Magazyn Semestr Wydanie Zima 2012

Page 1

ISSN 1425-8307 / zima 2012 (166) / rok XVII / www.semestr.pl

Nietypowy sylwester Praca w korporacji – fakty i mity Efektywna nauka Jak przezimować i nie zwariować?


2

www.semestr.pl


n a

/12

, 12

Spis treści 4 Prezentownik 8 Jak przezimować

i nie zwariować

10 Jak przywitać nowy rok 12 Logistyka, Logistyka… 14 Praca w korporacji

– fakty i mity

16 Biznesowe negocjacje

czy chodzenie po prośbie?

20 Efektywna nauka,

czyli jak przetrwać sesję

26 Strategie uwodzenia 28 Snowboard

p o c z ą t e k

itajcie w zimowym wydaniu Semestru! Mamy dla was masę atrakcji. Jeśli ktoś kazałby mi wybierać, na początek przewróciłbym stronę i zaczął biec ile sił w nogach do najbliższego urządzenia z Internetem, aby, ile siły w palcach, wstukiwać i wysyłać zgłoszenia do konkursów z Prezentownika. Z palcami obolałymi od wpisywania odpowiedzi, zrobiłbym sobie gorącą czekoladę, legł na brzuchu na skórze tygrysa przed kominkiem, podłożył łokcie pod brodę i, machając w powietrzu nogami, przeczytałbym już spokojnie „Semestr” od deski do deski. Kuszące, chyba tak zrobię. Muszę się jeszcze zastanowić, jak zdobyć skórę tygrysa i kominek. Nasz zimowy numer jest dla studenta, jak agrafka i gumka dla MacGyvera, gdyż przeżyjecie z nim całą zimę. Jest o świętach i o tym, jak ciekawie przeżyć sylwestra. Stop! 5… 4… 3… 2… 1… Szampany strzelają! Budzimy się w nowym Roku Pańskim 2013 i gładko wchodzimy w sesję… SesjaaaAAA!!!. Nie ma się czego bać. Przygotujemy Was do niej wzorowo artykułem o efektywnej nauce. Jak zawsze sporo miejsca poświęcamy temu, co po studiach, czyli pracy, ale studia to przecież nie tylko praca. Tylko u nas dowiecie się o tym, co studenci robią na tygrysich skórach poza czytaniem. Przezabawny artykuł o metodach podrywu sprawi, że zawsze będzie z kim to robić… Czytanie Semestru to zaiste wzniosłe i piękne zajęcie. Jak my to wszystko pomieściliśmy? Magia świąt. Redakcja Semestru i ja osobiście życzymy wszystkim studentom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Piotr Sepski Koordynator projektu

30

8 27 www.semestr.pl

3


p r e z e n t o w n i k

Święty Mikołaj wlezie w tym roku waszymi kominami nie raz, nawet nie dwa razy. Z pomocą „Semestru” ma szansę zagościć w waszych domach trzy razy! W porozumieniu z nami nie będzie tym razem nagradzał dobrych uczynków, a dobre lub ciekawe odpowiedzi. Dajcie mu tylko szansę.

Styl na nadgarstku

Travel Channel

Złoty B640 na stalowej bransolecie, mimo że produkowany współcześnie, nawiązuje do świetności zegarków elektronicznych lat 80-tych. Zegarek wyposażony jest w stoper, timer, alarm oraz podświetlenie tarczy diodą LED. Wodoszczelność 50 metrów pozwala na pływanie z nim bez obawy o zniszczenie. Najważniejszą informacją o zegarku jest to, że możecie go wygrać w naszym konkursie. Wystarczy napisać w kilku zdaniach, dlaczego ten zegarek powinien zdobić twój nadgarstek. Na wasze dzieła czekamy do końca grudnia. Wysyłajcie je na adres konkurs@semestr.pl. W tytule maila wpisujcie „Casio”. W mailu oprócz odpowiedzi należy umieścić dane adresowe. Nie traćcie czasu!

Chcesz wiedzieć, jak zakończy się to wariackie przedsięwzięcie? Oglądaj Wraki na szlaku, od 11 grudnia, o godz. 21:00 na Travel Channel. Wspólnie z Travel Channel przygotowaliśmy też dla was konkurs. Główną nagrodą jest weekendowy pobyt dla 2 osób w Hotelu Słoneczny Młyn w Bydgoszczy. Nagrody pocieszenia to 5 zestawów od Travel Channel (skrobaczka, płyta CD – muzyka z programu Obieżyświat, kosmetyczka). By wziąć udział w konkursie, wystarczy odpowiedz na dwa pytania. W jakim innym programie na Travel Chanel udział wzięli John Lovejoy i Tony Perez? Do wyboru są: a) Trabanty na trasie b) Trabanty w podróży c) Szalone trabanty. Drugie pytanie to zadanie. Używając 10 słów dokończ myśl: Szalona wyprawa to… Odpowiedzi przesyłajcie do końca grudnia na adres konkurs@semestr.pl. W tytule maila wpisujcie „Travel Channel”. W mailu oprócz odpowiedzi powinny się znaleźć dane adresowe. Weekendowy pobyt dla 2 osób w luksusowym hotelu Słoneczny Młyn w Bydgoszczy lub gadżety od Travel Channel mogą trafić do Ciebie! Powodzenia!

CASIO B640WC-5AEF. Model, który po wielu latach przerwy wrócił na fali mody na zegarki retro.

Zdobądź sztandar rewolucji social media!

Krajobraz po zmianie, jaka dokonała się za sprawą mediów społecznościowych, prezentuje się obiecująco, a zarazem niepokojąco. Dziś nie dziwi już nawet tweetujący papież. Wykorzystaj w pełni potencjał mediów społecznościowych i efektywnie zarządzaj swoją marką i wizerunkiem w życiu prywatnym i zawodowym. Jak to zrobić? Na początek warto przeczytać książkę Rewolucja social media Michała Sadowskiego. Jak ją zdobyć? W księgarni Helion.pl. Czy tylko w ten sposób? Nie tylko. W naszym konkursie możesz wygrać jedną z 10 książek Rewolucja social media! Odpowiedz na pytanie: jak nazywa się kwadratowy kod, zamieszczony np. na reklamach, który po zeskanowaniu odsyła na stronę WWW? Odpowiedź wyślij na adres: konkurs@semestr.pl do końca grudnia. W temacie maila należy wpisać „Helion”. W treści maila powinny się znaleźć wasze dane adresowe. Konkurs to nie wszystko, co przygotowaliśmy dla was wspólnie z wydawnictwem Helion. Do 24 grudnia na hasło SEMESTR cała oferta wydawnicza księgarni Helion.pl 20% taniej! Wesołych świąt! 4

John Lovejoy i Tony Perez znów wyruszają w szaloną podróż. Tym razem za środek lokomocji służyć im będą najbardziej rozgracone auta, jakie znaleźli.

Niezbędnik podróżnika Outdoor Meal Kit firmy Light My Fire z kolekcji Wild Kitchen to wszystko, co potrzebujesz do cywilizowanego spożycia posiłku w każdych warunkach. Zestaw został zaprojektowany przez skandynawskiego projektanta Joachima Nordwalla. Znajdzie zastosowanie jako wyposażenie na wycieczce w góry, na łodzi, na pikniku, czy nawet jako akademikowy zestaw obiadowy. Zawartość zestawu to: przykrywka i/lub talerz (450 ml), talerz i/lub miska (900 ml), kubek spill-free z podziałką (350 ml), deska do krojenia i odcedzacz, kultowy niezbędnik Spork oraz wodoodporne pudełko SnapBox (170 ml) na wszystko, co ma pozostać suche. Do zdobycia jest 5 czerwonych zestawów Outdoor Meal Kit. Jeden z nich powędruje do osoby, która odpowie na pytanie: kto jest wyłącznym dystrybutorem sprzętu Light My Fire w Polsce? Na odpowiedzi czekamy do końca grudnia. Wysyłać je należy na adres konkurs@semestr.pl. W tytule maila wpisujcie hasło „LMF”. W mailu oprócz odpowiedzi powinny się znaleźć dane adresowe. www.semestr.pl


p r e z e n t o w n i k

Szaleństwo katalogowania Są listy zamknięte, które mają cel praktyczny, jak lista wszystkich książek w danej bibliotece. Są jednak i inne, próbujące sugerować wielkości nieprzebrane, które pozwalają nam poczuć zawrót głowy w spotkaniu z nieskończonością. Książka „Szaleństwo katalogowania“ Umberto Eco, wraz z zamieszczoną w niej antologią, pokazuje, jak nieskończenie bogata w listy jest historia literatury wszystkich czasów – od Hezjoda po Joyce’a, od Ezechiela po Gaddę. Często są to wykazy spisane z upodobania do wyliczeń, dla śpiewności wykazu lub nawet dla oszałamiającej przyjemności łączenia elementów niemających ze sobą szczególnego związku, jak to jest w przypadku tak zwanych enumeracji chaotycznych. Razem w wydawnictwem Rebis przygotowalismy dla was konkurs. Do wygrania jest 5 egzemplarzy książki. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy podać swoją ulubioną książkę. Na wasze typy czekamy do końca grudnia. Należy je wysłac na adres: konkurs@semestr.pl w temacie maila wpisująć „Rebis“. W tresci maila powinny się znaleźc wasze dane adresowe. Istne szaleństwo!

Konkurs z MultiKurs.pl

Multikurs.pl to multimedialna platforma umożliwiająca skuteczną naukę 9 języków obcych on-line.

Wszystkie kolory nauki

Sesja zbliża się wielkimi krokami, korytarze uczelni zaczynają świecić pustkami, a w bibliotekach i czytelniach trudno znaleźć wolne miejsce. W nerwowej atmosferze cel jest jeden – znaleźć dobre notatki! Gdy już w końcu uda nam się zabrać do nauki, siadamy nad stertą niewyraźnych i niezrozumiałych kserokopii. I okazuje się, że „wykłady” kolegi pełne skrótów i odnośników są zrozumiałe wyłącznie dla ich autora. Co robić?! Plan minimum – użyj kolorów, żeby usystematyzować, spersonalizować, skomentować to, co masz przed sobą w formie czarno-białej masy wiedzy. Nadaj kopiom notatek Twoje własne znaczenie… a w kolejnym semestrze – notuj sam! W czasie nauki idealnie sprawdzą się cienkopisy STABILO point 88 Color Parade w wielu soczystych kolorach. Zamiast błądzić w chaosie cudzych notatek, uwierz w siebie i wypróbuj kolorowe produkty STABILO! Jeśli chcesz wygrać jeden z 5 zestawów STABILO point 88, odpowiedz na pytanie: W ilu kolorach dostępne są cienkopisy STABILO point 88? Na odpowiedzi czekamy do końca grudnia. Kierujcie je na konkurs@semestr.pl. Tytuł maila powinien brzmieć „STABILO”. W mailu oprócz odpowiedzi należy umieścić dane adresowe. Cienkopisy w dłoń! opracował: Piotr Sepski

Wiktoria Rita Krawczyk urodziła się jako wcześniak (850 gram) w 6. miesiącu ciąży. Tuż po urodzeniu przeszła trzy operacje chirurgiczne i laserową operację oczu. W tej chwili ma 5,5 roku. Jeszcze nie chodzi. Rehabilitacja i zakup specjalistycznego sprzętu są bardzo kosztowne. Jeśli chcesz pomóc Wiktorii, żeby mogła chodzić, możesz przekazać 1% podatku za rok 2012 na: Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia NR KRS 000 005 0135 W zeznaniu podatkowym należy podać hasło subkonta „RITA” Więcej informacji na stronie www.WiktoriaRita.pl Za okazaną pomoc serdecznie dziękujemy. Rodzice Wiktorii – Leszek i Dorota Krawczykowie

Skuteczną naukę słownictwa oraz kompleksowy trening wszystkich kompetencji językowych zapewnia doskonalona od lat metoda wykorzystana w programach z serii Profesor. Nagrania native speakerów, różnorodne interesujące ćwiczenia, filmy, animacje, gry językowe, a także atrakcyjne materiały dodatkowe sprawiają, że nauka z kursem nigdy się nie nudzi. W naszym konkursie można zdobyć jeden z 3 kursów Profesor Henry Intensywny kurs dla początkujących do aktywnej nauki na okres 12 miesięcy! Wybór stopnia zaawansowanie kursu pozostawiamy wam. Aby wziąć udział w konkursie, odpowiedz na pytanie: ilu słów uczy Profesor Henry Intensywny kurs dla początkujących? Podpowiedzi szukaj na MultiKurs. pl. Na odpowiedzi czekamy pod adresem konkurs@semestr.pl do końca grudnia. Trzech zwycięzców wylosujemy spośród autorów poprawnych odpowiedzi. Zgarnij jeden z 3 kursów języka angielskiego on-line! www.semestr.pl

5


n a

l u z i e

Mikołaj ma oczy z tyłu głowy C

czyli Boże Narodzenie w największych religiach świata

hoć wielu studentów deklaruje się jako wierzący niepraktykujący, to są chwile, kiedy uściślenie niepraktykujący traci na znaczeniu i – mniej lub bardziej świadomie – studenci oddają się związanym z religią praktykom i zwyczajom. Do chwil takich należy okres świąt Bożego Narodzenia. Dwanaście potraw, dzielenie się opłatkiem, wolne miejsce przy stole dla nieoczekiwanego gościa – to tylko kilka typowo polskich tradycji. O obchodzeniu świąt w naszym kraju każdy potrafi powiedzieć parę słów. Ale czy wiemy, jak Boże Narodzenie przeżywają wyznawcy innych religii czy mieszkańcy innych krajów?

Hindusi

Luteranie

fot. PixelStock

Typowego świątecznego zwyczaju mieszkańcom Indii może pozazdrościć niejedna kobieta. Mieszkający tam muzułmanie, hindusi, jak i chrześcijanie zawsze na święta… kupują nowe ubrania! Natomiast chrześcijanie mieszkający w Indiach, około 10 dni przed Bożym Narodzeniem zaczynają się wielkie przygotowania: mieszkańcy dekorują ulice, domy i kościoły, malując różne wzory na podłogach i przed domami. Podczas świąt organizowany jest konkurs na szopkę, którą stawia się zazwyczaj w widocznym miejscu przed domem. Wystawione eksponaty ogląda i ocenia specjalna parafialna komisja. Przed kościołem po uroczystej mszy przez całą noc trwają różne loterie, a dzieci (podobnie jak w Polsce kolędnicy) chodzą od domu do domu, prosząc o błogosławieństwo. Okres Bożego Narodzenia w Szwecji rozpoczyna się, podobnie jak w Polsce, pierwszym dniem Adwentu – na 4 tygodnie przed Wigilią. Szczególnie uroczyście obchodzi się 13 grudnia – Dzień Świętej Łucji. Wczesnym rankiem tego dnia wyrusza pochód dzieci-przebierańców. Dzień przed Wigilią rodzina spotyka się wspólnie na tzw. dopp i brytan (zanurzanie w kotle), gdzie spożywa specjalnie w tym celu upieczony chleb, maczany w podgrzanym sosie. Wigilia luterańska nie jest postna – jedyną postną potrawą jest tzw. lutfisk – specjalnie przyrządzona i podana ryba. Oprócz tego na szwedzkim stole znaleźć można śledzie przyrządzane na różne sposoby, wędzonego łososia i węgorza, galaretkę cielęcą, kiełbaski, pasztety, szynkę i małe kulki z mielonego mięsa, kapustę przyrządzoną na różne sposoby oraz mnóstwo słodkości. Po kolacji przychodzi czas na mikołajkowe prezenty, śpiewy i tańce wokół choinki.

Anglikanie

Anglicy już w połowie listopada rozpoczynają świąteczne przygotowania. Zaczynają od kupowania gwiazdkowych prezentów dla rodziny i znajomych. Obok pomnika Nelsona na Trafalgar Square postawiona jest olbrzymia choinka – tradycyjny dar Norwegów od czasów II wojny światowej. Tam też, podczas świąt, wraz z występującymi chórami z różnych stron świata mieszkańcy śpiewają kolędy. Świąteczny posiłek spożywają w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Tradycyjnym daniem świątecznym jest pieczony indyk nadziewany kasztanami, zupa żółwiowa oraz tzw. Christmas pudding – rodzaj deseru. W drugi dzień świąt – zwany dniem pudełek (Boxing Day) – otwiera się otrzymane prezenty. W Nowej Zelandii zaś, jako że wielu jej mieszkańców pochodzi z półkuli północnej, stało się 6

tradycją, aby obchodzić dwa święta Bożego Narodzenia: jedno 25 grudnia, a drugie w czerwcu, podczas tutejszej zimy. Drzewko bożonarodzeniowe nazywane jest Pohutokawa, a jego kwiaty przez cały okres świąt mają kolor błyszczącego szkarłatu. Chociaż nie ma tu śniegu, to i tak Mikołaj przybywa na tę wyspę ubrany w tradycyjny biało-czerwony strój. Wiele hoteli i restauracji z należną świętom pompą celebruje bożonarodzeniowe tradycje, łącznie z choinką, prezentami i ciężkim jedzeniem, które z powodu upału nie może być serwowane latem.

