Poznański Prestiż - listopad 2022

Page 54

Nr 9 (64) LISTOPAD 2022 ISSN 2543-957X AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA Nie boję się języka TOMEK TOMKOWIAK Skazany na raj MONIKA MARDAS-BRZEZIŃSKA Nadajemy sens przyszłości

WALTER

TOMKOWIAK

WITTCHEN-BAREŁKOWSKA

boję

poznańsku

języka

WIELKOPOLAN Wawrzyny Pracy Organicznej

TEATR NOWY W POZNANIU

NATALIA WERSTAK, Warsztat.art Stawiam na lokalnych dostawców

STARY BROWAR Modowe premiery

paARTs JEWELRY

a pART of… lagom

ANNA GEISLER-JANKOWIAK, KLINIKA ESTETYKI CIAŁA Peptydem bij w menopauzę!

WALCZAK & WASILEWSKA ADWOKACI Pivot prawny w branży medycyny estetycznej

45 Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k. Jak legalnie wyciąć drzewo? Część 2: Zgłoszenie wycinki Partnerzy PKB Wielkopolska

46

BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI

Dlaczego odkładamy rozmowy o sukcesji z dziećmi na później?

Nieruchomości

48 RAPORT

Agata Krzesińska, Konimpex-Invest i Mateusz Jakubowicz, Savills

50 INWESTYCJE WIELKOPOLSKI Plac Wolności 6

Muzyka

52 STANISŁAW ALEKSANDROWICZ Rytm i czas są dla mnie bardzo ważne

56 RECENZJA MARTY SZOSTAK Z miłości do namiętności, recenzja płyty „Color Aires” zespołu Bandonegro

Filmowy Ferment

58 RADEK TOMASIK

Cicha woda brzegi rwie – Silent Twins

Książki

60 MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik

Kulinaria

62 SŁAWEK KOMIŃSKI, MINE WINE Valpolicella Sport

64 EWA PAJOR Z Konina do Ligi Mistrzyń

66 PRZEMYSŁAW WICHŁACZ Jakub Wesołowski Moto

68 RANGE ROVER EVOQUE Victoria, Vogue, eVoque Podróże

70 BASIA CICHOWICZ, salonwakacji.pl Czas by zrealizować American Dream

Będzie się działo

74 Zapowiedzi

Po godzinach

84 Fotorelacja z wydarzeń

WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o.

WYDAWCA: Karolina Kałdońska, karolina.kaldonska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl

DYREKTOR DS. ROZWOJU BIZNESU: Monika Książkiewicz, monika.ksiazkiewicz@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl

SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl

PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD: Lukasz@Sulimowski.com

ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl

DRUK: CGS

o.o.

MAGAZYN BEZPŁATNY

dostępna

1 Poznański Prestiż
drukarnia Sp. z
Lista dystrybucyjna
na stronie internetowej: www.poznanskiprestiz.pl MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Experts Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. 52 24 6634 Temat z okładki 12 MONIKA MARDAS-BRZEZIŃSKA SENSE consulting Biznesowe 112 Prestiżowa rozmowa 18 ŁUKASZ
Ułani, ułani malowane dzieci... 24 TOMEK
Skazany na raj 28 AGATA
Nie
się
Po
32 UNIA
Jubileusz 22
100-lecie Florystyka 34
Moda 36
40
Be
Uroda 42
Porady prawne 44
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Jakub Wittchen | Makeup Artist: KIURU Visage Katarzyna Skowronek-Ajchstet

Pamięci

Dziedzictwo

To był 7 sierpnia 2019. Pamiętam ten dzień jak dziś. Ba! Pamiętam cały tydzień, bo to trudny czas był, zwieńczony tak, jakby nikt się nie spodziewał. Zmagając się z przeciwnościami losu, których apogeum wydawał się być nagły pobyt matki w szpitalu, ojciec postanowił swoim odejściem zakasować wszystkich. Zawsze lubił być w centrum uwagi.

Gdy byłam dzieckiem nasz dom tętnił od spotkań i roz mów. Sprzyjały temu wiecznie otwarte drzwi w mieszkaniu w bloku na Winogradach. Nikt nie odgradzał się od sąsia dów, a jako dzieciak rozróżniałam po sposobie pukania do drzwi, kto tym razem wpada do rodziców. Sąsiadki, które przychodziły do mamy pożyczyć „szklankę” cukru, pochwalić się nową fryzurą czy kostiumem zostawały na wielogodzinnych pogaduchach. Sąsiedzi, którzy wpadali do ojca z „problemami motoryzacyjnymi”, albo z koszy kiem świeżo zebranych grzybów, lub po prostu żeby na chwilę przysiąść i wymienić się opiniami na temat otacza jącego świata. Ojciec uwielbiał te wizyty. I choć nierzadko stawał w opozycji do swoich rozmówców, nie zrażało to ich do kolejnych odwiedzin w kolejnym dniu. I w następ nym. Byle do soboty. Bo wtedy obowiązkowo – koniaczek i wspominki. Każde pokolenie na swoje „kiedyś było jakoś fajniej”. Ojciec brylował opowieściami, aneg dotami. A po każdych wakacjach wyciągał ogromny ekran i wyświetlał slajdy z podróży.

Ku utrapieniu mamy, która może niekoniecznie każde swe ujęcie na plażach Bułgarii sąsiadom pokazać chciała, ale z ojcem nie było dyskusji. Z każdych wakacji przywo ził dziesiątki rolek filmów ORWO, więc jakże miałoby się zmarnować?

Był zresztą genialnym organizatorem. To dzięki jego determinacji i uporowi w czasach PRL-u zwiedzili śmy „maluchem” wszystkie kraje byłych Demoludów. Maluchem, w którym moja matka przez całą drogę do byłej Jugosławii trzymała nogi w misce, bo nie było już jej gdzie upchnąć. Miski, nie matki. Spaliśmy na campin gach pod namiotem, więc zabrać musiała pół domu. Matka, nie miska. Połowę objętości „malucha” stanowiły zapasowe części, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy nasz czerwony bolid postanowi się zepsuć. Ale i z tym ojciec sobie radził. To dzięki jego uporowi dostałam wymarzony rower, bo kiedy okazało się, że do sławetnego sklepu Rometu na Serbskiej „rzucono” trzy sztuki, a my w kolejce byli śmy może setni, ojciec prawie wrzucił mnie do „malucha” i pojechaliśmy do fabryki gdzieś pod Bydgoszcz. Na miejscu kazał mi zostać w aucie i po dobrej godzinie wrócił wście kły jak osa, ale z moim wymarzonym Jubilatem. Co prawda w fioletowym kolorze na białych oponach, no ale tylko taki był. Nigdy nie zapytałam, ile ofiar wymagała ta operacja, a sam ojciec przez całą drogę powrotną milczał jak zaklęty, co zwiastować mogło najgorsze, ale ja byłam szczęśliwa. Ojciec dużą część swego życia przepra cował w Fabryce Samochodów Rolniczych „Tarpan” jako redaktor naczelny gazety zakładowej „Życie FSR”, nazywanej przez moją matkę pieszczotliwe „Intym nym Życiem Tarpana”. Pamiętam porozkładane

2 Poznański Prestiż
FELIETON:
ALICJA
KULBICKA /
redaktor naczelna
Dobiesława Wielińskiego (1944-2019) zdjęcia Archiwum prywatne

na podłodze makiety, sklejane na nich kawałki tek stów, wywoływanie zdjęć w łazience, w której pod karą śmierci lub chociażby ciężkiego okaleczenia nie wolno było wówczas zapalać światła. No, ale ten Tarpan w życiu ojca pojawić się w końcu musiał. Posta wił auto tak, aby codziennie monitorować z okna, czy ktoś się na niego nie połasił. Bo własnym sump tem doposażał go na miarę możliwości późnego PRL-u. A czego tam nie było! Halogeny, dodatkowe orurowanie, nawet pomalował go na kolor kości słoniowej. Wisienką na torcie były naklejone z boku kolorowe pasy i napis „Poznań –Krym 1987”. Bo i w taką podróż się wybraliśmy. Był gadżeciarzem na miarę tamtych czasów. A i dobrze było, kiedy sąsiedzi wiedzieli, jaką kolejną podróż planuje. Centrum uwagi. Coś czuję, że dziś ojciec byłby gwiazdą Instagrama.

Nawet w Milionerach brał udział i nawet z niejakim sukcesem, dzięki czemu w 2001 roku zwiedzili z matką Stany Zjednoczone. Samochodem, bo jakże inaczej! „Samochód to członek rodziny, który po dłuższej podróży zawsze jest z wdzięczności głaskany po kierownicy” – mawiał.

Po upadku ustroju nie było mu łatwo. Fabrykę zlikwi dowano, rynek prasy w wolnej Polsce dopiero się tworzył. Ojciec imał się każdej fuchy. Pisał to, na co było zapotrze bowanie. Od horoskopów po wymyślone na potrzeby prasy bulwarowej historyjki. Choć i poważne tematy się trafiały. Zapewne znacie te maile, w których dostajecie kupę forsy od tajemniczych milionerów z dalekiego kraju. To ojciec też dostał parę milionów. A dokładnie dwanaście. W 2003 roku od senatora z Nigerii. I choć oczywiście w żadne dolary nie uwierzył, z dziennikarskiego obowiązku posta nowił się historii przyjrzeć i niczym szpieg w służbie Jej Wysokości Dziennikarstwa spotkał się w Amsterdamie z oszustami. I choć nie była to łatwa decyzja, bo nie wia domo było co go tam czeka, pojechał. A kiedy wrócił w jednym kawałku, za historię „Nigeryjski łącznik”, o tzw. przekręcie 419 otrzymał nagrodę Grand Press. Uwielbiał sławę! Był w stanie wiele dla niej zrobić.

Jego teksty osobiście przepisywałam na pożyczonym od sąsiada komputerze, gdzie o żadnym edytorze tekstów nawet nie było mowy. Był tylko czarny ekran, zielony kur sor stawiający kropkę w miejscu spacji i Tetris, w którego namiętnie grałam po skończeniu swojej „pracy” dla ojca. I gdy któregoś dnia rzucił mi na biurko stos zapisanych ręcznie kartek, mruknął „ Tetris musi poczekać ”, czułam że coś się zmieniło.

„Opowieści Silver Lady” fabularyzowana opowieść o Rolls Royce’ie, którą ojciec postanowił przetłumaczyć na język polski na zawsze zmieniła jego życie. To był ogromny sukces. Zainteresowanie było tak duże, że matka robiąca za sekretariat autora zapisywała chętnych na listę kolejkową.

A miłość mojego ojca do historii i motoryzacji sprawiły, że jak grzyby po deszczu pojawiały się kolejne pozycje. Tym razem jego autorskie. „Rolls Royce moja miłość”, „Papa Mobile – historia transportu watykańskiego”, „Nostalgie na czterech kołach”, „Ciężarówki – historia”, „Od Warty do Honkera”, aż po najnowsze „Mercedes w cieniu swa styki” czy „Encyklopedia poznańskiej motoryzacji”. W sumie 27 pozycji. W jego własnym, niepodrabialnym stylu. „Encyklopedia” uznana została przez kapitułę prestiżowego amerykańskiego stowarzyszenia Society of Automotive Historians za najlepszą książką motory zacyjną w 2017 roku, w kategorii książek nieanglojęzycznych. I dokładnie 7.lutego 2019 w Automobile de France w Paryżu, ojciec odebrał wyróżnienie podczas euro pejskiej edycji tej amerykańskiej gali. Był już zbyt chory na podróż do Stanów. Ale znów był w centrum uwagi. I dokładnie pół roku później, też się tam znalazł. Tylko z innej przyczyny…

Gdy po jego śmierci przyszło mi zmierzyć się z jego dorobkiem, poczułam się mała. W jego gabine cie do dziś stoją tony książek, z których czerpał wiedzę, stare zakurzone roczniki gazet motoryzacyjnych, albumy kupo wane w antykwariatach. To autentyczne świadectwo jego pasji. I czuję dumę, kiedy spotykam jego czytelników, ludzi którzy go znali i cenili za pracę. Choć dla mnie nie był dzien nikarzem motoryzacyjnym, autorem poczytnych książek – tylko Tatą od podróży maluchem, spania na campin gach, załatwiania rzeczy niemożliwych, wstawania wraz ze mną o piątej rano, aby zawieźć mnie na siódmą do szkoły. Udowadniania, że niemożliwe staje się możliwe, jeśli wło żysz w to wystarczająco dużo pracy. Zostawił mi ogromne dziedzictwo, za które jestem mu cholernie wdzięczna każ dego dnia. A dzięki temu, co stworzył, kiedy bardzo za nim tęsknię wystarczy, że wezmę jedną z jego książek i już mam go przy sobie. To trochę tak jakby czytał mi bajkę na dobra noc. A nawet 27.

3 Poznański

Odbicie w lustrze

Biegnie jak oparzona przez pustą ulicę, światła latarni tworzą piękną poświatę, jednak gdy tylko spojrzy na prawo i lewo widzi ciemne zaułki. Boi się ich. Wyobraźnia podsuwa okrutne obrazy zbrodni, fabuły książek i filmów z nieklarownym motywem. Jej rozwichrzone krucze włosy falują w biegu niczym ciało w takt pięknego walca. W oczach pojawiają się łzy, które kropla po kropli spadają na ciepły flauszowy płaszcz w kolorze jej szmaragdowych oczu. Serce uderza z taką częstotliwością jakby sekundnik zegara jeszcze przyspieszył tempo. Uczucie gorąca obezwładnia jej ciało, czuje się bez silna i stłamszona. Przerażona tym, co zobaczyła… Wpadła w panikę. Niepewność rozdziera jej serce.

Zawsze z zaciekawieniem słuchała i czytała historie o nieśmiertelnikach, legendy i mity o tych, którzy potrafili ustrzec się przed Hadesem. Dostała obsesji na temat swojego wyglądu. Chciała być wciąż młoda i piękna, atrak cyjna i kusząca mężczyzn. Poświęcała wiele godzin na upiększanie swej urody, na korekty i zmiany wizerunku niczym aktorka w teatrze burleska. Uznała, że tym odgoni od sie bie temat starzenia, przemijania i śmierci. Gdy tylko smutek rysował w jej głowie scenariusz sędziwego wieku, zmierzchu życia, trzęsła się jak liście na wietrze. Dostawała bólu głowy i jak tylko mogła zawi jała się w ciepły koc, aby pomógł jej przeczekać złe myśli. Następnie odpędzała je robieniem szalonej listy pseudo ważnych rzeczy do kupienia i zrobienia. Starała się zabić wyobrażenie upływającego czasu.

Biegnie dalej, a jesienne liście szeleszczą pod jej nogami jak kartki papieru przekładane strona po stronie. Przypomina sobie teraz kolejne sceny powieści Oscara Wilde’a „Portret Doriana Graya”. Boi się swoich myśli, obrazów, które w szaleńczym ataku paniki przesuwają jej się przed oczami. Sama tego chciała, marzyła o młodości, niestarzeniu się. Modliła się o długowieczność, o piękno ciała, smukłą sylwetkę, brak nadwagi, elastyczną i jędrną skórę bez oznak wiotkości. Opowieść o Dorianie przeplata się z „Ciekawym przypadkiem Benjamina Buttona”. Zaczyna brakować jej tchu, oddech staje się krótki, szarpany… Dobiega do skarpy, nogi trzęsą się jej jak galareta, patrzy w dół i widzi ciemność, płacze, niedowierza, boi się…

Zobaczyła w lustrze siebie, sprzed 30 lat. Młodszą, piękną, powabną, o aksamitnej skórze i heba nowych włosach, bez siwych kosmyków. Co teraz będzie? Co będzie? Ma skoczyć w przepaść?

Rytm serca przyspiesza i przyspiesza, czuje krople potu na skroniach.

Gwałtownie krzyczy…

W tym krzyku budzi się w swoim wymarzonym bujanym fotelu, który dostała na urodziny od dzieci i wnuków. Wstaje i zdeterminowana podchodzi do stojącego w korytarzu wielkiego zwiercia dła oprawionego w złotą ramę. Widzi siebie pomarszczoną, o siwych włosach, ale z tym samym błyskiem w oku co przed laty. Jest sobą, tu i teraz. Uśmiecha się przez łzy. „O, rany, to wszystko tylko mi się śniło!”

Upływający czas… Co może w nas zmienić? Podejście do życia? Samotność – tego boimy się naprawdę? A może nicości? Cóż ta nicość w ogóle oznacza? Pustkę, próżnię, niebyt…

W jej głowie rozbijają się o siebie myśli jak fale o skałę podczas niespodziewanego sztormu. Boi się upływającego czasu, przemijania, powolnego odchodzenia, przechodzenia na drugą stronę… To przecież takie ludzkie… A listopadowe wieczory skłaniają do głębszych przemyśleń…

6 Poznański Prestiż
zdjęcie : Patryk Pawłowski FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

Grzyb na zachętę

Do sklepu jadę rowerem. Pogoda sprzyja. Szybka wizyta w piekarni i spożywczaku. Postanawiam wrócić okrężną drogą. Mijając las, dostrzegam nagle dwie kobiety wyłania jące się zza drzew. Niosą kobiałkę pełną kań. Przyspieszam. Prawie potykam się, wbiegając do domu. „Kochanieeeeee, sowyyyyyyyy!” – drę się do B. Wieczorem zajadamy się grzybami usmażo nymi w panierce. Tak zaczęła się jesień.

Siedzę w biurze na spotkaniu. Na ekranie telefonu miga powiadomienie. B. śle zdjęcia talerzy wypełnionych brązowymi pięknościami. Przebieram nogami pod stołem. Ciągnie wilka (grzybia rza) do lasu. Kiedyś na zbiory jechaliśmy raz w tygodniu, kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę.

Po przeprowadzce cieszymy się jak dzieci – codziennie, praktycznie „w laczkach”, możemy wysko czyć do lasu i zobaczyć, czy nowe kapelusze wyłoniły się spod warstwy liści. Dom obłędnie pachnie suszonymi grzybami. Popołudniami gotuję zalewy do mary nat. Z satysfakcją wypełniam półki spiżarni słoikami.

Zbierania grzybów nauczył mnie B. Moja rodzina nie praktykowała tego hobby. Krąży pewna mrożąca krew w żyłach grzybowa anegdota o moich Dziadkach. Podczas urlopu nad morzem zebrali w czasie spaceru kilka okazów. Później rozłożyli grzyby na stole, żeby je podsuszyć. Po południu znaleźli kartkę od pani sprzątającej z lakoniczną informacją, że wszystkie leśne łupy są niejadalne. Pewnie dlatego, mimo podziwu, jakim darzę specjalistów zbierających nieoczywiste odmiany, ogra niczam się do „klasyków”.

Ukułam niedawno teorię „grzyba na zachętę”. Działa to tak: wcho dzisz między drzewa i z miejsca zalotnie mruga do ciebie okazały czarny łepek albo, jeśli naprawdę ci się poszczęści, dorodny prawdzi wek. Entuzjazm rozbudzony. Motywacja 10/10. Z werwą rozpoczynasz penetrację leśnego poszycia w poszukiwaniu „kuzynów” pierwszego łupu. No, a później jest różnie. Bywa, że dobra passa trwa i kosz szyb ciutko wypełnia się grzybami. Innym razem mija kwadrans, mija kolejny, i nic. Frustracja 10/10. Obracasz się na pięcie. Chcesz wracać do domu. Wtedy, jak spod ziemi, wyrasta nowy „grzyb na zachętę” i zabawa zaczyna się znowu.

Naszą miejscowość często zachwalam za serdeczność sąsiadów. Każda mijana na ulicy czy w sklepie osoba z uśmiechem mówi „dzień dobry”. Uprzejmości kończą się z początkiem sezonu grzybowego. W lesie każdy patrzy teraz spode łba na „konkurencję”. Nerwowo zakrywane są wia derka i kosze – żeby nikt nie dowiedział się o najlepszym miejscu na podgrzybki. Spokojnie, to tylko taka gra. Wkrótce grzybnia zaśnie snem zimowym i znowu będziemy dla siebie mili.

Przerywam stukanie w klawiaturę. Dopada mnie dziwne déjà vu. Zerkam do zeszłorocznego „Prestiżu”. No tak. Oczywiście. Co za nudy. Też rozwodziłam się o urokach jesieni. Może to przez to, że urodziłam się we wrześniu, tak sympatyzuję z tą porą roku. Ciemniej, zimniej, a mnie jakoś dobry nastrój nie opuszcza. Nasz pies (ewidentnie urodzony latem) nie podziela tego entuzjazmu. Niechętnie wychodzi na dwór, kicha od zapachu octu z moich zalew, przytula się do grzejników, krót kim, zdecydowanym szczeknięciem nakazuje, żeby przykryć go kocykiem. Otulam Rysia i oddaję się dalej październikowym przyjemnościom. Dziś w planie sadzenie wrzosów i kom ponowanie nowej aranżacji na tarasie. Jesieni, trwaj, jesteś piękna..!

8 Poznański Prestiż
FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch
zdjęcia archiwum autorki

Potrzeby vs. cele

„Potrzeba matką wynalazków” – ten slogan, również w życiu seksualnym, ma swoje zasłużone miejsce.

Rozczaruję pewnie tych, którzy uznali, po naszym ostatnim spotkaniu, że wystarczy rozpoznać i rozprawić się ze swoimi uwewnętrznionymi przekonaniami, żeby ich SQ (poziom inteligencji sek sualnej i poczucia spełnienia w seksie) było na satysfakcjonującym poziomie. Otóż, jeszcze sporo mamy do zrobienia. Jest to jednak wysiłek wart krocie, bo któż z nas nie chce być w pełni zadowo lony ze swojego życia intymnego?

Zatem lekcję drugą, dotyczącą rozwoju inteligencji seksualnej, czas rozpocząć!

Temat: potrzeby.

Umiejętność dostrzegania i realizowania swoich potrzeb przy jednoczesnej otwartości na potrzeby i pragnienia swoich partnerek, partnerów seksualnych, to kolejny krok do sukcesu.

Potrzeba to inaczej powód, dla którego uprawiamy seks. Dla każdego z nas, na różnych etapach życia, a nawet każdego, poszczególnego dnia, może być to coś innego.

MAGDALENA ŚWIDERSKA

Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów. Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.

I tak na przykład uprawiamy seks z powodu silnego podniecenia, które wywołuje w nas druga osoba. To najczęściej zdarza się na początkowym etapie związku lub w krótkotrwałych relacjach seksualnych. Innymi przyczynami, dla których chcemy kochać się fizycznie z drugą osobą mogą być: chęć pogłębienia relacji, przeżycia przyjemności fizycznej, rozluźnienia, chęć wyrażenia i otrzyma nia miłości, bliskości czy poczucie bycia pożądanym, atrakcyjnym.

Baczny czytelnik rozróżnił już pewnie wśród tych potrzeb: powody i cele. Bo jest między nimi spora różnica. Jeśli chcemy znaleźć powody, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Dlaczego chcę uprawiać seks z tą osobą? Bo mnie pociąga, podnieca, lubię jej ciało, kocham ją, etc. Niestety często mylimy je z celami, jakie chcemy dzięki temu działaniu osiągnąć. Czyli odpowiadamy nie na pytanie „dlaczego”, ale „po co”? Bo chcemy się zrelaksować, zniwelo wać lęk, napięcie czy stres, pogodzić się po kłótni, wzmocnić związek…

I tu istotne jest, żeby posiąść umiejętność realizacji tych celów również innymi sposobami. Nie tylko przez aktywność seksualną. Na przykład, jeśli chcesz się zrelaksować możesz równie dobrze iść na masaż, spacer, do kina; jeśli chcesz doprowadzić do zgody po kłótni, porozmawiaj przy kola cji, przeproś, jeśli trzeba; jeśli chcesz poczuć się atrakcyjna/y idź do fryzjera, kosmetyczki lub ubierz się bardziej odświętnie, tak, żeby lustro mówiło do ciebie: fajnie wyglądasz!

Po co to wszystko? Po to, żeby nie przerzucać odpowiedzialności za realizację własnych potrzeb na drugą osobę. Żeby uniknąć problemów z niedopasowaniem w seksie. Czasami jedna osoba chce robić podczas aktu seksualnego coś, na co ta druga zupełnie nie ma ochoty. Wtedy zamiast skupiać się na tym, co zrobić, żeby dojść do porozumienia dotyczącego danej czynności seksualnej, zastanówmy się, jaki cel dla danej osoby może ona spełniać. Może wystarczy do tego celu dojść inną drogą?

Jeśli weźmiemy spełnianie swoich pragnień i celów w swoje ręce i znajdziemy inne, nieseksualne możliwości ich osią gania, będziemy samowystarczalni. Nie będziemy na nasz seks i partnerów seksualnych nakładać niepotrzebnej presji. Presja i naciski nie sprzyjają żadnemu wartościowemu działaniu. Niech seks będzie jedną ze ścieżek do celu, ale nie jedyną. Są przecież w życiu momenty, kiedy jesteśmy sami i nie chcemy przypad kowych relacji seksualnych. Wtedy ta umiejętność odgrywa jeszcze bardziej cenną rolę.

Zatem jeśli chcemy czerpać z naszego życia seksualnego satysfakcję, chcemy, żeby spełniało nasze oczekiwania, musimy najpierw te oczekiwania rozpoznać.

W dalszej kolejności, warto rozmawiać z partnerami seksualnymi, co seks „nam robi”, jakie cele spełnia, dlaczego lubimy dane aktywności, a z innymi jest nam niekomfortowo. Ale o rozmowach, czyli komunikacji w seksie następnym razem.

Wasza Magda.

10 Edukacja
zdjęcie Michał Zmitrowicz

Poznań, ulica Juliusza Słowackiego 57a zapraszamy od poniedziałku do piątku, 10:00

www noume pl noume official NOUME
16:00 Every You Everyday

okładki

12 Temat z

SENSE consulting Biznesowe 112

Przedsiębiorcy często nie wierzą, że można projektować rozwój. Świadomie nim zarządzać, dyktować jego tempo, że przyszłość może być taka, jakiej chcą. W naszej pracy, każdego dnia, staramy się przywracać im tę wiarę i pomagać realizować marzenia – mówi Monika Mardas-Brzezińska założycielka i prezeska zarządu firmy SENSE consulting.

rozmawia : Michał Gradowski | zdjęcia : Jakub Wittchen

Czy można pracować efektywnie bez poczucia sensu? Dla pieniędzy, z przyzwyczajenia, bo nie chcemy wyjść ze swojej strefy komfortu?

MONIKA MARDAS-BRZEZIŃSKA: Można, ale moim zdaniem nie warto. Pod względem motywa cji, efektywności czy satysfakcji z pracy misja jest kluczowa. Osoby, które rozumieją sens swojej pracy, mają poczucie wkładu w rozwój organizacji i każdego dnia widzą efekty swoich wysiłków, są lepszymi pracownikami i bardziej wartościowymi ludźmi. Widzę to na własnym przykładzie. Firma SENSE powstała 14 lat temu po to, aby dostarczać środki euro pejskie polskim przedsiębiorcom. Klienci szybko dali nam jednak jasny sygnał, że chcą więcej, że nasza metoda pracy – od identyfika cji potrzeb, przez analizę możliwości dofinansowania projektów, po skuteczne pozyskiwanie dotacji i jej bezpieczne rozliczenie – czyni z nas partnerów w realizacji projektów rozwojowych.

Czym jest dzisiaj to „więcej”? Dziś nasi klienci myślą o nas w pierwszej kolejności zawsze wtedy, gdy mają pomysł, ale nie do końca wiedzą, jak go zrealizować. Na przykład, kiedy im lub członkom ich zespołu brakuje określonych kompetencji. Kiedy szukają środków na nowy projekt. To mogą być inwestycje w ludzi, infrastruk turę, park maszynowy, procedury i procesy, ale też projekty związane z dostępnością, robotyzacją czy cyfryzacją. Jako organizacja rozwojowa stopniowo dokładamy do oferty nowe kompetencje, które są dla klientów ważne, bo to oni są w centrum naszej uwagi.

13 Temat z okładki

14

Temat z okładki

Czy efekty Waszej pracy są wymierne?

Zdecydowanie, widzimy je każdego dnia. Kupując pro dukty naszych klientów w sklepach, widząc, jak się rozwijają – zwiększają zatrudnienie, wchodzą na nowe rynki, poszerzają ofertę, budują nowe siedziby. Często zaczynamy współpracę z firmami zatrudnia jącymi 30 pracowników, a po roku, dwóch mają na pokładzie już 200 osób. Pomagamy też insty tucjom publicznym i samorządom w obszarach takich jak edukacja czy służba zdrowia. Przy naszym udziale powstają nowe przedszkola, szkoły, kie runki studiów, pomagamy szpitalom w pozyskiwaniu dotacji i pracujemy nad rozwojem kompetencji miękkich per sonelu medycznego. Przykładowo, dla Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pozyskaliśmy projekty,

dzięki którym niemal dwa i pół tysiąca studentów mogło odbyć płatne staże w wielkopolskich przedsiębiorstwach. Ponad 70% z nich znalazło później stałą pracę w tych firmach.

Każde z tych działań pozwala nam zmieniać rzeczywi stość, realizujemy projekty, w które wierzymy, które mają sens, a pomagając w rozwoju naszym klientom, sami się rozwijamy.

Czy to poczucie sensu wystarczy na poziomie zarządu czy powinniśmy zejść znacznie niżej w hierarchii firmy? Struktury hierarchiczne nie najlepiej sprawdzają się w nowo czesnym biznesie, dlatego w SENSE buduję otwartą kulturę pracy, w której bardzo istotną rolę odgrywają zaangażowanie, zaufanie, dobre relacje. Każda, nawet najbardziej rozbudo wana organizacja składa się z pojedynczych ludzi. Dlatego my pracujemy z ludźmi, nie z firmami. To codzienne relacje między ludźmi w zespole, ich kom petencje oraz zaangażowa nie składają się na wzrost firmy. Zgodnie z zasadą „dbaj o swój zespół, a twój zespół zadba o twoich klientów”.

Wybrałam dla firmy nazwę SENSE, odwołując się do sensu, do czegoś, co jest istotne, dotyczy przyszłości, celu, ale ważna była dla mnie także angielska wersja tego słowa, czyli zmysły, wrażliwość, relacje, bycie blisko ludzi.

To jest Waszą największą siłą? Naszą największą siłą jest zespół. Wiele osób jest z nami od samego początku istnienia firmy. To menedżerowie projek tów, analitycy, specjaliści do spraw obsługi klienta. Trzon tego teamu stanowi 30 osób, a 70-80 ekspertów i trene rów na stałe współpracuje z nami przy poszczególnych projektach. Każda z tych osób codziennie, realnie wpływa na rozwój naszych klientów.

Monika, dyrektorka działu projektów europejskich, jest z nami już prawie 10 lat i wniosła wiele do rozwoju organizacji. Natalia, dyrektorka działu projektów rozwojo wych, jest częścią zespołu od ponad trzech lat, jako liderka nowych, innowacyjnych inicjatyw zmienia SENSE na lep sze, a mój mąż Michał, to po prostu najlepszy dyrektor działu dotacji unijnych. Dla nas – menedżerów i liderów w SENSE – ważne jest to, kim jesteśmy dla naszych zespo łów, czy zachowujemy spójność i autentyczność, bo trzeba być sobą w byciu liderem, podobnie jak trzeba być sobą, będąc członkiem zespołu. Świętowanie sukcesów, dziele nie się wiedzą wewnątrz organizacji, szczere omawianie błędów, aby uniknąć ich w przyszłości, regularne rozmowy o celach i planach rozwojowych – to nasza kultura orga nizacyjna. Tego uczymy naszych klientów i nad tym sami pracujemy każdego dnia.

Rozumiemy potrzeby, uczymy się, szybko adaptujemy. Bez sztywnej atmosfery, blisko ludzi. Nasi klienci mają się czuć u nas jak u siebie – jeśli mają ochotę wpaść popraco wać czy napić się kawy, zawsze są mile widziani.

