BIULETYN ODDZIAŁU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO STOWARZYSZENIA KONSERWATORÓW ZABYTKÓW ZESZYT 7-8

Page 1



BIULETYN ODDZIAŁU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO STOWARZYSZENIA KONSERWATORÓW ZABYTKÓW

ZESZYT SIÓDMY - ÓSMY

Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków Oddział Warmińsko-Mazurski Olsztyn 2010

2009–2010


Koncepcja okładki Małgorzata Birezowska, Grażyna Dzisko-Wadas, Anna Szymańska Projekt okładki Małgorzata Birezowska Zdjęcia na okładce Panorama Olsztyna z wieży Nowego Ratusza fot. Jacek Strużyński (pierwsza strona okładki) Wagon silnikowy otrzymany z Elbląga po II wojnie światowej przez Olsztyn fot. ze zbiorów Krzysztofa Zienkiewicza (czwarta strona okładki) Redaktor naczelna Małgorzata Birezowska Adiustacja tekstów Jolanta Weihs Korekta Sława Mojzych-Rudowska, Maria Przytocka Zeszyty dofinansowali Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego Miasto Olsztyn Tomasz Birezowski

ISSN 1897-0524

Adres oddziału Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków Oddział Warmińsko-Mazurski 10-074 Olsztyn, ul. Zamkowa 2 tel. 89 523 51 75, 89 535 05 05 tel. kom. 603 371 408 www.skzolsztyn.free.ngo.pl e-mail: skzolsztyn@free.ngo.pl Adres redakcji 10-010 Olsztyn, ul. Osińskiego 7/9 Opracowanie DTP okładki Tomasz Birezowski Druk: ZP „Gutgraf”, 10-176 Olsztyn, ul. Bałtycka 131 tel./faks 89 523 81 01


SPIS TREŚCI

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5

S. Janina Bosko RM – Działalność Księdza Biskupa Juliana Wojtkowskiego na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Małgorzata Birezowska – Nagroda „Conservator Ecclesiae” na Warmii i Mazurach . . . . . . 12 Grażyna Dzisko-Wadas – Ikona Otieczestwa z Wojnowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Antoni Kapuściński – Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Rafał Bętkowski – Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie . . . 35 Michał Poniewski – Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań . . . . . . . . . 55 Rafał Bętkowski, Krzysztof Zienkiewicz, Tomasz Birezowski – Olsztyn powrót tramwajów Część I. Tramwaje w Olsztynie w I połowie XX wieku (Rafał Bętkowski) . . . . . . . . . . Część II. Tramwaje w Olsztynie po drugiej wojnie światowej (Krzysztof Zienkiewicz) . . Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast (Tomasz Birezowski) . . . .

72 72 79 85

Wiesława Gadomska – Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe . . . . . . . . . 95 Kamil Bernacki – Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich 106 Rafał Bańkowski – Niezapomniany park w Dylewie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 Recenzje Julian Wojtkowski – Organ konserwatorów zabytków Warmii i Mazur . . . . . . . . . . . . . . . . 127 Andrzej Kola – Recenzja biuletynu Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków Oddziału Warmińsko-Mazurskiego (Zeszyt 6, 2008) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 130 Anna Lewicka-Morawska – Opinia o Biuletynie Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 Sławomir Brzozecki – Recenzja biuletynu Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków (Zeszyt 6, 2008) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132 Noty biograficzne autorów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 134


4

Spis treści

Wkładka kolorowa Ilustracje do artykułu S. Janiny Bosko RM – Działalność Księdza Biskupa Juliana Wojtkowskiego na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137 Ilustracje do artykułu Małgorzaty Birezowskiej – Nagroda „CONSERVATOR ECCLESIAE” na Warmii i Mazurach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139 Ilustracje do artykułu Grażyny Dzisko-Wadas – Ikona Otieczestwa z Wojnowa . . . . . . . . . 141 Ilustracje do artykułu Rafała Bętkowskiego – Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 143 Ilustracje do artykułu Tomasza Birezowskiego – Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145 Ilustracje do artykułu Wiesławy Gadomskiej – Łyna w Olsztynie – relacje przestrzenno-krajobrazowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 Ilustracje do artykułu Kamila Bernackiego – Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 154 Ilustracje do artykułu Rafała Bańkowskiego – Niezapomniany park w Dylewie . . . . . . . . . 158


WSTĘP Szanowni Państwo! Obecny periodyk zawiera materiały z dwóch lat. Promocja poprzedniego, szóstego biuletynu odbyła się 28 stycznia 2009 roku na zamku olsztyńskim w Sali Kromera. Uroczystość uświetnił recital olsztyńskiego KABARETU PIOSENKI SMUTNEJ. Przybyli goście z różnych instytucji, środowisk kulturalnych Olsztyna i mieszkańcy miasta. Ważnym wydarzeniem ostatnich lat jest przyznanie prestiżowej nagrody im. księdza profesora Janusza Stanisława Pasierba „Conservator Ecclesiae” 2009 na wniosek warmińsko-mazurskiego oddziału SKZ. Laureatem jest ksiądz biskup prof. dr hab. Julian Wojtkowski z Archidiecezji Warmińskiej. Nagroda została przyznana za wybitne osiągnięcia w dziedzinie ochrony i konserwacji architektury i sztuki sakralnej Warmii i Mazur ze szczególnym uwzględnieniem kościołów ewangelickich, które przeszły do kultu katolickiego. Ksiądz Biskup odebrał nagrodę z rąk pana Tomasza Merty – Generalnego Konserwatora Zabytków – 17 kwietnia 2009 r. w Leżajsku, gdzie odbyły się coroczne obchody Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2009 roku narodziła się nowa strategia promocji miasta Olsztyn – ogród Europy, Miasto – ogród. Wizja–Uzasadnienie–Realizacja, 2010–2020 opracowana przez Macieja Rytczaka i Radosława Paździoro. Z dużą satysfakcją odnotowaliśmy fakt, że fragmenty artykułów z naszych poprzednich biuletynów dotyczące architektury krajobrazu w Olsztynie są cytowane w nowej koncepcji i mają wpływ na wizję miasta w przyszłości. Żywimy nadzieję, że coraz częściej nasze czasopismo będzie miało pozytywne oddziaływanie na ochronę dziedzictwa kulturowego i kształtowanie nowoczesnej przestrzeni z poszanowaniem wartości minionych epok. W nowych zeszytach zwracamy uwagę na pierwszy z cyklu artykułów o znaczeniu Łyny w Olsztynie oraz jej potencjale jaki był i może być wykorzystany w najbliższej przyszłości miasta.1 Kolejny artykuł, na przykładzie miast Europy, zwraca uwagę na stosunkowo nowe zjawisko myślenia o przekształceniach struktur zurbanizowanych. Przeważająca większość nowych parków powstaje obecnie w ramach recyklingu przestrzeni, na „terenach z odzysku”.2 W dniach 17–22 sierpnia 2009 r. nasz oddział wyruszył na Ukrainę do Lwowa i okolic m.in. Żółkwi, Podhorców (fot. 1), Oleska, Rudek, Truskawca. Patrząc na polskie ślady możemy być dumni ze spuścizny jaką zostawiliśmy na tej ziemi. Widzieliśmy postępy w ochronie i konserwacji zaniedbanych przez lata obiektów. Jest zrozumienie, że to dziedzictwo europejskie. Nasuwają się analogie z terenami dawnych Prus. Podobnie 1 2

W. Gadomska, Łyna w Olsztynie. Relacje przestrzenno-krajobrazowe. K. Bernacki, Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich.


Wstęp

6

na Warmii i Mazurach coraz więcej czerpiemy z historii tych ziem dla budowania teraźniejszości i przyszłości. Kolejny raz w biuletynie powracamy do parku w Dylewie.3 Niestety degradacja założenia pałacowo-parkowego będącego w rejestrze zabytków województwa warmińsko-mazurskiego postępuje zatrważająco. Zgłosiliśmy do Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków ścięcie unikalnego w naszym krajobrazie platana.4 W listopadzie 2010 r. straciliśmy następne drzewo. Podobnie dzieje się z architekturą ogrodową. Ustawa o ochronie zabytków nakłada na właściciela obowiązek zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie oraz korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości.5 Bierzemy udział w dyskusjach, akcjach, Fot. 1. Zamek Koniecpolskich, Sobieskich, pracach związanych z ratowaniem wartośRzewuskich, Sanguszków w Podhorcach. ciowych dzieł. Z niepokojem obserwujeFot. M. Birezowska my pogorszenie stanu zachowania wielu obiektów. W Olsztynie napawa optymizmem nawiązanie rozmów z Prezydentem Miasta Olsztyna Piotrem Grzymowiczem w sprawie zapewnienia odpowiedniej ochrony odkrytej w czerwcu 2010 r. historycznej przepompowni pneumatycznej.6 W rozmowach uczestniczyli przedstawiciele czterech olsztyńskich stowarzyszeń: Święta Warmia, Forum Rozwoju Olsztyna, Stowarzyszenie Architektów Polskich oddział olsztyński i Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków oddział warmińsko-mazurski. Mamy nadzieję, że rozpoczął się dialog, który zaowocuje uwrażliwieniem decydentów na historyczny charakter otoczenia i wykorzystanie tych walorów do budowania nowego. Serdecznie zapraszam do lektury Małgorzata Birezowska Prezes Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków

3 R. Bańkowski, Niezapomniany park w Dylewie. O parku w Dylewie pisaliśmy w Biuletynach OWM SKZ w zeszytach 4, 5, 6. 4 Pismo OW-M SKZ z dnia 22 grudnia 2009 r. 5 Ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Art. 5 pkt. 3, 4. 6 Odkryta podczas inwestycji drogowej stacja ejektorowa IV należy do systemu kanalizacji pneumatycznej Shone’a, który pod koniec XIX w. był nowością w Europie kontynentalnej, a Olsztyn był jednym z pierwszych miast, gdzie go zastosowano. Olsztyńska komora kanalizacyjna wraz z całym systemem przedstawia wyjątkową wartość na skalę Polski i Europy.


S. Janina Bosko RM

DZIAŁALNOŚĆ KSIĘDZA BISKUPA JULIANA WOJTKOWSKIEGO NA RZECZ ZACHOWANIA DZIEDZICTWA KULTUROWEGO Ksiądz biskup prof. dr hab. Julian Andrzej Wojtkowski jest synem nauczycielki Filonii Marii Stanisz i profesora Andrzeja Wojtkowskiego. Urodził się 31 stycznia 1927 roku w Poznaniu, gdzie też ukończył szkołę powszechną w latach 1934–1939. Tu przeszedł przez obóz koncentracyjny od 8 do 30 listopada 1939 roku i został z rodziną wywieziony na ziemię kielecką, gdzie przebywał do 4 grudnia tegoż roku. Gimnazjum tajne ukończył w 1944 roku. Liceum semestralne w Lublinie w latach 1944–1945. W latach 1945–1950 studiował w Seminarium Duchownym w Lublinie dla Diecezji Warmińskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał 25 czerwca 1950 roku w Lublinie. Studia teologii dogmatycznej ukończył na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, magisterium obronił w 1950 roku, doktorat w 1953 roku, a habilitację na Wydziale Teologicznym w Krakowie (1968). Profesorem nadzwyczajnym Papieskiej Akademii Teologicznej został w 1987 roku, a zwyczajnym w 1997 roku. Jest emerytowanym profesorem PAT UWM w Olsztynie. W 1969 roku został mianowany przez Stolicę Apostolską biskupem pomocniczym diecezji warmińskiej. W Seminarium Duchownym w OlFot. 1. Bp prof. Julian Wojtkowski. sztynie był wykładowcą, prefektem, wicerektorem. Fot. Archiwum Kurii Był również rektorem Warmińskiego Instytutu Teologicznego, wikariuszem generalnym diecezji i archidiecezji warmińskiej, członkiem, później dziekanem i prepozytem kapituły warmińskiej. Jest Członkiem Komisji Filologicznej Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, członkiem Papieskiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej w Rzymie, członkiem Internationaler Mariologischer Arbeitskreis Kevelaer e. V. 1983. Był sekretarzem Komisji Episkopatu Polski ds. KUL, przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski ds. budowy kościołów. Uczestniczył w międzynarodowych kongresach mariologicznych i sympozjach józefologicznych. Biskup Wojtkowski jest specjalistą w zakresie teologii dogmatycznej, w jej ramach historykiem dogmatu i teologii, badaczem mariologii średniowiecznej, znawcą dziejów


8

S. Janina Bosko

Kościoła na Warmii, paleografii łacińskiej, tłumaczem pism kardynała Hozjusza. Jest promotorem 60 magisteriów, 23 licencjatów i 17 doktoratów. Autorem wielu prac naukowych. Senat Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie przyznał księdzu biskupowi 15 grudnia 2008 roku tytuł doktora honoris causa, a 3 marca 2009 roku odbyło się uroczyste wręczenie dyplomu. W życiu księdza biskupa Wojtkowskiego praca naukowa splatała się z umiłowaniem zabytków, wielką wiedzą z zakresu budownictwa sakralnego i sztuki konserwacji. Jest znawcą sztuki i jednym z pionierów ochrony dziedzictwa kulturowego na Warmii. Już jako prefekt seminarium z klerykami pracował przy porządkowaniu i odwadnianiu zabytkowego obiektu sanktuarium w Krośnie. Wizytacje biskupie pozwalały dobrze poznać stan zachoFot. 2. Olsztyn. Na wieży konkatedry św. Jakuba. wania architektury kościołów i wyFot. Archiwum Kurii stroju ich wnętrz. Wizytacje przeprowadzał dokładnie, zwracając uwagę na stan zachowania obiektów. Sprawdzał je pod kątem zabezpieczenia i stanu instalacji elektrycznej. Protokóły wizytacyjne sporządzane przez niego opisują zabytki sztuki sakralnej dokładnie ze znajomością przedmiotu, z wyeksponowaniem obiektów cennych lub wymagających konserwacji. W wielu przypadkach są dziś jedynymi dokumentami dotyczącymi minionych lat. Wskazane w protokołach zabytkowe obiekty zostawały najczęściej poddane konserwacji lub były zabezpieczane, co chroniło je przed unicestwieniem. Cenne były szczególnie konsultacje księdza biskupa dotyczące prac remontowo-konserwatorskich kościołów gotyckich z przedstawicielami Urzędu Ochrony Zabytków. Podczas spotkania konserwatorskiego w kościele w Łabędniku (14 lutego 2000 r.) ksiądz biskup wykazał się wielką znajomością gotyckiej konstrukcji dachu, którego stopień nachylenia jest bardzo istotny jako przeciwwaga sił wiatru i dzięki temu nadał pracom właściwy kierunek. Przeprowadził wiele konsultacji z projektantami nowych kościołów i kaplic powstających na terenie diecezji. Był ogniwem splatającym twórców i administratorów parafii. Troszczył się i kontrolował prace konserwatorskie katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Fromborku, konkatedry Świętego Jakuba w Olsztynie i Kolegiaty Dobromiejskiej. W katedrze fromborskiej ustalał z wojewódzkim konserwatorem


Działalność Ks. Bpa Juliana Wojtkowskiego na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego

9

zabytków Marią Lubocką-Hoffmann program prac konserwatorskich na lata 1998–1992. Udzielał konsultacji w gotyckiej współkatedrze Świętego Jakuba w Olsztynie i uczestniczył przy odbiorach kapitalnego remontu wieży i przy konserwacji elewacji katedry. Czuwał nad odtwarzaniem z ruin południowego skrzydła kolegiaty w Dobrym Mieście. Uratował przed zniszczeniem Sanktuarium Świętego Rocha w Tłokowie, przeprowadzając kapitalny remont dachu i gruntowną konserwację porwanych obrazów w ołtarzach w jednolitym, rokokowym wystroju wnętrza tej świątyni. Jako przewodniczący komisji ds. budownictwa sakralnego w latach 1977–1979 i referent ds. budownictwa sakralnego czuwał nad ochroną zabytkowych wnętrz kościelnych, kiedy dostosowywano prezbiteria do odnowionej liturgii po Soborze Watykańskim II (m.in. konkatedra Świętego Jakuba w Olsztynie). Dzięki tej czujności i trosce, na Warmii zachował się prawie całkowicie materiał zabytkowy kościołów oraz ocalał historyczny wystrój wnętrz. Ksiądz biskup czuwał nad ratowaniem kościołów z ruiny. Położył wielkie zasługi w ocaleniu ruin gotyckiego kościoła Świętej Katarzyny w Braniewie przed wysadzeniem w powietrze i w odbudowie tej świątyni, a także innych kościołów: w Gronowie (z lat 1696–1728), w Żelaznej Górze (z 1. ćw. XIV w.), Świętego Dominika Savio w Ostródzie i Świętego Wojciecha w Prabutach, w Garbnie, w Gardynach, w Głębocku oraz w Kutach. Przed przystąpieniem do odbudowy kościołów dbał o konieczną dokumentację na podstawie archiwalnych zdjęć, tłumaczył teksty łacińskie i niemieckie dotyczące historii tych obiektów. Do odbudowywanych kościołów, np. do Braniewa, dojeżdżał często pociągiem i czuwał przy ich odbudowie podczas prowadzonych prac. Położył duże zasługi dla ochrony i ratowania od zniszczenia kościołów ewangelickich, prowadząc w imieniu diecezji rozmowy z odpowiednimi władzami i przedstawicielami kościoła ewangelickiego w celu przeznaczenia tych kościołów do kultu rzymskokatolickiego (przez wykup lub inną formę użytkowania). Kościoły te wymagały najczęściej kapitalnych remontów i konserwacji, ale dzięki temu ocalały, jak np. kościoły w Jerutkach, Fot. 3. Reszel. Wieża kościoła św. Piotra i Pawła. Fot. Archiwum Kurii Biskupcu Reszelskim, Szestnie,


10

S. Janina Bosko

Kurkach, Nowej Wsi, Kociołku Szlacheckim, Rozogach, Ukcie, Targowie, Trelkowie, Gawrzyjałkach, Spychowie. Również poprzez publikacje z zakresu historii Kościoła ks. bp propagował troskę o odbudowę i konserwację kościołów ewangelickich przejętych do kultu rzymskokatolickiego. (Wojtkowski J. A., Kościoły ewangelickie przejęte dla kultu katolickiego po drugiej wojnie światowej w Archidiecezji Warmińskiej, WWA 50: 1995, nr 16, ss. 107–117; Wojtkowski J. A., Kościoły ewangelickie przejęte dla kultu katolickiego od roku 1945 w warmińskiej części Diecezji Ełckiej i Elbląskiej, WWA 52: 1997, nr 27, ss. 89–99; Wojtkowski J. A., Kościoły ewangelickie, WWD 37: 1983, ss. 331–339; Wojtkowski J. A., Wypełnienie testamentu Hozjusza, SW 27: 1990, ss. 331–339.) Biskup troszczył się również o ratowanie ruchomych obiektów sakralnych ze zniszczonych kościołów. Dzięki jego staraniom rozproszony Tryptyk z Pęciszewa po konserwacji poszczególnych rzeźb został odtworzony i umieszczony w nowo wybudowanym kościele Seminarium Duchownego w Olsztynie na Redykajnach. Biskup Wojtkowski wspiera pracę Wydziału Sztuki Kościelnej Kurii w Olsztynie, dołączając do jego zbiorów materiały, dokumentacje konserwatorskie i fotograficzne oraz własne spostrzeżenia i uwagi. Wspiera doświadczeniem, udziela konsultacji w skomplikowanych zagadnieniach. Biskup zna historię powojenną wszystkich kościołów czy kaplic w diecezji warmińskiej od 1945 roku, przeprowadzanych remontów i prac konserwatorskich. Do tej wiedzy z własnego doświadczenia dołączył swoje tłumaczenie na język polski kroniki ks. Jerzego Wojciecha Heidego Lidzbark Warmiński i ks. Jana Leo Dzieje Prus. Ksiądz biskup dostrzegał brak w diecezji warmińskiej odpowiedniej liczby kościołów, na które trudno było uzyskać pozwolenie. Z upoważnienia księdza arcybiskupa prowadził starania u władz o pozwolenia na budowę. Dzięki tym staraniom wybudowano w Archidiecezji Warmińskiej wiele nowych obiektów sakralnych i kaplic. Ks. biskup czuwał nad projektami i wyborem odpowiednich materiałów oraz prowadził konsultacje z projektantami, architektami, konserwatorami. Na wspomnienie zasługuje uratowana przy jego udziale zabytkowa kaplica z 1885 roku przy wybudowanym w Olsztynie kościele Bogarodzicy Dziewicy Matki Kościoła w dzielnicy Jaroty oraz piękna kaplica z 1922 przy kościele Najświętszej Maryi Panny Wspomożenie Wiernych w Olsztynie Likusach. Życie księdza biskupa wypełnia działalność duszpasterska, administracyjna oraz naukowa, a także troska o odbudowę i budowę kościołów. Wszystko to było i jest przepełnione wielką głębią pokoju, modlitwy i ofiary, szczególnie podczas corocznych pielgrzymek do Wilna i Częstochowy. W życiu biskupa Wojtkowskiego współistnieje nierozerwalna więź troski o ochronę kościoła jako dzieła sztuki, zabytku z równorzędną troską o ocalenie piękna nadprzyrodzonego żywego Kościoła, jaki stanowią wierni: ludzie nauki, artyści, architekci, konserwatorzy, studenci i ci, spotkani w drodze, najubożsi. Wszystkim biskup poświęcał swój czas, swoją pomoc, ofiarę z własnego życia przepełnionego modlitwą i pracą. Do zbiorów muzealnych Archidiecezji Warmińskiej, które są nadzieją na powstanie Muzeum Archidiecezjalnego ks. biskup przekazał wszystkie cenne pamiątkowe medale, obrazy, rzeźby, hafty i świątki, jakie otrzymał podczas wizytacji biskupich i różnych uroczystości w kraju oraz za granicą.


Działalność Ks. Bpa Juliana Wojtkowskiego na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego

11

Ks. profesor Janusz Pasierb na sympozjum w 1992 roku w Częstochowie, poświęcając wykład zagadnieniom ochrony dzieł sztuki, posłużył się napisem z kościoła Świętej Pudencjany w Rzymie z IV wieku, gdzie na mozaice umieszczonej na absydzie jest napis Dominus Conservator Ecclesiae Pudentiane. Chrystus mówi o sobie, że jest konserwatorem tej świątyni, tym który zachowuje, ocala, zapewnia istnienie. Napis ten można odnieść do dziejów Kościoła warmińskiego, w którym od początku jego istnienia powstawały najwybitniejsze dzieła sztuki sakralnej. Kościół na Warmii na skutek wielu wojen stawał ciągle przed problemem ratowania zabytkowych świątyń, rzeźb, obrazów i naczyń liturgicznych. Po drugiej wojnie światowej biskup Julian Wojtkowski był jednym z tych, którzy chronili obiekty sakralne poprzez nieustanne czuwanie, przez wizytowanie i starania o konserwację. Dźwigając z ruin świątynie, pomógł przywrócić im dawne piękno.


Małgorzata Birezowska

NAGRODA „CONSERVATOR ECCLESIAE” NA WARMII I MAZURACH

W dniu 17 kwietnia 2009 roku w bazylice oo. bernardynów w Leżajsku w trakcie obchodów Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w obecności Generalnego Konserwatora Zabytków Tomasza Merty (il. 1, s. 139) została wręczona prestiżowa nagroda Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków „CONSERVATOR ECCLESIAE”.1 Laureatem nagrody im. ks. Janusza Stanisława Pasierba CONSERVATOR ECCLESIAE 2009 jest ks. biskup prof. dr hab. Julian Wojtkowski z Olsztyna (il. 2–4, s. 139–140). Nagrodę wręczyli przedstawiciele Zarządu Głównego SKZ mgr inż. arch. Maria Sarnik-Konieczna i prof. zw. dr hab. inż. arch. Kazimierz Kuśnierz, który wygłosił laudację. Nagroda została przyznana na wniosek oddziału warmińsko-mazurskiego SKZ za wkład w ochronę i konserwację architektury i sztuki sakralnej na Warmii i Mazurach, m.in. we Fromborku, Olsztynie, Dobrym Mieście, Braniewie oraz za szczególne wyczucie i troskę o kościoły ewangelickie, które przeszły do kultu katolickiego, m.in. w Jerutkach, Szestnie, Fot. 1. Wniosek Oddziału Warmińsko-Mazurskiego SKZ Spychowie i wiele innych. 1 Nagrodę w postaci dyplomu oraz medalu okolicznościowego autorstwa profesora Mariana Koniecznego funduje Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków. Nagrodę przyznaje komisja, pod przewodnictwem prezesa SKZ, powoływana każdorazowo przez Zarząd Główny, do udziału w której zaproszeni są przedstawiciele: Komisji Episkopatu ds. Sztuki Kościelnej; Generalnego Konserwatora Zabytków; Polskiego Komitetu Narodowego ICOMOS; Stowarzyszenia Historyków Sztuki; Towarzystwa Opieki nad Zabytkami; członek SKZ niepełniący żadnej funkcji we władzach centralnych Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków; oraz trzech członków ZG SKZ.


Nagroda „Conservator ecclesiae“ na Warmii i Mazurach

Ks. bp. Julianowi Wojtkowskiemu towarzyszyła delegacja z Kurii Archidiecezjalnej w Olsztynie w osobach ks. bp. Wikariusza Generalnego dr. Jacka Jezierskiego, archidiecezjalnego konserwatora zabytków ks. prałata dr. Jacka Wojtkowskiego i przewodniczącej Komisji do Spraw Budownictwa Sakralnego i Konserwacji Archidiecezji Warmińskiej siostry mgr Janiny Bosko oraz Małgorzaty Birezowskiej prezes oddziału warmińsko-mazurskiego SKZ. Ks. bp Julian Wojtkowski, wybitny erudyta, człowiek niezwykłego intelektu, ogromnej wiedzy na wielu obszarach nauki, w swojej wielokierunkowej działalności zawsze dbał o ochronę i konserwację architektury i sztuki sakralnej. Jego życie i praca w znacznej mierze związane są z Warmią i Mazurami. Podobnie jak ks. profesor Janusz Stanisław Pasierb2, jest kapłanem, uczonym, nauczycielem i wy-

13

Nagroda im. Księdza Profesora Janusza Stanisława Pasierba „Conservator Ecclesiae” przyznawana jest co roku zarówno osobom duchownym jak i świeckim. Honoruje tych, których twórcza i naukowa działalność wnosi cenny wkład w dziedzinę ochrony i konserwacji architektury oraz sztuki sakralnej. Patronem nagrody uczyniono księdza Profesora Janusza Stanisława Pasierba – zarówno kapłana jak i wybitnego uczonego, poetę i konserwatora zabytków. Za rok 2008 nagrodę Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków „Conservator Ecclesiae” otrzymał ksiądz Biskup prof. zw. dr hab. Julian Andrzej Antoni WOJTKOWSKI. Ksiądz Biskup wpisał się w historię kościoła rzymskokatolickiego na Warmii i Mazurach swą działalnością nauczycielską, kapłańską i pasterską. Z tą ziemią związał też pracę naukową, dydaktyczną oraz konserwatorską będąc profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Ksiądz Biskup pochodzi z Poznania, ale zasadniczą edukację jako osoba duchowna otrzymał w Lublinie, gdzie w 1950 roku ukończył Seminarium Duchowne, studia Teologii Dogmatycznej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz otrzymał święcenia kapłańskie. W trzy lata później obronił pracę doktorską, a w 1968 roku uzyskał habilitację na Wydziale Teologicznym w Krakowie. W 1987 roku został profesorem nadzwyczajnym Papieskiej Akademii Teologicznej, a w 1997 profesorem zwyczajnym. W 1969 roku Laureat otrzymał nominację ze Stolicy Apostolskiej na biskupa pomocniczego Diecezji Warmińskiej. W dorobku Księdza Biskupa na rzecz ochrony zabytków architektury i sztuki sakralnej Warmii jest olbrzymia liczba zabytkowych zespołów kościelnych przeważnie gotyckich, katolickich i ewangelickich, które zabezpieczał, odnawiał oraz konserwował. Posiada też poważne zasługi przy ratowaniu ruchomych obiektów sakralnych z kościołów wcześniej zniszczonych. Jako uznany znawca budownictwa sakralnego i sztuki konserwacji zabytków był wielokrotnie konsultantem Urzędu Ochrony Zabytków w zakresie programów prac konserwatorskich i ich realizacji. W dorobku naukowym Księdza Biskupa jest wiele rozpraw naukowych, publikacji oraz wystąpień na konferencjach naukowo-problemowych związanych z ochroną i konserwacją sakralnych zespołów zabytkowych. Również dorobek dydaktyczny Laureata jest wybitny. Był promotorem 16 dysertacji doktorskich oraz prawie stu prac magisterskich i licencjackich. Pięknym zwieńczeniem dorobku i wielokierunkowych zasług Księdza Biskupa Profesora dra hab. Juliana Wojtkowskiego było przyznanie Mu Tytułu Doktora Honoris Causa Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Jego Ekscelencjo, Księże Biskupie – składamy najserdeczniejsze gratulacje i podziękowanie za dorobek całego życia jako osoby duchownej oraz za wybitne osiągnięcia na polu ochrony zabytków kultury narodowej. Opracował: Kazimierz Kuśnierz Wiceprezes SKZ Warszawa – Leżajsk, 17 kwietnia 2009 r.

Fot. 2. Nagroda – dokument SKZ. Tekst laudacji

Fot. 3. Nagroda im. ks. Profesora Janusza Stanisława Pasierba 2009. Dyplom SKZ

2 Ksiądz Janusz Stanisław Pasierb (1929–1993), historyk sztuki, profesor zwyczajny dr hab. Odegrał wybitną rolę w ruchu na rzecz ochrony zabytków. Urodził się w Lubawie. Od roku 1964 kierował Katedrą Historii Sztuki Kościelnej Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Był wybitnym uczonym-humanistą w dziedzinie teorii i historii sztuki, szczególnie sztuki sakralnej. Jego podręcznik Ochrona zabytków sztuki sakralnej (1968) jest ważnym dziełem w tym zakresie. Był sekretarzem i wiceprzewodniczącym Komisji Episkopatu ds. Sztuki Kościelnej, członkiem Rady Ochrony Zabytków przy Ministrze Kultury i Sztuki, członkiem wielu gremiów naukowych i stowarzyszeń działających na rzecz kultury i ochrony zabytków.


Małgorzata Birezowska

14

Fot. 4. Awers i rewers medalu

Bp Julian Wojtkowski

PODZIĘKOWANIE ZA NAGRODĘ IMIENIA KSIĘDZA JANUSZA PASIERBA "CONSERVATOR ECCLESIAE"

(Tekst autoryzowany)

To była współpraca: Z wojewódzkimi konserwatorami zabytków z Olsztyna, ze słyszenia, panem Rewskim i panią Vetulani, z praktyki, inż. Jerzym Golakowskim (kościół w Krośnie koło Ornety), mgr. Lucjanem Czubielem (kościoły w Bażynach, Chwalęcinie, Kutach, kapitularz we Fromborku, południowe skrzydło kolegiaty w Dobrym Mieście); z Elbląga prof. dr hab. Marią Lubocką-Hoffmann (Bazylika w Braniewie, kościół w Olbrachtowie); znowu z Olsztyna mgr Jackiem Wysockim (kościół w Mańkach). Generalny Konserwator zabytków, prof. dr hab. Michał Szymański wiąże się z uratowaną od przestropowania kaplicą szpitala Mariackiego w Olsztynie. Najwięcej projektowali i nadzorowali: inż. Zygmunt Wysocki z Gdańskich Pracowni Konserwacji Zabytków, prof. dr. hab. Zygmunt Konarzewski z zespołem z Politechniki Warszawskiej, mgr. inż. Bronisław Długosz z Olsztyna. Rzemieślnikami byli najpierw Warmiacy: Ruch z Brąswałdu, Arendt z Dywit, Grodzki ze Spręcowa, Naterski z Zielonowa, Schimmelpfennig z Biskupca. Potem Antoni Laudański z Jedwabnego, którego syn mgr Marian Laudański przekazał murarzom odbudowującym Bazylikę w Braniewie tajemnicę budowy sklepień gotyckich „z ręki” (ojciec już wtedy nie żył). Wreszcie górale: cieśle Józefa Gałowicza z Kacwina i murarze Franciszka Kuźla z Niedzicy. Mgr Lucjan Czubiel mawiał, że z tymi rzemieślnikami mógłby konserwować zabytki bez inżynierów. Żyjącym hołd, zmarłym modlitwa! Leżajsk, 17 kwietnia 2009 roku.

Bp Julian Wojtkowski senior

chowawcą, działaczem i społecznikiem. Ks. biskup jest specjalistą w zakresie teologii dogmatycznej, znawcą dziejów Kościoła na Warmii, paleografii łacińskiej, tłumaczem pism kardynała Hozjusza. 15 grudnia 2008 roku senat Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie przyznał księdzu biskupowi doktorat honoris causa. Osoby działające na rzecz ochrony i konserwacji zabytków sakralnych wielokrotnie uzyskały pomoc merytoryczną i praktyczną ze strony Księdza Biskupa. Jest autorytetem. Nadal służy radą i pomocą. Jednocześnie należy podkreślić skromność, która cechuje Księdza Profesora. Pamięta o wszystkich, którzy brali udział w pracach, od decydentów po bezpośrednich wykonawców. Na uroczystości w Leżajsku (il. 3, s. 140), w mowie końcowej wymienił m.in. nazwiska osób, które często są w cieniu wydarzeń, dziękując za współpracę przy ochronie obiektów sakralnych (fot. 5 przemówienie ks. bp.). Nagroda CONSERVATOR ECCLESIAE przyznawana jest od 1996 roku.3 Laureatami byli m.in. ks. biskup Jan Bernard Szlaga z Pelplina, ks. kardynał Franciszek Macharski, ks. arcybiskup Abel – ordynariusz prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej. Organizatorami obchodów Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków w 2009 roku byli Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków oraz Klasztor oo. Bernardynów w Leżajsku. Obchody odbyły się w zespole klasztornym oo. bernardynów w Leżajsku, który w 2005 roku został uznany przez Prezydenta RP za pomnik historii.

Fot. 5. Podziękowanie za nagrodę

3 Dąży się do przyznawania jednej nagrody w każdym roku, lecz nie ma ograniczeń liczby nagród.


Grażyna Dzisko-Wadas

Ikona Otieczestwa z Wojnowa

Ikona Świętej Trójcy jest najbardziej interesującym obiektem zespołu ikon, stanowiących wyposażenie kaplicy klasztornej staroobrzędowców w Wojnowie1, zarówno ze względu na niespotykane znaczne rozmiary podobrazia, jak i kontrowersyjną ikonografię. (Il. 1, s. 141) Na przykładzie tej ikony chciałabym poruszyć kwestię wyodrębniania ikon staroobrzędowców jako odmiennego zjawiska w malarstwie ikonowym. Ikony są ciągle najmniej zbadaną dziedziną kultury artystycznej staroobrzędowców. Wynika to z wielu powodów, głównie z uwagi na rozproszenie zabytków i brak znajomości ich proweniencji. O ikonie staroobrzędowej można mówić od około początku XVIII wieku, od momentu kiedy to umocniły się centra duchowe i artystyczne staroobrzędowców, po rozłamie kościoła prawosławnego w połowie XVII wieku2. Najbardziej zwartą kolekcją ikon staroobrzędowców w Polsce, która pozwala wyodrębnić pewne ich cechy wspólne, jest zbiór z klasztoru staroobrzędowców w Wojnowie3. Grupa 72 ze 115 ikon z kaplicy klasztornej znajduje się obecnie w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Są to głównie ikony domowe, o niedużych rozmiarach, przeznaczone do kultu prywatnego. Ich analiza wskazuje na istnienie cech wspólnych oraz cech różniących je od ikon oficjalnej Cerkwi, a więc pozwala to na mówienie o ikonie staroobrzędowej jako odrębnym zjawisku.4 Czy prawidłowość ta dotyczy pozostałego zespołu 43 ikon znajdujących się nadal w kaplicy? Są to duże ikony usytuowane na ścianie wschodniej, w układzie przypominającym ikonostas, których rozmieszczenie było przypadkowe i związane z rozmiarem podobrazia.5 Ikona Trójcy Świętej jest najbardziej okazałym i znaczącym obiektem. Została przywieziona z Rosji w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku. Prawdopodobnie z ośrodka bezpopowców fiedosiejewców na Cmentarzu Przemienienia Pańskiego w Moskwie, skąd pochodziły ikony otrzymywane

1 Ikonom z kaplicy klasztornej w Wojnowie poświęcono publikacje: G. Dzisko-Wadas, Ikony staroobrzędowców z klasztoru Zbawiciela i Świętej Trójcy w Wojnowie, w: Biuletyn OWM SKZ, z. 3, Toruń–Olsztyn 2005; E. Iwaniec, Z dziejów staroobrzędowców na ziemiach polskich, Warszawa 1977; G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikony staroobrzędowców, Olsztyn 1993. 2 G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikona, kult, polityka, Olsztyn 2000, s. 131. 3 G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikony staroobrzędowców, ss. 14–15; G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikona, kult, polityka, s. 131; G. Kobrzeniecka-Sikorska, Artystyczne i duchowe oblicze ikony, katalog wystawy, Olsztyn 2007. 4 Ibidem, ss. 14–15. 5 G. Dzisko-Wadas, op. cit., s. 31.


Grażyna Dzisko-Wadas

16

w okresie organizowania klasztoru męskiego Wojnowie oraz przekształcania go w klasztor żeński.6 Czas powstawania ikony jest złożony, można go określić na połowę XVII wieku, z uzupełnieniami i przemalowaniami z XVIII wieku, z pierwszej połowy XIX oraz z przełomu XIX i XX wieku. (Rys. 1) Ikona Trójcy Świętej o obecnym kształcie podobrazia, o wymiarach 163 cm x 94 cm, została wykonana w pierwszej połowie XIX wieku jako środkowa ikona rzędu patriarchów dużego ikonostasu, wraz z dwiema ikonami Archaniołów7. Ikony tego ikonostasu prawdopodobnie spłonęły, na co wskazują uszkodzenia dolnych partii warstwy malarskiej ocalałych obiektów. Ikona powstała w tradycyjnej pracowni starinszczika, prawdopodobnie w Mstierze pod Moskwą. Interpretacja tematu, pomimo programowej archaizacji Rys. 1. Ikona Otieczestwa z Wojnowa. Chronologia i tradycjonalizmu, zdradza wpływy warstw malarskich, 2009. Rys. G. Dzisko-Wadas sztuki zachodnioeuropejskiej oraz potwierdza odejście od kanonów. Do wykonania ikony wykorzystano częściowo zachowaną ikonę pochodzącą z połowy XVII wieku. Podobrazie tej ikony, składające się z trzech sklejonych stycznie desek, zachowane jest dobrze w centralnej i dolnej części, w górnej okrojone w kształcie trapezoidalnym. W pierwszej połowie XIX wieku do górnej części podobrazia doklejono siedem deseczek, aby uzyskać prostokątny, zamknięty łukiem odcinkowym kształt podłoża. (Rys. 2; il. 2, s. 141) Lico, wykonane zgodnie ze staroruską tradycją, ma głęboki kowczeg powtarzający kształt podobrazia. Ikona przedstawia Boga Ojca w postaci siwobrodego starca w białej szacie, jako Sabaoth, Odwieczny Dniam, siedzącego na tronie w formie ławy, wyściełanym poduszkami. Na wysokości łona Boga Ojca znajduje się wizerunek siedzącego Chrystusa Emanuela w czerwonej szacie z chryzografią. Obaj z rozpostartymi na boki uniesionymi rękoma, z dłońmi błogosławiącymi gestem dwupalcowym. Między nimi unosi się Duch Święty pod postacią białej gołębicy, w okrągłym, zielonym medalionie. Postacie ukazane w trzech mandorlach o formach: czerwonego owalu z cherubinami, ciemnoniebieskiego owalu dekorowanego na obrzeżu ornamentem z falbanką, wypełnione serafinami, oraz czerwonego czworoboku z symbolami czterech ewangelistów pod posta6

E. Iwaniec, op. cit., ss. 178, 217–235. Ikonie Archaniołów poświęcony jest artykuł G. Dzisko-Wadas, Ikona archaniołów z Wojnowa, w: Biuletyn OWM SKZ, z. 6, Olsztyn 2008, ss. 167–177. 7


Ikona Otieczestwa z Wojnowa

17

cią zoomorficznych, uskrzydlonych istot w narożnikach. W górnej części kowczegu znajdują się wizerunki trzech uskrzydlonych cherubinów oraz złote napisy określające ХЄРУ/ХБИМЫ (cherubiny) ГДЪ САБА/ОДЪ (Gospod Sabaoth, Pan Sabaoth). Przedstawienie ukazane jest na tle barwy ugrowej. Najstarsze przedstawienie jest dobrze zachowane w centralnej i górnej partii lica, z wyraźnie widoczną krakelurą spękań kratkowych. Kompozycja całości przedstawienia oraz najistotniejsze fragmenty Trójcy Nowotestamentowej (postacie Boga Ojca, jego głowa i twarz, dłonie, nimb, znaczna część szaty, postać Chrystusa, część jego głowy i twarzy, dłonie, większość szaty (il. 4, s. 142), wizerunek frontalny cherubina (il. 3, s. 141), części cherubinów i serafinów usytuowanych na owalnych polach, symbole Rys. 2. Odwrocie ikony Otieczestwa z Wojnowa. ewangelistów Marka i Mateusza), Chronologia powstania podłoża. Rys. G. Dzisko-Wadas zostały wykonane na bardzo dobrym poziomie artystycznym i mimo późniejszych uzupełnień i przemalowań po formie, nie zatraciły swojego siedemnastowiecznego charakteru. Warstwa malarska wykonana jest w technice tempery jajowej, systemem podmalówkowym, o płaszczyznowo-linearnym charakterze malowania. Kolory wyodrębnione konturem nałożono począwszy od tonów najciemniejszych do najjaśniejszych. Miejsca najwyższych świateł położono w formie białych kreseczek – dwiżek. Modelunek twarzy uzyskano stopniową gradacją koloru wykonaną techniką pławu na oliwkowej podmalówce sankirze. Kolorystyka ograniczona jest do kilku barw: ugru złotego, ochry, bieli, cynobru i ciemnej czerwieni, niebieskiego azurytu, zieleni oliwkowej oraz złotej. W XVIII wieku wzmocniono po formie rysunek włosów, rysów twarzy, fałd szat, stosując zbliżoną kolorystykę, różniącą się odcieniem i nasyceniem barw. W XIX wieku zmieniono i prawdopodobnie powiększono kształt podobrazia w górnej części, oraz nabito boczne listwy w celu poszerzenia podłoża. Ikona z siedemnastowiecznym wizerunkiem została wtórnie wykorzystana, stając się częścią dużego ikonostasu, centralną ikoną w górnym rzędzie patriarchów. Ikonostas ten powstał w pracowni ikon nawiązującej do dawnych wzorów, zarówno w starannym opracowaniu podobrazia, z kowczegiem i szpongami, jak i w ikonografii, gdzie przywiązanie do tradycji przejawiało się w stosowaniu wzorów ze starych podlinników. Tradycje malarstwa ikonowego są tu widoczne w rytmach kompozycyjnych, podma-


Grażyna Dzisko-Wadas

18

lunkowym sposobie malowania, gdzie formy wyodrębnione konturem potraktowane są sylwetowo. Na powiększonym podobraziu, w górnych narożnikach kowczegu, namalowano dwa cherubiny, nawiązujące stylistyką i kolorystyką do przedstawień siedemnastowiecznych cherubinów, oraz przemalowano po formie całe tło, używając zbliżonego koloru złotego ugru. Wykonano też duże uzupełnienia zniszczonych fragmentów warstwy malarskiej, wykonując rekonstrukcje trzech czwartych twarzy Chrystusa, fragmentów ornamentu falbankowego niebieskiego owalu, dekoracje obrzeża szat Boga Ojca, szrafowane złotem. Ponownie wzmocniono najwyższe światła czystą bielą, obrysowano nimby, trójkątne pola z przedstawieniami ewangelistów, rysunek skrzydeł cherubinów. Cienie szat pogłębione zostały laserunkiem, czystą czernią wymalowano rysunek źrenic i brwi. Polichromia dziewiętnastowieczna wykonana jest na dobrym poziomie technologicznym i dość dobrym poziomie artystycznym,8 o czym świadczy odbiegające od oryginału kolorystycznie i formalnie, asymetryczne wykonanie rekonstrukcji brakującego fragmentu twarzy Chrystusa. (Il. 6, s. 142) Na najsłabszym poziomie, zarówno warsztatowym jak i artystycznym, wykonano bardzo rozległe uzupełnienia warstwy malarskiej na przełomie wieków. Lico ikony uległo zniszczeniu w dolnej części, na powierzchni około 35–40 procent. Prawdopodobnie na skutek działania wysokiej temperatury zniszczeniu uległa zarówno warstwa malarska jak i zaprawa. Prace konserwatorskie zostały wykonane w warsztacie rzemieślnika, a nie w pracowni ikon, w zakresie przywracającym obiekt do dalszego kultu, bez dbałości o nawiązanie do zachowanego oryginału. Uzupełnienia zaprawy rażą niedbałością i niedokładnością wykonania. Na nierówno i grubo położonej zaprawie wykonano rekonstrukcję brakującego przedstawienia, dostosowując kolorystykę do zachowanej, pokrytej brudem, ściemniałą oliwą i spieczeniami warstwy malarskiej. Namalowano na nowo, kontynuując istniejące formy: dolny brzeg szat i stopy Chrystusa, całą dolną część szaty i stopy Boga Ojca, poduszki z prawej strony i tron, dolną część czerwonego owalu wewnętrznego, niebieskiego z serafinami oraz dwa wizerunki ewangelistów na czerwonych narożnikach czworoboku. (Il. 5, s. 142) Przemalowano całkowicie, po formie, tło na kolor brązowy. Uzupełnienia ubytków warstwy malarskiej wykonane na bardzo niskim poziomie artystycznym, rażąco odbiegają od zachowanego oryginału, zarówno stylistycznie jak i kolorystycznie, a w wielu miejscach w znacznym stopniu zachodzą na pierwotną polichromię. Niski poziom technologiczny wykonania uzupełnień spowodował powstanie zniszczeń, spękania zaprawy ze zróżnicowaną siatką spękań, przeniesioną na wierzchnie warstwy. Ocalona przed zniszczeniem, odnowiona, lecz bez dbałości o poziom pracy, ikona została przywrócona do funkcji kultowych. Jako fragment zdezintegrowanego i w większości niezachowanego ikonostasu została ofiarowana do nowo powstającego, prowincjonalnego ośrodka kultu. Tak trafiła na początku XX wieku do Wojnowa, do klasztoru Świętej Trójcy i Zbawiciela, jako kolejna ikona patronacka.9 Umieszczono ją na ścianie wschodniej kaplicy, gdzie ikony rozmieszczono w układzie przypominającym ikonostas, na centralnym miejscu górnego rzędu. Takie usytuowanie było podyktowane tylko i wyłącznie jej rozmiarami. W klasycznym ikonostasie ikona 8 9

Patrz: G. Dzisko-Wadas, Ikona archaniołów, ss. 173–177. G. Dzisko-Wadas, Ikona bramna Trójcy Świętej, w: Biuletyn OWM SKZ, z. 5, Olsztyn 2007, ss. 30–42.


