Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego, kwiecień 2022

Page 1

Wirtualny Dzień Otwarty UJ – str. 6 Tydzień Jakości Kształcenia – str. 7 Studencka sonda o pomocy dla Ukrainy – str. 13 MIESIĘCZNIK NR 6 (298) • ROK XXVI • KWIECIEŃ 2022 • ISSN 1429–995X WWW.ISSUU.COM/PISMOWUJ • ROZDAWANY BEZPŁATNIE

Studenci UJ z Ukrainy nie są obojętni wobec wojny. Zebraliśmy ich historie – str. 10


uniwersytet > studenci > kultura > sport Komentarz do wojny w Ukrainie

„A bo w Ukrainie to my…” Wojna to zło. To ofiary, krew, płacz bliskich, ucieczka. Jest taka teoria, że wojna nie robi bezpośrednio z jej inicjatorów złych ludzi, bo to zło gdzieś zawsze w nich było, a wojna tylko to potwierdziła. Ale ona wydobywa też dobro – i wydaje się, że w przypadku zawieruchy za naszą wschodnią granicą jest go – na szczęście – znacznie więcej niż zła. I to jest w tej sytuacji, mimo wszystko, pocieszające. Jako Polacy możemy być dumni. Zdaliśmy prawdziwy egzamin dojrzałości z humanitaryzmu, pokazując całemu światu, że w momencie grozy, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku w Ukrainie, potrafiliśmy stanąć na wysokości zadania. Polacy zaangażowali się w pomoc dla społeczności ukraińskiej, uciekającej przed wojną. W chwili pisania tych słów do naszego kraju uciekły już prawie 2 miliony uchodźców z Ukrainy. My ich przyjęliśmy, daliśmy jeść, zaproponowaliśmy mieszkanie. W pierwszych dniach wojny co drugi wpis w mediach społecznościowych dotyczył form pomocy dla uchodźców – organizowaliśmy zbiórki pieniędzy i potrzebnych rzeczy, przedsiębiorcy w social mediach chętnie ogłaszali się, że zatrudnią Ukraińca do pracy. Studenci z UJ i AGH przygotowali nawet specjalną interaktywną mapkę, na której ulokowane są domy i mieszkania w Polsce, gdzie Ukraińcy mogą szukać schronienia. Jako społeczność akademicka też możemy być dumni. Odzew na prośbę o pomoc był niesamowity, ale zdecydowaliśmy się pomóc nie dlatego, że tego wymagała presja społeczna albo chwilowy zryw solidarnościowy. Pomagamy, bo doskonale tych ludzi znamy. Niech pierwszy podniesie rękę ten, kto w ostatnim czasie nie studiował z Ukraińcem, nie mieszkał z nim w akademiku lub na stancji albo nie

2

Kwiecień 2022

miał z nim do czynienia podczas rozmaitych aktywności studenckich na swoim wydziale. My po prostu znamy ich, rozmawialiśmy o problemach, o narodzie ukraińskim, o tym, dlaczego zdecydowali się rozpocząć studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wielu z nich chętnie dzieliło się z nami przeżyciami i doświadczeniami ze swojego kraju. My o wojnie w Ukrainie mówimy od kilku tygodni, oni wojną nazywali już to, co dzieje się na Wschodzie od 2014 roku, kiedy Rosjanie dokonali aneksji Krymu. I dlatego w dużej mierze szukali perspektyw na lepsze życie w innych państwach. Jesteśmy pod wrażeniem męstwa i waleczności Ukraińców, którzy od pierwszych godzin inwazji walczyli o każdy skrawek ukraińskiej ziemi. Miał być blitzkrieg, ale nieprzyjaciel natrafił na masywne przeszkody. I tu kolejny wniosek, świadczący o tym, że bohaterstwo i determinacja ukraińskich sił zbrojnych oraz ochotników nie musi budzić zaskoczenia. To, jaki to jest dumny naród, też wybrzmiewa na co dzień na studiach z rozmów z naszymi kolegami i koleżankami z Ukrainy. Mówią dumnie o fladze, o historii, o ukraińskich tradycjach czy narodowych przysmakach. „A bo w Ukrainie to my…” – dało się słyszeć niejednokrotnie. Ukraina to nie jest jakaś wyimaginowana kraina, która swój kres zaznaczyła w odległej

historii. Ten kraj cały czas tę historię tworzy, wzbogacając europejskie dziedzictwo swoją niepowtarzalną kulturą, pięknem miast czy bogactwem naturalnym ukraińskich pól. Nie zaskakuje więc fakt, że zewnętrzna agresja i próba wtargnięcia z butami do suwerennego państwa spotkały się z potężną dezaprobatą i skuteczną walką o zachowanie niezależności. Ukraina stała się też na dobre częścią naszej Alma Mater. Nikogo nie dziwi wschodni akcent na wykładzie z dziennikarstwa. Choć niektórzy tak dobrze przygotowali się do studiowania, że nieraz trudno było wyczuć, że rozmawia się z Ukraińcem. Ja tak miałem w pierwszy dzień studiów, kiedy jako pierwszego kolegę z kierunku poznałem Bogdana, który tak płynnie i czysto mówił po polsku, że dopiero po kilkunastu minutach rozmowy zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z obcokrajowcem. Dzięki naszym kolegom i koleżankom ze Wschodu poznajemy wspaniałą kulturę Ukrainy, weryfikujemy stereotypy, wymieniamy uwagi na temat naszych narodów. Studiowaliśmy z nimi nie tylko przedmioty na studiach, ale też siebie nawzajem, zaznajamiając się z ukraińską tradycją i spostrzeżeniami na temat świata. Wiele z tych przyjaźni i znajomości przetrwało po studiach. Adrian Burtan

fot. Pixabay


Pismo Studentów – Kwiecień 2022

Wiesz, że dzieje się coś ciekawego? Daj nam znać! Szukamy dziennikarzy, rysowników i fotografów

Publikuj w „WUJ­‑u”! Redakcja pisma „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” poszukuje młodych dziennikarzy chętnych do współpracy. Szukamy osób piszących, fotografujących oraz rysowników. Jesteśmy otwarci na tych, którzy mają swoje pomysły na materiały, ale podpowiemy też, o czym warto napisać. Skupiamy się na tematach związanych ze studentami i naszą uczelnią. Zapraszamy do współtworzenia pisma wydawanego od 1990 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt pod adresem e­‑mail: wuj.redakcja@gmail.com. Do zobaczenia w redakcji!

Organizujesz ciekawą inicjatywę na UJ, którą chcesz nagłośnić? Wiesz, że na UJ powstaje coś, co warto przedstawić naszej społeczności akademickiej? Znasz kogoś z naszej uczelni, kto ma niecodzienną pasję lub dokonał czegoś wyjątkowego? Ruszasz z nowym projektem, skierowanym do studentów? Skontaktuj się z nami pod adresem: wuj.redakcja@gmail.com, przesyłając szczegóły. Chętnie pomożemy!

Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” e­‑mail: wuj.redakcja@gmail.com; tel. 788 818 487 Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj Redaktor naczelna: Joanna Pawlik Zastępca redaktor naczelnej: Adrian Burtan Zespół: Iza Olczyk, Jadwiga Wąsacz, Lucjan Kos (foto), Agata Kurzańska, Marcelina Koncewicz, Ewa Zwolińska, Martyna Szulakiewicz-Gaweł (foto), Wojciech Skucha, Aleksandra Kocerba, Karolina Iwaniec, Agnieszka Włodarczyk, Olga Sochaczewska, Justyna Arlet-Głowacka, Krzysztof Materny, Paulina Bednarek Korekta: Ewa Zwolińska Okładka: Lucjan Kos Reklama: wuj_reklama@op.pl Numer zamknięto: 26 marca 2022 roku

rys. Jadwiga Wąsacz

Kwiecień 2022

3


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Wieści z UJ Lekarze dla Ukrainy Powstała platforma internetowa, która łączy lekarzy z potrzebującymi pomocy uchodźcami z Ukrainy. Uciekający przed wojną mogą na niej wyszukać odpowiedniego specjalistę i umówić się na darmową wizytę. Jeżeli stan zdrowia będzie wymagać hospitalizacji, taka osoba zostanie skierowana do odpowiedniego szpitala. Twórcą portalu jest Witold Wydmański, student informatyki na Wydziale Matematyki i Informatyki UJ. – Pomysł na portal podrzucił mi mój tata, onkolog. Jako lekarz-specjalista chciał pomóc osobom uciekającym z Ukrainy w sposób, w jaki może najlepiej, czyli oferując darmową opiekę medyczną. Jest to o tyle istotne, że dla wielu uciekających czas jest krytyczną rzeczą. Wielu z nich zapewne musiało przerwać leczenie, którego kontynuacja nie może czekać – mówi twórca platformy cytowany przez uj.edu.pl. Na stronie lekarzedlaukrainy.pl mogą ogłaszać się zarówno lekarze oferujący darmową pomoc medyczną, jak i osoby uciekające z Ukrainy, które jej potrzebują. Chętni medycy mogą zarejestrować się na stronie lekarzedlaukrainy.pl/register. Platforma jest dostępna w języku polskim, ukraińskim, rosyjskim i angielskim. Olga Sochaczewska

Źródło informacji: www.uj.edu.pl

Strategiczna współpraca dla nauki Uniwersytet Jagielloński i ośrodek badawczo-rozwojowy IDEAS NCBR podpisały umowę dotyczącą współdziałania w zakresie kształcenia doktorantów informatyki. IDEAS NCBR został powołany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Jest jednym z filarów umożliwiających realizację strategii rozwoju sztucznej inteligencji w Polsce i zbudowania światowej klasy ekosystemu innowacji. – W ramach współpracy z najlepszymi uczelniami w Polsce oferujemy wsparcie mentoringowe oraz finansowe, a także możliwość uczestnictwa w międzynarodowych projektach badawczo-rozwojowych. Cieszymy się, że władze Uniwersytetu Jagiellońskiego wierzą w naszą inicjatywę i już wkrótce będziemy mogli uruchomić pierwszą wspólną rekrutację – mówi cytowany przez uj.edu.pl dr hab. Piotr Sankowski, prof. UW, CEO IDEAS NCBR. W efekcie ośrodek zatrudni 200 naukowców, którzy będą prowadzili badania w ramach grup roboczych związanych z sektorami nauki i gospodarki. To także okazja do rozwijania współpracy naukowców z biznesem i komercjalizacji wyników realizowanych projektów. Olga Sochaczewska

Na ratunek dzieciom Drużyna niebieskich Wydział Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego we współpracy z międzynarodową firmą HackerU (Thrive DX) zorganizuje specjalistyczny kurs „Blue team”. Skierowany jest do osób na różnych poziomach edukacji zainteresowanych tematyką cyberbezpieczeństwa. Kurs obejmuje dwa etapy. Jest to ponad 500 godzin nauki w formie online, a zajęcia prowadzone są na żywo przez trenerów firmy HackerU. Pierwszy etap to kurs wstępny, w trakcie którego słuchacze poznają podstawy z obszaru cyberbezpieczeństwa. Etap ten kończy się egzaminem kwalifikującym do drugiej, zasadniczej części, która obejmuje szczegółowe zagadnienia z ochrony infrastruktury informatycznej, zarówno w rozwiązaniach lokalnych, jak i chmurowych. Absolwenci kursu zdobędą wiedzę umożliwiającą ubieganie się o pracę m.in. jako analitycy SOC (Security Operation Center), inżynierowie do spraw bezpieczeństwa, specjaliści do spraw zabezpieczeń sieci oraz rozwiązań chmurowych. Więcej informacji o kursie „Blue team” można znaleźć na stronie cybersecurity.matinf.uj.edu.pl. Olga Sochaczewska