Zatrzymajmy się przy wycinku Waszej działalności –szkoleniach. W ostatnich latach namnożyło się bizne sowych trenerów, a wielu przedsiębiorców ma poczu cie, że zmarnowało czas i pieniądze, korzystając z ich usług. Dlaczego to czasem nie działa?

Jeden z naszych klientów z korporacji opowiadał kiedyś o pracowniku, który regularnie wygrywał konkursy na najlepszych handlowców. Z każdego szkolenia przywoził statuetkę, pokonywał handlowców z wielu krajów, ale żad nej z wyuczonych technik nie stosował na co dzień w pracy. Bardzo często kompetencje zdobywane w czasie szkoleń nie mają przełożenia na rzeczywistość. Z różnych powo dów – bo środowisko pracy temu nie sprzyja, bo budowa nowych nawyków jest trudna i czasochłonna, bo brakuje sprzężenia zwrotnego między zarządem a załogą – zespół, który uwierzył na szkoleniu, że może coś zmienić, wraca do pracy i napotyka opór.

Wy staracie się podejść do tematu bardziej komplek sowo?

Tak, dlatego jesteśmy firmą, która nie zajmuje się szkole niami – my projektujemy zmianę. Sensem naszej pracy jest to, aby klient realizował z nami swoją przyszłość, niezależnie od tego, czy na obecnym etapie chce sprze dawać więcej, wejść na nowy rynek czy jego celem jest lepsza współpraca działu

↖ Od lewej: Natalia Marciniak-Madejska, dyrektorka działu projektów rozwojowych, Monika Mardas-Brzezińska

i Monika Antek, dyrektorka działu projektów europejskich

sprzedaży z działem marketingu. Chcemy rozmawiać z klientem nie o szkoleniach czy dotacjach, ale o jego potrzebach, o tym co go boli, co go uwiera, co chce zmienić i jakie ma cele.

Co w takim razie jest pierwszym krokiem?

Zawsze zaczynamy od przeprowadzenia diagnozy i analizy potrzeb. Sprawdzamy, jakie są kompetencje załogi, gdzie firma jest dzisiaj i gdzie chce być w przyszłości. Dobór odpowiednich narzędzi, metod szkoleniowych to dopiero kolejny etap.

Bardzo dużą wagę przywiązujemy też do kick offu – rozpoczęcia projektu. Uczestnicy szkolenia powinni wiedzieć, że nie są tam przez przypadek, że pra codawca ich wybrał, że są ważnymi osobami w organizacji, że od ich wkładu zależy czy i jak firma będzie się rozwijać. A kiedy firma będzie się rozwijać to także oni zyskają – lepsze warunki pracy i lepszą przyszłość.

Warto podkreślić, że nie są to jakieś fundamentalne zmiany, które trwają latami.

Najczęściej wystarczy sześć dni szkoleniowych rozłożonych w czasie na pół roku, pomiędzy którymi zespół realizuje w praktyce codziennej pracy wyzna czone zadania. To są mikrozmiany każdego dnia, ale to właśnie w poprawie tych mikrorzeczy tkwi recepta na sukces. Mikrozmiany dają makroefekty.

Trudno chyba jednak mówić o mikrozmianach przy projektach wartych miliony złotych, które SENSE pomaga realizować swoim klientom?

Pomagamy firmom się rozwijać, instytucjom lepiej realizować swoje zadania, a pieniądze ze źródeł zewnętrznych są tylko środkiem do realizacji tych celów.

15

Temat z okładki

Wiele projektów rozwojowych – np. z obszaru automa tyzacji czy cyfryzacji – wymaga sporych nakładów i bez dotacji trudno byłoby firmom je zrealizować.

Około 50% przychodów SENSE generuje współpraca ze stałymi klientami. Umiejętność określania celów rozwo jowych w połączeniu z doświadczeniem w pozyskiwaniu dotacji pozwala nam pomagać klientom w osiąganiu kolej nych etapów rozwoju. Nasi klienci rosną razem z nami.

Jak wygląda od środka praca przy pozyskiwaniu dotacji? Praca przy pozyskiwaniu dotacji ma charakter typowo projektowy. „Wchodzi” zespół ludzi i w trudnych warun kach, przy ograniczonej ilości czasu i wysokim poziomie stresu, wykonuje swoje zadanie. Nabór wniosków do konkursu o dotacje rządzi się swoimi prawami, a biznes funkcjonuje w świecie bieżącej działalności – jest sprze daż, obsługa klientów i dostawców, często miliony kontraktów. Zadaniem naszego zespołu jest zrozumienie, czego potrzebuje klient, sprawdzenie czy ta potrzeba wpisuje się w aktualny konkurs i czy jest spójna z jego warunkami, udzielenie szczerej informacji zwrotnej na temat szans zdo bycia dotacji i – jeśli klient zaakceptuje to ryzyko – w ciągu np. trzech tygo dni przygotowujemy wniosek. Do realizacji takich zadań niezbędny jest zespół, który ma kompeten cje i doświadczenie, ale też lubi takie wyzwania. I my taki zespół mamy.

A co jest największą barierą dla przedsiębiorców, którzy mogliby skorzystać z projektów rozwojowych, ale z jakichś względów tego nie robią?

Choć mamy ręce pełne pracy, to często okazuje się, że sto sunkowo niewiele firm wie o możliwościach, jakie niosą ze sobą środki z funduszy europejskich. A te, które wiedzą, często postrzegają je jako ekstremalnie trudne czy wręcz niemożliwe do zdobycia.

Wielu przedsiębiorcom trudno jest też przyznać, że sobie z czymś nie radzą, że potrzebują wsparcia w danym obszarze i czują sporą ulgę kiedy mogą u nas usłyszeć: „wszyscy tak mają!”. Poza tym już samo słowo „dotacja” nie budzi dobrych skojarzeń, więc często zamiennie używamy słowa „dofinansowanie”. Wiele osób myśli, że „dotacje są dla słabych”, a jest dokład nie odwrotnie. Dotacje są dla silnych przedsiębiorców, dla firm, które się roz wijają, które mają finansowy potencjał do realizacji swoich planów. Taka firma, sta rając się o dofinansowanie, powinna przyjmować postawę, którą przedsiębiorca przyjmuje względem potencjalnego inwestora i w swoim wniosku musi pokazać jak jest silna, dlaczego to w nią warto „zainwestować” i co może dzięki dotacji uzyskać.

Z kolei w obszarze usług rozwojowych firmy przecho dzą przez cykle, najczęściej trzyletnie, a problemy, które się pojawiają są często symptomem dotarcia do kolej nego etapu rozwoju. Warto się wtedy zatrzymać, spojrzeć,

16

na jakim poziomie jest obecnie firma, namierzyć kolejne piętro i zastanowić się, co zrobić, żeby się tam znaleźć.

Dlaczego firma o rozbudowanej strukturze, która ma na pokładzie wykwalifikowanych specjalistów, mia łaby zatrudniać do projektów rozwojowych zewnętrz nego partnera?

Każda firma może realizować projekty rozwojowe na wła sną rękę. W praktyce wygląda to najczęściej tak, że szef zleca działowi HR wynajęcie trenera albo ma pomysł, ale brakuje mu środków na jego realizację, więc prosi mene dżera o sprawdzenie dostępnych źródeł finansowania i przygotowanie wniosku. Wtedy menedżer zderza się z zalewem informacji, które musi zweryfikować. A każdy konkurs to inne wymagania, inna dokumentacja, każdy program operacyjny ma osobny generator wniosków, każde województwo ma swój odrębny system… Takie przedsięwzięcie angażuje ogromne zasoby organizacji, dla tego wykorzystanie zasobów firmy zawsze będzie droższe i mniej efektywne niż współpraca z wyspecjalizowanym podmiotem zewnętrznym. Poza optymalizacją przedsię biorca zyskuje też bezpieczeństwo, nie ryzykuje, że projekt upadnie, jeśli osoba zajmująca się nim do tej pory odejdzie lub zachoruje.

Czyli wszystkie potencjalne komplika cje bierzecie na siebie?

Zdolność do syntetyzowania ogromnej ilości danych, stale na pływających informa cji i umiejętność podawania wiedzy w pigułce pozwala nam być zawsze o krok przed kolejnym wyzwaniem. Ważne jest też spojrzenie z zewnątrz. Osoby pracujące w organizacji często nie mają odwagi, aby powiedzieć szefowi, że projekt nie ma sensu. A dotacje działają jak miecz obosieczny – można bardzo wiele zyskać, ale można też stracić. Nie brakuje przypadków wniosków, które zostały przygotowane bez rozpoznania potrzeb firmy i zakończyły się koniecznością zwrotu kilku milionów dotacji. W przypadku projektów rozwojowych nie ma dróg na skróty. Nie da się łatwo, szybko i tanio.

Wielu przedsiębiorców myśli teraz może nie o przetrwa niu, ale co najmniej o przeczekaniu trudnych czasów. Czy to dobry czas na realizację projektów rozwojowych? Chcemy, aby nasi klienci traktowali swoje marzenia jako realne cele do zrealizowania, niezależnie od okoliczno ści. I życie, i gospodarka są trochę jak rzeka. Jeśli ktoś wychodzi z założenia „mam satys fakcjonujące obroty, pracownicy są zadowoleni, postoję, poczekam” to ja odpowiadam: „nie ma takiej opcji”. Jeśli nie idziesz do przodu, zostajesz w tyle. W niełatwych czasach trzeba mieć odwagę, żeby się rozwijać. Nie ma lepszej szansy na sukces niż sytuacja, w której wielu się waha i próbuje przeczekać.

Paradoksalnie dla nas takim momentem była pandemia – uznaliśmy, że to idealny moment na wykazanie się zdol nością do adaptacji i pokazanie rynkowi, jak efektywnie działać w warunkach wysokiej zmienności. Właściwi ludzie, odwaga i dyscyplina to są wartości, w które mi jako liderowi pozwalają rozwijać SENSE.

Rozmawialiśmy o umiejętności syntetyzowania wiedzy, więc na koniec zapytam: czym jest dzisiaj SENSE?

Jesteśmy firmą, która inspiruje, edukuje i zapewnia finanso wanie na realizację projektów rozwojowych dla biznesu oraz instytucji publicznych. Pozycjonujemy się jako firma, która jest polską wersją wielkiej czwórki Deloitte, Ernst & Young, KPMG, PricewaterhouseCoopers. Oferuje ten sam poziom profesjonalizmu, a ponadto jest osadzona w polskiej kul turze biznesu. Rozumiemy w jakich warunkach działają polscy przedsiębiorcy, bo sami nimi jesteśmy. Chcemy być pierwszym numerem telefonu, pod który się dzwoni z pytaniem o szanse na rozwój organizacji, który będzie w każ dym sekretariacie firmy, instytucji czy na wąskiej liście numerów członków zarządu. Takie biznesowe 112.

17 Temat z okładki
↗ Monika Mardas-Brzezińska i Michał Spiczak-Brzeziński, dyrektor działu dotacji unijnych

ŁUKASZ WALTER Ułani, ułani malowane dzieci...

Jazda konna, skoki przez przeszkody, strzelanie z broni krótkiej, a także władanie konno szablą i lancą – to tylko niektóre umiejętności kultywowane przez współczesnych Ułanów Poznańskich. Jednak w szczególności funkcjonowanie Stowarzyszenia opiera się na tradycji, patriotyzmie, na wartościach niezmiennych od lat, które wymienia Łukasz Walter, prezes Towarzystwa Byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15. Pułku Ułanów Poznańskich.

Panie Prezesie, czy patriotyzm lokalny, patriotyzm poznański jest wciąż silny?

ŁUKASZ WALTER: Patriotyzm jak wiele innych postaw można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Myślę, że patriotyzm powierzchowny, taki inscenizacyjno-festynowy ma się całkiem nieźle, patrząc na frekwencję na uroczy stościach patriotycznych czy tzw. rekonstrukcjach. Proszę mnie źle nie zrozumieć – to bardzo dobrze, że ludzie biorą udział w tych uroczystościach – kształtują one pamięć o naszej historii, budują więź społeczeństwa z wojskiem. Zastanawiam się tylko ilu uczestników stawia sobie pyta nia o patriotyzm tak na poważnie.

Kto z nas zastanawia się, bowiem nad tym, czym w ogóle jest patriotyzm? Czy to płacenie podatków, uczestnictwo w wybo rach i machanie chorągiewką 11 listopada

– czy może to jednak coś więcej? Czy zastana wiamy się nad tym, po co mi i moim bliskim patriotyzm jest potrzebny? Czy w ogóle jest on nam do czegoś potrzebny?

Czy w oparciu o powyższe odpowiedzi zastanawiamy się nad tym czy jesteśmy gotowi poświęcić zdrowie albo życie?

Czy w dobie wszechobecnego kultu zdro wego ciała i ducha w ogóle zastanawiamy się nad tym czy jednak istnieją sprawy waż niejsze niż zdrowie i życie? To są poważne pytania, o których wydaje mi się, że w obec nych czasach w domach mało lub w ogóle się nie rozmawia. Może tegoroczna rocz nica odzyskania przez Polskę niepodległości obchodzona w aktualnej, niepewnej sytuacji geopolitycznej będzie okazją do pogłębionej refleksji.

18 Prestiżowa rozmowa
rozmawia : Magdalena Ciesielska | zdjęcia : Magdalena Górzna-Jaromin, materiały prasowe, archiwalne Towarzystwa
www.15pu.pl ulanipoznanscy

W sierpniu br. 15. Pułk Ułanów Poznańskich obchodził swoje 102 lata działalności (05.08.1920 r. na wniosek ówczesnego prezydenta Poznania otrzymał taką nazwę), a co roku 23 kwietnia odbywa się Święto Pułku. Jakie inne daty są szczególnie bliskie Panu, patrząc na histo rię Pułku?

Pułk faktycznie od lutego 1920 roku był nazywany 15. Pułkiem Ułanów Poznańskich, jednak powstanie tej jed nostki jest ściśle związane z Powstaniem Wielkopolskim, podczas którego oddolnie się sformował. Za datę powstania Pułku tradycyjnie uznaje się datę 27 grudnia 1918 r. Data ta później została umieszczona na Odznace Pułkowej. Licząc w ten sposób, w tym roku przypada 104 rocznica powstania Pułku. W tym czasie Ułani Poznańscy walczyli w wojnie 1920 roku, w dwóch wojnach światowych w Polsce i we Włoszech oraz brali udział we współczesnych misjach zagranicznych w Iraku, Afganistanie i innych. Trudno w tej sytuacji wskazać jedną ważną datę. Dlatego przytoczę tu

ważne dla mnie wydarzenie, w którym jako nastoletni chło pak, brałem udział. W 1996 roku w Jednostce Wojskowej w Wędrzynie (wtedy była to 15. Wielkopolska Brygada Kawalerii Pancernej), 1. batalion czołgów przejął trady cje i barwy 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Od tamtego momentu Ułani Poznańscy powrócili do Wojska Polskiego.

Jakie wartości są stale kultywowane? Co aktualnie przy nosi chwałę poznańskiemu oddziałowi kawalerii? W naszej działalności staramy się odnosić do wartości, które były bliskie Ułanom Poznańskim, w ogóle żołnierzowi pol skiemu. Najważniejsze wartości są uniwersalne, dlatego nie ma tu potrzeby rozgraniczania okresów działania Pułku. Wartości te są dewizą Wojska Polskiego i można je zamknąć w trzech słowach: Bóg, Honor i Ojczyzna. Każdy z nas ma swoje własne powody działania, jednak z pewnością nie działamy dla własnej chwały. Może najlepszą odpowiedzią na tak zadane pytanie będzie odpowiedź kawalerzystów, którzy podczas odbierania gra tulacji czy odznaczeń zawsze odpowiadają – Ku chwale Pułku i polskiej kawalerii.

HEJ, HEJ UŁANI (…)

Hej, hej, ułani, malowane dzieci, niejedna panienka za wami poleci. Niejedna panienka i niejedna wdowa, zobaczy ułana, kochać by gotowa. (…)

Jedzie ułan, jedzie, konik pod nim pląsa, czapkę ma na bakier i podkręca wąsa, Hej, hej, ułani, malowane dzieci, niejedna panienka za wami poleci. (…)

19 Prestiżowa rozmowa

Ułani poznańscy brali udział i w powstaniu wielkopolskim, i na frontach wojny polsko-bolszewickiej, i w kampanii wrześniowej, w Bitwie nad Bzurą, i w we Włoszech, chociażby w ciężkich walkach o Monte Casino. W 1920 roku Pułkiem dowodził ppłk Władysław Anders. W tym okresie żołnierze nazywani byli przez bolszewików rogatymi, czerwonymi czortami, nawią zując do czerwonego otoku rogatywek. Czy młode pokolenie, ochotnicy pra gnący wstąpić w szeregi kawalerii odpytywani są z historii; edukowani?

Jakie kryteria/warunki należy spełnić, dołączając do Pułku?

Na wstępie pragnę wyjaśnić kwestię organizacyjną. Nasze stowarzyszenie – Towarzystwo byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15 Pułku Ułanów Poznańskich realizuje swoje cele statutowe przez różne formy działań, takich jak: wystawy, prelek cje, działania wydawnicze i inne. Aby zostać członkiem Towarzystwa, wystarczy chcieć realizować nasze prio rytetowe cele i zamierzenia. Towarzystwo działa również poprzez swój Reprezentacyjny Oddział Kawalerii, którego działania w większości są związane z rekonstrukcją histo ryczną. Aby zostać jego członkiem, należy przejść okres próbny, w czasie któ rego ochotnicy zdobywają wiedzę o Pułku i konieczne umiejętności. W zasadzie każdy jest traktowany indywidualnie i w zależności od możliwości jest ustalany tok jego nauki. Po okresie próbnym jest przeprowadzana rozmowa z ochotni kiem, który również wtedy ma okazję zaprezentowania swoich fizycznych umie jętności, czyli jazdy konnej, władania bronią i in.

Na przestrzeni czasu jakie zmiany dokonały się w Pułku? Jak już wiemy historia Pułku jest bardzo długa. W różnych okresach ułani mieli rożne mundury, poruszali się różnymi środkami transportu, walczyli różnymi rodzajami broni czy stacjonowali w różnych miejscach. Patrząc na sprawę od tej strony, można stwierdzić, że w Pułku zmie niło się wszystko. Niezmienni są tylko ludzie i wartości, za które gotowi są oddać życie. Czym wyróżnia się mundur w barwach „Dzieci Poznania”? Poza Powstaniem Wielkopolskim, w poszczególnych okre sach ułani mieli mundury takie jak obowiązywały w Wojsku Polskim. Elementem wyróżniającym jednostki wojskowe między innymi są barwy. 15 Pułk, jako jedyny w Wojsku Polskim, ma zaszczyt noszenia barw takich samych jak nasze barwy naro dowe, czyli biało-czerwone. Biel w heraldyce symbolizuje czystość, lojalność, pokorę i szla chetność, a czerwień oznacza miłość, poświę cenie, ofiarność, żarliwość i dzielność.

Ile osób liczy sobie Reprezentacyjny Oddział Kawalerii Towarzystwa b. Żołnierzy i Przyjaciół 15. Pułku Ułanów Poznańskich? W jakim wieku jest najstarszy jego uczest nik, a w jakim – najmłodszy?

Jak już wcześniej wspomniałem nasz Reprezentacyjny Oddział Kawalerii jest częścią Towarzystwa byłych

20 Prestiżowa rozmowa

Żołnierzy i Przyjaciół 15 Pułku Ułanów Poznańskich mają cego blisko 180 członków. Oddział ma aktualnie 18 człon ków oraz 4 nieletnich ochotników. Najmłodszy ochotnik ma 15 lat, a najstarszy kolega przekroczył już osiemdziesiątkę.

Pomnik 15. Pułku Ułanów Poznańskich, zlokalizowany przy ul. Ludgardy, na Górze Przemysła, jest jednym z naj bardziej popularnych miejsc w Poznaniu. Jakie uroczy stości odbywają się przy tym historycznym pomniku? Miejsce, w którym stoi Pułkowy Pomnik faktycznie od lat gromadzi członków Rodziny Pułkowej i mieszkańców Poznania. Najważniejszym dla nas wydarze niem w roku są obchody Święta Pułkowego (sobota i niedziela najbliższa 23.04.), których centralnym elementem jest Apel Poległych, podczas którego są odczytywane nazwiska wszystkich poległych i pomordowanych oficerów i żołnierzy Pułku oraz msza święta w ich intencji. Poza tym pod Pomnikiem spotykamy się podczas innych świąt państwowych – naj bliższym będzie Narodowe Święto Niepodległości.

WIĘC

Więc

Marsz 15. Pułku Ułanów Poznańskich jest to melodia bardzo żywa, ener giczna wygrywana na trąbkach. Wiele osób zna ogólnopolską pieśń patrio tyczną „Przybyli ułani pod okienko”, z kawalerią w roli głównej. A jaka jest ulubiona pieśń, którą śpiewają, nucą poznańscy ułani?

To trochę zależy od nastroju i okazji. W sytuacjach biesiadowo-zaba wowych śpiewamy „Ułani, ułani malowane dzieci” i „Więc pijmy wino szwoleżerowie”, a w sytuacjach bardziej poważ nych np. „Jak to na wojence ładnie”. Z tą ostatnią wiąże się krótka anegdota. Podczas naszej wizyty w jednej ze szkół przy okazji śpiewu: „Jak to na wojence ładnie (…) kiedy ułan z konia spadnie (…) koledzy go nie żałują tylko końmi go tratują (…)” jeden z uczniów z oburzeniem i przejęciem zapytał na cały głos: „Co to jest za jakiś horror?”. W tym momencie cała powaga sytuacji prysła. (śmiech)

Przed nami ważny dzień 11 listopada, a w grudniu rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego. Co na Dzień Niepodległości oraz z okazji obcho dów powstania szykuje 15. Pułk Ułanów Poznańskich? Gdzie będzie można Was zobaczyć i podziwiać?

Jesteśmy w trakcie ustaleń, ale raczej z racji wszechobecnych remontów w Poznaniu obchody w tym roku będą skromniejsze.

Szwoleżer

21 Prestiżowa rozmowa
PIJMY WINO, SZWOLEŻEROWIE (…) Więc pijmy wino, szwoleżerowie, Niech troski zginą w rozbitym szkle! Gdy nas nie stanie, nikt się nie dowie, Czy dobrze było nam, czy źle! Szare mundury, złote obszycia, Ach, jak to wszystko przepięknie lśni. Lecz co jest na dnie w sercach ukryte, Tego nie będzie wiedział nikt. (…)
pijmy wino, szwoleżerowie, Niech troski zginą w rozbitym szkle! Gdy nas nie stanie, nikt się nie dowie, Czy dobrze było nam, czy źle!
tęskni, lecz zawsze skrycie, Za ukochaną, za krajem swym. Dla swej Ojczyzny oddałby życie, Dla ukochanej pragnie żyć! (…)

TEATR NOWY W POZNANIU Jubileusz 100-lecia

Wiecznie młody i wiecznie nowy jak na swoje czasy i przeżyte lata. Stoi na straży wolności sztuki. Jest nieprzenikniony i nieprzewidywalny w swoich pomysłach. Szalony i awangardowy w podejściu do rzeczywistych tematów. Ratuje nas, publiczność, przed biernością umysłu. Nieustannie pobudza do myślenia, interakcji z aktorami, wczucia się w bieg wydarzeń, w historię, opowiadaną fabułę. Stanowi filar nonkonformizmu i mądrości przez wielkie M.

tekst : Magdalena Ciesielska | zdjęcia : M. Stolarska, J. Wittchen, materiały archiwalne Teatru

Nowy nie idzie na ustępstwa głupoty w wielu jej wymiarach i odcieniach. Głupoty takiej, co kusiła w latach przeszłych i kusi obecnie. Nowy ma swój czar, urok i godność. Wysoko zadziera głowę i sięga nieba tuż przy ul. Dąbrowskiego. I choć na ulicy jest i głośno, i gwarno Nowy potrafi wyci szyć człowieka przekraczającego jego progi. Potrafi skło nić do refleksji, zadumy, a innym razem rozbawić aż do łez. Pomimo swoich stu lat jest naprawdę wciąż nowy duchem. Uczy nas szacunku do inności, tradycji, do drugiego człowieka, uczy interpretacji dzieł wielkich twórców, uwrażliwia na piękne melodie i wartościowe słowa. Nie pozwala przejść obojętnie, gdy komuś dzieje się krzywda. Teatr Nowy po prostu uzależnia. To jeden z najbardziej utytułowanych i znanych teatrów w Polsce.

CZAR I WDZIĘK MODJESKIEJ

Teatr Nowy rozpoczął działalność 14 wrze śnia 1923 r. jako placówka prywatna i nosił dumnie imię Heleny Modrzejewskiej, polskiej aktorki propagującej twórczość Williama Szekspira, specjalizującej się w rolach tra gicznych. Nowy wybrał sobie za patronkę najwy bitniejszą aktorkę w historii teatru w Polsce, zaliczaną do najpiękniejszych kobiet epoki. W początkowym okre sie działalności teatru dominował repertuar lekki, ope retkowo-farsowy, natomiast w okresie międzywojen nym grano także repertuar dramatyczny, a w teatrze występowały takie gwiazdy polskiej sceny teatralnej jak: Stefan Jaracz, Juliusz Osterwa, Józef Węgrzyn oraz Irena Solska. Po II wojnie światowej, niestety, nie wrócono już do nazwy Teatru Nowego im. Heleny Modrzejewskiej. Lata 70. w Nowym to bogactwo formy i treści. Wówczas trzy wielkie osobowości teatralne, Izabella Cywińska, Janusz Nyczak i Janusz Wiśniewski, odcisnęły znaczący wpływ

22 Jubileusz
Helena Modrzejewska Sława Kwaśniewska Tadeusz Łomnicki Krystyna Feldman

na tę scenę. Szczególnie ważnym wydarzeniem było objęcie w 1967 r. placówki przez Izabellę Cywińską i niezwykły rozwój repertuaru klasycznego oraz dramaturgii w teatrze, a także poszerzenie oferty o spektakle dla dzieci Andrzeja Maleszki, odnoszące wiele sukcesów w kraju i za granicą.

NIEZWYKŁA OSOBOWOŚĆ –TADEUSZ ŁOMNICKI

Za dyrekcji Eugeniusza Korina (lata 1990-2002) Teatr Nowy utrzymywał się w czołówce najwybitniejszych krajowych scen, mając swoją wierną publiczność i bli sko 100-procentową frekwencję na małej i dużej scenie. Ważną datą w historii instytucji jest dzień 22 lutego 2002 r. – wtedy to teatrowi nadano imię Tadeusza Łomnickiego, najwybitniej szego polskiego aktora powojennego, cenio nego reżysera teatralnego oraz filmowego.

Symboliczna była jego śmierć – zmarł na scenie Teatru Nowego w Poznaniu, 22 lutego 1992 roku, podczas próby „Króla Leara” W. Szekspira. Ostatnimi jego słowami były:

Więc jakieś życie świta przede mną.

Dalej, łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem! (akt IV, scena 6, tłum. St. Barańczak)

PALETA BARW I TALENTÓW

Do dwóch scen teatru, Trzeciej i Nowej, dochodzi się przez Zaułek Krystyny Feldman, uwielbianej przez poznania ków aktorki, związanej pod koniec życia właśnie z Teatrem Nowym. Z tą instytucją związani byli również Tadeusz Drzewiecki, Sława Kwaśniewska, Mariusz Puchalski, a obecnie – Jerzy Satanowski, Michał Grudziński, Stani sława Celińska i inni.

W październiku br. odbyła się w Nowym 25. edycja Festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej”, niezwykłe wydarze nie przywołujące ponadczasowe wiersze nieżyjącej poetki, podczas którego odkrywane są młode wokalne talenty. Dzięki Nowemu Agnieszka Osiecka jest wciąż żywa; jej tek sty żyją w naszej pamięci.

Ponadto, tegoroczny festiwal został połączony z jubile uszem 50-lecia pracy artystycznej Jerzego Satanowskiego, dyrektora tego festiwalu, a także kompozytora współtwo rzącego wiele spektakli w Teatrze Nowym. Do Poznania pod adres J. H. Dąbrowskiego 5 zapraszani są przeróżni artyści, chociażby Krystyna Tkacz, Wojciech Wysocki czy Zbigniew Zamachowski.

Patrzymy na Teatr Nowy w kontekście lat i zasług, a także artystów, którzy swym talentem i mistrzostwem słowa wciąż rozświetlają scenę. Nowy przepełniony jest sztuką, tym, co współcześnie ważne, nawiązując jednocze śnie do przeszłych dat i zdarzeń. Upamiętnia i wspomina wielkich artystów zgodnie z myślą „non omnis moriar”. Odwołuje się do arcydzieł literatury polskiej i światowej, kreuje nowe odsłony konkretnego zjawiska artystycz nego, przełamuje stereotypy mówienia o czymś w jeden

określony sposób czy myślenia szablonowego. W Nowym uczymy się i doświadczamy wszystkimi zmysłami. Czujemy smutek i ból, wzruszamy się i płaczemy, podziwiamy i radu jemy. Przeżywamy sceniczną mozaikę uczuć, którą fundują nam nieustannie wspaniali twórcy, reżyserzy, scenarzyści, kompozytorzy i ci na pierwszym planie – aktorzy.

SEZON JUBILEUSZOWY

(…) W listopadzie zapraszamy na długo oczekiwaną premierę WESELA Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. W Święto Niepodległości będzie można znaleźć schronienie w Teatrze Nowym, by osobiście zweryfikować, na ile cel nie i ponadczasowo Wyspiański opisał kryzys polskiego społeczeństwa naznaczony jego podziałem. Na scenie zobaczą Państwo niemal cały zespół Nowego.

W pierwszy weekend grudnia zapraszamy z kolei na współczesny komediodra mat JEDNOOKI KRÓL, konfrontujący dwie przeciwstawne postawy – kontestatora politycznej rzeczywistości i stróża prawa. Roli reżyserki tego kameralnego spek taklu podjęła się tym razem znana Państwu aktorka Teatru Nowego – Antonina Choroszy. Wystąpią: Edyta Łukaszewska, Anna Toporski, Sebastian Grek, Andrzej Niemyt i Dariusz Pieróg.

(…) Dopełnieniem sezonu stulecia będą premiery 2023 roku, m.in. w reżyserii Jana Klaty, Zdenki Pszczołowskiej, Michała Telegi. Zachęcamy do uważnego śle dzenia repertuaru i celebrowania razem z zespołem Teatru Nowego tego wyjąt kowego czasu otwarcia na nowe stulecie.

Fragment listu autorstwa Piotra Kruszczyńskiego, Dyrektora Teatru Nowego w Poznaniu

23 Jubileusz
Mariusz Puchalski Tadeusz Drzewiecki Piotr Kruszczyński z zespołem teatru Scena ze spektaklu ALTE HAJM / STARY DOM

TOMEK TOMKOWIAK

Skazany na raj

W nowym albumie Tomek Tomkowiak zabiera nas na tropikalną wyspę, do świata swoich przemyśleń o naturze fotografii, sensie tworzenia i istnienia. W albumie dominują portrety kobiet, ale znajdziemy w nim także krajobrazy i zapis obserwacji codziennego życia. Wszystkie zdjęcia powstały na Zanzibarze w latach 2013-2021. Więcej opowieści z raju będzie można wysłuchać na premierze albumu –24 listopada 2022 o godz. 19 w Concordii Design.

rozmawia : Michał Gradowski zdjęcia : Tomek Tomkowiak

Jak mocno Twój album „6 DEGREE” związany jest z Zan zibarem? Skąd pomysł na tytuł?

TOMEK TOMKOWIAK: Zanzibar jest tylko kanwą, pretek stem do snucia opowieści, kt ó re mogłyby się wydarzyć wszędzie. Nie opisuję Zanzibaru, ale siebie na Zanzibarze. To, co tam zobaczyłem i przeżyłem. Jest więc jedność miejsca, a osoby i krajobrazy, które można zoba czyć w albumie są – owszem – związane z koralową wyspą, ale jest to raczej histo ria nadinterpretowana i zależna od egzy stencjalnej kondycji fotografującego „ska zanego” na życie w raju. Każdy raj ma swoją datę ważności, po której bezpowrotnie znika. Na szczęście dzięki fotografii możemy zobaczyć nawet to, czego osobi ście nie udało nam się doświadczyć.

Ten album nie ma nic wspólnego z kolorowym Zanzi barem z folderów reklamowych, a jego tytuł przywołuje pewną przestrzeń – sześć stopni poniżej równika – i raczej otwiera niż zamyka perspektywy interpretacyjne.

Mimo wszystko zapytam: jak trafiłeś na Zanzibar?

Pierwszy raz byłem na Zanzibarze w 2004 roku. Podró żowałem wtedy po Kenii i Etiopii i zamarzyło mi się, aby codziennie rano otwierać oczy i widzieć pióropusze palm nad głową. Popłynąłem na wyspę Lamu u wybrzeży Kenii, gdzie było prawie tak, jak sobie wymarzyłem. Prawie… i wtedy znajomy polecił mi podróż trochę dalej na południe, na Zanzibar. Wysiadłem z promu i od razu się zakochałem – w klimacie, kulturze, zapachu… Kiedy dopływa się do portu na Zanzibarze moż na skrę cić w prawo, pójść w kierunku Forodhani Park, wejść w tłum kolorowo ubranych ludzi, zwiedzić Stary Fort , zagubić się w wąskich uliczkach kamiennego mia sta i wysł uchać niezwykłych historii o jej mieszkańcach, choćby takich jak Tippu Tip – słynny afro-oma ński handlarz niewolnik ami i kością słoniową, czy o księżnej Salme… Ale można też skręcić w lewo, gdzie ten raj ma zupełnie inne

24 Prestiżowa rozmowa

Bycie szczęśliwym zabiera dużo czasu.

Nie starcza go już na nic innego. Żyjemy w odcinkach.

W małych opowiadaniach. Żyjemy pomiędzy.

A zdjęcia są tylko dowodem fragmentarycznej egzystencji.

oblicze, gdzie nie trafiają turyści, gdzie widać ciężką pracę, błoto, trud życia codziennego…

Po tych pierwszych trzech tygodniach wiedziałem, że tam wrócę, a Zanzibar stopniowo stawał się moim drugim miejscem na ziemi.

Integralną częścią albumu są takż e kr ó tkie teksty, migawki wspomnień, przemyślenia. Dlaczego powstały? Kiedy kończyłem już prace nad albumem znajomi zapy tali mnie: czy będzie w nim dużo tekst ów? Początkowo zagotowało się we mnie, bo zdjęcie jest przecież równo prawną form ą języka, uniwersalną , dan ą każdemu, nie narzuca odbioru, nie wymaga dopowiedzeń. Każde zdję cie może być początkiem artystycznego śledztwa, snucia czegoś na kształt wątków literackich, więc nie chciałbym niczego podpowiadać.

Uznałem jednak, że pytanie o teksty ma sens, bo jeśli granice naszego języka wyznaczają granice naszego świata, a ja właśnie odważył em si ę pokazać swó j alternatywy świat, to kilka słów powinno się w albumie znaleźć.

W końcu i tak każdy odbiorca przefiltrowuje dzieło przez pewien zestaw własnych doświadczeń, połączy

kilka historii w jedną, stworzy swoją narrację. Każda opo wieść ma przecież swojego narratora. Postanowi łem zatem zebrać kilkadziesią t myśli, które przyszły mi do głowy podczas zan zibarskiej odysei, poszperać w notatkach i umieścić je na stronach albumu, dać im autonomię taką samą, jaką dałem zdję ciom. Ostatecznie obrazki to tylko inna forma języka. Słowa mają jeszcze jedną właściwość – w słowach częściej się odkrywasz niż w zdjęciach. Dajesz się lepiej poznać, bo przecież wypowiadasz własne poglądy, prezentujesz swój punkt widzenia. To forma ekshibicjo nizmu, wymaga odwagi, do której musiałem się zmusić. Tak jak wernisaż, na którym prezentujesz nie tylko dzieło,

25 Prestiżowa rozmowa

Prestiżowa

rozmowa

ale i siebie, bo w tym momencie autor i dzieło są ze sobą nierozerwalnie zwią zane. Wernisa ż jest nieraz jedyną okazją dla oglądającego do przefiltrowania tego, co widzi, przez pryzmat opowieści autora.

Jak wybierasz bohater ów swoich fotografii? Czy to głównie profesjonalne modelki?

Często decyduje przypadek. Jadę samochodem wśród przy drożnych palm i nagle mijam dziewczynę. Idzie wolno, uśmiecha się. Zatrzymuję się, mówię „dokąd idziesz?”, ona odpowiada „do pracy”, a ja pytam czy po pracy zostanie moja modelką. I dzieje się.

Kiedy spotykam dziewczyny, które nie miały żadnych doświadczeń z fotografią pokazuję im – na tyle, na ile się znam – dobre fotografie. Oglądamy wspólnie albumy, szu kamy inspiracji, rozmawiamy. Pracowałem z wieloma „modelkami” i – niezależnie od ich wykształcenia, wiedzy o fotografii i świecie, doświadczenia w modelingu – kiedy

oglądały słabe zdjęcia kręciły z dezaprobatą głową, a kiedy pokazywałem im prace najlepszych fotografów, mówiły „to jest cudowne”. Piękno jest uniwersalne.

Czy spotkanie z Tobą odmieniło życie którejś z boha terek zdjęć?

Jedna z dziewczyn, którą później uwieczniłem na fotogra fiach, sama znalazła mnie na Zanzibarze za pośrednictwem Facebooka. Dopiero zaczynała swoją drogę. Dzisiaj jest uznaną, międzynarodową modelką i regularnie wysyła mi pozdrowienia z Mediolanu, Londynu czy Nowego Jorku. Jej życie diametralnie się zmieniło. Ale widzę też jak na prze strzeni czasu, który spędziłem na Zanzibarze zmienia się cała wyspa. Przyglądam się też kondycji kobiet w kulturze muzułmańskiej. I widzę coraz większą otwartość, moc, umiejęt ność miksowania tradycji suahili z euro pejską czy amerykańską modą i kulturą.

Fotograficzne opowieści z podróży są też opowieściami z życia, w jakim nie uczestniczymy. Zamieniamy uczestniczenie na zdjęcia, ale oglądając zdjęcia, ruszamy w kolejną podróż.

26

Wa żną częścią Twojego życia są podróże. Pamiętasz tę pierwszą?

Jestem dzieckiem postsocjalistycznym, więc moje pierw sze podróże wynikały z głodu zobaczenia świata, wcześniej zamkniętego za żelazną kurtyną . Pamiętam swój pierwszy specjalny bilet umożliwiający podróż koleją po całej Europie. Nocą spaliśmy w pociągach, a w ciągu dnia zwiedzaliśmy. Jako student filozofii dorabiałem, robiąc drinki w restauracjach, ale i tak nasz budżet w czasie podróży wynosił równowartość może 200 dolarów. I pamiętam bochenek chleba leżący przy śmietniku gdzieś w Wiedniu i moje poczucie upokorzenia, że nie każdego dnia stać mnie na zakup tego, co inni wyrzucają.

Jedno nie uległo zmianie w moich podróżach – nie rozstaję się z aparatem i zachowuję czujność. Klątwa fotografa: zobaczyć coś pięknego i nie móc tego uwiecznić na zdjęciu.

Czy tym albumem zamykasz pewną fotograficzną drogę?

Tak, trochę chcę się od Zanzibaru uwolnić, zamknąć pewien rozdział, zostawiając po nim coś trwałego. Kiedy zamieszkasz w nowym mieszkaniu na początku jest zachwyt, uczysz się tej nowej przestrzeni, poznajesz wszystkie zakamarki. Ale kiedy znasz je już na pamięć, masz ochotę wyjść na spacer.

A kiedy zdjęcia trafiają do albumu czy sieci zaczynają żyć własnym życiem, uwalniają się, tracimy nad nimi kontrolę.

Nie wymyślam opowieści. Historie są już wymyślone. Trzeba je tylko zauważyć.

To jest album fikcyjny.

O świecie odrębnym i innym od tego, w którym powstały zdjęcia.

Ale każda historia, którą da się opowiedzieć, jest prawdziwa.

A skoro jest prawdziwa, musi także istnieć.

Pisane kursywą

Luźne myśli, których substancją wiążącą

jest Zanzibar pochodzą z albumu

6 DEGREE

NIE BOJĘ SIĘ JĘZYKA

Humanistka, badaczka, trenerka, mediatorka, dziennikarka. Od dziecka zafascynowana słowem. „Nie trzeba żyć w komunikacyjnym piekle” – przekonuje, a jej zaangażowanie w naukę dobrej komunikacji, poprawiającej jakość życia innych, zostało docenione tytułem Kobiety On Tour, podczas jesiennej edycji konferencji #byckobietaontour. Po godzinach odstawia książki na półkę i oddaje się żywiołowi wody. Dzięki konsekwentnej i systematycznej pracy, na Mistrzostwach Świata w Burgas ustanowiła swój życiowy rekord we freedivingu w monopłetwie. AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA – o komunikacji międzyludzkiej i tej z samą sobą.

rozmawia : Alicja Kulbicka | zdjęcia : Jakub Wittchen

Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Poznań, październik 2022

Jak ważna jest komunikacja w Twoim życiu?

AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA: Dla mnie to jedna z naj ważniejszych dziedzin życia, która w dużej mierze decy duje o jego jakości. Od dziecka fascynowało mnie to, w jaki sposób ludzie ze sobą rozmawiają, jak piszą i opowiadają. Dzięki temu szybko nauczyłam się, że mogą istnieć bar dzo różne wersje tej samej historii. Zrozumiałam też, że słowa mają wielką moc i postanowi łam dowiedzieć się jak najwięcej o tym, jak funkcjonują – jak mogą budować lub nisz czyć nasze życie. Humanistyczne wykształ cenie sprawiło, że moja wrażliwość na słowo rosła, a decyzja o zostaniu trenerką komu nikacji pozwala mi używać jej w praktyce.

Szkolisz, obserwujesz, słuchasz ludzi. Jak w Polsce ludzie się komunikują? Jaka jest kultura komunikacji? Myślę, że mamy jeszcze w tym obszarze wiele do zro bienia. Wynika to na pewno z uwarunkowań historycz nych, które nas wszystkich dotyczą. Mają one niebagatelny wpływ na kondycję psychiczną ludzi, na sposób, w jaki tworzą relacje, a co za tym idzie – na komunikację. Nasza

28 Prestiżowa rozmowa
Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Poznań, kwiecień 2022

komunikacja zmienia się nieustannie wraz ze zmianą pokoleń – to, na co nie było przestrzeni w poprzednich generacjach, dzisiaj coraz częściej uznawane jest już za coś normalnego.

W Polsce brakuje nam nauki dobrej komunikacji. Według mnie powinna się ona zaczynać już w szkole podstawowej –dobre nawyki w tym zakresie można wprowadzać od naj młodszych lat. Szkoda, że nie uczymy się jej tak, jak mate matyki czy biologii.

Komunikacja to narzędzie, którego używamy przez całe życie, a często w pro cesie edukacji ani w domu nie mamy możliwości, żeby się w tym zakresie roz wijać. Na szczęście zmiany w tym obszarze są możliwe. Kiedy pracuję z ludźmi często mówię im, że nie trzeba żyć w komunikacyjnym piekle.

Rozwiń myśl…

Nie musimy się ze sobą komunikować w aspekcie ciągłej walki, rywalizacji czy rozgrywania czegoś między sobą. Można znaleźć inny poziom – oparty na otwartości, partnerstwie, akceptacji drugiego człowieka i dogłębnej próbie wza jemnego zrozumienia. Wierzę, że wprowadzenie zmian w sposobie komunikacji jest możliwe dla większości ludzi. Nawet jeśli ktoś nie dostał w rodzinie, szkole czy środowisku pracy pozytywnych wzorców związanych z komunikacją, jako dorosła osoba może podjąć decyzję, że chce nauczyć się działać na rzecz poro zumienia. Można się zatrzymać, powiedzieć sobie, że są rze czy, które mi w tym obszarze nie służą i zbudować sposób komunikowania się z innymi ludźmi świadomie, na nowo. Nie zawsze jest to łatwa praca, ale zdecydowanie warto ją podjąć. Nie trzeba żyć w piekle – można dokonać realnych zmian, które zna cząco podnoszą jakość życia.

Kto do Ciebie przychodzi? Z jakimi wyzwaniami i jak pracujecie? Pracuję zarówno z klientami indywidualnymi, jak i organizacjami. Każdą współpracę rozpoczynam od rozmowy, przeprowadzenia diagnozy i dopiero na tej podstawie przygotowuję plan działań, dopasowany do potrzeb danego klienta. Budujemy relację i zazwyczaj spotykamy się co najmniej kilka razy. Wieloletnie doświadczenie doprowadziło mnie do wnio sku, że jednorazowe szkolenia z komunikacji nie mają więk szego sensu i w związku z tym nie można ode mnie kupić „gotowych” warsztatów. Rozwiązania, które przygotowuję, są zawsze spersonalizowane. Dzięki takiemu stylowi pracy udaje się wprowadzać realne zmiany w życiu moich klien tów i ich organizacji.

Jest mnóstwo poradników na temat tego, jak mówić, jak nie mówić, jakich słów używać, a jakich nie, jak coś powiedzieć w kilku krokach, żeby zadzia łało. Ale ja uważam, że poznanie tych schematów, choć wartościowe, jednak nie wystarczy. Bez zbudowania świadomości, odpowiedniego nastawienia i chęci zrozumienia drugiego człowieka sam szablon nie będzie działał. Zmiana spo sobu komunikacji w sposób bezpośredni łączy się ze zmianą sposobu myślenia, a tego nie da się zrobić w ciągu jednego spotkania.

Jeśli chodzi o tematy, z którymi najczęściej pracujemy, to w zespołach biz nesowych wiodącym tematem jest obecnie budowanie wspólnoty. Mam oka zję pracować z firmami, w których pracownicy stanowią zbiór specjalistów w danej dziedzinie, działających w bardzo indywidualny sposób. Można powie dzieć, że nikt ich nie nauczył grać zespołowo. Każdy z nich jest solistą, a dzia łania, które podejmują często wymagają całej orkiestry. Pracujemy wtedy nad zachowaniami komunikacyjnymi, które pomagają wzmocnić relacje w zespole. Drugim ważnym obszarem jest poszanowanie różnorodności w organizacjach

29 Prestiżowa rozmowa ↗ Madera, maj 2021

Prestiżowa rozmowa

– pokazanie, że pomimo różnic w naszych poglądach możemy ze sobą współistnieć i współdziałać. Jako trenerka staram się pokazać, że usza nowanie różnych sposobów widzenia, pracy, myślenia, które każdy z nas ma, jest wielkim zasobem. Jeśli nauczymy się komunikować z szacunkiem, działa to na korzyść całej organizacji.

A co z osławioną „informacją zwrotną”? Wielu trenerów na tym budowało swoje portfolio i był czas, kiedy hasło „informacja zwrotna” i „metoda kanapki” były przerabiane na tysiąc sposobów na każdym biznesowym szkoleniu.

Kiedy rozmawiam z liderami, często słyszę „chciałbym, aby ludzie do mnie mówili, a oni wciąż do mnie nie mówią”. To jeden z tematów, który często jest początkiem mojej współpracy z klientami, ale najczęściej sta nowi element większej całości. Osobiście nie lubię sformuło wania „informacja zwrotna”. Wolę mówić o wzajem ności w komunikacji.

Sporo mówimy tu o organizacjach, których liderzy, co niejako jest wpisane w zarządzanie, w sposób świadomy chcą usprawnić komu nikację w swoich firmach. Ale ciekawi mnie, z czym przychodzą do Ciebie osoby prywatne?

Najczęściej przychodzą do mnie osoby, które pracują nad swoim rozwojem i zauważają, że coś w ich komunikacji nie sprzyja budowaniu porozumienia. Czasami nie są w stanie dokładnie określić, co to jest, ale czują, że ta komuni kacja mogłaby przebiegać inaczej. Widzą na przykład u swoich znajomych, czy w rodzinie, że ludzie inaczej ze sobą rozmawiają i chcieliby też tak się poro zumiewać. Ta świadomość sama w sobie jest już wielką wartością. Od swo ich klientów często słyszę na początku: „ja tak mam”. „Ja tak mam, że jak się zdenerwuję, to bardzo krzyczę”, „ja tak mam, że na czymś mi bardzo zależy, ale nie potrafię tego powiedzieć”, „ja tak mam, że słowa więzną mi w gardle i nie mogę zabrać głosu na spotkaniu”. „Ja tak mam, a wolałbym funkcjonować inaczej”. Szukamy zachowań, które warto zmienić, ustalamy plan działania i cele, które chcemy osiągnąć. Zdarza się też, że komunikacja jest tylko wierzchołkiem góry lodowej i trudności z nią związane są wynikiem głębokich, czasem traumatycznych wydarzeń. Tu moja rola się kończy. Nie jestem terapeutą i jasno to komunikuję. Trzeba najpierw uporządkować inny obszar życia.

Jak wygląda praca z Tobą? Świadomie nazywam się trenerką dobrej komunikacji, bo praca ze mną jest konkretnym treningiem. Nie daję żadnych czarodziejskich recept, bo nie istnieje cudowna pigułka, która usprawni naszą komunikację. Spotykamy się, rozma wiamy, poznajemy nową wiedzę, realizujemy ćwiczenia, zdobywamy kompe tencje. Podobnie jak trener w sporcie – towarzyszę, ułatwiam, tłumaczę, pomagam wyznaczać kierunki i osiągać cele. Ale maratonu za nikogo nie przebiegnę – tę drogę trzeba prze być samemu.

To zapytam przekornie – jak szybko widać efekty zmiany?

Komunikacja to bardzo wdzięczna dziedzina i bardzo szybko daje efekty. Podjęcie refleksji, rozpoczęcie obserwacji na temat własnego sposobu komunikowania się z innymi ludźmi, wyciagnięcie schematów na światło dziennie i przemodelowanie

Sesja dla marki Orska, kolekcja Baltica

ich to są działania, które układa się trochę jak puzzle. W pracy z klientami indywidualnymi pierwsze zmiany widać już po kilku miesiącach, a zazwyczaj spotykamy się dwa razy w miesiącu. Wielkim przywilejem jest słyszeć, jak klienci mówią o zmianie jakościowej w ich życiu – na przy kład o tym, że szef zauważył ich nowe nastawienie w podej ściu do współpracowników, w wyniku czego dostali pracę przy wymarzonym projekcie, podwyżkę lub awans.

Mówisz, że nie ma schematu na dobrą komunikację, jed nak może uda mi się wyciągnąć jakąś złotą radę?

Jeśli ktoś ma poczucie, że nie dogaduje się w związku czy w pracy tak, jakby chciał, to warto zacząć od przyjrzenia się rozmowom i szczerej odpowiedzi na pytanie: ile JA mówię, a ile słucham drugiego człowieka. Można to określić pro centowo. Jeśli zrobimy taki eksperyment, to bardzo często dochodzimy do wniosku, że ta proporcja jest korzystna dla nas, a niekorzystna dla naszego rozmówcy, np. okazuje się, że mówię przez około 70% czasu. Dla wielu osób definicją komunikacji jest „przekazanie tego, co JA mam do powie dzenia”. Ale to jest cały czas o JA. Brakuje miejsca na drugą osobę. Warto zacząć od zmiany tych proporcji. Lubię sformułowanie „zrobić miejsce na drugiego człowieka”. Zaangażowane słuchanie jest na pewno jedną z podstaw dobrej komunikacji.

Dużo mówimy tu o szacunku, wzajemności, dialogu, ale… W przestrzeni publicznej padają coraz ostrzejsze słowa, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomy ślenia, często nie stroniące od wulgaryzmów. Mówi się, że są liderzy na czas wojny i liderzy na czas pokoju. Według mnie podobnie jest z językiem. Reaguje

30

on żywo na naszą rzeczywistość. Im więcej w nas emocji i gniewu, tym żywiej reagujemy. Po protestach w 2020 byłam często pytana, jak to jest, że śliczne dziewczyny wykrzykują wulgaryzmy na ulicy? Myślę, że to jest histo ria o zagrożeniu. Kiedy ktoś cię bezpardonowo atakuje, wchodzi w twoją przestrzeń, stwarza poczucie zagroże nia, trudno jest koncyliacyjnie poprosić o odejście. Te słowa były użyte do obrony. Nie boję się języka i ze wszystkich sił dążę do tego, abyśmy nie musieli go używać jako broni, abyśmy mogli zejść z pola walki. Jednocześnie uważam, że są w życiu sytuacje, które wymagają użycia mocnych słów. W świecie, w którym żyjemy, czasami może to zdecydować o naszym bezpieczeństwie.

Trzy lata temu urodziłaś się jako freediverka. Jesteś żywym przykładem na to, że po latach spędzonych w bibliotekach i teatrach można wstać z przysłowiowej kanapy i zacząć uprawiać sport. Powiedziałaś kiedyś, że pod wodą nie masz swojego najskuteczniejszego narzę dzia – słów. Może jednak jest coś, co wspólnego mają ze sobą freediving i komunikacja?

Trudno jest komunikować się z innymi ludźmi, jeśli czło wiek ma trudności w komunikacji z samym sobą. Na przy kład: trudno stawiać granice, jeśli nigdy nie odpowiedziało się sobie na pytanie, co jest dla mnie naprawdę ważne.

Freediving to sport, który ma ogromny wpływ na ten rodzaj komunikacji. Gdy bierzesz jeden oddech i schodzisz pod wodę, jesteś sama ze sobą w zupełnie niezwykły spo sób. Masz intensywny kontakt ze swoim ciałem, ale sfera mentalna też pozostaje aktywna. Dążymy do relaksu, jed nak ważna jest również umiejętność automotywacji, świa dome używanie mowy wewnętrznej – szczególnie podczas nurkowań, kiedy nie wszystko idzie zgodnie z naszymi założeniami.

Bardzo istotne jest nastawienie, z jakim wchodzę do wody i tu również widzę podo bieństwo do komunikacji. W życiu na ważne spotkanie warto iść z poczuciem, że jestem dobrze przygotowana, pewna siebie, znam temat. To nie jest czas na mówienie sobie: „mogłam się lepiej przygotować”, „nie zro biłam wszystkiego, co mogłam”. Podobnie jest pod wodą, w trakcie zawodów – ważne, żeby uruchamiać dialog wewnętrzny, który jest dla nas wspierający.

Czy przydało Ci się to na Mistrzostwach Świata w Burgas? Zrobiłam tam swoją życiówkę – 128 metrów na jednym oddechu!

Jak mówi moja trenerka, Agnieszka Kalska, freediving jest sportem dla każdego, kto lubi wodę i dobrze się w niej czuje. Jestem dowodem na to, że w każdym momencie można się oderwać od biurka, wejść do wody i odnaleźć w tym ogromną przyjemność, a może nawet zacząć stawiać sobie cele i zdecydować się na rozwój w tym kierunku.

„Skromna, uśmiechnięta, serdeczna, cudownie wyrozumiała kobieta. Mądra, elokwentna, niezwykle oczytana i świadoma siebie. Stawia granice i dba o swój spokój. W ludziach szuka dobra i jest ich szalenie ciekawa. Przyjaźń traktuje serio. Nigdy się nie obraża. Nie ocenia. Nie krytykuje. Nie wypomina. Zawsze ma dobre słowo. Służy ramieniem. Można z nią wspólnie pomilczeć. Słucha rad i pyta, co może zrobić lepiej. Nie robi wyrzu tów z powodu braku czasu dla niej”. To część laudacji na Twoją cześć wygło szonej przez Martę Klepkę (organizatorkę wydarzenia) podczas wręcza nia Ci tytułu „Kobiety On Tour” podczas konferencji #byckobietaontour. Niezwykle wzruszający moment – specjalistka od słów zapomniała słów. Czym jest dla Ciebie ten tytuł?

Faktycznie niewiele było sytuacji w moim życiu, kiedy zabrakło mi słów. Ten tytuł jest dla mnie szczególnie ważny spośród wielu nagród, które w życiu zdo byłam. Bo otrzymałam go nie za to, co osiągnęłam, ale za to, kim jestem. Jest o relacjach: zarówno o mojej osobistej relacji z Martą, która niezwykle mnie motywuje do rozwoju i dzielenia się wiedzą, ale też o relacjach z kobietami, które spotykam podczas #byckobietaontour, i z tymi, z którymi pracuję nad tym, żeby dobra komunikacja przyniosła zmiany w ich życiu.

Jestem uczestniczką i prelegentką konferencji od kilku lat i według mnie mają one jedyną w swoim rodzaju energię, z której rodzą się wspaniałe rela cje. Nawiązałam podczas tych spotkań wiele wartościowych znajomości, ale też odnowiłam takie, na które przez lata nie było czasu czy przestrzeni w zabieganym życiu. To, co na konferencjach podoba mi się szczególnie jako trenerce, która pracuje z tematem róż norodności, to przełamywanie stereotypów. Marta Klepka zaprasza bardzo różnych gości i podczas #byckobietaontour wszyscy spo tykają się, by naprawdę ze sobą rozmawiać, uważnie się słuchają, nie ukry wają emocji, wchodzą w autentyczny dialog, są siebie nawzajem ciekawi. Według mnie to również przykład tego, co może zdziałać dobra komunika cja. Bardzo się cieszę, że jestem częścią tej społeczności, która w dzisiejszym świecie, pełnym napięć i niepewności, daje poczucie wspólnoty, kobiecej mocy i wzajemnego zrozumienia.

31 Prestiżowa
rozmowa Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Heron Live Hotel, marzec 2022

Wawrzyny Pracy Organicznej wręczone

W czasie uroczystej Gali Wolna – Organiczna – Wielka Unia Wielkopolan po raz kolejny nagrodziła osoby, które od wielu lat kontynuują tradycje pracy organicznej. To społecznicy, przedsiębiorcy i ludzie kultury, którzy codziennie dokładają swoją cegiełkę do rozwoju Wielkopolski

Gradowski

zdjęcia

ala wręczenia Wawrzynów Pracy Organicznej to punkt kulmi nacyjny Dni Pracy Organicznej, które w tym roku odbyły się już po raz XI. Organizatorem tego wydarzenia jest Unia Wielkopolan, stowarzyszenie działające od 1990 r., które kultywuje wielkopolskie tradycje i dba o twórcze zastosowanie najlepszych wzorców z przeszłości w czasach współczesnych.

Zanim jednak zaproszeni na Galę goście przybyli do Bazaru Poznańskiego, złożono kwiaty pod pomnikiem Karola Marcinkowskiego. W tym wydarzeniu uczestniczyły liczne delegacje i młodzież z Poznania i Koźmina Wlkp.

Podczas uroczystości w Bazarze Poznańskim wręczono dwie Odznaki Honorowe i sześć Wawrzynów Pracy Organicznej. Małgorzata Waszak-Klepka, przewodnicząca Sejmiku Województwa Wielkopolskiego, uhonorowała dwóch zasłużonych Wielkopolan: Henryka Szymczaka i Romana Schrődtera odznaką honorową Za Zasługi dla Województwa Wielkopolskiego. Następnie, po krót kim przerywniku muzycznym w wykonaniu Natalii Karaśkiewicz-Wasilewskiej (śpiew) oraz Michała Zatora (harfa celtycka), uhonorowano sześciu laureatów unikatowych Wawrzynów Pracy Organicznej.

Wręczenia najważniejszych w tym dniu laurów doko nał Prezydent Unii Wielkopolan Paweł Leszek Klepka wraz z Przewodniczącą Kapituły, prof. Agnieszką Ziomek w towa rzystwie lokalnych władz, z których terenu pochodzą laureaci.

Wawrzyny Pracy Organicznej przyznano w sześciu kategoriach. W kategorii Edukacja wyróżniono Andrzeja Wieczorka, który przez 43 lata pracował jako nauczyciel i administrator oświaty, a w okresie pracy zawodowej był ekspertem MEN w zakresie historii. To wychowawca bli sko 200 laureatów i finalistów konkursów o tematyce historycznej, autor opracowań dotyczących powstania wielkopolskiego, radny i wiceprzewodniczący powiatu wągrowieckiego.

W kategorii Kultura tegorocznym laureatem został Tomasz Szponder, prezes zarządu Domu Wydawniczego REBIS. To organicznik z krwi i kości, zaangażowany w wiele wydarzeń i organizacji, a od 1977 roku działa

tekst : Michał
|
: Tomasz
Siuda
32 Po poznańsku
GNa zdjęciu na pierwszym planie: Beata Stepanow (Wawrzyn im. Emilii Sczanieckiej); Jolanta Legocka, żona prof. dr hab. Andrzeja B. Legockiego, w którego imieniu odebrała Wawrzyn Honorowy Pracy Organicznej; Grzegorz Wasielewski, właściciel firmy ALTER (Wawrzyn w kategorii Partnerska Formuła Budowania Gospodarki); Maria Popowska (Wawrzyn w kategorii Praca Na Rzecz Wspólnot Lokalnych); Andrzej Wieczorek (Wawrzyn w kategorii Edukacja). Na drugim planie Paweł Leszek Klepka, Prezydent Unii Wielkopolan i prof. Agnieszka Ziomek, Przewodnicząca Kapituły Wawrzynów Pracy Organicznej

społecznie w Akademickim Związku Sportowym w Poznaniu.

W kategorii Praca Na Rzecz Wspólnot Lokalnych Waw rzyn Pracy Organicznej trafił w tym roku do Marii Popow skiej, założycielki Towarzystwa Przyjaciół Ojca Mariana Żelazka w Palędziu (gmina Dopiewo), która prowadzi aktywną działalność na polu społecznym i religijnym.

W kategorii Partnerska Formuła Budowania Gospodarki doceniono z kolei firmę ALTER S.A. z Tarnowa Podgórnego. Jej właściciel, Grzegorz Wasielewski, od 2012 r. jest pre zesem klubu Kolarskiego Tarnovia, wspomaga finansowo

i organizacyjnie liczne konkursy, w tym Meteor Moraski, a także organizuje zajęcia sportowe dla dzieci i młodzieży, także z niepełnosprawnościami.

Wawrzynem im. Emilii Sczanieckiej wyróżniono Beatę Stepanow, prezeskę Stowarzyszenia Edukacji Diabetologicznej, dyrektorkę w Centrum Edukacji i Specjalistycznej Opieki Medycznej. Od ponad 20 lat edu kuje osoby chore na cukrzycę i ich środowisko. Jest prze wodniczącą komitetów naukowych, organizatorką i wykła dowczynią krajowych i międzynarodowych konferencji.

Na uroczystej Gali przyznano również Wawrzyn Honorowy Pracy Organicznej, którym wyróżniono prof. Andrzeja B. Legockiego, wybitną postać o ogrom nym dorobku naukowym. Prof. Legocki działalność naukową rozpoczął w 1961 r., a w 1985 r. uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. W latach 1996-2002 był preze sem oddziału Poznańskiego PAN, a w latach 2002-2017 sprawował funkcję przewodniczącego Rady Kuratorów Fundacji Zakłady Kórnickie. Aktualnie pełni z kolei funk cję Przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN.

Na zakończenie Gali dla laureatów i obecnych na uro czystości gości wystąpiła Barbara Ewa Żołnierczyk, uczest niczka tegorocznego XI Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. Wydarzeniu towarzyszyła także wystawa Wolna – Organiczna – Wielka, nawiązująca do postaci historycznych i współczesnych organiczników.

Organizator

Projekt dofinansowany przez Samorząd Województwa Wielkopolskiego oraz realizowany dzięki wsparciu: Partnera Strategicznego – Grupy Kapitałowej ENEA oraz partnera głównego: Fundacji Zakłady Kórnickie.

Za wsparcie naszych uroczystości dziękujemy także Komitetowi Honorowemu (Wojewoda Wielkopolski, Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Prezydent Miasta Poznania, Starosta Poznański, Metropolita Poznański, Prymas Polski, Kolegium Rektorów Miasta Poznania, Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk), partnerom (Samorząd Województwa Wielkopolskiego, Miasto Poznań, Starostwo Poznańskie, Powiat Wągrowiecki, Gmina Suchy Las, Gmina Dopiewo, WOKISS), patronatom medialnym (TVP3, WTK, epoznan, Głos Wielkopolski, Radio Poznań, Poznański Prestiż) i dobroczyńcom (AQUANET, REBIS, Pralnia „Sonia” Stanisław Pirch, W.Legutko, ZGK Suchy Las).

Partner strategiczny Partner główny Projekt
dofinansowany przez Partner
Barbara Ewa Żołnierczyk, uczestniczka tegorocznego XI Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego
33 Po poznańsku

Stawiam na LOKALNYCH DOSTAWCÓW

Elektroradiolożka z wykształcenia, z pasji miłośniczka kwiatów i dobrego designu. Lokalność to słowo, które odmienia przez wszystkie przypadki, a wspieranie rodzimych firm i inicjatyw pozwoliło jej wokół swojego biznesu zbudować społeczność, którą łączą wspólne wartości i miłość do rękodzieła. Natalia Werstak – właścicielka pracowni florystycznej Warsztat.art.

rozmawia : Alicja Kulbicka | zdjęcia : Warsztat.art

Jeśli spojrzysz we właściwy sposób, zobaczysz, że cały świat jest ogrodem. To piękne zdanie przyświeca Twoje działalno ści. Dlaczego właśnie tę sentencję wybrałaś na motto swojego biznesu?

Od dziecka kochałam rośliny. Zarówno te w ogrodzie, jak i te na parapecie w domu rodzinnym. Dziadek miał ogród i to właśnie on zaszczepił we mnie wrażliwość i szacunek do roślin. Całe lato spędzaliśmy w ogrodzie, hodując warzywa i zioła czy pielęgnując kwiaty. I do dziś pamiętam to uczucie, kiedy dzięki mojej pielę gnacji rośliny pięknie rosły, a kwiaty rozkwitały. Z wykształcenia jestem elektroradiologiem, więc mojej pracy zawsze przyświecała misja, a biologia była i jest bliską mi dziedziną. I zawsze chciałam być blisko przyrody i natury. A kwiaty i rośliny to jest coś, co jest w naszych rękach totalnie. Z naszą pomocą potrafią zaskoczyć. Zrezygnowałam zatem z pracy „na etat” i zajęłam się swoją pasją. Tak powstał Warsztat.art. Zajmujemy się szeroko poję tymi kwiatami. Od klasycznego bukietu dla mamy na urodziny, po duże eventy, wesela oraz sesje zdjęciowe. Zarówno te produktowe, jak i z modelkami. Dodatkowo aranżujemy zieleń w przestrzeniach biurowych i opiekujemy się nią, jeśli ktoś potrzebuje wsparcia w tym obszarze.

Zatem jaka misja przyświeca Ci dzisiaj w Twojej pracy?

Rośliny i kwiaty potrafią zmienić nasze wnętrze natychmiastowo. Odczarowują nasze domy czy ogrody. Wystarczy postawić bukiet kwiatów na stole i już jest przytulniej i cieplej wizualnie. A co najważniejsze – kwiaty są obecne w najważniejszych momentach życia człowieka. Od gratulacji dla przyszłej mamy, poprzez naro dziny, chrzciny, komunie, każde urodziny, imieniny aż po naszą ostatnią drogę – zawsze towarzyszą nam kwiaty. Są z ludźmi podczas celebrowania ich sukcesów, na randkach, czy też po prostu zdobią nasze pomieszczenia, dostarcza jąc wrażeń wizualnych i podnosząc nam nastrój. Praca z roślinami jest niesamo wicie wdzięczna. Ile pracy im poświę cisz, tyle oddadzą nam piękna.

Przyznasz jednak, że droga od elektroradiologii do flo rystyki to dość kręta ścieżka…

Wszystko zaczęło się od ślubu moich przyjaciół, którzy zaufali mi i dali wolną rękę do wykonania oprawy kwiatowej ich ślubu. To by mój prezent dla nich. I gdy zobaczyłam wzru szenie w ich oczach, kiedy weszli na salę po mojej całonoc nej pracy z kwiatami, stało się dla mnie jasne, co powinnam

34 Florystyka

w życiu robić i dlaczego. Zaczęłam wówczas bardziej roz myślnie podchodzić do tematu florystyki. Zrobiłam kilka kursów, aby bukiety robić świadomie i poprawnie. Z drugiej strony pokazały mi one, czego we florystyce nie chcę i jak nie chcę pracować i z czego świadomie chcę zrezygnować. Wiele z tych kursów opiera się na tzw. starej szkole florystycznej, która nie nadąża w mojej opinii za zmianą trendów.

Twoje prace są bardzo naturalistyczne i przede wszyst kim sezonowe. Skąd czerpiesz inspiracje? Inspiracje są wszędzie. Nawet w budownictwie czy archi tekturze, ale przede wszystkim zainspirowały mnie plenerowe śluby, na które moda z zachodu Europy przywędrowała i do nas. Nie ukrywam, że czas epidemii i koniecz ność organizowania imprez na świeżym powietrzu zmo tywowała mnie do czerpania garściami z naturami. Naturalistyczny trend to zresztą nic nowego w sztuce flory styki. Już w XIX wieku dawano kompozycjom kwiatowym powietrza, podążano za naturalnym skrzywieniem gałązek. Co w tym złego, aby ciężkie główki tulipanów zwisały, a nie sztywno stały w kompozycji? Tak dzieje się w naturze i jest to zupełnie normalne. Nie drutujemy na siłę róży w bukie cie, aby wygiąć ją w określonym kierunku, tylko pozwalamy jej „być sobą”. Taka jest natura i jest piękna. Dodatkowo „idziemy sezonem”, czyli wykorzystujemy w kompozycjach kwiaty sezonowe od lokalnych ogrodników. Zaskakujemy naszych klientów formą i różnorodnością.

Za oknami jesień, za chwilkę zima, wydawać by się mogło, że nie najszczęśliwsza pora na bukiety. Czy zatem jesienią i zimą musimy zrezygnować z kwiatów ciętych?

Absolutnie nie! W zimowych bukietach po prostu poja wia się więcej gałązek zimowych, takich jak chociażby ostrokrzew. W listopadzie powoli zaczynamy myśleć o świętach, a zima to czas naprawdę cieka wych kwiatów. Pojawia się amarylis, czy pojawiają się dostępne tylko zimą jaskry w odmianie hanoi, które mogą cieszyć oko na wigilijnym stole. No i coroczny

hit, czyli kompozycje na bazie igliwia. Wianki, które rokrocznie zdobią nasze drzwi to absolutny must have w wielu domach. A do tego dekoracje – świece, które stworzą nam nie powtarzalny klimat w domu. Mamy w swojej ofercie świece o pięknym, natural nym designie pochodzące z lokalnej pasieki, stworzone z naturalnych olejków.

W Warsztacie oprócz pięknych kompozycji kwiatowych czy roślin zielo nych znajdziemy też niebanalną ceramikę, doniczki, szkło. Jak dobierasz akcesoria?

Dużą wagę przywiązuję przede wszystkim do tego, skąd one pochodzą. Pierwotna koncepcja Warsztatu była taka, że chcemy wspierać lokalnych twórców, lokalne rękodzieło. Aspekt lokalności stał się tym ważniejszy, że mie siąc po otwarciu pracowni rozpoczął się covid. A to – mimo że czas nie był łatwy – sprzyjało wysypowi rodzimych twórców. Wiele z osób mających pasje rękodzielnicze, mogło je zacząć realizować, bo wreszcie znaleźli na to czas.

A ja z kolei ten czas poświeciłam na poszukiwanie odpowiednich produktów, rozwijałam współpracę przy jednoczesnym zachowaniu warunku lokalności.

I dzisiaj pracujemy z kilkoma rodzinnymi pra cowniami, które dostarczają nam jedyną w swoim rodzaju ceramikę czy akcesoria. Dodatkowo mamy w swojej ofercie produkty skandynawskie – szło czy papierowe osłonki pochodzące z recyklingu. Staramy się, aby asortyment, który oferujemy, był wytwa rzany z poszanowaniem natury.

Wspieranie lokalności, produktów pochodzące od regionalnych twórców to ważna część Twojej działalności. Skandynawowie wiele mówią o filozofii hygee oznaczającej komfort, wygodę, przytulność i bezpieczeństwo, która także znajduje swoje odzwierciedlenie w wystroju wnętrz i dodatkach, jakimi się otaczamy. Mamy tak wiele pięknego rękodzieła wytwarzanego w Polsce, nie musimy go szukać poza granicami kraju. Możemy stworzyć nasze własne lokalne hygee tu w Poznaniu. Z wieloma biznesami, z którymi współpracujemy, po prostu się przyjaźnimy, a to wielki przywilej. Łączą nas wspólne wartości i podobny sposób patrze nia na świat. Tworzymy społeczność, do której zapraszamy każdego, kto czuje i myśli w podobny sposób. Taka też idea przyświecała mi przy okazji tworzenia nowego miejsca dla Warsztat.art przy ulicy Młyńskiej. Jako miejsca spotkań dla naszej lokalnej społeczności. Bo miejsce tworzą ludzie. A jeśli dodamy do tego nasze piękne lokalne rękodzieło, to wyjdzie z tego duet idealny. Zapraszamy do Warsztatu!

35 Florystyka
36 Moda Modowe premiery w Starym Browarze 5 listopada Stary Browar, najbardziej wyjątkowe centrum handlowe w Wielkopolsce, świętuje 19. urodziny. To tutaj robiliśmy pierwsze zakupy w H&M, Zarze, Massimo Dutti, COS. Stary Browar nadal inspiruje do odkrywania nowego – jesień to czas ekscytujących modowych premier. Stylizacje i modeling: Arianna Płachtij (@modarii) Zdjęcia: Krystian Daszkowski
Bluzka, kurtka, buty, torebka Bimba y Lola (Atrium +1), spódniczka Desigual (Atrium 0) Od kilku tygodni w Atrium Starego Browaru działa pierwszy w Poznaniu sklep Bimba y Lola. Hiszpańska marka słynie z awangardowych kolekcji ubrań i akcesoriów. 37 Moda
38 Moda Bluza, kurtka Local Heroes (Atrium 0), spodnie, buty, torebka, czapka Terranova (Atrium +1) Local Heroes – polska streetwearowa marka, która zawojowała świat. Pierwszy poznański salon LH znajdziesz w Starym Browarze na parterze w Atrium.
Więcej modowych inspiracji znajdziesz na starybrowar.com/browarmag 39 Moda Kamizelka, spodnie, bluzka, buty Desigual (Atrium 0) Świętuj 19. urodziny Starego Browaru! Paragony za zakupy wymień w aplikacji na voucher do knajpy o wartości 50 zł – Ty decydujesz, gdzie ucztujesz! Szczegóły na starybrowar.com

lagom

Szwedzkie słowo Lagom oznacza nie za dużo, nie za mało, dokładnie tyle, ile potrzeba. Czy łatwo to osiągnąć? Moje życie to nieustanne dążenie do stanu równowagi. To trudne, bo bez przerwy coś mnie z niej wytrąca. Ale są momenty w życiu, że jestem blisko złapania balansu.

Już samo dążenie, świadomość i droga do równowagi, czyli tak naprawdę do szczęścia, jest budująca.  Lubię doświadczać różnych rzeczy, różnych stanów, ale jakoś tak… bezpiecznie. Moje życie aktorskie pełne jest rozhuśtanych emocji, zmian nastro jów i to jest niewypowiedzianą frajdą zapuszczać się nawet w te najtrudniejsze stany emocjonalne. Ale życie to przecież nie scena. Zawodowo czerpię z wyobraźni, w życiu dbam o wewnętrzny spokój.

Czasem patrzysz na dwoje dzieci. Jedno marudzi bez przerwy, a drugie cieszy się bez powodu. Na pewno takiemu, co się uśmiecha będzie w życiu łatwiej. Ludzie lubią z taką osobą przebywać. Gdy się uśmiechasz, patrzysz w oczy i jesteś ciekawy drugiego człowieka, łatwiej nawiązujesz kontakty. Ale życie nie zawsze sprzyja, czasem wszystko idzie nie tak i wtedy o uśmiech trudno. W takich momentach, kiedy już mam zacząć się nad sobą użalać, przywo łuję się do porządku: „Zdrowa jesteś? Dziecko zdrowe? Ręce i nogi masz całe? Na wakacje jedziesz?

To znaczy, że jesteś szczęśliwa!” Tak przemawiam do siebie. I to działa, serio! Wiadomo, w życiu nie raz się upada, ale o to chodzi, żeby wstać, otrzepać się i iść dalej.

Kiedyś, wiele lat temu, mój znajomy, przedsiębiorca, powiedział mi, że biznes musi mieć co najmniej trzy nogi. Jak się jedna przewróci, to na dwóch pozostałych można się jeszcze utrzymać.

I ja myślę, że tę zasadę można przełożyć na życie. Trzeba mieć i doceniać przyjaciół, pracę, pasję, bliskich. Nie można rezygnować z rodziny dla kariery, ani z kariery dla rodziny. A zwłaszcza nie można rezygnować z siebie!

Tak, jestem szczęśliwa, nie w euforycznym sensie, ale tak łagodnie. Choć zdarza się od czasu do czasu, że zaszumią bąbelki szampana! Moje lagom.

Szczęście, równowaga, złoty środek, troska, uważność, odpowiedzialność. Czy te kategorie pozytywnie z Tobą rezonują?

W czasach kiedy wokół nas tak wiele jest nadmiaru i marnotrawstwa tęsknimy za życiem, w którym priorytetem staje się prostota, równowaga i troska o otoczenie. Wpisem Grażyny Wolszczak rozpoczynamy cykl felietonów „Be a pART of…” by wzajemnie motywować się do pozytywnych zmian i byśmy wspólnie przekonali się czego jesteśmy częścią.

Zaprosiliśmy do współpracy inspirujące osoby, które tak jak my poszukują odpowiedzi. Bądź częścią tej inicjatywy. Be a pART of our story!

Więcej informacji o nas: www.parts-jewelry.pl

40 Moda
FELIETON: GRAŻYNA WOLSZCZAK / Aktorka, współwłaścicielka Garnizonu Sztuki – teatru pozytywnych emocji
zdjęcie : Jacek
Poremba

Peptydem bij w menopauzę!

Każdy z nas zna chociaż jedną kobietę „bez wieku” - gładka twarz bez prze barwień, jeśli zmarszczki, to tylko te od śmiechu, wyprostowana sylwetka i ta wkurzająca pewność siebie…

ANNA GEISLER-JANKOWIAK

Dyrektor MEDI-SPA Klinika Estetyki Ciała oraz założyciel i prezes firmy produkującej kosmetyki DOTTORE Cosmeceutici

Medycyna estetyczna ma na to określenie - „wieczna czterdziestka”. I nie chodzi tu o efekt operacji plastycznych. Dobre geny to podstawa, a na resztę trzeba sobie zapracować. Na sylwetkę nie będę traciła przydzielonych mi tu znaków, wiemy o co chodzi. Co do twarzy, a raczej kondycji skóry – na nią też mamy istotny wpływ. Wspomniane wyżej kobiety z pewnością nie chodzą na solarium, nie opalają twarzy, lecz stosują filtry UV i noszą kapelusze. Z popraw kami u lekarza też nie można przesadzać, bo efekty bywają karykaturalne. Ciąg dalszy to pielęgnacja właściwie dobrana do stanu skóry i pory roku. Pisałam już w tej rubryce o roli witamin w kosmetykach oraz o złuszczaniu kwasami. Wszystko pięknie… aż do menopauzy. To ona zdra dziecko rujnuje kobietom dobre samopoczucie, humor i niestety również skórę, tak dobrze dotąd pielęgno waną. Pogorszenie ukrwienia i odżywienia, redukcja włókien kolagenowych, zanik gruczołów łojowych i lipidów prowadzą do przesuszenia i utraty elastycz ności skóry. Kto dotąd smarował tylko twarz? Teraz trzeba zadbać również o szyję i dekolt oraz resztę ciała. Nowoczesna pielęgnacja skóry dojrzałej jest tematem długich dysput lekarzy i kosmetologów. W jednym są jednak zgodni – bez peptydów nie dasz rady!

Peptydy są wyspecjalizowanymi łańcuchami aminokwasów, czyli podstawowego składnika budulcowego o różnych funkcjach w naskórku, skórze i mięśniach. Te mikroskopijne cząsteczki przenikają do głębokich warstw skóry i wchodzą w interakcję z komórkami za pomocą wielu mecha nizmów biochemicznych. Peptydy prezentują wysoką moc przy niskich daw kach, zwiększają procesy naprawcze oraz syntezę nowego kolagenu, poprawiają jędrność i elastyczność skóry.

Nic dziwnego zatem, że kosmetolodzy zaprzęgli peptydy do walki z wiotkością skóry dojrzałej. Połączone sprytnie z roślinnymi sub stancjami działającymi jak ziołowy botoks lub jak estrogeny, z silnymi kompleksami nawilżającymi w kremach dają ogromny potencjał odwrócenia procesów starzenia skóry. O fitohormonach w napiszę jeszcze oddziel nie, bo warto się z nimi zaprzyjaźnić. Zatem bij peptydem w menopauzę! Walcz o przywrócenie sprężystego owalu twarzy i gładką szyję. Usuń zmarszczki na dekolcie i bądź nadal piękna!

Technologia peptydowa nadal się rozwija, im nowsza receptura kosmetyku, tym większe profity dla skóry. A kto może jeszcze zapobiegać, zamiast leczyć, ten już jest na wygranej pozycji.

P.S. Uprzedzając pytania – tak, kosmetyki z peptydami ratują również męską skórę. Wiem, że wielu panów podbiera specyfiki żonom zamiast normalnie kupić sobie własne, bo to żaden wstyd. Panom nie służą tylko estrogeny roślinne, ale o ich obecności w kremie producenci informują.

42 Uroda
zdjęcie Daria Olzacka

Pivot prawny w branży medycyny estetycznej

wiat social mediów przyzwyczaił nas, że zna leźć możemy w nim niemal wszystko, także efekty zabiegów medycyny estetycznej i oka załe portfolia lekarzy prezentujących efekty swojej pracy. Zdaniem wielu niosło to obopólne korzyści – pacjenci mogli zapoznać się z ofertą danego spe cjalisty, używanymi przez niego preparatami czy wykorzy stywanymi sprzętami, a także tzw. wizerunkami „przed i po” (pamiętać należy, że zabiegi medycyny estetycznej to nie tylko te poprawiające urodę, ale również mające dzia łanie lecznicze). Często to na tej podstawie podejmowali decyzję o skorzystaniu z usług specjalisty, nierzadko, gdy efekty prezentowane były przez osobę publicznie znaną.

Branża medycyny estetycznej, obec nie najbardziej dochodowa gałąź przemy słu medycznego, będzie jednak musiała z początkiem 2023 roku wykonać prawdziwy pivot i tym samym diametralnie zmienić perspektywę prezentowania swoich usług. Wszystko za sprawą przepisów nowej ustawy o wyrobach medycznych.

Od dnia 1 stycznia 2023 roku branża medycyny este tycznej oraz beauty będzie musiała dostosować się m.in. do całkowitego zakazu reklamowania sprzętów specjalistycz nych, implantów, wyrobów opartych na działaniu lasera czy kwasu hialuronowego w mass mediach: prasie, tele wizji, radiu oraz Internecie. Zakaz ten wydaje się najbar dziej „uderzać” w tych, którzy swoją działalność opierają

w dużym stopniu na aktywności w social mediach właśnie. Nadchodzące zmiany to także zakaz reklamy świadczenia usług obejmujących wykonywanie zabiegów przy użyciu kwasu hialuronowego, lasera lub implantu; zakaz wyraża nia opinii do wiadomości publicznej przez osoby korzysta jące z zabiegów; zakaz zachęcania do nabywania wyrobów poprzez prezentacje w czasie spotkań; zakaz przekazywa nia próbek w celu promocji wyrobów; zakaz prezentowa nia wyrobów w czasie wydarzeń takich jak targi, pokazy, wystawy, wyjazdy, konferencje, kongresy naukowe. Co ważne, reklamą wyrobów mogą zajmować się wyłącz nie dystrybutorzy, producenci, importerzy oraz upoważ nieni do tego przedstawiciele producentów.

Reklama usług medycznych była wprawdzie od dawna (i jest nadal) zakazana na podstawie odrębnych przepi sów o działalności leczniczej, lecz przepisy te zdawały się dotychczas być martwe. Tematem reklamy usług medycz nych nie interesowały się organy nadzoru. Wieści się jednak zmianę tej perspektywy – od nowego roku reklama niezgodna z przepisami nowej ustawy może prowadzić do nałożenia kary pieniężnej w wysokości aż do 2 milionów złotych.

W oparciu o nowe przepisy lekarz będący influence rem, który w social mediach publikuje treści typu lifestyle, niekoniecznie związane wyłącznie ze swoją działalnością, zweryfikować będzie musiał wszystko to, co upublicznia.

Tak bowiem lekarz, opiniując w sieci bądź wypowiadając się na temat konkretnych wyrobów medycznych i otrzy mując z tego tytułu określone korzyści, będzie również podlegał ustawie i jej wytycznym dotyczącym reklamy.

Do rewolucyjnych zmian dostosować się będą musieli także influencerzy, którzy, choćby w ramach barteru, pokazują na profilach w social mediach swoim obserwującym wyko nywane na sobie zabiegi i ich efekty, a to w ramach współ pracy z konkretnym lekarzem lub kliniką. Oczywiście kwe stia tego, gdzie w branży medycyny estetycznej zaczyna się zakazana reklama, będzie z pewnością wielokrotnie przed miotem rozważań i indywidualnej interpretacji.

Czas pokaże jak w rzeczywistości będzie wyglądało przestrzeganie zakazu reklamy w branży medycyny este tycznej oraz czy organy nadzoru faktycznie będą nakładać kolosalne kary na łamiących prawo. Na razie pozostaje to wielką niewiadomą.

44 Porady prawne Ś
tekst : Adwokat Alicja Wasielewska, Walczak & Wasielewska Adwokaci
zdjęcie

Jak legalnie wyciąć drzewo?

Część 2: Zgłoszenie wycinki

Jak wskazano w poprzednim numerze, jeśli wycinki drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm przekracza: 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego, 65 cm – w przypadku kasztanowca zwyczajnego,      robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego, 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew, zamierza dokonać osoba fizyczna będąca właścicielem nieruchomości, na której rosną drzewa, może tego dokonać w trybie zgło szenia bez ponoszenia opłat za wycinkę.

NA CELE NIEZWIĄZANE

Z DZIAŁALNOŚCIĄ GOSPODARCZĄ

Warunkiem zastosowania trybu zgłoszeniowego jest usuwa nie drzew na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Zgłoszenie miało być z założenia uproszczoną formą dokonania legalnej wycinki drzewa, a tymczasem przepisy w tym zakresie są pełne pułapek dla obywateli.

W pierwszej kolejności należy wskazać, że aby wycinka była możliwa na zgłoszenie, cel wycinki nie powinien mieć ani bezpośredniego ani pośredniego związku funkcjonal nego z prowadzeniem działalności gospodarczej. Problem dotyczy osób fizycznych, które prowadzą indywidualną działalność gospodarczą zarejestrowaną w CEIDG i mają zarejestrowaną firmę w swoich budynkach mieszkalnych. Jeśli taka osoba chce usunąć drzewa z nieruchomości sta nowiącej jej własność, tryb uzależniony będzie w głów nej mierze od celu wycinki. I tak np. jeśli chcemy wyciąć drzewo z uwagi na jego zły stan zdro wotny, obawiając się, iż stanowi zagrożenie dla ludzi i mienia albo w celu posadowienia altany ogrodowej, placu zabaw dla dzieci, studni, przydomowej oczyszczalni ścieków czy budowy budynku mieszkalnego jedno rodzinnego na potrzeby usuwającego – cel wycinki nie będzie związany z działalności gospodarczą i tryb zgłoszenia będzie wła ściwy. Jeśli natomiast celem wycinki będzie np. budowa miejsc parkingowych dla klientów biura ubezpieczenio wego, czy chęć posadowienia w miejscu drzewa tablicy informacyjnej lub banneru reklamującego prowadzone przez nas biuro rachunkowe – cel będzie związany z pro wadzeniem działalności gospodarczej i zamiast zgłoszenia należy uzyskać zezwolenie.

A JEDNAK NAŁOŻĄ OPŁATY?

W art. 83f ust. 17 ustawy o ochronie przyrody wprowa dzono mechanizm mający zapobiec temu, by na etapie

wycinki nie deklarowano braku związku usunięcia drzewa z prowadzoną dzia łalnością gospodarczą, a następnie – już po dokonaniu wycinki bez wniesienia opłat, jednak wykorzystywano nieruchomość do prowadzenia tej działalności. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli w terminie 5 lat od dokonania oględzin wystą piono o wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę, a budowa ta ma związek z prowadzeniem działalności gospodarczej i będzie realizowana na części nie ruchomości, na której rosło usunięte drzewo, właściwy organ nakłada na wła ściciela nieruchomości, w drodze decyzji administracyjnej, obowiązek uiszcze nia opłaty za usunięcie drzewa.

CO POWINNO ZAWIERAĆ ZGŁOSZENIE?

Wycinki na zgłoszenie bez opłat można zatem dokonać, jeśli jesteśmy pewni, że nie ma ona związku z działalno ścią gospodarczą. W takim przypadku powinniśmy wypełnić formularz zgłoszenia (są dostępne na stronach internetowych poszczególnych gmin) i skie rować go do wójta, burmistrza, prezydenta miasta, a w przypadku gdy chcemy usunąć drzewa z terenu nieruchomości lub jej części wpisanej do rejestru zabyt ków – do wojewódzkiego konserwatora zabytków. W zgłoszeniu wskazuje się imię i nazwisko wnioskodawcy, oznaczenie nieruchomości, z której drzewo ma być usunięte, oraz załącza się rysunek albo mapkę określającą usytuowa nie drzewa na nieruchomości. Nie ma obowiązku wskazywania gatunku drzewa i obwodu pnia.

CZEKAMY 21 DNI NA OGLĘDZINY

Pierwsza pułapka polega na tym, że nie jest tak, jak mogłoby się wydawać, iż po 21 dniach od zgłoszenia możemy legalnie wyciąć drzewa! Przepisy stanowią, że w owym 21-dniowym terminie od dnia doręczenia naszego zgłoszenia organowi, organ ten powinien dokonać oględzin. Wyciąć drzewo możemy legalnie dopiero w sytuacji, gdy po dokonaniu oględzin, organ w terminie kolejnych 14 dni od dnia oględzin, nie wniesie sprzeciwu.

CZEKAMY KOLEJNE 14 DNI NA EWENTUALNY SPRZECIW

I tu kolejna pułapka – nie wystarczy odczekać dokładnie 14 dni od oglę dzin! Za dzień wniesienia sprzeciwu uznaje się bowiem dzień nadania decyzji administracyjnej w placówce pocztowej operatora publicznego. Organ może w ostatni dzień 14-dniowego terminu nadać sprzeciw, a my powinniśmy odczekać z wycinką na jego ewentualne doręczenie.

ZAŚWIADCZENIE I 6 MIESIĘCY NA WYCINKĘ

By mieć pewność, że dokonujemy wycinki legalnie, warto wystąpić o zaświad czenie o milczącym załatwieniu sprawy w trybie art. 122f kodeksu postępowa nia administracyjnego. Drzewa należy usunąć do 6 miesięcy od przeprowadzo nych oględzin. Po tym czasie zgłoszenie się niejako dezaktualizuje, a usunięcie drzewa może nastąpić po dokonaniu ponownego zgłoszenia.

O specjalnym trybie usuwania drzew połamanych i wywróconych w kolejnym numerze.

45 Porady prawne
tekst
:
Edyta Wielańczyk-Grzelak, radca prawny, Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp.k.

Dlaczego odkładamy na później ROZMOWY Z DZIEĆMI

właścicieli firm uważa, że ich dzieci będą kontynu ować biznes i nie podej mują rozmów z nimi na ten temat. Biorą to jako pewnik. Przecież ktoś najbliższy MUSI kontynuować biznes po rodzicach.

Wydawać się może, że to prawidłowe myślenie. Jed nakże podczas moich rozmów w firmach rodzinnych oka zuje się, że nigdy nie rozmawiali ze swoimi dziećmi. Tak w szczegółach, jak to będzie w przyszłości. Dlaczego? Praw dopodobnie uważamy, że jest to na tyle naturalny proces, że dzieci gdy przejmą biznes, to będą dalej go kontynuować.

DWIE HISTORIE:

Przedsiębiorca z trójką dzieci z branży budowlanej prowa dzi od ponad dwudziestu lat swój biznes. Najstarszy syn wyprowadził się po studiach do Warszawy, ma intratną posadę w korporacji i nie planuje wracać do rodzinnej miejscowości. Najstarsza córka wyemigrowała z chłopa kiem do Anglii i również nie zamierza wracać do Polski. Najmłodsza córka obecnie pracuje w firmie ojca, pomaga mu w zarządzaniu, ma pojęcie o biznesie. Na zadane pyta nie: „czy firma powinna być zamknięta czy jest osoba, która mogłaby być kontynuatorem biznesu? Ojciec wskazał jako sukcesora najmłodszą córkę. Był bardzo dumny z tego zda nia, uśmiechnął się. Obok siedząca córka skwasiła minę. Zapytałem: „rozmawiał Pan o tym z córką?”. Odpowiedź była jedna: nie, przecież pracuje ze mną, ja to wszystko dla niej. No to zapytajmy córkę pierwszy raz w Waszym życiu.

Córka korzystając z okazji, oznajmiła tacie, że nie wiedziała jak to powiedzieć, lecz ma inne plany i za pół roku zamie rza wyjechać do siostry do Anglii, chce rozwijać swoją pasję, jaką jest malowanie artystyczne …

Czy gdyby tata wcześniej porozmawiał z córką na ten temat, mógłby przygotować

Druga historia dotyczy przedsiębiorcy z branży meblarskiej. Ojciec prowadzi biznes już w drugim poko leniu. Jego syn pracuje w firmie, zna się na produk cji i marketingu. Pracuje u ojca już dwanaście lat, roz począł ją zaraz po studiach. Ojciec przygotowując plan sukcesji przyjął wraz z żoną, że na wypadek jego odej ścia majątek małżeński otrzyma żona, natomiast firmę syn. Klasycznie zapytałem o to, czy rozmawiali z synem o takim scenariuszu. Odpowiedź znów była jedna: NIE, przecież syn pracuje, zna się na branży, kto inny miałby prowadzić po ojcu firmę? Odpowiada przedsiębiorca. Poprosiłem o rozmowę z synem, który oznajmił rodzi com, że wcale nie zamierza prowadzić firmy, nie czuje się kompetentny jako manager oraz nie ma parcia, aby stać się właścicielem. Obecny zakres odpowiedzialności mu wystarczy. Obserwuje, z jakimi problemami ma do czynienia ojciec jako właściciel, więc nie chce brać takiej odpowiedzialności na siebie.

W obu historiach pojawia się jedna wspólna prawidłowość. Rozmawiajmy z dziećmi na temat sukcesji, pozwoli to świadomie ułożyć swój prywatny plan sukcesji. Czy dobrze jest posiadać wie dzę o planach i możliwościach życiowych naszych dzieci czy lepiej o nich nie wie dzieć ?

Każda próba rozmowy z dziećmi przybliży nas do wdro żenia już dziś odpowiedniego planu. Nie bójmy się tego tematu w naszych domach.

Chcesz dowiedzieć się więcej o mojej misji, zapraszam na www.e-sukcesja.pl Razem zmienimy przyszłość.

BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI

Ekspert do spraw sukcesji z kilkunastoletnim doświadczeniem w dziedzinie doradztwa m.in. prawa spadkowego. Doświadczony dwadzieścia lat temu negatywnymi skutkami spadkobrania majątku firmowego i prywatnego po zmarłym ojcu – przedsiębiorcy. Praktyk, wykładowca i szkoleniowiec w tematach sukcesji majątku prywatnego i firmowego.

Prezes Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska zrzeszający przedsiębiorców w ogólnopolskim projekcie Biznes i Sport.

46 Partnerzy PKB Wielkopolska
95%
O SUKCESJI?rodzinę na swoje ewentualne odejście i zamknięcie lub sprzedanie firmy?
P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B P A R N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A pkb wielkopolska partnerskieklubybiznesu.pl p.wichlacz@partnerskiekb.pl patronat medialny S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm 24.11.2022 godz. 17:00 18:00. Biuro PKB Wielkopolska, ul. Obornicka 330, Poznań Zapisy już wkrótce na biznes.pkbpoznan.pl SPOTKANIE OTWARTE dla nowych firm P K B

NIERUCHOMOŚCI na ruchomych piaskach?

Czy na poznańskim rynku nieruchomości czeka nas zastój? Choć wiatr wieje deweloperom w oczy, to ceny raczej znacząco nie spadną, a zakup mieszkania ciągle jest jedną z niewielu opcji uchronienia kapitału przed utratą wartości.

Jak podają autorzy raportu Global Powers of Construc tion 2021, przygotowanego przez firmę doradczą Delo itte, dynamiczny rozwój światowej branży budowlanej spowolnił najpierw w efekcie kryzysu wywołanego przez COVID-19, a w ostatnim czasie ze względu na gospodar cze konsekwencje inwazji Rosji na Ukrainę. Mimo zmiany globalnych priorytetów inwestycyjnych, perspektywy sek tora pozostają jednak pozytywne. Łączna wielkość rynku budowlanego w minionym roku została wyceniona na 7,28 bln dol., a do 2030 r. osiągnie ona 14,41 bln dol., czyli podwoi się w mniej niż dekadę.

Na polskim gruncie perspektywy dla czę ści branży budowlanej – firm dewe loperskich – też mogą wyglądać co najmniej obiecująco. Według najnowszych danych doty czących sytuacji mieszkanio wej Polaków, opublikowanych przez CBOS pod koniec sierp nia tego roku, 29 proc. bada nych zapowiada zamiar prze prowadzki do innego domu lub mieszkania, w tym 12 proc. –w ciągu najbliższych kilku lat.

Jak raportuje CBOS, 43 proc. Polaków mieszka w domach, a 25 proc. w miesz kaniach, które są własnością ich lub współmałżonka. W ciągu ostatnich 15 lat odsetek mieszkających w domach wzrósł aż o 10 punktów proc. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Przynajmniej w krótkoter minowej perspektywie i w mniejszej skali?

Według najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej liczba kredytów hipotecznych udzielonych we wrześniu 2022 r. była w Polsce najmniejsza od stycz nia 2010 roku, a w porównaniu do września ubiegłego roku zarówno liczba, jak i wartość tych kredytów spa dła o ponad 70%. Na rynku wciąż jest jednak duża liczba klientów gotówkowych. – Choć dostępność kredytów zmalała, nie oznacza to, że sprzedaż mieszkań drastycz nie spadła. Zamiast planów zakupu większej powierzchni nabywcy decydują się na zakup mieszkania zgodny z aktualnymi zdolnościami kredytowymi. Sytuacja na rynku mieszkaniowym potwier dziła również, jak ważna jest lokaliza cja inwestycji. Modne miejsca na mapie Poznania nadal wzbudzają zaintereso wanie i dobrze się sprzedają. Sporo osób decyduje się na zakup nieruchomości W najbliższym czasie bezpieczniejsze dla deweloperów będą inwestycje z lokalami o niewielkiej powierzchni, odpowiednie dla singla czy też „na start” jako pierwsze mieszkanie, preferowane także przez inwestorów. Poznań jest miastem akademickim, w którym nie maleje zapotrzebowanie na wynajem mieszkań, a nieruchomości kupowane w tym celu są nadal korzystną formą lokowania kapitału – mówi Agata Krzesińska, menedżer ds. marki w firmie Konimpex-Invest

48 Nieruchomości

w celach mieszkaniowych, bez finan sowania z udziałem środków kredyto wych, w tym przypadku dużą uwagę zyskują mieszkania premium, o pod wyższonym standardzie. Niesłabnący jest również trend zakupu w celach inwestycyjnych – wyja śnia Agata Krzesińska, menedżer ds. marki w firmie Konimpex-Invest.

Pomimo spadku popytu trudno też spodziewać się zna czących obniżek. Z danych serwisu RynekPierwotny.pl wynika, że w Poznaniu ceny nieruchomości na przestrzeni od maja do czerwca tego roku wzrosły o 2%, a średnia cena wynosi w Poznaniu 9845 zł/m kw.

Zaostrzenie zasad liczenia zdolności kredytowej, wyso kie stopy procentowe i perspektywa ich podniesienia mocno

ograniczają liczbę potencjalnych klientów na rynku nieru chomości. Widać to także w raporcie z ogólnopolskiego bada nia nastrojów pośredników w obrocie nieruchomościami, przygotowywanego cyklicznie przez portal Nieruchomoscionline.pl. Analiza III kwartału 2022 r. oraz prognozy na IV kwartał 2022 r. pokazują, że nastroje w tej grupie zawodowej spadły do poziomu 47 (w skali od 0 do 100), a w analogicznym okresie ubiegłego roku wynosił on 61. Pesymistyczne prognozy dotyczą jednak raczej sprzedaży niż najmu i raczej domów niż kawalerek i małych mieszkań. Nie można też zapominać, że obecną sytuację porównujemy do kilku ostatnich lat, które były dla branży deweloperskiej czasem prosperity. Niewątpliwie nadchodzą więc chudsze lata, ale pogłoski o zapaści na rynku deweloperskim wydają się przedwczesne.

POWRÓT DO BIURA?

O najpopularniejszych modelach pracy i dzielnicach biurowych w Poznaniu opowiedział nam Mateusz Jakubowicz, konsultant w dziale powierzchni biurowych w firmie Savills, jednej z wiodących międzynarodowych korporacji doradczych działających na rynku nieruchomości.

rozmawia : Michał Gradowski

Czy era pracy zdalnej przeminęła wraz z pandemią czy zostanie już z nami na dłużej?

MATEUSZ JAKUBOWICZ: Myślę, że zdecydowanie zostanie z nami na dłużej. Przez ostatnie dwa i pół roku nauczyliśmy się – zarówno z perspektywy pra codawcy, jak i pracownika – pracować poza biurem. Najpopularniej szym modelem stosowanym pośród pracodawców jest obecnie praca hybrydowa, czyli rotacyjne wyko nywanie obowiązków służbowych kilka dni w tygo dniu z biura i z domu. Taki model jest stosowany w większości poznańskich firm, co możemy potwier dzić na podstawie doświadczeń naszych klientów. Oczywiście przyjęty model jest uzależniony od branży i na przykład w IT pra codawcy pracują nad zachętami skłaniającymi pracowników do powrotu do biur. Na drugim biegunie znajduje się branża SSC/BPO (ang. Shared Services Centers/Business Process Outsourcing), gdzie widoczna jest zdecydowanie wyż sza frekwencja w biurach. Pandemia z pewnością pokazała, że – pomimo wielu trudności – biura są potrzebne i ich funkcja jest niezwykle ważna dla każdej organizacji. Możliwość wymiany poglądów, większa wydajność i możliwość współpracy pozostają kluczowymi aspektami przemawiającymi w tym kon tekście za powrotem do biur.

Jak w ostatnim czasie zmieniły się preferencje najemców powierzchni biu rowej? Na co w największym stopniu zwracają uwagę? Z pewnością bardzo istotnym czynnikiem jest sama struktura powierzchni biuro wej. Pracodawcy większą uwagę zwracają na zwiększoną liczbę salek konferen cyjnych czy budek telefonicznych, ale również pomieszczeń do pracy projektowej. Dodatkowo bardzo istotną rolę odgrywają części wspólne, takie jak choćby kuchnia

Nieruchomości

czy strefy relaksu. Pracodawcy chcą jak naj lepiej zrozumieć potrzeby swoich pra cowników, dostosować powierzchnię biurową do obecnych realiów i zapew nić im jak najwyższy komfort pracy, aby w ten sposób zachęcić do przychodzenia do biura. Dodatkowo tworzy się również przestrzeń typu hot desk, czyli strefy pracy z biurkami nieprzypisa nymi indywidualnie do pracownika, które są wykorzystywane przez pracowników pracujących hybrydowo.

Jakie dzielnice Poznania, pod względem lokalizacji biur, są obecnie najpopularniejsze?

Tutaj niezmiennie najbardziej atrakcyjną dzielnicą pozo staje centrum miasta, co dobitnie pokazują decyzje naj większych najemców na poznańskim rynku biurowym. Firma Allegro, podobnie jak kilku innych dużych najem ców, zdecydowała się na wybór lokalizacji Nowego Rynku – projektu firmy Skanska, przenosząc się z lokalizacji oddalonych od centrum miasta. Również nowi inwestorzy wchodzący na poznański rynek decydują się na lokalizacje w centrum miasta. Bardzo popularnymi dys tryktami biurowymi są również rejony jeziora maltańskiego i budynki Malta House oraz Malta Office Park, a także zachodnia część miasta, gdzie znajduje się kompleks Business Garden.

49

PLAC WOLNOŚCI

– miniapartamenty inwestycyjne w lokalizacji premium

Plac Wolności to jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów na mapie poznańskiego śródmieścia, miejsce z historią i niezwykłą energią. To właśnie tutaj, zaledwie 400 m od Starego Rynku, swój najnowszy projekt realizuje doświadczony deweloper, firma Inwestycje Wielkopolski. Między Kinem Muza i Biblioteką Uniwersytecką, wewnątrz kwartału pomiędzy Placem Wolności a ulicami Święty Marcin i Ratajczaka, powstaje nowoczesny obiekt

z 259 lokalami inwestycyjnymi na sprzedaż, pod wynajem krótko- lub długoterminowy.

tekst i zdjęcia : Inwestycje Wielkopolski

Wbezpośrednim sąsiedztwie znajdują się liczne restaura cje, kawiarnie, puby, teatry czy galerie. Tu skupia się wiel komiejskie życie Poznania, odbywają się liczne koncerty, wystawy, festiwale i inne wydarzenia. W najbliższej oko licy działają kluczowe uczelnie. Tu koncentruje się rów nież aktywność biznesowa, z której słynie stolica Wielko polski. – Atutem miniapartamenów są wysokie potencjalne stopy zwrotu oraz dużą elastyczność tej inwestycji – będzie można je wynajmować zarówno długo- jak i krótkoter minowo, w zależności od potrzeb i bieżącej sytuacji na rynku nieruchomości. Inwestor ma możliwość odliczenia podatku VAT od ceny zakupu, co oznacza, że zakup minia partamentu w naszej inwestycji może być aktualnie nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych tańszy niż zakup kawalerki w innych projektach deweloperskich – wyjaśnia Andrzej Marszałek, prezes zarządu firmy Inwestycje Wielkopolski.

Inwestujący w miniapartamenty będzie mógł samo dzielnie zarządzać najmem lub skorzystać z usług profe sjonalnego operatora. Rekomendowany przez Inwestycje Wielkopolski operator – INA MANAGEMENT – planuje pro wadzić w budynku aparthotel pod wiodącą marką Citybreak. – Korzystanie z usług profesjonalnego operatora umożli wia inwestorom indywidualnym czerpanie korzyści z prze wag rynkowych, jakie zapewnia najem instytucjonalny w obiektach należą cych do tzw. sektora living. Sektor ten w ostatnich latach dynamicznie się roz wija i według prognoz zdominuje on w przyszłości rynek najmu mieszkanio wego – przekonuje Andrzej Marszałek.

Dotyczy to zarówno najmu krótko terminowego, ponieważ turyści i goście biznesowi znowu bez przeszkód podróżują do stolicy Wielkopolski, jak i długoterminowego, ponieważ do miasta wrócili studenci czy pracow nicy korporacji.

Dla tych, którzy szukają możli wości osiągnięcia dochodu pasyw nego Plac Wolności 6 może być więc dobrym adresem. Więcej informacji na stronie: placwolnosci6.pl

50 Nieruchomości
6
↘ Realizacja I kwartał 2023 r.
↗ Możliwość wykończenia pod klucz

Rytm i czas są dla mnie bardzo ważne

Uzdolniony muzyk, perkusista, kompozytor, aranżer, a także producent muzyczny. Nieustannie poszukujący nowych dróg rozwoju, umiejący przełamywać stereotypy i budować nowatorskie projekty dostosowane do obecnych technologii. Odważny i z optymizmem patrzący w przyszłość. Stanisław Aleksandrowicz stawia na indywidualność oraz otwartość na różne stylistyki. Interesuje się muzyką w całym spektrum brzmieniowym, poddaną nawet elektronicznym eksploracjom.

Jazz, rytm, fizyka, teoria względności Alberta Einsteina. Jak Ty wszystko połączyłeś w spójną całość? Skąd taki pomysł?

STANISŁAW ALEKSANDROWICZ: Dla mnie jako dla perku sisty materia czasu zawsze była bardzo istotna. W ogóle instrumenty perkusyjne uważane są za tzw. time keepers, czyli za te pilnujące czasu np. w sekcji rytmicznej. Rytm i czas są dla mnie bardzo ważne. Czas w muzyce, w poszczeg ó lnych gatunkach, traktowany jest różnorako; w muzyce symfo nicznej wszyscy grają na „rękę” dyrygenta i dopasowują ten czas, materię rytmiczną do danej frazy. Jeśli fraza się koń czy, to rytmika nieco zwalnia. A na początku przyspiesza,

jak jest zagęszczenie energetyczne, większa dyna mika – wtedy wszystko idzie do przodu, a słuchacz nie ma wrażenia jakiegokolwiek chaosu. Paradoksalnie, w muzyce jazzowej – według mnie – to wygląda podob nie. Jak posłuchamy chociażby II Kwintetu Milesa Davisa, gdzie sekcja Tony Williams i Ron Carter potrafili przyspie szyć na jednym utworze 40 kresek metronomu, a jednak słuchacz odnosi wrażenie niepoprawności muzycznej czy jakiegoś muzycznego rozbicia.

Czerpiesz inspiracje z wielu różnych źródeł, z klasyki, ze współczesnych rytmów i improwizacji, z free jazzu, neo soulu, a nawet hip-hopu. Co Ciebie przyciąga do tych gatunków muzycznych?

Zawsze miałem problem,(śmiech), że nie potrafiłem utoż samić się z jedną subkulturą. Miałem w klasie kolegów, rzy nosili skó rzane kurtki i byli tzw. metalami, inni nosili dredy i słuchali reggae, byli rastamanami. Jeszcze inni jeździli na deskach i byli skaterami. A mi te wszyst kie kultury – oczywiście pod względem muzycznym – bardzo się podobały. Już w okresie szkoły pod stawowej lubiłem posł ucha ć 52 Dębiec i Rycha Peji, żeby później wsko czyć w muzykę Metaliki, Sabaton u i zakończyć na rytmach Boba Mar leya. U mnie wszystko obracał o się w takim skrajnie różnym tyglu. (śmiech) Najpierw był to bierny kontakt, czyli odsłuchiwanie, potem zacząłem grać na różnych instrumentach i wykonywać muzykę. Przez parę lat skupiłem się tylko na jazzie. Potem zacząłem bardzo aktywnie łączyć np. bebop z feelingiem z muzyki hip-hopowej, energią z muzyki metalowej, melodiami oraz technikami zaczerpniętymi z muzyki

52 Muzyka
STANISŁAW ALEKSANDROWICZ
rozmawia : Magdalena Ciesielska | zdjęcia : Bartosz Seifert

poważnej. Dla mnie wszystkie te gatunki to po prostu muzyka. Ważne tylko czy jest dobra, czy niedobra.

By ł w Detroit taki producent J. Dilla, kt ó ry zrewolu cjonizował produkcję muzyczną, ponieważ nie równał w sztuczny, mechaniczny sposób beatów tworzonych na jego samplerze, tylko albo wgrywał wszystko z przysło wiowego „palca”, utrzymując czynnik ludzki, albo progra mował z uwzględnieniem różnych odchyleń rytmicznych. Jego beaty były niesamowicie organiczne, ale z technicz nego punktu widzenia – krzywe i niepoprawne. Niby tak nie powinno być, a to działa i sprawdza się. ( śmiech) I oddziałuje bardzo energetycznie. Stąd te ż zrodziła się moja zaduma nad czasem w muzyce.

Po latach wróciłem do hip-hopu, do konkretnej styli styki, bo wychowałem się na tej muzyce. Później przyszła fascynacja jazzem, ale zawsze muzyka hip-hopowa była w kręgu moich zainteresowań artystycznych.

Czasowi poświęciłeś też… Temat mojej pracy magisterskiej: czas i feeling w muzyce.

Skomponowałeś i wykonałeś autorską suitę inspirowaną poezj ą Zbigniewa Her berta – „ Pie śń o bębnie”, czyli opr ó cz zamiłowań do muzyki, fizyki, mamy r ównież ukłon w stronę literatury XX wieku. Czy poezja to dobry impuls do nowych projekt ó w muzycznych?

Tak, to bardzo dobry impuls i pretekst do nowatorskich poszukiwań. Zrozumiałem to dopiero na 2. roku studi ów, wczas zacząłem interesować poezj ą. Choć moja mama jest polonistką, wcześniej nie czytałem poezji, nie potrafiłem dojść drugiego dna, interpretować tekstów po swojemu, jedynie pod szkolny szablon interpretacji. Mama zawsze podsuwała mi tomiki poezji Zbi ry jest jej ulubionym poetą. ę, tak jak i muzykę, można interpretować czysto emocjonalnie, ale gdy chce zrozumieć metafory, przesłanie, ukryty sens warto znać chociażby kontekst biograficzny danego Przeczytałem m.in. biografię Herberta autorstwa Andrzeja Franaszka. 2 tomy po ponad 700 stron. Zagłębi łem się też w mitologię, bo Herbert dużo odwołań do mitów stosuje w swoich wierszach i analogii do antyku. Wówczas stopniowo dostrzegałem sens metafor w poezji Zbigniewa Herberta i zacząłem otwierać oczy na drugie dno jego utworów. Było to dla mnie niezwykle inspirujące zajęcie –wyszukiwanie ukrytego sensu; postanowiłem wtedy trak tować poezj ę jako inspirację i pokrewną do muzyki dzie dzinę sztuki. Stała się ona dla mnie pomostem pomiędzy muzyką a słowem.

Czym dla Ciebie jest improwizacja w muzyce? Gdy byłem na studiach pod wpływem środowiska muzyki awangardowej, lubi łem bardziej improwizować. Słuchałem awangardowego jazzu, gdzie ta impro wizacja jest najważniejszym elementem dzieła muzycznego. Grałem również koncerty kompletnie improwizowane, podczas których nie było ustalonych struktur, tylko stricte czysta improwizacja. Od jakiegoś czasu interesuję się kompozycją i produkcją muzyczną, więc jest mi obecnie bliższy model, gdzie są już jakieś założenia i wytyczne, np. forma kompozycji, temat, aranżacja itd. Muzyka obecnie bardziej do mnie przemawia, jeśli słyszę, że ktoś włożył wysi łek intelektualny przed wykonaniem danego dzieła.

53 Muzyka

Cały czas mam takie wrażenie – nawet słuchając tych wielkich jak Ornette Cole man, Don Cherry – że w momencie czy stej improwizacji, bez jakichkolwiek zało żeń wstępnych trochę nie da się uniknąć gorszych i słabszych momentów. I to jest wed ług mnie największe niebezpieczeń stwo całkowicie otwartej, nieskrępowanej niczym improwizacji.

Nie tak dawno, bo w 2019 roku ukończyłeś z wyróżnie niem studia licencjackie w klasie perkusji jazzowej prof. dr hab. Krzysztofa Przybyłowicza i dr Pawła Dobrowol skiego. W 2021 – także z wyróżnieniem – studia magi sterskie na tej samej uczelni. Obecnie jesteś studentem I roku Szko ły Doktorskiej Akademii Muzycznej w Pozna niu. Dlaczego wy brałeś muzykę jako życiową ścieżkę?

Pierwszy sto pień szkoły muzycznej w Koszalinie, w 2004 roku, rozpocząłem w klasie skrzy piec i bardzo nie polubiliśmy się śmiech) ze skrzypca mi. W ogóle to był wybór mojej mamy, gdyż mieszkali śmy w Koszalinie w dosyć średniej dzielnicy i mama wpadła na pomysł, żebym nie przesia dywał z jakimiś podejrzanymi typami ( śmiech), ancymo nami, żebym nie miał czasu na głupie pomysły. Dlatego po szedłem do szkoły muzycznej. W 2010 roku rozpocząłem naukę w klasie perkusji też w szkole muzycznej w Kosza linie w wymiarze klasycznym. Przez miesiąc miałem jed nak pomysł, aby zrezygnować z muzyki na rzecz koszy kówki, którą wówczas uwielbiałem. Dodatkowo znalazłem się w klasie o profilu biologiczno-chemicznym i to kom pletnie nie była moja bajka, dlatego wróciłem do szkoły muzycznej. Uwielbiałem grać transkrypcje suit wiolonczelowych Bacha na marimbę i quazi jazzowe utwory na wibrafonie, bądź utwo ry solistyczne na kotłach. Natomiast w li ceum wykrystalizowała się pasja do muzyki jazzowej, której w programie nauczania pra wie w ogóle nie było. To był owoc zakazany, uciekałem z kolegami z języka niemieckie go do sali perkusyjnej, aby słuchać Coltra ne’a i Milesa i odkrywać kolejne płyty, me lodie, rytmy…

Jesteś laureatem wielu międzynarodowych konkursów i festiwali. Który koncert i które wyróżnienie są dla Cie bie najcenniejsze?

Jeden z najlepszych koncertów, jakie do tej pory udało mi się zagrać to koncert w ramach zeszłorocznej Letniej Aka demi Jazzu, International Jazz Platform w Klubie Wytwór nia. To był okres, gdzie powoli wychodziliśmy już z pande mii i zakazu organizowania koncertów. Podczas występu w paru utworach zagrał z nami Leszek Możdżer, z którym grało nam się rewelacyjnie. W wydarzeniu udział wzięło ponad 1500 osób. Świetna publiczność, która nas nakrę cała, przekazywała dobrą energię, którą zamieniliśmy w dźwięki.

Wiele w moim życiu zmieniło stypen dium Młoda Polska, dzięki kt ó remu kupi łem instrumenty i niezbędne narzędzia mojej pracy studyjnej i produkcji muzycz nej. Cały czas się ich uczę, kupiłem m.in. syntezator modularny, któ ry jest szalenie skomplikowanym sprzętem, ale dającym niezwykłe możliwości. Dzięki temu zafascynowa łem w produkcją muzyczną i światem muzyki elektronicz nej, którym przed 2019 rokiem, jeszcze przed pandemią, w ogóle się nie interesowałem, a zawsze chciałem. Okres izolacji domowej mi w tym pomógł. Kiedy w pierwszej fali pandemii byliśmy zamknięci w naszych domach, miesz kaniach, stwierdziłem, że to dobry czas na zakup sprzętu, nabyłem wówczas pierwszy syntezator analogowy. Bardzo poświęciłem się temu zagadnieniu i aktualnie piszę o tym doktorat, głównie o produkcji hip-hopowej i elektronice w muzyce.

Podczas prestiżowego International Jazz Platform 2019 miałeś okazję uczyć się od najlepszych, czyli Ingebrigta Haker Flatena oraz Jima Blacka. Twoim nauczycielem, autorytetem muzycznym jest…

Niewątpliwie profesor Krzysztof Przybyłowicz, perku sista o niesamowitym doświadczeniu. Grał wszystko, począwszy od muzyki popowej, po muzykę bigbandową, bebopową. Bardzo mi w relacji z profesorem imponowała jego otwartość stylistyczna i oczywiście poziom wykonaw czy, wspaniały feeling, z jakim wykonywał dane zagad nienie. Ogromnie dużo nauczyłem się od tego człowieka, wspaniałego muzyka i jestem jemu szalenie wdzięczny za tę wiedzę, którą mi przekazał.

A kto Cię inspiruje ze świata muzyki?

W związku z tym, że od pewnego czasu zajmuję się nie tylko grą na perkusji, ale także grą na syntezatorach i szeroko pojętą elektroniką, przez ostatnie pół roku codziennie sł ucha łem tylko Óla fura Arnaldsa – islandzkiego multiinstru mentalistę – oraz Nilsa Frahma, niemiec kiego muzyka, kompozytora i producenta muzycznego. Genialnie miksuje fortepian, pianino, automaty perkusyjne. Zafascynowałem się ich utworami

54 Muzyka

i sposobem wykorzystywania technologii w muzyce. Od wielu lat jestem zauroczony muzyką i wykonaniami Nate’a Smitha, perkusisty, multiinstrumentalisty, kt ó ry przełamuje stereotyp, że perkusista może gra ć tylko w czyimś zespole. Prowadzi on szereg swoich projektów muzycznych, był nawet nominowany do Grammy. Dodatkowo kompo nuje, produkuje i robi to na naprawdę na bardzo wysokim poziomie.

Ty też masz na swoim koncie wiele projektów muzycz nych, które stworzyłeś, najnowszy to Stanisław Alek sandrowicz Quintet. Czy ta formacja daje Tobie prze strzeń do muzycznych poszukiwań, rozmyślań na temat czasu, miejsca w muzyce?

Zesp ół Stanisław Aleksandrowicz Quintet zawiązał się w 2021 roku, gdy pisałem moją pracę magisterską. Stwier dziłem wówczas, że dobrze jakby to był temat przewodni mojego recitalu magisterskiego, czyli połączenie tematu pracy z występem wieńczącym pewien etap mojego życia. Tu przewodnim motywem był czas.

Bardzo lubię prowadzić własne autorskie projekty, najpierw zainicjowałem powstanie oktetu, a następ nie quintetu, bo wcześniej grałem w zespołach, kt ó re współtworzyłem na zasadzie demokratycznej. Odpo wiada mi w moich projektach, że mogę w pełni realizować moją wizję artystyczną, będzie to bardzo widoczne w nadchodzą cej nowej płycie oktetu. Premierę przewi duję na przełomie stycznia i lutego 2023. Projekt ten niesamowicie mnie wyeksplo atował. Musia łem napisać muzykę , zaar anżować ją na zespół, przeprowadzić serie pró b, nagrać materia ł, w trakcie kt ó rego

występowałem w roli perkusisty, także producenta, czyli sie działem w reżyserce, gdzie trzeba było oceniać mikrofo nizację i wszystko dookoła. Następnie spędziłem prawie rok na produkcji tego materiału, który był jedynie punktem wyjścia – bardzo duż o ci ąłem, samplowalem, doda wałem partie syntetyczne, ekspe rymentowałem w moim domowym studio. I jeszcze na sam koniec zrobi łem miks tego materiału, czyli zająłem się nim od A do Z.

Wspomniałeś o swoim domowym studio, a w jakich jeszcze innych studiach gościli ście? Gdzie nagrywacie?

Produkcję i miksowanie jestem już w stanie robić indywidualnie, z domu. Gdy trzeba nagrać większe aparaty wykonawcze, to korzystamy ze studia Splendor i Sława Marcina Górnego. Natomiast płytę quintetu nagraliśmy na Kaszubach, w studio Audioplanet prowadzonym przez Krisa Górskiego.

Z jakimi muzykami najczęściej współpracujesz?

Mamy super ekipę zar w quintecie, jak i w ok tecie. Wspaniale mi się pracuje z chło pakami, z Mać kiem Kocińskim, Flavio Gullo ta, Patrykiem Rynkiewiczem i Wojciechem Braszakiem. Do datkowo ze wspa niałą sekcją smycz kową: Gosią Namiot grającą na wioloncze li, Anią Zaryczną na al t ó wce, Marianną Kanke na skrzypcach oraz Kubą Szałkow skim r ównież na skrzypcach. Ponad to z Krzysztofem Kuśmierkiem na saksofonie i pianistą Patrykiem Matwiejczukiem w projekcie Unleashed Coope ration, z którymi niedawno także wydaliśmy płytę.

Co przed Tobą?

Bardzo skupiłem się na premierze oktetu, jestem w trak cie bookowania koncertów na przyszły rok. A wiadomo, jak trudno, w czasach kryzysu, zaprosić osiem osób do jednego czy dwóch projektów. Zajmuję się też promowaniem pro jektu i tworzeniem warstwy wizualnej – klipami video.

55 Muzyka

DO NAMIĘTNOŚCI, czyli żywioł w rytmie tanga

Recenzja płyty Color Aires zespołu Bandonegro

56 Muzyka Z MIŁOŚCI

Połączyło ich tango. Argentyńskie i nuevo, neotango i kompozycje nim inspirowane, zawierające w sobie ele menty jazzu, rocka i electroniki. Działają razem od ponad dwunastu lat, tworząc zespół o nazwie Bandonegro. Choć jest ich czworo, a zatem wedle wszel kich prawideł teorii muzyki, można by w pełni legalnie nazywać ich kwartetem, w świadomości odbiorców, współpracujących z nimi światowej klasy artystów i wychwa lającej ich prasy, funkcjonują jako orkiestra. Jej brzmienia tworzą: Michał Główka (bando neon i akordeon), Jakub Czechowicz (skrzypce), Marek Dolecki (fortepian) i Marcin Antkowiak (kontrabas i kompozycja).

Drugi rok swojej działalności uhonorowali nagra niem swojego pierwszego albumu zatytułowanego „Tango Nuevo by Astrot Piazzolla”. Od tego czasu nagrali cztery płyty; ostatnia z nich – „Color Aires” jest bohaterką niniejszej recenzji. Czego możecie się spo dziewać, wychodząc jej na spotkanie? Z pewnością bardzo intensywnego przeżycia, połączonego z podróżą przez zestaw najbardziej znanych i uchodzących za najwybitniejsze tang, milong i argentyńskich walców. Bandonegro potraktowali je po swojemu, przygoto wują autorskie aranżacje i wkładając w ich wykonanie tak nieprawdopodobne ilości energii i ognistego tem peramentu, że właściwie trudno się dziwić nazywaniu ich orkiestrą. Świeżość ich spojrzenia, zaangażowanie i techniczna biegłość przekładają się na kipiącą rytmem, ekspresyjną fantazję. Wśród wybranych przez Czwórkę utworów usłyszycie między innymi

doskonale znaną „La Cumparsitę” Gerardo Matosa Rodrígueza, „Canaro en Paris” Alejandro Scarpino, „Zum” Astora Piazzolli czy „Palomita blanca” Anselmo Aieta. „A Los Amigos” Armando Pontiera jest utworem, do którego wracałam najchętniej – uwodziciel ska linia skrzypiec, charakterystyczny rytm podbijany przez brzmienie fortepianu, kli matyczne ritardando – to wszystko tworzy całość, która zdaje się potwierdzać, dlaczego Bandonegro są uznawani za najlepszy zespół tango swojego pokolenia. Chciałabym ich usły szeć w wersji nieco bardziej… subtelnej. Nie chodzi tu o zaprzeczanie oczywistemu i udowadnianie, że tango wcale nie jest połączeniem gorącej pasji i jeszcze goręt szego temperamentu. Myślę jednak, że nie przeczy to uchwyceniu zaklętej w nim namiętności w taki sposób, by móc rozkoszować się nią także poprzez zbudowanie zmysłowego napięcia. Od samego początku do niemal samego końca, panowie fundują nam grę niezwykle emocjonalną, intensywną, dynamiczną. Czuję jednak, że zabrakło nieco większego zróżnicowania, uwrażliwienia na niuanse. Na pewnego rodzaju tajemnicę, która w moim odczuciu unosi się nad tą muzyką.

