Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego, czerwiec 2022

Page 1

658. rocznica powstania UJ – str. 4 Rozmowa z adminką fanpage’a o memach – str. 6 MIESIĘCZNIK NR 8 (300) • ROK XXVI • CZERWIEC 2022 • ISSN 1429–995X WWW.ISSUU.COM/PISMOWUJ • ROZDAWANY BEZPŁATNIE

Porady na tanie podróżowanie w wakacje – str. 18

Juwenalia wróciły po pandemii! Zobacz, jak bawili się studenci – str. 9–12


uniwersytet > studenci > kultura > sport Finał Miesiąca Języka Ojczystego

Wyniki konkursu Mądra Książka Roku 2021

Książki, które najlepiej wyjaśniają świat W ramach Copernicus Festival odbyło się rozstrzygnięcie konkursu Mądra Książka Roku. Celem tej imprezy, organizowanej przez naszą uczelnię, Copernicus Center i Tygodnik Powszechny, jest promocja wartościowej literatury popularnonaukowej. Do tytułu „najmądrzejszej” książki minionego roku kandydowało dziesięć pozycji dla dorosłych oraz pięć dla dzieci. Zwycięzców ogłoszono podczas wirtualnej gali, przyznając nagrody w czterech kategoriach. Pierwsza z nich, od czytelników Gazety Wyborczej, trafiła do Julity Mańczak i Jakuba Małeckiego. Ich książka „Początek końca? Rozmowy o lodzie i zmianie klimatu” (wyd. Znak) przybliża prowadzone nad lodowcami badania, uświadamiając czytelnikom wagę tych formacji oraz zgubne skutki globalnego ocieplenia. – Świat, który opisujemy, powoli odchodzi w niepamięć, dlatego chcieliśmy państwu zaszczepić troskę o niego – mówiła Julita Mańczak, dziękując za wyróżnienie. Kolejna nagroda, od społeczności akademickiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, przypadła książce Jacques’a Le Goffa „Czy naprawdę trzeba dzielić historię na epoki?” (wyd. Aleteia). Autor rozważa w niej inne niż tradycyjne podejście do historii, oparte raczej na ciągłości dziejów niż ich kategoryzacji na odrębne okresy. Najlepszą książką popularnonaukową dla dzieci okazał się według jury „Brud. Krótka historia higieny” Moniki Utnik-Strugały z ilustracjami Piotra Sochy (wyd. Dwie Siostry). Najmłodsi mogą się z niej dowiedzieć, jak radziliśmy sobie z higieną, zanim dostęp do mydła i bieżącej wody stał się standardem. Za Mądrą Książkę Roku dla dorosłych uznano z kolei publikację Carla Zimmera „Planeta wirusów. Czy wirusy sterują życiem na Ziemi?” (wyd. Copernicus Center Press). Pokazuje ona, jak ważną rolę pełnią wirusy i uświadamia, że bez nich życie na Ziemi wyglądałoby zupełnie inaczej. – Pandemia nauczyła nas, że wirusy nie respektują granic państw, i że problem, który sprawiają w jednej części świata, szybko może stać się naszym kłopotem – przypomniał widzom gali zwycięzca. Ewa Zwolińska

2

czerwiec 2022

Gadki i reklamy. Czas językowych podsumowań Ostatnie tygodnie intensywnej pracy nad wydarzeniami poświęconymi językowi polskiemu zostały zwieńczone 27 kwietnia. Tego dnia w Auditorium Maximum UJ odbył się finał konkursów przeprowadzonych w ramach Miesiąca Języka Ojczystego. Po dwuletniej przerwie wydarzenie znów mogło odbyć się stacjonarnie, z udziałem wszystkich zainteresowanych.

Wiele emocji wzbudziła siódma odsłona Ogólnopolskiego Konkursu na Gadkę, w tym roku zorganizowana pod hasłem „Gadajcie, w co Wasze dziadki się we wsi bawili”. Publiczność miała okazję wysłuchania gwarowych wystąpień uczestników. – Cieszę się, że po kilku latach finał odbył się znów stacjonarnie, dzięki czemu mogłam po raz pierwszy usłyszeć na żywo gadki wygłoszone przez mieszkańców różnych rejonów Polski, którzy dodatkowo zaprezentowali się w ludowych strojach – komentuje Paulina Pawlikowska, jedna z organizatorek wydarzenia. Nagrody zostały przyznane w trzech kategoriach wiekowych. Wśród najmłodszych pierwsze miejsce zajął Jonasz Migacz-Sopata, w gronie młodzieży zwycięstwem cieszył się Dominik Bogdan, a Monika Cepielik wygrała w kategorii dorosłych. Poznaliśmy także wyniki III Edycji Konkursu „Twoja Dzielnica – Twoja Mównica”. Zadaniem uczestników było przedstawienie wybranej odmiany języka środowiskowego w przygotowanej przez siebie pracy literackiej. Jury postanowiło nagrodzić Klaudię Świętczak i Wiktorię Barańską, które zajęły ex aequo drugie miejsce. Na trzecim miejscu

uplasował się Krzysztof Styczyński, a Krzysztof Gorączko, Kacper Tomaszewski i Lena Kapruziak otrzymali wyróżnienia. Już po raz siódmy w ramach Miesiąca Języka Ojczystego zorganizowano Ogólnopolski Konkurs na Reklamę. Wszyscy uczestnicy wykazali się ogromną kreatywnością, tworząc oryginalne nagrania reklamujące wybrane przez siebie produkty czy usługi. Podczas tegorocznej edycji przyświecał im temat „Dobra zabawa to super sprawa!”. Pierwsze miejsce zajęły ex aequo dwa duety: Jakub Urbanek i Michał Tapek oraz Gabriela i Zuzanna Pałys. Drugie miejsce przyznano Dominikowi Wiśniewskiemu i Nadii Juszczak, a wyróżnienia otrzymały Jagoda Serwińska i Oliwia Cholewa, a także Kaja Żuk i Zuzanna Dylert. – Doceniam kreatywność, zaangażowanie oraz wiedzę uczestników wszystkich trzech konkursów, choć nie ukrywam, że najbardziej poruszyły mnie występy najmłodszych – podsumowuje Paulina. – Z niecierpliwością czekam na Miesiąc Języka Ojczystego w 2023 roku – dodaje. Karolina Iwaniec

fot. Zuzanna Kubowicz, materiały prasowe


Pismo Studentów – czerwiec 2022 300. numer magazynu „WUJ”

Znane nazwiska, pamiętne relacje. Przed Wami 300. wydanie „WUJ-a” 300 numerów to nie jest byle co. To powód do satysfakcji, ale też duża odpowiedzialność za to, co dostarczamy naszym czytelnikom. Magazyn „Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” akademickiej społeczności towarzyszy od ponad 30 lat i dostarcza odbiorcom ciekawych i przydatnych tekstów dotyczących ich samych oraz życia uczelni.

Przez te 300 numerów na łamach „WUJ-a” przewinęło się całe pokolenie dziennikarzy i dziennikarek, z których wielu do dzisiaj można spotkać na korytarzach rozmaitych redakcji – i to nie tylko prasowych. Pierwszy przykład z brzegu: Wojciech Bojanowski, którego można było zaobserwować podczas niedawnych korespondencji telewizyjnych z oblężonego przez Rosjan Kijowa. Wojtek, Dziennikarz Roku 2019, reporter TVN24 i szef projektów specjalnych tej telewizji po wybuchu wojny, dzień w dzień relacjonował z pierwszej ręki, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Jeszcze kilkanaście lat temu można go było czytać w „WUJ-u”. I o tym „WUJ-u” nie zapomina, zawsze wspominając ciepło lata spędzone w studenckim magazynie. Jak choćby w ostatnim podcaście u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w Onecie. Nie sposób też zapomnieć o innych znanych nazwiskach z przeszłością w uniwersyteckim magazynie – Piotrze Kozaneckim, który szefuje teraz w dziale wiadomości Onetu, czy Michale Olszewskim, autorze świetnych książek reporterskich i redaktorze naczelnym krakowskiej „Gazety Wyborczej”. Doskonale w realiach medialnych odnalazł się też Jacek Taran, który pierwsze fotograficzne i dziennikarskie kroki robił w „WUJ-u”. Obecnie jest szanowanym fotoreporterem „Tygodnika Powszechnego”, którego zdjęcia można znaleźć też na łamach „Gazety Wyborczej” czy „Los Angeles Times”.

Niektórzy nie zdecydowali się kontynuować dziennikarskiej drogi, co nie znaczy, że obrali mniej medialną ścieżkę. Bartek Borowicz, który do 2019 roku pełnił rolę redaktora naczelnego tego pisma, prowadzi własną agencję koncertową. „Borówka Music” pomaga mniej znanym nazwiskom polskiej i zagranicznej estrady stać się bardziej rozpoznawalnymi artystami. Cechą szczególną agencji Bartka jest to, że ich podopieczni nie muszą grać na wielkich stadionach, żeby rozkręcić publikę. Zresztą sam Bartek powtarza, że dewizą agencji jest hasło „Nie robimy dziur w trasach, robimy trasy w dziurach”. Jako „WUJ” staramy się relacjonować to, co najważniejsze dla studentów i akademickiego środowiska. Przy czym nie skupiamy się tylko na wydarzeniach ważnych z punktu widzenia uczelni czy poszczególnych jego jednostek. Z perspektywy studenckiej piszemy o istotnych momentach dla Polaków. Dlatego w 2010 roku nie mogliśmy przejść obojętnie obok katastrofy smoleńskiej, w 2015 pisaliśmy o tragicznych w skutkach atakach terrorystycznych w Paryżu (gdzie akurat przebywała nasza dzienni-

karka), rozmawialiśmy z uczelnianymi ekspertami o mowie nienawiści w kontekście zabójstwa Pawła Adamowicza podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na początku 2019 roku, relacjonowaliśmy zmagania naszych sportowców z UJ podczas letnich i zimowych igrzysk olimpijskich. Staramy się być na bieżąco i analizować wydarzenia okiem studenta. Czego możemy sobie życzyć jako redakcja? Z pewnością kolejnych 300 wydań. Dalej będziemy starali się dostarczać Wam rzetelnych informacji i ciekawych materiałów. A Was zapraszamy do współpracy z nami – drzwi do pracy twórczej w „WUJ-u” są szeroko otwarte. Redakcja

Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” e-mail: wuj.redakcja@gmail.com; tel. 668 717 167 Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj Redaktor naczelny: Adrian Burtan Zespół: Iza Olczyk, Jadwiga Wąsacz, Lucjan Kos (foto), Agata Kurzańska, Marcelina Koncewicz, Ewa Zwolińska, Martyna Szulakiewicz-Gaweł (foto), Wojciech Skucha, Karolina Iwaniec, Olga Sochaczewska, Justyna Arlet-Głowacka, Krzysztof Materny, Paulina Bednarek, Wiktoria Staniewska, Aleksandra Szmolke, Oliwia Wójciak Korekta: Ewa Zwolińska Okładka: Lucjan Kos Reklama: wuj_reklama@op.pl Numer zamknięto: 25 maja 2022 roku

fot. Pexels

czerwiec 2022

3


uniwersytet > studenci > kultura > sport Święto Uniwersytetu Jagiellońskiego

Za nami 658 lat tradycji i wyzwań Co roku dzień 12 maja jest dla społeczności Uniwersytetu Jagiellońskiego momentem wyjątkowym. To właśnie wtedy świętujemy podpisanie przez króla Kazimierza Wielkiego w 1364 roku aktu fundacyjnego krakowskiego Studium Generale. Oficjalne założenie uczelni to początek historii szkolnictwa wyższego nie tylko w Krakowie, ale też w całej Polsce. W tym roku przypadła 658. rocznica tamtego wydarzenia. Święto Uniwersytetu Jagiellońskiego jest ważną datą zarówno dla pracowników uczelni, jak i jej studentów. To czas, w którym czujemy wdzięczność wobec osób zasłużonych w historii UJ, że dziś możemy aktywnie korzystać z ich przedsięwzięć, odkryć i dokonań. – Dwunasty maja to dla nas dzień szczególny. Wspominając wielkie dokonania naszych poprzedników, zawsze myślimy o przyszłości. Pragniemy przekazać uniwersyteckim pokoleniom, które przyjdą po nas, to, co ważne w dziejach Uniwersytetu – zaznaczył rektor UJ prof. Jacek Popiel podczas uroczystego posiedzenia Senatu UJ z okazji uniwersyteckiego święta. Doceniamy wartości Zgodnie z tradycją obchody rozpoczęły się w katedrze na Wawelu, gdzie na grobie fundatorów uczelni – króla Kazimierza Wielkiego, królowej Jadwigi oraz króla Władysława Jagiełły – zostały złożone wieńce i kwiaty. Następnie w auli Collegium Novum odbyło się uroczyste posiedzenie Senatu UJ. Zgromadzonych powitał hymn „Gaude Mater Polonia”, odśpiewany przez Chór Akademicki UJ. Zaraz po nim prof. Jacek Popiel oficjalnie rozpoczął posiedzenie w dniu 658. rocznicy fundacji naszej Alma Mater. Ostatnie lata nie należały do najłatwiejszych w historii uczelni. Uniwersytet musiał przejść wiele prób i dostosować się do nowych realiów, które zesłały zarówno światowa pandemia, jak i wojna w Ukrainie. Wdrożenie niezbędnych rozwiązań wymagało ogromnego nakładu pracy ze strony wszystkich pracowników UJ, a także wsparcia od studentów i doktorantów. – Mierzymy się wszak nieustannie z coraz to nowymi wyzwaniami, które wymagają od nas roztropności, determinacji i umiejętności wynajdywania rozwiązań dla problemów i sytuacji, które stają na naszej drodze – powiedział rektor. Zarówno kadra uniwersytecka, jak i cała społeczność UJ poradziły

4

czerwiec 2022

Pisarz Wiesław Myśliwski odbierający tytuł doktora honoris causa z rąk rektora UJ prof. Jacka Popiela sobie w obliczu napotkanych trudności. – W tych trudnych okolicznościach w sposób szczególny doceniamy wartości, które proponują nam sztuka, sztuki piękne, muzyka i literatura, poezja, a może szczególnie proza, stawiająca przecież tyle pytań na temat fundamentalnych problemów etycznych i egzystencjalnych – z dumą mówił prof. Jacek Popiel. Honor dla laureata nagrody Nike Podczas uroczystych obchodów Święta UJ tytuł doktora honoris causa został przyznany Wiesławowi Myśliwskiemu, wybitnemu polskiemu pisarzowi, dwukrotnemu laureatowi Nagrody Literackiej „Nike”, przedstawicielowi nurtu wiejskiego, który pisząc, czerpie z doświadczenia chłopskiego i chłopskiej mowy żywej. Pisarz otrzymał tytuł w szczególności za całokształt twórczości literackiej, wiarygodne portretowanie Polaków w trudnym

okresie od 1918 roku do przełomu XX i XXI wieku, wprowadzanie do literatury żywej mowy naszej ludności oraz obrazowanie sytuacji społecznych przez pryzmat przeżyć jednostki. – W ten sposób składamy najpiękniejsze podziękowania za jego niezwykłe utwory prozatorskie i dramatyczne, które jak w soczewce skupiają w sobie złożoność ludzkiego doświadczenia – mówił rektor UJ. Tytuł doktora honoris causa nadawany jest przez Uniwersytet od 1815 roku. To niezwykłe wyróżnienie przyznawane jest tym, którzy w sposób szczególny zasłynęli w świecie literatury. W gronie wyróżnionych doktoratem honorowym znajdują się Henryk Sienkiewicz, Leopold Staff, Czesław Miłosz, Stanisław Lem, Gustaw Herling-Grudziński czy Olga Tokarczuk. Laudację do Wiesława Myśliwskiego wygłosiła prof. Anna Łebkowska z Wydziału Polonistyki.

– Wiesław Myśliwski to pisarz na tyle wyrazisty i rozpoznawalny, że bywa określany mianem osobnego, oddzielnego, niedającego się wpisać w istniejące podziały. To pisarz, któremu obce są chwilowe mody czy zabieganie o szybki sukces. Jako twórca absolutnie znakomity nie musi tego robić. Dobra literatura wciąż jeszcze broni się sama, a wyjątkowość i niezwykłość to jej wyznaczniki bez trudu dające się wychwycić w jego dziele – mówiła prof. Łebkowska. – Dziękuję władzom uniwersytetu za tę godność, choć nie wiem, czy moja literatura na to zasłużyła. To nie kokieteria, zbyt długo żyję i zbyt dużo wiem o literaturze, aby nie zdawać sobie sprawy i nie odnosić tego również do siebie, że dzieje literatury to cmentarzysko i tylko nielicznym udało się zmartwychwstać – powiedział Wiesław Myśliwski. Wiktoria Staniewska

fot. Anna Wojnar


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Wieści z UJ

Źródło informacji: www.uj.edu.pl

Najlepsze w trójboju

Małopolanin i Człowiek Roku są z UJ Prof. Wojciech Nowak, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 2012-2020, został uhonorowany tytułem Małopolanina Roku 2020, a tytuł Człowieka Roku 2020 trafił do prof. Andrzeja Matyi, kierownika Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej i Stanów Nagłych oraz II Katedry Chirurgii Ogólnej Wydziału Lekarskiego UJ CM. Pierwszy z wyróżnionych został nagrodzony za budowę Szpitala Uniwersyteckiego, dokończenie budowy Kampusu 600-lecia Odnowienia UJ oraz wkład w rozwój i promocję polskiej nauki i kultury. – Tytuł przyznany jest ad personam i oczywiście jestem z tego dumny, ale jest to nagroda dla zespołu ludzi, z którymi współpracowałem, dla ludzi, którzy chcieli pomóc – powiedział były rektor UJ. Podobnie wypowiedział się prof. Andrzej Matyja, podkreślając: – Tytuł Człowieka Roku nie może być wyróżnieniem tylko mojej osoby. Przyjmuję go w imieniu wszystkich lekarzy, pielęgniarek, położnych, ratowników medycznych, fizjoterapeutów, laborantów, farmaceutów – mówił. Uroczystość przyznania tytułów odbyła się 10 maja w auli Collegium Novum UJ, a wręczali je wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego Kazimierz Barczyk oraz rektor UJ prof. Jacek Popiel. Marcelina Koncewicz

Centrum z gwarancją nowoczesności W nowo otwartym Centrum Innowacyjnej Edukacji Medycznej UJ CM (CIEM UJ CM) studenci będą mogli np. ćwiczyć umiejętności praktyczne oraz uczyć się wnioskowania klinicznego w środowisku imitującym prawdziwe warunki ich przyszłej pracy. Nowocześnie wyposażona jednostka obejmuje m.in. dwie sale intensywnej terapii, dwie sale szpitalnego oddziału ratunkowego, blok operacyjny, salę porodową i salę środowiskową z symulatorem karetki. Wszystkie te pomieszczenia symulacji charakteryzuje tzw. wysoka wierność, dzięki czemu możliwe będzie wykonywanie badań w czasie rzeczywistym z prezentowaniem różnych funkcji fizjologicznych. Pozwoli to na wywoływanie różnego rodzaju objawów chorobowych według ułożonego scenariusza symulacyjnego. W ramach Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój wdrożony zostanie szeroki zakres symulacji medycznej dostosowanej do potrzeb dydaktycznych w całym toku kształcenia. Szkolone są także kadry i opracowywane materiały dydaktyczne. Na wrzesień br. planowane jest zorganizowanie 2. edycji Letniej Szkoły Symulacji. Środki na rozbudowę i przebudowę CIEM UJ CM (51 mln zł) zostały pozyskane z uczelni, Unii Europejskiej i Ministerstwa Zdrowia. Marcelina Koncewicz fot. Anna Wojnar, uj.edu.pl

Akademickie Mistrzostwa Polski (AMP) w trójboju siłowym klasycznym były rozgrywane 6-8 maja w Katowicach, a ich organizacją zajmował się Uniwersytet Śląski. W rywalizacji wzięło udział 318 zawodników i 146 zawodniczek. Kadra Uniwersytetu Jagiellońskiego kobiet w składzie: Martyna Kopania, Weronika Kawa, Joanna Sałek, Patrycja Panasiuk, Julia Broź zwyciężyła w klasyfikacji generalnej. Sukces był możliwy m.in. dzięki świetnemu występowi Joanny Sałek, która zdobyła kolejne mistrzostwo Polski, i Julii Broź, która sięgnęła po dwa medale – złoty w klasyfikacji uniwersytetów w kategorii 63 kg i brązowy w klasyfikacji generalnej. Dobrym występem na AMP może pochwalić się także kadra męska, której przedstawiciel, Dominik Nowogórski, zdobył srebro w klasyfikacji uniwersytetów w kategorii wagowej 74 kg. Nad reprezentacją UJ opiekę sprawował Janusz Świerczek. Marcelina Koncewicz

28 tys. zł dla młodych uczonych Prestiżowe stypendia Fundacji na rzecz Nauki Polskiej trafiły do 10 młodych naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W ramach programu START nagradzanych jest 100 najlepszych osób reprezentujących wszystkie dziedziny nauki. Roczne stypendium w wysokości 28 tys. złotych ma wesprzeć stawiających pierwsze kroki uczonych i zachęcić ich do dalszego rozwoju. Wśród wyróżnionych z Uniwersytetu Jagiellońskiego znaleźli się: Marcin Drop (Wydział Farmaceutyczny), dr Jakub Dybaś (Wydział Chemii), Aleksandra Kopacz (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii), dr Inga Korolczuk (Wydział Filozoficzny), dr hab. Mateusz Koziej (Wydział Lekarski), Michał Magott (Wydział Chemii), Agata Pawlina (Wydział Filologiczny), dr Klaudia Sychta (Wydział Biologii), Aleksandra Synowiec (Małopolskie Centrum Biotechnologii), Przemysław Zawadzki (Wydział Filozoficzny). Nabór wniosków do kolejnej edycji konkursu rozpocznie się jesienią br., a stypendia sfinansują FNP, Narodowy Bank Polski oraz prywatni darczyńcy. Marcelina Koncewicz

Dofinansowanie na badania Na pierwszej liście rankingowej szóstej edycji konkursu Miniatura na pojedyncze działania naukowe znalazły się trzy przedstawicielki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dr hab. Katarzyna Dubas-Jakóbczyk (Wydział Nauk o Zdrowiu), dr Magdalena Maciuszek (Wydział Biologii) i dr inż. Monika Stefańska (Wydział Lekarski) otrzymały z Narodowego Centrum Nauki (NCN) dofinansowanie na badania wstępne i pilotażowe. Badaczki zajmują się kompetencjami menadżerów zarządzających szpitalami, polaryzacją neutrofili ryb i ekspresją genów w mysim modelu zapalenia mięśnia sercowego. Konkurs, w którym zostały nagrodzone, ma na celu wspierać działania naukowe prowadzące do przygotowania projektu badawczego planowanego do złożenia w konkursach ogólnokrajowych i międzynarodowych. Wysokość środków, które można uzyskać, wynosi od 5 tys. do 50 tys. zł, a budżet całego konkursu to 20 mln złotych. Nabór wniosków w konkursie jest prowadzony w trybie ciągłym i potrwa do 31 lipca br. Marcelina Koncewicz

czerwiec 2022

5


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Rozmowa z administratorką profilu „Memellonian University”

Czy można śmiać się z naszej uczelni? Odpowiadając na powyższe pytanie: można. Zwłaszcza jeśli robią to studenci tej uczelni, którzy kreując żarty na jej temat, pokazują też ogromny dystans do samych siebie i do swoich studiów. Idealnym przykładem na potwierdzenie tej teorii jest strona „Memellonian University”. Ten fanpage na Facebooku w tym momencie obserwuje ponad 21,5 tys. osób. Co można tam znaleźć? Memy i grafiki o zabarwieniu humorystycznym dotyczące Uniwersytetu Jagiellońskiego. Teraz warto zadać pytanie: dlaczego mielibyśmy się śmiać z własnych studiów? O tym i o innych aspektach prowadzenia takiego profilu w mediach społecznościowych opowiada administratorka strony Memellonian University. Dlaczego chciałaś pozostać anonimowa? Myślę, że nie jestem anonimowa dla wszystkich. Jeśli ktoś bacznie obserwuje fanpage, to pojawiają się tam tematy związane z moimi studiami, z moim wydziałem czy kierunkiem. Nie studiuję na bardzo liczebnym kierunku, więc uważam, że łatwo mnie zidentyfikować. Wiele osób wie, czym się zajmuję. Ale szerszej publiczności nie jesteś znana. I chcesz pozostać anonimowa też tutaj, w wywiadzie. Wydaje mi się, że nie jest to potrzebne. Na fanpage’u nie pojawiam się raczej „osobowo”, nie jest to forma bloga, nie opisuję tam swojego życia. Tam są obrazki, które są związane ze studiowaniem albo po prostu z życiem UJ. Ten fanpage idealnie scala to, co łączy wszystkich studentów UJ. Ale zastanawiam się, po co śmiejemy się z własnej uczelni? Wydaje mi się, że ja to robię, bo chcę pokazać innym, że mam tak samo. Pokazuję tam jakieś wspólnotowe doświadczenia, które są czasem trudne, ale staram się je obracać w żart.

6

czerwiec 2022

Dużo treści na fanpage’u dotyczy np. USOS-a, z którym studenci zmagają się przy rejestracji na przedmioty, często publikuję coś związanego z zachowaniami prowadzących, które też są wszystkim studentom znane. Skąd wziął się pomysł na „Memellonian University”? Pomysł nie jest mój, ponieważ autorem fanpage’a jest mój kolega, który teraz jest na nim mało aktywny, całość działalności przejęłam ja. Najpierw działałam na stronie jako moderator, potem administrator. Wydaje mi się, że teraz tworzę tam większość treści, zostałam trochę wprowadzona w pomysł, który istniał już wcześniej. Kiedy się tam pojawiłam, na fanpage’u było około 10 postów. Najpierw funkcjonowało to na zasadzie żartów z uczelni w gronie znajomych na Facebooku, później „Memellonian University” bardziej się rozrosło. Rozrosło się chyba dosyć konkretnie, bo na ten moment strona została polubiona przez ponad 21,5 tys. osób. Czy na początku istnienia fanpage’a spodziewałaś się, że spotka się on z aż takim zainteresowaniem? Takie liczby są dla mnie niewyobrażalne. Kiedyś tych fanów było dużo mniej, nawet z tej okazji pojawił się na stronie mem, który opowiadał o tym, że gdyby zebrać wszystkich miłośników strony w Sali Auditorium Maximum UJ, to praktycznie zostałaby ona zapełniona. Teraz ta liczba ciągle się powiększa. Myślę, że nie spodziewałam się takiego rozwoju. Ale dotarło do mnie, że tych osób będzie przybywać, dlatego że ludzie potrzebują rozrywki i takiej formy żartu doty-

czącej uczelni. Memy i grafiki, które tam publikuję, gromadzą wielką część społeczności Uniwersytetu, ale także jego absolwentów czy prowadzących. Widzę to, przeglądając reakcje na posty i komentarze.

Wspomniałaś, że prowadzący komentują Twoje posty. Czy podchodzą do tego raczej z dystansem i potrafią żartować z uczelni, która jest ich miejscem pracy, czy spotykasz się z ich krytyką? Nigdy nie trafiłam na krytyczny komentarz mówiący o tym, że godzimy w godność i majestat Uniwersytetu. Negatywne komentarze, które się zdarzają, dotyczą raczej formy danego żartu. Ale nie spotkałam się z zarzutem, że nie powinniśmy się śmiać z Uniwersytetu, dlatego że jest Uniwersytetem. Dzisiaj mamy wiele możliwości przy formie publikowania. Dlaczego zdecydowałaś się akurat na memy? Ja dobrze czuję się w formie wizualnej, memy można two-

rzyć w najprostszych graficznych programach na telefonie czy na komputerze. Gdybym wybrała bardziej złożoną, „instagramową” formę, musiałabym poświęcić na to zdecydowanie więcej czasu i pracy. Memy produkuję dosyć szybko, co sprawia, że prawie natychmiast mogą pojawić się na stronie. Z innymi formami ten proces byłby dłuższy, a to nie do końca mi odpowiada. Jak wygląda praca nad przygotowywaniem treści na „Memellonian University”? Zdarza się wiele razy, że dostaję memy od osób, które obserwują fanpage, co sprawia, że często są one publikowane na stronie, oczywiście z oznaczeniem, kto jest autorem danego mema czy grafiki. Czasem też inspiruję się ich pomysłami, co potem przekuwam w treść dodawaną na fanpage’u. Są też stałe treści, takie jak np. USOS i cały folklor związany z jego często problematycznym działaniem, z rejestracją na przedmioty. Podobnym tematem jest nauczanie zdalne, gdzie można znaleźć wiele zabawnych aspektów. Masz plany na rozwijanie „Memellonian University”? Czy może ta forma, w której to obecnie działa, odpowiada Ci i chciałabyś przy niej zostać? Na razie taka forma mi odpowiada. Miałam kilka pomysłów na rozwój strony, ale obawiam się, że gdybym coś diametralnie zmieniła, mogłabym stracić grono odbiorców, którym inny rodzaj żartów z uczelni nie przypadnie do gustu. Czuję się dobrze w tym stylu prowadzenia social mediów. Rozmawiała: Izabela Olczyk

fot. Facebook Memellonian University


uniwersytet > studenci > kultura > sport

fot. Facebook Memellonian University

czerwiec 2022

7


uniwersytet > studenci > kultura > sport Cykl „Wokół kół”

A ty co myślisz? Czyli o tych, co penetrują mózg To i inne podobne pytania zadają studenci i studentki, którzy zdecydowali się pójść o krok dalej i zrobić coś więcej. Zaciekawieni? Poznajcie kolejne wyjątkowe uniwersyteckie koło! Koło Naukowe Studentów Kognitywistyki UJ (KNSK UJ) istnieje tak długo, jak same studia kognitywistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, czyli 12 lat. Zrzesza 28 pasjonatów poznawania możliwości ludzkiego mózgu i sztucznej inteligencji. Członkowie koła poszerzają tu wiedzę z różnych dziedzin naukowych, m.in. neurobiologii, matematyki, filozofii, psychologii i lingwistyki w celu modelowania procesów poznawczych, takich jak: uwaga, pamięć, emocje czy świadomość. Kluczowe pytanie badawcze, które sobie zadają, brzmi: czym jest poznanie i w jaki sposób można je skutecznie badać? Na tle koła wyróżnia się sekcja metanaukowa, która jest współtworzona wraz z Kołem Naukowym Studentów Psychologii UJ. W jej ramach prowadzone są wykłady specjalne, spotkania seminaryjne oraz spotkania kolektywu statystycznego „Szerszeń”, podczas których studenci uczą się programować i analizować dane w języku programowania R oraz środowisku Rstudio. W przyszłym semestrze planowane jest również wznowienie aktywności obecnie zawieszonej sekcji ExMind. Opiekę naukową nad kołem sprawuje dr Błażej Skrzypulec, a w zarządzie koła działają: prezes Iwona Przybył, zastępca prezesa Piotr Litwin oraz Sekretarz Aliaksandra Doinich. Kogni jak...? – O kognitywistyce dowiedziałam się, przeglądając ofertę studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zależało mi na kierunku, który nie zamknie mnie w ramach jednej dziedziny i pozostawi szerokie możliwości swobodnego wytyczania dalszej ścieżki naukowej – mówi

Zarząd KNSK, od lewej: Piotr Litwin (zastępca prezesa), Iwona Przybył (prezes), Aliaksandra Doinich (sekretarz) Zofia Domagalska, członek KNSK UJ. Koło stara się podejmować działania, które z jednej strony wprowadzą studentów w swoją tematykę, a z drugiej wypromują kognitywistykę w społeczeństwie. Od 2018 roku KNSK prowadzi spotkania z cyklu „Kogniak”, którego nazwa jest połączeniem słów „Kogni[tywistyka]” oraz „jak?!” i nawiązuje do pewnego trunku. Na spotkaniach członkowie uczą się analizować artykuły naukowe, przygotowywać ich opracowania i przemawiać publicznie. W bieżącym roku rozpoczęli projekt „CS_Student_Reading_Prompt”, czyli serię postów publikowanych na stronie KNSK na Facebooku, w których przybliżane są artykuły kolejnych numerów czasopisma „Trends in Cognitive Sciences”. Co po Kogni? – Jako że wiele osób na kierunku stawia sobie praktyczne pytanie, co można robić po studiach, z okazji 10-lecia istnienia koła uruchomiono

cykl spotkań „Co po Kogni?”. Na spotkania zapraszani są absolwenci, którzy opowiadają członkom KNSK, jak potoczyła się ich dalsza droga – opowiada Iwona Przybył, prezes koła. W bieżącym roku akademickim cykl został uzupełniony nową inicjatywą „Poznaj naszych naukowców!”, będącą serią wykładów specjalnych wygłaszanych przez pracowników naukowych naszego Uniwersytetu. Celem spotkań jest przybliżenie aspektów pracy naukowej oraz prowadzenia badań. W ramach cyklu KNSK podjęło współpracę z Consciousness Lab, LangUsta Lab oraz Social Robotics Lab, które działają na Wydziale Filozoficznym. Poza Kraków, poza Polskę Członkowie KNSK organizują dwie konferencje naukowe: międzynarodową Cracow Cognitive Science Conference (CCSC) oraz ogólnopolską Open Polish Science (OPOS). W maju bieżącego roku odbyła się 13. edycja CCSC pod ha-

słem „4E: Embodied, Embedded, Enacted, Extended”. Edycja była dla koła szczególna, bo odbyła się po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią oraz powstała we współpracy z Kołem Naukowym Studentów Kognitywistyki Uniwersytetu Śląskiego „Do góry mózgami”. Obecnie prowadzona jest rekrutacja do zespołu koordynatorów kolejnej edycji, która odbędzie się w maju 2023 roku. Jednocześnie trwają prace nad 2. edycją OPOS’a – konferencji, której celem jest promowanie oraz popularyzowanie otwartej, rzetelnej i dostępnej nauki. Wydarzenie powstaje we współpracy z Kołem Naukowym Studentów Psychologii UJ. Jak dołączyć? Bardzo prosto! Należy zeskanować poniższy kod QR i wypełnić ankietę rekrutacyjną, a następnie KNSK poinformuje Cię o dalszych krokach. – Można tutaj znaleźć wsparcie dla swoich pomysłów i nauczyć się wielu rzeczy. Jeżeli student/ka chce wyciągnąć ze studiów jak najwięcej, to przede wszystkim trzeba zapisać się do koła – zachęca Aliaksandra Doinich, sekretarz KNSK UJ. Organizacja jest otwarta na nowych członków oraz współpracę wydziałową, międzywydziałową, jak i międzyuczelnianą. Olga Sochaczewska

https://forms.office.com/r/pdkh5P2ELA Strona koła na Facebooku: @kolokogniuj Grupa koła na Facebooku: www.facebook.com/groups/213994885428535 Adres e-mail koła: knskognitywistyki@gmail.com Strona koła: www.knsk.rkn.uj.edu.pl

8

czerwiec 2022

fot. materiały KNSK UJ


uniwersytet > studenci > kultura > sport Wrócił juwenaliowy korowód!

„Idziemy, śpiewamy, jest super zabawa” Ostatni studencki pochód juwenaliowy odbył się trzy lata temu, przed pandemicznym zastojem świata. Zarówno mieszkańcy Krakowa, jak i sami młodzi przebierańcy byli spragnieni emocji związanych z tym wydarzeniem, które ponownie przeszło ulicami miasta królów Polski. Na ten wyjątkowy moment czekało wielu studentów krakowskich uczelni. Pogoda już od rana rozpieszczała ciepłym słońcem. To sprawiło, że bez żadnych przeszkód juwenaliowy korowód przeszedł miejskimi ulicami w piątek 20 maja, czwartego dnia akademickiej imprezy. Pochód ruszył z ul. Budryka w Miasteczku Studenckim AGH o godzinie 10:00, przemieszczając się w kierunku Placu Szczepańskiego przez ul. Reymonta, Czystą, Krupniczą, Św. Anny i Rynek Główny. Wzięły w nim udział setki młodych ludzi, wesołych, roześmianych i poprzebieranych w barwne stroje, od narciarza przez doktora dżumę,

fot. Lucjan Kos

Królewnę Śnieżkę, Jokera, aż po papieża i Smerfy, za którymi kryli się członkowie Orkiestry Reprezentacyjnej Akademii Górniczo-Hutniczej. Gdy przemarsz dotarł do celu, Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski uroczyście przekazał studentom klucze do miasta. Po powitaniu reprezentacji krakowskich uczelni wyższych i krótkich przemówieniach wydarzenie zwieńczył wspólny taniec belgijski. Jak oceniają korowód jego uczestnicy? – Niesamowita sprawa – bez wahania mówi Monika, która pierwszy raz brała udział w przemarszu. – Bardzo mi się to podoba: idziemy, śpiewamy, jest su-

per zabawa, integracja, można się przebrać, za kogo się chce. Myślę, że pandemia sprawiła, że zatęskniliśmy za taką wolnością, swobodą, a teraz jest super okazja, żeby to poczuć i ludzie z tego korzystają – kontynuuje. – Bardzo się cieszę, że byłam na tegorocznej „edycji” korowodu – opowiada Ola, która mimo kilku lat studiów dopiero debiutowała na imprezie. – Najbardziej podobały mi się przebrania ludzi, była miła atmosfera – wszyscy razem

złączeni. Po czasie zdalnej nauki w końcu można było poczuć nieco inne studenckie życie, oderwać się od rzeczywistości, w której trzeba się uczyć na kolejne kolokwia i egzaminy. W końcu coś fajnego! – mówi z uśmiechem. Justyna Arlet-Głowacka

czerwiec 2022

9


uniwersytet > studenci > kultura > sport Juwenalia 2022

„Wyżyłam się za wsze czasy”, czyli juwenaliowy zawrót głowy Wielki powrót juwenaliów, czyli największej studenckiej imprezy w roku, już za nami. Co się podczas nich działo, na jakie koncerty można się było wybrać i jak w Krakowie bawili się studenci – przeczytacie poniżej. Patrząc na frekwencję w trakcie koncertów i akcji towarzyszących, bez wahania można postawić tezę, że młodym ludziom brakowało takich doświadczeń. Ostatnie Juwenalia Krakoskie miały miejsce w 2019 roku, czyli trzy lata temu, jeszcze przed pandemią. Potem okoliczności epidemiologiczne nie zezwalały na organizację wydarzeń masowych, więc studenci musieli cierpliwie czekać na powrót tej cyklicznej imprezy. Koncerty, korowód, klubowe imprezy czy gra miejska to tylko nieliczne przykłady tego, co działo się w trakcie tegorocznej edycji akademickiego wydarzenia. Do wyboru, do koloru Juwenalia rozpoczęły się we wtorek 17 maja i trwały aż do niedzieli 22 maja. Większość wydarzeń odbywała się w Miasteczku Studenckim AGH (Strefa Plaża, Klub Zaścianek, Klub Studio), w Klubie Studenckim Żaczek oraz w Klubie Kwadrat. Niewątpliwie największą popularnością cieszyły się koncerty, ale do tego jeszcze wrócimy. Oprócz muzycznych akcentów studenci mogli także potańczyć na klubowych imprezach, których nie brakowało. Mieli także okazję obejrzeć film na świeżym powietrzu w trakcie kina plenerowego czy przebrać się w barwne stroje i ruszyć uroczystym korowodem ulicami Krakowa (relację z tego wydarzenia znajdziecie w tym wydaniu „WUJ-a”). Oprócz tego Samorząd Studentów UJ przygotował Juwenaliową Grę Miejską, utrzymaną w detektywistycznej atmosferze tajemniczej zbrodni dokonanej na terenie miasta. Niech żyje bal Wśród tegorocznych wykonawców każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Nie brakowało współczesnego rapu, który reprezentowali tacy artyści jak Paluch, Żabson, Słoń, Małpa czy Miuosh. Pojawiła się też muzyka z nieco alternatywnego i eksperymentalnego nurtu w postaci

10

czerwiec 2022

Patrząc na frekwencję w trakcie koncertów i akcji towarzyszących, bez wahania można postawić tezę, że młodym ludziom brakowało takich doświadczeń. Ostatnie Juwenalia Krakoskie miały miejsce w 2019 roku, czyli trzy lata temu, jeszcze przed pandemią. Marie i Nameny Lala, a popowe wykonania zapewniła m.in. Natalia Nykiel. Również fani cięższych brzmień mogli zaspokoić swoje juwenaliowe potrzeby, uczestnicząc w koncertach takich formacji jak Transgresja czy Łydka Grubasa, a do tego rockowy Happysad, Strachy na Lachy i alternatywny Organek. Wielu studentów wybrało się także na występ znanej polskiej gwiazdy, jaką jest Maryla Rodowicz. Na jej koncercie nie zabrakło kultowych już utworów, śpiewanych przez wszystkie pokolenia Polaków. Zabawa trwała do późnej nocy, a emocje wprost unosiły się nad roztańczonym tłumem. Studencka publiczność zapewniła artystom niezawodne wsparcie, śpiewając wspólnie refreny, prosząc

o bis i nagradzając każdy występ gromkimi brawami. Jak się bawicie?! O tym, czym naprawdę są juwenalia i czy zabawa była udana, najlepiej opowiedzą uczestnicy tych imprez. – Byłam na całym wydarzeniu z Happysad, bardzo zaskoczył mnie support – był świetny! Wyśmienicie bawiłam się też na Pidżamie Porno. Na takim koncercie nie byłam od początku pandemii. W końcu się wybawiłam, wyskakałam, wyżyłam za wsze czasy! Bardzo mi tego brakowało – opowiada Magda, stała bywalczyni juwenaliów, jednak debiutantka na ich krakowskiej odsłonie. – Zespoły są świetne, grają mocno, jedzenie też jest ekstra, a piwo jest dobre – podsumowuje

Kamil, który przyjechał na zaproszenie znajomego aż z Kielc. – Byłyśmy na korowodzie – to jest piękne, jak ludzie się przebierają i udają „nienormalnych” (śmiech). Wybrałyśmy się też na grę terenową, organizowaną przez Samorząd UJ – opowiada Magda, dla której to też pierwsze juwenalia w życiu. Kinga, również rozpoczynająca przygodę z tym wydarzeniem, także jest zadowolona z koncertu, na którym była. – Fajna muzyka, super się bawiłam, myślę, że powinnam częściej na takie akcje wychodzić i korzystać z tego studenckiego życia. Zdałam sobie sprawę, że przecież studia to coś więcej niż nauka i egzaminy – mówi. Justyna Arlet-Głowacka

fot. Martyna Szulakiewicz-Gaweł


Fotoreportaż Juwenalia 2022 Zdjęcia: Martyna Szulakiewicz-Gaweł


Fotor e portaż

Juwenalia 2022 Zdjęcia: Justyna-Arlet Głowacka, Lucjan Kos


uniwersytet > studenci > kultura > sport Mity i wymagania dotyczące krwiodawstwa

Krwi nie można wyprodukować. Dlatego jest taka bezcenna Mimo że krwiodawstwo staje się coraz popularniejsze, wielu osobom wciąż brakuje podstawowej wiedzy na jego temat, a w internecie możemy spotkać się z wieloma mitami. Zdają sobie z tego sprawę Katarzyna Baran i Julia Jarczyk, studentki czwartego roku analityki medycznej UJ, które w rozmowie z nami starały się wytłumaczyć najistotniejsze kwestie. Niedawno zakończyła się koordynowana przez was akcja „PanDa Kropelkę”. Jak podsumowałybyście tegoroczną edycję? Julia Jarczyk: Jesteśmy pozytywnie zaskoczone i zadowolone z uzyskanych efektów. Na donację zgłosiły się 43 osoby, z czego 34 zakwalifikowały się jako dawcy krwi, którzy pomogli nam uzbierać ponad 15 litrów, czyli krew dla 3 osób. Zainteresowaniem cieszyły się też organizowane przez nas konkursy. Była to już piąta odsłona „PanDy”. A jak to wszystko się zaczęło? Katarzyna Baran: Pomysł na stworzenie takiej inicjatywy przewijał się od początku powstania Studenckiego Towarzystwa Diagnostów Laboratoryjnych CM UJ, a samą „PanDę” rozpoczęliśmy w 2018 roku. Początkowo polegała na tym, by edukować, dlatego odwiedzaliśmy wydziały UJ i organizowaliśmy spotkania, na których wyjaśnialiśmy, na czym polega oddawanie krwi oraz jaka jest rola diagnosty laboratoryjnego. Później dołączył do nas krwiobus. Zależy nam na tym, żeby akcja była cyklicznie odnawiana. Zachęcam też do podejmowania takich inicjatyw, bo one kształtują i rozwijają. Gdy widziałyśmy uśmiechy krwiodawców, wiedziałyśmy, że było warto. Wiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na oddanie krwi. Co zatem jest wymagane, a co nas dyskwalifikuje? JJ: Głównym wyznacznikiem jest wiek, więc przedział 18 – 65 lat, by nie obciążać organizmu. Wymagana jest też waga powyżej 50 kilografot. archiwum prywatne

mów. Trzeba być w pełni zdrowym od minimum dwóch tygodni. Do przeciwwskazań należą przekłucie jakiejś części ciała czy wykonanie tatuażu, po takim zabiegu musimy odczekać pół roku. Dzień przed oddaniem nie możemy pić alkoholu. KB: Sama ze względu na przeciwwskazania nie mogę zostać dawcą, ale postanowiłam szukać sposobów, by dotrzeć do tych, którzy mogą, a także promować ideę, tłumaczyć i obalać mity.

Jeśli ktoś się już zdecydował na oddanie krwi, to w jaki sposób powinien się do tego przygotować? JJ: Ważny jest dzień przed i sam dzień oddania. Ze względu na własne bezpieczeństwo pamiętajmy, by dobrze się wyspać, a rano zjeść śniadanie. Trzeba się nawadniać, by krew szybciej płynęła. Ilość pobieranej krwi jest bezpieczna i ta utrata nie robi nam żadnej krzywdy, ale powinniśmy tego dnia zadbać o siebie – zrobiliśmy przecież coś dobrego dla innych!

KB: Myślę, że kluczowe jest też nastawienie. Trzeba czuć, że chcemy oddać cząstkę siebie. Istotna jest świadomość, że faktycznie możemy pomóc. A co w sytuacji, gdy niedawno przeszliśmy Covid? JJ: Jak w przypadku różnych infekcji, wskazany jest odstęp czasowy. Pamiętajmy też o restrykcjach, czyli o konieczności ubierania maseczki w miejscu oddawania krwi.

Z jakimi mitami najczęściej się spotykacie? KB: Cały czas wiele osób nie wie, ile tak naprawdę krwi musimy oddać, a przez to myślą, że im to zaszkodzi. Pamiętajmy, że 450 mililitrów to bezpieczna ilość. Często pojawiającym się mitem jest też uzależnienie. Wynika to z wątpliwości, że po oddaniu krwi ona się nadprodukuje, będziemy mieli jej za dużo i zostaniemy zmuszeni do częstego oddawania, przez co się od tego uzależnimy. To mit, nasz organizm wraca do stanu normy

i jest to cudowne, że dąży do balansu i równowagi. Wśród zainteresowanych często pojawia się pytanie o ból. JJ: Mimo grubszej igły ja nie pamiętam bólu. Co ciekawe, po oddaniu czuję się lepiej niż przed. Odczuwam spełnienie i radość, że mogłam pomóc. Od kilku lat jesteś dawcą. Jak zaczęła się ta przygoda? JJ: Było to na liście moich marzeń do zrealizowania po 18. urodzinach. Od tamtej pory staram się robić to regularnie. Nie skupiam się na tym, ile razy już oddałam krew. Dopóki mogę, to oddaję. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. Jak zachęciłybyście niezdecydowane osoby? KB: Pamiętajmy, że nie mamy gwarancji, że sami nigdy nie będziemy potrzebowali takiej pomocy. Co jeśli lekarz zadzwoni do banku krwi i usłyszy, że nie ma wystarczającej jej ilości dla uratowania naszego życia? Myślę, że warto postawić się na miejscu potrzebujących, sami możemy kiedyś nimi być. JJ: Na zajęciach w szpitalu widziałyśmy osoby, które miały wykonywaną transfuzję. Był to zabieg ratujący życie i pomagający powrócić do normalnego funkcjonowania. Krwi nie da się wyprodukować, jej budowa jest zbyt skomplikowana. Można ją tylko pozyskać od drugiej osoby. Dlatego jest tak unikalna i bezcenna. Rozmawiała: Karolina Iwaniec

czerwiec 2022

13


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rozmowa z laureatką konkursu „Interstudent 2022”

„Chcę żyć kolorowo!” Choć Yiyu Chen spędziła w Chinach większość życia, świetnie mówi po polsku. Tę umiejętność zawdzięcza studiom polonistycznym w swojej ojczyźnie oraz rocznemu stypendium w Polsce. Obecnie mieszka w Krakowie, gdzie studiuje prawo i udziela się społecznie. Niedawno współreprezentowała też UJ w międzynarodowym konkursie PAX Moot Court w Paryżu. Opowiedziała nam o nauce polskiego, różnicach kulturowych oraz planach na przyszłość.

„Już po raz dwunasty rozstrzygamy konkurs Interstudent, w którym nagradzamy najlepszych zagranicznych studentów zdobywających wykształcenie w polskich uczelniach. Szukamy – jak co roku – ludzi ambitnych, dobrych studentów, ale przede wszystkim aktywnych, zaangażowanych, budujących mosty między kulturami” – czytamy na stronie internetowej konkursu. W tym roku nagrodę specjalną dostała właśnie Yiyu Chen studiująca na UJ.

W konkursie „Interstudent” na najlepszego studenta zagranicznego w Polsce dostałaś nagrodę specjalną za zaangażowanie w działalność społeczną. Czym dokładnie się zajmujesz? Pracuję jako wolontariuszka w Instytucie Konfucjusza. Uczę chińskiego i pomagam w organizacji spotkań dotyczących kultury Chin. Czasem podejmuję się też tłumaczenia ad hoc. Byłam na przykład tłumaczką podczas przesłuchania świadka w organach państwowych. Dlaczego to robisz? Żeby moje życie było kolorowe i nie ograniczało się tylko do prawa. Życie to nie tylko nauka. Dzięki wolontariatowi poznałam nowych ludzi i pozytywnie zaskoczyło mnie, że coraz więcej osób chce się uczyć chińskiego. A jak zainteresowałaś się językiem polskim? To był szczęśliwy przypadek. Chciałam studiować germanistykę, ale się nie dostałam i tak trafiłam na polonistykę. Naszymi głównymi zajęciami były mówienie, czytanie, pisanie i słuchanie. Czytaliśmy też „Ogniem i mieczem” i „Solaris” oraz wiersze Wisławy Szymborskiej, oglądaliśmy „Wesele”.

14

czerwiec 2022

Co było najtrudniejszym elementem nauki? Nauka mówienia, bo przy każdej wypowiedzi musiałam myśleć o gramatyce. W chińskim nie ma odmiany przez przypadki. Za to są podobne dźwięki jak w polskim. Jak wspominasz pierwszą wizytę w naszym kraju? To była moja pierwsza podróż za granicę, więc byłam bardzo podekscytowana. Najbardziej zaskoczyło mnie, że Polacy tak dużo jedzą i piją. Tradycyjny polski obiad składa się z zupy, dania głównego i deseru – taka porcja jest dla Chińczyków za duża. Mnie wystarczy tylko danie główne. Czemu przeniosłaś się tu na stałe? Uczyłam się polskiego cztery lata i nie chciałam rezygnować z nauki. Poza tym chciałam studiować za granicą. To był sposób, by połączyć język i studia. Studiujesz wymagający kierunek w obcym języku. Nie jest to dla Ciebie trudne? Jest (śmiech), ale jest też ciekawie. Pierwsze trzy lata były bardzo ciężkie, ale przeżyłam. Wszyscy prowadzący, z którym miałam bezpośredni kontakt, są zdolni i sympa-

tyczni. Nie tylko posiadają ogromną wiedzę, ale również bardzo szczegółowo i cierpliwie wyjaśniają każdą moją wątpliwość. Koledzy też są świetni. Pożyczają mi notatki, doradzają w kwestiach organizacyjnych, zapraszają na różne wyjścia… Dzięki nim na pewno dam sobie radę z tymi studiami. Jak twoja rodzina znosi rozłąkę? W domu bywam raz w roku. Tęsknimy za sobą, ale na szczęście możemy rozmawiać przez Internet. Czego, oprócz najbliższych, brakuje Ci w Polsce? Urodziłam się w Syczuanie, gdzie kuchnia jest pikantna – potrawy, które są ostre dla Polaków, dla mnie takie nie są. Dlatego przywiozłam z Chin różne pikantne przyprawy. A co sądzisz o polskiej kuchni? Kluski śląskie i placki ziemniaczane są bardzo dobre. Muszę też pochwalić polskie lody i ciasta, są lepsze niż chińskie. Czym studia w Chinach różnią się od tych w Polsce? Większość polskich studentów lubi robić wszystko na ostatnią chwilę, co u nas jest rzadkie. Poza tym w Chinach wykładowcy ca-

ły czas mówią, a studenci notują; brakuje dyskusji na zajęciach. Z kolei polscy studenci są bardzo aktywni, jest interakcja między nimi a prowadzącymi. To bardzo mi się podoba. Jakie rady dałabyś studentom wybierającym się do Chin? Przed wyjazdem trzeba na pewno coś wiedzieć o Chinach. Na miejscu warto skorzystać z okazji i nauczyć się języka. Sugeruję też zwiedzić nie tylko Szanghaj i Pekin – polecam południowe miasta, na przykład Chengdu i Yunnan, bo są tam piękne krajobrazy i dobre jedzenie. Co zamierzasz robić po studiach? Od dawna interesuję się prawem prywatnym międzynarodowym i chcę zostać adwokatem specjalizującym się w tej dziedzinie. Ale jeśli zaraz po studiach nie znajdę dobrej pracy w międzynarodowej korporacji albo jakiejś organizacji, pójdę na doktorat. Zobaczymy, mam jeszcze czas na decyzję. Rozmawiała: Ewa Zwolińska

fot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport 7. urodziny UJOT FM

Huczne urodziny uczelnianego siedmiolatka, czyli UJOT FM świętuje W środę 4 maja przed budynkiem Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ studenci mogli zobaczyć namiot, baloniki, a ci szczęściarze, którzy się załapali, zostali również poczęstowani tortem. Uwagę mógł też przykuć złoty balon z liczbą siedem. Czy przedsionek uczelni na pewno jest dobrym miejscem na 7. urodziny? Tak, o ile mowa o uczelnianym radiu! – 7 lat to już taki wiek, kiedy się wychodzi z przedszkola i idzie do szkoły – komentuje Marcin Kubat, opiekun radia. – Siedmiolatek już świetnie pisze, świetnie mówi, a to jest najważniejsze w radiu. Trzeba jeszcze tylko opanować emocje, stres, takie rzeczy, które się trenuje przed mikrofonem – dodaje. Radiowcy nie zdawali się być jednak tego dnia niczym zestresowani. Z okazji rocznicy rozpoczęcia działalności radia, zgodnie z tradycją, wyszli z namiotem przed budynek WZiKS-u, żeby tam od 10:00 do 16:00 nadawać audycje na żywo. Od północy do północy – Myślę, że główną atrakcją jest to, że jesteśmy tutaj na zewnątrz, bo normalnie siedzimy sami w swoim zaciszu, a tak to każdy może zobaczyć, jak wygląda radio od środka – mówi Nikodem Kuś, jeden z dziennikarzy studenckiego medium. Choć namiot należy już do urodzinowych tradycji, radiowcy i tak byli tym faktem podekscytowani, bo z powodu pandemii przez dwa lata nie było możliwości organizacji większych imprez. Tego dnia każdy, kto zdecydował się towarzyszyć jubilatom w ich święto, poczuł atmosferę radości. Co z tego, że tort przybył za wcześnie, a rozkładanie namiotu w pełnym słońcu zajęło radiowcom godzinę? Na tę chwilę UJOT FM czekało dwa lata, a jego członkowie zdawali się być zdeterminowani do zwalczania przeciwności. fot. Hanna Struska

Zresztą, nie tylko z przeciwnościami walczyli, ale też z niedoborem snu. UJOT FM ma bowiem tradycję, żeby w każde urodziny prezentować słuchaczom całodobową ramówkę. Tak, radiowcy siedzieli w studiu od północy z 3 na 4 maja do północy z 4 na 5 maja, by na radiowych falach zabawiać i informować odbiorców. Murawa jest dobra, czekamy na tłumy Oprócz namiotu i całodobowej ramówki dziennikarze UJOT FM rozdawali uczestnikom małe pamiątki w postaci przypinek, naklejek i długopisów, a także urodzinowy tort. Dużych rozmiarów ciasto pojawiło się chwilę po dwunastej w akompaniamencie „Sto lat”, zwabiając zapachem przechodniów. Potem było wspólne krojenie tortu, śmiechy, rozmowy, a po wszystkim

radiowcy wrócili prężnie do pracy, by kontynuować nadawanie całodobowej ramówki. Ostatnim większym elementem wydarzenia był konkurs, w którym można było wygrać trzy podwójne bilety na spektakl „Sen nocy letniej”. Wystarczyło jedynie opublikować w mediach społecznościowych post albo relację prezentującą, gdzie i w jaki sposób słuchacze świętują razem z radiem, a także oznaczyć w nim UJOT FM. Celem konkursu było dotarcie poprzez social media do maksymalnej liczby potencjalnych nowych słuchaczy. Marcin Kubat, opiekun radia, zapytany o ostatnie siedem lat działalności, odpowiada: – To radio jest polem do treningów. Porównuję to zawsze do treningów piłkarskich.

Ważne, żeby murawa, na której się gra w piłkę nożną, czyli w naszym przypadku studio, na którym się uprawia radio, była jak najlepsza. My gramy na murawie dobrej, dobrze wyposażonej, a trybuny przyjdą z czasem. Nie gramy na Allianz Arenie [stadionie piłkarskim Bayernu Monachium – przyp. red.], ale gramy na boisku z dobrą nawierzchnią. Widownia to będzie nasz następny krok – mówi. Nie zostało więc chyba nic innego, jak tylko życzyć wszystkiego najlepszego i szerokich trybun! Nawet pandemia nie zaszkodziła Internetowa rozgłośnia radia rozpoczęła pracę 4 maja 2015 roku. Wcześniej, od października 2014 roku, radiowcy przygotowywali „murawę do grania”, to znaczy oklejali studio piankami, montowali sprzęt, a także nagrywali pierwsze audycje, ale tylko dla siebie. 4 maja postanowili podzielić się pasją ze słuchaczami. Od tego czasu radio stopniowo zapełniało się ludźmi i autorskimi programami. Po wybuchu pandemii prace wstrzymano, a następnie przez rok nadawano zdalnie. W październiku ubiegłego roku radio wróciło do normalnego nadawania. Aleksandra Szmolke

czerwiec 2022

15


uniwersytet > studenci > kultura > sport Sonda studencka

Po pandemii. Powrót do świata Kto by pomyślał, że od początku pandemii minęły już dwa lata? Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej, jak zmieni się świat i do czego nas to doprowadzi. Jak się czujemy w tym nowym-starym świecie? O swoich odczuciach i popandemicznych refleksjach opowiedzieli nam studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dla wielu osób czas pandemii był trudnym okresem w życiu. Zdalne nauczanie, izolacja, pozamykane miejsca pracy i brak możliwości spędzania czasu z bliskimi. Wydawało się, że ten stan rzeczy będzie trwał jeszcze bardzo długo. Tymczasem dwa lata po wybuchu pandemii życie prawie wróciło na dawne tory. Czy aby na pewno? Czy jest coś, co zmieniło się w nas samych? Za czym tęskniliśmy, a czego nie mogliśmy znieść?

Przemysław Kaczmaryk student 1. roku psychologii oraz 4. roku finansów i controllingu

Agnieszka Mołdysz

studentka 2. roku zarządzania kulturą i mediami Zaczęłam pierwszy rok studiów podczas pandemii, więc cała ekscytacja związana z nowymi doświadczeniami i ludźmi minęła bardzo szybko. Pamiętam, że doskwierała mi monotonia, dezorganizacja i brak poczucia bezpieczeństwa. Ponieważ mieszkam w malowniczej okolicy, to chodziłam w góry, by wśród natury móc poczuć wewnętrzny spokój i nie zwariować. W tym czasie najbardziej brakowało mi spotkań ze znajomymi, dlatego od razu po poluzowaniu obostrzeń pojechałam z przyjaciółką na kawę nad jezioro. Przez doświadczenie pandemii zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy bezbronni w obliczu wielu sytuacji, więc może właśnie to nauczy nas doceniać zdrowie i kontakt z bliskimi? Musieliśmy przyzwyczaić się do nieprzewidywalnego otoczenia. Planowanie dalekiej przyszłości nie miało zbyt dużego sensu i to sprawiło, że skupiłam się bardziej na swojej elastyczności i umiejętności adaptacji do sytuacji.

Na początku byłem bardzo zadowolony ze „zdalnego życia”, ale szybko zaczęło mi brakować kontaktu z ludźmi, bo Messenger nie zastąpi spotkania na żywo. Doskwierały mi ograniczenia związane z wychodzeniem z domu, a dodatkowo obowiązek noszenia maseczek, który wzmagał poczucie braku wolności. Po zniesieniu obostrzeń zrobiłem sobie wycieczkę w granicach naszego kraju. Niby nic takiego, ale miałem wrażenie, że odwiedzam jakiś obcy ląd – ludzie zachowywali się zupełnie inaczej niż przed pandemią, byli jakby przestraszeni. Myślę, że wszyscy dostaliśmy nauczkę, że nic nie jest pewne i dane na zawsze, dlatego trzeba dbać o swoje wartości i o siebie nawzajem. We mnie zmieniło się bardzo dużo; poczułem, że nie mogę już marnować ani chwili i póki jestem młody, chcę korzystać z życia w pełnej jego okazałości. W większym stopniu też doceniam głębsze relacje z innymi – izolacja pokazała, że nie jestem samowystarczalny.

Magdalena Grochala

studentka 4. roku zarządzania publicznego Myślę, że w czasie pandemii najbardziej brakowało mi spotkań ze znajomymi. Niestety mnie i moich przyjaciół dzieli wiele kilometrów, a w tym czasie każdy wracał do swojego domu rodzinnego, co utrudniało bezpośrednie kontakty. Oprócz początkowo uciążliwego noszenia maseczek moim zdaniem najgorsze były limity w sklepach, a co za tym idzie długie kolejki, których naprawdę nie znoszę. Natomiast pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zluzowaniu obostrzeń, było wyjście z przyjaciółmi na nasze ulubione naleśniki. Nic tak nie cieszy jak dobre jedzenie! Przez ten pandemiczny czas tak wiele się zmieniło, że na nowo możemy kreować naszą „normalność”. Wydaje mi się, że ludzie stali się ostrożniejsi i zaczęli bardziej doceniać chwile spędzone w gronie najbliższych. U mnie natomiast na pewno zmienił się tryb życia, jestem bardziej aktywna oraz zdrowiej się odżywiam. Zwracam też większą uwagę na to, co dzieje się wokół mnie, staram się czasem zwolnić i po prostu odetchnąć.

Opinie zebrała Justyna Arlet-Głowacka

16

czerwiec 2022

fot. archiwum prywatne, Justyna Arlet-Głowacka


uniwersytet > studenci > kultura > sport Podróże studentów UJ

Kraina wiecznej wiosny, czyli z wizytą na Maderze

Panorama wschodniego wybrzeża Madery

Zawarte w tytule określenie Madery nie mija się z prawdą. Faktem jest, że zimą temperatury rzadko spadają tam poniżej 20 stopni Celsjusza, a latem tylko sporadycznie przekraczają 25 stopni w cieniu. Ta piękna wyspa na środku Oceanu Atlantyckiego oprócz obecności jednych z najwyższych klifów na świecie, lasów laurowych, majestatycznych gór i bogactwa roślinności oferuje nam bajeczne, niezapomniane krajobrazy. Na zaliczaną do Makronezji portugalską Maderę składają się wyspy Porto Santo oraz mały archipelag Desertas (z trzema bezludnymi wyspami Deserta Grande, Bugio i Chão). Wyspy przez stulecia nie zamieszkiwali ludzie, mimo że znana była już w starożytności. Dopiero w XV wieku został dostrzeżony potencjał tego miejsca przez portugalskich władców i natychmiast przystąpiono do jej kolonizacji. Rozpoczęła się wielka uprawa trzciny cukrowej i winnej latorośli. Wyspę, oprócz rdzennych Portugalczyków, zamieszkiwała mieszanka ludności różnego pochodzenia. Byli to Hiszpanie, Żydzi i Maurowie, którzy w XV wieku uciekali z Półwyspu Iberyjskiego przed rekonkwistą. Do pracy na plantacjach ściągnięto niewolników z Afryki. Po odkryciu Ameryki w 1492 r. przez Krzysztofa Kolumba i po tym, jak w 1498 r. Vasco da Gama wyznaczył drogę morską do Indii, znaczenie wyspy znacznie wzrosło, bo ta stała się punktem przeładunkowym na obu trasach. Lasy laurowe Wyspa nosi jeszcze jedną umowną nazwę – pływający ogród. To fot. archiwum prywatne

określenie archipelagu odnosi się do bardzo bogatej szaty roślinnej pokrywającej Maderę. Miłośnicy natury poczują się tu wspaniale choćby z uwagi na występujące na Maderze naturalne lasy wawrzynowe (port. Laurissilva). Te przed milionami lat porastały całą Europę, ale zaniknęły po ostatniej epoce lodowcowej. Lasy w znikomej ilości można jeszcze spotkać na Wyspach Kanaryjskich, Azorach i Wyspach Zielonego Przylądka, a to za sprawą ciepłego prądu morskiego o nazwie Golfsztrom. Właśnie na Maderze zachowały się najlepiej, bowiem stanowią aż 15 procent całej roślinności wyspy. Pico do Arieiro Pico do Arieiro to jeden z trzech najwyższych szczytów Madery. Popularny wśród spacerowiczów, oferuje zapierające dech w piersiach widoki na południowe wybrzeże Madery oraz, przy dobrej pogodzie, na wyspę Porto Santo. Na szczycie wzgórza Pico do Arieiro znajduje się dół śnieżny (Poço da Neve), niegdyś wykorzystywany do przechowywania lodu i śniegu, a także jako baza obrony przeciwlotniczej.

Cabo Girao Miasto Cabo Girao jest znane z klifu, drugiego co do wysokości na świecie. Roztacza się z niego wyjątkowy widok na miasto i Ocean Atlantycki. Można również odwiedzić kaplicę Matki Boskiej Fatimskiej, jedno z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych na wyspie. Na Maderze znajduje się najwyżej położony klifowy sky walk w Europie. Podczas wizyty w Cabo Girao czeka Cię brawurowy spacer na wysokości 589 metrów! Spojrzenie w dół ze szklanego mostu to jeden z najbardziej ekscytujących naturalnych widoków na wyspę i świat: bezkresny ocean i gęsta, dzika roślinność pod stopami zapierają dech w piersiach. Santana Santana to małe miasteczko na Maderze, znane z kolorowych, trójkątnych, kamiennych domów z dachami pokrytymi strzechą. Dawniej zamieszkiwali je rolnicy i były podzielone na trzy części – w górnej przechowywano produkty rolne, a w dolnej znajdowały się kuchnia i pokój. Dziś są to małe sklepiki, w każdym z nich można kupić coś innego. Zdecydowanie warto

Owoce sprzedawane na Mercado dos Lavradores, najstarszym targu w Funchal, stolicy wyspy

więc dodać je do listy punktów, które warto zobaczyć na Maderze. Mercado dos Lavradores de Funchal Warto wybrać się choćby na jeden dzień do Funchal i poznać stolicę wyspy. Tam właśnie znajduje się Mercado dos Lavradores, czyli najstarszy targ w mieście, otwarty w 1940 roku. Charakterystyczna dla niego jest mieszanka kolorów i zapachów roztaczająca się na całym rynku. Sprzedawane są tu wszelkiego rodzaju produkty, w tym egzotyczne owoce i kwiaty. Prawdziwy kolorowy zawrót głowy – większość roślin i owoców widziałam po raz pierwszy w życiu. Madera to unikatowe miejsce, tak bogate krajobrazy i atrakcje, że nie można się tu nudzić. Każdy znajdzie coś dla siebie, jednak to miejsce szczególnie przypadnie do gustu miłośnikom aktywnego wypoczynku. Koniecznie przekonajcie się o tym na własnej skórze! Agata Kurzańska

czerwiec 2022

17


uniwersytet > studenci > kultura > sport Poradnik na wakacje – niskobudżetowe podróże

Wakacje nie takie drogie. Zwiedzanie świata na studencką kieszeń Podróże kształcą, uwrażliwiają, pozwalają poszerzyć horyzonty, ale też… kosztują, niestety. Pewnie wielu z nas marzy o egzotycznej wyprawie z pięknymi widokami, błękitną wodą czy atrakcyjnymi zabytkami wokół. Nie wszystko jednak da się pokryć ze studenckich funduszy, ale możliwości i tak mamy duże, zobaczcie sami!

Aby wybrać najtańszą opcję dojazdu, warto przyglądnąć się wszystkim możliwościom, od samolotu przez autokar, pociąg, aż po prom czy samochód osobowy. Człowiek od początku istnienia przemierzał setki kilometrów, poszukując nowych lądów, odwiedzając nieznane krainy i poznając obce kultury. W niektórych z nas jest coś takiego, co pcha poza znajome przestrzenie, co sprawia, że jesteśmy głodni przygód i zapierających dech w piersiach widoków. Nic więc dziwnego, że tak wielu ludzi podejmuje decyzję, aby to właśnie podróżowanie stało się ważną częścią ich życia. Niestety nawet mały wyjazd poza miasto wiąże się z pewnymi kosztami, czy to paliwa, czy prowiantu. Jednak jest wiele sposobów na to, aby móc spełniać marzenia o zagranicznych eskapadach, niekoniecznie biorąc kredyt czy odkładając pieniądze przez wiele lat. Co zrobić, żeby zminimalizować wydatki w czasie wyjazdu i móc sobie

18

czerwiec 2022

pozwolić na częstsze wojaże? Poniżej znajdziecie kilka praktycznych porad, dotyczących m.in. transportu czy noclegu. Czy da się tanio? W życiu mało co można dostać za darmo. Zabierając się za planowanie podróży, ilość kosztów, które musimy ponieść, czasem jest przerażająca. Z jednej strony nocleg, przy którym trzeba uważać, by nie okazało się, że nasz apartament to chatka w szczerym polu (na szczęście takie sytuacje to już rzadkość). Z drugiej strony dojazd, do tego przecież trzeba coś zjeść i wypadałoby także coś ciekawego zobaczyć. Jak widać, nie da się nie ponieść żadnych kosztów, jednak można próbować znacznie je zminimafot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport lizować. Aby to zrobić, potrzeba przede wszystkim czasu i cierpliwości. Dlaczego? Przydadzą się one przy przeglądaniu tysiąca ofert noclegów w sieci, czatowaniu na tanie bilety i przegrzebywaniu internetu w poszukiwaniu niskobudżetowych atrakcji, zniżek czy darmowych wejściówek do muzeów. W tym miejscu warto zaznaczyć, że zazwyczaj podróż w większym gronie jest mniej kosztowna, łatwiej zorganizować wyżywienie i podzielić między siebie wydatki, prościej też znaleźć dobry nocleg w niskiej cenie. Zbiorowe spanie i jedzenie zazwyczaj po prostu się opłaca. Przydatną umiejętnością jest także pewien minimalizm, który pomoże przykładowo zabrać na pokład samolotu tylko to, co potrzebne, by nie dopłacać za dodatkowy bagaż. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak lubimy podróżować. Sami, we dwoje, a może całą paczką? Czy chcemy spróbować lokalnej kuchni, czy będziemy żywić się tylko własnym prowiantem, a może jakoś to wypośrodkujemy? Wystarczy nam podziwianie zabytków z zewnątrz czy chcielibyśmy także dokładnie zwiedzić ich wnętrza? Na ponoszone koszty wpływa wiele czynników, dlatego w dalszej części tekstu znajdziecie wskazówki, jak nie zbankrutować przy szukaniu noclegu, jak wybrać środek transportu, co i gdzie zjeść oraz jak zwiedzać, żeby turystyczne wycieczki nie kojarzyły się tylko z pustym portfelem. Czym i gdzie, czyli o środkach transportu O tym, jak się dostać do naszego wybranego miejsca, decyduje wiele czynników. Po pierwsze zależy to od tego, gdzie chcemy jechać. Nie wszędzie docierają samoloty czy autobusy, czasem zostaje tylko własne auto lub autostop czy rower. Niekiedy jesteśmy zmuszeni połączyć kilka środków lokomocji, żeby znaleźć się w docelowej lokalizacji. No i oczywiście nie bez znaczenia jest także kwestia ceny. Aby dokonać najlepszego wyboru, warto przyglądnąć się wszystkim możliwościom, od samolotu przez autokar, pociąg, aż po prom czy samochód osobowy. Jeśli chodzi o podniebną trasę podróży, duże znaczenie w kontekście cen ma termin wyjazdu. Często loty tańsze są w dni robocze, a droższe w weekend i zazwyczaj im dłuższy czas pobytu, tym korzystniejsze warunki cenowe. Czy warto kupować z dużym wyprzedzeniem? Te trendy co jakiś czas się zmieniają, więc na pewno trzeba czujnie obserwować rynek. Kiedyś najbardziej opłacało się kupno biletów na pół roku do przodu. fot. archiwum prywatne

Jakiś czas temu najatrakcyjniejsze ceny pojawiały się w perspektywie dwóch tygodni, a ostatnio cenowe hity pojawiają się z około miesięcznym wyprzedzeniem. Linii lotniczych do wyboru jest sporo i tak naprawdę w każdej z nich można natrafić na ciekawe promocje. Co powiecie na lot do Oslo za 40 zł w obie strony? To naprawdę jest możliwe, a najwytrwalsi i dociekliwi potrafią podróżować za jeszcze mniej. Czasem kosztem przesiadek czy długiego oczekiwania na lotnisku, ale czego się nie robi dla podróży. Jak znaleźć takie okazje cenowe? Warto korzystać z wyszukiwarek i porównywarek lotów, np. Skyscanner, Fly4free, Kiwi.com czy Ryanair Discovery. Dzięki różnym filtrom możemy szukać tanich destynacji na całym świecie w dowolnych terminach. Jednak konieczne należy pamiętać o tym, żeby nie kupować lotów przez pośredników, ponieważ zawsze doliczane są dodatkowe koszty. Te aplikacje tylko pomagają w znalezieniu ofert, ale zakupów dokonujmy już bezpośrednio u konkretnych przewoźników, wtedy unikniemy przykrych niespodzianek. Oprócz samolotu można skorzystać z usług międzynarodowych przewoźników, takich jak np. Flixbus. Do tego dochodzą również połączenia kolejowe, dużo tańsze ze studencką legitymacją. Jeśli chodzi o poruszanie się już w docelowym miejscu podróży, najtańszą opcją jest oczywiście chodzenie na piechotę, co w wielu miastach nie jest problemem ze względu na bliskość atrakcji turystycznych. Jeśli decydujemy się na komunikację miejską, warto wziąć

Kiedy zapowiada się ładna pogoda, swoją gościnność dla turystów oferują pola namiotowe czy campingi. pod uwagę kupienie biletów długoterminowych, np. na 72 godziny, czy weekendowych. W wielu miejscach można także wypożyczyć rowery, nawet za darmo, więc opłaca się zrobić wcześniej dobry research możliwości komunikacyjnych konkretnego miejsca. Gdzie się przespać? Drugą najważniejszą kwestią jest nocleg. Jego wybór zależy od tego, jakie warunki nam odpowiadają: czy wolimy nocleg blisko centrum, czy wybieramy wieloosobowe pokoje, czy zależy nam na prywatnej łazience. Noclegi można znaleźć w wielu miejscach, a chcąc dokonać najlepszego wyboru, warto przeglądnąć jak najwięcej z nich. Popularną platformą jest Booking. com, która dzięki swojej polityce pomaga uniknąć wielu nieporozumień i ukrytych kosztów oraz

ułatwia kontakt z właścicielem. Jednak jak wszędzie, także tutaj zdarzają się niedociągnięcia, więc warto kierować się ograniczonym zaufaniem także przy korzystaniu z tej platformy. Podobną, stosunkowo nową aplikacją, jest Airbnb, gdzie noclegi oferują raczej prywatni gospodarze, a nie duże hotele czy hostele. Przeglądając oferty, możemy natknąć się na takie atrakcje jak np. spanie w domku na drzewie czy w pływającej barce, więc jeśli dysponujecie większym budżetem, to takie egzotyczne propozycje również tutaj znajdziemy. Inne aplikacje, które pomagają wyszukiwać noclegi, to m.in. Hostelworld czy KAYAK. Tanią opcją są również pojedyncze łóżka w dormach, czyli wieloosobowych pokojach w hostelach. Taki nocleg jest dobrym rozwiązaniem, gdy podróżujemy w kil-

Na ponoszone koszty wpływa wiele czynników, jak np. miejsca, które chcemy zobaczyć czy zwiedzić.

czerwiec 2022

19


uniwersytet > studenci > kultura > sport ka osób i dane miejsce jest tylko punktem wyjścia do dalszych podróży lub gdy planujemy krótki pobyt. Choć są i tacy, którym nie przeszkadza brak prywatności i lubią nawiązywać międzynarodowe znajomości. Kiedy zapowiada się ładna pogoda, swoją gościnność oferują również pola namiotowe czy campingi. Warto pamiętać, że często niższa cena rezerwacji proponowana jest tylko w aplikacjach mobilnych, dodatkowo zniżki i inne bonusy pojawiają się niekiedy wyłącznie dla zalogowanych użytkowników, posiadających konto, na którym np. znajdziemy dedykowane promocje czy programy lojalnościowe. Ostatnią opcją noclegu, którą chciałabym omówić, jest Couchsurfing. Dzięki tej aplikacji, a właściwie międzynarodowemu programowi, możemy z jednej strony poznać wyjątkowych ludzi i kulturę obcego państwa, a z drugiej strony przespać się zupełnie za darmo (w finansowym znaczeniu tego słowa). Na czym to polega? Ludzie z całego świata udostępniają swoje pokoje, łóżka czy kanapy, czasem nawet kawałek podłogi, aby gościć u siebie podróżnych. Wystarczy wśród setek ofert znaleźć tę, która nam odpowiada, napisać do hosta (gospodarza) i czekać na odpowiedź. Właściciele czasem są nieobecni, a niekiedy oprowadzają po mieście i zapraszają na obiad, a czasem nawet wyciągają na wieczorne imprezy – to może być pewna cena, którą musimy zapłacić za ów darmowy nocleg. Jest to czysto koleżeńska przysługa, dlatego żadne inne opłaty nie są wymagane (oprócz pierwszej, jednorazowej, weryfikacyjnej opłaty w serwisie). Jeśli jesteście otwarci i gotowi na między-

sobie np. na jakiś regionalny obiad, a na kolację po prostu przygotować samodzielnie kanapki czy zupkę instant zalewaną wrzątkiem. Jeśli podróżujemy w kilka osób, koszty jedzenia i zrobienia szybkiej kolacji mogą się rozłożyć na wszystkich uczestników podróży i wtedy nasz portfel jeszcze mniej ucierpi. Tańsze jedzenie znajdziemy także w miejscach podobnych do naszych barów mlecznych lub w barach szybkiej obsługi. Lokalne smakołyki możemy skonsumować również w przydrożnych budkach, a jeśli mamy ochotę na coś niezdrowego, fast food też pozwoli zaoszczędzić kilka złotych.

Lokalne produkty wbrew pozorom znajdziemy także w popularnych sieciówkach sklepów – bagietki w polskim markecie znacznie różnią się od tych kupionych we francuskim. narodowe znajomości, to może ta opcja będzie dla Was idealna. Jak nie umrzeć z głodu Nie samymi podróżami człowiek żyje, bo chociaż emocje są niezapomniane i widoki piękne, to jednak jeść też coś trzeba. Jakiś czas temu powstała bardzo ciekawa, proekologiczna inicjatywa, która przerodziła

Możliwości na tanie podróżowanie jest sporo. Chociaż przygotowaniom do niskobudżetowych wojaży trzeba poświęcić trochę czasu, to naprawdę warto, jeśli chcemy zwiedzić kawałek świata

20

czerwiec 2022

się w aplikację mobilną pod nazwą Too Good To Go. Zrzesza ona wiele różnych firm, restauracji, sklepów czy cukierni, które za niską, czasem wręcz symboliczną kwotę odsprzedają produkty, które nie zeszły w danym dniu i które nie będą mogły być wystawione ponownie lub którym kończy się data ważności. Dzięki temu możemy zjeść coś dobrego w niskiej cenie, a jedzenie nie pójdzie do kosza. Aplikacja funkcjonuje w coraz większej liczbie państw i naprawdę warto jej się bliżej przyjrzeć, jeśli nie chcemy wydawać fortuny na posiłki. W czasie podróży warto poznać lokalną kuchnię, jednak restauracje w centrum czy w przy głównych turystycznych atrakcjach zawsze będą droższe niż te na obrzeżach. Może warto przejść się kawałek dalej, by zjeść równie smacznie, a przy okazji taniej w miejscu, gdzie spotykają się mieszkańcy miasta, a nie w miejscach stworzonych pod turystów? Lokalne produkty wbrew pozorom znajdziemy także w popularnych sieciówkach sklepów – bagietki w polskim markecie znacznie różnią się od tych kupionych we francuskim. Jeśli codziennie będziemy żywić się na mieście, to trudno o oszczędność, jednak by jakoś to wypośrodkować, możemy pozwolić

Jak zwiedzać i nie wyczyścić portfela? To, co zobaczymy w danym miejscu, zależy od jego specyfiki i naszych podróżniczych preferencji. Jeśli jedziemy nad wodę lub w inną lokalizację blisko natury, z dala od zgiełku świata, siłą rzeczy nie będzie gdzie tych pieniędzy wydawać. Być może tylko na wynajęcie rowerów, spływ kajakowy czy jakiś rejs. Jeśli znajdziemy się w popularnych miastach lub stolicach państw, które słyną z dostępnych atrakcji, trzeba będzie zdecydować, za które z nich jesteśmy w stanie zapłacić. Warto wcześniej przepatrzeć sobie ofertę danego miejsca, ponieważ można zaoszczędzić nieco funduszy, kupując multikarnety, zapewniające wejściówki do kilku obiektów. Nie zawsze dany punkt wart jest zwiedzenia w całości, czasem wystarczy pospacerować nieodpłatnie wokół historycznego pałacu lub wejść tylko do przedsionka znanej katedry i zobaczyć jej wnętrze bez kupowania biletu, jeśli niekoniecznie interesują nas sakralne zakamarki. Jeśli chcemy skorzystać ze zniżki studenckiej, warto wziąć pod uwagę fakt, że polska legitymacja de facto nie uprawnia do kupna wejściówki w niższej cenie. Dlatego można wcześniej zaopatrzyć się w międzynarodowe poświadczenie statusu studenta, np. w postaci karty ISIC. W przystępny sposób można ją wykupić online dzięki posiadanej polskiej legitymacji. ISIC jest honorowana w każdym miejscu, a inwestycja w nią zwraca się już po kupnie kilku biletów. Dodatkowo jej posiadacze mogą skorzystać z wielu atrakcyjnych promocji i upustów prawie na całym świecie. Jak widzicie, możliwości jest sporo i chociaż niskobudżetowym podróżom trzeba poświęcić trochę czasu, to naprawdę warto, jeśli chcemy zwiedzić kawałek świata, nie mając do dyspozycji wielkiego majątku. Justyna Arlet-Głowacka fot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rekomendacje kulturalne dziennikarzy „WUJ­‑a”:

Gdy ratujący staje się ratowanym

Jak róża z cementu

Historia pogodą pisana

Kwietniowa premiera w ramach Serii z Żurawiem to kolejna literacka podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni. „Ona i jej kot” to książka, która ładunek ciepła i wzruszeń przedstawia w niezwykle ciekawej narracji i zamyka w zwięzłej formie czterech krótkich opowieści. Punktem zwrotnym w życiu bohaterek tych historii jest moment przygarnięcia kota. Dla samotnej Miyu, obserwującej z dystansu zakładających rodziny rówieśników, obecność przyjaciela wprowadza ciepło i troskę o drugą istotę. Ścieżki artystki Reiny i kotki Mimi przecinają się w chwili, gdy dziewczyna wkracza w bezwzględną dorosłość. Dla młodziutkiej Aoi niepokorna natura Kukki staje się szansą na

przepracowanie straty przyjaciółki, a kot towarzyszący staruszce Shino jest powiernikiem jej trudnych dylematów. Losy bohaterów splatają się w ciekawy sposób, tworząc intrygującą sieć relacji. I choć autorowi nie do końca udaje się uniknąć banału, a część problemów jest poruszana powierzchownie, „Ona i jej kot” to spokojna, kojąca opowieść o podobieństwach w naturze kociej i ludzkiej, a także o tym, że uratowanie drugiej istoty może tak naprawdę być kołem ratunkowym rzuconym w naszym kierunku. Ciekawym zabiegiem jest żonglowanie narracją i przedstawianie zdarzeń zarówno z punktu widzenia bohaterek, jak i towarzyszących

im zwierząt. Nie zawsze wypada to dobrze, ale z pewnością wprowadza element zaskoczenia. Warto dodać, że pod tym tytułem opublikowano nie tylko tę książkę – historię przedstawiono też w formie filmu krótkometrażowego, czteroodcinkowego serialu animowanego, a także mangi autorstwa Makoto Shinkai. Adaptacją do formy powieści zajął się później Nagakawa Naruki. Aleksandra Kocerba

Muzyka, podobnie jak jedzenie, łagodzi obyczaje, uspokaja, harmonizuje szalony świat i wprowadza spokój nawet w najbardziej burzliwą duszę. Oglądając film „Summer of Soul”, nie sposób nie ulec muzycznym akcentom, które towarzyszą nam praktycznie w każdej minucie. Produkcja ta, utrzymana w konwencji filmu dokumentalnego, opowiada o wyjątkowym, a jednocześnie zapomnianym wydarzeniu, jakim był Harlem Cultural Festiwal. Miał on miejsce w 1969 roku, a co ciekawe, zaledwie 100 mil dalej w tym samym okresie odbywał się słynny na cały świat Woodstock. Chociaż wspominany w filmie festiwal zgromadził 300 tysięcy widzów i został uwieczniony

na kamerach, nagrania przez ponad 50 lat kurzyły się w piwnicy. Został wymazany ze zbiorowej pamięci, bo nikt nie zainteresował się „czarnym show”… Dopiero ubiegłoroczna produkcja przywróciła tę historię z ‘69 roku, który był czasem zmian dla „czarnej społeczności”. Harlem Cultural Festiwal zjednoczył tłum ludzi, w głównej mierze czarnoskórych, dlatego nazywano go również „Black Woodstock”. Na scenach wystąpiły wtedy takie osobowości jak Stevie Wonder czy B.B. King, a widownia bawiła się, słuchając jazzu, bluesa i śpiewając gospel. Film opowiada o wyjątkowej atmosferze, która panowała na festiwalowym polu i o zjednoczeniu czarnoskórej społeczności, która

walczyła wtedy o swoje prawa. „Ten koncert był jak róża wyłaniająca się z cementu”, słyszymy w trakcie oglądania tego oscarowego dzieła, co tylko podkreśla fakt, że było to niezwykle ważne wydarzenie dla części wykluczonej amerykańskiej społeczności. Ten kinematograficzny utwór przywołuje w zbiorowej świadomości zapomniane wspomnienia, które chwytają za serce przejmującymi melodiami. Justyna Arlet-Głowacka

Historia świata przedstawiana jest nam w postaci suchych faktów, które nie dają się wyjaśnić w sposób bliski naszym doświadczeniom. Słuchamy i czytamy o podbojach władców, konfliktach międzynarodowych, migracjach i wszelkiego rodzaju katastrofach, ale obce nam są powody, dla których nasi przodkowie byli zmuszeni do prowadzenia ciągłych wojen o nowe terytoria oraz wędrówek w nieznane. Marcus Rosenlund, fiński dziennikarz naukowy, w książce „Gdy pogoda zmienia bieg historii” proponuje czytelnikom nieco inny sposób na wyjaśnienie znanych nam mniej lub bardziej faktów historycznych. Przez pryzmat zmian klimatycznych, zjawisk pogodowych i katastrof

naturalnych przedstawia nam, jak został ukształtowany świat, który znamy dzisiaj. Dowiadujemy się od niego, co tak naprawdę nakłaniało ludzkość od zarania dziejów do wędrówek po świecie, a później osiedlenia się w miastach i państwach, a w konsekwencji zdobywania coraz większej liczby terytoriów. Zwraca również uwagę na to, że pogoda i jej kaprysy stały się źródłem inspiracji dla wielu artystów niemal każdej epoki. Pisarz w barwny i błyskotliwy sposób uświadamia odbiorcom kruchość ludzkich cywilizacji, które były, są i zawsze będą uzależnione od nieobliczalnej i nieokiełznanej pogody. To natura stawia człowiekowi warunki, do których musi się do-

stosować, aby przeżyć i dalej budować świat, który będzie dla niego domem. Czy była łaskawa dla naszych przodków? Co sprawiło, że na dzisiejszej mapie świata nie znajdziemy miasta Rungholt? Jak Amsterdam stał się osadą rybacką? Co doprowadziło do upadku Starego Państwa i dlaczego homo sapiens poradzili sobie lepiej niż neandertalczycy? Jedno jest pewne — pogoda maczała w tym palce. Wiktoria Staniewska

Makoto Shinkai, Nagakawa Naruki, „Ona i jej kot”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 2022, tłumaczenie: Dariusz Latoś

„Summer of Soul (...Or, When the Revolution Could Not Be Televised)”, reż. Ahmir Khalib Thompson, 2021, Stany Zjednoczone

Marcus Rosenlund, „Gdy pogoda zmienia bieg historii”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego”, Kraków 2022

czerwiec 2022

21


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rekomendacje kulturalne dziennikarzy „WUJ­‑a”:

Zagubieni w czasie

Humor w zupełnie nowej postaci

Co by było, gdyby szczepionki na koronawirusa nie zadziałały, a jego kolejna odmiana nie została opanowana? Czy podróż w czasie może ocalić życie i czy możliwa jest miłość pomiędzy dwoma równoległymi światami? Te pytania pokazują, że Remigiuszowi Mrozowi wciąż nie brakuje oryginalnych pomysłów. Akcja powieści „Projekt Riese” rozpoczyna się w czasie zwiedzania podziemnego poniemieckiego kompleksu o niewiadomym przeznaczeniu. W grupie zwiedzających znajduje się Natasza, która już wkrótce ma wziąć ślub i jest to jeden z jej ostatnich wyjazdów w pojedynkę. To właśnie ona stanie się postacią, wokół której skupi się akcja tej wielowątkowej i pełnej zwrotów akcji

powieści. Od determinacji i odwagi kobiety będzie zależeć los nie tylko jej współtowarzyszy, ale i linii czasowej, w której się znalazła. Sam pomysł na uczynienie tematem książki podróży w czasie nie jest niczym nowym. Jednak Remigiusz Mróz podszedł do niego niesztampowo, stopniowo odkrywając przed czytelnikiem kolejne tajemnice budowanego przez siebie uniwersum. Koncept wielości światów autor połączył z wciąż aktualną tematyką COVID-19 i tego, jak mogła rozwinąć się pandemia, gdyby medycyna nie znajdowała się na takim jak obecnie poziomie zaawansowania. Nie do uniknięcia był również motyw miłości dwojga bohaterów pochodzących z różnych

linii czasowych. Ten wątek nie jest specjalnie odkrywczy, ale jego realizację można uznać za ciekawą, gdyż szukającemu ukochanej Parkerowi trudno przypisać cechy typowego amanta. „Projekt Riese” Remigiusza Mroza jest pozycją nie do pominięcia nie tylko dla wiernych fanów najlepiej zarabiającego pisarza w Polsce. Może być to także początek fascynującej przygody z twórczością tego autora dla tych, który nie wiedzą, kim jest Chyłka, ani o co chodzi z Behawiorystą. Marcelina Koncewicz

Każdy z nas potrzebuje czasami trochę rozrywki, oderwania się od rutyny i spraw codziennych. Okazji do zabawy, śmiechu i dobrze spędzonego czasu może dostarczyć nam Filharmonia Dowcipu. Pełne humoru skecze muzyczne, perfekcyjne wykonania i wyjątkowe aranżacje to tylko nieliczne jej określenia. Jej ostatni program „Co tu jest grane?” to przedstawienie muzyczno-kabaretowe, które łączy muzykę poważną z muzyką rozrywkową i komizmem. Waldemar Malicki, charyzmatyczny wirtuoz, a zarazem gospodarz wydarzenia, wraz ze znakomitą orkiestrą i solistami bez przerwy zachwyca i bawi. Prócz muzyki widowisko przepełnione jest taktownym i inteligentnym hu-

morem oraz satyryczno-obyczajowymi monologami wokół niezwykle intrygujących tematów, takich jak polityka, prawa kobiet czy tolerancja. Co warto podkreślić, jest to także wydarzenie dla prawdziwych znawców muzyki, ponieważ w programie usłyszeć możemy takie utwory jak „Prząśniczka” czy „Ten zegar stary”. Po wielkim sukcesie „Co tu jest grane?” przyszła kolej na kolejny, zupełnie nowy program artystyczny zatytułowany „Naga Prawda o Klasyce”. Niespotykana nigdzie indziej forma przedstawienia nie tylko zagwarantuje dużą dawkę humoru, ale także zachwyci pozytywną energią, różnorodnością i liczbą utworów. Czteroosobowy zespół, w skład którego wchodzą

Waldemar Malicki, Anita Rywalska, Marcin Pomykała oraz Małgorzata Krzyżanowicz, zapewni masę wrażeń. Każde wydarzenie Filharmonii Dowcipu jest niezwykle precyzyjnie przygotowywane i perfekcyjnie wykonane. Dzięki temu tworzy ona rozrywkę na najwyższym poziomie. Warto zapoznać się z jej repertuarem oraz wziąć udział w tak ciekawym spotkaniu muzyki z komizmem. Trzeba się jednak pośpieszyć, ponieważ bilety wyprzedają się w ekspresowym tempie. Oliwia Wójciak

Remigiusz Mróz, „Projekt Riese”, Wydawnictwo Filia, 2022, Polska 2022

Filharmonia Dowcipu, reż. Jacek Kęcik, Polska 2022

Szukamy dziennikarzy, rysowników i fotografów

Publikuj w „WUJ­‑u”! Redakcja pisma „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” poszukuje młodych dziennikarzy chętnych do współpracy. Szukamy osób piszących, fotografujących oraz rysowników. Jesteśmy otwarci na tych, którzy mają swoje pomysły na materiały, ale podpowiemy też, o czym warto napisać. Skupiamy się na tematach związanych ze studentami i naszą uczelnią. Zapraszamy do współtworzenia pisma wydawanego od 1990 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt pod adresem e-mail: wuj.redakcja@gmail.com. Do zobaczenia w redakcji!

22

czerwiec 2022

fot. Jadwiga Wąsacz


uniwersytet > studenci > kultura > Sport Sport akademicki

„Złote Jagiellonki” i ich tajemnica sukcesu Piłkarki halowe AZS UJ od lat są jednym z czołowych zespołów futsalu kobiet w Polsce. W ostatniej dekadzie wielokrotnie zostawały mistrzyniami kraju oraz zdobywały tytuły mistrzowskie na poziomie akademickim. – Tych wspomnień i chwil nie da się zapomnieć. Będą towarzyszyły mi do końca życia – powiedziała nam Kinga Wilk, wieloletnia kapitan futsalowej ekipy AZS UJ. Pasmo wielkich sukcesów futsalistek z Krakowa zaczęło się już w sezonie 2013/2014, gdy zadebiutowały one w rozgrywkach Ekstraligi futsalu kobiet i przebojem wdarły się do krajowej czołówki. W całym sezonie zespół pod wodzą trenera Bartłomieja Łukacza przegrał tylko dwa razy i zdobył historyczne, pierwsze mistrzostwo Polski. Po tym tytule do drużyny przylgnął też przydomek „Złote Jagiellonki” – idealnie opisujący sukcesy, które miały dopiero nadejść. Kolejne sukcesy Zespół, którego szkoleniowcami – po Bartłomieju Łukaczu – byli Krzysztof Swół czy Krzysztof Mastalerz, w latach 2014–2020 nie schodził z podium mistrzostw Polski w rozgrywkach Ekstraligi futsalu kobiet. Po wspomnianym już sezonie 2013/2014 AZS UJ zdobywał złote medale w 2015, 2017, 2019 i 2020 roku (od sezonu 2015/2016 walka o medale w Ekstralidze futsalu kobiet rozstrzyga się w formule finałowego turnieju Final Four). Ponadto Jagiellonki zdobyły srebrny (2016) i brązowy medal (2018). Wraz z triumfami w Ekstralidze futsalu kobiet krakowianki sięgały po najwyższe laury również w rozgrywkach akademickich. W ostatnich latach zdobyły łącznie aż pięć tytułów akademickich mistrzyń Polski. Premierowe zwycięstwo Jagiellonek w tych zmaganiach miało miejsce już w 2015 roku, ale na kolejny tytuł czekały aż trzy lata. Triumf odniesiony w 2018 roku zapoczątkował zarazem fantastyczną serię czterech tytułów akademickich mistrzyń Polski z rzędu (lata 2018–2021). Poza sukcesami na krajowym podwórku piłkarki AZS UJ osiągały znakomite rezultaty także na arenie międzynarodowej. W 2016 roku zdobyły brązowe medale Europejskich Igrzysk Akademickich w Zagrzebiu, a dwa lata później fot. materiały KU AZS UJ Kraków

powtórzyły ten wynik w portugalskiej Coimbrze. Niezapomniane wspomnienia Jedną z wieloletnich liderek drużyny w piłce halowej była jej kapitan, Kinga Wilk. Sukcesy w futsalu wspomina ona następująco: – To była dla mnie wspaniała przygoda, która niosła ze sobą ogrom emocji – pozytywnych oraz tych negatywnych. Tych wspomnień i chwil nie da się zapomnieć. Będą towarzyszyły mi do końca życia – stwierdziła. Warto podkreślić, że przez wiele lat zespół AZS UJ z powodzeniem godził grę w rozgrywkach futsalowych i piłkarskiej Ekstralidze kobiet na boiskach trawiastych. Świadczy o tym m.in. sezon 2019/2020, kiedy Jagiellonki były blisko historycznego medalu mistrzostw Polski na trawie. Ostatecznie, po wybuchu pandemii koronawirusa i przerwaniu rozgrywek w połowie sezonu, ukończyły ligowe zmagania na pechowym, czwartym miejscu, tracąc punkt do podium i mając mecz rozegrany mniej od drużyn plasujących się w czołowej trójce. – Przez wiele lat grałyśmy w prawie niezmienionym składzie. Jeśli następowały jakieś zmiany, to rzeczywiście były one kosmetyczne. To spowodowało, że tworzyłyśmy silny kolektyw i bardzo dobrze czułyśmy się razem na boisku – to na pewno przekładało się na osiągane wyniki – powiedziała Kinga Wilk. Tajemnica sukcesu Rok 2020 był przełomowy dla krakowskiej drużyny. Właśnie wtedy władze Klubu Uczelnianego AZS UJ podjęły decyzję o rozdzieleniu sekcji futsalu kobiet od sekcji piłkarskiej, występującej na trawie. Jedną z przyczyn wprowadzenia tego podziału było m.in. pokrywanie się terminów rozgrywania meczów futsalowych ze spotkaniami na boiskach trawiastych.

Piłkarki AZS UJ nie dominowały tylko na polskim podwórku. Odnosiły też sukcesy na arenie międzynarodowej. Na zdjęciu: radość po zdobyciu brązowego medalu na Europejskich Igrzyskach Akademickich w portugalskiej Coimbrze w 2018 roku. Złoty medal Ekstraligi futsalu kobiet, wywalczony we wrześniu 2020 roku, był ostatnim tytułem dla wielu Jagiellonek, które łączyły grę w hali i na trawie. Wśród nich była m.in. Kinga Wilk. Obecna kapitan drużyny grającej na boiskach trawiastych uważa, że to właśnie wywalczenie mistrzostwa Polski sprzed dwóch lat bardzo mocno zapisało się w jej pamięci: – Droga do każdego tytułu była inna i tworzyła niepowtarzalną historię, więc wszystkie są dla mnie szczególne. Choć na pewno ostatni udział w turnieju Final Four, przed podziałem, w którym udało się zdobyć złoty medal, nazywany „last dance Jagiellonek”, wzbudza we mnie największe emocje – mówiła. W czym zatem tkwi sekret świetnych wyników Jagiellonek przez lata? – Myślę, że sekret tkwi w ludziach, którzy tworzą ten zespół. Wspólne zaangażowanie, dobra atmosfera, lata doświadczeń i ciągła motywacja do jeszcze lepszych wyników – ocenia Wilk.

Wizja przyszłości W ostatnich dwóch latach futsalowa drużyna AZS UJ została przebudowana. Znacząco zmieniła się też jej kadra. Zespół pod wodzą trenera Michała Karasińskiego dwukrotnie awansował w tym czasie do fazy play-off Ekstraligi futsalu kobiet, a w tym roku zajął nawet czwarte miejsce w turnieju Final Four tych rozgrywek. Zdaniem Kingi Wilk obecny zespół futsalistek stać na odnoszenie podobnych wyników jak te osiągane w ostatniej dekadzie przez ekipę „Złotych Jagiellonek”. – Ten zespół tworzy się od nowa. Jest parę zawodniczek, które grały w poprzednich latach, więc ich doświadczenie na pewno będzie bardzo ważne i pomocne. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie futsalowym wszyscy będziemy mogli cieszyć się z sukcesów naszych zawodniczek – podsumowała. Wojciech Skucha

czerwiec 2022

23


Fotoreportaż

Juwenaliowy korowód opanował ulice Krakowa Zdjęcia: Lucjan Kos

fot. Iza Olczyk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.