Ikona Otieczestwa z Wojnowa

19

świątynna (chramowa), czyli ikona patrona, pod którego wezwaniem cerkiew została konsekrowana, znajdowała się w dolnym rzędzie, po prawej stronie. Ikonografia Trójcy Świętej nowotestamentowej wykształciła się w ruskim malarstwie ikonowym około końca XIV wieku, czyli przed rozłamem cerkwi w 1654 roku. W związku z tym była tematem ikonograficznym uznanym przez staroobrzędowców za kanoniczny, niemniej jednak zawsze budziła kontrowersje z powodu zakazu antropomorficznego wyobrażenia Boga10. Niemożność przełożenia na język wizualny przedstawienia Trójcy Świętej – jedności natury Boga w trzech osobach – powodowało powstanie ogromnej liczby jej typów ikonograficznych. W sztuce Kościoła Wschodniego można wyodrębnić wśród wzorców dwie grupy wizerunku Trójcy Świętej: starotestamentową i nowotestamentową. Przedstawianie Trójcy Świętej starotestamentowej jako Gościnności Abrahama pojawiło się w sztuce bizantyjskiej od IV wieku, a na Rusi w XI wieku i związane było z doktryną Kościoła Wschodniego, zgodnie z którą Boga Ojca można przedstawiać jedynie w sposób pośredni. Trzech aniołów utożsamianych jest z Bogiem Ojcem, Chrystusem i Duchem Świętym. Istnieją trzy warianty wyobrażeń Trójcy starotestamentowej, w dwóch podkreślona jest historyczność wydarzenia, poprzez umieszczenie postaci Abrahama i Sary. W trzecim, zwanym dogmatycznym, zostaje pominięty wątek epicki, a nacisk położono na znaczenie symboliczne. Trzy identyczne anioły symbolizują Trójcę Świętą w Trzech Osobach, co podkreśla ideę jedności jej natury. Punktem zwrotnym w interpretacji tej ikonografii jest ikona Rublowa Trójca Święta, uznawana za najbardziej właściwy obraz Trójcy. Nowotestamentowy wzorzec przedstawienia Trójcy Świętej opiera się na dogmacie wcielenia Chrystusa, w pełnym tego słowa znaczeniu: ,,A słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Jako prototyp tego przedstawienia wskazać można fragmenty tekstów biblijnych. Bóg Ojciec pojawia się w nich jako Odwieczny Dniami w proroctwie Daniela, Syn Boży jako Emanuel, ukazany jako dziecko o proporcjach ciała i rysach twarzy dojrzałego człowieka, oparty jest na przekazach Izajasza, a Duch Święty jest przedstawiany symbolicznie pod postacią gołębicy i w tej formie został włączony do nowotestamentowego wzorca Trójcy Świętej. W tym wzorcu można wyróżnić dwa zasadnicze schematy: Otieczestwo (Paternitas), gdzie Bóg Ojciec, siedzący na tronie usytuowanym na osi kompozycji, przestawiony jako Odwieczny Dniami, na tle jego szaty unosi się siedzący Syn Boży – Chrystus Emanuel, a ten z kolei trzyma w okrągłym medalionie Ducha Świętego w postaci gołębicy. Drugi schemat Trójcy Świętej, nazywany Wspólnym Tronem, ukazuje dwie zasiadające obok siebie na tronie, postacie Boga Ojca wznoszącego dłoń w geście panowania nad światem oraz po jego lewicy błogosławiącego Chrystusa. Pomiędzy nimi znajduje się Duch Święty pod postacią gołębicy, niżej umieszczono kulę świata. Inny wariant Wspólnego Tronu to Przedwieczna Narada, gdzie Bóg Ojciec i Syn Boży zwracają ku sobie głowy, co sprawia wrażenie cichej rozmowy.11 Najstarszym wariantem Trójcy nowotestamentowej jest Otieczestwo i ten typ ikonograficzny obrazuje Ikona z Wojnowa. Trudno określić pochodzenie tego typu 10

G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikona, kult, polityka, s. 57. Słownik Terminologiczny Sztuk Pięknych, Warszawa 1996, s. 420; B. Dąb-Kalinowska, Ziemia, piekło, raj, Warszawa 1994, ss. 41–43. 11


Grażyna Dzisko-Wadas

20

przedstawień. Najwcześniejsze ikony z wyobrażeniem Otieczestwa pochodzą z początku XV wieku. Wpływ na jego pojawienie się miała sztuka średniowieczna Europy Zachodniej, gdzie znane były podobne przedstawienia pod nazwą Tron Łaski. Pojawienie się na Rusi Trójcy Świętej nowotestamentowej wywoływało już w XVI wieku kontrowersje. Sobór Stu Rozdziałów, zwołany w Moskwie w 1551 roku, dając wskazówki ikonografom, określił w 43. kanonie niemożność przedstawienia Bóstwa. Ojcowie soboru powołali się na św. Jana z Damaszku, który uczył, że Bóg może być przedstawiany w ciele tylko w osobie Jezusa Chrystusa, który urodził się z Maryi Dziewicy. Jedynie w tym wypadku „nieopisywalne Bóstwo może być opisywane po ludzku”. We wszystkich innych wypadkach artyści postępują „samowolnie”. Ojcowie soboru zalecili także naśladowanie kanonu Rublowa oraz traktowania jego ikon jako wzorców. Sobór Stu Rozdziałów wprowadził obowiązujący wzornik, zalecając malowanie zgodnie z kanonem zatwierdzonym przez cerkiew, przyczyniając się jednocześnie do skostnienia malarstwa ikonowego, hamując jego naturalny rozwój oraz w konsekwencji powodując schematyzację sztuki ikonowej. Wkrótce po Soborze Stu Rozdziałów wynikła sprawa wykształconego teologicznie diaka Iwana Michajłowa, syna Wiskowatego, mającego zastrzeżenia co do ortodoksyjności niektórych tematów ikonograficznych, zwłaszcza przedstawienia Boga Ojca, zwane „Sabaoth”. Wątpliwości jego nie rozstrzygnął nawet metropolita Makary, przewodniczący Soborowi Stu Rozdziałów, zasłaniając się praktyką Kościoła i kościelną dyscypliną12. Problem ten nie został też rozwiązany przez postanowienia późniejszych soborów, podejmujących próby wpłynięcia na praktykę malowania ikon i przedstawiania Trójcy Świętej. Tak też Wielki Sobór Moskiewski, zwołany w latach 1666–1667, w 43. rozdziale nazwanym O ikonografach i Sabaoth, zamieszcza postanowienie: „Odtąd obrazu Pana Sabaoth nie malować w niewłaściwych i niegodnych wizjach, bowiem nikt Sabaoth nie widział w ciele, a dopiero po Wcieleniu. Jedynie Chrystus widziany był w ciele i jest malowany, czyli przedstawiany w ciele, a nie w Bóstwie, podobnie i Najświętsza Dziewica, i inni święci Boży”. Również w sprawie kompozycji „Ojcostwo” sobór wypowiedział się kategorycznie: „Malowanie na ikonach pana Sabaoth (…) i Jednorodzonego Syna w łonie Jego, i gołębia między Nimi, jest rzeczą niegodną i niewłaściwą, bowiem któż widział Ojca w Bóstwie (…) i Duch Święty nie jest z natury swej gołębiem, ale Bogiem, a Boga nikt nigdy nie widział, jak świadczy o tym Jan Teolog Ewangelista, i tylko w Jordanie w czasie świętego chrztu Chrystusa objawił się Duch Święty w postaci gołębia, i z tego powodu w tym miejscu należy przedstawiać Ducha Świętego w postaci gołębicy. A w innych wypadkach, mając rozum, nie należy przedstawiać Ducha Świętego w postaci gołębicy”. Wszystkie te argumenty dotyczą kompozycji Trójca Nowotestamentowa, gdzie Sabaoth przedstawiany jest w postaci starca i pod tym przedstawieniem ukrywa się Pierwsza Osoba Trójcy – Bóg Ojciec. Sobór, powołując się na świętych ojców, podkreślił także, że imię „Sabaoth”, co znaczy „Bóg Mocy” lub „Bóg Zastępów”, odnosi się do całej Trójcy, a nie tylko do jednej z Osób.13 Święci ojcowie, odrzucając antropomorficzny obraz Boga Ojca, uważali go za „niewiedzę” czy wręcz herezję. Ikona, pełniąc funkcję nauczania wiary, nie może 12 13

I. Jazykowa, Świat ikony, Warszawa 1998, s. 163. Ibidem, s. 165.


Ikona Otieczestwa z Wojnowa

21

wyobrażać fałszywie rozumianego obrazu, gdyż niosąc złą informację, staje się heretycką. Wielki Sobór Moskiewski wydał nakaz usunięcia z cerkwi i kaplic obrazów nie odpowiadających prawosławnej nauce. Decyzje soborów w żaden sposób nie wpłynęły na praktykę malowania ikon i przedstawienia Trójcy Świętej w wersji nowotestamentowej, a długie trwanie tego wizerunku w sztuce ruskiej spowodowało, że już od drugiej połowy XVII wieku nie było traktowane jako ,,łaciński wymysł”, a uznane za ,,prawidłowe”, licznie występując w przedstawieniach Sądu Ostatecznego.14 Problem niezgodnego z kanonem przedstawienia unaocznia wyraźne rozchodzenie się praktyki i teorii sztuki ikony, obecne również w środowisku staroobrzędowców. Ikony z klasztoru staroobrzędowców w Wojnowie nigdy nie tworzyły jednorodnej całości stylistycznej i artystycznej, chociażby dlatego, że były one darami, często nieprzydatnymi ofiarodawcom, ocalałymi ze spalonych kaplic czy cerkwi, rzadko wykonanymi z przeznaczeniem dla tego klasztoru.15 Większość tych ikon powstała w warsztatach starinszczików. Nie znajduje potwierdzenia opinia o wysokim poziomie technologicznym i artystycznym wykonywania tam ikon. Poziom wykonania był zróżnicowany, bardzo często niski czy wręcz bardzo niski. Powodem tego była zamiana miejsca wykonywania ikon, zamiast w monastycznych pracowniach powstawały w świeckich warsztatach, które w większości miały proweniencję chłopską, oprócz tych działających przy centrach staroobrzędowych. Osławiona Mstiera była wioską zamieszkałą w większości przez starowierców16, gdzie od pokoleń całe rodziny chłopskie zajmowały się malowaniem ikon, często wykazując całkowity brak wiedzy teologicznej. Zespół muzealny ikon z Wojnowa łączy zamierzona archaizacja widoczna w procesie twórczym, formie i treści oraz ich kulcie, o czym świadczą zakazy i nakazy obowiązujące staroobrzędowców. Stosowanie archaizacji wpłynęło na utrzymanie ikon w surowej starej konwencji stylistycznej i nieuleganie wpływom zachodnim (odróżniających je od prawosławnych ikon powstałych w tym samym czasie historycznym), a tematy są zawężone do tych funkcjonujących przed rozłamem17. Podobne cechy odnajdujemy w ikonach zachowanych w pierwotnej przestrzeni kulturowej, czyli pozostających nadal w kaplicy. Trwające badania tych obiektów pozwalają na pogłębienie i weryfikację obecnie dostępnej wiedzy i na dotychczasowym etapie prac na wysunięcie wniosku o istnieniu cech wspólnych, pozwalających mówić o nich jako zjawisku odrębnym. Tym co je łączy jest archaizacja i tradycjonalizm, przejawiający się w technice, stylu wykonania i ikonografii. Stosunek do tradycji, który stał się przyczyną reform wprowadzonych przez patriarchę Nikona, a tym samym spowodował rozłam cerkwi prawosławnej oraz wyodrębnienie się staroobrzędowców, często pojmowany jest specyficznie, bo wybiórczo i powierzchownie. Ikonografia jest zawężona do tematów uznanych za kanoniczne przed rozłamem, pomimo niezgodności z teologią, jak w przypadku Trójcy Świętej. Stylistycznie utrzymane są w konwencji staroruskiej, stąd możliwość błędnego datowania opartego na naocznym, bezpośrednim

14

B. Dąb-Kalinowska, Między Bizancjum a Zachodem, Warszawa 1990, ss. 19–20. G. Dzisko-Wadas, Ikony staroobrzędowców, s. 33. 16 G. Kobrzeniecka-Sikorska, Ikony staroobrzędowców, s. 136. 17 Ibidem, ss. 14–15. 15


Grażyna Dzisko-Wadas

22

oglądzie i analizie cech formalnych18. W warstwie stylistyki ikony staroobrzędowców ulegały pewnym wpływom zachodnim, ale w porównaniu z prawosławnymi były one nieznaczne19. Nowym zjawiskiem, świadczącym o dążeniu do indywidualizmu i zmianie świadomości malarzy, było sygnowanie przez ikonografów swoich dzieł. Tradycyjna technologia przejawiała się w starannym przygotowaniu podobrazia, ze szpongami i kowczegiem, ale znaczna część ikon, zwłaszcza wykonanych przez starinszczików, nie spełnia tych wymogów, niezależnie od czasu powstania. W przypadku Otieczestwa z Wojnowa wykonane w XVIII wieku prace na wtórnie wykorzystanym podobraziu, z topornie i grubo ciosanymi szpongami, są na dużo gorszym poziomie niż uzupełnienia z pierwszej połowy XIX wieku.20 Interesującym zjawiskiem jest występowanie większego tradycjonalizmu i stylistyki staroruskiej na prowincji, gdzie stylistycznie zmiany były tym mniejsze, im większa odległość od stolicy. Tematyka Trójcy Starotestamentowej Otiecziestwa pojawia się na niewielkiej liczbie zachowanych ikon, zdumiewająco licznie występuje na Uralu.21 (Il. 7, s. 142) Zespół ikon z kaplicy w Wojnowie stanowi bardzo interesujący materiał badawczy. Przywrócenie pierwotnego stanu zachowania części obiektów pozwoliło na pogłębienie i weryfikację obecnie dostępnej wiedzy na ich temat i sformułowanie wniosku o cechach wspólnych oraz cechach różniących je od ikon oficjalnej cerkwi, a więc pozwalających na mówienie o ikonie staroobrzędowej jako odrębnym zjawisku.

Bibliografia Dąb-Kalinowska B., Między Bizancjum a Zachodem, Warszawa 1990. Dzisko-Wadas G., Ikony staroobrzędowców z klasztoru Zbawiciela i Trójcy Świętej w Wojnowie, Biuletyn OWM SKZ, zeszyt 3, Toruń–Olszyn 2005. Dzisko-Wadas G., Ikony bramna Trójcy Świętej z Wojnowa staroobrzędowców, Biuletyn OWM SKZ, zeszyt 5, Olsztyn 2007. Dzisko-Wadas G., Ikony archaniołów z Wojnowa, Biuletyn OWM SKZ, zeszyt 6, Olszyn 2008. Iwaniec E., Z dziejów staroobrzędowców na ziemiach polskich, Warszawa 1971. Jazykowa I., Świat ikony, Warszawa 1998. Kobrzeniecka-Sikorska G., Ikony staroobrzędowców w zbiorach Muzeum Warmii i Mazur, Olsztyn 1993. Kobrzeniecka-Sikorska G., Ikona, kult, polityka, Olsztyn 2000. Kobrzeniecka-Sikorska G., Artystyczne i duchowe oblicze ikony, katalog wystawy ikon, Olsztyn 2007. Słownik Terminologiczny Sztuk Pięknych, Warszawa 1996. Uralskaja ikona, Ekaterinburg 1998.

18

G. Dzisko-Wadas, Ikona archaniołów, s. 171. Ibidem, s. 172. 20 Ibidem, ss. 172–173, il. 7, s. 142. 21 Uralskaja ikona, Ekaterinburg 1998, ss. 15, 151, 173, 198, il. 20, 161, 327. 19


Antoni Kapuściński

STAN ZACHOWANIA ZABYTKOWEGO ZAMKU W GIŻYCKU PO AWARII FRAGMENTU POŁUDNIOWEJ ŚCIANY

Niniejszy artykuł powstał na podstawie opinii dotyczącej oceny stanu technicznego ściany w południowo-wschodnim narożniku zamku w Giżycku, uszkodzonego na skutek zawalenia się fragmentu murów.1 Opinię sporządzono na zlecenie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie z 24 września 2007 r. Lokalna awaria fragmentu południowej ściany zamku, w sąsiedztwie jego południowo-wschodniego naroża, nastąpiła 6 sierpnia 2007 r. (patrz fot. 1). Kolejna awaria górnej partii południowo-wschodniego narożnika ściany zamku miała miejsce 30 grudnia 2007 r. Sporządzenie opinii poprzedziły oględziny budowli 4 września 2007 r. Do wykonania opracowania wykorzystano wybrane informacje z dokumentacji znajdującej się w archiwum Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. Z powodu braku środków finansowych nie przeprowadzono badań uszkodzonej substancji obiektu oraz nie wykonano inwentaryzacji występujących w nim uszkodzeń i zniszczeń. W związku z tym opinia miała jedynie charakter opracowania wstępnego. Należy zaznaczyć, że zamek, obecnie sprawiający wrażenie zdewastowanego i porzuconego, jest cennym zabytkowym obiektem jednym Fot. 1. Zamek w Giżycku, elewacja południowa, widoczne uszkodzenia południowoz niewielu zachowanych w całości średnio- -wschodniego narożnika po awarii ściany wiecznych zamków na Warmii i Mazurach. 6 sierpnia 2007 r. Z tego powodu wymaga dokładnych prac badawczych, a przede wszystkim należytej opieki, zgodnie z obowiązującą ustawą.2 W trakcie wizji lokalnej jedynie plansza na ścianie frontowej zamku, informująca o wystawieniu budowli na sprzedaż, świadczyła o tym, że obiekt ma właściciela. Burzliwe losy zamku, jego liczne zniszczenia i odbudowy, a także przebudowy i adaptacje są przedstawione, w dużym skrócie, w Karcie Ewidencyjnej Obiektu.3 1 A. Kapuściński, Opinia techniczna dotycząca stanu zachowania południowej ściany zabytkowego zamku w Giżycku, 2007. 2 Ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, Dziennik Ustaw Nr 162 z 17 września 2003 r. 3 Karta Ewidencji Zabytków Architektury i Budownictwa, Zamek w Giżycku, Giżycko ul. Moniuszki, nr rejestru KL. WKZ 534/42/d/79, kartę założono 24.05.1979 r.


Antoni Kapuściński

24

Ze względu na swoje walory obiekt został wpisany do rejestru zabytków województwa olsztyńskiego pod numerem KL.WKZ 534/42/d/79 z datą 24.05.1979 r. Zamek krzyżacki w Giżycku usytuowany jest na wąskim przesmyku pomiędzy jeziorami Niegocin i Kisajno. Pierwotnie była to budowla drewniana, zniszczona w 1365 r. przez wojska księcia Kiejstuta. Murowany zamek został wzniesiony prawdopodobnie około roku 1377 z przeznaczeniem na siedzibę komornika. Początkowo wraz z dziedzińcem był otoczony murem obronnym. Po zniszczeniach, spowodowanych pożarem w 1749 r., zamek odbudowano w pierwszej połowie XIX wieku. Pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia zamek został zagospodarowany jako hotel turystyczny.4 Ogólny widok zamku z drugiej połowy ubiegłego wieku przedstawiają fot. 2 i 3.

Fot. 2. Zamek w Giżycku, elewacja południowa, stan budynku z 1974 r.

Fot. 3. Zamek w Giżycku, widok od wschodu, stan z 1974 r., na pierwszym planie budynek hotelowy, obecnie nieistniejący 4

L. Czubiel, Zamki Warmii i Mazur, Olsztyn 1986.


Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany

25

Prawdopodobnie już od dwudziestu lat obiekt nie jest użytkowany.5 W marcu 2000 roku, na wniosek firmy „Porto Baldo” z Bielska Białej, wydana została zgoda na remont konserwatorski zamku6 zgodnie z przygotowaną dokumentacją projektową.7 Opis ogólny obiektu Zamek jest budowlą wolnostojącą, masywną, murowaną z kamienia i cegły, wzniesioną na planie prostokąta o wymiarach 14,5x22,0 m (ryc. 1) i osi podłużnej zorientowanej na kierunku wschód – zachód. Budowla w narożach wzmocniona jest uskokowymi przyporami.

Ryc. 1. Zamek w Giżycku, rzuty piwnicy i przyziemia

Obiekt jest podpiwniczonym, trzykondygnacyjnym budynkiem, przekrytym stromym, wysokim, dwuspadowym dachem (ryc. 2), o kalenicy wzdłuż osi podłużnej budynku. Połacie dachu (pochylenie około 55°) są oparte na dwudziestu wiązarach drewnianej więźby dachowej (ryc. 2). Pokrycie dachu wykonane jest z dachówki ceramicznej – esówki ułożonej na pełnym deskowaniu. Wiązary dachowe mają cztery poziomy jętek, centralnie umieszczony storczyk i dodatkowo są usztywnione w kierunku podłużnym dwoma ramami stolcowymi, wysokość więźby dachu wynosi około 10,0 m. Więźba dachowa jest cennym elementem budowli, stosunkowo dobrze zachowanym, prawdopodobnie powstała w trakcie odbudowy zamku w pierwszym ćwierćwieczu XIX wieku. Wysokość budynku, od terenu do gzymsu pod okapem dachu, wynosi około 12,60 m.

5 R. Tribiłło, Ekspertyza dotycząca oceny stanu technicznego elementów konstrukcji zamku w Giżycku, czerwiec 1988. 6 Zezwolenie L.dz. SOZ Dek 116/IZN 5345-9/00 z dnia 27 marca 2000 roku na remont konserwatorski zamku pokrzyżackiego w Giżycku przy ul. Moniuszki 1 na wniosek „PORTO BALBO” sp. z o.o., ul. Marii Konopnickiej 22/3, 43-300 Bielsko Biała. 7 Projekt budowlany architektoniczny zamku w Giżycku. Adaptacja zamku na cele hotelowe, Biuro Projektów Architektury s.c. w Toruniu, Toruń, marzec 2000; Projekt budowlany konstrukcyjny zamku w Giżycku, Biuro Projektów Architektury s.c. w Toruniu, Toruń, marzec 2000.


Antoni Kapuściński

26

a)

b) Ryc. 2. Zamek w Giżycku, przekroje pionowe, a) poprzeczny, b) podłużny

Elewacje podłużne obiektu (północna i południowa) są pięcioosiowe o nieregularnym rozstawie okien, główne wejście do zamku znajduje się w osi elewacji północnej. Ściany podłużne są zwieńczone gzymsami, do których są podwieszone rynny. Budynek wyposażony jest w rury spustowe, dwie usytuowano w narożach ściany frontowej i trzecią w narożniku południowo-wschodnim elewacji południowej. Zewnętrzne ściany zamku mają znaczne grubości. Ściany piwnic, wykonane z kamienia z ceglanymi uzupełnieniami, mają grubości dochodzące do 3,5 m (ryc. 1), wymiary ścian przyziemia dochodzą do 2,60 m. Grubości ścian zewnętrznych pierwszego i drugiego piętra wynoszą około 1,10–1,42 m. Ściany szczytowe poddasza mają grubości dochodzące do 0,67m. Do dzisiaj zachowały się renesansowe zwieńczenia szczytów. Zasadnicze ściany wewnętrzne budowli to dwie ściany poprzeczne, które wygradzają dwa trakty pomieszczeń, rozdzielone traktem przeznaczonym na komunikację, schody i korytarze. Grubości tych ścian są zdecydowanie mniejsze od grubości ścian zewnętrznych i w piwnicy wynoszą około 100–110 cm. Od przyziemia aż po drugie piętro mają około 76–86 cm, w miejscach nisz i przewężeń zaledwie 40 cm. Mury wykonane są z cegły pełnej ceramicznej, w dolnych partiach również z kamienia, powiązanych zaprawą wapienną oraz miejscami zaprawą glinianą. Część murów prawdopodobnie ma staranniej wykonane warstwy licowe, które osłaniają gorszej jakości rdzeń wewnętrzny, wykonany z gruzu ceglanego i kamieni. Piwnice zamku są zamknięte od góry ceglanymi sklepieniami kolebkowymi, pozostałe kondygnacje rozdzielają stropy o drewnianej konstrukcji belkowej z gliniano-słomianymi polepami na wsuwkach i otynkowanymi sufitami. Wysokość poszczególnych kondygnacji zamku wynosi: przyziemia ok. 3,70 m, pięter po ok. 3,50 m, nad drugim piętrem znajduje się pusta przestrzeń ok. 1,70 m,


Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany

27

uzyskana przez wbudowanie dodatkowego stropu. Wysokość użytkowa poddasza wynosi 2,70 m, mierzona w świetle podłogi i spodu dolnej jętki. Wysokości kondygnacji piwnic, pod kluczami sklepień, wynoszą około 2,65 i 3,32 m. Komunikację w pionie zapewnia centralnie umieszczona klatka schodowa. Zamek wzniesiono na podmokłym terenie, którego grunty przed realizacją budowli prawdopodobnie wzmocniono palowaniem.8 Wykonane w 1988 r. odkrywki ścian fundamentowych zamku połączone z badaniem podłoża gruntowego9 dały informację, że spód kamiennych fundamentów budowli znajduje się około 4,0–4,3 m poniżej poziomu terenu, zalegającego w sąsiedztwie ścian. W trakcie tych badań zwierciadło wody gruntowej ustabilizowało się około 30 cm powyżej spodu kamiennych fundamentów. W wykonanej odkrywce, w sąsiedztwie naroża płn.-wsch. zamku, poniżej fundamentu zalegają pospółki (odwiert zakończono na głębokości około 6,5 m poniżej poziomu terenu). W odkrywce, przy ścianie zachodniej, na głębokości około 1,5 m poniżej spodu kamiennego fundamentu, nawiercono około 40 cm warstwę namułów podścielonych piaskami drobnymi szarymi (odwiert wykonano do głębokości 6,2 m p.p.t.). Prawdopodobnie na podstawie zaleceń zawartych w orzeczeniu technicznym z roku 197310 zamontowano drewnianą konstrukcję, która podparła południową ścianę zamku na całej długości w dwóch poziomach – przyziemia i pierwszego piętra. Ukośne zastrzały konstrukcji podpierającej zostały umieszczone w dziewiętnastu rzędach. (Fot. 4) Drewniane przypory, wykonane dla ochrony ściany przed awarią, są widoczne na fotografiach zamieszczonych w Karcie Ewidencji Zabytków11 oraz w monografiach na

Fot. 4. Zamek w Giżycku, ściana południowa podparta drewnianymi zastrzałami 8

L. Kajzer, S. Kołodziejski, Leksykon zamków w Polsce, Warszawa, 2001. E. Sapała, Orzeczenie techniczne, 1973. 10 Tamże. 11 Projekt budowlany architektoniczny zamku w Giżycku. Adaptacja zamku na cele hotelowe, Biuro Projektów Architektury s.c. w Toruniu, Toruń, marzec 2000. 9


28

Antoni Kapuściński

temat zamków krzyżackich.12 W bliżej nieznanym okresie (autorowi opracowania nie udało się ustalić daty) drewnianą konstrukcję zdemontowano, śladami po konstrukcji mającej stabilizować ścianę są pozostawione w murze gniazda, w których były osadzone końce drewnianych zastrzałów. (Fot. 5) Zamek pokazany na fotografii, w książce wydanej w 2006 roku13, nie ma już drewnianych przypór podpierających jego ścianę południową. Na ścianie również nie ma tynków.

Fot. 5. Zamek w Giżycku, fragment ściany południowej, widoczne wykute w murze gniazda, pozostałe po drewnianych zastrzałach podpierających wcześniej ścianę

Zarówno od zewnątrz jak i we wnętrzu ściany zamku były pierwotnie otynkowane14, obecnie tynki z lica zewnętrznego budowli w większości zostały skute (widać to na przedstawionych fotografiach), tynki częściowo zachowały się na wschodniej ścianie szczytowej oraz przyporach od północy.

Fot. 6. Zamek w Giżycku, wschodnia ściana szczytowa, widoczne uszkodzenia ściany oraz zachowane fragmenty tynku 12 L. Czubiel, Zamki Warmii i Mazur, Olsztyn, 1986; L. Kajzer, S. Kołodziejski, Leksykon zamków w Polsce, Warszawa, 2001; M. Haftka, Zamki krzyżackie w Polsce, Wydawnictwo CONSORT. 13 M. Jackiewicz-Garniec, M. Jackiewicz, Zamki państwa krzyżackiego w dawnych Prusach, Powiśle, Warmia, Mazury, Olsztyn 2006. 14 H. Domańska, Zamek krzyżacki w Giżycku, przebudowa w XVI w. Dokumentacja historyczno-


Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany

29

Ogólny stan obiektu, zarejestrowane uszkodzenia ścian Oględziny zamku, przeprowadzone podczas wizji lokalnej 4 września 2007 roku, pozwoliły zarejestrować jedynie część występujących w nim uszkodzeń i mankamentów. Stan obiektu wskazuje na to, że w jego obrębie zostały rozpoczęte prace budowlane, prawdopodobnie na podstawie uzyskanego w 2000 roku zezwolenia15. Następnie roboty budowlane zostały przerwane bez wykonania w obiekcie dostatecznych zabezpieczeń. W trakcie rozpoczętego remontu wykonano następujące prace budowlane: skuto większość tynków zewnętrznych, wyburzono kominy na poddaszu, usunięto część stropów piętra, prowizorycznie zabezpieczono połacie dachu przed przeciekami (w miejscach otworów po usuniętych kominach oraz zniszczonego fragmentu połaci nad płd.-wsch. narożem), jak również, bardzo pochopnie, zdemontowano drewniane przypory stabilizujące ścianę południową zamku. Obiekt nosi ślady zaniedbania i braku troski o jego stan techniczny. Ogólny stan zachowania ścian budowli od zewnątrz przedstawiają umieszczone w tekście fotografie. Już pobieżne oględziny elewacji obiektu wskazują na złą jakość wykonanych murów. Widoczne są liczne przebudowy i przemurowania ścian, które wykonano z cegły o różnych wymiarach, ułożonych w różnych wątkach i na różnych zaprawach. Na wszystkich elewacjach rozważanej budowli występują liczne rozległe spękania (fot. 7, 8) oraz widać rozległe ślady zacieków.

Fot. 7. Zamek w Giżycku, ściana południowa, widoczne liczne przemurowania oraz spękania muru

Fot. 8. Zamek w Giżycku, ściana południowa, widoczne: spękania muru, gniazda po usuniętych zastrzałach, wtórne przemurowania

Najpoważniejszym mankamentem są uszkodzenia spowodowane zawaleniem się fragmentu ściany południowej w pobliżu płd.-wsch. narożnika budowli. (Fot. 1) Podczas awarii odpadł od ściany fragment zewnętrznej (licowej) warstwy muru o grubości jednej cegły. Odspojenie lica ściany wystąpiło pomiędzy poziomem stropu przyziemia -architektoniczna, P.P. P.K.Z. Oddział w Gdańsku, 1974; E. Sapała, Orzeczenie techniczne, 1973; R. Tribiłło, Ekspertyza dotycząca oceny stanu technicznego elementów konstrukcji zamku w Giżycku, czerwiec 1988; J. Tytus-Wańkowska, Badania architektoniczne zamku w Giżycku, 1975; L. Czubiel, op. cit.; L. Kajzer, S. Kołodziejski, op. cit.; M. Haftka, op. cit. 15 Zezwolenie L.dz. SOZ Dek 116/IZN 5345-9/00 z dnia 27 marca 2000 roku na remont konserwatorski zamku pokrzyżackiego w Giżycku przy ul. Moniuszki 1 na wniosek „PORTO BALBO” sp. z o.o., ul. Marii Konopnickiej 22/3, 43-300 Bielsko Biała.


30

Antoni Kapuściński

Fot. 9. Uszkodzony awarią fragment ściany południowej zamku, po prawej wnętrze uszkodzonego muru wykonane z zalanego zaprawą gruzu ceglanego

a poziomem nadproży pierwszego piętra. Awaria odsłoniła fragment pierwotnego wnętrza filara ściany, wykonanego z mieszaniny gruzu ceglanego i kamieni zlepionych zaprawą wapienną. (Fot. 9) Odsłonięty mur jest typowym przykładem masywnych ścian wykonywanych w okresie średniowiecza, kiedy to pomiędzy dwiema, starannie ułożonymi warstwami licowymi, grubości 1–1,5 cegły, dawano wypełnienie z gorszej cegły, a często wymieszanego z zaprawą gruzu ceglanego i kamienia polnego. Po odpadnięciu warstwy licowej w ścianie południowej został odsłonięty jeden z wcześniej wykonanych otworów okiennych. Dawna wnęka okienna została zamurowana od zewnątrz ścianą grubości jednej cegły i prawdopodobnie taki sam zabieg wykonano po stronie wewnętrznej ściany. Na odsłoniętej powierzchni wnętrza muru nie zarejestrowano śladów żadnego wzajemnego połączenia pomiędzy warstwą licową a wewnętrzną częścią ściany. Fragment licowej części muru, który nie odpadł w czasie awarii jest wyraźnie odspojony od wnętrza ściany i wybrzuszony. (Fot. 9) Pomiędzy odspojonymi warstwami ściany utworzyła się rozległa szczelina, która sięga aż ściany przyziemia. Należy dodać, że nad tą częścią zamku była zniszczona połać dachu, co powodowało, że ta część budowli permanentnie była zalewana wodami opadowymi. Stan ten doprowadził do bardzo silnej lokalnej korozji elementów więźby dachowej oraz stropów przylegających do tej partii ściany południowej. Odsłonięte drewniane belki stropowe zostały silnie porażone grzybami, a przekroje kilku belek uległy prawie zupełnemu zniszczeniu.


Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany

31

Na elewacjach zamku można dostrzec brak zachowania pionowości w układzie otworów okiennych na poszczególnych kondygnacjach. Największe przesunięcia pomiędzy pionowymi ościeżami okien pierwszego i drugiego piętra zamku widoczne są w części wschodniej ściany południowej (fot. 8) oraz w części zachodniej ściany północnej. Wzajemne przesunięcia otworów okiennych na poszczególnych kondygnacjach spowodowały znaczne zmniejszenie przekrojów filarów międzyokiennych w poziomie pierwszego piętra. (Fot. 8) Również pionowe osie konstrukcyjne filarów międzyokiennych są względem siebie znacznie przesunięte. Międzyokienny filar pierwszego piętra ściany południowej posadowiony jest bezpośrednio na łęku nad otworem drzwiowym w przyziemiu (fot. 9), z otworu prowadzą schody do piwnicy. Ukośne oraz pionowe pęknięcia, biegnące od okapu aż do przyziemia, oddzielają filar międzyokienny od pionów okien. (Fot. 7, 8) Podobne spękania omawianego fragmentu ściany południowej (nie tak liczne i rozległe jak obecnie) widoczne są na fotografii z 1974 roku.16 Również od wewnątrz na tym fragmencie ściany widoczne są spękania i uszkodzenia, np. połączone z wyraźnie widoczną deformacją spękania muru w partii podokapowej ściany. Na skutek awarii fragmentu ściany, stalowe nadproże nad trójdzielnym oknem piętra utraciło podparcie po prawej stronie otworu. Obecnie silnie spękana część muru powyżej nadproża (fot. 8) prawdopodobnie spoczywa częściowo na zdeformowanym ramiaku okna. Również na pozostałych ścianach zewnętrznych i wewnętrznych występuje wiele pęknięć i uszkodzeń, które w najbliższym czasie powinny zostać dokładnie zinwentaryzowane, przebadane i poddane gruntownej analizie. Analiza stanu technicznego uszkodzonego awarią fragmentu ściany południowej zamku Omawiana zabytkowa budowla po ponad sześciuset latach użytkowania obecnie dzieli los wielu dziesiątków podobnych obiektów na terenie Polski. Porzucone, zapomniane budynki łatwo zamieniają się w ruinę, a brak bieżących napraw i konserwacji powoduje ich intensywne zużycie techniczne. Czas i jego destrukcyjne działanie są dla tych obiektów nieubłagane. Trwałość niedostatecznie zabezpieczonych obiektów jest znikoma. Już pobieżne oględziny obiektu, tak elewacji zewnętrznych, jak i wnętrza budynku, pozwoliły na stwierdzenie, że obiekt jest w złym stanie technicznym i od dawna wymaga gruntownych zabiegów remontowych. Lokalna awaria fragmentu południowej ściany zamku jest poważnym skutkiem długoletnich zaniedbań, z jakimi mamy do czynienia w opisywanym przypadku. Bezpośrednią przyczyną awarii było odspojenie się licowej zewnętrznej warstwy, grubości około jednej cegły, od pozostałej części ściany. Warstwa zewnętrzna ściany przez wiele lat ulegała odspajaniu i deformacji (wybrzuszeniu), o czym już napisano w 1973 roku w orzeczeniu technicznym17. 16 H. Domańska, Zamek krzyżacki w Giżycku, przebudowa w XVI w. Dokumentacja historyczno-architektoniczna, P.P. P.K.Z. Oddział w Gdańsku, 1974. 17 E. Sapała, Orzeczenie techniczne, 1973.


32

Antoni Kapuściński

Poszczególne warstwy ściany zostały wykonane z różnych materiałów i prawdopodobnie też w różnych okresach czasu. Parametry wytrzymałościowe użytych materiałów znacznie się pomiędzy sobą różnią. Dotyczy to zarówno wytrzymałości na ściskanie, jak i modułu sprężystości poszczególnych warstw. Bardziej podatna na odkształcenia przy ściskaniu jest wewnętrzna część muru wykonana ze spojonej zaprawą mieszaniny gruzu ceglanego i kamieni, większy opór stawia staranniej wykonana warstwa licowa. Większa ściśliwość wnętrza ściany doprowadziła do wyboczenia lica zewnętrznego, jego odspojenia i w końcowym efekcie do odpadnięcia. Ten niekorzystny w przypadku ścian warstwowych proces nierównomiernej ściśliwości poszczególnych warstw, prawdopodobnie był w tym przypadku pogłębiony przez zalewanie ściany wodami opadowymi (powodowało to przyśpieszoną degradację materiałów ściany, wapienne lepiszcze w zaprawie ulegało wypłukiwaniu) oraz tym, że południowa elewacja intensywnie poddawana jest cyklicznym zmianom temperatury (wydłużanie i kurczenie ściany). Wymienione procesy w południowej ścianie zachodziły już od bardzo dawna. Powolne rozwarstwianie się ściany i brak jakichkolwiek zabiegów w celu jej scalenia ostatecznie doprowadziły do lokalnej awarii warstwy licowej. Przez ponad 20 lat dostawione drewniane podpory zapewniały stateczność już wcześniej odspojonemu zewnętrznemu licu ściany. Demontaż drewnianych podpór prawdopodobnie przyśpieszył oderwanie się odspojonego fragmentu lica zewnętrznego ściany. Należy przypuszczać, że decyzję rozbiórki drewnianych przypór bez uprzedniego wzmocnienia ściany poprzedziła jakaś analiza istniejącego stanu, być może w dzienniku budowy prowadzonych prac remontowych (adaptacyjnych) można będzie znaleźć informacje na ten temat. Ponieważ pozostałe partie ścian mogą mieć podobną strukturę, istnieje duże prawdopodobieństwo możliwości oderwania się fragmentów lica także w innych częściach ścian budowli. W tym przypadku mamy do czynienia ze zrealizowaną przed setkami lat, następnie intensywnie eksploatowaną i przebudowywaną budowlą, która przez cały ten okres podlegała naturalnym procesom starzenia się oraz niszczącym wpływom środowiska. Należy podkreślić, że obiekt jest bardzo cennym dla Giżycka zabytkiem, ma znaczne walory architektoniczne i historyczne, co głównie powinno decydować o opiece, jaką trzeba go otoczyć oraz o doborze odpowiednich rozwiązań naprawczych i zabezpieczających. O długotrwałej i dobrej kondycji obiektów decyduje przede wszystkim stan ich konstrukcji, której równowaga, jeśli zostanie zachwiana, doprowadzić może nawet do awarii. Logiczne postępowanie nakazuje w pierwszym rzędzie utrzymanie konstrukcji w pełnej jej wartości nośnej, a dopiero w drugim etapie słuszne jest angażowanie środków na realizację pozostałych elementów procesu budowlanego. Sztywność spękanego obiektu jest znacznie mniejsza od obiektu nieuszkodzonego i dlatego jest on bardziej podatny na różnego rodzaju wpływy, np. drgania wywołane ruchem kołowym, efekty termiczne czy też zmiany nośności podłoża powodowane wahaniami zwierciadła wody gruntowej oraz penetracją wód opadowych w podłożu fundamentowym. Stosunkowo proste zabiegi naprawcze mogą poprawić zarówno sztywność, jak i nośność uszkodzonych fragmentów ścian. Aby uzyskać gruntowne informacje dotyczące stanu technicznego nie tylko ściany południowej, ale i całego zamku, konieczne jest wykonanie dokładnych badań istniejącej substancji i inwentaryzacji spękań i uszkodzeń ścian. W ścianach należy


Stan zachowania zabytkowego zamku w Giżycku po awarii fragmentu południowej ściany

33

zlokalizować wszelkie puste przestrzenie pozostałe po pierwotnych otworach okiennych. Koniecznie należy zinwentaryzować, a następnie zweryfikować stan łęku (sklepienia) nad schodami do piwnicy, na łęku tym posadowiony jest filar pierwszego piętra. Należy wykonać badania oceniające stan wzajemnego powiązania lica z wewnętrzną częścią ścian. W przypadku braku połączenia obu warstw bądź zaistnienia ryzyka odspojenia się warstwy licowej, należy wykonać wzajemne kotwienia poszczególnych warstw ściany. Powyższe badania powinny być podstawą do opracowania dokumentacji technicznej dotyczącej sposobu wzmocnienia oraz zabezpieczenia ścian i innych elementów konstrukcji omawianej budowli. Zabiegi wzmacniające strukturę budowli należy połączyć z pracami konserwatorskimi oraz adaptacją zamku, której zakres w największym możliwym stopniu powinien uwzględniać zachowanie cennej pierwotnej substancji obiektu. W zatwierdzonym do realizacji projekcie budowlanym adaptacji zamku na hotel18 nie ma żadnych propozycji dotyczących sposobu zabezpieczenia i wzmocnienia ścian zewnętrznych budowli. Na rysunku elewacji południowej zamku zawartym w dokumentacji projektowej19, nad łękiem otworu drzwiowego w przyziemiu został umieszczony otwór okna pierwszego piętra dokładnie w tym miejscu, gdzie obecnie znajduje się uszkodzony filar międzyokienny. Na planie pierwszego piętra20 brak wymiarów, które określałyby zakres wyburzeń i przebudowy ścian zewnętrznych zamku w trakcie planowanej adaptacji. Przed przystąpieniem do ewentualnych dalszych prac związanych z adaptacją zamku wspomniany projekt budowlany wymaga uzupełnień. Propozycja przeprowadzenia naprawy uszkodzonej ściany Do czasu wykonania ostatecznej naprawy uszkodzonego fragmentu ściany powinno się wykonać doraźne zabezpieczenie nadwątlonego filara. Odpowiednie podstemplowanie stropów oraz więźby dachowej zmniejszy obciążenie przypadające na uszkodzony fragment muru pierwszego piętra. Stemple, za pośrednictwem podwalin, należy ustawić na odsadzce masywnego muru przyziemia, w pewnej odległości od lica wewnętrznego ścian pierwszego i drugiego piętra, tak by można było wykonywać prace budowlane. Od zewnątrz, na odcinku uszkodzonego filara, ścianę podeprzeć ukośnymi zastrzałami. Teren przy ścianie wymaga uporządkowania. Z zalegającego przy ścianie gruzu należy wybrać cegłę, którą ewentualnie można będzie ponownie wykorzystać. Silnie odspojony wybrzuszony fragment ściany, zamykający dawny otwór okienny, powinno się rozebrać. Dla zapewnienia bezpieczeństwa pracy ludziom, roboty rozbiórkowe należy wykonać z samochodowego podnośnika, który również mógłby posłużyć do badania ścian budowli od zewnątrz.

18 Projekt budowlany architektoniczny zamku w Giżycku. Adaptacja zamku na cele hotelowe, Biuro Projektów Architektury w Toruniu; Projekt budowlany konstrukcyjny zamku w Giżycku, Biuro Projektów Architektury w Toruniu. 19 Projekt budowlany architektoniczny zamku w Giżycku. Adaptacja zamku na cele hotelowe, Biuro Projektów Architektury w Toruniu. 20 Tamże.


Antoni Kapuściński

34

Biorąc pod uwagę wielkość budynku, jego obecny stan oraz związany z naprawą zakres koniecznych robót remontowo-konserwatorskich, celowe jest ustalenie etapów poszczególnych prac wraz z koniecznością i kolejnością ich realizacji. Należy podkreślić konieczność starannego wyremontowania ścian, stropów, więźby dachowej wraz z pokryciem itp. przed nałożeniem tynków na elewacje zamku. W przypadku obiektów murowanych nie zawsze konieczne jest wykonywanie wszystkich zabiegów usuwających występujące zarysowania ścian, a asekuracyjne przeprowadzenie napraw może jedynie narazić właściciela obiektu na nieuzasadnione koszty. W rozważanym przypadku, w trakcie remontu elewacji, w celu wzajemnego połączenia (kotwienia) rozdzielonych warstw oraz naprawy ich spękanych fragmentów, można by zastosować rozwiązania systemowe firmy Helifix, która proponuje bogatą ofertę wyrobów do naprawy i wzmocnienia konstrukcji murowych. Wyroby te uzyskały aprobatę techniczną Instytutu Techniki Budowlanej nr AT-15-4353/2000. System Helifix polega na wprowadzeniu (wwierceniu i wklejeniu) w ścianę specjalnych prętów o konstrukcji spiralnej ze stali nierdzewnej. Po ustaleniu lokalizacji i wielkości poszczególnych otworów okiennych można również lico ściany z resztą muru wzajemnie połączyć przez staranne przemurowanie ościeży (glifów). Brakującą część warstwy licowej należy uzupełnić odpowiednio dobraną nową cegłą (może być z odzysku) ułożoną na zaprawie wapiennej (z niewielkim dodatkiem cementu). Warstwę nowego lica ze starym istniejącym murem połączyć prętami stalowymi.

Podsumowanie Częstym błędem popełnianym podczas remontu, modernizacji lub przy odbudowie obiektów zabytkowych, jest brak dostatecznej analizy całej budowli, ze szczególnym uwzględnieniem wytrzymałości (nośności) użytego pierwotnie materiału budowlanego, a także pracy zasadniczych elementów konstrukcyjnych w ich przestrzennym układzie. Szczegółowe badania i analiza konstrukcji obiektu pozwoliłyby na ustalenie sposobu i kolejności wykonywania prac remontowo-budowlanych. W dużym stopniu zabezpieczyłoby to obiekt przed niespodziewanymi problemami technicznymi, np. awarią o skutkach nieodwracalnych. Przed przystąpieniem do prac remontowych w zamku bezwzględnie należy sporządzić odpowiednią dokumentację techniczną poprzedzoną wnikliwymi badaniami obiektu, zaś prace budowlane powierzyć specjalistycznej firmie budowlanej, gwarantującej wysoką jakość wykonywanych robót.


