Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego, maj 2022

Page 1

MIESIĘCZNIK NR 7 (299) • ROK XXVI • MAJ 2022 • ISSN 1429–995X WWW.ISSUU.COM/PISMOWUJ • ROZDAWANY BEZPŁATNIE

Wywiad z twórcą platformy Lekarze dla Ukrainy – str. 6 Studencki Tydzień Sztuki – str. 16 Fotoreportaż z meczu UJ vs AGH – str. 18

Jonathan, student biochemii na UJ, pochodzi z Kolumbii. Opowiedział nam, za co pokochał język polski – str. 8


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Felieton

Czy naprawdę jest już „za późno”? Żyjemy w czasach, w których oczekiwania wobec młodych ludzi często przerastają ich możliwości. Nie mówię tu nawet o możliwościach, które wynikają z naszych talentów czy zdolności, ale tych zależnych od sytuacji ekonomicznej lub zdrowotnej. Działanie na pełnych obrotach to norma, a gdy zaczynamy rozwijać się nieco później niż nasi wybitni rówieśnicy, trafiamy do worka z etykietą „brak ambicji”. Takie podejście zniechęca studentów do podejmowania wyzwań i tworzy narrację o tym, że na osiągnięcie sukcesu trzeba pracować od kołyski. Prawdą jest, że w tej ponaglającej narracji kryje się trochę prawdy. Zdobywanie nowych umiejętności w bardzo młodym wieku wymaga od nas mniejszego nakładu pracy i czasu. Spójrzmy choćby na naukę języków – dziecko w wieku wczesnoszkolnym z większą łatwością przyswoi nowe zasady gramatyczne, a brak poczucia

2

Maj 2022

wstydu pozwoli mu na swobodniejsze komunikowanie się w obcym języku niż osobie, która już studiuje. Czy oznacza to w takim razie, że nie warto próbować? Wręcz przeciwnie. Głównymi czynnikami, które powodują blokadę przed nabywaniem nowych zdolności są stres oraz poczucie własnej niekompetencji. Dzieci nie myślą o sobie w takich kategoriach lub robią to, ale w dużo mniejszym stopniu. My jako studenci osiągnęliśmy wiek, w którym samokrytyka oraz wrażenie niepokoju związanego z próbowaniem nowości towarzyszy nam każdego dnia. Nie oznacza to, że nie jesteśmy już zdolni do rozwoju, ale że na ten rozwój musimy nieco bardziej zapracować i zdobyć się na wiarę we własne możliwości. Niestety społeczne przyzwyczajenie do twierdzenia, że na naukę jest czas jedynie w bardzo młodym wieku powoduje, że wciąż wiele młodych osób traktuje to jako doskonałą wymówkę dla swojego lenistwa. Ludzie rezygnują z edukacji wyższej, zaprzestają nauki języków, przestają rozwijać się w zakresie sportu i kondycji fizycznej itp. Można rzec, że jest to swego rodzaju choroba XXI wieku – pandemia niechęci do samorozwoju. Z drugiej strony widzimy ogromny rozkwit psychologii, która uczy nas o tym, w jaki sposób funkcjonuje nasz mózg i do czego jest zdolny. Ta sama dziedzina nauki zapoczątkowała wiele ruchów motywacyjnych, zwłaszcza w przestrzeni internetu. Są one tworzone głównie przez ludzi młodych, którym udało się znaleźć receptę na poczucie niemocy i chcą podzielić się nią z tymi, którzy wciąż jej szukają. Musimy jednak pamiętać, że korzystanie z tego typu pomocy nie sprawi, że motywacja i brak strachu przed porażką przyjdą nagle, z dnia na dzień, a nasze problemy na zawsze znikną. Zmiana musi nastąpić w nas samych.

Jak zatem zapomnieć o popularnej wymówce i postawić sobie wyzwanie zdobywania nowych umiejętności na studiach? Przede wszystkim należy zastanowić się, gdzie leży przyczyna naszej bierności. Być może kierunek studiów, który wybraliśmy, okazał się dla nas nieodpowiedni? Nie możemy zdecydować się na rozwijanie w jednej dziedzinie, ponieważ nasze zainteresowania wydają się nam całkowicie niekonkretne? Nasze otoczenie wywiera na nas niezdrową presję lub powoduje, że brak nam wiary w siebie? Eliminacja tych bodźców, które powodują w nas stagnację to pierwszy i zarazem najtrudniejszy krok do sukcesu. Gdy ten będzie za nami, wszystko inne wyda nam się banalnie proste. Następnym krokiem jest podjęcie działania i próba wytrwania w postanowieniu. Być może teraz ten krok wydaje się wręcz niemożliwym do wykonania, lecz jest to jedynie złudzenie, sprawiające, że trwamy w przekonaniu o braku wartości w podejmowaniu wyzwań. Regularność jest kluczem do zmiany podejścia i pozbycia się frustracji. Aby tę regularność uzyskać, należy przezwyciężyć w sobie chęć poddania się w obliczu pierwszych niepowodzeń, które są nieodłącznym elementem nauki. Doskonałym sposobem na to jest skupienie się na zwycięstwach zamiast na przegranych oraz nagradzanie się za postępy. Odpowiadając na tytułowe pytanie – niezależnie od etapu życia, nigdy nie jest „za późno”. Cały sęk w tym, aby znaleźć w sobie ducha buntu przeciwko społeczeństwu, które traktuje wiek i warunki zewnętrzne jako wymówkę dla swojego lenistwa, a zarazem oczekuje od nas zapału do samorozwoju od najmłodszych lat. Iść swoją drogą, w swoim tempie – to recepta na sukces. Wiktoria Staniewska fot. Pixabay


Pismo Studentów – Maj 2022

Wiesz, że dzieje się coś ciekawego? Daj nam znać! Szukamy dziennikarzy, rysowników i fotografów

Publikuj w „WUJ­‑u”! Redakcja pisma „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” poszukuje młodych dziennikarzy chętnych do współpracy. Szukamy osób piszących, fotografujących oraz rysowników. Jesteśmy otwarci na tych, którzy mają swoje pomysły na materiały, ale podpowiemy też, o czym warto napisać. Skupiamy się na tematach związanych ze studentami i naszą uczelnią. Zapraszamy do współtworzenia pisma wydawanego od 1990 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt pod adresem e-mail: wuj.redakcja@gmail.com. Do zobaczenia w redakcji!

Organizujesz ciekawą inicjatywę na UJ, którą chcesz nagłośnić? Wiesz, że na UJ powstaje coś, co warto przedstawić naszej społeczności akademickiej? Znasz kogoś z naszej uczelni, kto ma niecodzienną pasję lub dokonał czegoś wyjątkowego? Ruszasz z nowym projektem skierowanym do studentów? Skontaktuj się z nami pod adresem: wuj.redakcja@gmail.com, przesyłając szczegóły. Chętnie pomożemy!

Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” e­‑mail: wuj.redakcja@gmail.com; tel. 668 717 167 Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj Redaktor naczelny: Adrian Burtan Zespół: Iza Olczyk, Jadwiga Wąsacz, Lucjan Kos (foto), Agata Kurzańska, Marcelina Koncewicz, Ewa Zwolińska, Martyna Szulakiewicz-Gaweł (foto), Wojciech Skucha, Karolina Iwaniec, Olga Sochaczewska, Justyna Arlet-Głowacka, Krzysztof Materny, Paulina Bednarek, Wiktoria Staniewska Korekta: Ewa Zwolińska Okładka: Lucjan Kos Reklama: wuj_reklama@op.pl Numer zamknięto: 25 kwietnia 2022 roku

rys. Jadwiga Wąsacz

Maj 2022

3


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Wieści z UJ

Źródło informacji: www.uj.edu.pl

Rekordy w NCPS SOLARIS Zakończono 9. nabór wniosków do Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS w Krakowie. Teraz będą rozpatrywane przez międzynarodową komisję oceniającą, która przeanalizuje je pod kątem formalnym, bezpieczeństwa próbek i merytoryki planowanych prac badawczych. Łącznie wpłynęło 114 aplikacji, co ukazało wzrost liczby zainteresowanych aż o 67%. Pierwszy raz w postępowaniu konkursowym udostępniono linię badawczą SOLABS, która dedykowana jest absorpcyjnej spektroskopii rentgenowskiej (XAS). Na pozostałe linie badawcze XAS, UARPES, PHELIX, DEMETER oraz kriomikroskop złożono kolejno 18, 15, 12, 20 i 30 wniosków. Decyzji dotyczących przyznania czasu badawczego na liniach należy spodziewać się na przełomie maja i czerwca, a na kriomikroskopie – czerwca i lipca. Użytkownicy, którym zostanie przyznany czas, będą mogli realizować badania od października 2022 br. do lutego 2023 roku. Olga Sochaczewska

Doktorat po raz drugi W auli Collegium Novum 12 kwietnia br. odbyło się uroczyste posiedzenie Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego z okazji odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego. Pracę w Instytucie Geografii rozpoczął 1 października 1972 roku. – W nim uzyskałem magisterium, kolejne stopnie i tytuły naukowe. Tutaj zostałem wybrany dziekanem Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi oraz trzykrotnie dyrektorem Instytutu Geografii – powiedział, cytowany przez uj.edu.pl. Dyplom odnowienia doktoratu prof. Jackowski otrzymał w uznaniu za wieloletnią służbę uczelni i wyjątkowe osiągnięcia naukowe, tj. współtworzenie polskiej szkoły geografii turyzmu, stworzenie polskiej szkoły geografii religii, a także za wychowanie wielu pokoleń geografów. Z wnioskiem o uhonorowanie prof. Antoniego Jackowskiego wystąpili profesorowie Wydziału Geografii i Geologii. Uroczystego odnowienia doktoratu, które następuje po upływie 50 lat od daty jego nadania, może dostąpić doktor, który wyróżnił się w pracy na rzecz Uniwersytetu Jagiellońskiego lub społeczeństwa. Olga Sochaczewska

Praca po studiach Zespół z Uniwersytetu Jagiellońskiego przeprowadził badanie „Niedopasowanie kompetencyjne w programach wsparcia studentów i doktorantów” na zlecenie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, a raport z niego przygotowało Centrum Ewaluacji i Analiz Polityk Publicznych UJ. Odbyło się to na zasadzie kontynuacji badania z 2018 roku pt. „Analiza zapotrzebowania na kompetencje w gospodarce i na rynku pracy”. Oceniano, czy wsparcie we wzmacnianiu kompetencji studentów oferowane uczelniom dzięki środkom z Funduszy Europejskich w ramach projektów Programu Wiedza Edukacja Rozwój (POWER) przyczynia się do zmniejszenia luk pomiędzy ofertą edukacyjną uczelni a potrzebami rynku pracy. Wyniki pracy badaczy pokazały, że prawie wszyscy absolwenci Programów Rozwoju Kompetencji (93%) pracują, w przeważającej liczbie w oparciu o umowy o pracę (78%). Większość badanych uczestników Zintegrowanych Programów Uczelni uznała swoją pierwszą pracę po studiach za zgodną z wykształceniem (72%), a kompetencje kształtowane w ramach ZPU były w dużym stopniu wykorzystywane w pierwszej pracy. Aż 93% przedstawicieli uczelni deklaruje chęć aplikowania o środki na kontynuację działań, a część z nich jest nawet skłonna je samofinansować. W przyszłej formule programu będzie stawiać się m.in. na wzmocnienie potencjału kadr oraz wsparcie uczelni w zakresie kierunków kształcenia. Olga Sochaczewska

4

Maj 2022

W patentowej czołówce W opublikowanym na początku kwietnia Indeksie Patentowym za ubiegły rok w czołówce instytucji zgłaszających najwięcej aplikacji do Europejskiego Urzędu Patentowego znalazł się wielokrotny lider zestawienia – Uniwersytet Jagielloński z 8 zgłoszeniami (tym razem na trzeciej pozycji). Na pierwszym miejscu uplasowała się Politechnika Śląska z największą liczbą zgłaszanych patentów w Polsce (11). Wiodącą dziedziną wśród zgłoszeń patentowych z Polski są technologie medyczne, w których odnotowano wzrost o 71,1% w porównaniu z rokiem poprzednim. Na kolejnych miejscach znalazły się produkty farmaceutyczne oraz transport (w tym przemysł samochodowy), gdzie złożono o 81% więcej zgłoszeń patentowych niż rok wcześniej. Wszystkie szczegóły są dostępne na stronie www.epo.org/patent-index2021. Olga Sochaczewska fot. Anna Wojnar, Lucjan Kos


uniwersytet > studenci > kultura > sport

3,7 mln złotych wsparcia Znamy już wyniki 3. edycji konkursu Narodowego Centrum Nauki, tj. Preludium Bis, który jest skierowany do instytucji prowadzących szkoły doktorskie. Jego celem jest wspieranie kształcenia doktorantów. Granty trafiły do: dra hab. Tomasza Żuradzkiego, prof. UJ (Wydział Filozoficzny), prof. Moniki Florczak-Wątor i dra hab. Wojciecha Ciszewskiego (Wydział Prawa i Administracji), prof. Krzysztofa Janeczko (Wydział Biologii), dra hab. Przemysława Błyszczuka, prof. UJ (Wydział Lekarski), prof. Włodzimierza Zwonka (Wydział Matematyki i Informatyki), dra hab. Miłosza Pawlickiego, prof. UJ (Wydział Chemii). Środki pieniężne w wysokości ponad 3,7 mln zł mogą być przeznaczone m.in. na badania czy stypendia doktoranckie. Zespół badawczy w konkursie Preludium Bis składa się wyłącznie z 2 osób – promotora, który jest kierownikiem projektu i doktoranta. Listy rankingowe konkursu Preludium Bis 3 można znaleźć na stronie Narodowego Centrum Nauki. Olga Sochaczewska

17 tys. złotych dla 51 ambitnych

Doktorant UJ na łamach „Forbesa”

Poznaliśmy nazwiska laureatów stypendium Ministra Edukacji i Nauki na rok akademicki 2021/2022 dla najlepszych studentek i studentów, którzy wyróżnili się osiągnięciami w zakresie nauki, sztuki i sportu. W tym roku doszło do istotnej zmiany mającej na celu podkreślenie równości wszystkich dyscyplin naukowych oraz artystycznych. Postanowiono, że na jedną dyscyplinę może przypadać nie więcej niż 18 stypendiów. Spośród 944 nadesłanych zgłoszeń wyłoniono 432 osoby, które otrzymają wyróżnienie w postaci 17 tys. zł. W tym gronie znalazło się aż 51 przedstawicieli i przedstawicielek Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Oczywiście bardzo się cieszę, ponieważ to niezwykle miłe podsumowanie wszystkiego, czym zajmowałam się podczas studiów – skomentowała swoje wyróżnienie cytowana przez uj.edu.pl Agnieszka Pałucka, studentka ostatniego roku studiów magisterskich na kierunku polonistyka antropologiczno-kulturowa. Karolina Iwaniec

Magazyn „Forbes” wraz z warszawskim biurem McKinsey & Company stworzyli inicjatywę mającą na celu wsparcie ambitnych i młodych talentów, które nie przekroczyły jeszcze 25 lat, a już mogą pochwalić się znaczącymi osiągnięciami na różnych płaszczyznach. Kapituła konkursu „25 under 25” wyłoniła 25 utalentowanych osób, których nazwiska pojawiły się na łamach kwietniowego wydania magazynu. Zgłoszenia rozpatrywane były w pięciu kategoriach, do których należały: nauka, nowe technologie, zrównoważony rozwój i klimat, działalność społeczna, biznes oraz nauka. Finalistą czwartej edycji konkursu w dziedzinie nauki został Igor Kaczmarczyk, doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego badania skupiają się wokół biologii strukturalnej. Ważnym punktem na jego drodze naukowej był udział w odkryciu nowej rodziny białek reagujących na światło. Miał również okazję współpracować z prof. Adą Yonath, laureatką Nagrody Nobla. Karolina Iwaniec

Fundusze na dzieła sprzed wieków

Przedstawiciel UJ w Radzie Programowej

Dr Bartosz Kołoczek z Zakładu Historii Bizancjum na Wydziale Historycznym UJ został laureatem konkursu Uniwersalia 2.2 w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, który w tegorocznej odsłonie wyłonił osiem najlepszych projektów zakwalifikowanych do finansowania. Założeniem tego modułu jest rozwój badań naukowych związanych z przekładem dzieł światowej humanistyki, które nie zostały dotychczas przetłumaczone na język polski, a także z ich gruntownym opracowaniem w zakresie filologicznym, bibliograficznym, historycznym, interpretacyjnym i analitycznym. Dzięki funduszom z konkursu, w kwocie blisko 243 tys. zł, na naszym uniwersytecie przygotowany i opracowany zostanie pierwszy polski przekład obejmujący wszystkie dzieła Klaudiusza Klaudiana, dworskiego poety tworzącego Rzymie w latach 395–404. Po zakończeniu projektu pełne wydanie dostępne będzie w Repozytorium Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także w innych otwartych bazach. Karolina Iwaniec

Dr hab. Adam Roman, prof. UJ związany z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, znalazł się w gronie Rady Programowej Redakcji Nauk Informatycznych, która została powołana przez Wydawnictwo Naukowe PWN. W jej skład wchodzą również inni wybitni eksperci z tej dziedziny, tacy jak: prof. Krzysztof Diks, dr hab. Lech Banachowski, prof. PJATK, dr hab. inż. Marek Sawerwain, Marcin Szeliga, Radosław Smilgin, Krystian Kaczor i dr Krystian Matusiewicz. Ich wspólnym celem ma być popularyzacja literatury z zakresu informatyki, merytoryczne wsparcie pracy redakcji oraz opiniowanie publikacji przed ich wydaniem. Współpraca redakcji i Rady w dalszej perspektywie może przełożyć się na wzrost popularności tej dziedziny nauki wśród przedstawicieli młodszego pokolenia, a także zagwarantowanie przyszłym studentom dostępu do najlepszych możliwych podręczników i pomocy naukowych. Karolina Iwaniec

Z widokiem na Rynek Szkoła Doktorska Nauk Humanistycznych oraz Szkoła Doktorska Nauk Społecznych mogą cieszyć się nową siedzibą w Rynku Głównym 34. Oficjalne otwarcie miało miejsce 5 kwietnia, a wśród zebranych nie mogło zabraknąć rektora UJ prof. Jacka Popiela, dziekanów

fot. uj.edu.pl, Anna Wojnar

wydziałów, które utrzymują współpracę ze szkołami, przewodniczących rad dyscyplin oraz rad obu szkół, kierowników programów doktorskich, dyrektorów pozostałych placówek doktorskich, a także samych doktorantów. Zaproszeni goście w krótkich przemówieniach zwracali uwagę na to, jak istotne dla celów naukowych oraz integracyjnych jest odpowiednie środowisko pracy. Karolina Iwaniec

Maj 2022

5


uniwersytet > studenci > kultura > sport Wywiad z twórcą portalu Lekarze dla Ukrainy

„Od pomysłu do początku realizacji minęło 10 minut” Witold Wydmański studiuje informatykę i pracuje jako asystent w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ. Oprócz pisania magisterki, pracy badawczej i udziału w hackathonach zajmuje się też tworzeniem własnych projektów. Jednym z nich jest portal lekarzedlaukrainy.pl, który pomaga łączyć uchodźców potrzebujących pomocy medycznej z lokalnymi specjalistami. O genezie, rozwoju i dalszych planach na stronę porozmawialiśmy z Witkiem w jego naturalnym środowisku pracy – na Wydziale Matematyki i Informatyki UJ.

