Magazyn Semestr Wydanie Lato 2013

Page 1

ISSN 1425-8307 / lato 2013 (167) / rok XVIII / www.semestr.pl

Nauka na przyszłość Studenckie wakacje

Fakty i mity o szukaniu pracy



START EDUKACJA – STAz –NA KARIERA

P

rawdopodobieństwo, że przeglądacie Semestr czekając przed salą egzaminacyjną na swoją kolej jest bardzo duże. Jeszcze moment i będzie po wszystkim. Minie chwila oszołomienia spodziewanym bądź zupełnie nieoczekiwanym sukcesem, później kolejny egzamin i kolejny, i jeszcze jeden – i już koniec. Dla niektórych z Was to ostatnia sesja w życiu. W tym wydaniu pomożemy Wam odpowiedzieć na pytanie, które z pewnością sami sobie zadajecie: „Co dalej?”. W każdym numerze zajmujemy się kwestiami związanymi z karierą zawodową. Tym razem obalimy mity o szukaniu pracy, pomożemy osiągnąć sukces i zmotywujemy Was do działania i rozwoju. Piszemy też o NGO, to naprawdę świetny sposób na zdobycie doświadczenia zawodowego i niesienie pomocy bliźnim. Pamiętajcie, że nauka nigdy się nie kończy. Dowiecie się u nas, jak efektywnie kształcić się już po zdobyciu upragnionego dyplomu. Będzie też o tym, co właśnie przeżywacie – zdradzimy Wam sposoby na profesora. Jeśli nie przydadzą się teraz, to będą jak znalazł we wrześniu. Mamy też nadzieję, że humor poprawi Wam felieton zamykający numer. Po wyczerpującej walce każdemu należy się odpoczynek, nawet, a może przede wszystkim tym, którzy heroicznie uczyli się przez całe dwa dni przed egzaminem. Gloria victis! Dużą część wydania przeznaczyliśmy na tematy wakacyjne – proponujemy Wam sposoby spędzania wolnego czasu. Rower, żeglarstwo, a może coś bardziej ekstremalnego? Wskazujemy również ciekawe miejsca zapalonym podróżnikom, zarówno w kraju, jak i poza nim. Zapraszam do lektury! Piotr Sepski Koordynator projektu

SPIS TREŚCI 4 Idealny pracodawca 6 Precz ze stereotypami! 9 Sukces… Ty też możesz go osiągnąć 10 Jak odmienić swoje życie? 12 Nauka na przyszłość 14 Sposób na profesora 16 Rusz się! 20 Świat na dwóch kółkach 22 Każdy może być Supermanem! 28 Kraina szczęśliwych biedaków

4

16

22 13 9 www.semestr.pl

3


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Studenci wybrali idealnych pracodawców Kogo i dlaczego?

Oto Idealni Pracodawcy 2013 r. w trzech głównych grupach studenckich (wszystkie wyniki są dostępne na stronie www.universumglobal.com):

Opierając się w tym roku na opinii ponad 25 500 studentów, firma doradcza Universum stworzyła ranking Idealni Pracodawcy 2013.

W

kategorii Biznes pierwszą pozycję zajmuje Ernst & Young, a za nim plasuje się Google Poland oraz PKO Bank Polski. W kategorii Inżynieria numerem jeden jest Grupa Skanska, a kolejne pozycje zajmują Budimex i KGHM Polska Miedź. Studenci IT na pierwszym miejscu postawili Google Poland, a w dalszej kolejności Microsoft oraz IBM Polska.

Im stabilniej, tym lepiej Bardzo ważnym aspektem i jednym z głównych celów przyszłej kariery jest pewność oraz stabilność zatrudnienia. Firmy, które zdaniem studentów dają poczucie bezpieczeństwa w tym zakresie lub są kojarzone z tymi wartościami, znajdują się wysoko w rankingach. Już od kilku lat jest to w naszym kraju jeden z najważniejszych czynników wpływających na atrakcyjność pracodawcy, co nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę wciąż niestabilną sytuację na rynku pracy oraz wysokie wskaźniki bezrobocia wśród absolwentów. Według studentów kierunków biznesowych najbardziej atrakcyjne branże to bankowość, audyt i księgowość oraz media i reklama. Tym można tłumaczyć wysokie pozycje w rankingu firm należących do tzw. Wielkiej Czwórki – aż trzy znajdują się w pierwszej dziesiątce. Liderem pozostaje Ernst & Young, który zachował pierwszą pozycję z zeszłego roku. – Jako firma zwracamy uwagę na dane dotyczące głównych czynników decydujących o atrakcyjności pracodawcy. Wyniki badań Universum potwierdzają, że studenci poszukują możliwości rozwoju zawodowego i osobistego, przyjaznego i dynamicznego środowiska pracy oraz traktują

pierwsze zatrudnienie jako podstawę do zbudowania swojego doświadczenia i nabycia umiejętności, które przyczynią się do przyszłego ich sukcesu – podkreśla Anna Woźniak, Recruitment Manager tegorocznego zwycięzcy. – Zapewnienie takich właśnie warunków pracy dla młodych ludzi jest dla nas, Ernst & Young, priorytetem – dodaje. W grupie banków PKO Bank Polski wspiął się o pięć pozycji i znalazł się w pierwszej trójce.

Własny start-up Tegoroczne badania pokazują też wzrost ducha przedsiębiorczości wśród młodych osób, szczególnie wśród studentów IT. Aż 17% spośród nich chce założyć swój biznes albo pracować przy tworzeniu nowych projektów zaraz po zakończeniu studiów. Tomasz Krzywicki z Universum wyjaśnia: – Taką tendencję dostrzegamy też w innych krajach – w Rosji wspomniany wskaźnik wynosi 20%. To jedna z przyczyn, dla których wiele firm z sektora IT boryka się z trudnościami w znalezieniu dobrych pracowników.

Kryzys uderza w ranking inżynierów Inżynieria i produkcja to najpopularniejszy wybór wśród studentów inżynierii. Jednocześnie większość firm z sektora przemysłu samochodowego obniżyła swoje pozycje w rankingu. Branża budowlana wciąż jest postrzegana jako mocna i perspektywiczna (pierwsze miejsce dla Skanska Grupa). Mimo niewielkiego spowolnienia, pozytywnie wpływa na nią nadzieja na nowe unijne fundusze strukturalne. (PS)

Top 10 Polska – Biznes 1. Ernst & Young 2. Google Poland 3. PKO Bank Polski 4. TVN S.A. 5. L'Oréal Polska 6. PwC (PricewaterhouseCoopers) 7. Microsoft 8. Unilever 9. Deloitte 10. Polskie Linie Lotnicze LOT Top 10 Polska – Inżynieria 1. Skanska Grupa 2. Budimex 3. KGHM Polska Miedź S.A. 4. PGE (Polska Grupa Energetyczna) 5. Volkswagen Poznań 6. Polimex – Mostostal 7. Strabag 8. Rolls-Royce 9. Bosch 10. PGNiG Top 10 Polska – IT 1. Google Poland 2. Microsoft 3. IBM Polska 4. Intel 5. Samsung Electronics Polska 6. Cisco 7. Allegro 8. Sony Polska 9. Oracle 10. Nokia Siemens Networks

Konkurs Fotograficzny „W kręgach czystych wód” Pomyśl o ekologii i wygraj wodoodporny smartphone Sony Xperia Z

4

fot. Wojtek Miatkowski

Firma Ecol-Unicon już po raz czwarty organizuje konkurs fotograficzny „W kręgach czystych wód”. Konkurs ma celu zwrócenie uwagi na problematykę ekologii i ochrony środowiska, zwłaszcza ochrony wód. Dlatego też motywem wiodącym projektu jest woda we wszystkich postaciach. Konkurs przeznaczony jest m.in. dla studentów wydziałów/kierunków inżynierii środowiska, inżynierii lądowej, ochrony środowiska, budownictwa i pokrewnych. Warunkiem wzięcia udziału jest zamieszczenie samodzielnie wykonanego zdjęcia zgodnego z tematyką konkursu na stronie wKregachCzystychWod.pl w okresie od 15 kwietnia do 30 czerwca 2013 r. Zwycięzców wyłoni jury, którego przewodniczącym będzie wielokrotnie nagradzany na arenie międzynarodowej fotograf Tomasz Tomaszewski. Swoich zwycięzców wyłonią także internauci. Nagrody dla laureatów to m.in.: wodoodporny smartphone Sony Xperia Z oraz prenumerata Miesięcznika Foto; tablet ASUS Google Nexus 7 oraz prenumerata Miesięcznika Foto; wodoodporny aparat fotograficzny Nikon Coolpix AW100. Aby każdy z autorów zdjęć mógł poczuć się zwycięzcą, organizator przewidział nagrody w postaci kodów rabatowych na odbitki zdjęciowe z serii Premium do zrealizowania w sieci Empik Foto. Nagrodę otrzyma również każdy głosujący w konkursie internetowym. Konkurs został objęty patronatem przez Balta.pl, SEMESTR, Empik Foto, Miesięcznik FOTO. Regulamin tegorocznej edycji znajdą Państwo pod adresem www.wkregachczystychwod.pl. Konrad Pozorski www.semestr.pl


1


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Wiwat otwarty umysł!

– jak trafić na ciekawą ofertę”. Prawda jest jednak taka, że czym innym jest zasięgnięcie u znajomych języka, czy tam, gdzie pracują, nie ma wakatów i czy mogliby nas zarekomendować, a czym innym liczenie na to, że znajomi odwalą za nas całą czarną robotę, wyszukają wolny etat, podszepną informację o ogłoszeniu, które ostatnio się pojawiło, i wreszcie przekonają zarząd firmy, że bez względu na nasze umiejętności należy nas zatrudnić. Konsekwencje mogą być takie jak w przypadku Beaty.

Zakończenie roku akademickiego tuż-tuż i duża część młodych ludzi myśli o tym, jakby tu zarobić trochę gotówki w czasie wakacji. Dla absolwentów uczelni to jeszcze gorętszy okres, gdyż dla nich jest to czas poszukiwania ofert praktyk, stażu albo nawet stałej pracy. Jak Beata marnowała czas… W firmie szykoWielu psychologów wskazuje, że warto pozytywnie podchodzić do wszelkich wyzwań w życiu, gdyż to pomaga osiągać sukcesy. Tymczasem zamykając umysł na otaczające nas możliwości, osiągamy wręcz przeciwny skutek. Może to grozić każdemu, kto uwierzy w popularne stereotypy dotyczące procesu poszukiwania zatrudnienia. W tym artykule chcę omówić kilka popularnych poglądów, które choć czasem mogą się sprawdzić, nie mogą być jedynym dogmatem osób szukających dla siebie stanowiska. Szerzej poruszam ten temat w książkowym poradniku pt. „Praca dla Absolwenta” w rozdziale „Fakty i mity.”

Szukanie pracy tylko wtedy, gdy ma się nóż na gardle.

Oczywiste jest, że gdy straci się pracę lub jeszcze nigdzie się nie pracowało, nie ma problemu z motywacją do tego, by na poszukiwanie nowego pracodawcy poświęcić wiele czasu i energii. Nie jest natomiast korzystne, gdy ta motywacja pojawia się tylko w wyżej wymienionych sytuacjach. Nie powinno być tak, by tylko trudne okoliczności wymuszały na nas działanie. Dlaczego? Osoby, które mają zatrudnienie lub zabezpieczenie finansowe, zapominają, że nic nie trwa wiecznie i że praktyczniejsze i wygodniejsze jest wcześniejsze zorientowanie się na rynku pracy. Kiedy brakuje środków do życia, poszukiwania stają się desperackie. Jesteśmy gotowi przyjąć jakąkolwiek ofertę pracy, byle tylko zdobyć podstawowe fundusze na jedzenie i dach nad głową. Kiedy mamy do wyboru kilka opcji, przede wszystkim jesteśmy bardziej wybredni, jeśli chodzi o wybór pracodawcy. Po drugie, można wynegocjować lepsze warunki. Po trzecie – wybrać tę firmę, w której naprawdę chcemy pracować.

Jak Krysia wpadała w coraz gorsze tarapaty Krysia pracowała jako kelnerka

w hotelu znanej globalnej sieci. Jednak jej umowa powoli dobiegała końca. Póki miała pracę, nie myślała o kolejnej, choć wiedziała, że za kilkanaście tygodni skończy jej się zatrudnienie. Gdy umowa dobiegła końca, została bezrobotna i nie miała żadnego alternatywnego źródła dochodów. Musiała zapożyczyć się u znajomych, by przeżyć kolejnych kilkanaście tygodni. W tym czasie poszukiwała zatrudnienia. Oczywiście zdobycie w miarę dobrze płatnego stanowiska wymaga czasu, a Krysia go nie miała. Tymczasem jej długi rosły. Dlatego gdy tylko dostała pierwszą ofertę pracy, zgodziła się bez wahania. Niestety wynagrodzenie było bardzo marne i brakowało jej na życie. W związku z tym nie tylko nie spłaciła zaciągniętych pożyczek, ale musiała prosić o wsparcie kolejnych znajomych.

Czy można było inaczej?

Wielu moich znajomych traktuje zmianę pracy jako kolejną możliwość rozwoju, awansu oraz poprawy sytuacji finansowej. Dlatego nawet mając pewne zatrudnienie, rozglądają się za innymi możliwościami. Gdy pojawia się okazja, mogą spokojnie zastanowić się, czy chcą z niej skorzystać, czy też wolą poczekać na inną, lepszą. Są aktywni, a nie bierni, i dzięki temu sami decydują, gdzie chcą pracować i na jakich warunkach. Do dokonywania wyboru nie zmusza ich życie.

Tylko znajomości się liczą? Kolejny stereotyp, który ogranicza wielu ludzi,

mówi o tym, że bez znajomości nie ma szans na żadną pracę. Oczywiście znajomości są bardzo cenne w procesie poszukiwania zatrudnienia. O tym, jak stać się widocznym dla potencjalnego pracodawcy, można przeczytać w rozdziale poradnika „Praca dla Absolwenta” pt. „Łowcy i poszukiwacze 6

wały się zwolnienia grupowe i Beata wiedziała, że grozi jej utrata pracy. Poszła na zwolnienie lekarskie (teoretycznie leczyła korzonki). Niezbyt jej się to chwali, gdyż tak naprawdę była zdrowa, chciała tylko odwlec moment rozstania się ze stanowiskiem. Lawirowała tak przez ponad 2 miesiące. Zamiast przez ten czas intensywnie szukać pracy, kompletnie nic nie robiła. Ulegając stereotypowi, że pracę znajdzie się przez znajomych, stwierdziła, że jedyny trud, jaki powinna podjąć, to ogłosić znajomym, że szuka zatrudnienia. Owszem, miała szczęście i ktoś jej pomógł. Tylko że praca, którą otrzymała, była słabo płatna. Niestety Beata musiała ją przyjąć, bo nie miała żadnej alternatywy. Stało się tak, gdyż nie szukała niczego na własną rękę.

Ogłaszam wszem i wobec… ale co? Wielokrot-

nie zdarzyło mi się dostać maila, z którego dowiadywałam się, że czyjaś znajoma szuka pracy i w zasadzie może robić wszystko. Owszem, warto informować jak największą liczbę osób, które mogą wiedzieć coś o potencjalnych wakatach, ale trzeba przy tym opisać szczegółowo nasze doświadczenie, zainteresowania oraz charakter poszukiwanej pracy. Jeżeli informujemy, że podejmiemy każdą pracę, trudno będzie następnie pokazać, że kandydat jest zmotywowany do odpowiadania na konkretną ofertę. Jeżeli zaś przekażemy więcej szczegółów, nasi znajomi będą mogli zastanowić się, kto poszukuje osoby takiej jak my, i następnie skierować informację o nas do właściwego adresata.

Wnioski

Anna Tabisz – przez ostatnich 12 lat pracowała na różnych stanowiskach w największych na świecie amerykańskich korporacjach FMCG i IT. Jej pasją jest copywriting i motywowanie innych. Od wielu lat współpracuje z agencjami reklamowymi, przedsiębiorstwami i osobami prywatnymi, kreując teksty, które pomagają im osiągać swoje cele. Jednym z obszarów jej działalności jest tworzenie CV i listów motywacyjnych dla absolwentów i osób z niewielkim doświadczeniem zawodowym. Poradnik „Praca dla Absolwenta”, który ukazała się w kwietniu 2013 r. nakładem wydawnictwa Złote Myśli, jest owocem doświadczeń zebranych w trakcie pomagania osobom poszukującym zatrudnienia. Anna Tabisz prowadzi stronę www.PracaDlaAbsolwenta.com.

Wolny czas poświęca na rozwój osobisty, naukę języków obcych, czytanie książek lub tworzenie tekstów.

Interesowanie się nową posadą dopiero wtedy, gdy grozi nam głód, oraz zostawienie wszystkiego w rękach (nawet wpływowych) znajomych może doprowadzić do kłopotów. Nawet jeśli będziesz miał dobrą pracę, zajrzyj od czasu do czasu na portal z ofertami zatrudnienia. Wyślij swoje dokumenty. Sprawdź się na rozmowie kwalifikacyjnej. Zawsze możesz nie przyjąć oferty. Owszem, będzie bardzo fajnie, jeśli znajomi pomogą w trudnej sytuacji, ale licz też na siebie. Znajomi mogą ułatwić kontakty i zarekomendować Cię w jakiejś firmie, ale o stanowisko trzeba będzie walczyć samemu. Anna Tabisz KONKURS Polub fanpage www.facebook.com/PracaDlaAbsolwenta i udostępnij na Facebooku najciekawszy według Ciebie wpis, który tam się znajduje. Wśród wszystkich uczestników konkursu rozlosujemy trzy egzemplarze poradnika pt. „Praca dla Absolwenta”.

www.semestr.pl



EDUKACJA – STAz – KARIERA

Chcesz być inżynierem? Zacznij od Ambasadora Na uczelniach w całej Polsce w ramach projektu Biznes dla edukacji, realizowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości wspólnie z Polskim Stowarzyszeniem Zarządzania Kadrami, rozpoczynają się Programy Ambasadorskie.

T

ypowe zadania Ambasadora wymagają umiejętności komunikacyjnych i kooperacyjnych, zorganizowania oraz inicjatywy i kreatywności. Rynek jest wymagający, a sam dyplom inżyniera może nie wystarczyć, aby zdobyć wymarzoną pracę. Dlatego Program Ambasadorski to doskonała okazja dla studentów kierunków ścisłych, aby zwiększyć swoją konkurencyjność na rynku i zdobyć tak bardzo poszukiwane przez pracodawców kompetencje miękkie.

