4 minute read

NIEWOLNIK WOLNEGO ŚWIATA

Gdy słyszymy wyraz „niewolnictwo” zazwyczaj pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to lekcje historii: dzieje starożytnego Egiptu, hierarchia imperium rzymskiego czy kolonializm europejski w siedemnastowiecznej Ameryce. I choć mogłoby się wydawać, że te wydarzenia miały miejsce setki lat temu i są już nieaktualne, rzeczywistość jest inna.

TEKST: IZABELA BIERNAT ZDJĘCIE: ZOFIA SIWY

Advertisement

Niewolnictwo odeszło do lamusa?

Idąc za skojarzeniem: „niewolnictwo w XXI wieku”, można wywołać do odpowiedzi państwa, w których wykorzystywanie danych klas społecznych jest na porządku dziennym. Podobnie ma się sprawa z ukrytym niewolnictwem, takim jak wyzysk seksualny, plantacje niedozwolonych substancji czy praca nieletnich. Mało kto jednak hasło „niewolnictwo” połączy z manipulacją mediów społecznościowych, odgórnie narzuconymi oczekiwaniami czy presją społeczeństwa.

Organizacja Alliance 8.7 w 2016 roku oszacowała, że liczba niewolników na świecie waha się między 40 a 46 milionami osób. A teraz wyobraź sobie, że w rzeczywistości mamy do czynienia z o wiele większymi wartościami, sięgającymi być może nawet miliardów. Możliwe, że zabrzmi to absurdalnie, ale każdy z nas jest tak naprawdę niewolnikiem obecnego świata.

Wiele się o tym mówi, ale tak rzadko przekłada się to na czyny – bądźmy krytyczni w stosunku do mediów. W przeciwnym razie możemy stać się ofiarami licznych manipulacji faktami i kolejnymi marionetkami.

Podporządkowywanie się oczekiwaniom

Współczesne niewolnictwo przejawia się przede wszystkim w ustanowionych przez kulturę kanonach (na przykład piękna). Świat przedstawia swoje oczekiwania względem nas; w większości są one nieświadomie realizowane, zaś odstającym jednostkom grozi wykluczenie społeczne. Część z nich robi wówczas coś wbrew sobie i dostosowuje się. Na przykład dobrze zapowiadający się artysta mógłby całymi dniami ćwiczyć swój warsztat malarski i być może kiedyś stworzyć prawdziwe arcydzieło. Zanim jednak do tego dojdzie, musi przecież jakoś egzystować – czyli podjąć stabilną pracę, która zapewni mu fundusze na jedzenie oraz dach nad głową. Poświęca kilka godzin dziennie, które mógłby przeznaczyć na malowanie, i w ostateczności może nigdy nie stworzyć zachwycającego dzieła.

Wyżej wspomniałam o obowiązującym kanonie piękna, czyli kolejnym temacie rzece. Mówiąc najprościej – w naszych czasach funkcjonuje pewien „ideał” kobiety, a składają się na niego szczupła sylwetka, długie włosy, niepowtarzalna uroda i nienaganna cera. Podświadomie czy nie, niektóre kobiety pragną zatem (nawet „po trupach”) osiągnąć ten cel. Gorzej, gdy robi to nie dla siebie samej; chce przypodobać się chłopakowi, zdobyć więcej polubień na Instagramie lub pojawić się na okładce Vogue’a, aby utrzeć nosa konkurentkom. To kolejny przykład, w jaki sposób nasze życie przestaje być tak naprawdę nasze. Więcej na ten temat napisała dr Renee Engeln w Obsesji piękna, którą serdecznie polecam dla poszerzenia swoich horyzontów.

Wyścig szczurów

Każdy z nas może wskazać mnóstwo osób, które chcą być najlepsze i stawiają wszystko na jedną kartę – „osiągnę sam szczyt albo w ogóle się za to nie biorę”. Dlaczego tak naprawdę chcą być najlepsi? Czy nie wolą

poprzestać na jakimś niższym punkcie i zająć się czymś innym –na przykład odkrywać nowe rzeczy czy pasje? Ta myśl odnosi się głównie do systemu szkoła-praca. Mogę w tym miejscu przytoczyć swoją historię. Potrafiłam przed zwyczajną kartkówką z niezbyt interesującego mnie przedmiotu, z którym nawet nie wiązałam swojej przyszłości, uczyć się kilka godzin, by wreszcie zrozumieć temat. Ale nie w takim stopniu, który pozwoliłby mi na zdanie i zapomnienie przerabianego materiału. Uczyłam się najmniejszych szczegółów, a mogłam przecież w tym czasie oddać się czemuś, co o wiele bardziej mnie ciekawiło i rozwijało. W tamtym momencie chodziło mi przede wszystkim o zaspokojenie presji społeczeństwa – aby nikt nie linczował mnie za gorszą ocenę (która tak naprawdę o niczym nie świadczy).

Social life

Jeszcze jednym ważnym tematem przy omawianiu niewolnictwa XXI wieku są oczywiście media masowego przekazu, w tym różnorodne portale społecznościowe. To głównie one napędzają cały wyścig szczurów i pogoń za ideałami, których i tak nie osiągniemy z wielu niezależnych od nas przyczyn. Wśród osób przeglądających zdjęcia znajomych dzielących się na Instagramie informacją o awansie w pracy, na pewno znalazłaby się taka, która z tego powodu wzięłaby się do pracy dwa razy intensywniej, by móc osiągnąć ten sam efekt, mimo że wcześniej nawet o tym nie myślała. Bądźmy krytyczni w stosunku do mediów – wiele się o tym mówi, ale tak rzadko przekłada się to na czyny. W przeciwnym razie możemy stać się ofiarami licznych manipulacji faktami i kolejnymi marionetkami.

Sytuacja patowa?

Czy zatem da się wyrwać z obecnego systemu? Moim zdaniem istnieje możliwość zdystansowania się od obecnego świata, pełnego wygórowanych oczekiwań i ambicji. Wszystko zaczyna się w głowie, dlatego pierwszym krokiem jest zrozumienie. Zrozumienie, że na co dzień mamy do czynienia z nieco bardziej pośrednim, ale jednak niewolnictwem, a także jak ważna jest świadomość czyhających na nas zagrożeń oraz niebezpieczeństw. Dopiero wtedy możemy podjąć decyzję: „tak, chcę wyrwać się z tego porządku” i działać.

Zastanówmy się jednak, czy człowiekowi uda się kiedykolwiek w stu procentach osiągnąć wolność? Oczywiście, że nie. Zawsze znajdzie się aparat ucisku, który mu to uniemożliwi. Może się nam wydawać, że uzyskamy ją daleko od cywilizacji, na stepach w Ameryce Północnej czy na bezludnych wyspach. Nic bardziej mylnego; nawet tam będziemy musieli podporządkować się prawom natury, które postawią przed nami nowe wyzwania. I nie jest powiedziane, że będą one zgodne z naszą wolą. Widmo niewolnictwa to nasz nieodłączny cień.

This article is from: