Magazyn MNB - Jesień 2014

Page 1

MAGAZYN MnB

REDUKCJA SZKOD ZDROWIE POLITYKA NARKOTYKOWA JESIEŃ 2014 MAGAZYN MNB

ISSN 2082-2588

LGIN DER SHU ALEKSARN ZESTNY DOPALACZY OJCIEC CH

PSYCHOZA ROZPRAWA

CANDIS

E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y

JESIEŃ 2014


63

MAGAZYN MnB

www.magazynmnb.pl

KONTAKT: m magazynmnb@gmail.co ADRES: ul. Św. Katarzyny 3 31-063 Kraków REDAKCJA: Grzegorz Wodowski NICY: STALI WSPÓŁPRACOW ik rtn Ba Magdalena Jowita Fraś Krzysztof Grabowski Mateusz Klinowski Maciej Kubat Adam Nyk Paweł Siłakowski ULTACJE TŁUMACZENIA I KONS E: JĘZYKOW Dominika Braithwaite KOREKTA JĘZYKOWA: Katarzyna Krzykawska DRUK: Drukmar WYDANE PRZEZ: ’93 Stowarzyszenie JUMP ZE ŚRODKÓW: Krajowego Biura ds. manii Przeciwdziałania Narko PROJEKT OKŁADKI: Grzegorz Wodowski

[

3 HISTORIA Ojciec wszystkich dopalaczy WODOWSKI ....5 NOWE NARKOTYKI Wszystko co chcielibyście wiedzieć ... 11 ZZA KRAT Refleksje zza kratek WŁODARCZYK ... 23 PRAWO Rozprawa GRABOWSKI / DZIEDZIC ... 28 POLITYKA NARKOTYKOWA Społeczny kompromis WODOWSKI ... 33 POLITYKA NARKOTYKOWA Jak konopie rosną w Europie WECK ... 35 LECZENIE CANDIS. Na palące problemy MAGRETA ... 38 U PSYCHIATRY Psychoza MILAN ... 44 UPSSS... Drogie narkotyki ... 44 NARKOKOSMOS Substytucyjny ratler FRAŚ ... 56 PODRÓŻE Petersburg by bus SIŁAKOWSKI ... 58 KOŃCÓWKA Tabletki chińskiego przebudzenia ... 62 WSTĘP Modyfikacja modyfikacji WODOWSKI ....

]

, PROBLEMÓW Ą NARKOTYKÓW CZ TY NIE DO TE AR ZAW E ICH UŻYWAJĄ. MATERIAŁY TU YCH YCH OSÓB, KTÓR SZ ZN NA EC M OŁ LE SP CE I . ZDROWOTNYCH IA NARKOTYKÓW TOWANIE POSTAW, AN YW UŻ DO KOGO ZTAŁ NAKŁANIAMY NI NIE WIEDZY I KS RKOTYKÓW UPOWSZECHNIA NA ST YM JE ĄC JI AJ AC IK YW PUBL OSOBOM UŻ GĄ CZEŃSTWO. MO IE PO ZP E BE ÓR I KT ZDROWIE AĆ OW CH ZA M KI I ICH BLIS

Odpowiedzią miały być tzw. preparaty antyopiumowe, projektowane w celu leczenia uzależnienia od opium, różnego rodzaju tabletki, płyny, proszki i inne formy medykamentów sprzedawane w fantazyjnych opakowaniach. Produkowano je zarówno w Chinach, jak i poza granicami. Nosiły równie wymyślne nazwy: „Tabletki zmartwychwstania”, „Tabletki chińskiego przebudzenia”, „Lekarstwa z nieba”, „Natychmiastowe wyleczenie” czy „Uniwersalne zbawienie”. Brak było wówczas dostatecznej wiedzy naukowej na temat leczenia uzależnień, a uzależnienie od opium nie było tu wyjątkiem. Lekarze eksperymentowali z różnymi lekarstwami i ich kombinacjami. Preparaty te w większości stanowiły mieszanki chininy i strychniny (wyciągu z krzewu nux vomica). Czasem pojawiał się tam fosfor, czasem wyciąg z beladonny. Oczywiście efektywność tych leków była mała, albo żadna, ale niosły ze sobą niewątpliwie silny efekt placebo. Trudność w praktycznym ich stosowaniu stanowiła dość wysoka cena, głównie za sprawą drogiej chininy. Zastępowano ją więc innymi, tańszymi i równie nieprzydatnymi składnikami: kamforą, cynamonem, imbirem, a nawet sproszkowaną papryką czy pieprzem cayenne. Nieco bardziej skuteczne, przynajmniej w stopniowej detoksykacji były te preparaty antyopiumowe, które zawierały... opium i jego pochodne. Te również były dystrybuowane i używane przez misjonarzy pro-

Końcówka

wadzących schroniska dla uzależnionych. Niektóre z nich nosiły nazwę „Opium Jezusa”. Jednak mimo tak świątobliwego określenia, China Medical Missionary Association potępiało stosowanie tych środków, apelując do wiernych, aby ich nie zażywali. Stosowane w zachodnich krajach Laudanum, czyli nalewka zawierająca ok. 10% opium, także trafiała do Chin jako lekarstwo na uzależnienie od opium. Misjonarze mający za sobą przygotowanie medyczne zdawali sobie sprawę, że zawiera ono morfinę i inne pochodne opium. Chińskie laudanum zawierało dodatkowo miętę oraz wyciąg z gorzkodrzewu, co miało dodatkowo zwiększać efektywność. Niektórzy misjonarze, również ci z przygotowaniem medycznym wychodzili z założenia, że lepszą drogą do uwolnienia się z uzależnienia od opium będą metody niefarmakologiczne. Wielu z nich stosowało metodę leczenia polegającą na wycofaniu narkotyku i zapwnieniu choremu odpowiedniego odżywiania się. I, o dziwo, często metoda ta okazywała się skuteczna. Uzależnieni, którzy wcześniej wydawali pieniądze głównie na zakup opium, niewiele troszcząc się o jedzenie, teraz – w trakcie terapii odzyskiwali siły witalne i przynajmniej przez jakiś czas powstrzymywali się przed powrotem do nałogu. Na postawie: Kathleen L. Lodwick Crusaders Against Opium: Protestant Missionaires in China, 1874-1917 (GW)

Zdrowy, młody Chińczyk (po lewej stronie ryciny) to ktoś, kto jeszcze nie pali opium. Zaczynając go używać przeciska przez fajkę do palenia i wychodzi z niej jako zniszczony starzec. W tekście zawarta jest informacja, że opium pochodzi z Indii i stamtąd trucizna płynie do Chin.


3

Wstęp

Modyfikacja modyfikacji czyli koniec świata narkotyków Grzegorz Wodowski

Zastanawiam się, kiedy ostatnio spotkałem kogoś w ciągu heroinowym, lub jakimś innym, czysto opiatowym? I nie był to metadon. Nie pamiętam. Tradycyjne narkotyki zniknęły, a ich miejsce zajęły syntetyczne fenyloetyloaminy, katynony, kannabinoidy, tryptaminy, benzofurany i dysocjanty. Uff! Mogę wyliczać, bo mam to na co dzień. Już właściwie przyzwyczaiłem się, że jeśli dopytuję kogoś o używanie narkotyków w ciągu ostatniego roku, to zaraz usłyszę albo wyszukane nazwy związków chemicznych lub ich skróty, albo głupawe nazwy handlowe w rodzaju „Młot Thora”. Lub te zupełnie debilne („Lord Koks”), czy ordynarne („Chujnia”). Wojna z narkotykami wreszcie okazała się skuteczna. To, co zdarzyło się w ciągu ostatnich lat pokazało, jak wymyślona dawno temu w Ameryce strategia jest w stanie rzeczywiście ograniczyć podaż narkotyków. Lecz jednocześnie pokazało jak efekty tego są przeciwskuteczne. Dlaczego? Bo o wszystkim decyduje popyt, a ten nie maleje. Na dodatek w sukurs narkobiznesowi przyszły nowe technologie. Nie ma już też dilerów. Ich miejsce zajęły witryny internetowe, hot pointy, a nawet sex shopy. Dilerem jest co najwyżej listonosz doręczający bez większych emocji zamówione w Internecie narkotyki. Oczyma wyobraźni widzę go skutego kajdankami, a przy nim funkcjonariuszy przeszukujących torbę z emblematem Poczty Polskiej, wysypujących z niej zgrabnie zapakowane przesyłki z napisem „produkt laboratoryjny” lub coś w tym stylu. Mimo, że pracownik poczty od rana zdążył rozprowadzić kilkadziesiąt gramów jednego ze 114* zdelegalizowanych kilka dni wcześniej syntetyków, w jego torbie zostało tego jeszcze wystarczająco dużo, aby postawić mu zarzuty i przykładnie ukarać.

400 300 200 100

08*

09

10

11

12

13

0

Skumulowana ilość nowych substancji psychoaktywnych zidentyfikowana na całym świecie w latach 2008-2013. Źródło: UNODC

*lub wcześniej


Magazyn MNB

4 Ale czy to technicznie możliwe? Jak właściwie panowie w mundurach mają ocenić, czy substancja znaleziona w torbie to właśnie metoksetamina z grupy arylcyclohexylamin, a nie benzofuran – 5 MABP lub 4-HO-MET, tryptamina zwana potocznie Mahometem? Na oko wyglądają tak samo. – No dobrze, weźmiemy kontrabandę na komisariat i tam potraktujemy ją testem. Kłopot w tym, że na komisariacie, owszem testy są, ale ich ostatni upgrade zakończył się na metamfetaminie i MDMA. – Wyślemy to świństwo do laboratorium! Niech tam sprawdzą, czym jest ten biały proszek i te kolorowe kapsułki z napisem „party drugs”! Tymczasem z zamyślenia wyrywa mnie narzekanie komendanta policji w TV. Mówi właśnie o tym, że brakuje pieniędzy na paliwo do radiowozów. Więc zamiast rozbijać się radiowozami funkcjonariusze będą jeździć rowerami, żeby zaoszczędzić na kosztowne ekspertyzy laboratoryjne. Stop! Przecież i tak nie ma żadnej gwarancji, że laboratorium dysponuje odpowiednimi markerami do identyfikacji danej substancji. A ten sprytny listonosz mógł mieć przecież nową, zmodyfikowaną w ubiegłym tygodniu substancję, która nie jest (jeszcze) kontrolowana przez państwo. Weźmy taki mefedron. Dopiero co się pojawił, a już jest starym narkotykiem, którego zastąpiły jego modyfikacje. A modyfikacje zostały zastąpione przez modyfikacje modyfikacji.

Syntetyczne kannabinoidy (28%) Katynony (25%)

Fenyloetyloaminy (17%) Piperazyny (9%) Naturalne (7%) Typ ketaminy (4%) Inne (10%) 2008-13 Procentowy udział różnych typów nowych substancji psychoaktywnych. Źródło: UNODC

Więc co z tym listonoszem? Zamiast puścić go z torbami, trzeba puścić go z torbą i jej zawartością. A on solidnie wywiąże się ze swoich obowiązków i dostarczy towar do odbiorcy. Funkcjonariusze natomiast przestaną eksperymentować i zatrzymają kogoś z czymś, co bez żadnych wątpliwości będzie marihuaną. Nie będzie potrzeby nawet tego badać, prokurator zaproponuje sprawcy dobrowolne poddanie się karze, a ten się zgodzi. Wykrywalność zostanie utrzymana na przyzwoitym poziomie, a za zaoszcędzone środki kupimy paliwo do radiowozów i poczucie tego, jak skutecznie walczymy z narkomanią. *Tyle właśnie nowych substancji psychoaktywnych ma zostać wpisanych do wykazu środków kontrolowanych.


5

Historia

Nie żyje Aleksander Shulgin. Dla rodziny i przyjaciół „Sasha”, a dla wszystkich innych „Ojciec Chrzestny Ecstasy”. Pomimo ponad półwiecznej kariery naukowej najwięcej uznania zyskał za swoją pracę nad MDMA, narkotykiem, którego nie wymyślił.

Ojciec wszystkich dopalaczy

Shulgin zmarł 2 czerwca w wieku prawie dziewięćdziesięciu lat. Ten amerykański biochemik i psychofarmakolog zsyntetyzował i przebadał osobiście ponad 230 związków psychoaktywnych. Głównie po to, aby ocenić ich psychodeliczny potencjał. Jak się okazuje, jego prace stały się fundamentalne dla czegoś, z czym dopiero dzisiaj świat ma poważny kłopot: dla nowych substancji psychoaktywnych.

PLACEBO Urodził się 17 czerwca 1925 roku w Berkeley w Kalifornii. Jego ojciec, Teodore S. Shulgin był rosyjskim emigrantem. Oboje rodzice Sashy pracowali jako nauczyciele w szkołach publicznych, zadbali również o dobrą edukację syna. Nic więc dziwnego, że młody Aleksander już w wieku 16 lat trafił na Uniwersytet Harvarda, gdzie postanowił studiować chemię organiczną. W 1943 roku przerwał studia i jak tysiące rówieśników, zaciągnął się do wojska, do US Navy, marynarki Stanów Zjednoczonych. Pod koniec wojny, jeszcze w trakcie służby, przydarzyła mu się paskudna infekcja kciuka, a wraz z nią pewien incydent, który zainteresował Shulgina psychofarmakologią. Po operacji kciuka pielęgniarka poleciła pacjentowi wypić rozpuszczony w soku pomarańczowym środek nasenny. Lekarstwo zadziałało i Shulgin zapadł w głęboki sen. Dopiero następnego dnia po przebudzeniu powiedziano mu, że żadnego leku w soku nie było – a to, co zadziałało to efekt placebo. Wtedy właśnie Shulgin przekonał się, jak ważna dla doświadczenia narkotycznego jest świadomość i nastawienie umysłu.

ZDJĘCIE: JON HANNA

Grzegorz Wodowski


Magazyn MNB MDMA jest potencjalnie niebezpieczną substancją. Przedawkowanie środka może prowadzić do tragicznych skutków w postaci złośliwego zespołu neuroleptycznego, a w konsekwencji do śmierci. Szczególnie szkodliwe może być dla osób z zaburzeniami pracy serca, a także dla chorych na epilepsję i cierpiących na astmę. Badania sugerują również, że długotrwałe stosowanie ecstasy może prowadzić do problemów z pamięcią i do depresji.

6 KATALIZATOR Po wojnie Sasha wraca ze zdrowym już kciukiem do Kalifornii i kontynuje przerwane studia, aby w 1954 roku uzyskać tytuł doktora w biochemii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Jakiś czas później, na tej samej uczelni habilituje się w dziedzinie psychiatrii i farmakologii. W tym okresie nieustannie eksperymentuje z psychodelikami, a zdobyte w ten sposób doświadczenia w dużym stopniu wyznaczają jego cele naukowe. Shulgin, od początku był przekonany, że substancje psychoaktywne są jedynie katalizatorem pozwalającym na podróże w głąb własnego umysłu. Bo jeśli jakiekolwiek objawienie zostało spowodowane przez „ułamek grama białej substancji, to w żaden sposób nie można twierdzić, że wspomnienia były zawarte w tej białej substancji”. Było dla niego jasne, że cały wszechświat jest zawarty w umyśle i duchu.

EKSPERYMENTY NA SOBIE

W latach 80-tych MDMA stało się niezwykle popularnym narkotykiem rekreacyjnym. Pomimo, że zostało później zdelegalizowane i tak pozostało nadal popularne. MAPS (Mul�disciplinary Associa�on of Psychedelic Studies) zajmuje się badaniem terapii wspomaganej przez MDMA w leczeniu stresu pourazowego, jak również w leczeniu lęku społecznego u autystycznych dorosłych. Szef tej organizacji, Rick Doblin przewiduje, że do roku 2021, MDMA zostanie zatwierdzony w leczeniu PTSD.

Mimo, że psychofarmakologia stała się prawdziwą życiową pasją Shulgina, to na razie postanowił zarabiać na chleb w firmie Dow Chemical Company. Tej samej, która produkowała napalm i Agent Orange na potrzeby wojny w Wietnamie. Przełomowym momentem dla kariery Shulgina było opracowanie pierwszego biodegradowalnego pestycydu, który pod nazwą Zectran trafił do sprzedaży na początku lat 60-tych i przyniósł koncernowi Dow niebagatelne zyski. Firma doceniając osiągnięcia Shulgina daje mu zupełną swobodę w prowadzeniu eksperymentów, co ten skwapliwie wykorzystuje konstruując nowe narkotyki. Zmodyfikowane substancje testuje sam na sobie badając ich psychodeliczny wpływ na ludzki umysł. Mniej lub bardziej naukowe periodyki pełne są opracowań Shulgina. Nature, Journal of Analytic Toxicology, Journal of Medicinal Chemistry, Journal of Organic Chemistry, Journal of Pharmacy and Pharmacology, Journal of Psychedelic Drugs, Psychopharmacology Communications pełne są publikacji Shulgina.. Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy w połowie lat 60-tych i amerykańską opinię publiczną coraz bardziej niepokoi zjawisko narkomanii. Strach ten zręcznie podsycają agencje rządowe domagające


7

Historia

się wyższych budżetów, politycy i prasa brukowa. W tej sytuacji dyrekcja Dow zwraca się do Shulgina, aby jego publikacje naukowe na temat narkotyków nie były łączone z firmą, w której nadal pracuje.

Shulgin i tak postanawia rozstać się z Dow Chemical Campany i zostaje niezależnym konsultantem. Przez dwa lata studiuje neurologię na Uniwersytecie Kalifornijskim prowadząc jednocześnie zajęcia ze studentami m.in. w General Hospital w San Francisco. W tym okresie zostaje powołany na biegłego sądowego, a od czasu do czasu przeprowadza na zlecenie prokuratury ekspertyzy chemiczne substancji psychoaktywnych. Shulgin robi to na tyle dobrze, że Drug Enforcement Administration (DEA) honoruje go licznymi nagrodami. Ale najcenniejszą gratyfikacją, a zarazem przywilejem wynikającym ze współpracy z DEA jest dla Shulgina... licencja na narkotyki.

EROWID

LICENCJA

Rok 2001. Shulgin w swoim laboratorium na “Farmie” w Lafaye�e, Kalifornia. Powyżej laboratorium z zewnątrz.

Współpraca uczonego z DEA kwitnie. Aby móc pracować nad badaniami dotyczącymi substancji kontrolowanych przez prawo federalne, agent Shulgin potrzebuje odpowiednio wyposażonego laboratorium analitycznego. Licencja, którą dysponuje umożliwiała mu w praktyce syntetyzowanie i co za tym idzie, posiadanie dowolnego narkotyku. Shulgin skrzętnie korzysta z tej swobody. Żeby móc pracować wydajniej i niekoniecznie oddzielać życie zawodowe od prywatnego, zakłada przydomowe laboratorium na terenie swojej posiadłości w Lafayette w Kalifornii. Mały budynek sąsiadujący z domem przekształcony zostaje w laboratorium, dając uczonemu wiele wygody i naukowej niezależności. W nim też Shulgin dokonuje większości odkryć. Na miejscu bada też organoleptycznie psychoaktywne skutki opracowywanych substancji.

ZAPOMNIANY NARKOTYK Wbrew utartym opiniom Shulgin nie wymyślił ecstasy, a jednak narkotyk ten nierozerwalnie jest związa-

SCOTT HOUSTON/SYGMA/CORBIS

FARMA


ARCHIWUM

Magazyn MNB

„Dirty Pictures” (2010) wyreżyserowany przez É�enne Saureta film o życiu i twórczości naukowej Shulgina prezentuje jego odkrycia na tle motywacji i przekonań dotyczących tego, jaką rolę mogą pełnić substancje psychoaktywne odkrywaniu zawiłości ludzkiego umysłu.

Najwyższy stan związany z działaniem psychodeliku w skali ocen Shulgina (Shulgin Ra�ng Scale) to „plus cztery” (++++). Transcendentalny stan, który może być nazwany „szczytem doświadczenia”, „doświadczeniem religijnym”, „stanem samadhi” itp., w zależności od kultury, to stan błogości, mistyki, uczestnictwa zarówno z wewnątrz, jak i na zewnętrz. Stan niekoniecznie powtarzalny przy następnym spożyciu tego samego środka.

8 ny z jego nazwiskiem. Niewątpliwą zasługą Shulgina w jego psychoaktywnych poszukiwaniach było opracowanie nowej syntezy empatogenu i dostrzeżenie w nim potencjału terapeutycznego. Wcześniej MDMA, mimo długiej historii, pozostawało zupełnie nieznane. Zsyntetyzowane po raz pierwszy w 1912 roku przez niemiecką firmę Merck, nie miało żadnego zastosowania, na dodatek patent skutecznie ograniczał produkcję substancji. Odkrycie Shulgina zmieniło jedno i drugie. Nowa droga syntezy wykluczała jakiekolwiek roszczenia ze strony Mercka, a zaprzyjaźniony z Sashą psycholog, Leo Zeff niezwłocznie zaczął stosować niewielkie dawki MDMA w ramach prowadzonej praktyki terapeutycznej. Zeff, widząc, że narkotyk pomaga pacjentom podczas sesji w przełamywaniu barier psychologicznych tak, że zaczynają oni lepiej współpracować z terapeutą, postanawia propagować wykorzystanie MDMA i proponuje tą metodę również innym psychologom. Wśród entuzjastów MDMA jest Laura Ann Gotlieb, przyszła współpracowniczka i żona Shulgina. Jest rok 1978, gdy Sasha i Ann spotykają się po raz pierwszy, 3 lata później są małżeństwem.

SKALA OCEN WG. SHULGINA Aleksander Shulgin przetestował na sobie setki, jeśli nie tysiące różnych substancji, nie zawsze psychoaktywnych. Zwykle przyjmował niewielkie dawki, a następnie powiększał je szukając w ten sposób ich działania psychodelicznego. Oprócz samodzielnych eksperymentów, regularnie testował konstruowane przez siebie substancje z grupą przyjaciół zaprawionych w psychodelicznych bojach. Zmierzając do jak największego zobiektyzowania obserwacji, Sasha opracował odpowiednie kryteria oceny narkotyków. Ranking ten, znany jest jako Shulgin Rating Scale i zawiera szczegółowy słownik służący opisaniu wzrokowych, słuchowych, fizycznych i innych doznań będących skutkiem działania substancji psychoaktywnych.

DROBNE RÓŻNICE Wśród substancji pozostających w kręgu zainteresowań naukowych Shulgina szczególną uwagę należy zwrócić na fenyloetyloaminy i tryptaminy oraz całą masę ich analogów. Zdaniem Shulgina, istnieje niemalże nieskończony szereg drobnych zmian chemicznych,


które decydują, w jaki sposób substancje te oddziaływają na ludzi i jakich przeżyć dostarczają. Nie mniej istotnymi czynnikami w tym równaniu były dla Shulgina takie elementy, jak osobowość zażywającego i sytuacja, w której użycie substancji ma miejsce. Swoje obserwacje, a także relacje innych osób Shulgin skrzętnie rejestrował, co pomagało mu później w publikowaniu obiektywizowaniu raportów z psychodelicznych podróży.

KSIĄŻKI KUCHARSKIE W roku 1992 Sasha i Ann Shulginowie publikują „PiHKAL – Phenethylamines I Have Known and Loved: A Chemical Love Story” (Fenyloetoloaminy, które poznałem i pokochałem: historia chemicznej miłości). Książka zawiera m.in. szczegółowe opisy syntezy i działania fenyloetyloamin. Kolejna książka Shulginów, „TiHKAL - Tryptamines I Have Known and Loved: A Continuation” (Tryptaminy, które poznałem i pokochałem: Kontynuacja) opublikowana pięć lat później, prezentuje ich prace w zakresie psychoaktywnych tryptamin. W opinii szefów DEA, obie książki były „bardzo kucharskie pod względem prezentowania sposobów produkcji nielegalnych narkotyków”. Agenci DEA wielokrotnie napotykali na nie lub ich kopie podczas akcji likwidowania tajnych laboratoriów produkujących narkotyki. Zawarte w ksiąkach opisy służyły i po dziś dzień służą instruktażem w produkcji substancji o działaniu psychoaktywnym.

NALOT Sprawy nie zawsze toczyły tak, jakby życzyło tego sobie psychodeliczne małżeństwo Shulginów. W 1994 roku, dwa lata po publikacji PiHKAL, amerykańskie służby antynarkotykowe dokonały nalotu na „farmę”. W przydomowym laboratorium znaleziono wiele próbek substancji nieznanego pochodzenia, co było niezgodne z warunkami licencji, którą Shulgin otrzymał od DEA. Agencja zażądała jej zwrotu. Naukowiec został także ukarany grzywną w wysokości 25 tysięcy dolarów. Pomimo tej wpadki, Shulginowie nie rezygnują z dalszych prac nad rozwojem nowych substancji psychoaktywnych. Teraz jednak starają się działać w granicach prawa.

Historia Pochodne fenyloetyloaminy opisane w PiHKAL to bardzo duża grupa substancji, spośród których wiele ma działanie stymulujące, empatogenne bądź psychodeliczne. Niektóre wykazują się więcej niż jedną z tych właściwości. Wśród bardziej znanych pochodnych fenyloetyloaminy jest amfetamina (stymulant), MDMA (empatogen) czy meskalina (silny psychodelik). Są wśród nich także pochodne katynonu (posiadają rdzeń z fenyloetyloaminy), spośród których wywodzi się wiele z tzw. dopalaczy czy research chemicals.

ARCHIWUM

9

Tryptamina to związek występujący powszechnie w organizmach żywych (m.in. serotonina i melatonina). Możliwa jest także synteza i modyfikacja tryptamin. Część tryptamin wykazuje silne działanie psychoaktywne np. DMT czy AMT. Tryptamina wchodzi też w skład większych, bardziej skomplikowanych cząsteczek, jak LSD. Pochodne tryptaminy mogą powodować pobudzenie, poprawę nastroju, efekty wizualne oraz zmiany percepcyjne. Substancje zostały szczegółowo opisane w TiHKAL.


Magazyn MNB

10 NARKOTYKI SHULGINA Portal Mixmag, dedykowany muzyce tanecznej i publiczności klubowej wylicza 12 najważniejszych substancji wymyślonych/zsyntetyzowanych, a potem zażytych przez Shulgina.

WWW.SHULGINRESEARCH.ORG

Ze zrozumiałych względów, jako pierwsze pojawia się MDMA. Następne jest MDA – silny psychodelik, po którym „niektórzy próbowali siadać na wyimaginowanych sofach ustawionych na parkiecie”. Potem na liście pojawia się ALEPH 1, o którym Shulgin napisał w swoim notatniku: „Nie mów nikomu o tym środku. Nie będzie można go zidentyfikować i być może nigdy go nie zniszczą…”.

WWW.SHULGINRESEARCH.ORG

Ann i Aleksander Shulginowie byli małżeństwem przez 33 lata. Wspólnie pracowali i razem testowali nowe substancje.

Kolejny, to pochodna tryptaminy o nazwie DIPT, która „pewnego dnia będzie pomocna w leczeniu słuchu”, ponieważ „daje wgląd w dopływające do uszu dźwięki”. Z kolei 5-MEO-DIPT to coś w rodzaju wybuchowej Viagry. MMDA sprawia, że „pod zamkniętymi powiekami pojawiają się filmy w 3D”. Potem mamy Magical Half Dozen i Meskalinę, która zamiast w kaktusie wykiełkowała w szopie-laboratorium. Następny w kolejce to DOM. Ten dla odmiany zapełnił szpitale psychiatryczne hipisami. Potem jest 2C-E „do tropienia własnych demonów i zmiany na lepsze”. Następnie podobnie działający 2C-T-2. I wreszcie 2C-T-7 okrzyknięty w Japonii zabójcą, podczas gdy ofiary brały go bez opamiętania wspomagając się dodatkowo innymi narkotykami. Listę zamyka 2C-B „najbardziej stymulujący erotycznie” środek Shulgina.

R.I.P.

Na podstawie: h�p://www.shulginresearch.org h�ps://www.erowid.org http://www.mixmag.net

Pod koniec długiego życia Shulgin doświadczył wielu problemów zdrowotnych. W wieku 82 lat doznał udaru mózgu. Potem pojawiły się objawy demencji związanej z wiekiem, a na początku tego roku stwierdzono u niego nowotwór wątroby. Ostatnie lata życia spędził w swoim domu w Północnej Kalifornii, wspierany przez rodzinę i przyjaciół. Otoczony bliskimi Aleksander Shulgin zmarł o piątej po południu 2 czerwca 2014 roku.


11

Nowe narkotyki

Podejmujemy się próby przeglądu zjawiska nowych substancji psychoaktywnych na tle historycznych, prawnych i społecznych uwarunkowań, które bezwzględnie wpływają na fenomen tak ogromnego zainteresowania tymi środkami w ostatnich latach.

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o nowych substancjach psychoaktywnych, ale nie macie kogo zapytać. Część I modyfikacja ocena

OMINĄĆ PRAWO Nowe substancje psychoaktywne to środki, które pojawiają się głównie w celu ominięcia luk prawnych w systemie kontroli narkotykowej. Na szybki wzrost liczby tych substancji wpłynęły badania Ann i Alexandra Shulginów nad fenyloetyloaminami i tryptaminami prowadzone w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Jak mogliście się o tym dowiedzieć z poprzedniego artykułu, Shulginowie dokonali syntezy i opisali ponad 200 substancji psychoaktywnych o działaniu psychodelicznym i entaktogennym. W ostatnim czasie pojawiły się takie związki, jak piperazyny, syntetyczne katynony i kannabinoidy, które były lub nadal są sprzedawane jako legalne alternatywy kontrolowanych substancji.

USTALENIA MIĘDZYNARODOWE W celu ułatwienia stanowienia prawa na poziomie międzynarodowym powstał termin „nowe substancje psychoaktywne”. Światowa Komisja ds. Polityki Narkotykowej wprowadziła ten termin do obiegu międzynarodowego w uchwale 55/1 z 16 marca 2012. Termin „nowe substancje psychoaktywne” (new psychoactive substances – NPS) otrzymał wcześniej definicję prawną nadaną przez Unię Europejską, wedle której oznaczał każdy nowy lek narkotyczny lub psychotropowy w postaci czystej lub w postaci preparatu, który nie był wymieniony w Jednolitej konwencji o środkach odurzających z 1961

reklama kontrola sprzedaż epidemia

Walka z rynkiem nowych substancji psychoaktywnych przypomina zmagania z dopingiem w sporcie. Przydatność zmodyfikowanej substancji jest oceniana w niewielkiej skali, przez małe grupy eksperymentujących użytkowników, następnie – w oparciu o Internet – odbywa się jej reklama i sprzedaż. Gdy konsupcja substancji osiąga skalę epidemii, obrót nią zostaje objęty kontrolą, a jej miejsce zajmuje następna modyfikacja.


Magazyn MNB

12 roku lub w Konwencji o środkach psychotropowych z 1971 roku, ale który mógł stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego porównywalne z zagrożeniami wiążącymi się z substancjami ujętymi w tych konwencjach. Taka właśnie prawna definicja jest również obecnie powszechnie stosowana przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA).

ARCHIWUM

STARE CZYLI NOWE

Szałwia wieszcza, której głównym składnikiem psychoaktywnym jest salwinoryna A, jest palona w postaci specjalnie spreparowanego ekstraktu z liści. Psychodeliczne efekty jej działania są bardzo silne, lecz trwają niezmiernie krótko. Najbardziej intensywny szczyt działania osiągany jest do ok. minuty i może potrwać co najwyżej dalsze 5 minut, a następnie stopniowo odurzenie opada. Podczas odurzenia osoba jest zupełnie poza kontrolą. Przeżywa wizje, które często wiążą się w jakiś sposób ze wspomnieniami. Może odczuwać też działanie zewnętrznych sił na jej ciało. Efekty działania mogą obejmować niekontrolowany śmiech, ale czasem też płacz. Od kilku lat posiadanie szałwii wieszczej w jakiejkolwiek formie jest w Polsce nielegalne.

Wytyczne EMCDDA, dotyczące systemów wczesnego ostrzegania, jasno określają, że termin „nowe” nie odnosi się do substancji nowo odkrytych, ale raczej takich, które „zaczęły być w ostatnim czasie używane w sposób nieodpowiedni”, ponieważ większość narkotyków, o które tu chodzi zostało stworzonych wiele lat temu. O badaniach nad wykorzystaniem piperazyn jako leków przeciwrobaczych wspominano w literaturze naukowej już w latach 50-tych XX wieku. Źródłem problemów zdrowotnych stały się one dopiero jednak w pierwszej dekadzie tego stulecia. Mniej więcej w tym samym czasie przyczyną problemów zdrowotnych w niektórych krajach Azji stała się ketamina, która została po raz pierwszy wytworzona w jeszcze w latach 60-tych. Mefedron zsyntetyzowano po raz pierwszy w 1929 roku, do ponownego „odkrycia” doszło w 2003 roku, a na rynek trafił dopiero pod koniec poprzedniej dekady.

NOWE ROŚLINY? Nowe substancje psychoaktywne to także specyfiki pochodzenia roślinnego, które istnieją od zawsze. Na liście nowych substancji psychoaktywnych pochodzenia roślinnego EMCDDA umieszcza między innymi szałwię wieszczą (Salvia divinorum) i khat (Catha edulis). A przecież w krajach Półwyspu Somalijskiego i Półwyspu Arabskiego psychoaktywne właściwości khatu znane są od stuleci. W Europie i Ameryce uważany jest on jednak za nową substancję, ponieważ jeszcze kilkanaście lat temu nie był tu szerzej znany. Podobnie jest w przypadku szałwii wieszczej, kratomu i niektórych rodzajów grzybów halucynogennych. Z kolei posługiwanie się określeniem substancji, które „zaczęły być w ostatnim czasie używane w sposób nieodpowiedni” powoduje, że większość niekontrolowanych substancji psychoaktywnych może


być traktowana jako NSP, ponieważ zawsze będą istniały kraje, w których dana substancja nie była wcześniej używana w sposób nieodpowiedni.

PALĄCY PROBLEM Konsumpcja NPS staje się zatem zjawiskiem globalnym. Spośród 103 krajów, w których informacje na temat nowych substancji psychoaktywnych były dostępne od grudnia 2013 roku, aż 94 zgłosiły pojawienie się takich substancji na ich rynkach. Stanowi to wyraźny wzrost w porównaniu z rokiem 2012. Nowe zgłoszenia pochodzą z krajów Europy (9 dodatkowych państw), Azji (7 dodatkowych państw) i Afryki (8 dodatkowych państw). W okresie od 2009 do 2013 roku liczba nowych substancji psychoaktywnych zwiększyła się ponad dwukrotnie i osiągnęła poziom 348! W chwili obecnej liczba nowych substancji psychoaktywnych znacznie przewyższa liczbę substancji kontrolowanych w skali międzynarodowej (gdzie znajdują się 234 substancje: 119 kontrolowane na mocy Jednolitej konwencji o środkach odurzających z 1961 roku i 115 na mocy Konwencji o środkach psychotropowych z 1971 roku). Wzrost ogólnej liczby tych substancji w okresie od sierpnia 2012 do grudnia 2013 był głównie związany z pojawieniem się syntetycznych kannbinoidów (stanowiących 50% odkrytych NPS), nowych pochodnych fenyloetyloaminy (17%), innych substancji (14%) oraz nowych syntetycznych katynonów (8%).

CO JEST NIELEGALNE? Badanie Eurobarometru przeprowadzone w 2011 roku na 12 tys. losowo wybranych młodych mieszkańcach Unii Europejskiej pokazało, że średnio około 2,9 miliona ludzi (4,8% badanych) w wieku od 15 do 24 lat eksperymentowało z legalnymi substancjami imitującymi działanie substancji nielegalnych. Tych wskaźników nie można ignorować, gdyż odpowiadają one jednej piątej skali zażywania konopi na przestrzeni całego życia (w badaniu z 2011 roku w tej samej grupie wiekowej). Definicja legalnych substancji imitujących działanie nielegalnych narkotyków, przyjęta w badaniu Eurobarometru, odnosi się do substancji psychoaktywnych, które nie są kontrolowane na poziomie państwowym. Ponieważ większa liczba substancji jest kontrolowana na szczeblu państwowym, niż

Nowe narkotyki Dużą popularność zyskały przed kilku laty pochodne piperazyny. Szczególnie dwa środki, które były sprzedawane w połączeniu: BZP (Benzylopiperazyna) oraz TFMPP (3-Trifluorometylofenylopiperazyna). Ich połączone działanie miało naśladować MDMA i tak też było reklamowane. Jednak oprócz tego, że działanie tych środków w dużym stopniu odbiegało od doznań po ecstasy (pobudzenie było silniejsze niż efekty psychodeliczne), to na dodatek powodowało więcej skutków ubocznych. Podczas odurzenia łatwo było wpaść w stan dezorientacji, niepokoju i rozdrażnienia. Bardzo długo po zażyciu mieszanki użytkownicy mieli problemy z zaśnięciem. Na „zejściu” przeżywali silne osłabienie i depresję. Przypisywanym tym środkom przypadkom zgonów zwykle towarzyszyło jednak spożywanie alkoholu lub innych narkotyków. Dzisiaj obie te substancje są w Polsce nielegalne. Nie mają też żadnych innych zastosowań niż jako środki odurzające.

ARCHIWUM

13


Magazyn MNB Spice i K2 oznaczają w skrócie syntetyczną marihuanę. Między innymi pod tymi nazwami handlowymi kryją się syntetyczne kannabinoidy z grup AM, HU, JWH i CP oraz ich mieszanki. Gotowy produkt jest mieszanką wysuszonego materiału roślinnego i substancji chemicznych o właściwościach przypominających działanie naturalnego THC. W odróżnieniu od tej prawdziwej, syntetyczna marihuana może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu użytkowników.

ARCHIWUM

Dlaczego? Przede wszystkim substancje te są wiele bardziej efektywne – działając na receptor CB1 w pełni go aktywują się (a nie częściowo, jak w przypadku marihuany). A że receptory CB1 znajdują się w różnych obszarach mózgu, ten atak jest totalny. Przedawkowanie JWH wygląda zupełnie inaczej niż „zła jazda” po marihuanie. Przypomina bardziej przedawkowanie amfetaminy. Organizm nie radzi sobie z „utylizowaniem” tych substancji, ponieważ nawet ich metabolity działają psychoaktywnie.

14 międzynarodowym, liczba legalnych substancji imitujących działanie nielegalnych narkotyków jest nieco niższa, niż liczba NSP. W związku z tym wskaźniki zażywania NSP w Unii Europejskiej mogą być w rzeczywistości nieco wyższe, niż sugerowane przez wskaźniki zażywania legalnych substancji imitujących działanie nielegalnych narkotyków. Z drugiej strony, wiele substancji sprzedawanych jako „dopalacze” może być uważanych za legalne przez konsumentów, mimo iż są one substancjami kontrolowanymi przez państwo, wobec czego odnotowywane wskaźniki zażywania legalnych substancji imitujących działanie nielegalnych narkotyków mogą być zbliżone do wskaźników zażywania NPS.

SYNTETYCZNE VS NATURALNE Od 1975 roku, w Stanach Zjednoczonych rokrocznie przeprowadzane jest badanie „Monitoring the Future”, którego celem jest zbieranie danych na temat zażywania narkotyków przez młodzież, studentów i dorosłych poniżej 50 roku życia. W 2011 roku po raz pierwszy pojawiło się w ankiecie pytanie dotyczące zażywania syntetycznych kannabinoidów (Spice i K2) w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie. Próba badanych z 2011 roku obejmowała ponad 46 tys. uczniów z 400 szkół średnich. Syntetyczne kannabiniody znalazły się w tym badaniu na drugim miejscu tuż za naturalnymi konopiami, które były najpopularniejszym narkotykiem zażywanym przez uczniów w ciągu ostatniego roku poprzedzającego badanie.

NA SYGNALE Raport Drug Abuse Warning Network ujawnił, że prawie 11,5 tys. z około ponad 2 mln interwencji pogotowia ratunkowego w związku z zażywaniem narkotyków w 2010 roku w USA dotyczyło syntetycznych kannabinoidów. Trzy czwarte wiązało się z pomocą udzielaną pacjentom w wieku od 12 do 29 lat i w większości przypadków nie była zażywana równocześnie żadna inna substancja. Średni wiek pacjentów, którym udzielano pomocy w związku z konsumpcją syntetycznych kannabiniodów to 24 lata, natomiast w przypadku konopi był to wiek 30 lat. Tak więc pomoc udzielana w związku z zażywaniem syntetycznych kannabiniodów dotyczyła młodszej grupy pacjentów: 75% interwencji dotyczyło osób w wieku 12–29 lat (z czego 33% pacjentów miało poniżej 17 lat). Dla porównania, 58% interwencji po-


gotowia ratunkowego w związku z zażywaniem naturalnych konopi dotyczyło pacjentów w wieku 12–29 lat (z czego jedynie 12% miało poniżej 17 lat).

MAŁO SZKODLIWA KETAMINA Ketamina jest pochodną kontrolowanej w skali międzynarodowej fencyklidyny (PCP), która znajduje się w tabeli II Konwencji z 1971 roku. Fenicyklidyna była stosowana jako dożylny środek znieczulający w latach 50-tych ubiegłego wieku, ale w 1962 roku została wycofana z lecznictwa ze względu na niepożądane działanie halucynogenne i wywoływanie delirium. Po wycofaniu, jej miejsce w medycynie zajęła ketamina. We wczesnych latach 70-tych ketamina była sprzedawana jako zamiennik fencyklidyny. Korzystanie z ketaminy jako nowej substancji psychoaktywnej zaczęło się w latach 1980-tych i 1990-tych. Komitet Ekspertów ds. Uzależnień WHO w 2003 roku wstępnie ocenił ketaminę, a w 2006 roku przeprowadził jej pełną ekspertyzę. Po rozpatrzeniu przedstawionych informacji na temat zagrożeń uznano, że są „one niewystarczające, aby wprowadzić ketaminę na listę substancji zakazanych” i poproszono o przedstawienie pełniejszej ekspertyzy. W 2012 roku Komitet podtrzymał wcześniejszą decyzję i zdecydował, że „kontrolowanie ketaminy na szczeblu międzynarodowym jest niewskazane”. Rosnące zaniepokojenie konsumpcją ketaminy jako NPS spowodowało, że Komisja Europejska również dokonała oceny ryzyka jej zażywania, lecz ponownie uznano, że kontrolowanie ketaminy na poziomie międzynarodowym nie jest właściwym posunięciem. Ketamina i fencyklidyna mają podobny sposób działania i wpływają na szereg głównych neuroprzekaźników.

ŻUCIE KHATU Krzak khatu (catha edulis) jest rośliną typową dla Półwyspu Somalijskiego i Półwyspu Arabskiego. Żucie khatu jest w tych regionach popularnym zwyczajem. Jego działanie psychoaktywne, związane jest z uwalnianiem się alkaloidów katynonu i katyny, które działają pobudzająco. Już pod koniec XVII wieku khat stał się znany w Europie, a trochę później zostały wyizolowane aktywne związki tej rośliny. Alkaloid o nazwie katin został po raz pierwszy opisany w 1887 roku, katyna – w 1930, a katynon – w 1975 roku.

Nowe narkotyki Ketamina jest psychodelikiem dysocjacyjnym. Działanie dysocjantów polega głównie na tym, że w dużym stopniu redukują one sygnały płynące z układu nerwowego do świadomości. Do tej grupy środków należą także fenicyklidyna (PCP) oraz dektrometorfan, szałwia wieszcza i sporo zupełnie nowych substancji (metoksetamina, metoksyfenidyna). Jako, że ketamina działa depresyjnie na układ nerwowy (spowalniają jego działanie) może – w przypadku przedawkowania – doprowadzić do zapaści oddechowej. W wyższych dawkach ketamina prowadzi do amnezji i z tej racji może posłużyć jako tzw. tabletka gwałtu.

ARCHIWUM

15

K-hole to slangowa nazwa stanu po użyciu sporej dawki ketaminy. Odurzenie powoduje uczucie zupełnego wykrzywienia sposobu, w jaki normalnie człowiek odczuwa swoje ciało, oddzielenia się od niego. Towarzyszące temu halucynacje, a czasem utrata poczucia tego, kim się jest zupełnie wyłączają odurzonego. Trudno nawiązać z nim w takim stanie jakikolwiek kontakt. Wspomnienia, jakie pozostaną później, będą bardziej zapamiętane jako wrażenia i przeżycia, niż dokładny przebieg odurzenia.


Magazyn MNB

16 W Europie i Ameryce Północnej khat był początkowo zażywany przez społeczności imigrantów z Etiopii, Kenii, Somali i Jemenu, ale w ostatnich latach jego konsumpcja wyszła poza te grupy społeczne. Khat wśród innych NPS był drugą najbardziej popularną w latach 2009-2012 substancją pochodzenia roślinnego po szałwii wieszczej. Catha edulis jest kontrolowane w niektórych krajach, ale nie jest kontrolowane na poziomie międzynarodowym, choć wyizolowany katynon i katyna znajdują się odpowiednio w I i II Tabeli Konwencji z 1971 roku.

SKUTKI KHATU W Jemenie tradycyjnie khat używany jest w sytuacjach towarzyskich, ale również w pracy, gdyż w dużej mierze likwiduje objawy zmęczenia, zwiększa uwgę i spostrzegawczość. Tym samym jego konsumpcja wykazuje duże podobieństwo do używania liści koki przez południowoamerykańskich Indian. Żucie lisci khatu to przede wszystkim męski zwyczaj, chociaż kobiety też go zażywają. Robią to jednak we własnym towarzystwie, w przeznaczonych do tego pomieszczeniach. Dzieci zaczynają żuć khat dość wcześnie, bo nawet w wieku 10 lat. Aby uniknąć niektórych schorzeń, osoby często zażywające khat spożywają duże ilości masła i miodu.

ARCHIWUM

Z uwagi na szybki rozkład katynonu, khat jest używany zwykle w krajach, w których rośnie.

Ze względu na rozkład katynonu liście khatu są konsumowane wkrótce po zerwaniu, ale liście suszone („graba”) są również używane. Khat jest zwykle konsumowany poprzez żucie liści i pędów rośliny, choć mogą być robione z nich również napary. Niedawno jako ziołowe dopalacze pojawiły się ekstrakty khatu na bazie alkoholu. Oszacowano, że żucie khatu skutkuje wchłanianiem aktywnych substancji na poziomie odpowiadającym zażyciu mniej więcej 5 mg amfetaminy. Farmakologiczne skutki żucia khatu są podobne do skutków zażycia amfetaminy i obejmują m.in. stan pobudzenia, euforię, podwyższenie temperatury ciała, zwiększoną potliwość oraz szybsze tętno i podwyższone ciśnienie krwi. Na razie nie odnotowano przypadków śmiertelnych związanych wyłącznie z konsumpcją khatu. Natomiast długoterminowe zażywanie khatu jest kojarzone z różnymi negatywnymi skutkami zdrowotnymi, od zaburzeń psychiatrycznych (psychozy, depresje) po uszkodzenia głównych organów. Mogą pojawiać się także problemy neurologiczne.