Tylko praca czy aż kariera? Zgodnie z danymi Europejskiego Urzędu Statystycznego bezrobocie wśród młodych (do 25. roku życia) osiągnęło w Polsce w marcu tego roku aż 28%. Jednocześnie, jak wskazują coroczne Badania Bilans Kapitału Ludzkiego, prawie 80% pracodawców ma trudności z rekrutacją odpowiednich osób. Wśród najważniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy zatrudniający wymieniają niewystarczające kompetencje miękkie kandydatów – przede wszystkim brak zdolności interpersonalnych i samoorganizacyjnych. Absolwenci studiów, szczególnie kierunków ścisłych, często w ciągu kilku lat kariery naukowej nie mają okazji, aby nauczyć się współpracy z osobami zatrudnionymi na różnorodnych stanowiskach, motywowania zespołu, odpowiedniego planowania swojej pracy czy tzw. zarządzania czasem. Tymczasem kompetencje miękkie są weryfikowane przez pracodawców już w trakcie pierwszych etapów rekrutacji. Oznacza to, że ich niedobór może utrudnić rozpoczęcie kariery nawet najlepiej wykształconym specjalistom. Dyplom inżyniera jest cenny, ale czy na pewno wystarczy, by zdobyć pracę, na której najbardziej Ci zależy?

Zrób krok w stronę kariery Dobrym sposobem na zwiększenie swoich szans na sukces na rynku pracy jest udział w Programie Ambasadorskim. Ideą Programu jest współpraca między uczelniami oraz pracodawcami – Ambasador jest więc „łącznikiem”

pomiędzy środowiskiem studenckim oraz światem biznesu. Zadania Ambasadorów mogą znacznie różnić się w zależności od Programu. Sprawdź, które firmy organizują Program, jakie zadania Cię czekają i co możesz zyskać. Trwające semestr lub dwa Programy Ambasadorskie wypełnione są takimi zadaniami jak wspieranie firm w organizowaniu i promowaniu warsztatów na uczelni, przeprowadzanie badań opinii wśród studentów czy projektowanie konkursów i gier studenckich. Realizacja kolejnych zadań pozwoli Ci rozwinąć umiejętność współpracy oraz nauczy Cię zarządzania projektami. Warto zaznaczyć, że standardowe obowiązki Ambasadora można bez problemu połączyć ze wszystkimi zajęciami na uczelni i poza nią. Po zakończeniu Programu otrzymasz certyfikat uczestnictwa i referencje, ale jeszcze w jego trakcie będziesz miał okazję do skorzystania ze specjalnej oferty przygotowanej przez uczestniczące w nim firmy.

Współpracuj i zyskuj! Korzyści uzyskiwane przez Ambasadorów są różnorodne: od stażu i indywidualnego programu praktyk, przez wstęp na szkolenia i warsztaty prowadzone przez specjalistów z firm (ważny punkt w Twoim CV!) oraz możliwość wzięcia udziału w sesji Assessment lub Development Center, po mentoring czy dostęp do wewnętrznych platform e-learningowych. Potencjał i rozwój – zarówno osławionych umiejętności miękkich, jak i wiedzy specjalistycznej – jest więc bardzo duży. Niedocenianą korzyścią związaną z udziałem w Programie Ambasadorskim jest również możliwość nawiązania pierwszych relacji biznesowych. Kontakt z przedstawicielami liczących się na rynku firm bardzo często stanowi pierwszy krok na drodze do kariery… musisz jednak chcieć ten krok wykonać.

Ambasador – praca z misją Indywidualne zyski to jednak nie wszystko. Dzięki Programowi Ambasador ma niepowtarzalną szansę przekazać przedstawicielom pracodawców informacje na temat oczekiwań i potrzeb studentów: na ile czują się przygotowani do podjęcia pierwszej pracy, z jakich warsztatów chcieliby skorzystać, czego pragną dowiedzieć się od specjalistów firm, co ich motywuje i jakie czynniki biorą pod uwagę, wybierając pracodawcę. Obecnie medialnym tematem jest mentalność dzisiejszych 20-30-latków, tzw. pokolenia Y. Jego przedstawiciele zwykle są opisywani jako potencjalnie trudni pracownicy – nadmiernie pewni siebie, z dużymi wymaganiami wobec pracodawcy, mniej zaangażowani w obowiązki zawodowe niż ich rodzice. Nie zgadzasz się z tym stereotypem? Jako Ambasador masz wpływ na zmianę negatywnego wizerunku swojego pokolenia. Najważniejsze jest to, by przedstawiciele pracodawców mieli szansę lepiej poznać Ciebie i innych przedstawicieli „igreków” oraz zrozumieć Wasze potrzeby, co w przyszłości pozwoli budować udaną współpracę na linii firma-pracownik. Ambasador – to brzmi dumnie! Agata Szacka

REKLAMA

8

www.semestr.pl


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Sukces… Ty też możesz go osiągnąć! Większość z nas chce osiągnąć w życiu sukces, mając na myśli sferę pracy. Jednak dlaczego nie osiąga go każdy? Bo często kończy się na samym „chcę”. Czy to właśnie stąd biorą się pytania w stylu „Dlaczego jemu/jej się udało, a mnie nie? Dlaczego innym wszystko się udaje, tylko nie mnie”? Na podstawie moich doświadczeń i obserwacji ludzi, z jakimi mam możliwość spotykać się, pracując w swej profesji, mogę zgodzić się z hipotezą, że „oni” osiągają sukces, bo nie kończy się na samej chęci. Na sukces trzeba zapracować! Sam nie przyjdzie. Należy otwarcie powiedzieć: ci, którzy tylko chcą, nigdy nie osiągną wiele. No chyba, że permanentnie towarzyszy im szczęście. Droga do kariery nie jest usłana różami i należy mieć tego pełną świadomość. Günter Fritz w swej książce „Jak zrobić karierę” pisze, że każdy może osiągnąć sukces, że nikt

nie jest przegrany z założenia, musi tylko chcieć. Jednak zaraz dodaje, iż wystarczy tylko fachowa wiedza, żelazna wola, talent, wytrwałość, umiejętność współpracy z ludźmi. Ale doskonale wiemy, że aby posiąść wszystkie te atrybuty, nie wystarczy tylko chcieć – niezbędna jest ciężka praca, zaangażowanie, wytrwałość w dążeniu do postawionych celów, determinacja i wiara w to, że nasze działania będę owocne. Chcemy sukcesu, a sukces to nic innego jak osiąganie celów. Dlatego jednym z podstawowych czynników jest postawienie i sprecyzowanie sobie celu, jaki chcemy zrealizować. Ułatwi nam to podejmowanie kolejnych kroków, bo łatwiej jest coś osiągnąć, mając cel i wytyczoną do niego drogę. W przeciwnym razie – bez celu – będziemy błądzić, a to jedynie odsunie w czasie realizację naszych zamierzeń. Wiemy to przecież wszyscy z własnych doświadczeń. Należy jednak pamiętać, iż na nasz sukces tylko w 15% mają wpływ zdolności, inteligencja

REKLAMA

Zapraszamy do udziału w projekcie: Wsparcie osób niepełnosprawnych ruchowo na rynku pracy III Kryteria przyjęcia do projektu: Uczestnik/uczestniczka projektu musi spełniać wszystkie poniższe warunki formalne: • być w wieku od 16 lat do 59 lat (w przypad ku kobiet), do 64 lat (w przypadku mężczyzn) • być osobą nieaktywną zawodowo lub bezrobotną, jednym słowem niepracującą • mieć orzeczenie o niepełnosprawności: a) znaczny stopień niepełnosprawności ruchowej (I grupa) b) umiarkowany stopień niepełnosprawności ruchowej (II grupa) współwystępujący z innym schorzeniem.

BEZPŁATNIE OFERUJEMY: • staże (finansowane w ramach projektu) • indywidualne szkolenia zawodowe • warsztaty aktywizacji zawodowej

i sprawność zawodowa, natomiast 85% to osobowość. Spójrzmy na otaczających nas menedżerów – jakimi są ludźmi, co wyróżnia ich na tle innych, w jaki sposób osiągnęli sukces i zadowolenie w swojej profesji. Łatwo zauważyć, że to właśnie osobowość jest czynnikiem dominującym, resztę można wypracować, nabyć. W momencie, kiedy mamy już cel, obraną drogę jego realizacji, nie pozostaje nam nic innego jak wytrwałość. Nawet jeśli pojawiają się trudności, nie można się zatrzymywać, a tym bardziej cofać. Podążanie drogą kariery nie jest łatwe, wymaga wysiłku, zdecydowania i samozaparcia. Będzie nam łatwiej, jeśli nasze działania będą przepełnione pasją, konsekwencją oraz wiarą w siebie. Niki Lauda, sławny austriacki kierowca wyścigowy, właściciel towarzystwa lotniczego, twierdzi, iż „Nie możesz myśleć cały czas o tym, jak zrobić karierę. To błąd. Jeśli całą energię skupisz na realizacji wytyczonych celów, to sukces prędzej czy później przyjdzie sam”. Dlatego zapomnij o generalizowaniu w rodzaju „wszystkim, tylko nie mnie” i oglądaniu się na innych. Bierz przykład z najlepszych. Myśl o swoim celu i dąż do niego, a sukces nadejdzie w odpowiednim czasie. Tego właśnie Ci życzę! Ilona Pawełczyk, trener Human Solutions for Business

REKLAMA

• pomoc w znalezieniu zatrudnienia • zajęcia praktyczne u pracodawcy • szkolenia podnoszące kwalifikacje z kursem obsługi komputera • transport i opiekę asystentów osób niepeł nosprawnych w uzasadnionych przypadkach • konsultacje z prawnikiem i innymi specjalistami • pomoc psychologa i doradcy zawodowego • zakup sprzętu • opłatę czesnego, kursów przygotowawczych do egzaminów, opłaty egzaminacyjne oraz zakup książek do nauki ZAKON MALTAŃSKI

POLSKA

FUNDACJA POLSKICH KAWALERÓW MALTAŃSKICH

Dane kontaktowe: Kom. 609 74 24 74, Tel. 22 625 63 08 e-mail: osrodek.warszawa@pomocmaltanska.pl ul. Jezierskiego 7, 00-457 Warszawa www.pomocmaltanska.pl

Kurs – Terapia ręki I i II stopnia Serdecznie zapraszamy fizjoterapeutów, logopedów, pedagogów specjalnych, nauczycieli, specjalistów, rehabilitantów, rodziców, studentów, terapeutów w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju oraz osoby pracujące z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi na 22 godzinny kurs „Terapia ręki I i II stopnia” – wspomaganie rozwoju dziećmi z różnego rodzaju deficytami i zaburzeniami, w szczególności z zakresu małej motoryki. Terminy: 27–28.07.2013 – Lublin 27–28.07.2013 – Bydgoszcz 7–8.09.2013 – Gdańsk 21–22.09.2013 – Warszawa 5–6.10.2013 – Katowice 19–20.10.2013 – Wrocław 23–24.11.2013 – Warszawa 30.11–1.12.2013 – Poznań Kontakt: Soyer Dom Szkoleń tel. 22 781-11-65 www.soyer.edu.pl; e-mail: biuro@soyer.edu.pl

www.semestr.pl

9


EDUKACJA – STAz – KARIERA Twoja produktywność znacząco wzrośnie i zostanie Ci wiele czasu na inne zajęcia. Spróbuj! Naprawdę warto.

Nigdy nie jedz sam

Jak odmienić swoje życie? „Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie” – to stwierdzenie jest często używane przez coachów i mówców motywacyjnych. Warto zdać sobie sprawę, że decyzja, którą podejmujemy dzisiaj, w przyszłości wpłynie na nasze życie. Małe kroki stawiane każdego dnia na drodze do samorozwoju po latach zmieniają się w kilometrowe autostrady. Tylko od nas zależy, jak wykorzystamy dany nam czas. Większość z nas w swoim życiu postawiła sobie wiele celów, których nigdy nie udało się zrealizować. Nauka języka obcego, odchudzanie, regularne ćwiczenia, poświęcanie mniejszej ilości czasu na telewizję i komputer – to popularne postanowienia noworoczne, które po kilku tygodniach prób odchodzą w zapomnienie. Znowu nie wystarczyło motywacji. Zanim postawimy przed sobą jakiś cel, warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę chcemy go osiągnąć i czy nasze zamiary nie są związane jedynie z presją otoczenia, z poczuciem, że tak trzeba. Jeżeli jesteśmy pewni, że to my samy chcemy się zmienić, warto skorzystać z pięciu poniższych rad, które pomogą nam w osiągnięciu własnych celów. – Pamiętajmy, że to świadomość kształtuje byt – mówi Michał Wasilewski, trener z firmy Gamma. – Wykorzystajmy tę wiedzę i zacznijmy zmieniać swoje życie od podstaw, czyli od myśli.

Znajdź trzy osoby, które Cię inspirują Większości rzeczy w naszym życiu nauczyliśmy się od innych ludzi. Aby osiągnąć sukces, warto 10

znaleźć osoby, które są dla nas inspiracją, czy to ze względu na osiągnięcia zawodowe, posiadaną wiedzę i pasję, czy też sukcesy na polu towarzyskim. Kiedy sporządzisz już listę nazwisk, zastanów się, czy możesz coś zrobić, by lepiej poznać te postaci. Jeżeli są to osoby z twojego otoczenia – umów się z nimi na obiad, powiedz o tym, jak bardzo Cię inspirują, i poproś o kilka rad. Jeżeli są to ludzie spoza grona znajomych – napisz od nich maila z prośbą o wskazówki, przeczytaj ich biografię, obejrzyj programy z ich udziałem. Zdobytą wiedzę zastosuj w swoim życiu. Efekty mogą przejść Twoje najśmielsze oczekiwania.

Zerwij z „przeszkadzaczami” Każdy z nas ma nawyki, które skutecznie odciągają go od wykonywania pracy, zabierając cenny czas, który można byłoby poświęcić na własny rozwój czy odpoczynek. Zastanów się, jak często pozwalasz rozproszyć własną uwagę Internetowi i urządzeniom elektronicznym, co ile minut sprawdzasz skrzynkę mailową, telefon, Facebooka, i w jaki sposób te „przeszkadzacze” wpływają na Twoją efektywność. Zorganizuj swoje miejsce pracy tak, aby niczego nie szukać. Przynieś do biurka wszystkie potrzebne rzeczy, abyś nie musiał wstawać. Zaplanuj swój dzień. Zastanów się, ile czasu tracisz przez krótkie pogawędki ze współpracownikami/współlokatorami (jeżeli pracujesz w domu), które odrywają Cię od pracy i dekoncentrują. Wyznacz wyraźną granicę między życiem zawodowym a prywatnym, między pracą a rozrywką, między skupianiem się nad bieżącym zadaniem a rozmowami w sieci. Kiedy poświęcisz sto procent uwagi jednemu zadaniu,

Doskonałym sposobem na lepsze poznanie wielu osób jest... przerwa na lunch. Przestań jeść obiady w najbliższym fast foodzie i zacznij dobrze wykorzystywać przerwę. W większości firm pora lunchu wypada w podobnym czasie, a prawda jest taka, że wszyscy z nas muszą coś jeść. Spróbuj więc umówić się na obiad w jakimś przyjemnym miejscu z osobami, które chcesz lepiej poznać. To dobry sposób, żeby w ciągu pięciu dni spotkać się z pięcioma różnymi osobami bez potrzeby znajdowania dodatkowego czasu! Jeżeli nie możesz wychodzić z firmy na obiad, zapoznaj się pracownikami z innych działów i umów się na wspólne spędzanie przerw. Zadbaj o to, by inni dobrze czuli się w Twoim towarzystwie: uważnie słuchaj, żartuj, bądź odprężony. Dzięki temu każdy dzień w pracy może być interesujący. Po miesiącu przeprowadzania eksperymentu na pewno poczujesz się bardziej lubiany, a przy okazji możesz się czegoś nauczyć.

Pozostaw po sobie ślad Dobrym źródłem motywacji jest pewność, że to, co robimy, pozostanie z nami na dłużej. Nieważne, jaką mamy pasję – piszemy książkę, uprawiamy sport czy po prostu interesujemy się literaturą. Nowoczesne media dają nam niepowtarzalną szanse podzielenia się swoimi pasjami i osiągnięciami z innymi ludźmi. Nagraj filmik z treningu, załóż facebookowy klub książkowy, zacznij prowadzić bloga – fakt, że masz swoją grupę odbiorców, sprawi, że trudniej będzie Ci z tego zrezygnować. Ponadto taka działalność będzie doskonałą pozycją w CV, bo pokazuje, że masz swoje zainteresowania, a więc jesteś ciekawą, kreatywną osobą.

Inspirujący odpoczynek Nie ma nic bardziej męczącego niż nużąca bezczynność. Weekendy spędzone na wędrówkach od kanapy do lodówki nie dadzą Ci zastrzyku energii na przyszły tydzień. Od teraz planuj wolne dni z wyprzedzeniem. Wypróbuj tanie loty, pojedź w miejsce, w którym nigdy nie byłeś, zabierz ze sobą przyjaciół. Do tego nie potrzeba wielkich funduszy, a jedynie dobrej organizacji. Wychodź do kina, do teatru, do muzeum, do parku i na łyżwy – niech weekendy będą najlepszym czasem w tygodniu. Nasza motywacja do zmian zależy nie tylko od tego, czy cel, do którego dążymy, jest wart wysiłku, ale także od bilansu między pracą a nagrodą. Poświęć chwilę na zaplanowanie obowiązków i przyjemności, zapytaj siebie, co sprawia Ci najwięcej frajdy, ale także gdzie chciałbyś być za rok. I zacznij działać. Już. Teraz. Mariusz Chałat – trener biznesu Projekt Gamma; www.projektgamma.pl www.semestr.pl


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Nie stój w kącie, bo nie znajdą Cię! „Bądź skromna! Nie przechwalaj się!” – córki często słyszą takie rady od swoich rodziców. Wiele Polek wychowywało się kulturze fałszywej skromności, w której dobrze widziane było umniejszanie swoich osiągnięć i zalet. Często w życiu codziennym zdarza się, że gdy ktoś powie: „Jaka ładna bluzka!”, odpowiadamy: „To stary łach” albo „Kupiłam za grosze na przecenie”. Gdy ktoś pochwali upieczone przez nas ciasto, powiemy: „Wyjątkowo się udało” albo „No niezłe, ale przypaliło się na brzegach”.

Mówić o sobie dobrze

Jakie masz dobre cechy i umiejętności? A jakie wady i braki? O tych drugich pewnie możesz mówić pół godziny, za to bywa, że brakuje Ci słów, gdy trzeba wspomnieć o pozytywach... Warto spisać listę swoich osiągnięć lub popytać się znajomych o to, co w nas cenią, aby mieć dobry materiał do przedstawienia potencjalnemu pracodawcy.

