Magazyn "Życie Regionów" (20.12.2021)

Page 1

AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL

Poniedziałek 20 grudnia 2021 | nr 48 (12146)

Życie Regionów ROZMOWA >R3

SAMORZĄD >R2

Samorząd nie jest samotną wyspą

Rosną pensje, które kiedyś rząd obniżył

Budżet na 2022 r. jest trudny, ale staramy się utrzymać kurs rozwojowy owy – mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa

Nowelizacja ustawy o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe narzuciła podwyżki dla samorządowców

TEMAT NUMERU: FINANSE SAMORZĄDÓW

Skromne budżety miast na 2022 r. Samorządowcy nie chcą, by przez Polski Ład mocno ucierpiała jakość usług i inwestycje. Wybierają raczej wysoki deficyt i zadłużenie. Na dłużą metę tak się jednak nie da. ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA

O

d roku 2022 w Rzeczypospolitej Polskiej, po 32 latach funkcjonowania, mamy do czynienia z początkiem końca samorządu lokalnego, bo bez pieniędzy samorządności w Polsce nie będzie – alarmowała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, przekazując w minionym tygodniu projekt gdańskiego budżetu radzie miasta.

Straty i ubytki Rzeczywiście, składając swoje plany dochodów i wydatków na przyszły rok, samorządy musiały zmierzyć się z niespotykanymi wcześniej wyzwaniami – dochody spadają, a koszty funkcjonowania ogromnie rosną. Po stronie dochodowej największe ubytki niosą reformy podatkowe Polskiego Ładu. W efekcie dochody z podatku PIT w przypadku największych miast będą w 2022 r. o 5–8 proc. niższe niż w 2021 r. Co prawda rząd przekaże jeszcze w tym roku specjalną subwencję, ale ledwo starczy ona na pokrycie strat w PIT rok do roku. A zupełnie nie wystarczy, by zrekompensować ubytek w relacji do potencjalnych wpływów. Przykładowo, gdyby nie reformy Polskiego Ładu, Gdańsk mógłby liczyć na 1,2 mld zł dochodów z PIT w 2022 r., faktycznie mają one wynieść o 260 mln zł mniej, zaś rekompensata od rządu to ok. 114 mln zł. Warszawa bez zmian mogłaby mieć z PIT nawet 7,7 mld zł, dostanie o 1,2 mld zł mniej, a subwencja wyrównawcza to 456 mln zł. Negatywnie na dochody samorządów ogółem wpłynie też przeniesienie do ZUS wy-

płat dodatków 500+ czy 300+ od czerwca 2022 r. To potężne kwoty (łącznie ponad 40 mld zł) i siłą rzeczy lokalne budżety będą mniejsze niż w 2021 r. Na szczęście w tym przypadku spadek dotknie zarówno wpływów, jak i wydatków. Za to ubytki w dochodach z tytułu niechęci mieszkańców do korzystania z różnych usług miejskich (w tym transportu publicznego) to już konieczność dostosowań po stronie wydatków. Politykę wydatkową miast jeszcze mocniej komplikuje niezwykły wzrost kosztów ich funkcjonowania. Jak wyliczał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, wydatki Warszawskiej Grupy Zakupowej na energię elektryczną wzrosną o 60 proc., a stołecznego metra – aż o 86 proc. Z kolei Wrocław oszacował, że na koszty energii i paliw miejski zakład komunikacyjny będzie musiał wydać o 25 mln zł więcej, a inne jednostki miejskie – o 30 mln zł. Do tego trzeba doliczyć koszty podwyżek płac nauczycieli i urzędników.

Duże inwestycje Samorządowcy zgodnie podkreślają, że spięcie budżetów na 2022 r. było najtrudniejszym wyzwaniem od lat. Jednocześnie jednak dołożyli wszelkich starań, by były to plany rozwojowe. Przykładowo Kraków swoje wydatki majątkowe zaplanował aż na 1,4 mld zł, czyli o 100 mln więcej niż plan na 2021 r. (i nawet dwa razy więcej niż faktyczne wykonanie w tym roku). Ceną za to jest jednak ścisły reżim, jeśli chodzi o wydatki bieżące. Przykładowo, w porównaniu z planem na 2021 r. miasto chce przeznaczyć o 35 mln zł mniej na żłobki (również dzięki zmianie przepisów w tym zakresie), o 4 mln zł mniej

PARTNER ŻYCIA REGIONÓW

na zdrowie, a wydatki na oświatę wzrosną tylko o 4 proc. (co po odliczeniu kosztów podwyżek dla nauczycieli oznacza mniejsze nakłady na bieżące funkcjonowanie szkół). Kraków zaplanował też spory deficyt – ok. 760 mln zł. I co gorsza, choć zwykle samorządowe plany w tym zakresie nie realizują się w pełni (np. na 2021 Kraków zakładał ok. 880 mln zł deficytu, a może skończyć rok ze 140 mln nadwyżki), to 2022 r. może przynieść zupełną zmianę trendu w tym względzie. Wysoki deficyt, ale też i duże inwestycje w swoim budżecie dopuszcza też chociażby Wrocław. Plan deficytu na 2022 r. to 790 mln zł, czyli ok. 540 mln zł więcej niż dwa lata temu. Zadłużenie miasta przekroczyć zaś może 4 mld zł. Za to projekty rozwojowe mają sięgnąć rekordowego poziomu 1,09 mld zł. – To jest niezwykle ważne, aby już podjęte inwestycje realizować zgodnie z planem – zaznacza Marcin Urban, skarbnik miasta. – Zależy nam m.in. na wykorzystaniu środków europejskich. Póki co nam się to udaje, co w trudnych obecnie warunkach jest najistotniejsze – mówi. Warszawa na swoje wydatki bieżące, bez wydatków na program 500+, zarezerwowała ok. 17,5 mld zł, co oznacza wzrost o 2,9 proc. w stosunku do planów na 2021 r. Przy inflacji rzędu 7 proc. to wzrost niewielki. Najbardziej ucierpieć ma „zielone miasto”, na które stolica przeznaczy o 74 mln zł mniej, oraz gospodarka nieruchomościami – 48 mln zł mniej. Z kolei wydatki na kulturę wzrosną tylko o 1,5 proc., na edukację – o 1,7 proc., a na sport i rekreację – o 0,6 proc.