Prawosławni

Boże Narodzenie w Grecji trwa chyba najdłużej na świecie, bo aż 12 dni. Aż dwukrotnie w tym czasie Grecy obdarowują się nawzajem nieprawdopodobną liczbą prezentów: w wieczór wigilijny i w noc sylwestrową, kiedy to przynosi je Święty Bazyli. Podobnie jak w pozostałe dni w roku, Grecy wieczór wigilijny najchętniej spędzają poza domem, spotykając się z przyjaciółmi w barach, klubach i restauracjach. Domowa wieczerza wigilijna spożywana jest o bardzo późnej porze, a najważniejszym daniem jest wtedy faszerowany indyk z pikantnym ryżowo-mięsnym nadzieniem. Ze względu na posługiwanie się kalendarzem juliańskim prawosławne Boże Narodzenie w Rosji obchodzone jest 13 dni później niż katolickie, czyli 7 stycznia (7 stycznia jest też datą jednego ze świąt pogańskich, dzięki obchodzonemu Bożemu Narodzeniu święto Koljady zostało zmarginalizowane). Od 1991 roku jest to dzień wolny od pracy. Boże Narodzenie w Rosji jak dotąd świętowane jest raczej jako świeckie święto: corocznie na nabożeństwo do cerkwi w bożonarodzeniową noc idzie jedynie 3-4% mieszkańców. Głównym świętem dla Rosjan jest Nowy Rok, który świętują niemal wszyscy.

Ormianie

Katolicy obrządku ormiańskiego nie obchodzą świąt Bożego Narodzenia 25 grudnia. Zachowali oni najstarszą tradycję chrześcijańską – Kościoła Jerozolimskiego, który do IV wieku nie świętował pamiątki narodzin Zbawiciela. Do Ormian, którzy od II wieku żyli z dala od reszty chrześcijaństwa w górach Kaukazu, wiadomość o ustanowieniu obchodów Narodzenia Pańskiego nie dotarła. Zgodnie z pierwotną tradycją 6 stycznia obchodzą więc Święto Epifanii. Wspominają wówczas i czczą trzy wydarzenia: narodziny Zbawiciela, pokłon Trzech Króli i chrzest Jezusa w Jordanie. Ormianie nie mają Wigilii, nie dzielą się opłatkiem, nie przystrajają również choinki. Pierwszego dnia Święta Epifanii po uroczystym nabożeństwie w kościele spożywany jest obiad w rodzinnym gronie, który zaczyna wspólna modlitwa Ojcze nasz. Drugi dzień świąt poświęcony jest modlitwie za zmarłych. Katolicy obrządku ormiańskiego nie uczestniczą w Pasterce, a w kościołach i domach nie ustawiają szopek. W świątyniach wystawiane są miniatury, obrazy lub płaskorzeźby przedstawiające sceny związane z Bożym Narodzeniem. Śpiewane są również, wzorowane na polskich, kolędy w języku ormiańskim.

Buddyści

W Japonii wyznawanych jest kilka religii. Żadna nie jest uprzywilejowana ze strony państwa, choć główną religią jest buddyzm, który jest wyznawany przez 90 mln mieszkańców kraju. Tylko niecały 1% mieszkańców Japonii to chrześcijanie, ale i tak w okresie bożonarodzeniowym świętuje niemal cały kraj. Szczególnie po wojnie widać świeckie wpływy bożonarodzeniowej kultury amerykańskiej. W Japonii rozwinął się cały przemysł związany z okresem Bożego Narodzenia. Japończycy wzorem kultury zachodniej ubierają choinkę i jedzą indyka. Są również prezenty, tyle tylko, że nie przynosi ich św. Mikołaj, a Hoteiosho – jeden z bogów japońskiego panteonu, który posiada oczy z tyłu głowy, a więc łatwo może obserwować zachowanie dzieci. Karolina Pajkiert www.semestr.pl



l u z i e www.bigfoto.com

n a

Jak przezimować Z

ima niekoniecznie napawa dobrym nastrojem. Wszystkie kolory życia zostają pochłonięte przez biel mroźnego puchu. Zamiast jednak, niczym niedźwiedź, zapadać w zimowy sen, lepiej znaleźć kilka skutecznych sposobów na ocieplenie atmosfery. W związku z tym, że studenckie fundusze są znacznie ograniczone, trzeba wykorzystać nieograniczone zasoby kreatywności, które przecież z definicji jest przypisywana tej społeczności. Oto kilka propozycji.

i nie zwariować?

wagę… liczebną. Studentów w miastach tzw. uniwersyteckich jest na tyle dużo, że lekceważenie tego rodzaju konsumentów mogłoby się zakończyć dla wielu branż rynkową porażką. Legitymacja studencka przydaje się nie tylko w komunikacji miejskiej.

Czytaj… ulotki

Bądź kulturalny

Kolorowych jarmarków

Podziel się

Spektakl, wystawa, spotkania z autorami książek czy innego rodzaju wydarzenia kulturalne wydają się być propozycjami z wyższej półki i pewnie dlatego wzbudzają w wielu osobach swoisty lęk wysokości… kosztów. Nic bardziej mylnego. Wystarczy dobrze poszukać, by odkryć bogactwo propozycji za przystępną cenę. Znaleźć je można chociażby w Internecie. Przydatna może być zakładka „kultura”, znajdującą się na portalu internetowym naszego magazynu. Dobrym adresem jest też zwykle witryna naszego miasta. Warto też przeglądać strony uniwersyteckie, nie tylko w poszukiwaniu informacji o odwołanych zajęciach. Uczelnie organizują sporo atrakcyjnych przedsięwzięć, a co najważniejsze, są one zazwyczaj bezpłatne.

Wyjdź z inicjatywą… albo do niej dołącz. Prześledź ofertę kół nauko-

wych na twojej uczelni. Czas najwyższy przełamać stereotyp mówiący, że takie grupy zrzeszają tzw. nadgorliwców, których cały świat zamyka się w wąskim kręgu studiów i nauki. Spotyka się tam kreatywne osoby, które z tłumu wyróżnia to, że się im chce. Chcą działać, rozwijać się i mają spore pokłady pozytywnej energii, która zaraża. Pogadać z nimi można i przy kubku, i przy kieliszku soku. Tych, którzy nadal mają wątpliwości, warto uświadomić, że uczestnictwo w takich grupach znacznie uatrakcyjnia CV i sprawia, że jesteśmy bardziej pożądani na rynku pracy.

Studenckie dni, piękne dni Jesteś studentem? Masz szczęście! A to dla-

tego, że codziennie możesz świętować swój dzień. Studenckie poniedziałki, wtorki, środy, czwartki, a może piątki? Wystarczy dobrze zaplanować czas i można codziennie korzystać z okazji przygotowanych właśnie dla studentów. Osoby kształcące się na uczelniach są cennym klientem. Mają prze8

rys. Mateusz Bernat|postity.pl

Jest wiele organizacji, które poszukują wolontariuszy. Godną uwagi inicjatywą jest „Akademia przyszłości”, która daje szansę dzieciom mającym problemy z nauką. Wystarczy wejść na stronę www. kupindeks.pl, wybrać zakładkę „zostań tutorem” i określić przedmioty, z których jesteś w stanie udzielać pomocy. Warto się przekonać, jaką wdzięczność potrafią okazać osoby, którym przypięto etykietkę trudnego ucznia i poznać satysfakcję płynącą z obserwowania postępów podopiecznych. Taka pomoc to poważna deklaracja, a zapał do jej udzielania nie może stopnieć wraz z pierwszym śniegiem.

Większość osób bierze ulotki z grzeczności, tylko po to, by pozbyć się ich przy najbliższym śmietniku. Nie potrzebujesz kursu językowego w 6 miesięcy, matury w 10, czy zrzucenia 5 kilogramów w miesiąc? To nie znaczy, że inne oferty są równie nieciekawe. Czasem na tych niechętnie przyjmowanych świstkach papieru mogą znajdować interesujące propozycje. Częstym schematem jest: „z tą ulotką… gratis”. Czasem okazuje się, że ten gratis można otrzymać po wydaniu wcześniej odpowiedniej kwoty, ale niejednokrotnie są to opłacalne okazje. Szczególnie jeśli reklamuje się jakiś nowy punkt, któremu zależy na pozyskaniu osób, które będą chciały tam wracać. Zresztą konkurencja w każdej branży jest coraz większa, a przedmiotem walki są klienci. Jak wiadomo – „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Tym razem możesz to być ty. Wyjdź z mieszkania. Tak po prostu. W większych miastach, szczególnie wieczorami, można być świadkiem niezwykłych zjawisk. Żonglowanie ogniem w samym centrum? To się zdarza! Znajdź chwilę, żeby zachwycić się piosenką ulicznego śpiewaka czy grajka. Zobacz, jak wspaniale wygląda zimowy krajobraz po zmierzchu. W większych miastach o tej porze roku można obserwować zachwycające jarmarki bożonarodzeniowe. Słynie z nich Wrocław, Warszawa oraz Kraków. To kopalnia czarujących prezentów dla najbliższych, miejsce, gdzie skosztować można przepysznych smakołyków oraz poczuć niesamowitą magię świąt. Spacerowiczom towarzyszą dźwięki bożonarodzeniowych kolęd i piosenek, a przed oczami skrzą się tysiące światełek. Punktem obowiązkowym jest ogromna, pięknie przystrojona choinka. Jeśli w trakcie dorastania zgubiłeś gdzieś magię świąt, to odwiedź miejsce, w którym z pewnością ją odnajdziesz.

Do boju

Kto z nas nie lubił w dzieciństwie organizować bitew na śnieżki? Niestety jesteśmy już starsi i dojrzalsi, dlatego… nadszedł czas na prawdziwe starcie. W wielu miastach organizowane są wielkie śnieżne wojny. Inicjatorami są przede wszystkim studenci. Warto sprawdzić, czy w mieście jest zaplanowane podobne wydarzenie (takich informacji może dostarczyć facebook). Jeśli nie, bądź pomysłodawcą. Znajdź odpowiedni czas i miejsce na „ustawkę” wszechczasów. Potem wystarczy już tylko przygotować dobre buty, ciepłe skarpety, wygodne rękawiczki i obudzić w sobie wojownika. Nawet gdy nie ma pieniędzy jak lodu, można ciekawie przeżyć mroźną zimę. Pamiętając, że ruch to zdrowie, wystarczy tylko porządnie ruszyć głową, by znaleźć pomysł, który sprawi, że oziębła Marzanna okaże się mieć ciepłe serce. Trzeba tylko mieć do niej odpowiednie podejście. Joanna Biedalska www.semestr.pl



n a

l u z i e

Zapaść się pod ziemię czy przełamywać lody? Sylwester zbliża się wielkimi krokami, a nie każdy z nas podjął decyzję o tym, gdzie i jak go spędzić. W zależności od upodobań, możemy wybierać pośród setek propozycji standardowych bali lub dedykowanych imprez takich, jak: sylwester dla singli, studentów, zakochanych czy rodzin z dziećmi. Coraz modniejsze stają się imprezy tematyczne, takie jak aktywny sylwester w aquaparku, gdzie można przy okazji pozbyć się świątecznych kilogramów, czy zabawa sylwestrowa w tramwaju bez ryzyka sprawdzania biletu. Jednak największą popularnością cieszą się nietypowe oferty sylwestrowe... Niestety nie każdy ma pomysł, jak przywitać Nowy Rok, czasem ciężko jest się w ogóle zabrać za szukanie ofert sylwestrowych.

Tradycyjne bale i zabawy to przeżytek Tak uważają internauci, którym sylwester w domu czy na tradycyjnej zabawie najwyraźniej się znudził. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez portal sylwestrowy.pl w tym roku znacząco zwiększyła się liczba ofert z kategorii „nietypowy sylwester”. Obok tradycyjnych balów i zabaw można spotkać propozycje, które pozwolą nam powitać Nowy Rok w niekonwencjonalny sposób. Sprawdźmy najciekawsze z nich.

fot. www.sylwestrowy.pl

Sylwester w kopalni 250 metrów pod ziemią

10

To propozycja dla tych, którzy chcą spędzić wyjątkowy czas w białej solnej scenerii, zwiedzając średniowieczne podziemia kopalni w Wieliczce lub Bochni. Winda, która zjedzie 250 metrów pod ziemię, posłuży jako wehikuł czasu, przenosząc każdego do niezwykłego miejsca, w którym niegdyś sól była równie cenna jak złoto. Koszt imprezy to 380 zł od osoby.

Sylwester w siodle Jeśli jesteś ciągle w ruchu i chcesz w tym stanie pozostać, zdecyduj się na sielską zabawę, życie w siodle i pyszne jedzenie. Możesz też wybrać się na konną przejażdżkę lub zasiąść w ogromnych ciepłych saniach z pochodniami, zaprzężonych w konie i podążać do leśniczówki, gdzie będzie czekało ognisko, grzane wino, staropolski bigos i inne przysmaki. Wieczorem konieczna jest sauna, która każdego rozgrzeje do przednoworocznych harców. Dwa dni takiej zabawy zamykają się w kosztach 350 zł za osobę.

Rejs po Skandynawii wśród lodów Aby poczuć mroźny klimat zimy, wybierz się na rejs lodołamaczem. Jest to morska podróż przez niekończące się pola kry lodowej tworzącej fantastyczne kształty. Piękno północnego archipelagu, pokrytego skrzącym się w zimowym słońcu śniegiem, będzie niezapomnianym widokiem, a zabawy na statku podgrzeją temperaturę, kiedy zdecydujesz się zejść na pokład. Takie widoki zachwycą nawet najbardziej wymagających, którzy zdecydują się zapłacić za trzy dniowy rejs 1500 zł od osoby.

Sylwestrowe Safari Jeśli nie przepadasz za zimą i wolisz wygrzewać się w słońcu, weź aparat i wybierz się na sylwestra do gorącej Namibii, gdzie czeka cię przejażdżka samochodem terenowym w otoczeniu żyraf i słoni. Nocą uważaj na podstępne hieny, które chętnie poczęstują się twoim prowiantem. Na spragnionych przygód czekają plemiona Herero, Himba, Ovamba i Damara, możesz też zanocować w buszu z Buszmenami. Zostań podróżnikiem i odwiedź plantację przypraw, degustuj kawę z kardamonem, kup oryginalne wyroby. 14 dni pełnych atrakcji to koszt 14.500 zł za osobę.

Sylwester w operze To nie lada gratka dla miłośników sztuki. Noc w towarzystwie największych artystów sceny muzycznej to uczta dla ucha, która sprawi, że Nowy Rok przywitacie w śpiewającym nastroju. Na gości czeka koncert sylwestrowy, lampka szampana oraz wykwintne menu. W programach znajdą się najpiękniejsze fragmenty operowe i baletowe, niezapomniane arie operetkowe oraz porywające do tańca utwory instrumentalne w nowych aranżacjach. Propozycji jest wiele. Wybór zależy od naszych upodobań i oczywiście nakładów finansowych, jakie chcemy przeznaczyć na świętowanie Nowego Roku. Małgorzata Brożyńska

www.semestr.pl

fot. TurboPhoto Images

Jak chcesz przywitać Nowy Rok?


Władasz biegle językiem obcym? Czy jesteś otwarty na nowe wyzwania? Myślisz o karierze w branży księgowej? Czy chcesz być częścią globalnej społeczności?

Czy jestes gotów na IBM? Dołącz do nas.

Centrum finansowo-księgowe IBM BTO w Krakowie szuka osób zainteresowanych przekształceniem swojej wiedzy w karierę, dzięki której rzeczywiste wyniki otrzymują nasi klienci. W naszą strategię wpisane są rozwój i troska o pracowników, ponieważ potencjał ludzki jest naszym największym zasobem. Procesy rekrutacyjne prowadzone są mi.in. na stanowiska Młodszego Księgowego, Księgowego czy Analityka ds. Należności. Kluczowymi kryteriami są znajomość języków obcych i chęć podjęcia pracy w branży księgowej.

Każdemu naszemu pracownikowi oferujemy:

 wdrożenie umożliwiające samodzielne wykonywanie zadań na stanowisku   bardzo dobrą atmosferę pracy w zespole projektowym   możliwość pracy dla międzynarodowych klientów   szansę zdobycia doświadczenia w różnych obszarach księgowości  możliwość uczestnictwa w szkoleniach oraz kursy językowe  prywatną opiekę medyczną dla pracownika oraz członków rodziny   szeroki pakiet ubezpieczeń na życie   bogaty pakiet świadczeń dodatkowych (zajęcia sportoworekreacyjne, dofinansowanie karnetów do kin, teatru, atrakcje dla dzieci, współfinansowane przedszkole i żłobek, aktywności integracyjne)

Zachęcamy do śledzenia aktualnych ofert pracy na stronie:

ibm.com/start/pl/bto Zbudujmy razem mądrzejszy świat.


PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA

Logistyka, logistyka… Branża transportu, spedycji i logistyki jest w tej chwili jedną z najszybciej rozwijających się w Polsce. Widać to również na uczelniach, gdzie kierunki te są coraz popularniejsze. Logistyka dotyka dosłownie każdej gałęzi gospodarki. Jej głównym celem jest racjonalizacja procesów, co pozwala zmniejszyć koszty produkcji, oraz dystrybucji, przy jednoczesnym zapewnieniu wysokiego poziomu satysfakcji klienta. Rynek pracy w tym sektorze jest bardzo chłonny i potrzebuje wykwalifikowanej kadry. Jak zostać ekspertem w tej dziedzinie? Właściwie każda uczelnia posiada wydział zajmujący się logistyką lub transportem, albo też wyraża chęć otwarcia takiego kierunku. Ze względu na charakter i profil uczelni, na logistykę patrzy się z różnej perspektywy – technicznej lub ekonomicznej. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, które z wybranych podejść będzie lepsze.

Specjalizacja Po otrzymaniu statusu studenta na wymarzonej uczelni, w pewnym momencie trzeba stanąć przed poważnym wyborem. Specjalizacje. Na uczelni technicznej można je podzielić na logistykę transportu wewnętrznego i magazynowania oraz ze względu na gałąź transportu – samochodową, kolejową, lotniczą, morską. Wachlarz możliwości jest jednak szerszy. Ważne jest, żeby przed wyborem specjalizacji zastanowić się, co nas najbardziej interesuje i jakie wymagania stawia rynek pracy dla specjalistów po tym profilu. Można również próbować przewidzieć przyszłą sytuację na rynku pracy. Jak to zrobić? Zdobywać wiedzę o logistyce na własną rękę – z prasy i portali branżowych. Jest to niezwykle ważne ze względu na dynamikę branży i wciąż zmieniającą się sytuację gospodarczą. Absolwent logistyki może pracować jako koordynator usług logistycznych na stanowisku spedytora lub dyspozytora, jako kontroler jakości i terminowości wykonywanych usług logistycznych, współpracować z dostawcami i działem sprzedaży lub zarządzać gospodarką magazynową. Pracę można znaleźć również w firmach konsultingowych i projektowych. 12

Bądź aktywny Sporo uczelni może poszczycić się prężnie działającymi organizacjami studenckimi lub naukowymi, których głównym obszarem zainteresowań jest szeroko pojęta logistyka. Dla młodych ludzi jest to niezwykła szansa rozwoju i zdobycia cennej wiedzy, wykraczającej poza sylabus. Działalność kół naukowych opiera się na realizacji projektów, wizytach w firmach i zakładach przemysłowych, a także na udziale w konferencjach naukowych. W kołach działa duża grupa absolwentów, wspierając młodszych kolegów wiedzą i doświadczeniem. Taki przepływ wiedzy jest niezwykle potrzebny, ponieważ pomaga studentom skonfrontować wiedzę zdobytą na uczelni z doświadczeniem zawodowym praktyków. Przykładem takiego koła jest Studenckie Koło Logistyki Stosowanej działające na Wydziale Transportu Politechniki Warszawskiej. Najważniejszym jego projektem jest Forum Młodej Logistyki, które, na przestrzeni lat, urosło do największej konferencji studenckiej o tej tematyce w Polsce. Forum przez dwa dni gromadzi najlepszych studentów z Polski i zagranicy, a pośród zaproszonych gości są managerowie średniego i wyższego szczebla. Jest ważnym wydarzeniem, zarówno dla studentów, jak i pracodawców, ponieważ w jego trakcie przedstawiciele firm mogą zaproponować praktyki najbardziej wyróżniającym się studentom. W zawodzie logistyka niezwykle ważna jest praktyka. Wiedza praktyczna jest najwyżej oceniana wśród pracodawców (aczkolwiek wymagane jest również przygotowanie teoretyczne). Doświadczenie można zdobyć odbywając staż albo praktyki np. podczas wakacji. Bardzo często firmy proponują praktykantom dalszą współpracę. A gdzie szukać praktyk? Jedną z możliwości są

Logistyczne Targi Pracy organizowane od trzech lat na Politechnice Warszawskiej. W marcu przyszłego roku studenci i absolwenci będą mieli okazję zapoznania się z bogatą ofertą praktyk, staży i pracy oraz poznania przyszłych pracodawców. Zainteresowanie studentami logistyki widać również za strony rynku. Szczególnie duże przedsiębiorstwa współpracują ze szkołami oraz poszukują na uczelniach najlepszych osób. Często firmy te posiadają programy edukacyjne, w ramach których organizowane są szkolenia, studia przypadków oraz wykłady na uczelniach. Warto wykorzystać te szanse.

Rynek pracy

Rynek pracy w sektorze TSL (Transport – Spedycja – Logistyka) jest chłonny i potrzebuje wyszkolonej kadry. Przez długie lata brakowało w Polsce uczelni, które szkoliłyby specjalistów w dziedzinie logistyki, a co za tym idzie w branży pracowali ludzie bez niezbędnego przygotowania merytorycznego. Obecnie sytuacja się zmienia. Co roku rynek zasilają tysiące absolwentów. Ważne jest tylko, aby w dobie ostrej konkurencji pracowali oni nad swoją karierą zawodową już w trakcie studiów. Każda dodatkowa działalność jest plusem w oczach przyszłego pracodawcy. Umiejętność pracy w grupie i projektowe podejście do problemu wyniesione z działalności np. w kole naukowym na pewno będą miały na to wpływ. Studenci, którzy są aktywni, odbyli praktyki i ukończyli studia, startują na rynku pracy ze znacznie lepszej pozycji. Wiedzą dokładnie, jakie są realia, i przeważnie nie mają większych trudności ze znalezieniem pracy. Anna Czaplicka, Konrad Kułak www.semestr.pl



PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA

Praca w korporacji – fakty i mity Etymologia słowa „korporacja” odsyła nas do łacińskiego corporatio, oznaczającego „zrzeszenie”, „związek” oraz „asocjację”. Słowa te budzą raczej pozytywne skojarzenia. Dlaczego więc „korporacja” sieje postrach wśród wielu młodych ludzi? „Work-work balance”?

Garnitur – niewygodny i nudny dress code czy budowanie wizerunku?

W pracy daję z siebie 100%, ale mam żelazne zasady co do jasnego podziału pomiędzy pracą a życiem prywatnym.

Angielskie wyrażenie „work-life balance” na dobre zadomowiło się w słowniku generacji Y – pokolenia, które pracodawcy cenią za chęć rozwoju zawodowego, imponujące wykształcenie, otwartość i innowacyjność. W odróżnieniu od generacji X, która żyła przede wszystkim pracą, następna generacja pracuje po to, aby zapewnić sobie odpowiednią jakość życia. – Pracując w „korpo” przez 24 godziny na dobę, jesteś pod telefonem, czasem nawet w weekendy musisz czuwać – mówi pracownik jednego z największych medialnych potentatów w Polsce. Czy praca w korporacji rzeczywiście oznacza brak życia prywatnego? Fakt czy mit? – W Ernst & Young biorę udział w ambitnych projektach, licznych szkoleniach, zdobywam kwalifikacje zawodowe, a po pracy spędzam czas z rodziną. Nigdy się nie nudzę – mówi Joanna Jaśkiewicz, Specjalista ds. Employer Brandingu – Czy chciałabym zamienić to na pracę od 8.00 do 16.00, w której każdy dzień wygląda tak samo? Nie, bo lubię moją pracę, dzięki niej mogę się rozwijać, być spełnioną kobietą i matką jednocześnie.

Wyścig szczurów Wizja ciągłej rywalizacji i walki o przetrwanie jest kolejnym powodem, dla którego studenci boją się korporacji. Jak to jest z tym wyścigiem szczurów? – Wszystko zależy od tego, jaka kultura korporacyjna panuje w firmie – wyjaśnia pracownik międzynarodowego koncernu naftowego – U mnie ludzie są mili i przyjaźni, relacje między pracownikiem a szefem są partnerskie. Pierwszego dnia pracy przeszedłem na „ty” z prezesem. – W Ernst & Young pracujemy w zespołach. Tylko dzięki współpracy możliwe jest powodzenie projektu, a to jest dla nas najważniejszym celem – mówi 14

Joanna Kosim, Asystent w Dziale Doradztwa Biznesowego – Trudno, żeby każdy działał w pojedynkę, a już na pewno nie jest możliwa rywalizacja, gdy każdemu zależy na realizacji wspólnego zadania. Z drugiej strony, każdy stara się jednak pracować jak najlepiej. Zamiast porównywać się z innymi, warto potraktować ich jako motywację i inspirację do działania.

Trybik w maszynie

– Praca w korporacji kojarzy mi się z anonimowością, biorąc pod uwagę, ile osób pracuje w takiej firmie. Wydaje mi się, że panuje tam bardzo oficjalna atmosfera i pewnie zna się tylko kilka osób, które siedzą w pobliżu – wyznaje Agata Dutkowska, studentka socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Czy rzeczywiście pracując w korporacji można pożegnać się z indywidualnym podejściem do pracownika? – Moja firma skutecznie dba o indywidualne podejście i komunikację z pracownikami. Zbieramy opinie i komentarze naszych pracowników i reagujemy na nie, a także sami wymyślamy ciekawe inicjatywy do nich skierowane. W ramach programu EY Care & Wellness zostały zrealizowane akcje takie, jak: dostawy jabłek przy wejściu do biura, masaże profilaktyczno-lecznicze wykonywane przez fizjoterapeutów w każdy piątek, konsultacje z dietetykiem, trenerami personalnymi czy wykłady o zdrowym żywieniu. Organizujemy różnego rodzaju wyjazdy i imprezy integracyjne, jak chociażby zbliżającą się imprezę świąteczną. Z okazji świąt wręczamy pracownikom drobne upominki, a świeżo upieczonym mamom – misie z okazji narodzin dziecka – wymienia Agnieszka Maciejewska, Dyrektor ds. Personalnych Ernst & Young. – Turnieje piłki nożnej, wspólne układanie puzzli czy konkursy ogłaszane w firmowym Intranecie to tylko niektóre pomysły, jakie wcielamy w życie. www.semestr.pl


PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA Korporacja nie jest dla każdego

Studenci doceniają

– Nie mogłabym się odnaleźć w korporacji – mówi Agnieszka Ilnicka, studentka Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego – Tam wszystko jest sformalizowane, obowiązuje stosowny dress code. Jako pracownikowi naukowemu nikt nie zwróci mi uwagi na temat ubioru, godziny pracy również zależą ode mnie. Praca w korporacji nie jest dla każdego. – Znam osoby, które są dobre merytorycznie, ale po prostu nie odnajdywały się w firmie z uwagi na charakter pracy – zgadza się pracownik międzynarodowej firmy konsultingowej. Od czego więc zależy to, czy dana osoba będzie potrafiła odnaleźć się w korporacji? „Od organizacji pracy i zarządzania czasem” – słyszymy od pracownika banku, który obie umiejętności uważa za klucz do sukcesu, a jednocześnie gwarancję zachowania równowagi pomiędzy życiem prywatnym a rodzinnym. – Wychodzę z pracy o 17.30, aby wieczór spędzić z żoną i dzieckiem. Zdarza się, że muszę coś dokończyć, jeśli nie zdążyłem tego zrobić w pracy, ale zabieram się za to dopiero, gdy położę córkę spać. „Od twardego charakteru” – pada kolejna odpowiedź pracownika korporacji, wraz z wyjaśnieniem, że wbrew temu co się mówi, nie jest wcale cały czas dostępny pod służbowym telefonem. – W pracy daję z siebie 100%, ale mam żelazne zasady co do jasnego podziału pomiędzy pracą a życiem prywatnym. „Umiejętność pracy w zespole”, „pewność siebie”, „otwartość”, „odwaga do wyrażania swoich przekonań” – wymieniają inne osoby, starające się odpowiedzieć na pytanie o cechy niezbędne do odnalezienia się w korporacji.

Według badania Universum Student Survey 2012 młodzi ludzie najczęściej wybierali Ernst & Young jako swojego idealnego pracodawcę. Jako najważniejszy cel w karierze zawodowej wskazali poczucie bezpieczeństwa, zachowanie równowagi między życiem osobistym a zawodowym, a także elastyczny czas pracy. Istotnymi czynnikami świadczącymi o atrakcyjności pracodawcy były: referencje na przyszłość, przyjazna atmosfera, wynagrodzenie, a także profesjonalne szkolenia. Firma została również uhonorowana pierwszym miejscem w Rankingu Pracodawca Roku 2012 organizowanym przez AIESEC, a także w rankingach Trendence oraz MBE Index. – Ernst & Young aktywnie reaguje na potrzeby nowych pokoleń i dążenie do stworzenia im najlepszego miejsca do pracy, rozwoju i realizowania celów zawodowych – podkreśla Anna Woźniak, Manager ds. Rekrutacji – Wiele czynników wpływa na sukces firmy, najważniejszy jest jednak zespół pracowników zaangażowanych i silnie wierzących w to, że nasza firma to miejsce, gdzie można „zacząć poziom wyżej”. Cieszymy się, że zostało to docenione przez studentów i pracowników. Magdalena Drzewińska Praktykantka w Zespole Rekrutacji Ernst & Young

Ernst & Young aktywnie reaguje na potrzeby nowych pokoleń i dążenie do stworzenia im najlepszego miejsca do pracy, rozwoju i realizowania celów zawodowych.

Wspólne układanie puzzli w Ernst & Young – współpraca to nasza podstawowa wartość.

Wspólne układanie puzzli w Ernst & Young – współpraca to nasza podstawowa wartość

15


PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA

Biznesowe negocjacje czy chodzenie po prośbie? Poszukiwanie pracy to proces, który wymaga sporego wysiłku, odpowiedniej taktyki, umiejętności i sprytu. Sukces nie zawsze przychodzi od razu, tym bardziej w okresie kryzysu. Jednakże, aby móc go osiągnąć, należy się mentalnie przygotować. Negocjacje handlowe

Trudności w poszukiwaniu upragnionego stanowiska mogą sprawić, że spada nasze własne poczucie wartości i zapomnimy o postawie, jaką powinniśmy reprezentować w kontakcie z każdym potencjalnym pracodawcą. Warto uzmysłowić sobie, że rozmowa kwalifikacyjna to prawdziwe negocjacje handlowe. My oferujemy nasze unikalne umiejętności, motywację i zaangażowanie, a firma proponuje wynagrodzenie finansowe i ewentualnie dodatkowe benefity. Nam najczęściej zależy na tym, by zdobyć ciekawą, rozwijającą pracę w miłej atmosferze, wynagradzaną w taki sposób, abyśmy mogli zaspokajać nie tylko nasze podstawowe potrzeby, ale i pragnienia. Z drugiej strony pracodawca chce pozyskać lojalnego pracownika, osobę, która zaangażuje się w to, co robi i która chętnie będzie myślała o tym, jak przynieść dodatkową korzyść swojej firmie.

Do negocjacji trzeba się przygotować

Aby negocjacje przebiegły dla nas pomyślnie, warto mieć w ich trakcie silną pozycję. Co to oznacza? Powinniśmy sprawiać dobre wrażenie i wyraźnie pokazywać, że rozmawiający z nami rekruter uzyska wyraźną korzyść, jeśli to właśnie nam zaproponuje stanowisko pracy. Dlatego bardzo pomaga po pierwsze pewność siebie zbudowana na mocnym poczuciu własnej wartości, a po drugie sytuacja, w której możemy pokazać, że to my wybieramy ostatecznie miejsce, gdzie chcemy pracować, a nie jesteśmy uzależnieni od pozytywnej lub negatywnej decyzji rekrutera.