Wszędzie rozgłaszaj informacje

Gdy szukamy pracy, warto mówić o tym znajomym i nie wstydzić się przed nimi swoich osiągnięć, gdyż właśnie oni mogą nam pomóc znaleźć pracę. Ale warto pójść o krok dalej i zaistnieć w Internecie. Niech nasz życiorys i nasze osiągnięcia będą widoczne dla wielu firm poszukujących pracowników. Obecnie każdy większy portal z ofertami pracy pozwala na utworzenie własnego profilu, który może być wyszukany przez potencjalnego pracodawcę.

Biznesowe portale społecznościowe

Niezwykle cenne jest też posiadanie profilu na biznesowym portalu społecznościowym. Przykładem może być goldenline.pl, profeo.pl, linkedin.com. Możemy tam umieścić CV, a także zbierać referencje od byłych przełożonych i współpracowników. Na tego rodzaju portalach jesteśmy w stanie budować sieć kontaktów zawodowych. Dobre znajomości często ułatwiają znalezienie pracy, więc warto mieć ich dużo. Dzięki portalom biznesowym będziemy mieli aktualne namiary na nasze kontakty, znali ich obecne miejsce pracy i adres e-mail. Nie musimy też obawiać się, iż te osoby dowiedzą się o nas czegoś niestosownego, gdyż na goldenline lub linkedin nie będziemy publikować takich rzeczy, na które możemy sobie pozwolić na Facebooku.

Do dzieła!

Mała sugestia? Proponuję wdrożyć plan polegający na utworzeniu w ciągu najbliższych trzech tygodni kont na dwóch portalach publikujących oferty pracy i na jednym biznesowym portalu społecznościowym. Twoja zwiększona aktywność może zaowocować niespodziewanym telefonem od „łowcy głów” oferującego ciekawą możliwość zatrudnienia. Anna Tabisz www.semestr.pl

REKLAMA

Gdy staramy się o pracę, musimy mówić o sobie dobrze, nie tylko najbliższym, ale jak największemu kręgowi ludzi. Trzeba sprawić, by to praca szukała nas, a nie my pracy. asz Kotwica, reprezentowana Firma SOLID CONSULTING Łuk w Wieluniu, chciałaby serprzez Oddział Południe z siedzibą w projekcie skierowanym ału decznie zaprosić Państwa do udzi ch na kierunku doradzrski iste do absolwentów studiów mag dsięwzięcia jest umożliwienie two zawodowe. Główną ideą prze wkraczającym na rynek prac y, Państwu, czyli młodym ludziom do którego przygotowywalipodjęcia zatrudnienia w zawodzie, ście się przez cały okres studiów. m pojawiliśmy się około 6 lat Na rynku doradczo-szkoleniowy łania biznesowe z zakresu temu jako firma wspierająca dzia audytów czy consultingu i outwdrożeń systemów zarządzania, ział Południe realizuje 15 prosourcingu. W chwili obecnej Odd któr ych na podstawie umów jektów szkoleniowych, w ramach 345 osób, z czego 70 pracownio dzieło i umów zlecenie pracuje ków to doradcy zawodowi.

Oferujemy: • możliwość współpracy z doświadczonym doradcą zawodowym • opiekę merytoryczną i techniczną zapewnianą przez pracowników SOLID CONSULTING odpowiedzialnych za organizację i realizację szkoleń • możliwość uczestnictwa w bezpłatnych szkoleniach, celem podniesienia własnych umiejętności, wypracowania odpowiedniego warsztatu Wymagania: • ukończone studia wyższe magisterskie na kierunku doradztwo zawodowe lub ukończone studia wyższe na innym kierunku oraz studia podyplomowe z doradztwa zawodowego • uprawnienia pedagogiczne wynikające z toku studiów lub nabyte w inny sposób, uprawniające do pracy w szkołach • zaangażowanie i chęć pracy w zawodzie • chęć podniesienia swoich kwalifikacji oraz nabycia doświadczenia • dyspozycyjność i samoorganizacja Osoby zainteresowane zapraszamy do kontaktu pod numerem tel. 43-881-09-65 lub nadsyłana aplikacji na adres: wielun@solidconsulting.com.pl

11


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Nauka na przyszłość

wydaje się banalna, ale to nie ujmuje jej słuszności. Otóż trzeba oddać się swojej pasji wyrażonej, bądź co bądź, w tym, jaki kierunek studiów podjęliśmy. Kluczowa jest otwartość, rozumiana jako aktywny rozwój swoich zainteresowań. Głowa do góry! Ucząc się i podnosząc swoje kwalifikacje, znajdziemy swoje miejsce na rynku pracy!

Kariera ma początek tam, gdzie zaczyna się nasze dążenie do osiągnięcia konkretnych celów w życiu zawodowym. Ścieżka kariery zaczyna się na długo Zatem czy na pewno rozwój kariery za- przed znalezieniem zatrudnienia czyna się dopiero po uzyskaniu dyplomu Pogłębiając naszą wiedzę w danej dziedzinie, naukowego? niezależnie od tego, czy jest nią programowanie,

S

tudiowanie przeważnie idzie w parze z budowaniem mniej lub bardziej spójnego obrazu własnej kariery zawodowej. Ta spójność zależy od kolejnych etapów studiów, które przechodzimy. Wraz z upływem kolejnych miesięcy i lat wzmacnia się w nas pragnienie zaistnienia na rynku pracy. To pragnienie najczęściej jest punktem wyjścia do podjęcia pierwszych kroków w stronę samodzielności i dalszego rozwoju.

Okres studiów funduszem inwestycyjnym studenta Warto pamiętać, że czas jest swego rodzaju zasobem. Od tego, jak nim dysponujemy, zależy w dużej mierze, jaką ścieżką podąży nasza późniejsza kariera. Niestety wybierając kierunek studiów, nie zawsze wiemy, w jaki sposób chcemy później realizować się zawodowo. Często nasz wybór wynika po prostu z zainteresowań. Jest to niewątpliwie dobry początek, gdyż świadomie decydujemy się pogłębiać wiedzę w dziedzinie, w jakiej najlepiej się odnajdujemy, a czas poświęcony na naukę sprawia, że zaczynamy specjalizować się właśnie w tej konkretnej dziedzinie.

Pasja procentuje na przyszłość Wielu studentów nie ma lub nie stwarza sobie okazji postawienia pierwszych poważnych kroków na rynku pracy przed ukończeniem edukacji. Stąd może wynikać słabe rozeznanie w prawach rządzących popytem na określonych pracowników i w efekcie mgliste pojęcie na temat własnej przyszłości. Nie jest to nic nadzwyczajnego. Jest to naturalna kolej rzeczy, którą nie wolno się przerażać. Co zatem trzeba zrobić? Odpowiedź 12

czy gospodarka turystyczna, kreślimy przed sobą konkretną drogę do celu, jakim jest samorealizacja zawodowa. Robimy karierę, nawet jeśli jeszcze nie rozliczamy się z fiskusem. Warto potraktować tę kwestię poważnie, ponieważ kładziemy fundamenty pod swoje przyszłe osiągnięcia. Jest to ważne nie tylko dla nas, lecz w dużej mierze także dla naszych potencjalnych pracodawców. Często o przyjęciu nas do pracy decydują właśnie wspomniane fundamenty. Innymi słowy, dobrze jest poszerzać swoje kwalifikacje, aż z czasem staniemy się specjalistami w jednej dziedzinie.

Specjaliści mają łatwiej Bycie najlepszym specjalistą to oczywisty atut w trakcie procesu rekrutacji. Nie ma jednak prostego przepisu na osiągnięcie perfekcji. Istnieje natomiast zależność, która funkcjonuje na rynku pracy. Otóż osoby, którym udaje się pomyślnie przejść rekrutację na dane stanowisko, często wyróżniają się spośród innych kandydatów dodatkowymi kwalifikacjami. To właśnie kwalifikacje budują nasz wizerunek i pozwalają nam na elastyczne dopasowywanie się do potrzeb pracodawcy. Gdy znajdziemy wymarzoną pracę na długie lata, przyjdzie czas na wyspecjalizowanie się w interesującym nas i naszego pracodawcę temacie.

Sam decydujesz o tym, jak wiele możesz się nauczyć Stworzenie pewnej i bogatej bazy posiadanej wiedzy oraz umiejętności ma decydujące znaczenie. Obrona pracy dyplomowej to tylko jeden, bez wątpienia znaczący element składający się na obraz naszej kariery. Można powiedzieć, że studia są jakby jej osią. Zadaniem studenta, który chce

zaistnieć na rynku pracy, jest wzbogacenie swojego potencjału w dodatkowe atuty i poszerzenie wiedzy w tematach, które mieszczą się w ramach jego zainteresowań. Wszystko sprowadza się do rozwoju osobistego. Budując wizję naszego życia zawodowego, warto poznać samego siebie z tej dobrej i złej strony, aby rozeznać się co do tego, co możemy zaoferować przyszłemu pracodawcy i jakie mamy wymagania. Istnieje mnóstwo sposobów na określenie siebie pod kątem wymagań rynku. Jednym z najpewniejszych jest inwestowanie w siebie poprzez dodatkowe szkolenia poszerzające nasze kwalifikacje.

Nauka poza uczelnią Pogłębianie wiedzy zdobytej na studiach zawsze oznacza podjęcie w tym celu samodzielnej inicjatywy. Należy o tym pamiętać przy sporządzaniu CV. Umiejętności i zakres kompetencji, jakimi student będzie dysponować po obronie dyplomu, nie należą do uczelni, lecz przede wszystkim do studenta. W perspektywie rynku pracy liczy się to, co dany absolwent ma do zaoferowania w sensie ogólnym. Świadectwa ukończonych szkoleń w zestawieniu z tytułem naukowym nabierają dużego znaczenia. Z tego powodu warto pamiętać, że rozwój własnego potencjału musi przebiegać na wielu płaszczyznach.

Lifelong learning Standardem na rynku pracy jest kształcenie ustawiczne. Podnoszenie kwalifikacji stało się jednym z ważnych elementów życia zawodowego, które w przypadku studenta zaczyna się w momencie, w którym świadomie stawia on pierwsze kroki na ścieżce kariery. Konieczne jest zatem nadążanie za rozwojem wiedzy i technologii, co nie zawsze jest możliwe wyłącznie w ramach oferty edukacyjnej uczelni. Z pomocą przychodzą specjalne ośrodki szkoleniowe. Korzystanie z ich usług jest popularne nie tylko wśród pracowników firm, ale przede wszystkim wśród świeżo upieczonych absolwentów szkół wyższych. Jakub Kondraciuk, Robert Ciesielski Szkolenia.com

Gdzie szukać informacji o rynku szkoleń? Dotarcie do aktualnych informacji nie jest łatwe. Jednym ze sposób jest regularne śledzenie stron internetowych o tematyce edukacyjnej/szkoleniowej. Jedną z nich jest serwis szkolenia.com, pozwalający dotrzeć do aktualnej bazy rozmaitych szkoleń. Wielu studentów i pracowników bardzo dużo czasu poświęca bieżącym sprawom i obowiązkom dnia codziennego. Dlatego na stronie www.szkolenia.com znajduje się także bogata baza ofert szkoleń e-learningowych, których zaletą jest nie tylko cena (bardzo często są one darmowe), ale także możliwość kształcenia się w zaciszu własnego domu! www.semestr.pl


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Sesja i stres,

czyli nieszczęścia chodzą parami Znane powiedzenie mówi, że w maju serca młodych ludzi biją mocniej. Poniekąd jest to prawda. Ale tylko poniekąd, ponieważ nasz „rozrusznik” wchodzi na pełne obroty dopiero w czerwcu, podczas sesji. Życie studenta to generalnie klawa rzecz, z wyjątkiem okresu zimowych i letnich egzaminów, kiedy ciemności zaczynają kryć ziemię. Człowiek zaczyna się obawiać, czy zdąży odpowiednio przygotować się do kontroli zdobytej wiedzy, ma problemy z rozplanowaniem nauki, nie może się skupić, jest rozkojarzony, kiepsko śpi, dużo je, odpala papierosa od papierosa, a serce wali mu jak Dzwon Zygmunta. Wszystkie wyżej wymienione zjawiska są objawami stresu. Jest on wynikiem podwyższonego wydzielania przez mózg adrenaliny i kortykosteroidów, wytwarzanych, gdy walczymy lub uciekamy przed zagrożeniem. Stres dopinguje do efektywnego działania, ale na dłuższą metę jest męczący i może prowadzić nawet do głębokich zaburzeń psychicznych. W miarę możliwości należy mu więc przeciwdziałać. Oto krótki przegląd sposobów walki ze stresem.

Babunia radzi

Zdecydowanie najzdrowsze są metody naturalne. Dłuższy spacer na świeżym powietrzu dotleni nasz mózg, co pomoże nam się rozluźnić. Również spokojna muzyka uspokoi nasze myśli i wewnętrznie wyciszy. W przypadkach silnego stresu zalecane są wywary z ziół, np. rumianku i miłorzębu, o działaniu relaksującym. W razie kłopotów z zaśnięciem warto napić się ciepłego mleka z miodem. Nasennie działa również piwo. Ale tym razem tylko jedno i na dodatek małe. Jeżeli i to nie pomoże, zostanie najbardziej naturalna metoda, czyli liczenie baranów!

Mikstury i medykamenty

Kto nie ma zbyt dużego zaufania do zielarstwa, może sięgnąć po wynalazki XXI w. dostępne w każdej aptece. Znajdziemy tam liczne preparaty na „stres w wielkim mieście” oraz syropy, po które należy sięgnąć, gdy życie nas przerasta. Są one zwykle oparte na naturalnych składnikach, więc raczej nie spowodują większych spustoszeń w naszym organizmie.

Niepamięci niech się święci cud

Możemy również tak zorganizować sobie czas, abyśmy nie mieli czasu się stresować! Gdy całkowicie zaabsorbujemy nasz umysł jakąś zastępczą czynnością, w głowie przestanie nam świecić czerwona lampka z napisem „Egzamin”. Świetnym sposobem jest obejrzenie wciągającego, ale nie przeintelektualizowanego filmu (radzę trzymać się z daleka od pana Bergmana i rodzimego kina moralnego niepokoju). Równie dobrym sposobem jest uprawianie sportu. Nic tak nie odpręża jak kilkukrotne umieszczenie piłki w bramce albo w koszu.

Pracowici czasu nie liczą

Nie będziemy mieli nawet okazji, żeby pomyśleć o stresie, jeżeli do książek zasiądziemy dopiero w wieczór poprzedzający egzamin. Trzy tony podręczników, dwie tony skserowanych notatek i kontener z kawą sprawią, że skupimy się tylko i wyłącznie na wchłanianiu wiedzy. Noc przeleci nam jak z bicza strzelił. Byle tylko przed egzaminem poprosić sąsiada, żeby nas obudził, gdy będzie nasza kolejka na wejście do sali... Przemysław Nosal

REKLAMA

STUDIUM DOKTORANCKIE Warunki przyjęcia: •• Dyplom ukończenia studiów •• Testowy egzamin kwalifikacyjny z chemii, fizyki lub biochemii – w zależności od ukończonych studiów

REKLAMA

Bezpłatna nauka języka niemieckiego!

Poszukujemy opiekunek do dzieci au-pair w Niemczech. Rodziny pokrywają koszty przejazdu, ubezpieczenia, kursu językowego i wypłacają kieszonkowe. Dowiedz się więcej na:

www.aupair-ams.de Za pośrednictwo nie pobieramy opłat! www.semestr.pl

•• Testowy egzamin kwalifikacyjny z języka angielskiego lub przedstawienie certyfikatu znajomości tego języka •• Szczegóły dostępne na stronie www.cbmm.lodz.pl Pisemny egzamin kwalifikacyjny (dyscyplina podstawowa) odbędzie się 24.06.2013 o godz. 9:00 w sali 104 budynku A, Łódź, Sienkiewicza 112, rozmowy kwalifikacyjne w języku angielskim 25.06.2013 od godz. 9:00 13


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Sposób na profesora Pamiętacie książkę Edmunda Niziurskiego „Sposób na Alcybiadesa”? Jej bohaterami byli uczniowie jednej z warszawskich szkół, którzy szukali takiego sposobu na swoich profesorów, który pozwoliłby im otrzymywać dobre stopnie, a nie wymagał przy tym zbyt wielkiego wkładu pracy. Chociaż „Sposób na Alcybiadesa” wydano w 1964 r., od tego czasu powieść ani trochę nie straciła na aktualności. Uczniowie i studenci poszukiwali, poszukują i nadal będą poszukiwać sposobów na swoich profesorów.

S

tudent mający jako takie pojęcie o czymkolwiek dobrze wie, że podstawą sukcesu jest pozyskanie informacji. Umiejętność ich zdobywania i przetwarzania to sprawa kluczowa – co stale powtarza niemal każdy wykładowca i nauczyciel. Wielu żaków bierze sobie do serca profesorskie rady i przeprowadza przed egzaminem małe dochodzenie, niekoniecznie z zakresu wymaganej wiedzy. Poszukują mianowicie odpowiedzi na pytanie, jak sobie poradzić z egzaminatorem. Jak? Otóż trzeba zastosować się do kilku zasad. Zasada pierwsza: do każdego przypadku – to znaczy do każdego wykładowcy – należy podchodzić indywidualnie, ponieważ to, co wydaje się być skuteczne w przypadku jednego, może Cię pogrążyć u drugiego. Zasada druga: żaku, ucz się na błędach innych, którzy już coś przeżyli! Oni wiedzą, co i jak. Zasada trzecia: wykładowca, jak to człowiek, jest istotą kapryśną i zmienną, musisz więc być przygotowany na improwizację. Zasada czwarta: na wszelki wypadek licz się z ryzykiem porażki.

Żeby nie być gołosłownym... Pomysłów i sposobów jest bez liku. Zaczynając od tych najbardziej oczywistych, trzeba wspomnieć o kwestii wyglądu. Podobno nie szata zdobi człowieka. Wielu nie zgodziłoby się jednak z tym stwierdzeniem. Otóż w przypadku niektórych profesorów zauważono osobliwą tendencję: panie w krótkich spódniczkach zdecydowanie rzadziej oblewały. Zaczęto więc przyglądać się temu zagadnieniu bliżej. Niektóre studentki przyznają, że celowo zakładają na egzamin ustny mini, zdając sobie sprawę, że ich piękny uśmiech i zgrabne nogi mogą zdziałać cuda, na przykład w postaci pozytywnej oceny w indeksie. Czasem sytuacja może jednak wyglądać zgoła odwrotnie. Słyszałam któregoś razu taką anegdotkę: pewna ładna studentka na egzamin pisemny u młodego i czułego na kobiece wdzięki profesora – dosyć niefortunnie – założyła czerwoną bluzkę z dużym dekoltem. Siedziała stosunkowo blisko, bo w trzecim rzędzie na dużej auli. Strój okazał się bardzo nietrafiony, bo biedna dziewczyna nie potrafiła odpowiedzieć na prawie żadne pytanie, a ściągając uwagę profesora, sama ściągać właściwie nie mogła. Może jednak warto zaglądać do książek... Z kolei założyć mini i bluzkę z głębokim dekoltem na egzamin ustny z surową panią profesor to jak strzelić sobie w stopę. Niejednokrotnie jedna czy druga studentka skarży się później, że dostała wyjątkowo wredne pytania i właściwie już na wejściu było wiadomo, że nie zda. Ale jeśli ktoś nie zadał sobie nawet tyle trudu, żeby sprawdzić, jakiej płci jest egzaminujący profesor (a jeszcze – jak na złość – nie udało mu się dotrzeć na żaden z prowadzonych przezeń wykładów) i z góry przyjął, że na kierunku technicznym egzaminować będzie raczej mężczyzna, może być zaskoczony. 14

Nie warto się nawet rozwodzić nad warunkami, w których sama płeć zdającego odgrywa dużą rolę. Weźmy studenta-chłopaka na niemal żeńskim kierunku. Niech mówi miłym, niskim głosem, robi inteligentne miny, śmieje się głośno i radośnie w odpowiednich momentach. W takim przypadku prawie pewne jest, że na koniec semestru z zajęć, na których podstawą do zaliczenia jest aktywność, dostanie u pani doktor czwórkę, choć nie odezwał się ani razu, przynajmniej na temat. Prowadząca spyta jeszcze z troską, czy to aby nie za niska ocena. Wtedy taki delikwent pokiwa smutno głową i uśmiechnie się melancholijnie, a ocena natychmiast zostanie podniesiona na 4,5. Taki zdolny chłopak!

Pokonaj mnie własną bronią Powyższe „sposoby” są raczej oczywiste, często trzeba jednak korzystać z bardziej wyrafinowanych metod. Przychodząc na egzamin z wysoko postawionym pracownikiem uczelni, można między wierszami – niby przypadkiem – nawiązać do jego zasług. Porównując swoją uczelnię z inną, wyłuszczyć, że ta pierwsza jest lepsza, skuteczniej zarządzana, wyśmienicie zorganizowana... Egzaminujący, który czuje się w dużej mierze odpowiedzialny za taki stan rzeczy, wypina dumnie pierś i zaczyna opowiadać o swoim najnowszym pomyśle. Po jakimś czasie przypomina sobie o egzaminie, zadaje jedno błahe pytanie, po czym zamaszystym ruchem wpisuje do indeksu piątkę. Tymczasem kolejna egzaminowana osoba dostaje tuzin trudnych pytań, na które próżno szuka odpowiedzi... Tutaj kolejna uwaga, dla niektórych wcale nie tak oczywista. Gdy nagle kilkanaście osób wpada na ten sam pomysł i zaczyna podkreślać zasługi wykładowcy, nie ujdzie to uwadze czujnego belfra. A wtedy biada Wam, studenci! Wielu żaków wymyśla swoje autorskie koncepty. Ktoś, odpowiadając na egzaminie, przytacza mało znaną teorię bułgarskiego uczonego, którą poznał „w wolnym czasie, ponieważ chciał bliżej przyjrzeć się zagadnieniu”. Pomimo wielu braków w wiedzy, wychodzi z gabinetu z pozytywną oceną w indeksie. Ktoś inny, widząc bezmiar informacji oraz grube tomiska do przeczytania, wybiera spośród nich jedną pozycję, która okazuje się być książką napisaną przez jego profesora. Student bezbłędnie cytuje ją na egzaminie, co gwarantuje mu sukces i zaliczenie. Natomiast inni, po żmudnym wykuciu połowy literatury, niejednokrotnie nie trafiają w pytania. Ilu profesorów, tyle sposobów. Nie da się wymienić nawet połowy z nich. Każdy z nas z pewnością o wielu słyszał, niektóre być może z sukcesami stosuje na co dzień, a przynajmniej raz na pół roku. Jedno jest pewne: niewielu studentów nie byłoby zainteresowanych poznaniem metody na swojego wykładowcę. W końcu, prędzej czy później, taka wiedza zawsze się przydaje. Joanna Kubic www.semestr.pl


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Studentka

fot. WuEm

z dzieckiem Sesja: kolokwia, zaliczenia, egzaminy, testy. Dla Marty jeden test miał szczególne znaczenie. W tym przypadku wynik pozytywny nie był powodem do radosnych podskoków.

B

ył to najważniejszy w życiu test – ciążowy, dla studentki oznaczający konieczność przewartościowania dotychczasowego życia. – Najpierw był szok, niedowierzanie. Zrobiłam w łazience siedem testów. Sześć kupił mój chłopak, który był jeszcze bardziej przerażony niż ja. Wszystkie wypadły pozytywnie, ginekolog też nie miał złudzeń – mówi z uśmiechem Marta, studentka ekonomii, mama rocznej Agnieszki. Dziecko pełza sobie beztrosko na dywanie, gniotąc przy tym kserokopie notatek z wykładów. Za chwilę trzeba będzie wsadzić je do kojca, bo mama musi iść na proseminarium. – Agniesią zajmuje się jej babcia, która pełni rolę etatowej niani. To bardzo dobra niania, mamy do niej pełne zaufanie! – śmieje się Marta, próbując złapać Agnieszkę. Po chwili pędzimy na uczelnię.

Z dzieckiem się nie uda… Po drodze Marta zastanawia się, czy jej ciąża była większym zaskoczeniem dla niej, czy dla jej wykładowców. – Panuje przekonanie, że „dobre studentki” są rozsądne, więc nie zachodzą w ciążę w trakcie studiów. A jeżeli już pojawia się ciąża, to indeks automatycznie wędruje do szuflady, „bo z dzieckiem i tak nie uda się pociągnąć studiów”. Tak też chyba myśli jeden z moich profesorów, który nieustannie pyta mnie, czy aby dobrze przemyślałam swoje życie i czy nie popadnę w depresję po oblaniu egzaminu magisterskiego. Wydaje mu się oczywiste, że obleję – złości się Marta. – Ciekawe, czy przejawiałby taką troskę wobec studenta-mężczyzny, któremu urodzi się dziecko? – ironizuje. – „Jak ty sobie poradzisz?” – pytali mnie o to dosłownie wszyscy, przyjaciele, koleżanki, rodzina – opowiada Anka, studiująca na trzecim roku na Uniwersytecie Przyrodniczym. – Znalazła się też grupa osób, która złożyła się dla mnie na aborcję. Załatwili mi nawet wizytę u ginekologa. Byli pewni, że się zgodzę. Przede mną były jeszcze cztery lata prestiżowych studiów, przecież dziecko zmarnowałoby mi życie. Nie powiem, w jakimś stopniu zgadzałam się z nimi. Któregoś wieczoru nawet zapragnęłam usunąć ciążę, ale następnego dnia wrócił mi zdrowy rozsądek. Oddałam pieniądze i zapowiedziałam, że zerwę kontakt z każdym, kto choć raz wspomni o aborcji. Poskutkowało. Dziś ci sami ludzie przychodzą oglądać synka i uczestniczą w jego wychowywaniu. Wiem, że wtedy chcieli dla mnie dobrze, ale teraz wstydzą się tamtej propozycji – dodaje. – Zdaję egzaminy bez problemu, chociaż przyznam, że na naukę czasami trudno jest znaleźć czas. Chciałabym móc poświęcać synkowi więcej uwagi. Niestety, byłoby to możliwe, gdybym była żoną Billa Gatesa lub supermenką. Żadnej z tych opcji nie da się na razie zrealizować, więc uczę się tylko wtedy, kiedy syn się bawi lub kiedy zastępuje mnie przy nim mąż.

Zaplanowana przyszłość – Ja na szczęście egzaminy mam już za sobą – cieszy się Magda, mama półrocznej Dagny. – Pracę magisterską z administracji broniłam już z dzidzią pod sercem. Jak na moją ciążę zareagowała komisja egzaminacyjna? Nie odwww.semestr.pl

czułam żadnej dyskryminacji, wszystko odbyło się gładko. We wrześniu mogłam spokojnie urodzić córeczkę. Czy planowałam? Nie, tym bardziej, że lekarz przekonywał mnie, iż nie mogę zajść w ciążę. Cóż, mylił się – uśmiecha się Magda, przytulając rozczochranego szkraba. Asia planowała dziecko. – Stwierdziłam, że dla malucha najkorzystniejsze będzie przyjście na świat, kiedy będę na trzecim roku studiów licencjackich. Zakładałam, że wtedy będziemy mieć na roku mało zajęć, więc zdołam poświęcić czas niemowlakowi i nie będę musiała korzystać z urlopu macierzyńskiego. Przed uzupełniającymi magisterskimi zrobię sobie rok przerwy na dochowanie dziecka, tak więc kiedy uzyskam tytuł pani magister, będę miała już względnie duże dziecko i będzie łatwiej ze znalezieniem pracy. Dziś dla pracodawcy liczy się fakt, że kobieta nie ma obciążeń rodzinnych – wyjaśnia Asia. – Uważam, że w przeciwieństwie do moich koleżanek, które „zaciążyły” przypadkowo, ja jestem w pełni odpowiedzialna. Udało mi się zrealizować mój plan, mam córkę, która dobrze się rozwija, i w tym roku bronię pracę magisterską. W firmie kolegi czeka już na mnie etat – cieszy się, kończąc karmić rude dziewczątko w piżamie w Pokemony. Spotkane przeze mnie mamy-studentki to odważne dziewczyny. Pochodzą z różnych środowisk, niektóre są pannami, wszystkie mają raczej średnie dochody. Czasami finansowo pomagają im rodzice. Mieszkają „na swoim”, choć to „swoje” jest wynajmowane. Obok pieluch, soczków i zabawek leżą fachowe książki, notatki, gazety. Jest całkiem normalnie. Zresztą – dlaczego miałoby być inaczej? Katarzyna Kubat Współpraca: Agnieszka Szmidel

REKLAMA

Wydział Farmaceutyczny UJ CM zaprasza na kolejne edycje studiów podyplomowych:

Farmacja przemysłowa (XI edycja)

Badania kliniczne produktów leczniczych (III edycja)

rekrutacja: www.erk.uj.edu.pl ul. Medyczna 9, 30-688 Kraków tel. 12 6205 820 www.farmacja.cm-uj.krakow.pl 15


EDUKACJA – STAz – KARIERA

Rusz się!

„Opuszczam nasz kraj w poczuciu porażki. Będę zmywała gary” – oświadczyła niedawno Sandra Borowiecka, aspirująca dziennikarka świeżo po studiach. W swoim liście wyliczyła szereg zarzutów dotyczących sposobu traktowania młodych ludzi na rynku pracy, wskazując m.in. wyzysk, złodziejstwo, zastraszanie. Czy ma rację? Nie oszukujmy się – pierwsza praca rzadko daje wiele satysfakcji. Najczęściej jej wybór podyktowany jest grubością (albo raczej cienkością) naszego portfela oraz pragmatyczną chęcią zapełnienia sobie CV. Zbierając mniej lub bardziej przydatne doświadczenie, powoli tworzymy swoje alter ego na rynku pracy – wykreowane dla potrzeb zawodowych, niczym postać w Simsach. Często jest to tożsamość nie do końca odpowiadająca naszym aspiracjom dotyczącym kariery, przystająca na kompromisy i zadowalająca się półśrodkami. Nikt jednak nie obiecywał, że w życiu będzie kolorowo (tu akurat analogia do gry komputerowej przestaje się sprawdzać). Dzięki naszemu drugiemu „ja” przynajmniej jest nas stać na codzienną porcję chili con carne. Historia Sandry Borowieckiej pokazuje, z jakimi problemami musi zmierzyć się nowicjusz wkraczający na rynek pracy. Swoim listem, zapowiadającym wyjazd na zmywak do Londynu, ściągnęła na siebie uwagę mediów, blogerów i komentatorów. Opisała, jak ciężko musiała pracować, by zarobić jakiekolwiek pieniądze, nie zdobywając jednocześnie żadnego wartościowego doświadczenia. „Mój przykład jest więc dowodem na to, że w Polsce można próbować, i nawet czasem się udaje (ale tylko na początku), by później wszystko się spaprało, bo koło znajomości i krętactwa zacieśnia się niemiłosiernie nie pozostawiając nam, młodym wyboru” – czytamy w jej liście. Dalej następuje wyliczanka zarzutów: „Próbowałam pracować na etacie, na umowie śmieciowej, i prowadziłam przez lat kilka własną działalność (długi spłacam do dziś, bo ZUS i URZĄD SKARBOWY zabrały mi większość zarobków). Naprawdę chciałam, próbowałam, i na rozpęd dostałam kopa od Państwa”.

Poznaj trzy magiczne litery

„Na koniec chcę powiedzieć jedno” – pisze w końcu Sandra. „Nie wina to kraju, ani okoliczności, ani żadnej z Partii, ale wyłącznie młodych Polaków, którzy zgadzają się na to, by traktowano ich (a przez to nas wszystkich młodych) jak śmieci”. Czy dziewczyna ma rację, wrzucając wszystkich do jednego worka z na16

pisem „nie da się”? Istnieje niepodważalny dowód na to, że można w naszym kraju robić coś sensownego i dającego perspektywy na przyszłość. To wolontariusze. Setki, tysiące, miliony wolontariuszy, garnących się do pracy przy festiwalach, akcjach społecznych czy w fundacjach, w których przecież wcale nie muszą pracować. Kilka miesięcy na swoim blogu Michał Górecki napisał: „Otóż jest pewna droga (…) aby zdobywać doświadczenie, które można potem spokojnie wpisać sobie do CV. Niestety wymaga ona nieco poświęceń i wyklucza spędzanie 100% czasu na naprzemiennym imprezowaniu i zakuwaniu do sesji. To trzy magiczne litery. N. G. O.”. – Dopóki nie spróbujesz, nie poczujesz tej sprawczości. Ona mnie dosłownie unosi, po prostu czuję moc! – śmieje się Maciek, wolontariusz jednej z organizacji charytatywnych. Maciek pracuje z dziećmi. Umiejętność pracy w zespole, z kalendarzem w ręku, pod presją i w warunkach nieprzewidzianych czynników zewnętrznych. Kompetencje w zakresie zarządzania ludźmi, menadżerskie, organizacyjne. Zarządzanie sobą w czasie, umiejętność panowania nad emocjami, odpowiedzialność, zaradność, wielozadaniowość, podzielność uwagi – to tylko niektóre z dodatkowych umiejętności, jakie znajdą się w naszych CV po podjęciu jednej „porządnej” lub kilku (niekoniecznie gorszych) prac wolontaryjnych. – Praca w NGO-sach często postrzegana jest w kategoriach pozabiznesowych, jako mająca niewiele wspólnego z funkcjonowaniem przedsiębiorstw na wolnym rynku. To pierwszy i podstawowy błąd – podkreśla Natalia Kaniak, Specjalista ds. Rekrutacji i Programów Stażowych Stowarzyszenia WIOSNA. – Rzeczywiście, organizacje pozarządowe nie istnieją po to, aby generować zyski, ale działają w podobny sposób, realizując wcześniej wypracowaną strategię, stawiając pracownikom cele, których miarą są określone wskaźniki jakościowe i ilościowe. Potwierdzają to sami wolontariusze. Według badań przeprowadzonych przez SGH oraz firmę Ernst & Young zgłoszenie się do pracy w NGO nie jest owocem przypadku. Wolontariusze wymieniają szereg korzyści, jakich oczekują po pracy w ramach działań charytatywnych: „Mam nadzieje, że uda mi się usprawnić moje umiejętności pracy w grupie oraz pracy z dzieckiem”. „Chciałbym rozwinąć umiejętności związane z kontaktami między ludźmi. Każdy dogaduje się z ludźmi o podobnych poglądach. Sztuką jest rozumieć ludzi innych od siebie”. „Chcę kierować ludźmi”. Te i inne motywy napędzają ludzi do podejmowania i realizacji wyzwań w wolontariacie. Kto nie spróbuje, ten nie dowie się, że praca w organizacjach pozarządowych daje wiele radości. Fakt robienia czegoś na rzecz www.semestr.pl


EDUKACJA – STAz – KARIERA potrzebujących podnosi naszą samoocenę. Daje poczucie sprawstwa, które może być przenoszone na inne dziedziny życia. – Praca w NGO-sie to niezwykła szansa na rozwój – mówi Natalia Kaniak. – Zadania z obszaru promocji, zarządzania czy procesów HR są zbliżone do tych realizowanych w korporacjach. W NGO zazwyczaj jedna osoba jest odpowiedzialna za wynik danego przedsięwzięcia. Jeśli np. moim zadaniem jest zorganizowanie eventu, to najczęściej muszę wykreować jego koncepcję, zorganizować zasoby ludzkie i rzeczowe, motywując przy tym ludzi do zaangażowania się, a także wypromować wydarzenie w mediach, co oznacza nawiązanie i budowanie relacji z dziennikarzami.

