorii dużych, ogólnopolskich sieci dyskontów spożywczych od dłuższego już czasu niekwestionowanym liderem są sklepy Kaufland, które oferują koszyk pięćdziesięciu podstawowych najtańszych produktów spożywczych w cenie ok. 215,06 zł. Dodajmy, że sklep zdecydował się w ostatnim czasie na podwyżkę cen towarów – za taki sam zestaw dwa miesiące temu zapłacilibyśmy o ponad 5 zł mniej, co jednak nie wpłynęło na zmianę miejsca w rankingu. Zdecydowanie inaczej wygląda sytuacja w innych, dużych marketach. Różnica pomiędzy cenami proponowanymi przez obecnego lidera a siecią Intermarche, która w bieżącym rankingu znalazła się na drugim miejscu, sięga ponad 27 zł (dla porównania dodajmy, że w kwietniu różnica pomiędzy cenami oferowanymi przez sieć Kaufland oraz kolejnym ze sklepów w rankingu wynosiła aż 55 zł). Za podobny zestaw produktów będziemy musieli zapłacić tu już 242, 86 zł. Wspomnijmy, że sieć Intermarche na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy zdecydowała się na znaczną obniżkę swoich cen – pod koniec kwietnia kwota ta była o blisko 17 zł wyższa. Sytuacja podobnie wygląda w sklepach sieci Polo – tu za 50 podstawowych produktów paragon zamknie się kwotą 246,20 zł. Nieco więcej zapłacimy odwiedzając sklep Lidl, gdzie zakupy uszczuplą nasz portfel o 250,07 zł, czyli o blisko 3 zł mniej niż dwa miesiące temu. Około 4 zł więcej zapłacimy odwiedzając jeden ze sklepów sieci Netto – takie same zakupy będą nas tu kosztowały już 254,52 zł. Dla porównania robiąc tu zakupy pod koniec kwietnia na taki sam zestaw zakupów wydalibyśmy zaledwie 40 gr więcej. Wysokie ceny utrzymują się również w sklepie Tesco, który zamyka ranking bieżącego zestawienia najniższych cen, tym samym przygotowując dla swoich klientów jedną z najdroższych ofert i utrzymując ceny na wysokim poziomie. 50 podstawowych produktów będzie nas tu kosztowało ponad 263,57 zł. Sklep w ostatnim czasie zdecydował się na obniżkę swoich cen, ponieważ kilka tygodni temu takie same zakupy kosztowałyby nas 275,47 zł, czyli o ponad 11 zł więcej niż obecnie. Bieżący ranking nie uwzględnia sklepów Biedronka co może oznaczać, że ich oferta cenowa jest jeszcze wyższa niż w sieci sklepów Tesco. (mg)

Strażacki tydzień W minionym tygodniu szczecineccy strażacy podejmowali interwencje przy likwidacji 7 miejscowych zagrożeń. Gasili też dwa pożary. Jak nam powiedział zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Szczecinku st. kpt. Jacek Dylewski, strażacy likwidowali gniazda os i szerszeni. Do takich zdarzeń doszło 4-krotnie, w: Szczecinku przy ul. 28 Lutego i Połczyńskiej, w Bornem Sulinowie oraz w Rakowie.Jednostka Ratowniczo – Gaśnicza podejmowała też interwencje przy neutralizacji wycieku paliwa z ciężarówki w Szczecinku na ul. Bukowej, monitorowała skład powietrza na obecność tlenku węgla w mieszkaniu przy ul. Chełmińskiej i likwidowała skutki kolizji drogowej na ul. Koszalińskiej. Strażacy gasili tez dwa pożary. – W Trzcinnie ogień strawił około 10 arów poszycia leśnego, a w Szczecinku przy ul. Wyszyńskiego w ogniu stanęła sterta śmieci – kończy st. kpt. J. Dylewski. (sw)


Coraz więcej wędkarzy jest za za tym, aby na jakiś czas wyłączyć z wędkowania jeziora Lipno i Radacz Mały.

foto:sw

Czy wędkarze zamkną jeziora?

Zarybianie jeziora Lipnica. Zdjęcie zostało wykonane w marcu 2012 r. Wędkarze twierdzą, że w tej chwili na jeziorze w Lipnicy trwa rzeź dorodnego karpia. Coraz więcej szczecineckich wędkarzy optuje za rozwiązaniem, by przynajmniej na pewien okres czasu wyłączyć z wędkowania jeziora Lipnica i Radacz Mały. Powód? Na pierwszym z akwenów w najlepsze trwa rzeź dorodnego karpia, drugie z kolei przez wiele lat było naturalnym tarliskiem ryb i zdaniem wędkarzy, powinno nim pozostać. Operacja wyłączenia akwenów z wędkowania do prostych spraw

nie należy. – Musi być mocna, zdecydowanła inicjatywa naszych członków. Sprawa mogłaby wówczas stanąć na zarządzie koła. To pierwszy krok ku przypieczętowaniu, nie ukrywam, dość kontrowersyjnego pomysłu – mówi Andrzej Pilzek, prezes Koła Wędkarskiego PZW „Jesiotr” w Szczecinku. – Później stosowną uchwałę w tej sprawie musiałoby podjąć walne zgromadzenie naszych wędkarzy. Wów-

czas moglibyśmy wystąpić z taką inicjatywą do Zarządu Okręgu PZW w Koszalinie. To właśnie to gremium może podjąć decyzję w tej sprawie. Skąd pomysł uszczuplenia wędkarskiej bazy? Wielu wędkarzy jest rozgoryczonych. – Jezioro Lipno zarybialiśmy ostatnio 1-1,5 kilogramowym karpiem. Niestety, przykro o tym mówić, ale oprócz kłusowników, te dorodne karpie trzebią też członkowie naszego koła. Opowieści o 10 lub więcej sztukach złowionych na jednej zasiadce do rzadkości nie należą (wędkarzowi wolno złowić w ciągu doby 3 szt. karpia, łącznie z brzaną – dop. red.) – mówi nam anonimowo jeden z wędkarzy. To, że na Lipnie występuje „karpiowy” problem potwierdził nam również członek Społecznej Straży Rybackiej „Jesiotra” Artur Pankanin. – Niestety, nie tylko z kłusownikami – mówi wędkarz. Prezes Andrzej Pilzek w rozmowie z nami podkreślił, że zdaje sobie sprawę, iż zamykanie jezior jest szalenie kontrowersyjnym pomysłem. Ale to żadna nowość u wędkarzy. W niemal każdym kole węd-

karskim w Polsce są akweny wyłączone z wędkowania. I to przez samych wędkarzy, którzy na takich „chronionych” wodach prowadzą hodowlę ryb. - Wyłączanie jezior z wędkowania to ostateczność. Wędkarze płacą niemałe przecież składki w zamian za możliwość uprawiania swojego hobby na jak największej ilości akwenów. Apelujemy zatem do wędkarzy, by „mieli oko” na związkowe wody, dbali o nie, przecież to nasze wspólne dobro. Dbali także o to, co w nich pływa, czyli przestrzegali zapisów regulaminu wędkarskiego. Jeżeli wszyscy razem będziemy to czynić, a jest nas przecież niemała siła, bo ponad tysiąc, nie będzie konieczności podejmowania tak kontrowersyjnych decyzji. No chyba, że sami wędka-

rze podejmą taką decyzję – kończy prezes A. Pilzek. W 2011 i 2012 roku szczecineccy wędkarze trzykrotnie zarybiali karpiem jezioro Lipno. Dorodne ryby wpłynęły do akwenu przed Wigilią 2011 roku oraz w marcu i październiku 2012 roku. Łącznie około półtorej tony. Koszt zarybień wędkarze sfinansowali ze swoich składek. - Apelujemy do naszych członków: doglądajcie jeziora Lipnica. Naprawdę warto, bo pływają tu piękne karpie, także sztuki z ubiegłorocznych zarybień. Warto pilnować tej wody przed kłusownikami. Jeżeli się nam to uda, niebawem Lipnica będzie karpiowym eldorado znanym w całym kraju – mówili nam wówczas członkowie „Jesiotra” biorący udział w akcji zarybieniowej. (sw)

Rekordowy szczupak

Muzeum prosi o wsparcie.

Za talar Jadwigi Brunszwickiej Muzeum Regionalne zapłaciło 8,6 tys. zł. Za rok Muzeum Regionalne w Szczecinku będzie obchodzić jubileusz 100-lecia istnienia. Aby temu wyjątkowemu wydarzeniu nadać jeszcze wyższą rangę, dyrekcja muzeum wraz z zaprzyjaźnionym Polskim Towarzystwem Historycznym zadecydowała o zakupie niezwykle unikalnego eksponatu. Jest nim wybity w srebrze talar pośmiertny, poświęcony księżnej Jadwidze Brunszwickiej. We wtorek (16.07) dyrektor muzeum Jerzy Dudź, prezes szczecineckiego oddziału PTH Joanna Powałka, a także Jadwiga Kowalczyk-Kontowska oraz Władysław Fijałkowski - zaprezentowali nowo zakupiony, cenny eksponat. Wyjawili również plany przeprowadzenia kwesty pieniężnej, która przyczyniłaby się do pokrycia kosztów zakupu talara. - Talar pośmiertny ks. Jadwigi Brunszwickiej to obiekt wyjątkowy - podkreślił Jerzy Dudź. - Talar ten został wybity w 1654 roku w Szczecinie. Jest wybity w srebrze. Ma 5 cm średnicy. Księżnej Jadwigi chyba nie trzeba nikomu przedstawiać.

Była to jedna z najbardziej znanych postaci Szczecinka. W ciągu całego 700-lecia historii Szczecinka jest osobą chyba najbardziej zasłużoną. - Talar ks. Jadwigi jest niezmiernie rzadki. Oprócz tego, zakupionego przez nas eksponatu, jest prawdopodobnie tylko jeden. Kiedy tylko zobaczyliśmy ten talar na aukcji w Warszawie, postanowiliśmy go zakupić, nie oglądając się na nic. Ponieważ w przyszłym roku będziemy obchodzić 100-lecie założenia muzeum w Szczecinku, dobrze by było, aby całe społeczeństwo Szczecinka miało udział w pozyskaniu tego cennego obiektu. I tak zrodziła się myśl o sprzedaży cegiełek - dodał dyrektor. Ile kosztował nowy nabytek szczecineckiego muzeum? Jak wyjawiła Joanna Powałka, koszt zakupu eksponatu to 8 625 zł. Aby zebrać tę sumę wydrukowano 1 250 cegiełek. Większa część z nich ma nominał 5 zł. Reszta jest o 10 zł nominale. - W centrum cegiełki widnieje talar - zaznaczyli Jadwiga Kowalczyk-Kontowska oraz Władysław Fijał-

kowski, autorzy projektu cegiełek. - Obok znajduje się portret ks. Jadwigi, a po przeciwnej stronie notatka poświęcona księżnej. Cegiełki o dwu różnych nominałach odróżnia kolorystyka: cegiełka o wartości 5 zł jest w kolorze czerwonym, zaś ta o wartości 10 zł została wydrukowana w kolorze zielonym. Każda poszczególna cegiełka odznacza się wymiarami 17 na 8 cm. - To będzie wspaniała pamiątka - zaakcentowała Jadwiga Kowalczyk-Kontowska. - Proszę zwrócić uwagę na widniejący na cegiełce napis, który mówi o tym, że jest to dar na 100-lecie muzeum w Szczecinku. Chcielibyśmy, aby ten dar uświetnił postać ks. Jadwigi, która przez 27 lat mieszkała w Szczecinku w bardzo trudnym dla miasta czasie. Była tu, wspierała miasto. Jak bardzo była związana z tym miastem, niech świadczy chociażby fundacja gimnazjum, a potem szpitala. Chcielibyśmy, aby zakup talara pośmiertnego ks. Jadwigi był darem od mieszkańców. - Mieszkańcy są jej coś winni twierdzi Jerzy Dudź. - Księżna pragnęła być pochowana w Szczecinku, spoczywa jednak w Darłowie. To będzie piękny gest wobec księżnej. Poza tym przyszły rok to 100-lecie istnienia w Szczecinku muzeum. To będzie dla nas test. Może jest to ryzykowne stwierdzenie, ale z drugiej strony, każda instytucja chciałaby mieć świadomość, że jest potrzebna. My też chcielibyśmy wiedzieć, czy dobrze działamy i czy mieszkańcy dobrze nas postrzegają. Cegiełki sprzedawane w kweście na rzecz zakupu talara pośmiertnego ks. Jadwigi Brunszwickiej będzie można nabyć w Muzeum Regionalnym w Szczecinku, jak również w Miejskiej Jednostce Obsługi Oświaty. Rozprowadzać będą je także członkowie Polskiego Towarzystwa Historycznego. Być może cegiełki będzie można również zakupić w SAPiK oraz w zaprzyjaźnionych z muzeum punktach handlowych. (sz)

foto:Marek Widzisz

Jadwiga i jej pośmiertelny talar Marek Widzisz, wędkarz ze Szczecinka, biwakując nad jeziorem Spore wybrał się na ryby. – Tuż po godzinie 9 rano miałem pobicie. Okazało się, że przynętę zaatakował potężny szczupak. Walka z rybą trwała kilkanaście minut. Szczupak (na zdjęciu) mierzył 109 cm i ważył 8 kg – mówi „Tematowi” pan Marek. Jak nam zdradził wędkarz, łowił z łodzi na białe kopyto. Szczupak wziął przynętę w pobliżu zielska na zaledwie 1,5-metrowej głębokości. – Ryba była bardzo smaczna. Wcześniej jednak ją porządnie sprawiłem, przyprawiłem i smażyłem, a raczej gotowałem w oleju – zapewnił nas pan Marek. (sw)

Wysypały prawdziwki

Andrzej Kowal, znany w Szczecinku maratończyk, Mors i miłośnik wszelakich sportów ekstremalnych, zawitał do naszej redakcji, by pochwalić się... dorodnymi borowikami. - Skoro świt pojechałem na trening wokół jeziora Trzesiecko – mówi pan Andrzej. – W Lesie Klasztornym, a konkretniej w pobliżu wieży obserwacyjnej leśników, natknąłem się na kolonię borowików. Długo nie szukałem, ale mogę już powiedzieć – są prawdziwki. I to jakie! Wysyp borowików w lipcu do częstych zjawisk nie należy. W tym roku natura sprawiła nam jednak niespodziankę. Zapraszamy zatem na grzybobranie. (sw)


Największym, dotychczasowym sukcesem „Swojaków” był udział w Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym

Na swojską nutę

foto:Marzena Nowacka

Zespół „Swojacy” powstał w 2003 roku w podszczecineckim Sitnie. Tworzy go 12 mieszkańców – 9 kobiet i 3 mężczyzn w różnym wieku, których łączy przede wszystkim zamiłowanie do śpiewu, folkloru i tematyki ludowej. „Swojacy” na swoim koncie mają wiele sukcesów, wydali również swoją pierwszą profesjonalną płytę, którą fani zespołu mogą nabyć podczas każdego z koncertów i spotkań. - Nasz zespół powstał z inicjatywy mieszkańców Sitna. Nie działa on jednak przy żadnym ośrodku kultury, ale stworzyliśmy go sami i na dzień dzisiejszy możemy pochwalić się dosyć dużymi osiągnięciami. Mieszkańcy Szczecinka również już nas poznali, ponieważ czasami występujemy tu przy okazji różnych uroczystości. Można nas było usłyszeć m.in. przy okazji Orszaku Trzech Króli czy podczas Niedzieli Palmowej – mówi Marzena Nowacka, kierownik zespołu. - Pomysł na zawiązanie zespołu zrodził się już dawno, ale brakowało osób chcących zrobić coś konkretnego w tym kierunku. Jednak któregoś dnia spotkaliśmy się w kilka osób, przyjechał do nas także pan, który grał nam na akordeonie – pośpiewaliśmy i doszliśmy do wniosku, że może coś z tego będzie. I tak to się zaczęło. Oczywiście pierwotnie zespół wyglądał nieco inaczej niż dzisiaj, tworzyły go zupełnie inne osoby. A tym, co nas wyróżnia od innych jest z pewnością to, że występują z nami również bardzo młodzi ludzie, co w przypadku zespołów ludowych w ostatnim czasie jest rzadkością. Jak mówi nasza rozmówczyni, największym, dotychczasowym sukcesem „Swojaków” był występ na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, gdzie zespół reprezentował nasze województwo. - Zespół pojechał do Kazimierza dzięki Urzędowi Marszałkowskiemu woj. Zachodniopomorskiego, Starostwu Powiatowemu w Szczecinku i Stowarzyszeniu Porozumienie Samorządowe Powiatu Szczecineckiego. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za pomoc i za pokrycie kosztów dojazdu i zakwaterowania. Bez tych instytucji po prostu nie stać by nas było na wyjazd. Natomiast jeżeli chodzi o pozostałe sukcesy, to m.in. w ubiegłym roku zdobyliśmy Grand Prix na regionalnym przeglądzie Po-

Zespół „Swojacy” tworzy dwunastu mieszkańców Sitna. morza środkowego i zachodniego w Drawsku Pomorskim. Uczestniczyliśmy także w „Letnich spotkaniach z folklorem” w Koszalinie, gdzie zajęliśmy III miejsce – kontynuuje Marzena Nowacka. – Ponadto wystawiamy również widowiska obrzędowe, a za jedno z nich przyznano nam I miejsce i Złotą Malwę odbywającego się w Drawsku Pomorskim przeglądu. Cały czas uczymy się, poznajemy specyfikę tego typu konkursów i dalej staramy się rozwijać. - Występujemy w strojach łowickich i też skłaniamy się ku repertuarowi łowickiemu. Powoli myślimy już także o przyszłorocznym festiwalu w Kazimierzu Dolnym i rozpoczęciu przygotowań do kolejnego występu. To będzie nasze główne zadanie na najbliższy rok.

Nowe, wakacyjne kursy autobusów PKS.

Nad morze bez przesiadki Dla tych, którzy nie dysponują własnymi środkami transportu, podróż na nadmorskie plaże autobusem PKS musiała wiązać się dotąd z pewnymi niedogodnościami, związanymi chociażby z koniecznością przesiadki. Dla wszystkich podróżujących nad morze mamy dobrą wiadomość: w tym roku się to zmieni. Ruszają bezpośrednie kursy nad Bałtyk. Uruchamia je szczecinecki PKS. Zaledwie kilka dni temu w internetowym wydaniu „Tematu” w artykule pt. „Nad morze bez przesiadki - jeszcze nie teraz” pisaliśmy, że choć PKS w Szczecinku jest żywo zainteresowany, aby uruchomić bezpośrednie kursy nad Bał-

tyk, z przyczyn administracyjnych nie może tego zrobić. Sytuacja ta na szczęście dość szybko uległa zmianie. Jak poinformował „Temat” Włodzimierz Tosik, prezes konsorcjum PKS-KM, od soboty (20 lipca), wszyscy, którzy będą chcieli wypocząć na nadmorskiej plaży, mogą dostać się nad morze autobusem, bez żadnej przesiadki. - Autobusy na trasie Szczecinek - Mielno - Unieście będą kursować przez całe wakacje, codziennie aż do 25 sierpnia - informuje Włodziemierz Tosik. - Wyjazd ze Szczecinka będzie miał miejsce o godzinie 7.20, natomiast powrót o godzinie 17.05. Bilety będzie można kupić w cenie 15 zł (bilet cały) oraz 10 zł (bilet ulgowy). (sz)

Dodatkowo w październiku zespół będzie świętował 10-lecie swojego istnienia i z tej okazji organizu-

jemy spotkanie w kinie „Wolność”, co również będzie dosyć dużym przedsięwzięciem. Oczywiście już

teraz zapraszamy wszystkich mieszkańców do wspólnego świętowania – dodaje nasza rozmówczyni. (mg)

Sposób na letnią nudę.

Wakacyjne czwartki na ul. Polnej Nie wszystkie dzieci mieszkające w Szczecinku mogą wyjechać na letnie kolonie lub spędzić czas na wakacyjnej wycieczce. Statystyki pokazują, że co drugie dziecko w wakacje pozostanie w domu. Dwa miesiące wolnego od szkoły połowa dzieci spędzi na podwórku. Co robić, aby ten czas minął atrakcyjnie i przede wszystkim bezpiecznie? W ramach programu „Działaj lokalnie” i partnerstwa szczecineckiego na rzecz mieszkańców, podobnie jak w roku ubiegłym, w każdy letni czwartek od godziny 11.00 do 13.00 na placu zabaw przy osiedlu socjalnym Fundusz Tratwa Szczecinek organizuje zajęcia adresowane do małych mieszkańców zachodniej części miasta. Podczas tych zajęć dzieci mieszkające m.in. przy ul. Polnej, zamiast letniego wyjazdu, mogą skorzystać z ciekawych propozycji i pomysłów na zabicie wakacyjnej nudy, przygotowanych specjalnie dla nich. Tak było i tym razem. W czwartek (18.07) o godzinie 11.00 młodych mieszkańców os. Polna, oprócz pracowników funduszu, odwiedziły także szczecinecka straż pożarna oraz policja. Strażacy i policjanci porozmawiali z dziećmi na temat tego, jak w bezpieczny sposób spędzić lato, co robić, gdy wydarzy się jakiś wypadek, a także – zaprezentowali, z jakim sprzętem pracują na co dzień i w jaki sposób ratują ludzi przed niebezpieczeństwem.

Prezentacja przygotowana przez strażaków wzbudziła wyjątkowe zainteresowanie wśród młodych uczestników zajęć. - To już nasz kolejny tzw. Czwartek na Polnej – powiedział „Tematowi” Romuald Sobiech, członek zarządu stowarzyszenia Fundusz Tratwa Szczecinek. – W zajęcia wakacyjne na rzecz młodych mieszkańców ul. Polnej zaangażowały się różne instytucje oraz organizacje pozarządowe. Podczas naszych cyklicznych spotkań dzieci mogą brać udział w rozmaitych zajęciach tematycznych. Dzieci mogą wziąć również udział w licznych grach, zabawach i zajęciach sportowych.

W ramach czwartkowego cyklu są również organizowane pikniki, w których mogą uczestniczyć całe rodziny. Jak się okazało, małych mieszkańców os. Polna wcale nie trzeba było długo zachęcać do uczestniczenia w specjalnie przygotowanych dla nich, letnich zajęciach. Cykl spotkań, tak jak w roku poprzednim, jest dobrym pomysłem, by zachęcić dzieci do wspólnego i aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. (sz)


W schronisku przy ul. Rybckiej powstaje tor przeszkód dla psów.

foto:Schronisko w Szczecinku

Psy poskaczą i pobiegają

Psy mogą spożytkować swoją energię i jednocześnie wzmocnić więź łączącą go ze swoim panem.

Coraz większą popularność zdobywają sporty kynologiczne. Psy mogą nie tylko poprawić swoją kondycję, ale także dobrze się bawić. Jednym z najbardziej znanych jest „agility” – sport polegający na prowadzeniu psa przez swojego przewodnika zarówno głosowymi jak i ruchowymi komendami, a zadaniem pupila jest bezbłędne pokonanie przeszkód ustawionych na specjalnym torze. Jednak tego rodzaju tor przeszkód to przede wszystkim doskonała zabawa, sposób na spędzenie czasu z psem na świeżym powietrzu i duża dawka ruchu dla czworonogów. Typowy tor składa się z licznych kładek, tuneli czy slalomów, a pies ma za zadanie pokonanie go w jak najszybszym czasie, dzięki czemu może spożytkować swoją energię i jednocześnie wzmocnić więź łączącą go ze swoim panem. Podobny,

Sztuka zza krat

te prace pokazać, że oni też są dobrymi ludźmi. Wystawiają te prace na różnych aukcjach, na konkursach ogólnopolskich, bardzo często wspieramy także akcje charytatywne dla chorych dzieci, jak również Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – mówi mjr Zygmunt Karasiński, kierownik Działu Penitencjarnego Zakładu Karnego w Szczecinku. - Poprzez takie wystawy chcemy pokazać społeczeństwu lokalnemu, jak również turystom, którzy odwiedzają nasze miasto, że są oni ludźmi, którzy mają jakieś hobby czy pasje. Przedmioty te są bardzo pracochłonne, a co roku staramy się pokazać na wystawie inne prace. W ostatnich latach wychowawcy do spraw kulturalno-oświatowych przeprowadzają program readaptacji społecznej, którego celem jest zdobycie przez skazanego umiejęt-

mym umilić naszym psiakom życie – mówi Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. – Od ojca jednej z naszych wolontariuszek dostaliśmy w prezencie opony oraz palety i rozpoczęliśmy budowę takiego toru. Obecnie zrobiliśmy już tunel, opony do przeskakiwania i schody do wchodzenia i zeskakiwania. Czekamy jeszcze na palety, z których planujemy wykonanie pozostałych przeszkód. Gdyby ktoś posiadał drewniane palety do oddania albo zużyte opony, nie miał co z nimi zrobić i chciał nam pomóc, to chętnie je przyjmiemy i będziemy wdzięczni za pomoc. Przy budowie toru pracują zarówno pracownicy schroniska, jak i wolontariusze. Już w przyszłym tygodniu przebywające w schronisku zwierzaki będą mogły z niej korzystać. (mg)

ZGM zaprzestaje wydawania książeczek opłat

Drogie i zbyteczne

Mieszkańcy Szczecinka mają okazję podziwiać prace plastyczne osób osadzonych w Zakładzie Karnym w Szczecinku oraz w Czarnem. W poniedziałek, 22 lipca w holu szczecineckiego kina odbył się wernisaż wystawy w ramach corocznych spotkań ze „Sztuką zza krat”. Dzięki wystawie, która odbywa się już po raz trzeci, mieszkańcy Szczecinka mają okazję podziwiać prace plastyczne osób osadzonych w Zakładzie Karnym w Szczecinku oraz w Czarnem. Wszystkie zaprezentowane podczas wystawy prace wykonane zostały w ramach realizowanych programów readaptacji społecznej skazanych z wychowawcami oddziałów. - Zakład Karny kojarzy się społeczeństwu z ludźmi, którzy popełnili przestępstwo. Popełnili, ale nie są to źli ludzie, jak dziś widzimy większość z nich potrafi coś robić i chcą to robić. Osadzeni w ramach programu readaptacyjnego wykonują różne przedmioty i chcą poprzez

choć nieco mniejszy, tor przeszkód powstaje właśnie w szczecineckim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt PGK. - Już od długiego czasu zależało mi na tym, aby tego typu tor przeszkód powstał również w naszym schronisku, dzięki czemu nasze psy miałyby zapewnioną znakomitą rozrywkę oraz możliwość spożytkowania swojej energii. Niestety taki typowy psi tor do „agility” jest bardzo drogi i nie mogliśmy sobie na niego pozwolić. I właśnie podczas odbywającego się na początku miesiąca w Schronisku szkoleniu, prowadząca pani Marta Lichnerowicz, podczas omawiania zagadnienia dotyczącego wzbogacania środowiska psów w schroniskach, podsunęła nam pomysł, jak niewielkim nakładem finansowym i praktycznie z „niczego” możemy zbudować taki tor i tym sa-

ności przydatnych po opuszczeniu Zakładu Karnego. To właśnie podczas tych spotkań skazani pracowali nad zaprezentowanymi na wystawie eksponatami. W holu kina stanęło blisko 40 prac, a cała wystawa jest podsumowaniem ubiegłorocznej i tegorocznej współpracy skazanych i wychowawców. Prace te pełnią funkcje terapeutyczne i, jak podkreślają pracownicy Zakładu Karnego, są doskonałą formą resocjalizacji. Warto dodać, że wszystkie prace skazanych wykonane w ramach terapii zajęciowej są ewidencjonowane i magazynowane i zostaną przekazane na WOŚP, niektóre z nich mogą trafić również do szkół, przedszkoli czy różnego rodzaju stowarzyszeń lub instytucji. Wystawę będzie można obejrzeć do 31 lipca. (mg)

W dobie powszechnie dostępnego Internetu częściej korzystamy z coraz to nowszych udogodnień, jakie oferuje nam „sieć” – jedną z nich jest m.in. możliwość dokonywania opłat za różnego rodzaju usługi czy regulowanie naszych rachunków bez konieczności wychodzenia z domu. Jednak niektórzy z nas wolą tradycyjne metody płatności, w wyniku czego często w domach spotkać można jeszcze dobrze znane książeczki opłat. Podobną książeczkę opłat można również otrzymać w szczecineckim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej TBS, jednak należy za nią zapłacić. - Nie rozumiem, dlaczego muszę zapłacić, żeby otrzymać taką książeczkę. To przecież powinno być darmowe – mówi jedna z naszych Czytelniczek. – Za dosłownie 12 czarno-białych kartek, spiętych zszywką, muszę zapłacić 6,30 zł! Nie mam pojęcia, skąd taka kwota? Postanowiłam sama skserować sobie komplet tych kartek i za całość zapłaciłam 3,60 zł. Uważam, że jest to wykorzystywanie mieszkańców. Nie wspominając o tym, że takie książeczki przecież powinny być za darmo, jak to było do tej pory. O wyjaśnienie w tej sprawie poprosiliśmy Tomasza Wełka, prezesa ZGM-TBS. Jak się okazuje, zakup rocznej książeczki opłat jest... dobrowolny. - Takiej książeczki nie trzeba kupować, ponieważ nie jest ona do niczego potrzebna. Każdy z właścicieli lokalu na zebraniach wspólnot dostaje kartę wymiaru opłat, gdzie zawarte są nowe stawki opłat. Stawki za każdy miesiąc są tej samej wysokości, aż do kolejnej zmiany cen. Dlatego na podstawie

tej karty wymiaru opłat można dokonać zapłaty u nas w kasie spółki, gdzie każdy otrzyma pokwitowanie wpłaty. Książeczka nie jest potrzebna, ale dużo naszych starszych klientów zwyczajnie przyzwyczaiło się do tych książeczek opłat. My w latach ubiegłych drukowaliśmy tego dosłownie tony, było na to przeznaczanych bardzo dużo środków, a tak naprawdę niewiele osób z tych książeczek korzystało – coraz więcej osób ma konto w banku i wnosi opłaty w formie zlecenia stałego. Ale są osoby, które tak się przyzwyczaiły do tych książeczek, ze po prostu muszą je mieć. Dlatego też wprowadziliśmy odpłatność za te książeczki i okazało się, że radykalnie zmniejszyła sie ilość wydawanych książeczek. W tej są to jednostkowe przypadki – mówi nasz rozmówca. - Takie książeczki opłat są zupełnie niepotrzebne, a przez długi czas generowały ogrom pracy i mnóstwo kosztów. A i tak część właścicieli wyrzucała takie książeczki, ponieważ wybierali płatność elektroniczną. Dlatego zapadła decyzja o tym, że przestaniemy wydawać książeczki opłat, ponieważ jest to zwykłe marnotrawstwo. Podstawą do zapłacenia, gdzie mamy podaną wymaganą kwotę, jest karta wymiaru opłat i ona w zupełności wystarczy – zapewnia Tomasz Wełk. - Te książeczki faktycznie są dosyć drogie, ale to dlatego, żeby właśnie nie tworzyć fikcji, ponieważ one są według mnie zupełnie niepotrzebne, a są wydawane tylko dlatego, że część właścicieli lokali stwierdziła, ze muszą taką książeczkę mieć. Jest to jedynie siłą przyzwyczajenia, a nie nasz wymóg. (mg)

Na dużym ekranie w technologii 3D

Ostatni taki seans w kinie Wolność

W poniedziałek, 22 lipca w kinie Wolność wyświetlony został ostatni seans w „starej” technologii 2D (film „Żywie Biełaruś” - dramat Krzysztpfa Łukaszewicza), bowiem już w tym tygodniu na dobre ruszyły prace związane z modernizacją szczecineckiego kina. - Przez cały sierpień będą trwały

prace remontowe, choć trudno dokładnie określić ramy czasowe realizacji tego przedsięwzięcia i jednoznacznie stwierdzić, kiedy przebudowa zostanie ukończona. Z pewnością do końca sierpnia zakończą się wszystkie prace związane z przygotowaniem kina do oddania go do użytku mieszkańcom w nowej for-

mie, a już we wrześniu mieszkańcy naszego miasta będą mogli obejrzeć na dużym ekranie filmy w technologii 3D – mówi Łukasz Koczan, wicedyrektor Samorządowej Agencji Promocji i Kultury. Przypomnijmy. Dzięki nowej inwestycji kino w Szczecinku wzbogaci się o nowoczesny projektor cy-

frowy z układem do trójwymiarowej projekcji 3D. Dodatkowo zostanie zamontowany ruchomy ekran. Zastosowanie takiego rozwiązania pozwoli zredukować ilość odbijającego się od sceny światła, które obecnie przeszkadza w spokojnym oglądaniu filmów. Inwestycję częściowo sfinansuje PISF. Instytut na

zakup nowoczesnego projektora zgodził się przeznaczyć 175 tys. zł. Druga połowa środków na unowocześnienie kina, a dokładniej 200 tys. zł dzięki staraniom radnego Sejmiku Adama Wyszomirskiego pochodzić będzie z Urzędu Marszałkowskiego. (mg)


%\ã ãDGQ\ VãRQHF]Q\ G]LHĸ 1LH SR UD] SLHUZV]\ MHFKDãHP GURJć ãćF]ćFć .XVRZR ] 'DOÄ• FLQHP /LF]QLN ZVND]\ZDã F]WHUG]LHÅ‹FL NLORPHWUyZ QD JRG]LQÄ• 1LH PXVLDãHP VLÄ• QLJG]LH Å‹SLHV]\þ D WDND Ã…V]DORQDµ SUÄ•GNRÅ‹þ SR]ZDODãD SU]\JOćGDþ VLÄ• RNROLF\ 7R EH] ZćWSLHQLD MHGQD ] QDMEDUG]LHM PDORZQLF]\FK GUyJ Z RNROLFDFK 6]F]HFLQND .UyW NR SR Z\MHÅ¥G]LH ] .XVRZD PLMDP GXŧć SRODQÄ• SRG ODVHP .WyUHJRÅ‹ ZLHF]RUX ZLG]LDãHP WX SRWÄ•ŧQH VWDGR VDUHQ ² E\ãR LFK ] F]WHUG]LHÅ‹FL V]WXN .DZDãHN GDOHM PLMDP SRGPRNã\ EU]R]RZ\ ODV 6HWNL ELDã\FK SQL URELć ZUDŧHQLH :DUWR ]DWU]\PDþ VLÄ• L XZLHF]QLþ WR PLHM VFH QD ]GMÄ•FLX E\ SRND]Dþ MH URG]LQLH F]\ ]QDMRP\P -DGÄ• GDOHM L SR MDNLÅ‹ GZyFK NLORPH WUDFK F]HND QD PQLH ZLHOND DWUDNFMD ² 5H]HUZDW %DJQR .XVRZR =DWU]\PDQLH VLÄ• WXWDM WR RERZLć]HN NDŧGHJR PLãRÅ‹QLND SU]\URG\ D R ORNDOL]DFML FHOX QDV]HM ZL]\W\ LQIRUPXMH VWR VRZQD WDEOLFD ,QIRUPXMH QDV RQD R SUDZGRSRGREQLH QDMZLÄ•NV]\P WRUIRZLVNX W\SX EDã W\FNLHJR Z NUDMX *UXERÅ‹þ ZDUVWZ\ WRUIX GRFKRG]L WX GR PHWUyZ 6NUÄ•FDP\ Z OHZR L SR NLONXG]LHVLÄ•FLX PHWUDFK MHVWHÅ‹P\ QD OHÅ‹Q\P SDUNLQJX .ROHMQD WDEOLFD SRND]XMH MDN SRUXV]Dþ VLÄ• SR UH]HUZDFLH 5XV]DP\ QD VSDFHU NLHUXMćF VLÄ• VWRVRZQ\PL VWU]DãNDPL 7R ZDU]\V]\ QDP QLHXVWDQQ\ Å‹SLHZ SWDNyZ GUHZQLDQH NãDGNL XPRŧOLZLDMć VSDFHU SR SRG PRNã\P WHUHQLH :DUWR ]QyZ VLÄ•JQćþ SR DSDUDW IRWRJUDÀF]Q\ E\ XZLHF]QLþ PDORZQLF]H ZLGRNL = SHZQRÅ‹FLć ]REDF]\P\ URÅ‹OLQRŧHUQć URVLF]NÄ• D PRŧH XGD VLÄ• WUDÀþ QD EDJQLND SU]\EU]HŧQHJR Z\MćWNRZHJR SDMćND ŧ\ZLćFHJR VLÄ• PDã\PL U\ENDPL F]\ ŧDENDPL NWyUH JR XNćV]HQLH PRŧH Z\ZRãDþ PGãRÅ‹FL X F]ãRZLHND 5R]SR]QDP\ JR SR FKDUDNWHU\VW\F] QHM ELDãHM REZyGFH ZRNyã WXãRZLD 3R ]ZLHG]HQLX UH]HUZDWX MHG]LHP\ GDOHM 'URJD ZLMH VLÄ• ]DNUÄ•WDPL SR SDJyUNRZDWHM RNROLF\ 0LMDQ\ ODV FLćJOH VLÄ• ]PLHQLD ² UD] MHVW OLÅ‹FLDVW\ FKZLOÄ• SyÅ¥QLHM PLMDP\ WDMHPQL F]\ Å‹ZLHUNRZ\ ]DJDMQLN F]\ WDN SRSXODUQ\ X QDV ODV VRVQRZ\ 'RMHŧGŧDP\ GR QLHZLHONLHM PLHMVFRZRÅ‹FL 1L]LQQH .ROHMQD FLHNDZRVWND WR ]QDMGXMćFD VLÄ• WXWDM DOHMD JUDERZD 'URJD ZLHG]LH FRUD] Z\ŧHM , QLF G]LZQHJR ERZLHP ZMHŧGŧDP\ QD OLF]ćFć P Q S P 3ROVNć *yUÄ• QDMZ\ŧV]H Z]QLHVLHQLH RNROLF 6]F]HFLQND =H V]F]\WX GURJL ZLGDþ 6]F]HFL QHN GRMU]Hþ PRŧQD WHŧ ZLHŧÄ• REVHUZDF\MQć Z 6SRUHP 3R UR]SRF]Ä•FLX ]MD]GX Z\SDWUX MHP\ VNU]\ŧRZDQLD ] GURJć OHÅ‹Qć E\ SRQRZQLH VLÄ• ]DWU]\PDþ 7\P UD]HP F]HND QD QDV FLHNDZRVWND ]ZLć]DQD ] KLVWRULć 1D SU]\GURŧQ\P JãD]LH ZLGDþ GDWÄ• XSDPLÄ•WQLDMć Fć F]DV\ QDSROHRĸVNLH =LPć WHJR URNX ZÄ•GURZDã\ SU]H] 6]F]HFLQHN L RNROLFÄ• QLHGRELW NL DUPLL Ã…%RJD :RMQ\µ ZUDFDMćFH ] 0RVNZ\ 7R QDMSHZQLHM WR Z\GDU]HQLH XSDPLÄ•WQLD WDMHPQLF]\ NDPLHĸ 'ãXJL ]MD]G L MHVWHÅ‹P\ Z 'DOÄ•FLQLH 'R 6]F]HFLQND ]RVWDãR NLOND NLORPHWUyZ =D QDPL PDORZQLF]D GURJD ZVSRPQLHQLRZH IRWNL L Å‹ZLDGRPRÅ‹þ ŧH ¶FXG]H FKZDOLFLH VZHJR QLH ]QDFLH µ *PLQD 6]F]HFLQHN WR RF]\ZLÅ‹FLH QLH W\ONR GURJD ] .XVRZD GR 'DOÄ•FLQD 7R UyZQLHŧ PDORZQLF]\FK MH]LRU UR]OHJãH SRãDFLH JU]\EQ\FK ODVyZ OLF]QH SR]RVWDãRÅ‹FL XPRFQLHĸ :DãX 3RPRUVNLHJR ]DE\WNRZH GZRU\ F]\ ZLHMVNLH NRÅ‹FLyãNL 7R WDNŧH FRUD] OHSV]D ED]D WXU\VW\F]QD ² RÅ‹URGNL ZF]DVRZH JRVSRGDUVWZD DJURWXU\VW\F]QH ]DJRVSRGDURZDQH SOD ŧH R]QDNRZDQH V]ODNL SLHV]H F]\ URZHURZH PRŧOLZRÅ‹þ VSã\ZX NDMDNLHP 0RŧH ZDUWR ]DRV]F]Ä•G]Lþ SLHQLćG]H L ]DPLDVW WãRF]\þ VLÄ• QD QDGPRUVNLFK SODŧDFK Z\EUDþ SRE\W Z WDN EOLVNLHM L JRÅ‹FLQQHM *PLQLH 6]F]HFLQHN ]JRGQLH ] KDVãHP Ã…$ PRŧH QLH QDG PRU]H"µ

: SDUX ]GDQLDFK ‡

‡

‡

‡

‡

2GSRZLHGQLD SRJRGD VSU]\MD UHDOL]DFML ]DSODQRZDQ\FK QD WHQ URN LQZHVW\FML : QLH GãXJLP F]DVLH UR]ZLć]DQ\ ]RVWDQLH SUREOHP NRPXQLNDF\MQ\ PLHV]NDĸFyZ 6LHUV]H QLVN NWyU]\ ]DPLDVW ]QLV]F]RQć EUXNRZDQHM GURJć EÄ•Gć PRJOL GRMHŧGŧDþ GR VZR LFK GRPyZ SR Z\JRGQ\P G\ZDQLNX DVIDOWRZ\P 1D Wć LQZHVW\FMÄ• SR]\VNDQR Å‹URGNL ] )XQGXV]X 2FKURQ\ *UXQWyZ 5ROQ\FK $VIDOW ]RVWDQLH SRãRŧRQ\ UyZQLHŧ QD EHWR QRZHM GURG]H QD RVLHGOX Z 7XURZLH FR SRGREQLH MDN Z 6LHUV]HQLVNDFK ]PQLHMV]\ XFLćŧOLZRÅ‹þ GRMD]GyZ 2JãRV]RQR SU]HWDUJ QD ]DNXS QRZ\FK ODPS K\EU\GRZ\FK Z\NRU]\VWXMćF\FK HQHUJLÄ• VãRQHF]Qć RUD] VLãÄ• ZLDWUX 3LHUZV]H ] QLFK MXŧ EDUG]R GREU]H VSHãQLDMć VZRMć UROÄ• Z 'UÄ•ŧQLH RUD] SU]\ VNU]\ŧRZDQLX GURJL NUDMRZHM QU ] GURJć ORNDOQć GR 'UÄ•ŧQD .ROHMQH VWDQć P LQ QD NRORQLL Z :LOF]\FK /DVNDFK Z %U]HÅ¥QLH :RMQRZLH 7XUR ZLH F]\ 3DUVÄ•FNX 'RELHJD NRĸFD EXGRZD NDQDOL]DFML Z 7U]HELHFKRZLH :V]\VF\ PLHV]NDĸF\ EÄ•Gć PLH OL Z\EXGRZDQH SU]\ãćF]D GR VZRLFK SRVHVML SRSUDZLH XOHJQLH RFKURQD Å‹URGRZLVND PLÄ•G]\ LQQ\PL ãDWZLHM FKURQLþ EÄ•G]LH PRŧQD SU]HG ]DQLHF]\V]F]HQLDPL PLHMVFRZH MH]LRUR :DNDFMH WR WUDG\F\MQ\ RNUHV UHPRQWyZ Z V]NRãDFK : 6]NROH 3RGVWDZRZHM Z :LHU] FKRZLH GRNRQDQR QDSUDZ\ GDFKX Z EXG\QNX V]NRã\ Z *ZG]LH :LHONLHM Z\PLHQLR QR Sã\WNL SU]\ ZHMÅ‹FLX ² QRZH RGSRUQH EÄ•Gć QD G]LDãDQLH PUR]X G]LÄ•NL F]HPX QLH EÄ•Gć VLÄ• NUXV]\þ MDN LFK SRSU]HGQLF]NL : 6]NROH 3RGVWDZRZHM LP 7DGHXV]D .RÅ‹ FLXV]NL Z 7XURZLH ]DNXSLRQR L ]DLQVWDORZDQR QRZ\ SLHF ZLÄ•F ]LPć QLH SRZLQQR E\þ SUREOHPyZ ] RJU]HZDQLHP 'RGDWNRZR RGQRZLRQR F]Ä•Å‹þ SRPLHV]F]Hĸ 1RZD RGSRUQD QD Å‹FLHUDQLH Z\NãDG]LQD RUD] Z\UHPRQWRZDQH WRDOHW\ Z VDOL ZLHMVNLH F]H NDþ EÄ•Gć QD UR]SRF]\QDMćF\FK QRZ\ URN V]NROQ\ XF]QLyZ Z 3DUVÄ•FNX 3UDFH WH Z\ NRQDQR G]LÄ•NL SRPRF\ '\UHNWRUD 6]NRã\ 3RGVWDZRZHM Z 3DUVÄ•FNX RUD] SUDFRZQL NyZ 8U]Ä•GX *PLQ\ 5R]VWU]\JQLÄ•WR SU]HWDUJ QD Z\PLDQÄ• GDFKX Å‹ZLHWOLF\ ZLHMVNLH Z *ZG]LH :LHONLHM ']LÄ•NL WHPX VDOD SR]EÄ•G]LH VLÄ• MDNR NROHMQ\ RELHNW Z JPLQLH V]NRGOLZHJR HWHUQLWX Teksty przygotowaÅ‚ Dariusz Å»elazny

REKLAMA

*PLQD 6]F]HFLQHN ]DSUDV]D

-H]LRUR :LHU]FKRZR MHVW MHGQ\P ] QDMEDUG]LHM PDORZQLF]\FK Z RNROL FDFK 6]F]HFLQND D SR]RVWDáRÄžFL XPRFQLHÄ” :DáX 3RPRUVNLHJR L ]DE\WNR ZH ZLHMVNLH NRÄžFLyáNL WR DWUDNFMH WXU\VW\F]QH JPLQ\


Jazda przez pasy - za pięćset Osoba poruszająca się rowerem może przejechać przez przejście dla pieszych wyłącznie w sytuacji, kiedy takie przejście oznakowane jest znakiem D6a lub D6b, czyli przejazd dla rowerzystów oraz przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów. Co roku w okresie wakacyjno-urlopowym na naszych ulicach pojawia się znaczna ilość rowerzystów. Do zamienienia tzw. czterech kółek na jednoślad zachęca nie tylko pogoda, ale również infrastruktura – wyznaczone specjalne ścieżki dla rowerów na chodnikach, albo odnowiona nawierzchnia w parku miejskim i malownicza trasa wiodąca wokół Trzesiecka. Od kilku lat funkcjonuje wypożyczalnia rowerów, która cieszy się dużym powodzeniem wśród osób odwiedzających Szczecinek. Jednak nie zawsze wiemy, jak prawidłowo zachować się na jezdni oraz jakie przepisy obowiązują wszystkich rowerzystów. I piesi i rowerzyści także mają swoje osobne zdanie. A jeszcze inne mają kierowcy samochodów. Jedną z ważniejszych, budzących wiele kontrowersji kwestii jest m.in. to, czy rowerzysta musi schodzić z roweru przed przejściem dla pieszych, czy jednak może przez nie przejechać? Okazuje się, że przejechać razem z pieszymi na przejściu może, ale tylko w przypadku specjalnych oznaczeń przejścia.

- Osoba poruszająca się rowerem może przejechać przez przejście dla pieszych wyłącznie w sytuacji, kiedy takie przejście oznakowane jest znakiem D6a lub D6b, które oznaczają kolejno: przejazd dla rowerzystów oraz przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów. W innej sytuacji przejazd rowerem przez przejście dla pieszych jest niedozwolony i wtedy przed takim przejściem trzeba zsiąść z roweru i przeprowadzić go na drugą stronę jezdni. Za tego typu wykroczenie grozi mandat w wysokości od 50 do 500 zł– mówi st. sierż. Anna Matys, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Szczecinku. Warto również pamiętać, że w myśl przepisów o ruchu drogowym nie możemy jechać rowerem ulicą, wzdłuż której biegnie ścieżka rowerowa. Rowerzyści nie mogą także utrudniać ruchu drogowego jadąc obok siebie na jezdni. Zaznaczmy, że zgodnie z art. 33 Kodeksu Drogowego „kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym”. Należy

również wiedzieć, w jakich sytuacjach możemy poruszać się na rowerze po chodniku. - Rowerzysta może poruszać się po chodniku kiedy m.in. opiekuje się on dzieckiem do lat 10, które także porusza się rowerem – mówi st. sierż. Anna Matys. – Rowerzysta ma prawo wjechać na chodnik również w sytuacji, kiedy szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów. Wyjątek od zakazu poruszania się rowerem po chodniku stanowią także niekorzystne warunki pogodowe, które zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni, czyli m.in. śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź czy gęsta mgła. W każdym z tych przypadków rowerzysta musi jednak przestrzegać podstawowych zasad: powinien jechać powoli i zachować szczególną ostrożność. Przede wszystkim jednak powinien pamiętać, że pierwszeństwo na chodniku zawsze ma pieszy. (mg)

Wandalizm, włamania i kradzieże, czyli...

Szczecinek w statystyce Straży Miejskiej Samorządy wielu miast Polski zastanawiają się, czy tak naprawdę Straż Miejska jest im niezbędna. Utrzymanie strażników kosztuje sporo kasy. Dlatego w niektórych miastach zdecydowano się na radykalne rozwiązania i... rozwiązano „czarne formacje”. Pieniądze przeznaczone dotąd na utrzymanie strażników miały pójść na doposażenie miejscowych policjantów. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie poszły. No i teraz policjanci muszą się zajmować ściganiem wandali, ganianiem pijaczków i kłusowników, ćpających małolatów czy wyłapywaniem bezpańskich psów. Takich problemów nie mamy w Szczecinku. Burmistrz Jerzy Hardie – Douglas wielokrotnie podkreślał, że nie wyobraża sobie sprawnego funkcjonowania miasta bez Straży Miejskiej. Ponadto nasi strażnicy zarabiają na swoje utrzymanie i są doskonałym uzupełnieniem policji w zakresie działań mających na celu zapewnienie porządku i bezpieczeństwa publicznego w mieście. Po prostu zajmują się sprawami i rozwiązują problemy, na które nasi policjanci nie mają czasu. - To, w dobie coraz bardziej wszechobecnego zła, rzecz dla nas bezcenna – przekonują sami policjanci. - Dzięki temu mamy więcej czasu na ściganie przestępców, na zajmowanie się przestępczością gospodarczą i ujawnianie sprawców rozbojów, włamań i kradzieży - mówi „Tematowi” oficer z Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku. Straż Miejska udostępniła nam raport ze swoich działań podejmowanych w pierwszych sześciu miesiącach 2013 roku. Opracowanie jest sporządzone z dużą pieczołowitością, dotyka też wszystkich aspektów działalności służbowej. Przynosi również wiele ciekawych analiz i prezentuje najważniejsze (niestety w większości te złe) wydarzenia, do jakich w tym roku doszło na ulicach Szczecinka. Reasumując, odsłania tę ciemniejszą stronę miasta. W I półroczu 2013 roku strażnicy

miejscy ujawnili 12 361 wykroczeń. Sfinalizowały się one nałożeniem ponad 7 tys. mandatów karnych na łączną kwotę blisko 900 tys. zł. Ponad 1800 sprawców wykroczeń „odwiedziło” Wydział Karny Sądu Rejonowego w Szczecinku. Za co najczęściej podpadaliśmy? Otóż za wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji. Z tego tytułu strażnicy wystawili 6752 mandaty i sporządzili 1684 wnioski o ukaranie. Łączna kwota zapłaconych mandatów to 872 450 zł. Mieliśmy też problem z wykroczeniami przeciwko: porządkowi i spokojowi publicznemu – 867 wykroczeń, obyczajności publicznej (515), przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia (74), utrzymaniem czystości i porządku (97) oraz łamaniem ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (620 wykroczeń). Z kolei popularny dymek puszczany w miejscu niedozwolonym zaowocował 33 mandatami na kwotę 2100 zł. Półroczny raport szczecineckiej Straży Miejskiej dokładnie omawia niektóre rodzaje wykroczeń. Np. w dziale dot. analizy wykroczeń przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu - W tym dziale mieszczą się również wykroczenia polegające na spożywaniu alkoholu w miejscach publicznych. Skala zjawiska jest ogromna – podkreśla komendant SM Grzegorz Grondys. - Większość osób popełniających tego typu wykroczenia to osoby albo bezdomne albo nieposiadające stałego źródła zarobku czy ujmowane po raz kolejny na takim wykroczeniu. W 2013 roku strażnicy miejscy ujawnili 983 tego typu zdarzenia. 22 z nich sfinalizowano mandatami na kwotę 2250 zł. Skierowano również 92 wnioski o ukaranie do sądu. Z kolei w dziale dot. wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia najczęściej ujawniane zdarzenia wyczerpywały znamio-

na paragrafu: „kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia”. W roku 2013 roku mieszkańcy Szczecinka byli sprawcami 92 tego typu wykroczeń, z tego w 74 przypadkach strażnicy zastosowali pouczenia, w 13 przypadkach nałożyli mandaty na kwotę 1350 zł oraz skierowali 2 wnioski o ukaranie. Kolejną grupą wykroczeń dominujących na terenie Szczecinka są czyny przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji. Za co najczęściej podpadali nasi kierowcy? Otóż za: przekroczenie dopuszczalnej prędkości, nieprawidłowe, również tzw. „chamskie” parkowanie, także za łamanie zakazów zatrzymywania się i postoju oraz niestosowanie się do znaku drogowego „zakaz ruchu”. W 2013 roku strażnicy stwierdzili blisko 9,3 tys. (w 2012 r. - prawie 8,3 tys.) takich wykroczeń. Do sądu trafiło blisko 1,7 tys. wniosków o ukaranie. - Nie stosowaliśmy holowania pojazdów, natomiast strażnicy docierali do właścicieli pojazdów i dyscyplinowali ich. Założyliśmy też blokady na koła 23 samochodów - mówi G. Grondys. Patrole straży miejskiej ujawniły również 547 wykroczeń przeciwko obyczajności publicznej (16 mandatów na kwotę 1250 zł), 394 wykroczenia przeciwko urządzeniom użytku publicznego (40 mandatów na kwotę 2250 zł), 129 wykroczeń za zaśmiecanie miejsc publicznych, klatek schodowych oraz niszczenie zieleni. Z tego tytułu nałożyli 10 mandatów na kwotę 1450 zł. Jak podkreśla G. Grondys, zadaniem szczególnie ważnym, na realizację którego Straż Miejska kładzie największy nacisk, jest zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego w najbardziej uczęszczanych miejscach. - Dlatego realizując to zadanie pozostajemy w służbie przez całą dobę – mówi komendant Grondys. - Zadania dla służb planowane są po wcześniejszej analizie zaistniałych zdarzeń oraz miejsc szczegól-

nie zagrożonych. Współpracujemy nie tylko z policją (181 wspólnych patroli), ale też ze Strażą Ochrony Kolei (27 wspólnych patroli). Współpracujemy również z żandarmerią wojskową i sanepidem. Strażnicy spieszą z pomocą zwierzętom. W 2012 roku złapali lub przejęli 33 psy, które umieszczone zostały w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Podejmowali też interwencje wobec zwierząt dziko żyjących. - Na jednej z dróg sarna wbiegła pod samochód. Zaalarmowany przez nas lekarz weterynarii musiał niestety uśpić zwierzę – mówi G. Grondys. – Odławialiśmy też ranne łabędzie oraz dzika „hasającego” po cmentarzu komunalnym. Interweniowaliśmy w spawie zagryzienia przez psa 80 kur. Wielokrotnie zwierzęta przewoziliśmy do przychodni weterynaryjnej, gdzie lekarze udzielali im pomocy. To nie wszystkie działania naszych strażników. Jak czytamy w raporcie, w 2013 roku patrole ujęły i przekazały policji 24 osoby, ujawniły 10 przestępstw oraz doprowadziły do miejsca zamieszkania lub szpitala 30 osób. - Ujęliśmy również 19 nieletnich, znajdujących się pod wpływem alkoholu. – Szczególnie bulwersujące było zdarzenia z 17 lutego tego roku. W następstwie „nieletniej” libacji alkoholowej 15-letnią dziewczynkę, zatrutą alkoholem i tracącą przytomność, przewieźliśmy do szpitala – dodaje G. Grondys. – 15 nieletnich zostało ujętych w związku z dokonanymi przez nich kradzieżami, niszczeniem mienia czy też innymi czynami świadczącymi o ich demoralizacji. Wbrew często głoszonym opiniom, mieszkańcy Szczecinka nader chętnie współpracują ze strażnikami, kontrolują kotłownie domowe, a w okresie tarła ryb systematycznie dozorują kanały i inne cieki wodne na terenie miasta. Funkcjonariusze SM są Społecznymi Strażnikami Rybackimi. Pozwala im to na kontrolowanie osób

prowadzących połowy wędkarskie na jeziorach Trzesiecko, Wilczkowo i Czarnobór. - W 2013 roku mieszkańcy zgłosili nam 647 różnego rodzaju zdarzeń. Najczęściej zgłoszenia dotyczyły zdarzeń związanych z nieprzestrzeganiem środków ostrożności przy trzymaniu psów oraz zwierząt znajdujących się na terenie miasta, zakłócania spokoju i porządku publicznego, nieprawidłowego parkowania samochodów, spożywania alkoholu, osób upojonych alkoholem leżących w miejscach publicznych oraz spalania odpadów w przydomowych kotłowniach – wyjaśnia G. Grondys i dodaje: - Takie interwencje podejmowaliśmy natychmiast. Zwłoka mogła wynikać jedynie z potrzeby przemieszczenia patrolu z innej części miasta, zaangażowania strażników w momencie zgłoszenia w załatwianie innej interwencji, bądź braku radiowozu z powodu jego awarii. Straż Miejska w Szczecinku w pierwszym półroczu tego roku funkcjonowała w obsadzie 35-osobowej tj. 27 strażników razem z komendantem oraz 8 osób zatrudnionych na etatach cywilnych: księgowa, kadrowa a zarazem osoba prowadząca sekretariat, osoba prowadząca windykację mandatów i 3 osoby przy przygotowywaniu materiałów z fotoradarów, w tym dwie na pół etatu. Jedna osoba pracuje w ramach prac interwencyjnych, a 4 osoby odbywały staż absolwencki. - Wśród strażników następuje bardzo duża rotacja. Niskie zarobki oraz trudna praca powodują to, iż przy pierwszych nadarzających się okazjach odchodzą do pracy w innych zakładach. Najczęściej podejmują służbę w policji, wojsku i służbie więziennej, które oferują im o wiele lepsze warunki bytowe i płacowe. Niewątpliwie wpływa to negatywnie na jakość wykonywanej pracy i osiągane efekty przez straż miejską – kończy komendant Grondys. (sw)


Zagubiona autostrada

Mapa drogowa z marca 1939 roku z zaznaczonym przebiegiem przyszłej autostrady Berlin - Królewiec. Z wiaduktu przy ul. Koszalińskiej roztacza się rozległy widok na okoliczne, podmokłe łąki okraszone tu i ówdzie kępami drzew i wysokich krzewów. To właśnie tutaj znajdują się studnie głębinowe miejskiego ujęcia wody, a także oczyszczalnia ścieków. Rozległą, nadjeziorną dolinę przecina Niezdobna. Od wschodu jej naturalną granicę stanowią piaszczyste pagórki przedmieść Szczecinka - Marcelina i Wybudowania. Południową granicę wyznacza tor kolejowy do Białogardu. To tędy ma przebiegać przyszła, dwupasmowa obwodnica miasta z dwoma węzłami (zjazdami) przy ul. Koszalińskiej i Słupskiej. O jej budowie cały czas tylko mówi się od dobrych kilkunastu już lat, a na wstępne prace projektowe wydano już całkiem pokaźne fundusze. Kto wie, gdyby nie wojna, dzisiaj być może ten nadjeziorny krajobraz wyglądałby zupełnie inaczej. To właśnie w tym miejscu lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie (jeden z wariantów przewidywał poprowadzenie estakadą lub nasypem przecinającym jeziorną zatokę od strony Szczecinka), dzisiaj przebiegałaby autostrada łącząca Berlin z dalekim Królewcem. Projekt „berlinka”, jak powszechnie dzisiaj nazywa się zaniechaną w pierwszych latach II wojny światowej drogową inwestycję, powstał już na początku lat trzydziestych. Niemcy, łamiąc postanowienia Traktatu Wersalskiego, oprócz zbrojeń, przystąpiły do budowy sieci autostrad. Jednak pełną parą ich budowa rozpoczęła się dopiero po dojściu do władzy narodowych socjalistów. Jak się oblicza, w tym cza-

sie przy budowie dróg zatrudniono ok. 100 tys. robotników. Inwestycje drogowe w znacznym stopniu przyczyniły się do zmniejszenia bezrobocia i wpływ na pobudzenie gospodarcze. Sieć autostrad miała połączyć najważniejsze miasta ówczesnej Rzeszy. Jedną z nich miała być biegnąca przez Pomorze „berlinka”. Miała znaczenie strategiczne, jako że jej celem było połączenie komunikacyjne z najdalej na wschód położoną prowincją, jaką były Prusy ze stolicą Królewcem. Dodajmy, że prace drogowe ruszyły równocześnie z obu kierunków. O przebiegu autostrady przez nasze tereny powstało wiele, często wręcz bajkowych hipotez. By nie brnąć w ich weryfikowanie, posłużyliśmy się wiarygodnym dokumentem pochodzącym z tamtych lat. Jest nim datowana na 1939 rok mapa drogowa ówczesnych Niemiec. Zgodnie z oznaczeniem, gruba ciągła linia oznaczała odcinki wybudowane. Jak wynika z załączonej do mapy legendy, był to stan na dzień 1 marca 1939 roku. W tym czasie Niemcy zażądały od Polski zgody na poprowadzenie przez nasze terytorium eksterytorialnej drogi. Być może właśnie z tego powodu projekt przebiegu trasy kończy się po stronie wschodniej tuż przed polską granicą. Linią podwójną z poprzecznym kreskowaniem,

Nasyp na przesmyku pomiędzy jez. Wierzchowo i jez. Drężno. Nasyp poprowadzony został tuż przy brzegu jez. Wierzchowo.

Widok na Szczecinek (Marcelin) od strony Gałowa. Na drugim planie widać jeziorną zatokę jez. Wielimie oraz zabudowę od strony ul. Rybackiej. Zgodnie z jedną z wersji autostrada miała przeciąć zatokę na wysokości Wielimskiej Wyspy.


Szczecinek na starym zdjęciu (144)

ła połączyć się z będącą również w planach, autostradą biegnącą na południe w kierunku Gorzowa (Landsberg) i dalej Frankfurtu n/O. W sumie na odcinku pomiędzy Chociwlem a Złocieńcem miało powstać siedem węzłów (zjazdów) z drogami lokalnymi. Od Złocieńca przyszła autostrada miała przebiegać w okolicy Grabinka, Chłopowa, Koprzywna, oraz Barwic (Bärwalde). W Barwicach – dokładniej na skrzyżowaniu z dzisiejszą ul. 1000-lecia (droga wylotowa w kierunku Szczecinka) miał powstać węzeł (zjazd) i odgałęzienie na północ – najprawdopodobniej w kierunku Słupska i dalej Trójmiasta. Na odcinku pomiędzy Złocieńcem a Barwicami przewidziano w sumie trzy węzły. Do dzisiaj po polach i lasach na północ od Barwic w okolicach Starego Chwalimia, Przeradzi, Iwina, Starego Wierzchowa i Orawki można zobaczyć wytrasowane fragmenty nasypów i rowów odwadniających. Główna nitka „berlinki” w bezpośrednim sąsiedztwie Szczecinka miała przebiegać od strony północnej (dwa węzły przy ul. Słupskiej i Koszalińskiej) i dalej na południe od Gwdy przeciąć drogę lokalną Gwda – Czarne), przejść na północ od Czarnego (Hammerstein) - zjazd w lesie przy skrzyżowaniu z drogą lokalną Czarne – Rzeczenica i dalej do Człuchowa (Schlochau). Tutaj też pomiędzy Człuchowem a Chojnicami (Konitz) w miejscu przedwojennej granicy trasa się urywa. Być może projekt przebiegu autostrady już po rozpoczęciu wojny został zmodyfikowany. My przedstawiliśmy dokument z 1939 roku. Jerzy Gasiul Na budowie autostrady Berlin Szczecin - wiadukt nad drogą lokalną.

FOTO Jerzy Gasiul

Mapa z 1940 roku. Zgodnie z tym projektem autostrada miałaby przebiegać na południe od Przeradzi, dalej na północ od Parsęcka i Skotnik. Autostrada przecina jez. Jezioro Wielimie wzdłuż południowego brzegu Wielimskiej Wyspy. Zjazd planowany był na skrzyżowaniu z dzisiejszą DK20 tuż przed Gwdą Wlk.

FOTO Archiwum

oznaczono odcinki będące w trakcie budowy, a linia podwójna oznacza odcinki będące w trakcie założeń i opracowań projektowych. Jak wynika z mapy autostrada w tym czasie, po dzisiejszej polskiej stronie, była gotowa jedynie na odcinku Berlin – Szczecin Dąbie. Dodajmy, że odcinek ten powstawał etapami w latach 1936 – 1937 (Szczecin Kijewo). W tym czasie od granicy wielkiego Szczecina do wsi Lisowo pod Chociwlem trwały intensywne prace. Na całej długości tego odcinka były już gotowe wszystkie obiekty inżynieryjne z czterema węzłami. Sądząc po tym co zachowało się do dzisiaj, już w tym czasie (1939 rok) w całości przejezdna była zachodnia nitka trasy pomiędzy przedmieściem Chociwla (skrzyżowanie z dzisiejszą krajową „dwudziestką” a Szczecinem). Druga jezdnia w tym czasie była w trakcie prac budowlanych. Budowa straciła na impecie po wybuchu wojny. Owszem, prace kontynuowano, ale już nie na taką skalę. W tym czasie robotników zastąpiono jeńcami wojennymi, grupując ich w obozach rozsianych od Chociwla do Wierzchowa, zmuszając ich do pracy niewolniczej. Z tego okresu pochodzą zagubione pośród pól i lasów nasypy, przekopy, rowy a nawet przyczółki mostów i wiaduktów m.in. pod Węgorzynem, Barwicami, Chłopowem, Kluczewem i Orawką. Wracając do naszej mapy drogowej – projektowana autostrada miała przebiegać na południe od Węgorzyna (Wangerin). W pobliżu tej miejscowości miała przeciąć dzisiejszą krajową „dwudziestkę” i wyjść na południe (5 km) od Drawska (Dramburg). Dalej trasa biegłaby pomiędzy Złocieńcem (Falkenburg) a brzegiem jeziora Siecino. W tym też miejscu „berlinka” mia-

FOTO Jerzy Gasiul

Jeszcze w 1977 roku dzisiejsza ul. Szafera istniała co najwyżej w planach perspektywicznych. W jej miejscu od niepamiętnych czasów kolistymi zakrętami wiła się polna droga. Uliczka zaczynała się tak jak dzisiaj - od skrzyżowania z ul. Kaszubską i Zieloną. Na odcinku od skrzyżowania do drewnianego mostku na Niezdobnej wybrukowana była polnym kamieniem. Dalej, aż do skrzyżowania z ul. Lipową, była jedynie mocno wyboistym, polnym traktem. Tuż przy skrzyżowaniu z Zieloną istniała (i tak zostało do dzisiaj) brama wjazdowa do kompleksu budynków masarni PSS (rzeźni). Pomiędzy masarnią a rzeczką, był już tylko jeden domek jednorodzinny. Po drugiej stronie ulicy, do czasu budowy w tym miejscu dworca autobusowego (1977 r.), rozpościerał się obszerny plac zwany Świńskim Rynkiem. Nazwa nie była przypadkowa. To tutaj jeszcze w latach 60. sprzedawano tuczniki, bydło i konie. W miejscu dzisiejszych autobusowych stanowisk postojowych, istniała znacznych rozmiarów rampa i zagroda do załadunku zwierząt. Na archiwalnym zdjęciu za jesiennym listowiem drzew owocowych przebłyskuje świeża elewacja dopiero co wybudowanego dworca autobusowego. Spółdzielcze bloki przy ul. Rzecznej (po lewej) pojawiły się kilka lat później. Nowo powstałą osiedlową uliczkę nazwano Rzeczną, choć po prawdzie niewiele wspólnego miała z tą prawdziwą Rzeczną. Oryginalna Rzeczna przebiegała w miejscu dzisiejszej ul. Jana Pawła II. Po prawej stronie drogi w tamtych latach rozpościerały się inspekty i szklarnie zakładu ogrodniczego PGK. Ogrodnictwo zostało ostatecznie zlikwidowane dopiero w latach 90. To tutaj hodowano sadzonki i kwiaty, którymi potem przyozdabiano park i miejskie skwery. Widoczny po prawej stronie blok został wybudowany w maju 2001 roku. Był pierwszym w Szczecinku budynkiem zrealizowanym w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego ZGM. Błotnista uliczka biegnąca półkolem u podnóża kaplicy protestanckiej (do wojny był tu dom przedpogrzebowy miejscowej gminy żydowskiej) oraz kirkut (cmentarz żydowski), przechodziła tuż obok cmentarza żołnierzy francuskich. Podczas budowy ul. Szafera trasę „wyprostowano” i część cmentarza francuskiego znalazła się... pod jezdnią. (jg)