Rafał Bętkowski

ATELIER FOTOGRAFICZNE PRZY UL. SKŁODOWSKIEJ-CURIE NR 12 W OLSZTYNIE Zarys dziejów Poza danymi z ksiąg adresowych i prasowymi anonsami, niewiele posiadamy informacji o zakładach fotograficznych dawnego Olsztyna. Budynki, w których działały atelier nie przetrwały zniszczeń 1945 r. oraz powojennych wyburzeń i przebudów. Wyjątkowo cennym i ciekawym obiektem był z tego względu dom przy ulicy Skłodowskiej-Curie 12, należący niegdyś do Sally’ego Pfeifela. Powstał on na początku XX stulecia i przez większą część swego istnienia pełnił funkcję fotograficznego atelier. Zabytkowy budynek był do niedawna jedynym zachowanym obiektem tego typu w Olsztynie. Posiadał on dużą wartość jako świadectwo dziejów miasta oraz pamiątka historii fotografii. Bogata i interesująca przeszłość obiektu związana była również z powojenną działalnością olsztyńskiego środowiska artystycznego. Niestety, wydaje się, że wartości te nie zostały właściwie rozpoznane i ocenione. Z tej Ryc. 1. Fragment planu Olsztyna z 1913 r. przyczyny ponieśliśmy dotkliwą stratę – (H. Bonk). Atelier (strzałka) i sąsiednią narożną jesienią 2009 r. zniszczona została najcie- kamienicę nr 13 zaznaczono tu jako budynki powstałe w latach 1895–1900 kawsza część budynku – pozostałość dawnej „altany fotograficznej” na piętrze. Kto wie, czy unikatowa konstrukcja nie była nie tylko ostatnią taką w Olsztynie, ale i jedną z ostatnich dziś na ziemiach polskich. Niestety, już nie istnieje. Pierwsi fotografowie pojawili się w grodzie nad Łyną w połowie XIX stulecia. Należał do nich W. Faltin, który w czerwcu 1851 roku na kilka dni otworzył w Olsztynie atelier dagerotypów portretowych. Swe krótkie wizyty mistrzowie kamery anonsowali ogłoszeniami drukowanymi wcześniej w miejscowym „Kreisblacie”. Rozpoczynały się one wiosną, trwały zwykle nie dłużej niż dwa tygodnie. Prowizoryczne atelier urządzano w ogrodach tutejszych mieszczan. W latach 60. i 70. XIX w. odwiedzili w ten sposób Olsztyn K. Kraffert, Albert Dietz (z Elbląga), A. Sonnenfeld, Emil Neuschäffer, A. Bohlen (z Królewca), E. Host, A. Zucht (z Lidzbarka Warmińskiego – uczeń Prothmanna z Królewca), Nikolay Nissen (z Berlina), G. Sawitzky (z Gdańska), J. Jacobson (z Królewca), F. Hincha (z Warszawy). W marcu 1861 po raz pierwszy zawitał do


36

Rafał Bętkowski

Ryc. 2. Wnętrze altany fotograficznej wedle dziewiętnastowiecznej ryciny

Olsztyna A. Post, zegarmistrz i fotograf. Działał tu około dwóch miesięcy, udzielając również lekcji fotografii. Skorzystał z nich być może miejscowy kupiec, Flakowski. W maju 1861 r. informował on o otwarciu atelier, polecając się do zdejmowania portretów oraz zdjęć krajobrazowych1. O przedsięwzięciu Flakowskiego nie mamy dalszych wzmianek. A. Post w październiku 1865 osiadł w Olsztynie, otwierając atelier w miejscu, w którym bardzo często zatrzymywali się wędrowni fotografowie – w „Carl’s Hotel”2. Jest on autorem najstarszych sygnowanych fotografii prezentujących Olsztyn (1867)3. Zakład funkcjonował około dziesięciu lat. Jego właściciel rozpoczynał sezon fotograficzny w kwietniu, a kończył jesienią. Na co dzień zajmował się ponadto zegar1 „Allensteiner Kreisblatt” nr 21 z 25.05.1861; Wg planu Wronki z 1856 r. do kupca Flakowskiego należała kamienica nr 5 przy Rynku (wtedy nr 9; dziś w tym miejscu restauracja „Staromiejska”). Do marca 1868 r. kupiec prowadził tu „sklep materyalny” i szynk. 2 „Carl’s Hotel” działał w latach 60. XIX w., położony był prawdopodobnie przy Górnym Przedmieściu. 3 Por.: A. Lesiński, Kościół pod wezwaniem św. Jakuba w: „Kalendarz Olsztyński 2000”, Olsztyn 1999, ss. 168, 175. Najstarsza zachowana fotografia Olsztyna pochodzi z lat 1858–1862, nie znamy niestety jej autora; por.: A Rzempołuch., Zamek Kapituły Warmińskiej w Olsztynie, Olsztyn 2009, ss. 66–67.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

37

mistrzostwem. Atelier Posta przez pierwsze lata działało w hotelu Carla. W sierpniu 1873 r. zdejmował on fotografie między 9 rano a 5 po południu „w nowo wzniesionej szklarni (Glashaus) przy Trzech Krzyżach”, zamówienia przyjmował zaś w swym mieszkaniu w Carl’s Hotel4. Rok później Nicolay Nissen, przyjezdny fotograf z Berlina, zawiadamiał o wykonywaniu zdjęć „w nowej szklarni pana rendanta Groß”. Zaznaczał on, że fotografie zdejmowane są codziennie, przy każdej pogodzie.5 Termin „Glashaus” po raz pierwszy pojawia się więc w ogłoszeniach, dawanych przez fotografów w „Allensteiner Kreisblatt” na początku lat 70. XIX w. Wtedy jeszcze z pewnością chodziło o szklarnie ogrodowe, sezonowo (a więc okazjonalnie) wykorzystywane przez fotografów. Budowle te pozwalały uzyskać zadowalające warunki świetlne, dając jednocześnie ochronę przed kaprysami pogody. W późniejszym czasie określenie „Glashaus” w odniesieniu do olsztyńskiej fotografii nabierze nowego znaczenia. Już w połowie XIX stulecia miejscem pracy fotografów stało się atelier fotograficzne do światła dziennego, w niemieckiej sferze językowej określane identycznym terminem „Glashaus”, na ziemiach polskich zaś zwane altaną fotograficzną. Było ono najważniejszą częścią atelier, lokowaną przeważnie na górnych piętrach budynków, w których mieściły się zakłady fotograficzne, po ich stronie północnej. Ścianę i dach owych „altan” sporządzano z tafli rowkowanego lub matowego szkła, wprawianych w żelazne ramy. Zapewniało to dobre, niezależnie od pory dnia oświetlenie wnętrza, które regulowano dodatkowo przez system kotar, zasłon i ekranów (ryc. 2). Efektem była miękkość i równomierność otrzymywanego światła, choć do regulacji jego natężenia i kierunku potrzebna była duża wprawa i doświadczenie. Podobne przeszklone pomieszczenia stosowane były już wcześniej w pracowniach malarskich i rzeźbiarskich. W urządzenia tego typu na początku wyposażone były zakłady fotograficzne powstające w dużych miastach. Altany fotograficzne łączyły się tam z przechowalniami rekwizytów, stylowych mebli i iluzjonistycznych parawanów, wykorzystywanych przy aranżacji zdjęć portretowych. Większe firmy posiadały cały szereg dodatkowych pomieszczeń, jak ciemnie, powielarnie, pomieszczenia do retuszowania i obróbki zdjęć, introligatornię, w końcu pokój przyjęć, poczekalnię i przebieralnię dla klientów6. Powstające w Olsztynie zakłady fotograficzne nie były nigdy tak duże i tak rozbudowane, jednak i one musiały posiadać niezbędne pomieszczenia warsztatowe oraz „altany fotograficzne”. Przypadający na ostatnią ćwierć XIX w. niezwykle dynamiczny rozwój Olsztyna wiązał się z ulokowaniem tu węzła kolejowego oraz siedziby dużego garnizonu. Powoli miasto zaczynało również wyrastać na centrum administracyjne regionu. W ciągu niespełna trzydziestu lat gród nad Łyną czterokrotnie powiększyć miał liczbę mieszkańców. Spowodowało to również wzrost zapotrzebowania na usługi fotograficzne. Na początku lat 80. XIX w. jedną z filii swego zakładu otworzył w Olsztynie właściciel renomowanego atelier, Hermann Schumacher z Nidzicy7. W 1885 r., jako jedyny 4

„Allensteiner Kreisblatt” nr 36 z 16.08.1873. „Allensteiner Kreisblatt” nr 12 z 14.03.1874. Do „rendanta” (poborcy podatkowego) Großa należał teren położony po wschodniej stronie dzisiejszej ul. 1 Maja, na północ od ul. Mrongowiusza. 6 C. G. Philipp, Fotografia portretowa w Niemczech 1850–1918, w: Fotografia portretowa w Niemczech 1850–1918, Muzeum Sztuki w Łodzi, 1996, [katalog wystawy] ss. 11–12. 7 Atelier Hermanna Schumachera powstało w Nidzicy w 1865 r. Por. Rafał Bętkowski, Schumacher, mistrz z Niborka, w: „Debata” nr 12(27)2009, ss. 41–42. 5


38

Rafał Bętkowski

człowiek pracujący w tej branży, był on tutaj właścicielem kamienicy (Bahnhof-Str. 79). Jak zauważył biograf fotografa, Georg Conrad, zakładane przez Schumachera filie umożliwiły wykształcenie całej rzeszy uzdolnionych fotografów i retuszerek8. Z grona tego być może wywodzili się kolejni fotografowie otwierający swe zakłady w Olsztynie. W r. 1887 ogłaszał się w „Gazecie Olsztyńskiej” Hermann Kroll, który atelier prowadził w sąsiedztwie restauracji „Kaisergarten” przy ul. Gutsztackiej 3 (dziś ul. 1 Maja)9. W maju 1889 otwarte zostało atelier Józefa Blaszego przy ul. Gutsztackiej 2910. Atelier Schumachera w 1892 r. prowadził już Walther Clemens. Z trzema wymienionymi zakładami wejść miał Olsztyn w XX stulecie. W 1906 działało tu już pięciu fotografów, tuż przed pierwszą wojną światową liczba atelier zwiększyła się do ośmiu11. W okresie międzywojennym nie uległa już istotnym zmianom. Jednym z fotografów, którzy działalność w Olsztynie rozpoczęli na początku XX w. był Sally Pfeifel. Z jego nazwiskiem wiąże się powstanie budynku atelier fotograficznego przy ul. Skłodowskiej-Curie 12. Właścicielem parcel numer 12 i 13 był pod koniec XIX w. nauczyciel Martin Leckczyck. Na parceli numer 13 wzniósł on w latach 1899–1900 okazałą, narożną kamienicę. Dom wzniesiony w 1899 r. na sąsiedniej parceli (nr 12) powstał jako oficyna na podwórzu narożnej kamienicy numer 13, przy ówczesnej ul. Jakuba (Jacob-Str., po wojnie przemianowana na ul. Marii Skłodowskiej-Curie). Budynek oddalony był od ulicy i otoczony ogrodem. Frontowa część parceli nr 12 oddzielona była niegdyś od ulicy żelaznym ogrodzeniem wmontowanym w kamienny mur skarpy. Zabudowana ona została dopiero sto lat później – w 1999 r. Jak można przypuszczać, obiekt z przełomu XIX i XX wieku od razu wzniesiony został z przeznaczeniem na pracownię fotograficzną lub też jego adaptacja do takich potrzeb nastąpiła jeszcze w trakcie budowy. Wskazuje na to kolejność wydarzeń związanych z powstaniem budynku i działalnością atelier, charakterystyczna forma, układ przestrzenny i lokalizacja, a także obecność „altany fotograficznej” – pracowni do światła dziennego, umieszczonej na piętrze, stanowiącej najważniejszą część dawnych zakładów fotograficznych. Przeszklona ściana altany skierowana była ku północy, dzięki czemu wnętrze uzyskało optymalne dla pracy fotografa warunki oświetleniowe. Od działania bezpośredniego światła słonecznego po stronach wschodniej i zachodniej pracownia zasłonięta była murami. Relikty owej części zakładu zachowały się do roku 2009 w postaci przeszklonej ściany na piętrze, gdzie tafle szklane wstawione zostały w żelazne ramy tworzące jej szkielet. Konstrukcje tego rodzaju bardzo często sytuowano w kamienicach, na ich wyższych piętrach. Czasem, podobnie jak to miało miejsce w Olsztynie, lokowano zakłady fotograficzne w oddzielnych budynkach. Bardzo podobną bryłę i rozplanowanie, jak olsztyńskie atelier Pfeifela, posiadał w naszym regionie budynek atelier fotograficznego Paula Goernera w Ełku12. Olsztyńskie atelier, choć usytuowaniem i wielkością przypomina oficynę, otrzymało bardzo elegancką formę i bogaty detal architektoniczny. 8 G. Conrad, Zur geschichte des Oberlandes. Das photographische Kunstgewerbe in Neidenburg Ostpr., „Neidenburger Zeitung” nr 61 z 1927 r.; R. Bętkowski, ibidem. 9 „Gazeta Olsztyńska”, 13.05.1887. 10 „Gazeta Olsztyńska” nr 19 z 10.05.1889. 11 Niewielu więcej było ich w okresie międzywojennym – księga adresowa na rok 1937. 12 Por.: www.fotorevers.eu/de/show.php?t=0,3846.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

39

Salomon (Sally) Pfeifel przyszedł na świat 21 maja 1873 r. w Bydgoszczy, w żydowskiej rodzinie Philippa Davida Pfeifela oraz jego żony, Augusty z domu Salomon Jacob13. Jego ojciec był w tym czasie właścicielem gospody przy ul. Kujawskiej (Kujawerstrasse 3)14. Fotograficzny fach Sally opanował jeszcze przed przyjazdem do Olsztyna. W latach 60. XIX w. przy Poststr. 2 w Bydgoszczy mieszkał niejaki Simon Pfeiffel, zapewne krewny Filipa Dawida. Był on zegarmistrzem i optykiem, co sugeruje, że u niego Salomon nauczyć się mógł podstaw zawodu. Gdzie praktykował – nie wiemy. Do Olsztyna przybył on już zapewne jako fotograf. Nazwiska Pfeifel brak w wydanej w roku 1898 olsztyńskiej księdze adresowej. W wydaniu tym nie ma również adresu Jacob-Str. 12. Kamienica nr 13, na podwórzu której wzniesiono w 1899 r. budynek atelier, była wtedy własnością nauczyciela, Martina Leckczycka15. Pierwsza wzmianka Fot. 1. Fotografia żołnierza. Atelier Sally’ego potwierdzająca działalność Pfeifela jako Pfeifela, ok. 1905 r. Gabinetowa fotografia fotografa w Olsztynie pochodzi z roku portretowa ze zbioru autora 1901 (miał wtedy 28 lat). W listopadzie 1901 r. „Gazeta Olsztyńska” pisała o zniszczeniu „kasetki wystawowej fotografa Pfeifla w ul. Jakuba”16. Sądzić więc można, że działał on już wtedy w budynku atelier. Fotograf Salomon Pfeifel 30 listopada 1902 pojął za żonę pannę Almę Joseph, dwudziestojednoletnią córkę kupca Hermanna Josepha z Koronowa koło Bydgoszczy. Oboje rodzice Sallyego nie żyli. Akt małżeństwa podpisali jako świadkowie kupiec Abraham Joseph z Koronowa oraz olsztynianin, kupiec Max Barczinski. Ślub odbył się w mieście rodzinnym panny młodej17. Pod adresem Jacob-Str. 12 Sally Pfeifel wymieniany jest w księdze adresowej na rok 1904. Właścicielem posesji był wtedy Leckczyk. Pfeifel wyszczególniony jest jako jedyny użytkownik atelier, w którego budynku wtedy zamieszkiwał18. Pewne zmiany 13 Archiwum Państwowe w Bydgoszczy [dalej: APB], Mojżeszowa Gmina Wyznaniowa w Bydgoszczy, sygn. 4, akt nr 1895. 14 „Wohnungs-Anzeiger nebst Adress- und Geschäfts-Handbuch für Bromberg und Umgebung : auf das Jahr 1876”, Bromberg 1876, s. 55. 15 „Adress-Buch der Kreisstadt Allenstein Ostpr. für 1899”, Allenstein 1898. Kamienica nr 13 powstała w dwóch fazach: w 1898 r. część przy ul. Małłków, w 1900 część przy ul. Skłodowskiej-Curie; por.: Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Olsztynie [dalej: WAPO], Finanzamt Allenstein, sygn. 630/380. 16 „Gazeta Olsztyńska” nr 141 z 28.11.1901 roku. 17 APB, USC Koronowo – miasto, sygn. 181. 18 „Adress-Buch der Kreisstadt Allenstein für 1904”, Allenstein 1903.


Rafał Bętkowski

40

wykazują dane adresowe na rok 1906. W atelier mieszka wtedy Louise Lemke, żona leśniczego, Pfeifel zaś zajmuje mieszkanie przy Jakob-Str. 2219. Można domyślać się, że nadal prowadził zakład w budynku atelier, zmiana miejsca zamieszkania wynikała zaś z faktu powiększenia się rodziny (w 1905 r. fotografowi urodził się drugi syn) oraz poprawy statusu materialnego. Jak poinformowała „Gazeta Olsztyńska” w maju 1907 r., Pfeifel wykupił od Leckczyka budynek, w którym prowadził działalność20. Właścicielem nieruchomości pozostawał przez kolejne trzydzieści lat. Wraz z rodziną wynajmował w tym czasie mieszkanie w sąsiedniej kamienicy nr 13, zajmując tu na pierwszym piętrze luksusowe pięciopokojowe mieszkanie czynszowe21. W roku 1908 w budynku atelier nie było mieszkań. Górne piętro zajmowało atelier fotograficzne właściciela, pomieszczenie (lub pomieszczenia) na parterze wynajmowali Ryc. 3. Reklama olsztyńskiej firmy Pfeifela na baptyści, którzy urządzili tu salę zebrań22. odwrocie kartonika fotografii wizytowej z ok. Stan ten utrzymał się do pierwszej wojny 1910 r. Zbiór autora światowej. Są to czasy rozkwitu atelier. Jak świadczą zachowane do dziś fotografie, Sally Pfeifel był przede wszystkim portrecistą, ulubionym fotografem olsztyńskiego garnizonu. Słynął też z pamiątkowych „tableau”, które wykonywał dla poszczególnych kończących służbę oddziałów. Ich miniaturowe wersje wydawał w formie pocztówek. Zakład wyróżnił się, otrzymując prestiżowe zamówienia. W latach 1909–1910 Pfeifel wykonał serię konterfektów następcy tronu Cesarstwa Niemieckiego, Fryderyka Wilhelma, jego małżonki i syna z polowań w nadleśnictwie Nowe Ramuki23. Przywilej wykonania zdjęć rodziny panującej przez miejscowego fotografa stał się w niewielkim Olsztynie wydarzeniem niezwykłym. Warto przypomnieć w tym miejscu niebywałą popularność, wręcz kult, którym otaczano tu rodzinę kronprinca. Każda, nawet niezapowiedziana książęca wizyta ściągała na ulice tysięczne tłumy, pragnące – jak pisano w ówczesnej prasie – złożyć hołd i wyrazy uwielbienia młodemu następcy tronu. Fotografie z polowań przyniosły Pfeifelowi rozgłos i wspaniale podniosły renomę atelier. 19

„Adressbuch für die Regierungshauptstadt Allenstein für 1906”, Allenstein 1905. „Nauczyciel p. Lekczyk sprzedał swój zakład fotograficzny w ul. Jakuba 12 fotografowi p. Pfeifel stąd za 18.000 m. Przejęcie nastąpi 1. października”; por.: „Gazeta Olsztyńska” z 29.05.1907. 21 Pfeifel mieszkał w części budynku z frontem przy ul. Skłodowskiej-Curie, w l. 30. płacił czynsz w wysokości 1200 RM; por.: APO, Finanzamt Allenstein, sygn. 630/380. 22 „Adressbuch für die Regierungshauptstadt Allenstein für das Jahr 1909”, Allenstein 1908. 23 „Allensteiner Volksblatt” nr 222 z 28.09.1909; „Allensteiner Volksblatt” nr 223 z 24.09.1910. 20


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

41

Jego nazwę przeczytać można było na pocztówkach rozpowszechnianych w Niemczech w setkach tysięcy egzemplarzy24. Zastanowić się można w tym miejscu, co sprawiło, że przywilejem wykonywania zdjęć z książęcych łowów wyróżniono niezbyt znanego żydowskiego fotografa, którego zakład nie zaliczał się w Olsztynie do największych. Olsztyn tamtych czasów, drugi pod względem wielkości garnizon Prus Wschodnich, nie wyróżniał się szczególnie procentowym udziałem wojska w ogólnej liczbie ludności. Wyjątkowo często natomiast zauważyć można było na jego ulicach oficerów i wojskowych wysokiej rangi. W 1905 r. miały tu siedzibę m.in. sztab, sąd i intendentura dywizji, sztaby dwóch brygad oraz dowództwa czterech tutejszych pułków. Korpus oficerski cesarskiej armii pozostawał domeną szlachty i arystokracji. Również w tych kręgach zakład był z pewnością popularny. Możemy się domyślać, że to jeden z utytułowanych wojskowych polecił zakład Sally’ego następcy tronu. Czy był to wyraz uznania dla postawy fotografa podczas głośnej afery von Schoenebecka? Hipotezę taką wolno nam postawić. Pfeifel, wykonując portrety miejscowych oficerów, dysponował ich szklanymi negatywami. Kwestia udostępnienia ich osobom trzecim zależała wyłącznie od lojalności fotografa wobec klientów. W następstwie głośnego morderstwa, lojalność owa poddana została próbie. Pfeifel przeszedł ją nienagannie. Przedstawiciele gazet, którzy w styczniu 1908 r. przybyli do Olsztyna, mimo oferowania wysokich cen nie zdołali tu kupić płyt fotograficznych z podobiznami żadnej z zamieszanych w oficerski dramat osób25. Dzięki książęcym fotografiom zakład Fot. 2. Kronprinc Friedryderyk Wilhelm z małstał się znany. Napływały doń liczne zamó- żonką, księżną Cecylią z domu Mecklenburgwienia, czego dowodem mogą być wyda- -Schwerin i upolowanym czternastakiem – Nowe Ramuki, ok. 1910 r. Pocztówka wydana nakławane w tym okresie pocztówki. Nakładem dem firmy Gustav Liersch & Co. w Berlinie na Pfeifela ukazywały się zarówno światło- podstawie fotografii Sally’ego Pfeifela z Olsztyna. drukowe pocztówki z widokami miasta, Zbiór autora 24 Fotografie Pfeifela z cesarskich polowań wydane zostały w formie kilkunastu pocztówek nakładem firmy Gustav Liersch & Co. w Berlinie; wszystkie one opatrzone zostały nazwiskiem fotografa. Fotografie powielane były również w formie dużych portretów do zawieszenia na ścianie. 25 „Gazeta Olsztyńska” 9.01.1908. Głośny ów skandal obyczajowy wybuchł po ujawnieniu okoliczności śmierci szefa sztabu olsztyńskiego 10. pułku dragonów mjr v. Schoenebecka, w gwiazdkową noc 1907 r. zastrzelonego we własnym mieszkaniu na Woli Zamkowej przez oficera 73. pułku artylerii, kpt. v. Goebena; por. R. Bętkowski, Olsztyn, jakiego nie znacie, Olsztyn 2010, ss. 188–189.


42

Rafał Bętkowski

jak też pocztówki okolicznościowe oraz karty o charakterze reklamowym, jak np. wydana ok. 1909 r. pocztówka prezentująca objazdowe kino Kurta Lindnera26. Pierwsza wojna światowa nie przerwała dobrej passy zakładu. Przez Olsztyn przelewały się całe masy wojska, a atelier przy ul. Jakuba szczególnym uznaniem darzone było przez ludzi w mundurach. W pierwszej połowie lat 20. zakład działał jako spółka (GmbH) z siedzibą przy Jakob-Str. 12 oraz filią przy Zeppelin-Str. 2/3 (obecnie „Książnica Polska”), potem już tylko pod pierwszym adresem i pod swym dawnym szyldem. Księga adresowa na rok 1921 wymienia zakład fotograficzny Pfeifela jako jedynego użytkownika budynku27. W roku 1924 budynek atelier dzielił on ze spółką „Ostpr. Elektrizit.-Aktienges”. W 1927 wynajmowano tu już dwa mieszkania. Jednym z lokatorów był szewc, Joseph Fahl, drugim zakład krawiectwa na miarę „J. Wischniewski”28. Wnioskować można, że lokatorzy zajmowali wtedy cały parter. Sytuacja nie zmieniła się w latach 30. W roku 1932 lokatorami byli wymieniony wcześniej Fahl oraz W. Langhans, ogrodnik powiatowy. Dokładniejsze dane posiadamy dzięki ankiecie, jaką Pfeifel wypełnił dla tutejszego urzędu finansowego w październiku 1934 r. Fahl zajmował wówczas dwa pomieszczenia na parterze, z których jedno wykorzystywał na mieszkanie, drugie jako warsztat szewski. Kuchnię i pokój na piętrze wynajmował Kurt Ollesch, czeladnik stolarski. Resztę piętra zajmowało atelier fotograficzne29. Funkcje mieszkalne zyskały niewątpliwie na znaczeniu w związku z pogłębiającym się pod koniec lat 20. kryzysem gospodarczym oraz niedostatkiem lokali mieszkalnych, gnębiącym międzywojenny Olsztyn. Budynek atelier nadal był przede wszystkim warsztatem fotograficznym, lokale pod wynajem wydzielone tu były wtórnie i stanowiły uboczne źródło dochodu. Ówczesną funkcję budynku właściciel zdefiniował w ankiecie jako „Wohnwerkstattshaus”, tj. pracownia z funkcją mieszkalną. Przeznaczenie piętra obiektu określa wymieniony dokument jako „Photogr. Atelier”, ta część budynku pełniła więc wciąż niezmiennie tę samą, wyznaczoną jej na początku XX stulecia rolę. Mimo bojkotu firm żydowskich, napędzanego przez nazistów od roku 1933, aż do drugiej połowy lat 30. atelier nie przerywało działalności. Pfeifel miał już prawie 64 lata, gdy zdecydował się zamknąć zakład. W kwietniu 1937 r. za sumę 15.500 marek parcelę wraz z budynkiem atelier sprzedał nauczycielowi Franzowi Woelke i jego żonie Hedwig z Księżna koło Jezioran (Fürstenau)30. W wydaniu księgi adresowej z 1938 r. brak jest nazwiska fotografa w wykazie mieszkańców miasta31. Rodzina wyemigrowała z Olsztyna, podobnie jak wiele rodzin żydowskich złe czasy próbowała przeczekać w Berlinie. Stąd 21 września 1942 r. Salomon Pfeifel wraz z żoną deporto26 Por.: R. Bętkowski, Allenstein wie mann es nicht kennt, Olsztyn 2007, s. 205; R. Bętkowski, Fotograf następcy tronu, w: „Debata” nr 4 (7)/2008, R. Bętkowski, Dziesiąta Muza w Olsztynie, cz. 1, w: „Debata” nr 9 (24)/2009, s. 40. 27 Adressbuch für die Regierungshauptstadt und den Landkreis Allenstein, Ausgabe 1921; Adressbuch für die Regierungshauptstadt und den Landkreis Allenstein, Ausgabe 1924. 28 Adressbuch für die Regierungshauptstadt und den Landkreis Allenstein, Ausgabe 1927. 29 WAPO, Finanzamt Allenstein, sygn. 630/379. 30 Można zastanawiać się, czy Franz Woelke nie był znajomym rodziny fotografa i czy tamten nie zostawił mu na przechowanie archiwum (płyty szklane) i wyposażenia atelier – hipotezę uwiarygodniałaby relacja rodziny Jesionowskich, zgodnie z którą w 1945 r. w budynku znaleziono kompletne wyposażenie zakładu fotograficznego.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

43

wany został do Teresina. W lutym 1943 r. spotkała go tam śmierć. Wcześniej, jeszcze pod koniec 1942 zmarła jego żona32. Starszy z synów fotografa, Helmut zginął w Auschwitz33. Młodszy, urodzony w 1905 r. Ludwig, uniknął zagłady. Po wojnie mieszkał w San Francisco34. Zastanawiać się można, co stało się z archiwum zakładu Pfeifela. Gromadzone przez lata negatywy na płytach szklanych zajmować musiały niemało miejsca. Nie stanowiły materiału lekkiego, ani łatwego do przewiezienia. Przesłanki wskazują, że pozostały one w budynku. Być może nowy właściciel zobowiązał się przechować je fotografowi do nadejścia „lepszych czasów”35. Mogłoby to po części wytłumaczyć niechęć właściciela do wynajęcia lub wykorzystania w inny sposób tej części budynku. Z treści korespondencji, o której niżej, wynika, że altana fotograficzna pełniła pod koniec lat 30. funkcję lamusa (przechowalni). Hipotezę tę potwierdza również odnalezienie resztek archiwum fotograficznego podczas przebudowy tej części budynku w 2009 r. Nowi właściciele atelier nigdy nie przeprowadzili się do Olsztyna. Mieszkania w domu przy ulicy Jakuba 12 wynajmowano. Sporo danych na temat obiektu poznać można dzięki korespondencji urzędowej, jaka zachowała się w zbiorach Archiwum Państwowego w Olsztynie36. Ponieważ Finanzamt naliczył zbyt wysoki zdaniem właściciela podatek od nieruchomości, zwrócił się on z prośbą o jego obniżenie. W piśmie z 16 kwietnia 1938 r. wykazywał, że podatek został naliczony nieprawidłowo, albowiem zbyt wysoko oszacowano uzyskiwane z wynajmu lokali komorne. Urząd finansowy 19 maja 1938 r. zażądał dodatkowych wyjaśnień, z uwzględnieniem nazwisk najemców, położenia i liczby wynajmowanych pomieszczeń oraz wartości czynszu. Właściciel miał podać ponadto, które pomieszczenia stoją puste i czym jest to spowodowane. W odpowiedzi z 23 maja 1938 r. Woelke informował, że z budynku korzysta dwóch najemców: Jaschinski i Ollesch. Dom ma dwa mieszkania. Parter obejmuje trzy izby, 31

Einwohnerbuch von Allenstein 1938, Allenstein 1938. Dane odnośnie wojennych losów Pfeifela odnaleźć można na stronie: www.yadvashem; The Central Database of Shoah Victims” Names; Salomon Pfeifel, ur. 25.05.1873, deportowany z Berlina do Theresienstadt 21.09.1942 r. transportem nr I/66, zm. tam 11.02.1943 r.; na podst.: „Gedenkbuch – Opfer der Verfolgung der Juden unter der nationalsozialistischen Gewaltherrschaft in Deutschland 1933–1945”, Koblenz 1986. Wg Gedenkbuch Berlins der juedischen Opfer des Nazionalsozialismus, Berlin 1995, Salomon Pfeifel, ur. w Bydgoszczy 23.05.1873 r., mieszkał podczas wojny w Berlinie. Stąd transportem I/66 wywieziony został do Theresienstadt w dn. 21.09.1942 r. Tym samym transportem deportowana została żona Pfeifela, Alma Pfeifel z d. Joseph (ur. w Koronowie 09.07.1881, zm. w Teresinie 03.11.1942). Informacje te powtarza Terezinska Pametni Kniha/Theresienstaedter Gedenkbuch, Terezinska Iniciativa, vol. I–II Melantrich, Praha 1995, vol. III, Prag 2000. 33 Helmuth Pfeifel, ur. w Olsztynie 30.08.1903, deporowany został z Berlina do Auschwitz, gdzie ponósł śmierć; Gedenkbuch Berlins der jüdischen Opfer des Nazionalsozialismus, Berlin 1995; Aloys Sommerfeld, Juden im Ermland. Ihr Schicksal nach 1933, Osnabrück 1991, s. 66. 34 Sommerfeld, ibidem, s. 66. 35 Nie bez wpływu na podjętą przez fotografa decyzję wyjazdu do Berlina pozostawały jego znajomości z kręgami wyższych sfer czasów cesarstwa. Nie możemy wykluczyć, że nowy właściciel budynku również zaliczał się do znajomych fotografa. Na pewno nie był on zwolennikiem nowego reżimu. Żadne z wystosowanych przez niego pism do urzędu nie kończyło się standardową już w tych czasach formułką „niemieckiego pozdrowienia” („Heil Hitler!”). 36 WAPO, Finanzamt Allenstein, sygn. 630/379. 32


44

Rafał Bętkowski

z których jedna jest równocześnie kuchnią mieszkalną (Wohnküche). Na piętrze znajduje się drugie mieszkanie, złożone z pokoju i małej kuchni. Puste, nie wynajmowane pomieszczenie położone jest na piętrze ponad dwoma dolnymi pokojami. Przestrzeń ta służy obecnie jako strych, wygląda zaś jak magazyn. „Poziomego sufitu tu nie ma, biegnie on pochyło na północną ścianę [sąsiedniego budynku]. Północna górna ściana wypełniona jest całkowicie tzw. przyćmionym szkłem [blinde Glas].” Właściciel informował, że pomieszczenie owo otrzymało taką konstrukcję, ponieważ pełniło funkcję atelier. Próby jego wynajęcia – np. jako warsztatu szewskiego – nie przyniosły rezultatu. Dom wzniesiony został jako oficyna z oknami wychodzącymi na stronę północną. Okna atelier dodatkowo wpuszczały jedynie rozproszone światło. Potencjalnych najemców mogły zniechęcać też koszty ogrzewania. Przebudowa nie wchodziła w rachubę, gdyż właściciel nie otrzymał na to urzędowego zezwolenia. W piśmie uzupełniającym (z tą samą datą) Woelke wyszczególnił wszystkie niedostatki budynku przy Jacob-Str. 12, podkreślając zły stan techniczny obiektu (wspominał m.in. o spękaniu i zawilgoceniu ścian) oraz wyjątkowo niski standard znajdujących się w nim lokali mieszkalnych (wymieniał niesprawne piece, brak łazienki, pralni, suszarni, pomieszczeń na drewno i węgiel, niewielki rozmiar piwnicy oraz „urągające człowieczeństwu urządzenie klozetowe”)37. Urząd finansowy pozostał nieugięty, pismem z 26 maja 1938 r. oddalając wniosek właściciela. Dopiero kolejna interwencja z 19 grudnia 1939, podjęta w imieniu właściciela przez Związek Właścicieli Domów i Gruntów (Haus- u. Grundbesitzer-Verein in Allenstein E. V.), przyniosła efekt. Powołano się na rozporządzenie ministra finansów Rzeszy. Informowano, że wszystkie pomieszczenia w budynku zostały wynajęte. Lokatorami byli: Jaschinski (2 pokoje, czynsz miesięczny 35 RM), Kiwitt (1 pok., 27 RM), Schwesig (1 pok., 25 RM) oraz biuro Arbeitsfrontu (1 pok., 25 RM). To ostatnie zajmowało, jak się wydaje, dawną altanę fotograficzną na piętrze, bowiem pomieszczenie nie nadawało się na mieszkanie, już choćby z uwagi na problemy z ogrzaniem go i z rygorystycznie przestrzeganym podczas wojny obowiązkiem zaciemnienia38. Z drugiej strony wyszczególniona w piśmie liczba pokoi, zajmowanych przez pozostałych najemców, budzi wątpliwości. Sugerować może, że dawna altana nadal stała pusta. Akta olsztyńskiego Finanzamtu, w których odnotowywano wszelkie inwestycje w obrębie nieruchomości, nie podają w przypadku tego budynku żadnej informacji o jego przebudowie lub poczynionych w jego obrębie w tym okresie inwestycjach. Nie wiadomo czy atelier na piętrze przed rokiem 1945 wykorzystywane było jeszcze zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem, stwierdzić jednak należy, że altana przetrwała czasy wojny. Potwierdzają ten fakt fotografie wykonane wkrótce po wojnie, ukazujące stan budynku zgodny z opisami Woelkego oraz wspomnienia powojennych użytkowników obiektu. Historia atelier fotograficznego przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 nie skończyła się wraz z rokiem 1937. Jesienią 1945 r. ponownie podjęto tu działalność fotograficzną. W polskim już Olsztynie zakład reaktywowany został przez braci Tadeusza i Mieczysława Jesionowskich. Byli oni synami przedwojennego zarządcy majątku Glinki 37 Okoliczność w pełni zrozumiała, jeśli uwzględni się, że budynek przez lata pełnił przede wszystkim funkcję atelier fotograficznego, nie zaś domu czynszowego. 38 Na problemy związane z ogrzewaniem pomieszczenia zwracali także uwagę w rozmowach o atelier powojenni użytkownicy lokalu.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

45

w Szczawinie (ostrołęckie)39. Fotografią zajmowali się amatorsko już przed wojną. Do Olsztyna dotarli wiosną 1945 r. Mieczysław z Warszawy, Tadeusz zaś z robót przymusowych w Niemczech. Początkowo zamieszkali w domu przy ul. Abramowskiego. Przy obecnej ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 udało im się odszukać budynek, którego dawne przeznaczenie bez trudu można było rozpoznać. Obiekt nie był zniszczony, nie został też wewnątrz wyszabrowany. Wedle przekazów rodzinnych bracia odnaleźli w nim kompletne wyposażenie zakładu fotograficznego, co podsunęło im pomysł jego uruchomienia40. Tutaj przenieśli też swoje locum, a wkrótce sprowadzili również rodziców. Według życiorysu, sporządzonego w latach 50. XX w. przez Tadeusza Jesionowskiego, bracia w maju 1945 udali się do Olsztyna, gdzie zostali zatrudnieni w laboratorium fotograficznym miejscowej Komendy Powiatowej MO, zaś we wrześniu 1945 r. usamodzielnili się41. Datę tę można traktować jako moment ponownego uruchomienia zakładu fotograficznego przy ul. Skłodowskiej-Curie 12. „Wiadomości Mazurskie”

Fot. 3. Budynek atelier fotograficznego przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 w latach 1945–1946. Widoczne na piętrze żebra żelaznej konstrukcji altany fotograficznej, w które wprawione są tafle przyćmionego szkła, pochodziły z czasów Sally’ego Pfeifela. Wraz z niewielkim kwadratowym okienkiem po prawej przetrwały one do roku 2009. Fotografia ze zbiorów Ireny Jesionowskiej 39 Obaj bracia Jesionowscy Tadeusz (1921–1972) i Mieczysław (1924–2007) urodzili się w Ponikwi Wielkiej k. Różana. Starszy z braci, Tadeusz przed wojną uczył się w Państwowym Gimnazjum im. Władysłwa IV w Warszawie. 40 Relacja Ireny i Tamary Jesionowskich. 41 Życiorys Tadeusza Jesionowskiego (maszynopis, lata 50. XX w.), w posiadaniu Ludwika Jesionowskiego.


46

Rafał Bętkowski

z września 1945 zamieściły ogłoszenie o poszukiwaniu przez zakład retuszerki-laborantki42. Działalność zakładu fotograficznego przy ul. Jakuba 12 wpisana została 21 marca 1946 r. do „Rejestrów przemysłu koncesjonowanego i niekoncesjonowanego” Zarządu Miejskiego w Olsztynie pod numerem 100/4643. Kontrola ze stycznia 1948 wykazała, że zakład działa na podstawie legalnego pozwolenia44. W altanie fotograficznej Jesionowscy wykonywali zdjęcia portretowe. Na niektórych z fotografii widoczne są wykonane z matowego szkła okna altany fotograficznej oraz drewniane przepierzenie, które poprzecznie dzieliło pomieszczenie (na jego tle ustawiały się niektóre z portretowanych osób). Potwierdza to wyrażone wcześniej przypuszczenie, że altana Fot. 4. Tadeusz Jesionowski pozujący do fotografii w latach 1938–1945 nie została przebudow swym atelier przy ul. Skłodowskiej-Curie 12, wana. Zobaczyć ją możemy na fotogralata 40. Po lewej widoczna ściana altany fotogra- fiach obiektu, wykonanych przez braci ficznej wykonana z mlecznego szkła. Z tyłu drewniane przepierzenie dzielące pomieszczenie. Jesionowskich w latach 1945–1946. Już tylko obecność owej charakterystycznej Fotografia ze zbiorów Ireny Jesionowskiej części pracowni fotograficznej stać się mogła wystarczającym powodem ponownego uruchomienia zakładu po wojnie. Pamiętać trzeba, że w tym okresie energia elektryczna podlegała wciąż reglamentacji, jasne pomieszczenie pracowni fotograficznej umożliwiało zaś wykonywanie zdjęć tradycyjnymi technikami, przy oświetleniu naturalnym. Bracia robili również fotografie w terenie. Dokumentowali w tym czasie wszystkie ważniejsze wydarzenia w życiu miasta. W październiku 1945 r. fotografowali powitanie pierwszego administratora diecezji warmińskiej, biskupa Benscha, pod koniec kwietnia 1946 r. uruchomienie linii tramwajowej z dworca nad Jezioro Długie, pierwsze dożynki i inne oficjalne uroczystości. Fotografie wykonywane w zakładzie braci Jesionowskich nie były sygnowane. W 1946 r. reklama „Spółki Fotograficznej T. i M. Jesionowscy” wydrukowana została w pierwszym wydanym po wojnie planie miasta45. Zachowała się fotografia z tego okresu, na której widać umieszczony przy wejściu na posesję zakładu przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 podświetlany szyld firmy. Widoczny jest na 42 Por.: ogłoszenie „Polskiej Spółki Fotograficznej” przy ul. Jakuba 12, „Wiadomości Mazurskie” nr 20 z 15–16.09.1945. 43 Zakład zarejestrowany został na nazwisko Tadeusza Jesionowskiego, ur. 24.08.1921 w Ponikwi Dużej, pow. Ostrołęcki; por.: WAPO, Zarząd Miejski Olsztyna 1945–1950, sygn. 411/133. 44 WAPO, Zarząd Miejski Olsztyna 1945–1950, sygn. 411/134. 45 „Plan miasta Olsztyna, wraz ze skorowidzem ulic”, wyd. „B i S” – Olsztyn. [druk: Drukarnia Państwowa w Olsztynie, według zamówienia z września 1946 r.]


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

nim napis: „Polska Spółka Fotograficzna. Kupno – Sprzedaż – Komis – Foto”. (Fot. 7) Przez zakład fotograficzny przewija się zawsze bardzo wielu ludzi. Bracia prowadzili bogate życie towarzyskie. Wedle relacji rodzinnej, jednym z ich przyjaciół był w tych czasach Stanisław Szwarc-Bronikowski, który w niepozornym budyneczku przy Curie-Skłodowskiej 12 zdobywać miał pierwsze szlify w fotograficznym fachu. Późniejszy znany publicysta, podróżnik i filmowiec przybył do Olsztyna pod fałszywym nazwiskiem Piotr Bronikowski, aby jako wywiadowca WiN pozyskiwać tu informacje i nawiązywać kontakty z antykomunistycznym podziemiem. Zatrudnił się w tym celu w Wojewódzkim Wydziale Informacji i Propagandy, wszedł również do redakcji „Wiadomości Mazurskich”, ukazujących się od sierpnia 1945 r. Doświadczony konspirator wyznawał chyba zasadę, w myśl której najciemniej jest pod latarnią. Stwierdzenie to pasowało do atelier Jesionowskich – posesja braci sąsiadowała z narożną kamienicą nr 13, w której znajdował się wtedy posterunek MO, zamieszkałej wyłącznie przez rodziny milicjantów. W połowie 1946 r. MBP rozbiło olsztyńską siatkę i „Roman” – bo taki był pseudonim Szwarca – trafił do więzienia w Warszawie46. W lutym 1947 Tadeusz Jesionowski złożył przed Izbą Rzemieślniczą w Olsztynie egzamin mistrzowski z fotografii, otrzymując legitymację mistrzowską nr 416/4747. W książce telefonicznej na rok 1951 firma odnotowana jest jako „Spółdzielnia Fotograficzna Jesionowscy”48.

47

Ryc. 4. Reklama zakładu fotograficznego braci Jesionowskich z „Planu miasta Olsztyna, wraz ze skorowidzem ulic”, wyd. „B i S” – Olsztyn. 1946 r.

Fot. 5. Mieczysław Jesionowski. Fotografia wykonana ok. 1945 r. obok gmachu dawnej rejencji olsztyńskiej. Zbiór Ireny Jesionowskiej

46 Waldemar Brenda sugeruje, że zdrajcą mógł był pewien członek PSL, któremu „Roman” przekazał w Warszawie swój raport, niewykluczone jednak, że konspirator był już wcześniej obserwowany; aresztowanie nastąpiło w Olsztynie; por.: Waldemar Brenda, Najważniejsza z podróży, w: „Debata” 12 (27)/2009, ss. 35–36. 47 Legitymacja Mistrzowska nr 416/47 wystawiona 14. lutego 1947 r. przez Izbę Rzemieślniczą w Olsztynie; w posiadaniu Ludwika Jesionowskiego. 48 Por.: Spis Telefonów Olsztyńskiego Okręgu Poczt i Telekomunikacji na rok 1950 oraz Spis Telefonów Olsztyńskiego Okręgu Poczt i Telekomunikacji na rok 1951.


48

Rafał Bętkowski

Faktycznie w 1950 r. zakład przestał istnieć. „Szefem” i siłą napędową firmy był starszy z braci. Rok wcześniej Ludwik Jesionowski ożenił się i z powodu trudnych warunków mieszkaniowych przeniósł się do Kętrzyna. Był to okres odgórnej likwidacji firm prywatnych. Bracia otrzymali nakaz przekazania posiadanego sprzętu fotograficznego organizującej się właśnie Spółdzielni Pracy Fotograficznej „Iskra”49. Fot. 6. Przepustka na uroczystości grunwaldzkie Atelier zostało zamknięte. Mieszkanie na zorganizowane w 1945 r. Zbiór Ireny Jesionowskiej piętrze zajmowali w tym okresie Józef i Helena Jesionowscy, mieszkanie na parterze pod nimi – syn Mieczysław, a dwupokojowy lokal pod dawną „altaną fotograficzną” – redaktor „Życia Olsztyńskiego”, Władysław Moszyński wraz z rodziną50. Bracia Jesionowscy nigdy już nie wrócili do fotografii zawodowej. Tadeusz został księgowym, Mieczysław, znany jako pionier sportu motorowego na Warmii i Mazurach, pracował potem w zakładach Stomilu51.

Fot. 7. Ulica SkłodowskiejCurie pod koniec lat 40. Po lewej ogrodzenie posesji nr 12 z umieszczoną przy wejściu reklamą zakładu fotograficznego Jesionowskich. Zbiór Ireny Jesionowskiej 49 Życiorys Tadeusza Jesionowskiego, ibidem. Wg wspomnień członków rodziny był to nakaz pracy, a jego celem była likwidacja prywatnego zakładu; Spółdzielnia Fotograficzna „Iskra” uzyskała osobowość prawną 9 grudnia 1950 r.; por.: Bohdan Łukaszewicz, Olsztyn 1945–1985, Olsztyn 1987, s. 131. 50 W czerwcu 1957 rodzina Jesionowskich otrzymała nowe lokum przy ul. Kościuszki 65, do którego przeprowadziła się z ul. Skłodowskiej-Curie. Budynek był własnością MZBM; por.: WAPO, Zarząd Miejski w Olsztynie 1945–1950, sygn. 411/292 Rejestr nieruchomości miasta Olsztyn 1949–55. 51 Mieczysław Jesionowski zapisał się w historii Olsztyna jako organizator życia sportowego, niezrównany pasjonat sportów motorowych, nauczyciel i wychowawca kilku pokoleń zawodników i działaczy. W 1953 r. został wicemistrzem Polski w motocyklowych rajdach ulicznych. Był zawodnikiem i współorganizatorem olsztyńskich klubów OKM, Kolejarz i Ogniwo, wiceprezesem klubu AKM Stomil (1966–1993), organizatorem dziesiątków imprez motocyklowych i sędzią klasy międzynarodowej.; por.: nota wspomnieniowa, „Gazeta Olsztyńska” 31.10/1.11.2007.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

49

Dalsze losy budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 związane są z działalnością Przedsiębiorstwa Państwowego „Pracownie Sztuk Plastycznych”. Altana fotograficzna zyskała w tym okresie nową funkcję, stając się pracownią artystyczną. Uniknęła dzięki temu większych przekształceń. P.P. „Pracownie Sztuk Plastycznych” w Warszawie utworzyło swoją delegaturę w Olsztynie 1 stycznia 1953 r. Powstała ona na miejscu spółdzielni artystycznej „Twórczość”, która działała tutaj rok wcześniej. Kierownikiem delegatury został prezes zlikwidowanej spółdzielni, artysta plastyk Henryk Oszczakiewicz52. Delegatura nie posiadała własnej siedziby, jej kierownik urzędował we własnym mieszkaniu. „Dopiero po kilku miesiącach uzyskano lokal po dawnym atelier fotograficznym przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 12. W lokalu tym biuro mieściło się razem z pracownią.”53 Z delegaturą od początku współpracowali prawie wszyscy miejscowi artyści plastycy: Eugeniusz Kochanowski, Julian Dadlez, Zofia Hermanowicz, Jan Ilkiewicz, Balbina Świtycz-Widacka. Wszyscy zapewne korzystali również w tym okresie (w latach 1953– –1955) z pracowni w dawnym atelier. W ramach działalności PSP zajmowali się grafiką wystawienniczą, dekoracjami okolicznościowymi, projektowaniem wnętrz, rzeźbą i metaloplastyką. Projektowali również i wykonywali dekoracje sgraffitowe nowo wznoszonych budynków. W roku 1954 PSP otrzymało odrębny lokal na pracownię metaloplastyki przy ul. Skłodowskiej-Curie 6, zaś w styczniu 1955 r. duży lokal składający się z pięciu pracowni na Starym Mieście, w odbudowanych właśnie kamieniczkach nr 17/21 przy południowej pierzei Rynku54. Delegatura PSP przekształcona została w samodzielny gospodarczo oddział55. W związku z poprawą sytuacji lokalowej Wydział Kwaterunkowy Prezydium WRN wysunął w 1958 r. propozycję rezygnacji z pracowni przy ul. Skłodowskiej-Curie. Na posiedzeniu zarządu Związku Polskich Artystów Plastyków na propozycję ową postanowiono odpowiedzieć odmownie „ze względu na szkody, jakie by powstały w związku z tym w twórczości plastyków olsztyńskich”.56 Pracownia pozostała więc we władaniu artystów. Wedle Wojciecha Lewandowskiego w atelier pracowali m.in.: Sergiusz Skalski, Andrzej Samulowski, Eugeniusz Kochanowski, Maria Szymańska, Henryk Mączkowski57. Sąsiednie mieszkania w budynku zajmował 52 Henryk Oszczakiewicz (1920–1990), olsztynianin od 1945 r., ukończył w 1951 r. studia na PWSSP w Sopocie. Uprawiał malarstwo sztalugowe, grafikę artystyczną i użytkową, rysunek i malarstwo ścienne, mozaikę, płaskorzeźbę w ceramice, sgraffito. Przez wiele lat współpracował z Marią Szymańską i Eugeniuszem Kochanowskim, tworząc nieformalną grupę „KOS”. Wraz z M. Szymańską projektował i realizował wiele elewacji i wystrojów wnętrz gmachów użyteczności publicznej w Olsztynie – jego prace zdobią m.in. kamienice Starego Miasta, budynki NOT, Urzędu Wojewódzkiego, LO nr 1, zarządu Lasów Państwowych, Domu Polskiego, PSP. Działacz ZPAP, animator życia społeczno-kulturalnego miasta.; por.: 60 lat Okręgu Olsztyńskiego Związku Polskich Artystów Plastyków 1946–2006, Olsztyn 2008, ss. 259–261. 53 Cyt. za opracowaniem M. Wojczulanisa Krótki rys historyczny oddz. PP. „Prac. Sztuk Plastycznych” za lata 1953–1962, sporządzonym 14.06.1963 r., [maszynopis]; por.: WAPO, ZPAP sygn. 1233/125, (podkreślenie autora). 54 Spis Telefonów Województwa Olsztyńskiego rok 1956, Warszawa 1956, s. 14. 55 M. Kierkus-Prus, Piotr Obarek, Olsztyńskie środowisko plastyczne, w: Olsztyn 1945–2005. Kultura i nauka, Olsztyn 2006, s. 442. 56 W posiedzeniu wzięli udział: H. Skurpski, R. Wachowski, H. Oszczakiewicz i J. Dadlez; por.: APO, ZPAP, sygn. 1233/1, Protokół nr 16 z posiedzenia zarządu w dn. 17. marca 1958. 57 W. Lewandowski, Coś odchodzi, w: „Biuletyn Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Olsztynie”, nr 7 (25), 09.1999, ss. 54–55.


Rafał Bętkowski

50

Fot. 8, 9. Henryk Oszczakiewicz w pracowni przy ul. Skłodowskiej-Curie 12, zajmującej dawne atelier fotograficzne. Fotografia Ryszarda Czerniewskiego z początku lat 80. XX w. Zbiór Ireny Oszczakiewicz

kwaterunek. Atelier zmieniło się w tym okresie. Trudno stwierdzić, kiedy w żelazne ramy szkieletu altany wstawiono wtórnie szkło zbrojone, a część żeber po stronie wschodniej zamurowano. Obiekt nie przechodził poza tym większych zmian, zachował w dużej części detal architektoniczny oraz oryginalną stolarkę okienną i drzwiową. Wedle wspomnień osób odwiedzających pracownię we wnętrzu ok. 1990 r. znajdować się miał jeszcze archaiczny „poniemiecki” piecyk gazowy, który identyfikować można z piecem zainstalowanym przez Pfeifela w 1934 r. W latach 70./90. pracowni w dawnym atelier na piętrze używał Henryk Oszczakiewicz i współpracująca z nim Maria Szymańska. Po śmierci artysty atelier w 1990 r. zostało zlikwidowane. Prawdopodobnie od tego też czasu budynek stał pusty. Jeszcze w r. 1988 obiekt wpisany został do rejestru zabytków. Decyzja wojewódzkiego konserwatora zabytków Lucjana Czubiela, wydana 30 września 1988 r., otrzymała nr A-3888 (nowy nr A-2502). Budynek wpisany został do rejestru jako „dom mieszkalny przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 12 w Olsztynie”. W uzasadnieniu wymieniono wartości architektoniczne budynku, nie wspominając ani słowem o jego wartościach historycznych. Dzieje obiektu oraz jego pierwotna, zasadnicza funkcja nie zostały bliżej rozpoznane i określone, co wynikało z powszechnie przyjętej wówczas praktyki. W decyzji stwierdzono ogólnie: „budynek z początku XX w. posiada wartość zabytkową”. Widoczny fragment altany fotograficznej na piętrze nie zwrócił również większej uwagi wpisującego. W opisie budynku zaznaczono jedynie: „kondygnacja w połowie powierzchni posiada przeszkloną ścianę”. W roku 1999 na części parceli położonej przy ulicy wzniesiony został wielopiętrowy budynek mieszkalno-biurowy. W dniu 11.09.2001 r. między właścicielem nowego obiektu a gminą Olsztyn podpisana została umowa o sprzedaży leżącego na jego zapleczu domu przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 i oddaniu w użytkowanie wieczyste gruntu, na którym się znajdował58. Przez kolejne lata w zabytkowym budynku nic się 58

Dane z Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Olsztynie.