Bądź szefem

Możliwość odpowiedzialnej, samodzielnej pracy i koordynowania projektów lub kierowania grupą (do czego w pracy zawodowej dochodzi się po latach doświadczenia) jako jedną z największych zalet zaangażowania się w pracę w NGO wskazuje bloger Michał Górecki: „Kiedy pisałem swoje pierwsze poważne CV, mogłem wpisać dość mało, jeśli chodzi o przebieg pracy zawodowej (jakieś tam naprawy komputerów i inne dorywcze zajęcia), ale mogłem pochwalić się prowadzeniem projektów różnej skali (w tym międzynarodowych), dowodzeniem zespołami różnej wielkości i innymi sprawami”. Na koniec nieco przewrotnie dodaje: „I uwierz mi, czas spędzony w taki produktywny sposób będziesz wspominać lepiej niż kolejne imprezowanie”. – NGO-sy to świetny sposób na znalezienie swojej drogi. Przekonanie się, czy wolimy pracować z ludźmi, czy w samotności. Czy mamy predyspozycje menadżerskie, czy wolimy pracować zdalnie – przekonuje Marlena Pieniążek, nauczyciel akademicki, koordynator programu Akademii Przyszłości w Rzeszowie, niegdyś liderka i koordynatorka regionalna Szlachetnej Paczki. – Bardzo dobrze jest czuć, że trafiło się do grona wybranych – dodaje. – Aby zostać wolontariuszem, nierzadko trzeba przejść bardzo wymagający proces rekrutacyjny. Zostają tylko najlepsi. Ale odpowiedzialność, podejmowanie decyzji i dowiadywanie się, że były słuszne, dawało mi zawsze ogromną radość. – Co jest fajne w byciu liderem? – pyta Krystian Stopka, zastępca lidera w Szlachetnej Paczce oraz asystent ds. PR. – Odpowiedzialność i kierowanie ludźmi. Osoby, którymi zarządzasz, biorą cię za takiego jakby mentora. Chcąc nie chcąc, czują do ciebie respekt. To jest naprawdę fajne – śmieje się. – Poza tym zyskuje się mnóstwo nowych kontaktów, a to otwiera wiele możliwości na przyszłość, nie tylko zawodową. Specjaliści ds. HR podkreślają, że w nowoczesnych organizacjach pozarządowych higiena pracy i know-how są często zbliżone do zasad obowiązujących w dużych korporacjach. Pracując w fundacji, możemy więc zdobyć umiejętności, które przydadzą się w przyszłości w wymarzonej (lub przynajmniej dobrze płatnej) pracy, jednocześnie obracając się w znacznie przyjaźniejszym środowisku i nie narażając się na niepotrzebny stres. Z drugiej strony należy pamiętać, że „kolekcjonowanie” staży czy praktyk nie jest mile widziane przez przyszłych pracodawców. – Zdarza się, że ktoś podczas rekrutacji otwarcie przyznaje, że chce zostać wolontariuszem, bo to mu się przyda – mówi Marlena Pieniążek. – Taka osoba jest u nas od razu skreślona.

potrzebnym i ważnym, bycie w grupie, a jednocześnie podejmowanie indywidualnej odpowiedzialności za efekt, którym często jest radość innych ludzi – zapewnia Ewa. – Poza tym umiejętność pracy w zespole oraz umiejętności interpersonalne to bardzo ważne kompetencje, które według ostatnich badań Bilans Kapitału Ludzkiego są poszukiwane na rynku pracy. Wniosek jest jeden – wiosna w pełni, więc chciejmy więcej. Agata Knapek

Dołącz do drużyny

Co roku w całej Polsce kilkuset liderów organizuje projekt Szlachetna Paczka. Każdy z nich kieruje zespołem wolontariuszy i niesie pomoc najbardziej potrzebującym w swojej okolicy. Angażując innych ludzi w mądrą pomoc, liderzy realnie zmieniają społeczność, w której żyją. Tylko w 2012 r. Szlachetna Paczka dotarła do 13 235 rodzin w potrzebie, czyli do ponad 55 tys. osób żyjących w niezawinionej biedzie: osób starszych, samotnych, rodzin dotkniętych chorobą lub niepełnosprawnością, samotnych rodziców i rodzin wielodzietnych. Łączna liczba zaangażowanych w projekt – wolontariuszy, darczyńców i rodzin w potrzebie – sięga 300 tys. osób. Do zadań liderów projektu należeć będzie: organizacja w danej miejscowości lub dzielnicy Szlachetnej Paczki; rekrutacja wolontariuszy oraz zarządzanie ich pracą; współpraca z instytucjami takimi jak szkoły, parafie, ośrodki pomocy społecznej w celu pozyskania adresów rodzin w potrzebie; dbałość o jak najlepszą pomoc rodzinom w potrzebie; organizacja zaplecza technicznego projektu (np. magazynu, transportu). Więcej na: www.superw.pl REKLAMA

Chciej więcej

Zarówno ludzie zaangażowani w wolontariat, jak i specjaliści podkreślają, że aktywność na wielu, często zupełnie nowych dla nas polach nie tylko rozwijaja zawodowo. Zdobywamy twarde kompetencje, wypełniamy papiery listą wspaniałych referencji, nierzadko interesujących i niecodziennych praktyk zawodowych, ale jednocześnie zyskujemy mnóstwo energii i chęci do życia. Udowodniono naukowo, że endorfiny i adrenalina uzależniają. Robiąc więcej, czujemy więcej i chcemy jeszcze więcej! Ewa Skrudlik, psycholog, Koordynator Operacyjny ds. Rozwoju w Programie Akademia Przyszłości, podkreśla, że wolontariat uczy nas wychodzenia z inicjatywą. Nie tylko w pracy czy na uczelni, ale także w życiu prywatnym. Chętniej podejmujemy wyzwania, chętniej się uczymy, poszerzamy zainteresowania i krąg znajomych. Odkrywamy swoje mocne i słabe strony, inspirujemy się innymi, a także sami stajemy się inspiracją. – Wolontariusze najczęściej odkrywają, że praca to nie tylko ciężki obowiązek. To także piękny sposób na realizację swoich aspiracji, czucie się www.semestr.pl

17


TURYSTYKA

Radość przy wtórze saggatów Może czas spróbować tańców w kręgu, flamenco albo tańca brzucha? – Z treningu tańca towarzyskiego wychodziłam na ostatnich nogach – wspomina Ania. – To były wręcz katorżnicze ćwiczenia. Za to dwie godziny tańca brzucha to zastrzyk energii dający power na kilka godzin. Nie muszę pić kawy czy Red Bulla – śmieje się. – To także doskonały relaks po ciężkim kolokwium czy egzaminie. Czarne myśli uciekają, ciało rozluźnia się, wraca dobry humor i pogoda ducha – dodaje. Ania jest absolwentką filologii hiszpańskiej i studentką kosmetologii. O swojej przygodzie z tańcem towarzyskim opowiada tak: – To było moje życie. Codziennie trzygodzinny trening, w weekendy turnieje. Miałam tylko jeden kłopot: do tańca trzeba dwojga, a ja wciąż trafiałam na chłopaków, którzy woleli tańce łacińskie. Męczyłam się ja, męczyli się oni. W końcu zrezygnowałam – mówi z nutką żalu. Ciało domagało się jednak ruchu. Anię zainteresowało funky, z ciekawości poszła na zajęcia z tańca orientalnego. – To było to! Radość i swoboda! – opowiada teraz. – Taki cudowny luz po wystudiowanym, wystylizowanym tańcu towarzyskim. I niepotrzebny był partner! – dodaje ze śmiechem.

Być kobietą – W tańcu brzucha niebywałe jest to, że każda osoba wygląda dobrze – opowiada Dorota, koleżanka Ani. – I szczupła, i ta mająca kilka kilogramów więcej. W krajach arabskich za piękne uważa się nie kobiety-wieszaki, ale te zaokrąglone. Jednocześnie Arabkom trudno odmówić wdzięku, subtelności, kobiecości. Ćwicząc taniec brzucha, można nabrać tych cech – zachwala Dorota.

– Taniec arabski pomaga polubić siebie, zaakceptować własne ciało, wyzbyć się kompleksów. Na zajęcia przychodzą młode dziewczyny, skulone, wstydzące się swoich kształtów. Wychodzą dumne ze swoich bioder czy brzucha – opowiada Ania. – Siłą rzeczy w tańczącej dziewczynie wzrasta poczucie siły, własnej wartości, co przekłada się na wszystkie dziedziny życia – tak fenomen tańca brzucha tłumaczy z kolei Dorota. Często mylnie uważa się, że taniec brzucha jest związany wyłącznie z erotyką i uwodzeniem mężczyzn. Tymczasem tancerki arabskie podobno najpierw występowały wyłącznie dla kobiet i tańczyły w częściach domów zamkniętych dla mężczyzn. – Taniec arabski wyzwala kobiecość i pozwala się nią cieszyć – mówią zgodnie dziewczyny. – Nie rządzą nim ściśle skodyfikowane reguły i zasady. To w dużym stopniu improwizacja, dająca radość i pobudzająca fantazję. W krajach arabskich dźwięk saggatów, instrumentów towarzyszących tancerkom, odczytywany jest po prostu jako zaproszenie do zabawy.

Shimmy przy zupie – Shimmy, czyli ruchy polegające na trzęsieniu poszczególnymi częściami ciała, na przykład barkami lub brzuchem, sprawiały mi na początku największą trudność. Jednocześnie najbardziej fascynowały. To ruch bardzo charakterystyczny dla tańca orientalnego. Bardzo chciałam się też nauczyć kręcenia ósemek biodrami – wspomina pierwsze lekcje Dorota. – Trudne okazały się również ruchy izolowane, na przykład kołysanie barkami przy nieruchomej reszcie ciała. – Łatwo nie było – przyznaje Ania. – W tańcu orientalnym używa się mięśni, które na co dzień REKLAMA

są nieaktywne. Długo przyzwyczajałam się do specyficznego rodzaju ruchu, płynnego, minimalnego, pełnego niedopowiedzeń – wyznaje dziewczyna. Jednak Ania i Dorota zawzięły się. – Ćwiczyłyśmy wszędzie – opowiadają. – Mieszając zupę w garnku, robiłam falę brzuchem. Przechodząc z pokoju do pokoju, ćwiczyłam drobne kroczki i wężowe ruchy rąk – przyznaje się Ania. – Któregoś dnia wykładowca na uczelni zaczął dziwnie mi się przyglądać, jednocześnie popatrując pod moją ławkę. A ja pod pulpitem nieświadomie robiłam dłońmi kółka – śmieje się.

Błyszczący taniec Ważnym elementem tańca orientalnego jest strój. – Moją uwagę zawsze przyciągały błyskotki, koraliki, frędzle – przyznaje Ania. – Trudno w tym chodzić na co dzień po ulicy, za to przygotowując strój do tańca, mogę popuścić wodze fantazji. Delikatne jak mgiełka woale, złoto-purpurowe szarawary, świecące bransoletki... – rozmarza się. – Postanowiłyśmy włączyć do naszej choreografii taniec z tak zwanymi skrzydłami Isis. Wyglądem przypominają skrzydła ogromnego motyla. Gdy je zobaczyłam, duże, błyszczące złotem i srebrem, stwierdziłam, że to po prostu cudo! – ekscytuje się Dorota. – Uwielbiam taniec ze skrzydłami, choć trzeba mieć do niego sporo siły i nieźle namachać się rękami – przyznaje. – Pięć, sześć lat temu taniec brzucha był czymś niszowym, rzadko spotykanym. Teraz jest w modzie. Ale to fajnie, bo jest tego wart – twierdzi. Ania i Dorota są członkiniami grupy tańca orientalnego An-najma. Ania jest także instruktorką tańca arabskiego. – Dziewczyny przychodzą do nas, żeby poruszać się, poćwiczyć, poznać coś nowego, ale pod wpływem emocji wyzwalanych przez taniec zaczynają tworzyć wspólnotę. Zaprzyjaźniają się, umawiają się po zajęciach na pogaduszki. Wszystko dzięki tańcowi orientalnemu – podsumowuje Ania. Ilona Migacz


R E K L A M A

TURYSTYKA

Studenckie wyjazdy – Twoja najlepsza wakacyjna opcja Studenckie wyjazdy organizują prawdziwi pasjonaci podróży i eksperci od niezapomnianych wrażeń. Wyjedź z nami, uwolnij się od stresów i codziennych zmartwień. Spełnij swoje marzenia o wakacjach życia i nie przepłacaj!

Za

nieduże pieniądze w doborowym towarzystwie będziesz mógł do woli studiować piękno krajobrazów i architektury oraz poznawać uroki egzotycznych plaż i malowniczych miejsc. Nie może Cię zabraknąć na szalonych imprezach, które w zasadzie nigdy się nie kończą, ani na pełnych atrakcji objazdowych wycieczkach do Istambułu, Wenecji czy Rzymu. Studenckie wyjazdy to jest właśnie to, czego powinieneś doświadczyć! Nie planuj wakacji tam, gdzie pogoda jest kapryśna. Wybierz miejsca, w których nie brakuje słońca – witamina D3 jest niezbędna dla wymęczonych sesją organizmów! Kup krem z mocnym filtrem, kolorowy ręcznik plażowy, odlotowe okulary i ruszaj po opaleniznę, której wszyscy będą Ci zazdrościć. Ulubione wakacyjne kierunki studenckich wyjazdów to Bułgaria, Hiszpania i Grecja, a w tym roku także gościnna Chorwacja. Specjalnie dla Ciebie znaleźliśmy takie miejsca, gdzie są wspaniałe plaże i można się świetnie zabawić i zrelaksować. W Słonecznym Brzegu doświadczysz prawdziwego luksusu po bardzo przystępnej cenie. W Lloret del Mar spotkasz najlepszych didżejów, odwiedzając tętniące życiem kluby, a na Riwierze Olimpijskiej poczujesz się po prostu jak młody bóg. Pamiętaj, że wyjazd za granicę wcale nie musi być droższy niż wypad nad polskie morze czy do Zakopanego. Organizując studenckie wyjazdy, bierzemy pod uwagę zasobność przeciętnej kieszeni żaka, dlatego staramy się wybierać miejsca, w których nie wydasz fortuny, a ceny w sklepach będą zbliżone do cen w Polsce, a niekiedy nawet niższe – w Hiszpanii butelka przyzwoitego wina kosztuje 1–1,5 euro, a w Chorwacji litr domowej rakii to około 8 euro. Zostań liderem ekipy i zgarnij wypasione bonusy Dobrze wiemy, że miarą naprawdę udanego studenckiego wyjazdu jest zadowolenie jego uczestników. Co zrobić, żeby to osiągnąć? Po pierwsze, zabrać ich

w piękne miejsce. Po drugie, zapewnić komfortowy pobyt obfitujący w rozmaite atrakcje. Po trzecie, stworzyć niezapomnianą studencką atmosferę. Jednak najważniejsze jest, żeby zrobić to wszystko za nieduże pieniądze. Do pełni szczęścia potrzebna jest tylko zgrana ekipa, bo przecież to oczywiste, że najfajniej wyjechać na wakacje marzeń razem z przyjaciółmi i znajomymi. Chcemy, żebyś podczas studenckiego wyjazdu bawił się w jak najlepszym towarzystwie, dlatego zapraszamy Cię do udziału w akcji BONUS ZA EKIPĘ! Jeśli jesteś aktywnym liderem, duszą towarzystwa, organizatorem, który potrafi zmotywować innych do wspólnego działania, i zbierzesz odpowiednio liczną ekipę na nasz wyjazd – zgarniesz wypasione bonusy. Jak to działa? To proste: zbierasz ekipę, zostajesz jej liderem, a my Cię za to nagradzamy. Na przykład za zebranie grupy 12 osób na imprezowy wyjazd do Lloret de Mar w Hiszpanii lider ekipy otrzyma MEGA BONUS, czyli pojedzie ZA DARMO. Za zebranie grupy 10 osób na sierpniowy wyjazd do Grecji lider ekipy otrzyma bonus w postaci 70% rabatu na wyjazd. Za zebranie grupy 8 osób na wyjazd do Bułgarii lider ekipy otrzyma bonus w postaci pakietu all inclusive. Wszystkie szczegóły dotyczące akcji BONUS ZA EKIPĘ uzyskasz, pisząc na adres lider@studenckiewyjazdy.pl. Informacje o naszych wyjazdach znajdziesz na stronie www.studenckiewyjazdy.pl i na Facebooku. Dołącz do załogi Udane studenckie wyjazdy wymagają odpowiedniej oprawy i bogatego programu. Współpracujemy z animatorami, didżejami i fotografami, bo wiemy, że podczas wakacji każdy chce się dobrze zabawić, a po powrocie – mieć co wspominać. Obudzimy w Tobie imprezową bestią, wkręcimy w konkursy, podniesiemy poziom adrenaliny i endorfin! Jeżeli okaże się, że taka zabawa to Twój żywioł i masz w tym kierunku predyspozycje, być może dołączysz do wyjątkowej załogi wyjazdowych zajawkowiczów i będziesz mógł zaskakiwać wszystkich swoimi talentami.

www.semestr.pl

19


TURYSTYKA zwrócić szczególną uwagę. Decydując się na samotną podróż, zyskujemy niezależność. Indywidualnie dobieramy tempo jazdy, częstotliwość postojów czy długość odpoczynku, jednak w razie wypadku pozostajemy bezradni. Kosztem samotnej wyprawy jest więc mniejsze bezpieczeństwo. Dwójki nie są układem najlepszym. Trzeba się liczyć z kondycją i humorem partnera. Jeśli wszystko gra, wspólna podróż daje więcej satysfakcji. Jednak rozbieżność oczekiwań jest zagrożeniem dość realnym. Pod względem bezpieczeństwa optymalne są grupy trzyosobowe – jedna pozostaje przy poszkodowanym, druga szuka pomocy.

Odpowiedni sprzęt Wybór sprzętu to sprawa bardzo indywidualna. War-

fot. Noriko Natsume

Świat na dwóch kółkach

Przygotowanie wyprawy rowerowej nie jest rzeczą łatwą. Ci, którzy decydują się na długą podróż, poznają jej przedsmak już kilka miesięcy wcześniej. To właśnie odpowiednia organizacja jest największym wyzwaniem, z którym trzeba się zmierzyć. Potem pozostaje już tylko liczyć na swoje nogi i odrobinę szczęścia. Po pierwsze: cel

Aby dobrze przygotować się do wyprawy, należy przede wszystkim zdać sobie sprawę z rozmiarów przedsięwzięcia. Jedni wolą krótkie wyjazdy na wytrzymałość, inni są gotowi poświęcić kilkadziesiąt dni, by poczuć smak przygody. Podstawowa zasada: musimy mieć jasno określony cel. Wyprawy rowerowe nie są dynamiczne. Krajobraz zmienia się stopniowo, tak więc łatwo o znużenie. Jazda bez wytyczonej trasy szybko może stać się drogą przez mękę. Ale nie przesadzajmy. Opisywanie każdego dnia podróży jest nierealne i bezcelowe. Może jedynie wzmagać frustrację, gdy coś nie pójdzie po naszej myśli.

Po drugie: z kim Jedno z najtrudniejszych pytań, na które trzeba sobie od-

powiedzieć, dotyczy tego, czy jechać samemu, czy w grupie. Od odpowiedzi zależy bowiem powodzenie wyprawy. Nie ma rozwiązania idealnego. Kluczowy jest jednak stopień zgrania się uczestników i na to powinniśmy REKLAMA

Ostatnie wolne miejsca pod koniec sierpnia i we wrześniu! Zapraszamy!

20

Ryż i makaron to nie wszystko...

W trakcie planowania wyprawy warto zastanowić się, jaki dystans dzienny chcielibyśmy pokonywać. Standard łatwy do osiągnięcia to ok. 100 km, jednak przy sprzyjającym wietrze, dobrych warunkach drogowych i kondycji można przejechać do 150 km, nie odczuwając zmęczenia. Warunkiem jest jednak odpowiednia wysokokaloryczna dieta. Dzienne zapotrzebowanie na energię w takich warunkach wynosi ok. 4–5 tys. kilokalorii, które pochodzą głównie z rozkładu węglowodanów, czyli cukrów. Stałym elementem diety są zatem słodycze (czekolady dodatkowo zawierają magnez wpływający pozytywnie na pracę mięśni). Około 25–30% dziennego zapotrzebowania na kalorie pokrywają tłuszcze (polecam płatki owsiane z olejem). W czasie długotrwałego wysiłku nie należy zapomnieć o białkach, które choć pełnią funkcję budulcową, dostarczają organizmowi 10–15% kalorii. Śniadanie musi być łatwo przyswajalne i energetyczne. Zjadamy kaszkę mleczno-ryżową wzbogaconą bakaliami i musli. Po ok. 3 godzinach jazdy czas na lunch – kanapki z dżemem, czekoladą lub masłem orzechowym. W międzyczasie pogryzamy suszone owoce, ciastka czy bułki. Dopiero w czasie wieczornego postoju przygotowujemy coś bardziej skomplikowanego: ryż, makaron, liofilizaty.

Trening czyni mistrza

DOM WSCHODNI 10-osobowy kuchnia, łazienka z natryskiem, salon z kominkiem; na górze 4 sypialnie DOM ZACHODNI 10-osobowy hol wypoczynkowy z wnęką kuchenną, 3 sypialnie z łazienkami

to jednak wiedzieć, jakim rowerem bez awarii przejedziemy kilka tysięcy kilometrów. Najważniejszym elementem jest rama, której geometria powinna zapewniać wygodną siedzącą pozycję. Obecnie standardem są ramy aluminiowe stopu 6061, praktycznie niezawodne. Rower wyprawowy charakteryzuje się kołami 28”, średnio wąskimi oponami o stosunkowo niewielkim oporze toczenia oraz pełnym wyposażeniem. Ze względu na obciążenie (do 35 kg bagażu) warto zainwestować w podwójne aluminiowe obręcze, które zapobiegają pękaniu szprych w czasie jazdy (choć nie zawsze). Należy również wziąć pod uwagę wymianę opon po przejechaniu ok. 3000 km. Są to standardy, które można oczywiście modyfikować w zależności od potrzeb i charakteru podróży. Na wyposażenie roweru wyprawowego składają się błotniki zakrywające prawie połowę obwodu koła, oświetlenie i oczywiście bagażnik dostępny w dwóch wersjach: typowy bagażnik na tył i przedni low-rider. Jest on niezbędny do zamocowania sakw. Trzeba przy tym pamiętać o równomiernym rozmieszczeniu obciążenia. W przeciwnym razie koła się scentrują, a to nie oznacza przyjemnej jazdy. Jeśli rower wyposażony jest w amortyzowany przedni widelec, należy zwrócić się do specjalisty o pomoc w montażu low-ridera. Na rynku bowiem dostępne są jedynie wersje przeznaczone do widelców sztywnych.

Dom Bliźniak Barbara Matusik Rowy, Cisowa 3, tel. 505 675 190 www.blizniak.nadmorzem.com

Dla rowerzysty ważniejsza jest wytrzymałość niż siła, dlatego należy zadbać o odpowiedni dobór ćwiczeń. Trenując bieganie interwałowe (spokojny trucht, mocny sprint), bardzo dobrze można przygotować się do trudnej technicznie wyprawy. Znakomitym rozwiązaniem jest możliwie najczęstsza jazda rowerem z obciążeniem – to jakby przedsmak prawdziwej podróży. Brak odpowiedniego fizycznego przygotowania bardzo często kończy się bolesnymi kontuzjami. Jeśli przetrwasz syndrom trzeciego dnia, możesz być pewny, że najgorsze masz już za sobą. Łukasz Król www.semestr.pl


fot. Erdogan Ergun

TURYSTYKA

Żeglarstwo

– hobby dla każdego

Żeglowanie bierze początek w prozaicznych potrzebach człowieka. Służyło do przemieszczania się, eksplorowania nowych lądów, handlu, transportu. Dziś żeglarstwo jest także sportem. Na całym świecie organizowane są wielkie i mniejsze regaty. Może też być fantastycznym hobby. Amatorskie żeglarstwo nie polega na rywalizacji, lecz raczej na współpracy. Gdy grupa znajomych czarteruje wspólnie jacht na jeziorze, zalewie czy na morzu, każdy ma – a przynajmniej powinien mieć – coś do roboty. Zgrana załoga jest szczególnie ważna, wręcz niezbędna, przy rejsach morskich. Ludzie leniwi i niekoleżeńscy powinni zostać na stałym lądzie.. Przygody na morzach i jeziorach są wspaniałym przeżyciem, dlatego cieszą się coraz większą popularnością, co niewątpliwie da się zauważyć również w Polsce. Żeglowanie to sport niezwykle urokliwy i dający dużo satysfakcji – to jednoczesne obcowanie z naturą i z ludźmi. Pozwala zżyć się załodze przebywającej razem na małej przestrzeni jachtu i wielkiej przestrzeni wody.

towy to podstawowy patentem, który uprawnia do żeglowania bez ograniczeń po wodach śródlądowych. Warto zauważyć, że nie trzeba osobnego patentu (np. sternika motorowodnego) do pływania jachtem z silnikiem, bowiem ów silnik jest jedynie „napędem dodatkowym”. Drugim z kolei patentem jest sternik jachtowy. Zdobycie go wymaga już pewnego doświadczenia morskiego (przynajmniej 200 godzin na morzu w co najmniej dwóch rejsach). Ten stopień pozwala już na pływanie po morzach: do 20 mil morskich od stałego lądu (1 mila morska = 1,85 km), przy ożaglowaniu pomiarowym do 40 m2. Dalej są jeszcze: sternik morski, umożliwiający pływanie przy ożaglowaniu do 80 m2, oraz kapitan, uprawniający do żeglowania bez ograniczeń. Te dwa ostatnie stopnie wymagają pokaźnego stażu morskiego. Czy można żeglować bez patentu? Owszem. Patent wymagany jest jedynie od prowadzącego jacht, a także od określonej liczby członków załogi (np. dowodzi sternik jachtowy, a prócz niego na pokładzie jest jeszcze żeglarz jachtowy). Pozostali członkowie załogi nie potrzebują żadnych kwalifikacji. Dlatego też bez problemu można uczestniczyć we wszelkich rejsach komercyjnych organizowanych przez zawodowych kapitanów. Ponadto bez patentu można pływać po wodach śródlądowych małą żaglówką (do 7 m2 żagla).

Koszty

Jakie są koszty żeglarstwa? Zrobienie patentu to koszt ok. 900 zł w przypadku kursów weekendowych lub ok. 1600 zł w przypadku dwutygodniowego obozu szkoleniowego w lecie. Jeśli chodzi o rejsy, wiele zależy od standardu. Tygodniowy rejs po Bałtyku można zorganizować nawet za 800 zł od osoby. Rejsy komercyjne są odpowiednio droższe i z reguły trwają dłużej. Wersję oszczędniejszą stanowią jeziora i zalewy – jest wiele wspaniałych miejsc, które warto odwiedzić. Zrobienie patentu to inwestycja na długie lata, ale żeglować można przecież całe życie. Gorąco zachęcam! Bartosz Ziemblicki

REKLAMA

21 Żeglarsto hobby dla każdego – akurat sie mieści. 1/4 - zrot reklama

Dla młodych i bogatych?

Niektórzy uważają, że żeglarstwo jest zajęciem dla ludzi młodych, silnych i bogatych. Nic bardziej błędnego. Oczywiście siłacz na pokładzie zawsze się przyda, ale pływać może każdy. Młodzi z przyjemnością zmierzą się z kapryśnym i chmurnym Bałtykiem (że o takich miejscach jak osławiony przylądek Horn nie wspomnę), emeryci chętniej wybiorą się na spokojny Adriatyk. Bogaty będzie pływać niemiecką Bavarią, a mniej zamożny wypożyczy choćby Cartera lub ograniczy się do pływania śródlądowego. Dla każdego znajdzie się coś na miarę jego możliwości i umiejętności.

Wymagania

Do samodzielnego pływania w Polsce potrzebne są uprawnienia (polskie patenty są uznawane także w innych krajach). Żeglarz jachwww.semestr.pl

21


TURYSTYKA

Supermanem! W

spółczesny człowiek na co dzień nie odczuwa niezwykle silnych emocji, które przed wiekami stale towarzyszyły naszym walczącym o przetrwanie przodkom. Prowadzimy siedzący tryb życia, sprzyjający otyłości i innym chorobom cywilizacyjnym. Życie większości z nas jest ustabilizowane i monotonne – doba podzielona jest na pracę, naukę, dom i odpoczynek. Zdobycze technologii sprawiły, że mamy znacznie więcej czasu wolnego niż nasi dziadkowie. Dlatego niektórzy szukają takich form aktywności, które oderwałyby ich od nudnej rzeczywistości i pozwoliły rozładować nagromadzoną energię. Ileż można siedzieć za biurkiem? Nasz organizm domaga się adrenaliny! Naukowcy potwierdzają, że działanie tego hormonu walki (lub ucieczki) powoduje, że człowiek w sytuacji stresowej staje się zdolny do większego wysiłku fizycznego i psychicznego. Adrenalina uzależnia i ten, kto raz jej zakosztuje, będzie chciał powtórzyć emocjonujące doświadczenia. Jaka aktywność fizyczna dostarczy nam niezapomnianych wrażeń? Sporty ekstremalne!

Bezpieczne ryzyko

Przyjmuje się, że sporty ekstremalne to takie formy aktywności, z którymi wiąże się większe ryzyko niż z innymi dyscyplinami sportowymi. Czasem pociągają za sobą niebezpieczeństwo utraty zdrowia czy nawet życia, które rodzi bardzo silne doznania. Przeważnie wymagają wysokiej sprawności fizycznej i psychicznej, odpowiedniego sprzętu i przygotowania. Od „klasycznych” sportów odróżnia je ukierunkowanie na rozwój indywidualny, przekraczanie własnych granic, samodzielne ustanawianie i osiąganie celów. Kiedy mowa jest o sportach ekstremalnych, często każdy ma na myśli coś innego. Inaczej będzie definiować je studentka polonistyki, jeszcze inaczej student AWF, a już całkiem odmienne podejście mogą mieć ich rodzice. To, co dla niektórych stanowi szczyt ich możliwości, dla innych jest dopiero początkiem długiej drogi. Jest wiele sportów ekstremalnych i wciąż powstają nowe dyscypliny, często bazujące na tych już znanych. Można je podzielić na trzy grupy, w zależności od środowiska, w którym są uprawiane: naziemne, wodne i powietrzne.

Ekstremalne przeżycia w kopalni soli Czym różni się kolarstwo ekstre-

malne od zwykłej jazdy na rowerze? W latach 70. w Kalifornii grupa rowerowych zapaleńców, na której czele stał Gary Fisher, postanowiła spróbować

REKLAMA

OMEGA Ośrodek Wypoczynkowy OMEGA

Zapraszamy grupy studentów do organizowania spotkań w najładnieszym zakątku Szwajcarii Kaszubskiej! Pogoda czy niepogoda, u nas impreza się uda www.omega.przywidz.com omega@przywidz.com Ośrodek Wypoczynkowy OMEGA 83-047 Przywidz, ul. Szkolna 3 tel. 730 027 953

22

Nasz organizm domaga się adrenaliny! Aktywność fizyczna to nie tylko trening, wiąże się również z potrzebą rywalizacji i ryzyka. Studentom znudzonym książkami i przesiadywaniem przed komputerem nie wystarczy kopanie piłki przed akademikiem albo jogging. Młodzi i dynamiczni ludzie szukają rozrywek, dzięki którym choć przez chwilę będą mogli poczuć się jak człowiek ze stali.

czegoś innego, szybszego, bardziej ekstremalnego. Dziś uważa się ich za twórców downhillu, czyli zjazdu. Reguły są na pozór bardzo proste – należy zjechać na rowerze po zboczu góry w jak najkrótszym czasie. Od samego myślenia o jeździe w dół stromizny przez gęsty las można dostać gęsiej skórki. Downhillowcy potrafią pędzić z prędkością 80 km/h, nie zważając na kamienie i ryzyko upadku! W Polsce zainteresowanie tym sportem systematycznie rośnie. W 1999 r. downhill został wpisany na oficjalną listę dyscyplin kolarskich, dzięki czemu możliwe stało się rozgrywanie Mistrzostw Polski, które odbywają się w Szklarskiej Porębie. Czego potrzeba do jego uprawiania? Oczywiście roweru – na początek wystarczy „góral” z mocną ramą, amortyzatorem z przodu i dobrymi hamulcami. Jednak jeżeli myślimy o downhillu poważnie, niezbędna będzie specjalna maszyna z przednią i tylną amortyzacją, wzmacnianymi oponami i hamulcami oraz bardzo wytrzymałą ramą. Tu zaczynają się schody – porządny rower do downhillu kosztuje minimum kilkanaście tysięcy złotych. Co jeszcze? Ochrona: zgubnym skutkom upadku zapobiega kask, ochraniacze kolan i goleni, gogle, rękawiczki oraz zbroja, czyli specjalna koszulka ze wzmocnieniami osłaniającymi kręgosłup, łokcie, barki i klatkę piersiową. Gdzie można uprawiać downhill? Praktycznie w każdym miejscu, które gwarantuje szybki i stromy zjazd. Najpopularniejsza jest Szklarska Poręba, Zakopane, Szczyrk, Myślenice oraz Zieleniec. Ale czy tylko? Piotr Liber, student, mieszkaniec Bochni, zapalony rowerzysta-downhillowiec, wymyślił Solny Downhill, czyli zawody rowerowe 250 m pod ziemią. Prawda, że to ekstremalny pomysł?

Zorbing, czyli tocz się, kulo, tocz!

Co zrobić, jeżeli jesteśmy w górach, ale rower nas nie przekonuje? Może zorbing? Nazwa brzmi egzotycznie i niewiele mówi. Zorbing polega na staczaniu się ze zbocza wewnątrz wielkiej kuli. Ta popularna na całym świecie zabawa, którą wymyślono w Nowej Zelandii, dotarła również do Polski. Kula wykonana jest z przezroczystego, wytrzymałego PCV. Składa się z dwóch sfer, zewnętrznej i wewnętrznej, w której znajduje się człowiek. Średnice sfer wynoszą odpowiednio 3,5 m www.semestr.pl

fot. Troy N

Każdy może być


TURYSTYKA oraz 2 m. Przestrzeń pomiędzy nimi wypełniona jest powietrzem. Do wnętrza kuli prowadzi rękaw o średnicy 60 cm, który umożliwia wejście do środka. Tam możemy albo poruszać się swobodnie, albo zapiąć się bezpiecznie w uprząż. Kulą można bawić się w różnych miejscach, jednak najlepszy jest trawiasty, specjalnie przygotowany tor. Z pasażerem w środku kula toczy się w dół z prędkością dochodzącą nawet do 50 km/h. Do jej obsługi niezbędny jest wykwalifikowany personel, który czuwa nad bezpieczeństwem zabawy.

fot. Mister Black

Le parkour – i miasto przestaje ograniczać Nie masz ochoty wydawać całego stypendium na chwilę frajdy, jesteś odważny i masz dobrą kondycję? Powinieneś spróbować le parkour (ang. free running). Jest to pochodząca z Francji sztuka przemieszczania polegająca na pokonywaniu przeszkód w jak najszybszy i najbardziej efektowny sposób. Może być to niekonwencjonalna metoda poruszania się po mieście, jak również po każdym innym terenie. Upraszczając, można powiedzieć, że le parkour polega na wskakiwaniu, przeskakiwaniu czy wspinaniu się na wszystkie możliwe przeszkody. Każdy pokonuje własną trasę, wybiera przeszkody, rywalizuje z samym sobą. Czym jest parkour dla jego młodych entuzjastów? Maciek, użytkownik forum poświęconego tej dyscyplinie, pisze: „Jeśli chodzi o mnie, jest to sport w czystej formie, nie przykładam do tego jakiejś filozofii czy zasad, bo to by oznaczało, że jestem ograniczony, a ten sport ma na celu nas nie ograniczać (…). Z pewnością jest to też, jak dla mnie, sport ekstremalny, sport, dzięki któremu mogę się wykazać i poczuć wolność”.

i siły fizycznej, szczególnie jeżeli chcemy zakończyć zabawę z niewielką liczbą siniaków. Hydrospeed można uprawiać w Europie we wszystkich krajach alpejskich. W Polsce nie ma rzek, które byłyby idealne do uprawiania tej dyscypliny, ale są szaleńcy, którzy próbują swoich sił np. na Dunajcu.

Trzy, dwa, jeden, zero… jump!

Nie umiesz pływać? Może nie lubisz moknąć? Nie masz lęku wysokości? Być może bardziej zainteresują Cię dające poczucie nieograniczonej wolności sporty uprawiane w powietrzu. Chyba najpopularniejszą dyscypliną ekstremalną są skoki na bungee, tzw. bungee jumping. Sprawa jest prosta: skaczemy z dużej wysokości na długiej, elastycznej linie. Tu nie trzeba mieć żelaznej kondycji, choć na pewno przyda się mocna psychika. Uznaje się, że pierwszymi skoczkami byli rdzenni mieszkańcy wysp Pentecost na Pacyfiku. Młodzi mężczyźni skakali z bambusowych wież z przywiązanymi do kostek lianami, aby udowodnić swoją męskość. Prawdziwy bungee jumpingu narodził się w 1979 r., kiedy wykonano serię skoków z mostu Clifton w Bristolu i nieco później z wieży Eiffla w Paryżu. Od tej pory sport ten zyskał wielką popularność. Skoki oddawane są głównie z dźwigów i specjalnie przystosowanych w tym celu wież. Atrakcją jest również skakanie z obiektów mających nieco inne przeznaczenie: wiaduktów, mostów czy skał. Stajemy na górze, zapinamy uprząż, do nóg mocujemy grubą linę. Reszta zależy już tylko od nas. Wrażenia są podobno niesamowite. Relacjonuje Agnieszka już po oddanym skoku: „Przypomina mi się cały czas ten moment, jak wyskakuję, i to uczucie przerażenia, kiedy zaczynam spadać. Zaczyna brakować mi powietrza, czuję szok, bo jestem pewna, że zaraz będzie koniec wszystkiego, paniczny strach paraliżuje mnie całą, nagle lina ciągnie mnie za nogi i czuję, że jednak jestem ocalona, jeszcze żyję! Uff! W tym momencie, jak na złość tej myśli, czuję, że lecę dalej, i co gorsza nie wiem, w którym kierunku! Świat wiruje, nie czuję liny. Jest cudownie! Krzyczę na całe gardło, bo wreszcie mogę coś wydusić z siebie! Dla takich chwil warto żyć!”. Urszula Sabat REKLAMA

Rafting – górski prysznic gwarantowany

Może lepiej czujesz się w wodzie? Świetnie pływasz i chcesz się sprawdzić w zmaganiach z rwącą rzeką? Potrzebujesz adrenaliny i dużej ilości wody? Rafting i hydrospeed to coś dla Ciebie! Rafting to pływanie po górskich rzekach pontonem. Może mieć wiele odmian i poziomów trudności, począwszy od najmniej niebezpiecznych spływów turystycznych z praktycznie pełną obsługą, aż po mrożącą krew w żyłach walkę z żywiołem na wąskich, wzburzonych górskich rzekach. Pokonuje się nawet wodospady! Pewne jest jedno: z tej zabawy nikt nie wyjdzie suchy. Woda jest zimna, ale widoki cudowne. Uczestnicy wyposażeni są w kamizelki ratunkowe, kaski i wiosła. W Europie najciekawsze miejsca do uprawiania raftingu znajdują się na Słowenii, we Francji, Szwajcarii oraz w Chorwacji. W Polsce spływy organizuje się na Dunajcu i Białce. Zbyt mało ekstremalne? To może hydrospeed? Od raftingu różni się tym, że po rwącej górskiej rzece spływamy nie pontonem, a na plastikowej desce. Ubrani w piankę, kamizelkę ratunkową i kask, czasem również płetwy, trzymamy się uchwytów i… płyniemy z prądem! Wymaga to nie lada odwagi www.semestr.pl

w ó t n e d u t s a l d a j integrac w zakopanem www.park-przygody-gubalowka.pl www.facebook.com/adventureparkprzygody 23


TURYSTYKA

Rzecz o szlakach turystycznych w Polsce Cudze chwalicie, swego nie znacie – to powiedzenie świetnie ilustruje plany wakacyjnych wyjazdów. Postanowiliśmy zatem pokazać Wam, że w Polsce, nawet w regionach, w których zupełnie się tego nie spodziewacie, są szlaki turystyczne warte zwiedzenia. Przedstawiamy tylko niewielką część spośród wielu, ale może skłoni Was to do bliższego poznania swego kraju.

24

www.semestr.pl


TURYSTYKA

Rodzaj szlaku: pieszy lub rowerowy

Naszą wędrówkę przez województwo kujawsko-pomorskie rozpoczynamy w Toruniu – mieście Kopernika. Warto jednak pamiętać, że dzieje tego regionu to nie tylko historia wielkiego astronoma, ale także wielokulturowy tygiel i arena bohaterskich walk. Czerwony szlak im. Stanisława Noakowskiego rozpoczyna się na Placu Rapackiego w stolicy województwa. Stamtąd biegnie do dawnej wsi Rudak (obecnie dzielnicy Torunia), na terenie której występowały duże pokłady iłów stanowiących materiał do wyrobu ceramiki. Następnie wiedzie do kolejnej osady włączonej dziś w granice Torunia-Czerniawce. Znajdują się tam odkryte w XIX w. źródła wód mineralnych. Kolejnym ciekawym miejscem na szlaku jest wieś Brzoza Toruńska. To w jej pobliżu w 1980 r. wydarzyła się największa w kraju katastrofa kolejowa. W miejscu tragedii stanął pomnik z symbolicznym odcinkiem toru kolejowego i nazwiskami ofiar. Następnie szlak dociera do Ciechocinka – słynnego uzdrowiska, wzmiankowanego już w XV w. Wody mineralne zaczęto eksploatować tam pod koniec XVIII w. Do największych zabytków miasta należą m.in.: zespół tężni, neogotycki kościół oraz tzw. Grzyb z 1926 r. stanowiący obudowę jednego ze źródeł. Z Ciechocinka trasa biegnie poprzez kilka mniejszych wsi, m.in. Raciążek, znany już w XI w., aż dociera do celu naszej wyprawy – Nieszawy. To ponad pięćsetletnie miasto wita nas licznymi zabytkami – ratuszem i plebanią z XIX w., gotyckim kościołem oraz klasztorem franciszkańskim z XVII stulecia. Tutaj też znajduje się Muzeum Stanisława Noakowskiego – rysownika, malarz i architekta. Idąc tym szlakiem, przekonujemy się, że ziemie toruńskie to przede wszystkim miejsce bogatej historii oraz zdrowego wypoczynku. Pomniki dziejowych wydarzeń stoją tuż obok źródeł o leczniczych właściwościach.

Województwo lubelskie CENTRALNY SZLAK ROWEROWY ROZTOCZA Rodzaj szlaku: rowerowy

Szlak prowadzi przez zdecydowanie najciekawsze miejsca regionu. Roztocze położone jest między Wyżyną Lubelską a Kotliną Sandomierską. Ciągle jest aktywne geologicznie – podnosi się około 2 mm w ciągu roku.

Pierwszy etap trasy biegnie pomiędzy Kraśnikiem a Zwierzyńcem. Pokonując go, podziwiać można efektowne, malownicze sieci wąwozów. Długość etapu wynosi 100 km, odznacza się on średnim stopniem trudności. Drugi etap rozciąga się między Zwierzyńcem a Tomaszowem Lubelskim. Charakterystyczną cechą tego obszaru są liczne wzgórza ostańcowe. Natomiast w korytarzach rzek płynących na krawędziowej części Roztocza Środkowego i Równiny Biłgorajskiej wytworzyły się kaskady wodospadów, zwanych potocznie szumami. Szlak ten ma długość 86 km, prowadzi głównie przez utwardzone drogi, lecz zdarzają się także odcinki piaszczyste. Trzeci etap prowadzi przez ukraińskie Roztocze Wschodnie, od przejścia granicznego Hrebenne – Rawa Ruska, przez Potylicz, Krechów, Iwano-Frankowsk

Rafał Pikul / Wikipedia

Województwo kujawsko-pomorskie SZLAK IM. STANISŁAWA NOAKOWSKIEGO

do Brzuchowic – dzielnicy Lwowa. Na szlaku znajdują się liczne wychodnie skalne, a także kamieniołomy. Ten etap ma długość 80 km, a trasa prowadzi przez malownicze wsie i miasteczka, w większości drogi są asfaltowe.

Województwo śląskie SZLAK ZABYTKÓW TECHNIKI

Rodzaj szlaku: samochodowy lub rowerowy Śląski Szlak Zabytków Techniki obejmuje 31 obiektów położonych na terenie województwa śląskiego, które są świadectwem i dziedzictwem industrialnego charakteru tego regionu. Obiekty leżące na szlaku związane są z górnictwem, hutnictwem, kolejnictwem, energetyką i łącznością. Trasa została tak wytyczona, by połączyć kilkadziesiąt miejsc i obiektów, pokazując w ten sposób specyfikę regionu. Spośród przebogatej oferty szczególną uwagę zwrócić należy na Zabytkową Kopalnię Węgla Kamiennego „Guido” w Zabrzu. Możemy tam zjechać 170 m pod ziemię, by w prawdziwych wy-

REKLAMA

www.semestr.pl

25


TURYSTYKA

robiskach, chodnikach i komorach zobaczyć narzędzia i maszyny używane przez górników i poczuć atmosferę pracy pod ziemią. W Zabrzu warto odwiedzić również Muzeum Górnictwa oraz Skansen Górniczy Królowa Luiza. Kolejnym obowiązkowym przystankiem na szlaku są zabytkowe osiedla górnicze Nikiszowiec i Giszowiec w Katowicach. Pierwsze jest przykładem osiedla robotniczego, unikatowego pod względem koncepcji i formy architektonicznej. Drugie, będące pierwszą w kraju realizacją idei miasta-ogrodu, zamieszkiwane było przez kadrę zarządzającą. Nie sposób przejechać całego szlaku na raz. Duża liczba obiektów i ich rozrzucenie na terenie całego województwa powodują, że najlepiej zwiedza się go etapami. Wszelkie informacje znaleźć można na http://turystyka.silesia-region.pl/szt/.

Województwo lubuskie SZLAK DOLINĄ SZYSZYNY

Następnym przystankiem na trasie są Biedrzychowice. To osada, której początki sięgają zarania polskiej państwowości. Wieś wspominana była już w połowie XIV w. Szlak prowadzi do zabytkowego parku. Choć ze stojącego w nim pałacu pozostały jedynie fundamenty, nadal można podziwiać pomniki przyrody, m.in. ogromny dąb oraz stary kamienny krąg. W samej wsi wart uwagi jest romański kościół, zabudowania z XVIII w. oraz pomnik poległych w czasie I wojny światowej. Spacer starannie przygotowaną ścieżką dydaktyczną pozwala nie tylko podziwiać turystyczne walory ziemi lubuskiej, daje także niepowtarzalną szansę spotkania z historią, o której większość z nas niewiele wie.

Województwo łódzkie SZLAK JURY WIELUŃSKIEJ Rodzaj szlaku: pieszy, rowerowy

Rodzaj szlaku: pieszy

Lubuskie to kraina lasów i łąk, to także miejsce, w którym rodziła się polska historia. Tutaj dzieje naszego kraju objawiają się w średniowiecznych kościołach i ruinach zamków; są także ślady osadnictwa łużyckiego oraz pozostałości słowiańskich grodów z czasów plemiennych. Na niezwykłą wyprawę w głąb historii państwa i przyrody zaprasza nas jedna z żarskich ścieżek dydaktycznych. Trakt rozpoczyna się tuż za Bieniowem i wiedzie przez las. Podczas wędrówki na wzniesieniu dostrzec można wyraźny wał ziemny – pozostałość grodziska z VIII w. Dalej ścieżka biegnie przez tereny, gdzie można podziwiać bujną przyrodę – różne gatunki ptactwa, urozmaicony drzewostan; zwiedzający mają także rzadką okazję obejrzeć bagienną roślinność. Trasa przez las prowadzi wzdłuż wąwozu rzeki Szyszyny, stwarzając okazję do podziwiania licznych meandrów i naturalnej działalności wody żłobiącej miękkie podłoże.

Szlak Jury Wieluńskiej jest częścią Szlaku Orlich Gniazd. Na terenie województwa łódzkiego przebiega 45 ze 113 km trasy. Szlak rozpoczyna się w Wieluniu, który zachował charakterystyczny dla średniowiecznych miast układ urbanistyczny. Dodatkowo dookoła rynku można obejrzeć dobrze zachowane resztki murów obronnych wraz z basztami. Wyjątkową atrakcją miasta jest zabytkowy kościół z 1350 r. pod wezwaniem Bożego Ciała i Nawiedzenia NMP, w którym można zobaczyć obraz Madonny z XVI w. Trasa wiedzie także przez miejscowość Rudy, gdzie warto zwiedzić kościół św. Wojciecha z 1142 r. – najstarszy na tych terenach zabytek architektury sakralnej. Szlak Jury Wieluńskiej obejmuje także fragment Załęczańskiego Parku Krajobrazowego (który sam w sobie jest wart większej uwagi). Tutaj, dla odmiany, można podziwiać wnętrza licznych jaskiń i szczeliny. Następnie trasa biegnie przez Kępowiznę, gdzie można obejrzeć zabytkowy drewniany młyn. Kończy się w Działoszynie, gdzie warto zwiedzić pałac, w którym przebywał Stanisław August Poniatowski.

REKLAMA

Lądek-Zdrój PrzyLądek Aktywności

/ górskie szlaki wędrówkowe / trasy rowerowe / skałki wspinaczkowe / termy uzdrowiskowe

Bogata oferta noclegów na każdą kieszeń

www.ladek.pl


TURYSTYKA

Województwo małopolskie SZLAK ARCHITEKTURY DREWNIANEJ Rodzaj szlaku: samochodowy lub rowerowy

Szlak Architektury Drewnianej w województwie małopolskim ma długość 150 km. Obejmuje 237 zespołów architektonicznych, w skład których wchodzą kościoły, cerkwie, kaplice, dzwonnice, spichlerze, wiejskie chałupy oraz rozległe szlacheckie dwory. Wszystkie obiekty są dobrze oznakowane. Do największych skarbów regionu należy Skansen w Zubrzycy Górnej w gminie Jabłonka. Na jego obszarze znajdują się nie tylko domy, dzwonnice, karczmy oraz dwór, lecz także liczne wiejskie warsztaty rzemieślnicze, na przykład olejarnia, tartak i folusz. Szczególnie godna uwagi jest chałupa w Jabłonce z roku 1843, w której przedstawione zostało dawne tkactwo orawskie. Warto zwrócić także uwagę na skansen w Sidzinie w powiecie suskim, gdzie w jednym ze spichlerzy znajduje się wystawa poświęcona okresowi II wojny światowej. Obejrzeć tam można m.in. mundury, broń, a także fotografie z akcji partyzanckich. W ramach projektu „Muzyka zaklęta w drewnie” w okresie letnim organizowane są na terenie zabytków znajdujących się na szlaku koncerty muzyki poważnej. Wstęp jest bezpłatny.

Województwo mazowieckie GŁÓWNY SZLAK PUSZCZY KAMPINOSKIEJ Rodzaj: szlak pieszy, rowerowy

Jest to jeden z podstawowych i sztandarowych szlaków na Mazowszu. Puszcza Kampinoska, jako jedno z nielicznych takich miejsc w centrum Polski, posiada wiele własnych szlaków turystycznych. Główna trasa przebiega przez cały Kampinoski Park Narodowy ze wschodu na zachód. Podczas wędrówki można zobaczyć liczne wydmy i bagna. Choć coraz mniej osób znajduje czas na wycieczki po Kampinosie, to i tak prawie każdemu dobrze znane są jego turystyczne atrakcje. Już na początku należy wymienić miejsca wycieczek „pierwszaków”, jak choćby wczesnośredniowieczne grodzisko książąt mazowieckich Zamczysko i kilkusetletni Dąb Profesora Kobendzy. Dla nieco starszych też znajdzie się kilka atrakcji, na przykład dobrze znana Sosna Powstańców 1863 r. czy pochodzący z II wojny światowej cmentarz w Palmirach, zwany warszawskim Katyniem. Na trasie można również zwiedzić obronny kościół renesansowy z XVI w., w którym chrzczony był Fryderyk Chopin, oraz szlachecki dwór klasycystyczny z 1800 r. w Tułowicach.

i pół wieku lipę Annę. To pod tym drzewem, jak głosi jedna z legend, księżniczka po raz pierwszy ujrzała swojego przyszłego męża. Szlak prowadzi następnie przez niezaludniony obszar Puszczy Goleniowskiej, a za nią przez miejscowość Sowna, gdzie znajduje się neogotycki kościół z XIX w. oraz domy o konstrukcji ryglowej. Atrakcją dla geologów może być Równina Pyrzycko-Stargardzka – największe w Europie skupisko drumlin, tj. owalnych polodowcowych pagórów. Ogromną gratkę dla miłośników historii może stanowić wieś Grzędzice. Znajduje się tutaj gotycki kościół z XV w. z cennym wyposażeniem, na które składają się m.in. polichromia z XV w., krucyfiks oraz średniowieczna chrzcielnica. Szlak został sklasyfikowany jako pieszy, jednak ze względu na znaczną długość trasy wynoszącej ponad 35 km z powodzeniem może być potraktowany jako rowerowy. Drobnym utrudnieniem dla cyklistów mogą być piaszczyste drogi w Puszczy Goleniowskiej oraz na Równinie Goleniowskiej. Opracowanie: Anna Seweryn, Mikołaj Niedbała, Tomasz Zdunek, Andrzej Zowada fotografie: Mirosław Bachorz, Wojtek Miatkowski

REKLAMA

Camping Intercamp ’84 w Łebie Camping INTERCAMP 503 041 838, 513 031 025

u domki drewniane u domki holenderskie u pole campingowe u basen u kuchnia letnia u nowy sanitariat

Województwo zachodniopomorskie SZLAK ANNY JAGIELLONKI Rodzaj szlaku: pieszy lub rowerowy

Trasa tego niebieskiego szlaku rozpoczyna się w dzielnicy Szczecina – na Załomiu, a kończy w Stargardzie. Swoją nazwę zawdzięcza Annie Jagiellonce, córce Kazimierza Jagiellończyka. W dniu 2 lutego 1491 r. ze Stargardu wyruszył orszak prowadzący księżniczkę do Szczecina, gdzie poślubiła księcia Bogusława X. Pierwszym przystankiem jest osada Pucko, gdzie warto zobaczyć salę wystawową w budynku nadleśnictwa Kliniska oraz liczącą sobie około cztery www.semestr.pl

Łeba, ul. Turystyczna 10-12 www.intercamp84.eu 27


TURYSTYKA

Kalabria

fot. Mac Pale

kraina szczęśliwych biedaków

C

iepłe promienie słońca, malownicze zatoki, złoty piasek, krystaliczna woda i przyjemny szum wiatru. Wydawać by się mogło, że tak jest tylko w raju, a tymczasem wszystko to znajdziemy w Kalabrii, w południowej części Włoch. Region ten nie jest jeszcze popularny wśród turystów. Przyjeżdżają tu na wypoczynek mieszkańcy północnych Włoch, dlatego w większości hoteli można porozumieć się jedynie w ich ojczystym języku. Ta mała niedogodność nie powinna Wam jednak przesłonić uroku tego miejsca. Kalabrię najlepiej jest zwiedzać samochodem. Można wtedy dotrzeć do wielu zabytkowych miasteczek i sanktuariów położonych wśród górskich szczytów. Ten sposób podróżowania ma jeszcze jedną ważną zaletę – pozwala dokładnie poznać mentalność i zwyczaje tubylców. Nie sprawi Wam to większego problemu, nawet jeśli nie znacie włoskiego. Wystarczy odrobina zmysłu obserwacji, aby przekonać się, jak niezwykli są ludzie zamieszkujący te tereny.

Kalabryjska życzliwość Podczas mojej wycieczki do Bratico, urokliwej osady rybackiej, poznałam chyba najpiękniejszą cechę ludności kalabryjskiej – umiejętność cieszenia się życiem. Bardzo zaskoczyło mnie, że mieszkańcy jednego z najuboższych regionów Włoch potrafią tak bardzo radować się każdym dniem spędzonym w gronie najbliższych. W Tropei natomiast, cudownym mieście nad Morzem Tyrreńskim, przekonałam się, jak ważne jest dla nich pielęgnowanie więzi rodzinnych. Bardzo spodobało mi się, że na codziennych rodzinnych kolacjach w restauracjach spotyka się cała rodzina, bliższa i dalsza. Biesiady trwają do późnych godzin wieczornych. Nikt się nie nudzi, nie spieszy i nie próbuje unikać tych spotkań. To niesamowite, że w dobie ciągłego pośpieREKLAMA

28

chu ludzie potrafią do tego stopnia zatracić się w rozmowie, że wręcz zapominają o wszystkim dookoła. Zwiedzając Kalabrię, nie sposób nie doświadczyć gościnności i serdeczności tubylców. Podróżnicy traktowani są prawie jak członkowie rodziny i na każdym kroku doświadczają oznak bezinteresownej życzliwości. To przemiłe zachowanie kalabryjczyków sprawiło, że nabrałam jeszcze większej ochoty na dalsze podróżowanie. Wybrałam się więc w rejs wokół Wysp Liparyjskich (Eolskich) i muszę przyznać, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Nasz prom krążył między tymi siedemnastoma wysepkami przez cały dzień, zatrzymując się w co ciekawszych portach. Dodatkową atrakcję stanowiły dwa czynne wulkany, Stromboli i Vulcano, oraz gorące źródła z błotem siarkowym, a także tajemnicze groty i urokliwe zatoczki ze złocistymi plażami. Jeśli zamierzacie wybrać się do Kalabrii, musicie też koniecznie zobaczyć przylądek Capo Vaticano. Przy dobrej widoczności można dostrzec stamtąd Sycylię oraz drogę z Mesyny.