Z Twojego profilu na LinkedInie wynika, że jesteś pasjonatem uczenia maszynowego. Skąd u Ciebie ta pasja? Zajmuję się tym przez przypadek. Na początku studiów mieszkałem z człowiekiem, który pisał o tym inżynierkę, więc był to jeden z jego podstawowych tematów rozmów. Zaciekawiła mnie ta dziedzina, zacząłem o niej czytać coraz więcej i… oto jestem. Przygodę ze studiami zaczyna‑ łeś na AGH, a potem trafiłeś na UJ. Jak to się stało? Na AGH robiłem inżynierkę z teleinformatyki, która dużo bardziej zajmuje się sieciami komputerowymi. Interesowałem się tym w liceum, więc był to dla mnie naturalny kierunek. Ale pod wpływem zainteresowania uczeniem maszynowym zacząłem robić własne badania. Przypadkiem zgadałem się ze znajomym, który trafił do Centrum Biotechnologii jako asystent i powiedział, że byłoby fajnie, gdybym do niego dołączył. Gdy już trafiłem do pracy na UJ, stwierdziłem, że równie dobrze mógłbym tu iść na studia, bo będę bliżej mojego zespołu badawczego. Co robisz w Małopolskim Cen‑ trum Biotechnologii? Zajmuję się wykorzystaniem metod uczenia maszynowego w badaniach metagenomicznych i ogółem

6

Maj 2022

mikrobiologicznych. Oprócz tego staram się też pomagać technicznie – projektuję systemy informatyczne, buduję aplikacje itp. A jak zostałeś twórcą portalu Lekarze dla Ukrainy? Około półtora roku temu zacząłem pracować ze znajomym nad projektem FlatHub – aplikacją webową pomagającą w analityce nieruchomości. Wykorzystując rzeczy, które robiłem już do FlatHuba, byłem w stanie bardzo szybko postawić tę stronę. Miałem wszystko pod ręką, więc kiedy stwierdziłem, że fajnie byłoby zrobić coś takiego, mogłem po prostu usiąść i zacząć to robić. Bardzo szybko, czyli jak? Ile czasu minęło od pomysłu do realizacji? Od pomysłu do początku realizacji minęło jakieś 10 minut, a od początku realizacji do działającej wersji – około dwa dni. Zacząłem w niedzielę 27 lutego, a już we wtorek strona była online i lekarze mogli się na niej rejestrować. Podobno pomysł na ten pro‑ jekt wziął się od taty-lekarza… Tak. Tata wynajmuje mieszkanie człowiekowi z Ukrainy i rozmawiał z nim przez telefon o tym, że on mógłby pomóc jako onkolog, ale zapotrzebowanie będzie prawdopodobnie dużo większe, więc fajnie

Witold Wydmański studiuje informatykę i pracuje jako asystent w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ. Jest autorem platformy Lekarze dla Ukrainy

byłoby, gdyby powstało coś takiego. Kiedy skończył rozmowę, podszedłem do niego i powiedziałem, że słyszałem, co mówił, i że chętnie bym się tym zajął. W ten sposób zaczęliśmy.

to ja siedziałem nad stroną techniczną, a tata starał się roznosić wieści wśród znajomych lekarzy. Potem do projektu dołączyła jeszcze moja kuzynka, która pomogła mi zrewidować stronę wizualną.

„Zaczęliśmy” – my, czyli kto jeszcze? Kod na potrzeby tego projektu pisałem sam, ale korzystałem już ze wstępnego etapu, do którego doszedłem razem z kolegą na potrzeby FlatHubu, więc w dużej części wykorzystałem też jego kod. Jeśli jednak chodzi o bezpośrednią pracę nad Lekarzami dla Ukrainy,

A jak to wygląda obecnie? Kto jest zaangażowany w projekt? Tata nadal pomaga mi od strony koncepcyjnej, omawiamy razem pomysły dotyczące portalu; stroną techniczną zajmuję się ja sam. Natomiast jeśli chodzi o część funkcjonalną, obecnie zaangażowanych jest ok. 140 lekarzy i bodajże 60 tłumaczy. fot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Platformę można znaleźć pod adresem lekarzedlaukrainy.pl W jaki sposób można dołączyć do tego grona? Jeżeli ktoś chce pomóc, może wypełnić formularz na stronie. Tłumaczy przyjmujemy tak po prostu, ale lekarzy weryfikujemy ręcznie, zanim pojawią się na stronie. Z kolei ktoś, kto potrzebuje pomocy, może wybrać miasto, rodzaj pomocy, jakiej potrzebuje oraz język, w jakim mówi i w efekcie dostaje informację o dostępnych lekarzach. Ilu osobom pomagają Lekarze dla Ukrainy? Na stronie mamy prawie 1000 wyszukiwań dziennie. Raz zdarzyło się, że na przestrzeni trzech dni mieliśmy 22000 wyszukiwań – to dlatego, że odezwał się do mnie człowiek z Lifecell, operatora komórkowego w Ukrainie. Powiedział, że słyszał o stronie i że jeśli nie mam nic przeciwko, to chciałby, żeby Lifecell wysłał sms-y swoim abonentom. Zgodziłem się i dokładnie tak zrobili. To było bardzo fajne, że zaangażowali się w taki sposób. Czy masz jakąś informację zwrotną od lekarzy lub samych pacjentów, którzy znaleźli po‑ moc dzięki portalowi? Ponieważ stawiamy na bezpośrednią komunikację między pacjentem a lekarzem, nie mamy naszego rejestru, który bylibyśmy fot. lekarzedlaukrainy.pl

w stanie zapisywać. Mogę jedynie liczyć na to, że ktoś odezwie się do mnie. To nie miało miejsca, ale mój tata też jest zarejestrowany na tej stronie i wiem, że pozyskał przez nią chyba pięciu pacjentów. Oprócz tego jakiś czas temu komunikowała się ze mną dziennikarka „The British Medicine Journal” – skontaktowała się z jednym z lekarzy z portalu i okazało się, że miał już 20 pacjentów. Wygląda więc na to, że to działa i faktycznie udaje się w ten sposób pomagać ludziom. Gdybyś nie założył tej strony, pewnie ktoś inny zrobiłby to za Ciebie. A jednak stwierdziłeś, że to musisz być Ty. Dlaczego? Problem z pomocą oddolną polega na tym, że ludzie podchodzą do tego sprintem – uznają, że zrobią coś teraz i że to już wystarczy. Spodziewałem się, że skończy się tak, że jakieś firmy zrobią jakieś akcje tego typu, może powstanie kilka takich inicjatyw oddolnych, ale to wszystko będzie takie porozbijane, nikt nie będzie chciał współpracować ze sobą nawzajem. Przez to nie będzie wspólnego frontu lekarzy ani korzyści dla uchodźców, bo nikt nie będzie wiedział, czemu jest tyle tego i gdzie się zgłaszać. Stwierdziłem, że jeżeli ja się tym zajmę, to mam tę unikalną dogodność, że mój tata jest leka-

rzem, w związku z czym ma szerokie znajomości w tym środowisku i będzie mógł roznosić wieść wśród znajomych. Znałem też siebie, więc wyszedłem z założenia, że współpraca jest tu nadrzędna – to, co zrobię, nie będzie istniało w próżni, bo powstanie dużo podobnych inicjatyw i trzeba będzie je jakoś skonsolidować. Poza tym uznałem, że jeszcze nie ma nic takiego i prawdopodobnie jestem w stanie postawić to dość szybko.

podobna inicjatywa. Druga rzecz, którą chcę rozwijać, to pomoc psychologiczna. To niełatwe, bo na razie mamy tylko kilku psychiatrów i terapeutów, a próbowaliśmy do nich dotrzeć różnymi sposobami. Trudno ich jednak winić, bo nawet nie wyobrażam sobie, jak niełatwa musi być pomoc ofiarom wojny. Ale liczę na to, że uda się znaleźć więcej psychologów i terapeutów, i pomóc ludziom także pod kątem psychicznym.

Jakie są twoje dalsze plany w związku z tą stroną? Czy w tym momencie jest już taka, jaka ma być, czy chcesz jesz‑ cze poszerzać jej działalność? Funkcjonalności strony wydają mi się już wystarczająco rozwinięte, ale jeżeli chodzi o aspekt merytoryczny, to dalej jest duży potencjał na rozwój. Firma Trustedoctor, która świadczy usługi telemedyczne, udostępniła nam swoją platformę do wideokonsultacji – to otwiera bardzo szerokie pole pod kątem jakiejkolwiek pomocy zdalnej, bo dzięki temu nie jesteśmy w ogóle ograniczeni do Polski. Liczę więc na to, że może uda się też zaangażować lekarzy z zagranicy. Polska i tak nie jest jedynym krajem, który przyjmuje uchodźców i świetnie byłoby, gdyby w innych państwach też mogła działać

O Twoim projekcie dla Ukra‑ iny pisały nie tylko lokalne media, ale też prasa ogólno‑ krajowa i zagraniczna. Jak się z tym czujesz? Spodziewałeś się takiego rozgłosu? Nie, kompletnie się tego nie spodziewałem, ale jestem bardzo zadowolony, że tak to wygląda. Gdy odzywają się do mnie jacyś ludzie w związku z tym projektem, nie czuję się, jakby odzywali się do mnie, tylko bardziej do samego projektu, którego jestem ludzkim interfejsem. Jestem w nim po to, żeby mu służyć. I to bardzo fajne uczucie, że coś, co robiłem, urosło na tyle, że mogę tak do tego podchodzić. Rozmawiała: Ewa Zwolińska

Maj 2022

7


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rozmowa z Jonathanem Verą Perez, Kolumbijczykiem i studentem biochemii na UJ

Polskiego trudno się nauczyć? To nieprawda! – Owszem, polski jest trudny dla kogoś, kto nie jest Słowianinem, ale tak naprawdę jeśli pozna się kilka ogólnych schematów, to jest się w stanie już odmieniać wyrazy. Polski to bardzo piękny język. Co prawda nie mam ulubionego słowa, ale uwielbiam przedrostki i chciałbym, żeby hiszpański też miał takie bogate słownictwo – o tym, jak trudno jest nauczyć się języka polskiego studentowi zza granicy opowiada Jonathan Vera Perez, Kolumbijczyk z Bogoty studiujący na 2. roku biochemię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie zaskoczyły Cię srogie zi‑ my po przyjeździe do Polski? Myślałem, że jest tu tak zimno, że nie można wychodzić z domu! Kiedy już byłem w Polsce i pojawił się pierwszy mróz, to wyszedłem na

balkon i poczułem, jakbym wszedł do zamrażarki. Kiedy spadł śnieg, to specjalnie stanąłem w otwartym oknie i chłonąłem to zimno. Od tamtego momentu moją ulubioną porą roku jest zima.

Jonathan: Chciałem studiować biochemię, ale nigdzie w Kolumbii nie ma takich studiów pierwszego stopnia. Pomysł o tym, żeby studiować na UJ, wyszedł od mojej mamy, która powiedziała, że skoro uczę się polskiego, to dlaczego by nie spróbować.

8

Maj 2022

Jonathan Vera Perez, Kolumbijczyk z Bogoty. Studiuje biochemię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W Krakowie jesteś od września 2020 roku. Zacznijmy jednak od początku, czyli od momen‑ tu, w którym pojawiła się myśl o nauce jednego z najtrudniej‑ szych języków świata… Z nauką polskiego to był właściwie przypadek. Kiedyś przeglądając internet, zobaczyłem jakiś tekst po polsku i zaciekawiło mnie to, że w polskim alfabecie są kreski, ogonki, dwuznaki czy litera „ł”. Chciałem usłyszeć wymowę i sam zacząłem się tego uczyć. Na samym początku używałem aplikacji Duolingo – na zasadzie, że spróbuję i jeśli mi się spodoba, to będę uczyć się dalej. To był styczeń 2018 roku. Nauka była intuicyjna – znaczenie słów próbowałem odgadywać z kontekstu. Postanowiłem, że zapiszę się na kurs języka polskiego w Kolumbii, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć, dlatego już w kwietniu 2018 roku napisałem maila do Ambasady RP w Kolumbii. Dostałem kontakt do nauczycielki uczącej polskie dzieci i przez dwa lata chodziłem na zajęcia raz lub dwa razy w miesiącu. Łącznie było nas trzy osoby, a gdy zostałem sam, ambasada zamknęła grupę, dlatego kontynuowałem naukę prywatnie w języku angielskim. Jednak w momencie myśli

o studiach w Polsce zacząłem szukać innej nauczycielki i w grudniu 2019 roku napisałem w tej sprawie na grupie Polaków w Kolumbii na Facebooku. Mając zajęcia raz w tygodniu, uświadomiłem sobie różnicę między „ś” a „sz”, czy „ć” i „cz”. Dla Kolumbijczyków jest to niemal niesłyszalne, dlatego tym bardziej cieszę się, że trafiłem na właściwą osobę z pasją. Z nią też przygotowywałem się do rozmowy kwalifikacyjnej na uczelnię. Studia w nowo poznawanym języku są wyzwaniem. Dlacze‑ go biochemia na UJ? Chciałem studiować biochemię, ale nigdzie w Kolumbii nie ma takich studiów pierwszego stopnia. Pomysł wyszedł od mojej mamy, która powiedziała, że skoro uczę się polskiego, to dlaczego by nie spróbować. Umiałem wtedy podstawy, ale nie czułem się na siłach studiować w tym języku, mimo to sam poznawałem już polską kulturę, szczególnie muzykę, która mnie urzekła. Polska wydawała mi się krajem konserwatywnym i bardzo powiązanym z katolicyzmem, a ja chciałem ją zwiedzić i przekonać się, czy istnieje tu jeszcze cywilizacja łacińska. Wtedy z tego, co fot. Lucjan Kos, archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport widziałem, to tylko na UJ były studia pierwszego stopnia z biochemii. W liceum chemia była moim ulubionym przedmiotem. Dla mnie życie jest najlepszą reakcją chemiczną, jaka istnieje. Co więcej, okazało się, że na biochemii na UJ były tylko trzy miejsca dla obcokrajowców i prawie straciłem nadzieję. Dostałem się jednak wraz ze studentem z Litwy, który jest teraz moim bliskim kolegą. Czym różni się nauka tutaj od tej w Kolumbii? Po pierwsze w Kolumbii większość uczelni jest prywatna i żeby studiować, trzeba mieć dużo pieniędzy, dlatego ludzie specjalnie zakładają fundusze oszczędnościowe dla swoich dzieci, żeby je wykształcić. Na najlepszej uczelni w Kolumbii jeden semestr kosztuje średnio 20 tys. złotych, a na przeciętnych – ok. 6-7 tys. Szkoła średnia w Kolumbii trwa dwa lata i myślę, że nie jesteśmy aż tak bardzo przygotowani jak Polacy, gdy kończymy szkoły. Odczułem to na 1. roku studiów, gdy prowadzący twierdzili, że mówią o prostych rzeczach, które były w szkole średniej, a ja dopiero tutaj pierwszy raz pracowałem w laboratorium! Przeciętny Kolumbijczyk nie ma dostępu do takich rzeczy. Tam studia trwają pięć lat i to jest sam licencjat. Gdybym poszedł studiować tam chemię, to zajęłoby mi kolejne dwa lata, gdybym chciał pójść na studia drugiego stopnia z biochemii. Z jakimi stereotypami doty‑ czącymi Kolumbii i Kolumbij‑ czyków się spotkałeś? Miałem kilka takich ciekawych sytuacji! W Kolumbii młodzież męska wita się ze sobą za pomocą gestów przypominających dotknięcie dłoni i żółwika. Natomiast chłopak z dziewczyną poprzez całus w policzek, czasem się też przytula. Na początku pobytu w Polsce miałem sytuację, że żegnając się z grupą, odruchowo dałem koleżance całus w policzek i była zszokowana. Oczywiście szybko zrozumiałem swój błąd i wytłumaczyłem, że zadziałałem automatycznie. Z kolei będąc na imprezach, gdy mówiłem, skąd pochodzę, to niemal zawsze słyszałem od nowo poznanych osób dwa słowa: Escobar i kokaina. Nie ukrywam, że nie było to miłe. Potem się do tego przyzwyczaiłem, ale uważam, że to jest krzywdzące i zarazem przykre, że Kolumbia może kojarzyć się z kartelami… Polacy jednak są otwarci i gościnni, a ja doświadczam tego wielokrotnie, chociażby poprzez zaproszenia do wspólnego spędzenia świąt. Odnalazłem tu ciepło ludzi typowe dla fot. archiwum prywatne

Jonathan: „Kiedy już byłem w Polsce i pojawił się pierwszy mróz, to wyszedłem na balkon i poczułem, jakbym wszedł do zamrażarki. Kiedy spadł śnieg, to specjalnie stanąłem w otwartym oknie i chłonąłem to zimno. Od tamtego momentu moją ulubioną porą roku jest zima”.

Latynosów, dlatego sądzę, że nasze kultury wcale tak się nie różnią. Zdradź nam więc Twoje plany. W przyszłym roku będę pisał już pracę licencjacką, więc zależy mi na doszlifowaniu języka naukowego. Pod koniec marca podchodzę do egzaminu państwowego z języka polskiego [w momencie ukazania się wywiadu Jonathan jest już po – przyp. red.]. Już w minutę po rozpoczęciu rejestracji w Krakowie nie było miejsc, dlatego jadę specjalnie do Bielska-Białej. W Polsce, żeby obcokrajowiec mógł studiować bezpłatnie, powinien posiadać certyfikat z języka polskiego na poziomie C1 lub wyżej. Dla mnie sam pobyt tutaj jest nauką, tym bardziej że chciałbym uzyskać polskie obywatelstwo. Co chciałbyś przekazać student‑ kom i studentom uczącym się języka polskiego? Po pierwsze to, że nieprawdą jest, że polski jest trudny. Owszem, jest trudniej, nie będąc Słowianinem, ale tak naprawdę jeśli pozna się kilka ogólnych schematów, to jest się w stanie już odmieniać wyrazy. Polski to bardzo piękny język. Co prawda nie mam ulubionego słowa, ale uwielbiam przedrostki i chciałbym, żeby hiszpański też miał takie bogate słownictwo. Gdy teraz mówię po hiszpańsku, to nie mogę odnaleźć tam odpowiednich słów! Starajcie się choćby słuchać muzyki czy oglądać filmy w danym języku, bo mimo że na początku niewiele się rozumie, to i tak coś z tego zostanie. Ja sam poświęcałem temu cały swój wolny czas i naprawdę nie żałuję. Rozmawiała: Olga Sochaczewska

,,Polska wydawała mi się krajem konserwatywnym i bardzo powiązanym z katolicyzmem, a ja chciałem ją zwiedzić i przekonać się, czy istnieje tu jeszcze cywilizacja łacińska”.

Maj 2022

9


uniwersytet > studenci > kultura > sport Mecz charytatywny UJ vs AGH

„Szkoda byłoby przegapić coś podobnego” Pandemia na długi czas zatrzymała wiele wydarzeń sportowych i kulturalnych, sprawiając, że zaczęliśmy tęsknić za wspólnym przeżywaniem czy to artystycznych, czy sportowych emocji. Jednym z takich przedsięwzięć jest Mecz Charytatywny UJ vs AGH, który niedawno świętował swój wielki powrót. Jedno z największych halowych wydarzeń w polskim sporcie akademickim, organizowane przez Stowarzyszenie All In UJ we współpracy z AZS UJ, Uczelnianą Radą Samorządu Studentów AGH oraz Samorządem Studentów UJ, wróciło do Krakowa w marcu tego roku po dwóch latach pandemicznej przerwy. Trybuny znowu zapełniły się kibicami, którzy przekrzykując się, dopingowali swoje uczelniane zespoły. Nie brakowało kolorów, wielkich emocji, zdartych gardeł i wspólnego, szczytnego celu, jakim było wsparcie Ukrainy. Gotowi? Do startu… Start! Już od samego rana w czwartek 31 marca organizatorzy krzątali się po Hali Wisły Kraków, przygotowując banery, stoiska, nagłośnienie i wszystko to, co niezbędne do przeprowadzenia sportowych rozgrywek. Tuż po godzinie 10:00 trybuny wypełniły się kibicami, a na parkiecie zaprezentowały się nie

tylko kobiece drużyny siatkówki i koszykówki, ale też wielu innych gości. Wśród nich byli prorektorzy z obydwu uczelni, zespół Cheerleaders AZS AGH, a także przedstawiciele zespołów ludowych – Słowianek i Krakusa – oraz Krecik, maskotka trójkolorowej drużyny z AGH. W trakcie uroczystej inauguracji meczu Orkiestra Reprezentacyjna AGH zagrała hymn Ukrainy, aby przypomnieć wszystkim, w jakim celu się zgromadzili. Po oficjalnym rozpoczęciu nadeszła pora na główny punkt całej akcji, czyli na sportową rywalizację na boisku. Siatkówka należała do pań z Akademii Górniczo-Hutniczej, które wygrały w setach 2:1. Natomiast koszykówka przysporzyła kibicom mnóstwa emocji, ponieważ mecz był bardzo wyrównany, pełen zwrotów akcji i doliczanego czasu. W końcu, po długiej dogrywce, z wynikiem 53:50 wygrały dziewczyny z naszej Alma Mater. Jednak zwycięzca 8. Meczu

Charytatywnego UJ vs AGH mógł być tylko jeden, dlatego o tym, do kogo tym razem powędruje puchar, zadecydowały rzuty do kosza za 3 punkty. Po zaciętej walce między reprezentantką AZS UJ a koszykarką z AZS AGH ostateczne zwycięstwo odniosły trójkolorowe. Obawy Powrót do wydarzenia, które przez pandemię zdążyło się już nieco zakurzyć, nie był prosty. Wielu studentów w ogóle nie znało tej inicjatywy, mimo że to już 8. edycja. Trzeba więc było na nowo przyciągnąć

ludzi, a niejasna sytuacja pandemiczna wcale tego nie ułatwiała. Regularna promocja w mediach społecznościowych czy stoiska na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej, zachęcające do przyjścia na mecz i wsparcia akcji sprawiły, że trybuny jednak nie były puste, a zawodnicy otrzymali solidne wsparcie od kibiców. – Największy problem sprawiała niepewność, czy przez sytuację covidową mecz w ogóle się odbędzie. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli – opowiada Michał Oronowicz, jeden z organizatorów.

Warto wspomnieć, że tuż przed wydarzeniem został zniesiony nakaz noszenia maseczek we wspólnych przestrzeniach, przez co kibice mogli w pełni cieszyć się sportową atmosferą. – Na początku meczu obawiałam się, że po stronie Uniwersytetu Jagiellońskiego nie przyjdzie wielu ludzi, czemu też nie sprzyjały warunki pogodowe. Na szczęście sytuacja się poprawiła, aczkolwiek wciąż dużym wyzwaniem pozostawało dopingowanie oraz zbieranie pieniędzy na cel charytatywny. Chociaż dalej trudno nam w to uwierzyć, daliśmy radę i zebraliśmy ponad 11 tys. złotych! – zaznacza Anastasiya Verbovetska z All In UJ.

10

Maj 2022

fot. Daria Orlik


uniwersytet > studenci > kultura > sport Padł kolejny rekord! Najważniejszym osiągnięciem nie były jednak wyniki sportowe, a rekordowa w historii meczu suma, którą udało się zebrać do puszek w trakcie rozgrywek oraz przez zbiórkę internetową. Łącznie na szczytny cel zostanie przekazane 11 128 zł, które wesprą działania Stowarzyszenia Salam Lab, pomagającego potrzebującym z Ukrainy. Na taki sukces pracowało wielu ludzi, od tygodni zaangażowanych w planowanie każdego szczegółu tej akcji. – Mecz Charytatywny UJ vs AGH był genialnym wydarzeniem, sądzę, że takiej atmosfery studenckiej sportowej rywalizacji nie da się opisać słowami – trzeba to przeżyć. Jednak stoi za tym mnóstwo przygotowań, za które odpowiedzialne były osoby z różnych organizacji studenckich – tłumaczy Michał. – Mimo przeciwności daliśmy radę dopiąć wszystko na ostatni guzik. Moje największe obawy, czyli brak frekwencji, nie sprawdziły się i po obu stronach trybun była spora liczba ludzi, co miało wpływ na zrzutkę w tym roku – dopowiada Miłosz Wierzbiński, także jeden z organizatorów. – Mecz wrócił po ponad 2-letniej przerwie. Bardzo nas cieszy, że na trybunach pojawiło się sporo studentów, dzięki czemu udało nam się zebrać rekordową kwotę na Salam Lab. Dodatkowo byliśmy świadkami wielkich emocji i wysokiego poziomu sportowego. Tak więc można powiedzieć, że wydarzenie zakończyło się wielkim sukcesem – podsumowuje Szymon Szymański, koordynator meczu.

działo na boisku – mówi Anastasiya. Ten smak zaciętej rywalizacji wraz z domieszką zjednoczenia się na rzecz wspólnej sprawy był niesamowity – dopowiada. – Warto było uczestniczyć w organizacji, pracując z naprawdę niezwykłymi ludźmi i przy okazji poczuć się częścią czegoś większego, zbierając jednocześnie pieniądze na uchodźców z Ukrainy – podkreśla Miłosz. – Było to ogromnie zabawnym, stresującym i jednocześnie pouczającym doświadczeniem. Kompletnie nie spodziewałem się takiej skali przygotowań do całego eventu – dopowiada. Warto pamiętać, że mimo różnych trudów logistycznych czy technicznych, z którymi musiały zmierzyć się osoby odpowiadające za przebieg imprezy, koniec końców liczyła się dobra zabawa i wypełnienie puszek, których zawartość zrobiła coś naprawdę dobrego.

Tak się bawią, tak się bawią, STU-DEN-CI! Atmosfera meczu nie byłaby taka sama, gdyby nie licznie obecni kibice-studenci, którzy wspierali swoje zespoły dopingiem, uczelnianymi barwami, głosem, szalikami i wszystkim, czym się dało. – Mecz był zdecydowanie niesamowitym przeżyciem. Pierwszy raz miałam okazję wziąć udział w takim wydarzeniu i zdecydowanie nie będzie to ostatni. Jestem pewna, że nie tylko ja skończyłam ze zdartym gardłem – wspomina Martyna Zacher, wolontariuszka wydarzenia z All In UJ. – Jeżeli chodzi o nastrój wśród kibiców, to można określić go jednym słowem – euforia, zwłaszcza w ostatnich sekundach meczu. Bębny, przyśpiewki, megafon, szaliki, wszystko to składało się na gorący support i tworzyło

niesamowitą i zaraźliwą energię na trybunach – wspomina Maja. Pamiętajmy, że jednym z haseł krzyczanych na widowni, przypominającym o braterskim aspekcie rozgrywek, jest zawołanie „Wspólny cel, wspólna gra, łączy UJ z AGH”. Dlatego warto wspomnieć, co o meczu mówi druga strona trybun. – Dało się zauważyć, że ludzie świetnie się bawili. Kibicowali drużynom i zachowywali się bardzo kulturalnie. Nie było żadnej spiny, co doceniam (śmiech). Bawiłam się super, szczególnie na niezwykle emocjonującej końcówce. Wręczanie medali naszym wspaniałym drużynom – bezcenne. Radość i duma na ich twarzach były nie do opisania. Oczywiście i ja jestem dumna z tego, że to moja uczelnia wygrała, ale gratuluję również stronie UJ. Atmosfera na widowni była bardzo wspierająca dla obydwu drużyn – opowiada Natalia Hudzik, studentka AGH, członkini Uczelnianej Rady Samorządu Studentów. Na koniec przywołamy jeszcze zaproszenie od Anastasiyi: – Zwracam się do wszystkich studentek i studentów, by zachęcić Was do przychodzenia na podobne wydarzenia uniwersyteckie, zwłaszcza na mecz, ponieważ atmosfera na nim jest rewelacyjna i szkoda byłoby przegapić coś podobnego, skoro mamy tylko jedno życie – przekonuje. Justyna Arlet-Głowacka

Okiem organizatorów Sukces zbiórki był możliwy dzięki zaangażowaniu wielu osób z różnych środowisk akademickich. Aktywna promocja, rozmowy z partnerami czy prowadzenie stoisk to tylko niektóre z zadań, przed którymi stanęli studenci. – Organizacja wydarzenia takiego jak mecz międzyuczelniany to zawsze szansa na rozwój i zdobycie cennego doświadczenia, zarówno jeśli chodzi o umiejętne rozporządzanie czasem, jak i współpracę – opowiada Maja Holik, jedna z organizatorek. W ekipie ludzi zarządzających wydarzeniem znalazły się także osoby, które pierwszy raz były zaangażowane w akcję na taką skalę. – 8. Mecz Charytatywny był pierwszym w moim życiu dużym wydarzeniem, którego byłam współorganizatorką. Czułam się bardzo odpowiedzialna za to, co się fot. Anna Kulka

Maj 2022

11


uniwersytet > studenci > kultura > sport Zdrowie psychiczne i jak o nie zadbać

Mam kryzys (i to jest okej) Na studiach z psychologii mieliśmy kiedyś taki cykl spotkań, „Porozmawiajmy o chorobie psychicznej”. Organizowała go Sekcja Psychologii Klinicznej lokalnego koła naukowego. Formuła była prosta – zaproszeni goście opowiadali o swoich trudnościach oraz drodze do zdrowia, prowadzący zadawali pytania, a my słuchaliśmy odpowiedzi. Najczęściej odwiedzali nas członkowie stowarzyszenia zrzeszającego osoby po kryzysach, ludzie zupełnie nam obcy. Pewnego dnia jednak na miejscu gościa zasiadła moja znajoma. pracowita, rozsądna i „bezproblemowa”. Jak ktoś taki ma nagle przyznać, że nie ma żadnych bliskich relacji i brakuje mu chęci do życia? W takim nastawieniu wytrwałam kilka lat. Doszło do tego, że mój pokój – do którego nikogo nie wpuszczałam – tonął w śmieciach i brudnych ubraniach, a ja całe dnie spędzałam na spaniu lub oglądaniu seriali. Nie miałam siły na naukę, zdrowe odżywianie czy nawet regularną higienę. Aż pewnego dnia uznałam, że dłużej tak nie wytrzymam i umówiłam się na spotkanie z uczelnianym psychologiem. To był mój pierwszy krok na długiej i krętej drodze do zdrowia, którą wciąż idę z pomocą terapeutki, psychiatry i bliskich mi ludzi. Bywa, że się na niej potykam albo cofam. Na szczęście kryzysy w końcu mijają, a dzięki specjalistom wiem, jak lepiej sobie z nimi radzić. Uczę się też komunikować i akceptować wszystkie emocje – także te, których wcześniej bałam się pokazać. Nie spodziewałam się jej zobaczyć w tej roli. Oto ta energiczna, zabawna, odnosząca sukcesy naukowe dziewczyna otwarcie przyznawała się do problemów psychicznych. Mówiła o trudnych relacjach z rodziną, diagnozie borderline, depresji i uzależnieniu; o pobycie w szpitalu psychiatrycznym i pracy z psychoterapeutką, która pomaga jej uporządkować myśli i uczucia. Słuchając jej, byłam w szoku – moja dotychczasowa wizja koleżanki jako studentki idealnej okazała się fałszywa. Nie miałam pojęcia o przeszkodach, z którymi musiała się zmagać. „A jednak też jest tylko człowiekiem”, pomyślałam wtedy. To odkrycie przyniosło mi sporą ulgę. Jesteśmy ludźmi, nie ideałami No właśnie – wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, choć często o tym zapominamy albo wstydzimy się do

12

Maj 2022

„Spotkanie z uczelnianym psychologiem był moim pierwszym krokiem na długiej i krętej drodze do zdrowia, którą wciąż idę z pomocą terapeutki, psychiatry i bliskich mi ludzi. Bywa, że się na niej potykam albo cofam. Na szczęście kryzysy w końcu mijają”. tego przyznać. A przecież student też człowiek i może mu się przydarzyć kryzys. Nic w tym dziwnego, bo studia to źródło różnych stresorów. Próbujemy pogodzić intensywną naukę z samodzielnym życiem i pracą, często zmieniamy miejsce zamieszkania i porzucamy dawnych znajomych. Co więcej, marzenie o nowym, lepszym życiu z dala od rodziców i szkolnego przymusu często nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. W pakiecie z upragnioną wolnością dostajemy dodatkowe obowiązki, chroniczny niedobór czasu i pieniędzy oraz poczucie osamotnienia. Pod ciężarem nowych wyzwań, oczekiwań rodziny, własnych ambicji i różnych zda-

rzeń losowych, które lubi fundować nam życie, łatwo się załamać. Wtedy naturalnym odruchem powinno być zauważenie problemu i szukanie pomocy. Powinno – ale, niestety, nie zawsze jest. Przestałam się ukrywać Tak było w moim przypadku. Mimo że doświadczałam objawów depresji i lęku, które szczególnie nasiliły się na studiach, nie miałam odwagi mojej koleżanki. Bałam się pokazać innym prawdziwą siebie, bo nie chciałam psuć ich wyobrażenia o mnie. Obawiałam się, że niepotrzebnie zmartwię rodziców i nie chciałam wyjść na „słabeusza”, który nie radzi sobie w życiu; zawsze byłam przecież taka zdolna,

Nie bójcie się prosić o pomoc! Proszę, nie idźcie w moje ślady – nie czekajcie z wołaniem o pomoc do ostatniej chwili. Nie bagatelizujcie przeszkód, które utrudniają Wam naukę, psują Wasze relacje i odbierają radość życia. Powiedzcie bliskiej, zaufanej osobie o swoich problemach. Skorzystajcie z możliwości, jakie daje Wam uczelnia – możecie liczyć na pomoc Działu Osób Niepełnosprawnych UJ oraz Studenckiego Ośrodka Wsparcia i Adaptacji (SOWA). A przede wszystkim zaakceptujcie fakt, że kryzysy i zaburzenia to ludzka rzecz, która może dotknąć każdego (tak, Was też!), a o zdrowie psychiczne warto dbać tak samo, jak o to fizyczne. Pamiętajcie: psychiatrzy, psychoterapeuci i psychologowie są dla ludzi. Zwróćcie się do nich po pomoc, zanim będzie na to za późno. Ewa Zwolińska

fot. Pixabay


uniwersytet > studenci > kultura > sport Cykl „Wokół kół”

Historia? To nasz konik

Czy ktoś nie słyszał o Wydziale Historycznym UJ? To właśnie tam, w Instytucie Historii, spotkacie niezwykle głodnych wiedzy ludzi zrzeszonych w prawdopodobnie największym kole historycznym w Polsce. Koło Naukowe Historyków Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego (KNHS UJ) zostało założone w 1892 roku jako korporacja studencka o charakterze naukowym, mająca za zadanie integrować środowisko studentów historii z Krakowa. Nosiło wówczas nazwę Kółko Historyczne Uczniów UJ. Wśród byłych prezesów koła można znaleźć tak wybitnych historyków jak Wacław Sobieski, Stanisław Kutrzeba czy Oskar Halecki. Obecnie funkcję prezesa zarządu KNHS UJ pełni Maria Plata, a od 2009 roku kuratorem organizacji jest dr hab. Zenon Piech, prof. UJ. Istnieje też wiele innych funkcji organizacyjnych, które szczegółowo wymienione są w statucie koła. Pieczę nad wszystkimi sprawują Komisja Rewizyjna i Sąd Koleżeński. KNHS UJ dzieli się na 17 sekcji tematycznych. Dla pasjonatów historii dostępne są zarówno sekcje epokowe, terytorialne, jak i te zajmujące się konkretnymi działami.

To w nich studenci mogą w sposób szczególny pogłębiać zainteresowania i rozwijać warsztat naukowy. Siła tkwi w detalu Obecnie koło liczy 165 członków. Warto poświęcić uwagę licznym autorskim inicjatywom. Do stałych należą już: „Wieczornica Niepodległościowa”, podczas której członkowie wspólnie śpiewają pieśni patriotyczne, „Opłatek Historyka”, obejmujący całą społeczność akademicką Instytutu Historii UJ, oraz współorganizowanie obchodów Akademickiego Dnia Pamięci. Specjalnym wydarzeniem jest coroczny, tematyczny „Bal Historyka”, na którym obowiązują stroje z danej epoki. – W tym roku odbędzie się pod koniec maja jako uwieńczenie konferencji mediewistycznej. Motywem będą lata 20. – zdradza prezes Maria Plata. Kolejnym ciekawym przedsięwzięciem jest „Herbatka Historyka”, czyli wieczór z zaproszonym

fot. materiały Koła Naukowego Historyków Studentów UJ

gościem, najczęściej pracownikiem Instytutu, a także stosunkowo nowa inicjatywa – „Maraton Historyczny” – 5 wykładów eksperckich. Wydarzenia w jego ramach cieszą się bardzo dużą popularnością, na co dowodem może być wykład pt. ,,Słodycze w średniowiecznej rzeczywistości”, w którym uczestniczyło ponad dwustu słuchaczy. Do tak dużej aktywności zachęcają odznaki w postaci ,,Sówki” (godło koła) w jednym z 4 stopni: brązowym, srebrnym, złotym lub platynowym – w zależności od poziomu zaangażowania. Od tego roku koło posiada również własną maskotkę, którą nazwano na cześć opiekuna, dr. hab. Zenona Piecha, prof. UJ. Tak tworzy się przyszłość Czas spędzany na przeróżnych aktywnościach, objazdach naukowych czy konferencjach z pewnością zaowocuje w dalszej karierze zawodowej członków KNHS UJ. Obecnie mogą oni poszczycić się nawiązaniem bliskiej współpracy z Polskim Towarzystwem Historycznym – Oddziałem w Krakowie, czego efektem jest planowana organizacja warsztatów powtórkowych dla maturzystów oraz współorganizacja IV Kongresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski. Ponadto, dzięki patronatowi portalu

internetowego „Histamag”, młodzi historycy mają możliwość publikacji tam swoich prac. Zdobywaniu specjalistycznej wiedzy sprzyja funkcjonowanie Biblioteki KNHS UJ, która powstała 2 lutego 1894 roku. Obecnie jej zasoby liczą ponad 2 tys. pozycji, w tym nawet te z początków XIX wieku. Koło wydaje własne czasopismo o charakterze cyklicznym, „Sociestas Historicorum”, które w tym roku uzyskało numer ISSN. Jego redaktorem naczelnym jest Adrian Świerbutowski, student IV roku historii na UJ. – Artykuły nadsyłane przez autorów z całej Polski są recenzowane przez pracowników naukowych Instytutu Historii UJ. Efekty ich badań dostępne są bezpłatnie w wersji elektronicznej i papierowej, m.in. w Bibliotece Narodowej w Warszawie i na niektórych wydziałach UJ. W tym roku obchodzimy 15-lecie naszego kwartalnika – dodaje Adrian. Także w tym roku planowane jest wznowienie „Studenckich Zeszytów Historycznych”, niegdyś jednej z ważniejszych publikacji koła. Bo ważne jest też to, co dziś Od 2002 r. organizacja znajduje się w podziemiach budynku Collegium Witkowskiego. Niemal stale można tam znaleźć wielu (nawet byłych) studentów. Odbywają się tam głównie spotkania sekcji, a między zajęciami jest okazja, aby odpocząć, napić się kawy czy herbaty i zwyczajnie porozmawiać. Obecnie KNHS UJ angażuje się w zbiórki na rzecz Ukrainy oraz działania związane z rocznicą 130-lecia powstania koła. Obejmują one m.in. sporządzanie pełnej listy publikacji oraz wydanie wspomnień i sprawozdań byłych prezesów KNHS UJ. Nie zabraknie także miejsca dla chętnych studentów studiów I i II stopnia, którzy chcieliby dołączyć do pasjonatów historii – możliwe jest to w dowolnym czasie, za wyjątkiem okresów przed walnymi zgromadzeniami. Olga Sochaczewska Strona internetowa: knhs.hist.uj.edu.pl Facebook: @KNHSUJ1892 Instagram: knhs_uj

Maj 2022

13


uniwersytet > studenci > kultura > sport Zagraniczne praktyki z AIESEC

Drzwi szeroko otwarte Świat ciągle się rozwija, a wraz z nim pojawiają się kolejne możliwości, także dla młodych ludzi. Jeśli marzysz o podróżach, a przy okazji chcesz zdobyć doświadczenie zawodowe, być może zagraniczne praktyki z organizacją studencką AIESEC są właśnie dla Ciebie. – Idea praktyk zagranicznych jest związana z misją AIESEC, czyli z budowaniem zrozumienia międzynarodowego i rozwijaniem w młodych ludziach cech liderskich – tłumaczy Justyna Piórko, wiceprezydentka ds. marketingu. Taki wyjazd jest wyjątkową szansą – z jednej strony czysto zawodową, związaną z nową pracą i atrakcyjnym wpisem do CV, z drugiej zaś jest to okazja do poznania od środka kultury innego państwa i zanurzenia się w niej nie tylko w roli turysty. Możliwości jest mnóstwo, wystarczy nieco odwagi i mobilizacji, by przeżyć wyjątkową przygodę, którą zapamiętacie do końca życia. Międzynarodowe doświadczenie zawodowe Zagraniczne praktyki to jeden z filarów działalności wspomnianej organizacji studenckiej. – Wierzymy, że osoba wyjeżdżająca do innego kraju, w którym będzie żyła wśród mieszkańców, poznawała ich życie i kulturę, rozmawiała z nimi i pracowała, stanie się bardziej

tolerancyjna i otwarta. Szanse wyjazdów z AIESEC istnieją od początków organizacji, czyli od 1948 roku – opowiada Justyna. Dzięki działalności krakowskiego komitetu zagraniczne praktyki zrealizowało tutaj już 418 osób. Aby być jedną z nich, należy spełnić kilka warunków. – Każda osoba w wieku od 19 do 30 lat może dostać się na wyjazd zagraniczny. Nie trzeba być członkiem AIESEC – bardzo dużo osób, które brały udział w wymianach, nigdy nie było w naszej organizacji. Podkreślamy też, że nie jest konieczne posiadanie statusu studenta czy absolwenta – tłumaczy Daria Stefanowicz, wiceprezydentka ds. praktyk i wolontariatów. – Na wyjazdy nie ma limitu miejsc. Obecnie jest dostępnych ok. 900 ofert, a niektóre filmy potrzebują kilku osób na różne stanowiska. Ciągle pojawiają się także nowe oferty – dodaje. Czy jest się czego obawiać? – Stres jest naturalny, kiedy próbujemy nowych, nieznanych nam dotąd rzeczy. Jednak według nas nie

ma powodu do dużych zmartwień. Właśnie dzięki temu, że stanowimy takie wsparcie dla uczestników wymian, bardzo im to pomaga w poczuciu się bezpiecznie, a my jesteśmy pewni, że proces toczy się bez żadnych problemów. W doborze projektów sugerujemy się bezpieczeństwem osób wyjeżdżających, dlatego wszystkie współprace z firmami są legalne i potwierdzone umowami – podkreśla Justyna. Oczami uczestników O to, czy warto podjąć wyzwanie, najlepiej zapytać osoby, które zdecydowały się na taki wyjazd. Zacznijmy od tego, dlaczego postanowiły spróbować swoich sił w tym przedsięwzięciu. – Wziąłem udział w praktykach ze względu na moje zainteresowanie Japonią i chęcią

14

Maj 2022

poznania codziennego życia i pracy. Chciałem się przekonać, jak to jest żyć przez jakiś czas za granicą jako mieszkaniec, a nie turysta – opowiada Jakub Licak, absolwent informatyki na UJ. – A ja chciałem po prostu zrobić coś ciekawego w wakacje i zwiedzić kawałek świata – dopowiada Mateusz Karkoszka, absolwent chemii medycznej na UJ. Czego najbardziej się obawiali? – Przede wszystkim bariery językowej i kulturowej, a największą trudność sprawiało mi chyba zniesienie klimatu – wysokiej temperatury i wilgotności – wspomina Mateusz, który spędził kilka tygodni w Szanghaju. – Ja obawiałem się głównie problemów w komunikacji i tego, czy będę wystarczająco dobry w pracy w japońskiej firmie. Największy problem natomiast sprawiło mi przełamywanie się w kontakcie z japońskimi pracownikami firmy, ze względu na język – dodaje Kuba. Mimo pewnych trudności oboje zdecydowanie na plus oceniają swoje praktyki. – Polecam takie wyjazdy z kilku względów. Pomagają one fot. materiały prasowe


uniwersytet > studenci > kultura > sport przełamać ograniczenia, ale także umożliwiają poznanie odmiennej kultury i zrozumienie, że mogą istnieć inne wzory działania niż te, z którymi stykamy się na co dzień – zachęca Kuba. – Wyjazd zdecydowanie pozwolił mi poprawić zdolności językowe i poznać Szanghaj z perspektywy osoby tam mieszkającej – podkreśla Mateusz. Sprawy formalne Co zrobić, żeby wziąć udział w projekcie? Pierwszym krokiem jest zarejestrowanie się na stronie bit.ly/ aiesec_opportunity, dzięki czemu później, z pomocą konsultanta, będzie można przygotować odpowiednie CV i znaleźć oferty pracy. Oprócz z góry nałożonego przedziału wiekowego każdy musi zadbać także o wymagany poziom języka. Trzeba posługiwać się angielskim na poziomie minimum B2, jednak nie jest konieczne udokumentowanie tej umiejętności, sprawdzą to już bezpośrednio rekruterzy w trakcie rozmów kwalifikacyjnych. AIESEC oferuje dwa programy w zakresie praktyk: Global Talent (praca w branżach takich jak marketing, finanse, HR, zarządzanie projektami czy IT) oraz Global Teacher (praktyki dla studentów kierunków pedagogicznych). W ramach

tych sektorów wyjazdy trwają od 6 do aż 78 tygodni, w zależności od konkretnej oferty i możliwości osoby aplikującej. Wstępne koszty pokrycia takiego wyjazdu wahają się między 700 a 900 zł w zależności od długości pobytu. Warto wspomnieć, że przez cały proces rekrutacji (która prowadzona jest przez 12 miesięcy) AIESEC pomaga kandydatom od początku do końca. – W Polsce wspierają oddziały lokalne, natomiast w miejscu pracy również istnieje oddział AIESEC, który opiekuje się taką osobą. Pomagamy w stworzeniu CV, znalezieniu oferty i zaaplikowaniu na nią. Wspieramy również w nawiązaniu relacji z potencjalnym pracodawcą czy w zdobyciu odpowiednich dokumentów. Zawsze jesteśmy w kontakcie z osobą wyjeżdżającą i pilnujemy realizacji odpowiednich standardów wymiany – zapewnia Justyna. Warto wykorzystać taką szansę i spróbować swoich sił na zagranicznych praktykach z pomocą AIESEC. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, odwiedźcie stronę internetową www.aiesec.org/global-talent lub www.aiesec.org/global-teacher, w zależności od preferowanej ścieżki kariery. Justyna Arlet-Głowacka

Jakub Licak, absolwent informatyki na UJ, skorzystał z oferty praktyk zagranicznych w AIESEC. Odbył je w Japonii fot. archiwum prywatne

Studencki festiwal kultury i mediów

Jubileusz Polikultury, czyli powrót do „realu” Wiosenna aura i zniesienie pandemicznych obostrzeń sprzyjają rozkwitowi wydarzeń kulturalnych. Do Krakowa wraca właśnie studencka Polikultura, która przez dwa ostatnie lata obecna była w internetowej przestrzeni. Przedsięwzięcie organizowane jest już po raz dziesiąty przez studentów I roku zarządzania kulturą i mediami na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ. W ramach przedmiotu „organizacja festiwalu” POLIKULTURA realizują oni kulturalne eventy 10. festiwal kultury i mediów dostępne dla szerszej publiczności. Czym to wydarzenie będzie się różniło od poprzednich? – Tegoroczna 10. edycja festiwalu kultury i mediów Polikultura jest wyjątkowa z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze to okrągłe urodziny wydarzenia, które trwale wpisało się w zajęcia prowadzone w Instytucie Kultury UJ, po drugie po dwóch latach działalności online wracamy do „realu” – opowiada Marta Kudelska, koordynatorka festiwalu. Jakie idee przyświecały studentom w trakcie prac? – Na tej Polikulturze działają trzy grupy: edukacyjna, promocyjna i kuratorska. Studenci, zważywszy na okoliczności – trwająca wojna – stwierdzili, że chcą podjąć działania, które nie zamykają nas w jednej grupie odbiorczej, ale pozwalają wyjść z „baniek”, w których wszyscy żyjemy. Dlatego tegoroczna edycja opiera się przede wszystkim na relacjach – opowiada Marta Kudelska. Co to znaczy? – Wraz ze studentami krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych przygotowujemy wystawę, którą pokażemy na terenie naszego wydziału. Szykujemy też niewielki zbiór poezji autorstwa młodych poetów, który chcemy dystrybuować nie tylko na WZiKS. Kolejnym działaniem będą gry zespołowe, takie jak gra w klasy czy w gumę, których miniturniej chcemy zorganizować na terenie wydziału. Przeprowadzimy także kilka tematycznych spacerów po Krakowie. Nie są to wszystkie nasze wydarzenia, bo planujemy też kilka aktywności, które będą się działy poza uczelnią, a jeśli chcecie wiedzieć, co to takiego, koniecznie śledźcie media społecznościowe Polikultury – zachęca koordynatorka festiwalu. Justyna Arlet-Głowacka Facebook: @polikulturafest Instagram: @polikultura TikTok: @polikultura

Maj 2022

15


uniwersytet > studenci > kultura > sport Dwa tygodnie kultury dla studentów

Studencki Tydzień Sztuki ma swoją markę. I znowu to potwierdził Kto by nie chciał za darmo skorzystać z oferty kulturalnej Krakowa, który słynie z wybitnej sztuki, znanych artystów czy robiących wrażenie gmachów muzealnych? Taką okazję – zupełnie bezpłatnie – zaoferował Samorząd Studentów UJ, po raz dziewiąty organizując Studencki Tydzień Sztuki. Choć tak naprawdę były to pełne dwa tygodnie, podczas których studenci mogli wziąć udział w warsztatach, seansach filmowych czy panelach dyskusyjnych. Wydarzenie odbyło się w dniach 28 marca – 10 kwietnia i przyciągnęło sporą grupę studentów. Tylko na samym Facebooku zainteresowanie nim wyraziło ponad 1300 chętnych. Jak czytamy na stronie STS, „celem wydarzenia jest zachęcenie studentów i studentek Uniwersytetu Jagiellońskiego do aktywnego udziału w wydarzeniach kulturalnych, w tym poznania dziedzictwa kulturalnego Krakowa oraz świadomego udziału w dyskusji o współczesnej sztuce”. – Często w pędzie codzienności trudno nam znaleźć czas na wizyty w galeriach sztuki czy różnorodnych oddziałach krakowskich muzeów. Inicjatywa daje studentom dodatkową motywację do odkrywania tego, co często jest dla nas niedostrzegalne bądź pozornie nieatrakcyjne. Studencki Tydzień Sztuki jest dobrą możliwością rozwinięcia nowych zainteresowań i pasji oraz sprawdzenia siebie w aktywnościach, których nie realizowałoby się w innych okolicznościach – mówi nam Martyna Lizakowska, Przewodnicząca Uczelnianej Komisji Kultury Samorządu Studentów UJ.