Obchodzimy 70. rocznicę ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej. Po tamtejszych Polakach zostało jedynie morze bezimiennych mogił. Ci, którym udało się ujść z życiem, opuścili swoje rodzinne strony, aby uciec od piekła zgotowanego im przez bandytów z UPA i OUN. Wielu z nich osiedliło się także w Szczecinku przy ul. Sienkiewicza, Wiejskiej, Kwiatowej... Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty pamiętnika p. Janiny Orłowskiej-Łosek. Pamiętnik ten otrzymała nieżyjąca już p. Otylia Ryszyńska z ul. Sienkiewicza – mieszkająca w tej samej miejscowości co autorka, która z kolei podarowała go p. Krystynie Rajczonek. W wielkim kompleksje leśnym ciągnącym się prawie od samego miasta powiatowego Kostopol, na 18 kilometrze w zakolu rzeki Horyń znajdowały się złoża bazaltu. Powstała tam duża kopalnia odkrywkowa. W okresie przygotowań do eksploatacji umieszczono pracowników tymczasowo w barakach i ziemiankach. W latach 1927-1928 wzniesiono kilka budynków kierownictwa kamieniołomów, elektrownię, wyciąg elektryczny, a także „Łamacz” tj. wytwórnię tłucznia i grysu bazaltowego, które obok masowo wykonywanej kostki, przeznaczone były do budowy dróg publicznych w niemal całej Polsksce. Jednocześnie przeprowadzono bocznicę kolejową, łączącą Janową Dolinę z Kostopolem o długości 18 km oraz zbudowano estakady, rampy i inne urządzenia załadunkowe. Bocznica ta, obok dwóch piaszczystych polnych dróg biegnących w kierunku Kostopola, stanowiła jedyne z nim połączenie. Po rozpoczęciu eksploatacji i ekspedycji kamienia, zaczęto budowę osiedla. Osiedle zaprojektowane zostało na wzór fiński – jak na ówczesne czasy – w bardzo nowoczesny sposób. W przyległych do kopalni lasach wycięto ulice równoległe względem siebie, przecięte biegnąca do nich prostopadle, szeroką aleją spacerową. Pomiędzy ulicami pozostawiono ok. 250 m odcinki lasu. Ulice te nie miały nazw, oznaczo-

no je literami alfabetu.: A, B, C,D, G, K i Z. Przy ulicach wybudowano piękne, podpiwniczone, dwukondygnacyjne domki czterorodzinne tzw. bliźniaki o lekko zróżnicowanych wnętrzach. Zbudowano również w kształcie litery „U” duży budynek parterowy tzw. blok, a w nim salę kinowo - teatralną, kilkadziesiąt pokoi hotelowych dla osób samotnych oraz pomieszczenia gospodarcze, kuchenne i magazynowe. Przy ul. G wniesiono 7-klasową Szkołę Powszechną, trzy domy tzw. urzędnicze, sklep – kantynę, a także w innym miejscu, duży barak – tymczasowy kościół. Pod budowę stałego kościoła wyznaczono plac w centralnym miejscu. W pobliżu bloku urządzono boisko sportowe. Całe osiedle było zelektryfikowane. Wszystkie domy miały swoje małe działki kwiatowo-warzywne, a przy nich składziki na drewno opałowe oraz ubikacje. Niedozwolony był chów bydła, trzody chlewnej, drobiu itp. Zarówno unikalność kamieniołomów, jak i osiedla Janowa Dolina, położonych w pięknych lasach ze swoimi „fińskimi” domami, a także ulicami i chodnikami brukowanymi kostką bazaltową, z oryginalnymi płotkami wokół każdego domu i estetyczną infrastrukturą, stanowiły wzorcową zabudowę osiedla robotniczego w dwudziestoleciu między-

wojennym. Nic też dziwnego, że ściągało tu wiele wycieczek młodzieży, a również wielu zwiedzających fachowców i różnych notabli krajowych i zagranicznych. Do najbliższych wsi znajdujących się po tej samej stronie Horynia było 3-9 km, natomiast z drugiej strony rzeki leżały duże wsie ukraińskie, z których największą było Złazne. We wszystkich okolicznych wsiach mieszkało zaledwie po kilka lub kilkanaście rodzin polskich – pozostali to Ukraińcy. W 1939 roku Janowa Dolina liczyła ok. 2,5 tys. mieszkańców i składała się w ponad 80 proc. z polskich rodzin. Pozostali to napływowi - Ukraińcy, Rosjanie i Czesi. Nie było nikogo z narodowości żydowskiej. Robotnicy ściągający do pracy z Wołynia z województw ościennych (wielu pochodziło z Rzeszowszczyzny) i całego niemal kraju, zamieszkali wraz z rodzinami na terenie osiedla. Mój Ojciec Ludwik Orłowski, wysoko kwalifikowany mechanik, pracował w Janowej Dolinie w elektrowni od początku jej istnienia. Moja Matka Katarzyna, ja i część rodzeństwa dołączyliśmy do niego dopiero latem 1936 r. Przedtem mieszkaliśmy w Łucku. Mieszkaliśmy wszyscy w domu przy ul. B 14. Po wybuchu wojny do Janowej Doliny napłynęło kilkadziesiąt rodzin narodowości polskiej i żydowskiej. Uciekali przed Niemcami. Pośród nich byli lekarze: dr

Elsner i dr Wolfowicz z rodzinami. Działania wojenne w czasie kampanii wrześniowej ominęły lezącą na uboczu Janową Dolinę. Jedynie 15 września samolot niemiecki zrzucił kilka bomb, nie czyniąc szkód materialnych. Zginęła jednak ośmioletnia Ula, córeczka miejscowego komendanta policji p. Januchowskiego. Zupełnie inaczej ułożyły się warunki społeczne i bytowe ludności osiedla oraz wygląd osiedla po 17 września tj. po wkroczeniu Armii Czerwonej i aneksji ziem wschodnich Rzeczypospolitej do Związku Radzieckiego. Napłynęło wielu Rosjan, którzy zajęli większość kierowniczych stanowisk w dyrekcji kamieniołomów i poszczególnych działach produkcyjnych. Miejscowy posterunek policji obsadzono większą liczbą nowo utworzonej milicji (przeważnie Rosjanie, Ukraińcy i Żydzi), a także funkcjonariuszy NKWD. Aresztowano od razu kilkudziesięciu Polaków, a wśród nich dyrektora inż. Szutkowskiego, jego zastępcę inż. Niwińskiego, kierownika szkoły Zarębskiego, komendanta policji Januchowskiego. Aresztowano również miejscowego proboszcza ks. F. Plutę wraz z przybyłym do niego na wakacje z Kanady siostrzeńcem. Powołano Radę Osiedla tzw. Sielsowiet, ze Stanisławem Snarskim, miejscowym Polakiem - komunistą na czele. Wprowadzono 10-godzinny dzień pracy, przy

czym czas przesunięto o dwie godziny wg tzw. czasu moskiewskiego. Specjalnymi wywieszkami polecono, by w rozmowach w języku polskim nie używać słowa „pan” lecz „towarzysz”. Jesienią tego roku przeprowadzono „referendum” oraz „wybory deputatów”, zmuszając wszystkich do wzięcia w nich udziału. Oczywiście w ogłoszonym wyniku, 99,9 proc. głosujących było „za”. Wszystkim mieszkańcom wydano tzw. paszporty (dowody osobiste), traktując ich jako obywateli Związku Radzieckiego. Często organizowano „mitingi” (przymusowe masówki propagandowe), na których oświadczano, że „Polszczy nikagda nie budiet” lub że „musicie być wdzięczni Związkowi Radzieckiemu, że was wyzwolił spod ucisku polskich panów” i produkowano inne slogany natrętnej propagandy. Rozpoczęła się również rabunkowa gospodarka. Pokaźnie zwiększono wydobycie bazaltu i masowo wycinano drzewa na terenie osiedla oraz wokół kamieniołomów, wywożąc wszystko, co się dało do Związku Radzieckiego. Warunki bytowe ludności pogorszyły się katastrofalnie. Dodatkowy napływ ludności i samych Rosjan, spowodowały znaczne zatłoczenie mieszkań. Dostawy podstawowych artykułów żywnościowych były bardzo złe, niewystarczające oraz nieregularne. Wprowadzono reglamentację towarów, co powodowało wielogodzinne kolejki, a nieraz całonocne oczekiwanie, by otrzymać kawałek chleba (po 100 gramów na osobę). Odczuli to również boleśnie mieszkańcy okolicznych wsi, których pozbawiono dostaw soli, cukru, a przede wszystkim nafty. Wsie te bowiem nie były zelektryfikowane. Prócz tego trudne do zdobycia pieniądze (ruble i karbowańce) traciły siłę nabywczą, rozpoczął się więc handel wymienny między mieszkańcami osiedla i okolicznych wsi. W początkach lutego 1940 r. deportowano z osiedla w nieludzki sposób kilkadziesiąt rodzin polskich w głąb Związku Radzieckiego. Zaczęły się też zsyłki młodych ludzi do kopalni węgla w Zagłębiu Donieckim do różnych obozów pracy przymusowej, a także pobór do wojska i batalionów pracy. Ludność ukraińska, mimo trudnych warunków życia, nie była w tym okresie źle lub wrogo nastawiona do Polaków. Przeciwnie, chętnie dostarczała różne artykuły żywnościowe w zamian za odzież, obuwie, sprzęt domowy, naftę, itp. Trudna sytuacja zmusiła wielu mieszkańców osiedla do prowadzenia własnej hodowli drobiu, trzody chlewnej, a nawet krów. Kolejną zmianę w Janowej Dolinie przyniosło wkroczenie wojsk niemieckich po 21 czerwca 1941 r. W popłochu uciekali Rosjanie pracownicy administracji, milicji i NKWD, propagandy i całego aparatu ucisku, a wraz z nimi miejscowi komuniści. Ludność ukraińska entuzjastycznie witała wojska niemieckie, tym bardziej, że razem z nimi wkracza-


ły, uformowane przez Niemców, regularne ukraińskie jednostki wojskowe. W krótkim czasie zorganizowano nową administrację kamieniołomów i osiedla. Utworzono liczną policję porządkową. Hotel, zajęty został przez ponad stuosobowy oddział wojska niemieckiego. W specjalnie pobudowanych prowizorycznych barakach, otoczonych kolczastym drutem, urządzono kilkusetosobowy obóz jeńców radzieckich. Doprowadzano ich do różnych katorżniczych robót - głodnych, obdartych, brudnych i zawszonych. Znam to z opowiadań mojej siostry Marychny, którą zatrudniono w charakterze pielęgniarki nadzoru sanitarnego. Już w początkach lipca w pobliskim Kostopolu Niemcy wymordowali ponad 150 osób, głównie inteligencję polską i żydowską. Mordu dokonano w pobliżu miejscowego boiska sportowego. Ja w dniu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej przebywałam w Łucku. W połowie lipca postanowiłam przedostać się do swojej rodziny mieszkającej w Janowej Dolinie, odległej o około 60 km. Omijając bardziej uczęszczane szlaki i wsie ukraińskie, drogę pokonywałam przeważnie pieszo. W ten sposób dotarłam i zatrzymałam się na nocleg u znajomej polskiej rodziny w Biczalu Po przenocowaniu syn młynarza ostrzegł mnie, bym nie szła przez wieś, lecz ścieżkami nad brzegiem rzeki Horyń. Dotarłam szczęśliwie do swego domu. Już następnego dnia dowiedziałam się, że całą liczną rodzinę młynarzy zamordowali Ukraińcy. Po tej wiadomości przychodziły następne o mordach polskich rodzin w okolicznych wioskach. Mordy wprawdzie pojedyncze i nie przeprowadzane na większą skalę lecz z miesiąca na miesiąc fala ich nasilała się. Były coraz bardziej masowe i wyrafinowane. Tłumaczono to faktem powstawania paramilitarnych oddziałów UPA i OUN, nazywanych potocznie banderowcami i bulbowcami. Narastał również terror Niemców rzekomo na skutek udzielenia pomocy oddziałom partyzanckim. Zadaniem niemieckiego oddziału wojskowego, stacjonującego w Janowej Dolinie, było rekwirowanie i ściąganie kontyngentów żywności oraz skór i kożuchów w okolicznych wsiach. Brutalność Niemców w przeprowadzaniu rekwizycji była coraz większa, toteż wzrastała wobec nich wrogość i nienawiść ze strony Ukraińców. Niestety, główna nienawiść nacjonalistów ukraińskich skierowana była przeciwko ludności polskiej. Zaczęli oni napadać i mordować nie tylko pojedyncze rodziny polskie, ale całe wsie i osiedla. Jednym z takich był napad na dużą polską wieś Porosłe w okolicach Włodzimierza Wołyńskiego. Znam to z opowiadań jednej z moich sęsiadek z Janowej Doliny, która do tej wsi pojechała, by pochować swoich bliskich, pomordowanych w czasie napadu. Mówiła ona - na podstawie relacji cudem ocalałego młodego Polaka - że Ukraińcy po-

wiązali około 170 osób, a następnie bestialsko pomordowali siekierami, widłami, nożami i kołkami, domy zaś i zabudowania gospodarcze podpalili. Opowiadanie to było tak straszne, że trudno było w to uwierzyć. Już od początku 1943 r. zaczęła się zaciskać złowroga ukraińska pętla wokół Janowej Doliny. Wielu jej mieszkańców miało nadzieję, że Ukraińcy nie odważą się na pogrom ze względu na wielkość osiedla i stacjonujący tu dość duży garnizon niemiecki. W marcu 1943 r. Niemcy przypadkowo złapali młodego Ukraińca, niosącego w koszyku granaty i krótką broń palną. Zeznał, że miał ją dostarczyć mieszkającemu w jednym z budynków urzędniczych Romaniukowi, który pełnił wysoką funkcję w dyrekcji kamieniołomów. Aresztowany Romaniuk okazał się być jednym z przywódców bandy ukraińskiej, a w piwnicy jego domu odkryto cały arsenał broni. W tym samym mniej więcej czasie Ukraińcy spalili długi drewniany most na Horyniu, łączący Janową Dolinę ze Złaznem i wieloma miejscowościami z drugiej strony rzeki. Samoobrony mieszkańcy nie zorganizowali, nie widząc w tym sensu. Okoliczne lasy opanowane były przez Ukraińców. Na terenie osiedla istniała jedynie kilkunastoosobowa komórka AK, która nie mogła w razie napaści odegrać żadnej znaczącej roli. W tej sytuacji żołnierze niemieccy – o ironio - rozdawali mieszkańcom broń, orientując się o zagrożeniu osiedla. Nawet ja pobrałam ręczne granaty, za co zostałam przez Ojca zwymyślana. Na początku kwietnia 1943 r. groźba napadu stawała się coraz bardziej prawdopodobna. Bywały wypadki, że kilka osób, które odważyły się wyjść poza osiedle zostało zamordowanych. Ukraińcy ostrzelali z broni maszynowej pociąg osobowy z Kostopola. Zaczęły krążyć pogróżki m.in. że „jajka wielkanocne zostaną ufarbowane krwią Polaków”. Nadszedł Wielki Czwartek, 22 kwietnia 1943 r. Wczesnym popołudniem udałam się z bratem do znajomego. Chcieliśmy uzyskać od niego informację na temat aktualnej sytuacji, należał bowiem do AK. Wieczorem schronili się u nas znajomi z obrzeżnych ulic. Zapadła wczesna wiosenna noc. W naszym domu, tak jak zapewne w wielu innych, nikt nie położył się spać. O północy z okolicznych lasów okalających osiedle rozpoczęła się kanonada z broni ręcznej i maszynowej. Ukraińcy otoczyli osiedle i, posuwając się w głąb, oblewali każdy budynek naftą czy benzyną, podpalając go smolnymi łuczywami od strony wejścia. Oknami wrzucali granaty. Strzelali do uciekających. Kogo dopadli, tego zabijali siekierami lub widłami. Napastników było bardzo wielu. Obliczano później, że na każdy dom przypadało 8-10. Pośród nich były również dziewczyny Ukraińskie. Zapanowała niesłychana groza - krzyki i tumult. Ci, którym udało się wydostać z do-

mów, uciekali kryjąc się w nierównościach terenu. Domy zaczęły płonąć jak wielkie pochodnie. Jednocześnie Niemcy spoza drewnianej palisady wokół hotelu otworzyli zmasowany ogień z broni maszynowej, strzelając do wszystkiego, co się rusza. Mieszkańcy, którym nie udało się opuścić swoich domów, w skrajnym przerażeniu chowali się z dobytkiem w piwnicach, mając nadzieję, że ogień nie przedostanie się przez podmurówkę. Żar i dym były tak wielkie, że zostali uduszeni, spaleni na węgiel bądź upieczeni. Rozpoczęły się wręcz dantejskie sceny. Gdy ogień rozgorzał, nie tyle widziało się, co słyszało krzyki i jęki ludzi, wycie palącego się bydła, huk płomieni i strzelaninę - wszystko wprost nie do opisania. Mój Ojciec w jakimś momencie wymknął się z narażeniem życia z domu do drewutni i wypuścił krowę, by raczej zginęła na wolności, niż spłonęła żywcem. Po rozpoczęciu mordu, ja mój Ojciec, brat Antoni, jeden z sąsiadów – Chmielewski, położyliśmy się w korytarzyku przy drzwiach, uzbrojeni w siekiery i inne narzędzia. Stać ni było można, gdyż kule karabinowe przebijały ściany. Mój brat młodszy Henryk nie zdając sobie chyba sprawy z niebezpieczeństwa, wylazł na dach, przywarł do komina i widział jak pali się niemal całe osiedle. Huk potęgowały płonące drzewa, walące się więźby dachów i ścian. Nasz dom został również podpalony, ale nie od strony ulicy i wejścia bo ostrzał niemiecki uniemożliwiał napastnikom podejście, lecz od zaplecza. Ojciec zachował na tyle przytomności umysłu, by zalać ogień wodą z misek i wiadra, lejąc z góry przez otwór z wyjętych dachówek. W piwnicy naszego domu schroniły się rodziny sąsiadów m. in 4-osobowa rodzina Chmielewskich, 6-osobowa Cienkowskich, 2-osobowa Kaszyckich oraz moje dwie siostry. Oblężenie i masakra trwała do świtu. Około godz. 4 nad ranem nadleciały niemieckie samoloty zwiadowcze i krążyły nad palącym się osiedlem. Być może samoloty wypłoszyły napastników. Kto się uchował, wychodził z ukrycia. Ludzie ci, nie mając do czego wracać, zaczęli się gromadzić przy kilkunastu ocalałych domach. Wielu było tylko w nocnej bieliźnie. Brudni, przerażeni, pokaleczeni i poparzeni. Dobierano im różne ubrania, by ich jakoś przyodziać. Dzielono się również żywnością. W naszym mieszkaniu zebrało się co najmniej 30 osób. W niedługim czasie grupka ocalałych młodych ludzi, których rodziny zostały wymordowane przeważnie przy ul. C, uzbrojeni w niemiecką broń, rozpoczęła w amoku i rozpaczy wyszukiwać miejscowych Ukraińców, by na nich wziąć odwet. Na moich oczach wyprowadzono z sąsiedniego domu na podwórko małżeństwo Kowalskich (byli to raczej Rosjanie) i zastrzelono. Pozostał przy życiu ich 8-letni synek Jura. W lesie, między ul. A i B ujrzeliśmy zwłoki kilku osób, a wśród

nich emeryta - legionisty st. sierżanta Szaniaka, uczestnika dwóch wojen, w tym polsko-bolszewickiej w 1920 r. Przy ul. Z 8 udusiła się w piwnicy cała 3-osobowa rodzina Zagorów. Można ich było rozpoznać, bo zwłoki nie były spalone. Wśród nich nieżywe kilkuletnie dziecko przykucnięte, i wtulone w ścianę. W jednym z domów przy ul. A rozpoznaliśmy w piwnicy uduszonego inż. Mejksztejna i jego żonę. Ich córka ocalała dzięki temu, że pracowała wraz z kilkoma innymi młodymi kobietami w kuchni u Niemców. Zaskoczyła je strzelanina w chwili, gdy wracały z pracy. Szukając ratunku wskoczyły do dołu kloacznego, gdzie przetrwały do rana. Nogi tych dziewcząt do kolan były wyżarte cieczą kloaczną dezynfekowaną wapnem. Szpital, mieszczący się w jednym z domów urzędniczych spłonął razem z pacjentami. Jedynie starego, obłożnie chorego Ukraińca napastnicy wynieśli wraz z łóżkiem. Dyżurującego lekarza dr Bakinowskiego, jego żonę oraz młodego studenta medycyny Borusewicza wyprowadzono na placyk przed budynkiem i pomordowano ciosami siekier w głowy. Pozostawione ślady świadczą, że kazano im przed śmiercią kopać sobie łopatami groby. Nasi znajomi, którzy ich pochowali, mówili, iż twarze mieli zmasakrowane, a student Borusewicz przyciskał do piersi krzyżyk - pasyjkę. Ponadto wśród zamordowanych była dziewczyna z pobliskiej wsi. Miała ona jeszcze przed spaleniem mostu przestrzelone przez Ukraińców płuco i przez tan most przyczołgała się do szpitala. W czasie napadu była rekonwalescentką. Ten nieszczęsny Wielki Piątek uwidocznił ocalałym mieszkańcom całą potworną tragedię, która rozegrała się minionej nocy. Oceniono, że w pogromie zginęło co najmniej 600 osób. Wszyscy ocaleni marzyli o wydostaniu się jak najprędzej z żarzącego się pogorzeliska i duszącego odoru unoszącego się nad osiedlem. Pakowano pozostały drobny podręczny dobytek i czekano na jakieś wybawienie. Jak na razie nie było możliwości wyjazdu. Tor kolejowy z Janowej Doliny, prowadzący do Kostopola, zawalony został pniami drzew, uprzednio podpiłowanych przez napastników. W podobny sposób zawalone zostały obie drogi w kierunku Kostopola. Tymczasem zapadł zmierzch i noc z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. W obawie przed następnym napadem, postanowiono zabezpieczyć pozostały skromny dobytek w specjalnie wykopanych dołach, rozstawiano warty przy ocalałych budynkach. Strach i napięte nerwy potęgowały wyobraźnię co do możliwości powtórzenia się nocnego napadu. Przewidywali to również Niemcy, zezwolili przeto na wejście na ich obwarowany teren. Zdecydowało się na to kilkadziesiąt osób, nie mając już nic poza życiem do stracenia. Nikt nie zmrużył oka, każdy trwał w nieopisanym lęku, a godziny wlekły się niesamowicie powoli. Na szczęścia napad nie powtórzył się.

Po tej koszmarnej nocy - w sobotę rano rozeszła się wiadomość, że dwie duże ekipy, jedna od strony Janowej Doliny, a druga od Kostopola, oczyszczają tor ze zwalonych drzew. Badano też, czy tory są podminowane, a szyny porozkręcane. Już we wczesnych godzinach popołudniowych podstawiono długi skład wagonów towarowych z odpowiednią obsługą i ochroną. Uruchomiono też ocalały traktor z przyczepą, kierowany przez p. Tadeusza Loska. Rozpoczął się załadunek, sprawny i dobrze zorganizowany, pogorzelców wraz z dobytkiem i zapasami żywności. Trwał zaledwie około trzech godzin. Niemcy zatrzymali jedynie kilkudziesięciu młodych ludzi, wśród nich mego kilkunastoletniego brata Henryka oraz Aleksandra Loska, organizując uzbrojoną ekipę, której zadaniem było porządkowanie terenu, pochówek pomordowanych i umocnienie garnizonu wojska niemieckiego. Do Kostopola dotarliśmy, asekurowani poprzedzającą osobną lokomotywą i uzbrojoną załogą, tuż przed godziną policyjną. Wiadomość o pogromie i napadzie Ukraińców na Janową Dolinę dotarła do mieszkańców Kostopola już w piątek rano, gdy doszła do miasta kilkunastoosobowa grupka uciekinierów. Na stacji w Kostopolu oczekiwały na nasz pociąg tłumy. Wielu wypatrywało swoich bliskich, zaprzyjaźnionych lub znajomych. Wielu - wśród krzyków i płaczu dopiero teraz poznało tragiczną prawdę. Wiadomo już było, że pogromu Janowej Doliny dokonały dobrze zorganizowane i uzbrojone zmilitaryzowane bandy UPA przy wsparciu licznych Ukraińców z okolicznych wsi, a zadanie miały ułatwione, gdyż teren był zalesiony dookoła i między ulicami. Akcją ewakuacyjną na stacji w Kostopolu kierowała znaczna liczba żołnierzy niemieckich. Kazali by wszyscy, którzy mają jakiekolwiek locum w Kostopolu, niezwłocznie tam się udali. Bezdomnych ulokowano w przygotowanych barakach, a cały pozostawiony w wagonach dobytek pilnowało wojsko. W świąteczną Wielkanocną Niedzielę wielu ewakuowanych z Janowej Doliny i duża liczba miejscowej ludności spotkało się w kościele i na przyległych terenach. Niestety, zamiast radosnych wielkanocnych uroczystości wszędzie rozlegał się płacz i szloch. Wiadomo mi, że po pogromie i spaleniu Janowej Doliny, zarówno Kamieniołomy, jak i całe osiedle przestały istnieć. Dziś - po upływie 50 lat od tamtych wydarzeń - zdaję sobie sprawę, że opowiadanie moje nie oddaje w pełni tragedii, a jedynie te jej fragmenty, których byłam naocznym świadkiem i które pozostały w mej pamięci. Wiadomo również, że los Janowej Doliny podzieliło wiele wsi, osiedli i miast ziemi wołyńskiej, w którą wsiąkło też morze polskiej krwi. Janina Orłowska-Łosek


Aleksander Mateusz - ur 24.07 - 4300 g - 61 cm.

Mateusz - ur 22.07 - 3430 g - 56 cm.

Artur - ur 19.07 - 2640 g - 52 cm.

Bruno - ur 22.07 - 2970 g - 53 cm.

Michał - ur. 20.07 - 3040 g - 57 cm.

Zuzia - ur 20.07 - 2420 g - 53 cm.

Igor Hubert - ur 19.07 - 2970 g - 52 cm.

Jan - ur 21.07 - 3710 g - 59 cm.

WITAJCIE NA ŚWIECIE, MALUCHY!

SAMOOPIEKA ( self-care) - DBAM O SIEBIE

Opieka w chorobach przewlekłych... To jedna z niewielu rzeczy, który powinna być istotna z tych samych powodów dla obu stron - pacjenta i odpowiedzialnych za ochronę zdrowia. Dlaczego? Po pierwsze: rozpoznanie choroby przewlekłej to niedobra wiadomość i dla pacjenta i dla płatnika – pacjent będzie musiał pokonać wiele przeszkód i lepiej dbać o zdrowie, płatnik – częściej zobaczy pacjenta korzystającego z opieki lekarzy specjalistów i szpitali. Po drugie: rozpoznanie choroby przewlekłej to związek obojga: płatnika za świadczenia medyczne i pacjenta – teraz oboje będą się „często spotykać” ( poprzez rozliczanie usług wykonanych na rzecz chorego przewlekle pacjenta u lekarzy specjalistów i w szpitalu oraz w aptece). Po trzecie: obu stronom powinno zależeć na jak najlepszej i skutecznej „współpracy” – tylko wówczas pacjent będzie kontrolował chorobę w największym, możliwym stopniu i zapobiegał jej powikłaniom lub je opóźniał; płatnik dzięki dbałości pacjenta i stosowaniu dobrej dostępności do specjalistów i edukacji uzyska zmniejszenie kosztów kompleksowych leczenia chorego z chorobą przewlekłą, wliczając powikłania choroby i niekontrolowa-

ne ilości leków ( przy braku dobrej organizacji opieki nad chorym). Po czwarte: obie strony powinny zrozumieć, że nie ma nic za darmo. Pacjent ponosi koszty leczenia, ponieważ płacimy (choć bardzo niskie) składki ale też ponosi koszty związane z utratą pracy, koniecznością korzystania z pomocy innych osób, ponoszenia kosztów dojazdu do lekarza czy stosowania specjalnych zaleceń związanych z chorobą. Płatnik, jeżeli źle organizuje opiekę, pogłębia rozwój choroby i jej powikłań, chorzy „po omacku” korzystają z porad różnych specjalistów, zużywając środki płatnika na świadczenia i wykupując wiele leków niepotrzebnie, zaburzając proces leczenia. Jest to ze szkodą dla obu stron. Ważnym elementem, który powinien połączyć i ułatwić opiekę i pomoc osobom chorym przewlekle i ich rodzinom oraz osobom samotnym chorym, powinien być pośrednik, społeczny, socjalny, który nie zajmuje się leczeniem tylko ułatwia podjęcie leczenia, tłumaczy i edukuje oraz pomaga w każdej chwili wypełniać zalecenia związane z chorobą oraz sprawdza, kontroluje i nadzoruje, czy pacjent wywiązuje się z zaleceń lekarza i całej opieki medycznej. Jeżeli pacjent nie wypełnia zaleceń, które ma-

ją pomóc w leczeniu i ograniczyć kosztochłonne powikłania, powinniśmy znać przyczynę. Rzadko wynika ona ze zlekceważenia, niekiedy jest ono przykrywką ogromnego strachu, lęku i braku wsparcia. Chory jeszcze nie przyjął do wiadomości faktu choroby, jeszcze się nie „zorganizował” w chorobie a już ma masę zaleceń i wymagań. Tutaj powinien pojawić się ktoś, kto to uporządkuje, wytłumaczy, powtórzy kilka razy a czasem nauczy jak postępować: to tak jak Pani od białej rękawiczki ucząca sprzątać mieszkanie, czy ktoś kto pomaga uporać się z długami. Tutaj ta pomoc jest o wiele ważniejsza i raczej nie na pokaz, powinna być zorganizowana systemowo, tak by każdy chory z każdego osiedla i wsi natychmiast po rozpoznaniu choroby przewlekłej, nieuleczalnej czy choREKLAMA

REKLAMA

ul. Ogrodowa 3/2 tel: 791 345 330

bezbolesne, najlepsze w mieście

REKLAMA

LECZENIE KANAŁOWE

ry samotny był włączony do systemu wsparcia. Takie działania to również postawy bliskich i znajomych, które budując małe społeczności powinny dążyć do utworzenia dobrze zorganizowanego systemu wsparcia, który połączy pomoc w zakresie samoopieki i edukacji oraz pomocy domowej z systemem ochrony zdrowia, którego zadaniem jest profilaktyka i leczenie oraz rehabilitacja i edukacja w zakresie zdrowia, natomiast nie zajmuje się ona otoczeniem społecznym pacjenta. Dlatego, mając na uwadze ogromny rozwój chorób cywilizacyjnych, które na trwałe dotykają ludzi i dają wiele powikłań (cukrzyca, choroba nerek przewlekła, choroby serca, otyłość, nowotwory, samotność, choroby neurologiczne i spowolnienie związane ze starością) powinniśmy wzajem-

nie się wspierać i wymagać od siebie i bliskich dobrego wypełniania zaleceń dotyczących przyjmowania leków, ruchu, sposobu odżywiania i regularnych kontroli u lekarzy, by dzięki temu rzadziej korzystać z nagłej pomocy lekarskiej i lepiej znosić niedogodności choroby. Dzisiaj w bardzo wielu takich sytuacjach doskonale sprawdzają się Stowarzyszenia chorych na określoną chorobę, wielokrotnie tylko dzięki takim Stowarzyszeniom chorzy wiedzą jak funkcjonować i co robić, często tylko dzięki wsparciu kolegów ze Stowarzyszenia mogą godnie żyć ze swoją chorobą. To bardzo ważny element brakującego w systemie modelu wsparcia i pomocy. mgr pielęgniarstwa Anna Wruk-Złotowska Regionalne Centrum Nefrologii tel. 94 37 27 383


Miasto w obiektywie

To jedna ze stacji na Kalwarii przy ul. Kościuszki. Stacja powstała w 2003 roku i, jak głosi napis na odwrocie nagrobnej tablicy, została poświęcona nieistniejącemu już od setek lat augustiańskiemu sanktuarium Marientron. Zgodnie z pomysłem ks. dr. Andrzeja Targosza tutejszego proboszcza kościoła pw. św. Rozalii, stacja upamiętnia wydarzenie związane z lokalną historią. Po bokach gotyckiego portalu z symboliką nawiązującą do zakonu augustianów oraz tajemnic różańcowych, widać zarysy poszczerbionego, kamiennego muru. Całość ma dokładnie 10 metrów długości, a więc tyle, ile niegdyś ściana dawnego kościoła na wzgórzu Marientron. Na osi portalu ustawiona została naturalnej wielkości figura Matki Boskiej Zielnej. U jej stóp

Głupota niektórych kierowców nie ma granic. Gdyby nie murek, być może właściciel tego auta wjechałby do piaskownicy. Kto wie,

Miejskie kontrasty. Główny deptak ul. Boh. Warszawy jest wizytówką miasta. Jest zadbany o czym mogą świadczyć, m.in. ławki, skrzynie z kwiatami, a nawet wiszące na latarniach kwietne gazoniki. Dziwnym zbiegiem okoliczności, zupełnie nie do ruszenia jest panujący i to od długich lat bałagan na posesji po byłym Hotelu Pomorskim. Podobnie jest zresztą i po przeciwnej

umieszczono herb Szczecinka – gryf z jesiotrem. Figura stoi na oryginalnym kamieniu pochodzącym z fundamentu dawnego klasztornego kościoła. Oprócz tego w ścianie zostały wmurowane fragmenty gotyckich cegieł i dachówek. Są to jedyne pamiątki po rozebranym w XVI wieku sanktuarium. Przypomnijmy, że akt fundacyjny klasztoru augustianów eremitów nosi datę 2 lutego 1356 roku. Wybudowano go na górze leżącej na południowym skraju jez. Trzesiecko, przy skrzyżowaniu dz. ul. Szczecińskiej i Staszica. Jego fundatorami byli synowie Warcisława IV założyciela miasta Bogusław V, Barnim IV i Warcisław V. Miejsce to wiąże się z polską kartą historii Szczecinka. To właśnie tutaj przebywała i umarła księżna Elżbieta, córka Kazimierza Wielkiego.

może dzieci byłyby nawet z tego zadowolone. Miałyby nie lada okazję, aby na karoserii luksusowego samochodu postawić choć kilka babek - piaskowych rzecz jasna.

stronie ulicy, tyle że tam letnią porą zaniedbany teren przesłania zdezelowany płot z piwnym ogródkiem. W przypadku byłego hotelu oraz miejsca, gdzie niegdyś był pawilon handlowy mamy do czynienia niemalże ze swoistym rezerwatem niechlujstwa. Tu już nawet nie chodzi o upstrzone bohomazami ściany, a baner na tle śmietnika może jedynie świadczyć niemalże o reklamo-

Parkowe szachy praktycznie o każdej porze dnia cieszą się wzięciem bez względu na wiek. Zawsze oprócz rozgrywających - gromadzą grupkę kibiców. Owszem, w nocy narażone są (i tak już niestety się zdarzyło) na dewastację ze strony pijanej tłuszczy wracającej z dyskoteki. Figury są wykonane z tworzywa sztucznego, odpornego wprawdzie na warunki atmosferyczne, ale nie na chuliganów. A że są potrzebne widać to codziennie. Przy standardowej szachownicy kibice mają zazwyczaj utrudniony widok pola gry. Zupełnie inaczej może być przy turnieju plenerowym właśnie takim, jak na parkowej szachownicy. Mecze mogą być obserwowane przez grupy kibiców. Tego rodzaju turnieje szachowe rozgrywane są na całym świecie. Może i u nas przynajmniej teraz, kiedy pogoda sprzyja, można by taką właśnie imprezę przysposobić? Jeszcze w lipcu ma być oddany do użytku parter rozbudowującej się galerii „Aria”. Na dole mieścić się będzie - tak jak do tej pory - sklep Pepco, zaś na piętrze market dekoracyjny sieci Jysk. Jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji związanej m.in. z przesunięciem linii zabudowy galerii, w ratuszu właśnie z tego powodu rozważano przeniesienie pomnika Adama Giedrysa z jego dotychczasowego miejsca w bezpośrednie sąsiedztwo skrzyżowania z ul. Kisielewskiego i Parkową. Do tej pory nie wiadomo, czy przenosiny dojdą do skutku. Teraz - pra-

wie na ukończeniu przebudowy okazało się, że spiżowy pan Adam siedzi na tle przeszklonej ściany, która doskonale imituje większą

przestrzeń niż w rzeczywistości. Można wręcz powiedzieć, że całość prezentuje się znacznie lepiej niż przed rozbudową galerii.

Progi spowalniające są zmorą nie tyle kierowców, co raczej rowerzystów nie tylko na osiedlowych uliczkach. Sadząc z ilości szafuje się nimi dość obficie. Praktycznie są na każdej ulicy mającej status drogi lokalnej. Są utrapieniem dla rowerzystów. Zazwyczaj zajmują całą szerokość jezdni i nieostrożne najechanie na nie, może się skończyć upadkiem na jezdnię i bolesną kontuzją. Z założenia miały spowalniać ruch samochodowy. Problem w tym, że instalowane są z reguły na wąskich i krótkich ulicach, po których jazda z szybkością większą od amatorów porannego joggingu jest niemożliwa. Po co zatem są instalowane?

Najpewniej tego nie wie nikt. Nie wiadomo też, dlaczego z takim pietyzmem, wbrew przeciwnościom lo-

su, są zachowywane. Dowodem na to jest hopaka, albo to, co z niej zostało, przy miniaturowej ul. Junackiej (na zdjęciu). Podobnie jest np. przy ul. Parkowej, Miłej, Niecałej... W tym przypadku nieuważne wjechanie grozi nawet przebiciem opony. Może lepiej od razu ulicę zamknąć po prostu dla ruchu kołowego?

wej aberracji. A już prawdziwym kontrastem, przy czystej i zadbanej ulicy jest porośnięty zielskiem i chwastami placyk po byłym pawilonie. Być może za parę lat w tym miejscu pojawią się drzewa i krzewy samosiejki. Ponoć nic tak nie uszlachetnia ruiny i bałaganu jak maskująca wszystko zieleń. Wypada tylko cierpliwie czekać.

Wieżę obserwacyjną w leśniczym żargonie zwaną „dostrzegalnią” widać najlepiej od południowej strony Świątek. „Dostrzegalni”, mimo że przewyższa okoliczne drzewa i ma pstrą kolorystykę dostrzec nie można ani z jeziora, ani

z parku. Wieża udostępniona jest miłośnikom bardziej rozległych widoków, niż tylko miasto każdego dnia. Wspiąć się na taras nie jest łatwym przedsięwzięciem. Nienawykłym do wchodzenia po schodach może zakręcić się w głowie od samego wchodzenia, a i zadyszka też jest gwarantowana. Różnica wysokości pomiędzy terenem a czaszą wynosi ok. 40 metrów. Kto się spodziewa ciekawych widoków na miasto i położone u jego stóp Trzesiecko będzie rozczarowany. O tej porze roku miasto tonie w gęstwinie zieleni. Dobrze widać jedynie okoliczne lasy, w tym jej siostrzycę w Sporem. Poniekąd w tym też celu została zbudowana. (jg)


Możliwe

Mieszkanie ul. Słowiańska, 2 pokoje, pow. 44,18m kw. I piętro Cena 104 000zł. Mieszkanie ul. 28 Lutego, 2 pokoje, pow. 35,11, parter Cena 115 000zł. Mieszkanie ul. Wyszyńskiego; 3 pokoje, pow.79m kw. II piętro Cena 130 000zł. do negocjacji Mieszkanie ul. 9 Maja, 2 pokoje pow. 52m kw. III piętro Cena 139 000zł. do negocjacji Mieszkanie ul. Budowlanych, 3 pokoje pow. 60m kw. IV piętro Cena 169 000zł. do negocjacji Dom w zabudowie szeregowej w Miękowie pow. użytkowa 105m kw. pow. działki 4900m kw. budynki gosp. garaż Cena 249 000zł. Dom w zabudowie bliźniaczej ul. Ar. Krajowej, 4 pokoje, garaż Cena 319 000zł. Dom w Grąbczynie, pow. całkowita ok.180m kw, pow. działki 1490m kw. Cena 349 000zł.

że ją gdzieś widziałeś;) Twoja powierzchnia ogłoszeniowa. Nawet za 5 zł. Temat. Skuteczniej.

, 605 288 141

REKLAMA

094 374 02 10 660 404 315 reklama@temat.net temat.net/reklama

schody okna drzwi kuchnie Lam-Drew ul. Słupska 29 78-400 Szczecinek tel. 094 374 02 85 fax 094 371 43 01 kom. 602 496 786; 604 567 708

www.lamdrew.pl

PROMOCJA- 20% ZNIŻKI NA UBEZPIECZENIE DOMÓW I MIESZKAŃ

]DSUDV]D GR

KREDYTY HIPOTECZNE WIELU BANKÓW tel. 694 140 458


Sprzedam BRAMĘ dwuskrzydłową, metalową, 4 m. plus furtka 1m, używana. Tel. 605 768 268. DMUCHAWY do zboża sprowadzone z Niemiec i inny sprzęt rolniczy Tel. 507 339 872. KAMIEŃ POLNY i łupany. Tel. 667 973 019. NOWĄ wannę z hydromasażem Tel. 726 499 010. ROZKŁADANĄ ławę wykonaną ręcznie w 100% z drewna, piękna i stylowa wygląda jak antyk. Tel. 608 053 574. ŁÓŻKO sypialniane prawie nowe, duże i wygodne. Tel. 696 989 353. Kupię ZIEMIĘ rolną, obręb Żółtnica. Tel. 665 960 978. Kupię gospodarstwo lub grunt rolny Tel. 664 944 635. Nieruchomości DOM bliźniak, ul. Niecała 27. Tel. 798 788 902. DOM jednorodzinny 150 m2 wolnostojacy z garażem, działka 1000 m2, rok budowy 1998, os. Leśne w Szczecinku. Tel. 882 836 315. DOM stan surowy zamknięty, wolnostojący. Tel. 600 826 792. DZIAŁKI budowlane, Szczecinek ul. Brzegowa 56 zł/m2, pow. 3000 m2, obecnie w podziale na dwie. Tel. 663 620 547. DZIAŁKĘ rekreacyjną uzbrojoną Przyjezierze, 1000 m2, cena 17 zł / m2. Tel. 603 874 667. DOM jednorodzinny 101m2 wolnostojący z garażem, działka 900 m2. Szczecinek, ul. T. Zana. Tel. 662 523 824. DOM jednorodzinny 180 m2 wolnostojący z garażem, działka 410m2 os. Zachód. Tel. 532 096 441. DZIAŁKI budowlane uzbrojone os. Marcelin 670 m2, 990 m2. Tel. 602 216 792. GARAŻ na osiedlu Zachód segment 15/1. Tel. 601 165 592.

nia, meble kuchenne, lodówka, ul. Spółdzielcza. Tel. 663 680 504. KAWALERKĘ 30 m2 po remoncie, duża kuchnia, piwnica, I piętro, 76 tys. zł. Skotniki. Tel.731 722 402.

BUDYNEK 600 m2 z park., ul. Wodociągowa (przy skł. węgla) dobry na bazę noclegową, usł. medyczne, szkolnictwo. Możliwość adaptacji do potrzeb Tel. 693 722 779.

KAWALERKĘ 32 m2 ul. Słowiańska, parter, cena do uzgodnienia. Tel. 505 681 375, 695 260 435.

GARAŻ murowany, światło, ul. Piłsudskiego. Tel. 696 144 144.

KAWALERKĘ ul. Kopernika koło Polo Marketu, IIp, po remoncie, jasna kuchnia. Tel. 507 339 872. LAS 2 ha w sąsiedztwie parku Bolimowskiego koło Skierniewic. Tel. 226 710 719. MIESZKANIE 2p Ip po remoncie, widna kuchnia ul. Kopernika plus garaz obok. Tel. 661 167 470. MIESZKANIE 34 m2, 2p, słoneczne, IIIp, 99000 zł, ul. Spółdzielcza. Tel. 798 583 353. DOM, 4 pokoje, 2 kuchnie, piwnice, działka 10 arów, sad, garaż. Tel. 694 796 539. MIESZKANIE 56,6 m2, 2p., kuchnia, łazienka, pom. gosp. 37,1 m2 w Dyminku gm. Biały Bór. Tel. 602 671 291. MIESZKANIE 65,5 m2 IIp ul. Kołobrzeska 24d. 3 p, kuchnia, łazienka, w.c., loggia, w stanie idealnym, możliwość kupna garażu Tel. 604 454 603. OKAZJA tanio mieszkanie 3p., loggia, słoneczne, w.c. osobno, piwnica lub na mniejsze z dopłatą. Tel. 664 802 306. PILNIE lokal użytkowy 43 m2 ul. Wyszynskiego 59, po remocnie, atrakcyjna cena. Tel. 695 662 970. SIEDLISKO 3 ha Bartniki koło Skierniewic. Tel. 226 710 719. SPRZEDAM albo zamienię na mieszkanie atrakcyjną działkę rolną 1 ha, 6 stawów, 2 altanki; działka przy lesie, ogrodzona. Miękowo, k. Szczecinka. Tel. 696 033 095.

GARAŻ duży, obszerny, kanał, światło, ul. Sikorskiego 43. Tel. 694 796 539. KAWALERKA do wynajęcia w Szczecinku atrakcyjny czynsz. Tel. 660 455 618. KAWALERKA do wynajęcia. Tel. 661 226 031, 691 858 370. KAWALERKĘ 36 m2, balkon. Pralka, lodówka, tv, meble, ul. Narutowicza naprzeciw Biedronki, 600 zł + opłaty + kaucja. Tel. 502 428 746. KOSZALIN - do wynajęcia studentom mieszkanie dwupokojowe umeblowane. Tel. 601 860 006. MIESZKANIE (kawalerka) częściowo umeblowana, po remoncie, od zaraz, ul. Przemysłowa Tel. 723 936 204. MIESZKANIE 2p IIIp ul. Koszalińska 62. Tel. 602 765 016. MIESZKANIE dwupokojowe 38,3 m2, parter środkowe w bloku wraz z piwnicą. Tel. 694 605 178. MIESZKANIE w centrum Szczecinka, nowe bud. 55 m2, 3p. od sierpnia 2013, kaucja 1000 zł, odst. 500 zł, czynsz z c.o. 347 zł plus media Tel. 662 664 291. LOKAL handlowy 30 m2 w centrum. Tel. 608 531 569. MIESZKANIE 2-3 pokojowe 70m2 Ip do remontu, Skotniki Tel. 602 816 931 lub 784 378 533. Zamienię

DOM w Marcelinie o pow. 160 m2, działka 9.700 m2, budynek pod działalność gospodarczą o pow 160 m2. Tel. 792 202 557.

MIESZKANIE 78 m2 4p IIp ul. Wodociągowa 11 plus garaż na mniejsze 2p do IIp lub sprzedam Tel. 602 433 269.

ZDECYDOWANIE okazyjnie mieszkanie 2p. w Barwicach dobra lokalizacja. Tel. 517 505 709.

MIESZKANIE ZGM stare budownictwo, 43 m2, piece, 2 pokoje, kuchnia, łazienka na 2p. w bloku, po remoncie, niski czynsz. Tel. 513 838 373.

ZIEMIĘ 6,5 ha w Śmiadowie, działkę siedliskową w Krągach 3060 m2, przy działce woda, gaz, prąd, tanio. Tel. 502 509 275.

KAWALERKĘ 25m2, półpiętro, kuchDo wynajęcia mam

KUPON WAŻNY DO 31 LIPCA

GARAŻ ul. Wodociągowa (obwodnica) 16 m. Tel. 600 648 330.

MIESZKANIE 65 m2, 3p., loggia, słoneczne, chętnie na Koszalin, Szczecin. Tel. 664 802 306. MIESZKANIE ZGM 3 pokojowe 82 m2 kuchnia łazienka do remontu na mieszknie do 60 metrów 2 pokoje z kuchnia i łazienka Tel. 668 283 112.

Auto - moto MAZDA model xedos6 2.0 V6 3500 zł rok 95, full opcja w razie pytań proszę o kontakt telefoniczny Tel. 727 698 056. RENAULT twingo, 2000 r, 120 tyś km, czarny, 1,2, 4xairbag, elektryka, od kobiety, nowy rozrząd, kable, elektr, poduszki pod siln, czarny, FV. Tel. 660 404 315. SZYBĘ do GAZa 63 w dobrym stanie cena do uzgodnienia. Tel. 724 074 677.

Różne SKRADZIONO legitymację osoby niepełnosprawnej na nazwisko Regina Pośpiech. Tel. 606 289 168. ZAGUBIONO kartę osoby niepełnosprawnej na nazwisko Tomasz Stępień. Tel. 512 153 072. ZGUBIŁEM instrument - obój Gebruder Moenning w czarnym skórzanym pokrowcu- były tam tez pudełka na stroiki. Koło szkoły muzycznej. Nagroda!!! Tel. 660 717 307. Usługi AAAAUSŁUGI transportowe, przewóz mebli, przeprowadzki, złom wywiozę, bagażówka-plandeka. Tel.608 809 335. AGD NAPRAWA pralek, lodówek, odkurzaczy oraz innego sprzętu gospodarstwa domowego. Usługi ekspresowe, dojazd do klienta! Tel. 94 372 06 13. BUD-GARDEN elewacje i ocieplenia, dachy, brukarstwo, ogrodzenia, wykończenia wnętrz, mini koparka, odwadnianie, usługi ogrodnicze Tel. 600 983 316. CYKLINOWANIE układanie, lakierowanie podłóg, parkietów, pomalowanych, renowacja podłóg i schodów malowanych. Tel. 604 718 788 lub 94 374 37 79. CYKLINOWANIE, układanie, lakierowanie, parkiety, deski, renowacja podłóg malowanych farbą. Tel. 888 151 889. ELEWACJE, wymiana pokryć dachowych, izolacje fundamentów, usługi ogólnobudowlane, obróbki blacharskie, parapety cięcie, gięcie - od ręki. Tel. 607 516 821. PROTETYKA pełen zakres usług, bezpłatne porady, gwarancja, do-

jazd do pacjentów - niechodzących, ul. Limanowskiego 11/3 Tel. 94 372 09 61, 608 331 237. PRZEWOZY międzynar. i kr., z adresu pod adres, pow. 3 osób możl. wyjazdu w każdej chwili, obsł. lotnisk, imprez. Usługi lawetowe. Tel. 604 272 178, 602 841 012. WYBIERAJĄC 601 613 973 wybierasz Taxi Grześ - nr boczny 60. Przewóz osób i ładunków, możliwość doczepienia przyczepki. Umów się na kurs Tel. 601 613 973. Nauka AAAAMATEMATYKA - MATEMATYKA - udzielam korepetycji - tanio, skutecznie, w miłej atmosferze. Tel. 666 980 507. JĘZYK polski w wakacje! Przygotuję do poprawki, powtórzę materiał przed pójściem do gimnazjum. Wysoka skuteczność nauczania! Tel.789 486 774. KOREPETYCJE - matematyka, angielski, fizyka, chemia. Przygotowanie do poprawek, dojazd do ucznia Tel. 880 287 877. MATEMATYKA - korepetycje. Tel. 603 101 603. Praca POSZUKUJĘ uczciwej i odpowiedzialnej pani do prowadzenia domu, zakupy, gotowanie, sprzątanie. Tel. 94 37 256 17. PRACA w domu przy skł. długopisów na akord, niewymagane kwalif., bez ogr. wiekowych, wym. uk. 16 lat, zarobki od 1000 do 2400 zł. Email: mediajobcentre@gmail.com SZUKAM osoby do prac domowych (sprzątanie prasowanie) wiek około 40 lat, pani bez uzależnień, oraz czystej. Tel. 600 623 565. ZAKŁAD Mechanika Maszyn i Urządzeń zatrudni na stanowisko: tokarz, frezer, ślusarz - mechanik, spawacz. Kontakt osobisty ul. Pilska 5, Szczecinek. ZATRUDNIĘ doświadczonych pracowników w zawodzie: Betoniarz zbrojarz, operator ładowarki, kierowca samochodów ciężarowych - Szczecinek. Tel.795 518 762. ZAOPIEKUJĘ się osobą starszą dorywczo lub na stałe, mam wieloletnie doświadczenie. Tel. 507 975 634. ZATRUDNIMY przedstawiciela handlowego- sprzedaż maszyn rolniczych, osoby z dośw. mogą liczyć na indywidualny system wynagrodzeń. Email: rekrutacja@euromasz.pl


Z wizytą na targowisku

Pełnia lata to wspaniały okres na zakupy na targowisku. Na każdym stoisku coś się piętrzy – a to góry lśniących, dojrzałych pomidorów, a to stosy malutkich, ale już krajowych, moreli. Są soczyste, słodkie czereśnie, pojawiły się już dojrzałe wiśnie. Po lewej stół ciężki od młodych ziemniaków, po prawej rzędy plastikowych pudełek pełnych krwisto-czerwonych malin. Co krok to piękniejszy owoc lub warzywo. Wydawałoby się, że co już miało wyrosnąć, to wyrosło – w końcu sezon w pełni – i że już nic nowego nas nie zaskoczy, przynajmniej do jesieni. Ale taki właśnie urok zakupów na targowisku, że bardzo często jednak coś nowego, nieprzewidzianego nam do torby wpadnie, przyprawiając w zachwyt (jakie to piękne!) i czasami wywołując konsternację (ale jak to ugotować...?). Ja podczas ostatniej wizyty na rynku wydałam okrzyk radości na widok młodziutkich patisonów. Żółte, zielone, wielkości śliwek. Piękne. Gdyby nie to, że to jednak świeże warzywa i po pewnym czasie, niezjedzone, po prostu zgniją, postawiłabym je na parapecie i wpatrywała przez całą zimę. Ale że tak się nie da – wkraczam z patisonami do kuchni, robię zdjęcie na parapet i zabieram się za gotowanie. Kupując młode patisony, wielokrotnie spotkałam się ze zdziwieniem sprzedawców z powodu mojego entuzjazmu na ich, patisonów, widok. „Ależ co pani zrobi z tymi patisonami?” No tak, patisony nie są zbyt częstym gościem na naszych stołach. Jeśli już się pojawią, to albo w słoiku, zalane marynatą, albo wrzucone do warzywno- mięsnego gulaszu. W obu przypadkach giną zdominowane albo przez ocet albo przez inne warzywa. Dzisiaj proponuję więc danie, w którym patisony grają główne skrzypce, a reszta to jedynie dodatki pozwalające podkreślić słodycz młodych okazów. Ponieważ są bardzo delikatne w smaku, pikantny pieprz doda im trochę charakteru, słona feta wymieszana z jogurtem greckim trochę „utemperuje” pieprzną ostrość, a odrobina chrupiącego, soczystego ogórka i prażonych ziaren sezamu dodadzą całości pożądanej chrupkości. Takie danie, wraz z kawałkiem bagietki, stanowi pyszną i lekką kolację na upalne dni. Wraz z kieliszkiem zimnego, wytrawnego białego wina stanie się małą ucztą, a jako dodatek do pieczonego kurczaka lub jagnięciny – pożywnym obiadem.

Y

W YK CENO Z S O K Z NAS - 8zł/kg

6zł/kg tisony młode pa śnięte) patisony - 0 zł/kg ro 5,5 duże (wy aragowa „biała” - 4,50/kg p ”z a s n a lo lk ie o s z fa owa „ g ra a p 0 zł/szt z s ,5 1 fasolka wa - 1 o d lo ta ła młoda sa ntowe - 2,50 zł/kg ) - 6 zł/kg ru g i łużne rk ó og etta” (pod li u „J ry o pomid ł/kg 3,50/szt brokuły - ula czerwona - 3 z b młoda ce jowa - 6 zł 0/kg dkie) - 3,5 morela kra łużne (bardzo sło ag) d d buraki po 2 zł/pęczek (ok. 25 r a rb a b ra zł/kg wiśnia - 5 zł/1l 9 y d 0/kg jago eczka - 4,5 rz o p a rn a cz

2 łyżki posiekanej świeżej natki pietruszki 1 opakowanie fety (200g) lub innego sera typu śródziemnomorskiego 8 łyżek jogurtu greckiego 2 łyżki świeżego oregano lub koperku (lub mieszanki) sól i świeżo zmielony pieprz do smaku oliwa z oliwek, do podania 1 łyżka sezamu Nagrzewamy piekarnik do 250 °C. Patisony płuczemy i kroimy wzdłuż na pół (jeśli są większe – kroimy wzdłuż na trzy części). Nie obieramy – skórka młodych patisonów jest niezwykle cienka i jadalna. Z gałązek tymianku i rozmarynu obrywa-

my listki, rozmaryn siekamy na drobno, pieprz rozgniatamy w moźdźieżu. Duże naczynie żaroodporne lub blachę do pieczenia smarujemy oliwą. Przekładamy do naczynia/blachy patisony, oprószamy solą, ziołami i pieprzem. Skrapiamy oliwą z oliwek i dokładnie wszystko mieszamy (najlepiej za pomocą dłoni, wtedy wygodniej będzie nam wmasować przyprawy i tłuszcz w warzywa). Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na ok. 30 minut lub do czasu, aż patisony zaczną ładnie brązowieć. W połowie pieczenia mieszamy warzywa, aby mieć pewność, że upieką się równomiernie i wszystkie kawałki „podłapią” kolorku. Gdy patisony już się pieką, przygotowujemy krem z fety. Sezam

Wójt Gminy Grzmiąca działając na podstawie z art. 35 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami z dnia 21 sierpnia 1997 r. /Dz. U. z 2010 r. Nr 102, poz. 651 z późn. zm./ informuje, że w siedzibie Urzędu Gminy w Grzmiącej wywieszono na tablicy ogłoszeń w dniu 22.07.2013 roku na okres 21 dni wykaz nieruchomości lokalowej przeznaczonej do sprzedaży w drodze przetargu ustnego nieograniczonego: - lokal mieszkalny nr 1 położony na terenie miejscowości Gdaniec 5 obręb Grzmiąca, o pow. użytkowej 31,40 m2 wraz z przynależnymi pomieszczeniami gospodarczymi, udział w nieruchomości wspólnej 327/1000 części.

Pieczone patisony i krem z fety (4 porcje)

węgiel orzech już od 649zł 1 kg młodych patisonów 2 łyżki oliwy z oliwek 4 gałązki świeżego tymianku 2 gałązki świeżego rozmarynu 1/2 łyżeczki soli gruboziarnistej ok. 20 ziarenek zielonego pieprzu sok z połowy małej cytryny 2 średniej wielkości świeże ogórki

Nie bój się deszczu-nasz towar jest przykryty plandekami

REKLAMA

Marta Karcz

Sałatka z młodych patisonów

prażymy na suchej patelni, na małym ogniu, od czasu do czasu potrząsając, aż zacznie się rumienić; odstawiamy. Ser kruszymy do miski, rozgniatamy widelcem, dodajemy jogurt i zioła. Wszystko dokładnie mieszamy. Krem nie musi być gładki, jeśli są grudki – to nawet lepiej. Krem będzie miał ciekawą konsystencję i rustykalny wygląd. A poza tym przyjemnie jest podczas jedzenia trafić na taką słoną, serową grudę – rozgryzienie jej razem ze słodkim patisonem będzie miłym zaskoczeniem dla naszych

kubków smakowych. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Krem wykładamy na talerz, skrapiamy oliwą z oliwek i posypujemy ziarnami sezamu. Gdy patisony są już gotowe, wyjmujemy je z piekarnika i od razu skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy ogórki i mieszamy. Ogórki trochę „zwiędną”, ale nadal będą soczyste i chrupiące. Dzięki ciepłu patisonów wchłoną też nieco aromat przypraw. Na koniec przekładamy wszystko na duży półmisek, posypujemy natką pietruszki i podajemy z kremem z fety.


Szermierka na placu Wolności W niedzielę (21 lipca) rozegrany został tradycyjny VI Indywidualny Turniej Szermierczy dziewcząt i chłopców w szabli i szpadzie - Memoriał Adama Papee. Turniej organizowany w Szczecinku od kilku już lat, odbywa się pod nazwą „Współcześni rycerze zapraszają”. W zawodach udział wzięli młodzi szermierze z całej Polski. Wszyscy walczyli w 4 kategoriach wiekowych: 8-9 lat, 10-11 lat, 12-14 lat, 15-16 lat. Zawody rozgrywane były w hali OSiR przy ulicy Jasnej. O godz. 10.00 rozpoczęły się eliminacje w szpadzie. O godz. 11.00 miało miejsce uroczyste otwarcie imprezy, a od godz. 12.00 trwały eliminacje w szabli. Bardzo widowiskowe finały zawodów, zarówno w szpadzie, jak i w szabli, odbyły się o godzinie 17.00 na placu Wolności. Starszym, jak i młodszym szermierzom kibicowali zainteresowani tym, co dzieje się przed ratuszem, mieszkańcy Szczecinka. W pierwszej części finałowych pojedynków swoją walkę rozegrał również bur-

mistrz Jerzy Hardie-Douglas. - Szermierka to sport bardzo niszowy – powiedział „Tematowi” burmistrz. - Jest atrakcyjny dla tych, którzy go uprawiają. Żeby ekscytować się oglądaniem szermierki, trzeba odrobinę ten sport rozumieć. Ale szermierka ma już swoją historię w Szczecinku. Jest tu coraz więcej osób, które ten sport rozumieją. Myślę też, że przyjdzie taki czas, kiedy coraz więcej ludzi będzie szermierkę i oglądało, i trenowało. O tym, że szermierka to sport trudny, ale bardzo wyjątkowy, przekonana jest również pomysłodawczyni szczecineckiego turnieju, Aniela Sosnowska-Dąbrowska. - Szermierka to jest piękno motyla, piękno każdego dnia. To patrzenie na swoje wnętrze, to sposób na życie, odwaga. To jest życie – tak w rozmowie z „Tematem” opisywała tę niezwykłą dyscyplinę sportu nasza rozmówczyni, znana w Szczecinku również dzięki swojej nostalgicznej twórczości poetyckiej. Jak wyjawiła, jej przygoda z szermierką

zaczęła się dość nietypowo. - W tym czasie, kiedy ja zainteresowałam się szermierką, interesowali się nią wszyscy. Wszystko przez Zorro! - podkreśliła z uśmiechem Aniela Sosnowska-Dąbrowska. Po czym dodała: - Na mojej drodze nie od razu pojawił się klub, w którym można by było uprawiać szermierkę. Człowiek nawet o tym nie wiedział. W pewnym momencie mojego życia trafiłam do szkoły w Bydgoszczy. Mój wychowawca, który był jednocześnie nauczycielem w-f, zapytał, czy trenowałam kiedyś szermierkę. Odpowiedziałam z pewnością siebie, że tak, że trenowałam w Polonii Bydgoszcz. Powiedział, żebym przyszła na trening. Przyszłam. I zobaczyłam go. Nie wiedziałam wcześniej, że mój nauczyciel był trenerem szermierki. Mój nauczyciel i trener w ten sposób przyłapał mnie na kłamstwie, ale nikomu nie powiedział, że ja właśnie tak trafiłam do świata szermierzy. Jak już wzięłam

Piłkarski turniej drużyn policyjnych

Podczas turnieju mogliśmy oglądać fragmenty piłkarskiego baletu.

W piątek 19 lipca, na bocznym boisku stadionu OSiR rozegrany został piłkarski Turniej o Puchar Przewodniczącego Związków Zawodowych Policjantów, w którym ostatecznie udział wzięło 6 drużyn policyjnych oraz gościnnie występująca ekipa szczecineckich Ormian. Do Szczecinka przyjechali m.in. policjanci ze Szczecina, Koszalina i Wałcza. - Co jakiś czas bierzemy udział w takiej rywalizacji, a daje ona możliwość sprawdzenia sprawności fizycznej naszych funkcjonariuszy i umiejętności piłkarskich - mówi Julian Gołuński, przedstawiciel szczecineckich organizatorów. Siedem startujących zespołów rywalizowało systemem każdy z każdym, a pojedynczy mecz rozgrywany był w systemie jednej 15-minutowej części. Po rozegraniu 21 spotkań najlepszym bilan-

sem punktowym legitymowała się drużyna Związków Zawodowych Policjantów z Koszalina i za zwycięstwo odebrała puchar Przewodniczącego Związków Zawodowych Policjantów. Drugie miejsce niespodziewanie wywalczyli szczecineccy Ormianie, a na trzecim miejscu turniej ukończyła ekipa KMP Koszalin, która odebrała puchar Komendanta Powiatowego Policji w Szczecinku. Na kolejnych miejscach uplasowały się: 4. KPP Szczecinek, 5. KPP Wałcz, 6. Komisariat Policji Szczecin Niebuszewo, 7. Komenda Policji Szczecin Śródmieście. Oprócz nagród i wyróżnień drużynowych przyznano też dwie nagrody indywidualne. Najlepszym zawodnikiem całych zmagań uznano Jurę Khurshudyan z Araratu Szczecinek, za najlepszego bramkarza uznano przedstawiciela zwycięzców Andrzeja Ciocha (ZZP Koszalin).(zp)

foto:Z. Sołtys

Złote medale taekwondeków

Szczecineccy medaliści z Coventry: od lewej Sołtys, Pokusa, Mienciuk, Korkus. Trzech młodych zawodników Klubu Sportów Walki ze Szczecinka spisało się wręcz znakomicie podczas rozgrywanych w połowie lipca w angielskim Coventry Otwartych Mistrzostwach Świata w taekwondo. Startujący po raz pierwszy w kategorii seniorów (choć cała trójka to jeszcze bardzo młodzi, zaledwie 17-letni zawodnicy) Adrian Korkus,

Jakub Pokusa i Bartłomiej Mienciuk, w swojej kategorii wiekowej wywalczył złote medal. Jest to bezprecedensowy sukces szczecineckich wojowników. Przypomnijmy sylwetki naszych zawodników. W mistrzostwach w Coventry wystartowało około 3 tysięcy zawodników z 32 krajów. Same zawody rozgrywane były na 18 matach.

W klasyfikacji medalowej Polska zajęła wysokie 5 miejsce ulegając tylko potęgom w tym sporcie Anglii, Rosji, Walii i Szkocji. Na największe wyróżnienie z trójki reprezentantów KSW zasłużył Adrian Korkus, który swój medal wywalczył w kategorii tzw. czarnych pasów. Adrian Korkus - ur. 1996 r., trenuje od 2000 roku (13 lat), uczeń ZS 1 im. KEN. Osiągnięcia: XX otwarte Międzynarodowe Mistrzostwa Polskiej Unii Taekwondo - 1 miejsce light-contact juniorów - 72 kg, 1 miejsce semi-contact juniorów -185cm; Mistrzostwa Polski w kickboxing juniorów full-contact 1 miejsce - 71 kg; Mistrzostwa Polski w kickboxing juniorów light-contact 1 miejsce -74 kg; 2012 Mistrzostwo Europy Taekwondo –Wieliczka. Dwaj pozostali złoci medaliści walczyli w niższej kategorii tzw. czerwonych pasów. Jakub Pokusa z Lotynia ur. 1996 r. trenuje od 2008, uczeń I L.O. im. Księżnej Elżbiety. Osiągnięcia: 2012 Mistrzostwo Polski Taekwondo - 60kg Dzierżoniów; 2012 Mistrzostwo Europy Taekwondo - 58 kg Wieliczka; 2013 Mistrzostwo Polski Kickboxing Full Contact - 60kg Brzeziny; 2013 Mistrzostwo

Największe emocje wywołały pojedynki najmłodszych uczestników turnieju. „florecik” do ręki, tak już zostało... Zdaniem naszej rozmówczyni, w szermierce, podobnie jak w każdej innej dyscyplinie sportu, wcale nie wynik jest najważniejszy. Poza osiągnięciami, zwłaszcza w przypadku najmłodszych zawodników, ważne jest jeszcze przełamywanie swoich barier, a także dobra zabawa. Dla najlepszych w rozgrywanym

w Szczecinku Memoriale Adama Papee za miejsca 1-3 przewidziane są medale, dyplomy i nagrody rzeczowe. Po zakończeniu zmagań wszyscy zawodnicy spotkali się o godz. 19.15 na terenie SAPiK przy ulicy Kilińskiego, gdzie specjalnie dla nich przygotowano blok imprez rozrywkowych wraz z poczęstunkiem. (sz)

Wielim i Błękitni rozpoczęli. Darzbór nie Od 15 lipca przygotowania do sezonu w IV lidze rozpoczęła drużyna szczecineckiego Wielimia. Był już najwyższy czas, aby zacząć się trochę ruszać, wszak do rozpoczęcia rozgrywek został niespełna miesiąc- mówi nowy trener drużyny Michał Ponichtera. - Na razie wciąż się dopiero zbieramy, ale cieszy mnie, że na cztery treningi, które do tej pory przeprowadziliśmy, przychodziło po kilkunastu chłopaków, co jak na wakacje i porę urlopową jest dobrym wynikiem. Trudno w tej chwili podawać konkrety co do składu. Z tego co wiem zarząd wciąż wertuje rynek poszukując jakichś graczy. Nie wiele też można powiedzieć o sparingach, gdyż zmiana trenerów spowodowała pewne zamieszanie, ale mam nadzieję, że 3 lub 4 uda się nam rozegrać. W pierwszym sparingu (niedziela 21 lipca) Wielim przegrał w Grzmiącej z Zawiszą 1:3. Honorowego gola strzelił Paweł Jakimiec. - Pojechaliśmy tylko w 13 i mamy ogromne kłopoty z linią obrony. Jest to w tej chwili priorytet, jeżeli chodzi o zestawienie drużyny i nad tym będziemy głównie pracować w najbliższym czasie - mówił Michał Ponichtera. Również 15 lipca swoje przygotowania rozpoczęła grająca w Okręgówce Regionalnej szczecinecka drużyna Błękitni. - Treno-

wać będziemy 3 razy w tygodniu na boisku w szczecineckiej Trzesiece, a weekendy grać będziemy mecze kontrolne - poinformował nas prezes klubu Krzysztof Kutrowski.- Jesteśmy na etapie pozyskiwania nowych graczy do zespołu, choć jest za wcześnie aby mówić o konkretnych nazwiskach. W niedzielę, 21 lipca Błękitni rozegrali pierwszy mecz sparingowy, a ich rywalem była, grająca w klasie A, drużyna Sokół Spore. Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Błękitnych 8:2. Gole dla zwycięzców strzelali: Apanel, Szlaza, Szałwiński oraz zawodnicy testowani. W odróżnieniu od drużyn Wielimia i Błękitnych, Darzbór nie rozpoczął zajęć w tym samym czasie. Wprawdzie w poniedziałek 15 lipca doszło do spotkania zawodników z zarządem klubu, ale gracze nie przystąpili do choćby lekkich zajęć. Piłkarze czekają na konkretne decyzje zarządu dotyczące ich warunków gry w IV-ligowych rozgrywkach. Mamy nadzieję, że wkrótce się wszystko wyjaśni. Od prezesa MKP Darzbór udało się nam dowiedzieć, że w klubie nic złego się nie dzieje. Dopinany jest budżet na nowy sezon, a to, że zawodnicy nie przystąpili jeszcze do treningów, to splot różnego rodzaju okoliczności i w najbliższym czasie treningi powinny się rozpocząć. (zp)

Polski Kickboxing Light Contact 63,5 kg Leszno. Bartłomiej Mienciuk - ur. 1996 r., uczeń ZS - 5. Osiągnięcia: wicemistrz Polski w taekwondo; Puchar Polski kickboxingu. Występ w Coventry był praktycznie ostatnim występem na macie szczecineckiego arcymistrza Zbigniewa Sołtysa, zawodnik i trenera KSW Szczecinek. Posiada 34 tytuły mistrza kraju (taekwondo, kickboxing). Wśród osiągnięć sportowych należy wymienić: Mistrzostwo Europy w taekwondo Rzym – Włochy; Wicemistrzostwo Świata w kickboxingu Louisville – USA;

Puchar Świata w taekwondo Niemcy; Wicemistrzostwo Świata w taekwondo Birmingham – Anglia; aktualny Mistrz Polski w taekwondo oraz Zawodowy Mistrz Europy w kickboxingu federacji WKN. Zbyszek na zakończenie swojej wieloletniej kariery wywalczył brązowy medal w drużynie. Warto podkreślić, że w swojej ostatniej walce pokonał Svena Gordona z Anglii (2-krotnego, aktualnego mistrza świata), z którym przez ostatnie 10 lat toczył wielokrotnie zacięte boje kończone z różnym skutkiem. (zp)



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.