Może to znak, by spotkać się z nią na żywo? I prze konać się na własnej skórze o tym, co potrafi ona w nas wywołać? Jeśli będziecie mieli Państwo okazję, zachę cam, by z niej skorzystać. Ja jej również nie przegapię. A do tego czasu – dajcie się uwieść barwnemu Buenos Aires na cztery głosy.

57 Muzyka
tekst : Marta Szostak
zdjęcia : Michał Kordula (portret autorki) materiały promocyjne

CICHA

tekst

Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca,

filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej

styku

programów

biznesu i edukacji oraz Kina Ferment.

wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej

dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.

BRZEGI

58 Film
WODA
RWIE „Silent Twins” to kino na światowym poziomie, kolejny ważny film Agnieszki Smoczyńskiej. Opowiada niewiarygodną, choć prawdziwą historię i czyni z niej uniwersalną metaforę.
:
edukator
się w działaniach na
kultury filmowej,
Autor wielu
dotyczących
realizowanych

Fi lm otwiera sekwencja zabawy w radio: dwie dziewczynki pełnią rolę prowadzących audycję, które z pełnym zaangażowaniem, humo rem i błyskotliwą ironią komentują sprawy dorosłych, ilustrując je radiowymi przebojami. To świat sióstr June i Jenni fer Gibbons, do którego nikt nie ma wstępu, nawet najbliższa rodzina. Bo gdy tylko drzwi ich pokoju się otworzą, gdy tylko próg przekroczy kto kolwiek spoza ich, złożonego z dwóch pokrewnych dusz, kręgu zaufania – siostry milkną. Gwałtownie i nieodwołalnie.

Co było przyczyną zamilknięcia dziewczynek dla świata zewnętrznego – do końca nie wiadomo: może doświadczenie wykluczenia rówieśniczego, jakiego doświadczyły w angielskiej szkole jako imigrantki z Barbados? Może specyficzna wrażliwość połączona z niezwykłą więzią opartą na specyficznej komunika cji? A może – w co chyba najmniej chcemy wierzyć –nieugięta i nieprzenikniona wola?

Twórcy nie skupiają się jednak na poznaniu przy czyn. Przyglądają się rezultatom, traktując swój film jak lustro przechadzające się po gościńcu, odzwierciedla jące stosunki społeczne, diagnozujące kondycję ludzką, prześwietlające stan instytucji „państwa prawa”. Lecz nie chodzi tylko o realistyczny obraz rzeczywistości w konwencji kina społecznego. Taki koncept nie satys fakcjonuje Smoczyńskiej: idzie ona daleko dalej i jest to dla widza bardzo satysfakcjonująca wycieczka. Bo jak zbudować wiarygodnie psychologię postaci, które są tak osobne, tak nieprzystające do znanych schema tów, tak umykające wszelkim psychologicznym egze gezom? Nie wiem, jak twórcy to uszyli, ale moim zda niem szwów nie widać.

Opowieść poprowadzona w kilku wątkach narracyj nych – brunatno-realistycznym, radośnie onirycznym oraz groteskowo wykrzywionej animacji poklatkowej oddającej meandry życia wewnętrznego bohaterek –nie tylko trzyma się kupy, ale unosi, uwiera, dociska… Jednym słowem mocno wpływa na widza, tworząc wra żenie opowieści totalnej. To wrażenie potęguje muzyka – z jednej strony doskonale dobrany soundtrack, z dru giej – oryginalne kompozycje, ilustracyjne smutne pio senki, które opowiadają o uczuciach bohaterek niczym

w musicalu. Twórcy tworzą filmową symfonię, która stawia niewygodne pytania: o defi nicje i granice wolności, o ambiwalentną naturę buntu i przywiązania, o istotę dialogu i komunikacji, o więzi społeczne i rodzinne.

I w końcu o rolę artystek i funkcje ich twór czej ekspresji.

Jak każdy wielki film, produkcja Smoczyńskiej nie pozostaje przy tym „kinem na temat”. Fantastycznie wcielające się w rolę dwóch głównych bohaterek Letitia Wright (znana m.in. z „Czarnej Pantery”) i Tamara Lawrence oddają wszystkie rozdarcia i blizny wynika jące z trwania w uzależniającym związku, który z bie giem czasu staje się toksyczny i destrukcyjny. Ogromna amplituda emocji buzujących w milczących ciałach roz sadza ekran i przenosi się na widownię: oglądałem film w skupieniu, poruszeniu i niemym zachwycie.

Ostatecznie Smoczyńska zadaje jeszcze jedno ważne pytanie: jak szukać własnego szczęścia? Co ogranicza nasze prawo do takiego poszukiwania? Jakie parame try nas limitują i blokują, a jakie siły powinny wspierać nasze tożsamościowe peregrynacje? Czy los bliźniaczek można przenieść na życia nie tylko wszystkich jawnie wykluczanych i wytykanych palcami, ale też na tych i te z nas, którzy dawno i niepostrzeżenie dla innych zatrzasnęli część własnego ja w cichej samotni i wyrzu cili do niej klucz?

Film tak jawnie domagający się prawa do ekspresji własnego indywidualizmu jest waż nym głosem w obronie wszystkich wtłoczo nych w kierat kulturowej i instytucjonalnej unifikacji.

Silent Twins reż. Agnieszka Smoczyńska prod. Polska / Wielka Brytania / USA, 113’

dystrybucja w Polsce: Gutek Film data premiery kinowej w Polsce: 21 października

59 Film
FERMENT FILMOWY zdjęcia : materiały prasowe, archiwum prywatne autora

Jest od jakiegoś czasu w świecie czytelniczym pewien trend na literaturę azjatycką. Laur pionierstwa w jego wyznaczaniu zdecydowanie należy się małemu warszawskiemu Wydawnictwu Tajfuny, które pokazało, że Japonia nie samym i jednym (sic!) Murakamim stoi. I bardzo miłym uczuciem jest obserwować, jak z tak nieśmiałej inicjatywy efektem kuli śniegowej powstaje w naszym kraju szerokie zainteresowanie Dalekim Wschodem, a samo wydawnictwo sięga coraz głębiej, po autorów i autorki spoza Japonii i odkrywa coraz to nowe literackie zakątki. W ogóle w szerszym kontekście małe polskie wydawnictwa w ostatnim

Czytanie Szkiców malajskich jest jak spacer zatłoczonymi ulicami Singapuru w godzi nach szczytu i wsłuchiwanie się w to, co ma do opowiedzenia miasto. Przez moment usłyszysz rozmowę pary wracającej ze zjazdu absolwen tów, natkniesz się na tajniaka ścigającego osoby śmie cące w miejscach publicznych, czy kobietę i mężczy znę, którzy razem uczęszczają na zajęcia arabskiego. Sa’at pisze mikroopowieści, króciuteń kie migawki z ludzkiego życia, z których

powstaje obraz niejednoznaczny, ale odda jący obraz Malezji niezniekształcony przez nasze zachodnie postrzeganie.

Autorka ma niezwykły dar tworzenia postaci z krwi i kości, co wydawałoby się trudne do osiągnięcia przy tak skromnych objętościowo formach, w których nie ma miej sca na głębsze poznanie i zbudowanie relacji z bohaterami. W tych migawkach jednak oddany jest wszechświat i jest aż nadto przestrzeni na poznanie, polubienie, zrozumie nie, fascynację.

BOOKOWSKI

60 Książki
BOOKOWSKI
Alfian Sa’at Szkice malajskie Wydawnictwo Tajfuny

czasie to ogromny powiew świeżości. Akurat z tym sobie też świetnie radzi Wydawnictwo ArtRage, mające na swoim koncie debiutantkę z Teneryfy czy dotąd nieznanych u nas klasyków z Chille. Ale tym razem pochylimy się nad książką, która może nie zabiera nas do Azji, ale dotyczy ludzi pochodzenia azjatyckiego w Stanach Zjednoczonych.

tekst i zdjęcia : Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek

Główny bohater Ucieczki z Chinatown Willis Wu ma jedno marzenie, chce zostać Gościem od Kung-Fu. Droga do tego jednak nie jest łatwa, trzeba przebrnąć przez role Statysty o azja tyckim wyglądzie, Martwego Azjaty, Dostawcy Jedzenia, Syna, Który Przyniósł Wstyd Rodzinie. Awans od Typowego Azjaty Numer Trzy do Typowego Azjaty Numer Jeden nie jest prosty, a co dopiero jeśli mówimy tu o Gościu od Kung-Fu. A przecież do tej roli Wu przygotowywał się od najmłodszych lat. A w dodatku jest potomkiem wielkiego Sifu, Tajemniczego Mistrza Kung-Fu, który zaczynał jako Młody Azjata, a skończył jako Stary Azjata. I tak to właśnie

PRZEWODNIK PRZEWODNIK

się kręci, aż chciałoby się powiedzieć, że droga każdego Azjaty w Stanach jest konkretnie zaprogramowana.

Charles Yu bawi się tu konwencją scenariusza, sprawnie manewrując między rolami filmowymi a rolami społecz nymi, w które wtłaczani są ludzie pochodzenia azjatyc kiego. Napędza akcję w sposób iście kinowy, ale nie szczędzi sarkazmu, czarnego humoru, a jak trzeba to i moraliza torskich komentarzy o amerykańskim rasizmie. Ucieczka z Chinatown to książka niebanalna, formalnie intrygująca, zabawna, a jednocze śnie otrzeźwiająca i momentami smutnie prawdziwa. I choć pod koniec tempo trochę spowalnia, to Yu trzyma rezon do samego końca i wie, kiedy ze sceny zejść (niepokonanym?).

61 Książki

Tam gdzie antyczne dziedzictwo łączy się z nowoczesnością

– słów kilka o winie Valpolicella

Valpolicella to obok Chianti i Barolo, jedno z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych włoskich win. To także różnorodność stylistyczna trunków, która idealnie wpisuje się w gusta polskich kon sumentów. Warto zatem poznać te wina trochę bliżej.

Valpolicella to nazwa regionu winiarskiego, położonego w prowincji Werona, na wschód od Jeziora Garda. Nazwa tego miejsca sięga czasów antycznych i pochodzi od łacińsko-greckich słów: „vallis-polis-cellae”, co znaczy: „doliny wielu piwnic”. Nazwa ta nawiązuje do położenia winnic w doli nach alpejskiego masywu Monti Lessini.

SŁAWEK KOMIŃSKI

Miłośnik wina, który od ponad 13 lat łączy swoją pasję z biznesem, będąc właścicielem Salonów Win i Winebarów MineWine.pl

Absolwent Vinitaly International Academy i oficjalny Ambasador Win Włoskich.

W czerwcu 2022, po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu, dołączył do wąskiego grona 28 osób na świecie, certyfikowanych przez Konsorcjum Producentów Win Valpolicella, jako Valpolicella Wine Specialist.

Kluczem do zrozumienia charakteru win Valpolicella jest pozna nie unikatowej praktyki częściowego suszenia winogron, nazywanej we Włoszech appassimento. Metoda ta, poprzez odparowanie wody, zapewnia gronom dużą koncentrację cukru, który w naturalny spo sób konserwuje wino. Dodatkowo zmiany zachodzące w winogro nach podczas procesu suszenia, wzbogacają aromaty i smak, czyniąc Valpolicelle wyjątkową. Do procesu suszenia używa się, dedykowanych, występujących w tym regionie gron, ze szczepów Corvina, Corvinone, Rondinella i Molinara, a wino jest zawsze kompozycją powstałą z ich połączenia.

W czasach antycznych wina powstałe z suszonych winogron były niezwykle popularne także z praktycznego, dziś powiedzielibyśmy biznesowego, punktu widzenia, ponieważ wina o wyższej zawartości cukru lepiej nadawały się do podróży na długich szlakach handlowych.

Przez wieki najsłynniejszym winem pochodzącym z tego regionu było słodkie, czerwone Recioto. To właśnie to wino dało początek całej rodzinie różnych win Valpolicella, które dziś układają się w tzw. „piramidę jakościową”.

Obok słodkiego Recioto della Valpolicella, na szczycie tej piramidy znajduje się także wytrawna wersja – słynne Amarone. To właśnie brak słodyczy, od włoskiego słowa „amaro” czyli „gorzki”, dało nazwę winu, które ze względu na swoją strukturę, niesłychaną koncentrację i złożo ność aromatyczną, współcześnie jest ikoną całego włoskiego winiarstwa.

Najpopularniejszą obecnie wersją Valpolicelli, która podbija światowe rynki jest Ripasso. Nazwa tego wina pochodzi od zastosowania specjalnej techniki, ponownej fermentacji podstawowej Valpolicelli w wytłokach winogron użytych wcześniej do produkcji win Amarone i Recioto (repassare czyli powtórzyć). Świat pokochał Ripasso przede wszystkim za niesamowitą przyjemność picia. Choć jest to wino wytrawne, posiada deli katną nutę słodyczy, która sprawia, że jest niezwykle uniwersalne zarówno w łączeniu z potrawami, jak i pite bez jedzenia.

Wino będące podstawą „piramidy” jest oznaczone na butelce jako Valpolicella DOC. Sięgając po nie, otrzymamy świeże, bardzo owocowe wino, z wyższą kwasowością i aromatami soczystej wiśni. Podawane schło dzone da nam świeżość czerwonych owoców i świetnie sprawdzi się do prostych dań, past z pomidorowymi sosami, a nawet z pizzą.

Valpolicella to niesłychanie ciekawy i różnorodny wybór win. Różnicuje je zarówno ofi cjalny podział stylistyczny, ale także charakter poszczegól nych winiarzy. Warto je zatem pró bować, odkrywać i znaleźć swój własny, naj bardziej odpowiadający naszym własnym gustom styl. Bowiem najlepsze wino to takie, jakie lubisz!

62 Poznański Prestiż
zdjęcie Sławek Drapiński | infografika –źródło Consorzio Tutela Vini Valpolicella

DO LIGI MISTRZYŃ

Chciałabym, żeby wszyscy traktowali piłkę nożną jako jedną dyscyplinę, bo jej piękno jest niezależne od tego, czy po boisku biegają kobiety czy mężczyźni. Kiedy zaczynałam grać w piłkę, w telewizji można było zobaczyć tylko męski futbol, a moim idolem był i do dzisiaj jest Cristiano Ronaldo. Mam nadzieję, że młode zawodniczki będą miały idolki, a nie idoli – mówi Ewa Pajor, jedna z najlepszych polskich piłkarek, reprezentantka Polski, zawodniczka VfL Wolfsburg.

Czy kiedy zaczynała Pani grać w piłkę profesjonalna kariera dla dziewczyny to było coś, co w ogóle można było sobie wyobrazić?

Na początku w ogóle nie myślałam o piłce nożnej jako o swojej przyszłej pracy. Regularne treningi rozpoczęłam w wieku 8 lat w Orlętach Wielenin, a w czwartej klasie podstawówki, kiedy miałam 10 lat, pojechałam na pierwszy obóz sportowy z drużyną Medyka Konin. Dla lata później byłam już zawodniczką Medyka, przeniosłam się z siostrą do Konina, z dala od naszej dużej rodziny, z którą jestem mocno związana. Pierwsze momenty adaptacji były trudne, ale dzięki temu wyjazdowi mogłam robić na co dzień to, co kocham. Nigdy też później nie traktowałam swoich obowiąz ków jako poświęcenia, nie żałowałam, że ja idę na trening, a kole żanki „na miasto”. Wiedziałam, że chcę grać w piłkę i to jest dla mnie najważniejsze.

Kiedy jako młoda zawodniczka byłam częścią Medyka, obser wowałam drużynę, która grała w najwyższej klasie rozgrywkowej i wiedziałam, że ja też kiedyś mogę tam być. Udało się po trzech latach, a w Ekstralidze zadebiutowałam w wieku 15 lat. W sumie w Koninie, zanim pojawiła się pro pozycja z Wolfsburga, spędziłam 8 lat. Wiele się tam nauczyłam, poznałam ludzi, którzy pomogli mi w rozwijaniu kariery. Dzięki Medykowi jestem tam, gdzie jestem – mogę grać w reprezen tacji i czołowym europejskim klubie. Konin na zawsze pozostanie w moim sercu.

Jeśli ktoś nie interesuje się piłką kobiecą może pozycjonować Wolfsburg tam, gdzie jest męska drużyna, czyli w środku tabeli,

a tymczasem w piłce kobiecej VfL Wolfsburg to hegemon, jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w Europie. Lepiej chyba nie mogła Pani trafić?

Liga niemiecka jest jedną z najlepszych lig na świecie, więc od zawsze była moim marzeniem. Jako młoda zawodniczka śledziłam mecze VfL Wolfsburg z Unią Racibórz, oglądałam zwycięstwa niemieckiego klubu w Lidze Mistrzyń.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że decyzja o tym, aby dalej się rozwijać w Niemczech, była jedną z najlepszych w moim życiu.

Z KONINA
rozmawia
: Michał Gradowski | zdjęcia : Paula Duda, PZPN
64 Sport

Czy liga niemiecka bardzo różni się od warunków, które piłkarkom zapewniają polskie kluby? Czy Wolfsburg to dobre miejsce do życia?

To najwyższy poziom, dba się tutaj o każdy szczegół, żeby zawodniczki nie tylko były optymalnie przygotowane do meczów, ale też dobrze się czuły.

O nic nie musimy się martwić. Medyk Konin może pochwalić się bardzo dobrymi warun kami treningowymi, ale boiska i zaplecze treningowe w Wolfsburgu to jest światowy poziom. Dobrze się czuję w tym mieście, jest stosun kowo niewielkie i łatwo się po nim poruszać, można tu zna leźć ciszę i spokój, co dla mnie, osoby pochodzącej z małej wioski, nie jest bez znaczenia.

Jakie są Pani najważniejsze sportowe cele na najbliż szych kilka lat?

W każdym meczu staram się dawać z siebie wszystko, pomagać drużynie i wygrywać. Moim głównym celem w reprezentacji jest awans z drużyną na duży turniej – najbliższy to mistrzostwa Europy, które odbędą się w 2025 r. Mamy potencjał, aby osiągnąć ten cel, znako mity sztab i drużynę, która wytrwale dąży w wyznaczonym kierunku. W piłce klubo wej niezmiennie walczymy z Wolfsburgiem o najwyższe cele – mistrzostwo, Puchar

Niemiec, zwycięstwo w Lidze Mistrzyń. Grałam już w trzech finałach, chciałabym w końcu sięgnąć po to trofeum.

Która piłkarka albo piłkarz jest dla Pani wzorem?

Kiedy zaczynałam grać w piłkę w telewizji w ogóle nie było kobiecej piłki, oglądałam tylko męski futbol, a moim idolem był Cristiano Ronaldo, którego podziwiam do tej pory, a możliwość zobaczenia go na żywo, kiedy jeszcze grał w Juventusie, była dla mnie wielkim wydarzeniem. Kobieca piłka staje się obec nie coraz bardziej popularna, można ją oglądać w telewizji na ogólnopolskich kanałach. Mam nadzieję, że zawodniczki, które zaczynają teraz grać w piłkę, będą miały idolki, a nie idoli.

Jak duża jest różnica w zarobkach piłkarzy i piłkarek? Czy jest szansa – jak to się dzieje np. w tenisie – na większe „równouprawnienie” w tym zakresie? Różnica w zarobkach jest ogromna, choć trenujemy tak samo ciężko jak męż czyźni. Wynika ona m.in. z większego zainteresowaniu kibiców i sponsorów piłką męską, ale pod tym względem piłka kobieca rozwija się bardzo szybko. Ostatnie mistrzostwa Europy, które odbywały się w Anglii, oglądało mnóstwo ludzi – i na trybunach, i przed telewizorami. Chciałabym, żeby wszyscy trakto wali piłkę nożną jako jedną dyscyplinę, bo jej piękno jest nie zależne od tego, czy po boisku biegają kobiety czy mężczyźni.

Co, patrząc z perspektywy czasu, jest kluczowe na pierwszym etapie kariery? Najważniejsze jest zaangażowanie i radość z tego, że każdego dnia możemy wyjść na boisko i poprawić jakiś element gry. Na tym pierwszym etapie naprawdę niewiele potrzeba, żeby rozwijać swoje umiejętności. Piłka i dobre chęci w zupełności wystarczą.

65 Sport

ŻYCIE NA PEŁNYCH OBROTACH

rozmawia : Przemysław Wichłacz, były pikarz, obecnie przedsiębiorca, www.wichlacz.pl

Jak wygląda życie sportowców w trakcie kariery i od razu po?

Choć często nie zdają sobie z tego sprawy ich działania w sporcie i później w biznesie są źródłem inspiracji. Determinacja, wola walki i dyscyplina, to coś co możemy naśladować i czerpać od nich.

Zabierz z rozmowy jedno zdanie, które napędzi Twoje działania.

ZWYCIĘSTWO KOCHA PRZYGOTOWANYCH

JAKUB WESOŁOWSKI

Trener przygotowania motorycznego oraz trener personalny, który dużą część swojej pracy poświęca na pracę ze sportowcami. W codziennej pracy zwiększa u podopiecznych świadomość swojego ciała oraz uczy jak wykorzystać nabyte umiejętności w praktyce.

Trening motoryczny to dla mnie nie tylko budowanie cech fizycznych, to także tworzenie własnego systemu wartości. Moją pracą chcę pokazać, że wysiłek i trening nad aspektami motorycznymi to równoczesna praca nad pewnością siebie i nad cechami wolicjonalnymi.

Rozwój motoryczny to jest to, czego wymagają zawodnicy po współ pracy z Tobą. Wydaje mi się jednak, że mogą być zaskoczeni, że zmiana pojawia się również w mentalności.

JAKUB WESOŁOWSKI: Zazwyczaj trening motoryczny jest aspektem, dzięki któremu zawodnik ma zrobić zna czący krok do przodu w swojej karierze. Ciężko praco wać jednak tylko nad tym, bo to element, który stricte łączy się z psychologią. Motoryka pozwala uwie rzyć, że mogę coś zrobić szybciej, mocniej, bardziej dynamicznie, lepiej… Wraz z przy rostem parametrów fizycznych przycho dzi więc wiara w siebie, co na przykładzie moich podopiecznych pokazuje, że jest to strzał w dziesiątkę.

Zdradź nam w takim razie kulisy pracy ze sportowcem. Rozwój men talny wymaga rozmowy, odpowiedniej komunikacji, a rozwój fizyczny to już zaangażowanie ruchowe. Da się to połączyć?

Jest czas na ćwiczenia, jest czas na rozmowę. Oczywiście czas na tre ning to zdecydowana większość, bo na tym najbardziej zależy zawod nikowi. Jednak pomiędzy ćwiczeniami czy seriami, gdzie jest moment na odpoczynek przeplatam pewne komunikaty, które mają „urucho mić głowę”. Mają pomóc zrozumieć ćwiczenie, zbudować świado mość wykorzystania tego na boisku, ale także właśnie zwiększyć wiarę  w siebie.

To jest bardzo ważne i w jakimś stopniu to klucz do późniejszego sukcesu, ponieważ zrozumienie treningu powoduje automatyzmy i w kluczowych momentach zawodnik po prostu to robi. Jest w sta nie chwilę spędzoną na boisku wykorzystać w maksymalny sposób. Nie musi się zastanawiać, czy da radę, czy fizycznie podoła – on to wie. Wie, bo widzi swoje liczby – parametry fizyczne, wie, bo czuje się zdecy dowanie mocniejszy i wie, bo ma świadomość, że jest silny.

66 Sport

Kto w takim przypadku zaczyna z Tobą trenować? Taki zawodnik, który chce poprawić swoje najmocniejsze strony, czy ten, który musi uzupełnić braki?

Dwie grupy osób. Tacy, którzy są zajawkowiczami i trenują, bo taki jest trend i chcą się ogólnie rozwijać motorycznie, ale też tacy, którzy są nieźli, ale mają świadomość swoich braków, rezerw, elementów wymagających poprawy i chcą żebym wydobył z nich to, co mają najlepsze.

To przed Tobą duże wyzwanie. Zarówno u tych pierw szych, jak i drugich musisz określić cel. Mam wraże nie, że oni sami dokładnie go nie znają i finalnie jest to Twoje zadanie.

Zdecydowanie tak, choć od razu muszę powiedzieć, że mam na to sposób! Znając piłkę od środka i wiedząc z czym zawodnik się mierzy na boisku, plus dodatkowo posiadając już doświadczenie w pracy z nimi, doskonale wiem, jakie pytania im zadawać, aby w krótkim czasie kilkoma tre ningami ten cel wyznaczyć. Muszę sprawdzić, czy mamy pracować na początku nad tymi aspektami, w których jest mocny, czy skupić się na słabych stronach. Im dłu żej trwa współpraca, tym jest to łatwiej sze, bo dzisiaj zawodnicy czują, czego im brakuje w danym momencie, czują, gdzie jest rezerwa i sami to komunikują. Jeśli to pokrywa się z moimi obserwacjami i wyni kami badań to MAMY TO. Jasno komunikujemy nad czym będzie praca i świadomie trenujemy.

Oczywiście, że tak. Lubię to robić. Obserwacja w meczu jest istotna i jak tylko mogę, to pojawiam się na trybunach, czy też oglądam mecz w TV. We współpracy ze spor towcami też ważne jest to, aby zbierać feedback z otoczenia. Od trenerów, bliskich, ludzi, którzy często widzą tego zawodnika „w akcji”. To pozwala podnieść poziom treningu jeszcze wyżej.

Widzę czasami u Ciebie na Instagramie zdjęcia z trybun jak obserwujesz mecze, widzę, jak jesteś za granicą na krótkich indywidualnych przygoto waniach oraz codzienną pracę w studio treningowym. Trener motoryczny to bardzo szerokie spectrum działań.

Tak, bo praca 1 na 1 tego wymaga. Bardzo indywidualne podejście, które często trzeba dopasowywać w trakcie działań. Zdarza się, że trzeba zmienić formę tre ningu i dopasować ćwiczenia do pozycji, na której zawodnik zaczął grać. Zobacz, jeśli zawodnik jest bocznym pomocnikiem i robię mu testy motoryczne, widzę jego kluczowe cechy, to nie próbuję ich na siłę zmieniać. Pomogę mu wejść na wyższy poziom w tych aspektach, ale skupimy się na tym, co jest wymogiem na jego pozy cji i to, czego od niego wymagają. Zostając przy bocznym pomocniku, czy też waha dłowym, to już na starcie można powiedzieć, że będzie potrzebna szybkość, zwrot ność, dynamika, odejście na pierwszych metrach, ale co jeszcze… musi być bardzo mobilny, żeby w każdej możliwej pozycji mógł szybko się obrócić i zmienić kie runek biegu. Do tego potrzebna jest siła. Te wszystkie elementy powodują, że jest dużo pracy do wykonania i wszystko wymaga tak jak wspomniałeś wielu działań.

Wielu działań i też dobrej atmosfery na treningach! Można w mediach spo łecznościowych zobaczyć, że dobrze się przy tym bawicie.

To jest nasza siła. Dobrze się rozumiemy z zawodnikami, bo dosko nale potrafimy połączyć profesjonalny trening z miejscem na siatkonogę, zabawę i dużo śmiechu. Stąd też wynikają wyjazdy do zawodników na mini zgrupowania. Wizyta u Tomka Kędziory w Kijowie, czy u Vernona De Marco w Bratysławie to dopiero początek tej pracy, która jest do wykonania. Trening motoryczny, rozwój mentalny i dobra atmosfera to z mojej perspek tywy klucz do sukcesu i wierzę, że największe zwycięstwa moich podopiecznych dopiero przed nimi. A być może już na Mistrzostwach Świata w Katarze?

Tego życzę zawodnikom i też Tobie, widzę że żyjesz tym i to jest fantastyczne – PASJA!

67 Sport
„Z moimi obserwacjami” – to znaczy, że też chodzisz na mecze swoich zawodników?

VICTORIA, VOGUE , EVOQUE

Każdy miłośnik motoryzacji ma w swojej głowie modele samochodów, które „źle się zestarzały”

Ja też takie mam. Taki Ford KA na przykład, albo PT Cruiser, albo Citroen Pluriel i Xsara Picasso. Ich projektanci ślepo podążali za modą i przedobrzyli. Dlatego tak cieszy mnie fakt, że produkowany od 2011 roku Range Rover Evoque nie dał się wmanewrować w stylistyczne nowinki i jego klasyczna, elegancka bryła po 11 latach od premiery, nie tylko niewiele się zmieniła, a wręcz utwierdziła swoich miłośników w przekonaniu, że nie należy zmieniać tego, co doskonałe. tekst : Alicja Kulbicka | zdjęcia : Maciej Sznek Escargofoto

Evoque’a kupuje się sercem. I oczami. Ten „młod szy brat” Velara od lat króluje w rankingach na najchętniej kupowane „drugie auto w rodzinie”. Najczęściej dla kobiety. I ja się zupełnie nie dzi wię. Która z nas nie kocha pięknych butów czy luksusowych torebek? A Evoque jest wła śnie luksusowy. To genialny „dodatek” do całej stylizacji. Nie bez przyczyny marka wybrała na swoją pierwszą ambasadorkę ikonę stylu Victorię Beckham. I choć początkowy wizerunek byłej wokalistki Spice Girls nie współgrał raczej z terminami takimi jak klasa czy styl, balansując wręcz na granicy kiczu, przyznam, że wybór tej właśnie postaci, to strzał w dziesiątkę. Victoria dojrzała do Evoque’a.

STYL WEDŁUG VICTORII

Odkąd Victoria Beckham porzuciła błyszczący sexy glam na rzecz swojej autorskiej wizji klasyki w modzie, inspiruje kobiety na całym świecie. Jej pierwszy pokaz odbył się w 2008 roku w Nowym Jorku. Ku zaskoczeniu zaproszonych gości niespodziewających się po projektantce objawienia estetycznego, Victoria zaprezentowała szykowną i bardzo wyrafinowaną

RANGE

kolekcję, na którą składały się minimalistyczne sukienki. Nowy Jork oszalał na jej punkcie, a recen zje, na czele z tą najważniejszą z Vogue’a, były wyjątkowo pochlebne. Victoria podą żyła tą drogą, tworząc swoją własną wizję klasyki przeplataną kolorami i wzorami. Bo choć minimalizm jest wpisany w DNA jej marki, nie brak też w jej projektach ele mentów maksymalizmu. W odróżnieniu od pro jektantów opowiadających się zazwyczaj po jednej stro nie barykady, ona w jakiś tajemniczy sposób balansuje

ROVER
68 Moto

na granicy dwóch światów. W klasycznych stylizacjach nie stroni od soczystych kolorów czy odważnych printów. Zasady, którymi się kieruje są nadzwyczaj uniwersalne. Dobrze skrojone dżinsy, spódnice o długości midi, płaszcz, korzystanie z elementów męskiej garderoby i obowiąz kowo akcesoria. Okulary słoneczne w każdą pogodę, duża torebka i biżuteria to wizytówka jej stylu. Stylu, który sprawił, że okrzyknięta została jedną z najlepiej ubranych kobiet na świecie.

DROGI VOGUE – OTO EVOQUE!

Odnajduję analogię do projektów Victorii w najnowszym Evoque’u. Cechuje go dość surowa i geometryczna bryła. Pomimo niewielkich gabarytów wydaje się być masywny. Jednak podobnie jak kolekcje Victorii w magiczny sposób łączy to, czego na pierwszy rzut oka połączyć nie można. Jest jednocześnie zwarty i kompaktowy.

Panoramiczny dach z elektrycznie zamykanymi roletami, opadająca linia tylnych szyb, które dodatkowo są przy ciemniane, czerwone zaciski hamulców, no i wisienka na

i systemów wspomagających kierowcę pod czas jazdy. Zacznijmy od ekranów. Jest ich aż trzy. Dwa w centralnej części deski rozdzielczej i cyfrowy wyświetlacz przed kierowcą. Nie mogło również obyć się bez naprawdę niezłego systemu multimedialnego oraz dobrych głośników. Połączenie naszego samochodu z telefonem to kwestia kilku sekund dzięki Apple CarPlay czy Android Auto. Jeśli dodamy do tego bezkluczykowy system otwierania i zamykania drzwi, lusterko wewnętrzne Sight View pozwalające nam na wybór widoku klasycz nego lub z kamery umiejscowionej na dachu auta, oświetlenie wnętrza z możli wością regulowania koloru, asystenta wspomagającego utrzymanie właściwego pasa ruchu, system monitorujący zmęczenie kierowcy, czujniki parkowania i wiele, wiele innych, znanych choćby z Velara, to otrzymamy nie dość, że piękny z zewnątrz, to jeszcze naprawdę dobrze i z klasą wyposażony samochód.

MODELKA NA WYBIEGU

Pod maską znalazł się dwulitrowy silnik Diesla o mocy 204 KM. Przyjemna moc, wysoki moment obrotowy, dobre osiągi – tak w skrócie można scharak teryzować jazdę Evoque’m. Brytyjski producent deklaruje, że jego spalanie to 7l/100 km przekładające się na około 800 km zasięgu. Dla miłośników rozwiązań hybrydowych Range Rover przygotował oczywiście i takie wersje silników. Evoque dzięki swoim rozmiarom jest świetnym kompa nem do miasta, jeśli jednak trafisz nim przez przypadek na bardziej wyboiste tereny to też sobie poradzi. A to dzięki napędowi 4x4 i systemom wspomagania jazdy w terenie. I nie zachęcam do brodzenia nim w błocie, bo nie do tego został stworzony. Zresztą czy my kobiety lubimy sobie brudzić szpilki?

DWA OBLICZA MODY

Evoque to samochód jednocześnie kla syczny i charakterny. Miejski i terenowy. Doskonale odnajdzie się w miejskiej dżun gli, jak i poza nią. I to, że w większości kupują go kobiety tylko potwierdza, że podobnie jak szpilki na sto pach pań, podoba się też mężczyznom.

torcie – chowane w karoserię klamki – to detale dopełnia jące stylizację. Kolor naszego Evoque’a to Carpathian Grey, ta szaro-stalowa barwa to jedna z podstaw garderoby kapsułowej. Doskonale komponująca się z każdą inną. W testowanym przeze mnie modelu kolor tapicerki wpa dał w burgund, a perforowane i pikowane siedzenia nadały szyku całości wnętrza. Pomimo mocnego barw nego akcentu, nie ma tu ani odrobiny kolorystycznej prze sady. To po prostu do siebie pasuje. Drogi Vogue – możesz już zacząć pisać pozytywną recenzję.

NOWOCZESNY FASHIONISTA

Jak przystało na nowoczesnego fashionistę wnętrze Evoque’a jest naszpikowane elektroniką. Tak jak nasze torebki kryją smartfony czy bez przewodowe słuchawki, tak w Evoque’u nie mogło zabraknąć cyfrowych gadżetów

ROVER EVOQUE

69 Moto
M.KARLIK karlik.landrover.pl LandRoverKarlik landrover_karlik

Czas by zrealizować AMERICAN DREAM

kto

który

kto złapie

70 Podróże
Ten,
czuje zew podróżowania,
bakcyla,
nakręca go do planowania kolejnych wypraw, ten prędzej, czy później na swojej liście umieści Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, potocznie nazywane USA, Ameryką. tekst i zdjęcia : Basia Cichowicz, salonwakacji.pl

Państwo, które tworzy 50 stanów, zamieszkuje ponad 333 mln ludzi i zajmuje powierzchnię ponad 9,5 mln. km2 – jest wielkie. Pierwszy raz planując podróż do Stanów, zastanawiałam się, jak to zorganizować, od czego zacząć, jak podejść do planu podróży – przy założeniu, że muszę poruszać się w ramach czasu i określonych funduszy. Czy wybrać wschód Nowy York, Niagarę, Everglades, a może Miami Beach i rejs po rajskich Karaibach, może odwie dzić misia Yogi z Yellowstone – dzięki niemu znany park fantastycznie jest wypromowany przez bajkę dla dzieci. Jednak jak spojrzycie na mapę to Stany

Zjednoczone są prawie wiel kości naszego kontynentu, i jak to ogarnąć mając 17 dni. Warto zastanowić się nad listą must see, uwzględniając ele menty chociaż odrobiny slow life – bo w końcu ile w życiu można się cią gle spieszyć. Niesamowite jest to, jak kino amerykań skie, stworzyło nasze wyobrażenie o Stanach, przekonanie o wyjątkowości i egalitaryzmie. Czy tak jest? Każdy musi posmakować sam i to jest w podróżach piękne, bo uczą. Dziś zabiorę Was na Zachodnie Wybrzeże, będzie gorąco, z dużą dawką adrenaliny i wyjątkowych zdjęć i cza sem przydatnych wskazówek. Lecimy w pierwszej kolejno ści do Los Angeles – miasta, w którym zakochują się miło śnicy metropolii, a pozostali potrzebują troszkę czasu. Oczywiście są symbole, które są punktami programu, które warto zobaczyć typu Hollywood czy Beverly Hills. Jednak musimy pamiętać, że są to też symbole nieco już przykurzone i owszem możemy na nie zerknąć, śmigając ulicami LAX, ale warto pomyśleć, co nam sprawia najwięk szą radość. Kiedy czujemy się szczęśliwi? Może okazać się, że patrząc na obraz „Irysy” Van Gogh'a w Centrum Getty'ego, kontrower syjnego bogacza, który zebrał niesamowitą kolekcję sztuki greckiej, rzymskiej, etru skiej, lub podziwiając dzieła Rembrandta, Renoir czy Moneta. Dla innych szczę śliwe będą chwile na Venice Beach, albo dla odmiany w Universal Studio, podno sząc sobie poziom adrenaliny na rollcoste rze Harry'ego Pottera. Większość pomysłów zwie dzania Los Angeles jest dość sztampowa, oparta o to, co widzieliśmy w kinie. Odważnych, którzy zaryzykują, by nie oglądać sklepów na Rodeo Drive, zachęcam do szukania smaczków dopasowanych do tego, co nam sprawia radość.

W trakcie mojego pobytu spędziłam w Los Angeles 4 dni i chcąc zobaczyć, co kryje się poza Miastem Aniołów, musiałam ruszyć w dalszą podróż. Dodam, że podróżowa łam wynajętym suvem Suburban, porządnym, wielkim, takim amerykańskim. Ruszyliśmy fragmentami Route 66 z noclegiem w Kingman – fotogeniczne, znane, widokowo ciekawe. Następnie dotarliśmy do Williams – zwanego bramą do Wielkiego Kanionu. Hotele w Stanach są stare i niestety drogie, jeśli analizujemy jakość do ceny – w Polsce mamy nowe piękne hotele i jeszcze na dodatek z bar dzo dobrym serwisem. Ze względu na mój zawód, to była pierwsza rzecz, która uświa domiła mi, że Stany mogły robić o wiele większe wrażenie może 20 lat temu – teraz są troszkę zużyte w porównaniu z Europą i z Polską na czele. Po drodze obaliliśmy jeszcze sporo mitów, ale to jest piękne i sprawia, że nie mamy

71 Podróże

się czego wstydzić. Rano z Williams ruszyliśmy do Wielkiego Kanionu, jednego z cudów świata – niesamo witego miejsca stworzonego przez Matkę Naturę. To, co powala, kładzie na kolana to natura, przestrzeń, bez kres, wielkość i różnorodność przy rody Stanów Zjednoczonych. To wywołuje w nas ekscytację i niedo wierzanie. Do Kanionu wylecieliśmy helikopterem – lot 15 min to koszt ok. 270 USD – wrażenie niesamowite, widać wijącą się rzekę Kolorado. Kolory poszczególnych warstw i ta adrenalina, która potęguje wrażenia. Jeśli nie mielibyście chęci na latanie lub funduszy, to i tak znajdując się na poszczególnych punktach widokowych, podziwiacie Kanion z różnych perspektyw.

W Kanionie spędziłam 3 dni, z racji tego, że byłam w lipcu nie mogliśmy zejść w głąb, był zakaz ze względu na wysoką temperaturę. Z Kanionu ruszyli śmy do Monument Valley na nocleg u Indian – to jest moje ulubione miejsce, miejsce w którym oprócz przestrzeni z porozrzucanymi kapeluszami, w nocy podziwialiśmy

niebo miliarda gwiazd. Niesamowite miej sce! Musieliśmy troszkę zboczyć od wcze śniej założonego planu, ale to było warte wszystkich pieniędzy – spędziliśmy tam 2 dni i wciąż myślę, że o dzień za mało. Na trasie kolejne punkty to słynny Kanion Antylopy – koniecznie trzeba zarezerwo wać bilety z wyprzedzeniem, Horseshoe Bend, następnie Kanion uśpionych Indian – Bryce, Kanion Zion – cudowny. I tak płyn nie wymieniłam kolejne 3 dni podróży, gdzie w Zion czy Bryce chętnie zostałabym dłużej, by móc przejść cho ciaż jedną porządną trasę. Odległości w Stanach są ogromne, jeśli przyjmiemy, że chcemy dotknąć choć tro chę. Kierowaliśmy się do kolejnej atrakcji Las Vegas – miasta ludzkiej próżności, mafii, hazardu i kiczu – tu widać jak plastik udaje drewno. Możemy marudzić i narzekać, albo nieźle zabalować i przegrać w kasy nie. Why not? Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. W lipcu było hiper gorąco ok. 37-40 C, w nocy 30 C. Znowu stykamy się z tym, co filmy sprzedały – Kac Vegas, Cesar Palace – tylko tygrysa brakowało. Las Vegas z dziećmi zwiedzaliśmy bardzo grzecznie, ale jak byłam kiedyś wyłącznie z dorosłymi, wróciłam o 6 rano na śniadanie w MC Donald’s, ponieważ jest co robić, nie można się nudzić. Z Las Vegas polecam wynająć Mustangi, najlepiej zrobić to z wyprzedzeniem i w Polsce (jakby co pomogę), i ruszyć do Death Valley, w wyjątkową podróż na „swoim mustangu". Po 3 dniach wyjechaliśmy z Las Vegas, przez chwilę zerknęliśmy na tamę Hoovera i pojechali śmy do Parku Sekwoi, by odwiedzić Generała Sherman'a gigantyczną sekwoję, której waga to ok. 1200 ton. Drzewa te dorastają do 95 metrów wysokości, są największymi

72 Podróże

drzewami świata. Zorganizowaliśmy w Parku mały trekking, akurat trafiliśmy na czas po pożarze sprzed 2-3 tygodni i nie wszystko było dostępne, a podczas wyprawy mijaliśmy jeszcze tlące się drzewa, niesa mowite, tym bardziej, że niszczycielska moc ognia jest niezbędna, by szyszki sekwoi mogły się otworzyć i nasiona trafić do ziemi. Na tym etapie byliśmy już dość zmęczeni, czas przejazdu między różnymi atrak cjami to czasem 2-5 godz., ale drogi są super, auto

wielkie, ale brakowało oddechu. Pojechaliśmy do Monterey dziko, spokojnie - i niestety jak dla nas – zimno. Kalifornia w lipcu to temperatura od 20-30 st. C. Siedzieliśmy na plaży, dzikiej, szerokiej i piliśmy drinki, nie robiąc nic... Ostatnie 4 dni spędzi liśmy w San Francisco moim ulubionym mie ście na Zachodzie ze względu na to, że zawsze podobał mi się Golden Gate – znów symbol miasta w stylu wiktoriańskim znany z obrazów, pocztówek czy filmów. Miłe miasto, gdzie fantastycznie widać różnorodność i szacu nek dla odmienności. Jedliśmy przepyszną pizzę w dzielnicy włoskiej, a obiad u Chińczyków, tańce z lokalsami, piwko z gejami – to było fajne zakończenie snu o Ameryce. Mój syn trafnie zauważył, że Stany to stan umysłu i tyle, co nam się spodoba - tyle skrytykujemy, ale warto, zawsze warto. Była z nami spora ekipa młodzieży – myślę, że zauważyła, że życie to nie film nawet w USA. Kochamy pyszne jedzenie i jajecznicę z jajek, a nie z proszku, ale jednocześnie uczymy się świata, tolerancji i w końcu mocy, jaką ma szacunek do kraju, z którego zrobili super towar eksportowy, przede wszystkim dzięki Hollywood i tysiącom filmów, które na co dzień oglądamy... oczywiście w dużym skrócie i uproszczeniu. Żyć to podróżować!

73 Podróże

Będzie się działo

Koncert z cyklu Πереможемо ! WYGRAMY!

6.11., godz. 18:00, foyer I piętra Teatru Wielkiego w Poznaniu

Kolejna odsłona cyklu koncertów „Wygramy! Πереможемо!” – tym razem z udzia łem czterech solistek pochodzących z Ukrainy i znanego z wcześniejszych spotkań barytona Vitalija Lashko. Usłyszymy najpiękniejsze arie z repertuaru operowego. Nie zabraknie Leonory z „Mocy przeznaczenia” Verdiego, Dalili z opery Saint -Saensa i Carmen, wspaniałej bohaterki Bizeta. Te ogólnie znane, porywające fragmenty, soliści – co jest tradycją koncertów z udziałem ukraińskich artystów – uzupełnią pieśniami ze swoich rodzinnych stron. Solistom na fortepianie towa rzyszyć będzie Olena Skrok. Koncert poprowadzi Jaromir Trafankowski.

Eglė, królowa węży spektakl baletowy Państwowego Teatru Muzycznego w Kłajpedzie 23.11., godz. 19:00, Aula Artis Spektakl tańca współczesnego na podstawie libretta Eduardasa Balsysa, z wcześniej nagraną muzyką w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Państwowego Teatru Muzycznego w Kłajpedzie pod dyrekcją Modestasa Barkauskasa.

Balet neoklasyczny Eglė žalčių karalienė (Eglė, Królowa Zaskrońców, 1960) Eduardasa Balsysa (1919–1984) – jed nej z najbardziej wpływowych postaci w muzyce litewskiej – pozostaje podobno najpopularniejszym i najczęściej wystawianym baletem litewskiego kompozytora. Pisząc go, Balsys czerpał z tytułowego wiersza Salomėji Nėris (1904–1945), opartego na znanej litewskiej baśni ludowej, z licznymi odniesieniami do mitologii bałtyckiej. Balsys podkreślił mitologiczne elementy bajki i umieścił całą gamę ludzkich emocji w centrum akcji dramatu miłości, zdrady i morderstwa. Opowieść rozgrywa się w barwnej orkiestracji, obfitującej w kontrastujące nastroje i rozpo znawalne wpływy muzyki ludowej.

Stabat Mater Pergolesi/Szymanowski

11.11., godz. 18:00, Aula Artis PREMIERA BALETOWA

12.11., godz. 11:00 i 19:00, Aula Artis

13.11., godz. 11:00 i 18:00, Aula Artis

Szymanowski i Pergolesi – Cardim i Clug. Dwie poruszające choreograficzne inter pretacje Stabat Mater. Od cierpienia i żałoby po afirmację życia. Od wstrzymującego oddech poczucia straty po akceptację tego, co przynosi los.

Badam tematy bezradności, straty i odnalezienia siły do dalszego działania – mówi Daniela Cardim, choreografka pierwszej części spektaklu. Z kompo zycją Szymanowskiego towarzyszy każdej kobiecie, która traci bliską osobę. Dla Edward Cluga – odpowiedzialnego za drugą część przedstawienia – Stabat Mater w ujęciu Pergolesiego to hymn na cześć kobiet, gdzie czułość i delikat ność łączy się z poświęceniem i oddaniem. Stabat Mater Danieli Cardim i Edwarda Cluga to spektakl na dzisiejsze czasy

Magnificat Bach/Vivaldi

25.11., godz. 20:00, Kościół Karmelitów na Wzgórzu Św. Wojciecha w Poznaniu

27.11., godz. 18:00, Kościół pw. Ąndrzeja Apostoła w Komornikach

Trudno o bardziej odmienne osobowości. Otoczony gro madką dzieci Bach, niechętnie wychylający nos spoza północnych Niemiec i Vivaldi, ekscentryk goniący od jednego do drugiego lukratywnego zlecenia. Wirtuoz skrzypiec i mistrz organów. Bywający na dworach Europy artysta i skromny kantor lipskiej katedry. Jeden opierał swą twórczość na intelekcie, drugi dawał prymat emocjom. Nie spotkali się nigdy.

74
zdjęcia : Materiały promocyjne organizatorów

Będzie się działo

Irena

3.11., godz. 19:00 | 4-5.11., godz. 19:00 Bilety: 40-120 zł

Dramat muzyczny o Irenie Sendlerowej, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, która wraz z grupą innych bohaterów uratowała kilkaset dzieci z warszawskiego getta. Gdy rozpętało się piekło II wojny światowej, Irena miała zaledwie 29 lat. Ryzykując życiem, organizowała cały system wyprowadzania na drugą stronę muru. To historia o kobiecie, która zdecydowała się walczyć i o odwadze, która może zwyciężyć najstraszliwsze zło. Spektakl powstał we współpracy twór ców i realizatorów z Polski i Stanów Zjednoczonych, reżyserem jest Brian Kite, a libretto napisali Mary Skinner i Piotr Piwowarczyk. Kompozytorem muzyki jest Włodek Pawlik, jedyny polski laureat Grammy w kategorii jazzu, a piosenki napisał Mark Campbell (zdobywca Grammy i Pulitzera).

Pippin. Historia prawdziwa o poszukiwaniu szczęścia

25.11., godz. 11:00 i 19:00 26.11., godz. 15:00 i 19:00 27.11., godz. 17:00 Bilety: 40-120 zł

Virtuoso

11-12.11., godz. 19:00 | 13.11., godz. 17:00 | 17.11., godz. 11:00 18.11., godz. 11:00 i 19:00 | 19.11., godz. 15:00 i 19:00 Bilety: 40-120 zł

Ignacego Jana Paderewskiego znamy z kart historii jako wybitnego kompozy tora i pianistę, a także męża stanu, premiera RP i doskonałego dyplomatę, który odegrał kluczową rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. By jednak zro zumieć, jak to osiągnął, warto poczuć, co czuły tłumy podczas jego koncertów… Musical Virtuoso pokazuje, jak rzucał publiczność na kolana. Był showmanem i kobiety za nim szalały. Ale to również spektakl o człowieku, jakim jest każdy z nas. To także historia o miłości, zdradzie i przebaczeniu. O sile patriotyzmu i determinacji w dążeniu do spełnienia marzeń. Spektakl Virtuoso powstał dzięki polsko-amerykańskiej współpracy. Autorem libretta i muzyki jest Matthew Hardy, a reżyserem Jerzy Jan Połoński.

To historia młodego księcia, następcy trony frankijskiego, który po śmierci swojego ojca obejmuje władzę. Śledzimy losy Pippina, chcącego odnaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest szczęście. Szuka jej na polu bitwy, w intrygach, religii i pokusach ciała. Pewnego dnia postanawia jednak przewartościować swoje życie. Przez całe widowisko pro wadzi nas wszechmocny i hipnotyzujący Mistrz Ceremonii. Spektakl bogaty jest w elementy teatru pantomimy, teatru lalkowego, cyrku, teatru tańca, komedii dell’arte a także burleski. To musical, który bawi do łez, a przy tym niesie mądre przesłanie i pozostaje na długo w sercu, zmuszając do wejrzenia w sam jego środek.

Salon Poezji / Jerzy Radziwiłłowicz

19.11., godz. 12:00 (Teatr Muzyczny) i 18.00 (Biblioteka w Zamku w Kórniku) Bilety: 10 zł (Teatr Muzyczny)

Gościem 77. odsłony Salonu Poezji będzie znakomity aktor teatralny i filmowy oraz tłumacz, Jerzy Radziwiłowicz. W programie zatytułowanym „Gdzie Ikwy srebrne fale płyną” będzie można posłuchać pięknej poezji Juliusza Słowackiego. Program muzyczny przygotuje Korneliusz Wojtkowiak, skrzypek z orkiestry Teatru Muzycznego w Poznaniu.

76

Najbardziej wymagający pracodawca?

Ty sama. Przekonaj się, jak dużo znaczysz na rynku pracy.

Procesy rekrutacyjne wydadzą Ci się błahostką - oferty dopasowane właśnie do Ciebie znajdziesz na naszej nowej, ulepszonej platformie. Jeśli nie masz jeszcze stuprocentowego przekonania, gdzie ma wylądować Twoje CV – tym też się nie przejmuj. Zaproponujemy

Ci ścieżki rozwoju, kursy z ekspertkami i ekspertami, które pozwolą

Ci odnaleźć swoje powołanie. Chcemy wykorzystać Twój potencjał, bo wierzymy, że każdą pracę trzeba zacząć od siebie.

Her Impact łączy kobiety sukcesu! Już 18 listopada będziesz mogła spotkać się z Her Teamem w Twoim mieście, bo właśnie wyruszamy na Tour! Weź udział w prelekcjach, panelach i networkingu z wyjątkowymi gośćmi. Gdzie będziemy na Ciebie czekać? Hotel Puro ul. Stawna 12, POZNAŃ Partnerami tego wydarzenia będą Modivo oraz PURO Hotels MASZ WPŁYW NA ZMIANĘ – HER IMPACT herimpact.co to platforma technologiczna, która rozwija, inspiruje i wprowadza kobiety na rynek pracy. Do tej pory dołączyło do niej ponad 72 tys. kobiet! PARTNERZY WYDARZENIA Poznaj ludzi, którzy stworzyli nagradzaną platformę i zacznij zmianę z Her Impact.

Będzie się działo

500. KONCERT POZNAŃSKI MAGNIFICAT

4 listopada, godz. 19:00, Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

Agnieszka ADAMCZAK – sopran, Małgorzata WOLTMANN-ŻEBROWSKA – alt, Damian ŻEBROWSKI – tenor, Jarosław BRĘK – bas, Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej Poznańskie Słowiki, Maciej WIELOCH – dyrygent, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej. Bilety: koncert objęty karnetami, możliwość zakupu wejściówek przed koncertem Program: Antonio Vivaldi, Magnificat RV 610; Johann Kuhnau, Kantata Gott, sei mir gnädig nach deiner Güte (Ps. 51); Johann Sebastian Bach, Jesus bleibet meine Freude (BWV 147); Damian Stachowicz, Veni consolator; Grzegorz Gerwazy Gorczycki, In virtute tua; Jan Dismas Zelenka, Magnificat D-dur ZWV 108

KONCERT 75-LECIA

10 listopada, godz. 19:00, Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

Rafał BLECHACZ – fortepian, Łukasz BOROWICZ – dyrygent, Orkiestra Filhar monii Poznańskiej. Bilety: 50-135 zł

Program: Tadeusz Szeligowski, Uwertura komediowa; Robert Schumann, Kon cert fortepianowy a-moll op. 54; Mieczysław Karłowicz, Rapsodia litewska op. 11; Wojciech Kilar, Kościelec 1909

XIII MALTAŃSKI

KONCERT CHARYTATYWNY ROZWAŻNIE

I ROMANTYCZNIE

18 listopada, godz. 19:00

Filharmonia Poznanska, Aula Uniwersytecka

Konstanty Andrzej KULKA – skrzypce Marek PIJAROWSKI – dyrygent Orkiestra Filharmonii Poznańskiej Bilety: 20-55 zł

Program: Mieczysław Karłowicz, Koncert skrzypcowy A-dur op. 8 Felix Mendelssohn-Bartholdy, Muzyka do Snu nocy letniej

NASI GOŚCIE

25 listopada, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska,Aula Uniwersytecka

Antonii BARYSHEVSKYI – fortepian Andrzej BOREYKO – dyrygent Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia Bilety: 25-65 zł

Program: Oleg Bezborodko, If Beethoven lived in Odessa Borys Latoszynski, Koncert fortepianowy Słowiański op. 54 Wałentyn Sylwestrow, VIII Symfonia

501. KONCERT POZNAŃSKI

Z NOWEGO ŚWIATA

26 listopada, godz. 18:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

Marianna BEDNARSKA – marimba Jakub CHRENOWICZ – dyrygent Orkiestra Filharmonii Poznańskiej Bilety: koncert objęty karnetami, możliwość zakupu wejściówek przed koncertem Program: Patryk Piłasiewicz, 9/90 (prawykonanie; utwór zamówiony przez Filharmonię Poznańską)

Marcin Błażewicz, II Koncert na marimbę i orkiestrę

Antonín Dvořák, IX Symfonia e-moll op. 95 Z Nowego Świata

78

INDRA RIOS – MOORE Velvet Soul & Blue Jazz

6 listopada, godz.19:00

Aula UAM Poznań

Bilety: 80/150 zł (Ticketmaster, Bilety24, CIK) więcej: www.jazz.pl

– Aksamitny jazz zabarwiony brzmieniem soul i gospel to najprostsza definicja sztuki wokalnej amerykańskiej woka listki Indry Rios-Moore – rekomenduje jej pierwszy w Polsce koncert Dionizy Piątkowski. To także symptom dzisiejszej wokalistyki jazzowej, gdzie subtelna, aksamitna barwa staje się emocją i nastrojem, a piosenki nabierają brzmień wiel kich i popularnych standardów. Nie może być inaczej, skoro krytycy plasują muzykę Indry Rios–Moore gdzieś między tradycją Niny Simone a jazzową przebojowością śpiewu Cassandry Wilson i Lizz Wright. I na tym porównania się kończą, bowiem Indra Rios-Moore jest niezwykłą osobo wością jazzowej estrady oraz wokalistką, która stworzyła niepowtarzalny styl, wnosząc do jazzowej maniery subtelną lekkość, melodykę oraz rozkołysanie gospel i soul.

Indra Rios-Moore i jej kwartet wnoszą nowy kolor do jazzu. Różnorodność brzmień oraz niezwykłe i szerokie spektrum nastrojów tworzą nie tylko autorskimi kompozy cjami, ale przede wszystkim standardami jazzu, przebojami muzyki soul, a nawet klasykami rocka, czyniąc z koncer tów spektakle czystej radości. Indra Rios-Moore jest „nie biańskim głosem jazzu”.

„Own path” Dawid Tokłowicz

Premiera płyty – listopad

Dawid Tokłowicz – saksofonista, aranżer, kompozytor; absolwent studiów I i II stopnia Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderew skiego w Poznaniu. Doskonalił swoje umiejętności pod okiem wielu saksofonistów (Maciej Kociński, Achille Succi, Miguel Zenon, Tivon Pennicott, Lucas Pino, Will Vinson). Podczas pobytu w Musikene w San Sebastian prowadzili go Mikel Andueza oraz Andrzej Olejniczak.

„Own path” to debiutancki album Dawida Tokłowicza. Na album skła dać się będzie 10 autorskich kompozycji. Cały materiał łączy oryginalne brzmienie zespołu, interakcja pomiędzy muzykami, improwizacja.

Do stworzenia płyty „Own Path” Dawid Tokłowicz zaprosił między narodowy zespół w składzie:

Rafał Sarnecki – gitara, Felix Robin (Francja) – wibrafon, Aniel Someil lan (Kuba) – kontrabas i Krzysztof Szmańda – perkusja.

https://www.facebook.com/dawidtoklowicz/ https://www.instagram.com/dawidtoklowicz.music/

ACTIVE WOMAN

05.11. Trening funkcjonalny z Piotr Sawikowski, 17:30-22:00 – Turniej bowlingowy z meksykańską kolacją – Champions Bowling, ul. Piątkowska 200 (dawne Niku). Koszt: 160 zł (cena  gry, obuwia i kolacji).

12.11. Aeroboxing z Asią Majewską.

19.11., godz 9:00-12:00 Śniadanie ze strzelaniem !!! Strzelnica Pretor Poznań – ul. Górecka. Koszt: 160 zł (śniadanie, instruktor, amunicja, tor).

26.11. Joga z Justyną van Berkiel.

79 Będzie się działo zdjęcia : Materiały promocyjne organizatorów

Pilates z Katarzyną Rzetelską

9.11., 16.11., 30.11., godz. 18:30-19:45

Lekcje tańca współczesnego z Danielem Michną / Patrykiem Jarczokiem

(wtorki – poziom średniozaawansowany, czwartki – open level)

3.11., 15.11., 17.11., 29.11., godz. 18:30-20:00

Bilety na wszystkie wydarzenia: www.ptt-poznan.pl

Serdecznie zapraszamy na regularne zajęcia z artystami – tan cerzami Polskiego Teatru Tańca w cyklu uczyMY#naTaczaka.  Polski Teatr Tańca udaje się w tournée! 11 i 12 listopada zagramy spektakl „Niech żywi grzebią umarłych” w Centrul Cul tural „Ion Besoiu” w Sybinie w Rumunii. Następnie  wyruszamy do Niemiec, gdzie 20 listopada „Romeos&Julias unplagued. Traumstadt” w TanzFaktur w Kolonii, a 23 listopada i 25 listo pada kolejno „45” w choreografii Jacka Przybyłowicza i „Rome os&Julias unplagued. Traumstadt” – koprodukcję z bodytalk pod czas festiwalu umPolen w Theater im Pumpenhaus w Münster.

Niech żywi grzebią umarłych

18 listopada, godz. 20:00 Siedziba Polskiego Teatru Tańca

W tym miesiącu w Poznaniu będzie można nas zobaczyć tylko raz – 18 listopada o godz. 20:00 w siedzibie przy ul. Stanisława Taczaka 8 w Poznaniu. W czasie jesiennej zadumy, zaprezen tujemy spektakl „Niech żywi grzebią umarłych” w reżyserii Tomasza Szczepanka i choreografii Aleksandry Dziurosz. Jego twórcy stwarzają na scenie nowy rytuał pożegnania ze zmarłymi – to próba oswojenia procesu umierania, zepchniętego przez nowoczesność na margines kolektywnej świadomości. Dialogu jąc z drugą częścią „Dziadów” Adama Mickiewicza, zastanawiają się, co dla nas, żyjących, znaczy cudza śmierć. Dla nas jako jedno stek, dla nas jako społeczeństwa. Przecięcie dwóch perspektyw, grupowej i indywidualnej, skłania do zadania kolejnego pytania – co my, żywi, możemy wiedzieć o śmierci?

Spektakl otrzymał Nagrodę Reporterów podczas XXV Jubi leuszowego Festiwalu „Zderzenie Teatrów” w Kłodzku (2019).

80 Będzie się działo Muzeum Sztuk Użytkowych w Zamku Królewskim w Poznaniu Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu Góra Przemysła 1, 61-768 Poznań Wiele / Niewiele. Dwie drogi myślenia w projektowaniu graficznym 14.01.2023 16.10.2022 Projekt graficzny: Sławek Iwański KUP BILET ON-LINE
zdjęcia : Andrzej Grabowski (PTT), materiały promocyjne organizatorów

działo

Sherlock Holmes

4-5 listopada, 19:00

„Mój dobry przyjacielu... Jesteś jedynym stałym punktem odniesienia w zmieniających się czasach. A jednak nadcho dzi wiatr ze wschodu, i taki wiatr jeszcze nigdy nie wiał nad Anglią. Będzie zimny i przenikliwy, Watsonie. Wielu z nas może nie przetrwać jego podmuchów.”

Kłamstwa, intrygi i zbrodnie to codzienność w profe sji Sherlocka Holmesa. Jednak tym razem prosta sprawa, morderstwo Lorda Douglasa w Birlstone, nieoczekiwanie doprowadzi do znacznie większej tajemnicy – wszechpo tężnej zbrodniczej organizacji, a słynny detektyw zmierzy się ze swoim największym Wrogiem.

„Nadchodzi wiatr ze wschodu, Watsonie.” Spektakl na motywach twórczości sir Arthura Conan Doyle'a.

Elektra

12-13 listopada, godz.19:00

Według mitu o Pelopidach (albo Atrydach) na rodzinie Agamemnona ciążył gniew bogów. By ów gniew złagodzić i aby zapewnić sobie powodzenie w woj nie trojańskiej, Agamemnon, władca Myken złożył w ofierze bogom swoją córkę Ifigenię. Kiedy przebywał w Troi, jego żona Klitajmestra, związała się z Egistem. Powrót męża z wojny był parze kochanków nie na rękę. Zabijając Agamemnona, Klitajmestra mściła jednocześnie śmierć Ifigenii. Sen z oczu spędzała jej jednak przepowiednia wyroczni delfickiej, wedle której jej syn Orestes pomści śmierć ojca, zabijając matkę. Zemsta była bowiem w starożytnej Grecji bezwzględnym obowiązkiem rodziny zamordowanego.

W realiach, do których przywykliśmy, zemsta została zinstytucjonalizowana. Czy wyobrażasz sobie, że tracąc najbliższą osobę, wyrównujesz rachunki na wła sną rękę? Krwią za krew, śmiercią za śmierć? Bohaterka najnowszego spekta klu Teatru „U Przyjaciół” drogi do ukojenia szuka w starożytnych mitach. Inspi ruje ją szczególnie postać achajskiej mścicielki, Elektry. Przez tysiące lat natura ludzka nie uległa zbyt wielkim przeobrażeniom. Wciąż możesz spotkać ludzi, których jedyną siłą napędową jest zemsta…

WitKacy

19-20 listopada, godz. 19:00

Auto-Vitcatius, to ostatni autoportret Witkacego. Wykonał go w nocy z 22 na 23 sierpnia 1939 roku. Następnego dnia wysyła przedostatnią kartkę do żony: „Jestem dość wytrącony z równowagi sytuacją ogólną i ogarnia mnie powoli wściekłość i szał bojowy”. Potem już wszystko potoczyło się szybko: 1 września, zgłasza się do komisji poborowej, ale zostaje odrzucony, 5 września wyjeżdża wraz z Czesławą Oknińską -Korzeniowską do Jezior, 18 września wychodzą na spacer...

Tak zaczyna się spektakl Teatru u Przyjaciół, „WitKacy”, który jest studium niepospolitego umysłu artysty, Stanisława Ignacego Witkiewi cza. Z lubością kreował on siebie i świat, jakby malował kolejne gębowzory. Jest więc: Witkacy – twórca teorii czystej formy; Witkacy – ama tor filmów Walta Disneya; Witkasiewicz i spółka – portrecista; Witkacy – wielbiciel kobiet; Witkacy – zakopiański dandys...

Spektakl otrzymał Nagrodę Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Interpretacji Dzieł Stani sława Ignacego Witkiewicza w 2016 roku.

81 Będzie się

Stary Browar zaprasza na urodzinową ucztę

5 listopada Stary Browar obchodzi 19. rocznicę otwarcia. To miejsce uważane za jedno z najbardziej unikalnych centrów handlowych w Polsce. Świętować będziemy, jak to zawsze w Browarze, z rozmachem. Z okazji urodzin poznań skie centrum rozda kilkaset voucherów o wartości 50 zł do knajpek zloka lizowanych w Starym Browarze. Aby zdobyć bon podarunkowy wystarczy rejestrować paragony za zakupy w aplikacji mobilnej.

Zasady urodzinowej promocji są proste. Paragony z browarowych sklepów, punktów usługowych, restauracji, kawiarni, kina, itp. trzeba zeskanować w apli kacji mobilnej Stary Browar w sekcji Paragony (wymagana jest rejestracja lub logowanie do programu lojalnościowego). Aby zdobyć voucher, należy zareje strować rachunki z przynajmniej dwóch miejsc o łącznej wartości min. 500 zł. Po zebraniu 500 punktów (1 punkt = 1 wydany złoty) wystarczy poczekać na e-mail z potwierdzeniem oraz unikalnym kodem i udać się po odbiór nagrody do punktu informacji w Atrium. Szczegółowy regulamin dostępny jest na stro nie starybrowar.com.

DOKĄD NA UCZTĘ?

Ty decydujesz, jak świętujesz. Urodzinowa uczta Starego Browaru odbędzie się w aż 19 miejscach. Odbierając nagrodę, z dostępnej puli bonów wybierasz voucher do ulubionej restauracji lub kawiarni. Amatorzy obfitych śniadań mogą wykorzystać nagrodę w Petit Paris w Pasażu albo w nowym lokalu Big Bonjour Bistrot przy Dziedzińcu. Do akcji dołączyły także popularne punkty z Food Courtu w Atrium: McDonald’s, China House, Kuchnia Marche, Salad Story i Ha-Long. To idealne miejsce na lunch ze znajomymi z pracy albo weekendowy obiad z rodzinką. 50-złotowy voucher można zainwestować w pierogi w Pro jekt Kuchnia, ramen w Art Sushi, burgera w Whiskey in the Jar, rolkę w Matii Sushi, sałatkę w Werandzie albo risotto w Dolce Vita. Te restauracje z menu inspirowanym kuchniami świata działają na Dziedzińcu Smaków. Kto urodziny Starego Browaru będzie chciał świętować na słodko albo przy dobrej kawie, wybierze się do Deseo, Cukierni Sowa, Karpicko, Grycana, kawiarni Starbucks lub Costa Coffee.

Paragony potrzebne do zdobycia nagrody można zgromadzić podczas jednych, większych zakupów. Można także skanować rachunki za drobne, codzienne zakupy w Carrefour, Rossmannie, Super-Pharm i innych browaro wych punktach. W akcji biorą udział paragony wystawione między 19.10.2022 a 19.12.2022. Liczba nagród jest ograniczona. Promocja trwa do 19.12.2022 lub do wyczerpania puli voucherów.

Wspólne budowanie świata – wystawa 14-30 listopada, Słodownia w Starym Browarze

Otaczające nas kryzysy uchodźcze i wojenne motywują artystki i artystów do współpracy ponad podziałami na narodowości i kraje. Łączy ich chęć przywrócenia wiary w wartość dialogu i otwartości na budowanie wspólnej przestrzeni porozumienia. Uniwersytet Artystyczny im Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu i Stary Browar zapra szają na zbiorową wystawę „Konwersacje – wielka podróż przez wiele granic, języków i kultur”, którą będzie można zobaczyć w Słodowni +1 w dniach 14-30 listopada.

Jedenaścioro artystów i artystek z Polski zaprosiło do współpracy osoby, często zaprzyjaźnione, z ościennych kra jów: Białorusi, Ukrainy, Niemiec, Czech. Zaproponowano wspólną rozmowę, składającą się z prób opowiedzenia o rela cjach, znajomościach, powiązaniach, ale także odmienno ściach i różnicach. W tych eksploracjach twórcy sięgnęli do historii, nie zawsze szlachetnej, i spojrzeli w niepewną przy szłość. Główna kuratorka wystawy Sławomira Chorążyczewska postawiła przed artystami pytania o kulturową tożsamość i definicje słów „tolerancja” czy „solidarność”. Tytuł projektu nawiązuje do twórczości Olgi Tokarczuk, wiel kiej orędowniczki potrzeby wrażliwego obco wania z innymi we wspólnym świecie.

Wystawy Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu regu larnie goszczą w przestrzeniach Starego Browaru. „Aktyw nie wspieramy lokalne inicjatywy kulturalne, a długofalowa współpraca z UAPem jest ważną częścią naszego programu wydarzeń” – mówi Marta Kabsch, rzeczniczka Starego Bro waru. Wystawa „Konwersacje…” realizowana jest w ramach 6. edycji Poznań Art Week 2022 „Miłość & Solidarność”. Warto uczestniczyć w wernisażu 14 listopada o godz. 18.00, bowiem w trakcie odbędzie się performans pt. Prawie białe, jednak nie białe, Volhii Maslouskaya z Białorusi.

Artyści/ Artystki uczestniczący w wystawie:

Anna Maria Brandys | Rufina Bazlova Stitchit and Collective, Białoruś | Mykhaylo Barabash, Ukraina | Eva Lotte Lisander, Niemcy |Sławomir Brzoska | Elżbieta Cios | Sławomira Cho rążyczewska | Anna Goebel | Joanna Imielska | Peter Javorik, Słowacja | Piotr C. Kowalski | Yura Koval, Ukraina | Dáša Lasotová, Czechy | Ute Lindner, Niemcy | Volha Maslouskaya, Białoruś| Sergiy Petlyuk, Ukraina | Katarzyna Podgórska Glonti | Sławomir Sobczak | Szymon Szymankiewicz | Hanna Szumska, Ukraina | Guram Tsibakhashvili, Gruzja | Anna Tyczyńska | Louise Walleneit, Niemcy

82 Będzie się działo zdjęcia : Materiały promocyjne organizatorów

Grand Prix Polskiej Chóralistyki im. Stefana Stuligrosza

25-27 listopada 2022, Poznań

20-25.11. Koncerty towarzyszące w różnych częściach miasta i okolicy

25.11. Akademia Muzyczna im. I.J. Paderewskiego godz. 13:00 – panel dyskusyjny dotyczący postaci Andrzeja Koszewskiego godz. 16:30 – otwarcie wystawy prac malarskich Michała Woźniaka godz. 17:00 – koncert inauguracyjny Wykonawcy: Polski Chór Kameralny „Schola Cantorum Gedanensis” Jan Łukaszewski – dyrygent W programie: kompozycje Andrzeja Koszewskiego

26.11. Akademia Muzyczna im. I.J. Paderewskiego godz. 10:00-18:45 – warsztaty

10:00 – warsztaty z beatboxu, prowadzący: Piotr Jarosz (Audiofeels)

12:00 – warsztaty ze śpiewu alikwotowego, prowadząca: Anna-Maria Hefele (Niemcy)

14:15 – warsztaty interpretacyjne utworu Andrzeja Koszewskiego, prowadząca: Anna Bednarska

17:30 – Marek Raczyński – warsztaty Słowo ma znaczenie, czyli jak skutecznie komunikować się z chórem godz. 19:00 – koncert specjalny Wykonawcy: Anna-Maria Hefele (Niemcy), Międzyszkolny Chór Żeński przy III Liceum Ogólnokształcącym im. K.K. Baczyńskiego w Białymstoku, Anna Olszewska – dyrygentka

27.11. Aula Uniwersytetu im. A. Mickiewicza godz. 12:00-16:00 – przesłuchania konkursowe

LIVE STREAMING YouTube Grand Prix Polskiej Chóralistyki godz. 17:00 – koncert laureatów LIVE STREAMING YouTube Grand Prix Polskiej Chóralistyki

28.11. Akademia Muzyczna im. I.J. Paderewskiego godz. 10:00 – warsztaty interpretacji muzyki chóralnej, organizowane we współpracy z Katedrą Dyrygentury Chóralnej Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego

Prowadzący: prof. Andrij Syrotenko (Ukraina) Poznań stolicą polskiej chóralistyki

Wstęp na wszystkie wydarzenia jest bezpłatny. Obowiązuje rezerwacja miejsc.

Więcej informacji: FB Grand Prix Polskiej Chóralistyki, www.gppch.pl lub biuro@gppch.pl

działo

83 Będzie się

Dwie miłości motoryzacja oraz diamenty

Słoneczny poranek 27 października upłynął nam na wartościowych rozmowach o szeroko pojętym prawie, obecnych realiach skon frontowanych z systemem prawnym. W roli edukatora wystąpił, bohater naszej październikowej okładki, Profesor UAM dr hab.

Krystian Ziemski, założyciel kancelarii Ziemski & Partners. Lekko, a w niektórych momentach wręcz z rozbawieniem, tłumaczył przybyłym gościom, jak odnaleźć się w gąszczu przepisów prawa administracyjnego, jak sobie radzić i do kogo warto zgłosić się o poradę. Oczywiście, do Kancelarii Ziemski & Partners, która może poszczycić się swoim 30-letnim jubileuszem i zespołem profesjonalistów.

Profesor Krystian Ziemski nie szczędził nam historyjek i ciekawych anegdot związanych ze swoim nietuzinkowym hobby. To kolek cjoner pięknych starych modeli, takich jak: Trabanty, Warszawy, Syrena, VW Samba czy VW Karmann Ghia.

Oprócz miłości do motoryzacji mogliśmy posłuchać o miłości do… diamentów. A miejsce, które wybraliśmy na nasze spotkanie to „mała Italia w centrum Poznania”, czyli Pinco Pallino. Właścicielka tego włoskiego miejsca, Margherita Kardaś, wprowadziła nas w tajemniczy i luksusowy świat diamentów, których sprzedażą aktualnie się zajmuje. Dzięki współpracy z firmą Monamica nad jej restauracją powstał pierwszy w Polsce showroom z kolorowymi diamentami, a sama Margherita rolę szefowej kuchni połączyła z rolą ekspertki od diamen tów. Jak udaje jej się łączyć te dwie role i czy słynny diament „różowa pantera” naprawdę istnieje? Wysłuchaliśmy z zaciekawieniem.

85 Po godzinach

Energia w pełnym wydaniu

Dorota Wellman i Marta Klepka od kilku lat wspólnie inspirują i wspierają kobiety; okazją ku temu jest projekt #byckobietaontour. Ostatnia konferencja odbyła się 1 października 2022 roku w Starym Browarze w Poznaniu. Poznań wówczas zamienił się w prawdziwą stolicę kobiet, gdzie spotkało się blisko 400 pań z całego kraju, a nawet z zagranicy. Była moc i były wzruszenia. Do społeczności #byckobietaontour dołączyło wiele kolejnych entuzjastek.

Zgodnie z tym, co zapowiadała Marta Klepka, twórczyni i organizatorka pro jektu #bykobietaontour, było bardzo energetycznie. Konferencja wystartowała rano z przytupem, zaskakując uczestników pięknym, pełnym emocji i pasji tańcem Janji Lesar i Krzysztofa Hulboja. Zaczęło się niezwykle i te emocje towarzyszyły uczest nikom przez cały dzień. Zaproszenie Marty Klepki na jesienną konferencję przyjęło wielu znakomitych gości. Odbyły się dwa ciekawe kobiece, merytoryczne panele, pod czas których prelegentki na scenie dzieliły się doświadczeniem. Były rozmowy z eks pertkami o kobietach w biznesie, o relacjach w świecie HR. Było sporo wywiadów i okazja, by posłuchać ludzi barwnych, żyjących w zgodzie ze sobą, ciekawych świata. Janja Lesar i Krzysztof Hulboj opowiedzieli o namiętności w tańcu i życiu. Szalenie energetyczna Marta Gąska zdradziła kilka swoich sekretów, opowiadając o swojej zawodowej pasji oraz o tym, jak radzi sobie z logistyką i organizacją czasu dla rodziny. Istotną wiedzę przekazywali lekarze specjaliści: stomatolodzy, ortopeda i ginekolog.

Bardzo wyczekiwanym momentem konferencji było spotkanie z byłym Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Aleksandrem Kwaśniewskim. Prezydent został przyjęty entuzjastycznie. Rozmowa Doroty Wellman z nim była niezwykle ciekawa, bogata w anegdoty, a jednocześnie dotykająca tego, z czym się dzisiaj mierzymy.

Nowością w tym roku była wspólna dyskoteka. Chętni mogli wieczorem kontynu ować spotkanie #bykobietaonotour w Some Place Else Poznań w Sheraton Poznań Hotel, bawiąc się z DJ-em. Było tanecznie i bardzo wesoło. Następna edycja #byckobietaontour 1 kwietnia 2023 roku w Starym Browarze w Poznaniu.

86 Po godzinach
87 Po godzinach

Piękny jubileusz Mona Centrum Urody

zdjęcia : Materiały prasowe

października salon Mona Centrum Urody obchodził 25-lecie na poznańskim rynku beauty. Mona Centrum Urody to gabi net powstały z miłości do piękna. Misja jaka mu przyświeca to pielęgnowanie naturalnego piękna i jego podkreślanie, dzięki stosowanym w salonie nowoczesnym technologiom. Dbanie o piękno naszego ciała, zdrową skórę i pomoc w zachowaniu jej blasku i elastyczności.

Urodziny to doskonały czas, aby świętować je w gronie swoich klientek i klientów. Zgromadzeni goście mogli napić się lampki prosecco oraz skosztować smakołyków i przekąsek przygotowanych przez restaurację Sarbinowska. Nie mogło zabraknąć oczywiście urodzinowego tortu z cukierni Jagódka. Dla chętnych zorganizowano konkurs z nagrodami, a klientki mogły skorzystać z zabiegów fryzjerskich i kosmetolo gicznych znajdujących się w ofercie salonu.

Swoją premierę miało urządzenie do modelowania i odmładzania – Alma Spa Deep oraz Pixel Rf , jedna z bardziej innowacyjnych kuracji służących walce z rozstępami, bliznami czy zmarszczkami. Testować można było zabieg Geneo, oczyszczanie wodorowe Aquasure, a dzięki fali uderzeniowej urządzenia Intelect Rpw od Storz Medical wypróbować metodę pozbywania się cellulitu. Modelowanie sylwetki za pomocą Icoone Laser Med 2, czy zabiegi Thalgo i Ellabache to tylko część bogatej oferty salonu. Klientki mogły korzystać również z kriolipolizy Cooltech, lasera do

88 Po godzinach
4
trwałej depilacji Lightsheer Desire, frakcjonowania mikroigłowego Ellisys Duo, zabiegu wyszczuplającego hifu UTIMS czy Venus Legacy RF. W strefie fryzjerskiej eksperci przeprowadzali badanie trychologiczne, dobierając od razu odpowiednie dla skóry głowy zabiegi. W związku z tym, że październik to Miesiąc Świadomości Raka Piersi oraz miesiąc kobiet wspólnie z firmą Medevac zorganizowano kurs pierwszej pomocy z aktywnym udziałem zgromadzonych gości, a dla chętnych – warsztaty z analizy kolorystycznej z Małgorzatą Dunder. Partnerzy spotkania: Restauracja Sarbinowska; Thalgo Poland, Semilac, itpestetyka, Zatoka Piękna, cukiernia
Jagódka, Wellahair, Poznański
prestiż, Makeup Dunder, Medevac kursy pomocy, Beata Stefanska psycholog.

Pamiętajmy o Osieckiej

zdjęcia : Jakub Wittchen

Za nami 25. jubileuszowa edycja Pamiętajmy o Osieckiej. W tegorocznym konkursie wygrała Barbara Małecka, drugie miejsce zajęła Aleksandra Idkowska, a trzecie –trafiło do Uli Zubek.

Oprócz niesamowitych występów finalistek mogliśmy na scenie Teatru Nowego oglądać recital ubiegłorocznej zwycięż czyni - Julii Miki, która próbowała odpowiedzieć na pytanie czy wolno jej śpiewać Osiecką (wolno i to jeszcze jak!). Trzeciego dnia widownie rozbujał koncert zespołu Bibobit z przyjaciółmi (w brawurowych wykonaniach Stanisław Sojka i Rosalie) z ory ginalnymi interpretacjami i mnóstwem zabaw formą.

Dzień ostatni, to prawdziwa uczta 50-lecie pracy arty stycznej Jerzego Satanowskiego, obsypanego odznaczeniami zarówno od Marszałka Marka Woźniaka, jak i Prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Wszystko to z niesamowitym show w tle, jubileusz uświetnił Artur Andrus, Wojciech Wysocki, Zbigniew Zamachowski oraz Magda Smalara.

Po raz kolejny Teatr Nowy pokazał, że stał się mocnym punk tem na mapie piosenki aktorskiej, a 4 dni festiwalu Pamiętajmy o Osieckiej potrafią zaskoczyć. Zarówno konkurs wokalny, kon certy i wydarzenia jubileuszowe pozostawiły publikę w oczeki waniu na następną edycję. Eliminacje jak zwykle rozpoczną się na wiosnę.

90

Pedagodzy budują lepszy świat

tekst : prof. Agnieszka Cybal-Michalska, Dziekan

UAM dr hab. Sylwia Jaskulska

w Poznaniu XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny. Zjazdy

Wdniach 20-22

Towarzystwa Pedagogicznego, odbywają

właśnie, wespół

współorganizatorem był Wydział Studiów

Piotr Kostyło (Przewodniczący PTP) oraz prof. Agnieszka Cybal-Michalska (Dziekan WSE UAM). Patronat nad wydarzeniem objął między innymi Prezes PAN, Prezydent miasta Poznania, Rektor UAM w Poznaniu, KNP PAN. Zjazdy zawsze są wyjątkowymi spotkaniami pedagogów, stanowią forum współdziałania ludzi nauki i oświaty, stwarzają szanse poznania oraz spotkania teoretyków i praktyków edukacji. Powstają publikacje pozjazdowe oraz są wystosowywane głosy oraz stanowiska środowiska pedago gicznego w aktualnych, ważkich sprawach.

Przewodniczącymi

Tegoroczne hasło „Przesilenie. Budujmy lepszy świat w sobie i pomiędzy nami” zgromadziło w Poznaniu przeszło 400 osób i pozwoliło na debatę nad stanem edukacji w cieniu pandemii COVID-19, a przede wszystkim w cieniu wojny. Do Poznania przyjechali między innymi Prof. Wasyl Kremień – Prezydent Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy, Prof. Serhii Zakharin - Państwowy Sekretarz Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy, a online z uczestnikami i uczestniczkami Zjazdu łączył się, wśród innych obecnych zdalnie, Prof. Wiktor Ognewiuk - Rektor Kijowskiego Uniwersytetu imienia Borysa Grinchenki.

Wątki agresji Rosji na Ukrainę i jej edukacyjnych konsekwencji były bardzo obecne, ale nie zdominowały debaty. Podkreślając znacznie drama tycznych procesów kulturowych, a zwłaszcza toczącej się wojny, organizatorzy i uczestnicy Zjazdu nie tracili z pola widzenia także innych proble mów edukacyjnych, którymi zajmują się naukowo. Jak czytamy we wprowadzeniu w tematykę Zjazdu: „Spośród wielu dóbr, które jako pedagożki i pedagodzy tworzymy oraz z których korzystamy, musimy wybrać te najistotniejsze, które chcemy ochronić, zachować i rozwijać, dla dobra tych, za których odpowiadamy. Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny to okazja to dyskusji naukowej i wskazanie na potrzebę aktualizowania w społeczeń stwie wartości społecznych i humanistycznych. To dla nas ważne, wpierające, jednoczące i z ważną misją doświadczenie”. Doświadczenie to budo wało się od otwierającego Zjazd wystąpienia prof. Bogumiły Kaniewskiej, Rektor UAM w Poznaniu, po akt domykający: Uczestniczki i Uczestnicy Zjazdu przyjęli Apel XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego w którym jako wychowawcy, nauczyciele, edukatorzy, zadeklarowali wykorzysty wanie wszelkich możliwości zwiększania lokalnego i globalnego zaangażowania obywatelskiego w dążeniu do sprawiedliwego i zrównoważonego rozwoju światów jednostkowego i zbiorowego życia. Zaapelowali o podejmowanie wysiłków by zastąpić myślenie o władzy i kontroli nad innymi myśleniem o prawach człowieka i o

o odpowiedzialności za siebie, za innych i za środowisko, o edukacji wolnej od indoktrynacji bowiem każda osoba i każda

ma prawo do rzetelnej wiedzy i autonomicznego wyznaczania wartości i sposobów własnego życia.

91
WSE, prof.
Przewodnicząca Rady ds. Kształcenia Szkoły Nauk Społecznych UAM w Poznaniu zdjęcia : Michał Kalet
września 2022 roku odbył się
są inicjatywą Polskiego
się od 1993 roku (z reguły co trzy lata) organizowane przez PTP
z różnymi ośrodkami akademickimi. W tym roku
Edukacyjnych UAM w Poznaniu, a
prof.
sprawiedliwości,
społeczność

Kolacja Lagom w salonie Volvo

Po pozytywnym przyjęciu cyklu spotkań pod hasłem Śniadanie Lagom przyszedł czas na Kolację Lagom, która odbyła się w salonie Volvo Firma Karlik przy ul. Torowej 14 w Poznaniu. Gości powitali właściciele Firmy Karlik. Rozpoczął Jacek Knociński, który opowie dział o nowej lokalizacji oraz przybliżył aspekty techniczne salonu. Następnie Joanna Karlik – Knocińska wprowadziła Gości w tematykę spotkania i zdradziła najbliższe plany wydarzeń w ramach Akademii Lagom. Grzegorz Urbański, PR & Communication Manager, zabrał uczestników w podróż „Od Malty do Torowej” przybliżając 20 lat współpracy Firmy Karlik z marką Volvo. Piotr Żuchowski, Dyrektor Sprzedaży w salonie przy ulicy Torowej, powiedział o najbliższych planach marki Volvo oraz zapowiedział premierę nowego modelu EX90, która odbędzie się online 9.11.2022 r.

Głównym punktem wydarzenia był wykład psychologa, autora książek, doradcy w zakresie społecznego rozumienia zjawisk psychologicznych, Miłosza Brzezińskiego, pod tytułem „Zaufanie podstawą dobrych relacji w biznesie”.

92 Po godzinach
zdjęcia : Firma Karlik

Sport & Fashion Camp w Weranda Home

zdjęcia : Chloe van Berkel

Sport&Fashion Camp zorganizowany przez Active4Woman to wyjątkowy event sportowo-modowy, który w połowie października odbył się w pięk nych wnętrzach Weranda Home. Camp to wydarzenie, podczas którego uczestniczki mogły skorzystać z zajęć jogi, spacerów z kijkami czy crossfitu.

O strefę beauty zadbała Sylvetka Atelier, a o strefę relaksu i masaży Bartek Kabsz z Koamiri. W ostatni wieczór Campu odbył się pokaz mody, podczas którego można było zobaczyć stylizacje takich marek jak Pozerki, Boskata, Optyk 1242, Kapello by Ann, Butik Vergelio, biżuteria PARTS, odzież od Agnieszki Kaźmierczak, bieli zna Avocado, Home spa od Eneduedesign czy H2TM. O kompozycje kwiatowe zadbała Natalia Werstak z Warsztat.Art, a o oprawę muzyczną dj Conrado z Mayer SOUND. Smakowych doznań dostarczyli: ŻUK Restaurant, Pracownia OVO, Tytka Fit, Vionelli Official.

Make Up modelkom i uczestnicz kom wykonały Ewelina Lemielewicz Make Up oraz Kasia Z Code of Look, natomiast o fryzury zadbała Kasia z Zaczarowanych Warkoczy. Całą imprezę prowadziły Karolina Wolska wraz z Kasią Bojanowską głów nym organizatorem i założycielem Active4Woman. Patron medialny objął „Poznański Prestiż”. Kolejna edycja już 23-26 marca 2023. Zapraszamy!

94 Po godzinach

Rozkosz Festiwal

zdjęcia : Materiały organizatorów

Rozkosz Festiwal to święto pozytywnej seksualności, którego celem była celebracja i afirmacja różnorodności, przyjemności i zdrowia seksualnego. Projekt to trzy dni warsztatów, prelekcji i wykładów specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego i seksualnego, artystów, badaczy, i edukatorów. Wydarzenie skierowane było do wszyst kich osób pragnących poszerzyć swoją wiedzę i doświadczyć nowych odcieni rozkoszy. Podczas festiwalu można było poddać się bezpłatnym testom na HIV, Kiłę i HPV. Dla organizatorek element profilaktyki zdrowia był niezwykle ważny. Za rok odbędzie się druga edycja Rozkosz Festiwalu. Wydarzenie ma wpisać się w kalendarz imprez organizowanych co roku w Poznaniu.

95 Po godzinach

Firm

edukuje

TWÓJ BIZNES naszym priorytetem

zdjęcia : Materiały organizatorów

Kolejny raz odbyło się spotkanie biznesowe Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska. Tym razem w siedzibie Wielkopolskiego ZPN, łącząc przy tym dwa środowiska – biznesu i sportu. Przedsiębiorcy ponownie przekonali się jak dużą wartość mogą wnieść rozmowy i integra cja wśród ludzi o podobnym spectrum działania.

Po przedstawieniu projektu PKB Wielkopolska dla nowych firm, które w licznym gronie pierwszy raz pojawiły się na spotkaniu, nadszedł czas na pytania „czego jako firma dziś potrzebujesz?”

„Poszukuję kontaktu do działu… w firmie…” „Jestem w trakcie rozwoju… i potrzebuję rekomendacji firmy z branży…”

To tylko przykład komunikatów, które w bezpośredni sposób wyartykuowali przedsiębiorcy na spotkaniu. Warto dodać, że dzięki temu niektórzy z nich już są w trakcie realizacji lub zostały rozpo częte rozmowy, które przybliżają osiągnięcie celu.

Na tym polega właśnie zamysł tworzenia przestrzeni dla firm na spotkaniach PKB Wielkopolska. Dziękujemy uczestnikom za aktywność i otwartość!

96 Po godzinach
Polski Związek
Deweloperskich
zdjęcia : Materiały organizatorów K westie związane ze stosowaniem ustawy o ochro nie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym szczegółowo omówiono podczas szkole nia Grupy Prawnej Polskiego Związku Firm Deweloperskich w Poznaniu w dniu 29 września 2022 r. w hotelu Novotel. Zestawienie najistotniejszych zmian omówili Przemysław Dziąg – radca prawny PZFD oraz Michał Kijewski – radca prawny Kancelaria Graś i Wspólnicy Sp. K. (członek wspierający PZFD). W treści ustawy zawarto wiele nowych wytycznych, do których branża deweloperska winna się stoso wać. Podczas szkolenia szczególne zainteresowanie budziły tematy dotyczące zmian w obszarze rachun ków powierniczych, kar finansowych nakładanych na deweloperów czy nowej procedury odbiorów lokali. Omówiono również m.in. zakres Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego, nowy prospekt informacyjny, waloryzację ceny i przepisy przejściowe. Szereg pytań, jaki pojawił się ze strony uczestników szkolenia, świadczy o priorytetowej potrzebie organizowania spotkań merytorycznych. Pamiętajmy, że wykwalifikowana kadra PZFD służy swoim doświadczeniem dla wsparcia deweloperów w ich codziennej pracy.

Articles inside

Fotorelacja z wydarzeń

16min
pages 86-113

Zapowiedzi

18min
pages 76-85

BASIA CICHOWICZ, salonwakacji.pl Czas by zrealizować American Dream

6min
pages 72-75

PRZEMYSŁAW WICHŁACZ Jakub Wesołowski

4min
pages 68-69

RANGE ROVER EVOQUE Victoria, Vogue, eVoque

4min
pages 70-71

SŁAWEK KOMIŃSKI, MINE WINE Valpolicella

2min
pages 64-65

EWA PAJOR Z Konina do Ligi Mistrzyń

4min
pages 66-67

MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik

2min
pages 62-63

RADEK TOMASIK Cicha woda brzegi rwie – Silent Twins

3min
pages 60-61

RECENZJA MARTY SZOSTAK Z miłości do namiętności, recenzja płyty „Color Aires” zespołu Bandonegro

2min
pages 58-59

STANISŁAW ALEKSANDROWICZ

9min
pages 54-57

INWESTYCJE WIELKOPOLSKI

1min
pages 52-53

RAPORT Agata Krzesińska, Konimpex-Invest i Mateusz Jakubowicz, Savills

5min
pages 50-51

BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI Dlaczego odkładamy rozmowy o sukcesji z dziećmi na później?

2min
pages 48-49

Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k. Jak legalnie wyciąć drzewo? Część 2: Zgłoszenie wycinki

3min
page 47

WALCZAK & WASILEWSKA ADWOKACI Pivot prawny w branży medycyny estetycznej

2min
page 46

ANNA GEISLER-JANKOWIAK KLINIKA ESTETYKI CIAŁA Peptydem bij w menopauzę!

2min
pages 44-45

paARTs JEWELRY Be a pART of… lagom

2min
pages 42-43

NATALIA WERSTAK, Warsztat.art Stawiam na lokalnych dostawców

5min
pages 36-37

ŁUKASZ WALTER

7min
pages 20-23

Plac Wolności

8min
pages 8-13

TEATR NOWY W POZNANIU 100-lecie

4min
pages 24-25

AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA Nie boję się języka

11min
pages 30-33

TOMEK TOMKOWIAK Skazany na raj

6min
pages 26-29

MONIKA MARDAS-BRZEZIŃSKA

10min
pages 14-19

UNIA WIELKOPOLAN Wawrzyny Pracy Organicznej

3min
pages 34-35
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.