Słabsze perspektywy By ochronić mieszkańców przed większymi cięciami czy podwyżką opłat (choć wzrost cen biletów komunikacji miejskiej nie jest wykluczony), Warszawa zdecydowała się też na nietypowy manewr. Pierwszy raz w swojej historii dopuszcza możliwości deficytu operacyjnego (różnicy między dochodami i wydatkami bieżącymi), i to dosyć wysoki – wynoszący 231 mln zł. Choć taką lukę operacyjną dopuszcza znowelizowana ustawa o

OPINIE DLA „ŻYCIA REGIONÓW”

Piotr Husejko

Piotr Krzystek

Krzysztof Żuk

skarbnik miasta Poznania

prezydent Szczecina

prezydent Lublina

Budżet na 2022 r. jest jednym z najtrudniejszych w ostatnich latach. Wynika to m.in. z wyraźnego spowolnienia wzrostu dochodów bieżących własnych, co z kolei jest pokłosiem negatywnych skutków Polskiego Ładu w zakresie PIT. Dla Poznania ten skutek to ok. 259 mln zł rocznie. Z drugiej strony musimy mierzyć się z rosnącymi kosztami bieżącymi, np. cena energii elektrycznej wzrosła o 71 proc., a gazu – ponad trzykrotnie. Utrzymanie się takiego stanu rzeczy może oznaczać ograniczenie możliwości rozwojowych w najbliższej przyszłości. Od strony inwestycyjnej nasz przyszłoroczny budżet jest bardzo ambitny, co wynika z kontynuacji realizacji dużych inwestycji.

Mimo trudnej sytuacji budżet miasta na 2022 r. to kolejny rozwojowy budżet Szczecina. I chociaż warunki, w jakich powstawał i w jakich będzie on realizowany, są skomplikowane, niepewne, nieprzewidywalne, zapewniam, że idziemy dalej! W budżecie zmuszeni byliśmy do dokonania pewnych cięć, na poziomie około 31 mln zł, głównie w zakresie zadań fakultatywnych, np. zajęć pozalekcyjnych, organizacji wypoczynku dzieci i młodzieży, działalności promocyjnej czy niektórych obszarów kultury. Zrezygnowano z części imprez, takich jak Pyromagic, Morski Szczecin czy sylwester miejski. Realizowane są wszystkie inwestycje, które zostały rozpoczęte.

Priorytetowym celem naszej polityki jest utrzymanie stabilności finansowej przy jednoczesnym zaspokajaniu potrzeb społeczności lokalnej zarówno w zakresie bieżącego funkcjonowania miasta, jak i realizacji inwestycji sprzyjających rozwojowi. Realizacja tego celu będzie zadaniem trudnym w związku z przedłużającym się stanem pandemii, niepewnymi perspektywami wzrostu gospodarczego w kraju, efektami Polskiego Ładu – wszystko to ma przełożenie na dynamikę dochodów miasta. Plan na 2022 rok to najtrudniejszy budżet Lublina w ostatnich latach – wymagał olbrzymiej dyscypliny, a także działań oszczędnościowych.

finansach publicznych (ma to być jeden ze sposobów na złagodzenie negatywnych efektów Polskiego Ładu), to przecież znacząco obniża to potencjał miasta do realizacji inwestycji rozwojowych w kolejnych latach. Ciekawe, że na taki sposób radzenia sobie z Polskim Ładem zdecydowały się też Gdańsk, Łódź czy Lublin.

Olsztyn z kolei wybrał drogę wysokiego deficytu budżetowego i ekspansji inwestycyjnej. Planuje też zebrać sporo więcej z innych podatków i opłat niż PIT (podobnie zresztą inne miasta) i wstrzemięźliwie gospodarować wydatkami bieżącymi. – Rząd kolejny raz zapowiada, że ogromne pieniądze zostaną w budżetach Polaków dzięki Polskiemu

Ładowi – zauważa Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna. – Bardzo nas to cieszy. Jednak to jednocześnie oznacza, że uszczuplane są budżety samorządów. Bez rekompensat na odpowiednim poziomie sytuacja miast i gmin będzie coraz gorsza. Na pewno w kolejnych latach życie to wszystko zweryfikuje – podsumowuje / ©℗ Grzymowicz.


Życie regionów

R2

Poniedziałek 20 grudnia 2021

◊ regiony.rp.pl

SAMORZĄD

Rosną pensje, które kiedyś rząd obniżył JANINA BLIKOWSKA

W

przypadku samorządowców rady mają decydujący głos w sprawie wynagrodzeń. W zdecydowanej większości, jeśli rady się na to decydują, przywracają wynagrodzenie, które kiedyś prezydenci mieli, a potem je karnie w sposób niesprawiedliwy obniżono – uważa Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. W 2018 r. rozporządzeniem Rady Ministrów zmniejszono pensje burmistrzów, prezydentów czy wójtów o 20 proc.

Znaczne podwyżki Wzrośnie m.in. pensja prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. W ostatni czwartek (15 grudnia) miejscy radni zdecydowali się podnieść mu pensję, a sobie wysokość diet, ale nie do maksymalnych przewidywanych przez przepisy wysokości. – Prezydent po rozmowach z niektórymi z radnych prosił, żeby stawka uposażenia nie była stawką maksymalną. Jest ona zmniejszona prawie o 1 tys. zł. Ma wynosić 19 602 zł i 50 gr – mówił na sesji Piotr Bagiński, wnioskodawca i

przewodniczący rady miasta. Do tej pory prezydent Karnowski zarabiał miesięcznie 10 940 zł brutto. Wcześniej, bo już pod koniec listopada, gdańscy radni zgodzili się na podwyżkę dla prezydent Aleksandry Dulkiewicz. Jej wynagrodzenie wzrośnie z 12 525,94 zł brutto do 20 041,50 zł brutto. – Wysokość uposażenia została ustalona nie kwotowo, lecz na podstawie współczynnika – tłumaczyła Beata Dunajewska, przewodnicząca klubu radnych Wszystko dla Gdańska. – To pozwala na waloryzację. Ta sama zasada obowiązuje w przypadku prezydenta miasta, a także radnych miejskich i dzielnicowych. Skorzystaliśmy ze wzorców przygotowanych przez Kraków, Szczecin, Poznań i Słupsk – dodała radna. Także pod koniec listopada podniesione zostało wynagrodzenie prezydenta Wrocławia. Za taką uchwałą głosowało 36 radnych. Przeciw był jeden: Robert Grzechnik z PiS. Więcej będą też zarabiać m.in. prezydenci: Bydgoszczy, Krakowa, Lublina, Olsztyna czy Poznania, ale także burmistrzowie wielu miast i gmin. Podwyżki wchodzą w życie od stycznia, ale z wyrównaniem od listopada 2021 r. Od 1 listopada wzrósł (z 12 525,94 zł brutto do 20 041,50 zł brutto)

górny ustawowy pułap wynagrodzenia (wraz z dodatkami), które może być wypłacane włodarzowi. Katarzyna Duma, rzecznik prezydenta Lublina, zauważa, że do zmiany wynagrodzenia prezydentów miast obliguje rady miast ustawa z dnia 17 września o zmianie ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. – Według niej oraz rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 25 października 2021 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych dotychczasowe wynagrodzenie prezydenta Lublina kształtowało się poniżej minimalnego wynagrodzenia określonego w zaktualizowanych przepisach, w związku z czym Rada Miasta Lublin była zobowiązana przepisami do podjęcia nowej uchwały w tym zakresie – mówi Katarzyna Duma.

Czy to dobry czas na zmiany? Ale jeszcze nie wszędzie zajmowano się podwyżkami dla samorządowców. Tak jest choćby w Warszawie czy w Łodzi. – Kwestia diet została w Łodzi już lata temu rozstrzygnięta tak, że sama decyzja

SHUTTERSTOCK

Nowelizacja ustawy o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe narzuciła podwyżki dla samorządowców. Niektórzy radni już się na nie zgodzili, inni jeszcze nie zajmowali się tą kwestią.

Wynagrodzenia samorządowców rząd obniżył w 2018 r. Teraz znowu rosną Sejmu i prezydenta RP bez uchwały rady wystarcza do ich zmiany. Sprawą wynagrodzenia prezydenta miasta Łodzi rada miejska nie zajmowała się, koncentrujemy się na trudnych pracach nad przyszłorocznym budżetem. Co do czasu, to czas wybrali posłowie PiS i prezydent Andrzej Duda, wprowadzając takie przepisy. Samorządowcy tylko je realizują – mówi Mateusz Walasek, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miejskiej w Łodzi. Nie zmienia się też np. wynagrodzenie burmistrza podwarszawskiego Karczewa, który dostaje 3,2 tys. zł „na rękę”. I jest to najniższa pensja wójta, burmistrza czy prezydenta w Polsce. – Na ten moment radni opozycyjni względem mnie uchylają się od obowiązku dostosowania wynagrodzenia burmistrza Karczewa do obowiązujących w Polsce przepisów prawa. Co więcej, już dwukrotnie, bez merytorycznych powodów, usunęli z porządku obrad przedstawiony

przeze mnie projekt stosownej uchwały, nie podejmując jakiejkolwiek dyskusji – mówi Michał Rudzki, burmistrz Karczewa. Przyznaje, że nie wie, jakie działania w tej kwestii planuje rada miejska. – Na ten moment brak uchwały naraża gminę na ewentualne konsekwencje finansowe w związku z nieprzestrzeganiem prawa. W najbliższych dniach zostanie skierowane pismo w tej sprawie do wojewody mazowieckiego – zapowiada burmistrz Rudzki. Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka, w rozmowie z nami nie ukrywa, że podwyżki zaproponowane dla samorządowców w okresie pandemii i trudności ze spięciem budżetu są dość perfidnym zabiegiem politycznym, bo rząd miał określony cel. – Chciał pokazać, że samorządy mają z jednej strony problem ze spięciem budżetu, rośnie presja płacowa, a z drugiej strony podwyższają sobie diety czy uposażenia wójtów, burmistrzów i prezydentów – mówi prezydent Wojtkowski.

Zdaniem Andrzeja Porawskiego ze ZWM prawdziwa intencja rządzących była taka, żeby podnieść wynagrodzenia w sektorze administracji rządowej, a przy okazji zmieniono przepisy dotyczące samorządowców. – Myśmy ponad trzy lata temu, krótko po tym, jak doszło do nonsensownej obniżki wynagrodzeń samorządowców, wprowadzonej rozporządzeniem Rady Ministrów, i to był skandal największy, zaproponowali, żeby systemowo uregulować te wynagrodzenia. I ten projekt trzy i pół roku był w dyspozycji zarówno rządu, jak i Sejmu i zalegał w szufladach – mówi Porawski. Dodaje, że teraz w końcu zostało to uregulowane, bo wcześniej eksperci w urzędach miast zarabiali więcej niż prezydent. – Im się słusznie należało, bo są ekspertami, ale prezydent, który nie jest ekspertem, ale ponosi zdecydowanie większą odpowiedzialność, zarabiał mniej. To jest psucie państwa – uważa przedstawi/ ©℗ ciel ZMP.

ANALIZA

Samorządowcy chcą być bardzo poważną siłą Michał Kolanko

Sukces nowego projektu i nowego szyldu zależy przede wszystkim od konsekwencji.