Kalabryjskie specjały Podobnie jak większość włoskich regionów, Kalabria ma kilka swoich specjałów kulinarnych. Jednym z nich jest oczywiście wino – delikatne białe cirro. Na szczególną uwagę zasługują jednak lody tartuffo, z których słynie przepiękna zabytkowa miejscowość Pizzo. Deser ten ma formę czekoladowo-śmietankowej kuli posypanej kakao, wypełnionej płynną czekoladą lub likierem. Mniam! Wielu smakoszy uznaje tartuffo za najlepsze lody świata, a ja nie zamierzam się z tym sprzeczać. Ciekawym przysmakiem kalabryjskim jest również dżem ze specjalnej czerwonej cebuli o lekko podłużnym kształcie. Podobno jest to rzecz pyszna i słodziutka, nie odważyłam się jednak spróbować tego dziwacznego wyrobu. W całej Kalabrii w małych urokliwych sklepikach można znaleźć wiele rodzajów kolorowego makaronu o fantazyjnych kształtach, sznury ostrej papryczki i wspomnianej wcześniej cebuli, a także wiele odmian win, serów oraz marynowanych grzybów i innych warzyw. Gorąco polecam ten region Włoch podróżnikom, których nie stać na wakacje w bardziej popularnych częściach tego wspaniałego kraju, chcącym dobrze zjeść oraz przeżyć niezapomniane chwile. Kaja Pietrasik www.semestr.pl


TURYSTYKA

Zmutowane

czy

wampiry

hedoniści?

Jak zostać

czyli wakacje

D

P

K

H

Z

rys. Bartek Belniak

la kobiety podróżowanie jest bardzo skomplikowane. Na początek trzeba do jednego plecaka zapakować wszystkie rzeczy, bez których absolutnie nie można się obejść, począwszy od suszarki i prostownicy, poprzez apteczkę, aż po kosmetyczkę. I wtedy okazuje się, że nie ma miejsca na inne niezbędne przedmioty: kilka par butów, sukienki i inne bardzo potrzebne fatałaszki. ażda kobietka ugina się pod ciężarem swego bagażu, ale z uporem brnie do celu, mimo iż najmniejszy podmuch wiatru miota nią od jednego do drugiego krańca chodnika i niejeden policjant kazałby jej dmuchać w balonik, widząc taką scenkę rodzajową. Zdarza się, że mężczyzna zamieni się z nią na plecaki, bo przecież swój ma niemal pusty. Nie omieszka przy tym powiedzieć, co myśli na temat zabierania niepotrzebnej suszarki, apteczki, sukienek itp. Jest to jednak rzadko spotykane w przyrodzie. Zwłaszcza, że dumna kobieta na pytanie „Pomóc Ci?” zawsze odpowie: "Poradzę sobie", mimo iż naprawdę myśli: „Skąd on się urwał? Pyta o fakty oczywiste. Po co mi facet, który najprostszej rzeczy sam się nie domyśli?”. ały trud włożony w przewiezienie dobytku na wakacje procentuje już na początku wyjazdu. Wstyd wyjść gdziekolwiek, bo nasz facet ma tylko dresy, po tym jak zaczęło padać i zmokły mu dżinsy. Gdy więc z miną niewiniątka prosi, by mógł poprawić ich stan przy pomocy suszarki, pytasz zalotnie: „Suszarka w górach? Przecież wożą ją ze sobą tylko blondynki z dowcipów”. Mało tego. Jedziecie samochodem i ty pilotujesz. Wszystko jest niby w porządku, ale on nagle zatrzymuje samochód i sprawdza mapę. Jest oczywiście wielce oburzony, bo według niego jedziecie źle. Spośród trzech dróg wybrałaś bowiem tę najwęższą i najbardziej krętą. Mógł powiedzieć, że ma być autostrada! awsze, gdy chcesz iść na plażę albo na jakąś wędrówkę, on jest bardzo zmęczony, nie może ruszyć ani ręką, ani nogą. Jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszelkie bóle znikają z chwilą, gdy słońce zniża się ku horyzontowi i samca zaczyna przyzywać złoty płyn oraz zapach smażonej ryby. Zmutowany wampiryzm? Strach przed słońcem? Niestety nie. To tylko męskie przyzwyczajenie do wygodnictwa, hedonizm wpisany w męskie ego oraz świadomość, że przecież są wakacje. Marzena Cyboran

C

strongmanem,

z kobietą

iękna wiosna, radosne lato – pakujemy plecaki i ruszamy w drogę! O horrorze pod tytułem „Dziewczyna pakuje się na wyjazd” będzie mowa później. Zatrzymujemy się w hotelu lub na prywatnej kwaterze i mimo że wydaje nam się, iż dobrze znamy naszą damę, nagle zaskakuje nas jej zamiłowanie do astronomii, czyli im więcej gwiazdek na hotelowym szyldzie, tym lepiej. otel obowiązkowo z telefonem w pokoju, żeby można było zadzwonić do trzydziestu najbliższych koleżanek, aby pochwalić im się nowym lakierem do paznokci nabytym w drodze na plażę. Mimo żaru lejącego się nieba tuczące lody odpadają, podobnie jak gofry, piwo, smażona rybka oraz wszelkie grillowane produkty. Skoro już jesteśmy przy tłuszczach, to jeśli oleju w głowie posiadamy więcej niż pieniędzy w portfelu, na wyprawę wyruszamy z damą, która dostrzega subtelną różnicę między spaniem w namiocie a w kartonie i jest w stanie wyobrazić sobie, że nie pożrą jej monstrualne bestie, które tylko dla zmylenia swoich ofiar przybrały kształt np. pająka krzyżaka. ędrówka: chłopak ugina się pod ciężarem plecaka, walizek, namiotu, przepastnych toreb podróżnych, reklamówek oraz 10-kilowego nesesera zawierającego oczywiście tylko najpotrzebniejsze kosmetyki. Przekrwione z wysiłku oczy wychodzą mu z orbit, pot spływa po plecach, pozostawiając za nim wartko płynący strumień. Sąsiedzi żegnają go czule, pytając, dokąd się wyprowadza, a mieszkania właściwie nie ma po co zamykać. Dla przedstawicielki płci pięknej pozostaje już tylko pękająca w szwach walizeczka na kółkach wypełniona kosmetykami (tymi mniej potrzebnymi), niezbędny zestaw plażowy, czyli strój kąpielowy (po dwa na każdy dzień tygodnia, bo zawsze może okazać się, że ktoś na plaży ma taki sam) oraz – niestety – mapa. empirycznym sprawdzeniu różnicy między wędrówką a błądzeniem zapalona turystka łaskawie zezwala swojemu mężczyźnie zaopiekować się mapą. W taki sposób damsko-męska wakacyjna ekspedycja sprawnie dociera na miejsce wypoczynku, gdzie (w nagrodę) morza szum, ptaków śpiew i poranny tupot białych mew pozwalają umęczonemu dżentelmenowi rozkoszować się miłym towarzystwem swojej damy oraz cieszyć oko innymi... plażowymi widokami. Michał Grodecki

W

Po

REKLAMA

Spływaj z nami

kajaki.COM.PL Regulamin promocji na stronie kajaki.com.pl

www.semestr.pl

z tym kuponem rabat

-30%

29


TURYSTYKA FELIETON

ć y z c u ę i s ę n z c a i z „Na początku był chaos” – czytamy w mitologii. Z niego wyłonił się świat. W studenckiej rzeczywistości kolej rzeczy jest inna. Do względnie harmonijnego i uporządkowanego życia wkrada się nagle i niespodziewanie zamęt lub, jak kto woli, sesja. Krążą o niej legendy.

Egzaminatorzy stają się ucieleśnieniem olimpijskich bogów, srogo wymierzających kary za brak wiedzy (i niech ktoś tu powie, że głupota nie jest karalna). O sesji się żartuje, tworzy przysłowia. Wszyscy wiedzą, że sesja nie zając, dlatego najlepiej podejść do niej „bez spiny, bo przecież są drugie terminy”. Niektórzy nawet układają o niej piosenki. Skąd tyle zamieszania i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi? O to, żeby zdać. Zadanie to nie jest łatwe, a bywa wręcz nadludzkim wyzwaniem. Jego realizacja wymaga odpowiednich środków. Faza przygotowawczo-mobilizacyjna zwykle trwa najdłużej i staje się decydująca dla powodzenia sprawy. Tak jak żaden żołnierz nie wybiera się na bitwę bez karabinu, tak student nie podchodzi do sesji bez broni. Dlatego każdy rozpoczyna od zaopatrzenia się w notatki. Zbrojenia trwają niekiedy przez cały semestr, ale można też zawrzeć odpowiednie sojusze, aby szybciej zdobyć materiały. Potem następuje opracowanie strategii. Należy wnikliwie ocenić wrogów i rozsądnie rozłożyć siły („Na ten egzamin mogę nauczyć się w jedną noc i dzięki temu zostaną mi dwa dni na wykucie do trzech pozostałych”). Tego etapu nie należy lekceważyć – przecenienie własnych możliwości może być tragiczne w skutkach i wtedy pozostanie już tylko minimalizowanie strat. Najtrudniejsze jest oczywiście wykonanie planu. Najłatwiej mają rzecz jasna ci, którzy skutecznie realizowali go w trakcie semestru, „wojna błyskawiczna” wiąże się bowiem ze sporym ryzykiem. Popijając kawę, która ma dodać sił, kreśląc markerami, które mają rozświetlić otchłań niewiedzy, rozpoczynamy proces kompresowania wiadomości, które z trudem zdobywaliśmy na zajęciach. Lub tylko mieliśmy zamiar to robić, ale stosowaliśmy taktykę partyzancką i kamuflowaliśmy się, tak dobrze, że sami odnaleźliśmy się przed samą sesją. Czas ruszać w bój! I już się nie chce. Nastroje bojowe szybko ulatują. Zbyt szybko. Każdy stu-

fot. hvaldez1

Jeszcze tylko ton e i l e f n e t ę z s i nap

dent przygotowujący się do egzaminów, niezależnie od kierunku, w pewnym momencie, przeobraża się w greckiego filozofa. Szczególnie bliski staje się Sokrates i jego słynne „Wiem, że nic nie wiem”. Uświadomienie sobie stanu (nie)wiedzy jest ważnym krokiem na drodze do jej pozyskania. Dobra rada – lepiej za długo się nie cieszyć tym odkryciem, a tym bardziej nie kończyć nauki na tym olśnieniu. Najboleśniejsze wydaje się skonfrontowanie wiedzy potencjalnej, która ma zapewnić pomyślne zakończenie, z zasobami już zgromadzonymi. Przypomina się dziecięca bajka o mrówce i koniku polnym. Ona cały rok pracuje, ulepsza mrowisko, gromadzi zapasy na zimę, podczas gdy konik polny oddaje się tańcom, śpiewom i rozrywkom. Nawet nie znając tej opowieści, łatwo domyślić się, kto lepiej skończył, gdy nadeszła zima (warto przywołać zdanie z opowieści dla nieco starszego czytelnika: „Przygotuj się. Nadchodzi zima” – George R.R. Martin). Można co prawda z dziecięcą ufnością pielęgnować w sobie wiarę w bajki o zdanej sesji, jednak najlepiej podbudować ją naukową podstawą. Czasu coraz mniej, a jak na złość na horyzoncie pojawia się coraz więcej obowiązków. „Kiedy to ja ostatnio sprzątałem? Ta smuga na oknie zaburza moją koncentrację! Muszę ją wyczyścić! Burczenie w brzuchu zagłusza głos mojego rozsądku! Zrobię porządny obiad z kilku dań i koniecznie deser, bo cukier pobudza umysł!”. Okres nauki bywa również szczególne korzystny dla poprawiania wyników w grach komputerowych oraz nadrabiania zaległości w serialach czy filmach. Jednak przecież nikt nie lubi powtórek i nie chce, by sesja egzaminacyjna dorównała długością liczbie epizodów „Mody na sukces”. Proces zdobywania wiedzy powinien trwać do ostatniej chwili i kończyć się dopiero po przekroczeniu progu sali egzaminacyjnej. To miejsce, niczym napis na piekielnej bramie, zdaje się ogłaszać: „Wchodzący we mnie, zostawcie nadzieję”. Nadzieja – ona umiera ostatnia. Potrafi też wypełnić wszelkie luki w naszej wieszy. Czas na egzamin. Przed wspomnianą już salą panuje szczególne napięcie, potęgowane przez szelest nerwowo przewracanych kartek, westchnienia, jęki i szczękanie zębów. Wspólne położenie, w jakim znajdują się studenci, znosi wszelkie bariery i tworzy silne, głęboko emocjonalne relacje. Niekiedy są to więzy, które przerywa koniec sesji, jednak z pewnością wiele prawdziwych przyjaźni rozpoczęło od słów: „– Nic nie umiem. – Ja też”. Po zweryfikowaniu wiedzy przez egzaminatora i wycenieniu jej w skali od 2 do 5 następuje moment niedowierzania. Wyróżnić można dwie podstawowe wersje: „Nie wierzę, że zdałam/ zdałem!” oraz „Jak to? Oblałam/oblałem?”. Są też tacy, którzy dziwią się aż tak słabej ocenie. Szczególnie niepożądane są analizy porównawcze („Jak on mógł dostać tyle, skoro ja dostałem tylko tyle?”). Istnieje także niewielka liczba osób, w przypadku których ocena odzwierciedla oczekiwania, ale są to wyjątki potwierdzające regułę. Po sesji wszystko zaczyna wracać do normy. Opanowany lub uśpiony do czasu poprawek chaos ustępuje miejsca harmonii, a studenci na nowo odzyskują swój świat. Świat wakacji. Joanna Biadalska

Szybki mobilny Internet LTE dostarcza Redakcji operator sieci Plus www.semestr.pl Bezpłatny ogólnopolski magazyn studencki ISSN 1425-8307 REDAKCJA Witold Przydróżny (redaktor naczelny), Piotr Sepski (koordynator projektu), Anna Wielaka (korekta) WSPÓŁPRACA Bartłomiej Belniak, Marzena Cyboran, Kamil Dyba, Michał Grodecki, Robert Lewandowski, Paweł Skarżyński, Teresa Szymczyk, Damian Wojciechowski, Małgorzata Zdanewicz, Bartosz Stanisławski, Magdalena Urbaniak, Jakub Pisarski, Joanna Biedalska, Tomasz Wiśniewski, Emilia Kieliszewska, Karolina Pajkiert, Joanna Doktorska, Małgorzata Jazowiecka, Mateusz Knakiewicz, Joanna Biegalska, Aleksandra Sudowska, Małgorzata Zdanewicz, Magdalena Urbaniak, Mateusz Bernat

30

BIURO REKLAMY Piotr Sepski (piotr_sepski@semestr.pl) KOLPORTAŻ I DYSTRYBUCJA Grzegorz Szewczuk, Wojciech Busz, Jacek Sztuka, Ewelina i Robert Lewandowscy, Jacek Czepułkowski, Adam Topolski, Paweł Skarżynski, Marta Rzymka, Piotr Golder, Olga i Radosław Kielak STUDIO DTP Wojciech Miatkowski FOTOGRAFIA NA OKŁADCE SerrNovik / iStock Photo ILUSTRACJE Adobe ADMINISTRATORZY WWW Tomasz Babczyński, Krzysztof Bojakowski ADRES REDAKCJI I WYDAWCY Miesięcznik SEMESTR, ul. Górnickiego 22, 50-337 Wrocław DRUK Agora SA WYDANIE INTERNETOWE www.semestr.pl Materiałów niezamówionych nie zwracamy oraz zastrzegamy sobie prawo ich redagowania, adiustacji, skracania i zmian. Za treść reklam i ogłoszeń Redakcja ani Wydawca nie odpowiada oraz rezerwuje sobie prawo do odmowy ich publikacji.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruki i inne rozpowszechnianie tylko za pisemną zgodą Wydawcy. ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY: WSPOLPRACA@SEMESTR.PL Images Copyright © 2000 DigiTouch

www.semestr.pl


„Wybierz Kalisz na weekend” to znakomita oferta dla turystów, którzy chcieliby poznać najstarsze miasto w Polsce, wyśmienicie się przy tym bawiąc. W ramach tej akcji przygotowaliśmy dla Państwa rejsy łodzią Calisia, zwiedzanie miasta zabytkowym autobusem, przejażdżki bryczką i wyjątkowe wizyty na wieży ratuszowej. Każda propozycja dostarczy innych wrażeń – zachęcamy, aby skusić się na wszystkie.

Rejs łodzią Calisia Pełen niecodziennych wrażeń rejs łodzią Calisia po rzece Prośnie zabierze Państwa w czasy wczesnego średniowiecza, kiedy Kalisz był jeszcze niewielkim drewnianym grodziskiem. Wyprawa łączy cechy typowej wycieczki z bajkową podróżą do przeszłości. Piękna przyroda, plusk wody i ciekawe opowieści o historii miasta pozwolą oderwać się od codzienności. Zwiedzanie miasta zabytkowym autobusem Wyjątkowe wrażenia i mnóstwo śmiechu zapewni przejazd ulicami miasta zabytkowym autobusem, wyjętym wprost z lat 70. W tym przypadku brak klimatyzacji i głośny warkot silnika to dodatkowe atrakcje. Każdy kurs odbywa się z udziałem przewodników, którzy odkrywają przed pasażerami tajemnice Kalisza, nie szczędząc przy tym rozmaitych ciekawostek. Taka przejażdżka to frajda zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Zwiedzanie wieży kaliskiego ratusza z przewodnikiem Wejście na wieżę ratusza z przewodnikiem to znakomite urozmaicenie spaceru po kaliskim rynku. Pokonywanie kolejnych kondygnacji umilają pełne ciekawych anegdot opowieści o historii miasta. Najwspanialsza niespodzianka czeka jednak na tarasie widokowym – jest nią przepiękna panorama miasta. Przejażdżki bryczką Nic dodać, nic ująć. To miła i bardzo atrakcyjna forma spędzenia czasu w centrum miasta, wprost idealna dla osób, które chcą nasycić się widokiem pięknych kamieniczek, zabytkowych kościołów i gmachów reprezentujących rozmaite style architektoniczne. Jej zaletą jest również to, że o długości trasy można zdecydować samodzielnie. Dla każdego coś pysznego! Każdy, kto przepłynie się łodzią, zwiedzi Kalisz autobusem lub dorożką albo wejdzie na wieżę ratusza może liczyć na kulinarną niespodziankę przygotowaną przez kaliskie lokale gastronomiczne. Trzeba tylko zachować zużyte bilety wstępu na powyższe atrakcje. Zachęcamy więc, by po miłej wycieczce udać się do wybranej kawiarni lub restauracji i oddać wykorzystany wcześniej bilet, aby zasmakować w tym, co w Kaliszu najlepsze. Szczegóły na stronie www.kalisz.pl



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.