Wzmacnianie poczucia własnej wartości Część z nas była wychowy-

wana w taki sposób, że rodzice przede wszystkim cenili skromność. Nie zawsze też byliśmy chwaleni za swoje osiągnięcia. Ci, którzy doświadczyli takiego traktowania, mogą mieć teraz problemy z poczuciem wartości. Warto je wzmocnić i można to zrobić na wiele sposobów. Jednym z nich jest wykonanie bardzo prostego ćwiczenia: należy poprosić 5-10 osób, by napisały nam np. w mailu lub powiedziały prosto w oczy 5 naszych pozytywnych cech. I tylko pozytywnych. Negatywne mogą sobie chwilowo odpuścić. Warto poprosić o pomoc w zrobieniu tego zadania osoby z różnych kręgów towarzyskich, np. kogoś z rodziny, kolegę ze studiów, najbliższą przyjaciółkę, znajomego z pracy lub organizacji studenckiej itp. Otrzymane zestawy pozytywnych cech pozwolą nam się przejrzeć w przyjaznym dla nas zwierciadle pochlebnego postrzegania nas przez znajomych. Oczywiście bardzo często się może zdarzyć, że po przeczytaniu jakiejś po16

zytywnej cechy pomyślimy: – Nie! To nie prawda! Ja nie jestem cierpliwy, dokładny, zapobiegliwy, przebojowy… Jeśli jednak przyjdzie nam taka myśl do głowy, to najważniejsze jest, by nie negować informacji zwrotnej, którą otrzymaliśmy, tylko by ją rozszerzyć. Spotkajmy się z tym naszym znajomym i poprośmy go, by uzasadnił swój wybór. By przypomniał sytuację z życia, jaką pamięta, kiedy wykazaliśmy się inteligencją, zaradnością czy inną cechą, która została przez niego wymieniona.

Opowiedz sam sobie kilka budujących historii

Kolejne wartościowe ćwiczenie wymaga dłuższej chwili refleksji. Warto poświęcić 20–45 minut wieczorem przez kolejnych 5 lub 7 dni na spisanie kilku historii zakończonych naszym sukcesem. I nie chodzi tu o coś, co jest spektakularnym osiągnięciem na skalę światową, tylko o coś, co przyszło nam z wysiłkiem, ale pomimo trudności udało się. Dla kogoś, kto jest majsterkowiczem, rozłożenie i złożenie radia może być dziecinnie proste, a dla kogoś, kto nie umie wbić gwoździa w ścianę, wielkim sukcesem może być skręcenie i powieszenie na ścianie szafek. Osoba, która nie lubi pisać, za swój sukces może uznać pracę licencjacką lub magisterską. Ale oczywiście sukces to także coś, co sprawia nam przyjemność. Gdy ktoś jest regularnym biegaczem i lubi to robić, cieszy się z takich sukcesów, jak coraz lepszy czas czy udział w pełnym maratonie. Każdy z nas może spokojnie przytoczyć 5–7 takich historii. Być może udało się zorganizować jakąś fajną imprezę lub grupowy wyjazd na wakacje, zrobić remont pokoju, opublikować ciekawy artykuł w czasopiśmie albo przekroczyć własne ograwww.semestr.pl


PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA niczenia takie, jak nieśmiałość. Przez kilka wieczorów możemy przypominać sobie różne wydarzenia z naszego życia, ale każdy wieczór powinien się zakończyć spisaniem jednej historii. Warto spisać, jaki był cel oraz jakie trudności i przeciwności przydarzyły się po drodze do niego, jak z nimi walczyliśmy i jaki był końcowy rezultat. Następnie przydałoby się podsumować historię, wypisując różne umiejętności, które wykorzystywaliśmy, oraz nasze cechy charakteru, które przyczyniły się do tego sukcesu. Nie wystarczy sobie przypomnieć te historie. Warto je spisać z detalami, gdyż – po pierwsze – pisząc taką historię, więcej szczegółów sobie przypomnimy, a po drugie – utrwalimy sobie ją w naszej pamięci i będzie nam łatwo przywołać ją w sytuacji stresowej, jaką jest rozmowa kwalifikacyjna.

sumą, którą wcześniej sama ze sobą ustaliłam. Na to dostałam pytanie: „A ile najmniej chciałaby Pani zarabiać?” No cóż, wiedziałam, że żądałam dobrej pensji, więc potulnie zjechałam o kilkaset złotych w dół. A na tę odpowiedź dostałam kolejne zaskakujące pytanie: „No ale tak najmniej, to ile by Pani chciała zarabiać?” Poczułam się, jak na targowisku… Negocjacje handlowe – OK, ale targowanie się o zarobki w taki sposób? To chyba jakaś pomyłka… Wtedy byłam jeszcze niedoświadczona i potulnie podałam jakąś propozycję, wiedząc, że ten bank na pewno nie będzie moim pracodawcą. Tak, mogłam sobie pozwolić na taką myśl, dlatego że miałam w zanadrzu 2 oferty pracy i byłam pewna siebie. Ale co by było, gdyby to był jedyny pracodawca skłonny mnie zatrudnić? Jak bardzo dałabym się upokorzyć?

A po co komu taka historyjka? W czasie rozmowy kwalifikacyjnej czę- Kilka asów w rękawie sto padają pytania typu: „Proszę powiedzieć coś o sobie”, „Jakie są Pana zalety?”, „Czym się Pani cechuje?”. Jeśli nie mamy gotowej odpowiedzi, zalegnie frustrujące milczenie, a rekruter pomyśli, że nie przygotowaliśmy się do rozmowy. Co więcej, że być może nie mamy nic ciekawego do zaoferowania swojemu przyszłemu pracodawcy. Pamiętam, jak moja znajoma, gdy zadałam jej pytanie o jej zalety, powiedziała, że angażuje się w pracę. Ale gdy zapytałam się jej, jakie przykłady z życia mogłaby przytoczyć na dowód tej tezy, nie potrafiła odpowiedzieć. Nie może nam się coś takiego przydarzyć w czasie interview. Bo trudno jest negocjować, jeśli nie ma się tak zwanego asa w rękawie. Jeżeli jednak poświęciliśmy czas na spisanie kilku różnych historii naszych osobistych sukcesów i wiemy, jakie za tym szły umiejętności i jakie cechy charakteru wykazywaliśmy, to rekruter nas nie zaskoczy takimi pytaniami. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna z przepracowanych przez nas historii okaże się przydatna do wzmocnienia naszego wizerunku.

Kilka opcji i plan B

Kolejnym aspektem ważnym przy szukaniu pracy i ewentualnych negocjacjach jest nasza niezależność. Warto pokazać – i powinna być to prawda – że rozważamy przyjęcie posady w danym przedsiębiorstwie, dlatego że widzimy tam możliwość rozwoju, lepsze wynagrodzenie, ciekawsze warunki pracy, ale nie jest to dla nas jedyne możliwe miejsce pracy. Ideałem jest więc szukanie pracy jeszcze wtedy, gdy się jest zatrudnionym. Podświadomie wtedy sposobem naszej wypowiedzi oraz naszą mową ciała okazujemy, że nie jesteśmy zdesperowani. I wtedy właśnie pracodawca zaczyna intensywnie myśleć, jakby nas przekonać do tego, że warto dla niego pracować. Oczywiście najczęściej się zdarza, że szukamy pracy, gdy jej nie mamy. Ale warto być aktywnym i brać udział w wielu rozmowach rekrutacyjnych w rozmaitych przedsiębiorstwach, gdyż jeśli odczujemy wyraźne zainteresowanie ze strony pracodawców, wzrośnie nasza pewność siebie.

Za ile najmniej chciałaby Pani pracować?

Przypominam sobie, jak szukałam pracy po raz pierwszy w życiu. Wysyłałam dziesiątki życiorysów, co doprowadziło do kilku rozmów kwalifikacyjnych. Dostałam pierwszą w życiu ofertę pracy w firmie średniej wielkości. Byłam niesamowicie szczęśliwa. Równolegle jednak starałam się o pracę w wymarzonej amerykańskiej korporacji, gdzie dostałam zaproszenie na drugie z kolei interview, na którym miała zostać podjęta decyzja o zatrudnieniu. Rozmowa odbywała się w środę, a ja byłam umówiona na następny poniedziałek, by podpisać umowę o pracę w pierwszym z wspomnianych przedsiębiorstw. W związku z tym w czasie rozmowy rekrutacyjnej w korporacji, grzecznie poprosiłam o podjęcie decyzji o moim zatrudnieniu do piątku, gdyż inaczej podejmę pracę w innej firmie. Nie było to zamierzone, ale na pewno moja wypowiedź zadziałała na rekruterów motywująco i pokazała im, że jestem pracownikiem, o którego warto zawalczyć. Pracownicy korporacji próbowali się nawet dowiedzieć, ile zaproponowano mi w konkurencyjnej firmie, by mogli przygotować dla mnie lepszą ofertę. Tak się złożyło, że następnego dnia miałam umówioną kolejną rozmowę w jeszcze jednej firmie. W zasadzie już nie bardzo chciało mi się tam pojawiać, ale że miało się to odbyć rano i miał rozmawiać ze mną prezes, nie chciałam się wycofywać i stawiłam się w banku. W czasie rozmowy kwalifikacyjnej zapytano się mnie ile chciałabym zarabiać. Odpowiedziałam na to www.semestr.pl

Szukanie pracy i negocjowanie kontraktu to negocjacje biznesowe. Musimy sobie wyobrazić, że stanowisko pracy jest produktem do sprzedaży. Dane przedsiębiorstwo zazwyczaj stara się oferować jak najlepsze warunki, a w zamian za to chce pozyskać jak najlepszego pracownika. W tym celu reklamuje swój „produkt” w gazetach i Internecie, publikując ogłoszenia z ofertą pracy. Osoby szukające pracy, usiłują sprzedać swój „produkt”, czyli doświadczenie, umiejętności i motywację. W zamian za to chcą otrzymać jak najlepsze stanowisko pracy. W związku z tym reklamują swój „produkt”, wysyłając swoje CV i list motywacyjny w odpowiedzi na ogłoszenia, lub publikują swój profil zawodowy wraz z życiorysem na portalach typu profeo.pl, goldenline.pl lub LinkedIn.com. Jeżeli ich umiejętności i doświadczenie okażą się atrakcyjne, zostaną zaproszone na rozmowę kwalifikacyjną. A taka rozmowa to nic innego, tylko upewnienie się obu stron co do tego, czy mogą sobie nawzajem zaoferować odpowiednie wzajemne korzyści. My potrzebujemy pracy, ale czasem przedsiębiorcy jeszcze bardziej potrzebują dobrego pracownika. To jest powód, dla którego możemy mieć większe szanse w naszych negocjacjach. Zarówno my, jak i rekruter robimy biznes, oferując sobie nawzajem dobre stanowisko w zamian za umiejętności i doświadczenie.

Nigdy więcej proszalnej postawy! A kiedy o coś prosimy? Prosimy wte-

dy, kiedy czegoś nie mamy, czasami wtedy, gdy na to nie zasługujemy lub nam się nie należy. Przenieśmy to na rynek pracy. Jeśli kandydat prosi, to znaczy, że być może uważa, że nie zasługuje na tę pracę, lub mu się nie należy... Od łaski pracodawcy zależy, czy ją dostanie czy nie. Pamiętajmy, że żadna firma nie jest instytucją charytatywną wspierającą walkę z bezrobociem. Jeżeli prosimy o pracę, to znaczy, że mamy niską samoocenę, albo że nasze kompetencje są za niskie. Może to również oznaczać, że tak naprawdę jedyną motywacją do otrzymania pracy w danej firmie jest tylko i wyłącznie nasza chęć zdobycia środków na utrzymanie. Niestety celem pracodawcy nie jest zapewnianie ludziom możliwości zarobkowania, ale odnalezienie osoby, która będzie zmotywowana do pracy w jego firmie i zainteresowana wykonywaniem swoich zadań. Pamiętajmy, że nigdy nie powinniśmy prosić o pracę. Gdy przychodzimy „po prośbie”, od razu oddajemy władzę nad sobą rekruterowi i sprawiamy wrażenie, że naszą osobą nie wnosimy żadnej dodatkowej wartości. Tymczasem nasz rozmówca nie chce nikomu robić łaski, tylko zrobić dobry interes, pozyskując nowego pracownika, który przyczyni się do sukcesu przedsiębiorstwa.

Bądźmy rozwiązaniem problemu!

Pisząc CV, list motywacyjny lub przedstawiając swoje cechy w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, zawsze trzeba mieć na uwadze potrzeby pracodawcy. Nie wolno nam myśleć „ja muszę mieć tę pracę, by zapłacić rachunki.” Należy zmienić punkt widzenia, zastanawiając się, jak możemy pomóc danej firmie i sprawić, by to pracodawca pomyślał: „Ja muszę zatrudnić tę osobę, bo ona rozwiąże moje problemy”. Anna Tabisz Więcej ciekawych porad i uwag można będzie znaleźć w książce Anny Tabisz dotyczącej skutecznego poszukiwania pracy przez absolwentów, która ukaże się nakładem wydawnictwa „Złote Myśli” wiosną 2013 roku. 17


PRAKTYKA – STAŻ– KARIERA na odpowiadać na niezbyt subtelne propozycje. Kasia, studentka dwóch kierunków, przyznaje: – Dorabiałam roznosząc ulotki pewnego klubu przez jakiś czas, bo była to jedyna praca dorywcza, którą mogłam pogodzić ze swoim, i tak napiętym, harmonogramem. Myślałam, że będzie łatwo. Może nie była to najcięższa praca, ale dość często spotykałam się z tekstami tzw. chamskich podrywów. Nie czułam się z tym najlepiej.” Może więc jednak wypadałoby powiedzieć: weź ode mnie ulotkę, a powiem ci kim jesteś?

życiu wszystko jest ulotne, ale największą chyba skłonność do rozpływania się nie wiadomo kiedy i gdzie mają pieniądze. Nic dziwnego, że nawet osoby, które dopiero przygotowują się do wkroczenia na wyboistą ścieżkę zawodową, już w trakcie kształcenia podejmują się różnorodnych prac. Popularną formą takiej pracy, szczególnie dla studentów dziennych, jest kolportaż ulotek. „Ulotkarze” czający się praktycznie w każdej uliczce stali się rozpoznawalnym elementem większych miast. Piętnastominutowy spacer może zakończyć się zebraniem pokaźnej ilości makulatury. Dlatego też większość osób pozbywa się ulotki, najszybciej jak jest to możliwe, czyli przy najbliższym koszu na śmieci.

Jaka praca taka płaca? Zarobki w kolportażu ulotek z reguły wynoszą od 6 do 10 zł za godzinę. Najwięcej można zarobić w godzinach wieczornych (po 20). Stawkę godzinną wynoszącą 10 zł można przekroczyć rozdając ulotki klubów nocnych, gdzie dodatkowym zadaniem dziewczyny jest zaprowadzanie panów do określonego lokalu. Zakres obowiązków jest różny. Czasem wystarczy bez słowa wręczać ulotki (tak zazwyczaj jest w przypadku tych edukacyjnych). Koniecznym dodatkiem jest oczywiście uśmiech na twarzy. Kiedy indziej należy wypowiedzieć niedługą formułkę zaczynającą się od „Zapraszam…”. Zdarza się też, że osoby rozdające ulotki zobowiązane są do „zaczepiania” i zagadywania przechodniów w celu jak najlepszego wykazania korzyści płynących ze skorzystania z przedstawianej oferty.