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

51

nie działo, jego stan techniczny pogarszał się. Wedle raportu o stanie olsztyńskich zabytków, wykonanego pod koniec 2004 r., dom zaliczony został do obiektów „w stanie katastrofalnym”59. Na los zapomnianego zabytku postanowił zwrócić uwagę opinii publicznej niżej podpisany. W artykule „Fotograf następcy tronu”, opublikowanym w bezpłatnym, powszechnie dostępnym miesięczniku regionalnym „Debata” w kwietniu 2008 r., przypomniane zostały dzieje atelier Pfeifela, podkreślono fakt unikalności obiektu, zwrócono również uwagę na jego część najcenniejszą: „resztkę dawnej altany fotograficznej zachowaną w postaci wtórnie przeszklonej ściany na piętrze”60. Wydawało się, że fakty te nie są znane i ich przypomnienie pozwoli zmienić stosunek właścicieli do niszczejącego dziedzictwa. Ci, którzy widzieli fatalny stan obiektu, mieli prawo przypuszczać, że nie jest on prawnie chroniony. Posiłkując się wzmiankowanym artykułem 12 kwietnia 2008 r. Stowarzyszenie „Sadyba” wystąpiło do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie z wnioskiem o wpisanie budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 do rejestru zabytków. Społecznicy zwracali uwgę na zachowane pozostałości po dawnej altanie fotograficznej w postaci przeszklonej ściany na piętrze, podkreślali wartość obiektu w historii miasta, zwracali uwagę, że jest to „wyjątkowa pamiątka historii fotografii na naszych ziemiach”61. Pismem z 30 kwietnia 2008 r. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Olsztynie poinformował stowarzyszenie, że obiekt wpisany został do rejestru zabytków decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie z 30 września 1988, znak L. dz. KL.5340 (232)8862. To uśpiło czujność miłośników zabytków. Nikt nie zwrócił uwagi, że urząd konserwatorski w swej odpowiedzi nie odniósł się w ogóle do przekazanych przez stowarzyszenie informacji na temat „fotograficznej” przeszłości obiektu. Jesienią 2009 roku pasjonatów historii zelektryzował fakt ustawienia wokół zabytku ogrodzenia, na którym pojawiła się informacja o mającym się wkrótce rozpocząć remoncie obiektu. Nieoficjalnie krążyły pogłoski, że zostanie on przebudowany. Celem sprawdzenia tych danych, do urzędu Miejskiego Konserwatora Zabytków udała się delegacja Stowarzyszenia „Święta Warmia”. Potwierdziły się najgorsze Fot. 10. Autor na tle wschodniej, skierowanej ku ulicy obawy. Inwestor planował całko- elewacji budynku atelier przy Skłodowskiej-Curie 12. witą przebudowę piętra obiektu, Fotografia Anny Bętkowskiej, luty 2008 59 Raport obejmował 426 obiektów zabytkowych; por.: Grzegorz Szydłowski, Ale się sypie! Powstał raport o olsztyńskich zabytkach, „Gazeta Olsztyńska” nr 392, 3.12.2004. 60 R. Bętkowski, Fotograf następcy tronu, op. cit., s. 22. 61 Pismo Stowarzyszenia Sadyba do WKZ w Olsztynie z 12.04.2008, archiwum Stowarzyszenia „Sadyba”. 62 Pismo WUOZ w Olsztynie do Stowarzyszenia „Sadyba” z 30.04.2008, L.dz. IZAR (jd)-4100/ 5-51/08, archiwum Stowarzyszenia „Sadyba”.


52

Rafał Bętkowski

zamierzając usunąć najbardziej wartościowy fragment budynku w postaci reliktów altany fotograficznej. Zamierzano podwyższyć budynek i podnieść dach, przez co zabytkowy budynek tracił ponadto swą historyczną sylwetkę oraz pierwotny „warsztatowo-mieszkalny” charakter. Zostaliśmy poinformowani, że zgoda na przebudowę wydana została przez urząd na początku 2008 r., w związku z czym nasza ewentualna interwencja będzie spóźniona. Mimo ujawnienia w międzyczasie nowych, ważnych dla zabytku faktów z jego przeszłości oraz przekazania informacji o nich do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (pismo Stowarzyszenia „Sadyba” do WKZ z 12.04.2008) sprawę uznano za już zamkniętą. W odpowiedzi na wniosek dotyczący warunków konserwatorskich „na remont i przebudowę budynku mieszkalnego przy ul. Curie-Skłodowskiej 12” biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków wydało 31.10.2005 r. zalecenia, których pkt. 1 brzmiał [cyt.]: „wszelkie działania inwestycyjne podporządkować należy zasadzie maksymalnej ochrony zabytkowej substancji oraz oryginalnych elementów wyposażenia budynku. W przypadku gdy autentyk jest w złym stanie zachowania należy dążyć do rekonstrukcji i zastosowania rozwiązań historycznych”. W tym samym piśmie pozytywnie zaopiniowano zmianą kształtu dachu i wymianę stropu nad I piętrem. Sprzeczność dowodzi, że pozostałości altany fotograficznej nie uznano wtedy za historyczną część budynku. Decyzją z 17.01.2008 r. MKZ zaakceptował przedstawiony przez inwestora projekt przebudowy (chociaż do wniosku nie zostało dołączone opracowanie dotyczące historii budynku), zobowiązując go również m.in. do natychmiastowego zawiadomienia urzędu o nowych okolicznościach ujawnionych w trakcie prowadzenia prac (pkt. 9) oraz zaznaczając w pkt. 10: „Niniejsze pozwolenie może być cofnięte lub zmienione w razie ujawnienia, po jego wydaniu, nowych okoliczności, które mogą mieć wpływ na zakres prowadzenia wskazanych w pozwoleniu prac”. Choć MKZ nie potrafił obecnie przedstawić społecznikom dokumentacji historycznej obiektu, nie widział też powodu, by swą decyzję o zgodzie na przebudowę zabytku wstrzymać, obligując jednocześnie inwestora do przeprowadzenia dodatkowych badań63. Zanim członkowie stowarzyszenia mogli zapoznać się ze zgromadzoną w urzędzie Miejskiego Konserwatora Zabytków dokumentacją i podjąć na tej podstawie jakiekolwiek działania, prace budowlane ruszyły. Ku zdumieniu i oburzeniu wielu olsztynian zaczęto je od rozbiórki najcenniejszej i najbardziej unikatowej części obiektu. Na początku października 2009 robotnicy zdemontowali dach nad altaną i przystąpili do rozbiórki ściany na piętrze. Dokonano przy tym niespodziewanego odkrycia. Okazało się, że część pionowych żeber konstrukcji dawnej altany była zamurowana, tym samym była więc ona zachowana nie w części – jak wcześniej można było sądzić – lecz w stanie prawie kompletnym. Ku rozpaczy ludzi zaangażowanych w ochronę obiektu wszystkie pozostałości konstrukcji następnego dnia usunięto. Znikły nawet jej resztki, rzucone na gruzowisko obok budowy. Jedynym dowodem na to, że odkrycia dokonano, są fotografie wykonane wieczorem 5 października 2009 r., przez jednego z członków stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna, prezentowane w niniejszym artykule64. 63 Por.: pismo MKZ w Olsztynie 31.10.2005, znak MKZ.I.4045-683/05 oraz Decyzja MKZ w Olsztynie nr 5/08 z 17.01.2008, znak MKZ.a.4045-23/08. 64 Fotografie wykonane przez jednego z członków stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna 5.10.2009, por.: http://www.skyscrapercity.com/showpost.php?p=44231518&postcount=2309


Atelier fotograficzne przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12 w Olsztynie

53

Fot. 11, 12, 13. Płyty szklane wydobyte z gruzu po rozbiórce altany fotograficznej budynku atelier przy ul. Skłodowskiej-Curie 12. Zbiór kolekcjonera-fotografa


54

Rafał Bętkowski

Autentyzm odsłoniętej konstrukcji i jej tożsamość z konstrukcją przedwojenną potwierdzili oglądający fotografie świadkowie, m.in. architekt Bolesław Wolski, niegdyś aktywny uczestnik działań olsztyńskiej PSP. Resztki żelaznej konstrukcji zostały skrupulatnie usunięte. Z wywiezionego ze zniszczonej części zabytkowego budynku gruzu jednemu z kolekcjonerów udało się wydobyć jeszcze potłuczone resztki szklanych płyt z negatywami podobizn osób w mundurach, w tym negatywowego portretu zbiorowego jednego z oddziałów wojskowych, w których niegdyś specjalizował się Pfeifel. Wydaje się to potwierdzać postawioną wcześniej hipotezę, o pozostawieniu przez fotografa w 1937 r. w budynku atelier archiwum zakładu, na którego pozostałości obecnie natrafiono. Niestety, nie da się już stwierdzić, gdzie przechowywane były owe płyty, ile ich podczas rozbiórki znaleziono, ani też co się z nimi dalej stało. W związku z ujawnieniem powyższych okoliczności (braki w dokumentacji, niewłaściwe zdaniem społeczników rozpoznanie wartości obiektu, ujawnienie w trakcie rozbiórki nowych informacji w postaci odsłoniętej konstrukcji żelaznej) Stowarzyszenie „Święta Warmia” 13 października 2009 r. wystąpiło do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o zmianę zapisu w rejestrze zabytków. Zwracaliśmy uwagę, że obiekt powinien podlegać ochronie nie jako budynek mieszkalny, lecz jako budynek atelier fotograficznego, a więc obiekt specyficzny i unikalny już nie tylko w skali lokalnej. Naszym zdaniem inwestor mógł wciąż zmienić projekt przebudowy, przeprowadzając zmiany tak, aby przynajmniej na zewnątrz uszanować charakter i wygląd dawnego zakładu fotograficznego. Niestety, działania stowarzyszenia nie spotkały się ze zrozumieniem i wsparciem ze strony urzędów65. Zwyciężyła forsowana przez inwestora polityka faktów dokonanych. Na skutek przebudowy zniszczona została autentyczna, zabytkowa substancja oraz wartości kulturowe, które obiekt uprzednio posiadał. Wprowadzone przekształcenia są w tym wypadku wyjątkowo głębokie. Zmiana kształtu (bryły), związana z podwyższeniem budynku i podniesieniem jego dachu oraz wprowadzenie nowych elementów i detali czynią z budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 obiekt de facto zupełnie nowy, który trudno będzie nadal nazywać budynkiem historycznym. W wyniku przeprowadzonego remontu stare atelier przestało praktycznie istnieć. Tym sposobem nasze miasto stało się uboższe o kolejny, wyjątkowo cenny zabytek, który w przyszłości miał szansę stać się ważnym punktem na turystycznej mapie Olsztyna. Niemała to strata, jeśli zauważymy, że obiekt był przykładem jednego z ostatnich zachowanych już nie tylko w Polsce, lecz i w Europie atelier fotograficznych z przełomu XIX i XX w. Olsztyn utracił ponadto coś więcej – zniknęło oto miejsce związane z działalnością znanych olsztyńskich fotografików i artystów oraz codziennym życiem kilku pokoleń olsztyniaków, kolejny autentyczny świadek historii miasta i rozgrywających się w nim kiedyś wydarzeń.

65 Por.: M. Jaźwiński: „Ludzie, przecież niszczycie własną historię !” w: „Gazeta Olsztyńska”, 15.10.2009; „Święta Warmia nie ma dowodów dla ratusza” w: „Gazeta Olsztyńska”, 19.10.2009; „Przesłali dokumenty, ale remont trwa” w: „Gazeta Olsztyńska” 22.10.2009.


Michał Poniewski

MŁYNY WODNE WARMII, MAZUR I POWIŚLA PODSUMOWANIE BADAŃ Uzasadnienie potrzeby badań Obszar obecnego województwa warmińsko-mazurskiego zasadniczo mieści się dziś w południowej części dawnych Prus. Prusy, najpierw zakonne, potem książęce, królewskie i Prusy Wschodnie były od setek lat regionem szczególnym. Stworzenie na tych ziemiach najsprawniejszego administracyjnie państwa średniowiecznej Europy, korzystna reformacja w XVI wieku, a później rozbudowanie kraju do wielkości II Rzeszy Niemieckiej ułatwiały rozwój przemysłowy, pomimo napotykających kraj nieszczęść. Jednym z głównych i najstarszych źródeł dochodu Prus było młynarstwo. Tworzenie sieci zamków wraz z infrastrukturą młyńską oraz prawo młyńskie – ius molendini – przyspieszało proces kolonizacyjny oraz utrzymywało poddanych w zależności od przemysłu państwowego. Ze względów środowiskowych (gęsta sieć cieków wodnych i duże zalesienie) w regionie powszechne były młyny wodne. Ich ślady w historii znajdujemy dziś w miejscach tradycji osiedleńczej, kiedy nowe młyny lokowano na miejscu starych, w nazewnictwie pozostałym do dziś, w reliktach urządzeń hydrotechnicznych oraz w historycznej kartografii. Ze względu na szybkie niszczenie śladów materialnych tej gałęzi przemysłu, wydaje się konieczne zbadanie pozostałych w regionie budynków młynów. W ostatnim czasie pojawiły się opracowania dotyczące tematu młynarstwa wiatrowego. O wiatrakach w regionie pisała ostatnio Wiesława Chodkowska1, a ogólniej temat ujął Jan Święch2. Wydane zostało również Młynarstwo magiczne Jerzego Adamczewskiego3, Młyny ziemi łomżyńskiej Grażyny i Jerzego Balińskich4 i Młyny podhalańskie Henryka Josta5. Brak natomiast opracowań dotyczących architektury młynów z Prus. Podobnym zagadnieniem zajął się w latach 50. XX w. Franciszek Klonowski6, przy czym opisane zostało jedynie pięć obiektów z zachowanymi kołami wodnymi, a samą architekturę potraktowano pobieżnie. Następne prace, np. O młynarstwie na Warmii i Mazurach Elżbiety Bieleckiej-Kaczmarek oraz przewodniki po Muzeum 1 W. Chodkowska, W krainie wiatraków, w: Biuletyn Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, Zeszyt piąty, Olsztyn 2007. 2 J. Święch, Tajemniczy świat wiatraków, „Łódzkie Studia Etnograficzne”, Tom XLIV, Łódź 2005. 3 J. Adamczewski, Młynarstwo magiczne, Wrocław 2005. 4 G. Balińska, J. A. Baliński, Młyny ziemi łomżyńskiej, Wrocław 2003. 5 H. Jost, Młyny podhalańskie, Zakopane 2000. 6 F. A. Klonowski, Z inwentaryzacji młynów wodnych na Warmii, Mazurach i Powiślu, Olsztyn 1959.


Michał Poniewski

56

Budownictwa Ludowego – Park Etnograficzny w Olsztynku (dalej MBL-PE) zawierały jedynie powtórzenia z pracy Klonowskiego i innych, bardziej ogólnych7. Badania archiwalne wykazały, że na terenie województwa znajduje się obecnie 130 zabytkowych młynów lub ich reliktów. Przebadano w terenie 21 obiektów, 11 z nich zaprezentowano na wystawie pod tytułem Młyny Warmii i Mazur – wczoraj i dziś w 2009 r. w MBL-PE. Niniejszy artykuł stanowi podsumowanie badań z 2009 r. i jest rozwinięciem referatu wygłoszonego na X Polsko-Niemieckiej Konferencji „Architektura ryglowa – wspólne dziedzictwo ANTIKON 2009”8.

Rys historyczny młynarstwa wodnego na Warmii, Mazurach i Powiślu Pierwsze ślady przemiału zboża na ziemiach północno-wschodniej Polski wskazują okres około 3 tysięcy lat p.n.e., kiedy to z ziemi kujawskiej napłynęły grupy osadników niosących rolno-hodowlaną cywilizację epoki neolitu9. Odkrywane na samych Kujawach żarna nieckowate były znajdowane również w obstawach grobowców megalitycznych (np. w Brześciu Kujawskim)10. Żarna nieckowate i rozcieracze odkryto również w czasie badań osady kultury rzucewskiej (III–II tysiąclecie p.n.e.) w Suchaczu (gm. Tolkmicko, pow. Elbląg), jak i w czasie badań archeologicznych na wyspie na Jeziorze Świętym (gm. Olsztynek, pow. Olsztyn), gdzie osada datowana jest na okres żelaza. Z takich samych żaren ręcznych, zwanych girnoywis, jeszcze do późnego średniowiecza korzystali późniejsi Prusowie. Wtedy to zaczęły je wypierać bardziej zaawansowane technicznie żarna rotacyjne. Pruskie żarna znajdowały się w budynkach zwanych maltuve, gdzie przygotowywano i wypiekano chleb11. Prawdopodobnie młyny wodne przyniosła dopiero kolonizacja krzyżacka po 1231 roku. Pierwsza wzmianka o młynie wodnym na Warmii pochodzi z 22 maja 1343 roku, gdzie wskazuje się miejscowość Damerau12. Jednakże z pewnością obiekty takie pojawiały się wcześniej. Świadczą o tym zapisy w źródłach historycznych o lokacjach zamków krzyżackich razem z młynami. Warto dodać, że młyny te były wówczas przystosowane do funkcji obronnych. Dobrym przykładem jest nieistniejący już dziś młyn zamkowy w Olsztynie, lokowany wraz z miastem 31 października 1353 roku. Od początków młynarstwa wodnego urządzenia młyńskie ulegały przemianom. Początkowo powolnym i związanym ze zwiększaniem ilości mielonej mąki, a później szybkim, następującym w czasie rewolucji przemysłowej, które wpływały na całokształt młynarstwa.

7

B. Baranowski, Polskie młynarstwo, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1977. M. Poniewski, Młyny wodne. Badania nad obecnym stanem architektury młynów Warmii, Mazur i Powiśla, [w:] X Polsko-Niemiecka Konferencja Architektura ryglowa – wspólne dziedzictwo ANTIKON 2009. Materiały konferencyjne, Szczecin 2009, ss. 373–412. 9 Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Wrocław 1997, s. 59. 10 M. Kochanowski, Dawne młynarstwo, Gdańsk 2005, s. 9. 11 Ł. Okulicz-Kozaryn, Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów w wiekach średnich (IX – XIII w.), Warszawa 1983, s. 163. 12 J. M. Saage, C. P. Woelky, Codex Diplomaticus Warmiensis oder Regesten Und Urkunden zur Geschichte Ermlands. Bd. 1, Urkunden der Jahre 1231–1340, Mainz 1860, s. 22. 8


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

57

Na Warmii, Mazurach i Powiślu do połowy XIX wieku przeważały młyny o kołach nasiębiernych (korzeczne). Wiązało się to z dużymi wahaniami rocznymi poziomu wody w ciekach. Strumień taki wymagał spiętrzenia i utrzymywania pewnego zapasu wody na wypadek jej niedoboru w korycie. Zdecydowanie rzadziej występowały koła podsiębierne (walne), gdzie była jedynie potrzeba wyprowadzenia kanału oraz odpowiedniego ukształtowania jazu – było to możliwe na większych i bardziej stabilnych pod względem poziomu lustra ciekach wodnych. Większość młynów w Prusach była wielokołowa, gdyż jedno koło nie dawało zwykle wystarczającej energii do pracy kilku złożeń młyńskich. Zwłaszcza, że osady młyńskie często miały liczne funkcje poboczne poza przemiałem zboża. Na przykład na olsztyńskiej Woli Zamkowej poza młynem zbożowym istniały: kuźnia miedzi, do której surowiec kruszono przy użyciu kół wodnych, folusz, młyn garbny i tartak. Osada ta w 1801 roku miała w sumie pięć kół walnych (podsiębiernych)13. Rewolucja przemysłowa przyniosła w połowie XIX wieku znaczne zmiany w młynarstwie. Pierwszym elementem było rozpowszechnienie się urządzeń motorowych: parowych, gazowych, elektrycznych, a później spalinowych. Działały tu czynniki ekonomiczne: nowe urządzenie było drogie, ale uniezależniało do warunków pogodowych (poziom wody, oblodzenie), co w efekcie końcowym było bardziej opłacalne. Kolejnym przełomem było odkrycie turbin reakcyjnych, które umożliwiały regulowanie siły niezależnie od wody. Przy nowych inwestycjach zwykle korzystano z istniejącej już infrastruktury, dlatego turbiny wyparły koła wodne, a silniki motorowe wodę jako źródło energii.

Typologia młynów wodnych według przeznaczenia • młyny zbożowe oraz kaszarnie – cele spożywcze, • folusze – do spilśniania tkanin, • młyny garbne – do mielenia kory dębowej, używanej w procesach kuśnierskim i garbarskim, • papiernie – do mielenia drewna na ścier drzewny, • tartaki – do napędzania pił tracznych, • kuźnie – do napędzania młotów (do kruszenia surowca i wykuwania form), nożyc mechanicznych o dużej mocy oraz do uruchamiania miechów podnoszących temperaturę do dużych wartości. Konstrukcje napędów młyńskich poruszanych wodą Od czasu wprowadzenia kół młyńskich i zautomatyzowania napędu kamieni mielących ziarno, obróbka zbóż była prowadzona w określony i niezmienny sposób. Mniej więcej do połowy XIX w. młynarstwo można określić jako bardzo konserwatywne. Dlatego warto odnotować zasady konstrukcji urządzeń młyńskich. Do czasu upowszechnienia się rozwiązań inżynierskich opartych na obróbce metalu, młynarstwo opierało się na wykorzystaniu sił natury – wody i wiatru. (W tym miejscu pominięty 13

R. Bętkowski, Zamkowe młyny, „Debata. Miesięcznik Regionalny”, nr 3 (18)/2009, ss. 32–36.


Michał Poniewski

58

zostanie opis młynów wiatrowych – wiatraków, za względu na opublikowany kilka lat temu artykuł Wiesławy Chodkowskiej dotyczący tego tematu.14) W przypadku młynarstwa wodnego pierwsze mechanizmy prawdopodobnie posiadały prosty mechanizm pionowej osi z zamontowanymi na jej obu końcach: kole horyzontalnym i złożeniu żaren, a konstrukcja bardziej przypominała dużo późniejsze turbiny. Nie ma pewności, czy występowały na ziemiach polskich, chociaż do dziś pozostał ślad takiego rozwiązania w Rosji15 i w Bułgarii16 oraz działające urządzenie w Austrii (w Kaning koło Radenthein w Karyntii). Zastosowanie prostej przekładni zębatej umożliwia wykorzystanie energii wody w trojaki sposób. W każdej z trzech opisanych poniżej sytuacji można było wykorzystać energię przy użyciu koła wodnego wynalezionego już w III w. p.n.e17. W przypadku najstarszych młynów wykorzystywano głównie energię kinetyczną wody, związaną z masą wody płynącej, spotykanej na dużych akwenach o stałej prędkości – w tym przypadku budowano koła podsiębierne. Później wykorzystywano energię potencjalną, czyli ciężar wody spadającej, dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu terenu – były to koła nasiębierne. W niektórych przypadkach zdarzało się łączenie obu tych energii – co umożliwiały koła śródsiębierne. Koło podsiębierne stosowane było przy małych spadach i ilościach wody do 5 m3/ sekundę18. Koła takie miały ogromną średnicę, 6–8 m, i były bardzo szerokie19, aby posiąść jak największą moc pracy. Oś koła znajdowała się znacznie powyżej lustra wody płynącej. Koło nasiębierne stosowane było przy spadach powyżej 2,5 m i ilościach wody 0,05–1 m3/sekundę20. W związku z tym rozmiary koła były stosunkowo niewielkie, a oś znajdowała się poniżej lustra wody spadającej. Ponieważ w Prusach poziom wody w ciekach jest zmienny i uzależniony od opadów atmosferycznych, warunkiem pracy takiego koła było spiętrzenie wody i jej akumulacja. Spiętrzanie wymagało kosztownych i skomplikowanych prac inżynierskich oraz przygotowania jazu regulującego ilość wody i koryta doprowadzającego ją na koło. Koło śródsiębierne stosowane było dla średnich spadów 0,6–8 m i ilości wody 0,3–5 m3/sekundę21 i w zależności od terenu mogło mieć oś poniżej lub powyżej lustra wody. Koło wodne, niezależnie od rodzaju, mocowane było na poziomym wale transmisyjnym, zazwyczaj wykonanym z drewna dębowego, na którego drugim końcu, we wnętrzu młyna, znajdowała się przekładnia zębata stożkowa. Koło zębate, pierwotnie z drewnianymi palcami, sprzężone było z „cywiem”, które zamocowane na pionowym wrzecionie, napędzało kamień młyński. (W XIX w. upowszechniło się stosowanie kół odlewanych z żeliwa.) Stosowanie prostej przekładni umożliwiło automatyzację 14

W. Chodkowska, op. cit. K. Moszyński, Kultura Ludowa Słowian, T. I, Warszawa 1967, s. 273. 16 B. Baranowski, op. cit., s. 17. 17 J. Adamczewski, op. cit., s. 17. 18 J. Pol, Silniki napędowe w młynach, Warszawa 1951, s. 24. 19 F. A. Klonowski, op. cit., s. 185. 20 J. Pol, op. cit., ss. 21–22. 21 Ibidem, ss. 22–23. 15


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

59

ruchu górnego kamienia żarnowego – „bieguna” przesuwającego się po kamieniu nieruchomym – „leżaku”. Na zabieg ten pozwalały: pionowa oś napędu – „wrzeciono” oraz żelazna płytka montowana w spodzie kamienia ruchomego – „paprzyca”. Kamienie umieszczane były w specjalnej obudowie – „łubiu”, nad którym stawiano „staciwo” (rusztowanie) wraz z koszem zsypowym. Kosz był rytmicznie potrząsany przy użyciu prostych urządzeń sprzężonych z „wrzecionem”. Kamienie najstarszego typu były jednorodnym materiałem skalnym pochodzenia lokalnego (gorszej jakości, ale tańsze) lub piaskowcem sprowadzonym spoza regionu (dużo droższe, ale lepsze jakościowo). Ze względu na pochodzenie nazywano je „ślązakami” i zwykle miały niewielką średnicę (do 1 m). Po upowszechnieniu się cementu w XIX w. zaczęły się pojawiać kamienie wykonane z kawałków twardych skał łączonych cementem, tzw. „francuzy”. Miały większą średnicę i były produkowane w specjalistycznych zakładach w regionie. Dla Prus produkcję prowadzono w Królewcu oraz Elblągu. Ponieważ zasada działania kamienia opiera się na ścieraniu jego powierzchni, w celu zintensyfikowania przemiału, nakłuwano je w specjalne wzory – promieniście rozchodzące się linie proste bądź krzywe. Proces produkcyjny w młynie przebiega z góry do dołu, najczęściej z piętra na parter. W małych młynach zboże wnoszono ręcznie, ale każdy budynek powyżej jednej kondygnacji wymagał mechanizacji. Najprostsze windy stanowiły zwykłe liny wyciągane ręcznie, a bardziej nowoczesne młyny posiadały windy o udźwigu kilkuset kilogramów i napędzie uzależnionym od wody. Najstarsze młyny posiadały zwykle jedno koło wodne i jedno złożenie kamieni, a ewentualne dodawanie złożeń wymagało budowy kolejnego koła. Stąd w Prusach bardzo długo utrzymywały się młyny wielokołowe. Rozwój techniki przyniósł w XIX w. następczynię kół wodnych – turbinę. Zastosowanie kolejno turbin Francisa, Kaplana i Peltona zrewolucjonizowało wykorzystanie wody jako źródła energii i spowodowało gwałtowny zanik kół wodnych wszelkich typów. Franciszek Klonowski w trakcie inwentaryzacji w 1957 r. odnalazł zaledwie pięć młynów z kołami wodnymi, w miejscowościach Kaborno, Konopki Wielkie, Małszewo, Patryki i Wąsy22. Do dziś jedyne koło wodne w województwie warmińsko-mazurskim znajduje się w MBL – PE w Olsztynku, w translokowanym młynie z Kaborna. Koło to jest obecnie przebudowane z oryginalnego nasiębiernego, korytkowego na podsiębierne, łopatkowe. Zabieg ten umożliwia samoczynny ruch koła w przypadku wysokiej wody (np. po gwałtownych opadach atmosferycznych), a na co dzień ruch zainicjowany przez silnik elektryczny, sprzężony z wałem transmisyjnym we wnętrzu młyna. Najpopularniejszym typem turbiny w Prusach była turbina Francisa. James Bicheno Francis (1815–1892) był amerykańskim inżynierem brytyjskiego pochodzenia, który w 1848 r. udoskonalił wcześniejsze napędy wodne, wprowadzając turbinę o rozwiązaniach stosowanych do dnia dzisiejszego w energetyce23.

22

F. Klonowski, op. cit., s. 186. J. B. Francis, Wikipedia – The Free Encyclopedia, http://en.wikipedia.org/wiki/James_B._Francis (dostęp 24.11.2009). 23


Michał Poniewski

60 Proces produkcyjny w młynie zbożowym

Większość młynów pracujących od XIX w. to niewielkie zakłady, produkujące na lokalny rynek. W związku z tym proces przemiału był zbliżony w każdym z nich. Poniżej opisany został proces produkcji „od ziarna do mąki”. 1. Przyjazd chłopa z ziarnem. 2. Wniesienie worków na pierwszą kondygnację. 3. Ważenie ziarna oddawanego na przemiał. 4. Obliczenie „miary” – zapłaty za przemiał w naturze. 5. Wydanie chłopu mąki z podręcznego zapasu (magazyny zboża i mąki nie były spotykane poza dużymi młynami miejskimi). 6. Ziarno w worku trafia na kondygnację ze zsypem – w dużych i nowoczesnych młynach obsługa odbywała się na jednym poziomie, a ziarno wędrowało za pomocą elewatorów kubełkowych (od XIX w.) lub pneumatycznych (od XX w.) do określonych urządzeń. 7. Czyszczenie ziarna – pierwotnie ręczne, za pomocą okrągłych sit – rzeszot, z początkiem XIX w. wialni ręcznych, a w XX w. tryjerów. 8. Zsyp ziarna do kosza zsypowego. 9. Przemiał lub kaszkowanie. 10. Odsiewanie mąki lub kaszki. 11. Przesypanie gotowego produktu do worka lub ponowny przemiał (9). Architektura budynku młyna wodnego Ze względu na przeznaczenie produkcyjne młyna zbożowego, posiadał on szczególną zabudowę, pomimo niewystępowania projektów typowych. W czasie badań nad młynami w dawnych Prusach nie stwierdzono żadnego powtarzającego się układu pomieszczeń ani stylu budownictwa. Każdy z obiektów był wyjątkowy i odbiegał od pozostałych. Mimo to można wyróżnić następujące cechy wspólne młynów pruskich: – lokalizacja w bezpośrednim sąsiedztwie cieku wodnego, nad jego brzegiem, – lokalizacja na przewężeniu cieku, umożliwiającym otrzymanie stałej i minimalnej prędkości wody lub spiętrzenie i utworzenie rezerwuaru – stawu młyńskiego, – w sąsiedztwie młyna znajdował się dom młynarza – tzw. młynarzówka oraz ewentualne inne zabudowania gospodarcze, tworzące zagrodę młyńską, – młyn łączy obie strony cieku wodnego, zawsze był przy nim most, – budynek o jednorodnej, zwartej bryle (do XIX w.), – budynek o dwóch bryłach: główny budynek młyna i komora turbin (od XIX w.), – wzniesiony z surowca lokalnego, przeważającego w danym okresie budowy: drewno, cegła ceramiczna, – minimum dwukondygnacyjny z produkcją na poziomie pierwszym (przyziemie lub wysoki parter) i miejscami zsypowymi oraz czyszczalniami na kolejnej kondygnacji, – dach dwuspadowy o spadku od 45° do 20°, – otwory okienne i drzwiowe ograniczone do minimum.


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

61

Katalog młynów objętych badaniami w okresie IV–V 2009 r. 1. Barkweda (niem. Bergfirede), gm. Dywity, pow. Olsztyn Nieużytkowany młyn wodny na rzece Stara Łyna. Własność prywatna. Młyn zbożowy wpisany jest do rejestru zabytków województwa warmińsko-mazurskiego. Młyn pochodzi z 1907 roku, co potwierdza data umieszczona na szczycie budynku. Pierwotnie był to młyn poruszany turbiną systemu Francisa. W 1934 roku rozpoczęto budowę elektrowni wodnej w Brąswałdzie, dla której wykonano zaporę na rzece Łynie. To spowodowało, że Fot. 1. Barkweda. Fot. P. Loewert młyn w Barkwedzie dostawał za mało wody, aby dalej pracować. Na skutek tych działań w latach 1934–1935 zlikwidowano turbinę Francisa i rzeczkę Młynówkę, a młyn otrzymał napęd elektryczny. W piwnicy umieszczono silnik elektryczny poruszający pędnię. Budynek młyna dwukondygnacyjny, podpiwniczony z poddaszem użytkowym. Elewacje w czerwonej cegle zdobione tynkowanym detalem. W budynku znajdują się sprawne urządzenia młyńskie. Jest to jeden z ostatnich młynów wiejskich, który zachował wyposażenie i był eksploatowany okresowo jeszcze w 1996 roku. Obecnie budynek zamieniony został na magazyn – graciarnię.

2. Bisztynek (niem. Bischofstein), gm. Bisztynek, pow. Bartoszyce Dawny młyn motorowy, obecnie o funkcjach handlowo-mieszkalnych. Młyn znajduje się w rękach prywatnych. Pierwsza informacja o młynie pojawiła się w 1385 r. w przywileju lokacyjnym miasta, choć wiadomo, że istniał on już wcześniej. W 1463 r. na polecenie biskupa młyn rozebrano i ponownie wybudowano w 1481 r. W XVI i XVII wieku działały tu młyn zbożowy, olejarnia, folusz i garbarnia, które obsługiwały miejscową wyFot. 2. Bisztynek. Fot. P. Loewert twórczość. Produkowano tutaj również piwo i wódkę. W XVIII w. podatek od dzierżawy młyna wynosił 450 florenów, co równało się ok. 1/3 podatku od dochodów całego Bisztynka. Obecny budynek młyna wzniesiony został pod koniec XIX w. W 1910 r. młyn zmodernizowano, a w sierpniu 1914 r. uległ on spaleniu. Budynek jest murowany z czerwonej cegły, trzykondygnacyjny z podpiwniczeniem. Obecnie dwie


Michał Poniewski

62

pierwsze kondygnacje zaadaptowano na sklep, a poddasze na mieszkania. Pomimo wprowadzenia nowych funkcji, obiekt nie zatracił zabytkowego charakteru, a nawet uwypuklone zostały historyczne elementy konstrukcyjne, np. znaki ciesielskie na słupach i mieczach. 3. Dąbrówno (niem. Gilgenburg), gm. Dąbrówno, pow. Ostróda Nieużytkowany młyn wodny na strumieniu łączącym jeziora Mała Dąbrowa i Brzeźno. Własność prywatna. Pierwsza wzmianka o młynach w Dąbrównie pochodzi z XIV wieku i mówi o młynie miejskim oraz o Kupfermühle – młynie miedziowym. Późniejsza nazwa Młyn Zamkowy sugeruje jego związki z pobliskim zamkiem, wpierw krzyżackim, a później należącym do rodu Finck von Finckenstein (do 1831 r.), Megenborn (do 1880 r.) i w końcu Strauss (w XX wieku). Obecny Fot. 3. Dąbrówno. Fot. P. Loewert budynek pochodzi z IV ćwierci XX wieku, z przebudową w 1921 r., kiedy wprowadzono turbinę. Po 1945 roku budynek zamieniono na wytwórnię i mieszalnię pasz. Obecnie nie jest użytkowany. Budynek jest niepodpiwniczony, trójczłonowy, o środkowej części trójkondygnacyjnej, południowej dwukondygnacyjnej i jednokondygnacyjną komorą turbiny. Pierwotnie druga i trzecia kondygnacja wybudowane w konstrukcji szkieletowej, po zniszczeniach z 1945 r. wymurowane podobnie jak przyziemie. Wnętrze nie zachowało żadnego wyposażenia, układu pomieszczeń oraz instalacji. Jedynymi śladami dawnego przeznaczenia budynku są pozostałości urządzeń hydrotechnicznych oraz spękany kamień młyński w okolicy obiektu. 4. Drawa (niem. Gross Sonnenburg) gm. Bartoszyce, pow. Bartoszyce

Fot. 4. Drawa. Fot. P. Loewert

Ruina młyna wodnego na rzece Bajdycka Młynówka pochodzi z początku XX w. Do młyna dostawiony był budynek, prawdopodobnie mieszkalny, obecnie ruina. Ponadto w siedlisku zachowały się fundamenty dwóch innych obiektów. Młyn jest nieużytkowany, ma częściowo uszkodzony dach, nie posiada okien, drzwi i stropów. Przy młynie znajduje się wysoka grobla (ok. 4 m) spiętrzająca wodę w dużym stawie młyńskim, w której zachowały się resztki drewnianego jazu.


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

63

5. Elbląg, ul. Traugutta 48 (niem. Elbing, Mühlendamm) Nieużytkowany młyn wodny (potem motorowy) na kanale Kumiela. Młyn jest własnością Skarbu Państwa, w użytkowaniu osób prywatnych od 1997 roku. Historia młynarstwa w tym miejscu sięga XIII wieku, a na Grobli Młyńskiej – Mühlendamm już w XV w. stały 4 młyny zasilane wodą z płynącego obok kanału Kumieli (Obermühle). Obecny budynek wzniesiony został w 1893 roku na fundamentach wcześniejszego. Po 1945 roku młynem Fot. 5. Elbląg. Fot. P. Loewert zarządzała spółdzielnia „Społem”. W tym czasie młyn został przebudowany, urządzenia przystosowano do napędu elektrycznego, zakopano kanał młyński i przebudowano młynarzówkę, niszcząc piękny mansardowy dach. Ponadto wprowadzono silosy zbożowe do wnętrza, zamurowując kilka okien. W 1997 roku wyprowadzająca się spółdzielnia zabrała całe wyposażenie, niszcząc przy tym stropy oraz schody w budynku. W chwili obecnej użytkowane są jedynie wnętrza dawnej młynarzówki, umieszczono tam biura i gabinety lekarskie. Budynek murowany z czerwonej cegły w wątku krzyżowym postawiony na fundamencie z dużych kamieni. Budynek ma pięć kondygnacji. Doskonale jest zachowany układ sześciu osi okien w ścianie szczytowej oraz ozdobny pazdur w szczycie. Poza głównym budynkiem młyna i domem młynarza w zabudowaniach znajduje się dawna stajnia przebudowana na garaż i nowy garaż zbudowany po 1945 roku. 6. Gronowo Elbląskie (niem. Grünau Nider), gm. Gronowo Elbląskie, pow. Elbląg

Użytkowany młyn motorowy. Młyn należy do prywatnego inwestora, prowadzącego czynny zakład młynarski. Budynek wpisany do rejestru zabytków województwa warmińsko-mazurskiego. Młyn o napędzie pierwotnie parowym, obecnie elektrycznym. Zbudowany około roku 1870 i dwukrotnie przebudowywany. Budynek o drewnianej konstrukcji szkieletowej, początkowo oszalowanej pionowo, a obecnie pokrytej blachą falistą. Wnętrze wyposażone w urządzenia przemiałowe. Za niesymetryczną i niejednorodną bryłą budynku mieszczą się silosy zbożowe systemem urządzeń aspiracyjnych podłączonych do młyna.

Fot. 6. Gronowo Elbląskie. Fot. P. Loewert


64

Michał Poniewski

7. Kołodziejki, gm. Lubawa, pow. Nowe Miasto Lubawskie Nieużytkowany młyn wodny na rzece Gizela. Budynek w rękach prywatnych. Młyn wybudowano wkrótce po lokacji wsi w 1421 roku. Pierwotnie znajdował się nieco powyżej obecnej lokalizacji. W 1945 r. młyn znacjonalizowano i pod zarządem Państwowych Zakładów Zbożowych w Działdowie pracował do 1964 r. Poza komorą z turbiną Francisa wyposażenie przeniesiono do innych młynów lub zdewastowano. Zakupiony w 1980 r. Fot. 7. Kołodziejki. Fot. P. Loewert przez kolejnego właściciela, który wyposażył zakład w linie produkcyjne z lat 1940–1980 i planował uruchomić produkcję. Ze względów ekonomicznych plany nie powiodły się. Od 1999 r. następny właściciel chce uruchomić małą elektrownię Wodną (MEW), a budynek wykorzystać jako zaplecze turystyczne. W chwili obecnej przeszkodą jest brak opłacalności inwestycji ze względu na zmonopolizowanie rynku energetycznego. Budynek na planie prostokąta, murowany z cegły ceramicznej. Ma trzy kondygnacje, w tym podpiwniczenie. Do poziomu przyziemia elewacja z cegły, powyżej otynkowany z odsłoniętymi lizenami i gzymsami dzielącymi piętra. Do poziomu przyziemia stropy masywne, ceramiczne systemu Kleina, powyżej drewniane, nagie, belkowe. Więźba dachowa o konstrukcji płatwiowo-stolcowej. Dach o małym kącie nachylenia pokryty papą na deskowaniu pełnym. 8. Kwitajny (niem. Quitainen), gm. Pasłęk, pow. Elbląg Dawniej młyn wodny na rzece Sała, obecnie ruina, w trakcie rewitalizacji. Własność prywatna. Młyn wodny wpisany jest do rejestru zabytków województwa warmińsko-mazurskiego. Usytuowany w rozlewisku rzeczki Sały. Młyn pochodził z pierwszej połowy XIX wieku. Kwitajny należały do dóbr rycerskich o tradycjach średniowiecznych, na przełomie XVIII i XIX wieku przejęte zostały przez rodzinę Dönhoff. Po 1970 roku młyn rozebrano, Fot. 8. Kwitajny. Fot. P. Loewert pozostawiając komorę turbiny. Obecny właściciel planuje wyremontować młynarzówkę i budynek gospodarczy a także odtworzyć właściwy budynek młyna, przepływ kanału młyńskiego oraz nasiębierne koło młyńskie. Całość zbudowana ma być w konstrukcji muru pruskiego. W obiekcie planowane jest uruchomienie agroturystyki.


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

65

9. Lidzbark Warmiński (niem. Heilsberg), gm. i pow. Lidzbark Warmiński Dawny młyn wodny na rzece Łyna, obecnie elektrownia. Prawa miejskie Lidzbarkowi nadał w 1308 roku biskup Eberhard z Nysy. Przy młynie działała już wówczas osada rzemieślnicza, a w niej prawdopodobnie młyn, tartak i szlifiernia noży. Przy budowie pierwszego murowanego zamku w 1348 roku, od strony północnej zbudowano Bramę Młyńską, którą wjeżdżano na podzamcze. Obecny budynek pochodzi z drugiej ćwierci XX wieku.

Fot. 9. Lidzbark Warmiński – młyn. Fot. P. Loewert

10. Lidzbark Warmiński (niem. Heilsberg), gm. i pow. Lidzbark Warmiński Nieużywany młyn motorowy – śrutownik. Zbudowany w 1912 r. Budynek dwukondygnacyjny z podpiwniczeniem na planie prostokąta z cegły ceramicznej i otynkowany. W elewacji układ wertykalny podkreślają lizeny, a układ horyzontalny gzymsy pod wysuniętym daszkiem okapowym na wszystkich elewacjach. Dach ma formę dwóch dachów czterospadowych połączonych pod kątem prostym, przy czym część północna poFot. 10. Lidzbark Warmiński – śrutownik. siada kalenicę wyżej niż część południoFot. P. Loewert wa. Urządzenia napędzały turbiny umieszczone w podziemnej kondygnacji budynku. Obiekt nie posiada nowej funkcji, pomimo usytuowania w centrum miasta powiatowego. 11. Łyński Młyn (niem. Lahnmühle), gm. Nidzica, pow. Nidzica Ruina młyna wodnego na rzece Łyna. Zespół młyna położony jest nad Łyną nieopodal jej źródeł na terenie Rezerwatu Rzeki Łyny. Należy on do zarządu Mazurskiego Parku Krajobrazowego i jest wpisany do rejestru zabytków woj. warmińsko-mazurskiego. Pierwsza wiadomość o młynie pochodzi z 1387 r., kiedy to komtur ostródzki nadał młyn w lenno na

Fot. 11. Łyński Młyn. Fot. P. Loewert


Michał Poniewski

66

prawie chełmińskim Henrykowi, z obowiązkiem opłaty rocznego czynszu. Młynarz miał prawo połowu ryb w Łynie. Do połowy XIX w. posiadłość młyńska była odrębną jednostką administracyjną. Obecny budynek młyna pochodzi z początku XX w., kiedy to dawną drewnianą konstrukcję zastąpiono murowaną. Początkowo młyn napędzany był kołem wodnym. W latach 30. XX w. zamontowano turbinę i dodano jedną kondygnację. Pracował do początku II wojny światowej, po wojnie nie wznowiono produkcji. Urządzenia młyńskie zdemontowano i wywieziono. Po wojnie młyn użytkowano jako lodownię, a później jako miejsce przechowywania sadzonek drzew. Budynek jest trzykondygnacyjny, zbudowany z kamienia łamanego i cegieł, otynkowany, pokryty dachem dwuspadowym. W skład całego zespołu wchodzą oprócz młyna: grobla, staw młyński, młynarzówka, budynki mieszkalne, stodoła i piwnica. 12. Małszewo (niem. Malshöfen), gm. Jedwabno, pow. Szczytno Nieużytkowany młyn wodny. Budynek pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Wybudował go pradziadek obecnego właściciela, emigrant po powstaniu styczniowym. W latach 1947–1989 młyn był w rękach Państwowego Gospodarstwa Rybackiego w Szczytnie, potem powrócił do rodziny twórcy. Obecny właściciel nie ma pomysłu na zagospodarowanie obiektu. Budynek z podpiwniczeniem z kamienia polnego posiada dwie nadziemne kondygnacje, obie wykonane w konstrukcji Fot. 12. Małszewo. Fot. P. Loewert szkieletowej z szalunkiem pionowym. Wejście w przyziemiu przez dwuskrzydłowe drzwi na węgarach wpuszczonych w podwalinę. Drzwi znajdują się w ścianie szczytowej przeciwnej do ściany przy kanale młyńskim. Okna niesymetrycznie rozstawione we wszystkich ścianach budynku ościeżnicowe, 6-dzielne. Dach płatwiowo-stolcowy pokryty dachówką holenderką. 13. Marwałd (niem. Marwalde) gm. Dąbrówno, pow. Ostróda Nieużytkowany młyn motorowy. Należy do prywatnego przedsiębiorstwa młynarskiego. Obecny budynek pochodzi z lat 20. XX w. Funkcjonował do lat 70., kiedy to zamieniono go na mieszalnię pasz w zarządzie zakładu produkcyjnego z Dąbrówna. Budynek podpiwniczony, trójkondygnacyjny o niskim dwuspadowym dachu. Dach w konstrukcji płatwioFot. 13. Marwald. Fot. P. Loewert


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

67

wo-stolcowej. Ściany murowane, otynkowane z wertykalnymi lizenami w szczytach przechodzącymi w masywne sterczyny. Horyzontalnie elewacje podzielone gzymsami. Otwory okienne o łukach odcinkowych i pełnych. Przy młynie wybudowany był magazyn bez podpiwniczenia, o dachu pulpitowym. Magazyn obecnie wykorzystywany jest jako budynek mieszkalny.

14. Mielno (niem. Mühlen), gm. Grunwald, pow. Olsztyn Nieużytkowany młyn wodny, potem motorowy. Prawdopodobna data powstania to koniec XIX wieku. Należał wówczas do rodziny Wernitz. Sprzedany w 1907 r., od 1918 roku był upaństwowiony. Rozbudowano wówczas założenie o dom młynarza i północno-zachodnią część budynku. W latach 60. XX w. młyn zamieniono w stację hodowli roślin i zakład rolny. Budynek młyna jest trzykondygnacyjny, kryty niskim dwuspadowym dachem. Ściany murowane z cegły ceramicznej. Wnętrza przebudowane, obecnie nie do odtworzenia pierwotny układ. Brak wyposażenia.

Fot. 14. Mielno. Fot. P. Loewert

15. Osetnik Młyn (niem. Wusen), gm. Orneta, pow. Lidzbark Warmiński Dawny młyn wodny, obecnie budynek mieszkalny. Budynek powstał w 1841 r. przy czym był on prawdopodobnie niższy o dwie kondygnacje. Na przełomie XIX i XX w. młyn przebudowano, czego efektem jest obecny wygląd budynku. Produkcja w młynie trwała do 1980 r. Pomimo długoletnich remontów nie udało się wznowić pracy urządzeń. Budynek z podpiwniczeniem o trzech kondygnacjach nadziemnych, pokrytych niskim dwuspadowym dachem. Dwie dolne kondygnacje budynku murowane z czerwonej cegły i kamienia polnego. Dwie górne kondygnacje wykonane w konstrukcji szkieletowej z tynkami wapiennymi na ceramicznej siatce Rabitza.

Fot. 15. Osetnik Młyn. Fot. P. Loewert


68

Michał Poniewski

16. Pajtuny (niem. Paithunen), gm Purda, pow. Olsztyn Nieużytkowany młyn wodny. Własność prywatna. Zespół młyna malowniczo położony nad rzeką Kośną wpisany jest do rejestru zabytków województwa warmińsko-mazurskiego. W dokumentach z lokacji wsi z 1374 r. wymieniany jest istniejący już młyn. Młyn zniszczony w 1655 r. w czasie wojen polsko-szwedzkich, został odbudowany przez kapitułę. Pierwotny młyn był konstrukcji drewnianej napędzany kołami wodnymi. Zachowa na do dziś zabudowa powstała w latach Fot. 16. Pajtuński Młyn. Fot. P. Loewert 1890–1920: młyn, młynarzówka, stodoła i budynek gospodarczy. Budynek młyna trzykondygnacyjny wzniesiony jest na kamiennej podmurówce. Ściany postawiono w konstrukcji ryglowej. Ostatnia kondygnacja jest szalowana deskami. W latach 20. XX wieku zmodernizowano system napędu młyna, koła wodne zastąpiono turbinami Francisa. W budynku zachowały się relikty dawnego wyposażenia: mlewnik kamienny, mieszarka do mąki i elewatory kubełkowe oraz oryginalne przyrządy pomiarowe firmy Siemens. Zagroda młynarska pełni dziś funkcję gospodarstwa agroturystycznego. Pośrodku założenia postawiono figurkę Chrystusa.

17. Pilec (niem. Pülz, Puelss) gm. Reszel, pow. Kętrzyn Dawny młyn wodny na rzece Dajna, obecnie elektrownia. Założenie pochodzi z II połowy XIX wieku. Pierwotnie związany z majątkiem ziemskim w Pilcu, od lat dwudziestych stanowił własność prywatną aż do 1945 r. Młyn pracował do lat 90. ubiegłego wieku, kiedy został sprywatyzowany i przebudowany na elektrownię. W takim stanie funkcjonuje do dziś. Dawny dom młynarza ma przeznaczenie turystyczne. W chwili obecnej zabudowania młyńskie to cztery budynki: młynarzówFot. 17. Pilec. Fot. P. Loewert ka, młyn, obora i magazyn. Poza oborą ze zniszczonym dachem, stan budynków jest dobry. Sam budynek młyna jest trzykondygnacyjny, podpiwniczony, kryty niskim dwuspadowym dachem. Ściany z ceramicznej cegły na kamiennym fundamencie pokryte są pobielonym tynkiem. Ściany wzdłużne czteroosiowe, szczytowe trójosiowe. Otwory okienne z łukiem odcinkowym wykonane z cegły obecnie pomalowanej na kolor zgniłej zieleni.