PSYCHOAKTYWNE DRZEWO Mitragyna speciosa to pokaźnych rozmiarów drzewo rosnące w tropikalnych i subtropikalnych regionach Południowowschodniej Azji. W Tajlandii, gdzie znane jest pod nazwą Kratom, występuje na terenie w całego kraju, chociaż jego uprawa i zbiory są zabronione. Kratom zawiera wiele alkaloidów, w tym mitragyninę i mitraphyllinę. W przeszłości kratom był zażywany przez pracowników fizycznych i rolników w celu zwiększenia produktywności, ale był także wykorzystywany jako zamiennik opium i stosowany w tradycyjnej medycynie ze względu na działanie podobne do morfiny.


17 Pojawienie się kratomu jako nowej substancji psychoaktywnej zostało odnotowane na światowych rynkach całkiem niedawno. W Europie na początku pojawiły się w produkty o nazwach „kratom acetale” lub „mitragynine acetate”, chociaż – jak się później okazało – żaden z nich nie zawierał mitragyniny. Z kolei, w produkcie o nazwie „krypton” znaleziono kofeinę i syntetyczny O-DSMT (aktywny metabolit tramadolu). W ostatnim czasie produkty zawierające kratom zaczęły być sprzedawane w formie kadzidełek o działaniu psychoaktywnym.

KRATOM JAK HEROINA Liście kratomu są zwykle konsumowane w postaci świeżej, chociaż dostępne są także suszone liście w postaci proszku. Świeże liście służą do żucia, natomiast proszek jest albo połykany, albo służy do przygotowania naparu. Suszone liście kratomu są czasem też palone. Mimo iż skala używania kratomu wzrasta, literatura naukowa na temat jego efektów i toksyczności pozostaje bardzo ograniczona. Kratom jest stymulantem działającym na OUN przy pomocy ponad 40 alkaloidów (tyle ich do tej pory wyizolowano). W niewielkich dawkach działa jak typowy stymulant i tradycyjnie jest wykorzystywany jako środek pobudzający podczas długotrwałej pracy. W dużych dawkach może mieć działanie znieczulające i narkotyczne. Główny alkaloid obecny w tej roślinie – mitragynina został po raz pierwszy wyizolowany w 1921 r. Mitragynina jest agonistą receptorów opioidowych, a jej pochodna 7-hydroksymitragynina ma działanie podobne, ale silniejsze.

Nowe narkotyki Efekty farmakologiczne działania kratomu na ludzi nie są dobrze zbadane. Wiadomo, że działa on podobnie jak morfina jako agonista receptora opioidowego μ, ale jego działanie różni się znacznie od działania opiatów. Mimo to, niektóre źródła podają, że kratom w Tajlandii bywa stosowany jako substytut dla opium, jak również jest pomocny podczas detoksykacji przy znoszeniu objawów odstawienia opiatów. Trzeba jednak zaznaczyć, że dotychczas nie prowadzono żadnych formalnych badań klinicznych dotyczących skuteczności i bezpieczeństwa kratomu w leczeniu uzależnienia od opioidów. Wiadomo jednak, że regularne używanie kratomu skutkuje utratą masy ciała, zaparciami (jest to związane z wywoływaną przez narkotyk niedrożnością jelit), a przy odstawieniu pojawiają się objawy typowe dla odstawienia opiatów: drażliwość, wysięki z nosa, oczu i biegunka.

W literaturze przedmiotu opisano dziewięć przypadków śmiertelnych związanych z zażyciem kryptonu. Niemniej jednak śmiertelność tych przypadków była wiązana z domieszką O-DSMT do suszonych liści kratomu.

Od mniej więcej trzech-pięciu lat w coraz większej liczbie publikacji pojawiają się informacje, że osoby wstrzykujące narkotyki w Rosji i Ukrainie jako prekursora do produkcji domowych opiatów nie używają już maku lub czystego opium, ale coraz częściej stosują zawierające kodeinę leki sprzedawane bez recepty. Kodeina jest przekształcana w dezomorfinę, a powstały w ten sposób narkotyk wywołuje krótkotrwałe opioidowe odurzenie. Stosowana najczę-

ARCHIWUM

WSCHODNI KROKODYL


Magazyn MNB

18

SIBERIAN TIMES

ściej potoczna nazwa „krokodyl” odnosi się zarówno do chlorokodydu, pochodnej kodeiny, jak i efektów zażywania tego narkotyku w postaci łuskowatej i przebarwionej (na zielono lub czarno) skóry. W chwili obecnej Rosja i Ukraina są krajami, w których rozpowszechnienie tego narkotyku jest największe, chociaż w Gruzji oraz Kazachstanie również odnotowano jego zażywanie, a w ślad za tym obrażenia wywoływane iniekcyjną jego konsumpcją.

KRÓTKI ŻYWOT KROKODYLA Pojawiająca się bardzo szybko rozległa martwica tkanek to wynik działania składników, które wykorzystywane są do produkcji „krokodyla”. Jod zakłóca działanie układu hormonalnego, a także powoduje stany chorobowe mięśni. Metale ciężkie (cynk, ołów) degenerują układ nerwowy oraz prowadzą do stanów zapalnych nerek i wątroby, natomiast fosfor niszczy tkankę kostną.

Mówiąc o „krokodylu”, należy wspomnieć o dwóch podstawowych aspektach – postaci farmakologicznej i składzie chemicznym. Krótkotrwały i połowiczny, ograniczony stan odurzenia oraz konieczność częstego zażywania kolejnych dawek może ograniczać uwagę osób uzależnionych niemal wyłącznie do cyklicznego procesu zdobywania, przygotowywania i zażywania narkotyku. Pozostawia to niewiele czasu na inne sprawy, niż unikanie objawów odstawienia i pogoń za kolejnym hajem. Za nielegalnymi procesami chemicznymi oraz sposobami działania kryje się odpowiednik opioidów, który poza różnicami w okresie połowicznego rozkładu, zachowuje się pod względem farmakologicznym podobnie do heroiny. Nielegalna produkcja „krokodyla” polega na przekształcaniu kodeiny w dezomorfinę. Substancja ta po raz pierwszy została zsyntetyzowana w 1932 roku. Jej działanie przeciwbólowe jest około dziesięciokrotnie silniejsze niż morfiny (a także heroiny), a jej toksyczność jest trzykrotnie większa niż toksyczność heroiny. Działanie tego narkotyku jest bardzo gwałtowne (co może prowadzić do szybkiego uzależnienia fizycznego) i krótkotrwałe (co decyduje o konieczności częstego zażywania kolejnych dawek).

ARCHIWUM

POWAŻNE KOMPLIKACJE W ostatnich latach organizacje zajmujące się leczeniem i redukcją szkód z Rosji, na Ukrainie, w Gruzji i Kazachstanie zaczęły informować o poważnych konsekwencjach zdrowotnych związanych ze wstrzykiwaniem „krokodyla”. Wcześniej w tym regionie już odnotowywano obrażenia w związku z dożylnym przyjmowaniem opiatów i stymulantów domowej roboty. Uszczerbki na zdrowiu wywoływane zażywaniem „krokodyla” są niepomierne i wcześniej niespotykane. Najpowszechniejszymi komplikacjami są poważne uszkodzenia żył, rozległe infekcje skóry i tkanek miękkich oraz gwałtownie postępu-


19

Nowe narkotyki

jąca ich martwica i gangrena. W ramach przeprowadzonych badań sporządzono bardzo obszerną, ale z pewnością jeszcze niekompletną listę obrażeń i objawów. Co istotne – uszkodzenia, które znalazły się na liście nie dotyczą jedynie miejsc iniekcji, co wskazywałoby, że skutki „krokodyla” nie ograniczają się do obrażeń miejscowych, ale rozprzestrzeniają się w organizmie, powodują zaburzenia neurologiczne, endokrynologiczne oraz uszkodzenie organów wewnętrznych. Dzieje się tak w wyniku stosowania w procesie produkcji narkotyku toksycznych związków chemicznych i metali ciężkich. Należy podkreślić, że opisane uszczerbki na zdrowiu pojawiają się stosunkowo szybko po rozpoczęciu zażywania tego narkotyku. Często dotyczą młodych ludzi, którzy trafiają do stacji pogotowia ratunkowego z zaawansowanymi komplikacjami. Wolontariusze pracujący z osobami uzależnionymi twierdzą, że ci młodzi ludzie najczęściej mają za sobą również krótki okres zażywania substancji. Odnotowane przypadki śmiertelne młodych osób zażywających „krokodyla” są liczne. Oficjalne dane wiążą zażywanie tej substancji z ponad połową wszystkich przypadków śmiertelnych wskutek zażywania narkotyków.

KROKODYL W LICZBACH

Na Ukrainie liczba osób wstrzykujących narkotyki jest szacowana na 290 do 375 tys. Przeprowadzone w 2011 roku badania o zasięgu krajowym pokazały, że 7% osób wstrzykujących narkotyki kraju zażywało „krokodyla”, co odpowiada liczbie 20 tys. osób. Badanie ujawniło także spore różnice we wskaźnikach zażywania narkotyku pomiędzy ukraińskimi miastami. Najwyższe wskaźniki zanotowano w Użgorodzie (35,6%) i Symferopolu (26,9%). Szacunkowe dane na ten temat pochodzące z innych krajów nie są dostępne. Poza krajami byłego ZSRR, obecność „krokodyla” odnotowano w Niemczech oraz w Tromsø w północnej Norwegii.

ARCHIWUM

Szacunkowa liczba osób wstrzykujących narkotyki w Rosji w 2008 roku wynosiła blisko 2 miliony. Ocenia się, że 2,3% Rosjan zażywa opiaty, w tym połowa heroinę (0,4% to wskaźnik dla ludności Europy Zachodniej i Środkowej). Niektóre źródła sugerują, że 5% używających w Rosji narkotyków (około sto tysięcy osób) może zażywać „krokodyla”, zaś mniej oficjalne szacunki podają, że liczba ta może sięgać nawet miliona.

„Chemia albo życie” – ten zniechęcający do picia Coca-Coli slogan nadawałby się idealnie do odstręczania od zażywania „krokodyla”. Ilustracja pochodzi z rosyjskiego kalendarza nawiązującego do komunistycznej propagandy.


Magazyn MNB

20 DOMOWE NARKOTYKI

HTTP://RUSTELEGRAPH.RU

Typowa dla Europy Wschodniej postsowiecka kultura wytwarzania narkotyków domowymi sposobami, związana z dość ograniczonym dostępem do opiatów z czarnego rynku i stosunkowo łatwym dostępem do prekursorów i legalnych substancji, będących odpowiednikami silnych narkotyków, pozostaje skrajnie różna od zwyczajów obserwowanych w krajach, w których produkcja i dystrybucja narkotyków jest zdominowana przez handlarzy narkotyków.

ARCHIWUM

Nawet syntetyczna marihuana w Rosji jest bardziej niebezpieczna niż gdziekolwiek indziej. Albo mieszanki tam sprzedawane są bardziej szkodliwe, albo styl ich zażywania jest bardziej ryzykowny. Lub też media, które opisują setki zatruć i dziesiątki ofiar śmiertelnych puszczają wodze fantazji. Co ciekawe, rosyjska telewizja państwowa sugeruje, że dystrybucją narkotyku zajmują się grupy przestępcze z Ukrainy.

Wymogi domowej produkcji narkotyków – jej miejsce we wspólnotach osób wstrzykujących narkotyki, stopień ich współpracy (w pozyskiwaniu prekursorów, w produkcji i konsumpcji), powszechność ryzykownych zachowań (na przykład, wielokrotne używanie tych samych igieł przez jedną lub kilka osób) – czynią z niej bardzo złożone zjawisko. Bylejakość nielegalnej produkcji oraz nieprzewidywalność powstałych w jej wyniku substancji pod względem czystości, sprawiają, że „domowe” narkotyki stanowią ogromne zagrożenie dla zdrowia.

OPIEKA MEDYCZNA Dawny sposób myślenia, sprzeczny z nowoczesnym podejściem do zagadnień zdrowia publicznego jest nadal obecny w instytucjach leczenia uzależnień w Rosji i innych posowieckich krajach. Wielu profesjonalistów postrzega uzależnienie jako wypaczenie moralne i czyn kryminalny, nie jako chorobę. Ośrodki leczenia uzależnień nadal dzielą się informacjami z organami ścigania. Zagrożenie odebrania praw rodzicielskich ogranicza dostęp do opieki zdrowotnej kobietom. Napiętnowanie, dyskryminacja, wrogie traktowanie i brak poufności w sposób istotny utrudniają odpowiednio wczesne zgłaszanie się na leczenie. Osoby używające narkotyków mają powody, aby w ogóle unikać ośrodków leczenia uzależnień, podobnie jak i innych ośrodków zdrowia. Szukanie pomocy w związku z problemami zdrowotnymi jest sprawą wtórną; na pierwszym miejscu jest konieczność ukrycia faktu używania narkotyków przed organami ścigania. Niektóre klipy zamieszczone w Internecie pokazują nie tylko szkody spowodowane zażywaniem „krokodyla”, ale także nieludzkie traktowanie przez służbę zdrowia osób zgłaszających się w związku z obrażeniami doznanymi wskutek konsumpcji narkotyku. Na jed-


21

Nowe narkotyki

Katynon i jego pochodne są blisko związane z grupą fenyloetyloamin (do której należą amfetamina i metamfetamina), ale jego stymulujące działanie jest nieco słabsze. Katynony charakteryzują się obecnością grupy β-keto przyłączonej do boku łańcucha fenyloetyloaminy. Katynon, główny aktywny składnik liści khatu jest uważany za prototyp, z którego wywodzą się syntetyczne formy tego narkotyku. Syntetyczne katynony pojawiły się na rynkach narkotykowych ok. 10 lat temu. W 2005 roku EMCDDA odnotowało pierwszy syntetyczny katynon pod nazwą metylon. Był on dystrybuowany jako substytut MDMA (ecstasy). Dwa lata później zgłoszono pojawienie się mefedronu, najpierw w Izraelu, a potem w innych krajach i regionach świata, w tym w Australii, Skandynawii, Irlandii, oraz Wielkiej Brytanii. Warto nadmienić, że mefedron został zsyntetyzowany po raz pierwszy w 1929 roku i jest jednym z przykładów „starej” substancji, która została na nowo odkryta na potrzeby sceny narkotykowej.

W sierpniu 2010 roku mefedron został sklasyfikowany w Polsce jako substancja psychotropowa grupy I-P. Dwa miesiące później Rada UE nakazała wszystkim państwom członkowskim podjąć niezbędne środki, zgodne z ich prawem krajowym i objąć mefedron środkami kontroli i sankcjami karnymi przewidziane w ustawodawstwie, zgodnie z ich zobowiązaniami wynikającymi z Konwencji Narodów Zjednoczonych z 1971 r. o substancjach psychotropowych.

HTTP://LOWRES.CARTOONSTOCK.COM

KATYNONY

ARCHIWUM

nym z dostępnych w zapisów wideo, amputacja nogi odbywa się w zwykłym gabinecie zabiegowym, a nie na oddziale chirurgicznym. Pacjent jest w pełni przytomny, siedzi w wózku inwalidzkim i trzyma własną nogę nad kubłem wyścielonym workiem na śmieci. Ten i podobne obrazki świadczą o tym, że opieka nad osobami doznającymi obrażeń wskutek zażywania narkotyków znacznie odbiega od jakichkolwiek standardów.

SOLE DO KĄPIELI Syntetyczne katynony znajdują się często w produktach sprzedawanych jako „odczynniki chemiczne”, „nawozy roślinne”, „sole do kąpieli” lub „płyny do szyb”. Zwykle mają postać proszku, tabletek lub kapsułek. Mefedron i metylon są zazwyczaj dostępne w postaci białego lub brązowego proszku; czasem w formie tabletek sprzedawanych jako ecstasy. Większość syntetycznych pochodnych katynonu jest zażywana drogą pokarmową, przez śluzówki, ale substancje te są również stosowane dożylnie. Mefedron jest zwykle zażywany donosowo, wstrzykiwany lub połykany w postaci proszku zawiniętego w papier (bombing). Często też mieszany bywa z płynami do picia.

„Ta odżywka dla roślin rzeczywiście działa”.


Magazyn MNB

22 KATOWANIE KATYNONEM

ARCHIWUM

Istnieje bardzo niewiele danych na temat toksyczności syntetycznych katynonów. Większość posiadanej obecnie wiedzy o ich wpływie na zdrowie pochodzi z relacji osób używających oraz z obserwacji klinicznych. Konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań w celu uzyskania danych o krótko i długoterminowym oddziaływaniu tych substancji na zdrowie, co pozwoliłoby lepiej ocenić ryzyko ich stosowania.

Na podstawie Get The Facts: New Psychoac�ve Substances (www.drugwarfacts.org) przygotowali Dominika Braithwaite i Grzegorz Wodowski Inne źródła: United Na�ons Office on Drugs and Crime UNODC, World Drug Report 2013, UN Office on Drugs and Crime, “The Challenge of New Psychoac�ve Substances: A Report from the Global SMART Programme”, Banks, M.L., “Synthe�c Cathinones - Bath Salts”, Bre�eville-Jensen, A.L., et al. “Synthe�c Cannabinoids and Cethinones: Prevalence and Markets”, Grund, J. -P. C., et al. “Breaking worse: The emergence of krokodil and excessive injuries among people who inject drugs in Eurasia.” Fraser, F. “New psychoac�ve substances - Evidence Review”

Osoby używające syntetycznych katynonów, wśród negatywnych efektów tych substancji wyliczają problemy z sercem, zaburzenia neurologiczne oraz problemy psychiczne. Pobudzenie wywołane katonynami może prowadzić do poważnych psychoz. W jednym z badań ponad połowa osób, które zażyły mefedron zgłosiła jego negatywne oddziaływanie na ośrodkowy układ nerwowy, układ oddechowy i układ krążenia. Pierwszy przypadek śmiertelny związany wyłącznie z konsumpcją mefedronu i potwierdzony przez badania toksykologiczne został odnotowany w 2008 roku w Szwecji. Warto podkreślić, że większość późniejszych przypadków śmiertelnych była związana z jednoczesnym zażyciem mefedronu i innych substancji. Przypadki śmierci wskutek zażycia innych syntetycznych katynonów obejmują dwa zgony w związku z konsumpcją metedronu oraz dwa na skutek konsumpcji butylonu. Fińskie Centrum Toksykologiczne odnotowało od stycznia 2008 do października 2009 roku 33 wezwania w związku z użyciem MDVP. Testy toksykologiczne wykonane w ramach sekcji zwłok potwierdziły 6 przypadków śmierci wskutek MDVP mających miejsce w latach 2009 – 2010, ale w większości tych przypadków analizy toksykologiczne wykryły także obecność innych substancji. Jeden z amerykańskich raportów szczegółowo opisuje przypadki 35 pacjentów, którzy trafiali do stacji pogotowia ratunkowego po użyciu substancji sprzedawanych jako „sole do kąpieli” i twierdzili, że mogły one zawierać stymulanty, takie jak MDPV lub mefedron. Jedna z tych osób zmarła w drodze do szpitala. Przeprowadzony test toksykologiczny wskazywał na wysoki poziom stężenia MDPV oraz marihuany, ale także leków wydawanych na receptę. Jednak wynik autopsji jednoznacznie potwierdzał, że główną przyczyną zgonu była toksyczność MDPV. Dokończenie w następnym numerze Magazynu MnB.


23

Zza krat

Zamieszczony poniżej artykuł prezentuje punkt widzenia i subiektywne opinie autora, które są oparte o jego doświadczenia i obserwacje związane z odbywaniem kary pozbawienia wolności. Opinie te nie powinny być traktowane jako diagnoza polskich jednostek penitencjarnych. Dotyczy to również fragmentów na temat obecności nielegalnych narkotyków w zakładach karnych, aczkolwiek wątek ten znajduje potwierdzenie w prowadzonych badaniach nad tym zjawiskiem wśród polskich więźniów.

Refleksje zza kratek Rafał Włodarczyk

Bardzo powoli dobiega szósty rok mojego odosobnienia za kratkami. Pod kuratelą służby więziennej odwiedziłem kilka jednostek penitencjarnych, zaliczyłem karykaturalną terapię odwykową, spotkałem paru znajomych z poprzednich odsiadek, no i oczywiście poznałem multum nowych „kolegów” mających, podobnie jak ja, na bakier z prawem. I choć z pewnej perspektywy nie oceniam tego, jako zupełnie straconego czasu, to mój tekst będzie jak zwykle krytyczny wobec tego, co się tu dzieje. W poprzednim artykule poruszyłem sprawę przetrwania w tym zapomnianym przez Boga i Szatana miejscu. Wydaje mi się, że w pełni nie wyczerpałem jednak tematu. Nikomu nie życzę, by tu trafił, ale czasami jest to nieuniknione. Trudno jest się wiecznie „ślizgać na zawiasach” i czasami trzeba skosztować więziennego chleba. Przy odrobinie dyscypliny i samozaparcia można tutaj poprawnie egzystować.

REGULAMIN SWOJE

ARCHIWUM

Życie w jednostce penitencjarnej wyznacza regulamin, według którego odbywa się ogólny rytm kary pozbawienia wolności. To regulamin wyznacza, w jaki sposób realizowane są podstawowe potrzeby skazanego. Określa pory wydawania posiłków, częstotliwość spacerów, wyznacza dni i godziny widzeń, sposób robienia zakupów w kanty-

Wykonywanie kary pozbawienia wolności ma na celu wzbudzanie w skazanym woli współdziałania w kształtowaniu jego społecznie pożądanych postaw, w szczególności poczucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego i tym samym powstrzymania się od powrotu do przestępstwa. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 67 § 1)


Magazyn MNB

24 nie, korzystania z łaźni, ze świetlicy i biblioteki czy przeprowadzania rozmów telefonicznych. Wyznacza zasady posiadania w celi mieszkalnej sprzętu audio-wizualnego, własnej odzieży, kosmetyków czy jakiejkolwiek innej własności prywatnej. Regulamin określa prawa i obowiązki skazanego, które i tak w sporej części są martwą literą.

ŚCIEMA Aby egzekwować „swoje” obie strony – zarówno funkcjonariusze, jak i skazani – uciekają się do różnych wybiegów, forteli, większych i mniejszych kłamstewek. Przykładowo, jakiś czas temu chciałem zmienić moją „podstawową normę żywieniową” na dietę wegetariańską. Tłumaczenie, że jestem jaroszem, spożywam niewiele mięsa i że chciałbym kontynuować tą dietę również za kratkami – nie poskutkowało. Fanaberie ćpuna, który wydziwia w kryminale. Aby dopiąć swego, złożyłem pisemną prośbę, w której bezczelnie nałgałem, iż jestem wyznawcą Kriszny. I co? No okazało się, że dietę wegetariańską koniec końców dostałem. Bo prawda nikogo tutaj nie interesuje!