Plastik- fantastik Przeglądając propozycje pracy w popularnym serwisie ogłoszeniowym coraz częściej pod hasłem 18

fot. DigiTouch

Może to pan za mnie wyrzucić? W

Status: student, stanowisko: ulotkarz

„roznoszenie ulotek” w wymaganiach znajdziemy trzy magiczne cyfry: 60-90-60. Czy są to wyniki matury, które powinien był osiągnąć kandydat na wymagane stanowisko? Niestety nie. Ci, którym te liczby skojarzyły się z wyborami Miss Najpiękniejszych, byli znacznie bliżej właściwej odpowiedzi. Są to wymiary, do których jak najbardziej powinna zbliżyć się dziewczyna, żeby zwiększyć swoją szansę na pokonanie innych. Dość neutralne stwierdzenie „miła aparycja” pojawia się coraz rzadziej. Przecież miłą aparycję może równie dobrze mieć osoba, której twarz niekoniecznie nadawałaby się na okładki gazet. Zamiast tego wprost pojawiają się wymogi o zgrabnej sylwetce, atrakcyjnej twarzy. Widziałam nawet ogłoszenie zaznaczające, że kandydatka powinna być „zrobiona”, a wręcz „plastikowa”. Coraz częściej też prośba o „CV koniecznie ze zdjęciem” ustępuje prośbie o samo zdjęcie czy nawet 2 zdjęcia (twarzy oraz całej sylwetki). Niekiedy kandydatki są także proszone o założenie konta na portalu ze zdjęciami użytkowniczek, przy zapewnieniu ogłoszeniodawcy, że zajmie to dosłownie 5 minut i znacznie ułatwi rekrutację.

Daj mi ulotkę, a powiem ci, kim jesteś Wygląd jest wizytówką człowieka, a w tym wypadku ma stać się także wizytówką usług. Niestety „ulotkarz” często spotyka się z utożsamianiem go z treścią wypisaną na wręczanym przechodniom świstku papieru. Dzieje się tak szczególnie w przypadku osób zachęcających do spędzenia wieczoru przy imprezowych dźwiękach oraz napojach. A przecież dziewczyna, która wręcza ulotkę na „piwo za 5 złotych” czy „darmowego shota” niekoniecznie musi sama być stałą bywalczynią miejsca, w którym można odebrać ten bonus. Tym bardziej, że w czasie tych wszystkich szalonych imprez… pracuje zachęcając innych do dobrej zabawy. Mimo to często jest zmuszo-

Dlaczego studenci tak często podejmują się kolportażu ulotek? Jednym z głównych powodów są z pewnością elastyczne godziny pracy. Należy jednak pamiętać, że na tym stanowisku trzeba będzie się nieźle nagimnastykować, żeby zwrócić na siebie uwagę wiecznie spieszącego się tłumu. Przydadzą się sprawne mięśnie twarzy wyćwiczone w szerokim uśmiechu oraz aparat mowy nadążający za tempem mijających „ulotkarza” potencjalnych odbiorców reklam. Dla studenta dużym plusem może być też sposób wypłacania zarobków. W większości przypadków należność za wypełnianie obowiązków roznosiciela ulotek jest wypłacana nawet po każdym dniu pracy. Takie każdorazowe zasilenie portfela może nieco poprawić kondycję studenckich finansów.

My ulotkarze Każda praca łączy się z zawieraniem nowych znajomości, przynajmniej między pracownikami. Mogłoby się zdawać, że w tym przypadku specyfika zajęcia znacznie ogranicza ten aspekt. Jednak nawet tu można zauważyć istniejące poczucie wspólnoty osób rozdających reklamy nawet konkurencyjnych ofert. To wzajemna serdeczność, wymienianie uśmiechów czy zdań pomiędzy teoretycznie obcymi sobie osobami. Czasu na rozmowy nie ma wiele, wystarczająco jednak, by wymienić doświadczenia, a czasem nawet… ulotki.

Ulotnijcie się stąd Wszyscy mają dużo na głowie i ręce pełne roboty, dlatego kiedy ktoś próbuje jeszcze do tych rąk wcisnąć ulotkę, nie zawsze jest to mile widziane. Niektórzy pewnie życzyliby sobie zniknięcia intruzów ze stertą papierowych ofert. Na to raczej nie ma szans, dlatego warto przychylniej spojrzeć na ulotkarzy, a także wręczane przez nich reklamy, które nie zawsze nadają się tylko do śmietnika. Praca przy kolportażu ulotek, jak każda inna, ma swoje zalety i wady. Jest to jednak dobre rozwiązanie dla studentów, których plan zajęć na uczelni uniemożliwia podjęcie pełnoetatowej pracy, a którym przydałyby się dodatkowe środki finansowe. Joanna Biedalska www.semestr.pl


Firma CNH Polska Sp. z o. o. w Płocku należy do globalnego koncernu CNH z grupy kapitałowej Fiat Industrial – jednego z największych producentów maszyn rolniczych i budowlanych na świecie. Spółka specjalizuje się w produkcji i dystrybucji maszyn oraz urządzeń marek Case IH oraz New Holland, zaspokajając potrzeby związane z każdą formą działalności rolniczej i hodowlanej.

Obecnie do działu Marketingu marki New Holland poszukujemy osoby na stanowisko:

Specjalista ds. produktu – prasy i sieczkarnie Miejsce pracy: Płock

Zakres obowiązków: • Przygotowywanie specyfikacji technicznej wyrobów na rynek krajowy • Dostosowywanie kompletacji maszyn do potrzeb rynkowych • Opracowywanie opisów technicznych oraz cenników dla sieci dealerskiej • Przygotowywanie ofert • Przygotowywanie materiałów produktowych • Analiza oraz benchmark rynku i konkurencji • Współpraca z działem Komunikacji Marketingowej w przygotowywaniu materiałów prasowych • Prognozowanie krótko- i długoterminowej sprzedaży • Wizyty u klientów, szczególnie przy negocjowaniu z kluczowymi klientami • Udział w obsłudze targów, pokazów i imprez wystawowych organizowanych przez New Holland i dealerów • Obsługa systemów komputerowych w zakresie zamówień oraz ich modyfikacji Wymagania: • Wykształcenie wyższe technicznie – absolwenci lub studenci ostatniego roku studiów (preferowane kierunki: mechanika, rolnictwo, marketing, zarządzanie projektem/produktem) • Bardzo dobra znajomość j. angielskiego w mowie i w piśmie • Doświadczenie na podobnym stanowisku mile widziane • Znajomość rynku rolnego będzie dodatkowym atutem • Umiejętność samodzielnej organizacji pracy • Wysokie zdolności analityczne • Kreatywność, inicjatywa oraz umiejętność rozwiązywania problemów • Komunikatywność oraz umiejętność pracy w zespole Oferujemy: • Ciekawą pracę w dynamicznie rozwijającej się międzynarodowej organizacji • Przyjazną atmosferę pracy • Atrakcyjne warunki zatrudnienia i możliwości dalszego rozwoju zawodowego Aplikacje prosimy przesyłać na adres cnh_polska@cnh.com (w temacie wiadomości proszę podać nazwę stanowiska) Prosimy o dopisanie klauzuli: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926, ze zm.)” Uprzejmie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami.


s t u d i a c h

fot. TurboPhoto Images

n a

Efektywna nauka, czyli jak przetrwać sesję

Po kilku miesiącach beztroski znów czeka nas niechciana i stresująca sesja. Trzeba ją jakoś przetrwać. Jednak co robić, gdy w perspektywie kilka ciężkich egzaminów, grube książki do przeczytania, a do tego jeszcze straszny egzaminator? Można dniami i nocami wkuwać wszystko na pamięć, można też odpuścić sobie naukę i liczyć na szczęście. Są jednak lepsze sposoby.

Krócej i efektywniej

Nie stresuj się

Jednym z takich sposobów są kursy efektywnej nauki i szybkiego czytania. Czytanie jest fundamentalnym pojęciem w całym procesie kształcenia. Jednak mało kto potrafi czytać efektywnie, tzn. szybko, uważnie i ze zrozumieniem. Dzięki takiej praktyce jesteśmy w stanie szybko zdobywać, selekcjonować i przyswajać potrzebne informacje, dzięki czemu łatwiej poszerzamy zasób wiadomości. Technika szybkiego czytania jest przydatna nie tylko uczniom czy studentom, ale wszystkim ludziom stawiającym na ciągłe samodoskonalenie. Żyjemy w czasach ogromnego rozwoju nauki. Wielu z nas w ciągu swojego życia będzie zmuszonych do kilkakrotnego przekwalifikowania się. To z kolei wiąże się z koniecznością zdobywania nowych umiejętności oraz dokształcania. Z pewnością to dobry argument za tym, by zdecydować się na szkolenie. Do wyboru mamy kursy grupowe i indywidualne. Dzięki szkoleniu łatwiej i szybciej nauczymy się materiału, co pomoże nam dobrze zdawać nie tylko egzaminy na studiach. Po kursie szybkość czytania wzrasta od 3 do 10 razy. Można też uczyć się szybkiego czytania samemu, w domu. Trzeba tylko pamiętać o kilku fundamentalnych zasadach (patrz ramka).

Jeśli ktoś bardzo denerwuje się egzaminami i na samą myśl o nich trzęsie się ze strachu, może zafundować sobie także warsztaty antystresowe. Mogą nam one pomóc w opanowaniu drżenia rąk i w tym, by w ważnej chwili nie zapomnieć przysłowiowego języka w gębie. – Aby pokonać stres, stosujemy techniki oddechowe i wizualizacje, mające na celu wyciszenie i zrelaksowanie się – mówi Agnieszka Osińska, specjalista z Pracowni Rozwoju Zdolności Poznawczych MEM. – Uczymy, czym jest stres, jakie są jego symptomy – dodaje.

20

Jak to wszystko zapamiętać.... Bardzo dobrym sposobem nauki jest wykorzystanie mnemotechniki. To skuteczna metoda zapamiętywania, polegająca na połączeniu asocjacji, wyobraźni oraz lokalizacji. Asocjacja opiera się na kojarzeniu ze sobą elementów do zapamiętania, te z kolei należy sobie wyobrazić i zgodnie z założeniem lokalizacji wyznaczyć im określone miejsce. Tworzenie skojarzeń powinno przebiegać wielopłaszwww.semestr.pl


n a

Dieta cud Żeby przyswajanie wiedzy przychodziło łatwiej, należy pomyśleć też o odpowiedniej diecie. W większości przypadków w sesyjnym menu główne danie stanowi kawa. Fakt, jest ona czasem jedynym ratunkiem, jednak pozbawia nas magnezu, którego niedobór może powodować zawroty głowy, zaburzenia snu i kłopoty z koncentracją. Tu czas na dobrą wiadomość. Aby uzupełnić niedobory magnezu, należy jeść czekoladę. Oprócz niej trzeba spożywać duże ilości owoców, szczególnie bananów i pomarańczy, gdyż są one źródłem witaminy C oraz potasu, którego brak może powodować, tak jak w przypadku magnezu, zaburzenia koncentracji czy kłopoty ze snem. Do obiadu powinno się jeść sałatkę z dużej ilości warzyw, zwłaszcza zielonych, ponieważ zawierają żelazo odpowiedzialne za zdolność rozumowania i uczenia się. Dieta bogata w lecytynę w znacznym stopniu poprawia pamięć, jej źródłem są orzeszki ziemne, soja i kiełki pszenicy. Warto zadbać też o obecność kwasu linolowego w organizmie, gdyż jego brak powoduje osłabienie koncentracji i pogorszenie pamięci. Znajduje się on w tłuszczach rybnych i roślinnych. Trzeba pamiętać również o odpowiednim dotlenieniu mózgu poprzez ćwiczenia fizyczne lub przynajmniej codzienny spacer. Nie można też zapominać o piciu dużych ilości wody, co pozwala zachować organizmowi równowagę.

Pełne skupienie Naukę warto zacząć od porządnego przewietrzenia pokoju i usunięcia wszystkich rzeczy, które mogą nas rozpraszać. – Nie przepadam za chodzeniem do czytelni, ale tylko tam mogę się naprawdę skupić – mówi Piotrek z II roku filozofii na UW. – Gdy jestem w domu, trudno mi się zmobilizować, wszystko mnie rozprasza, zamiast nauki wolę włączyć telewizor lub komputer – dodaje. Warto robić własne streszczenia, zapiski. – Nie potrafię uczyć się z książek, zawsze robię sobie własne notatki, w których używam jaskrawych kolorów, www.semestr.pl

podkreśleń i zaznaczeń – twierdzi Kasia z II roku polonistyki na UW. Z pewnością opracowania własnej roboty, czyli napisane prostym, zrozumiałym dla nas językiem, łatwiej uda nam się przyswoić. Wiele osób przygotowuje też misterne ściągi, ale potem z nich nie korzysta. Dlaczego? W ten sposób też się uczymy. Przepisując i przekształcając skrypt czy podręcznik na swój język, łatwiej zapamiętujemy dany materiał.

Rusz głową Wiele osób wkuwa materiał na pamięć, nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza gdy czeka nas egzamin ustny. Sytuacja, w której egzaminator zapyta o coś, co będzie wymagało myślenia, jest najlepszą groźbą i jednocześnie najskuteczniejszą motywacją do tego, by uczyć się ze zrozumieniem. Najlepiej przechodzić w nauce od ogółu do szczegółu. Najpierw przyswajamy ogólne założenie, potem potwierdzamy je przykładami i konkretnymi sytuacjami. Im będą one oryginalniejsze, tym lepiej, gdyż najlepiej zapamiętujemy wydarzenia dziwne i niezwykłe. Dobrym rozwiązaniem jest też robienie map myślowych. Główne hasło zapisujemy w środku, a wątki mniej ważne po bokach. Takie schematy łatwiej zapadają w pamięć. Większość ludzi to wzrokowcy, więc dobrze na takich mapach używać kolorów, wyróżnień itd.

Gorączka przedegzaminacyjna Na egzamin nie warto przychodzić zbyt wcześnie. Na pewno często mieliście do czynienia z istną przedegzaminową gorączką. Widok ludzi nerwowo biegających od ściany do ściany z pewnością nie rozjaśni nam umysłu. Po co na własne życzenie powiększać swój stres? Jeśli zdajemy egzamin ustny, w miarę możliwości nie okazujmy zdenerwowania, które może spowodować, że egzaminator pomyśli, iż nie jesteśmy przygotowani zbyt dobrze. Jeśli trafi się nam pytanie, na które kompletnie nie znamy odpowiedzi, lepiej poprosić o chwilę do zastanowienia, niż od razu przyznawać się do niewiedzy. Gdy trochę pomyślimy, może wpadnie nam do głowy coś sensownego, a nawet jeśli nie, to może uda się nam skierować wypowiedź na tematy bardziej nam znane. Warto też zadbać o sprytną odpowiedź. Dobrym sposobem jest następujący układ. Na początku należy opowiedzieć o tym, o czym wie się dużo, ale nie najwięcej, w środku należy mówić o tym, o czym wie się najmniej, a na deser należy zostawić najlepsze. Najwięcej zapamiętuje się na początku i na końcu. Ta zasada dotyczy również egzaminatora. W ten sposób istnieje szansa na to, że dobry początek i błyskotliwe podsumowanie przyćmi ewentualne braki wiedzy. Jeśli już wiecie, na jaki kurs się wybrać, co jeść podczas nauki oraz jak najłatwiej przyswajać wiedzę, pozostaje tylko zdać egzamin. A potem można już świętować, czego sobie i wam życzę. Joanna Doktorska fot. TurboPhoto Images

czyznowo. Najpierw należy zobaczyć zapamiętywany element w wyobraźni w powiązaniu z konkretnym, dobrze nam znanym, miejscem. Element ten można powiększać, puścić w ruch, nadać mu dźwięk, smak, zapach. Dzięki tym intensywnym wyobrażeniom łatwiej zapamiętujemy daną informację i w każdej chwili mamy do niej pełny dostęp. Jednym z rozwiązań mnemotechnicznych jest tzw. technika rzymskiego pokoju. Pokojem może być prawdziwy pokój, droga na uczelnię, nasza rodzina, nasze ciało itd. Liczy się to, by elementy rzymskiego pokoju, które w wyobraźni łączymy z przyswajaną wiedzą, były dobrze znane, znajdowały się zawsze w tym samym miejscu, były ułożone w logicznym porządku i różniły się od siebie. W ten sposób na egzaminie będzie się widzieć elementy przez siebie zapamiętane, na rzeczach dobrze znanych, których nie trzeba sobie przypominać. Innym popularnym systemem mnemotechnicznym jest metoda łańcuchowa. Powiedzmy, że masz zrobić zakupy. Wcale nie musisz robić listy. Trzeba tylko wymyślić historyjkę, w której znajdą się wszystkie potrzebne rzeczy. Identycznie jest w przypadku nauczenia się informacji na egzamin. Ciekawym rozwiązaniem są również tak zwane haki pamięciowe. Przydają się one m.in. w zapamiętywaniu dat. Należy stworzyć własne skojarzenia z wszystkimi cyframi. Np. 0 może być jajkiem, 1 – wędką, 2 – łabędziem, 3 – wielbłądem z dwoma garbami, 4 – żaglem itd. Kiedy chcemy zapamiętać jakąś datę, po prostu budujemy historyjkę z występującymi w niej skojarzeniami, które odpowiadają poszczególnym cyfrom. Dla przykładu weźmy datę bitwy pod Grunwaldem. Może być tak: wędkarz urodzony w Grunwaldzie płynie na połów łódką z żaglem, jednak wędka wpada mu do wody i zamiast ryby musi zjeść na kolację jajko. Prawda, że proste?

s t u d i a c h

Żeby szybko czytać: 1. Podczas czytania nie wracaj do przeczytanych słów, gdyż znacznie to spowalnia odbiór informacji 2. Koncentruj się na tekście, możesz pomagać sobie wskaźnikiem. 3. Jednym spojrzeniem najlepiej ogarniać możliwie największą liczbę słów. 4. Nie można też zapominać o ciągłym trenowaniu pamięci. 5. Po przeczytaniu partii materiału warto zrobić podsumowanie, żeby sprawdzić, ile informacji zapamiętałeś. 6. Nie powinno się wypowiadać w myślach widzianych słów, czyli stosować tzw. fonetyzacji, gdyż znacznie spowalnia ona czytanie.

21


n a

s e r i o

Przy okazji różnych wydarzeń sportowych jesteśmy zasypywani informacjami o kibicach, którzy wszczynają bójki, niszczą stadiony i dworce. Czy są to napakowani, ogoleni i agresywni mężczyźni z racą w ręku?

K

oniec października. W Katowicach przecinają się drogi dwóch grup kibiców. Z Gliwic wracają kibice Widzewa Łódź, drugim pociągiem jadą kibice Cracovii. Nagle ktoś używa hamulca awaryjnego i zatrzymuje skład. Na peron wybiega spora grupa mężczyzn. Atakują policjantów wszystkim, co wpadło w im ręce – kamieniami, szklanymi butelkami, pięściami. Stróże prawa musza się bronić. Używają broni gładkolufowej. Niektórym z napastników udaje się wrócić do pociągu, odjeżdżają. Zostają zatrzymani kilkanaście kilometrów dalej, przetransportowani na komisariat. Postawiono im zarzuty. Straty zniszczonego dworca liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Kolejny, nieco starszy przykład z maja ubiegłego roku. Mecz Lecha Poznań, zamieszki wybuchają na trybunach Zamaskowani mężczyźni demolują stadion, rzucają ciężkimi przedmiotami w kierunku służb porządkowych, próbują wtargnąć na płytę stadionu. Policja zatrzymuje kilkadziesiąt osób. Wszyscy pokornie przyznają się do winy, zostaje wobec nich zastosowany zakaz stadionowy i dozór policyjny. Kibice, kibole, pseudokibice. Brzmi znajomo, prawda? A historii podobnych do tych powyżej każdy z nas słyszał wiele. Podobnych opowieści po Internecie krąży mnóstwo. Można śmiało powiedzieć, że przy każdej okazji są nam serwowane pełne sprawozdania z meczów, na których doszło do bójek, burd i zamieszek. Każde z tych wydarzeń szeroko i z pełną dezaprobatą komentowane jest zarówno przez policję, jak i ekspertów, a sama stacja, gazeta czy rozgłośnia radiowa postara się, aby reportaż miał odpowiedni wydźwięk. Poziom wiedzy na temat kibiców jest bardzo niski, a wszystko w większości opiera się na stereotypach i powierzchowności. Wystarczy wyjść w miasto, przeprowadzić wywiad, zapytać osoby nie interesujące się piłką nożną, co sądzą, gdy słyszą o „kibicach futbolu”. 22

Pani Danuta, pracująca osiedlowym sklepiku, nie ma zbyt pochlebnej opinii. – To fanatycy, zadymiarze. Czasem wpadną po piwo, czasem nawet starają się je ukraść. Nie chciałabym takiego spotkać w ciemnej ulicy – twierdzi. Podobnie sądzi pani Ewa, którą spotykamy na spacerze z 3-letnią Natalką. – Nigdy ich nie spotkałam, ale chyba nie ma czego żałować. Nie wiem, czy ci ludzie są normalni i przede wszystkim – bezpieczni dla otoczenia. Nieco bardziej tolerancyjny wydaje się być pan Tomasz, mechanik samochodowy. – To nie są tacy zły chłopcy, ja sam czasem lubię pójść popatrzeć, jeśli Śląsk gra. Przeważnie jest kulturalne, ale mówiąc ogólnie, kibicom w Polsce przydałaby się czasem lekcja ogłady – podsumowuje. Lepsza opinia panuje wśród nastolatków. Mariusz, maturzysta jednego z wrocławskich liceów, twierdzi, że kibic kojarzy mu się z całkiem normalnie. – To spoko gość, oddany swojej drużynie, chodzący na mecze, czasem nawet ze swoją rodziną. Skąd ta rozbieżność w poglądach i ostra krytyka, z którą spotykany się tak często? – To media kreują taki wizerunek – mówi Piotrek, 21-letni kibic Miedzi Legnica. Od kilku lat organizuję wyjazdy na mecze, na których gra nasza drużyna. Tworzymy zgraną grupę kilkudziesięciu osób. Wystarczy hasło na Facebooku o miejscu, godzinie odjazdu i stroju wyjazdowym, aby na dworcu zebrali się niemal wszyscy z naszej ekipy. Na miejscu jest nas czasem kilkaset osób. Twierdzi, że nieraz zdarzały się nieprzyjemne sytuacje z policją, ale na pewno nie wyglądały tak drastycznie, jak przedstawiły to potem media. Chłopak nie rozumie, skąd ta nagonka. Tak, jak my w Legnicy, tak w całej Polsce prawdziwi kibice robią wiele naprawdę fajnych rzeczy, o których nikt nie wie. Bo skąd? – pyta retorycznie. Jak się okazuje, ludzie oddani jednej drużynie potrafią zorganizować się nie tylko wtedy, kiedy chcą wyjechać na spotkanie. Może ich połączyć znacznie wię-

cej. – Ostatnio udało nam się zorganizować akcję zbiórki krwi. Wiemy też, że inni kibice z Warszawy postanowili pomóc ludziom starszym, kombatantom – wylicza. Odwiedzają ich w Domu Kombatanta, rozmawiają, służą pomocą i wsparciem. Obie strony bardzo cieszą się na te spotkania pokoleń. Mają szacunek do starszych ludzi, zwłaszcza tych, którzy walczyli za nasz kraj. Dlatego też 11 listopada przyłączyli się do marszu ulicami stolicy. Niestety i to zostało przedstawione jako pełen agresji pochód nastawiony na rozróby. Czasem opadają ręce. Powstańcy na wiecach dziękują nam za przybycie, to wzruszające chwile, ale wystarczy, że zorganizowani wyjdziemy na miasto, a już policja jest nastawiona negatywnie. Zdarzały się sytuacje, w których byliśmy przez nią prowokowani, a ci, którzy ulegli, byli z miejsca nagrywani i w telewizji pokazywano kolejny rzekomy przykład ataku na służby – Piotr rozkłada bezradnie ręce. Jak twierdzi, nikt nie chce napisać o tym, jak pomagają w schroniskach, organizują akcje charytatywne, bo to jest zdecydowanie mniej interesujące. Ludzie przyzwyczaili się do nagonki na kibiców i jest im tak wygodniej. Żadne nasze starania nie zmienią tego postrzegania, bo w mediach zawsze pozostaniemy bezmyślnymi chuliganami. To przykre i krzywdzące dla wszystkich prawdziwych miłośników piłki nożnej, ale dopóki obecna tendencje będzie trwała, nic nie zmienimy – twierdzi. Ciężko jednak nie pamiętać o szkodach, jakie powodują osoby gromadzące się na stadionach. Czy faktycznie kibice stają się ofiarą nieobiektywnych dziennikarzy i uprzedzonych stróżów prawa? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Jedno jest pewne: zanim wydamy osąd o jakiejkolwiek grupie społecznej, postarajmy się ją choć trochę poznać – nie tylko przy okazji wieczornych wiadomości. Magdalena Urbaniak www.semestr.pl

fot. Wojciech Miatkowski

Nie taki kibic straszny?


Firma CNH Polska Sp. z o. o. w Płocku należy do globalnego koncernu CNH z grupy kapitałowej Fiat Industrial – jednego z największych producentów maszyn rolniczych i budowlanych na świecie. Spółka specjalizuje się w produkcji i dystrybucji maszyn oraz urządzeń marek Case IH oraz New Holland, zaspokajając potrzeby związane z każdą formą działalności rolniczej i hodowlanej.

Obecnie do działu Marketingu marek Case IH i Steyr poszukujemy osoby na stanowisko:

Specjalista ds. produktu – ciągniki Miejsce pracy: Płock Zakres obowiązków: • Przygotowywanie specyfikacji technicznej produktów • Dostosowywanie kompletacji maszyn do potrzeb rynkowych • Opracowywanie cenników oraz opisów technicznych dla sieci dealerskiej • Przygotowywanie ofert • Przygotowywanie materiałów produktowych dla sieci dealerskiej • Współpraca z działem Komunikacji Marketingowej w przygotowywaniu materiałów prasowych • Analiza oraz benchmark rynku i konkurencji • Prognozowanie krótko- i długoterminowej sprzedaży • Bezpośrednie wsparcie sprzedaży w rozmowach z kluczowymi klientami • Obsługa systemów komputerowych w zakresie zamówień oraz ich modyfikacji Wymagania: • Wykształcenie wyższe technicznie – absolwenci lub studenci ostatniego roku studiów (preferowane kierunki: mechanika, mechatronika, marketing, zarządzanie projektem/produktem) • Bardzo dobra znajomość j. angielskiego w mowie i w piśmie (znajomość technicznego j. angielskiego będzie dodatkowym atutem) • Przynajmniej 1 rok doświadczenia na podobnym stanowisku • Znajomość rynku rolnego będzie dodatkowym atutem • Umiejętność samodzielnej organizacji pracy • Wysokie zdolności analityczne • Kreatywność, inicjatywa oraz umiejętność rozwiązywania problemów • Komunikatywność oraz umiejętność pracy w zespole Oferujemy: • Ciekawą pracę w dynamicznie rozwijającej się międzynarodowej organizacji • Przyjazną atmosferę pracy w ambitnym, młodym i dynamicznym zespole • Atrakcyjne warunki zatrudnienia i możliwości dalszego rozwoju zawodowego Aplikacje prosimy przesyłać na adres: cnh_polska@cnh.com (w temacie wiadomości proszę podać nazwę stanowiska) Prosimy o dopisanie klauzuli: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926, ze zm.)”

Uprzejmie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami.

www.semestr.pl

23


n a

l u z i e

dnia swą pocztę, nie ma wiele wspólnego z prawdziwym świętym Mikołajem – biskupem żyjącym w III–IV wieku w Azji Mniejszej – dzieci nadal go uwielbiają i niejedno śni o wizycie w jego śnieżnej krainie.

Tam, gdzie prawnuki wikingów

Hen, na dalekiej Północy rozpościera się kraina jezior i lasów, ostoja stadnie żyjących reniferów oraz siedziba św. Mikołaja. To Finlandia, zwana często Lady Finland, może w związku ze swym pięknym kształtem, przypominającym dostojną damę w powłóczystej sukience, a może przez wzgląd na Tarję Halonen – byłą panią prezydent.

T

ervetuloa – serdecznie witamy! Kraina większa od terytorium Polski jest zamieszkana jedynie przez pięć milionów ludzi. W krajobrazie dominuje las i woda, a tylko gdzieniegdzie, jakby tworząc tło, pojawiają się jakieś osady i namiastki architektury. Głównie tej współczesnej, gdyż starsze zabytkowe domy, budowane zazwyczaj z drewna, rzadko zachowały się do dziś. Najczęściej budynki stoją jakby zagubione w sercu lasu, samotne, z dala od cywilizacji, co wiąże się ze specyficzną mentalnością ludzi Północy.

Granitowy posąg o ciepłym sercu Finów charakteryzują surowe rysy twarzy, jasne włosy oraz wnętrza zamknięte tak szczelnie, jak drzwi ich domów ciemną zimową porą. Statystyczny Fin nie nadużywa słów, jest skryty i niechętny do nawiązywania nowych znajomości. Ale spróbuj dać mu czas, a odnajdziesz trafność porównania tego prostodusznego, uczciwego narodu do jednego z najbardziej niezwykłych kościołów, jakie dane mi było kiedykolwiek zobaczyć – Temppeliaukio kirkko w Helsinkach. Wykuta w skale luterańska świątynia została zaprojektowana przez Timo i Tuomo Suomalainen w końcu lat 60. minionego stulecia. Z zewnątrz zimny granit, właściwie zupełnie niepozorna góra gruzu, wnętrze zapiera dech w piersiach: nagie skały ocieplane blaskiem świec i wpadających przez oszklony dach promieni, absolutnie perfekcyjna akustyka.

W zdrowym ciele zdrowy duch! Największą radość czerpią z prostoty: drewno, kamień i dwa przeciwstawne żywioły – woda i ogień... Cóż to takiego? Sauna! Jest ich w Finlan24

fot. Mikko Paananen

Nokia

dii około półtora miliona, a instaluje się je wszędzie, również w mieszkaniach w blokach. Cała gama różnorodności: od tradycyjnych opalanych drewnem po wygodne elektryczne. Historia sauny sięga 6–7 tysięcy lat wstecz, kiedy spełniała ona dużo więcej funkcji. Była miejscemsacrum, gdzie rodziło się dzieci, a także leczyło wszelkie choroby. Obecnie sauna to miejsce, w którym rodzina i przyjaciele chętnie spędzają razem czas – przynajmniej raz w tygodniu, w celu oczyszczenia ciała i duszy, wyzbycia się trosk, zapomnienia o codzienności. Dba się jednocześnie o ciało, smaży w saunie kiełbaski (makkara) oraz hartuje organizm, opuszczając zimą gorącą saunę, by wytarzać się w śniegu lub zażyć kąpieli w przerębli.

Laponia Laponia to kraina za kołem podbiegunowym, którą zamieszkuje więcej reniferów niż ludzi. Mimo że zwierzęta są w większości własnością osób prywatnych, żyją dziko, biegając stadnie po drogach i lasach. Stąd najczęściej spotykanym znakiem drogowym jest „uwaga na renifera”, natomiast główną atrakcją – wioska i poczta św. Mikołaja w pobliżu Rovaniemi, sztandarowy punkt większości wycieczek. Poza samą osobą Mikołaja – potężnego wesołego pana, znającego kilka podstawowych słów w każdym chyba języku świata oraz imponującą kolekcją listów od dzieci z całej Ziemi – miejsce to nie ma wiele do zaoferowania. Czysta komercja: sklepiki z pamiątkami, sklepiki i jeszcze raz sklepiki. A samo zdjęcie z Mikołajem – w niemal nieosiągalnej cenie. I choć lapoński Mikołaj, mieszkający wedle podań we wschodniej Laponii, na górze Korvatanturi, a odwiedzający każdego

Blisko 30-tysięczne miasto w południowej Finlandii. Niewielkie, choć jego nazwa tak znana w świecie. Mimo że ma zdecydowanie charakter industrialny, turyści chętnie je odwiedzają. Turystyka przynosi w Nokii przeszło 17 milionów euro zysku rocznie. W 1865 roku Fredrik Idestam założył tam zakład papierniczy, który z czasem – od produkcji papieru toaletowego poprzez wytwarzanie kaloszy – zyskał pozycję jednego z większych i bogatszych światowych koncernów elektronicznych. Dziś Nokia przeżywa finansowe tarapaty, ale to dzięki tej firmie powstało w Finlandii wiele miejsc pracy dla inżynierów i informatyków, a w związku z tym pojawiła się podaż na kierunki studiów związane z nowymi technologiami. To z kolej można wymieniać jako iskrę, która rozpaliła umysły trzech studentów z Helsinek – Niklas Heda, Jarno Väkeväinena i Kim Dikerta, czyli założycieli firmy Rovio (dzisiaj Rovio Entertainment). Czy jest ktoś, kto nigdy nie strzelił z procy zdenerwowanym ptakiem w kierunku zabarykadowanych zielonych świń?

Wyśnione miejsce? Finlandia jest malownicza, a jej peryferyjne położenie w Europie gwarantuje ciszę i spokój. Dziewiczą przyrodę chroni trzydzieści pięć parków narodowych, a wędrowanie po nich jest jedną z ulubionych rozrywek Finów. Poza wytyczonymi szlakami znajdują się tam również wyznaczone miejsca na ognisko, a w niektórych parkach nawet nieodpłatne chatki, w których strudzony wędrowiec może zatrzymać się na nocleg. Czas płynie leniwie, sauna koi wnętrze – Finlandia to wręcz wymarzone miejsce na wypoczynek. Jest tylko jeden warunek: worek pieniędzy, najlepiej taki bez dna. Ceny artykułów spożywczych są 3–4-krotnie wyższe niż w Polsce. Również porozumiewanie się w Finlandii byłoby trudne, gdyby nie powszechna znajomość języka angielskiego. Obowiązują tam dwa języki urzędowe: fiński i szwedzki. Jednak nawet podstawowe fińskie zwroty, nie wspominając już gramatyki obfitującej w 15 przypadków, zdają się przewyższać zdolności pamięci zwyczajnego turysty. Fiński wraz z węgierskim należą do tej samej grupy języków ugrofińskich, najtrudniejszych języków europejskich. Tak pokrótce prezentuje się rozległa kraina na dalekiej Północy. Nazwa jej stolicy – Helsinki – w tłumaczeniu z angielskiego to połączenie piekła i grzechu! Ale jak widać, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Byłam, przeżyłam i pokochałam... Aleksandra Sudowska www.semestr.pl


Drinking without limits. Smart. Cool. Safe. New Active Top


l u z i e

Strategie uwodzenia

fot. iStock

n a

Kobieta to MODLISZKA, która w pełni świadoma swego wdzięku, czaru i powabu, kusi i nęci. Rzadko stosuje bezpośrednie zachęty. Ona tylko gra, bawi się... Najlepsze według studentek strategie uwodzenia: – na nagrywanie płyt czy też inne czynności z zaklętego dla kobiet (wersja oficjalna) kręgu informatycznego. Przychodzisz do delikwenta i masz pełne pole do popisu. Robisz się na bóstwo i rozsiewasz magnetyzm swojej osobowości, muskając swymi dłońmi jego rzeczy, albo wpadasz na zasadzie „nie mam czasu, bo właśnie lecę na zajęcia koła naukowego fizyki termojądrowej”. Jeśli chcesz wywołać u niego paroksyzmy zazdrości, komunikujesz mu, że lecisz, bo umówiłaś się z tym... „no wiesz... Zdzichem z V roku” (połącz to z delikatnym rumieńcem i zakłopotanym spuszczeniem wzroku). Poza tym przy nagrywaniu i tego typu czynnościach najłatwiej mężczyźnie wmówić, jaki to on jest nam do życia niezbędny i w ogóle jedyny w swoim rodzaju. – na młodsze rodzeństwo czy inne zwierzęta. Pokaż mu, jaka jesteś troskliwa, opiekuńcza, ciepła i serdeczna (cechy, których mężczyznom zawsze brakuje i chcą je posiąść). UWAGA!!! Nie przesadź, bo jeśli odbierze to jako chęć szybkiego posiadania dzieci, to tyle go widziałaś. – dla ambitnych. Powal go swoją wiedzą z typowo męskich dziedzin. Wykaż, że potrafisz wymienić wszystkich zawodników i w ogóle całą historię Ajaks Monachium czy czegoś podobnego... Udowodnij, że silnik diesla nie ma dla ciebie absolutnie żadnych tajemnic, drzewo potrafiłaś skubikować, mając 10 lat, o Androidzie 4.2 wiedziałaś już w kołysce, a twoim idolem jest Pawlak, Macierewicz albo Napieralski. UWAGA!!! Najpierw dobrze zbadaj grunt. Tą metodą łatwo delikwenta wystraszyć. – na zupełnie PRZYPADKOWE wpadanie na siebie... które „po prostu najwyraźniej jest przeznaczeniem”. Metoda ta jest bardzo czasochłonna, o ile nie masz znajomych w ABW czy innej agencji wywiadu. – na obiadki. Jest to metoda najczęściej wykorzystywana w studenckim gronie. Jak zawsze ma26

wiały nam nasze babcie: „przez żołądek do serca mężczyzny”. W wersji bardziej bezpruderyjnej: głodnego mężczyznę łatwo zaciągnąć do pokoju i krzątać się np. przy lodówce w uroczym fartuszku... Reszta niech będzie milczeniem.

Mężczyzna to MYŚLIWY, który odkrywa nieznane tereny, wybiera ofiarę i lubi być pierwszy, najlepszy. Do niego należy inicjatywa. On zastawia pułapkę i to on robi pierwszy krok. Najlepsze według studentów strategie uwodzenia: – na znawstwo komputerowo-maszynowoprzykręćżarówkowo-ogólnościsłowe. Jest to najpopularniejsza metoda. Nawet jeśli nie masz o czymś pojęcia, rzucasz kilka – niekoniecznie mądrych – technicznych formułek, przykręcasz dwie żarówki i pokazujesz, że w gadu-gadu jest opcja wysyłania plików graficznych. Do tego ściągasz z sieci kilka giffów z serduszkami i Kubusiami Puchatkami – i delikwentka jest twoja. W jej oczach jesteś wszystkowiedzący i najcudowniejszy. UWAGA!!! Warto pograć niedostępnego, a przede wszystkim rozrywanego. – na mięśnie. Jest to metoda dosyć kosztowna. Wiąże się bowiem z wydatkami na siłownię, obcisłe podkoszulki i żel do włosów. Powinieneś przy tym wykazać się względnie znośnym poczuciem rytmu, gdyż najłatwiej te atuty wykorzystać w dyskotece. Ważny element gry stanowią powalające spojrzenia rzucane w kierunku upatrzonej ofiary. – na podstęp. Ta metoda ma dwa nurty: a) Wmawiasz kobiecie, że bez jej fachowego spojrzenia i pomocy w wyborze koloru tapet do pokoju, przy twojej (niestety) impotencji estetycznej i ograniczonym polu manewru w tajnikach kolorystycznych, nie dasz na pewno rady. b) Jak wiadomo, każda kobieta ma przyjaciółkę. Wciągnij ją w swój plan, a wtedy sukces murowany. Grunt to tylko przekonać ją, że jej przyjaciółka jest ucieleśnieniem wszelkich twoich pragnień, a każde jej spojrzenie rozświetla mroki twej egzystencji. Wówczas ona, pragnąc szczęścia swej przyjaciółki, zrobi wszystko, by ci pomóc. – na romantyzm. Używaj dużo czułych słówek. Od czasu do czasu (nie za często) dorzuć niespodziewanie, najlepiej z pamięci, jakiś wiersz i nie-

koniecznie „Litwo, Ojczyzno moja...”, aby pomyślała, że jesteś bardzo oczytany. Najlepiej wybierz taki utwór, w którym będzie dużo o „dusz jedności upragnionej”, „serca niepokojach, gdy jej nie ma na wyciągnięcie ręki” i takie tam... Im bardziej tekst będzie dla ciebie niezrozumiały, tym lepiej. Kobieta dopisze sobie ideologię. Jeśli jeszcze dysponujesz jako takim głosem, znasz ze trzy akordy na tyle dobrze, by nie patrzeć na gryf, kiedy grasz, tylko świdrować ją przejmująco wzrokiem, to dorzuć do tego jakiekolwiek ziele, które będzie można podciągnąć do kategorii „kwiaty” – i jest twoja! – na litość. Jest to męski odpowiednik kobiecej metody „na obiadek”. Wystarczy żałosne spojrzenie bezbronnymi oczyma spod przymkniętych powiek. Dobrze byłoby, gdybyś do tego „wybałuszył” pusty brzuszek. Ona tego nie zniesie na pewno! Jej dusza rozerwie się na strzępy ze współczucia i zaprosi cię na własnoręcznie przygotowany posiłek. Marzena Cyboran, Agata Satława

Uwodzenie a antropologia

Mechanizm łączenia się w pary u ludzi jest niezwykle skomplikowany z punktu widzenia antropologii. Istnieje wiele form zalotów i sposobów zdobywania partnera w zależności od kultury. U małp człekokształtnych zaloty zaczynają się wraz ze zmianami w organizmie samicy, które uruchamiają automatycznie reakcje seksualne u samca. Udział w zalotach biorą wszystkie samce z danego gatunku, bo przecież każdy z nich jest wabiony przez „fizyczność” samicy. W okresie rui samce mogą się popisać, a samice – dokonać wyboru. U człowieka nie ma jednak czegoś takiego jak okres rui. Oznacza to, że mężczyzna może uprawiać seks w każdej chwili, kobieta zaś zawsze gotowa jest odpowiedzieć na jego zabiegi. Każda społeczność na swój sposób określa zakazy, tabu, które nie pozwalają poszczególnym osobom łączyć się w pary (np. kazirodztwo... ), równocześnie jednak stwarza „okazje” do zalotów i miłosnych zainteresowań poza zakazami. Okazje te tworzone sę poprzez kombinacje różnych elementów kulturowych (okresy świętowania, tańce, osobiste popisy – czas radości i bliskości... ). Tak więc, podczas gdy u zwierząt zaloty są wywołane instynktem, u ludzi są one zdeterminowane przez elementy kulturowe. I to one biorą górę. MC (na podst. „Seks i stłumienie w społeczności dzikich...” Bronisława Malinowskiego) www.semestr.pl


Mała czarna na długie zimowe wieczory

M

fot. Adobe Stock Photos

ała czarna przed wykładem, większa – po dwu kolejnych wykładach, extra strong przed imprezą i super-extra-strong-szatańsko-mocna – rano, po imprezie. Czytając poranną gazetę – caffé latte, na randce – Irish coffee, plotkując z koleżanką – kawa a la VirtuEla lub z gałką lodu, na firmowym spotkaniu – espresso. Z kubka, ze szklanki, filiżanki, termosu, po turecku, z ekspresu, rozpuszczalna, grubo i drobno mielona, mocno i słabo palona, mrożona, parzona i gotowana, latem, jesienią i zimą, w dzień powszedni i od święta… Zasada jest jedna: dobra kawa nie jest zła. Etiopski Pasterz Kaldi – jak co dzień – wypasał stadko kóz gospodarza. Koło południa, po zjedzeniu owoców z pobliskiego drzewa, zazwyczaj skubiące leniwie trawę kozy zaczęły biegać i niemalże tańczyć. Kaldi sam spróbował czerwonych owoców drzewa i poczuł się znakomicie: nagle zniknęło zmęczenie i senność. Reszta dnia ubiegła mu w doskonałym nastroju. Inna legenda opowiada o etiopskich mnichach, którzy wywarem z owoców kawy odpędzali sen podczas długich nocnych modlitw. Słowo kawa wywodzi się od arabskiego kahwa, które oznacza siłę podnoszącą. Nazwę tego napoju o magicznej mocy wymawia się podobnie w niemal każdym europejskim języku. Anglicy mówią na niącoffee, Francuzi – café, Niemcy – Kaffee, Holendrzy – koffie, Włosi – caffé, a Grecy – kaféo. Kawa jest napojem poprawiającym samopoczucie, ale spożywana w nadmiarze powoduje rozdrażnienie, bezsenność, apatię i przyśpieszenie czynności serca. Jako roślina – kawowiec – ma bardzo wysokie wymagania klimatyczne. Z tego względu obszary upraw znajdują się jedynie wzdłuż tropikalnych i subtropikalnych szerokości geograficznych, w których panują bardzo korzystne warunki wegetacji. By kawowiec wyrósł, konieczna jest zarówno stała temperatura między 15 a 25 st. C, jak i duże opady roczne w granicach od 1000 do 2000 mm. Kawę uprawia się w 80 krajach, które zaopatrują w ziarna kawowca pozostałe kraje na świecie. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym miło jest usiąść we własnym fotelu lub zacisznej kawiarni z gorącym kubkiem kawy oraz czekoladą lub ciastkiem. Warto również poczytać trochę o bogatej historii tego napoju oraz niezliczonych sposobach jego przyrządzania i podawania.

BURN IN SNOW 2013 Co się stanie, gdy połączy się największe zawody w snowboardowym i narciarskim freestyle’u z festiwalem, na którym zagrają najciekawsi wykonawcy współczesnej muzyki niezależnej i klubowej? To proste – otrzymamy najgorętszą www.semestr.pl

l u z i e

Doppio – podwójne espresso: podwójna ilość wody i kawy gwarantuje również podwójną ilość intensywnego smaku. Szatański zryw, czyli kawa po studencku: zalej kawę wrzątkiem do trzech czwartych kubka i zamieszaj. Po zaparzeniu się kawy (około 10 minut) dodaj dwie łyżki miodu i dopełnij kubek koniakiem lub – w przypadku braku szlachetniejszych trunków – wódką. Jeśli po takiej kawie zmarzniesz, czekając na zaśnieżonym przystanku, to znak, że powinieneś wrócić i wypić drugą taką kawę, gdyż tamta była widocznie niewłaściwie przyrządzona. Kaisermelange, czyli Melanż cesarski: wiedeński specjał przyrządzany z małej czarnej z dodatkiem koniaku i żółtka jajka, zmieszanego z dwoma łyżeczkami miodu. Kawa a’la VirtuEla: ubij dwa żółtka jajek z miodem, masę tę dodaj do kawy i rozmieszaj razem z dwoma łyżkami koniaku. Czarna moc, czyli kawa na poranne… dolegliwości. Jeśli rano nachalnie przypomina Ci się wczorajsza impreza, zaparz gorzką mocną kawę i wciśnij do niej połówkę cytryny. Smak może nie jest wyborny, ale podłoga na pewno przestanie się kołysać i humor powróci. Po irlandzku: do wysokich szklanek wlej po cztery łyżeczki whisky, dodaj dwie łyżeczki cukru i po wymieszaniu zalej gorącą kawą. Wierzch polej bitą śmietanę i posyp startą czekoladą lub czekoladą w proszku. Kawa po turecku: napełnij niewielki rondelek kolejno drobno zmieloną kawą, cukrem i wodą. Podgrzej tę mieszankę i po zagotowaniu zdejmij z ognia. Gotujący się napar będzie kipiał, nie można napełniać więc rondelka do samej krawędzi. Prawdziwa kawa po turecku jest serwowana dopiero po trzykrotnym zagotowaniu i przyprawiona kardamonem. Kawa pełni również ważną społecznie funkcję. Można rzec, że jest katalizatorem umożliwiającym wiele reakcji międzyludzkich. Lapidarne: Czy poszłabyś ze mną na kawę? niejednokrotnie skutkuje miłą znajomością lub znajduje swój koniec przed ołtarzem. Na kawę można również bezpardonowo wprosić się, odprowadzając koleżankę do domu i wspólnie rozgrzać zziębnięte usta i dłonie… Kawa to również towarzyszka lekarzy na nocnym dyżurze i ratunek polityków łudzących się, że w końcu uda im się osiągnąć consensus. Kawa to najlepsza przyjaciółka studenta siedzącego nad notatkami i marzenie osuwającego się z krzesła podczas drugiej godziny wykładu. Mała czarna zawsze chętnie obudzi, rozgrzeje, doda sił i poprawi humor. Michał Grodecki

imprezę roku. To wszystko już 8 i 9 lutego w Szczyrku! Burn In Snow powraca do Szczyrku ze zdwojoną mocą. Druga edycja jedynego w Polsce zimowego festiwalu łączącego sport i muzykę odbędzie się w dniach 8–9 lutego 2013 roku. Do imprezy pozostało jeszcze dużo czasu, a już wiadomo, że na stałe zapisze się ona w historii polskiego snowboardu. Po raz pierwszy w kraju nad Wisłą odbędą się bowiem zawody big air o statusie 4 gwiazdek w rankingu World Snowboard Tour (dotychczas znanego jako TTR). Jak komentuje Michał Ligocki, jeden z najbardziej utytułowanych reprezentantów naszego kraju: „Impreza na takim poziomie jest niezwykle ważnym wydarzeniem dla środowiska freestyle’owego w Polsce. Przede wszystkim pojawiamy się na snowboardowej mapie świata jako miejsce, gdzie są zawodnicy i zawody na najwyższym poziomie. Z drugiej strony możemy pokazać lokalnie, jak wielkim zainteresowaniem cieszy się snowboard. Myślę, że kilka tysięcy osób, które przyciągnęło Burn In Snow w 2012, roku mówi samo za siebie”. Poza prestiżem związanym z uczestnictwem w zawodach na

tak wysokim poziomie, na najlepszych czeka tym razem pula nagród w gotówce sięgająca 60 000 złotych. Na tytuł najgorętszej imprezy sezonu Burn In Snow zasłużyło sobie jednak nie tylko ze względu na widowiskową rywalizację. Na dwóch scenach wystąpią czołowi artyści muzyki niezależnej i klubowej znani z największych europejskich festiwali (podczas pierwszej edycji byli to m.in. Hot Chip, Uffie czy Kamp). W tym roku ma być jeszcze lepiej - organizatorzy zapowiadają niespodziankę w postaci pierwszego polskiego występu gwiazdy młodego hip-hopu oraz koncerty kilkunastu polskich i zagranicznych didżejów. Na wszystkich, którzy pojawią się w Szczyrku 8 i 9 lutego, czekają także: wystawa i testy najnowszego sprzętu snowboardowego i narciarskiego oraz konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Pod adresem www.burninsnow.pl znaleźć można najświeższe informacje na temat imprezy, w tym nazwiska zaproszonych zawodników i artystów. Marta Lesiewska 27

www.bigfoto.com

n a


Program gemiusAcademy

gemiusAcademy to program współpracy rmy badawczo-technologicznej Gemius SA ze środowiskiem akademickim, w szczególności z naukowcami, pracownikami uczelni wyższych, kołami naukowymi, organizacjami studenckimi oraz indywidualnymi studentami. W ramach programu: • • • • •

organizujemy praktyki w naszej rmie, udostępniamy bazę wiedzy na potrzeby prac zaliczeniowych, prowadzimy wykłady, szkolenia i warsztaty, wspieramy konkursy dla najwybitniejszych studentów, wspieramy projekty prowadzone przez Studenckie Koła Naukowe.