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

69

18. Pomnik (niem. Pomnick), gm. Korsze, pow. Kętrzyn Ruina młyna wodnego. Młyn usytuowany nad rzeką Guber. Wpisany jest do rejestru zabytków woj. warmińsko-mazurskiego. Obecny budynek młyna pochodzi z 1884 r., jednak już od XIV w. w Pomniku znajdował się młyn wodny. W XIX w. młyn napędzany był kołami wodnymi, a przemiał zboża odbywał się za pomocą kamieni młyńskich. Pod koniec XIX w., po przebudowie młyna, koła zostały zastąpione turbiną wodną systemu Francisa. Był to jeden z pierwszych Fot. 18. Pomnik. Fot. P. Loewert młynów turbinowych na terenie Warmii i Mazur. W 1912 r. do młyna dostawiono młynarzówkę. W 1947 r. młyn upaństwowiono. Z napędem wodnym pracował do 1964 r. W 1975 r. wstrzymano przemiał zboża, zlikwidowano maszyny i urządzenia młyńskie, a budynek młyna przystosowano na magazyn zbożowy. Obecnie obiekt jest w rękach prywatnych, nieużytkowany, popada w ruinę i grozi zawaleniem. Wewnątrz zachował się gniotownik nasion oleistych, brak innego wyposażenia technicznego.

19. Rumian, gm. Rybno, pow. Działdowo Dawny młyn wodny na rzece Struga, wpadającej do Jeziora Rumian, obecnie budynek mieszkalny. Pierwsza wzmianka o młynie w tym miejscu dotyczy roku 1621, potwierdzają to elementy architektoniczne w dolnej partii budynku, natomiast część nadziemna pochodzi z XIX w. Pracował do lat 70. XX w. Budynek na kamiennym fundamencie łączonym zaprawą, ze ścianą z bali od strony jeziora. Część nadziemna w konstrukcji szkieletowej w przyziemiu otynkowana, a powyżej szalowana pionowo i oblistwiona. Dach dwuspadowy o małym kącie nachylenia posiada nadbudowę o wysokości około 1 m i pokryciu niskim dachem dwuspadowym.

Fot. 19. Rumian. Fot. P. Loewert


Michał Poniewski

70 20. Ruś (niem. Raussen), gm. Stawiguda, pow. Olsztyn

Fot. 20. Ruś. Fot. P. Loewert

Nieużytkowany młyn na rzece Łyna. Wpisany jest do rejestru zabytków woj. warmińsko-mazurskiego. Młyn wodny o napędzie turbinowym wzniesiono w latach 30. XX w. W połowie XX w. wybudowano nowy most i jaz. W latach 1945–1983 nie był użytkowany. W 1983 r. przeszedł na własność Państwowego Gospodarstwa Rybackiego w Olsztynie i stanowił jeden z budynków gospodarczych. Budynek młyna jest drewniany, konstrukcji belkowej, posadowiony na kamienno-ceglanym fundamencie. Trzykondygnacyjny, na zewnątrz oblistwowany pionowo, z dwuspadowym dachem pokrytym dachówką holenderką. W środku brak wyposażenia technicznego.

21. Smolajny (niem. Schmolainen), gm. Dobre Miasto, pow. Olsztyn

Fot. 21. Smolajny. Fot. P. Loewert

Użytkowany młyn na rzece Czarna Struga, własność prywatna. Zespół zabudowy młyna, usytuowany ok. 5 km na północ od Dobrego Miasta, chroniony jest na podstawie wpisu do rejestru zabytków. Smolajny wymieniane są jako dobra w 1303 roku. Od XVII wieku funkcjonował tu folwark z młynem będący własnością kapituły warmińskiej. Cały zespół zabudowy stanowią: budynek młyna oraz połączony z nim w jedną bryłę budynek młynarzówki, stajnia i dwa budynki gospodarcze. W pobliżu młyna zachowały się fundamenty po olejarni i wiatraku. Młyn wzniesiony w 1870 roku nadal jest użytkowany zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Wyposażenie młyna stanowią: turbina wodna J. M. Voith z 1929 roku, która napędza prądnicę i urządzenia młyńskie: mlewniki walcowe, wialnię, śrutownik i małą windę towarową. Młyn jest okresowo uruchamiany, wykonuje przemiał na lokalny rynek.


Młyny wodne Warmii, Mazur i Powiśla. Podsumowanie badań

71

Plany badawcze Obecny stan obiektów jest bardzo zróżnicowany, od ruin po w pełni funkcjonujące zakłady przemysłowe, jednakże przeważają budynki o nieustalonej nowej funkcji, które opuszczone niszczeją. Z braku jakiegokolwiek zbiorczego opracowania tematu młynarstwa na Warmii, Mazurach i Powiślu, wydaje się konieczne podjęcie badań nad założeniami młynarskimi w regionie południowej części dawnych Prus. Niedostatki wiedzy w tym zakresie dotyczą zarówno krajobrazu kulturowego i wpływu nań młynarstwa, historii budownictwa oraz historii techniki, w tym inżynierii wodnej, ale również młynarstwa jako dziedziny historycznie związanej z codziennym życiem wsi. To ostatnie zagadnienie jest zresztą najtrudniejsze do realizacji w związku z naturalną śmiercią większości młynarzy pamiętających lata świetności tej gałęzi przemysłu. Ci, którzy jeszcze żyją, w dużej mierze opuścili ziemie włączone do Polski w latach powojennych. W związku z powyższym Dział Architektury MBL-PE planuje przebadać pozostałe na terenie województwa warmińsko-mazurskiego młyny i stopniowo publikować zebrane wyniki, a w efekcie końcowym opracować monografię dotyczącą młynarstwa w polskiej części dawnych Prus Wschodnich. Ponadto w długoterminowych planach MBL-PE jest stworzenie ekspozycji muzealnej z prezentacją różnych okresów rozwoju młynarstwa. W tym celu planowany jest remont wiatraków i uzupełnienie wyposażenia w młynie z Kaborna. W najlepszym razie obiekty te znowu będą mogł się poruszać i pracować przy przemiale zboża.


Rafał Bętkowski, Krzysztof Zienkiewicz, Tomasz Birezowski

OLSZTYN POWRÓT TRAMWAJÓW CZĘŚĆ I

TRAMWAJE W OLSZTYNIE W I POŁOWIE XX WIEKU Tramwaje, środek miejskiego transportu szynowego zasilany z trakcji elektrycznej, pojawiły się w Europie w latach 80. XIX w. Prędko uznane zostały za symbol nowoczesności i wielkomiejskiego luksusu. Ich bezpośrednim poprzednikiem był pojazd szynowy ciągnięty przez konie, który kilkadziesiąt lat wcześniej pojawił się w Ameryce, a następnie znalazł zastosowanie w Europie1. Pierwszy tramwaj elektryczny, skonstruowany przez Wernera Siemensa, pokazany został podczas Berlińskiej Wystawy Przemysłowej w 1879 r. Większość zwiedzających nie doceniła wagi wynalazku, traktując go jako zwykłą zabawkę. Powszechne odczucia zaczęły zmieniać się dopiero po uruchomieniu w Berlinie pierwszej linii tramwajowej, która w maju 1881 połączyła szkołę kadetów w Lichterfelde z Dworcem Anhaltskim. Kolejne linie otwarto w Brukseli i Wiedniu (1883), a następnie w innych miastach europejskich. Na ziemiach polskich tramwaje elektryczne zaczęły upowszechniać się w latach 90. XIX w.2 W stolicy Prusy Wschodnich, Królewcu, elektryczne wozy od 1895 r. zastępować zaczęły konne omnibusy szynowe, funkcjonujące tu już w 1881 r., Tylża otrzymała tramwaje w 1901, Kłajpeda zaś w 1904 roku. W roku 1886 położone w Prusach Wschodnich niewielkie Darkiejmy nad Węgorapą jako pierwsze miasto ówczesnego Cesarstwa Niemieckiego otrzymały stałe zaopatrzenie w energię elektryczną. Także w Olsztynie rozpatrywany był w latach 1883–1887 projekt budowy elektrowni miejskiej. Światło z własnej elektrownii posiadał już w tym czasie zakład dla obłąkanych w Kortowie, wkrótce otrzymać je miały również dwa olsztyńskie tartaki3. Za priorytet uznano wtedy budowę gazowni. Do pierwotnego planu powrócono w 1901 r. Budowę elektrowni wodnej, która miała stanąć u spływu Łyny i Wadąga, postanowiono połączyć z uruchomieniem linii tramwajowej. Sprzeciw wobec budowy elektrowni zgłosił właściciel młyna we wsi Wadąg, Carl Ganswindt, również wśród mieszkańców Olsztyna opinie o potrzebie inwestycji były podzielone. Decydująca debata odbyła się 17 lipca 1906 r. Oba projekty poddane 1 Pierwszą linię tramwaju konnego uruchomiono w 1832 r. w Nowym Jorku, w 1854 r. w Paryżu, w 1865 r. zaś w Berlinie. 2 Wg Wikipedii pierwsze tramwaje elektryczne pojawiły się na ulicach Wrocławia (1893), Lwowa (1894), Bielska-Białej i Elbląga (1895), Bydgoszczy, Gdańska, Grudziądza (1896), Szczecina i Zgorzelca (1892), na Górnym Śląsku, w Legnicy, Łodzi, Poznaniu, Słubicach i Wałbrzychu, w Toruniu i Gorzowie (1899), w Krakowie (1901); por.: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tramwaj. 3 „Gazeta Olsztyńska” 9.11.1886; H. Bonk, Urkundenbuch II, s. 379.


Olsztyn powrót tramwajów – Część I. Tramwaje w Olsztynie w I połowie XX wieku

73

zostały odrębnemu głosowaniu. Podczas gdy projekt budowy elektrowni poparli wszyscy radni, sześciu z nich opowiedziało się przeciwko budowie tramwajów4. Prace ruszyć mogły dopiero po przezwyciężeniu wszystkich formalnych i prawnych przeszkód oraz drobiazgowym rozpracowaniu projektu. Jego przygotowanie powierzono inżynierowi Wilhelmowi Petersonowi z Kolonii. Wykonawstwo w zakresie budowy linii tramwajowej objęła firma „Sachsenwerk, Licht- und Kraft – A.G.” z Niedersedlitz koło Drezna. Roboty przy elektrowni rozpoczęto w 1906 roku budową drogi dojazdowej i masywnego mostu na rzece Wadąg. Prace budowlane prowadziła tu firma Gustava Kornege z Olsztyna. Trzy turbiny Francisa dla elektrowni dostarczyła fabryka maszyn „G. Luther A.G.” w Brunszwiku, generatory prądu i urządzenia rozdzielni – firma Siemens-Schuckert. Wiosną 1907 ruszyły prace w mieście. Tramwaje kursować miały na dwóch liniach. Trasa nr 1 zaczynała się na Dworcu Głównym, następnie biegła ulicami: Dworcową (ob. ul. Partyzantów), Cesarską (Dąbrowszczaków), Klebarską (al. Piłsudskiego), Górnym Przedmieściem (ul. 11 Listopada), Górną (Staromiejska), Rynkiem, ul. Prostą, by potem Warszawską (Mochnackiego) skierować się na Koński Rynek (pl. Roosevelta). Trasa nr 2 rozpoczynała się obok hotelu „Deutsches Haus” i starego cmentarza katolickiego, prowadziła ulicą Gutsztacką (1 Maja), potem skręcała w lewo w ul. Dworcową (Partyzantów), aby wiaduktem nad torami kolejowymi, znajdującym się na przedłużeniu ul. Jakuba (Skłodowskiej-Curie), wejść w ul. Królewską (al. Wojska Polskiego), którą podążała dalej aż do restauracji „Jakobsberg” i Lasu Miejskiego5. Linia nr 1 liczyła 2,32 km, linia nr 2 – 2,36 km. Każda z linii miała po trzy mijanki. Szyny tramwajowe, których kładzenie rozpoczęto latem 1908 r., były rowkowe, produkcji „Gesellschaft für Stahlindustrie Bochum”. Tory miały rozstaw jednego metra.

Fot. 1. Tramwaj przed Wysoką Bramą, ok. 1907 lub 1908 r. Fot. ze zbiorów K. Zienkiewicza 4 Przeciwko tramwajom opowiedzieli się radni: Bauchrowitz, Doehlert, Henning, Herrmann, Lion i Woythaler; por. Geschichte der Stadt Allenstein, red. H. Bonk, B. IV, Urkundenbuch T. II, s. 641. 5 Końcowy przystanek tej linii zlokalizowano początkowo obok budynku tzw. Starego Jakubowa.


Rafał Bętkowski

74

Fot. 2. Tramwaj na przystanku obok Nowego Ratusza. Na dachu wozu umieszczono reklamę. Początek lat 20. Fragment pocztówki ze zbioru R. Bętkowskiego

Obie linie były jednotorowe z mijankami. Zwrotnice dwujęzyczkowe. Przewód jezdny sieci trakcyjnej stanowił drut miedziany, zawieszony na masztach żelaznych kratowych z wysięgnikami oraz rozetach zakotwionych w ścianach stojących przy ulicy kamienic. Stawiano też maszty drewniane (trasa do Jakubowa). Wagony tramwajowe – 6 wagonów motorowych i 2 doczepne – zamówione zostały w „Waggon- und Maschinenfabrik A.G. vorm. Busch” w Budziszynie. Wybrano tańszy wariant z szesnastoma miejscami siedzącymi oraz czternastoma stojącymi. Jeden wóz motorowy kosztował 10.565 marek, doczepny – 4.500. Stanowisko motorniczego nie było osłonięte szybami. Jak potwierdzają archiwalne pocztówki, szyby owe zamontowane zostały dopiero po pierwszym roku eksploatacji pojazdów. Wóz motorowy wyposażony był w dwa silniki o mocy 30 koni mechanicznych, oprócz hamulca ręcznego miał hamulec przeciwprądowy oraz na krótkie spięcie. Prąd do silników doprowadzany był za pomocą ślizgających się odbieraków pałąkowych. Pudła wagonów były pomalowane prawdopodobnie na kolor żółty6. Obok rzeźni przy ówczesnej ul. Królewskiej (al. Wojska Polskiego) wzniesiono wyposażoną w cztery wjazdy zajezdnię tramwajową wraz z warsztatem naprawczym, obok niej – stację transformatorowo-rozdzielczą7. Prąd z elektrowni wodnej w Lesie Miejskim doprowadzany był biegnącą wzdłuż Łyny linią wysokiego napięcia o długości 4,7 km. Do pierwszych odbiorców w mieście popłynął 15 listopada 1907 r. Miesiąc później miały ruszyć tramwaje. Z przystanku pod hotelem „Deutsches Haus”, po torze do Jakubowa 28 listopada 1907 r. odbyła się pierwsza próbna jazda. Oficjalne uroczyste otwarcie nowego miejskiego przedsiębiorstwa miało miejsce w sobotę 14 grudnia 1907 r. Członkowie magistratu, komisji odbiorczej i wybrani ważniejsi obywatele Olsztyna w dwóch przystro6 7

Por.: R. Bętkowski, „Nie tylko tramwaje” cz.1, w: „Debata” nr 1(28)2010, s. 41. Obiekty te nie doczekały się wpisu do rejestru zabytków – wyburzone zostały w roku 2001.


Olsztyn powrót tramwajów – Część I. Tramwaje w Olsztynie w I połowie XX wieku

75

jonych wagonach odbyli przejażdżkę ulicami miasta z Dworca Głównego na Rynek, a stąd do Jakubowa. Tu czekały na gości konne zaprzęgi, którymi zawieziono ich do elektrowni na Łynie. Kulminacją była uroczystość w hotelu „Reichshof” – przemowy, wręczanie nadanych przez cesarza odznaczeń oraz uczta. Tego dnia każdy z mieszkańców miasta, kto miał czas i ochotę, mógł za darmo przejechać się tramwajem. Normalne funkcjonowanie zaczęły one od 15 grudnia. Od początku też kursowały na dwóch liniach. Linia nr 1 zaczynająca się na Dworcu Głównym w chwili otwarcia z winy kooperantów kończyła się na Rynku – wskutek przebudowy zabrakło wtedy odpowiedniej zwrotnicy, którą dostarczono później. Ulicą Prostą do Mostu św. Jana, tramwaje zaczęły jeździć wiosną 1908. Odcinek na trasie Most św. Jana – pl. Roosevelta (Remontemarkt) oddano do użytku 19 kwietnia 1908 r. Na pierwszym torze tramwaje kursowały co 7 i pół minuty, na drugim – co 15 minut. Cena przejazdu na obu liniach była jednakowa – wynosiła 10 fenigów, bez prawa do przesiadki. Zapłatę wrzucało się do skrzyneczki umieszczonej przy wejściu do wagonu. Uczniowie mogli wykupić bilet miesięczny za trzy marki. Chęć wysiadania pasażerowie zgłaszali przez pociągnięcie linki biegnącej wzdłuż wagonu pod jego sufitem. Kierujący pojazdem był jednocześnie kontrolerem. Motorniczych początkowo było dziesięciu – tylu, ile wagonów posiadało przedsiębiorstwo. Motorniczy od wczesnych godzin rannych aż do zjazdu do zajezdni stać musiał przy korbie swego pojazdu. Nie było to łatwe, zwłaszcza zimą, otwarte pomosty nie dawały bowiem żadnego zabezpieczenia przed wiatrem i chłodem. Opatulony w długi barani kożuch, w futrzanych rękawicach i butach na grubej podeszwie musiał motorniczy zgrabnie obracać korbą, hamować, poruszać nogą dzwonek przy odjeździe z przystanków. Nie było wtedy jeszcze pracy zmianowej, większe przerwy w ciągu dnia, jak również zwolnienia chorobowe nie były przewidziane. Jedynie na końcowym przystanku czekały kierującego pojazdem chwile wytchnienia. Ponieważ odcinek linii nr 1 z Mostu św. Jana na Koński Rynek używany był przez niewielu pasażerów, postanowiono skierować ją do Dworca Zachodniego i leżących

Fot. 3. Wóz tramwajowy Steinfurta na ul. 11 Listopada. Ok. 1940 r. Fragment pocztówki ze zbioru R. Bętkowskiego


Rafał Bętkowski

76

Fot. 4. Żeton tramwajowy przeznaczony dla urzędników miejskich z lat ok. 1912–18. Fot. ze zbiorów K. Zienkiewicza

w jego pobliżu koszar. Konieczna stała się w związku z tym przebudowa mostu św. Jana. Poszerzono go po stronie wschodniej o 7,9 m. Nowy odcinek otwarty został 9 grudnia 1909 r. Linia nr 1 liczyła teraz 2,72 km, łączna długość linii tramwajowych zaś 5,16 km. W pierwszym pełnym roku funkcjonowania tramwajów przewiozły one 860.000 pasażerów. Wielka popularność nowego środka komunikacji zmobilizowała wkrótce władze miasta do zakupu nowych wagonów. Aby usprawnić komunikację podczas Wystawy Przemysłowej, odbywającej się w Jakubowie między 28 maja a 18 września 1910 r., otwarto przed jej rozpoczęciem dodatkową zajezdnię tramwajową dla sześciu wozów. Położona była za tzw. Starym Jakubowem, po prawej stronie obecnej al. Wojska Polskiego, za wzniesionym w latach 30. szpitalem. Na czas prestiżowej imprezy tramwaje zatrudniły dodatkowy personel, który w tym okresie wzrósł do 18 motorniczych i 30 konduktorów. Czas kursowania tramwajów wydłużono do wpół do pierwszej w nocy, zwiększono także częstotliwość kursów. Na trasie do Jakubowa jeździły one co 7,5 minuty. Zamiast skrzynek na monety wprowadzono kasowane przez konduktora bilety. Do dawnego systemu powrócono po zamknięciu wystawy. Podczas jej trwania bywały dni, kiedy tereny wystawowe odwiedzało 15 tys. gości. Nic też dziwnego, że w roku 1910 olsztyńskie tramwaje odnotowały rekordową przed wybuchem pierwszej wojny światowej liczbę przewiezionych pasażerów – 1.703.081 osób. Pierwszego z dyrektorów elektrowni i tramwajów, inżyniera Leopolda Wehra, od jesieni 1911 zastąpił inż. Walter Boese. W październiku 1912 wprowadzono innowację w postaci żetonów tramwajowych. Jak pisała „Gazeta Olsztyńska” marki owe format miały taki „że wygodnie je w portmonetce pomieścić można”. Wybite były na ośmiobocznej blaszce aluminiowej. Żetony nabywać można było u konduktora. Za 6 sztuk płaciło się 50 fenigów, jeden żeton traktowany był więc jako gratis8. W marcu 1913 r. tramwaje zatrudniały 2 kontrolerów, 12 motorniczych, 3 ślusarzy, 1 stolarza, 3 sprzątaczy wagonów, 2 czyścicieli szyn i 3 robotników. Odrębny personel miała elektrownia. Sieć komunikacyjna wzbogaciła się o dwa kryte przystanki – w Jakubowie i przy Dworcu Zachodnim. W r. 1914 na pustej części parceli na północ od zajezdni zbudowano maszynownię wyposażoną w generator prądotwórczy (silnik diesel o mocy 500 koni mech.) i połączony z nią budynek administracyjny (ob. al. Wojska Polskiego 6). W budynku umieszczono biura oraz mieszkania – m.in. dyrektora miejskiej elektrowni i tramwajów. 8

„Gazeta Olsztyńska”, 25.09.1912; R. Bętkowski, op. cit., ss. 43–44.


Olsztyn powrót tramwajów – Część I. Tramwaje w Olsztynie w I połowie XX wieku

77

Bez szwanku przeszły tramwaje jednodniową okupację rosyjską w sierpniu 1914 r. Rosjanie uszkodzili co prawda linię wysokiego napięcia między elektrownią a miastem, ale udało się ją zaraz naprawić. Na posiedzeniach rady miasta na przełomie 1914 i 1915 r. podjęto decyzję o budowie odcinka linii tramwajowej z mostu św. Jana do lazaretu garnizonowego przy ówczesnej ul. Olsztynkowej (dzisiejsza „stara Warszawska”)9. Według ankiety z listopada 1916 r. łączna długość linii tramwajowej wynosiła 6,23 km, wszystkich wozów było 18, w tym 11 motorowych. Cesarski Komisarz Rzeszy ds. Rozdziału Węgla w listopadzie 1917 r. wydał rozporządzenia w sprawie oszczędności energii elektrycznej. Na ich podstawie wprowadzono w Olsztynie limity zużycia prądu (22 tys. kWh/mies.), zaprzestano ogrzewać zimą wagony, ograniczono także ich oświetlenie. Zamknięto przystanek przy budynku sądów oraz odcinek linii nr 2 od mostu św. Jana do Dworca Zachodniego. Drut miedziany przekazano na potrzeby armii. Szczyt swych możliwości transportowych osiągnęły tramwaje w roku 1918, przewożąc 4.060.876 osób. W 1919 pasażerów było 3.652.061, w 1920 – 2.575.97110. Nadmierna eksploatacja i rabunkowa gospodarka wojenna podkopały stan miejskiej sieci energetycznej i tramwajowej. Problemy nie znikły wraz z końcem wojny. Wciąż obowiązywały ograniczenia zużycia energii, priorytet w jej poborze miały wodociągi. Po raz pierwszy tramwaje stanęły latem 1911 roku. Wyjątkowo niewielkie opady i niski poziom wody w rzekach spowodował wówczas szybkie wyczerpanie się akumulatorów i przerwanie dostaw energii elektrycznej. Podobny skutek miały wiatrołomy, niszczące linię przesyłową albo biegnącą wzdłuż ulic trakcję elektryczną. Ze względu na niski stan wody oraz problemy z dostawami węgla i ropy ruch tramwajów zawieszano w miesiącach letnich oraz w październiku i listopadzie 1920 r. Deficyt finansowy przedsiębiorstwa był w tym okresie tak duży, że w maju ceny biletów musiały ulec zwyżce do 30 fen. za jazdę bez przesiadania się i 50 fen. za jazdę z przesiadką. W listopadzie nastąpiła kolejna podwyżka, odpowiednio do 50 i 80 fen. Elektrownia i tramwaje stanowiły wciąż jedno przedsiębiorstwo (od października 1921 do początku lat 30. jego dyrektorem był Heinrich Geßner). W styczniu 1924, celem bardziej ekonomicznego zarządzania, utworzona została odrębna spółka, „Städtische Betriebswerke Allenstein GmbH”, w której gestii znajdować się miały odtąd miejskie wodociągi i kanalizacja, gazownia, elektrownia i tramwaje. Kierował nim inż. Wilhelm Weihe11. Sytuacja gospodarcza zaczęła stabilizować się w połowie lat 20. W lipcu 1925 miasto zakupiło pięć nowoczesnych wozów tramwajowych. Wyprodukowane przez fabrykę wagonów „L. Steinfurt” w Królewcu, były o trzy metry dłuższe od starych, nieco od nich szersze i całkowicie zamknięte. We wnętrzu znajdowało się 19 miejsc siedzących, 7 stojących oraz w przedniej i tylnej części również 11 miejsc stojących. Wozy zaopatrzone były w silnik o mocy 50 koni mechanicznych12. W roku 1927 miasto zdobyło się na inwestycje, wymieniając zużyte szyny na ul. Dąbrowszczaków i Partyzantów 9

Por. WAPO Magistrat Allenstein, sygn. 259/241. Cyfry wg sprawozdań administracji miejskiej za lata 1919 i 1920 – WAPO sygn. 259/243; 259/244. 11 30 maja 1934 r. Weihe usunięty został ze stanowiska przez hitlerowców. Zastąpił go Rüdiger von Zastrow, który pełnił obowiązki dyrektora do stycznia 1945 r. 12 „Allensteiner Volksblatt”, 8.07.1925. Wszystkie wagony tego typu spłonęły w 1945 r. w zajezdni przy al. Wojska Polskiego. 10


78

Rafał Bętkowski

oraz instalując kilka nowych zwrotnic. Zakończono też naprawę starego taboru tramwajowego. Rok później jeździło po Olsztynie 17 wozów motorowych i 7 doczepnych. Długość linii wynosiła wtedy 5,3 km, zaś przedsiębiorstwo zatrudniało 47 osób. Uruchomione próbnie w grudniu 1928 r. na trasie do Kortowa oraz do koszar żandarmerii przy ob. ul. PstrowFot. 5. Bilet tramwajowy z l. 1940–45. Na awersie skiego autobusy nie spełniły oczekiwań pokazano przebieg jedynej istniejącej już wtedy i wycofane zostały pod koniec 1929 r. linii (Dworzec Gł. – ul. Bałtycka). Fot ze zbioru Wprowadzono w tym okresie bilety wieK. Zienkiewicza loprzejazdowe. Próbowano też uzyskiwać dodatkowe przychody z umieszczania reklam na powierzchni wozów tramwajów. Wzrasta w tym okresie liczba przewozów, zmniejszają się jednak wpływy ze sprzedaży biletów. Rosnące bezrobocie i zła sytuacja w rolnictwie sprawia, że wiele osób jeździ na gapę, inni z przejazdów rezygnują. Pod koniec lat 20. pomyślano o przedłużeniu linii nr 1 do otwartego w 1928 r. nad jeziorem Ukiel nowego miejskiego kąpieliska. Przeszło dwa lata trwały prace niwelacyjne terenu przed Dworcem Zachodnim. Trasa tramwaju kończyła się w tym okresie przy Kaplicy Jerozolimskiej. Plany przedłużenia linii zrealizowano w r. 1935, jednocześnie z budową osiedla nad Jez. Długim13. Końcowy przystanek umieszczony został przy dzisiejszej ul. Bałtyckiej, w sąsiedztwie wylotu ul. Jeziornej. W okresie międzywojennym systematycznie rosła liczba odbiorców energii elektrycznej i rozbudowywana była miejska sieć energetyczna. Rozszerzający się obszar miasta i wzrastająca liczba jego mieszkańców (1939 – 50 tys.) musiały pociągnąć za sobą decyzje co do kierunku dalszej rozbudowy komunikacji publicznej. Istniejąca jednotorowa sieć tramwajowa nie pozwalała na zwiększenie na niej prędkości ruchu. Ze względu na niekorzystne lokalne warunki terenowe oraz wysokie koszty inwestycji uznano, że rozbudowa tramwajów nie jest wskazana. Jako alternatywny środek komunikacji wybrane zostały trolejbusy, które od roku 1936 dobrze sprawdzały się na ulicach Wystruci (Insterburg, dziś Czerniachovsk). W Olsztynie ruszyły one 1 września 1939 r. Pierwsza linia wiodła z Dworca Głównego na Osiedle Mazurskie. Plany całkowitego zastąpienia tramwajów trolejbusami przed r. 1945 udało się zrealizować jedynie częściowo – w r. 1940 na trasie do Jakubowa14. Rafał Bętkowski

13 „In wenigen Wochen wird die Elektrische bis zum Jahnweg fertig sein, dann kann jeder allensteiner Bürger die städtische Badeanstalt am Uckelsee benutzen“ – Pismo nadburmistrza Olsztyna do architekta Wagnera z 2 lipca 1935 r., WAPO, Magistrat Allenstein, sygn. 259/85. 14 Por.: A. Funk, „Geschichte der Stadt Allenstein von 1348 bis 1943”, Aalen 1979, s. 132; R. Bętkowski, „Nie tylko tramwaje” cz. 2, w: „Debata” nr 2(29)2010, s. 42. W r. 1940 miasto wydatkowało 6 tys. RM na wybrukowanie pętli trolejbusowej obok restauracji w Jakubowie; por.: „Stadt Allenstein. Haushaltssatzung und Haushaltsplan für Rechnungsjahr 1940”, [Allenstein, 1940], s. 156.


Olsztyn powrót tramwajów – Część II. Tramwaje w Olsztynie po drugiej wojnie światowej

79

CZĘŚĆ II

TRAMWAJE W OLSZTYNIE PO DRUGIEJ WOJNIE ŚWIATOWEJ Komunikacja tramwajowa w Olsztynie przestała funkcjonować 20 stycznia 1945 roku, tuż przed wejściem do miasta wojsk radzieckich. Można powiedzieć, że Niemcy zostawili komunikację tramwajową i trolejbusową w idealnym stanie. Do jej ponownego uruchomienia wystarczyłyby prąd i przeszkolenie personelu. Stało się jednak inaczej. Sowieci swoje wejście do miasta rozpoczęli od plądrowania zabudowań i totalnego demolowania istniejącej infrastruktury miejskiej. Doszczętnie spalili nową zajezdnię tramwajową przy alei Wojska Polskiego, w której to garażowały wagony silnikowe WF Steinfurt-Königsberg, wyprodukowane w 1930 roku, wraz z naczepami z 1905. Niestety, wagony nie nadawały się do jakiejkolwiek eksploatacji. Stara zajezdnia tramwajowa mieszcząca się przy szpitalu kolejowym (obecnie filia Szpitala Miejskiego w Olsztynie) została przez żołnierzy radzieckich lepiej potraktowana. W niej ocalały dwa stare wozy tramwajowe wraz z dwiema doczepami, które po Olsztynie jeździły od 1905 roku. Zniszczona została cała sieć trakcyjna. Jak czytamy w kronice zakładowej komunikacji miejskiej w Olsztynie, początki powojennej komunikacji były bardzo trudne: „Trudny był to okres, pierwsi pracownicy zakładu komunikacji swym ofiarnym wysiłkiem organizowali od podstaw przedsiębiorstwo. Trzeba tutaj podkreślić postawę tych pracowników, ich wielką ofiarność i poświęcenie. W początkowym okresie pracowano za chleb i zupę, dopiero później otrzymywano minimalne pobory.” A brakowało niemal wszystkiego: narzędzi, warsztatów, materiałów, mimo to pracownicy nie zrażali się trudnościami. Pionierami, którzy przyczynili się do uruchomienia w zniszczonym Olsztynie komunikacji miejskiej byli: Mieczysław Achmatow, Jan Stolnicki, Henryk Smoleński, Tadeusz Frąc, Edmund Obrębski. To oni nadzorowali prace podczas odbudowy zniszczonej przez Armię Czerwoną trakcji elektrycznej oraz wszelkiej infrastruktury technicznej. Nowoczesne

Fot. 1. Mieszkańcy Olsztyna witają pierwszy tramwaj. Zbiór autora


80

Krzysztof Zienkiewicz

wagony zakupione przez władze Olsztyna w latach trzydziestych zostały kompletnie zniszczone. Podstację transformatorową „Most Jana” uruchomił Władysław Karbownik na polecenie inżyniera Zalewskiego. Wagony tramwajowe, pochodzące z 1907 roku, wyremontowano w Państwowych Warsztatach Mechanicznych z polecenia prezydenta Olsztyna Pałuckiego. Nie było to łatwe zadanie, bowiem ocalałe tramwaje były produkcji brytyjskiej. Praktycznie każdą brakującą część trzeba było dorabiać ręcznie, ze względu na stosowane przez Anglików inne gwinty w śrubach. Dwa dni przed 1 maja wagony ustawiono u zbiegu ulic Partyzantów i Dąbrowszczaków, naprzeciwko obecnej siedziby miejskiej komendy policji. Czerwono-kremowe wagony wzbudziły wielkie zainteresowanie wśród mieszkańców Olsztyna, ale wciąż nie nadawały się do użytku. Fot. 2. Sprawozdanie ze zużytej energii A czasu było coraz mniej, bowiem oficjalne uruelektycznej w marcu 1947 roku chomienie zaplanowano na 1 maja 1946 roku. Tymczasem od nowa trzeba było wykonać wszystkie schematy i poprawić wszystkie połączenia. Pracę Władysławowi Karbownikowi utrudniał tłum gapiów. W końcu postawiono przy wagonach wartowników z karabinami, którzy pilnowali porządku i dyscyplinowali ciekawskich. Po kilkunastogodzinnej pracy pierwszy tramwaj od zakończenia wojny ruszył 30 kwietnia 1946 roku. Należy jednak zaznaczyć, że był to przejazd techniczny, ale i tak

Fot. 3. Wagon silnikowy otrzymany z Elbląga. Zbiór autora


Olsztyn powrót tramwajów – Część II. Tramwaje w Olsztynie po drugiej wojnie światowej

81

wzbudził wielkie zainteresowanie. Oficjalnie komunikacja tramwajowa ruszyła 1 maja tegoż roku. Przy olsztyńskim ratuszu stanęły przyozdobione zielonymi girlandami wagony, podziwiane przez tłumy olsztynian. Motorniczym, który wyruszył w pierwszy kurs, był doświadczony tramwajarz Bernard Gensch a konduktorem Jan Barański. Tego dnia każdy mógł przejechać się za darmo, więc do ostatniego kursu w tramwajach panował ogromny tłok. Było to bardzo ryzykowne, bowiem wagony nie były już pierwszej młodości. Podczas podjazdu pod górkę na ulicy Grunwaldzkiej oporniki zainstalowane pod siedzeniami rozgrzewały się do granic możliwości. Upalny majowy dzień oraz ścisk i rozgrzane oporniki sprawiły, że jazda obywała się w niezbyt komfortowych warunkach. Jednak w tamtym czasie było to tak duże wydarzenie, że nikomu to nie przeszkadzało. Fot. 4. Wagon silnikowy otrzymany Od 2 maja za bilet trzeba było zapłacić 5 złotych, z Elbląga. Zbiór autora 10 za przewóz bagażu. Takie same ceny obwiązywały również w Warszawie. Trasa linii nr 1 przebiegała następująco: Jezioro Długie – Grunwaldzka – Most Jana – Prosta – Staromiejska – 11 Listopada – Dąbrowszczaków – Partyzantów – Dworzec PKP. Technika to jednak nie wszystko. Trzeba było uruchomić sprzedaż biletów, ułożyć rozkłady jazdy, zatrudnić mechaników i motorniczych. Tym wszystkim zajęli się

Fot. 5. Wagony przekazane ze Słupska do Olsztyna, 1950 rok. Zbiór autora


82

Krzysztof Zienkiewicz

specjaliści z Warszawskich Zakładów Komunikacyjnych, którzy na kilka tygodni przed uruchomieniem komunikacji przyjechali do Olsztyna. Pracowali oni pod kierownictwem pana Radwańskiego. Warto nadmienić, że przez ponad półtora roku konduktorzy używali poniemieckich biletów, które były przestemplowane. Szybko się okazało, że dwa wagony w komunikacji zbiorowej to zdecydowanie za mało. Ponadto były wysłużone i dość często się psuły. Dlatego rozpoczęto pozyskiwanie wagonów z innych miast. W połowie roku z Elbląga dotarły dwa wagony tramwajowe. Jeden jednosilnikowy, drugi dwusilnikowy, oba wyprodukowane w 1927 roku. W czwartym kwartale 1946 roku uruchomiono linię tramwajową nr 2 na trasie: Ratusz – 1 Maja – Partyzantów – Wojska Polskiego – WDK. W 1946 roku kursowały cztery wozy Fot. 6. Pani Halina Samoraj 1956 rok tramwajowe. Na linii nr 1 z częstotliwością co 27 minut, na linii nr 2 co 30 minut. Jak wyglądała sytuacja taborowa w olsztyńskim Zakładzie Komunikacji Miejskiej w 1947 roku, mówi zachowana do dnia dzisiejszego notatka służbowa. Zajezdnia tramwajowa posiada sześć wozów silnikowych różnych typów oraz cztery przyczepki różne. Pierwsze wozy, tzn. 1, 2 i 3, są to najstarsze wozy niemieckie z roku 1905, które zostały wyremontowane częściowo w Państwowych Warsztatach Mechanicznych, a częściowo w Zajezdni Tramwajowej MZK w Olsztynie. Pierwsze dwa z nich posiadają dwa silniki elektryczne pracujące zawsze jednocześnie o mocy 31 KW, co łącznie daje 84 KM. Wóz nr 3 posiada nieco większą moc, gdyż silniki ma po 39 KW, co daje 106 KM. Wóz nr 4 został sprowadzony z Elbląga, jest to typ o wiele nowszy, posiada dwa silniki, jak w wozie nr 3. Wozy nr 5 i 6 były sprowadzone z Elbląga, jednak te posiadały duże braki. Napędzane były jednym silnikiem, czego my praktykować nie możemy z powodu zbyt dużych gór na trasie tramwajowej. Wozy te posiadają dwa silniki o łącznej mocy 106 KM. Konstrukcja, zawieszenie oraz połączenie silników do współpracy zostały opracowane całkowicie inaczej jak praktykowano w dotychczasowych wozach. Oprócz wozów silnikowych rozporządzamy dwoFot. 7. Z prawej Zygmunt Samoraj ma przyczepkami letnimi i dwoma zimowymi. 1956 rok


Olsztyn powrót tramwajów – Część II. Tramwaje w Olsztynie po drugiej wojnie światowej

83

Z tej samej notatki dowiadujemy się również, że w 1947 roku MZK za prąd elektryczny płaciło według taryfy dla dużych odbiorców. Miesięcznie zużywało do obsługi linii tramwajowych i trolejbusowych ok. 35.000 kWh, zaś za jeden kilowat płaciło 4 zł 30 gr., co dawało kwotę ok. 150.000 zł. Z zapisków kronikarskich dowiadujemy się, że na Fot. 8. Bilet tramwajowy z 1956 roku koniec 1949 roku MZK miało do dyspozycji siedem wagonów silnikowych i trzy doczepy. Niestety, nie ma dokładnych danych odnośnie wagonów silnikowych od nr taborowego 7. do 9. Wiadomo natomiast, że numery 10, 11 i 12 miały wagony silnikowe otrzymane ze Słupska w 1950 roku, wyprodukowane przez WF G. Lindner, Halle Ammendorf w latach 1910–1912. Prawdziwy przełom nastąpił w 1955 roku, kiedy to MZK otrzymało osiem fabrycznie nowych wagonów 2N2 Konstal-Chorzów. W 1959 do Olsztyna dotarł kolejny wagon silnikowy typu 5N Konstal-Chorzów. Taka wymiana taboru zdecydowanie poprawiła jakość świadczonych usług. W 1958 roku do Olsztyna trafiły cztery wagony silnikowe typu 5N1 Konstal-Chorzów, zaś w 1959 cztery doczepy typu 5ND1, Fabryka Wagonów Świdnica. Należy jednak pamięć, że jakość dostarczonych wagonów daleka była od ideału. Kolejną bolączką była fatalna infrastruktura torowisk, która pogarszała się z roku na rok z powodu braku pieniędzy na kosztowne remonty i wymiany. W 1960 roku ostatecznie wycofano z eksploatacji poniemieckie wagony tramwajowe. Od tej pory komunikacja tramwajowa obsługiwana była tramwajami typu 2N2 oraz 5N1.

Fot. 9. Wagon 2N2 Konstal na linii nr 1, obecna al. Piłsudskiego. W głębi dom handlowy „Dukat” w budowie. Zbiór autora


84

Krzysztof Zienkiewicz

Warto nadmienić, że układ tras tramwajowych od 1946 roku nie uległ zmianie. Pogarszał się jednak stan techniczny torowisk, co przekładało się na bezpieczeństwo. Coraz częściej dochodziło do groźnych wypadków. Do jednego z nich doszło na alei Wojska Polskiego na zakręcie obok tunelu w lipcu 1963 roku, kiedy to w wyniku nadmiernej prędkości wykoleił się a następnie wywrócił wagon tramwajowy. Tego typu zdarzenia powodowały, że coraz głośniej mówiło się o konieczności modernizacji trakcji. Niestety, brakowało na tego typu inwestycję pieniędzy, zaś mieszkańcy Olsztyna żartowali, że piechotą było szybciej niż tramwajem. Ostateczną propozycję likwidacji trakcji tramwajowej przedstawił Miejskiej Radzie Narodowej Tadeusz Zienkiewicz, powołany w 1965 roku nowy dyrektor MPK. Ostatni raz tramwaj po ulicach Olsztyna przejechał 20 listopada 1965 roku. Wagony, które były w dobrym stanie, trafiły m.in. do Łodzi, Bydgoszczy, Torunia i Grudziądza. Nie jest natomiast prawdą, że olsztyńskie tramwaje trafiły do Elbląga. Dziś Olsztyn stoi przed wielką szansą przywrócenia komunikacji tramwajowej. Z perspektywy czasu można śmiało ocenić, że likwidacja dawnej trakcji tramwajowej daje zupełnie nowy obraz sytuacji. Mamy szansę na wybudowanie najnowocześniejszej infrastruktury tramwajowej w kraju. Wszystko dzięki temu, że Olsztyn jako jedyne miasto będzie budowało swoje linie od podstaw, w przeciwieństwie do innych miast, które rozwój komunikacji tramwajowej opierają na zachowanej infrastrukturze z lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Krzysztof Zienkiewicz

Fot. 10. Wagon 2N2 Konstal na linii nr 2 al. Wojska Polskiego. Zbiór autora


Olsztyn powrót tramwajów – Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

85

CZĘŚĆ III

ROLA NOWOCZESNEJ KOMUNIKACJI W REWITALIZACJI MIAST Po pierwsze – równowaga Zrównoważony rozwój to hasło robiące od paru lat karierę na całym świecie. Wydaje się ono dość nowe, ale w rzeczywistości początków tej idei należy doszukiwać się w czasach, kiedy preferencje dla jednego środka transportu, tj. samochodu osiągnęły swoje apogeum. Koniec lat siedemdziesiątych przyniósł wiele rozczarowań. W USA działała już większość dróg wybudowanych w ramach największego tego typu przedsięwzięcia w historii, czyli międzystanowego systemu autostrad (Interstate Highway System, pocz. bud. 1956 r.). Gigantyczne koszty projektu1 oraz kryzys paliwowy przez jaki przechodził świat uświadomiły wielu ludziom, że zniszczenie systemów transportu miejskiego w latach 60. było poważnym błędem2. Nasilające się problemy spowodowane rosnącą lawinowo liczbą samochodów starano się rozwiązywać poprzez tzw. twarde inwestycje albo „ucieczkę do przodu”, czyli jeszcze szybszy rozwój infrastruktury drogowej. Największym symbolem tego trendu jest tzw. Atlanta Connector (il. 1, s. 145), czyli skrzyżowanie autostrad stanowych nr 75 i 85, w zamierzeniu obsługujące centrum Atlanty (populacja miasta – 486 tys., aglomeracji ok. 5 mln). Pod jego budowę zniszczono znaczną część starej tkanki miasta, zastępując ją całkowicie zdegradowanym obszarem ze znacznym natężeniem ruchu. Paradoksem jest, że zamiast polepszyć warunki jazdy – Atlanta Connector raczej je pogorszył. Stale zwiększająca się liczba pasów ruchu zdaje się nie kończyć. W najszerszych miejscach węzeł ma kilkanaście pasów, a planuje się ich poszerzenie do 23 (il. 2, s. 145). Europa była bardziej konserwatywna. Nie uchroniło to jednak większości miast przed likwidacją systemów tramwajowych. Najbardziej radykalne ruchy poczyniono w tym względzie w Wielkiej Brytanii, gdzie zamknięto praktycznie wszystkie linie. Przykładem takich nieprzemyślanych decyzji może być szkockie Glasgow. Idea miasta modernistycznego zbudowanego na gruzach eklektycznej zabudowy osiągnęła tam kulminację na początku lat siedemdziesiątych. Miasto zwane niegdyś perłą imperium przeżywało wówczas poważny kryzys gospodarczy, związany z upadkiem przemysłu ciężkiego (głównie stoczniowego), które było podstawą jego przedwojennej prosperity. Gęsta i ciasna zabudowa z przełomu XIX i XX wieku z braku środków na

1

Budowa pierwszego kompleksowego systemu autostrad w USA, znana jako National Interstate

and Defense Highways, rozpoczęta w 1956 r. trwała ok. 12 lat (choć ostatni odcinek ukończony został

dopiero w 1992 r. tzw. I-70 Glenwood Canyon). Budowa pochłonęła 25 mld dolarów, co po uwzględnieniu inflacji daje dziś sumę ok. 140 mld dolarów. 2 Przez całe lata sześćdziesiąte w miastach USA i Europy (również w Olsztynie) masowo likwidowano niedoinwestowaną komunikacje miejską – głównie tramwaje i trolejbusy. Przyczyną tej tendencji było znaczne upowszechnienie się samochodów, ale również intensywne i skuteczne lobbowanie koncernów motoryzacyjnych, umiejętnie przejmujących kapitał publiczny.


86

Tomasz Birezowski

Fot. 1. Glasgow Gorbals – burzenie starej tkanki miejskiej. Źródło: UrbanGlasgow.co.uk Archives

renowację popadała w coraz większą ruinę. Ten stan pogłębiała topniejąca demografia – klasa średnia uciekała do innych miast w poszukiwaniu pracy. Receptą na ten problem miało być swego rodzaju „przewietrzenie miasta”. Wyburzono ponad pięć mil gęstej zabudowy historycznej (fot. 1), obejmującej kilkadziesiąt tysięcy niejednokrotnie cennych obiektów (fot. 2 i 3). W jej miejsce pojawiły się bloki połączone z centrum budowanymi z rozmachem arteriami komunikacyjnymi, w tym autostradą M8, która rozcięła miasto na pół 3. (Fot. 4) Poważną wadą tego ambitnego planu było pominięcie realnych potrzeb mieszkańców miasta. Projekty powstawały w oderwaniu od brytyjskiej codzienności i były przejawem ignorancji wobec struktur społecznych. Po 40 latach można powiedzieć, że była to katastrofa. Rozproszona zabudowa nie sprzyja funkcjonowaniu sprawnej komunikacji miejskiej. Powstał więc problem jej rentowności i ogólnej atrakcyjności, jako środka transportu. W porównaniu z olbrzymimi nakładami finansowymi, które

3 W samym obszarze tzw. Wielkiego Glasgow (Greater Glasgow) wybudowano 150 km autostrad. Największe przekształcenia dotyczyły południowej części miasta (South Side – Gorbals, tzw. Comprehensive Redevelopment Plan), gdzie nie zaprzestano wyburzeń pomimo silnych protestów mieszkańców. (Fot. 2)


Olsztyn powrót tramwajów – Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

Fot. 2. Glasgow Stacja St. Enoch w 1965 r. wyburzona podczas przebudowy centrum. Źródło: UrbanGlasgow.co.uk Archives

Fot. 3. Glasgow Gorbals – nowa zabudowa (lata 70.). Źródło: UrbanGlasgow.co.uk Archives

87


88

Tomasz Birezowski

szły na rozwój infrastruktury drogowej, tramwaje4, autobusy i metro5 stały się według władz miasta zbędne. Na skutki takiej polityki nie trzeba było długo czekać – na obszarach wokół arterii w miejscu starych wiktoriańskich kamienic czynszowych szybko zaczęły pojawiać się parkingi i magazyny. Znaczny wzrost przestępczości6 spowodował ucieczkę mieszkańców poza granice miasta. W ten sposób z 1,2 mln miesz-

Fot. 4. Glasgow Charing Cross – budowa autostrady M8, w miejscu gdzie niegdyś stała gęsta wiktoriańska zabudowa. Źródło: UrbanGlasgow.co.uk Archives

4 System tramwajowy w Glasgow był drugim co do wielkości po Londynie systemem w Wielkiej Brytanii. W szczytowym okresie rozwoju, przypadającym na lata trzydzieste XX w. posiadał aż 1200 pojazdów (w tym większość to tzw. double-deckery, czyli tramwaje piętrowe). Linie tramwajowe zlikwidowano w roku 1962, czyli trzy lata przed Olsztynem. 5 Kolejka podziemna została otwarta przez Glasgow District Subway Company 14 grudnia 1896 r., stając się zarazem trzecim tego typu systemem w Europie (po Londynie i Budapeszcie). Renowacja linii w latach 70. XX wieku przyczyniła się do redukcji siedmiu stacji istniejących na obszarach portowych miasta (obecnie niszczejących lub przekształconych w inne funkcje). Obecnie metro posiada 15 stacji. 6 Choć Glasgow już na początku XX wieku było areną niekończących się wojen gangów, zróżnicowanych etnicznie (Irlandczycy, Włosi, Szkoci) i religijnie (katolicy i protestanci), to tak naprawdę dopiero od lat osiemdziesiątych prowadzi w europejskich statystykach zabójstw (głównie z użyciem noży). W latach 2004–2005 liczba morderstw dwukrotnie przekraczała średnią Londynu i aż czterokrotnie przeciętną Unii Europejskiej.