FIKCJA

Skazany otrzymuje trzy razy dziennie posiłki, w tym co najmniej jeden posiłek gorący, o odpowiedniej wartości odżywczej, z uwzględnieniem zatrudnienia, wieku i stanu zdrowia, a w miarę możliwości także wymogów religijnych i kulturowych, oraz napój do zaspokajania pragnienia. Dzienna norma żywieniowa dla skazanego powinna zawierać nie mniej niż 2 600 kcal, a dla młodocianego nie mniej niż 3 200 kcal. Skazany, którego stan zdrowia tego wymaga, otrzymuje wyżywienie według wskazań lekarza. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 109)

Jeżeli chodzi o zagospodarowanie wolnego czasu, każdy skazany musi sobie radzić z tym sam. Proponowane przez zakład karny rozrywki szybko powszednieją i się nudzą. Różnie jest też z ich dostępnością. Ostatnio na doprowadzenie do zakładowej biblioteki centralnej oczekiwałem około dwóch miesięcy, a jak już się tam znalazłem, dostałem kilkanaście minut na znalezienie czegoś do czytania. Jeśli ktoś z Was kiedykolwiek korzystał z tego kuriozalnego księgozbioru, to wie jak trudno jest w ciągu tak krótkiego czasu wyszukać coś interesującego, co w ogóle nadawałoby się do czytania.

TRZY METRY DO KWADRATU Większość odbywanej kary (przy posiadanej przeze mnie podgrupie R-1) spędzam na przysługujących mi trzech metrach kwadratowych i bronię się przed zalewem cynizmu i anomii, która sączy się powoli z każdego kąta. Radzę sobie z tym całkiem nieźle. Jak się tylko da uciekam w świat lektur, łamigłówek logicznych i krzyżówek. Oczywiście muszę pozostawać w „dobrych stosunkach” ze współosadzonymi. W tym celu zajmuję się sporządzaniem różnych


25 pism urzędowych, poczynając od zwykłych próśb składanych dyrektorowi zakładu karnego, po skargi i wnioski kierowane do sądów lub urzędów. Nie zabiera mi to wiele czasu, a daje wymierne korzyści. Pomimo braku regularnej pomocy z wolności, mam co palić i mam zapewnioną poranną kawę. Nie jestem też wykorzystywany do prac porządkowych czy innych poniżających czynności np. prania czyjejś bielizny.

ZAKAŻONY Za pozostawieniem mnie w spokoju przemawia jeszcze jeden niewielki szczególik: nosicielstwo wirusa HCV. Wiedza moich współtowarzyszy niedoli na ten temat jest znikoma i przeważnie z premedytacją to wykorzystuję. Wbrew zaleceniom służby więziennej zawsze informuję współskazanych o mojej przypadłości. Jest to zwykle odbierane w pozytywny sposób, ale bywało z tym różnie. Zakład karny w Nowym Sączu opuszczałem z samookaleczeniem w postaci połyku ciał obcych. To z braku innych możliwości załatwienia sprawy. We wspomnianej jednostce niektórzy skazani nie wyrażali zgody na odbywanie kary w jednym pomieszczeniu ze mną (właśnie ze względu na fakt bycia zakażonym HCV). Nowosądecka administracja tak długo bagatelizowała problem, że zakończyło się to wspomnianym połykiem i transportem do jednostki z oddziałem szpitalnym. W tym wypadku do Aresztu Śledczego w Krakowie.

Zza krat Powierzchnia celi mieszkalnej przypadająca na skazanego wynosi nie mniej niż 3 m2. Cele wyposaża się w odpowiedni sprzęt zapewniający skazanemu osobne miejsce do spania, odpowiednie warunki higieny, dostateczny dopływ powietrza i odpowiednią do pory roku temperaturę, według norm określonych dla pomieszczeń mieszkalnych, a także oświetlenie odpowiednie do czytania i wykonywania pracy. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 110)

To oczywiste, że relacje między więźniami nie są zbyt ciepłe; obowiązuje tradycyjna zasada ograniczonego zaufania. Poza tym nie wszyscy skazani legitymują się zbyt wysokim ilorazem inteligencji, a ich poziom kultury osobistej najczęściej jest wypadkową braków w wykształceniu. Nie wróży to ciekawych i pasjonujących konwersacji pod celą. Rozmowy koncentrują się tu zwykle na rzeczach przyziemnych: jak i skąd załatwić kawę, papierosy, herbatę. Kwitnie drobny handel wymienny, hazard (kości, karty). A nade wszystko dominuje kult przemocy i siły. Czas umilają megalomańskie przechwałki o zdobytych na wolności gigantycznych pieniądzach (oczywiście za pomocą koronkowo zaplanowanych przestępstw) oraz wyuzdanych orgii (oczywiście z udziałem księżniczek). Całości dopełniają szowinistyczne wypowiedzi o płci przeciwnej, nietolerancja i rasizm.

ARCHIWUM

MACHO

Skazany korzysta z niezbędnego dla zdrowia wypoczynku, w szczególności z prawa do co najmniej godzinnego spaceru i 8-godzinnego czasu przeznaczonego na sen w ciągu doby. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 112)


Magazyn MNB

26

ARCHIWUM

Tematy mniej oczywiste i wymagające zastanowienia praktycznie nie istnieją. Filmy, w których trup nie ściele się gęsto lub nie ma porządnego mordobicia są traktowane jako „pedalskie” i nie warte uwagi. Słuchana tu muzyka jest prosta i nieskomplikowana – mieszanina polskiego gangsterskiego hip-hopu, zachodnia pop-dance’owa sieczka i nieśmiertelne disco polo.

W każdym zakładzie karnym prowadzi się zwłaszcza wypożyczalnię książek i prasy dla skazanych oraz stwarza możliwość korzystania z urządzeń audiowizualnych w świetlicach i w celach mieszkalnych. Korzystając z tych urządzeń skazany nie może zakłócać ustalonego porządku w zakładzie. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 135 §2)

W zakładach karnych stwarza się skazanym warunki odpowiedniego spędzania czasu wolnego. W tym celu organizuje się zajęcia kulturalno-oświatowe, wychowania fizycznego i sportowe oraz pobudza aktywność społeczną skazanych. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 135 §1)

READAPTACJA Zabiegi resocjalizacyjne administracji zakładu karnego w dużej mierze skupiają się na szablonowych programach readaptacji społecznej polegających na hurtowym kierowaniu skazanych na oddziały terapeutyczne. Ma to niewątpliwie wymierny efekt w postaci większych nakładów finansowych ze strony państwa na więźnia odbywającego terapię. Reszta działań wychowawczych, nie wyłączając rozpatrywania różnego rodzaju próśb i karania za mniejsze lub większe odstępstwa od regulaminu, skupia się na podtrzymywaniu niechęci czy nawet wrogości wśród skazanych, aby przypadkiem nie stworzyli spójnego frontu przeciwko systemowi penitencjarnemu. Łatwiej bowiem dyscyplinować jednostki niż zwartą i jednomyślną rzeszę ludzi. Niejednokrotnie byłem karany dyscyplinarnie za wykroczenie, którego nie popełniłem – tylko dlatego, że wzbraniałem się przed wskazaniem winnego. Uroki więziennego życia.

RELAKS Trzeba naprawdę posiadać wybitne zdolności konformistyczne, by – nie rezygnując z przyjętych przez siebie zasad i wartości – przetrwać w tych warunkach bez większych uszczerbków na psychice, a czasem na ciele. Otaczająca nas rzeczywistość więzienna najeżona jest podejrzanymi kompromisami, kłamstwami, znieczulicą, cynizmem. W takich warunkach łatwo jest wyciągnąć rękę po dostępne tutaj środki psychoaktywne, aby przynajmniej przez krótki czas poczuć wzmożony strumień sztucznych endorfin. Jest to zjawisko na tyle powszechne w jednostkach penitencjarnych, że w zasadzie nie powoduje już żadnych reakcji zarówno ze strony funkcjonariuszy, jak i więźniów. Oczywiście dopóki w widoczny sposób nie godzi to w ustalony porządek wewnętrzny. Załatwienie działki nie przedstawia większego problemu, kontrowersje może budzić jedynie wygórowana cena oraz waga i jakość


27 dostarczanych narkotyków. Dlatego też większość osób preferująca odmienne stany świadomości bazuje na środkach farmakologicznych uzyskiwanych bezpośrednio od służby zdrowia lub na tych samych lekach krążących w drugim obiegu, lub też – dla odmiany – pochodzących z przemytu. Prochy w połączeniu z legalnymi używkami takimi, jak teina czy kofeina albo nielegalnie załatwianymi lub wytwarzanymi płynami zawierającymi różne stężenia alkoholu, czynią więzienną nudę mniej uciążliwą i zabarwioną kolorami.

Zza krat Skazanego, u którego stwierdzono uzależnienie od alkoholu albo środków odurzających lub psychotropowych, obejmuje się za jego zgodą odpowiednim leczeniem i rehabilitacją; w razie jej braku — o stosowaniu leczenia lub rehabilitacji orzeka sąd penitencjarny. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 117)

ŁATWI BO NAĆPANI Skutki takiego postępowania są dość proste do przewidzenia i osobiście nie uciekam się do tego rodzaju rozrywek. Wcześniej różnie z tym bywało, teraz jednak patrzę z niechęcią na wszelkie tabletki. Nie odpowiada mi stan farmakologicznego odurzenia z różnych względów. Zachowania więźniów po spożyciu są bardzo różnorodne, ale cechuje je wspólny mianownik: dla zwiększenia przyjemnych doznań zrobiliby prawie wszystko. Łatwo jest też nimi manipulować, co skwapliwie wykorzystuje administracja więzienna do różnych celów, między innymi do temperowania osadzonych z różnych powodów niewygodnych administracji. Cel uświęca środki, jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało.

Wykonując karę w systemie terapeutycznym, uwzględnia się w postępowaniu ze skazanymi w szczególności potrzebę zapobiegania pogłębianiu się patologicznych cech osobowości, przywracania równowagi psychicznej oraz kształtowania zdolności współżycia społecznego i przygotowania do samodzielnego życia. (Kodeks karny wykonawczy: Art. 97 §1)

Jak widać z powyższego tekstu odbywanie kary pozbawienia wolności nie jest łatwe ani przyjemne. Fałszywy obraz działań systemu penitencjarnego przedstawiany w mediach, co jakiś czas konfrontowany jest przez brutalną, odartą ze złudzeń rzeczywistość. Rośnie wskaźnik samookaleczeń i samobójstw, które są przeważnie wynikiem bezsilności wobec niesprawiedliwego systemu. Pomimo tych niedogodności, każdy rozumujący poprawnie człowiek, może egzystować w tym pseudośrodowisku czerpiąc satysfakcję z pozytywnych zmian, które zachodzą w jego osobowości. Wtedy odbywany wyrok staje się mniej uciążliwy, a nabyte doświadczenia pomagają w radzeniu sobie z przeciwnościami losu na wolności. Pisanie o tym wszystkim skłania mnie do zastanowienia się nad moim dotychczasowym życiem i mam nadzieję, że z tych przemyśleń wyciągnę odpowiednie wnioski, które pomogą mi przerwać błędne koło urlopów za kratkami.

ARCHIWUM

* * *


Magazyn MNB

28

W poniższych scenkach zamieściłem wszystkie etapy prawdziwej rozprawy karnej o posiadanie narkotyków. Etapy, uczestnicy rozprawy oraz podejmowane w trakcie rozprawy czynności nazwane są tak, jak jest w kodeksie postępowania karnego. W pozostałym zakresie użyty został język potoczny, aby uwiarygodnić wypowiedzi zwykłych uczestników rozprawy, choć nadal pozostaje on dość sztywny, ażeby uczyć tego, jak należy wypowiadać się przed sądem. Od strony merytorycznej wplotłem tu dwa (najważniejsze z perspektywy oskarżonego użytkownika narkotyków) przepisy Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, mianowicie art. 72 i art. 62a.

Rozprawa

Pomoc prawną osoby uzależnione i używające narkotyków mogą otrzymać umawiając się wcześniej telefonicznie:

Krzysztof Grabowski Anna Dziedzic

WARSZAWA: Biuro Rzecznika Praw Osób Uzależnionych 517 933 301 KRAKÓW: Poradnia MONAR 12 430 61 35

OSOBY: Oskarżony, Sędzia, Prokurator, Policjant I, Policjant II, Biegły, Konkubina Oskarżonego, Protokolantka. Jest także Chór. DEKORACJA: Sala rozpraw z drewnianymi stołami i krzesłami. Światło do sali wpada przez okno. Za oknem na tle horyzontu widać drzewa w parku. Po jednej stronie sali stoi duży stół zastawiony aktami. Za stołem widać sędziego ubranego w togę z fioletowym kołnierzem zwanym żabotem. Na piersi sędziego błyszczy łańcuch z orłem Po prawej stronie sędziego, stopień niżej, znajduje się mniejszy stół, za którym siedzi prokurator w todze z czerwonym żabotem. Po lewej stronie stołu sędziego, vis a vis prokuratora, znajduje się stół z ławą dla oskarżonego. Na środku sali mieści się drewniany pulpit dla świadków. Za pulpitem znajdują się ławy dla publiczności. Wystój sali jest oszczędny i surowy. Na salę wchodzi się z korytarza, na którym czekają wszyscy wezwani na rozprawę. Rzecz dzieje się w Polsce w 2014 roku.

SCENA I PROTOKOLANTKA (wystawiając głowę na korytarz): Wzywam wszystkich do sprawy oskarżonego o posiadanie narkotyków! Proszę wejść na salę rozpraw! Na salę rozpraw wchodzą po kolei: Oskarżony, Policjant I, Policjant II, Biegły, Konkubina Oskarżonego. Protokolantka zamyka za nimi drzwi na korytarz i siada z boku stołu sędziowskiego układając dłonie na klawiaturze laptopa.


29

Prawo

Wszyscy zajmują z powagą swoje miejsca. Prokurator z zaciśniętym ustami patrzy przed siebie. Oskarżony niepewnie rozgląda się po sali. Znużeni policjanci czekają na pytania. Przestraszona konkubina wbija pełen obaw wzrok w oskarżonego. SĘDZIA (do protokolantki): Stawili się na rozprawę oskarżony oraz prokurator. Stawili się świadkowie i biegły. (zerkając na ławę dla publiczności) Kim Pani jest i jaki jest Pani stosunek do wezwanych na rozprawę? KONKUBINA OSKARŻONEGO: Pozostaję w faktycznym pożyciu z oskarżonym. Przyszłam go wesprzeć w trudnych chwilach. SĘDZIA: Otwieram przewód sądowy. Proszę prokuratora o odczytanie aktu oskarżenia. PROKURATOR: Zarzucam oskarżonemu, że w dniu 17 stycznia 2014 r. w Krakowie posiadał wbrew przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 2005 r. konopie indyjskie o wadze netto 0,9 grama, co stanowi przestępstwo określone w art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 2005 r. CHÓR: Prokurator nie uznał wypadku mniejszej wagi. Zastosował podstawowy przepis. Za to grozi kara więzienia do 3 lat!

SCENA II SĘDZIA: Czy oskarżony przyznaje się do winy?

PROKURATOR: Oskarżony podjął leczenie dopiero wtedy, gdy zaczęła mu grozić kara. Świadczy to o braku szczerej motywacji do leczenia. Oskarżony potraktował ten przepis instrumentalnie. CHÓR: W Czechach taka ilość konopi byłaby potraktowana

ARCHIWUM

OSKARŻONY: Przyznaję się do winy i chcę złożyć wyjaśnienia. Posiadałem marihuanę na własny użytek. Używam marihuany od 5 lat. Jestem od niej uzależniony. Zdaje sobie sprawę ze swojego problemu. Po zatrzymaniu przez policję podjąłem leczenie. Chodzę na terapię już 3 miesiąc. W tym czasie udało mi się inaczej spojrzeć na to, co robiłem. Ograniczyłem używanie marihuany. Ponadto pracuję na umowę zlecenia i jestem w stałym związku z dziewczyną, którą kocham. Żałuję, że złamałem prawo. Nikomu nie chciałem udzielać tych narkotyków. W związku z tym, że podjąłem leczenie, złożyłem do prokuratury wniosek o zawieszenie postępowania karnego na czas leczenia. Wiem, że jest przepis, który to umożliwia.


Magazyn MNB

30

podobnie do przekroczenia prędkości na drodze. OSKARŻONY: Dobrowolnie podjąłem wysiłek leczenia. Leczyłem się także jeszcze przed tą sprawą. No, a teraz jakoś tak wyszło i kupiłem te narkotyki. Stąd te moje kłopoty. CHÓR: W Portugali taka osoba w ogóle nie trafiłaby przed sąd, tylko do komisji kierującej na leczenie. PROKURATOR: Czy oskarżony przypomina sobie, od kogo kupił te narkotyki? OSKARŻONY: W tym zakresie podtrzymuję swoje poprzednie wyjaśnienia. Nie znam tej osoby. Nie mam nic więcej do dodania. SĘDZIA: Czy oskarżony ma dokument potwierdzający poprzednie leczenie? OSKARŻONY: Tamto leczenie zakończyło się kilka lat temu. Nikt mi nie powiedział, że trzeba wziąć takie dokumenty na rozprawę.

SCENA III SĘDZIA: Przechodzimy do przesłuchania świadków. POLICJANT I: Jestem osobą obcą wobec oskarżonego. W dniu 17 stycznia 2014 r. wraz z drugim funkcjonariuszem pełniłem służbę patrolową. Podczas patrolu spostrzegliśmy mężczyznę, który na nasz widok stał się nerwowy i cos szybko wyrzucił w krzaki. SĘDZIA: Czy to był oskarżony? POLICJANT I: Tak. Zatrzymaliśmy oskarżonego, zaś w krzakach znaleźliśmy woreczek strunowy z zawartością zielonego suszu. Zgodnie z ekspertyzą laboratorium zielony susz okazał się konopiami indyjskimi.

ARCHIWUM

POLICJANT II: Też jestem osobą obcą wobec oskarżonego. Po zatrzymaniu udaliśmy się do mieszkania zatrzymanego z nakazem przeszukania. Zawsze tak robimy. W mieszkaniu nie ujawniono nowych narkotyków ani innych rzeczy, których posiadanie jest zakazane prawem. BIEGŁY: Jestem osobą obcą wobec oskarżonego. Pracuję jako specjalista terapii uzależnień. Badałam oskarżonego pod kątem używania przez niego narkotyków. W wywiadzie oskarżony przyznał, że pali marihuanę prawie codziennie od 5 lat. Oskarżony podał, że jak nie


31

Prawo

zapali, to czuje rozdrażnienie. W związku z powyższym stwierdziłam uzależnienie i zaleciłam leczenie.

SCENA IV SĘDZIA: Czy strony chcą złożyć jeszcze jakieś wnioski dowodowe przed zamknięciem przewodu sądowego? PROKURATOR: Nie składam. OSKARŻONY: Wnoszę o przesłuchanie mojej konkubiny. Ona wyjaśni sądowi i prokuratorowi, że oprócz posiadania marihuany zawsze przestrzegałem prawa. Powie też wszystkim, że leczenie mi pomogło i naprawdę ograniczyłem używanie marihuany. Dzięki temu będzie można zawiesić postępowanie.

OSKARŻONY: W takim wypadku powołuję się na inny przepis Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Na podstawie art. 62a ustawy wnoszę o umorzenie postępowania karnego. Wnoszę o załączenie wniosku do akt sprawy. Twarz sędziego wykrzywia grymas. Prokurator badawczo patrzy na oskarżonego. SĘDZIA (podniesionym głosem): Teraz Pan ten wniosek składa!? Czemu go Pan nie złożył przed rozprawą? To niepotrzebnie przedłuża rozprawę. Ja mam teraz wyrok wydać! OSKARŻONY (łamiącym się nieco głosem): Wysoki Sądzie. Podjąłem leczenie, ograniczyłem używanie narkotyków, wszystkie przesłanki do zawieszenia postępowania zostały spełnione. Na tym opierała się moja linia obrony. Byłem pewien (trochę pewniejszym tonem), że postępowanie zostanie zawieszone, a po ukończeniu leczenia warunkowo umorzone.

SCENA V Sędzia czyta wniosek Oskarżonego. Co pewien czas marszczy brwi, pociera ręką czoło, zerka zamyślony na drzewa rosnące w parku. W końcu prosi prokuratora o zapoznanie się z wnioskiem. Z niezdradzającą niczego miną przystępuje do końcowych etapów rozprawy. SĘDZIA: Zamykam przewód sądowy i udzielam głosu stronom.

ARCHIWUM

SĘDZIA: Oddalam wniosek dowodowy jako nie mający znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy.


Magazyn MNB

32

PROKURATOR (bez przekonania): Dziś oskarżony próbował przekonywać, że ograniczył używanie narkotyków. Jeżeli to prawda (w jego głosie słychać kpinę), to należy mu pogratulować. Nie zmienia to faktu, że oskarżony naruszył prawo i musi ponieść tego konsekwencje. (dobitniej) Jego ukaranie będzie czytelnym sygnałem, że w społeczeństwie nie akceptuje się narkotyków. OSKARŻONY: Pragnę zaznaczyć, że przyznałem się do winy i biorę cały czas udział w terapii. Marihuana była posiadana w niewielkich ilościach i na własny użytek. W domu nie znaleziono żadnych innych narkotyków, ani urządzeń świadczących o handlu narkotykami. Przestrzegam prawa i wydaje mi się, że jestem wartościowym człowiekiem dla bliskich i dla społeczeństwa. (po chwili przerwy) Wymierzenie mi kary będzie krzywdzące i niepotrzebne. Wiem, że w wielu krajach europejskich nie karze się za posiadanie niewielkich ilości narkotyków. W Polsce od paru lat dopuszczalne jest umorzenie postępowania w takich sprawach. Jeżeli sąd się przychyli do mego wniosku, to będę mógł kontynuować normalne życie bez narażania się na trudności w znalezieniu pracy i więzienie. SĘDZIA: Wyrok zostanie ogłoszony po naradzie.

SCENA VI SĘDZIA (donośnym tonem): Proszę wszystkich o powstanie. W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie o posiadanie konopi indyjskich na podstawie art. 62a Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii umarzam postępowanie karne oraz orzekam przepadek konopi indyjskich. Proszę usiąść. Sąd wyjaśni motywy swej decyzji. (ciszej, ale nadal dobitnie) Podejmując tę decyzję sąd wziął pod uwagę niewielką ilość posiadanych narkotyków oraz ich przeznaczenie. Ponadto okoliczności czynu, jak i jego stopień społecznej szkodliwości także przemawiały za takim rozstrzygnięciem. Oskarżony leczy się, więc można przypuszczać, że więcej nie wejdzie w konflikt z prawem.

SCENA VII Oskarżony wraz z konkubiną wychodzą z sali rozpraw. Widać na ich twarzach ulgę. CHÓR: Umorzenie postępowania karnego zależy od decyzji sędziego. Sędzia w takich sprawach ma prawo umorzyć postępowanie. Ma także prawo wymierzyć karę. Udział w rozprawie zawsze wymaga poświecenia czasu i bywa stresujący. Posiadając nawet niewielką ilości narkotyków można trafić na rozprawę. Używając narkotyków warto to uwzględnić. Kurtyna powoli opada.


33

Polityka narkotykowa

Było już o redukcji szkód w Szwajcarii, dekryminalizacji w Portugalii i wartościach granicznych w Czechach. Kolej na holenderską marihuanę. Ukazała się właśnie polska wersja kolejnego zeszytu z serii „Studia nad polityką narkotykową”. Dobrze się składa, bo nadal jeszcze trwa w naszym kraju dyskusja na temat tego, jak powinna wyglądać polityka wobec marihuany. Lektura opracowania może pomóc czytelnikowi w zrozumieniu niektórych elementów mogących mieć wpływ na zmiany.

Społeczny kompromis „Coffee shopy i kompromis” prezentuje efekty holenderskiej polityki tolerancji wobec konopi na tle uwarunkowań historycznych oraz społecznych i, w skrócie, mówi nam o powodach dla których Holendrzy zdecydowali się na taki eksperyment. Nie wiem, czy słowo „eksperyment” jest tutaj na miejscu, bo mówimy o ugruntowanej prawie 40 latami doświadczeń polityki wobec konopi. Z drugiej jednak strony, brak jednoznacznych przepisów prawnych (oficjalnie marihuana jest przecież w Niderlandach nielegalna), koniecznych regulacji (masowa produkcja jest karalna) oraz fakt, że Holandia niczym wyspa jest otoczona oceanem zgoła innych polityk narkotykowych – uzasadniają nadal nazywanie tego „eksperymentem”. Dla przeciętnego Polaka, był i jest to megaeksperyment. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że holenderska polityka tolerancji wobec konopi zapoczątkowana pod koniec lat 60-tych, była procesem inspirowanym przez organy ścigania oraz władze lokalne poszczególnych miast i gmin. Właśnie tak – przez policję, prokuratorów, urzędników miejskich, a niekoniecznie samych użytkowników. Przez lata obserwowano rynek narkotykowy i badano niebezpieczeństwa, jakie wiązały się z narkotykami zarówno dla porządku publicznego, jak i dla zdrowia obywateli. W rezultacie tego „stopniowo wykształciła się nieformalna polityka

tolerancji wokół używania konopi i ich sprzedaży w ilości uznawanej za przeznaczoną wyłącznie na własny użytek.” Rząd w Hadze nie pozostał bierny i wspierał ten proces. Kolejne komisje ekspertów reprezentujących różne sektory funkcjonowania państwa, stanowczo zalecały znoszenie sankcji karnych za używanie i posiadanie jakichkolwiek substancji psychoaktywnych, nie tylko konopi. Podkreślano, że problem ten ma charakter zdrowotny, a jego kryminalny aspekt jedynie utrudnia skuteczne przeciwdziałanie narkomanii. Przykładem błędów związanych ze ślepym stosowaniem sankcji karnych było ukrócenie przez policję na początku lat 70-tych handlu opium w Amsterdamie. Działania te najbardziej przysłużyły się handlarzom, którzy zalali ulice dużych holenderskich miast o wiele silniejszą i bardziej uzależniającą heroiną. Wracając do konopi, to najistotniejszym momentem było uznanie przez Holendrów faktu, że nie wszystkie narkotyki są jednakowo niebezpieczne, a używanie konopi niekoniecznie musi prowadzić do konsumpcji innych bardziej ryzykownych substancji. Szczególnie, jeśli konopny rynek zostanie odseparowany od handlu twardymi narkotykami. Co do samych marihuany, to nikt nie miał złudzeń – szkody wynikające z jej używania niewątpliwie istniały, ale zarówno ich rodzaj, jak i skala „były akcepto-


Magazyn MNB

34

walne”. Nieakceptowalne stały się z kolei rozmiary szkód, jakie wywoływały sankcje karne wobec palaczy marihuany. Przed nowelizacją ustawy opiumowej w roku 1976, rząd w Hadze chciał nawet pójść dalej i zamiast dekryminalizacji konopi – wprowadzić ich całkowitą legalizację. Jednak w obliczu międzynarodowej presji zrezygnowano z tych planów i zdecydowano się „tylko” na dekryminalizację. Ówcześni ministrowie zdrowia i sprawiedliwości mieli nadzieję, że gdy społeczność międzynarodowa zauważy korzyści płynące z dekryminalizacji konopi, wprowadzone zostaną odpowiednie zmiany do Jednolitej Konwencji ONZ i będzie możliwa całkowita ich legalizacja. Jeszcze wtedy nie przewidywano powstawania coffee shopów, choć już wcześniej powstawały i działały spontanicznie. Policja jedynie uważnie przyglądała się tej formie dystrybucji konopi. Tolerowaniu coffee shopów sprzyjała niewątpliwie odpowiedzialna postawa ich właścicieli, którzy dbali o to, aby nie był zakłócany porządek publiczny. Wstęp do lokali miały tylko osoby dorosłe, nie sprzedawano w nich alkoholu, ani innych narkotyków niż konopie. Pierwsze oficjalne regulacje dotyczące coffee shopów pojawiły się dopiero na początku lat 90-tych, choć trudno stwierdzić, że rozwiązywały one wszystkie problemy dotyczące prowadzenia tych miejsc.

robią) rozwiązywać pojawiające się problemy i wprowadzać odpowiednie regulacje. Nie wszystko się udaje – pomysł wprowadzenia „wietpasów” (kart wstępu tylko dla Holendrów) okazał się niewypałem. Międzynarodowe ustalenia, zawarte w konwencjach ONZ nie sprzyjają rozwiązaniu problemu „tylnych drzwi”. Jak w takim razie można legalnie zaopatrywać coffee shopy w hurtowe ilości konopi, skoro nie ma uregulowanej kwestii masowej produkcji? Niewątpliwie sprzyja to angażowaniu się w konopny interes zorganizowanej przestępczości. Jak uregulować kwestię narkoturystyki, jeśli w sąsiadujących z Holandią krajach prowadzi się odmienną politykę narkotykową? Na dodatek nie ma żadnej kontroli granicznej. Problemów jest wiele i coraz częściej do głosu dochodzą prawicowi populiści, którzy problemem imigracji mieszają z polityką narkotykową. Opracował: Grzegorz Wodowski

SERIA: STUDIA NAD POLITYKĄ NARKOTYKOWĄ Coffee shopy i kompromis. Separacja rynków nielegalnych substancji psychoaktywnych w Holandii. Jean-Paul Grund i Joost Breeksema, CVO - Centrum Badań nad Uzależnieniami Global Drug Policy Program, OPEN SOCIETY FOUNDATION

ARCHIWUM

W tych wszystkich niejednoznacznościach związanych z holenderską polityką wobec konopi, władze starały się jednak (i nadal to


35

Polityka narkotykowa

W 1996 roku członek francuskiego senatu Jean Louis Masson powiedział, że Europa nie powinna dłużej tolerować takiego narko-państwa, jakim jest Holandia. Rzeczywiście na tle tego, co działo się wtedy w innych krajach holenderska polityka tolerancji wobec konopi stanowiła rzucające się w oczy kuriozum. Czy dzisiaj wciąż tak samo?

Jak konopie rosną w Europie? Jonna Weck

AUSTRIA Posiadanie, używanie i uprawa konopi jest nielegalne. Posiadanie na własny użytek zagrożone jest karą pozbawienia wolności do pół roku.

BELGIA Belgijskie prawo dekryminalizuje posiadanie do 3 gramów konopi na własny użytek i hodowlę ograniczającą się do jednej rośliny. Od 2006 istnieje w Belgii co najmniej 6 klubów konopnych. Po kilku potyczkach prawnych na samym początku, kluby postawiono w spokoju. Jednak w 2013 policja dokonała najazdu na klub konopny w Hasselt i skonfiskowana konopie. Obecnie nie jest jasne, w jakim stanie prawnym istnieją pozostałe kluby.

CZECHY Od 2010 roku posiadanie konopi na własny użytek (do 15 gram) i uprawa na własny użytek (do 5 roślin) są częściowo zdekryminalizowane; grozi za to jedynie kara administracyjna. Od czerwca 2011 roku policja może karać mandatem za używanie marihuany w miejscu publicznym. Od ubiegłego roku czeskie apteki sprzedają medyczną marihuanę.

ESTONIA Posiadanie konopi jest tu zdekryminalizowane. Ilość do 7,5 grama jest traktowana jako ilość na własny użytek i zagrożona jedynie karą grzywny. Za większe ilości oraz handel można jednak trafić do więzienia nawet na 5 lat.

FRANCJA W 2013 roku próbowano otworzyć pierwszy w tym kraju klub konopny. Skończyło się wyrokiem dla inicjatora (osiem miesięcy w zawieszeniu) i grzywną w wysokości 2.500 euro. Nic na to nie wskazuje, aby oznaczało to koniec takich inicjatyw we Francji. Uprawa i posiadanie marihuany są tu dalej kryminalizowane.


Magazyn MNB

36

HISZPANIA Istnieje tu prawie 600 klubów konopnych (!), najwięcej w Katalonii i Kraju Basków. Tylko w samej Barcelonie jest ich ok. 200, choć w ostatnim czasie wiele z nich zostało zamkniętych przez policję. Władze poszczególnych regionów starają, aby modyfikacje lokalnych przepisów mieściły się w obrębie obowiązującego prawa krajowego, ale rząd w Madrycie ma co do tego wiele zastrzeżeń, gdyż lokalne interpretowanie prawa wydaje się dość naciągane. Obecnie trwają prace nad zalegalizowaniem medycznej marihuany w Katalonii.

IRLANDIA Posiadanie, uprawa i handel konopiami są w Irlandii przestępstwem. Rok temu próba legalizacji marihuany zakończyła się niepowodzeniem.

ŁOTWA Za posiadanie konopi do 1 grama grozi tu wysoka grzywna (do 280 euro). Jeśli powtórzy się to w ciągu jednego roku – sprawa może trafić do sądu, a sprawca do więzienia.

NIEMCY W Niemczech, posiadanie konopi na własny użytek nie jest kryminalizowane, choć są spore różnice między landami co do „dozwolonej” ilości marihuany. Niemieccy politycy debatują jednak na ujednoliceniem tych przepisów. Niektórzy z nich chcą, aby sprzedażą marihuany w Berlinie zajmowały się legalne coffee shopy. Ma to zapobiegać sprzedaży narkotyków przez dilerów i zapewnić większe bezpieczeństwo mieszkańcom. Senat Berlina jest jednak przeciwny tej propozycji.

NORWEGIA Ilość marihuany do 15 gramów jest uważana za ilość na własny użytek, ale i tak grozi za to dość wysoka grzywna. Kolejne zatrzymanie z trawką zagrożone jest już karą pozbawienia wolności.

PORTUGALIA Używanie i posiadanie marihuany na własny użytek zostało zdekryminalizowane w 2001 roku. Użytkownicy nie są narażeni praktycznie na żadne sankcje, poza poważniejszymi sytuacjami, gdy np. marihuana używana jest przez nieletnich, bądź ktoś jest permanetnie zatrzymywany z narkotykami. W tym ostatnim przypadku można zostać skierowanym na przymusowe leczenie.


37

Polityka narkotykowa

SZWAJCARIA Posiadanie konopi w Szwajcarii, mimo że nielegalne jest zdekryminalizowane. Niektóre kantony pozwoliły na uprawę do 4 krzaków konopi.

WĘGRY Prawo węgierskie, podobnie jak polskie, traktuje posiadanie marihuany w taki sam sposób, jakby była to heroina (nie ma tu rozróżnienia, co do niebezpieczeństw związanych z używaniem tych środków). Przypadek zatrzymania nawet z niewielką ilości marihuany na własny użytek, w najlepszym razie, może zakończyć się nakazem leczenia. W poważniejszych przypadkach grożą wysokie wyroki więzienia.

WIELKA BRYTANIA Z powodu umiarkowanego ryzyka, marihuana jest zaliczana do narkotyków klasy B. Posiadanie marihuany w niewielkich ilościach do 3 gramów – mimo że nielegalne – rzadko kończy się czymś więcej niż konfiskatą i upomnieniem. Od wracających z Wielkiej Brytanii słyszymy: „trawka jest tam tak traktowana, jak alkohol tutaj, a heroina – jak trawka tutaj”.

WŁOCHY Posiadanie niewielkich ilości na własny użytek jest wykroczeniem i podlega karze grzywny. Uprawa, nawet w niewielkich ilości na własny użytek jest przestępstwem. Taką mniej więcej mamy sytuację w Europie i warto zauważyć, że pomimo utrzymywania w niektórych krajach kar więzienia za posiadanie marihuany, większość rządów próbuje „przymykać oczy” na przestępstwa konsumenckie, zaniechując ich ścigania, bądź ograniczając się do nakładania kar administracyjnych.

W poprzednim numerze Magazynu MNB, w artykule prof. Jerzego Vetulaniego „Marihuana, media i ja” pojawila się błędna informacja dotycząca medialnej wypowiedzi dra Bohdana Woronowicza. Szczegóły dotyczące wyjaśnienia tej pomyłki znajdziecie na blogu prof. Vetulaniego „Piękno neurobiologii” (h�p://vetulani.wordpress.com)


Magazyn MNB

38

Prawdopodobnie nachodzą dobre czasy dla specjalistycznych narzędzi w profilaktyce i terapii uzależnień. Możemy dostrzegać w nich wady, poddawać w wątpliwość ich skuteczność, możemy też poznawać je i razem z pacjentami próbować zastosować w jak najlepszy sposób.

CANDIS. Na palące problemy. Natalia Magreta

W terapii uzależnień w wyraźny sposób rysuje się trend oparty na dowodach naukowych. Do tego nurtu należy program CANDIS dedykowany użytkownikom konopi. To, co podkreślają beneficjenci, to jego adekwatność (CANDIS skonstruowany jest wyłącznie dla użytkowników konopi) i możliwość skorzystania z pomocy w trybie innym niż proponowanym w placówkach leczenia odwykowego lub poradniach uzależnień (oddziaływanie krótkoterminowe: 10 sesji).

Twórcami terapii CANDIS są niemieccy specjaliści, dr. Ewę Hoch i jej zespół, Skuteczność tej formy terapii została potwierdzona przez Uniwersytet Techniczny w Dreźnie w badaniach pacjentów po 3 i 6 miesiącach od zakończenia terapii (49% utrzymywało abstynencję, a 38% ograniczyło spożycie).

Od dwóch lat pracuję z użytkownikami konopi w ramach terapii krótkoterminowej. Wcześniej moimi pacjentami byli głównie uzależnieni od opiatów, leczeni substytucyjnie i długodystansowi użytkownicy różnych psychoaktywnych mieszanek. W 2012 roku znalazłam się w pierwszej grupie terapeutów, którzy zostali realizatorami programu CANDIS. Początkowo założenia programu wydawały mi się oczywiste. Pomyślałam, przecież tak pracuję! Prawda była jednak inna. Nie pracowałam według dyrektywnego scenariusza i nie używałam dialogu motywującego. Posługiwanie się dialogiem motywującym, to szanowanie autonomii pacjenta, towarzyszenie jego procesom myślowym, ułatwianie kontaktu z własnymi przekonaniami, naświetlanie i dowartościowanie zasobów, które każdy, bez względu na doświadczenie życiowe, posiada. Zainteresowanych odsyłam do znakomitej publikacji: „Dialog motywujący. Jak pomóc ludziom w zmianie” Stephen Rollnick, William R. Miller.


39 Terapeuci programu CANDIS, to osoby które pracują dialogiem motywującym, stosują terapię poznawczo-behawioralną oraz mają praktykę lub gotowość prowadzenia sesji o charakterze treningu rozwiązywania problemów. W początkowej fazie wprowadzania programu CANDIS w Polsce było niewiele źródeł informacji o nowym oddziaływaniu terapeutycznym, nie było strony internetowej (www.programcandis.pl), przede wszystkim sami użytkownicy nic nie wiedzieli o takiej formie pomocy. Pozyskiwanie pacjentów odbywało się w poradni, z własnej inicjatywy promowałam CANDIS w internecie, radiu i telewizji, brałam też udział w imprezach organizowanych przez Wolne Konopie. Wdrażanie nowego narzędzia wymagało więc wysiłku w pozyskiwaniu pacjentów, opanowaniu struktur terapeutycznych (każda sesja jest prowadzona w oparciu o scenariusz wymagający konkretnej wiedzy) i zmagania się z dyscypliną pracy według wytycznych nowego programu (sesje trwające do 1,5 godz., prowadzenie dokumentacji terapeutycznej, analiza dokumentacji własnej pacjenta). Pomyślałam, że warto sprawdzić to nowe podejście, a jeżeli okaże się skuteczne, zastosować w leczeniu użytkowników konopi. Głęboko wierzę, że najlepszymi ekspertami w terapii są osoby, które się jej podejmują, dlatego uznałam, że opinia pacjentów dotycząca programu będzie dla mnie kluczowa. * * * Podzielę się teraz z Wami, kilkoma obrazami z moich „candisowych” doświadczeń. • Przecież skoro nie jestem uzależniony, albo ewentualnie nie mam do końca tej pewności, nie pójdę do Monaru czy tego typu instytucji. Po prostu nie widziałem się w tym miejscu. Ja jako student, pracujący, jak ja mogłem wyobrażać sobie, iż mogę siedzieć obok jakiegoś heroinisty i w ogóle myśleć o tym, że to jest podobne? Przecież to tylko marihuana, to tylko skręty, przecież to roślina którą mi też tam kiedyś gdzieś wyrosła. I nagle po poszukiwaniach jakiejkolwiek informacji, trafiłem na stronę programu CANDIS. Było to dla mnie zaskoczenie duże, ponieważ to było coś nowego. A strona programu istniała chyba dopiero 3 miesiące, także nawet nie wiedziałem czy to jest aktualna i czy to działa.

Leczenie „Nie musimy robić planów na całe życie! Pomówmy po prostu o najbliższych tygodniach i pierwszych krokach. Marihuana ma dla Pani/Pana zarówno zalety, jak i wady. Byłoby niedobrze uznać ją z góry za dopust boży. Rozważmy zatem oba aspekty” Fragment podręcznika „CANDIS. Modułowy program terapii dla problemowych użytkowników przetworów konopi”


Magazyn MNB

40 Szczerze mówiąc długo się nie wahałem, było to dla mnie jedyne wyjście. Nie istniała absolutnie żadna alternatywna, nie znalazłem absolutnie żadnego miejsca które mogło by mi pomoc, byłem do tego trochę sceptycznie nastawiony. Pacjent, który ukończył program CANDIS. • Całkiem niedawno na czwratej sesji CANDIS pacjent wyrzucił przez okno buty i w skarpetkach wrócił do samochodu. Nie przypuszczałam, że praca ramowa w strukturze kwestionariuszy i według scenariusza, może wydobywać z pacjenta takie pokłady. Kolejny raz program CANDIS rozproszył mój lęk przed nudą i monotonią pracy usystematyzowanym narzędziem.

Program CANDIS jest wdrażany i koordynowany w Polsce przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii.

• Pewien młody człowiek przyszedł i chciał przystąpić do programu CANDIS . Miałam wątpliwości z uwagi na fakty z wywiadu i diagnostyki. Doszło do paradoksu, pacjent motywował mnie do rozpoczęcia z nim pracy programem CANDIS, uzasadniał konieczność zastosowania tego oddziaływania w jego przypadku. Proponowałam pacjentowi leczenie stacjonarne, widujemy się jednak w poradni. Pacjent utrzymuje abstynencję, przychodzi punktualnie, jest zaangażowany w proces zmiany. Miał rację, w jego przypadku, CANDIS zadziałał. Post factum: pacjent może skorzystać z pełnego wachlarza oferty leczniczej, może spróbować każdego sposobu prowadzącego do pozytywnej zmiany. Warto słuchać pacjenta, dysponując rzetelną wiedzą - odzwierciedlać, a nie imputować własne przekonania. Po latach pracy, ciągle się uczę. • Przychodzi pacjent do terapeuty CANDIS: Złapali mnie z 2 kg marihuany i chcę zapisać się na CANDIS, adwokat mi kazał. Nie palę i nigdy nie brałem niczego, nawet alkoholu nie piję, ale mogę mówić tak, żeby wszystko pasowało. Potrzebuję papieru, że się leczę. Wśród pacjentów, także tych którzy podejmują leczenie programem CANDIS, są tacy, których motywacją jest uniknięcie konsekwencji prawnych wynikających z posiadania narkotyku. Ten typ motywacji wydaje się być tak samo dobry, jak każdy inny. W procesie terapeutycznym, często początkowa praca dotyczy umiejscowienia motywacji w pacjencie, a nie w obiektach nacisku. Inną kwestią, jest używanie terapeuty i terapii do tuszowania przestępstwa. Na to nigdy się nie godzę, chociaż rozumiem, że ludzie wpadają na tak desperackie pomysły. Poza aspektem moralnym, szkoda czasu na fikcję, kiedy (przynajmniej w Warszawie) jest długa kolejka chętnych do podjęcia leczenia.


41

Leczenie

Sesja, na której podpisujemy umowę zmiany jest niezwykle ważna. Zaopatrzony w glejt pacjent ma czarno na białym napisane, od kiedy zaczyna abstynencję lub ograniczenie, co z tego będzie miał i jak może sobie pomóc w osiągnięciu celu. Uroczyście podpisujemy rzeczoną umowę i pracujemy dalej. Jeden z pacjentów był wielce rozczarowany, że jego umowa jest tylko w jednym egzemplarzu. Koniecznie chciał, żebym też miała swoją kopię i umieściła ją w dokumentacji poradni. Ucieszył się, że szybko zareagowałam i dalszą część sesji przeprowadziliśmy w obecności 2 kompletów umowy. Kobiety stanowią nieliczną grupę korzystającą z programu CANDIS. • Pani Z i Pani W, są zawsze punktualne, skrupulatnie prowadzą dziennik samoobserwacji, noszą ze sobą sterty dokumentacji w eleganckich torebkach, bo to światowe kobiety. „Ekstremistki”, bywały nawet w Policyjnej Izbie Dziecka, żeby uczestniczyć w sesji, wędrowały za CANDIS po innych warszawskich poradniach. Utrzymują abstynencję, a nie musiały jej wybierać, jako celu terapeutycznego. • Joasia, osiemnastolatka z „hardcorową” przeszłością, matka wprowadziła ją do narkotykowej alkowy. Dziewczyna terminowo ukończyła program CANDIS, obecnie w terapii tym samym programem jest jej matka.

CANDIS – FAQ CO TO JEST CANDIS? Program zbudowany jest na założeniach dialogu motywującego, terapii poznawczo-behawioralnej oraz treningu umiejętności społecznych.

Do programu kwalifikowane są osoby, które skończyły 16 lat i są problemowymi użytkownikami przetworów konopi. Pacjenci muszą być sprawni intelektualnie i nie mieć przeciwwskazań związanych z przyjmowaniem innych substancji. Nie są to na przykład osoby czynnie uzależnione od alkoholu, opiatów, nie są w trakcie psychozy. Zanim ktoś przystąpi do terapii, uczestniczy w sesjach diagnostycznych

ARCHIWUM

DLA KOGO JEST CANDIS?


Magazyn MNB

42 ILE TRWA? Po zakwalifikowaniu do programu, umawiamy się na 10 półtoragodzinnych indywidualnych sesji, które odbywają się 1-2 razy w tygodniu. Przedłużenie programu CANDIS, jest rozpatrywane indywidualnie i ograniczone finansowaniem terapii. Tu warto zaznaczyć, że dla wielu pacjentów program CANDIS jest tylko początkiem drogi. Wielu z nich decyduje się podjąć dalszą terapią, czy to uzależnień, czy dotyczącą innych obszarów życia. Pacjenci zgłaszają potrzebę dalszych wyspecjalizowanych oddziaływań, stąd w grupie praktyków zrodził się pomysł na podtrzymanie procesu terapeutycznego w grupach wsparcia, grupach i warsztatach zapobiegania nawrotom. Warto zwrócić uwagę, że niejednokrotnie pomocy wymagają również bliscy użytkownika konopi, dla nich również potrzebne jest wsparcie i rzetelna edukacja.

JAKIE SĄ CELE CANDIS? To co wydaje się szczególnie ważne, to samodzielnie ustalony przez pacjenta cel terapii. A celem może być tu zarówno abstynencja, jak i ograniczenie ilości lub częstotliwości używania konopi. Wychodząc z założenia, że każda pozytywna zmiana w sposobie używania, która daje poczucie satysfakcji pacjentowi, może być celem, terapeuta w programie CANDIS nie wymaga od użytkownika abstynencji. Częściej zdarza się, że pacjenci decydujący się na ograniczenie palenia, ostatecznie wybierają abstynencję. Czasami jest to wynikiem trudności biochemicznej (objawy abstynencyjne) wynikającej z ograniczenia przyjmowania substancji, czasami wzrostem motywacji do zmiany stylu życia.

ARCHIWUM

JAK WYGLĄDAJĄ SESJE? Każda sesja przeprowadzona jest według stałego schematu, którego nieodłącznym elementem jest praca w oparciu o arkusze tematyczne. Podczas każdej sesji pacjent omawia inny temat (np. uzależnienie w aspekcie biologicznym, społecznym


43

Leczenie

i psychologicznym; przekonania dotyczące używania konopi i powody dotyczące zmiany), korzystając z formularzy samoobserwacji pozwalających wzmacniać dysonans poznawczy*, ułatwiających analizę własnych przekonań, motywów przemawiających za chęcią zmiany, trudności w realizacji celu, szukaniu alternatywy do używania konopi itd.

JAKIE SĄ OGRANICZENIA? Wciąż mamy niewystarczającą ilość praktykujących realizatorów programu CANDIS. Terapeuci tłumaczą swój brak zainteresowania programem niewystarczającą gratyfikacją finansową. Wydaje się to być ważnym, ale niewystarczającym powodem. Terapia programem CANDIS wymaga od terapeuty dużej dyscypliny pracy, podporządkowania się scenariuszowi spotkań oraz akceptacji decyzji pacjenta dotyczącej celu terapeutycznego. Prowadzenie sesji wymaga przygotowania teoretycznego, korzystania z podręcznika, operowania wiedzą w sposób rzetelny. W 2014 roku dotkliwym ograniczeniem była konieczność zapewnienia pacjentom kontynuacji terapii w duchu programu CANDIS. Dotyczy to zarówno intensywniejszej terapii indywidualnej z zakresu uzależnień lub terapii innych obszarów, ale też zapewnienia wsparcia grupowego, opieki lekarza psychiatry lub konsultacji neurologicznej. Osoby bliskie użytkownikom konopi niejednokrotnie wymagały wsparcia lub nawet terapii własnej, czego program CANDIS nie mógł zapewnić. * * * Coraz więcej praktyków terapii uzależnień interesuje się programem CANDIS. Terapeuci, którzy nie są realizatorami programu chętnie nawiązują kontakt z placówkami, mają w ofercie to oddziaływanie, informują o możliwości podjęcia takiej terapii swoich pacjentów. Prowadząc CANDIS obawiałam się rutyny sesji terapeutycznych. Pacjenci uczestniczący w programie realizując swoje cele, szybko pokazali, że powtarzalność i zaplanowany rytm, pozwala im na satysfakcjonujący udział w terapii. Wraz z upływającym czasem, coraz więcej pacjentów kończy program. Coraz częściej świadomie, dobrowolnie, decydują się na podjęcie dalszych kroków w kierunku podtrzymania pozytywnych zmian w życiu.

* Dysonans poznawczy to stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiający u danej osoby wtedy, gdy jednocześnie występują dwa elementy poznawcze (np. myśli i sądy), które są niezgodne ze sobą. Dysonans może pojawić się także wtedy, gdy zachowania nie są zgodne z postawami. Stan dysonansu wywołuje napięcie motywacyjne i związane z nim zabiegi, mające na celu zredukowanie lub złagodzenie napięcia.


Magazyn MNB

44

Jakie skojarzenia wywołuje w nas słowo psychoza? Owiana mnóstwem mitów, chętnie wykorzystywana w popkulturze (głównie po to, żeby nas trochę nastraszyć), jest ona niczym innym jak reakcją naszej psychiki, czasem chorobą, której nie należy się bać, a powinno się próbować ją zrozumieć.

Gdy lepiej poznamy chorego, w jego przeżyciach znajdujemy nieraz własne skryte marzenia, tłumione uczucia, pytania, na które nie umieliśmy dać odpowiedzi i które z czasem przestały nas nękać. (Antoni Kępiński)

Psychoza Urszula Milan*

Trudna do jednoznacznego zdefiniowania, najczęściej opisywana jest jako zespół różnorodnych objawów psychopatologicznych, mogących występować w przebiegu zaburzeń zarówno psychicznych jak i somatycznych. Z tego też powodu psychoza nie jest uznawana za oddzielną jednostkę chorobową. Psychoza pojawia się nie tylko w schizofrenii, ale także przy zaburzeniach urojeniowych, schizoafektywnych, na skutek intoksykacji substancjami psychoaktywnymi (różnego rodzaju), w przebiegu chorób afektywnych (w epizodzie manii czy depresji), chorób otępiennych (np. w chorobie Alzheimera) i innych. Z objawami psychotycznymi możemy mieć również do czynienia w chorobach neurologicznych (np. chorobie Parkinsona, guzach mózgu), endokrynologicznych (np. w nadczynności lub niedoczynności tarczycy), przy zakażeniach (np. przy kile, HIV/AIDS) lub jako skutek uboczny stosowania niektórych leków czy narkotyków W związku z tym pacjent w psychozie przyjmowany do oddziału psychiatrycznego, wymaga nierzadko kompleksowej diagnostyki – oprócz podstawowych badań laboratoryjnych, często również badania EEG, tomografii komputerowej, a nawet rezonansu magnetycznego mózgu w celu wykluczenia przyczyn somatycznych czy zatrucia.

POSTACI PSYCHOZY

*Urszula Milan jest lekarzem medycyny w trakcie szkolenia specjalizacyjnego z Psychiatrii Dzieci i Młodzieży.

Psychoza ma dwie postaci, ostrą i przewlekłą. Bywa że jest reakcją na silny stres związany z przykrym wydarzeniem, ale niekoniecznie musi łączyć się z konkretnym przeżyciem. Postać ostra następuje zwykle w ciągu kilku godzin lub dni, często po kilku nie przespanych nocach i przy towarzyszącym bólu głowy. Jako kolejne pojawiają się objawy bardziej specyficzne: urojenia, omamy, rozkojarzenie myślenia. Towarzyszy im silne napięcie, lęk i pobudzenie.


45

U psychiatry

Jest też postać przewlekła choroby, która charakteryzuje się okresami uaktywniania się objawów i ich ustępowania. U niektórych pacjentów część objawów, w mniejszym nasileniu, może pozostawać na stałe. Mówi się również o objawach poprzedzających epizod psychozy. Należą do nich m.in. wycofanie, apatia, zaburzenia snu, obniżenie nastroju, lęk, napięcie psychiczne.

OBJAWY PSYCHOZY

ARCHIWUM

Charakter objawów, jakich możemy doświadczyć w psychozie jest bardzo indywidualny i zależny właściwie od wszystkiego, co jest związane z tym kim jesteśmy: wpływ będą miały czynniki genetyczne, wychowawcze, środowisko rodzinne, relacje społeczne, doświadczenia życiowe i cały szereg innych aspektów wpływających na to, jacy jesteśmy.

OMAMY Do najbardziej charakterystycznych objawów psychozy zaliczamy tzw. objawy pozytywne (wytwórcze), które nie występują u osób zdrowych. Należą do nich przede wszystkim, omamy i urojenia. Omamy, innymi słowy – zaburzenia spostrzegania – polegają na rejestrowaniu przez mózg doznań zmysłowych pomimo braku bodźca oddziałującego na dany zmysł. Wyróżniamy różne rodzaje omamów. Ograniczymy się do kilku z nich. Jak łatwo się domyśleć, omamy wzrokowe to takie, kiedy widzimy postacie, obrazy, błyski których nie ma; słuchowe – gdy słyszymy szumy, pojedyncze dźwięki lub głosy (często dyskutujące, krytykujące, oskarżające nas). Dalej, czuciowe – kiedy np. doznajemy wrażenia chodzących po ciele lub pod skórą robaków albo dotyku innych osób. Omamy węchowe – występujące z reguły jako wrażenia przykrych zapachów lub smakowe – wyczuwania zmienionego smaku. Kinestetyczne – polegające na odczuwaniu ruchu części ciała, podczas gdy jest ono nieruchome. Omamy ze względu na swój charakter, zazwyczaj są nieprzyjemne. Zdarza się jednak, że charakter widzianych obrazów czy słyszanych głosów zmienia się w przyjemniejszy. Skądinąd, nie jest to zjawisko korzystnie rokujące dla przebiegu choroby, ponieważ pozytywne głosy możemy utożsamić ze wsparciem, a przyjemne obrazy – ze światem którego nie będziemy chcieli opuścić.

UROJENIA Urojenia są z kolei zaburzeniami treści myślenia. Są to błędne sądy, przekonania, co do których nie potrafimy być krytyczni i wierzymy w nie, mimo jednoznacznych dowodów na ich nieprawdziwość. Urojenia mogą

W przypadku znacznego zaostrzenia zaburzeń urojeniowych wskazana może być hospitalizacja psychiatryczna. Zgodnie z obowiązującą w Polsce ustawą o ochronie zdrowia psychicznego pacjent może odmówić podjęcia leczenia i hospitalizacji, jeśli zaburzenia te nie zagrażają jego życiu lub zdrowiu i życiu innych osób.


ARCHIWUM

Magazyn MNB

MIT I: PSYCHOTYK TO PSYCHOL Jest mnóstwo nieporozumień i błędnych interpretacji określenia, jakim jest psychoza. Niektórzy mylą pacjentów psychotycznych z psychopatami, czyli osobami o zaburzonej osobowości (obecnie określanej jako osobowość dyssocjalna). Jest to dalece błędne rozumienie, ponieważ pacjenci zaburzeni osobowościowo działają w pełni zamierzenie, zdają sobie sprawę ze swoich czynów i świadomie podejmują decyzję, gdy krzywdzą drugą osobę. Natomiast osoba psychotyczna jest chora i jej umiejętność oceny sytuacji jest wysoce zaburzona. Takie osoby nie działają z premedytacją, a ich działania agresywne podyktowane są najczęściej lękiem o siebie lub innych.

46 mieć bardzo różną treść i bogaty charakter. Często są to urojenia prześladowcze – gdy jesteśmy przekonani, że ktoś nas śledzi, podgląda. Albo, że w naszym otoczeniu (czasem nawet w głowie) są zamontowane kamery lub podsłuchy. W związku z czym jesteśmy stale obserwowani, no i „musimy uważać na to, co mówimy”. Z kolei urojenia ksobne niosą za sobą przekonanie, że obcy ludzie dookoła mówią o nas, śmieją się z nas i nawet nagłówki w gazetach i prezenterzy telewizyjni odnoszą się do nas. Przy urojeniach odsłonięcia mamy poczucie, że inni słyszą nasze myśli. Urojenia oddziaływania wywołują w nas przekonanie, że nasze myśli i zachowania są sterowane przez siły zewnętrzne. Urojenia wielkościowe wiążą się z poczuciem posiadania dużych wpływów, znajomości, bycia bardzo ważną, znaną postacią np. Chrystusem, uzdrowicielem czy generałem.

MARSJANIE ATAKUJĄ Urojeniom depresyjnym towarzyszy silne poczucie winy, grzeszności, zubożenia czy wręcz przekonania nihilistyczne (np. bycia martwym, nieistnienia). Urojenia hipochondryczne to przekonania o chorobie somatycznej, mimo przeprowadzenia licznych badań, których wyniki wskazują na pełne zdrowie. Zdarza się, że wypowiadane treści urojeniowe tworzą rozbudowany konstrukt i są ze sobą spójne – powstaje w ten sposób opowieść, często bardzo prawdopodobna, w którą można uwierzyć, jeśli nie zna się danej osoby: ktoś np. deklaruje, że jego najbliższa rodzina zginęła w wypadku samochodowym i opisuje to zdarzenie ze szczegółami. Mamy wówczas do czynienia z urojeniami paranoicznymi. Ale zdarza się też, że wygłaszane urojenia mają treść zupełnie nieprawdopodobną i wtedy łatwej je zweryfikować: w prześladowania przez armię alienów trudniej dać nam wiarę. Są to wówczas urojenia paranoidalne. W treści urojeń czy omamów zwykle trudno jest się dopatrywać jakichkolwiek związków z rzeczywistością chorego. Można jednak zastanawiać się nad znaczeniem relacji rodzinnych czy społecznych (np. wcześniejszego poczucia bycia nadmiernie kontrolowanym) z występowaniem urojeń prześladowczych, ksobnych czy oddziaływania. Nie jest wykluczone, że urojenia depresyjne mogą dosięgać chorych mających trudniejszą sytuacją życiową, która w chorobie „urasta” do rozmiarów problemu bez wyjścia. Objawem wytwórczym jest również rozkojarzenie myślenia, wiążące się z wypowiadaniem nielogicznych zdań, dziwacznych stwierdzeń czy neologizmów.


47

U psychiatry

OBJAWY DEFICYTOWE W psychozie mogą też wystąpić tzw. objawy negatywne (deficytowe), zwykle w przebiegu schizofrenii. Należą do nich alogia – manifestująca się trudnościami w wypowiadaniu się; abulia – niechęcią do aktywności; apatia lub anhedonia – nieodczuwaniem przyjemności; awolicja – osłabieniem woli; aspontaniczność oraz nieokazywanie emocji.

Osoba w psychozie często odczuwa lęk. Zdarza się, że bardzo silny, najczęściej w związku z przeżyciami omamowymi czy urojeniowymi. To z kolei może wywoływać pobudzenie, przyśpieszone, chaotyczne ruchy. Bądź na odwrót – spowolnienie, a nawet zastyganie. Podobnie jest z mową. Chory może mówić bardzo szybko (przeskakując z jednego wątku na drugi) lub bardzo powoli – zawieszając się nawet na kilka minut. A może też nie odzywać się wcale.

NIEBEZPIECZEŃSTWO Myśli i tendencje samobójcze pacjentów psychotycznych są trudne do uchwycenia, a oni sami często nie mówią o nich. W celu uzyskania wypisu ze szpitala, wycofują się z głoszonych wcześniej przekonań, wiedząc że otoczenie uważa je za chorobę. Próby samobójcze bywają nieprzewidywalne i dziwaczne, gdyż często wynikają z urojeń np. o nadprzyrodzonych zdolnościach, bądź omamów np. głosów nakazujących zrobienie sobie krzywdy. Emocjonalnie, osoby w psychozie, bywają zmienne. Mogą szybko przechodzić np. ze stanu szczęścia w rozpacz, ze śmiechu w płacz. Bywają nieadekwatne np. śmieją się z sytuacji przykrych. Czasem nie wyrażają żadnych emocji, mając wyraz twarzy przypominający maskę. Zachowana świadomość osób w psychozie nie oznacza, że wiedzą co robią, co się z nimi dzieje i że potrafią się kontrolować. Zwykle prawidłowo udzielają odpowiedzi na pytania: jak się nazywają, ile mają lat, gdzie mieszkają, ale często nie są w stanie określić czasu i miejsca, w którym aktualnie się znajdują.

MIT II: POTRZEBNY EGZORCYSTA Może to opętanie? Zdarza się, że rodzina pacjenta w ten sposób interpretuje objawy, których nie jest w stanie zrozumieć. Opętanie powszechnie rozumiane, jako „owładnięcie przez siły nieczyste”, np. szatana, to punkt widzenia religijny czy kulturowy, a nie naukowy. W psychiatrii istnieje podobne rozpoznanie, jednak jego objawy nie są postrzegane jako psychoza, a przyczyn nie upatruje się w wpływie działania „demonów” innych niż nasze własne problemy. Ważna jest więc psychoedukacja i zaoferowanie rodzinie pacjenta opieki oraz wsparcia, bowiem to właśnie ona będzie miała duże znaczenie dla procesu jego leczenia.

ARCHIWUM

Chory wycofuje się z życia społecznego, przestaje chodzić do pracy, zaniedbuje się higienicznie. Zdarza się, iż do tego stopnia zamyka się w swoim świecie, że wchodzi w stan określany jako osłupienie katatoniczne, czyli zupełny bezruch – kamienny wyraz twarzy, wzroki wbity w jeden punkt. Nie reaguje na bodźce zewnętrzne i nie mówi, mając przy tym – o dziwo – zachowaną świadomość.


Magazyn MNB

48 PRZYCZYNY PSYCHOZ

ARCHIWUM

Nie zostało dotąd jednoznacznie określone, co jest przyczyną psychozy. Nie wiadomo dlaczego jedni ludzie chorują, a inni nie. Najprawdopodobniej istnieje forma podatności organizmu związana z uwarunkowaniami genetycznymi, neurobiologicznymi, psychologicznymi, środowiskowymi czy nawet wpływem infekcji mających misjsce jeszcze w okresie życia płodowego. Nie opublikowano jednak dotychczas konkretnych badań, których wyniki potwierdzałyby to w sposób jednoznaczny. Uważa się że osoby wykazujące trudności emocjonalne, silną wrażliwość na stres, z zaburzoną osobowością (paranoiczną, schizoidalną czy typu „borderline”), bądź chorujące np. na nerwice czy depresję, są bardziej narażone na wystąpienie psychozy. Przyczyny schizofrenii są złożone. Do zachorowania dochodzi w wyniku wspólnego działania czynników biologicznych (zmian w budowie anatomicznej mózgu, nieprawidłowego działania neuroprzekaźników w mózgu), genetycznych (większe ryzyko zachorowania, gdy choruje bliski krewny), psychogennych oraz środowiskowych (wpływu otoczenia oraz okoliczności, w jakich osoba funkcjonuje).

Niepełna jest również nasza wiedza na temat tego, w jaki sposób mózg generuje objawy psychotyczne. Za najistotniejszy uznaje się wpływ dopaminy na poszczególne regiony mózgu. W przypadku objawów wytwórczych (omamów, urojeń) kluczowe znaczenie ma najprawdopodobniej jej nadaktywność. W związku z tym, leki przeciwpsychotyczne (neuroleptyki) działają blokując receptory dopaminowe. Przy objawach deficytowych mówi się z kolei, o zmniejszonej aktywności dopaminowej. Oprócz dopaminy istotne znaczenie ma glutaminian wpływający na receptory NMDA, dzięki którym mózg selektywnie odbiera informacje ignorując zbędne. Wpływa to na koncentrację, rozumienie sytuacji i naszą gotowość rozwiązywania problemów.

RÓŻNICOWANIE Ze względu na możliwość występowania podobnych objawów w różnych zaburzeniach trudno jest czasem ocenić, czy zachowania danej osoby wskazują na psychozę. Jak również to, czy jest ona związana z innym schorzeniem. Wątpliwości pojawiają się u osób z zaburzeniami osobowości, nerwicą czy fobią. Czasem to, co na pierwszy rzut oka wygląda na psychozę, może być po prostu lękowym interpretowaniem rzeczywistości.

ŚRODKI PSYCHOAKTYWNE Wiele substancji psychoaktywnych może wywołać doznania przypominające objawy psychozy. Najczęściej są one względnie krótkotrwałe i ustępują, gdy dana substancja przestaje działać. Zdarza się jednak, że użycie substancji, nawet jednorazowe, u osób predysponowanych aktywuje psychozę, a jej objawy utrzymują się pomimo usunięcia substancji z organizmu. Czas trwania i przebieg takiego procesu psychotycznego bywają bardzo różne. W niektórych przypadkach wy-


49

U psychiatry

magana jest hospitalizacja. Bywa również, że psychoza pojawia się, gdy daną substancje próbujemy odstawić. Tak dzieje się m.in., przy alkoholu, benzodiazepinach czy barbituranach. Wówczas objawy pojawiają się po kilku, kilkudziesięciu godzinach od ostatniego użycia i wymagają leczenia farmakologicznego, a nawet pobytu w szpitalu. Do substancji psychoaktywnych najczęściej wywołujących psychozę należą: alkohol etylowy, psychostymulanty (przede wszystkim amfetamina, metamfetamina i kokaina), substancje halucynogenne (LSD, fencyklidyna PCP, psylocybina – w grzybach), dopalacze i środki wziewne (toluen, aceton, benzen) zawarte w klejach, rozpuszczalnikach, farbach itp., a także – o czym warto pamiętać – tetrachodrokanabinol, psychoaktywny składnik marihuany.

Najczęstszą psychozą związaną z używaniem alkoholu jest majaczenie alkoholowe (delirium tremens) występujące u około 5% uzależnionych. Rozwój objawów jest stopniowy. Początkowo występuje bezsenność i niepokój przechodzący w coraz silniejszy lęk. Po 1–3 dniach od przerwania intensywnego picia pojawiają się zaburzenia świadomości, pobudzenie oraz omamy wzrokowe. Te ostatnie mogą mieć charakter mikropsji i makropsji, czyli duże przedmioty są widziane jako małe i na odwrót. Pacjent może doświadczać także omamów słuchowych, często w postaci głosów krytykujących, grożących, oskarżających i czuciowych – w postaci uczucia przypalania ogniem lub chodzących po ciele robaków, myszy. Urojenia mają zwykle charakter prześladowczy. Niektórzy funkcjonując w tym psychotycznym świecie mogą stanowić zagrożenie dla siebie i otoczenia. Bywają agresywni, próbując bronić się, chcąc uciekać. Objawom psychicznym towarzyszą objawy somatyczne m. in. przyśpieszone tętno, pocenie, drżenie mięśni, zaczerwienienie skóry. Taki stan może poważnie zagrażać życiu w związku z czym bezwzględnie wymaga hospitalizacji oraz leczenia farmakologicznego.

ROZMOWA Z SAMYM SOBĄ Innym przykładem psychozy jest halucynoza alkoholowa, występująca u osób z wieloletnim uzależnieniem. Po ok. dwóch dobach od ostatniego kieliszka pojawiają się omamy słuchowe – zazwyczaj głosy w sposób obraźliwy komentujące tematy związane z piciem. Często chorzy rozmawiają z tymi głosami – zdając się mówić do siebie. Treść omamów i urojeń ma też często związek z wykonywanym zawodem. Taki stan może utrzymywać się od kilku godzin do nawet kilku miesięcy (u około 10%).

ARCHIWUM

BIAŁE MYSZKI

Francuski plakat z początku XX wieku zatytułowany „Alkohol zabija” przedstawia alkoholika przeżywającego atak delirium tremens na łożu śmierci w otoczeniu rodziny.


Magazyn MNB

50

ARCHIWUM

Wokół marihuany i jej możliwości wywoływania psychoz narosło wiele mitów. Miła on wywoływać silne paranoje i zamieniać palaczy w bezwzględnych szaleńców, a w najlepszym wypadku degeneratów.

ZAZDROŚĆ UROJONA Zespół Otella jest natomiast przewlekłą psychozą alkoholową, polegającą na urojeniach dotyczących niewierności seksualnej partnera. Chory upatruje dowodów na zdradę w różnych zdarzeniach, w znalezionych przedmiotach i co najważniejsze, jest mocno przekonany o swojej racji. Potrafi śledzić partnera zaniedbując swoje obowiązki. Domaga się przyznania do winy. W tego typu psychozach niezbędne jest leczenie, dzięki któremu można uzyskać okresy remisji choroby, która może potrwać nawet do końca życia.

KONOPIE Jeśli występują predyspozycje osobnicze, to do rozwinięcia ostrej psychozy może dojść nawet po jednorazowym użyciu marihuany lub haszyszu. Nawet, jeśli były one używane wielokrotnie wcześniej. Do objawów najczęściej występujących wówczas należą: omamy wzrokowe i słuchowe, urojenia prześladowcze, przyśpieszenie toku myślenia (bardzo szybko zmieniające się myśli, trudne do przeanalizowania), niepokój, poczucie zmiany osobowości, wyglądu ciała (np. wydłużanie się kończyn), obcości otoczenia. Przewlekła psychoza schizofreniczna może wystąpić u osób długoletnio używających marihuany czy haszyszu. Nie jest wiadome, czy kanabinole same mogą wywoływać schizofrenię, czy są po prostu czynnikami inicjującymi jej rozwój u osób predysponowanych.

A RC

HIW

UM

STYMULANY

W przypadku osób, u których ryzyko rozwoju choroby psychotycznej jest większe (doświadczyły już objawów psychotycznych, albo np. wśród członków rodziny są osoby cierpiące na schizofrenię) używanie konopi może wiązać się z poważnym zagrożeniem dla zdrowia psychicznego.

Z używaniem amfetaminy, metamfetaminy czy kokainy wiąże się z poważne ryzyko rozwinięcia się psychozy (podobnej do schizofrenii). Dominującym objawem będą urojenia prześladowcze, pobudzenie, niepokój. Poza tym występować mogą również omamy wzrokowe i słuchowe. Po kokainie mogą wystąpić halucynacje czuciowe, polegające na uczuciu pełzania robaków pod skórą (formikacje). Objawy utrzymują się do około 1-2 tygodni po odstawieniu środka. Pacjenci są zwykle leczeni farmakologicznie.

HALUCYNOGENY Użycie związków halucynogennych takich, jak LSD, psylocybina lub meskalina może wiązać się z doświadczeniem zwanym „bad trip„ czyli


51

U psychiatry

SYNTETYCZNE KATYNONY Silne odurzenie syntetycznymi katynonami lub długotrwałe ciągi mogą prowadzić do dezorientacji, niepokoju i myślenia paranoicznego. Towarzyszące temu halucynacje słuchowe i wzrokowe mogą tylko potwierdzać i wzmacniać paranoję, prowadząc do psychozy. Osoba odurzona może wykazywać tendencję do zachowań agresywnych i stosowania przemocy. Ale po kolei. Najpierw może pojawić się coś w rodzaju manii prześladowczej, czyli przeświadczenia o tym, że ktoś ma wobec nas wrogie zamiary. Np. była żona chce uniemożliwić nam kontakt z dziećmi. Ażeby ten stan utrzymać, w sukurs przychodzą omamy lub halucynacje wywołane przez narkotyk. Dzięki temu nasze fałszywe postrzeganie rzeczywistości znajduje potwierdzenie. Np. jadąc tramwajem słyszymy komentarze do sytuacji z żoną i dziećmi. Kolejną ważną sprawą jest to, co z tym zrobimy. Działanie narkotyku odhamowuje przecież nasze emocje, czego efektem może być działanie nieprzemyślane i impulsywne. Katynony to środki stymulujące, więc jesteśmy pobudzeni i nie mamy czasu ani na refleksję, ani tym bardziej na myślenie o konsekwencjach naszych czynów. Oczywiście działanie tego, czy innego narkotyku nie zrobi z nas agresora, jeśli nie mamy do tego predyspozycji osobowościowych. Gwałtowność czy skłonności do przemocy manifestowane są również wtedy, gdy osoba nie jest odurzona narkotykami. Nie mniej jednak, trudny do opanowania napęd, paranoiczne myślenie i halucynacje w połączeniu z niekiedy trudną sytuacją życiową mogą zgotować nam nieprzyjemną niespodziankę.

HIW A RC

Psychozy wywołane narkotykami mogą być krótkotrwałe i jednorazowe, jednak czasem zdarza się, że przy większej podatności danej osoby, psychoza przyjmuje postać przewlekłą i rozwija się choroba. Nie jest jasne, dlaczego niektórzy ludzie używający środków psychoaktywnych doznają objawów psychozy, a inni nie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak nasz organizm zareaguje na podanie substancji, nawet jeśli już ją stosowaliśmy w przeszłości. Okazuje się również, że czasem nie ma większego znaczenia, w jakiej dawce została ona użyta.

UM

nieprzyjemnym stanem psychotycznym z napadami lęku, omamami synestetycznymi (przy których, po usłyszeniu dźwięku pojawiają się doznania wzrokowe, a błysk światła wywołuje doznania słuchowe) i urojeniami (np. religijnymi i posłanniczymi), dziwacznym zachowaniem, pobudzeniem, agresją i autoagresją. Stan taki, choć trwający krótko bywa niebezpieczny, ponieważ dochodzi do silnego zatarcia granic pomiędzy doznaniami psychotycznymi a rzeczywistością i zagubiony w swoich myślach pacjent może ulec wypadkowi.

Syntetyczne katynony powodują silną aktywację układu dopaminergicznego i serotoninergicznego. Ma to związek z wywoływaniem przez te środki ostrych psychoz.


Magazyn MNB GENIALNA PSYCHOZA

ARCHIWUM

Często mówi się o cienkiej granicy pomiędzy geniuszem a chorobą psychiczną. Rzeczywiście, można wymienić wiele wybitnych osobistości, które doświadczyły psychozy. Do grona takich postaci należą m.in. Isaac Newton, Artur Schopenhauer, John Forbes Nash (noblista, którego postać przedstawiono w filmie „Piękny umysł”), Ernest Hemingway, Jack Kerouac, Edward Munch, Vivien Leigh (grająca Scarle� O’Harę w „Przeminęło z wiatrem”), Syd Barre� (twórca Pink Floyd).

John F. Nash jest tytułowym „Pięknym umysłem” (w jego rolę wcielił się Russell Crowe). Zawsze racjonalny i potrzebujący dowodów Nash musi przedefiniować cały dotychczasowy światopogląd i nauczyć się poznawać, który wymiar rzeczywistości istnieje naprawdę, a który jest tylko wytworem jego dotkniętego chorobą umysłu.

52 W niektórych przypadkach nadużywanie katynonów, z uwagi na zaburzenia gospodarki organizmu serotoniną, może prowadzić nawet stanów delirycznych.

POSTĘPOWANIE To zabrzmi jak banał, ale kontakt z osobą w psychozie bywa bardzo różny. Niektórzy pacjenci są pobudzeni, wielomówni, emocjonalnie niestabilni, w niepokoju często związanym z omamami (obrazami np. trwającej wojny, zakrwawionych postaci; czy głosów grożących śmiercią) i urojeniami (np. bycia prześladowanymi). Ten typ chorych bywa agresywny w stosunku do siebie i otoczenia, wymaga więc większej ostrożności w kontakcie i bardziej radykalnych interwencji. Część chorych stwarza wrażenie spokojnych, wycofanych. Nie nawiązują oni słownego czy wzrokowego kontaktu, a ich wyraz twarzy wydaje się być jakby bez emocji. Mogą utrzymywać jedną postawę ciała lub układać ciało w dziwacznej pozycji w bezruchu. Dotarcie do treści omamów, bądź urojeń u takich osób jest bardzo trudne. Często jednak okazuje się, że mają one charakter intensywnych, bardzo przykrych doznań. Takie osoby stwarzają z reguły mniejsze zagrożenie, ale również wymagają intensywnego leczenia, dodatkowo od strony somatycznej. Pacjenci w psychozie, najczęściej nie zdają sobie sprawy z tego, co się z nimi dzieje. Często nie pamiętają później tego, co robili czy mówili będąc w ostrej fazie choroby. W trakcie psychozy są mocno przekonani o słuszności swoich urojeniowych przekonań, a próby tłumaczenia im, że coś nie jest prawdą, są po prostu bezcelowe. Doznania, jakim są poddani wywołują silny niepokój, a ich agresja jest najczęściej próbą ochronienia siebie bądź innych. Nie jest to przemyślane działanie z premedytacją. Mylna interpretacja dotycząca intencji otoczenia doprowadza do tego, że pobudzenie i agresja mogą narastać. Pacjent nie mając poczucia swojej choroby, uważający się za zdrowego, nie będzie chciał się leczyć. W związku z tym wszelkie interwencje napotykają na opór. Czasem w formie ataku bądź ucieczki.

CO ROBIĆ? Przy pierwszych epizodach psychotycznych najprawdopodobniej chory, uważając się za zdrową osobę, będzie odmawiał udania się do lekarza i podjęcia leczenia. W sytuacji, w której nie będzie on stwarzać bezpośredniego zagrożenia dla siebie i innych, a będzie pełnoletni, nasze pole manewru jest niewielkie. Przedstawiciele rodziny mogą zachęcać i namawiać do podjęcia leczenia. Mogą też podjąć kroki prawne wnioskując do sądu o potrzebie hospitalizacji z mocy artykułu 29 Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego.


53 W odniesieniu do pacjentów do 16 r.ż. o leczeniu (w tym ewentualnej hospitalizacji) decydują rodzice, bądź inni opiekunowie prawni. Osoby pomiędzy 16 a 18 rokiem życia, są nadal częściowo zależne od decyzji opiekunów, lecz same również muszą wyrazić zgodę na leczenie. W sytuacji, kiedy jedna ze stron nie wyrazi zgody, ostateczną decyzje podejmuje sąd rodzinny.

ZAGROŻENIE Jeśli mamy do czynienia z osobą zdającą się zupełnie nie kontrolować swoich zachowań, działającą w sposób zdezorganizowany, chaotyczny, w pobudzeniu ruchowym, zachowującą się zupełnie nieadekwatnie, wygłaszającą „dziwaczne”, niepokojące treści, rozglądającą się wokół (zdającą się widzieć coś, czego nie ma) możemy mieć podstawy do obaw odnośnie zagrożenia, jakie taka osoba stwarza dla siebie i otoczenia. Wówczas najlepszym rozwiązaniem jest wezwanie karetki pogotowia. Do czasu przyjazdu wsparcia medycznego należy starać się przede wszystkim obserwować zachowanie chorego, nie pozostawiać go samego, chyba że zaczyna stwarzać bezpośrednie zagrożenie dla nas samych. Wówczas najlepiej jest odizolować taka osobę w bezpiecznym miejscu, którego nie będzie w stanie opuścić. Taki pacjent przewieziony do szpitala pozostanie w nim, nawet bez swojej zgody, na mocy artykułu 23 Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego. Przepis ten daje możliwość pozostawienia w leczeniu pacjenta stwarzającego bezpośrednie zagrożenie.

FARMAKOLOGICZNY KAFTAN Jak już pewnie zorientowaliście się, leczenie psychoz polega przede wszystkim na farmakoterapii. Początkowo leki podawane są w większych dawkach, często w formie zastrzyków, aby osiągnąć szybsze i intensywniejsze efekty. Takie działanie określane jest jako używanie „kaftana farmakologicznego i ma na celu uniknięcie potrzeby fizycznego krępowania pacjenta. Do stosowanych substancji psychotropowych należą przede wszystkim neuroleptyki oraz benzodiazepiny.

U psychiatry Art. 29. 1. Do szpitala psychiatrycznego może być również przyjęta, bez zgody wymaganej w art. 22, osoba chora psychicznie: 1) której dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że nieprzyjęcie do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jej zdrowia psychicznego, bądź 2) która jest niezdolna do samodzielnego zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, a uzasadnione jest przewidywanie, że leczenie w szpitalu psychiatrycznym przyniesie poprawę jej stanu zdrowia. 2. O potrzebie przyjęcia do szpitala psychiatrycznego osoby, o której mowa w ust. 1, bez jej zgody, orzeka sąd opiekuńczy miejsca zamieszkania tej osoby - na wniosek jej małżonka, krewnych w linii prostej, rodzeństwa, jej przedstawiciela ustawowego lub osoby sprawującej nad nią faktyczną opiekę. 3. W stosunku do osoby objętej oparciem społecznym, o którym mowa w art. 8, wniosek może zgłosić również organ do spraw pomocy społecznej.

Neuroleptyki, czyli leki przeciwpsychotyczne, dzielimy na dwie grupy, I i II generacji. Z reguły są one dobierane do danego pacjenta i objawów, jakie u niego dominują. Niektóre z używanych preparatów posiadają np. działanie bardziej aktywizujące, inne bardziej uspokajające. Odpowiedź organizmu na podawane leki jest sprawą indywidualną. Z reguły leczenie zaczyna się od leków atypowych, nowszej generacji, ponieważ dają mniej objawów ubocznych. Niektórzy pacjenci jednak dużo lepiej odpowiadają na terapię z użyciem starszych preparatów.

ARCHIWUM

NIE TYLKO HALOPERYDOL


Magazyn MNB

54 PASY

ARCHIWUM

Optymalnymi warunkami dla pacjentów w ostrej fazie choroby, jest przebywanie w izolatce pod stałym nadzorem personelu medycznego. W sytuacjach wyjątkowych np. agresji w stosunku do innych, autoagresji lub pobudzenia skutkujących niszczeniem przedmiotów, niezbędne okazać się może unieruchomienie pacjenta pasami zakładanymi na wszystkie kończyny. Wówczas podawana jest też dodatkowa dawka leków, a gdy tylko pacjent uspokoi się zostaje uwolniony z pasów.

ELEKTROWSTRZĄSY Art. 23. 1. Osoba chora psychicznie może być przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez zgody wymaganej w art. 22 tylko wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. 2. o przyjęciu do szpitala osoby, o której mowa w ust. 1, postanawia lekarz wyznaczony do tej czynności po osobistym jej zbadaniu i zasięgnięciu w miarę możliwości opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa. 3. Lekarz, o którym mowa w ust. 2, jest obowiązany wyjaśnić choremu przyczyny przyjęcia do szpitala bez zgody i poinformować go o jego prawach. 4. Przyjęcie do szpitala, o którym mowa w ust. 1, wymaga zatwierdzenia przez ordynatora (lekarza kierującego oddziałem) w ciągu 48 godzin od chwili przyjęcia. Kierownik szpitala zawiadamia o powyższym sąd opiekuńczy miejsca siedziby szpitala w ciągu 72 godzin od chwili przyjęcia. 5. Czynności, o których mowa w ust. 2, 3 i 4, odnotowuje się w dokumentacji medycznej.

Zdarza się, iż w leczeniu wykorzystuje się również terapię elektrowstrząsową (EW) – dotyczy to jednak dość wąskiej grupy pacjentów, np. w stanie katatonicznym, ciężkiej depresji, przy niepowodzeniach w stosowaniu innych środków terapeutycznych. Zabieg ten niczym nie przypomina sceny z „Lotu nad kukułczym gniazdem”, gdzie główny bohater jest poddawany elektrowstrząsom jak torturom, a następnie zamienia się w roślinkę. Tak naprawdę pacjent podczas zabiegu zostaje znieczulony i zasypia, a cała procedura jest bezpieczna i bezbolesna. Może wiązać się natomiast z pozabiegowymi okresowymi bólami głowy i zaburzeniami pamięci. Po ustąpieniu ostrych objawów, oprócz leków wdraża się również psychoterapię indywidualną, ale nie wykluczone są możliwości pracy terapeutycznej z całą rodziną pacjenta. Opisuje się również pozytywny wpływ terapii zajęciowej: arteterapii czy muzykoterapii.

ROKOWANIA W przypadku pacjentów psychotycznych są dość niepewne. Zależy przede wszystkim od przebiegu psychozy – czasu trwania objawów i ich charakteru – czyli czynników wpływających na rozpoznanie. Część pacjentów może już nigdy nie doświadczyć podobnych objawów, a ich leczenie po pewnym czasie zakończy się pełnym sukcesem. Natomiast u pacjentów z rozpoznaniem np. schizofrenii, choroby afektywnej bądź zaburzeń urojeniowych (czyli stanów przewlekłych) będziemy mieli w przyszłości do czynienia z okresami pojawiania się i ustępowania objawów oraz koniecznością długoterminowego leczenia, czasem do końca życia. Zwłaszcza dla tych osób niezmiernie ważna jest praca nad uzyskaniem tzw. wglądu, czyli przyjęcia faktu choroby, zrozumienia jej i siebie. Pacjenci często bowiem chcąc „odciąć” się od przykrych wspomnień objawów, pobytu w szpitalu, krępującej świadomości leczenia psychiatrycznego, czy nie mający poczucia bycia chorymi, rezygnują z leczenia za wcześnie.


55

Upsss...

Drogie narkotyki Są droższe od złota i platyny. Aż cztery narkotyki znalazły się na liście 18 najdroższych substacji na świecie. Szkoda kasy, lepiej odłożyć na antymaterię.

Są tam unikalne pierwiastki, np. sztucznie wyprodukowany kaliforn 252, którego wyjątkowe właściwości (ma zastosowanie od leczenia nowotworów po wykrywanie narkotyków) i wysokie koszty produkcji, składają się na cenę 27 milionów (!) dolarów za gram. Mamy też tu painit, najrzadszy minerał na ziemi (300 tys. dol. za gram), diament (tylko 60 tysięcy za gram), tryt (izotop wodoru służący m.in. określaniu wieku przedmiotów – 30 tys. za gram) i pluton (broń jądrowa, energetyka – 4 tys. dolarów za gram). Jest tu zapewniający młodszy wygląd cudo-krem La Mer, róg nosorożca, metale – platyna, złoto i rod (ten ostatni do wyrobu narzędzi chirurgicznych). Jest tam także żywność: irański kawior, szafran i biała trufla. Najdroższa na liście jest antymateria, ale obecnie – gdy można wykorzystując akceleratory – otrzymać zaledwie jakieś pojedyncze antycząstki, to 1 gram takiego hiper-paliwa do statków kosmicznych kosztowałby setki biliardów dolarów. Na liście najdroższych substancji znalazły się aż cztery narkotyki. Na

miejscu 7 – LSD: 3 tys. dolarów za gram. Jest to o tyle zrozumiałe, że dawki tego środka odmierzane są w mikrogramach (20 µg wynosi dawka progowa, przy której odczuwalne jest działanie LSD). Mikrogram to jedna milionowa grama. Tak więc z jednego grama czystego LSD można zrobić kilka do kilkunastu tysięcy jednorazowych dawek. Na miejscu 8 jest kokaina. Cena jednego grama czystego chlorowodorku kokainy jest szacowana na 600 dolarów. Na miejscu 9, z ceną 120 dolarów za gram znalazł się najsilniejszy i najbardziej euforyczny spośród syntetycznych stymulantów – metamfetamina. Pierwszą dziesiątkę najdroższych substancji na ziemi zamyka heroina w cenie 110 dolarów za gram. Dla porównania warto wspomnieć, że platyna z ceną 48 dolarów za gram zajmuje dopiero 13 miejsce, a złoto (40 dolarów za gram) – 15-ste.

ARCHIWUM

Przygotowany przez Business Insider, amerykańską witrynę internetową poświęconą nowościom w biznesie i technologiach, ranking wymienia najbardziej drogocenne substancje na świecie.


Magazyn MNB

56

Gdy dążymy do tego, aby procedury medyczne były jak najmniej ograniczające dla pacjenta, na przeszkodzie stają zwykle możliwości techniczne. W przypadku leczenia substytucyjnego, nasze dążenia rozbijają się o względy ideologiczne.

Substytucyjny ratler Jowita Fraś

Mój ŚP Tata mając poważne problemy zdrowotne musiał poddawać się oczyszczaniu krwi, tzw. dializom, aż trzy razy w tygodniu. Człowiek, który zawsze akcentował znaczenie niezależności z dnia na dzień został podłączony do „instancji wyższej” dializatora. Jego życie zawisło na rurce od kroplówki, a przestrzeń życiowa została zredukowana do okręgu o promieniu równym odległości dzielącej jego dom od stacji dializ. Niefajnie, prawda? Moja Córka ma cukrzycę insulinozależną, co oznacza, że przynajmniej pewna część centrum decyzyjnego – jej „być albo nie być” – także znajduje się poza nią. Tak więc, Tata funkcjonował według cyklu dializowych przypływów i odpływów, Córka masakruje opuszki swoich palców, ramionka i uda. On zastanawiał się, czy ilość toksyn w jego krwi nie przekracza dopuszczalnych granic bezpieczeństwa, ona przelicza rozkosze podniebienia na wymienniki węglowodanowe, co już samo w sobie wydaje się jakimś wynaturzeniem idei przyjemności. Przechlapane, ponad wszelką wątpliwość. Rzecz w tym, że dotychczas nikt nie wynalazł niczego bardziej optymalnego. Na przeszczep

nerki czeka się latami, a i to nie zawsze stanowi rozwiązanie. Stacji dializ nie da się nosić w kieszeni, jak komórki czy nawet rozrusznika serca. W terapii cukrzycy pompa insulinowa to szczyt osiągnięć – wynalazek na miarę promu kosmicznego. Ja, w związku z uzależnieniem od heroiny korzystam z terapii metadonem i moje leki-narkotyki, owszem, można nosić w kieszeni. Sądzę, że „moją” procedurę medyczną można z łatwością udoskonalić tak, abym mogła mniej odczuwać jej niewygody. Mieszcząca się w torebce i w granicach rozsądku ilość substytutu mogłaby być (tryb, niestety wciąż warunkowy) wydawana pacjentowi w dowolnym miejscu za okazaniem dajmy na to... elektronicznej karty-substytucyjnej, Ważnej na terenie całego kraju, a może całej UE. Nie stoi temu na przeszkodzie absolutnie nic, ani gabaryty, ani skład chemiczny. Jedyną zaporą jest skład chemiczny rozhisteryzowanych umysłów antysubstytucyjnych krzyżowców. Ich zdaniem, pewnie mogłabym zrobić sobie krzywdę. Nie wiem jak, bo moje prywatne narkotyki są jak mój ulubiony pitbul, którego „instrukcję obsługi” mam wyrytą w korze (mózgowej). Znam na pamięć anatomię jego szczęki


57 i rozkład zębów, siłę nacisku, swoją wytrzymałość i mam w głowie mapę wszelkich możliwych fanaberii, których ewentualnie mógłby się bydlak dopuścić. A czy mógłby zrobić krzywdę innym? Nie, bo trzymam go na krótkiej smyczy, tłumiąc w zarodku i zapobiegając potencjalnym niebezpiecznym „bliskim spotkaniom z obcymi”. Mniej metaforycznie się wyrażając, nie udostępniam swoich dragów nikomu. Tak więc jestem trzecią uzależnioną osobą w Rodzinie. Oburzeni? Zdziwieni? Że mam czelność cynicznie porównywać się do ciężko chorego Ojca, który dosłownie zapracował sobie na swoje dolegliwości. Albo do dziecka, którego dramat jest kompletnie niezawiniony? Swoją drogą interesujące, w jaki sposób pojęcie „zapracować sobie na coś” odzwierciedla uprzedzenie i brak konsekwencji w myśleniu: narkoman „zapracował sobie” na swój głód i to jest be, a pracoholik zapracował na dom i to jest cacy. A że przy okazji „zapracował” na dwa zawały w ogóle się nie mówi, albo milczy o tym z pełnym szacunkiem Podobnie, jak w przypadku Ojca i Córki środek ciężkości mojego zdrowia i dobrego samopoczucia znajduje się daleko poza mną. Jednak w odróżnieniu od ich schorzeń, to moje jest śmiesznie łatwe w obsłudze; nie wymaga ani czasochłonnych procedur, ani tym bardziej sprzęgania prywatnego metabolizmu z obcą maszynerią. Żadnych badań. Jakieś strzykawki, igły? Z przyjemnością, ale bez przymusu. Uzależnienie od opiatów i substytucja to tak naprawdę lekarskie przedszkole. Szczerze powiedziawszy to automatyczny wózek akumulatorowy i sadzanie za jego kierownicą absolwenta wydziału nauk medycznych jest nie

Narkokosmos

tylko marnotrawstwem zasobów ludzkich i pieniędzy podatników, ale przede wszystkim policzkiem wymierzonym medycynie. Uzależnienie w swych zewnętrznych, podstawowych przejawach paradoksalnie pozostaje sztucznie rozdmuchaną śmiesznostką i powinno zajmować miejsce na najniższej półce, w piwnicy medycyny. Tuż obok procedur i leków czysto objawowych, jak aspiryna czy syrop od kaszlu. Uzależnienie kieruje się, jak zauważył Burroughs, zasadami algebry: to proste ćwiczenia z dodawania i odejmowania; ciało i narkotyk to stałe, plus i minus to narzędzia/ „manipulatory”, a głód lub brak głodu/przyjemność – to wynik równania. Moje uzależnienie jest w zasadzie banalnym obciążeniem, związanym z koniecznością czasowego (nieraz ponadczasowego) przyjmowania regulatora psychofizycznego, bez którego moje ciało i umysł wpadają w nieprzyjemny rezonans, tracą swoją równowagę i zdolność do pełnienia swych zwykłych funkcji. Mogłabym być zatem tą osobą w Rodzinie, która swojej ułomności doświadcza w najmniej dotkliwy sposób. Tak jednak nie jest. Owszem, dzięki przywilejowi zaliczek, owej błogosławionej perełce oświeconego humanizmu, mam możliwość przez kilka dni obcowania z moim „chemicznym petshopem” sam na sam, bez pielęgniarek, kamer i testów. To pozwala mi zsynchronizować jego używanie z moimi prywatnymi naturalnymi cyklami. Jednak nie oznacza wcale, że system pozwala sobie o mnie zapomnieć, albo odpuszcza sobie kontrolę. Do tego bowiem potrzeba czegoś znacznie więcej, niż pojedyncze epizody lecznicze.


Magazyn MNB

58 Spędziłem w Sankt Petersburgu kilka dni. Były one okazją do poznania działań Akcji Humanitarnej prosto z linii frontu.

Petersburg by bus Paweł Siłakowski

MIEJSKIE TĘTNICE Jesienny wieczór w Sankt Petersburgu. Już godzina 18, ale przy krótko trwającym dniu i tak nie ma to większego znaczenia. Oczy odwykły od słońca. Ostatnie dni widywaliśmy je przez góra 3 godziny na dobę. Petersburskie noce rozpędzają się. Idziemy tętnicą miasta pośród korków złożonych z ludzi i samochodów. Przytłoczeni tą atmosferą kierujemy się do siedziby Akcji Humanitarnej. Skręcamy za jedną z kamienic i odbijając od zgiełku ulicy wpadamy w roztaczające się dookoła mury, druty kolczaste i wieżyczki strażnicze. Więzienie. Błądzimy dalej. W końcu trafiamy na miejsce: nieoznakowany lokal w jednej z kilkuset identycznych niemal kamienic. Dzwonimy domofonem i prawie natychmiast otwierają się drzwi, a naszym oczom ukazują się kartony wypełnione sprzętem iniekcyjnym, prezerwatywami. To na pewno tu. Jesteśmy serdecznie witani w tym rosyjskim przyczółku redukcji szkód. Kawa? Herbata? Czego się napijecie? PAWEŁ SIŁAKOWSKI

Siadamy i czekamy na Alka. Alek ma nas zawieść na obrzeża miasta, gdzie pracują mobilne serwisy redukcji szkód. Za chwilę rozlega się dźwięk domofonu. Ot, jest Alek. Mówi, że mamy się zbierać, udało mu się uruchomić silnik w aucie, za kilka minut będzie gotowy do drogi. Zdążymy jeszcze zapalić. NARKOTYKI: Rosja to trzeci kraj, po Afganistanie i Iranie, z największą liczbą osób uzależnionych od opiatów. Na tutejszy czarny rynek rocznie trafia około 90 ton heroiny. Dane oficjalne mówią 650 tys. narkomanów, nieoficjalne o ok. 2,5 mln.

SYPIALNIE Wychodzimy na zewnątrz. Więzienie? Pytam pokazując na mijany wcześniej budynek? Nie, to szkoła kosmonautów, tłumaczy Alek. Jedna z lepszych w Rosji. Bezpieczne sąsiedztwo. Wsiadamy do samochodu, podjarani, że za chwilę zobaczymy słynny petersburski mobilny program redukcji szkód.


59

Podróże

Przepychamy się głównymi żyłami Petersburga, którymi wolno przepychają się zakrzepy aut. Złote witryny ustępują miejsca szarym, brudnym blokowiskom. Widok porażający i mam wrażenie, że w pół godziny wjechaliśmy do innego kraju. Alek przeprasza, że podróż tyle trwa. Mówi, że oni jeżdżą czasem tam na rewerach, ale na rower jest już za zimno. A do tego jeszcze tak silny wiatr, że chyba nie dałoby rady jechać. Dojazd do punktu mobilnego zajmie około 45 minut. W sezonie letnio-wiosennym na rowerze jest szybciej, jakieś 30 minut. PAWEŁ SIŁAKOWSKI

Dalej mijamy dzielnice-sypialnie. Za oknem samochodu coraz więcej sklepów monopolowych, na chodnikach moda z lumpeksu. Odzież zachodnia, żeby nie było.

AUTOBUSY Program redukcji szkód działa od 1998 roku, w wersji mobilnej od 2003 roku. No i się rozrasta. Bo potrzeby coraz większe. Zamiast jednego starego autobusu, jeździ teraz jeden duży i nowoczesny oraz dwa mniejsze busy. Pytam o autokar wymiany spalony kilkanaście lat temu. Robię smutną minę; no taka tragedia, obywatele tak okrutni i niechętni dla narkomanów. – Ten stary strasznie dymił, oznajmia Alek. – Jak wulkan. Parkowali go w podwórzu, a lokatorom przeszkadzał ten smród, były skargi. Do końca nie wiadomo, czy autobus spalił się, bo instalacja elektryczna była stara i ciągle coś tam się psuło, czy ktoś mu pomógł…

PAWEŁ SIŁAKOWSKI

– Tak czy siak, to była dla niego pora, żeby przejść na emeryturę, Alek się śmieje z własnego dowcipu. – Jego koniec był kwestią czasu. Ludzie się po prostu przysłużyli. Dzisiaj parkują busy wymiany na strzeżonym parkingu. I już nie dymią, są nowsze. Autokar kupili za 25 tys. dolarów. Podobno okazja. Na remont i przystosowanie wydali kolejne 30 tys. dolarów. Rozmawiamy o klientach, którzy korzystają z serwisu na kółkach. Średnio na jednym dyżurze autokar obsługuje w ciągu 2 godzin ok. 20 osób. Wszyscy to narkomani. Mniejsze busy jeżdżą do świadczących usługi seksualne, głównie dziewczyn. Na jednym dyżurze mają ok. 50 kontaktów. Codziennie są w innym miejscu Petersburga, zawsze na obrzeżach, nigdy w centrum. Robią tygodniowe pętle, więc w tym samym miejscu pojawią się dopiero za tydzień. Chyba, że

HIV: Mimo, że oficjalne rosyjskie dane oscylują wokół 60 tys. zakażeń, to niezależne, międzynarodowe szacunki dotyczące Rosji nie schodzą poniżej jednego miliona zakażeń HIV. Większość z nich dotyczy zakażeń związanych z używaniem narkotyków.


Magazyn MNB GRUŹLICA: Wskaźnik zachorowań na gruźlicę w Rosji wynosi 90 przypadki na 100 tys. mieszkańców i zdaniem rosyjskich lekarzy liczba chorych ciągle rośnie. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych wskaźnik ten wynosi 8 zachorowań na 100 tys. mieszkańców, z czego zaledwie 0,2 proc. wszystkich przypadków kończy się śmiercią zakażonych. W Rosji około 18 proc. pacjentów chorych na gruźlicę umiera. Wśród chorych rozwija się wiele szczepów, które stają się oporne na leki je zwalczające.

60 ktoś z klientów zadzwoni, że jest nagła potrzeba – wtedy częściej. Dyżury są wieczorami, zaczynają o 19-stej, kończą o północy.

NARKOTYKI Krokodyl występuje sporadycznie, metkat też już coraz rzadziej. Ludzie wiedzą, że ten materiał jest jak ruski samogon, nienajzdrowszy. – Alek, co ćpacie w Peterie? – Mamy coś naprawdę dobrego, biały proszek i nazywamy go metadonem, mówi Alek Czym jest „metadon” naprawdę – nikt nie wie. Działa długo, bo nawet kilkanaście godzin. W wodzie rozpuszcza się łatwo, więc o kwasku można zapomnieć, zawracanie głowy. W działaniu trochę opiat, a trochę stymulant. Zaspokaja potrzeby zarówno heroinistów i spidowców. – Amfa jest tu bardzo rzadko i na co dzień trudno jest ją dostać. Jest też czarna heroina. Wolą ją od krokodyla, choć jeszcze bardziej wyniszczająca. Zanieczyszczona bardzo, Alek nagle ostro hamując zjeżdża na pobocze – O, dzisiaj tutaj zaczęli dyżur!

PAWEŁ SIŁAKOWSKI

MILICJANCI Parkujemy na prawym pasie ulicy, tuż za autobusem. Dookoła blokowisko. Czarny autobus i kremowy bus. Na autobusie mały, nierzucający się w oczy napis „Akcja Humanitarna”. Kto wie o co chodzi, ten ma sprzęt. Kto nie wie, a potrzebuje sprzętu – musi się dowiedzieć. Klienci przekazują sobie informacje, bo w oczy się rzucać nie wypada. Głównie z uwagi na milicję.

PAWEŁ SIŁAKOWSKI

– Teraz i tak jest lepiej. Kiedyś jeździli za nimi, chcieli wchodzić do autobusu, mówi Alek. – Dzisiaj zdarza się, że ich szkolimy, na komisariatach odbywają się dyskusje o tym, po co dajemy sprzęt i prezerwatywy. – Ale są dni, kiedy nawet najbardziej uświadomieni milicjanci dają nam popalić. Tak jest każdego roku w Narodowy Dzień walki z narkotykami, który tak naprawdę jest dniem walki z narkomanami. Alek wspomina, że jak w Petersburgu był szczyt narodów, to policjanci „uprzejmie prosili”, żeby nie wyjeżdżali na dyżury i nie rzucali się w oczy. Ludność cywilna też miała obawy, głównie o to, że pracownicy programu redukcji szkód jeżdżą po mieście i „zarażają spidem”.


61

Podróże

TESTY

Alek zaczyna oprowadzanie. Na przodzie autobusu część społeczna: stolik, fotele, mini-aneks kuchenny. Można coś zjeść, napić się herbaty, kawy, wody. W wąskim przejściu po prawej stronie – toaleta, po lewej – pokój lekarski, na dyżurach w składzie personelu jest także lekarz. Jeśli on nie może, to jest przynajmniej pielęgniarka. Można z nimi porozmawiać o dolegliwościach, zrobić testy (z palca na HIV). Można też przebadać się na HCV i kiłę. Wtedy pobrana krew zawożona jest do laboratorium, a po paru dniach przywożą wyniki klientom, na miejsce. Dziennie, we wszystkich mobilnych serwisach robione jest ok. 50 testów. Chętnych jest sporo, wszystko za darmo.

PAWEŁ SIŁAKOWSKI

Wchodzimy do autobusu. Witają nas pracownicy i klienci. Siadamy przy stoliku i rozmawiamy. Pytam, czy mogę zrobić zdjęcia. Nikt nie odmawia, ale zaraz wszyscy chcą wychodzić. Chowam aparat. Nie chce zaburzać chwili spokoju, którą mają w mobilnym punkcie.

SPRZĘTY

Wychodzimy z autobusu, bo obydwa pojazdy jadą dalej. Stoję z Alkiem na poboczu i patrzę na odjeżdżające punkty mobilne. Rozmyślam. W Petersburgu zobaczyłem program redukcji szkód na światowym poziomie; dysponują modelowym projektem wymiany, który w dużym stopniu odpowiada na tutejsze potrzeby i zagrożenia. Akcja Humanitarna otrzymuje środki spoza Rosji, również grantów europejskich. W Moskwie takich cudów nie zobaczymy, bo tam przecież narkomanów nie ma. A jak już się jacyś znajdą, to HIV-a nie mają. A jak mają, to mogą iść do narkologa i poprosić, żeby ich wyleczył.

PAWEŁ SIŁAKOWSKI

W tyle autobusu mała poczekalnia i okienko wymiany. W poczekalni, na stoliku leżą ulotki informacyjne, głównie dotyczące chorób i możliwości pomocy – gdzie z czym się udać. Przy oknie dziura – to tu wrzucany jest zużyty sprzęt iniekcyjny, w okienku wydawany jest nowy. Jest wszystko: igły, strzykawki, gaziki, prezerwatywy, bywają kapsle-coockery. A jak ktoś chce pogadać na osobności – bardzo proszę, w pokoju lekarskim, jeśli nie jest zajęty. Oprócz lekarza lub pielęgniarki na dyżurze są streetworkerzy, psycholog i pracownik socjalny. Obsługa pełna.

BEZDOMNOŚĆ: Sankt Petersburg jest miastem, gdzie na ulicach mieszka ok. 30 tys. bezdomnych. Liczba narkomanów jest nie do oszacowania. Dane oficjalne mówią o ich braku.


Magazyn MNB

62

Tabletki chińskiego przebudzenia Historia prowadzenia leczenia chińskich palaczy opium na przełomie XIX i XX wieku przy pomocy preparatów zawierających opium.

ARCHIWUM

W XIX wieku konsumpcja opium w Chinach przybrała skalę masowej epidemii. Pod koniec stulecia, ponad 13 mln osób regularnie paliło ten narkotyk. Problem ten był szczególnie dotkliwy dla uzależnionych, gdyż de facto żyli oni w warunkach panującej w Chinach prohibicji. Ktoś musiał pomagać tysiącom uzależnionym od silnego narkotyku, którzy chcieli zerwać z nałogiem. Postanowili się z tym zmierzyć chrześcijańscy misjonarze. Zaczęły powstawać schroniska dla uzależnionych, a prowadzone tam leczenie odbywało się zarówno w oparciu o farmakologiczne, jak i niefarmakologiczne podejście. Dla misjonarzy nie miało ono tylko wymiaru humanitarnego; taka działalność miała niebagatelne znaczenie znaczenie w zakresie pozyskiwania nowych wiernych. W schroniskach dla uzależnionych od opium „od rana do wieczora misjonarze modlili się wraz z kuracjuszami i wyśpiewywali wspólnie pieśni chwalą-

ce Pana”, a dzielni Chińczycy „wygrywali swoją walkę z nałogiem, ze swoim największym wrogiem”. Oczywiście, gdy opiumowe głody intensyfikowały się, samo bycie chrześcijaninem nie wystarczało, i uzależnieni byli wystawieni na cierpienie fizyczne. Problem rozwiązywano wydając im niewielkie dawki opium tak, aby mogli stopniowo wychodzić z uzależnienia. Misjonarze, wśród których różnie było z wiedzą medyczną starali się pomóc uzależnionym na dwa sposoby. Pierwszy polegał na radykalnym odcięciu ich od narkotyków, co prowadziło do intensywnych, ale relatywnie krótkich okresów przykrych dolegliwości. Inni wychodzili z założenia, że lepiej, aby uzależnieni mniej cierpieli, nawet kosztem tego, że ich kuracja będzie trwała zdecydowanie dłużej. Jednym z pionierów leczenia chińskich palaczy opium był Friederich F. Gough z Church Missionary Society w Ningpo. Opisywał on cierpienia pacjentów, których odtruwał we własnym domu (pomógł w sumie 130 osobom). Gough wspomina, jak musiał zabić deskami okna, aby udaremnić przerzuty opium do środka; jak wśród odtruwających się z godziny na godzinę narastała złość prowadząca czasem do przemocy; jak niektórzy z nich uciekali po tym, gdy tylko pojawiały się pierwsze symptomy głodu. Podobne doświadczenia mieli również inni misjonarze pomagający uzależnionym wyrwać się z nałogu. Nigdy nie było wiadomo, ilu uzależnionych ucieknie w nocy, kiedy nasilały się głody. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że należałoby znależć rozwiązanie niosące ulgę w cierpieniach pojawiających się po odstawieniu opium. Wśród preparatów antyopiumowych, zawierających opium były pigułki misjonarza Xi Shengmo. Znany również jako Pastor Hsi, był on jednym z bardziej aktywnych misjonarzy leczących uzależnionych. Leki, których używał w terapii były wykonane przez niego samego. Hsi nigdy nie zdradził tajemnicy ich zawartości. Głosił, że przepis na lekarstwo został mu on objawiony przez Boga.


63

MAGAZYN MnB

www.magazynmnb.pl

KONTAKT: m magazynmnb@gmail.co ADRES: ul. Św. Katarzyny 3 31-063 Kraków REDAKCJA: Grzegorz Wodowski NICY: STALI WSPÓŁPRACOW ik rtn Ba Magdalena Jowita Fraś Krzysztof Grabowski Mateusz Klinowski Maciej Kubat Adam Nyk Paweł Siłakowski ULTACJE TŁUMACZENIA I KONS E: JĘZYKOW Dominika Braithwaite KOREKTA JĘZYKOWA: Katarzyna Krzykawska DRUK: Drukmar WYDANE PRZEZ: ’93 Stowarzyszenie JUMP ZE ŚRODKÓW: Krajowego Biura ds. manii Przeciwdziałania Narko PROJEKT OKŁADKI: Grzegorz Wodowski

[

3 HISTORIA Ojciec wszystkich dopalaczy WODOWSKI ....5 NOWE NARKOTYKI Wszystko co chcielibyście wiedzieć ... 11 ZZA KRAT Refleksje zza kratek WŁODARCZYK ... 23 PRAWO Rozprawa GRABOWSKI / DZIEDZIC ... 28 POLITYKA NARKOTYKOWA Społeczny kompromis WODOWSKI ... 33 POLITYKA NARKOTYKOWA Jak konopie rosną w Europie WECK ... 35 LECZENIE CANDIS. Na palące problemy MAGRETA ... 38 U PSYCHIATRY Psychoza MILAN ... 44 UPSSS... Drogie narkotyki ... 44 NARKOKOSMOS Substytucyjny ratler FRAŚ ... 56 PODRÓŻE Petersburg by bus SIŁAKOWSKI ... 58 KOŃCÓWKA Tabletki chińskiego przebudzenia ... 62 WSTĘP Modyfikacja modyfikacji WODOWSKI ....

]

, PROBLEMÓW Ą NARKOTYKÓW CZ TY NIE DO TE AR ZAW E ICH UŻYWAJĄ. MATERIAŁY TU YCH YCH OSÓB, KTÓR SZ ZN NA EC M OŁ LE SP CE I . ZDROWOTNYCH IA NARKOTYKÓW TOWANIE POSTAW, AN YW UŻ DO KOGO ZTAŁ NAKŁANIAMY NI NIE WIEDZY I KS RKOTYKÓW UPOWSZECHNIA NA ST YM JE ĄC JI AJ AC IK YW PUBL OSOBOM UŻ GĄ CZEŃSTWO. MO IE PO ZP E BE ÓR I KT ZDROWIE AĆ OW CH ZA M KI I ICH BLIS

Odpowiedzią miały być tzw. preparaty antyopiumowe, projektowane w celu leczenia uzależnienia od opium, różnego rodzaju tabletki, płyny, proszki i inne formy medykamentów sprzedawane w fantazyjnych opakowaniach. Produkowano je zarówno w Chinach, jak i poza granicami. Nosiły równie wymyślne nazwy: „Tabletki zmartwychwstania”, „Tabletki chińskiego przebudzenia”, „Lekarstwa z nieba”, „Natychmiastowe wyleczenie” czy „Uniwersalne zbawienie”. Brak było wówczas dostatecznej wiedzy naukowej na temat leczenia uzależnień, a uzależnienie od opium nie było tu wyjątkiem. Lekarze eksperymentowali z różnymi lekarstwami i ich kombinacjami. Preparaty te w większości stanowiły mieszanki chininy i strychniny (wyciągu z krzewu nux vomica). Czasem pojawiał się tam fosfor, czasem wyciąg z beladonny. Oczywiście efektywność tych leków była mała, albo żadna, ale niosły ze sobą niewątpliwie silny efekt placebo. Trudność w praktycznym ich stosowaniu stanowiła dość wysoka cena, głównie za sprawą drogiej chininy. Zastępowano ją więc innymi, tańszymi i równie nieprzydatnymi składnikami: kamforą, cynamonem, imbirem, a nawet sproszkowaną papryką czy pieprzem cayenne. Nieco bardziej skuteczne, przynajmniej w stopniowej detoksykacji były te preparaty antyopiumowe, które zawierały... opium i jego pochodne. Te również były dystrybuowane i używane przez misjonarzy pro-

Końcówka

wadzących schroniska dla uzależnionych. Niektóre z nich nosiły nazwę „Opium Jezusa”. Jednak mimo tak świątobliwego określenia, China Medical Missionary Association potępiało stosowanie tych środków, apelując do wiernych, aby ich nie zażywali. Stosowane w zachodnich krajach Laudanum, czyli nalewka zawierająca ok. 10% opium, także trafiała do Chin jako lekarstwo na uzależnienie od opium. Misjonarze mający za sobą przygotowanie medyczne zdawali sobie sprawę, że zawiera ono morfinę i inne pochodne opium. Chińskie laudanum zawierało dodatkowo miętę oraz wyciąg z gorzkodrzewu, co miało dodatkowo zwiększać efektywność. Niektórzy misjonarze, również ci z przygotowaniem medycznym wychodzili z założenia, że lepszą drogą do uwolnienia się z uzależnienia od opium będą metody niefarmakologiczne. Wielu z nich stosowało metodę leczenia polegającą na wycofaniu narkotyku i zapwnieniu choremu odpowiedniego odżywiania się. I, o dziwo, często metoda ta okazywała się skuteczna. Uzależnieni, którzy wcześniej wydawali pieniądze głównie na zakup opium, niewiele troszcząc się o jedzenie, teraz – w trakcie terapii odzyskiwali siły witalne i przynajmniej przez jakiś czas powstrzymywali się przed powrotem do nałogu. Na postawie: Kathleen L. Lodwick Crusaders Against Opium: Protestant Missionaires in China, 1874-1917 (GW)

Zdrowy, młody Chińczyk (po lewej stronie ryciny) to ktoś, kto jeszcze nie pali opium. Zaczynając go używać przeciska przez fajkę do palenia i wychodzi z niej jako zniszczony starzec. W tekście zawarta jest informacja, że opium pochodzi z Indii i stamtąd trucizna płynie do Chin.


MAGAZYN MnB

REDUKCJA SZKOD ZDROWIE POLITYKA NARKOTYKOWA JESIEŃ 2014 MAGAZYN MNB

ISSN 2082-2588

LGIN DER SHU ALEKSARN ZESTNY DOPALACZY OJCIEC CH

PSYCHOZA ROZPRAWA

CANDIS

E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y

JESIEŃ 2014


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.