UJ z medalami na AMP Podczas tegorocznych Akademickich Mistrzostw Polski (AMP) w snowboardzie i narciarstwie alpejskim reprezentanci Uniwersytetu Jagiellońskiego nie mieli sobie równych. Zmagania w snowboardzie odbywały się w dniach 4 i 5 marca 2022 roku w Szczawnicy na stoku Szafranówka. Udział wzięło blisko 300 osób, reprezentujących 43 wyższe uczelnie z Polski. W mocnym składzie UJ wystartowała uczestniczka igrzysk olimpijskich w Pekinie Weronika Biela-Nowaczyk, która wygrała

4

Kwiecień 2022

Od grudnia ubiegłego roku w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie przeprowadzane są niekomercyjne badanie kliniczne, których celem jest opracowanie nowej terapii dla pacjentów ze wznową lub neuroblastomą pierwotnie oporną na leczenie. Jest to jeden z najczęstszych złośliwych nowotworów wieku dziecięcego. W projekcie weźmie udział 20 pacjentów, którzy otrzymają 5-7 cykli przeciwciał anty-GD2 skojarzonych z chemioterapią. – Ta metoda leczenia nie jest jeszcze standardem, ale zarówno nasze doświadczenie, jak i doniesienia z ośrodków zagranicznych wskazują, że może to być przełom w leczeniu tej choroby – mówi cytowana przez uj.edu.pl dr Aleksandra Wieczorek, asystent Oddziału Onkologii i Hematologii USD. Projekt „Immunoterapia z zastosowaniem dinutuksymabu beta skojarzona z chemioterapią w leczeniu pacjentów z neuroblastoma pierwotnie opornym na leczenie standardowe oraz ze wznową lub progresją choroby” finansowany jest ze środków Agencji Badań Medycznych. Kwota dofinansowania wyniosła prawie 17 mln złotych. Olga Sochaczewska rywalizację w slalomie gigancie z czasem 39,07 s. Za nią, na drugim miejscu, w tym samym zjeździe uplasowała się Paulina Pawlikowska (42.42 s). Srebrny medal w konkurencji Banked Slalom zdobył też Tomasz Pokutycki z czasem 20,68 s. Klasyfikację drużynową wygrały nasze reprezentantki. Z kolei w dniach 6-9 marca 2022 roku na zakopiańskiej Harendzie miały miejsce zmagania w narciarstwie alpejskim. W zawodach uczestniczyło ponad 400 zawodników z 46 uczelni. Tam nasze przedstawicielki zdobyły srebrny medal w klasyfikacji drużynowej. Indywidualnie złoto w slalomie oraz srebro w gigancie wywalczyła Maja Chyla. Olga Sochaczewska fot. lekarzedlaukrainy.pl, Pixabay, uj.edu.pl


uniwersytet > studenci > kultura > sport Miesiąc Języka Ojczystego

To, co miłośnicy języka lubią najbardziej „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa: a czasem był jak piorun jasny, prędki, a czasem smutny jako pieśń stepowa, a czasem jako skarga nimfy miętki, a czasem piękny jak aniołów mowa...” – te słowa napisał Juliusz Słowacki, a teraz kojarzone są też z Miesiącem Języka Ojczystego. Organizatorzy zadbali, by motto tegorocznej edycji nawiązywało do trwającego Roku Romantyzmu Polskiego.

W ramach kolejnej odsłony Miesiąca Języka Ojczystego, która miała miejsce od 21 lutego do 21 marca, przygotowano bogaty program: warsztaty w szkołach, filmiki wykładowców Wydziału Polonistyki, quizy językowe, posty z ciekawostkami oraz konkursy – na reklamę, na gadkę oraz Twoja Dzielnica – Twoja Mównica. Obchody MJO rozpoczęto w Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego (21 lutego). – Z roku na rok zainteresowanie wydarzeniem wzrasta. Wymiernym dowodem jest rosnąca liczba zgłoszeń do udziału w konkursach, zasięgi w mediach społecznościowych czy zaproszenia szkół w związku z prowadzonymi przez studentów warsztatami – zauważa Jakub Skałka, przewodniczący Koła Naukowego Językoznawców Studentów UJ. – Wspólnie udało nam się przypomnieć, że język polski może być fascynujący, a Wydział Polonistyki i cały nasz Uniwersytet nawet w trudnych warunkach potrafi stanąć na wysokości zadania – dodaje. Co z Dyktandem? Nie da się ukryć, że Dyktando Krakowskie już od pierwszej jego edycji cieszy się ogromną popularnością, a chętnych do miana Krakowskiego Mistrza Ortografii nie brakuje. Przypomnijmy, że ostatnia odsłona miała miejsce trzy lata temu. W 2020 roku organizacja dyktanda została wstrzymana przez koronawirusa. Nic więc dziwnego, że pojawiają się pytania o jego wznowienie. – Nie mogąc przystąpić do organizacji imprezy w tradycyjnej formie i terminie, byliśmy zmuszeni po raz kolejny odłożyć ją na przyszłość. Być może dobrze się stało, bo obecnie cała uwaga, także środowiska akademickiego, koncentruje się na pomocy uchodźcom i ofiarom wojny w Ukrainie, tymczasem organizacja dyktanda niezwykle absorbowała

studencki potencjał – odpowiada Jakub Skałka. Warsztaty dla szkół Studenci Wydziału Polonistyki przeprowadzili szereg warsztatów dla szkół. Była to okazja do zainteresowania uczniów światem języka i literatury, a także do zacieśnienia relacji między Uniwersytetem a szkołami. Monika Grzejszczyk, studentka trzeciego roku filologii polskiej nauczycielskiej, zorganizowała zajęcia pod nazwą „Wędrówka po Polsce – Podhale jak malowane”. – Zdecydowałam się na taki temat, gdyż jest to dla mnie szczególnie ważne miejsce i od zawsze interesowały mnie jego tradycje. Chciałam, by również uczniowie mogli się z nimi zapoznać – zauważa Monika. A jak zajęcia odebrali uczniowie? – Zdecydowanie największe wrażenie zrobiły warsztaty rękodzielnicze z robienia krokusów z krepiny, dzięki którym stworzyliśmy łąkę na wzór Doliny Chochołowskiej. Myślę też, że zobaczyli, iż każdy region ma swoje tradycje i może być wyjątkowy – dodaje Monika. A jakie inne warsztaty zaoferowali nasi studenci? Bartosz Piech postawił na temat „Secesja w kraju i na świecie, czyli plastyczna twórczość Stanisława Wyspiańskiego”, a Jakub Skałka zaprezentował „Regionalne dziedzictwo językowe”. Aleksandra Ryś przy-

fot. Facebook Miesiąc Języka Ojczystego

gotowała dla licealistów warsztaty „Sami swoi, polska szopa, i ja z chłopa, i wy z chłopa. Literatura jako regionalne archiwum językowo-kulturalne”. Karolina Skowrońska oraz Magdalena Tomal przedstawiły uczniom „Historię języka na wesoło”. – Na zajęciach z gramatyki historycznej prowadząca pokazała nam kilka ciekawych zjawisk. Temat bardzo mnie zainteresował i chciałam pokazać uczniom, że język polski może być pasjonujący – tłumaczy Karolina. W świecie socjolektów Media społecznościowe MJO tętniły życiem. Niemal codziennie na Facebooku i Instagramie na obserwatorów czekały nowe porcje

językowych ciekawostek. Popularnością cieszył się cykl o socjolektach – mogliśmy między innymi dowiedzieć się, czym dla tzw. gejmerów są itemy, co w świecie skoków narciarskich robią mamuty i teletubisie, kim dla prawników jest papuga, a dla medyków śpioszek. – Lubię zaglądać na profil MJO ze względu na ciekawe posty, z których zawsze mogę się czegoś interesującego dowiedzieć. W tym roku najbardziej zaciekawiły mnie wpisy dotyczące socjolektów, szczególnie skoków narciarskich, bo sama czasami oglądam tę dyscyplinę – stwierdza Zuzanna Kowalczyk, obserwatorka profilów MJO. Karolina Iwaniec

Kwiecień 2022

5


uniwersytet > studenci > kultura > sport Wirtualny Dzień Otwarty UJ

Dzień dla przyszłych studentów Co roku w marcu na Uniwersytecie Jagiellońskim organizowany jest Dzień Otwarty – wydarzenie tworzone z myślą osobach, które zastanawiają się nad studiowaniem na najstarszej uczelni w Polsce. Jego cel jest prosty – zapoznanie z uczelnią, jej wydziałami, zaprezentowanie oferty edukacyjnej. Dzięki temu kandydaci mają szansę dowiedzieć się więcej na temat przebiegu rekrutacji na studia oraz spotkać przedstawicieli Samorządu Studentów. Tegoroczne spotkanie, które odbyło się 26 marca, miało charakter wirtualny. Tegoroczny Dzień Otwarty UJ rozpoczął się od oficjalnego przywitania prof. dr. hab. Jacka Popiela, Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Następnie odbyło się spotkanie pt. „Studia bez tajemnic” poprowadzone przez Marię Stós z Centrum Wsparcia Dydaktyki. W jego trakcie zostały rozwiane wątpliwości związane z procesem rekrutacji na studia. Przyszli kandydaci na studia zostali zapoznani z niezbędnymi szczegółami rekrutacji, która może na początku wydawać się bardzo zawiła i skomplikowana. Jednak dzięki wyjaśnieniom Marii, wszystko z pewnością stało się klarowne. Interesująca forma Mówiąc o tegorocznym Dniu Otwartym UJ, warto wspomnieć o formie, w jakiej został przygotowany. Całość przebiegała na internetowej platformie, do której dostęp uzyskiwało się po wypełnieniu krótkiego formularza rejestracyjnego. W zakładce „Informacja” można było znaleźć wiadomości dotyczące programu Dnia Otwartego, a w zakładce „Scena” trwała transmisja LIVE (gdzie odbywały się wykłady oraz spotkania na żywo). Ostatnie dwie zakładki to „Wydziały” oraz „Kierunki studiów” – tam z kolei przyszli studenci mogli dowiedzieć się co nieco o specyfice wybranych studiów. Uczestnicy podczas prelekcji mogli zadawać pytania na czacie. Członkowie jednostek uczelnianych (m.in. Samorządu Studentów, Centrum Wsparcia Dydaktyki czy Biura Karier UJ) odpowiadali na nie, co mogło z pewnością dać wrażenie i namiastkę spotkania „na żywo”. Oprócz tego przedstawiciele wydziałów byli obecni przy wirtualnych stanowiskach, gdzie od-

6

Kwiecień 2022

powiadali na pytania zainteresowanych. Poza tym przy stoiskach można było wziąć udział w wykładzie tematycznym. Wykłady ze sporą dawką wiedzy Podczas Dnia Otwartego uczestnicy mogli wysłuchać m.in. wykładu prof. dr. hab. Jana Potempy z Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ pt. „Naukowe przyczyny niezaglądania darowanemu koniowi w zęby”. Swoją prezentację miał też Dział Rekrutacji na Studia. Co więcej, organizatorzy przygotowali sekcję ABC Studenta, przedstawiając kandydatom informacje dotyczące tego, jak wykorzystać czas na studiach czy jak działa Strefa Studencka UJ. Na zainteresowanych czekał też wykład dr. hab. Tomasza Majkow-

skiego z Wydziału Polonistyki UJ pt. „Gry cyfrowe i wyobraźnia imperialna” czy prelekcja pt. „Na czym Kraków zbudowano?” przygotowana przez dr. Wojciecha Wróblewskiego z Wydziału Geografii i Geologii UJ. Po południu miało miejsce wystąpienie pt. „Ochrona organizmu przed promieniowaniem ultrafioletowym” przeprowadzone przez dr hab. Agnieszkę Gunię-Krzyżak z Wydziału Farmaceutycznego UJ CM. Następnie przyszedł czas na anglojęzyczną część Dnia Otwartego skierowaną do obcokrajowców. Tę część zakończył wykład „Destined for War? China in American Strategy of Joe Biden (Comparative Perspective)” autorstwa dr. hab. Marcina Grabowskiego z JU Faculty of International and Political Studies.

Materiały z Dnia Otwartego dostępne będą do 30 czerwca na stronie https://dzienotwartyuj.gridaly.com/. UJ w pigułce Wirtualny Dzień Otwarty UJ dostarczył przyszłym studentom sporo ważnych informacji oraz przystępnie podanej wiedzy. Dużym atutem wydarzenia była z pewnością oprawa graficzna platformy internetowej oraz intuicyjność w poruszaniu się po niej. Jasno określone sektory były odpowiednio opisane i pozwalały przekierować odbiorców na podstrony. Wirtualny Dzień Otwarty pozwolił kandydatom uzyskać niezbędne wskazówki, dzięki którym wielu z nich z większą pewnością rozpocznie w październiku studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Izabela Olczyk

Panel otwierający Wirtualny Dzień Otwarty UJ pt. „Studia bez tajemnic” fot. materiały organizatorów, screen z transmisji wydarzenia


uniwersytet > studenci > kultura > sport Tydzień Jakości Kształcenia

Kształcenie ma sens. Możliwości są ogromne Świat wokół nas jest tak dynamiczny, że uczelnie wyższe muszą wykazać się dużą czujnością i zmysłem obserwacji, aby odpowiadać na bieżące potrzeby społeczności akademickiej. Temu celowi służy Tydzień Jakości Kształcenia, który już po raz dziewiąty odbył się na Uniwersytecie Jagiellońskim. To cykliczne wydarzenie, organizowane przez Centrum Wsparcia Dydaktyki na UJ, po raz pierwszy miało miejsce w 2012 roku. – Celem Tygodnia Jakości Kształcenia jest tworzenie warunków sprzyjających zwiększaniu świadomości znaczenia działań projakościowych w Uniwersytecie Jagiellońskim, jak również dostrzeganiu różnorodnych czynników, które wpływają na ocenę jakości kształcenia w naszej Alma Mater – czytamy na stronie internetowej wydarzenia tjk.uj.edu.pl, w zakładce „o wydarzeniu”. Tegoroczna edycja (21-25 marca) odbyła się pod hasłem „WSPARCIE – ZAANGAŻOWANIE – ROZWÓJ. Naprzeciw potrzebom osób kształcących się na Uniwersytecie Jagiellońskim”. Łatwy dostęp do wiedzy W tym roku ponownie postawiono na zdalną formę wydarzeń, która sprawdziła się w poprzedniej edycji. Dzięki temu wszyscy chętni mieli ułatwiony dostęp do poszczególnych spotkań. Niektóre prelekcje miały limity dotyczące liczby uczestników ze względu na specyfikę danego tematu i wymagały wcześniejszej rejestracji. Jednym z takich wydarzeń był warsztat „Hebrajski mimo pandemii. ABC języka dla początkujących”, czy szkolenie „Spotkanie z pismem japońskim”. Jednak w ofercie znalazły się też wystąpienia o charakterze otwartym, co oznaczało, że można było w nich uczestniczyć bez konieczności zapisu. Panele odbywały się za pośrednictwem narzędzi internetowych takich jak MS Teams czy ClickMeeting. Mimo zdalnego trybu uczestnicy mieli możliwość interakcji z prowadzącymi poprzez dostępne czaty czy sekcje pytań i odpowiedzi (Q&A). Oprócz paneli dyskusyjnych, dzięki nowoczesnym technologiom, w programie znalazły się także wirtualne wycieczki po różnych obiektach UJ, takich jak Biblioteka Jagiellońska, Ogród Botaniczny, Winnica pod fot. screen z wykładu TJK

Spotkania i panele cieszyły się dużą popularnością. Na wydarzenia TJK dokonano ponad 2800 rejestracji Dworskim Potokiem czy Obserwatorium Astronomiczne. Uroczyste otwarcie Pierwsze spotkanie, będące jednocześnie seminarium otwierającym całe przedsięwzięcie, odbyło się w poniedziałek 21 marca o godzinie 9:15. Zainaugurowanie Tygodnia Jakości Kształcenia przypadła dyrektorowi Centrum Wsparcia Dydaktyki, Piotrowi Szumlińskiemu. – To otwarcie forum wymiany poglądów i doświadczeń, czyli właśnie TJK – mówił Dyrektor CWD. – Chcielibyśmy przedstawić i przypomnieć, na jak wielu obszarach uczelnia stara się wspierać wszystkie osoby kształcące się na uniwersytecie – podkreślał. Panel I dotyczył „modeli kształcenia zorientowanych na studentów i doktorantów”. Moderatorką dyskusji była dr hab. Justyna Bugaj, prof. UJ, pełniąca funkcję Pełnomocnika Rektora UJ ds. jakości kształcenia. Prorektorzy z czterech polskich uczelni rozmawiali na temat różnych form kształcenia dostępnych na ich uniwersytetach. Mowa m.in. o programach takich jak MOST czy Erasmus, ale także o mentoringu, Indywidualnym Toku/Programie Studiów oraz innych

zindywidualizowanych rodzajach pracy ze studentami. – Bardzo nas cieszy fakt, że w ślad za zaproponowanym tematem przewodnim i problematyką seminarium otwierającego wiele wydarzeń skupiło się na zindywidualizowanych formach kształcenia, a przede wszystkim na tutoringu akademickim. Również dzięki realizacji projektu „Mistrzowie dydaktyki” na naszej uczelni mamy już sporą grupę pracowników pracujących metodą tutoringu, chętnie dzielącą się doświadczeniami i skłonnych wdrażać ją na szerszą skalę w ramach swoich jednostek – powiedziała nam dr Agnieszka Kowalska z Biura Doskonalenia Kompetencji, jednostki Centrum Wsparcia Dydaktyki. Prawie 3000 rejestracji Na 78 wydarzeń TJK wymagających zapisania się (łącznie inicjatyw było 90) złożono 2826 rejestracji. Do współpracy zaproszono wielu gości, wykładowców, jednostki UJ takie jak Studencki Ośrodek Wsparcia i Adaptacji czy ZintegrUJ, ale także osoby i instytucje spoza krakowskiego uniwersytetu. Uczestnicy mogli wziąć udział w szeregu

spotkań Cyklu Klimatycznego, na którym były poruszane zagadnienia dotyczące niekorzystnych zmian na Ziemi, spowodowanych przez człowieka, czy zagrożeń związanych z plastikiem. Miały też miejsce tematyczne spotkania omawiające nietuzinkowe kwestie, takie jak stosunek pisarza Witolda Gombrowicza do zwierząt, czy 3,5-godzinne szkolenie „Co łączy baobaby, manowce, hakowanie i naturalne używki ze skuteczną NAUKĄ?”, omawiające czterostopniowy proces zdobywania wiedzy. W ostatni dzień serwis internetowy zajmujący się edukowaniem w zakresie cyberbezpieczeństwa Niebezpiecznik.pl prowadził wydarzenie „Proszę w to nie klikać! A jednak w to kliknę!”. Jak się dowiedzieliśmy, forma online TJK okazała się tak efektywna, że organizatorzy rozważają realizację przyszłych edycji w formie hybrydowej. - Wydarzenia przyniosły oczekiwane efekty: prowadzący uzyskali informacje i umiejętności pozwalające doskonalić warsztat pracy, a studenci wiedzę o technikach studiowania i metodach wspomagających efektywną naukę – podsumowała dr Agnieszka Kowalska. Justyna Arlet-Głowacka

Kwiecień 2022

7


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Felieton

Ludzie, róbcie rzeczy! Zdaję sobie sprawę z tego, że tytułowe określenie zostało już wypowiedziane zdecydowanie za dużo razy. Wiem, że panuje kult rozwijania pasji, przekuwania ich w biznes i niekończącej się wiary w siebie. Oczywiście te wszystkie wymienione kwestie są nam jak najbardziej potrzebne i są istotne w życiu. Ale należę do osób, na których motywowanie działa zupełnie z odwrotnym skutkiem. Motywacja mnie demotywuje. Ale motywuje mnie robienie rzeczy. Studiujecie. Pewnie też pracujecie. Pewnie nawet robicie te dwie rzeczy jednocześnie albo wręcz przeciwnie – skupiacie się tylko na studiach i uczelni. Macie sporo na głowie – kolokwia, egzaminy, sesja. I to wymaga od Was ogromnego wysiłku. Wiem, co czujecie. Pewnie też często jesteście zmęczeni i przebodźcowani. Znam ten ból. Jestem osobą, która zawsze raczej sporo pracowała. Zdarzało się, że prace były całkiem w porządku, że nie czuło się tego bólu związanego z wyjściem do roboty. Były też te drugie – wiecie jakie. Te mityczne, o których masowo tworzy się memy, te złe i które wręcz skutkują jakimś regresem, nie rozwojem. Ale trzeba pracować, bo każdy z nas potrzebuje kasy. Paradoksalnie, im bardziej beznadziejna praca, tym bardziej czułam potrzebę robienia rzeczy dla samej siebie. Zawsze wielkie oburzenie wywoływały moje przeróżne darmowe staże, bo przecież nie można pracować za darmo. No i zgadzam się z tym. Ale jeśli robi się coś, co powoduje, że się uśmiechamy, trochę

8

Kwiecień 2022

szybciej bije nam serce i jakoś nagle nie czujemy zmęczenia – myślę, że warto. I tak, wiem, że bardzo popularne jest hasło work-life balance. Z jednej strony słyszymy, że musimy znaleźć idealny, złoty środek. Że trzeba znaleźć czas na pracę i na odpoczynek. Ale wydaje mi się, że taki środek nie istnieje. A jeśli jednak istnieje, to każdy z nas ma swój właściwy. Z kolei z drugiej strony dzisiaj specjaliści od rozwoju osobistego wpychają nam do głów, że trzeba wstawać o 4 rano i czytać mądre książki przez trzy godziny, później siłownia, medytacja, a dopiero potem praca. Nie wątpię, że ktoś dobrze działa w takim systemie, ale znowu – nie wszystko musi być dla wszystkich. Warto chyba słuchać samego siebie i samemu decydować o swoim życiu. I nie dać się zwariować. Bardzo często skupiamy się tylko na tym, na czym musimy. Na tym, czego wymaga od nas uczelnia czy praca. Ale hej, tam na samym końcu jesteśmy też my sami. My, jako jednostki, które gdzieś tam

w środku nie potrafią przyznać, że chciałyby robić coś więcej. Coś ponad to. Może zmienić świat, może tylko nauczyć się, nie wiem, robić na drutach. Ale kiedy mamy skupiać się na sobie, skoro 90% czasu i energii poświęcamy na rzeczy, które robić musimy? Musimy przygotować się do sesji, do pracy, musimy cały czas myśleć. A gdyby tak na moment przestać? Gdyby przestać i zrobić coś, co sprawia, że czujemy się lepiej? Tylko jak to zrobić? Zawsze chciałam nauczyć się/zrobić staż/zacząć robić zdjęcia/albo cokolwiek innego, a przecież nie mam czasu. Przecież to wymaga wysiłku. A często nam się nie chce. W tym miejscu również byłam, a w zasadzie dalej jestem. „Niechcemisię” też jest w porządku. No i wiadomo, doba nagle nie wydłuży się w magiczny sposób, ale możemy chociaż próbować z niej wyciskać. Dobrze się zorganizować. Zarwać nockę lub dwie, ale zyskać coś, co jest nam niezbędne. Satysfakcję.

Nie zachęcam Was w tym felietonie, broń Boże, do rzucenia wszystkiego, czym się zajmujecie. Ale do tego, żeby czasem nie myśleć w kategorii „Powinnam coś zrobić”, a raczej w kategorii „Chcę coś zrobić”. To stwierdzenie może być czasem początkiem czegoś naprawdę wartościowego. A może być też wstępem do największego niepowodzenia. Ale tak naprawdę, co stracimy, jeśli coś się nie uda? No w zasadzie nic. Nie wyszło z tym, może wyjdzie z czymś innym. I tak to się jakoś toczy. Po prostu zachęcam Was do robienia rzeczy. Do nauczenia się czegoś nowego, do czerpania wiedzy, do rozwijania tego, co lubicie robić, ale nigdy jakoś nie mieliście czasu. Znajdźcie go. Serio. To nie jest przepis na życiowy sukces, ale z pewnością na taki nasz, prywatny sukces. Bo kiedy robimy to, co lubimy i zawsze chcieliśmy to robić, to mam wrażenie, że od razu jakoś tak bardziej lubimy siebie. Izabela Olczyk

fot. Pixabay


uniwersytet > studenci > kultura > sport Cykl „Wokół kół”

Jeszcze bliżej Orientu Kojarzycie może serial „Wspaniałe stulecie”, którego główną bohaterką była rudowłosa Słowianka, zwana sułtanką Hürrem? Nawet jeśli nie, to kto nie chciałby przenieść się myślami do ciepłej, słonecznej Turcji? Pomoże nam w tym zagłębienie się w działalność Koła Naukowego Turkologów UJ. Koło Naukowe Turkologów UJ (KNT UJ) powstało w 2014 roku i jest najmłodszym kołem naukowym w Instytucie Orientalistyki należącym do Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Liczy aktualnie około dziesięciu członków, a jego opiekunką jest dr Jordanka Georgiewa-Okoń. Stanowisko przewodniczącej piastuje Anna Wal, wiceprzewodniczącej – Katarzyna Sekulak, a sekretarzem jest Julia Kawecka. Jak czytamy na stronie internetowej KNT UJ: „stanowi [ono] platformę wspólnego pogłębiania wiedzy i zainteresowań swoich członków w obszarze języka, kultury, historii i życia społeczno-politycznego Turcji oraz pozostałych państw tureckiego obszaru etniczno-językowego”. – Chcemy pokazać, że Turcja to kraj zróżnicowany i piękny pod wieloma względami. Staramy się poprzez wiele akcji obalać stereotypy powstałe na przestrzeni lat. Zachęceni też ciągle zwiększającą się popularnością tureckich seriali zapragnęliśmy dzielić się naszą wiedzą, aby nie została ona tylko w studenckich notatkach – wyjaśnia Anna Wal, przewodnicząca koła. Na kebabach się nie kończy Mimo że organizacja nie jest liczna, to nie można powiedzieć, że mało się w niej dzieje. KNT UJ w ostatnim czasie podjęło ciekawą współpracę z Federacją Amp Futbolu (zrzeszającą osoby po amputacjach kończyn grające w piłkę nożną), dzięki której członkowie koła mogli pracować z reprezentacją Turcji w czasie ampfutbolowych Mistrzostw Europy, które odbywały się w 2021 roku w Krakowie. Sport ten zafascynował Laurę Filar, członkinię KNT UJ, która podczas imprezy zajmowała się tłumaczeniami i organizacją dnia zawodników. – Uczestniczenie w treningach i oglądanie meczów prawie z samego boiska było niezapomnianym przeżyciem. Do tego używałam języka tureckiego, którego uczę się na studiach – zaznacza Laura, która w tym roku będzie broniła licencjat z turkologii.

fot. archiwum prywatne

Koło Naukowe Turkologów czeka na osoby z pozytywnym nastawieniem, pomysłowe oraz chętne do działania. Niewymagana jest znajomość języka tureckiego. Można dołączyć w każdej chwili

W ubiegłym roku członkowie koła współorganizowali 14. Studenckie Warsztaty Tłumaczeniowe, na które zaprosili mgr Dorotę Haftkę Işık, tłumaczkę powieści m.in. Hakana Gündaya. W 2019 roku zorganizowali Türk Gecesi, czyli Wieczorek Turecki. Rok ten obfitował w jeszcze kilka wydarzeń, takich jak prelekcja o Polonezköy, czyli polskiej wsi na tureckiej ziemi, znanej też pod nazwą Adampol, i IV Studencko-Doktorancki Kongres Orientalistyczny. Koło angażuje się w organizację Dnia Języków Orientalnych w Instytucie Orientalistyki, w którego programie dotychczas były m.in.: warsztaty językowe, kaligrafii, origami, wiązania chińskich węzełków, ebru oraz tańca tureckiego i azerskiego. W 2016 i 2017 członkowie

zorganizowali dwa Międzynarodowe Studencko-Doktoranckie Kongresy Orientalistyczne, a w 2015 prowadzili serię spotkań o nazwie „Kawa z Turkologiem”. Można więc śmiało przyznać, że w kole nie było i nie ma miejsca na nudę. Turkofile w akcji W planach Koła Naukowego Turkologów UJ na najbliższy czas znajduje się wydanie repetytorium leksykograficznego. Co więcej, trwa również praca nad tłumaczeniem tureckiego filmu krótkometrażowego. Członkowie koła zastrzegają jednak, że nie chcą zatrzymywać się tylko na tym. – Pragniemy stworzyć cykliczne wydarzenie, przy okazji którego mogłyby się odbywać np. konferencje naukowe,

konkursy i inne ciekawe wydarzenia – przyznają. Działacze to w większości studentki, ale jest i jeden pan. – Płeć nie ma tutaj znaczenia, ważniejsze są kompetencje i przebieg współpracy w kameralnej atmosferze – zaznacza Michał Kajka, były przewodniczący koła. – Wielkim nabytkiem są osoby spoza turkologii, które zaczęły uczyć się języka samodzielnie i jest to dla nas ciekawy kontrapunkt – podkreśla. KNT UJ czeka na osoby z pozytywnym nastawieniem, pomysłowe oraz chętne do działania. Co ważne – niewymagana jest znajomość języka tureckiego. Można dołączyć w każdej chwili poprzez kontakt z kołem. Jak widać – warto. Olga Sochaczewska

strona internetowa: turkologia.io.filg.uj.edu.pl/studenci/kolo-naukowe e-mail: turkolodzy@uj.edu.pl Facebook: @turkolodzyUJ Instagram: @turkologia_uj

Kwiecień 2022

9


uniwersytet > studenci > kultura > sport Reportaż o studentach z Ukrainy

Ta wojna zmieniła wszystko Helena w tym roku miała bronić magisterkę, ale po wybuchu wojny nie jest to dla niej najważniejsze. Teraz pomaga uciekającym Ukraińcom i namawia do protestów. Volodymyr kocha Polskę, chce tu pracować – i mocno wierzy w zwycięstwo Ukrainy. Albert na początku nie wierzył, że jego kraj znalazł się w niebezpieczeństwie. Po dwóch sekundach wiedział jednak już, że to prawda. Od kilku tygodni trwa wojna w Ukrainie. Porozmawialiśmy o niej z Heleną, Volodymyrem i Albertem, którzy studiują na UJ. Mówią o emocjach, swoich rodzinach, które zostały w kraju oraz o tym, jak widzą przyszłość. To była pierwsza z bezsennych nocy Helena Menzheha nie potrafi usiedzieć na miejscu. Mówi, że interesuje ją dosłownie wszystko. Uwielbia filozofować, pasjonuje ją teatr i taniec. Chętnie podróżuje i podejmuje nowe wyzwania. – Nie lubię bezczynności – uważa. Kiedy przyjechała do Polski z niewielkiej miejscowości pod Kijowem, miała zaledwie 17 lat i wielkie nadzieje. – W młodości wydaje ci się, że tam, gdzie pojedziesz, zastaniesz jakieś złote góry i wszystko będzie inaczej, lepiej – wspomina. Konfrontacja marzeń z rzeczywistością nie była jednak przyjemna. Helena znalazła się w nowym kraju bez żadnych znajomych ani krewnych, z wyjątkiem starszej siostry, która właśnie kończyła studia we Wrocławiu. Dzięki temu dziewczyna nie była całkiem sama. Wybrała filologię angielską, ale nie mogła znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami. – To było dla mnie bardzo stresujące. Doświadczyłam czegoś w rodzaju załamania – przyznaje studentka. Na szczęście z czasem sytuacja Heleny się poprawiła. Zaczęło jej się bardziej powodzić, zdobywała nowych przyjaciół, a podróże po Polsce i poza nią pomogły jej odkryć swoją tożsamość. Coraz lepiej rozumiejąc siebie, doszła do wniosku, że jej przeznaczeniem nie jest filologia, tylko psychologia. Po trzech latach studiów postanowiła więc zmienić kierunek i przenieść się na UJ, bo tutejsza psychologia cieszyła się opinią najlepszej w kraju. Obecnie Helena jest już na piątym roku tego kierunku i nie żałuje swojej decyzji. W tym roku planowała bronić pracę magisterską – aż przyszedł 24 lutego i nagle wszystko się zmieniło.

10

Kwiecień 2022

O ataku Rosji na Ukrainę poinformowała ją siostra. To była pierwsza z bezsennych nocy, które stały się codziennością Heleny i wielu jej rodaków. Co czuła, gdy dotarła do niej wieść o wojnie? – Bezradność, strach i wkurzenie – odpowiada dziewczyna. – Przedtem wydawało mi się, że to nierealistyczne i raczej do tego nie dojdzie. Dlatego byłam w szoku, kiedy się dowiedziałam. Nie wiedziałam, co robić: jestem studentką w obcym państwie, w dodatku bez pracy, więc jak mam wesprzeć swoją rodzinę albo przewieźć ją tutaj? A jak ją już sprowadzę, co dalej? – relacjonuje. Przez pierwsze dni wojny miała problemy ze snem, wykazywała wzmożoną czujność, stale sprawdzała wiadomości z kraju i martwiła się o najbliższych. – Prosiłam rodzinę, by pisała do mnie w miarę możliwości – kiedy się budzili albo mieli jakieś alarmy. Kilka razy w nocy sprawdzałam telefon, bo inaczej się nie dało – wspomina. Z każdym dniem Helena stara się oswoić z wojną. Niepokoi się o rodaków, ale już nie sprawdza wiadomości przez całą dobę. Uważa, że nieustanny kontakt z tym tematem tylko nakręca strach, trwogę i lęk. – Mimo wszystkich strat, które ponosi Ukraina, trzeba iść dalej i robić wszystko, żeby to powstrzymać – twierdzi. – Musimy podtrzymywać na duchu ludzi, którzy są obok nas, także tych poza Ukrainą. Dlatego postanowiłam widzieć w tej wojnie plusy, bo nic więcej nam nie zostaje – dodaje. Mówiąc o pozytywach, Helena ma na myśli zmianę w relacjach polsko-ukraińskich. Docenia pomoc ze strony Polaków, którzy „otworzyli swoje serca na Ukraińców”. – W tym, jak teraz współdziałamy, czuć, że coś się zmieniło. To nie litość, a raczej wsparcie, empatia. To duża różnica – podkreśla przyszła psycholożka. – I to rodzi jakąś większą, społeczną miłość. Nagle zaczęłam czuć się w Polsce inaczej. Może to taki przełom, bo człowiek uczy się w kryzysowych

Helena Menzheha, studentka psychologii sytuacjach, więc masowo też tak to może zadziałać. Sama również aktywnie pomaga uciekającym przed wojną ludziom. Udziela wsparcia psychologicznego rezydentom ośrodka przy ul. Radziwiłłowskiej, służy tłumaczeniem terapeutom pracującym z uchodźcami. Pracuje też nad projektem warsztatów dla dzieci z Ukrainy, w którego realizacji pomaga jej Stowarzyszenie SIEMACHA oraz uczelnia. – Dla tych dzieci wszystko jest nowe. Razem ze studentami znającymi polski i rosyjski stworzymy program warsztatowy, w którym będziemy wykorzystywać różne zabawy i wiedzę psychologiczną, by dzieci mogły wrócić do rzeczywistości i zrozumieć, co się w niej zmieniło – wyjaśnia. Helena zaangażowała się także w antywojenny protest. Trafiła na niego przypadkiem, gdy pewnego dnia spacerowała po mieście, by „rozchodzić” stres. Pod rosyjską ambasadą spotkała grupkę demonstrantów. – Zaczęłam dopytywać,

o co chodzi, i tego dnia – mimo że miałam inne plany – nie mogłam ruszyć z miejsca, bo czułam, że muszę tu być – wspomina. Razem z parą studentów z Rosji udało jej się nagłośnić codzienne demonstracje pod ambasadą rosyjską i amerykańską oraz przy pomniku Mickiewicza na Rynku Głównym. Przychodzi na nie coraz więcej ludzi, zarówno miejscowi, jak i napływający do Krakowa uchodźcy. – Im więcej nas będzie, tym większa szansa, że będziemy mogli zadziałać – zahamować pracę ambasady albo zmotywować ludzi w innych miastach, wzbudzić w ludziach solidarność i nieobojętność – tłumaczy Helena. Choć studentka-aktywistka chciałaby pomyślnie zaliczyć semestr, bierze pod uwagę, że może się to nie udać – sytuacja jest nadal bardzo niepewna. Terminowe zakończenie studiów nie jest jednak dla niej priorytetem. – Teraz jest dla mnie ważne zaangażowanie się w to wszystko – w protesty, fot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport pomoc charytatywną i projekt dla dzieci. Nie próbuję już siebie przekonywać, że coś muszę, „bo tak”. Poza tym, cóż, życie jest nieprzewidywalne – podsumowuje. „Mamy wszystkie karty, by wygrać!” – Kocham Polskę, chcę tutaj pracować i w przyszłości założyć rodzinę – te słowa, z dużą pewnością w głosie, wypowiada Volodymyr Svatiev, a właściwie Włodzimierz Svat (woli, by tak go nazywano), student II roku zarządzania kulturą i mediami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pochodzi z Zaporoża, gdzie spędził 18 lat życia; jest muzykiem i kompozytorem. Oprócz muzyki w jego życiu bardzo ważny jest sport – te dwie aktywności zawsze w jego życiu szły dwutorowo, ale jak mówi, „sercu niczego nie narzucisz, kocham sport, ale wygrała muzyka”. Gdy skończył 18 lat i pojawiła się perspektywa studiów, wybór był tylko jeden – Polska, do której przyjechał wraz z mamą w sierpniu 2019 roku. – W Zaporożu tak naprawdę jest mało perspektyw dla mnie jako dla muzyka, osoby twórczej. Jesteście w Unii Europejskiej, stąd łatwiej zwiedzać, podróżować, być bliżej świata – podkreśla. – Cieszyłem się, że jestem na UJ, bo było to dla mnie marzenie ściętej głowy – kontynuuje Włodek. Obecnie studiuje, komponuje, realizuje się jako solowy artysta – w 2017 roku został wyróżniony za swoją kompozycję „Ból za swoich” w Kosciuszko Bicentenary International Competition w Sydney. Niestety, w wydaniu pierwszej płyty przeszkodził mu wybuch wojny. – Tego dnia obudziłem się wcześnie i wszedłem na Telegram. Tam znalazłem informacje o tym, że Rosja napadła na Ukrainę, że jest alarm międzynarodowy – wspomina Włodek. – Poczułem się dość… nie powiem, że smutny. Byłem po

Albert Chepil, student prawa

Włodzimierz Svat, student zarządzania kulturą i mediami

prostu w szoku, od razu zacząłem dzwonić do babci w Kijowie, czy jest bezpieczna. Niestety, nie ma jak przyjechać do Polski, tłumy na dworcach to dla niej zbyt duża przeszkoda – opowiada. W związku z trwającą sytuacją Włodzimierz czynnie działa, rozlokowując i kierując przybywających uchodźców do różnych dostępnych miejsc w całej Polsce. Pomógł także wydostać się z kraju swojej macosze i przybranej siostrze, aby bezpiecznie mogły dotrzeć do Turcji, gdzie obecnie przebywa ojciec Włodka. Rozmawiamy o tym, co teraz dzieje się za wschodnią granicą. O tym, jak ta wojna zmieniła codzienność wielu zwykłych Ukraińców. – Mój kolega z klasy jest teraz żołnierzem obrony terytorialnej, jest na froncie ze swoim tatą. Każdy powinien pomagać w sposób, w jaki umie, gdybym poszedł na wojnę, nie trzymając nigdy broni w ręku, to bym przeszkadzał, tak uważam. Mogę pomóc w rozlokowywaniu ludzi, w organizowaniu koncertów charytatywnych, pomagam, jak mogę i jak potrafię – tłumaczy Włodek, zapytany, czy nie czuje potrzeby powrotu do kraju. Włodek opowiada o Polakach, którzy rzucili się z pomocą uchodźcom uciekającym z Ukrainy. – Jestem zaskoczony zrywem Polaków, bardzo to wszystko doceniam i w imieniu narodu ukraińskiego dziękuję z całego serca! Polska pokazała, że to ona jest naszym bratnim krajem, nie Rosja. Co się krzyczy na protestach? „Kijów i Warszawa to wspólna sprawa!” –

fot. archiwum prywatne, Justyna Arlet-Głowacka

podkreśla Włodek. Mimo trudnej sytuacji od Włodzimierza emanują spokój ducha i wiara w lepsze jutro. Dalej kreuje swoją przyszłość i nie zarzuca powziętych planów. Codziennie dla otuchy ogląda filmiki nagrywane przez żołnierzy z frontu, na których pokazują, jak radzą sobie z okupantem. – Nic nie wróci już do czasów przed wojną. Ale dzięki temu wszyscy dowiedzieli się, czym jest Ukraina. Chociaż świat może kiedyś zapomnieć, dzięki mediom da się uwiecznić to, co się dzieje, by pamiętać, że najważniejsza jest demokracja i wolność wyboru! – podsumowuje Włodek, zastanawiając się nad przyszłością. – Mam nadzieję, że kiedyś w Ukrainie będzie tak jak w całej Europie, jestem dobrej myśli, że zwyciężymy tę cholerę, mamy wszystkie karty, by wygrać! – dodaje. Wybuch wojny okazał się prawdą Albert Chepil właśnie kończy prawo na Wydziale Prawa i Administracji UJ. Pochodzi z Czerniowców w południowo-zachodniej Ukrainie. Przed przyjazdem do Polski jego życie niczym nie różniło się od tego, jakie wówczas wiedli jego rówieśnicy. Także wydarzenia na Majdanie z 2014 r. nie wpłynęły na jego losy. Jest częściowo Ukraińcem i Rosjaninem, jednak czuje się w pełni obywatelem Ukrainy. Jego rodzina nie utrzymuje kontaktów z rosyjskimi krewnymi już od lat 70. minionego wieku. Od dawna interesuje się podróżowaniem, stosunkami międzyna-

rodowymi i prawem. To pierwsze było jedną z przyczyn, dla których zdecydował się w 2017 r. na emigrację do Polski. Kolejnym argumentem za wyjazdem był jego ojciec, który już w 2016 r. znalazł lepszą pracę w Poznaniu. Jednak Albert, w przeciwieństwie do jego ojca, zdecydował się zamieszkać w Krakowie – ze względu na renomę i tradycję Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego matka została w Ukrainie, gdzie przebywa też jej babcia. – Początkowo trudno było mi się zaaklimatyzować w Polsce, jednak z biegiem czasu przyzwyczaiłem się – wspomina Albert. Jak przyznaje, przyczyniły się do tego liczne wspólne cechy łączące oba narody, jak np. patriotyzm. Dostrzega jednak też różnice. – Wy macie mentalność typowo zachodnią, a my nadal zachowujemy się w sposób charakterystyczny dla krajów wschodnich. Wykonujemy także gesty takie jak np. pukanie się w czoło, by drugiej osobie zakomunikować, że jest głupia, podczas gdy u Was to zanikło – mówi. Także w kwestii studiowania Albert dostrzega pewne odmienności. – Tutaj nie muszę ponosić dodatkowych opłat za przedmioty podstawowe i specjalistyczne, podczas gdy mój przyjaciel, który studiuje w Kijowie, mówił mi, że tam musi płacić za uczestnictwo w zajęciach dla chętnych – twierdzi. Jednak na UJ Albert też musi płacić czesne za studia, ponieważ nie ma Karty Polaka. Jest to duży wydatek, który wynosi rocznie aż 12 tys. zł. Udaje mu się pokryć tę

Kwiecień 2022

11


uniwersytet > studenci > kultura > sport kwotę dzięki pomocy ojca oraz pozostałych członków rodziny. Obecnie najważniejsza jednak jest dla niego wojna w Ukrainie. Długo nie wierzył, że wybuchnie, ponieważ na ukraińskich stronach internetowych tego typu wiadomości pojawiały się już od października. Sądził, że nawet jeśli dojdzie do konfliktu, to uda się go rozwiązać w sposób podobny do tego, w jaki zażegnano kryzys kubański w 1962 r. Wojna zastała go, gdy wrócił na kilka dni z Krakowa do domu. – Dowiedziałem się o jej wybuchu z Facebooka. Nie uwierzyłem w te doniesienia. Dlatego też po przeczytaniu tej informacji położyłem się na dwie sekundy na łóżku. Dopiero po tym czasie uświadomiłem sobie, że to niestety prawda – wspomina. Szczęśliwie jeszcze przed przyjazdem do Ukrainy Albert kupił bilet powrotny na autobus, który miał odjechać właśnie w dniu wybuchu wojny. – Gdy już sobie wszystko uświadomiłem, zadzwoniłem do rodziny, a następnie wróciłem autobusem do Krakowa – opowiada. Pytany o pierwszą reakcję Ukraińców na agresję Rosji, odpowiada, że jego rodacy zareagowali zdziwieniem. Następnie masowo ruszyli do bankomatów i na stacje benzynowe. Teraz będąc w Polsce, utrzymuje kontakt z krewnymi, którzy po-

zostali w domu. Nie chcą uciekać z kraju, ponieważ w Czerniowcach, w przeciwieństwie do np. Kijowa czy Charkowa, jest względnie spokojnie. To przyciągnęło wielu uciekających z centrum i ze wschodu kraju, którzy znaleźli schronienie właśnie tam. Pomimo ogłoszenia w kraju powszechnej mobilizacji on sam nie może się zgłosić na front z powodu braku zdolności do pełnienia służby. – Na ten moment jedynie mój wujek trafił do armii w Charkowie. Jednak nie został skierowany na front, tylko do naprawiania helikopterów – dodaje. Mimo to Albert nie zapomniał o rodakach. Zarówno on, jak i jego ojciec wysyłają datki na specjalne konto Prywat Banku, które następnie trafiają do wojska i ofiar wojny. Wojna nie wpłynęła na jego plany na przyszłość. Jeszcze przed jej wybuchem brał pod uwagę powrót do ojczyzny. Nie chciał jednak wrócić w rodzinne strony, tylko do Kijowa, w którym nie tylko jest więcej możliwości, ale też ze względu na mieszkającego tam wuja, który jest adwokatem. Pomimo dramatu, jaki spotkał Ukrainę, nadal myśli nad powrotem tam, choć jednocześnie zastanawia się nad pozostaniem w Polsce. Ewa Zwolińska, Justyna Arlet-Głowacka, Krzysztof Materny

Zareklamuj się w WUJ­‑u! Docieramy co miesiąc do kilku tysięcy studentów

wuj_reklama@op.pl 12

Kwiecień 2022

fot. Lucjan Kos


uniwersytet > studenci > kultura > sport Studenci i pracownicy UJ niosą pomoc ofiarom wojny

Akademickie braterstwo W obliczu tragedii, jaką jest wojna, wzajemne wsparcie i pomoc są na wagę złota. Liczy się każde dobre słowo, czuły gest czy wpłacona złotówka. Nawet pozytywne myśli wysyłane w stronę Ukrainy sprawiają, że ludzie jednoczą się, by przetrwać najtrudniejsze chwile. Wsparcie okazali także studenci i pracownicy Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy nie pozostają obojętni na los drugiego człowieka. Gdy rozpoczęła się zbrojna napaść Rosji, Polacy bez wahania ruszyli z pomocą. Jedni, tak jak dwie bohaterki tego tekstu, zdecydowali się przyjąć potrzebujących do własnych domów. Drudzy zaangażowali się w wolontariat, poświęcając wolny czas na wsparcie sąsiadów ze Wschodu. Jeszcze inni zaczęli organizować różnego typu zbiórki lub pojechali tam, gdzie dzieje się najwięcej, czyli do punktów przygranicznych. Pod jednym dachem Jedną z form okazywanej przez Polaków pomocy jest przyjmowanie osób uciekających przed wojną do swoich mieszkań, by mogły znaleźć tymczasowe, bezpieczne schronienie. – Do mojego domu rodzinnego postanowiliśmy przyjąć trzy osoby z Ukrainy. Nasz dom na wsi jest dość duży, a zarówno ja, jak i moje rodzeństwo mieszkamy już w Krakowie. Nasze pokoje stoją puste, więc uznaliśmy z rodziną, że chętnie zapewnimy dach nad głową i bezpieczeństwo gościom z Ukrainy – opowiada Łucja, studentka UJ. – Udało mi się przygarnąć na chwilę do siebie dwie fantastyczne dziewczyny z dziećmi. Staram się też wspierać małymi gestami:

pomogłam kupić bilet dla jednej rodziny do Francji, a ostatnio robiąc zakupy w sklepie papierniczym, kupiłam zestaw dla dzieci, które zaczynają szkołę w Polsce. Zgłosiłam się też do pomocy przy wydawaniu posiłków na krakowskim dworcu – mówi Marta Kudelska, doktorantka i pracowniczka Instytutu Kultury. Każdy na swój sposób W trudnej sytuacji każda pomoc jest ogromną wartością, dlatego warto docenić również to mniejsze, czasem niewidoczne podanie ręki innej osobie. Julia Jewszel, studentka II roku zarządzania kulturą i mediami, oprócz działań wolontariackich, takich jak animacja przyjeżdżających do Krakowa dzieci, pomaga także poprzez social media. – Zaczęłam od udzielania się na Instagramie, regularnie udostępniałam tylko sprawdzone informacje, na przykład na temat tego, że przyjezdni z Ukrainy mają darmowe przejazdy pociągami. Robię to, wiedząc, że mam wśród obserwujących sporo osób z Ukrainy i one mogą to przeczytać – tłumaczy Julka. K., także studentka UJ (postanowiła pozostać anonimowa), zdecydowała się pojechać

Julia Jewszel: Pomagam m.in. przez Instagrama. Regularnie udostępniam tylko sprawdzone informacje, na przykład na temat tego, że przyjezdni z Ukrainy mają darmowe przejazdy pociągami. fot. archiwum prywatne, Dorota Marta

Marta Kudelska: Staram się wspierać małymi gestami. Na przykład ostatnio będąc w sklepie papierniczym, kupiłam zestaw dla dzieci, które zaczynają szkołę w Polsce. do punktu przy wschodniej granicy, aby tam zaoferować czas i ręce gotowe do pracy. – Byłam w Przemyślu, gdzie wzięłam udział w wolontariacie: rozdawałam dzieciom i potrzebującym osobom produkty, które dodawały im otuchy w tej sytuacji. Jednak przede wszystkim służyłam informacją, bo niestety uchodźcy wpadają w chaos. Ciężko im nawet znaleźć punkt, w którym będą mogli dowiedzieć się o możliwości przejazdu w dalsze miejsca. Byłam również w Ustrzykach Dolnych i pomagałam sortować produkty przekazane dla Ukrainy od ludzi z całego świata – opowiada. Motywacje i wizja Dlaczego tyle osób poczuło potrzebę pomagania w tej trudnej sytuacji? – Jestem taką osobą, która musi działać. Jeśli siedzę, nie robię nic, czuję się z tym zwyczajnie źle. Czasem myślę, że może mogłabym

robić więcej, ale staram się chociaż pomagać takimi małymi gestami – odpowiada Marta. – Włączyłam się w to, bo czułam potrzebę pomocy. Chciałam, na ile to możliwe, wesprzeć ludzi, którzy stracili wszystko i pomóc im jakoś żyć dalej – dopowiada Łucja. Bohaterki tego tekstu to jedne z wielu osób o dobrym sercu, które nie mogły pozostać obojętne. – Jeśli chodzi o zaangażowanie ludzi, to nadal jestem w szoku – mówi Julia. Czy obecna sytuacja niesie jakieś przesłanie dla nas wszystkich? – Bardzo bym chciała wierzyć, że wykluwa się nowy świat, świat empatyczny, świat, który nie pozwala na zło... Myślę, że to, czego powinniśmy się nauczyć albo może lepiej to zrozumieć, to fakt, że nie można przekładać życia człowieka nad materialne zyski – podkreśla Marta. Justyna Arlet-Głowacka

Kwiecień 2022

13


uniwersytet > studenci > kultura > sport

Podróże studentów UJ

Szmaragdowe jezioro, czyli Lago di Braies i piękno Dolomitów Pandemia coraz mniej nam doskwiera, co oznacza, że więcej podróżujemy. Tym razem chcemy Was zabrać na wędrówkę do Włoch, w rejon zjawiskowych Dolomitów. Jezioro Lago di Braies, znane także jako Pragser Wildsee, to jedna z najpopularniejszych destynacji w Południowym Tyrolu, w Dolomitach. Z powodzeniem można je zaliczyć do najpiękniejszych jezior Europy. W jego pobliżu znajduje się jedna z największych atrakcji górskich, czyli Tre Cime di Lavadero. Piękne wspomnienia gwarantowane Jezioro Braies, rozsławione przez serial telewizyjny „Un passo dal cielo” („O krok od nieba”), przyciąga co roku miliony turystów z całego świata. Pragser Wildsee, jak też jest nazywane, to szmaragdowa tafla wśród szczytów Dolomitów w Południowym Tyrolu. Jest to jedno z najbardziej malowniczych miejsc w dolinie Pustertal z turkusowo-zielonymi wodami i drewnianymi łodziami, które wydają się unosić na powierzchni wody. Zachwyt wzbudzają też lasy jodłowe i majestatyczne góry. Będąc nad jeziorem, absolutnym „must do” jest wynajęcie łodzi wiosłowej i przepłynięcie jeziora dookoła. Kolejka do wypożyczalni łodzi jest dosyć długa, ale warto poczekać. Zapewniam Was, że będzie to jedno z Waszych najpiękniejszych

14

Kwiecień 2022

wspomnień podróżniczych życia. Jeśli wybierzecie się na wyjazd ze swoją drugą połówką, gwarantuje Wam, że trudno sobie wyobrazić coś bardziej romantycznego niż taka wycieczka. Trzy siostry Masyw górski Tre Cime di Lavaredo w Południowym Tyrolu to symbol Dolomitów i prawdziwa atrakcja krajobrazowa w rejonie Tre Cime w Dolomitach. Masyw wraz z innymi szczytami Dolomitów został w 2009 r. wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Sława gór przyciąga co roku wielu zwiedzających, którzy mają okazję podziwiać spektakl kolorów na szczytach, od bladej szarości po ognistą czerwień, w zależności od pory dnia. Dolomity Sesto to prawdziwy raj dla miłośników wędrówek, wspinaczki wysokogórskiej i jazdy na rowerze. Ale to nie wszystko... Można też wybrać się na dość łatwe, ale jednocześnie zapierające dech w piersiach wycieczki, na przykład wędrówkę po Tre Cime di Lavaredo. Punktem wyjścia jest schronisko Auronzo (2 320 m n.p.m.). Tyrol jest przepiękny na każdym kilometrze: są tam lasy, Lago di Braies i wiele innych jezior,

góry, ogromne polany, gdzie krowy z dzwonkami przy szyi leniwie wylegują się na trawie, majestatyczne widoki oraz synteza kultury niemieckiej i włoskiej. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Euro-

pie, które odwiedziłam i z serca je Wam polecam. To będzie przygoda Waszego życia, ale nie wierzcie mi na słowo – przekonajcie się sami! Agata Kurzańska

Masyw górski Tre Cime di Lavaredo

fot. archiwum prywatne


uniwersytet > studenci > kultura > sport Aktywność dodatkowa na studiach

Studia – najlepszy czas na działanie Nie samą nauką student żyje. Warto więc wykorzystać lata na uczelni, angażując się w działalność studenckich organizacji i stowarzyszeń lub realizując własne projekty. Sprawdźcie, jak to się robi i co może Wam dać takie doświadczenie. Na Uniwersytecie Jagiellońskim działa wiele organizacji studenckich. Dzielą się one na duże, ogólnouczelniane kluby (jak np. AKT „Rozdroże”) oraz koła naukowe związane z danym wydziałem lub instytutem. Obszary ich działalności są bardzo różne. – Nikogo nie oceniamy. Mamy z jednej strony stowarzyszenie zajmujące się sprawami osób LGBT+ [TęczUJ – przyp. red.], a z drugiej – Towarzystwo Myśli Konserwatywnej – mówi nam Dawid Kolenda, koordynator ds. systemu wsparcia UJ. – Moim zdaniem rolą uczelni jest wspierać każdego, kto chce coś robić, dopóki mieści się to w ramach zdrowego rozsądku i prawa – uważa. W takiej różnorodności każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jeśli jednak w bogatej ofercie UJ brakuje Waszej wymarzonej aktywności, zaproponujcie ją sami. Tak zrobił m.in. Piotr Buczkowicz, student piątego roku psychologii. Jako pasjonat neuropsychologii szukał okazji do wymiany informacji i opinii z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. – Ponieważ nie było takiego miejsca, sam je stworzyłem – wspomina. W ten sposób powstała Sekcja Neuropsychologii i Neuronauk „Neuropsa” przy Kole Naukowym Studentów Psychologii UJ. Jak to zrobić? Czy zakładanie organizacji studenckiej to długi i żmudny proces? Jak informuje nas Dawid Kolenda, obecne procedury są szybsze i bardziej przyjazne studentom. – Kiedyś bez rejestracji organizacji przez rektora nie można było działać, a stowarzyszenia musiały otrzymać zgodę na działalność na uczelni. Teraz wystarczy tylko, by studenci zgłosili, że dana organizacja powstała – wyjaśnia. Do tego konieczne jest zebranie założycielskie, podczas którego nadaje się organizacji nazwę i statut. Tam muszą znaleźć się informacje o organach, wyborach i finansach. fot. Pixabay

Potem zwykle wybierane są władze organizacji. Na koniec trzeba poinformować Rektora UJ o jej powstaniu, dołączając niezbędne dokumenty. Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, organizacja trafia do ewidencji organizacji i stowarzyszeń działających na uczelni. – Studenci zaczynają działalność, a w jej trakcie sprawdzamy dokumenty – tłumaczy koordynator. Cenne współprace i nowe kompetencje Nieco trudniej jest założyć stowarzyszenie, czyli zewnętrzną organizację, które dostaje zgodę na działalność na uczelni. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie i wymaga negocjowania umowy z UJ. Można jednak dołączyć do już istniejących, aktywnych stowarzyszeń. Należą do nich m.in. All In UJ czy AEGEE (Europejskie Forum Studentów).

Reprezentantką tego ostatniego jest Sara Kotlarz, studentka drugiego roku zarządzania międzynarodowego. Działalność w AEGEE Kraków otworzyła przed nią wiele możliwości. – Nikt w pierwszym semestrze studiów nie pozwoliłby mi koordynować projektu liczącego 500-600 osób. Dzięki temu mogłam się szybko rozwinąć. Mam zupełnie inne perspektywy, kontakty z konkretnymi firmami, nawiązujemy różne współprace – wylicza. Chwali też szkolenia organizowane dla członków stowarzyszenia. – Już na pierwszym roku zdobyłam trochę wiedzy z zakresu HR-u, PR-u, budżetu, ewaluacji, negocjacji i spraw komunikacyjnych. Nigdzie indziej nie zdobyłabym takich kompetencji. Albo musiałabym za to sporo zapłacić – twierdzi studentka. Członkostwo w AEGEE przyniosło jej również przyjaźnie na całe życie i zagraniczne kontakty. – To

organizacja międzynarodowa, więc podróżuję bardzo tanio i zawieram nowe znajomości. Mam znajomych w Londynie, Budapeszcie, Bergamo… AEGEE Kraków to tylko początek! – zachęca Sara. Wasza kolej! Jeśli chcecie iść w ślady Sary, Piotra i innych aktywnych studentów, do dzieła! Odwiedźcie stronę uczelni lub Waszego wydziału i poszukajcie tego, co Was interesuje albo wymyślcie własną inicjatywę. W jej sformalizowaniu chętnie pomoże Dawid Kolenda, który dyżuruje w Strefie Studenckiej lub w Collegium Novum. – Zależy nam na Waszym pełnym doświadczeniu w czasie studiów. Dlatego zachęcam do angażowania się, tak aby czas pobytu na Uniwersytecie był dla Was jak najbardziej owocny – namawia koordynator. Ewa Zwolińska

Kwiecień 2022

15


uniwersytet > studenci > kultura > sport Uchodźca z Syrii o życiu w Polsce

Syryjczyk w Polsce. „Studenci bali się ze mną rozmawiać o wojnie” – Pamiętam, że bomby wybuchały na trasie, którą pokonywałem w drodze do szkoły. Gdybym znalazł się bliżej nich, dziś bym nie żył – mówi Seraj, uchodźca z ogarniętej od 2011 r. wojną Syrii, student czwartego roku arabistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Od 2011 roku w Syrii trwa wojna domowa między siłami prezydenta Baszszara al-Asada a opozycją przeciwną rządom obecnych władz. Konflikt rozpoczęło antyrządowe powstanie społeczności syryjskiej, zainspirowane wydarzeniami mającymi miejsce w tym czasie na północy Afryki, tzw. arabską wiosną, która zakończyła się udanymi rewolucjami ludowymi w Tunezji czy Egipcie. Demonstracje w Syrii krwawo stłumiono, co w następstwie doprowadziło do eskalacji konfliktu, który, mimo starań międzynarodowych o zaprowadzenie pokoju, trwa do dzisiaj. Wojna w Syrii pochłonęła kilkaset tysięcy ofiar, a z kraju zmuszonych było uciekać kilka milionów

obywateli. Jednym z nich był Seraj, który schronienie znalazł w Polsce. Tutaj też, na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiuje. Porozmawialiśmy z nim o trwającym konflikcie, ucieczce z Syrii, pobycie w Polsce i studiowaniu na UJ. Jak wyglądało życie przed wy‑ buchem wojny w Syrii? Życie moje i mojej rodziny wyglądało bardzo dobrze. Czuliśmy się tam bezpiecznie. Nie wiem, czy to prawda, ale słyszałem, że Syria była jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Nikt wtedy nie myślał o opuszczeniu kraju przed wojną, więc dopiero, gdy ona wybuchła, odbiło się to na gospodarce kraju, a w dalszej kolejności na naszym życiu. Dopiero potem uświadomi-

„Słyszałem, że Syria była jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Nikt wtedy nie myślał o opuszczeniu kraju przed wojną”

16

Kwiecień 2022

liśmy sobie, w jak dobrej byliśmy sytuacji. Mój ojciec był farmaceutą. Z kolei moja matka nie pracowała. Pamiętasz moment, w którym wybuchła wojna? Jak wygląda‑ ły działania wojenne w Twoich rodzinnych stronach? Jestem z Damaszku, którego na szczęście wojna mocno nie dotknęła, choć zdarzały się tam wybuchy. W mojej okolicy było spokojnie. Pamiętam, że bomby wybuchały na trasie, którą pokonywałem w drodze do szkoły. Gdybym znalazł się bliżej nich, dziś bym nie żył. Mam wuja i ciotkę, którzy z tego powodu stracili domy. Oni mieszkali w dzielnicy, w której już tak bezpiecznie nie było, ponieważ dochodziło tam do walk najpierw między władzą a opozycją, a potem między rządem a terrorystami. Z tego powodu przez trzy lata przebywali w różnych miejscach. Po przyjeździe do Polski podją‑ łeś studia na UJ. Czy dostałeś jakieś wsparcie od państwa? Czy wystarczało Ci ono na życie i na opłacenie studiów, które dla cudzoziemców są płatne? Oczywiście Polska była dla mnie tylko punktem przelotowym do Szwecji ze względów rodzinnych. Nie miałem zamiaru zostać w Polsce i nawet nie wiedziałem, gdzie się ona znajduje na mapie. Jednak pogranicznicy poinformowali mnie, że nie mogę stąd wyjechać. Następnie doradzili mi, abym postarał się tu o azyl. Gdy już go uzyskałem, otworzyło mi to możliwości nie tylko studiowania na UJ za darmo, ale także otrzymywania od władz uczelni stypendium. Z kolei rok temu przyznano mi prawo do stałego pobytu. Na samym początku potrzebowałem pieniędzy, ale nie dlatego, że miałem taką fantazję, tylko na start w Polsce. Niestety, w tej kwestii urzędnicy utrudniali podjęcie fot. Pixabay


uniwersytet > studenci > kultura > sport decyzji. Na szczęście po czasie się udało. Przyznano mi wtedy 1200 zł miesięcznie na rok w ramach programu integracji. Widzę, że po kilku latach po‑ bytu w Polsce świetnie mówisz w naszym języku. Ile czasu za‑ jęło Ci jego opanowanie i w ja‑ ki sposób się go nauczyłeś? Oczywiście państwo było zobowiązane, żeby znaleźć dla mnie szkołę albo kurs. Niestety, w praktyce sam musiałem sobie wszystko zorganizować i za to zapłacić. Polskiego uczyłem się z przerwami, ponieważ dotychczas studia były dla mnie najważniejsze. Dopiero po ukończeniu licencjatu z anglistyki mogłem sobie pozwolić na jego naukę. Najpierw uczyłem się przez jeden semestr, a potem kontynuowałem przez kolejne dwa lata. Wasz język jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ chcę się integrować z Polakami. Teraz ukończyłem na UJ kurs języka polskiego online, na którym omawialiśmy teksty akademickie oraz ćwiczyliśmy mówienie w grupach. Doszedłem do poziomu B2, a w listopadzie chciałbym podejść do egzaminu państwowego na poziomie C1. Jak studenci i pracownicy UJ reagują na to, skąd pocho‑ dzisz? Czy nasza Alma Mater jest otwarta na przedstawicieli innych kultur? Doceniam to, że UJ pozwala uchodźcom takim jak ja studiować za darmo. Wykładowcy trakto-

Zrujnowane miasto Homs, zachodnia Syria

wali mnie na równi z Polakami. Studenci też byli zainteresowani tym, co się dzieje w Syrii, choć nie wiedzieć czemu, bali się ze mną o tym rozmawiać. Może nie wszyscy, ale wielu Polaków tak. Oczywiście pytano mnie o to, czemu przyjechałem do Polski, jednak nie chciałem się dzielić z kimkolwiek moimi wspomnieniami z Syrii. A jak oceniasz studia u nas? Uniwersytet Jagielloński oferuje bardzo dobre studia. Na tej uczelni są stawiane wysokie wymagania, przez co musiałem powtórzyć

rok, ponieważ ze względu na niższe wymagania, jakie obowiązywały w Damaszku, nie przepisano mi uzyskanych tam ocen. Skoro już wspomniałeś o stu‑ diach w Damaszku, to mógłbyś wyjaśnić, czy bardzo się różni‑ ły od tych na UJ? Zupełnie inaczej wyglądały wykłady i egzaminy. Tam wystarczyło wybrać jedną poprawną odpowiedź spośród kilku. Tutaj tego nie ma. W Damaszku specjalnie przygotowywano łatwiejsze egzami-

ny po to, aby w trakcie wojny nie utrudniać nam życia. Gdy wojna w Syrii już się skończy, będziesz chciał tam wrócić? Nie wiem, jaka sytuacja będzie w Polsce, zwłaszcza że Rosja właśnie zaatakowała Ukrainę. Wszystko zależy od tego, co się wydarzy w przyszłości. Jednak niczego się nie boję, ponieważ już mam doświadczenie w tak trudnych sytuacjach. Rozmawiał Krzysztof Materny

Obóz dla uchodźców w Idlib, Syria fot. Pexels

Kwiecień 2022

17


uniwersytet > studenci > kultura > sport Studencki teatr amatorski na UJ

W pogoni za marzeniami Wiele osób wśród nas ma ukryte pasje i zainteresowania. Często diametralnie różnią się one od tego, co studiujemy czy gdzie pracujemy. Dzięki takim odskoczniom życie staje się bardziej kolorowe, zwłaszcza gdy spełniają się marzenia, na przykład te o teatralnej scenie. Można je zrealizować w uczelnianej grupie teatralnej „Igraszka”. Grupa teatralna „Igraszka” to stosunkowo nowa inicjatywa na Uniwersytecie Jagiellońskim, która mimo krótkiego okresu działalności odniosła już pierwsze sukcesy. Tworzą ją młodzi ludzie, których marzeniem było wystąpienie na deskach teatru. Jak mawiał Walt Disney, „Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”, czego najlepszym przykładem jest historia tego aktorskiego zespołu. Początki aktorskich igraszek Zacznijmy od korzeni, czyli od tego, jak to wszystko się zaczęło. Historii studenckiej grupy teatralnej nikt nie przytoczy lepiej niż jeden z jej założycieli, aktor i reżyser, Mateusz Leon Rychlak. – Inicjatywa wzięła się stąd, że dwóch uzależnionych od teatru jegomości stwierdziło, że im się nudzi. Jednym z nich był Mikołaj Siudy, student historii, a drugim byłem ja. Nie wiem, czy bez Mikołaja u boku zdecydowałbym się na tworzenie czegokolwiek od podstaw i czy udałoby się potem nam wszystkim osiągnąć tak dobre efekty. Teatr jest tworem samoistnym, nie powstał z przekształcenia żadnej innej studenckiej grupy teatralnej, można powiedzieć, że wszystko zostało zorganizowane od zera. Grupa teatralna „Igraszka” działa od marca 2020 roku, kiedy to miała miejsce premiera spektaklu ,,Śluby panieńskie”. Liczyła wtedy osiem osób, cztery kobiety i czterech mężczyzn – opowiada Mateusz. Obecnie grupę tworzy dwanaście osób, nadal z utrzymaniem parytetu płci, co podkreśla sam reżyser.

18

Kwiecień 2022

Aktorzy „Igraszki” podczas marcowego spektaklu „Dwaj mistrzowie komedii”, Teatr Groteska w Krakowie

Studia studiami, ale gdzie jest pasja? Aktorzy „Igraszki” na co dzień są studentami różnych kierunków na UJ, a łączy ich zamiłowanie do teatru i sztuki. Zapytani o to, co myślą o poszerzaniu horyzontów w trakcie studiów, odpowiadali zgodnie. – Czas, który poświęcamy na rozwijanie pasji, z pewnością zaprocentuje w przyszłości – mówi Konrad Serafin. – Zawsze uważałem, że człowiek powinien się ciągle rozwijać, próbować nowych rzeczy i doskonalić się w tych, które dają radość i spełnienie – podkreśla Błażej Hałat. – Odkrywanie pasji to fantastyczny element życia, a czas studiów to chyba najlepszy moment, by to zrobić. Mając tyle możliwości wokół siebie, można próbować nowych rzeczy, aż wreszcie znajdzie się kilka takich, które zostaną z nami w życiu na stałe. Jedną z nich jest dla mnie teatr – opowiada Paulina Kozioł. – Pasja często jest naszym motorem do

działania w wielu innych dziedzinach. Pasja to energia! Inwestujmy w nią, szczególnie jeśli chodzi o sztukę… Eviva l’arte! – podsumowuje Izabela Pieńkowska. Dwaj Mistrzowie Komedii Na deskach Teatru Groteska 3 marca 2022 r. miała miejsce premiera nowej sztuki przygotowanej przez „Igraszkę”. Widownia wypełniona była po brzegi akademicką społecznością, przed którą młodzi aktorzy przedstawili dzieło pt. „Dwaj mistrzowie komedii”. – Po wystawieniu tej sztuki doświadczałem mieszanki najróżniejszych pozytywnych uczuć, wśród których przeważała niesłabnąca ekscytacja pomimo zakończenia samego występu. Społeczność akademicka okazała się wspaniałą publicznością i byłem mile onieśmielony pochwałami kierowanymi w naszą stronę – wspomina Albert Kornaś. – Byłam bardzo dumna, a także wzruszona. Powrót na scenę po

trudnych dwóch latach pandemii był niemalże przytłaczająco szczęśliwy – opowiada Paulina. – Mówiąc wprost, tuż po wystawieniu naszej sztuki, stojąc jeszcze na scenie, czułam niepokój. W tym trudnym dla wszystkich czasie nie sądziłam, że spektakl zostanie tak pozytywnie przyjęty. Będąc za kulisami, nasłuchiwałam reakcji widzów. Nie jest łatwo ani dla nas, aktorów, ani dla publiczności śmiać się w obliczu sytuacji, z jaką zmagają się nasi sąsiedzi – przyjaciele z Ukrainy. Mimo wszystko sądzę, że była to swego rodzaju odskocznia, przestrzeń, w której choć na moment mogliśmy oddać się sztuce – podkreśla Iza. Rekomendację najnowszego spektaklu „Igraszki „znajdziecie na sąsiedniej stronie. Informacje na temat działalności grupy, nowych spektakli i innych inicjatyw będą pojawiały się na kanałach Samorządu Studentów UJ. Justyna Arlet-Głowacka fot. Dawid Pyttel


uniwersytet > studenci > kultura > sport Rekomendacje kulturalne dziennikarzy „WUJ­‑a”:

Studenckie potyczki z mistrzami gatunku

Jak uciec z więzienia?

Cierpienie pod maską doskonałości

Na deskach teatru już niejednokrotnie podejmowano próby wystawienia wielkich dzieł dramatu. Tym razem z utworami polskiego twórcy epoki romantyzmu Aleksandra Fredy i francuskiego komediopisarza Molière’a zmierzyła się studencka grupa teatralna „Igraszka”, działająca na Uniwersytecie Jagiellońskim. Spektakl „Dwaj mistrzowie komedii” miał miejsce 3 marca w Teatrze Groteska. W trakcie tego teatralnego wydarzenia widzowie mieli okazję zapoznać się z aż trzema różnymi jednoaktówkami w interpretacji młodych aktorów. Całość otworzył damsko-męski duet interpretujący tekst Fredry „Świeczka zgasła”. Z powodu drobnego, lecz feralnego

wypadku bohaterowie zmuszeni byli spędzić ze sobą niezbyt dobrze zapowiadający się wieczór. Okazało się jednak, że miła oku powierzchowność przeciwnej płci może całkowicie zmienić nastawienie do drugiego człowieka. W następnej części na scenie pojawiła się większa grupa aktorów, którzy wcielili się w postaci z komedii „Nikt mnie nie zna” wspomnianego już polskiego twórcy. Tematem tego fragmentu była mistyfikacja mająca na celu sprawdzenie wierności żony jednego z bohaterów. Na samym końcu widz obserwował inscenizację dzieła francuskiego komediopisarza pt. „Sganarel, czyli rogacz z urojenia”. To najbardziej rozbudowany moment w całej

sztuce, pełen zabawnych zwrotów akcji i bogaty w barwne postaci. Młodzi aktorzy dzielnie zmierzyli się z wyzwaniem, jaki postawili przed nimi klasycy gatunku. Nad całością czuwał reżyser sztuki, Mateusz Leon Rychlak, będący jednocześnie jednym z aktorów „Igraszki”. Warto docenić pracę, jaką młodzi twórcy włożyli w to sceniczne wydarzenie – w każdym przedstawianym fragmencie widać było ich zaangażowanie, a jednocześnie radość z bycia na scenie i z realizowania pasji. Justyna Arlet-Głowacka

„Wolność to praktyka trwająca całe życie – to wybory, których dokonujemy na nowo każdego dnia”. Cytat ten pochodzi ze wstępu do drugiej książki Edith Eger, węgierskiej Żydówki, psycholożki, ocalałej więźniarki Auschwitz. Po międzynarodowym sukcesie jej pierwszej pozycji pt. „Wybór” trzy lata później, na kanwie życia Eger, a także jej pacjentów, powstał „Dar”. Ta dosyć niepozorna lektura niesie ze sobą wiele treści, które mają za zadanie pomóc czytelnikom wyzwolić się z sideł ograniczeń, jakie sami sobie narzucają. Człowiek może być więźniem nie tylko systemu, ale także wielu innych łańcuchów, które nie pozwalają mu być naprawdę wolnym. Książka składa

się z dwunastu rozdziałów prowadzących nas przez meandry różnych „mentalnych więzień” zidentyfikowanych przez Eger w trakcie jej terapeutycznej pracy z pacjentami. Znajdziemy tam wiele przykładów zarówno z życia autorki, jak i jej podopiecznych, które ilustrują bariery pojawiające się na naszej drodze. Pozycja ta ma szansę pomóc nam w dokonaniu realnej zmiany, ponieważ na końcu każdego rozdziału znajdują się przykładowe klucze mające pomóc nam uwolnić się z więzienia beznadziei, braku przebaczenia, paraliżującego lęku czy zaniedbywania własnych potrzeb. Czytając tę książkę, warto mieć pod ręką ołówek, ponieważ jest ona nasycona wieloma

ciekawymi spostrzeżeniami, złotymi myślami i radami, które mogą do nas przemówić. Nie wszyscy pod wpływem lektury od razu ruszą do walki ze swoimi demonami, jednak na pewno „Dar” pozwala na snucie refleksji i zastanowienie się chwilę nad życiem. Czy żywię do kogoś urazę? Czy umiem wyrażać swoje uczucia? Czy wierzę, że każdy kolejny dzień jest szansą na zaistnienie czegoś wyjątkowego? Justyna Arlet-Głowacka

Troszczysz się o innych, tłumiąc własne potrzeby i bolesne emocje? Bierzesz na siebie mnóstwo obowiązków i osiągasz sukcesy, a krytyczny głos w Twojej głowie i tak wciąż Cię zawstydza? Cierpisz, ale boisz się pokazać bliskim swoje prawdziwe, niedoskonałe „ja”? Jeśli tak, być może cierpisz na perfekcyjnie ukrytą depresję (ang. perfectly hidden depression – PHD). Tak Margaret Rutherford określa zespół objawów, któremu poświęciła książkę „Perfekcyjni do bólu”. Amerykańska psycholożka i psychoterapeutka pomaga w niej rozpoznać przejawy PHD oraz radzi, jakie kroki podjąć, by pozbyć się ciężaru destrukcyjnego perfekcjonizmu i zaakceptować siebie.

Nie jest to czysto teoretyczna publikacja – oprócz przeglądu objawów, możliwych przyczyn problemu oraz historii mierzących się z nim osób znajdziemy tu również wskazówki do autorefleksji i konkretnych działań. Autorka zachęca nas bowiem do prowadzenia dziennika, w którym możemy analizować własne przekonania i doświadczenia przez pryzmat omawianych zagadnień. Dzięki temu lektura „Perfekcyjnych do bólu” zapewnia nie tylko wiedzę opartą na badaniach i doświadczeniu klinicznym, ale też okazję do pracy nad sobą. Margaret Rutherford zastrzega jednak, że to może nie wystarczyć. Samopomocowy poradnik nie zastąpi profesjonalnej diagnozy i terapii,

gdy wymaga tego sytuacja. Może za to skłonić do zauważenia problemu tam, gdzie dotąd wiedzieliśmy bardzo ambitnego, odpowiedzialnego i silnego człowieka. Gdy to już się stanie, książka Rutherford będzie dobrym narzędziem psychoedukacji oraz cennym wsparciem w procesie zmiany. Ewa Zwolińska

„Dwaj Mistrzowie Komedii”, reż. Mateusz Leon Rychlak, Kraków 2022

Edith Eger, „Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie”, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2021

Margaret Robinson Rutherford, „Perfekcyjni do bólu. Jak uwolnić się od perfekcjonizmu maskującego depresję i odzyskać zdrowie”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021

Kwiecień 2022

19


F oto r e po r ta ż Krakowska solidarność z Ukrainą Zdjęcia: Justyna Arlet-Głowacka

fot. Iza Olczyk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.