R

uch Samorządowy Tak! Dla Polski, który powstał w Poznaniu, to największy i najbardziej śmiały jak do tej pory projekt, który ma łączyć samorządowców. Należą do niego liderzy siedmiu organizacji samorządowych, zarówno prezydenci dużych miast, jak i lokalni liderzy w mniejszych miejscowościach. Łącznie 300 osób. Cel jest prosty i wiąże się z rozpoczynającymi się powoli przymiarkami do nowego cyklu wyborczego. W nim środowisko samorządowe chce odgrywać istotną rolę. Ale w warunkach polskiej polityki można to zrobić tylko, konsolidując się. I to – jak w kuluarach i całkiem publicznie podkreślają organizatorzy projektu – nie w kontrze do

istniejących partii, jak Platforma Obywatelska, tylko uzupełniając je. W tej wizji lokalni włodarze na wszystkich poziomach uczestniczą i są wsparciem w kolejnych kampaniach – po stronie szeroko pojętej opozycji. Oczywiście w każdej takiej sytuacji pojawia się kilka pytań. Pierwsze – o personalia, listy i program. I to nie jest tak, że nagle kilkaset osób z całego środowiska chce startować do Sejmu czy Senatu lub wpływać na listy do sejmiku. Ale na pewno jest poczucie, że potencjalne wsparcie samorządowców w kampaniach – przede wszystkim lokalnie, poza dużymi miastami, zwłaszcza w miejscach, gdzie partie polityczne są słabe – nie tylko będzie ważne dla polepszania

szans całej opozycji w nadchodzącym starciu w PiS, ale musi w konkretnym wymiarze przekładać się na personalia i program. Zwłaszcza w Senacie i w sejmikach. Dla środowiska momentem przełomowym była kwestia wyborów kopertowych w maju 2020 r. oraz wspólna ich blokada. Kolejnym czynnikiem konsolidującym sprzeciw jest oczywiście kwestia Polskiego Ładu i jego konsekwencji. Jeszcze innym – wyzwania transformacji energetycznej, co dotyka i będzie w przyszłości bardzo dotykać zarówno samorządy, jak i władze centralne. Samorządowcy chcą mieć głos w tej debacie, którą musi odbyć też szeroko pojęta opozycja, jeśli chce być gotowa do przejęcia władzy w 2023 r. Bo to będzie jedno z

pierwszych i być może najważniejsze wyzwanie, które przed nią wtedy stanie. Na to wszystko nakładają się dwa pytania. Pierwsze: na ile konsolidacja samorządowców będzie miała wpływ na postawę Platformy Obywatelskiej i jej lidera, jako partii, która jest najmocniej zakorzeniona w samorządach i jest największą partią opozycji. Bo to całkiem jasne, że Donald Tusk – chociaż w

szyld Platformy Obywatelskiej, nie zaś Koalicji Obywatelskiej czy jeszcze jakiegoś innego bytu. Od konsekwencji, którą będą wykazywać liderzy Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski będzie zależało, na ile w tych wszystkich aspektach uda im się wywrzeć wpływ na szeroko pojęty układ sił opozycyjnych. Mają argumenty, mają swoje racje, mają wyborców i w wielu

Najbliższy rok – 2022 – może się okazać decydujący dla nowego układu sił na opozycji trakcie ostatniej Rady Krajowej sam mówił o konsolidacji samorządowego środowiska – chce mieć jako lider partii największy wpływ zarówno na personalia, kierunki, jak i realizowany program. A szyld, na który stawia, to przede wszystkim

przypadkach bardzo wysoką popularność. Ale to jeszcze za mało. Potrzebne jest też konsekwentne budowanie swojej politycznej siły i rozpoznawalności. Zwłaszcza że sceptycy w PO mówią w kuluarach, że inicjatyw samorządowych było już

bardzo wiele, a żadna z nich nie zaistniała mocno w świadomości społecznej. Chociaż liderzy – zwłaszcza prezydenci miast, jak Rafał Trzaskowski, Jacek Sutryk, Jacek Karnowski czy Aleksandra Dulkiewicz – są bardzo rozpoznawalni, to będą musieli jeszcze mocno popracować nad rozpoznawalnością i wiarygodnością całego projektu. W obecnych warunkach jest o to trudno. Nie tylko ze względu na ich obowiązki w miastach, które zużywają czas i energię, ale też o warunki ciągłego zamieszania i kryzysów na krajowej scenie politycznej, gdzie partiom politycznym – nawet mocno zbudowanym w świadomości wyborców – trudno konsekwentnie prowadzić swoją komunikację. To zresztą wyzwanie dla wszystkich sił opozycyjnych. Najbliższy rok – 2022 – może się okazać decydujący dla nowego układu sił na opozycji. Na pewno samorządowcy są w tej rozgrywce – przynajmniej / ©℗ na starcie.


◊ regiony.rp.pl

Życie regionów

Poniedziałek 20 grudnia 2021

R3

ROZMOWA

Jak idą przygotowania do organizacji igrzysk europejskich w Krakowie w 2023 roku? Czasu zostało mało, jesteście państwo „dogadani” z rządem co do tego, kto i jakie inwestycje będzie finansował? Czasu jest rzeczywiście mało, ale negocjacje już się praktycznie zakończyły. Szacujemy, że Kraków otrzyma w różnej formie wsparcie finansowe na inwestycje w wysokości około pół miliarda złotych. Mam tutaj na myśli zarówno inwestycje sportowe, jak np. modernizacja stadionu Wisły, na którym będzie organizowana ceremonia rozpoczęcia igrzysk, jak i modernizację toru kajakowego na Kolnej. Ok. 350 mln zł to będą inwestycje w infrastrukturę miasta. Sporą część chcemy przeznaczyć na program modernizacji dróg i chodników w nadchodzącym roku, więc myślę, że efekty będą odczuwalne przez mieszkańców. Ostatnio część mieszkańców zaktywizowała się przeciwko igrzyskom i chce referendum w tej sprawie? Zorganizuje pan takie referendum, znając ryzyko przewagi głosów na nie? Idea referendum pojawiła się nie tyle ostatnio, ile właściwie równolegle z informacją, że w Małopolsce i Krakowie igrzyska europejskie mogłyby się odbyć. I moja odpowiedź od początku jest konsekwentna: to jest wydarzenie o zasięgu i znaczeniu krajowym, angażujące całe województwo. Więc referendum jedynie w Krakowie nie byłoby sprawiedliwym rozwiązaniem. Jeżeli byłaby wola przeprowadzenia referendum np. ze strony rządu, to wypowiedzieć powinni się co najmniej wszyscy mieszkańcy Małopolski. Na jakie korzyści liczycie jako organizator tak dużej imprezy sportowej? Jak przekonać do tego nieprzekonanych, skoro wydatki mogą być bardzo duże, a zyski – nienamacalne? Odpowiedź brzmi: prostą matematyką, bo zyski właśnie będą namacalne. Koszt organizacji po stronie miasta to ok. 100 mln zł. Nakłady na inwestycje w Krakowie ze strony rządu to 500 mln zł. Zysk miasta to 400 mln zł. Nie oznacza to, że lekceważę szansę przyjazdu do Krakowa wielu gości, którzy skorzystają z usług krakowskich przedsiębiorców. To będzie z pewnością dla krakowskiej branży turystycznej ważne po ciężkich latach pandemii. Ale jednak patrzę przede wszystkim na to, co zostanie w naszym mieście po igrzyskach, a inwestycji o wartości ok. pół miliarda złotych nie sposób zlekceważyć. Jeśli mowa o przyszłości, Kraków chce osiągnąć neutralność klimatyczną już w 2030 roku. Jak duże to wyzwanie? Kraków wpisuje swoje działania w rekomendacje wypracowane w ramach panelu klimatycznego. Do 2030 r. zobowiązaliśmy się do redukcji gazów cieplarnianych o co najmniej 30 proc. Kolejnym celem jest redukcja o co najmniej 80 proc. do roku 2040 oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej nie później niż do 2050 r. Żeby to osiągnąć, musimy wydać ok.

8 mld zł – m.in. na proklimatyczne dostosowanie budynków, instalację odnawialnych źródeł energii, odwodnienia i budowę zbiorników retencyjnych na deszczówkę.

Czy będziecie zmierzać do tzw. samowystarczalności energetycznej miasta, by całe miasto korzystało z energii ze źródeł odnawialnych, razem z firmami i mieszkańcami? Do tego będziemy zmierzać, jednak w 100 proc. możemy odpowiadać za instytucje publiczne i tereny należące do miasta. W zakresie współpracy z biznesem i mieszkańcami będziemy edukować, informować i uświadamiać krakowian w zakresie działań, które każdy z nas może podjąć tu i teraz, by przeciwdziałać skutkom zmian klimatu. Planujemy szerokie kampanie informacyjno-edukacyjne w tym zakresie, tak by dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców.

Samorząd nie jest samotną wyspą

pewno jednak będziemy musieli uważnie obserwować bieżące uwarunkowania ekonomiczne i sprawdzać, w jakiej aktualnie sytuacji finansowej się znajdujemy. Samorząd nie jest samotną wyspą – inflacja, tak samo jak u odbiorców prywatnych, uderza też w sektor publiczny. Wzrost cen paliwa, gazu i energii elektrycznej powoduje presję na koszty utrzymania komunikacji miejskiej, infrastruktury (np. sportowej, oświatowej, ulic, oświetlenia) itd. Ceny usług zamawianych przez miasto także wzrosną.

Budżet na 2022 rok jest trudny, ale staramy się utrzymać kurs rozwojowy – mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.

A jakie wydatki trzeba było ściąć? Podobnie jak w ubiegłym roku staramy się trzymać w ryzach wydatki bieżące – te, które miasto pokrywa z dochodów własnych. Dotyczy to różnych dziedzin, od transportu po gospodarkę komunalną. Samorządy alarmują, że Polski Ład to dla nich obniżenie potencjału inwestycyjnego. A Kraków nie rezygnuje ze swoich inwestycji. Dlaczego? Ostatnie dwa lata pokazały, że w czasie kryzysu to właśnie taka strategia się sprawdza. Dlatego teraz też nie zakładamy cięć w nakładach inwestycyjnych i staramy się utrzymać aktywność inwestycyjną miasta na niezmienionym poziomie – na program inwestycyjny w 2022 r. zarezerwowaliśmy 1 mld 308 mln zł. Inwestycje nie tylko podnoszą jakość życia mieszkańców, ale są też kołem zamachowym gospodarki.

Strategiczne plany rozwojowe miasta obejmują m.in. „budowę” dwóch nowych dzielnic. Czy tam będę też dominować zielone rozwiązania? Tak. Zgodnie z koncepcją planistyczną w 700-hektarowym Nowym Mieście na Rybitwach przewiduje się realizację parku miejskiego, który wraz z zalesionym terenem wokół ma objąć powierzchnię ok. 65 hektarów. Staramy się projektować tę nową dzielnicę, jak też Nową Hutę Przyszłości i otoczenie lotniska w Balicach tak, by były one samowystarczalne i odpowiadały na wyzwania współczesności, tj. przeciwdziałanie zmianom klimatu, ochronę środowiska czy likwidację tzw. wyspy ciepła.

Liczycie na duże dotacje z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Jakie są rzeczywiste szanse na to, skoro rząd PiS woli wspierać mniejsze miasta i gminy?

Ile będzie kosztować „stworzenie” tych nowych dzielnic? Z pewnością będzie to kilka miliardów… To dużo. Opłaci się? Jakie są cele tego przedsięwzięcia? Chcemy wyznaczyć kolejny cel, bodziec do dalszego rozwoju miasta. Jak pojawi się odpowiednia infrastruktura drogowa, transportowa, ale i usługowa, znajdą się nowi inwestorzy, a co za tym idzie – mieszkańcy. Na tym mi zależy od pierwszych dni prezydentury. Według danych GUS Kraków jest jednym z niewielu dużych polskich miast, w których liczba ludności stale rośnie. To efekt nie tylko doskonałej bazy naukowej, jaką posiadamy, ale i biznesowej oraz miejsca do dalszego rozwoju kariery zawodowej. Plany Krakowa, o których dotychczas rozmawialiśmy, są bardzo ambitne. Czy kondycja finansowa miasta na to pozwala? Zwłaszcza w kontekście reform Polskiego Ładu. Ponieważ nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższej perspektywie nastąpił gwałtowny spadek kosztów inwestycji, ostrożnie podchodzimy do planowania wydatków majątkowych. W pierwszej kolejności przyjęliśmy takie założenie,

ŚWIERZOWSKI URZĄD MIASTA KRAKOWA

ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA

że zadania, które znajdują się na jakimkolwiek etapie realizacji, czy to w terenie, czy na etapie koncepcyjno-projektowym, muszą być kontynuowane i muszą mieć zapewnione finansowanie. Układając program inwestycyjny na rok 2022, wzięliśmy pod uwagę nie tylko skutki finansowe Polskiego Ładu, ale też aktualną sytuację w branży budowlanej, tj. niespotykany w ostatnich latach skokowy wzrost cen podstawowych materiałów i robocizny. Głównym priorytetem było zagwarantowanie pełnego finansowania dla przedsięwzięć inwestycyjnych kontynuowanych, na które zostały już zaciągnięte zobowiązania finansowe, czy zawarto umowy z wykonawcami. Zadania te są aktualnie na etapie budowy lub w fazie

Inwestycje nie tylko podnoszą jakość życia mieszkańców, ale są też kołem zamachowym gospodarki

koncepcyjno-projektowej wraz z uzyskaniem niezbędnych decyzji administracyjnych. W budżecie zaplanowano też środki dla wszystkich zadań, które są współfinansowane z funduszy bezzwrotnych (głównie unijnych, ale też krajowych, m.in. z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych). Kolejną sprawą było zapewnienie finansowania dla zadań, które mieszkańcy wybrali w budżecie obywatelskim, i wreszcie dla tych inwestycji, których realizatorem jest jednostka zewnętrzna (GDDKiA, Zarząd Dróg Wojewódzkich, Zarząd Dróg Powiatowych itd.), a miasto partycypuje w kosztach.

Ciekawe, że budżet miasta na 2022 r. nie wygląda aż tak dramatycznie. Okazuje się, że jeśli odliczyć skutki tego, że od czerwca samorządy nie będą już realizować wypłaty dodatków 500+, to dochody i wydatki Krakowa mają wzrosnąć o ok. 5 proc. w porównaniu z planami na 2021 r.

Mimo że na pierwszy rzut oka, w liczbach, szczególnie jeśli spojrzeć na główne wielkości, dochody i wydatki ogółem, przyszłoroczny budżet nie wygląda kryzysowo, to jednak nie ulega wątpliwości, że jest to budżet trudny. Staramy się w nim utrzymać prorozwojowy kurs, mimo że gospodarujemy, na skutek wcześniej wymienionych okoliczności, szczuplejszymi dochodami niż rok wcześniej. Jest to również motywowane tym, że mamy wiele zadań inwestycyjnych rozpoczętych, znajdujących się w biegu, ważnych dla przyszłości tego miasta, które chcemy zrealizować. Musimy to robić kosztem zaciągnięcia dodatkowych zobowiązań finansowych – czego wolelibyśmy oczywiście uniknąć.

Czy trudną sytuację budżetu miasta odczują w przyszłym roku mieszkańcy w postaci wyższych opłat i cen za różnego rodzaju miejskie usługi? Na ten moment nie planujemy podwyżek, na

Inflacja, tak samo jak u odbiorców prywatnych, uderza też w sektor publiczny Szanse są duże. Pod koniec listopada otrzymaliśmy wstępną promesę dotyczącą dofinansowania inwestycji. Zapewnia ona dofinansowanie budowy Krakowskiego Centrum Muzyki w kwocie 99 mln zł. Środki te będą wypłacane maksymalnie w trzech transzach w trakcie realizowania inwestycji.

I ostatnie już pytanie: czy pana zdaniem relacje na linii rząd– samorząd będę się zaogniać, czy raczej szczyt napięć mamy już za sobą? Odpowiem tak: trudne czasy nigdy nie sprzyjają harmonijnej współpracy, bo spraw spornych zawsze jest dużo. Jak analizuję ostatnich kilkanaście lat, to stosunki na linii rząd–samorząd nigdy nie były idealne. Tu nie chodzi o całkowity brak sporów. Chodzi o to, żeby przez nieprzemyślane decyzje mieszkańcy naszych miast nie byli w ostatecznym rozrachunku poszkodowani. / ©℗


Życie regionów

R4

Poniedziałek 20 grudnia 2021

◊ regiony.rp.pl

ROZMOWA

Depopulacja dotyczy całego kraju

JANINA BLIKOWSKA

Jak ocenia pan projekt budżetu miasta na 2022 rok. To jest trudny budżet? Bardzo spadną dochody bieżące miasta w porównaniu z 2021 rokiem? Budżet został zaprojektowany z niewielkim deficytem pomimo ostrożnego i realnego planowania dochodów i wydatków. Uwzględnia działania zawarte w programie Polski Ład, wzrost inflacji, wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę, podwyżki nośników energii oraz podwyższenie stóp procentowych w związku z sytuacją na rynkach finansowych. Co szczególnie istotne, zaplanowany budżet nie hamuje inwestycji. Cały czas zwiększamy środki na wydatki majątkowe. W 2021 roku zaplanowaliśmy 77,5 mln zł na wydatki majątkowe, a wykonanie za dziesięć miesięcy wynosi już 155,8 mln zł. Projekt uchwały budżetowej na 2022 rok ustala łączną kwotę dochodów budżetu w wysokości 643,6 mln zł i łączną kwotę wydatków budżetowych w wysokości 672,9 mln zł, w tym wydatki majątkowe w wysokości 65,5 mln zł. Rozwijamy nasze miasto w zrównoważony sposób. Inwestujemy w zasób mieszkaniowy, drogi i edukację, odbetonowujemy i zazieleniamy miasto,

rewitalizujemy śródmieście. Na dużą część tych inwestycji pozyskujemy środki zewnętrzne. W 2021 roku pozyskaliśmy łącznie blisko 60 milionów złotych dofinansowania. Mam nadzieję, że również w 2022 roku uda się pozyskać kolejne środki dla Kalisza, które zostaną wprowadzone do budżetu miasta. Wprowadzamy oszczędności. Nasze działania procentują, co pokazuje chociażby wynik rankingu samorządów „Rzeczpospolitej”. Najważniejsze jest dla mnie zadowolenie mieszkańców, ale dobre opinie ekspertów też cieszą.

Czy na inwestycje będzie mniej pieniędzy niż w 2021 roku? Czy i z jakich projektów miasto będzie musiało zrezygnować lub przełożyć je na lepszą przyszłość? Projekt budżetu miasta Kalisza na 2022 rok zakłada kilkadziesiąt inwestycji. Wśród nich, tak ważna dla mieszkańców i bliska mi, rewitalizacja starówki. Wesprzemy działające w naszym mieście ochotnicze straże pożarne i rozbudujemy monitoring, co podniesie bezpieczeństwo mieszkańców. Planujemy rewaloryzację zielonych płuc naszego miasta: parku Miejskiego i parku Przyjaźni.

Spadek dochodów bieżących miasta związany jest z Polskim Ładem? Czy są też inne przyczyny? Spadek dochodów nastąpi przede wszystkim z uwagi na przejęcie zadań 500+ i programu „Dobry start” przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wiąże się także z mniejszą niż planowana na 2021 rok kwotą udziału we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych PIT, natomiast udziały w podatku CIT, po raz pierwszy planowane przez Ministerstwo Finansów, są wyższe w porównaniu z 2021 rokiem o 4 mln zł, a o podobną kwotę wzrasta też subwencja oświatowa i podatek od nieruchomości.

Miasto idzie śladem choćby Warszawy i zaczyna odbetonowywać przestrzenie wspólne. Dotyczyć to będzie tylko placu u zbiegu ulic Górnośląskiej i Polnej, czy będzie więcej takich terenów? W Kaliszu przybywa terenów zielonych. Betonowe rejony zmieniamy w ekologiczną, przyjazną mieszkańcom przestrzeń. Sadzimy coraz więcej drzew, krzewów i kwiatów. W każdym projekcie zakładającym przebudowę miasta znajdują się liczne punkty dotyczące tworzenia nowych obszarów zielonych. Od 1 stycznia 2022 roku mieszkańcy Kalisza, którzy posadzili na dachu rośliny wieloletnie, zapewniając im

MAT. PRAS.

Problemy średnich miast są w większości przypadków bardzo podobne. To m.in. młodzi ludzie wyjeżdżający na studia do miast wojewódzkich i zostający tam na stałe czy mniejsza dostępność komunikacyjna – mówi Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.

wielosezonową wegetację, lub posiadają co najmniej jedną ścianę budynku porośniętą pnączami, których korzenie znajdują się w ziemi, bądź utworzyli instalację z ogrodem wertykalnym na ścianie budynku, mogą zostać zwolnieni z podatku od nieruchomości. Zwolnienie dotyczy wyłącznie budynków mieszkalnych, które nie służą wykonywaniu działalności gospodarczej, a warunkiem jego uzyskania jest brak zaległości z tytułu podatków i innych należności publicznoprawnych oraz opłat z tytułu użytkowania wieczystego. Wprowadzamy drzewa do ścisłego śródmieścia – sadzimy je w miejscach, w których do tej pory nie było zieleni, np. przy ulicy Zamkowej, przebudowanej ostatnio na woonerf. Tam gdzie nie jest możliwe posadzenie drzew w

gruncie, stawiamy wielkoformatowe donice.

Jak pan informował w mediach społecznościowych, na miejskich latarniach pojawiły się nietypowe urządzenia, które przypominają słynne latarnie Gaudiego w Barcelonie. Mają one poprawić jakość powietrza. W jaki sposób? Czy będzie tych urządzeń więcej? Projekt ma charakter badawczo-rozwojowy. Jego celem jest zbadanie kilku hipotez w zakresie możliwości skutecznej filtracji zewnętrznej powietrza. Urządzenia są zaprojektowane w taki sposób, aby umożliwiły bezpieczne gromadzenie się i składowanie zanieczyszczeń przez dwa lata. Po okresie pilotażowym zanieczyszczenia przetransportowywane są do badań, a następnie do zniszczenia oraz częściowej utylizacji.

Jak pokazują dane GUS, jeszcze w 2000 roku Kalisz miał ponad 110 tys. mieszkańców, a w ub. roku już poniżej 100 tys. Ten proces depopulacji miasta da się jakoś zatrzymać? Depopulacja dotyczy niemal całego kraju, nie licząc Warszawy. Problemy średnich miast są w większości przypadków bardzo podobne. To m.in. młodzi ludzie wyjeżdżający na studia do miast wojewódzkich i zostający tam na stałe, trudności z przebiciem większych ośrodków ofertą inwestycyjną czy mniejsza dostępność komunikacyjna. Podobnie jest w Kaliszu. Jednak my nie traktujemy tego typu problemów jako bariery nie do przejścia. Dla nas to wyzwania, które podejmujemy i na które znajdujemy skuteczne rozwiązania. Dzięki temu Kalisz stał się naukowym, biznesowym i gospodarczym liderem subregionu. Cały czas prowadzimy promocję gospodarczą Kalisza. Wspieramy już działających przedsiębiorców, pozyskujemy także nowych. Strefa Gospodarcza Dobrzec-Zachód jest miejscem, gdzie w tej chwili budowane są kolejne zakłady pracy, w których zatrudnienie znajdą setki mieszkańców naszego miasta i okolicznych miejscowości. Kiedyś nowe firmy omijały Kalisz, a teraz nasza strefa gospodarcza stała się atrakcyjna. Kalisz to też wygodne do życia miasto piętnastominutowe. W ciągu kwadransa możemy się przemieścić z jednego końca miasta na drugi. W wielu przypadkach nie trzeba korzystać z samochodu, żeby załatwić codzienne sprawy. / ©℗

KSIĄŻKI

Sprawdź, czy nie zamieszkał u ciebie Mickiewicz Święta to wspaniały moment, by podarować najbliższym książkę, pokazującą miejsca, w których żyjemy i przebywamy, w zaskakujący sposób. JACEK CIEŚLAK

Warszawiakom, ale też wszystkim miłośnikom niebanalnego spojrzenia na Adama Mickiewicza na pierwszym miejscu trzeba polecić książkę „Wypiór” Grzegorza Uzdańskiego. Zaczyna się tak: „Mieszkali na ulicy, którą zna niewielu,/Choć w samym centrum miasta – tuż przy Zbawicielu,/Gdzie bywałych przechodniów ciągle jeszcze męczy/Nadzieja, że zobaczą ślad spalonej tęczy”. Tak, w większości – poza wątkami pamiętnika i korespondencji mailowej – na 200 stronach mamy do czynienia z najwyższej klasy mową wiązaną. Ci, którzy mieli okazję bawić się lekturą zbioru pastiszy Uzdańskiego „Nowe wiersze sławnych poetów”, które najpierw były publikowane na FB, a później ukazały się drukiem, wiedzą, że gdy w posłowie „Wypióra” czytamy, że „w tym poemacie dygresyjnym Grzegorz Uzdański biegle wykorzystuje rozma-

ite formy metryczne, po które sięgali romantycy (szczególnie pięknie brzmi polski heksametr w przedostatnim fragmencie)” – to wcześniejsza lektura to już potwierdziła. Jej bohaterami jest para z przyległościami, która mieszka przy hipsterskim centrum, czyli placu Zbawiciela, gdzie pojawia się „wiecznie żywy”

Polonistyki UW i kursujący po stolicy Uber. Ciekawą perspektywę spojrzenia na Śląsk w książce „Kajś” tworzy Zbigniew Rokita, z jednej strony zewnętrzną, zrozumiałą dla osób spoza Śląską, a z drugiej w śląskość się coraz bardziej zanurzającą. – Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaski-

Grzegorz Uzdański

WYPIÓR

kolwiek historia. Moi antenaci byli jakby z innej planety, nosili jakieś niemożliwe imiona: Urban, Reinhold, Lieselotte. W końcu w autorze coś pękło. Postanowił pokręcić się po okolicy. – Spróbować złożyć to w całość. I czego tam nie znalazłem: blisko milion ludzi deklarujących „nieistniejącą”

Podczas perwersyjnej orgii zostaje porwany, a następnie zamordowany urzędnik pocztowy Sepp Frömel. Kilkanaście dni później z rąk oprawców ginie jego kochanka. Ich syn z nieprawego łoża, niemy, niepełnosprawny Rolf dziwnym zrządzeniem losu trafia pod opiekę radcy kryminalnego Eberharda Mocka. Ten niespo-

Marek Krajewski

Anna Krół

Zbigniew Rokitka

DIABEŁ STRÓŻ

KAMIENNY SUFIT

KAJŚ

Filtry, 2021

Znak, 2021

Znak, 2021

Wydawnictwo Czarne, 2021

Adam Mickiewicz we własnej osobie. Przez pryzmat jego małżeństwa z Celiną i romansu z Ksawerą Deyebel patrzymy na dzisiejsze relacje, ale też na Warszawę. Miejscami akcji jest szpital psychiatryczny na Nowowiejskiej, Nowy Świat, Muzeum Mickiewicza, Pole Mokotowskie, plac Defilad, park na Skarpie Wiślanej, Wydział

niowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem – napisał autor. – W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie „Rotę”, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem. O swoich korzeniach wiedziałem mało. Nie wierzyłem, że na Śląsku przed wojną odbyła się jaka-

narodowość, katastrofę ekologiczną nieznanych rozmiarów, opowieści o polskiej kolonii, o separatyzmach i ludzi kibicujących nie tej reprezentacji, co trzeba. Oto nasza silezjogonia – podkreśla autor. Jak Wrocław, to Marek Krajewski i jego Mock. W październiku ukazał się nowy tom „Diabeł stróż”. Jest rok 1934.

dziewanie odkrywa w sobie pokłady ojcowskich uczuć. Śledztwo w sprawie dwóch morderstw prowadzi do grupy ludzi połączonych osobliwą emocjonalną więzią, opartą na wspólnych przeżyciach i ponurych doświadczeniach. Mock wie, że aby rozbić to tajne stowarzyszenie, musi odkryć, kto stoi na jego czele.

Rozwiązanie zagadki podpowiadają czerwone i czarne pola ruletki, problem w tym, że Mock, by zwyciężyć w śledztwie, najpierw musi uporać się z własnymi pokusami. I demonami. Ideałem nie jest. „Kamienny sufit. Opowieść o pierwszych taterniczkach” Anny Król to książka dla wszystkich tych, którzy kochają góry – z bliska i daleka – i chcieliby poznać historię taternictwa z perspektywy kobiet. Bywały przedmiotem drwin. Góralki spluwały za nimi, kiedy w pumpach i z plecakiem ruszały na szlak. A mężczyźni wyśmiewali: „Kobieta nigdy rasowym taternikiem nie będzie”. Sto lat później Anna Król, zainspirowana wyczynami pierwszych taterniczek, wyruszyła ich śladem. Powtórzyła niełatwe przejścia pionierek: Wandy Herse, Ireny Pawlewskiej, Heleny Dłuskiej, sióstr Skotnicówien. Wspina się na Mnicha, Zamarłą Turnię, pokonuje Orlą Perć. W ślad za taterniczkami zadając sobie pytanie, kim chce być. Bo przecież wyprawiamy się w góry, by poznać własne ograniczenia, przełamać je i zacząć realizować marzenia także na / ©℗ nizinach, codziennie.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.