Zajęcia z wykonywania kokedamy Ożywienie po pandemii Oferta tegorocznego Studenckiego Tygodnia Sztuki bogata była w tematyczne warsztaty i panele dyskusyjne. Żeby móc w nich uczestniczyć, zainteresowani musieli się wcześniej zarejestrować. Kto się nie pospieszył, mógł stracić okazję do zaangażowania się w wybrany warsztat, bo darmowe wejściówki na dużą część wydarzeń rozchodziły

Warsztaty z profesjonalnego przygotowywania kawy

16

Maj 2022

się błyskawicznie. – Studencki Tydzień Sztuki ma już swoją markę. Bardziej doświadczeni studenci dobrze go pamiętają. Ci, którzy dopiero zaczęli przygodę ze studiowaniem, mogli dowiedzieć się o nim z wielu źródeł i kanałów promocji. Za sukcesem STS stoi praca wielu kadencji komisji Samorządu Studentów UJ, dzięki której wydarzenie to bardzo silnie utrwaliło się w świadomości studentów – przekonuje Martyna Lizakowska. – Z pewnością doceniają oni różnorodność, jaka oferowana jest przez bogatą ofertę warsztatową. Na popularność tej edycji z pewnością wpłynęło także ożywienie, które zaobserwować można wśród studentów. Przytłoczeni pandemią, chcą teraz w pełni wrócić do możliwości, jakie daje im studiowanie w Krakowie – dodaje. Lasy w słoiku czy malowanie henną? Studenci mogli wziąć udział m.in. w warsztatach fotograficznych, podczas których spotkali się w Strefie Studenckiej UJ z fotografem Przemysławem Czają, znanym ze swoich urokliwych zdjęć Krakowa. W czasie spotkania spotkania uczestnicy

poznali tajniki pracy z aparatem, a następnie udali się wraz z prowadzącym na… spacer, aby w świetle zachodzącego słońca robić zdjęcia najpiękniejszych miejsc miasta. Inne warsztaty, w których studenci chętnie uczestniczyli, dotyczyły pisania gier książkowych czy wykonywania kokedamy (tzw. wiszącego ogrodu). Popularnością cieszyła się też nauka tworzenia lasów w słoiku, haftowania, malowania henną, przygotowywania kawy czy robienia sushi. Studencki Tydzień Sztuki stworzył również możliwość bezpłatnego zwiedzenia ulubionych krakowskich muzeów. Pasjonaci muzealnych dzieł i eksponatów odwiedzali m.in. Muzeum Narodowe, Nowohuckie Centrum Kultury, Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK) czy Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Na uczestników STS, którzy w ciągu dwóch tygodni trwania wydarzenia zwiedzili 10 partnerskich instytucji kulturalnych, czekały specjalne nagrody. STS to jednak nie tylko praktyczne warsztaty i muzea, ale też seanse filmowe. Specjalnie z myślą o kinomanach organizatorzy nawiązali współpracę z Kinem pod Baranami. Tym samym chętni studenci po rejestracji mogli udać się na wybrany przez siebie darmowy seans filmowy. Dla uczestników studenckiego święta kultury przygotowano także tzw. STS-SPOTY, czy miejsca relaksu, w których czekały na nich zniżki na wszystkie lub wybrane zamówienia. W tym roku takimi przestrzeniami były klubokawiarnia „Hevre”, coctail bar „Siedem miliardów uśmiechów, a Twój jest moim ulubionym” oraz „Klub pod Jaszczurami”. W ramach STS muzea odwiedziło ponad 2000 osób, a w warsztatach wzięło udział około 800 uczestników. Adrian Burtan

fot. Dawid Pyttel, Bogusław Stasiukiewicz


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rekomendacje kulturalne dziennikarzy „WUJ­‑a”:

Dobrze zaprojektowana codzienność

Po drugiej stronie kortu

Strach się bać?

Projektowanie przyjazne użytkownikowi czy też zorientowane na użytkownika to pojęcia, które upowszechniły się wraz z rozwojem technologii cyfrowych. Robert Fabricant i Cliff Kuang w książce „User Friendly” wskazują, że zjawiska te mają korzenie w wydarzeniach sprzed cyfrowej rewolucji. Autorzy zauważają, że największe znaczenie dla ich rozwoju miał wypadek jądrowy w Three Mile Island w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo przywołują m.in. katastrofy samolotów B-17 z czasów II wojny światowej, a także błędy w autopilocie Tesli Model S z 2014 r. Książka ukazuje projektowanie i jego wpływ na styl życia i zachowania każdego z nas. Niektóre zastosowania myślenia

projektowego to gwarant sukcesu, ale także i porażki wielu przedsięwzięć. Fabricant i Kuang ukazują sztukę dizajnu i jego rolę oraz opisują dynamikę relacji pomiędzy ludźmi a maszynami. Wskazują, jak zmieniło się postrzeganie urządzeń w obecnych czasach, podkreślając, że oczekujemy od nich, że będą wytwarzały emocje, dawały poczucie satysfakcji oraz nawiązywały relacje z ludźmi. Niewiele dotychczas powstało książek, które opisywałyby istotę tego mechanizmu. Jedną z ważniejszych publikacji z tego zakresu jest „Dizajn na co dzień” Dona Normana (recenzja ukazała się na łamach „WUJ-a”). Teraz polscy czytelnicy mogą poszerzyć biblioteczkę o książkę Fabricanta

i Kuanga. „User Friendly” to nie tylko lektura dla badaczy i projektantów, ale też podróż przez ewolucję psychologicznego postrzegania zastosowań technologicznych – od kosiarki do trawy po reaktory jądrowe i rozwiązania cyfrowe w naszych smartfonach. Tomasz Łysoń

Jeśli myślicie, że ten film to kolejna historia, która pokazuje, że ciężką pracą można osiągnąć niemal wszystko, to… macie trochę racji. Jednak na szczęście tylko trochę, bo ta pozycja to według mnie dużo więcej niż wspomniany motyw, nieco już zużyty przez kulturę kina. Jest to opowieść o rodzinie, o relacjach ojca z córkami, o krzywdzących stereotypach i o walce z systemem. Dwie główne bohaterki będą miały w życiu pod górkę. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że są kobietami. Po drugie, co znacznie komplikuje poprzedni fakt, są czarnoskórymi kobietami. Właśnie to powoduje, że ich ojciec za wszelką cenę chce, aby dziewczyny osiągnęły sukces i nie skończyły na ulicy, wiodąc szare

życie pełne trudów i upokorzeń. Przyszłość, którą dla nich bardzo skrupulatnie zaplanował, wiązała się z tenisem, a mówiąc dokładniej, z zostaniem mistrzyniami w tej dyscyplinie. To skojarzenie bezpośrednio kieruje nas do prawdziwych bohaterek tego filmu, czyli Venus i Sereny Williams, wieloletnich pierwszych rakiet świata, których to historia stała się kanwą fabuły oscarowego utworu. Tytuł sugeruje nam jednak obecność jeszcze jednej postaci, która gra pierwsze skrzypce, mianowicie ojca młodych dziewczyn, który walczy o ich los. To droga pełna przeszkód i wyrzeczeń, wymagająca niesamowitego uporu i wiary w swój cel. Richard sprawia wrażenie autorytarnego

i bezwzględnego rodzica, ale kolejne sceny pokazują, że relacja między nim a córkami oparta jest na wzajemnym szacunku i trosce o cudze dobro. Dziewczyny kochają tenis, więc były w stanie ciężko trenować, dobrze się przy tym bawiąc i wierząc w swoje możliwości. Dzięki zawziętości obojga rodziców, mrówczej pracy i talentowi obie na zawsze zapisały się w historii światowego tenisa. Dokładnie tak, jak to zaplanował King Richard. Justyna Arlet-Głowacka

Myśląc o swojej przyszłości, automatycznie dajesz się wciągnąć w wir irracjonalnych obaw? Stworzona przez Ciebie wizja jutra idzie w parze z odczuwanym dyskomfortem? Czasem słyszysz od innych frazę, że „zmartwienia lepiej zostawić na później, bo mogą się nie przydać”, ale nie wiesz, jak wprowadzić to w życie i zahamować ciąg fatalistycznych scenariuszy? Jeśli przytłaczające myśli zyskują nad Tobą przewagę – pomocna może się okazać lektura tego poradnika, będącego nie tylko teoretycznym opisem zjawiska niepokoju, ale i zbiorem praktycznych technik radzenia sobie z nim. Autor, odwołując się do metod terapii poznawczo-behawioralnej oraz terapii

akceptacji i zaangażowania, w przystępny sposób pomaga ułożyć czytelnikowi jego relację z wytwarzającymi się napięciami wewnętrznymi. Pozwala przyjrzeć się zjawisku lęku czy zamartwiania z zupełnie innej perspektywy – nie jako zagrożenia, ale sygnału do działania. Dzięki temu lęk wcale nie musi być naszym wrogiem, ale cenną wskazówką, że w jakiejś dziedzinie życia jest coś, co wymaga odmiennych rozwiązań. Samodzielna praca, oparta na zaproponowanych technikach, umożliwia wydostanie się z błędnego koła fałszywych przekonań, gdy wypracowane dotąd schematy działania – jak np. przyjęcie za pewnik najgorszego scenariusza z nadzieją na zaskoczenie czy układa-

nie setek planów zapasowych na wszelki wypadek – przynoszą finalnie odwrotny skutek od zamierzonego i tylko nasilają objawy lęku. To, przed czym staramy się uciec, dogoni nas prędzej czy później. Dlatego zamiast ewakuacji przed stanami przejmującymi nad nami kontrolę lepiej nauczyć się świadomie reagować i wychodzić im naprzeciw. A to, po zapoznaniu się z powyższą publikacją, stanie się z pewnością o wiele prostsze. AP

Cliff Kuang i Robert Fabricant, „User Friendly. Jak niewidoczne zasady projektowania zmieniają nasze życie, pracę i rozrywkę”, Wydawnictwo Karakter 2022

„King Richard: Zwycięska Rodzina”, reż. Reinaldo Marcus Green, 2021, Stany Zjednoczone

David A. Carbonell, „W pułapce niepokoju”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017

Maj 2022

17


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Fotoreportaż

Tak się bawił UJ podczas meczu UJ vs AGH

18

Maj 2022

fot. Daria Orlik, Anna Kulka




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.