Więcej na www.gemiusacademy.pl


n a

SOKRATESIE, WSTAŃ – czyżby autorytet upadł?

Epoka Sokratesa, kiedy to mędrzec z dumnie uniesioną głową spacerował po Atenach i bezustannie przepytywał obywateli, budząc ich trwogę, szacunek i zacietrzewienie – przeminęła z wiatrem. Epoka, w której śmiało, bez długiego namysłu, możemy wskazać autorytet, wyginęła z dinozaurami. Czy aby na pewno? Wszędzie trąbią o upadku autorytetu, o tym, że biedna współczesna młodzież nie ma się na kim wzorować i pozostawiona jest sama sobie. Nie zgadzam się. Stanowczo zaprzeczam tezie, że nastąpił upadek. Ludzie myślą, że jak już nie mogą spotkać na ulicy pana z długą brodą, co chodzi i udowadnia, że nic nie wiemy, to znaczy, że autorytetu już nie ma. Teraz jest po prostu inaczej! Żyjemy i funkcjonujemy pośród nich, poddajemy się im i sami nimi jesteśmy.

Praktyczne autorytety

Może to trywialne, ale chyba trzeba uświadomić co poniektórym, że wzywając elektryka, idąc do lekarza, uczestnicząc w zajęciach czy choćby radząc się kogoś lub licząc się z czyimś zdaniem, już uznajemy w nim pewien rodzaj autorytetu. Ważne jest nasze zaufanie do kompetencji danego człowieka. Jeśli ufam hydraulikowi, to pozwolę mu zaglądnąć do swego zlewozmywaka, jeśli ufam lekarzowi, pozwolę mu zaglądnąć do swego żołądka.

Krytyki się nie boi Często zapominamy, a może nawet nie jesteśmy tego

świadomi, że aby autorytet istniał, należy podawać go krytyce, ciągle z nim polemizować. Autorytet nie tylko krytyki się nie boi, ale wręcz – jak Sokrates – dla niej i z niej właśnie żyje. No, pomyślcie racjonalnie, jak czuje się np. nauczyciel, co to mówi, a wszyscy albo milczą, albo tylko mu grzecznie przytakują – toż to zniewaga! Przemilczenia lub pochwały najczęściej zdradzają nieznajomość tego, o czym mówi uczony. Krytyka autorytetu nauczyciela, uczonego, polityka czy dziennikarza nie tylko go nie osłabia, ale wręcz odwrotnie – wzmacnia. Tak więc jeśli nie polemizujemy, to przyczyniamy się do obumierania!

l u z i e

Studenci i samochód Żyjemy w czasach, w których umiejętność jazdy samochodem jest równie niezbędna jak znajomość przynajmniej jednego języka czy obsługi komputera. Niestety wielu studentów dzielnie broni się przed nabyciem umiejętności prowadzenia pojazdu. Jednak każdy prędzej czy później będzie zmuszony do nauczenia się tej prostej i przyjemnej czynności. Oto jak studenci poszczególnych uczelni starają się zapamiętać i przetłumaczyć na zrozumiały dla siebie język jedną z pierwszych lekcji, czyli technikę ruszania. Student prawa: Umowa o współpracy obu nóg. §1 Umowa między nogą lewą, zwaną dalej nogą lewą, a nogą prawą, zwaną dalej nogą prawą, jest zawarta na czas nieokreślony. §2 Noga prawa zobowiązuje się w okresie ruszania do współpracy z nogą lewą. Za współpracę uważa się w szczególności: – wahadłowe działanie obu nóg, tj. im lewa noga bardziej zwalnia pedał lewy, tym noga prawa bardziej dociska pedał prawy; – zgodność pracy w czasie; – chęć współpracy; – inne czynności ułatwiające współpracę. §3 Sankcją za brak współpracy obu nóg będzie śmiech osób trzecich, a w konsekwencji – wstyd właściciela nóg. Student AWF: Ruszanie to takie zapasy. Sprzęgło to jeden zawodnik, a gaz to drugi.

Jeśli sprzęgło jest na macie, to gaz ma przewagę i jest na górze. W zapasach nie ma sytuacji, kiedy dwóch zawodników zwycięża (oboje są na górze) lub obu przegrywa (oboje są na dole). Zatem im pedał lewy jest bliższy zwycięstwa, tym pedał prawy bardziej pogrąża się w porażce. Im bardziej dynamiczne zmiany prowadzenia, tym większy profesjonalizm. Ćwiczyć szybkość zmiany na skrzyżowaniach. Student polonistyki: Klucz w stacyjce przekręcony Odprawione zabobony Już jest prosta lewa noga Zaraz ruszę! Och! Na Boga! Lekko puszczam pedał skrajny Zaraz zgaśnie – sygnał tajny Że już piękny nastał czas By nadusić nogą gaz! Student matematyki: Dane: x – pedał sprzęgła, y – pedał gazu Szukane: z – ruszenie Teza: Szukamy takiego stosunku x do y, żeby z należało do zbioru R (każdy punkt w zbiorze R ma wartość zgodną z ruszeniem). Twierdzenie: Jeżeli dla każdego x większego od „x zero” istnieje y mniejsze od „y zero”, to istnieje prawdopodobieństwo o granicy dążącej do 1, że stosunek x do y należy do zbioru R wtedy i tylko wtedy, gdy silnik jest włączony (S>0). Dowód: x/y=z R S>0 jeśli x/y=a R S<0 Mateusz Knakiewicz

REKLAMA

Wielkim uczonym był… Mamy jeszcze jeden problem. Coś takiego, co

można nazwać „zbiorowym autorytetem”. I tak np. prof. Kowalski jest już uznawany za autorytet z tej racji, że ma godziny wykładów, na które uczęszczają studenci. To jest zagrożenie, kiedy już sama instytucja niejako każe nam myśleć o osobie jako o autorytecie. Uznajemy, że ktoś „wielkim uczonym był”, zamiast np. zapoznać się z jego pracą, przeczytać wydaną książkę. Instytucjonalizacja autorytetu niszczy autorytet, gdyż stara się nie dopuszczać do krytyki nauczycieli. Epoka Sokratesa wcale nie przeminęła z wiatrem i nie przeminie, jeśli nie damy się tzw. autorytetom absolutnym, bezdyskusyjnie gwarantowanym przez te i owe instytucje. Mamy więc szanse spotkać spacerującego brodatego Ateńczyka, co to doprowadzać będzie nasze wywody do absurdu! Krytykujcie, polemizujcie, nie dajcie się nabrać instytucjom! Małgorzata Jazowiecka

www.semestr.pl

29


Cud pamięci ’69

Żon kil 19 maj a

8793

y n tA ezym R

17 lute go

fot. iStock

dy jechałam przedwczoraj tramwajem linii 33 plus, pomyślałam sobie, że jeśli przyjdzie mi kiedyś wypełniać kwestionariusz osobowy, to w rubryce „zainteresowania” koniecznie muszę wpisać, że jest to pamiętanie. Uwielbiam pamiętać. O urodzinach, o rocznicach, o tym, co robiłam dwa, a co cztery lata temu. Jedni mówią, że pamiętamy absolutnie wszystko, tylko czasami nie udaje nam się dotrzeć do niektórych informacji, które nosimy w głowach. Inni twierdzą, że na pamięć i jej mankamenty nie ma się co złościć – wszystkiego zapamiętywać nie możemy, bowiem mózg nie poradziłby sobie z takim natłokiem wiedzy. Jeśli wiadomości podzielić na potrzebne i zbędne, to marzeniem jest pamiętać o tych pierwszych, zapominać o ostatnich. 17 lutego, 9, 15 i 26 marca, 28 i 30 kwietnia, 19 maja, 17 i 27 sierpnia, 28 września, 10, 14, 30 października, 27 listopada, 2, 14 grudnia – dat urodzin moich najbliższych, bliższych i bliskich mam w głowie dziesiątki. Niektórych ludzi fizycznie już od lat nie ma w moim życiu, ja jednak ciągle pamiętam te daty. 8 142 008 to numer telefonu do mojego domu. Telefonu stacjonarnego nie mamy od 2005 roku, aparat nazywał się „Żonkil”. 13:10, 13:25, 14:00, 14:45, 15:30, 16:10 – godziny odjazdów autobusów, którymi mogłam wrócić z liceum do domu. Najgorszy był ten o 15:30, bo z przesiadką. W Raciborzu na rynku jest sklep „Bolko”, a przynajmniej był tam 12 lat temu. Pamiętam numer PIN do poprzedniej karty bankomatowej mojej mamy (8793), natomiast średnio co trzeci raz mylę się wpisując swój obecny. Podczas powodzi w 1997 roku namiętnie oglądałam z moim dziadkiem prognozy pogody. Każdą z nich wieńczył wykaz temperatur w zagranicznych stolicach. Po kolei: Ateny, Berlin, Bratysława, Budapeszt, Chicago, Helsinki, Kijów, Kopenhaga, Londyn, Madryt, Mińsk, Nowy Jork, Paryż, Praga, Ryga, Rzym, Sztokholm, Tel Awiw, Toronto,

15:30 o Bolk

G

l u z i e

Sum mer of

n a

Warszawa, Wiedeń, Wilno. Obudź mnie o drugiej w nocy, a wymienię je wszystkie w kolejności alfabetycznej. Powyższe przykłady są jednak „prozą” pamięci. To informacje istotne, niezbędne w naszej codziennej egzystencji (pomijając rzecz jasna te nieaktualne). Podobno zazwyczaj rozprawia się z nimi czas, choć pewnie niektóre bzdurki zostaną nam w głowach już na zawsze. Ja natomiast najbardziej cenię tę, trzymając się literackiej terminologii, „poetycką” pamięci stronę. Zapamiętujemy wszak nie tylko numery, daty czy godziny. Kodujemy dźwięki, obrazy, tekstury, zapachy. Kojarzymy je ze sobą. Mój dziadek miał dłonie szorstkie od pracy. Gdy czuję zapach bzu, myślę: matura… (wiem, banał). Gdy po kilku latach przerwy odwiedziłam dom

mojego wujostwa, okazało się że bardzo dobrze pamiętam jego zapach. Nie jestem w stanie przywołać go ot tak, ale obstawiam, że jeśli kiedyś tam wrócę, to znów poczuję, że znam go od zawsze. Gdy wybierałam się do liceum, pasjami słuchałam „Summer of ‘69” Bryana Adamsa, do egzaminu z gramatyki opisowej uczyłam się przy „Kokainie” (akurat wtedy wydano płytę Kasi Nosowskiej z piosenkami Agnieszki Osieckiej), zaś utwór „Love will tear us apart” Joy Division z pewnych powodów zawsze wprawia mnie w podły nastrój. W 2008 roku dwie noce spędziłam na Helu, w pensjonacie, którego nazwa mi umknęła, ale na pewno znajdował się przy ulicy Żeromskiego. A propos pisarzy: Konopnicka i Asnyk mieszkali tylko kilka kaliskich ulic obok siebie, a matką chrzestną Witkacego była Helena Modrzejewska. Wiem co nieco także na temat ich twórczości, jednak takie smaczki mają w mojej głowie absolutne pierwszeństwo. Mój tata pracuje za granicą, w związku z czym, jak na eurosierotę przystało, zamiast pierwszej gwiazdki wypatrywałam z balkonu jego samochodu. Co wigilię przypomina mi się to podekscytowanie, z tą radością kojarzą mi się święta. Moja ciocia miała kolczyki – kółeczka, z trzema drewnianymi koralikami na każdym. Miałam sześć lat i strasznie chciałam, żeby były moje. Pamiętam gdy w gimnazjum wracałam ze szkoły do domu i pomyślałam, że chciałabym zostać nauczycielką, że ten zawód może dawać wielką satysfakcję. Nie pamiętam, w której byłam klasie, ale na mojej drodze leżał śnieg i cudownie mienił się w słońcu. Te wszystkie przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej pamięci. Pojemność tego, niewielkich skądinąd rozmiarów, kuferka, który nosimy na szyi, jest fascynująca. Tyle tam smaków, zapachów, wspomnień. Słów powiedzianych, usłyszanych, przeczytanych. Historii przyprawiających o dreszcze tudzież silniejsze bicie serca. Bywają smutne, wstydliwe, wesołe, wzruszające. O niektórych wolelibyśmy zapomnieć, inne chciałoby się pamiętać aż do śmierci. Wśród nich są prawdziwe perełki, bez których absolutnie nie bylibyśmy dziś takimi, jakimi jesteśmy. Kolekcjonujmy je, przecież cali jesteśmy z nich utkani. Życie ma charakter sinusoidalny i chyba tylko pamięć jest dla tej zmienności prawdziwą opoką. Jej nikt nam nie odbierze. No, chyba że Alzheimer. Małgorzata Zdanewicz

Szybki mobilny Internet LTE dostarcza Redakcji operator sieci Plus www.semestr.pl Bezpłatny ogólnopolski magazyn studencki ISSN 1425-8307 REDAKCJA Witold Przydróżny (redaktor naczelny), Piotr Sepski (koordynator projektu), Anna Wielaka (korekta) WSPÓŁPRACA Bartłomiej Belniak, Marzena Cyboran, Kamil Dyba, Michał Grodecki, Robert Lewandowski, Paweł Skarżyński, Teresa Szymczyk, Damian Wojciechowski, Małgorzata Zdanewicz, Bartosz Stanisławski, Magdalena Urbaniak, Jakub Pisarski, Joanna Biedalska, Tomasz Wiśniewski, Emilia Kieliszewska, Karolina Pajkiert, Joanna Doktorska, Małgorzata Jazowiecka, Mateusz Knakiewicz, Joanna Biegalska, Aleksandra Sudowska, Małgorzata Zdanewicz, Magdalena Urbaniak, Mateusz Bernat

30

BIURO REKLAMY Piotr Sepski (piotr_sepski@semestr.pl) KOLPORTAŻ I DYSTRYBUCJA Grzegorz Szewczuk, Wojciech Busz, Jacek Sztuka, Ewelina i Robert Lewandowscy, Jacek Czepułkowski, Adam Topolski, Paweł Skarżynski, Marta Rzymka, Piotr Golder, Olga i Radosław Kielak STUDIO DTP Marta i Wojciech Miatkowscy ZDJĘCIE NA OKŁADCE Siergiej Gałuszko ADMINISTRATORZY WWW Tomasz Babczyński, Krzysztof Bojakowski ADRES REDAKCJI I WYDAWCY Miesięcznik SEMESTR, ul. Górnickiego 22, 50-337 Wrocław DRUK Agora SA WYDANIE INTERNETOWE www.semestr.pl Materiałów niezamówionych nie zwracamy oraz zastrzegamy sobie prawo ich redagowania, adiustacji, skracania i zmian. Za treść reklam i ogłoszeń Redakcja ani Wydawca nie odpowiada oraz rezerwuje sobie prawo do odmowy ich publikacji.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruki i inne rozpowszechnianie tylko za pisemną zgodą Wydawcy. ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY: WSPOLPRACA@SEMESTR.PL Images Copyright © 2000 DigiTouch

www.semestr.pl




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.