Olsztyn powrót tramwajów – Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

89

kańców Glasgow skurczyło się do ok. 600 tys.7, utraciło też wiele cennych obiektów zabytkowych8 oraz spowodowało postępującą degradację kolejnych. (Fot. 1, 2) Zjawisko niekontrolowanego i szybkiego rozrostu przedmieść – określane w urbanistyce mianem urban sprawl 9 – wyludniło centra wielkich miast i zrodziło rozległe, monofunkcyjne obszary, np. tzw. sypialnie, czy wymarłe po zmroku dzielnice biurowe. To degradujące miejską tkankę zjawisko niszczy również więzi społeczne oraz poczucie bezpieczeństwa. Dodatkowo pochłania znaczne środki, potrzebne na utrzymanie rozległej infrastruktury technicznej, jak drogi, kanalizacja, sieci energetyczne itd. W krajach byłego bloku komunistycznego ze względu na centralnie planowany i realizowany charakter budownictwa mieszkaniowego zjawisko urban sprawl nie występowało intensywnie. Paradoksalnie, umożliwił to dopiero upadek żelaznej kurtyny, idące za tym przemiany gospodarcze i wzrost zamożności obywateli. Hasło American Dream stało się sztandarem na ustach polityków a dla ludzi symbolem lepszego życia. Należy jednak pamiętać, że państwa zachodnie są dziś na innym etapie rozwoju, a popełnione przez nie błędy powinny być i dla nas nauką. Rewolucja francuska – podstawy sukcesu Pierwszym krajem, który zakwestionował rozwiązywanie problemów komunikacyjnych metodą poszerzania miejskich arterii kosztem przestrzeni publicznej i zabudowy była Francja – być może stało się to na przekór brytyjskim tendencjom. 27 lutego 1975 roku sekretarz stanu ds. transportu w rządzie Jacquesa Chiraca – Marcel Cavaille, wysyłał pismo do merów ośmiu francuskich miast (Bordeaux, Grenoble, Nancy, Nicei, Rouen, Strasburga, Toulonu i Tuluzy), w którym wzywa do zbadania możliwości przywrócenia tramwajów10. 7 Wg Demographia, Wendell Cox Consultancy z 2007 roku, (statystyka populacji Glasgow w latach 1891–2001) szczytowa liczba mieszkańców przypadała na przełom lat 50. i 60. i stanowiła ok. 1,2 mln ludzi. Zgodnie ze spisem ludności z 2001 roku, wielkość ta spadła do ok. 0,6 mln w latach 90. XX w. Liczby bezwzględne są jednak mało miarodajne, gdyż przedstawiają one głównie badania dla obszaru tzw. „Glasgow City Council” (czyli obszaru należącego stricte do granic miasta). Dla obszaru, który jest odpowiednikiem naszego pojęcia aglomeracji, tzw. „Wielkie Glasgow” („Greater Glasgow Area”) populacja wynosiła w 2001 r. 1,75 mln osób. Lepszym wskaźnikiem sytuacji jest tu np. średnia gęstość zaludnienia, a ta spadła nieomal dwukrotnie – z 16,166 os/sq mi w 1931 roku do 8,322 w 2001 r. 8 Ofiarami „modernizacji” Glasgow padł m.in. wiktoriański dworzec główny St. Enoch, oraz rozliczne mniejsze stacje i torowiska. Likwidacji uległy również stare domy towarowe i reprezentacyjna zabudowa wokół Charing Cross. Masowo burzono kwartały zabudowy kamienic czynszowych na terenie South Side i West End. Niewiele zachowało się również z obszarów stoczni i portu na rzece Clyde. Olbrzymie stalowe żurawie służące do przeładunku towarów, obiekty przemysłowe zostały praktycznie całkowicie zrównane z ziemią. Ogółem oficjalna liczba wyburzonych budynków to 4,481 (wg „The Motorway Archive Trust”). 9 Urban sprawl w literaturze polskiej występuje zwykle pod hasłem „eksurbanizacja”. O ile jednak pojęcie urban sprawl odnosi się stricte do czasów związanych z silnym rozwojem motoryzacji, to „eksurbanizacja” obejmuje również szybki rozwój i powstawanie miast satelit w drugiej połowie XIX w. (okres industrializacji). 10 Jak wspomina Cavaille „Chodziło o to, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie dla transportu, łączące zalety dużej wydajności, szybkiej budowy oraz możliwie minimalnej ilości infrastruktury


Tomasz Birezowski

90

Zaczęło się od miasta Nantes (populacja 276 tys.), gdzie pod koniec lat siedemdziesiątych powołano zespół inżynierów, mających za zadanie precyzyjne określenie problemów tego postindustrialnego zespołu miejskiego. Z setek analiz, jakie wykonano wynikało bezspornie, że to właśnie odbudowa linii tramwajowej (zamkniętej nota bene w 1958 roku) była najbardziej ekonomicznym i najskuteczniejszym rozwiązaniem. Pomysł wydawał się dość karkołomny, zwłaszcza że powstał w czasach, kiedy systemy te były wciąż zamykane w miastach Europy – burzono zajezdnie, złomowano tory i pojazdy. Nie obyło się bez silnych protestów mieszkańców i polityków. Już po położeniu pierwszych szyn nowy mer miasta11 wstrzymał nawet na krótko całe przedsięwzięcie i rozpoczął demontaż torowisk. Mimo wszystko budowę pierwszej linii, mierzącej 10,4 km ukończono, a w styczniu 1985 roku przejechał nią pierwszy pojazd z zakładów Alstom12. Dzięki świetnie przeprowadzonemu rozpoznaniu trasy i trafnemu określeniu potrzeb mieszkańców linia, wybudowana w zaledwie 4 lata (uchwała rady miasta nt. przywrócenia linii tramwajowej została podjęta 10 lutego 1981 roku), okazała się dużym sukcesem. Chociaż miasto budowało ją z własnych środków, oszczędności były bezdyskusyjne – pod koniec pierwszego roku funkcjonowania linia przewoziła 42 tys. pasażerów dziennie, co znacznie poprawiło jakość komunikacji. w kolejnych latach wybudowano dwie linie i przedłużono pierwszą.13 Całkowita zmiana podejścia Sukces Nantes stał się podstawą dla kolejnych projektów przywracających infrastrukturę tramwajową w miastach. (Il. 3–6, ss. 146–148) Znacznie polepszyła się metodologia badań nad przebiegiem trasy, opracowano zupełnie nowe rozwiązania techniczne. Zanotowano też pozytywny wpływ tramwajów na ożywienie starych i zdegradowanych części miasta. Rewolucja technologiczna wymuszona konkurencją sprawiła, że tramwaje stały się bardzo atrakcyjne. Pojazdy zaopatrzono w wydajną klimatyzację, tzw. niską podłogę (co zaowocowało większą mobilnością i aktywnością osób niepełnosprawnych). Ważnym elementem stała się praca nad maksymalną redukcją hałasu, który był nieodłączną cechą starszych modeli. Współczesne tramwaje są praktycznie bezgłośne, a swoją obecność zaznaczają sztucznie wywołanym dźwiękiem. Udało się również wyelimitechnicznej – mniejszej niż tej potrzebnej do budowy metra”. Wyniki ministerialnego konkursu z 1975 r. wskazywały tramwaj. Stworzono w nim również zręby standardów (tzw. TFS – I generacja), jakie towarzyszą dziś budowie wszystkich współczesnych linii i pojazdów. 11 Michel Chauty (RPR), mer miasta Nantes w latach 1983–89 – rozpoczął swoją kadencję od zanegowania będącego już w trakcie realizacji pomysłu odbudowy linii tramwajowej, zapoczątkowanej przez jego poprzednika Alaina Chenarda (PS). Chauty uważał, że lepszym rozwiązaniem byłaby rozbudowa i modernizacja sieci autobusowej. Prace budowlane zostały zawieszone na miesiąc, jednak do budowy wrócono dzięki porozumieniu ponadpartyjnemu. 12 Ostatnim zlikwidowanym systemem francuskim był ten zamknięty w 1966 roku w Velanciennes (miasto odbudowało w 2005 r. bardzo nowoczesną trakcję). Ostatni tramwaj wyprodukowany we Francji wyjechał z fabryki w 1950 roku. Wraz z budową trakcji w Nantes, przemysł francuski musiał więc od podstaw rozpocząć produkcję pojazdów. 13 Obecnie na system tramwajowy w Nantes składają się trzy linie o łącznej długości 43,5 km, obsługujące 60 przystanków. W 2008 roku dzienny przewóz pasażerów wynosił ok. 266 tys. osób.


Olsztyn powrót tramwajów – Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

91

nować wibracje, które negatywnie wpływały na historyczną zabudowę. Elementem wyścigu producentów stał się również design. Nowe modele Siemensa, Alstom czy polskiego Solarisa przypominają raczej pojazdy z przyszłości niż starodawne „bimby”. Zwiększenie kultury jazdy w połączeniu z ekologicznym zasilaniem sprawiło, że tramwaj okazał się idealnym środkiem komunikacji w pełnych wąskich uliczek, historycznych miastach naszego kontynentu. Brak emisji spalin pozwala odetchnąć elewacjom. Szyny można umieścić w dowolnej nawierzchni – od trawy po historyczny bruk – umożliwiło to tramwajom wjazd do najbardziej reprezentacyjnych części miast. Tramwaj przestał więc być jedynie środkiem publicznego transportu, a stał się narzędziem urbanistycznym, skutecznie ułatwiającym ożywianie zdegradowanych obszarów. Strasburg – coś więcej niż tramwaj Zachęcone wynikami Nantes kolejne miasta Francji zaczęły planowanie budowy linii tramwajowych. Nie zawsze było to przyjmowane z entuzjazmem. W 1986 roku Reims miało gotowe plany budowy, ale projekt został odrzucony w lokalnym referendum (mieszkańcy zmienili zdanie dopiero w 2004 roku i dziś największe miasto Szampanii szczyci się jedną z bardziej awangardowych sieci tramwajowych Europy). Kolejnym miastem, które zdecydowało się na elektryczne wagony było Grenoble. To właśnie tam wprowadzono standard niskopodłogowych pojazdów. Powszechnie uważa się jednak, że najlepszym przykładem planowania i realizacji trakcji tramwajowej może pochwalić się Strasburg. To miasto położone na pograniczu Francji i Niemiec (pop. 272 tys, aglomeracja 451 tys.) posiada centrum zaklasyfikowane przez UNESCO do światowego dziedzictwa ludzkości. Chociaż ćwierćmilionowa populacja miasta od początku sugerowała tramwaje, bardzo długo rozpatrywano też budowę metra lub premetra (tramwaju podziemnego). Największa batalia stoczyła się w radzie miasta, gdzie kwestie rozwiązań technicznych stawały się pretekstem do gorących sporów o charakterze politycznym. Za wyborem tramwaju optowali socjaliści na czele z Catherine Trautmann (która później została ministrem kultury i komunikacji) i Rolandem Riesem. Argumentowali oni, że koszty budowy metra są wielokrotnie większe. Przeciw byli konserwatyści przekonani, że szyny będą niepotrzebnie zajmowały pasy jezdni a tym samym miasto utonie w korku. Trautmann i Ries chcieli przekształcić śródmieście, mające wówczas poważne problemy z natłokiem samochodów, w obszar wolny od zgiełku i zanieczyszczeń. Nowy Strasburg miał być tętniącym życiem wielofunkcyjnym miastem. „Oznacza to że tramwaj ma zmienić nasze miasto”14 – mówił Jonathan Naas, koordynator polityki transportowej. Ries argumentował, że „poprzez stworzenie buforu pomiędzy pieszymi a samochodami stworzymy przestrzeń gdzie spacer lub siedzenie przy kawiarnianym stoliku na otwartym powietrzu będzie przyjemnością”15. Jak widać już wtedy zdawano sobie sprawę, że środki transportu oparte o zaawansowane technologie mogą być narzędziem urbanistycznym – kreującym, zmieniającym i rewitalizującym. 14 15

B. Adler, Rewolucja Francuska – Next American City. Americancity.org, 2010. Tamże.


Tomasz Birezowski

92

W 1989 roku zwyciężyła opcja tramwajowa. Budowa linii stała się olbrzymim wydarzeniem, nie tylko budowlanym. Wokół projektu zorganizowano wiele konsultacji społecznych, imprez informacyjnych i promocyjnych. Spektakularne przemiany zbliżyły do siebie mieszkańców. Na kanwie przedsięwzięcia powstało wiele organizacji społecznych zrzeszających obywateli. „Na początku było to bardzo trudne – mówi Naas. – Właściciele firm twierdzili, że ludzie nie przyjadą więcej do centrum a Strasburg stanie się miastem wymarłym. Ale jest dokładnie odwrotnie – ludzie zmienili nastawienie i swoje zachowania. Właściwie to powrócili do takich jakie mieli, zanim pojawiły się samochody, hałas i zanieczyszczenie”16. To prawda. Każdy kto odwiedził w ostatnich latach to miasto ma podobne odczucia. Jednak ta przemiana odbyła się znacznym wysiłkiem. Projekt strasburski to niezwykle kompleksowe przedsięwzięcie w którym budowa linii tramwajowej była tylko jednym z wielu elementów. Centrum miasta, które jest owalną wyspą połączoną z lądem szeregiem mostów zostało całkowicie zamknięte dla ruchu samochodowego (poza kilkoma wyjątkami). Zamiast samochodów, wpuszczono do serca miasta tramwaje. Pojazdom pozwolono penetrować obszary średniowiecznej zabudowy. W tym celu opracowano technologię tłumienia drgań wywoływanych przez koła. Maksymalnie zredukowano też formę infrastruktury zasilającej pantograf w prąd. Niektóre place, jak np. Place Kléber zaczęły tętnić życiem dopiero po zdławieniu ruchu. Dostawy do sklepów i restauracji odbywają się jedynie w godzinach porannych. W tym projekcie poszczególne elementy struktury miejskiej wzajemnie się uzupełniają. Dzięki zamianie ulic w deptaki poruszanie się pieszo pomiędzy placami, parkami, pasażami i przystankami jest przyjemnością. (Il. 3, s. 146) Wraz z wprowadzeniem preferencji dla transportu publicznego i pieszych znacznie rozbudowano również sieć ścieżek rowerowych. Wprowadzono system parkingów rowerowych, gdzie rower wypożyczony w jednym miejscu można zostawić w innym. Jednocześnie rozbudowano znacznie ścieżki wokół miasta. Bardzo ciekawym elementem zwiększającym niewątpliwie atrakcyjność linii był program wprowadzenia do publicznych środków transportu instalacji artystycznych. Jednym z jego inicjatorów był Jean-Christophe Ammann, według którego „w muzeach ludzie widzą sztukę jako doświadczenie duchowe. Natomiast sztuka w przestrzeni publicznej ze względu na swą specyfikę powinna być możliwie mało inwazyjna. Gdy wszystkie nasze projekty zostały zakończone, wiele osób wręcz poszukiwało jej obecności, zdając sobie sprawę, że większość instalacji miała bardzo dyskretną formę”. Większość prac nie jest dostrzegalna na pierwszy rzut oka, ale stałe korzystanie z miejskiej komunikacji inicjuje szczególnego rodzaju artystyczne doświadczenia. Np. aby poznać bilety zaprojektowane przez Gérard Collin-Thiébaut, trzeba wsiąść do tramwaju kilka razy, aby zrozumieć wiele znaczeń pracy Barbary Kruger, należy uważnie zwiedzić stację dworca: artystka wykorzystała wszystko – schody, platformy, tablice reklamowe – jako powierzchnie jej tekstów i obrazów. Aby zrozumieć o co chodzi w pracy Johnatana Borofsky’ego trzeba wiedzieć, że „Kobieta idąca w kierunku nieba” ustawiona na Place des Halles w Strasburgu ma męski odpowiednik w mieście 16

B. Adler, Rewolucja Francuska ..., op. cit.


Olsztyn powrót tramwajów – Część III. Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

93

Kassel, w Niemczech. W tramwaju można też usłyszeć „Vox Populi” Rodolphe Burger – to nagranie stu anonimowych mieszkańców miasta, symbolizujące jego kosmopolityczny charakter. Również design przystanków, tramwajów, elementów infrastruktury powierzono artystom. Jedna ze stacji zaprojektowana została przez światowej sławy architektkę Zahę Hadid. Wielki wysiłek włożono w stworzenie systemu zachęcającego do porzucenia prywatnego auta, jako podstawowego środka komunikacji w mieście. Sprawna sieć parkingów „Park&Ride” to oferta kierowana głównie do mieszkańców przedmieść. Bezpłatne parkingi na obrzeżach miasta połączono liniami tramwajowymi w kierunku centrum. Równolegle zwiększono opłaty za parkowanie w samym mieście (początkowa opłata za pierwszą godzinę postoju zwiększa się przy kolejnych). Kompromisem z przedsiębiorcami była zgoda na budowę w obszarze śródmieścia szeregu garaży podziemnych. Jednocześnie w mieście powstało kilkanaście wypożyczalni samochodowych, gdzie wynajem samochodu odbywa się bez formalności, zwykle w ramach bardzo taniego abonamentu rocznego (w ramach abonamentu można wypożyczyć i zwrócić samochód o każdej porze dnia). To opcja dla osób, które na co dzień nie potrzebują samochodu, ale używają go do podróży poza miasto. Plusem tego rozwiązania jest brak potrzeby miejsca postojowego oraz wszystkich czynności związanych z obsługą posiadanego auta. To kolejny sposób na zmniejszenie liczby samochodów w mieście. Innym wzmocnieniem systemu była jego integracja z siecią pociągów podmiejskich. Nie tylko zoptymalizowano czas przesiadki pociąg–tramwaj, ale wprowadzono tramwaj na tory, dzięki czemu klienci zaoszczędzają nawet 10 minut. Wychodzi się z założenia, że każda osoba zachęcona do komunikacji miejskiej oznacza mniejszy tłok na drogach, mniejszy hałas, większe bezpieczeństwo i mniejszy stres. Korzyści dla Strasburga są wymierne. Każdego dnia po mieście jeździ 35% mniej samochodów niż w 1990 roku. Trudno mierzalne są korzyści dla gospodarki, jest jednak jasne, że mieszkańcy mający więcej czasu dla siebie i swoich rodzin są w lepszym położeniu niż obywatele Detroit, Houston czy Glasgow, którzy codziennie stoją w korkach bez żadnej alternatywy. Przede wszystkim miało to jednak pozytywny wpływ na wygląd i jakość centrum. Zapomniane obszary Strasburga odżyły – ulice znów są pełne ludzi, stare budynki zyskały nowe funkcje i zostały szybko odrestaurowane, a przestępczość zmalała. Miasto stało się przyjazne. Zmiany w Polsce Ostatnie 15 lat jest prawdziwą rewolucją w systemach transportu miejskiego, (zwłaszcza we Francji). Popularność tramwaju rozszerzyła się dalej na Niemcy, Skandynawię a nawet sceptyczną Wielką Brytanię (m.in. Londyn, Edynburg, Manchaster) i irlandzki Dublin. Zmiany widać również w USA, gdzie w pośpiechu odbudowywane są niegdyś najpotężniejsze systemy tramwajowe świata, np. w Filadelfii. Polska, która po wejściu do Unii Europejskiej zdobyła znaczne środki finansowe na rozwój infrastruktury, wykorzystuje je różnie. Ostatnie lata upływały przede wszystkim na ratowaniu stanu dróg. Wiele miast zmienia już jednak priorytety. Systemy tramwajowe rozbudowuje się przede wszystkim w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu,


Tomasz Birezowski

94

Gdańsku czy Łodzi. Wyjątkiem okazały się być Gliwice, które w zeszłym roku zlikwidowały swój tabor, pomimo negatywnej oceny w referendum, które było nieważne ze względu na zbyt małą liczbę głosujących. Przyszłość pokaże czy byłą to decyzja właściwa. Budowę nowej linii tramwajowej rozważa się w Płocku i Olsztynie. Tramwaj na Warmii Dzięki unijnym dotacjom przed szansą budowy kompletnego systemu od podstaw jest dziś także stolica województwa warmińsko-mazurskiego. Struktura miasta sprzyja temu rozwiązaniu. Od czasu likwidacji linii tramwajowej w 1965 roku Olsztyn rozrósł się przede wszystkim w kierunku południowym. Powstały „sypialnie miasta”, osiedla Jaroty, Nagórki, Generałów, i te właśnie obszary mają być w pierwszej kolejności połączone z centrum i dworcem – przebieg trasy będzie więc zupełnie inny niż historyczny. Tereny śródmieścia, mocno zniszczone pod koniec drugiej wojny światowej, znacznie się skurczyły. Wydaje się, że rozwój linii tramwajowej przy odpowiednim rozplanowaniu przebiegu i systemu funkcjonowania mógłby istotnie przyczynić się do ich ożywienia. Przed taką szansą stoi np. ulica Kościuszki zabudowana głównie kamienicami z początku XX wieku. Planuje się tam uspokojenie ruchu i wprowadzenie szyn. Takie działania powinny być jednak poprzedzone licznymi profesjonalnymi konsultacjami społecznymi z mieszkańcami, często nie rozumiejącymi istoty przedsięwzięcia. Brak rozmów i przejrzystości działań może odbić się bardzo negatywnie na popularności systemu. Dzięki dostępności komunikacyjnej obszar stanie się zapewne interesującym miejscem dla nowo powstających kawiarni, sklepów czy pubów. Zwiększenie aktywności usług dla pieszych powinno pociągnąć za sobą kompleksową rewitalizację przestrzeni publicznej i obiektów składających się na zabudowę ulicy. Należy też zwrócić szczególną uwagę na skomponowanie wyglądu infrastruktury tramwaju z charakterem historycznego śródmieścia miasta tak, aby podkreślić jego wyjątkową rangę. W planach znajduje się także wybudowanie odnogi zakończonej przystankiem przy Wysokiej Bramie. Pojawiła się więc również okazja do wydłużenia deptaku staromiejskiego o przebieg ulicy 11 Listopada, którą można zmienić w deptak pieszo-tramwajowy, podobny do tych, jakie można spotkać w Amsterdamie. Należy więc mieć nadzieję, że rozwiązania projektowe będą uwzględniały doświadczenia z budowy linii tramwajowych w krajach Europy Zachodniej, a Olsztyn dobrze wykorzysta tę historyczną szansę. Tomasz Birezowski

Literatura Wesołowski J., Miasto w ruchu. Przewodnik po dobrych praktykach w organizowaniu ruchu miejskiego, Łódź 2008. Jak przetworzyć Miejsce. Podręcznik kreowania udanych przestrzeni publicznych, tłum. T. Jeleński, W. Kosiński, Kraków 2009. Gehl J., Życie między budynkami. Użytkowanie przestrzeni publicznych, Kraków 2009.


Wiesława Gadomska

ŁYNA W OLSZTYNIE – RELACJE PRZESTRZENNO-KRAJOBRAZOWE

Rzeka w mieście stanowi istotny element współtworzący jego układ urbanistyczny, charakter krajobrazowy i tożsamość miejsca. Geneza powstania miast nad rzekami zazwyczaj wiąże się ściśle z warunkami naturalnymi oraz możliwościami funkcjonalnymi, jakie zapewnia takie położenie. Najważniejszym czynnikiem urbanistycznym, wpływającym na rozwój miasta są warunki naturalne. To położenie geograficzne miasta, jego topografia, układ wodny, świat roślinny wpływają decydująco na wielowiekowy rozwój miasta.1 Woda, i to w różnej skali, ma ogromne znaczenie w kompozycji krajobrazowej. Naturalna linia wody, odmienna od sztywnej struktury antropogenicznej miasta, stanowi organiczny element w przestrzeni zurbanizowanej, godny podkreślenia i wyeksponowania. Jest częścią natury w układzie przestrzennym miasta. Przez Olsztyn w kierunku z południa na północ przepływa rzeka Łyna. Jest ona istotną osią krajobrazową Olsztyna, który rozwinął się po jej obu brzegach. Położenie i środowisko geograficzne doliny rzeki Obszar, przez który przepływa Łyna, ma znaczące walory krajobrazowe. Teren ukształtowany przez zlodowacenie bałtyckie posiada charakterystyczną falistą rzeźbę terenu z licznymi jeziorami i rozległymi kompleksami leśnymi. Łyna bierze swój początek z obfitych źródeł na wysokości 155 m n.p.m., około 2 km na północny-wschód od wsi Łyna (ok. 35 km od Olsztyna). Ogólna długość rzeki wynosi 264 km, z czego ok. 190 km przepływa przez terytorium Polski. Jest rzeką II rzędu i wpada do Pregoły na terenie Obwodu Kaliningradzkiego i dalej do Zalewu Wiślanego.2 Łyna ma liczne dopływy, a największe z nich to: lewobrzeżne – Marózka, Kwiela, Kortówka, Elma i prawobrzeżne – Wadąg, Kirsna, Symsarna, Pisa Północna, Guber. Nad Łyną leżą miasta: Olsztyn, Dobre Miasto, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce i Sępopol. Dolina rzeki w odcinku górnym skierowana jest ku północy, w swym odcinku źródłowym płynie w głębokiej dolinie, a następnie przez zmeliorowane i podmokłe obszary. W swym górnym biegu rzeka przepływa przez wiele jezior: Krzyżówko (Krzyż), Brzezinek, Brzeźno (Brzeźno Duże), Morze, Kiernoz Mały, Kiernoz Wielki, Łańskie (największe jezioro Pojezierza Olsztyńskiego), Ustrych. Pomiędzy miejsco1 2

T. Tołwiński, Urbanistyka. Zieleń w urbanistyce, tom III, Warszawa 1963. Słownik geograficzno-krajoznawczy Polski, Warszawa 1998, ss. 422–423.


Wiesława Gadomska

96

wościami Ruś i Bartąg rzeka rozszerza się i płynie na terenach podmokłych. W Olsztynie Łyna jest częściowo uregulowana. Powyżej ujścia Wadąga jest spiętrzona na potrzeby elektrowni wodnej. W swym środkowym biegu, od wsi Bukwałd do Lidzbarka Warmińskiego, rzeka silnie meandruje. W dolnym odcinku dolina rzeki jest szeroka. W tej części nie przepływa przez żadne jeziora i ma powolny nurt. Około 2 km przed granicą Łyna wpływa do zbiornika zaporowego, zamkniętego zaporą koło Prawdińska w Obwodzie Kaliningradzkim. Łyna, jako typowa rzeka pojezierna, jest bezwładna hydrologicznie ze względu na niewielką różnicę między wysokimi i niskimi stanami wody. Wynika to z wielu czynników, a jednym z najważniejszych jest charakter terenu, przez który rzeka przepływa. Obszar zlewni Łyny zbudowany jest głównie z utworów przepuszczalnych, najczęściej piaszczystych. Ponadto rzeka w swym górnym biegu przepływa przez kilka jezior, a więc duża jest jej retencja jeziorowa. Retencja powierzchniowa, związana z pokrywą roślinną, jest również wysoka, ponieważ ponad 50% powierzchni zlewni rzeki pokrywają tereny leśne. Wymienione czynniki decydują o wyrównanym odpływie wody w ciągu roku, co powoduje, iż Łyna nie stwarza zagrożenia powodziowego. Historyczne związki miasta z Łyną Miasto Olsztyn założyła kapituła warmińska. Przedstawiciele kapituły przyjechali wiosną 1348 r. z Fromborka do pobliskiego zameczku w Bartążku, aby wskazać teren pod lokalizację przyszłego miasta. To oni podjęli decyzję o budowie zamku i zaczątków miasta – obecnego Olsztyna. Ze względów obronnych dogodnym miejscem okazało się zakole Łyny, zabezpieczone z trzech stron korytem rzeki, na przedpolu od zachodu i od południa wodami licznych jezior: Długiego, Ukiel, Fajferka i Kortowskiego, a od północy zaś i wschodu rozległymi mokradłami. Obszar i dokładne granice miasta ustalono w przywileju lokacyjnym z 1353 r. Dla podkreślenia znaczenia Łyny w powstaniu Olsztyna warto zacytować fragment przywileju lokacyjnego, opisującego granice miasta: „Należy wpierw zacząć od granicy, która biegnie brzegiem rzeki Łyny, dalej postępuje wzdłuż Jeziora Kortowskiego, stąd do jeziora Ukiel i dalej do granic wsi Likusy, a następnie wzdłuż pól tej wsi do granic rzeki Łyny, dalej wraz z rzeką Łyną dochodzi do miejsca, gdzie łączy się z nią rzeka Wadąg. Następnie w górę rzeki Wadąg do granic wsi Myki, stąd do granic Tracka, a potem do granic wsi Klebark, stąd do granic wsi Szczęsne i od niej należy powrócić do rzeki Łyny, czyli do granicy, o której wspomniano na początku.”3 W zacytowanym fragmencie autorzy aktu lokacyjnego kilkakrotnie powołują się na Łynę i wyznaczają granicę miasta wzdłuż linii rzeki. Średniowieczny Olsztyn otaczał system fortyfikacji miejskich, na który składał się pierścień murów obronnych (miejscami podwójny), fosy i Łyna, która w sposób naturalny została włączona do tego systemu. Rzeka otaczała miasto od strony południowo-zachodniej. Stanowiło to 1/3 obwodu miasta w granicach murów obronnych. Miasto i zamek rozdzielała głęboka fosa. Do samego miasta prowadziły trzy zespoły bram i mostów: Brama Dolna i most przerzucony przez Łynę zwany Mostem Szpitalnym (obecnie most św. Jana), Brama Górna (zachowana do dziś) i most przerzucony 3

Olsztyn 1353–2003, red. S. Achremczyk, W. Ogrodziński, Olsztyn 2003, ss. 40–41.


Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe

97

przez nawodnioną fosę oraz Furta, zwana później Bramą Młyńską, która znajdowała się w północnym odcinku murów obronnych i służyła głównie celom gospodarczym, ponieważ łączyła miasto ze znajdującym się na Łynie młynem. Przez pięć wieków zabudowa miasta nie wykraczała poza obrys murów obronnych. W okresie tym przebieg koryta Łyny nie ulegał zmianom. Rzeka stanowiła dla mieszkańców źródło wody pitnej i podstawę utrzymania higieny. Zmiany w układzie przestrzennym Olsztyna przyniósł początek XIX w., kiedy to zabudowa miasta wykroczyła poza obrys murów obronnych. Z dwóch, przeciwległych stron miasta powstały dwa przedmieścia: za Bramą Górną na północnym-wschodzie – Górne Przedmieście, a za Bramą Dolną – Dolne Przedmieście. W 1818 roku rada miasta podała, iż Łyna w mieście ma 24 stopy szerokości i 5 stóp głębokości oraz jest spławna i żeglowna. Wykorzystywanie rzeki jako drogi wodnej dla spławianego drewna wymagało częstego pogłębiania koryta i budowy kanałów dla odprowadzania spławianego drewna na bok z głównego nurtu rzeki.4 W 1825 roku przeprowadzono prace regulacyjne Łyny na odcinku od dzisiejszego Szpitala Miejskiego do miejsca, gdzie znajdował się młyn zamkowy. Prowadzone prace polegały głównie na osuszeniu nadbrzeżnych mokradeł. Odcinek rzeki wraz z przyległym do niego obszarem położonym przed mostem św. Jana nazywano potocznie „Olsztyńską Wenecją”. Znajdujące się tam domy, swymi murami dochodziły bezpośrednio do samej rzeki i stąd skojarzenia w nazwie. Na brzegach budowano przystanie i pomosty, przy których mogły cumować łodzie wiosłowe i kajaki. Okoliczni mieszkańcy mieli tam małe, drewniane składziki, umożliwiające hodowle na małą skalę ptactwa wodnego.5 Geometria przepływu Łyny przez Olsztyn Przez Olsztyn rzeka płynie z południa na północ. Krótkie jej fragmenty w rejonie Starego Miasta i Lasu Miejskiego mają przebieg równoleżnikowy. Rozpatrywana i analizowana długość Łyny ograniczona jest punktami brzegowymi, za które przyjęto punkty przecięcia koryta rzeki z granicami administracyjnymi Olsztyna. Początkowy punkt zlokalizowany został na granicy południowej (A), końcowy na granicy północnej (Ł), zgodnie z kierunkiem spływu nurtu rzeki. Długość badanego odcinka wynosi 14,5 km (łącznie z 3,1 km fragmentem długości rzeki prowadzącym wzdłuż granicy administracyjnej miasta). Wyznaczono również punkty charakterystyczne, za które przyjęto punkty przecięcia koryta rzeki z mostami i wiaduktami kolejowymi. (Ryc. 1, il. 1, s. 149) Ślad, jaki wyznacza przepływająca Łyna w obszarze miasta, charakteryzuje się swoistą geometrią, którą można interpretować jako jeden z walorów wynikających z relacji rzeki z miastem. Analizując przebieg koryta Łyny w obszarze granic administracyjnych Olsztyna, należy uznać za najbardziej atrakcyjne kilka poniższych cech, wynikających z punktu widzenia relacji przestrzenno-krajobrazowych. (Ryc. 2, il. 2, s. 149) Po pierwsze – znaczną długość miejskiego odcinka rzeki (14,5 km), a jej przebieg wykazuje wyraźną orientację północno-południową. Względną długość rzeki w sto4 5

A. Wakar, Olsztyn 1353–1945, Olsztyn 1971, s. 106. S. Piechocki, Olsztyn magiczny, Olsztyn 2002, ss. 201–202.


98

Wiesława Gadomska

Ryc. 1. Łyna przepływająca przez Olsztyn z podziałem na odcinki i wyznaczonymi punktami charakterystycznymi. Źródło: opracowanie własne. (Ryc. 1. kolorowa, s. 149)

sunku do obszaru miasta można zilustrować poprzez odniesienie jej długości do podstawowych wielkości liniowych, charakteryzujących wielkość miasta. Porównania te wyglądają następująco: • odległość prostych przechodzących przez skrajne (północny i południowy) punkty granicy miasta wynosi 11,8 km, co stanowi 81% długości miejskiego odcinka rzeki; • odległość prostych przechodzących przez skrajne (wschodni i zachodni) punkty granicy miasta wynosi 13,3 km, co stanowi 92% długości miejskiego odcinka rzeki; • średnica koła o pow. 87,9 km2, odpowiadającej obszarowi miasta – wynosi 10,6 km, co stanowi 73% długości rzeki w mieście. Po drugie – duże rozwinięcie rzeki6 w granicach miasta. Skalę wzajemnego przenikania obszaru miasta i doliny rzeki można scharakteryzować posługując się parametrem morfometrycznym, jakim jest rozwinięcie rzeki. Rozwinięcie Łyny w granicach administracyjnych Olsztyna określa stosunek długości miejskiego odcinka rzeki do długości linii prostej, łączącej punkty przecięcia rzeki z granicami miasta i przedstawia się następująco: 6 E. Bajkiewicz-Grabowska, A. Magnuszewski, Przewodnik do ćwiczeń z hydrologii ogólnej, Warszawa 2002, ss. 61–63.


Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe

99

• długość rzeki w granicach miasta L = 14,5 km, • długość linii prostej łączącej punkty przecięcia rzeki z granicami miasta L1 = 10,3 km, • rozwinięcie rzeki w obszarze miasta L/L1 = 14,5/10.3 = 1,4. Wielkość parametru przekraczająca wartość 1 charakteryzuje skalę nieliniowego przepływu rzeki przez badany obszar. Po trzecie – zrównoważony podział obszaru miasta korytem rzeki. Koryto Łyny zawarte w granicach Olsztyna tworzy linię podziału jego obszaru na prawo- i lewobrzeżną część. Proporcjonalność podziału miasta w odniesieniu do jego powierzchni i liczby mieszkańców wygląda następująco: • powierzchnia miasta w granicach administracyjnych wynosi 87,9 km2, z czego część prawobrzeżna stanowi 48,3 km2 (ok. 55%), część lewobrzeżna 38,7 km2 (ok. 44%), • liczba mieszkańców miasta wynosi 172.559, z czego część prawobrzeżną zamieszkuje 130.607 (75,7%) mieszkańców, lewobrzeżną 38.759 (24,3%). Po czwarte – osiowy przebieg rzeki w rejonie śródmieścia. Śródmiejski obszar Olsztyna zajmuje na planie miasta kwadrat o bokach długości 2,5 km, równoległych do linii północ–południe, wschód–zachód. Długość śródmiejskiego odcinka rzeki wynosi 3,40 km. Linia prosta, łącząca punkty przecięcia nurtu rzeki z bokami kwadratu,

Ryc. 2. Geometria przepływu Łyny przez Olsztyn. Źródło: opracowanie własne. (Ryc. 2. kolorowa, s. 149)


100

Wiesława Gadomska

jest równa długości jego boku (2,5 km) i przebiega wzdłuż linii północ-południe, tworząc oś symetrii obszaru śródmieścia. Znaczna długość miejskiego odcinka rzeki oraz duże jej rozwinięcie w obszarze miasta sprzyjają tworzeniu terenów nadrzecznych o znacznej skali i ogólnomiejskim charakterze, wzbogacając miasto o nowe wartości krajobrazowo-funkcjonalne. Linia Łyny w Olsztynie jest kręta – tworzy wiele zakoli, zakrętów, co stanowi o jej malowniczości. Osiowy przebieg rzeki przez obszar miasta ułatwia dostępność terenów nadrzecznych mieszkańcom Olsztyna, w dłuższej perspektywie czasowej nie pozwoli też na marginalizację rzeki i jej brzegów w wizerunku miasta, szczególnie w jego śródmiejskim obszarze. Relacje przestrzenno-krajobrazowe rzeki w mieście Charakter ukształtowania terenu badanego ciągu nadrzecznego jest bardzo niejednorodny i urozmaicony. Zróżnicowanie to wynika z budowy geologicznej badanego terenu. Zmienne cechy rzeźby terenu dodatnio wpływają na walory krajobrazowe doliny. Przepływając przez teren miasta Łyna tworzy z jego obszarem zróżnicowane relacje przestrzenno-krajobrazowe. Przejawiają się one w zmiennych proporcjach elementów naturalnych i antropogenicznych, tworzących miejskie otoczenie rzeki. Analizując plan miasta oraz konfrontując jego zapis ze stanem faktycznym, czytelny staje się podział miejskiego odcinka rzeki na trzy, zróżnicowane pod kątem przestrzenno-krajobrazowym, charakterystyczne fragmenty:7 • południowy, którego otoczenie tworzą elementy naturalne i kulturowe, z dominacją elementów naturalnych; • środkowy, którego otoczenie tworzą elementy kulturowe i naturalne, z dominacją elementów kulturowych; • północny, którego otoczenie w całości tworzą elementy naturalne, ze śladowymi elementami kulturowymi. Walory przyrodnicze odcinka południowego Łyna, po przekroczeniu granic Olsztyna od strony południowej, przepływa przez teren rozległych, podmokłych łąk. (Il. 3, s. 150) Długość odcinka południowego wynosi ok. 3,5 km, licząc od południowej granicy miasta (punkt charakterystyczny A) do okolic mostu w ciągu alei Obrońców Tobruku (punkt charakterystyczny D). Szerokość Łyny w miejscu przecięcia z południową granicą Olsztyna wynosi ponad 20 m. Jej brzegi są bagniste i niedostępne. Głębokość koryta w głównym nurcie wynosi ok. 2,5 m. Dolina rzeki na tym odcinku jest szeroka i wynosi ok. 400–600 m. Koryto Łyny wraz z pasem roślinności przybrzeżnej jest miejscem występowania wielu różnych zbiorowisk roślinności wodnej i szuwarowej. Najbardziej rozpowszechnionym powierzchniowo 7 W. Gadomska, Walory krajobrazowe rzeki w mieście i ich wykorzystywanie w zagospodarowaniu przestrzennym obszarów nadrzecznych (na przykładzie Łyny w Olsztynie), rozprawa doktorska, maszynopis, Kraków 2008.


Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe

101

na tym odcinku jest szuwar trzcinowy, na który składa się zespół oczeretu jeziornego i trzciny pospolitej.8 Dno doliny na tym odcinku ma charakter torfowiska pojeziernego, jest podmokłe i pocięte licznymi rowami melioracyjnymi. Jest ono pozostałością jeziora przepływowego, o czym świadczą zalegające tam do głębokości poniżej 10 m osady pojezierne.9 Niemal cała powierzchnia torfowiska porośnięta jest trzciną pospolitą. Pojedyncze drzewa lub niewielkie grupy składają się głównie z wierzb i olch. Na środku torfowiska znajduje się wyspa mineralna porośnięta zwartą roślinnością drzewiastą, którą stanowią głównie sosny, brzozy i olchy. (Il. 4, s. 150) Wzdłuż lewego brzegu rzeki znajduje się usypana grobla, która wykorzystywana jest jako ciąg spacerowy. Ingerencja człowieka w środowisko przyrodnicze na tym terenie jest niewielka, a jego cenne walory przyrodnicze należy bezwzględnie chronić. Ponieważ większość terenu wypełniają słabo nośne osady pojezierne, tak więc nie nadają się one pod zabudowę i dzięki temu pozostają gwarancją utrzymania otwartych widoków na tereny nadrzeczne na tym odcinku. Są to jednocześnie najniżej usytuowane tereny nadrzeczne Łyny. Na prawym brzegu rzeki, powyżej punktu charakterystycznego C (mostów w ciągu ul. Tuwima), w odległości ok. 150 m od brzegu rzeki, znajduje się Park Pozorty (dawny park dworski – obecnie bardzo zaniedbany). Zachowany tam drzewostan zdominowany jest przez gatunki liściaste: klony pospolite, lipy drobnolistne i buki pospolite. Na terenie parku wyróżniają się drzewa będące pomnikami przyrody: buk 6-pienny forma płacząca, dąb forma kolumnowa, choina kanadyjska, dąb czerwony o dwóch pniach (rok uznania 1986).10 Walory kulturowe i przyrodnicze odcinka środkowego Odmienny charakter posiada środkowy odcinek doliny Łyny. Jego południowa granica sięga al. Obrońców Tobruku (punkt charakterystyczny D), a północna wiaduktów kolejowych (punkt charakterystyczny J), przerzuconych przez rzekę na obrzeżach Starego Miasta. Jego długość wynosi ok. 4 km. Na tym fragmencie dolina znacznie się zwęża. Ta zmiana szerokości wynika ze zmiany utworów, przez jakie przepływa rzeka, a tworzą ją w części południowej omawianego fragmentu, wypiętrzone utwory polodowcowe, zbudowane głównie z glin zwałowych, obustronnie tworzące stromy brzeg doliny.11 Na uwagę zasługuje teren położony w centrum miasta wzdłuż środkowego śródmiejskiego odcinka rzeki pomiędzy ulicami: Pieniężnego, 22-go Stycznia, E. Plater, T. Kościuszki i al. Niepodległości. Obszar ten o pow. 13,5 ha wyznaczony jest przez 8 Z. Endler, J. Duriasz, Przegląd fitosocjologiczno-kartograficzny fitocenoz wodnych i zarośli wierzbowych rzeki Łyny w granicach Olsztyna, Biuletyn Naukowy 2000, nr 10, ss. 121–130. 9 M. Olkowski, Kształtowanie się roślinności na zmeliorowanych łąkach w dolinie rzeki Łyny koło Olsztyna, Zeszyty Problemowe Postępów Nauk Rolniczych 1975, nr 169, ss. 115–123. 10 W. Knercer, I. Liżewska, Parki Olsztyna. Materiał informacyjny o olsztyńskich parkach, opracowanie wykonane na zlecenie Urzędu Miasta Olsztyn, materiały niepublikowane UM, 2005, ss. 33–36. 11 J. Rumiński, Szczegółowa mapa geologiczna Polski, arkusz Olsztyn (175), skala 1:50.000, Warszawa, 1996.


102

Wiesława Gadomska

odcinek Łyny długości 0,7 km, tworzący malownicze zakole i rozległą dolinę rzeczną o średniej szerokości 250 m. Na początku XIX wieku w miejscu tym urządzono kąpielisko miejskie oraz tereny wypoczynkowe dla mieszkańców miasta. Od ponad pół wieku planowanym przeznaczeniem omawianego terenu ma być Park Centralny.12 Drzewa i krzewy na tym obszarze rosną w sposób przypadkowy i są nierównomiernie rozmieszczone. Sytuacja ta wynika z faktu, iż przed laty, na znacznej części tego terenu, znajdowały się ogródki działkowe. Stąd też wśród inwentaryzowanej zieleni, spośród wszystkich drzew objętych inwentaryzacją aż 23% stanowią drzewa owocowe: jabłonie, grusze, śliwy, wiśnie, zaledwie 1% to gatunki iglaste: głównie świerki i pojedyncze sosny, a pozostałe 76% to drzewa liściaste13. Skład gatunkowy istniejącej zieleni nie jest zbyt zróżnicowany. W większości są to wierzby i olchy oraz pojedyncze topole i brzozy, rosnące głównie wzdłuż Łyny. Pod koronami drzew na terenach przybrzeżnych, spotkać można grupy m.in. bzu czarnego, czeremchy, klonu. Najcenniejszą grupę zieleni pod względem gatunkowym i wiekowym stanowi starodrzew na zapleczu Domu Biskupiego i nasadzenia alejowe wzdłuż drogi gruntowej w centralnej części planowanego parku. Ten wartościowy drzewostan tworzą głównie lipy, dęby, graby. Występująca zieleń na terenie przyszłego Parku Centralnego rośnie w sposób naturalny, ale mimo ogólnego zaniedbania, posiada imponujące walory krajobrazowe, które godne są wyeksponowania przy kompleksowym zagospodarowaniu terenów nadrzecznych Łyny. (Il. 5, s. 151) Na omawianym terenie w sposób samoistny wykształciły się: systemy ścieżek pieszych przebiegających w kierunkach: wschód–zachód, północ–południe skracających drogę pieszym w obrębie centrum; „dzikie” obozowiska bezdomnych; nielegalne wysypisko śmieci, gruzu i gruntu z robót ziemnych; prowizoryczne pomosty dla trenujących kajakarzy. Ponad dziesięciohektarowy teren położony w malowniczym zakolu Łyny ulega ciągłej degradacji. Pojawia się problem przezwyciężenia negatywnych konotacji tego terenu z okresu ostatnich dziesięcioleci. Tradycja miejsca, będącego niegdyś urokliwym miejskim kąpieliskiem, w miarę upływu lat uległa dewaluacji. Coraz częściej teren ten kojarzony jest z miejscem zaniedbanym i niebezpiecznym. Potencjał krajobrazowy, jaki niewątpliwie posiada malownicze zakole Łyny, wpisane w ścisłe centrum miasta, rozmył się w chaosie destrukcyjnego obchodzenia się z przestrzenią miejską. W środkowym odcinku rzeka stworzyła dogodne warunki lokalizacji wielu budowli, powstających w mieście na przestrzeni sześciu wieków jego istnienia. (Il. 6, s. 151) W granicach tego fragmentu położone są zabytki, stanowiące najcenniejsze dziedzictwo architektoniczno-urbanistyczne Olsztyna (zamek kapituły warmińskiej, konkatedra św. Jakuba, fragment średniowiecznych murów obronnych z Wysoką Bramą, stary ratusz). Szczególne walory krajobrazowe badanego odcinka wynikają z ponadprzeciętnych w skali miasta warunków ekspozycyjnych poszczególnych zabytków oraz całego zespołu zabudowy staromiejskiej. 12 S. Elek, Założenia projektowe na urządzenie Parku Centralnego w Olsztynie, Wojewódzkie Archiwum Państwowe, Olsztyn, 1954. 13 Na terenie przyszłego Parku Centralnego zinwentaryzowano ogółem 1462 szt. drzew oraz ok. 6400 m² powierzchni zakrzewień i zwartych zadrzewień: Inwentaryzacja szczegółowa zieleni – Park Centralny w Olsztynie, Biuro Projektowo-Usługowe „A-L”, Olsztyn, 2001.


Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe

Ryc. 3. Zgodność dzisiejszej sylwety Starego Miasta z przekazem ikonograficznym. Źródło: opracowanie własne

103


Wiesława Gadomska

104

Wokół zamku i wzdłuż rzeki na terenie Starego Miasta zlokalizowany jest park Podzamcze (pow. 12 ha), tradycyjne miejsce spacerów i wypoczynku dla mieszkańców miasta. Jest atrakcyjnie położony i składa się z wielu wnętrz krajobrazowych, dla których Łyna stanowi główną oś kompozycyjną. (Il. 7, s. 152) Park sięga swą historią przełomu XIX i XX w., a powstał w wyniku adaptacji dziewiętnastowiecznych założeń ogrodowych ulokowanych nad Łyną w sąsiedztwie zamku (m.in. ogrodu przy willi Haricha, ogrodu o charakterze parkowym wokół restauracji Schlossgarten, parku przy kasynie oficerskim), które połączono układami alejowymi.14 Na uwagę zasługuje piękny starodrzew, wśród którego dominują: spośród gatunków liściastych – klon pospolity, lipa drobnolistna, wiąz szypułkowy; wśród gatunków iglastych największą grupę stanowią świerki pospolite i kłujące. Park łączy się funkcjonalnie z ciągiem spacerowym wzdłuż Łyny i prowadzi do Lasu Miejskiego oraz parku Jakubowo (w odcinku północnym). Wzajemne przenikanie się walorów przyrodniczych i kulturowych w tej części miasta jest wielkim jego atutem. Spacerując wśród zieleni parkowej poznajemy najcenniejsze zabytki. Dominanty w postaci starych wież kościelnych i zamkowej jawią się wśród konarów drzew. Ta przemienność wrażeń jest cenna z rekreacyjnego punktu widzenia i percepcji krajobrazu. Porównując dzisiejsze panoramiczne widoki miasta, obserwowane ze staromiejskiego odcinka Łyny, z analogicznymi widokami zarejestrowanymi na początku ubiegłego wieku, zauważalna staje się niezmienność sylwety Olsztyna w obrębie jego najstarszej, historycznej części. (Ryc. 3) Niezmienność zapisu współczesnego i ikonograficznego stanowi jedną z najistotniejszych wartości staromiejskiego odcinka Łyny, polegającą na trwałości i autentyczności jej architektoniczno-urbanistycznej treści.15 Walory przyrodnicze odcinka północnego W północnym odcinku Łyna płynie głęboko wciętą i krętą doliną. Koryto rzeki nieco się rozszerza, a jej bieg jest bardziej naturalny. Długość tego odcinka wynosi ok. 7 km (łącznie z 3,1 km fragmentem długości rzeki prowadzącym wzdłuż granicy administracyjnej miasta). Wschodnią granicę doliny tworzą utwory z piasków wodnolodowcowych. Zachodni brzeg doliny w przeważającej części zbudowany jest z piasków i żwirów wodnolodowcowych, wśród których znajdują się wypiętrzone utwory polodowcowe glin zwałowych moren martwego lodu, a także piaski, żwiry i głazy moren martwego lodu.16 Ceglano-stalowe konstrukcje wiaduktów kolejowych (punkt charakterystyczny J) o trzech łukowych przęsłach, będących początkowym punktem omawianego odcinka, tworzą malowniczą ramę, kadrującą widok z jednej strony na zabudowania Starego Miasta z charakterystycznymi sylwetami zamku i katedry, a w przeciwnym kierunku otwierają ciąg spacerowy w kierunku Lasu Miejskiego i Jakubowa. (Il. 8, s. 152) To z inicjatywy założonego w 1879 roku Towarzystwa Upiększania Miasta, w latach 14

W. Knercer, I. Liżewska, Parki Olsztyna..., op. cit., s.13. W. Gadomska, Walory krajobrazowe..., op. cit., ss. 143–159. 16 J. Rumiński, Szczegółowa mapa..., op. cit. 15


Łyna w Olsztynie – Relacje przestrzenno-krajobrazowe

105

1884–86 urządzono wzdłuż lewego brzegu Łyny promenadę spacerową w postaci alei klonowo-lipowej, prowadzącą do Lasu Miejskiego. Las ten ma szczególną wartość ekologiczną i jest obiektem unikalnym ze względu na stary drzewostan i walory krajobrazowe. (Il. 10, s. 153) Powyżej 140-letnie drzewostany stanowią 36% powierzchni lasu. Głównymi gatunkami lasotwórczymi są sosna, buk, dąb, świerk i brzoza.17 Na południe od elektrowni wodnej, w części rozlewiskowej rzeki, występują zbiorowiska roślin o liściach pływających – zespół grążela żółtego i grzybienia białego. Odcinek miejski Łyny leży na trasie spływu kajakowego. (Il. 11, s. 153) Najbardziej popularna jest trasa długości 8 km (2–2,5 godz. płynięcia), która ma swój początek u podnóża zamku, a dalej prowadzi przez Las Miejski do elektrowni wodnej. Wnioski Piękno Olsztyna ma ścisły związek z wodą – miasto jedenastu jezior jest nanizane na krętą linię Łyny. Nie stworzyła ona fizycznej bariery w układzie przestrzennym miasta – Olsztyn rozwija się proporcjonalnie i w części lewobrzeżnej, i prawobrzeżnej. Tylko nieliczne fragmenty miejskiego odcinka Łyny są zagospodarowane w wyniku planowego procesu inwestycyjnego (koncepcja, projekt, realizacja) – stanowią one tereny urządzonej zieleni miejskiej, rekreacji i wypoczynku. Zauważalne jest zjawisko spontanicznego, samoistnego zagospodarowywania brzegów rzeki. Istotny element kulturowego otoczenia rzeki stanowią zabytki położone w sąsiedztwie Łyny. Malownicze połączenie historycznej architektury z naturą stanowi najistotniejszy motyw tożsamości krajobrazowej Olsztyna. To wzajemne przenikanie walorów przyrodniczych i kulturowych jest cenną wartością w percepcji krajobrazu miejskiego. Ogromny potencjał walorów krajobrazowych, tak naturalnych jak i kulturowych, tkwiący w relacjach miasto – rzeka należy wykorzystać w działaniach zmierzających do zagospodarowania obszarów nadrzecznych w Olsztynie.

17 Program Ochrony Środowiska Miasta Olsztyna na lata 2005–2008 z perspektywą do 2011, Urząd Miasta Olsztyn, 2005.


Kamil Bernacki

RECYKLING W KSZTAŁTOWANIU KRAJOBRAZU WSPÓŁCZESNYCH PARKÓW MIEJSKICH Na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat znaczenie terenów zieleni w planowaniu przestrzennym miast Europy Zachodniej istotnie wzrosło – zarówno w ujęciu funkcjonalnym, jak i formalnym czy strategicznym. Po wielkim „marketingowym” sukcesie Parc de la Villette1 oraz kilku kolejnych realizacji paryskich (m.in. Parc Bercy, Parc André Citroën), po przyciągających uwagę opinii publicznej, zakrojonych na niespotykaną dotąd skalę niemieckich wystawach BUGA i IGA, dzięki rozmachowi, z jakim potraktowano zagospodarowanie przestrzeni publicznych w ramach wystaw EXPO (m.in. Sewilla ’92, Lizbona ’98, Hanower 2000) i Olimpiady 1992 roku w Barcelonie, wreszcie strategii rewaloryzacji wielu miast opartych w znacznym stopniu na rozbudowie systemu zieleni miejskiej, park miejski stał się obiektem zainteresowania władz dbających o nowoczesny wizerunek miasta i regionu, nieodzownym elementem zrównoważonej polityki przestrzennej. Współczesny park pojawia się nie na marginesie, ale w centrum myślenia o przekształceniach struktur zurbanizowanych. Europejską rzeczywistością stał się rozbudowany funkcjonalnie wizerunek parku. W największym stopniu dotyczy to krajów rozwiniętych, których gospodarka rozpędzona na fali epoki przemysłowej, teraz – osiągnąwszy stabilny poziom dobrobytu – zwalnia i szuka lekarstwa na rany zadane przyrodzie i społeczeństwu. Nowa wizja parku z pewnym trudem przenika do świadomości społeczeństw uboższych, w tym młodszych członków Unii Europejskiej, takich jak Polska, dla których wciąż bardziej nagląca jest potrzeba ekspansji ekonomicznej, niż troska o jakość środowiska. Nową przeszkodą stał się od niedawna światowy kryzys ekonomiczny, blokujący nowe inwestycje również w sektorze publicznym. W dobie pojawiającej się z jednej strony konieczności twórczego i zrównoważonego podejścia do przekształcania wizerunku miasta, z drugiej zaś trudnych do przekroczenia ograniczeń inwestycyjnych, szczególnie interesujące wydaje się sięganie po środki wyważone ekonomicznie, a mimo to spektakularne w wyrazie formalnym. Środki te mają charakter konserwatorski, mimo iż przedmiotem konserwacji stają się obiekty, których wartość historyczna odczytana może być często wyłącznie przez pryzmat zachowania genius loci, kontekstualnej tożsamości lokalnej. W dorobku architektury krajobrazu ostatniego ćwierćwiecza ważne miejsce zajmują realizacje, które 1 Na końcu artykułu umieściłem alfabetyczny wykaz parków wzmiankowanych w tekście, zawierający również ich krótką charakterystykę.


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

107

określić można jako „recykling” przestrzeni. Przestrzenie publiczne, w tym parki, wyrastają w miejscach nieużytku, likwidowanego zakładu przemysłowego, jednostki wojskowej, przeniesionego pod ziemię węzła komunikacyjnego. Na terenach przez miasto „odzyskanych”, wtórnie udostępnionych jego mieszkańcom. Towarzyszy temu tendencja do wtórnego wykorzystania istniejących elementów zagospodarowania oraz powrót do koncepcji „dzikiej” przyrody, wymagającej minimalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Niniejszy artykuł omawia różnorodne aspekty recyklingu w architekturze krajobrazu na wybranych przykładach parków miejskich zrealizowanych w Europie Zachodniej w latach 1982–2006. Oblicza i filozofia recyklingu krajobrazu Odzysk, zwany inaczej recyklingiem, rozpatrywać można w szerokim spektrum aspektów. Polskie prawo definiuje recykling następująco: „Odzysk odpadów, który polega na powtórnym przetwarzaniu substancji lub materiałów zawartych w odpadach w procesie produkcyjnym w celu uzyskania substancji lub materiału o przeznaczeniu pierwotnym lub o innym przeznaczeniu, w tym też recykling organiczny, z wyjątkiem odzysku energii.”2 W dziedzinie architektury i architektury krajobrazu częste jest poszerzanie znaczenia pojęcia dla opisu wszelkich metod wtórnego wykorzystania istniejących elementów architektury i zagospodarowania. W przypadku parków miejskich pojęcie recyklingu odnieść można do wszystkich poziomów organizacji i skali – poczynając od całościowej zmiany funkcji terenu połączonej z szeroko zakrojoną rekultywacją, poprzez adaptacje budynków (Amsterdam: Cultuurpark Westergasfabriek, il. 5, s. 155), wykorzystanie maszyn (Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände, fot. 4, s. 113), aż po wtórne użycie materiałów i pokazową utylizację odpadów (Poczdam: BUGA 2001 – Volkspark Bornstedter Feld). Działania takie w największej skali realizowano w ramach niemieckich wystaw budowlanych IBA Emscher Park w Zagłębiu Ruhry oraz IBA Fürst Pückler Land na Pojezierzu Łużyckim (Saksonia i Brandenburgia)3. Począwszy od niemieckich wystaw budowlanych i ogrodniczych w latach 90. (IBA Emscher Park, Cottbus: BUGA 1995 – Spreeauenpark; Gelsenkirchen: BUGA 1997 – 2

Ustawa z dnia 27 kwietnia 2001 r. o odpadach, Dz. U. 2007 r., Nr 39 poz. 251. Oba te przedsięwzięcia mają już bogatą literaturę. Na temat IBA wypowiadali się m.in.: A. Drapella-Hermansdorfer, Bilans na koniec wieku, w: Architektura Krajobrazu 1/2001, Wrocław, ss. 4–33; Kształtowanie krajobrazu: idee, strategie, realizacje. Część I. Saksonia, Brandenburgia, Berlin, red A. Drapella-Hermansdorfer, Wrocław 2004; K. Gasidło, Problemy przekształceń terenów poprzemysłowych. Zeszyty Naukowe Politechniki Śląskiej 1998, nr 1408; J. Kopietz-Unger, IBA – Emsher Park – architektura, w: Architektura & Biznes 7/8/99, ss. 46–48 oraz IBA Emsher Park – wystawa końcowa, w: Architektura & Biznes 6/99, ss. 48–49; M. Stangel, IBA-see – wielkie sprzątanie po XX wieku?, w: Architektura Krajobrazu 4/2001, Wrocław, ss. 51–56, jak również A. Kolkau, Emscher Landscape Park in the post-IBA era, w: Topos 40/2002, ss. 32–38; R. Kuhn, Changing the landscape of Lusatia, w: Topos 47/2004, ss. 61–69; G. Mader, Gartenkunst de 20. Jahrhunderts: Garten- und Landschaftsarchitektur in Deutschland, Stuttgart 1999; cały numer Topos 26/1999 – A renewal concept for a region (m.in. L. Diedrich, No politics, no park: the Duisburg-Nord model, D. Kohler Dorothée, The IBA Emscher Park – a typically German project?). 3


Kamil Bernacki

108

Nordsternpark; Magdeburg: BUGA 1999 – ElbauenPark) szeroko rozumiany recykling stał się podstawą większości działań podejmowanych w duchu zrównoważonego rozwoju. Filozofia recyklingu krajobrazu stanowi element szerszej filozofii zrównoważonego rozwoju. W Niemczech do rozwoju ideowych podstaw tej metody przyczynił się szczególnie Peter Latz przez projekt Landschaftspark Duisburg-Nord w Duisburgu i popularyzację jego założeń: subtelnych przekształceń z zachowaniem istniejącej wegetacji oraz wykorzystanie i adaptację dostępnych na miejscu elementów.4 (Il. 1, s. 154) Filozofia recyklingu zakłada, że każdy element środowiska kulturowo-przyrodniczego zastanego na obszarze projektowym można i należy włączyć w nową całość. Metody Latza znajdują wielu naśladowców w Europie i poza nią. W Chinach na przykład teorię tę rozwija i wyraża w swojej praktyce Kongjian Yu, dopowiadając właściwą kolejność działań: w pierwszym rzędzie należy zachowywać elementy istniejące, przede wszystkim naturalne, następnie przekształcać artefakty, a dopiero w trzeciej kolejności projektować elementy całowicie nowe5. Lokalizacja – recykling miejsca Przeważająca większość nowych parków powstaje obecnie w ramach recyklingu przestrzeni, na „terenach z odzysku”6. Po pierwsze odzyskane są dla mieszkańców miasta i miejskiej przestrzeni publicznej, dla której były dotąd wyłącznie „mentalną białą plamą”, terra incognita, uciążliwym sąsiadem lub co najwyżej zamkniętym miejscem pracy. Po drugie – dla przyrody, której dotąd były wrogiem i przeciwieństwem. Projekty albo nawiązują do tradycji miejsca, która nadaje im postindustrialny, przetworzony charakter (Natur-Park Schöneberger Südgelände), albo kreuje się im nową tożsamość (Barcelona: Parc Diagonal-Mar). Mamy do czynienia z następującymi typowymi „miejscami odzyskanymi”: • Parki na terenie byłych zakładów pracy: przemysłowych (Landschaftspark Duisburg-Nord, Parc André Citroën, Parc de La Villette, i Cultuurpark Westergasfabriek w Amsterdamie), kopalnianych (Nordsternpark), magazynowych (Parc Bercy), portowych (Londyn: Thames Barrier Park), kolejowych (Natur-Park Schöneberger Südgelände) – silne piętno wcześniejszej funkcji, eksponowanie zabudowy przemysłowej, tropów urbanistycznych, nawiązania symboliczne, recykling; często obejmują

4 P. Latz, The idea of making time visible (w: Topos 33/2000, ss. 94–99) oraz „Design” by handling existing / Design with nature (w: A. Arriola i in. Modern Park Design: Recent Trends. Amsterdam 1993, ss. 90–101). 5 K. Yu, W. Pang, The Culture Being Ignored and the Beauty of Weeds – The Regenerative Design of Industrial Laud, Zhongshan Shipyard Park, w: China Architecture and Building Press, Pekin 2003. 6 A. Drapella-Hermansdorfer, Współczesny park miejski w Europie, w: Wizja rozwoju Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku im. Gen. Jerzego Ziętka, Katowice 2006, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, on-line: www.silesia-region.pl/wpkiw/spec_adh.htm; por.: D. Lambert, A tale of two cities, w: Landscape Design 293, 9/2000, ss. 15–17 – „tereny opuszczone” (ang. derelict lands); J. K. Gyurkovich, Miejsca odzyskane – gazometry wiedeńskie i inne przypadki, w: Miasto w mieście, red. J. K. Gyurkovich, Kraków 2003 – „miejsca odzyskane”, A. Drapella-Hermansdorfer, Bilans na koniec wieku – „ziemie odzyskane”.


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

109

tereny hałd i wysypisk przekształcane w zielone pagórki bądź inne formy terenowe (ElbauenPark). • Parki w miejscu dawnych lotnisk i terenów wojskowych – uwzględniają historię miejsca, jednak pozostawiając znacznie mniej świadectw materialnych; wielkoobszarowe, dominuje zagospodarowanie ekstensywne (Volkspark Bornstedter Feld, Monachium: BUGA 2005 – Landschaftspark Riem). • Parki ponad trasami i węzłami komunikacyjnymi – z reguły układzie liniowym (Barcelona: parki wybrzeża, Paryż: Jardins de l’Arche de la Défense) bądź małe, punktowe (Paryż: Jardin Atlantique), o „lekkim” zagospodarowaniu ze względu na lokalizację ponad tunelami; zaznacza się wyraźnie widoczna, często wyeksponowana obecność komunikacji: wyloty z tuneli, zjazdy, drogi towarzyszące, wywietrzniki, infrastruktura. • Parki na terenach „pustych” – nieużytkach miejskich (Natur-Park Schöneberger Südgelände) i rolnych (Berlin: Neue Wiesen, aglomeracja Barcelony: Parc agrícola del Baix Llobregat), terenach zdegradowanych albo porzuconych po planowaniu (Barcelona: Parc Central de Nou Barris), terenach granicznych (Berlin: Spreebogen, Mauerpark); często duże obszary, dominuje bardzo ekstensywne zagospodarowanie i naturalizacja z włączeniem krajobrazów agrarnych i enklaw ekologicznych powstałych w wyniku sukcesji wtórnej. • Parki reorganizowane – na terenach istniejących, ale zdegradowanych założeń zieleni w obrębie miasta, w miejsce bądź z włączeniem fragmentów założeń istniejących – parkowych i krajobrazowych (Kraków: Park Dębnicki); typowe w tej kategorii są rzeczne parki liniowe (Kraków: planowane Park Rozrywka i Park Drwinka) mają charakterystykę zbliżoną do parków na terenach „pustych”, realizowane są zwykle poprzez stopniowe uzupełnianie zagospodarowania. Niektóre lokalizacje odpowiadają więcej niż jednemu z punktów powyższego zestawienia, np. berliński Natur-Park Schöneberger Südgelände to porzucone tereny kolejowe (zakład pracy), które następnie znalazły się w martwej strefie granicznej i uległy procesowi naturalnej sukcesji, a po ponownym zjednoczeniu Berlina stały się automatycznie nieużytkiem miejskim (tereny „puste”). W procesie przekształceń kładzie się nacisk na zachowanie ducha miejsca, śladów jego historii. Dawna funkcja terenu określa więc również jego obecny charakter, a artefakty stają się specyficznymi atrakcjami nowego zagospodarowania. Park pełni funkcję otwartego muzeum techniki, w którym w oryginalnym kontekście można skonfrontować się z oryginalnymi obiektami. Poprzez nacisk na estetykę i atrakcyjność ekspozycji, włączenie do współpracy artystów, park staje się też otwartą galerią sztuki. „Obecnie administracje dawnych miast przemysłowych zajmują się przekształcaniem niezamieszkałych, opuszczonych i zanieczyszczonych terenów w centra aktywne kulturowo i akceptowalne społecznie.”7

7 Cyt.: R. De Marco, Nantes: le aree fluviali, w: Rigenerazione urbana. Il recupero delle aree dismesse in Europa. Strategie, gestione, strumenti operativi, red G. de Franciscis, Neapol 1997, tłumaczenie autora.


110

Kamil Bernacki

Recykling w praktyce – inżynieria i estetyka recyklingu krajobrazu Sukces recyklingu rodzi zapotrzebowanie na specjalistów zdolnych sterować złożonymi procesami przekształceń: kształconą w duchu zrównoważonego rozwoju administrację, planistów, architektów i architektów krajobrazu, przyrodników, inżynierów wszelkich specjalności. Rozwija się nowa multidyscyplinarna gałąź inżynierii – inżynieria recyklingu krajobrazu. W pojęciu tym ująć można cały zakres umiejętności niezbędnych do elastycznego i twórczego kształtowania nowego typu miejskiego krajobrazu. Zajmujący się tą dziedziną projektanci to osoby silnie wyspecjalizowane, ale o szerokim zakresie wiedzy wykraczającym znacznie poza jakąkolwiek formację akademicką. Odpowiadają postmodernistycznej wizji inżyniera, którego rola polega na umiejętności płynnego poruszania się w wielu niezależnych z pozoru dyscyplinach. Inżynieria recyklingu jest dziedziną wybitnie twórczą. Powodzenie przedsięwzięcia zależy od dociekliwości i umiejętności wyciągania niemal intuicyjnych wniosków z niemożliwych do całkowitego ogarnięcia przesłanek. Inżynieria recyklingu krajobrazu dotyczy wyzwań różnorodnych w skali i technologicznej charakterystyce. Peter Latz w parku w Duisburgu podkreślał kompozycyjnie trzy główne procesy recyklingu: recykling budynków i instalacji huty, recykling skażonej gleby i recykling zanieczyszczonej wody8. (Il. 2, s. 154) W praktyce tylko pierwszy z tych procesów jest domeną architektów, jednak wpisanie również pozostałych w kontekst krajobrazowy świadczy o nowatorstwie. W ramach projektów IBA priorytetem było stworzenie naturalnego systemu oczyszczania wód i gleby, wspomaganego oczyszczalniami ścieków i izolacją skażonych warstw gruntu. Projekty parków IGA, BUGA i LAGA uwzględniały złożone prace utylizacyjne – budowę wzgórza na hałdzie (Nordsternpark) i wysypisku śmieci (ElbauenPark), systemu wałów na bazie selekcjonowanych odpadów (Volkspark Bornstedter Feld), przekształcenie systemu kanałów stoczniowych w paranaturalny system wodny (Rostock: IGA Park 2003), rozbiórkę płyty lotniska i wtórne wykorzystanie gruzu (Landschaftspark Riem). W przypadku dawnych zakładów przemysłowych i kopalń powszechne stało się adoptowanie budynków do nowych potrzeb – kulturalnych, edukacyjnych, ekspozycyjnych (Landschaftspark Duisburg-Nord, Nordsternpark, Cultuurpark Westergasfabriek, Natur-Park Schöneberger Südgelände)9. Fragmenty wyburzonych zabudowań, bądź choćby miejsca po nich, instalacje przemysłowe, urządzenia a nawet odpady stają się nową

8

P. Latz, The idea of making time visible, „Design” by handling existing. Por.: Nordsternpark: G. Mader, Gartenkunst de 20. Jahrhunderts: Garten- und Landschaftsarchitektur in Deutschland, Stuttgart 1999; A. Drapella-Hermansdorfer, Bilans na koniec wieku; Elbauenpark: G. Mader, op. cit.; Drapella-Hermansdorfer 2002; Volkspark Bornstedter Feld. A. Drapella-Hermansdorfer, Współczesny park miejski w Europie oraz Kształtowanie krajobrazu: idee, strategie, realizacje; IGA Park: G. Mader, op. cit.; A. Drapella-Hermansdorfer, Współczesny park miejski w Europie; Landschaftspark Riem: L. Diedrich, Promenade Achitecturale” in the Riem landscape park, Cultuurpark Westergasfabriek: Porter Neil, Westergasfabriek Park, Amsterdam, The Netherlands, w: Landscape Design, nr 307, 2/2002, ss. 24–25; L. Limido, R. De Marco, De la constitution d’un modèle européen de parc urbain: une analyse des interactions entre formes physiques et contexte socioculturel, w: Connaissance des paysages à l’action paysagère, red. Y, Luginbuhl, D. Terrason, Bordeaux 2004. 9


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

111

atrakcją. Również ich przygotowanie, zabezpieczenie bądź przeobrażenie wymaga zaangażowania architektów i inżynierów i coraz częściej artystów. Jeśli utylizacji poddajemy większe elementy – budynki, obudowane składy, wielkie urządzenia – sposób adaptacji wynika z ich formy i historii. Recykling oznacza remont elementów dawnej konstrukcji i adaptację do nowej funkcji. Twórca (przetwórca?) podejmuje w tym wypadku swobodną grę praktyczno-artystyczną. Właściwy rezultat to taki, który pobudza poczucie estetyki, działa zaskakująco, nawet szokująco. Jego praktyczny sens tłumaczy sam fakt recyklingu poprzez znalezienie nowej funkcji. W przypadku adaptowanego budynku, będącego częścią większej krajobrazowej całości, architekt traktuje obiekt jako formę krajobrazową. Jeśli jest to hala fabryczna, wielki piec hutniczy czy chłodnia kominowa – praca ta wymaga szczególnej wrażliwości na formę. Daje też niezwykle oryginalne rezultaty – odmienne od tego, co obserwujemy we współczesnej architekturze na co dzień. Mimo korzystania z podobnych środków, sama konieczność dostosowania się do zastanej formy obiektu (zwykle brutalistycznej) prowokuje do działania bardzo szczególnego. Architektura recyklingu staje się więc niejako odrębnym prądem, zarazem bardziej niż inne wpisując się w wymogi architektury krajobrazu. W dawnych budynkach przemysłowych lokalizuje się funkcje specjalne: ośrodki kulturalne, naukowe, edukacyjne, ekspozycyjne i konferencyjne. Duże powierzchnie nieczynnych fabryk i magazynów stwarzają szerokie możliwości, doskonale sprawdzając się w przypadku wystaw, targów, masowych spotkań. Zabudowa biurowa zachowuje na ogół swoją funkcję, po „liftingu” służąc nowej administracji. Najciekawsze rezultaty przynosi adaptacja specyficznych budynków technologicznych: pieców hutniczych, chłodni kominowych, wież ciśnień. Ich niekonwencjonalna, mało praktyczna z architektonicznego punktu widzenia forma, daje sposobność do przedsięwzięć artystycznych na większą skalę. Dzięki formie stają się landmarkami, symbolami miejsca. Oznacza to ich ekspozycję – traktowanie jako dominantę w kompozycji założenia parkowego, wyrazistą nocną iluminację, wreszcie wyróżniającą funkcję. (Il. 4, 5, s. 155) Obiekty nie będące budynkami umieszczone w przestrzeni zewnętrznej wymagają większej dozy twórczego zaangażowania projektanta. Ich funkcje mają często więcej wspólnego z samym parkiem i jego programem rekreacyjnym. W Landschaftspark Duisburg-Nord w dawnych zbiornikach chłodzących urządzono oczka wodne, w wypełnionym wodą dawnym zbiorniku gazu – basen dla nurków. Większe ściany składów węgla i rudy służą do wspinaczki (Fot. 1). W boksach, w których niegdyś składowano węgiel, rudę, wapno i odpady – kwitną dziś gabinetowe ogrody (Il. 4, s. 155), w tym ogród zabaw z dźwiękiem i eksperymentalne kompozycje z użyciem zabezpieczonych zbiorników z odpadami przemysłowymi i innych drobnych hutniczych pozostałości. Z kolei symbolem IBA na Łużycach stał się tzw. F60 – ogromny, iluminowany nocą dźwig-taśmociąg, obsługujący niegdyś odkrywkową kopalnie węgla – dziś odrestaurowany i służący jako punkt widokowy (porównywany do „leżącej wieży Eiffela”)10, a landmark Oberhausen stanowi, również iluminowana, dawna wieża ciśnień – dziś galeria land artu. 10

Por.: www.iba-see.de.


Kamil Bernacki

112

Relikty epoki przemysłowej przyciągają uwagę, jaką dotąd poświęcano cudom przyrody i architektury. Nowa architektura krajobrazu odkrywa ich walory i wplata w naszą codzienność. Dzięki przekształceniu w pomnik11 lub dzieło sztuki, pomaga im przetrwać w czasach, w których nie mogą już sprawować pierwotnej funkcji. W przypadku mniejszych elementów zagospodarowania, takich jak pozostałości infrastruktuFot. 1. Duisburg: Landschaftspark Duisburg-Nord. ry kolejowej, urządzenia przemyŚcianki wspinaczkowe w dawnym składzie węgla. słowe, stalowe konstrukcje suwFot. A. Mulder nic, nowa funkcja często spychana jest na dalszy plan, a ważna staje się przede wszystkim oryginalność formy. W Natur-Park Schöneberger Südgelände w Berlinie relikty torowisk i urządzeń kolejowych przekształcono w otwarte muzea techniki: tory zamienione w ścieżki, maszyny w nieruchome eksponaty. (Fot. 2, 3, 4) Mamy tu więc do czynienia z nową funkcją komunikacyjną, ekspozycyjną i rekreacyjną (parkową), jednak najważniejsze pozostaje wrażenie formalne nadające oryginalności całemu założeniu. Szczególnym wyzwaniem inżynieryjnym jest recykling w makroskali, polegający na rekultywacji gruntu, jego oczyszczaniu i kształtowania nowych form terenowych, połączonym z reorganizacją systemu hydrologicznego. W tej dziedzinie ponownie najbardziej imponujący jest dorobek niemieckich wystaw IBA i BUGA. W silnie skażonych obszarach Zagłębia Ruhry i Łużyc przeprowadzono wiele przedsięwzięć niemal całkowicie przekształcających krajobraz na olbrzymich obszarach. Po zerwaniu wierzchniej warstwy gruntu i uformowaniu terenu, rozkładano półprzepuszczalne maty oddzielające od zanieczyszczonej warstwy gruntu, instalowano drenaż pozwalający rozdzielić wody czyste od tych kierowanych do oczyszczalni, nawożono warstwę zdrowego humusu i dopiero na niej sadzono rośliny. Niekiedy jaFot. 2. Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände. ko budulec form terenowych wyRecykling reliktów kolejowych. Ścieżka na nieczynnym torowisku. Fot. K. Bernacki korzystuje się surowiec wtórny 11

Por.: www.industriedenkmal.de.


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

(BUGA 1997, 1999, 2001, 2005). Nieodzownym elementem systemu jest zawsze lokalna oczyszczalnia wody. Sam proces, obserwowany etap po etapie, może być postrzegany jako intrygujący również z artystycznego punktu widzenia12. Recykling krajobrazowy ma szereg aspektów. Wtórne wykorzystanie przestrzeni i materiałów sprzyja rewaloryzacji środowiska naturalnego i miejskiego oraz przyczynia się do popularyzacji filozofii zrównoważonego rozwoju. Miejsca takie doskonale nadają się do edukacji: proekologicznej, historycznej, technicznej, przede

113

Fot. 3. Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände. Recykling reliktów kolejowych. Nastawnia kolejowa dawnej stacji rozrządowej. Fot. A. Mulder

Fot. 4. Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände. Stary parowóz jako eksponat przywołujący historyczną funkcję miejsca. Fot. K. Bernacki 12

Por.: R. Schäfer 2003, R. Kuhn, Changing the landscape of Lusatia, w: Topos 47/2004, ss. 61–69.


114

Kamil Bernacki

wszystkim zaś wzmacniają poczucie tożsamości lokalnej. Jako pole eksperymentów formalnych stają się najbardziej spektakularnymi dziełami sztuki land artu. Recykling doskonale współgra z tą nową dziedziną sztuki. Niekiedy wręcz stają się jednością, gdy jako tworzywo land artu wykorzystuje się elementy i materiały pozostawione na poprzemysłowym „śmietniku”. Intrygujące są instalacje w Landschaftspark DuisburgFot. 5. Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände. Rzeźba ze złomu. W tle hala lokomotywowni – dziś pracownia -Nord czy Nordsternpark. W hali starej lokomotywowni w Natursztuki współczesnej. Fot. A. Mulder -Park Schöneberger Südgelände istnieje nawet atelier artystyczne specjalizujące się w przetwarzaniu złomowanych elementów urządzeń przemysłowych na dzieła sztuki. (Fot. 5) Recykling jest popularną metodą pozyskiwania materiału w parkach tworzonych na terenach poprzemysłowych i innych „terenach odzyskanych”. Przydatne może być wszystko to, co ze standardowego punktu widzenia nadawałoby się wyłącznie do wyburzenia bądź wyrzucenia na śmietnik. W Parc del Clot w Barcelonie pozostałości starych ceglanych murów dawnych warsztatów naprawczych taboru kolejowego wykorzystano na kilka różnych sposobów: jako wyeksponowany akcent architektoniczny (il. 6, s. 155), „akwedukt” pozwalający wypiętrzyć wodę aby uzyskać efekt kaskady, „ruinę” stanowiącą oparcie dla bluszczu (il. 7, s. 156), materiał wtórny do nowych konstrukcji. W Landschaftspark Duisburg-Nord w podobny sposób wykorzystano betonowe mury składów przemysłowych, prowadząc po nich pomosty spacerowe i przebijając przejścia pomiędzy komorami. (Il. 8, s. 156) Gdzie indziej wykorzystuje się zrujnowane pozostałości konstrukcji żelbetowych, zardzewiałe stalowe belki i blachy, pozostałości infrastruktury kolejowej (fot. 2, 3), a nawet odpady (toksycznych nie wyłączając) – kamienie z hałd wyrobiskowych, kruszony beton (Landschaftspark Riem w Monachium), odpady hutnicze (Landschaftspark Duisburg-Nord) baryłki po ropie (Nordsternpark), zużyte drobne części maszyn (fot. 5, il. 9, s. 157) i zwykłe śmieci (Volkspark Bornstedter w Poczdamie). Ich zastosowanie wynika z dostępności oraz z inicjatywy utylizacji na miejscu. Wykorzystując wtórnie materiały, autor projektu wpisuje się w kontekst i go twórczo przekształca. Upiększa to co brzydkie, oczyszcza to co brudne, utylizuje to co trujące. Materiał przechodzi specyficzny lifting. Stalowe konstrukcje wzmacnia się i konserwuje, maluje i sytuuje w estetycznym kontekście zieleni. Pozostałe tworzywa poddawane bywają konserwacji, ale częściej tylko pobieżnej obróbce i oczyszczeniu. Efektowne napięcia stwarza zestawienie tego co stare, zardzewiałe, skruszone i spatynowane z tym, co nowe, lśniące, zgeometryzowane. Dlatego wtórne materiały wykorzystuje się też do budowy form zupełnie nowych.


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

115

Tworzywa wtórne wywodzą się ze świata architektury i techniki. Ich wykorzystanie w parku silnie akcentuje sztuczne pochodzenie, przemysłowe korzenie, wtórność wegetacji. Sprzyja łączeniu elementów naturalnych i kulturowych, zacieraniu granicy między współczesnym miastem a parkiem, architekturą a naturą. Podkreśla czynnik czasu i względność funkcjonalnego charakteru przestrzeni. Ekonomiczna zasadność recyklingu krajobrazu Z czysto ekonomicznego punktu widzenia pusta przestrzeń w środku miasta, jako „spadek” po martwej strefie przemysłowej, to gratka dla deweloperów – szansa na wysoki i błyskawiczny dochód z inwestycji budowlanych. Nawet w częściach miasta bardziej oddalonych od centrum grunt taki ma wysoką wartość rynkową. Jednak decyzja o organizacji terenów zieleni, nawet tylko na części odzyskanego areału, jak to miało miejsce np. w przypadku paryskich Parc André Citroën na terenach po fabryce Citroena i Parc Bercy w miejscu dawnych składów win, stwarza szansę na poprawę warunków egzystencji w zatłoczonej metropolii, a tym samym na wzrost prestiżu i w konsekwencji ogólny przyrost gospodarczy. Zielone inwestycje przyciągają, stają się katalizatorem ekonomicznego rozruchu w „martwych strefach”. Thames Barrier Park w Londynie (il. 10, s. 157) już w wyjściowym założeniu planistycznym wykreowano na stymulator rozwoju nowej dzielnicy13, realizując go w pierwszej kolejności, wraz z elementami infrastruktury, co okazało się zamysłem jak najbardziej trafionym – sąsiedztwo ekscentrycznego parku przyciągnęło nabywców mieszkań i wywindowało ich ceny do nadspodziewanie wysokiego poziomu. Do ekonomicznego uzasadnienia recyklingu przyczynił się też jego finansowy minimalizm. Koszt budowy parku zostaje znacząco obniżony dzięki konserwacyjno-przetwórczemu podejściu. Większość nowych obiektów i atrakcji tworzy się niskim kosztem – ze złomu, ruin i odpadów. Oznacza to redukcję kosztów oczyszczania terenu i wywożenia elementów starych instalacji. W przypadku bardziej specjalistycznych maszyn i zabudowy, koszt remontu i adaptacji może być bardzo wysoki, niekiedy przekraczając nawet cenę nowych budynków. Zarazem jednak unika się dużej części kosztów demontażu, burzenia i wywózki złomu i gruzu, co w przypadku dużych instalacji bywa nawet argumentem decydującym o ich zachowaniu. Ponadto część instalacji poddaje się konserwacji zaledwie elementarnej, pozostawiając je w stanie „romantycznej ruiny”. W przypadku parków „naturalizowanych” również koszty utrzymania zieleni sprowadzone są do minimum, gdyż przyroda poddana prawom naturalnej sukcesji, nie wymaga szczególnej pielęgnacji. Trzeci element polityki finansowej parków wiąże się z faworyzowaniem przedsięwzięć zrównoważonych w europejskim systemie prawnym, a w konsekwencji z systemem dotacji i ulg. Budowa parku pozwala często na zachowanie bilansu środowiskowego wymaganego w ramach kompensacji. Nowe parki „pomagają” finansować m.in. wielkie przekształcenia miejskie w Barcelonie (np. budowa nowoczesnej dzielnicy 13 Por. K. Żołnierek-Mazurek, Przyrodnicza rewitalizacja zdegradowanych dzielnic Londynu, w: Kształtowanie krajobrazu: idee, strategie, realizacje. Część II. Londyn i okolice, red. A. Drapella-Hermansdorfer, Wrocław 2005, ss. 43–47.


Kamil Bernacki

116

w strefie Besòs / Diagonal-Mar powiązana z zielonym programem Forum 2004 i przyrodniczą rewaloryzacją koryta rzeki Besòs; Barcelona hacia... 2003, La Barcelona del Fòrum 2004) oraz pozwalają zminimalizować rozmiary ekologicznej katastrofy na zdegradowanych obszarach przemysłowych Niemiec (IBA, niemieckie wystawy ogrodnicze). Nowoczesne tereny zieleni nie finansują się same, poniesione nakłady nie zwracają się bezpośrednio, lecz w ogólnym rozrachunku taka perspektywiczna polityka okazuje się dla miasta bardziej opłacalna niż prosta parcelacja poprzemysłowej spuścizny, pozwalając nadać nową wartość obszarom zapomnianym. Ekonomiczny aspekt recyklingu krajobrazowego jest mniej oczywisty niż aspekt ekologiczny. Działania tego rodzaju nie należą do najtańszych, stwarzają jednak duże możliwości operowania funduszami, również w dłuższej skali czasu. Podsumowanie Recykling w architekturze i krajobrazie jest działaniem eksperymentalnym. Każda lokalizacja, każdy obiekt to nowe, indywidualne wyzwanie. Trudno kierować się w takim przypadku utartymi schematami. Każda metoda wymaga przemyślenia, dostosowania do specyfiki przedsięwzięcia – nie tylko otoczenia i wymogów funkcjonalnych, ale też kształtu (kontekst formalny), stanu (wymogi techniczne) i historii (kontekst kulturowy) tego, co na miejscu zastaliśmy. Zmiany takie mają też szczególne znaczenie dla lokalnej społeczności. Zwracają jej coś, co stanowiło obszar zakazany w obrębie miasta. Kiedy indziej przekształcają niedawne miejsce pracy w miejsce wypoczynku. Jeszcze bardziej zasadnicze znaczenie ma recykling dla przyrody. Człowiek zwraca jej domenę, z której uprzednio sam ją przegnał. Wszystko to oznacza ciągłe ponawianie eksperymentów: inżynieryjnych, ekologicznych, artystycznych, a nawet socjologicznych. Recykling to nowa, wyrosła na gruncie zrównoważonego rozwoju filozofia, która zrodziła nową estetykę, podnoszoną niekiedy nawet do rangi sztuki, i która wymusiła wypracowanie swoistych metod projektowych. Łatwość, z jaką recykling znajduje swoje miejsce w parku miejskim, przyczynia się do wdrażania zrównoważonego rozwoju w skali całego miasta. Z tego punktu widzenia, recykling jest działaniem bardzo pożądanym, a w wielopokoleniowej perspektywie również opłacalnym.


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

117

Parki wzmiankowane w tekście Cultuurpark Westergasfabriek, Amsterdam, Holandia • Autorzy: Cathryn Gustafson, Neil Porter, Francine Houben • Inauguracja: 2005 • Powierzchnia: 16 ha • Koszt: 14 mln € ElbauenPark, BUGA 1999, Magdeburg, Niemcy • Autorzy: Helmut Ernst, Christoph Heckel, Lothar Köppel, Axel Lohrer; fragmenty: B. Leipacher, H.-J. Adam, B.u. Williams, J. Dittus, Ch. Orel, A. Maubach, C. Clewing, P. Pelz, U. Eckebrecht, Trillitzsch, Jost u.Partner, Jörg Stötzer u. Partner, U. Tietz, C. Löw, M. Wolf, Lothar Köppel u. Partner, D. Schrickel, M. Därr, M. Ladewig, Ch. Mancke, W. Kunick, F. Aigner, R. Minard • Inauguracja: 1999 • Powierzchnia: 93 ha • Koszt: 10,7 mln € IGA Park 2003, Rostock, Niemcy • Inauguracja: 2003 • Powierzchnia: 100 ha Jardin Atlantique, Paryż, Francja • Autorzy: François Brun, Michel Pena, C. Schnitzler • Inauguracja: 1994 • Powierzchnia: 3,5 ha Jardins de l’Arche de la Défense, Paryż, Francja • Autorzy: Achante: Gilles Clément, Guillaume Geoffroy-Dechaume; pomost: Paul Chemetov, Borja Huidobro • Inauguracja: 1998 • Powierzchnia: 3,3 ha Landschaftspark Duisburg-Nord, Duisburg, Niemcy • Autorzy: Latz+Partner: Peter Latz, Latz-Riehl-Schulz, G.Lipowsky, Jonathan Park • Inauguracja: 2001 • Powierzchnia: 230 ha • Koszt: 15,3 mln € Landschaftspark Riem, BUGA 2005, Monachium, Niemcy • Autorzy: Latitude Nord: Gilles Vexlard; Allmann Sattler Wappner Architekten GmbH; Burger Landschaftsarchitekten; BWP Burggraf, Weichinger + Partner Ingenieurgesellschaft mbH; DupperLandschaftsarchitekten; Ebel Büro für Bauleitung


118

Kamil Bernacki

und Abrechnung im Garten-, Landschafts- und Sportplatzbau; Herzog + Partner; KUK Filmproduktion GmbH; Architekturbüro Werner Lang; Latz + Partner; LUZ Landschaftsarchitekten; Schmidt Landschaftsarchitekten: Prof. Reiner Schmidt; Landeshauptstadt München – Baureferat • Gartenbau: Frau Preußner • Inauguracja: 2005 • Powierzchnia: 210 ha • Koszt: 50,4 mln € Mauerpark, Berlin, Niemcy • Autor: Gustav Lange • Inauguracja: 1996 • Powierzchnia: 13 ha • Koszt: 7,7 mln € Natur-Park Schöneberger Südgelände, Amsterdam, Holandia • Autorzy: Arbeitsgemeinschaft planland/ÖkoCon: Ingo Kowarik, Andreas Langer, Ludger Schumacher, Helmuth Knoll • Inauguracja: 2000 • Powierzchnia: 18 ha • Koszt: 9,1 mln € Neue Wiesen, Berlin, Niemcy • Autorzy: Andrea Schirmer, Martina Kernbach • Inauguracja: 1998 • Powierzchnia: 12 ha • Koszt: 3,1 mln € Nordsternpark, BUGA 1997, Gelsenkirchen, Niemcy • Autorzy: Wedig Pridik und Andreas Freese; fragmenty: Klaus Bierbaum und Partner, Heinrich Böll, Planungsgruppe Armin Boyer, Schulze, Strassen, Ingenieurbüro Diederichs, Atelier Dreiseitl, Heinz H. Eckebrecht, Wolfgang Felder, Richard Grün, Ingo Grün, F. Sieker u. Partner, Bruno Leipacher, Rudolf Mazarin, Feldmeier u.Wrede, Polónyi u. Partner, Rheims u. Partner, Planungsbüro Schmitz, Büro Sieverts, Trautmann, Knye-Neczas, Gustav u. Rose Wörtner, Achim Röthig, Winfried Wolks, Hans-Urlich Humpert u. Dani Karavan • Inauguracja: 1997 • Powierzchnia: 100 ha Parc agrícola del Baix Llobregat, aglomeracja Barcelony, Hiszpania • Autorzy: Joaquim Sabaté (koord.), Isabel Castiñeira, Miquel Corominas, Xavier Eizaguirre, Julián Galindo, Annalisa Giocoli, Eduard Rosés, Pere Vall • Inauguracja: 2000


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

119

• Powierzchnia: 1601 ha • Koszt: 12 mln € Parc André Citroën, Paryż, Francja • Autorzy: Gilles Clément i Alain Provost (konkurs, koncepcja krajobrazowa), Patrick Berger (szklarnie, z: Laurence Feveile, Janine Galiano), Jean-Paul Viguier (szklarnie i wiadukt nadbrzeżny), Jean-François Jodry • Inauguracja: 1992 • Powierzchnia: 13,8 ha • Koszt: 59,1 mln € Parc Bercy, Paryż, Francja • Autorzy: Bernard Huet, Marylène Ferrand, Jean-Pierre Feugas, Bernard Le Roy, Ian Le Caisne, Philippe Raguin • Inauguracja: 1994 • Powierzchnia: 14 ha • Koszt: 59,4 mln € Parc Central de Nou Barris, Barcelona, Hiszpania • Autorzy: Andreu Arriola, Carme Fiol • Inauguracja: 1999 • Powierzchnia: 16,6 ha • Koszt: 15,9 mln € Parc de la Villette, Paryż, Francja • Autorzy: Bernard Tschumi; ogrody tematyczne również: François Ghys, Alexandre Chemetoff, Daniel Buren, Bernhard Leitner, Alain Pélissier, Fujiko Nakaya, Isabelle Devin, Catherine Rannou, Gilles Vexlard, Jean-Max Albert; iluminacje: B. Tschumi i art. François Morellet • Inauguracja: 1988 • Powierzchnia: 35 ha (wraz z budynkami 55 ha) Parc del Clot, Barcelona, Hiszpania • Autorzy: Daniel Freixas, Vicente Miranda • Inauguracja: 1986 • Powierzchnia: 4 ha Parc Diagonal-Mar, Barcelona, Hiszpania • Autorzy: Enric Miralles i Benedetta Tagliabue, arquitectes Associats; Elena Rocchi, Lluis Cantallops, Fabian Asunción • Inauguracja: 2002 • Powierzchnia: 14,3 ha • Koszt: 11,2 mln €


120

Kamil Bernacki

Park Dębnicki, Kraków, Polska • Autorzy: arch.:Krystyna Pawłowska, Krystyna Dąbrowska-Budziło, Agata Zachariasz; dendrolog: Katarzyna Fabijanowska; drogi: Grzegorz Obara, Tadeusz Kopta; oświetlenie: Wacław Ceglarek • Inauguracja: 2002 • Powierzchnia: 4,6 ha • Koszt: 0,45 mln € Spreeauenpark, BUGA 1995, Cottbus, Niemcy • Autorzy: Heinz H. Eckerbrecht, Bruno Leipacher; fragmenty: Klaus Bierbaum, Wolfgang R. Mueller und Partner, Hermann Zumberge, Dieter Schrickel, Gisbert Baarmann, Hagen Engelmann, Marlene Schwarz, Urs Walser, Klaus Dietrich Gandert, Giesbert Schalitz, Hans Simon, Wolfgang Dietzen, Siegfried Ziepke, Ursula Striegler, Rolf Striegler, Wilfred Schneider, Helmut Rippl • Inauguracja: 1995 • Powierzchnia: 55 ha Spreebogen, Berlin, Niemcy • Autorzy: Lützow 7: Cornelia Müller, Jan Wehberg; Weber & Saurer: Toni Weber (współpraca, projekt Spreebogeen Park) • Inauguracja: 2005 • Powierzchnia: 28 ha • Koszt: 27,6 mln € Thames Barrier Park, Londyn, Wielka Brytania • Autorzy: Groupe Signes: Alain Provost; Patel Taylor • Inauguracja: 2001 • Powierzchnia: 9 ha • Koszt: 18,2 mln € Volkspark Bornstedter, BUGA 2001 Feld, Poczdam, Niemcy • Autorzy: Latz+Partner (koncepcja konkursowa, Großer Wiesenpark); HHS Architekten (masterplan); Jourda&Perraudin Architects; Büro Sommerlad (In der Wällen); Architekturbüro Prof. Dietrich (kładki na In der Wällen); Büro Röntz (Parkfenster w Großer Wiesenpark); Büro Andrea Schirmer und Partner (Spielwall w Großer Wiesenpark); Bureau B+B stedebouw en landschapsarchitectuur bv, Büro für Landschaftsarchitectur Thomas M. Dietrich, BDLA oraz Boss & Frey Architekten GmbH (Waldpark); Planungsgemeinschaft Remisenpark Potsdam (Remisenpark) • Inauguracja: 2001 • Powierzchnia: 63 ha • Koszt: 42,9 mln €


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

121

Literatura Barcelona hacia una ciudad sostenible. Proyecto Urbanístico Frente Litoral Besòs – Barcelona 2004. (2003) Barcelona, Ajuntament de Barcelona Bieske-Matejak Alicja Maria, Przekształcanie terenów poprzemysłowych w tereny zieleni na przykładzie aglomeracji Paryża, w: Teka Komisji Architektury, Urbanistyki i Studiów Krajobrazowych I/2005. Lublin, O.L. PAN, ss. 83–94. Cortesi Isotta, Il parco pubblico. Paesaggi 1985–2000. Mediolan 2000. De Marco Rosa, Nantes: le aree fluviali, w: Rigenerazione urbana. Il recupero delle aree dismesse in Europa. Strategie, gestione, strumenti operativi, red G. de Franciscis, Neapol 1997. Diedrich Lisa, Promenade Achitecturale in the Riem landscape park, w: Topos 37/2001, ss. 58–63. Diedrich Lisa, No politics, no park: the Duisburg–Nord model, w: Topos 26/1999, ss. 69–78. Drapella-Hermansdorfer Alina, Bilans na koniec wieku, w: Architektura Krajobrazu 1/2001, Wrocław, ss. 4–33. Drapella-Hermansdorfer Alina, Współczesny park miejski w Europie, w: Wizja rozwoju Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku im. Gen. Jerzego Ziętka, Katowice 2006, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, online: www.silesia-region.pl/wpkiw/spec_ adh.htm. Gasidło Krzysztof, Problemy przekształceń terenów poprzemysłowych. Zeszyty Naukowe Politechniki Śląskiej, nr 1408/1998. Gyurkovich Jacek Karol, Miejsca odzyskane – gazometry wiedeńskie i inne przypadki, w: Miasto w mieście, red. J. K. Gyurkovich, Kraków 2003. Kohler Dorothée, The IBA Emscher Park – a typically German project?, w: Topos 26/1999, ss. 24–31. Kolkau Anette, Emscher Landscape Park in the post-IBA era, w: Topos 40/2002, ss. 32–38. Kopietz-Unger Janina, IBA – Emsher Park – architektura, w: Architektura & Biznes 7/8/1999, ss. 46–48. Kopietz-Unger Janina, IBA Emsher Park – wystawa końcowa, w: Architektura & Biznes 6/1999, ss. 48–49. Kształtowanie krajobrazu: idee, strategie, realizacje. Część I. Saksonia, Brandenburgia, Berlin, red. A. Drapella-Hermansdorfer, Wrocław 2004. Kuhn Rolf, Changing the landscape of Lusatia, w: Topos 47/2004, ss. 61–69. La Barcelona del Fòrum. Cuadernos Cívicos La Vanguardia, nr 5/2004 Barcelona, La Vanguardia Ediciones, S.L. Lambert David, A tale of two cities, w: Landscape Design 293, 9/2000, ss. 15–17. Latz Peter, „Design” by handling existing / Design with nature, w: A. Arriola i in., Modern Park Design: Recent Trends, Amsterdam 1993, ss. 90–101. Latz Peter, The idea of making time visible, w: Topos 33/2000, ss. 94–99. Limido Luisa, De Marco Rosa, De la constitution d’un modèle européen de parc urbain: une analyse des interactions entre formes physiques et contexte socioculturel, w: Connaissance des paysages à l’action paysagère, red. Y. Luginbuhl, D. Terrason, Bordeaux 2004.


122

Kamil Bernacki

Mader Günter, Gartenkunst de 20. Jahrhunderts: Garten- und Landschaftsarchitektur in Deutschland, Stuttgart 1999. Porter Neil, Westergasfabriek Park, Amsterdam, The Netherlands, w: Landscape Design 307, 2/2002, ss. 24–25. Schäfer Robert, Parc André-Citroën, Paris, w: Topos 2/1993, ss. 76–79. Stangel Michał, IBA-see – wielkie sprzątanie po XX wieku?, w: Architektura Krajobrazu 4/2001, Wrocław, ss. 51–56. Yu Kongjian, W. Pang, The Culture Being Ignored and the Beauty of Weeds – The Regenerative Design of Industrial Laud, Zhongshan Shipyard Park, w: China Architecture and Building Press, Pekin 2003. Żołnierek-Mazurek Katarzyna, Przyrodnicza rewitalizacja zdegradowanych dzielnic Londynu, w: Kształtowanie krajobrazu: idee, strategie, realizacje. Część II. Londyn i okolice, red. A. Drapella-Hermansdorfer, Wrocław 2005, ss. 43–47.


Rafał Bańkowski

NIEZAPOMNIANY PARK W DYLEWIE

Pierwsze wzmianki o miejscowości Dylewo (niem. Döhlau) pochodzą z lat 20. XIV w., gdy to Luder von Braunschweig zarządzał tą komturią. Później, 24 kwietnia 1349 r. bracia Eberhard i Nickiel von Diehl wchodzą w posiadanie Handfeste w Pląchawach (niem. Plonchau). Można domniemywać, że obecna nazwa miejscowości pochodzi od nazwiska braci von Diehl. Znaczący i najbardziej widoczny rozkwit Dylewa datować możemy na rok 1860, gdy w posiadanie dóbr wchodzi meklemburska rodzina von Rose. To w tym roku rozpoczęły się prace na niespotykaną dotąd skalę: budowa zespołu dworsko-parkowego oraz folwarku, który niespełna trzydzieści lat później stanie się najbardziej nowoczesnym i prężnym gospodarstwem w ówczesnych Prusach Wschodnich. Można by powiedzieć, że gospodarstwem wręcz pokazowym, zjeżdżały się tam bowiem niezliczone rzesze przyjaciół arystokratycznej rodziny. Ważnym w historii majątku gospodarzem był Franz von Rose, który dylewskie dobra w 1886 roku dziedziczy po zmarłym ojcu Ludwiku. Franz von Rose urodził się 30 kwietnia 1854 roku w Schwerinie (Meklemburgia), był mecenasem i jednym z najprężniejszych kolekcjonerów dzieł sztuki na terenie Prus Wschodnich. Środki

Fot. 1. Dwór rodziny von Rose, rok ok. 1920, środkowa część dworu (wzniesiona w latach 50. XIX w.) została spalona w styczniu 1945 r., www.bildarchiv-ostpreussen.de


124

Rafał Bańkowski

finansowe, którymi dysponował, pochodziły z zysków przynoszonych przez prężnie zorganizowany folwark w Dylewie, w skład którego wchodziły m.in. dwie gorzelnie, tartak, mleczarnia, spichlerz, płatkarnia, cegielnia, dwa wiatraki, hodowla pstrąga oraz wiele innych obiektów. Franz był również wielkim podróżnikiem, odwiedzał Daleki Wschód, ale to Italia była jego ulubionym krajem. Tam właśnie w 1884 roku podczas wystawy „Triennale di brerra” poznaje młodego mediolańskiego rzeźbiarza Adolfo Wildta, urodzonego w 1868 roku w Mediolanie, ucznia Giuseppe Grandi i Federico Villa. Adolfo Wildt staje się z biegiem lat głównym bohaterem opowieści o dylewskim parku. Blisko 40 rzeźb jego dłuta ozdobiło parkowe alejki, wyspy na stawie oraz wnętrza dworu. Natomiast sam park jest dziełem wybit ne go projektanta ogrodów Johanna Fot. 2. Pomnik przedstawiający twórcę dylewskiego parku Johanna Larassa dłuta A. Wildta Larassa (1820–1893). To on i jego dwaj na jednym z półwyspów, skradziony w 2001 r., synowie – Georg i Ernst począwszy od www.bild-archiv- ostpreussen.de roku 1879 przez trzynaście lat na zlecenie Ludwiga von Rose pracowali nad jego budową. Po śmierci mistrza sztuki ogrodowej, bo tak musimy nazwać Larassa, dalszą pracę prowadził jego syn Ernst. W podziękowaniu właściciele dóbr dylewskich na jednym z półwyspów nad stawem w parku umieścili dzieło w marmurze dłuta Adolfo Wildta przedstawiające mistrza. Franz von Rose był architektem, budowniczym – to była jego ogromna pasja, której popis dał, tworząc park. Powstały tam liczne mosty z cegły, kamienia i metalu, przepiękna grota z tarasem widokowym, kamienna brama z nasypem oraz murem wjazdowym do rezydencji, budowla, do której wykorzystano 2000 wozów kamieni. Zachodnią część parku zagospodarowano, tworząc staw z wysepkami, kanałem, fontannami. Alejki spacerowe, wówczas z ławkami, wypełniły wspomniane rzeźby Adolfo Wildta. Mistrz ogrodnictwa Bratz dbał przez lata o drzewostan parku urozmaicany sadzonkami z całego świata. W przeszklonym pawilonie uprawiano sadzonki kwiatów oraz krzewów, prowadzono eksperymenty na drzewostanie, tworząc nietypowy jego wygląd. Wjeżdżając przez bramę dawnej posiadłości von Rose, widać na niej inicjały „E” oraz „R” symbolizujące właściciela Ernsta von Rose, natomiast brama wjazdowa od parku i folwarku inicjały „D” oraz „R” – Doris von Rose. Budynek szkoły stojący w miejscu rozebranego dworu, spalonego przez radzieckich żołnierzy, został przebudowany w latach 50. XX w. bez zachowania oryginalnego kształtu, natomiast dobudówkę postawiono w roku 1992 na fundamencie spalonej


Niezapomniany park w Dylewie

125

części dawnej rezydencji. Na brzegu parku stoi nadal mały katolicki kościółek z mauzoleum rodziny von Rose z 1908 roku. Gospodarstwo od roku 1897 miało elektryczność – zasilanie wytwarzał agregat przywieziony z Drezna, oraz od roku 1895 system instalacji wodociągowej, który nieprzerwanie tłoczył wodę ze źródeł w lesie, oddalonych o 2 km. Tuż przy ujęciu wody w zbudowanych basenach prowadzona była hodowla pstrąga. W ten sposób w pełni zorganizowane „pokazowe” gospodarstwo folwarczne przez 70 lat funkcjonowało nawet w czasach kryzysu lat 30., aż do roku 1945. Zboże transportem kolejowym trafiało stąd między innymi do Królewca oraz Berlina. Tu się kończy czas, kiedy to rodzina von Rose jest gospodarzem dylewskich gruntów. Na przełomie 1944 i 1945 r. rodzina właścicieli – jak się możemy domyślać – ucieka przed nadciągającymi wojskami radzieckimi, zabiera niewiele z artystycznego wyposażenia dworu. Służba i okoliczna ludność jest na kilka dni wysiedlona. Centralna część dworu zostaje zniszczona nieomal aż do fundamentów 17 stycznia 1945 roku. Gdy po kilku dniach wraca okoliczna ludność i dworska służba, rozpoczyna się szabrowanie oraz niszczenie pozostałości dworu, gospodarstwa i ogrodu. Z relacji świadków wydarzeń wiadomo, że pozostałości srebra, porcelany oraz wartościowszych przedmiotów były sprzedawane na targu w pobliskiej Ostródzie (Osterode). Jak trudno nam, osobom znającym piękno tego miejsca, patrzeć jak z roku na rok znika z mapy naszego regionu jedno z najpiękniejszych założeń parkowych w dawnych Prusach Wschodnich. Dylewo było miejscem przepięknym niegdyś, dziś możemy zastać tam zdewastowany przez lata zaniedbania park, jednak nadal do uratowania. W maju 2010 r. z inicjatywy osób, którym nie jest obojętny los tej małej miejscowości, powstało Stowarzyszenie Rozwoju Dylewa, którego priorytetowym celem jest rewaloryzacja zabytkowego parku.

Fot. 3. Rodzinny grobowiec von Rose, powstały w 1908 r., zdjęcie z roku ok. 1920. Archiwum Sybille Friedberg


126

Rafał Bańkowski

Obecnym właścicielem parku jest Agencja Nieruchomości Rolnych, która wydzierżawia park wraz z przylegającymi polami oraz łąkami. Natomiast spadkobiercą majątku z linii von Rose jest historyczka sztuki Sybille Friedberg zamieszkała w Monachium. Jest wnuczką Botho von Rose – właściciela Dylewa do 1945 roku, córką Ebby Kroll. Dylewo to piękne miejsce, nadal warto przyjechać tu w poszukiwaniu śladów dawnej świetności. Na podstawie: * Światowit *, tom V (XLVI) *FASC. B* 2003 * „Rzeźby z kolekcji von Rose w Dohlau” (IA UW) prof. Tomasz Mikocki * Własne zbiory zdjęć oraz informacji


R E C E N Z J E Bp Julian Wojtkowski ORGAN KONSERWATORÓW ZABYTKÓW WARMII l MAZUR Wprowadzenie Pierwsze dwa zeszyty „Olsztyńskiego Biuletynu Konserwatorskiego” wydał ówczesny Wojewódzki Konserwator Zabytków w Olsztynie, mgr Lucjan Czubiel, w latach 1988 i 1989. Po 16 latach przerwy mgr Małgorzata Birezowska jako prezes Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków podjęła dzieło i w latach 2005–2008 wydała cztery zeszyty pod zmienionym tytułem: „Biuletyn Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków”. Zawartość Pismo z zasady jest popularnonaukowe, ale artykuły opracowane są metodą ściśle naukową i świetnie ilustrowane barwnymi reprodukcjami, stąd warto przyjrzeć się jego tematyce, w poniższym obszernym streszczeniu. III (2005) Stanisław Stawicki: Zarys problemów moralno-etycznych; Grażyna Dzisko-Wadas: Ikony staroobrzędowców w Wojnowie; Aleksander Piwek, Jacek Strużyński: Wartości kulturowe w mieście (na przykładzie Gdańska); Wiktor Knercer: Olsztyn – miasto jak ogród? Małgorzata Birezowska: Potrzeba badań na istnienie polichromii; Małgorzata Birezowska, Anna Szymańska: Malowidła Paula Beckmanna w kościele św. Józefa w Olsztynie; Anna Szymańska: Konserwacja malowidła Świętej Rodziny w warsztacie cieśli (tamże); Dominik Mączyński: Iluminacje zabytków; Wiesława Chodkowska: Problem ochrony cokołów budynków przy wymianie na-

wierzchni w ośrodkach staromiejskich; Ryszard Szopa: 100 lat realizacji polichromii w technice farb mineralnych KEIM w Polsce; Maciej Rokiet: Zastosowanie wybranych materiałów firmy Schomburg przy renowacji starego budownictwa. IV (2006) Wiktor Knercer: Park w Dylewie; Mirosław J. Hoffmann, Kazimierz Madela: Drwęck 1939 – ofiara złożona bóstwom czy morderstwo doskonałe; Izabela Mirkowska: Kafle z budynku „magazynu solnego” olsztyńskiego zamku; Małgorzata Birezowska, Anna Szymańska: Konserwacja barokowego ołtarza głównego w kościele św. Piotra i Pawła w Morągu; Grażyna Dzisko-Wadas: Ikona bramna Chrystusa Pantokratora z klasztoru staroobrzędowców w Wojnowie; Małgorzata Birezowska, Anna Szymańska: Kolejna nieznana fotografia Jana Bułhaka z wnętrza kościoła św. Józefa w Olsztynie; Wiesława Chodkowska: W krainie wiatraków; Jacek Strużyński: Hotel w zamku w Barcianach; Jacek Strużyński: Odkrycie w murze północnym skrzydła północnego zamku w Barcianach przejścia do gdaniska; Sławomir Hryniewicz; Zachowywać dzieła architektury współczesnej; Lucjan Czubiel: Ochrona i konserwacja architektury zabytkowej w latach 1945–1960 w województwie olsztyńskim. V (2007) Małgorzata Gałęziowska: Dylematy wiedzy, ekonomii i uczucia. Wybór obiektów do


Bp Julian Wojtkowski

128 konserwacji; Edward Gigilewicz, Anna Szymańska: Dzieje pocztu heraldycznego biskupów warmińskich z zamku w Lidzbarku Warmińskim; Grażyna Dzisko-Wadas: Ikona bramna Trójcy Świętej z Wojnowa; Izabela Sikorska-Ulfik: Późnośredniowieczne piece grzewcze w Reszlu; Adam Wysocki: Dworzec Budwity; Małgorzata Birezowska, Anna Szymańska: Gotycki krucyfiks w Kortowie; Małgorzata Birezowska; Targ Rybny w Olsztynie. Odkrycia z 1988 roku; Rafał Bętkowski: Park Miejski i Wystawa Przemysłowa w Jakubowie w 1910 roku; Wiesława Chodkowska, Dariusz Chodkowski: Miasto-ogród. Dzielnica Olsztyna – Zatorze; Monika Czajka: „Dukat” – niechciana moderna; Lucjan Czubiel: Ochrona i konserwacja architektury zabytkowej w latach 1961–197S w województwie olsztyńskim. VI (2008) Ks. Jacek Maciej Wojtkowski: Zabytki sakralne w świetle ustawodawstwa kościelnego; Wiesława Chodkowska: Ochrona krajobrazu kulturowego Warmii i Mazur; Lucjan Czubiel: Ochrona i konserwacja architektury zabytkowej w latach 1976–1985; Izabela Sikorska-Ulfik: Rozwój przestrzenny zamku w Reszlu na podstawie badań arche olo gicz nych. Ja cek Stru żyń ski: Przy czynki do historii; Małgorzata Kadelska: Osiedle nad Jeziorem Długim w Olsztynie – idealny przykład idei ogrodowych Howarda; Bogdan Bachmura, Jacek Strużyński: Mo nu ment Xa we re go Duni kow skie go w Olsztynie; Małgorzata Grupa, Przemysław Płóciennik, Anna Zawadzka: Konserwacja mokrego drewna archeologicznego metodą suszenia próżniowego; Alicja Kuberka: Fumigacja sposób zwalczania czynników biodegradacji zabytków; Grażyna Dzisko-Wadas: Ikona archaniołów z Wojnowa; Małgorzata Gałęziowska: Jak ogląda się mapy? Kompetencja komunikacyjna odbiorców obiektów zabytkowych; Adam Wysocki: Zabytkowe zawiasy; Małgorzata Birezowska: Tapety z historycznego wystroju wnętrz kamienicy Naujacka; Rafał Bętkowski: Katalog olsztyńskiej wystawy sztuki w roku 1910; Małgorzata Kierkus-Prus: Początek i co dalej?

Rozwarstwienie Filozofia Do zakresu filozofii konserwacji zabytków można zaliczyć problemy moralnoetyczne (S. Stawicki), dylematy wiedzy, ekonomii i uczucia (M. Gałęziowska), ustawodawstwo kościelne (J. M. Wojtkowski), kompetencję komunikacyjną odbiorców obiektów zabytkowych (M. Gałęziowska). Archeologia Zagadnienie nie tylko archeologiczne, lecz także religioznawcze, moralne i prawne stanowi znalezisko w Drwęcku 1939 roku (M. J. Hoffmann, K. Madela). Urbanistyka Do zakresu urbanistyki i architektury krajobrazu należą opracowania: wartości kulturowych w mieście (A. Piwek, J. Strużyński), miasto jak ogród, oraz: park w Dylewie (W. Knercer), kraina wiatraków, oraz: krajobraz kulturowy Warmii i Mazur (W. Chodkowska), miasto–ogród dzielnica Olsztyna – Zatorze (W. D. Chodkowscy), odkrycia na Targu Rybnym w Olsztynie 1988 (M. Birezowska), park miejski i wystawa przemysłowa w Jakubowie (R. Bętkowski), idealny przykład idei ogrodowych Howarda – osiedle nad Jeziorem Długim w Olsztynie (M. Kadelska). Architektura Tu należy apel o zachowanie architektury współczesnej (S. Hryniewicz), budynku dworca w Budwitach (A. Wysocki), niechciana moderna „Dukat” (M. Czaja), rozwój przestrzenny zamku w Reszlu (I. Sikorska-Ulfik), sprawozdanie z ochrony i konserwacji architektury zabytkowej w województwie olsztyńskim za lata 1945–1985 (L. Czubiel). Budownictwo Wśród zagadnień budowlanych omówiono: ochronę cokołów budynków przy wymianie nawierzchni na starówkach (W. Chodkowska), kafle z „magazynu solnego” na zamku olsztyńskim (l. Mirkowska), przystosowanie zamku w Barcianach na hotel, odkrycie w nim przejścia do gdaniska, różne przyczynki do historii (J. Strużyński), zabytkowe zawiasy (A. Wysocki), tapety wnętrz kamienicy Naujacka w Olsztynie (M. Birezowska).


129

Recenzje Malarstwo Cztery opracowania poświęcone są ikonom klasztoru staroobrzędowców w Wojnowie: w ogólności, ikonom bramnym Chrystusa Pantokratora i Trójcy Świętej oraz ikonie archaniołów (G. Dzisko-Wadas); inne artykuły mówią o potrzebie badań na istnienie polichromii (M. Birezowska), konserwacji malowideł Paula Beckmanna w kościele św. Józefa w Olsztynie, barokowego ołtarza głównego w kościele św. Piotra i Pawła w Morągu (M. Birezowska, A. Szymańska), Świętej Rodziny w warsztacie cieśli (A. Szymańska); wreszcie dziejach heraldycznego pocztu biskupów warmińskich na zamku w Lidzbarku (E. Gigilewicz, A. Szymańska). Rzeźba Dwa tylko przyczynki dotyczą rzeźby: gotyckiego krucyfiksu w Olsztynie w Kortowie (M. Birezowska, A. Szymańska) oraz monumentu Xawerego Dunikowskiego w centrum Olsztyna (B. Bachmura, J. Strużyński). Fotografika Jedyny komunikat z tego zakresu omawia nieznaną fotografię Jana Bułhaka z wnętrza kościoła św. Józefa w Olsztynie (M. Birezowska, A. Szymańska). Wystawy Dwa opracowania dotyczą wystawiennictwa: jedno o katalogu wystawy sztuki z 1910 roku (R. Bętkowski), drugie o współczesnych wystawach „Zachęty” w Olsztynie (M. Kierkus-Prus). Brak wzmianki o dwu wspaniałych wystawach mgr Małgorzaty Okulicz na zamku olsztyńskim, poświęconych warmińskim szatom liturgicznym oraz warmińskim argenteriom sakralnym. Technologia Więcej zainteresowania wzbudziły zagadnienia techniczne: iluminacji zabytków (D. Mączyński); polichromii farbami ziemnymi KEIM (R. Szopa), stosowania w starym budownictwie materiałów firmy Schomburg (M. Rokiet),

próżniowego suszenia mokrego drewna archeologicznego (M. Grupa, P. Płóciennik, A. Zawadzka), fumigacji jako sposobu walki z biodegradacją (A. Kuberka). Wnioski Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków jawi się w świetle swego „Biuletynu” jako środowisko bardzo ambitne, o wysokim poziomie wykształcenia, szerokim zakresie zainteresowań. W ślad za perfekcyjną szatą graficzną (szósty zeszyt cały barwny na błyszczącym papierze kredowym), winny pójść starania o „punkty” na płaszczyźnie naukowej, w zamian za przyjęcie zasady recenzowania artykułów przez samodzielnych pracowników naukowych. Nasuwają się dwa zagadnienia godne omówienia: 1) Średniowieczne tynki ornamentowane, nie tylko barwione, ale i bezbarwne. W swoim czasie na jednej z polskich uczelni temat ten nie został przyjęty, „bo jeszcze nikt o tym nie pisał”. Tynki takie najlepiej zachowały się na zachodnich elewacjach gotyckich kościołów z drewnianymi wieżami, chroniącymi je od niszczących wpływów atmosferycznych. 2) Nachylenie gotyckich więźb dachowych ku wschodowi, występujące przykładowo na zamku Kapituły Warmińskiej w Pieniężnie, w kościołach gotyckich w Dzietrzychowie i Łabędniku. Osobna pochwała należy się autorom ogłoszonych w „Biuletynie” rozpraw za głęboką znajomość nie tylko historii sztuki, ale i teologii, wykazaną w badaniach ikonograficznych. Pani Redaktor Naczelna, mgr Małgorzata Birezowska zasługuje na najgłębsze uznanie, za wskrzeszenie „Biuletynu” po 16 latach zapaści, co Warmińsko-Mazurskim Konserwatorom Zabytków stworzyło przestrzeń do naukowego wypowiadania się o własnych pracach i nie tylko. Prof. zw. em. dr hab. bp Julian Wojtkowski


Prof. dr hab. Andrzej Kola Instytut Archeologii UMK

RECENZJA BIULETYNU STOWARZYSZENIA KONSERWATORÓW ZABYTKÓW ODDZIAŁU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO, Zeszyt 6, 2008 Kolejny już zeszyt „Biuletynu SKZ Oddziału Warmińsko-Mazurskiego” wydany w 2008 roku jak zwykle został bardzo dobrze przygotowany edytorsko. Jego szata graficzna jest bardzo interesująca. Teksty w nim umieszczone poruszają wiele problemów. Są to m.in. kwestie administracyjne związane z zachowaniem i konserwacją wspaniałych zabytków sakralnych (ks. Jacek Maciej Wojtkowski, Grażyna Dzisko-Wadas) i świeckich tych ziem (Wiesława Chodkowska, Jacek Strużyński, Izabela Sikorka-Ufik). Omawiane są także realizacje konserwatorskie, jak i różnego rodzaju badania konieczne w procesach konserwatorskich. Lucjan Czubiel prezentuje różnego rodzaju inwentaryzacje obiektów architektury po konserwacji, jak i tych nieużytkowanych. Daje to obraz, jak wiele w tym regionie jest obiektów, które świadczą o bogatej i burzliwej historii regionu. Niestety wiele z nich ginie na naszych oczach i jedynie inwentaryzacje tych obiektów przez ludzi, którym dobro dziedzictwa kulturowego tego zakątka Polski leży na sercu, może chociaż nam to przybliżyć (Adam Wysoki, Małgorzata Birezowska). Artykuły „Biuletynu” nie tylko omawiają tę odległą historię, ale także uwaga autorów skupia się na historii najnowszej, która często jest dla nas nieczytelna. Przykładem tego jest artykuł Małgorzaty Kadelskiej o ideach ogrodowych Howarda, które były realizowane w Olsztynie na osiedlu nad Jeziorem Długim. Często mieszkańcy nie zdają sobie sprawy z tego, że były to realizacje wyjątkowo dobrze przemyślane i tworzyły piękne kompozycje z forma-

mi architektonicznymi. Innym problemem podnoszonym w „Biuletynie” są kontrowersje związane z pomnikami z naszej niedalekiej przeszłości, co budzi w społeczeństwie dużo emocji. Czy jednak należy tak całkowicie się tych form pozbywać? Na przykładzie Pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej widać, że i tę kompozycję należy zachować w kształcie i miejscu, w jakim się znajduje, bo jest to świadectwo naszej najnowszej historii i obraz twórczości światowej sławy artysty Xawerego Dunikowskiego. Cennymi artykułami są także omawiające nowe metody w konserwacji zabytków ruchomych i nieruchomych (Małgorzata Grupa, Przemysław Płóciennik, Anna Zawadzka i Alicja Kuberska). Tekst Małgorzaty Gałęziowskiej o odczytywaniu treści zawartych na historycznych mapach przedstawia trud ich interpretacji i wskazuje na różne zagrożenia związane z pozyskiwaniem błędnych treści. Wiadomości zawarte w „Biuletynie” dają obraz tego, co dzieje się z zabytkami regionu. Przedstawia ogrom potrzeb, jakie są związane z ochroną dziedzictwa kulturowego Warmii i Mazur. Jest to wyjątkowo cenna pozycja dla grona związanego z kulturą i nie tylko, ponieważ czytelnik niezwiązany z ochroną dziedzictwa może swobodnie czerpać z wiedzy zawartej w tej książce i poznać piękno ziem, ale także zdać sobie sprawę z różnych zagrożeń związanych z destrukcją wielu zabytków kultury. prof. Andrzej Kola


Dr hab. Anna Lewicka-Morawska Profesor ASP w Warszawie

OPINIA O BIULETYNIE ODDZIAŁU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO STOWARZYSZENIA KONSERWATORÓW ZABYTKÓW

„Biuletyn Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków” wznowiony został w 2004 roku, jako kontynuacja zeszytów „Olsztyńskiego Biuletynu Konserwatorskiego”, wydawanych w końcu lat 80., przy współudziale Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i Biura Dokumentacji Zabytków w Olsztynie. Jest on, obok białostockiego, jedynym tego rodzaju regionalnym czasopismem zajmującym się kompleksowo sprawami konserwacji i restauracji sztuki i architektury na ziemiach polskich. Poruszając się w kręgu dokumentacji, ochrony i praktyki konserwatorskiej oraz jej służb, staje się świadectwem różnorodnych działań na rzecz zachowania dziedzictwa narodowego Warmii i Mazur, a także sukcesywnie przybliża nowe ważne problemy tego rodzaju, jak na przykład ochronę krajobrazu kulturowego, co bardzo dziś istotne w kontekście naszej przynależności do Unii Europejskiej. Ostatnie dwa roczniki z 2007 i 2008 są dowodem na to, że interesująca formuła biuletynu, jako przeglądu dokonań konserwatorskich środowiska warmińsko-mazurskiego, została rozszerzona. Jednocześnie zagadnienia związane z regionem pozostają w centrum uwagi autorów i one nadają charakter całemu czasopismu, odnosząc się do zagadnień zarówno historii tych ziem, jak i archeologii, historii sztuki i etnologii oraz dnia dzisiejszego. Dobrym przykładem może być tu artykuł Małgorzaty Kadelskiej (zeszyt 6 z 2008 r.) o osiedlu nad Jeziorem Długim w Olsztynie. Autorka słusznie zwraca uwagę na konieczność tworzenia rozwiązań prawnych, przestrzennych i ekonomicznych, które pozwolą na nawiązanie i kontynuowanie cennych idei sprzed lat.

Można więc traktować biuletyn nie tylko jak źródło wiedzy o przedsięwzięciach konserwatorskich i restauratorskich na ziemi warmińskiej i mazurskiej. Znaleźć tu można także interesujące rozprawy o charakterze bardziej ogólnym, rzucające nowe światło na zagadnienia prawne i ustawodawcze związane z zabytkoznawstwem (rozprawa ks. Jacka Macieja Wojtkowskiego o zabytkach sakralnych w kontekście ustawodawstwa kościelnego, w ostatnim numerze), a także odnoszące się bezpośrednio do sztuki konserwatorskiej (problem fumigacji jako sposobu zwalczania czynników biodegradacji – artykuł Alicji Kuberskiej w tymże numerze). Poruszane są tu sprawy etyki konserwatorskiej i aktualne, funkcjonowania pomnika w przestrzeni miejskiej (Monument Xawerego Dunikowskiego w Olsztynie i jego uwarunkowania historyczne – tekst Bogdana Bachmury i Jacka Strużyńskiego). Dobrze się stało, że nieobce są redaktorom biuletynu problemy związane z kulturą artystyczną i jej świadectwa, zarówno te sprzed stu lat (ciekawy tekst Rafała Bętkowskiego prezentujący katalog olsztyńskiej wystawy z 1910 roku) jak i współczesnego życia artystycznego, które także przecież staje się historią i wymagają bieżącej dokumentacji (refleksje Małgorzaty Kierkus-Prus wokół pierwszej ekspozycji zbioru warmińsko-mazurskiej Zachęty Sztuk Pięknych). Całość przedsięwzięcia, jakim jest trud wydawania „Biuletynu”, zasługuje niewątpliwie na uznanie, bowiem tak z perspektywy regionu, jak i ogólnopolskiej, ma on nader istotny wkład w dzieło zachowania tradycji i dziedzictwa narodowego naszego kraju i całej Europy.


Dr Sławomir Brzozecki Instytut Leksykografii KUL, Lublin

RECENZJA BIULETYNU ODDZIAŁU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO STOWARZYSZENIA KONSERWATORÓW ZABYTKÓW Zeszyt 6 (2008) Najnowszy – 6. zeszyt „Biuletynu Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków” z 2008 zawiera 15 artykułów i dołączone na końcu noty biograficzne autorów. Całość liczy 231 stron i zawiera bogaty materiał ikonograficzny, uzupełniający treść publikacji. Ten numer znacząco powiększył swoją objętość w stosunku do wydawanych w poprzednich latach zeszytów (nr 5 – 151 stron, nr 4 – 143 strony, nr 3 – 128 stron). Obecny numer „Biuletynu”, tak jak zresztą poprzednie, prezentuje aktualne problemy i wyniki badań środowiska konserwatorów nie tylko z terenu województwa warmińsko-mazurskiego. Prace konserwatorskie wymagają z jednej strony dokładnego prowadzenia bieżącej dokumentacji wykonywanych czynności na restaurowanym obiekcie, a z drugiej, aby jak najwierniej oddać wygląd zabytku, uzupełnić brakujące elementy i zabezpieczyć go, wymagają także badań historycznych i ikonograficznych, a także zapoznawania się z nowymi technikami konserwatorskimi. Ich owocem są nie tylko sprawozdania, ale prezentowane na łamach „Biuletynu” historia i ikonografia obiektów (np. Grażyna Dzisko-Wadas, Ikona archaniołów z Wojnowa, s. 167–179; Małgorzata Birezowska, Tapety z historycznego wystroju wnętrz kamienicy Naujacka, s. 198–208). „Biuletyn”, co warto podkreślić, prezentuje również najnowsze techniki konserwatorskie, które z powodzeniem mogą być wykorzystane przez środowisko konserwatorskie na obszarze Polski, a nawet Europy (Małgorzata Grupa, Przemysław Płóciennik, Anna Zawadzka, Konserwacja mokrego drewna archeologicznego metodą suszenia próżniowego, s. 133–145; Alicja Kuberka, Fumigacja

– sposób zwalczania czynników biodegradacjizabytków, s. 146–166). „Biuletyn” posiada bardzo wyraźne cechy pisma naukowego o charakterze interdyscyplinarnym i mimo że jego problematyka koncentruje się wokół spraw związanych z ochroną zabytków, szerokim łukiem wkracza na zagadnienia związane z historią, historią sztuki, archeologią i naukami prawymi. Z jednej strony może służyć jako pomoc dla konserwatorów, ale z drugiej strony szerokość poruszanej problematyki może być wykorzystywana w innych dziedzinach nauk. Otwierający Biuletyn artykuł ks. Jacka Macieja Wojtkowskiego (Zabytki sakralne w świetle ustawodawstwa kościelnego, s. 11–36) jest nie tylko dokładnym przeanalizowaniem prawodawstwa kościelnego, ale może być równocześnie pomocny konserwatorom mającym niemal na co dzień do czynienia z ochroną zabytków sakralnych, a których na Warmii i Mazurach jest szczególnie dużo. Na uwagę, ze względu na swoją interdyscyplinarność, zasługuje artykuł Jacka Strużyńskiego, Przyczynki do historii, (s. 94–113), w którym autor m.in. w części Średniowieczny, niemy świadek pohańbień, analizuje pręgierz, na zamku olsztyńskim, porównując go z innymi podobnymi obiektami w Europie, wnosi wkład w archeologię prawa na Warmii, pokazując jego funkcjonowanie sytemu kar publicznych na omawianym obszarze. Równie ciekawą rozprawę z pogranicza muzealnictwa, historii sztuki i kartografii stanowi praca Małgorzaty Gałęziowskiej (Jak ogląda się mapy? Kompetencja komunikacyjna odbiorców obiektów zabytkowych, s. 179–192). Wymieniono tylko kilka artykułów, niemniej w zasadzie każdy z nich nosi podobne cechy.


Recenzje Na podkreślenie zasługuje dobry warsztat metodyczny pisanych rozpraw. Każda opatrzona jest przypisami zgodnie z wymogami stawianymi pracy naukowej. Zawierają one przede wszystkim stosowną bibliografią przedmiotu, a także często odsyłają do źródeł archiwalnych. Niewątpliwym walorem „Biuletynu” są także kolorowe ilustracje zamieszczone przy każdym artykule. W przypadku publikacji z zakresu konserwacji zabytków, historii sztuki czy archeologii materiał ikonograficzny nie jest tylko uzupełnieniem tekstu, ale stanowi istotny element rozprawy. Niektóre z prezen-

133 towanych artykułów posiadają dodatkowo tabele, wykresy i aneksy. Edytorsko bieżący zeszyt jest dobrze opracowany i złożony. Można by ewentualnie zaproponować redaktorom „Biuletynu” dołączenie krótkiego streszczenia w języku obcym, niemniej ich brak nie umniejsza walorów pisma. Cały numer 6. „Biuletynu”, podobnie jak do tej pory wydane, stawia go w bardzo dobrym świetle, jako pisma profesjonalnego, fachowo zredagowanego, a zamieszczone w nim artykuły spełniają wszelkie wymogi publikacji naukowych.


NOTY BIOGRAFICZNE AUTORÓW

Rafał Bańkowski Miłośnik historii dawnych Prus Wschodnich oraz tradycji tego regionu, społecznik. Z wykształcenia technik elektryk, pracownik Mennicy Polskiej w Warszawie. Prezes Stowarzyszenia Rozwoju Dylewa, członek zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w Dylewie. Inicjator akcji na rzecz ratowania parku w Dylewie. Pasjonat turystyki pieszej i fotografii. Dr Kamil Bernacki Architekt, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Od roku 2001 związany z Zakładem Kształtowania Środowiska Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, gdzie uczestniczył w pracach badawczo-projektowych oraz prowadził zajęcia dla studentów architektury, gospodarki przestrzennej i Podyplomowego Studium Architektury Krajobrazu. W 2009 roku obronił doktorat Park miejski po 1982 roku. Doświadczenia zawodowe jako architekt, urbanista i architekt krajobrazu zbierał w Polsce, Hiszpanii i Belgii. Badania terenowe prowadził w niemal całej UE. Dąży do harmonijnego łączenia teorii z praktyką zawodową w duchu poszanowania i dowartościowania kontekstu. Współpracował m.in. z biurami Villart we Wrocławiu, Arriola&Fiol w Barcelonie, Konior&Partners, L’Atelier i FCM w Brukseli. Rafał Bętkowski Z zamiłowania historyk-regionalista, kolekcjoner, publicysta i społecznik. Absolwent Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie (lekarz weterynarii). Autor książki „Olsztyn, jakiego nie znacie” (wyd. polskie 2003 i 2010, wyd. niemieckojęzyczne 2006). Stały publicysta miesięcznika regionalnego „Debata”, w którym publikuje teksty o zabytkach i historii Olsztyna. Wiceprezes Stowarzyszenia „Święta Warmia“. Inicjator akcji na rzecz ratowania wielu zabytkowych obiektów na terenie miasta, m. in. browaru przy al. Wojska Polskiego, tartaku Raphaelsohnów, koszar Funka, atelier Pfeifela, szkoły ludowej oraz kamienicy Starków przy ul. Pieniężnego, reliktów kanalizacyjnego systemu pneumatycznego Shone’a. Animator ruchu na rzecz powołania Muzeum Techniki w Olsztynie. Wyróżniony Nagrodą Prezydenta Miasta w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony dóbr kultury za rok 2009. Małgorzata Birezowska Archeolog i konserwator zabytków. Ukończyła Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu i Podyplomowe Studium Badań Zabytków Architektury na Politechnice Warszawskiej. Od 2005 r. prezes O.W-M SKZ. Pracę zawodową rozpoczęła w PP Pracownie Konserwacji Zabytków O.Olsztyn. Od kilkunastu lat właścicielka Pracowni Archeologii i Konserwacji Zabytków


Noty biograficzne autorów

135

w Olsztynie. Prowadziła badania archeologiczne na terenie miast m.in. Zalewa, Morąga, Olsztyna, Pisza. Przy konserwacji zabytków jako kierownik zespołów, autor i współautor przy takich obiektach jak: gotycki ołtarz w kolegiacie dobromiejskiej, barokowy główny ołtarz z Morąga i ołtarz św. Tomasza w Św. Annie k. Częstochowy, polichromowane stropy z kaplicy w Jarotach-Olsztynie, Dąbrównie, polichromie ścienne w Świętej Lipce, obrazy św. Rocha w kościele w Ramsowie i wiele innych. Autorka wielu opracowań i badań konserwatorskich. Za granicą przy malowidłach ściennych w Rydze, w Brukseli w pawilonie chińskim również przy pracach pozłotniczych, w Hamburgu – konserwacja zbiorów prywatnych. Tomasz Birezowski Architekt, ukończył Wydział Architektury i Urbanistyki na Politechnice Poznańskiej. Praktykę architektoniczną odbywał w szeregu pracowni polskich i zagranicznych (m.in. Pracownia Ewy i Stanisława Sipińskich – Poznań; Davis Duncan Architects – Glasgow; CAPITA Architecture – Glasgow; AMC Andrzej M. Chołdzyński – Warszawa). Jeden z założycieli, a obecnie prezes Stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna. Janina Bosko RM Historyk sztuki, absolwentka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie. Obroniła pracę magisterską Treści ideowe w twórczości malarskiej Artura Grottgera napisaną na seminarium u ks. Profesora Władysława Smolenia. Jest siostrą zakonną Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Pracuje w Wydziale Sztuki Kurii Metropolitalnej w Olsztynie. Jest przewodniczącą Komisji do Spraw Budownictwa Sakralnego i Konserwacji. Zajmuje się inwentaryzacją i opisem zabytków sakralnych w kościołach Archidiecezji Warmińskiej. Jest autorką tekstów o zabytkowych kościołach do albumu „Kościoły i Kaplice Archidiecezji Warmińskiej” (1999), „Sanktuaria Archidiecezji Warmińskiej” (2009), „Katedra we Fromborku” (2010) i w opracowaniu teksty do „Katalogu zabytków ruchomych w zabytkowych kościołach Archidiecezji Warmińskiej”. Grażyna Dzisko-Wadas Historyk sztuki. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Rzeczoznawca SKZ. Doświadczenie zawodowe zdobyła w Pracowniach Konserwacji Zabytków w Olsztynie oraz w rosyjskich pracowniach ikon w Moskwie, Leningradzie i Kijowie. Od 1994 roku prowadzi własną Pracownię Ikon. Specjalizuje się w konserwacji ikon i ich naukowym opracowaniu. Uprawniona do wydawania orzeczeń i ekspertyz w zakresie malarstwa ikon. Wykonała udokumentowaną konserwację ponad 800 ikon, głównie rosyjskich z XVIII i XIX wieku, ze zbiorów prywatnych i muzealnych, wraz z dokumentacją fotograficzną i w zależności od zapotrzebowania dokumentacją naukową, konserwatorską, analizą obiektu, jego datowaniem i inwentaryzacją. Wykonała wiele kopii i własnych prac, twórczo interpretując ikony. Obecnie zajmuje się ikonami staroobrzędowców bezpopowców. Dr Wiesława Gadomska Architekt, absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. W 2008 r. doktorat na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej – Walory krajobrazowe rzeki w mieście i ich wykorzystywanie w zagospodarowaniu przestrzennym obszarów nadrzecznych (na przykładzie Łyny w Olsztynie). Aktualnie pracuje na stanowisku adiunkta w Katedrze Architektury Krajobrazu i Agroturystyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Autorka wielu publikacji z zakresu urbanistyki i architektury krajobrazu. Prowadzone obecnie badania dotyczą roli i znaczenia przestrzeni publicznej w mieście oraz warunków jej rozwoju.


136

Noty biograficzne autorów

Antoni Kapuściński Inżynier budownictwa lądowego, konstruktor. Studia ukończył na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Gdańskiej w specjalności konstrukcje budowlane. Obecnie prezes oddziału gdańskiego SKZ. Od wielu lat rzeczoznawca Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków. Po dwóch latach pracy na budowach, w 1970 r. rozpoczął pracę na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej, gdzie pracuje do dnia dzisiejszego. W latach 1983–1986 pracował w Konstantynie (Algieria), wpierw jako wykładowca na uniwersytecie a następnie jako inżynier w Organism de Control Technique de la Construction. Jest autorem i współautorem wielu projektów budowlanych oraz licznych ekspertyz i opinii dotyczących stanu technicznego obiektów budowlanych, w tym wielu budowli zabytkowych. Michał Poniewski Etnograf. Ukończył Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Podyplomowe Studia Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa Dziedzictwa Architektonicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Należy do SKZ. Od 2007 r. pracuje w Muzeum Budownictwa Ludowego – Park Etnograficzny w Olsztynku. Krzysztof Zienkiewicz Z zamiłowania miłośnik komunikacji miejskiej i kolei, kolekcjoner pamiątek związanych z transportem zbiorowym, dziennikarz. Ukończył Wyższą Szkołę Informatyki i Ekonomii Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Olsztynie. Autor książki „Historia Komunikacji Miejskiej w Olsztynie 1907–2007”. W 1996 roku dziennikarz jedynej parafialnej rozgłośni Radia Quo Vadis w Pasłęku. W 1999 roku rozpoczął pracę w Radiu Mazury w Ostródzie. Rok później w Olsztynie pracuje w Radiu WaMa. W 2004 roku zostaje rzecznikiem prasowym Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Olsztynie. Obecnie jest dyrektorem w AutoBOX Advertising.


137 Ilustracje do artykułu S. Janiny Bosko RM DZIAŁALNOŚĆ KSIĘDZA BISKUPA JULIANA WOJTKOWSKIEGO NA RZECZ ZACHOWANIA DZIEDZICTWA KULTUROWEGO

1. Jan Paweł II i ks. bp Julian Wojtkowski w Rzymie. Fot. Archiwum Kurii

2. Ksiądz kardynał Franciszek Macharski z ks. biskupem Julianem Wojtkowskim w Krakowie, 1987 rok. Fot. Archiwum Kurii


138

S. Janina Bosko RM

3. Olsztyn, odbiór prac na wieży konkatedry św. Jakuba. Fot. Archiwum Kurii

4. Braniewo, poświęcenie kościoła św. Katarzyny. Fot. Archiwum Kurii


139 Ilustracje do artykułu Małgorzaty Birezowskiej NAGRODA „CONSERVATOR ECCLESIAE” NA WARMII I MAZURACH

1. Leżajsk, Generalny Konserwator Zabytków Tomasz Merta wręcza nagrodę. Fot. J. M. Wojtkowski

2. Leżajsk, przedstawiciele Zarządu Głównego SKZ składają gratulacje. Fot. J. M. Wojtkowski


140

Małgorzata Birezowska

3. Leżajsk, bp prof. Julian Wojtkowski wygłasza podziękowanie. Fot. J. M. Wojtkowski

4. Leżajsk, bp prof. Julian Wojtkowski z medalem. Fot. J. M. Wojtkowski


141 Ilustracje do artykułu Grażyny Dzisko-Wadas IKONA OTIECZESTWA Z WOJNOWA (Autor fot. G. Dzisko-Wadas)

1. Ikona Świętej Trójcy nowotestamentowej z Wojnowa, stan przed konserwacją, 2009 r.

3. Fragment ikony Otieczestwa z Wojnowa. Wizerunek cherubina z XVII wieku

2. Odwrocie ikony Świętej Trójcy z Wojnowa, 2009 r.


142

Grażyna Dzisko-Wadas

4. Fragment ikony Otieczestwa z Wojnowa. Uzupełnienia warstwy malarskiej z przełomu XIX i XX wieku

5. Fragment ikony Oieczestwa z Wojnowa. Wizerunek Pana Sabaoth z XVII wieku

6. Fragment ikony Otieczestwa z Wojnowa. Wizerunek twarzy Chrystusa z XVII wieku, z uzupełnieniami XIX-wiecznymi

7. Otieczestwo z 1780 roku, Nevyansk. Reprodukcja z: Uralskaja ikona, Ekaterinburg 1998, il. 20.


143 Ilustracje do artykułu Rafała Bętkowskiego HISTORIA UNIKATOWEGO ATELIER FOTOGRAFICZNEGO W OLSZTYNIE

1. Dawne atelier Pfeifela przy ul. Skłodowskiej-Curie 12 z pozostałością altany fotograficznej na piętrze. Fot. R. Bętkowski, luty 2008

2. Atelier od strony wjazdu na teren zaplecza domów przy ul. Skłodowskiej-Curie nr 12a i 13. Fot. R. Bętkowski, marzec 2008


144

Rafał Bętkowski

3. Altana fotograficzna atelier przy ul Skłodowskiej-Curie 12 w trakcie likwidacji. Widać żebra żelaznej konstrukcji, które wyłoniły się po rozbiórce muru na piętrze. Fotografia wykonana przez jednego z członków stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna 5 października 2009 r. Następnego dnia pozostałości żelaznej konstrukcji zniknęły z terenu budowy

4. Dawne atelier po zmianach budowlanych. Sierpień 2010. Fot. T. Birezowski


145 Ilustracje do artykułu Tomasza Birezowskiego ROLA NOWOCZESNEJ KOMUNIKACJI W REWITALIZACJI MIAST

1. Atlanta Connector. Źródło: Forum

2. Katie Highway w Houston – jeden z przykładów autostrady rozrastającej się w szybkim czasie do kilkunastu pasów ruchu. Źródło: Forum


146

Tomasz Birezowski

3. Strasburg – przystanek linii tramwajowej, przy którym zatrzymał się Bombardier Flexicity. Szyny umiejscowiono w historycznym bruku kamiennym. Źródło: Bombardier

4. Bordeaux, Alstom Citadis regularnie przejeżdża przed gotycką katedrą św. Andrzeja. Źródło: Forum


Rola nowoczesnej komunikacji w rewitalizacji miast

5. Velanciennes – przystanek linii tramwajowej. Fot. T. Birezowski

147


148

Tomasz Birezowski

6. Velanciennes – linia tramwajowa z nawierzchnią trawiastą. Fot. T. Birezowski


149 Ilustracje do artykułu Wiesławy Gadomskiej ŁYNA W OLSZTYNIE – RELACJE PRZESTRZENNO-KRAJOBRAZOWE

1. Łyna przepływająca przez Olsztyn z podziałem na odcinki i z wyznaczonymi punktami charakterystycznymi. Źródło: opracowanie własne

2. Geometria przepływu Łyny przez Olsztyn. Źródło: opracowanie własne


150

Wiesława Gadomska

3. Rzeka na odcinku południowym. Fot. W. Gadomska

4. Zadrzewienia na wyspie mineralnej. Fot. W. Gadomska


Łyna w Olsztynie – relacje przestrzenno-krajobrazowe

5. Walory przyrodnicze i krajobrazowe zieleni na terenie przyszłego Parku Centralnego. Fot. W. Gadomska

6. Widok na Park Podzamcze i zamek kapituły warmińskiej. Fot. W. Gadomska

151


Wiesława Gadomska

152

7. Ciąg spacerowy prowadzący wzdłuż Łyny w Parku Podzamcze. Fot. W. Gadomska

8. Malownicze wiadukty nad Łyną. Fot. W. Gadomska


Łyna w Olsztynie – relacje przestrzenno-krajobrazowe

9. Ścieżka spacerowa w Lesie Miejskim w bezpośrednim sąsiedztwie prawego brzegu Łyny. Fot. W. Gadomska

10. Spływ kajakowy w Lesie Miejskim. Fot. W. Gadomska

153


154 Ilustracje do artykułu Kamila Bernackiego RECYKLING W KSZTAŁTOWANIU KRAJOBRAZU WSPÓŁCZESNYCH PARKÓW MIEJSKICH

1, 2. Duisburg: Landschaftspark Duisburg-Nord. Centralna część założenia z zachowanym hutniczym zespołem przemysłowym. Fot. A. Mulder

3. Duisburg: Landschaftspark Duisburg-Nord. Kanał – część systemu naturalnego oczyszczania wody z terenu parku. Fot. K. Bernacki


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

155

4, 5. Duisburg: Landschaftspark Duisburg-Nord i Amsterdam: Cultuurpark Westergasfabriek. Recykling w krajobrazie parku: z lewej ogród w dawnym składzie spieku. Fot. A. Mulder, z prawej obiekty dawnej gazowni. Fot. K. Bernacki

6. Barcelona: Parc del Clot. Recykling materiału z fragmentu dawnej zabudowy. Fot. K. Bernacki


156

Kamil Bernacki

7. Barcelona: Parc del Clot. Fragment dawnych murów porośnięty bluszczem. Fot. K. Bernacki

8. Duisburg: Landschaftspark Duisburg-Nord. Betonowe mury składów w nowej funkcji krajobrazowej. Fot. A. Mulder


Recykling w kształtowaniu krajobrazu współczesnych parków miejskich

157

9. Berlin: Natur-Park Schöneberger Südgelände. Recykling w detalu: z lewej efekt estetyczny ekspozycji segregowanych zardzewiałych śrub, z prawej pęknięcia w betonowych płytach uzupełnione drobnymi kamieniami. Fot. A. Radyńska

10. Londyn: Thames Barrier Park. Recykling terenu doków. Ogród liniowy w dawnym kanale technicznym. Fot. A. Radyńska


158 Ilustracje do artykułu Rafała Bańkowskiego NIEZAPOMNIANY PARK W DYLEWIE

1. Gospoda wiejska powstała w 1911 r. połączona ze sklepem, zdjęcie ok. 1920 rok www.bildarchiv-ostpreussen.de

2. Kościół w Dylewie. Fot. R. Bańkowski


Niezapomniany park w Dylewie

3. Most wjazdowy do folwarku, rok 1907. Fot. R. Bańkowski

4. Grota, data jej powstania nie jest dokładnie znana. Fot. R. Bańkowski

159




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.