4 minute read

KU IDEALNOŚCI

Media ułatwiają nam życie. Obecnie większość z nas nie wyobraża sobie codzienności bez telefonu czy komputera, bez przejrzenia choć raz naszych portali społecznych. Ma to jednak negatywny wpływ na nas i nasze zdrowie psychiczne, a później również fizyczne.

TEKST: NADIA KOBIELA ZDJĘCIE: ZUZANNA MICHALIK

Advertisement

Fałsz jest wszędzie

Żyjemy w latach, gdy młode osoby większość swojego czasu wolnego spędzają w mediach społecznościowych. Tam tworzą fałszywe wizerunki samych siebie, by pokazać się z jak najlepszej strony; tak, aby inni zazdrościli nam wszystkiego. Udostępniane treści wpływają na naiwne postrzeganie rzeczywistości i promują dążenie do bycia idealnym pod każdym względem. Mimo iż wiemy, że nikt z nas taki nie jest i nie może być, to i tak dajemy się manipulować mediom.

Młody człowiek w okresie dojrzewania często nie jest świadomy tego, że rzeczywistość wirtualna nie musi być prawdziwa (a wręcz jest celowo zafałszowana) i bezkrytycznie przyjmuje to, co dyktują mu media. Dziewczęta – i coraz częściej też chłopcy – chcą dążyć do ideału szczupłej sylwetki za wszelką cenę, często swojego zdrowia i życia. Ślepo zapatrzeni zaczynają wierzyć, że tylko w ten sposób mogą osiągnąć sukces i stać się osobami wartościowymi, przez co coraz więcej z nich zaczyna wyznawać zasadę Quod me nutrit me destruit (to, co mnie żywi, niszczy mnie) i przyłączają się do grup propagujących zaburzenia odżywiania.

Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży –116 111. Czynny codziennie od 12.00 do 22.00.

Jak to się zaczyna?

Na początku są to małe zmiany w naszej codzienności czy diecie. Rezygnujemy ze słodyczy czy fast-foodów. Nie ma w tym nic złego, więc w którym momencie zamienia się to w obsesję? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo dzieje się to często zbyt szybko i niespodziewanie. Zanim się zorientujesz, co się dzieje – siedzisz w tym po uszy. Zapominasz, kiedy to wszystko się zaczęło i kiedy przerodziło się w chorobę, która przejęła nad tobą kontrolę. Najpierw brak słodyczy, dieta maksymalnie 1800 kcal, następnie schodzisz do 1200 kcal, a potem orientujesz się, że nie jadłeś już od trzech dni. Osoby z zaburzeniami odżywiania, ważąc już o wiele za mało, nadal uważają, że to jeszcze za dużo, „jeszcze 2 kg i koniec diety”. Mimo że już dawno dotarły do swojego zamierzonego celu, to nadal nie czują satysfakcji; nie czują się idealnie, nie wyglądają idealnie, a przecież o to chodziło.

Pro-ana i pro-mia: co to takiego?

Pro-ana jest ruchem promującym anoreksję jako świadomy wybór. Zwolennicy nie uważają jej za chorobę, lecz za styl życia czy filozofię życiową. Nastolatki identyfikujące się z pro-aną nazywają siebie porcelanowymi motylami bądź motylkami, bo chcą być równie lekkie, zwiewne, delikatne i kruche jak motyle. Ich znakiem rozpoznawczym jest czerwona bransoletka na nadgarstku. Osoby dołączające do tego ruchu zazwyczaj muszą nauczyć się tzw. dekalogu motylka. Na stronach internetowych poświęconych pro-anie znajdują się materiały mające motywować do dalszego chudnięcia, są to tzw. thinspiracje (od ang. thinspirations: thin = chudy/a i inspiration = inspiracja), czyli zdjęcia wychudzonych kobiet czy mężczyzn, które mają stanowić ideał i cel stojący na końcu drogi wszystkich wyrzeczeń.

Obok pro-any istnieje również pro-mia – ruch zwolenników bulimii. W tym wypadku to bulimia jest przedstawiana jako

sposób na życie, w którym nie ma nic złego. Ruch ten jest dużo mniej popularny. Pewna część zwolenników pro-mii to osoby z anoreksją, które nie potrafią wytrwać w swoich drakońskich dietach, a bulimia jest dla nich alternatywnym rozwiązaniem. Przeważającą jednak grupą w pro-mii są ci, którzy uważają bulimię za złoty środek: można się objadać bez żadnych konsekwencji. Pro-mia jednak, w przeciwieństwie do pro-any, jest uważana za oznakę braku silnej woli.

Problemy te są coraz częściej nagłaśniane – na przykład we Francji wprowadzono kary dla osób, które zachęcają do tak drastycznych diet. Wobec tych, którzy propagują pro-anę bądź pro-mię, przewidziano karę 35 tysięcy euro i dwóch lat więzienia. Kara wzrasta do 45 tysięcy euro i trzech lat więzienia, jeśli skutkiem anoreksji bądź innych zaburzeń odżywiania będzie czyjaś śmierć. Mimo to powstaje coraz więcej kont czy blogów o tej tematyce. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że są one ogólnodostępne.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli czytając ten artykuł, odnalazłeś/odnalazłaś w nim choć cząstkę siebie, udaj się do lekarza psychiatry bądź psychoterapeuty. Tylko oni mogą bowiem mogą postawić diagnozę, która pomoże ustalić dalsze leczenie. Na początku, gdy nie wiesz, co masz zrobić, możesz zadzwonić na Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Jest to pierwszy bezpłatny i ogólnopolski numer telefonu zaufania, który prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Telefon czynny jest codziennie od 12:00 do 22:00, a z jego konsultantami można się również skontaktować, wysyłając anonimową wiadomość online przez stronę www.116111.pl/napisz. Należy pamiętać, że niemożliwe jest wyjście z zaburzeń odżywiania bez odpowiedniego wsparcia profesjonalistów. Decyzja o podjęciu leczenia i uczęszczaniu na terapię jest niejednokrotnie przerażająca i trudna, ale stanowi krok w kierunku poznania siebie i wyjścia z problemu.

Decyzja o podjęciu leczenia i uczęszczaniu na terapię jest niejednokrotnie przerażająca i trudna, ale stanowi krok w kierunku poznania siebie i wyjścia z problemu.

Na koniec

Współczesne media są dla nas ogromnym zagrożeniem pod każdym względem. Tworzymy fałszywe obrazy samych siebie, nie umiemy opanować blogów, kont, stron internetowych zachęcających do wykańczających diet, których jest z dnia na dzień coraz więcej. To my sami napędzamy te fałszywe ideały, czasami robiąc to nieświadomie. Zabieramy sobie wzajemnie pewność siebie. A przede wszystkim – nadal nie potrafimy bez stygmatyzacji rozmawiać o zaburzeniach odżywiania, które dotykają coraz większą część społeczeństwa.

This article is from: